Top Banner
Wędrowniczy Zespół Kronikarzy – Hufiec ZHP Lublin 1
16

WZK 2/2013

Mar 15, 2016

Download

Documents

Wiktoria Drozd

Hufcowa gazetka WZK nr 2/2013
Welcome message from author
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
Transcript
Page 1: WZK 2/2013

Wędrowniczy Zespół Kronikarzy – Hufiec ZHP Lublin

1

Page 2: WZK 2/2013

Wędrowniczy Zespół Kronikarzy – Hufiec ZHP Lublin

2

Page 3: WZK 2/2013

Wędrowniczy Zespół Kronikarzy – Hufiec ZHP Lublin

3

/////////////SPIS TREŚCI///

4 Wędrowniczy Kurs Pierwszej Pomocy

6 Rajd Rad Drużyn

8 HAL 2013 Centuria

10 Wywiad z szychą

13 Zlot Kadry

14 Harcgadżet

16 Forum Debaty Publicznej

16 Na luzie +

///////////////////////////////////////////////

Masz 16 lat lub więcej? Darzysz zamiłowaniem pisanie, robienie

zdjęć, projektowanie grafik, a może po prostu chciałbyś coś zrobić

dla siebie lub swojego hufca? Wędrowniczy Zespół Redakcyjny jest

odpowiedzią na twoje potrzeby! Jeśli chciałbyś wstąpić w nasze

szeregi lub masz pomysł na artykuł, skontaktuj się z nami pisząc na

mail [email protected]

Page 4: WZK 2/2013

Wędrowniczy Zespół Kronikarzy – Hufiec ZHP Lublin

4

////Wędrowniczy Kurs Pierwszej Pomocy/// Sam. Dorota Borecka 213 LDW 213 LDW „Horyzont”

Krew ugotowana, bandaże zwinięte, poszkodowani czekają na ratunek,

czyli kilka słów o Wędrowniczym Kursie Pierwszej Pomocy HSR Lublin 2013 organizowany przez Inspektorat Ratowniczy Chorągwi Lubelskiej ZHP

WKPP, czyli…? Oto co mówi na ten temat strona Harcerskiej Szkoły Ratowniczej:

„2 weekendowe szkolenie z pierwszej pomocy, czyli tego wszystkiego, co może

uczynić świadek na miejscu zdarzenia, aby pomóc poszkodowanemu

w przeżyciu aż do przyjazdu profesjonalnych służb. Kurs składa się z wykładów

i pokazów, jednak najwięcej czasu poświęca się na ćwiczenia praktyczne

i udzielanie pomocy w profesjonalnie zainscenizowanych symulacjach. Realizm

sytuacji pozwala kursantom oswoić się z tym, jak może naprawdę wyglądać

udzielanie pomocy w miejscu zdarzenia. Kurs jest adresowany do

wędrowników, czyli osób, które mają 16 lat i są członkami ZHP. Jeśli na kursie

pozostają wolne miejsca, mogą w nim brać udział także osoby niezrzeszone

w ZHP.”

Jak wyglądało to u nas? W dniach 17-19 maja oraz 31 maja – 2 czerwca 2013

wędrownicy z Hufca Lublin oraz z Hufca Puławy spotkali się w IV LO w Lublinie

i pilnie uczyli jak udzielać pierwszej pomocy. Od rana do wieczora, a czasami

nawet późnej nocy, słuchać było jęki poszkodowanych, spokojny i pewny głos

ratowników i szelest folii termicznej.

Inspektorat Ratowniczy

Chorągwi Lubelskiej

ZHP

Page 5: WZK 2/2013

Wędrowniczy Zespół Kronikarzy – Hufiec ZHP Lublin

5

A teraz czas na trochę danych. 17 uczestników (w tym 9 z Lublina, 6 z Puław i 1

osoba z Janowa Lubelskiego), a do tego, na obu biwakach w sumie, 14 brązów

i 6 instruktorów. 42 godziny lekcyjne zajęć. Co najmniej 4 symulacje na osobę.

Minimum 3 podejścia do RKO. 2 gry ratownicze przygotowane przez kadrę dla

uczestników, 1 gra ratownicza przygotowana przez świeżo upieczone brązy dla

instruktorów i kadry pomocniczej. 17 nowych ratowników ZHP.

Szefem, a raczej szefową szkolenia była hm. Lidia Jóźwiak-Kukawska. Okazało

się ono wyjątkowe, ponieważ pierwszy raz od 11 lat dh. Lidia spotkała się z tym,

żeby kurs został ukończony przez wszystkich jego uczestników. Pozostaje mi

więc powiedzieć, że jestem niesamowicie dumna, cieszyć że chociaż trochę

przyczyniłam się do tego sukcesu, pogratulować nowym brązom i zachęcić

wszystkich tych, którzy z jakichś powodów nie poszli na kurs, do wybrania się

na następny. Naprawdę warto! A jeżeli ktoś nie wierzy można zapytać Katarzynę

Jachymek, Honoratę Kopycką, Natalię Krysę, Krzysztofa Marciniaka, Annę

Mierzwę, Barbarę Muchę, Ewelinę Romańczuk, Jana Rzeplińskiego oraz Annę

Ziółkowską.

HO Jan Szewczak - organiztor Hm. Lidia Jóźwiak-Kukawska – szef szkolenia

Drużynowi

Page 6: WZK 2/2013

Wędrowniczy Zespół Kronikarzy – Hufiec ZHP Lublin

6

/////Rajd Rad Drużyn/// sam. Katarzyna Jachymek 48 LDH „Araukanie”

Piątek, 24 maja, godzina 19:37

Wychodząc ze szkoły po skończonych zajęciach odruchowo wyciągam telefon

i sprawdzam godzinę. Oj, niewiele czasu już zostało! Za dwadzieścia minut

muszę być w hufcu, rozpoczyna się forma dla rad drużyn! Ciekawe jakie zadania

tym razem postawią przed nami organizatorzy imprezy… Gdyby tylko przestało

padać… Ale! Na pewno i tak będziemy się świetnie bawić.

Godzina 19:49

Szybko docieram do hufca. Wchodzę i widzę… stojącą na korytarzu piątkę

roześmianych harcerzy czekających na rozpoczęcie formy i Druhnę Olę

Dudziak, która kwituje naszą obecność stwierdzeniem, że zbyt wcześnie

przyszliśmy. Rozglądam się po hufcowym korytarzu. Dookoła nas

porozwieszane są różnego rodzaju liny, kartki z informacjami – cały wystrój

zaciekawia, wprowadza w nastrój nadchodzącej imprezy. Patrzę na moich

współtowarzyszy – niewiele nas jest, ale wszyscy uśmiechnięci, dzielą się

przygodami mijającego dnia.

Godzina 20:00

Godzina zero! Wychodzą do nas dwie z organizatorek spotkania – dh. Ola

Dudziak i dh. Kasia Poniatowska. Po oficjalnym przywitaniu cofają nas do

samego wejścia, polecają kierować się linami, uważnie patrzeć, życzą

powodzenia i… znikają. Ruszamy tam, gdzie prowadzą nas liny, dokładnie

czytamy wskazówki, każdy czujnie rozgląda się dookoła. Tak dochodzimy

wszyscy do ukrytej w harcówce wielkiej skrzyni. Bez ociągania się zaglądamy do

środka. Wtedy nasze drogi się rozchodzą – każda z rad drużyn odnajduje

zaadresowaną do niej kopertę. Z narastającą ciekawością otwieramy razem list.

Tam zadanie dla nas: znajdźcie osobę z biletami i udajcie się na pociąg do

Świdnika. Nie zastanawiając się długo zabieramy swoje rzeczy i jako pierwsi

wybiegamy z hufca. Deszczowa pogoda już nie jest dla nikogo przeszkodą. Po

drodze na dworzec rozważamy, co niezwykłego jeszcze przed nami. Każdy z nas

czuje już smak dobrej weekendowej przygody.

Page 7: WZK 2/2013

Wędrowniczy Zespół Kronikarzy – Hufiec ZHP Lublin

7

Godzina 20:44

Docieramy na Dworzec PKP. Szybko odnajdujemy ukrytą tam z biletami dh. Olę

Mroczek. Niedługo potem wspólnie z innymi radami drużyn wsiadamy do

pociągu i odjeżdżamy w kierunku Świdnika.

Godzina 21:21

Wysiadamy na Dworcu. Tu dostajemy mapę z zaznaczonym punktem, do

którego mamy dojść. Już po chwili dochodzimy do wniosku, że poruszanie się

nocą po nieznajomym mieście nie jest zadaniem tak prostym, jakby się mogło

wydawać. Mimo wszystko przed 22:00 udaje nas się znaleźć wyznaczone

miejsce – siedzibę PZD w Świdniku.

Już od piątkowego wieczoru, każdy z uczestników formy był uświadamiany jakie

wartości powinny liczyć się w dobrej radzie drużyny. Poruszyliśmy tematy: autorytetu,

odpowiedzialności, służby, radości, dobrej współpracy, wiedzy i umiejętności. Dzięki

różnym formom zajęć mieliśmy czas, by dobrze zastanowić się nad wagą każdej z nich.

Ale nie było tylko poważnie! Również mogliśmy jeszcze bardziej zintegrować się

zarówno ze swoją radą drużyny, jak i innymi RD działającymi w hufcu. Zaskakujące

zadania jak na przykład przechodzenie po naprężonej linie, szukanie „najlepszych”

dłoni, czy odnalezienie własnego drużynowego pod maską gazową i OP1 to formy,

które zostały szczególnie entuzjastycznie przyjęte i z pewnością na długo pozostaną

w pamięci uczestników. Następnego dnia czekała jeszcze na nas gra oparta o wcześniej

poruszane wartości. Współzawodnictwo między radami drużyn wygrała rada z 62 LDH

„Ewenement”, a drugie miejsce ex æquo zajęły rady z 48 LDH i 54 LGDH.

Jak mówią „to, co dobre szybko się kończy”. Tak było i w tym przypadku. Zanim się

obejrzeliśmy trzeba było zbierać się do podsumowania formy. Rozbrzmiały na nim

same pozytywne głosy. Wszystkim impreza przypadła do gustu. Jak często było też

powtarzane – ogromne „Dziękujemy” w kierunku jej organizatorów – na pewno

kosztowało to ich wiele wysiłku i ciężkiej pracy, a efekt był rewelacyjny! Jednogłośnie

stwierdziliśmy, że forma dla rad drużyn jest warta powtórzenia za rok! Jedyne, czego

żałowaliśmy to fakt, że tak mało rad drużyn z hufca wzięło w niej udział. Z pewnością

mają czego żałować! Mam nadzieję, że rzeczywiście spotkamy się za rok w większym

gronie.

I na koniec słowa, którymi organizatorki w nietypowy sposób podsumowały tę formę

(początki zdań pochodzą od pierwszych liter ich imion):

O rety, ile pracy! Oprócz pracy, dobra zabawa. Kiedy patrzymy na Was widzimy, że warto

Page 8: WZK 2/2013

Wędrowniczy Zespół Kronikarzy – Hufiec ZHP Lublin

8

Page 9: WZK 2/2013

Wędrowniczy Zespół Kronikarzy – Hufiec ZHP Lublin

9

Page 10: WZK 2/2013

Wędrowniczy Zespół Kronikarzy – Hufiec ZHP Lublin

10

////////////Wywiad z /// HO Piotr Mularczyk 213 LDW „Horyzont”

„Zaczęłam rozmawiać z ludźmi, znalazła się grupa, która chciała razem ze mną marzyć,

a potem urzeczywistniać te marzenia...”

phm. Katarzyna Radzikowska HO #Komendant Hufca ZHP Lublin #Szef Lubelskiego HKR-u #Drużynowa 4 LDW „Czarna Czwórka” im. Hetmana Jana Zamoyskiego

R.: jak to wszystko się zaczęło? Dh.K.R.: Tych początków było kilka. Pochodzę z Białej Podlaskiej i to właśnie tam wstąpiłam do zuchów na początku szkoły podstawowej. Niestety gromada rozwiązała się po miesiącu i niewiele tam zdziałałam. Później chciałam zostać harcerką pod koniec podstawówki, ale również nie wyszło. Udało się dopiero za trzecim razem – i to przez przypadek: w pierwszej klasie liceum zobaczyłam plakat żeglarzy, którzy zapraszali w swoje szeregi. Jako miłośniczka żagli długo się nie zastanawiałam. Okazało się, że to 13 Bialska Harcerska Drużyna Wodna i w ten sposób udało mi się połączyć swoją pasję z dawnym marzeniem. R.: W przypadku Druhny sprawdziło się powiedzenie, do trzech razy sztuka. Dh.K.R.: Zdecydowanie! To była jedna z ważniejszych decyzji w moim życiu. W drużynie spędziłam 6 lat i poznałam wspaniałych ludzi, z którymi mam kontakt do dziś. Tam pierwszy raz założyłam zielony, a potem granatowy sznur. „Trzynastka” (drużyny rzadko miały nazwy, zwykle tylko numer, czasem bohatera) była wielopoziomowa, od zuchów po wędrowników i w pewnym momencie liczyła około 50 osób. Ze starszymi jeździliśmy na Mazury albo pływaliśmy na żwirowni w Międzyrzecu, a kiedy byłam już drużynową, zrobiliśmy dwutygodniowy obóz na Mazurach. Hufiec nie organizował obozów, ale co roku w maju był zlot na stanicy nad Bugiem, a przed Bożym Narodzeniem trzydniowe rekolekcje biwakowe. Zimowiska drużyny odbywały w pobliskiej wsi, na plebanii u Kapelana Hufca. Czterdziestka dzieciaków i ten biedny ksiądz! Kiedyś zostawił nas na tydzień samych – po powrocie zastał psa, który go obszczekał i nie chciał wpuścić na plebanię – harcerze znaleźli bezpańskiego zwierzaka i tak dobrze się nim zaopiekowali, że spał na księżowskiej kanapie! Czasy „Trzynastki”wspominam z łezką w oku.

Page 11: WZK 2/2013

Wędrowniczy Zespół Kronikarzy – Hufiec ZHP Lublin

11

R.: Ale jednak wybrała Druhna Lublin. Dh.K.R.: To była bardzo trudna decyzja. Studiowałam wtedy w Warszawie, często jeździłam do Białej. I nagle trzeba było przekonać mamę, która jeszcze płaciła za moje utrzymanie, że ten Lublin – trzecie miasto do równoległego życia, to nie szaleństwo, ale coś w rodzaju „inwestycji” we własny rozwój. Dziś myślę, że było w tym dużo szaleństwa, ale szaleństwa konstruktywnego, które wyszło mi na dobre. R.: I tak bez wahania druhna zdecydowała „Lublin będzie moim miastem”? Dh.K.R.: Nie udałoby się bez pomocy ludzi: Kasi Piondło, Marka Gągoli – drużynowego „Widma” (mojej pierwszej lubelskiej drużyny), Druha Roberta Suszko, który zaproponował mi założenie własnej jednostki, Pawła Krzywickiego

– Komendanta 4 SH, który do dziś jest moim wsparciem i harcerskim Przyjacielem, Kasi Smyk – najbardziej szalonej i pozytywnej przybocznej świata, która na szczepowe zajęcia robiła z dzieciakami wąsy na patyku na kształt masek weneckich. Lubelskie realia były całkowicie inne od bialskich, więc wiele zawdzięczam Hubertowi Jędrulakowi, który cierpliwie przeprowadzał mnie przez tajniki kart

biwaku i rozliczania zaliczek. Z czasem tych ludzi było coraz więcej i nie starczyłoby WZK, żeby ich wszystkich wymienić... R.: Może kiedyś poświęcimy na to cały numer. Czy w przeszłości pojawiła się myśl o zostaniu Komendantką Hufca? Dh.K.R.: Pewnie tak, skoro nią jestem [śmiech]. A tak poważnie, to zaczęłam o tym myśleć jakieś pół roku przed Zjazdem. Wcześniej czułam się trochę zwolniona z tego myślenia, bo sądziłam, że jeden z instruktorów, którego bardzo podziwiam, na pewno zostanie komendantem. Kiedy jednak oświadczył mi, że nie planuje kandydować, stwierdziłam, że nie można siedzieć z założonymi rękami i oczekiwać, że ktoś coś zrobi za nas. Zaczęłam rozmawiać z ludźmi, znalazła się grupa, która chciała razem ze mną marzyć, a potem urzeczywistniać te marzenia... R.: A co popchnęło Druhnę do kandydowania? Dh.K.R.: Chęć do pracy, pełnienia służby dla środowiska. I ludzie.

Page 12: WZK 2/2013

Wędrowniczy Zespół Kronikarzy – Hufiec ZHP Lublin

12

R.: Jest Druhna jednocześnie drużynową 4 Lubelskiej Drużyny Wędrowniczej „Czarna Czwórka”. Jak udaje się druhnie łączyć obowiązki komendantki i drużynowej? Dh.K.R.: Bycie komendantką to duże wyzwanie i wielka radość, kiedy np. widzę roześmiany „swój” Hufiec na Grze Lubelskiej czy obozie, kiedy drużynowi wychodzą zadowoleni z poniedziałkowej zbiórki, kiedy powstaje nowa drużyna albo uda się sfinalizować jakąś ważną dla naszego środowiska sprawę. Ale bardzo często ta „praca” opiera się na papierkach, spotkaniach, pismach... Tymczasem drużynowy to

najwspanialsza funkcja w naszej organizacji, praca cały czas z ludźmi, przygoda. Dlatego te dwie funkcje świetnie się uzupełniają i bardzo się cieszę, że je pełnię, choć powoli myślę o granatowej emeryturze. R.: Nie za wcześnie na emeryturę? Do 67 lat jeszcze daleko. Dh.K.R.: ZHP to organizacja, w której młodzi wychowują młodych. A ja powoli przestaję być młoda [śmiech]. Bardzo dobrze się czuję ze swoją drużyną, ale czas na kolejne pokolenie drużynowych. W Czarnej Czwórce są ludzie, którzy świetnie nadają się na tę funkcję. A ja mam jeszcze kilka pól służby. R.:Bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę. Dh.K.R.: Ja również dziękuję. Czuwaj!

Page 13: WZK 2/2013

Wędrowniczy Zespół Kronikarzy – Hufiec ZHP Lublin

13

/////Zwierciadła///

sam. Anna Mierzwa

Dnia 10.04.2013r. Harcerska Grupa Teatralna „Tortuga” wzięła udział w

przeglądach teatralnych „Zwierciadła” w II LO w Lublinie. Grupa zaprezentowała autorski spektakl pt. „Koniec świata”. Była to krótka opowieść o manipulacji ludźmi. Trzy kobiety z różnych środowisk zamkniętych przez naukowca w bunkrze, w ramach eksperymentu naukowego. Co wynikło z połączenia zupełnie odmiennych charakterów i wizji szalonego naukowca zobaczyli widzowie Zwierciadeł.

Grand prix Zwierciadeł zdobył teatr Puk Puk za spektakl „Mąka”. I nagrodę grupa Kontrast oraz Teatr Szkolny Międzynarodowych Szkół im. Paderewskiego w Lublinie, II nagrodę: grupa teatralna Spontan, III nagrodę: Teatr z Siódemki, grupa No gentelman oraz teatr Pierwsze kroki. Zapraszamy serdecznie na kolejne „Zwierciadła” w przyszłym roku, na których oczywiście wystąpi „Tortuga”

Page 14: WZK 2/2013

Wędrowniczy Zespół Kronikarzy – Hufiec ZHP Lublin

14

/////Harcgadżet/// Sam. Małgorzata Wyrostek 6 LGZ „Groszki”

Lada chwila rozpoczną się wakacje, a wraz z nimi gorączkowe przygotowania do obozu. Ale co spakować do plecaka? Mundur? Oczywiście! Ubrania, kosmetyki, ręcznik? To wszystko jest bardzo ważne, ale nie aż tak ważne jak śpiwór, którym zajmiemy się w tym numerze.

Kiedy wejdziemy do sklepu, oszołomi nas ilość i różnorodność śpiworów, jakie możemy kupić. Czym się więc kierować, aby wybrać ten idealny?

Trzeba zwracać przede wszystkim uwagę na funkcjonalność:

Wymiary po rozłożeniu i zastanówmy się, czy się zmieścimy do takiego śpiwora. Uwierzcie mi, nie ma nic komfortowego w spaniu do połowy poza śpiworem.

Mumia? Która ma kaptur, dzięki któremu będzie nam ciepło w głowę, czy prostokątny śpiwór.

Kolor, który wszakże nie jest najważniejszy.

Śpiwór Camping 20° QUECHUA

Cena: 39,99 zł

Patrzymy na cenę i myślimy ideał, ale lepiej zastanowić się nad takim wyborem. Jest to śpiwór lekki, po złożeniu nie zajmuje zbyt dużo miejsca w plecaku. Dostępny jest w szerokiej gamie kolorów. Można go prać w pralce i szybko schnie, co często przydaje się na deszczowych obozach. Jednak jest on zalecany do spania w temperaturze powyżej 20°C, więc w zimne obozowe noce możemy trochę zmarznąć.

Page 15: WZK 2/2013

Wędrowniczy Zespół Kronikarzy – Hufiec ZHP Lublin

15

Śpiwór Rando 10° QUECHUA Cena: 89,99 zł Jest to śpiwór typu mumia, w który możemy się zawinąć po sam czubek głowy dzięki kapturowi. Komfortową temperaturą do spania jest 10°C, może nie jest to jeszcze śpiwór na syberyjskie mrozy, ale na pewno w nim nie zmarzniemy. Również i ten śpiwór możemy prać w pralce, więc nie straszne nam będą wszelkie zabrudzenia. Staniemy się również bardziej przyjaźni środowisku, ponieważ wypełnienie stanowi wata poliestrowa, pochodząca z recyklingu. Po złożeniu niestety jest dosyć duży i przy tym ciężki.

Śpiwór Rando 15° Light QUECHUA

Cena: 169,99 zł

Jest to drogi śpiwór, jednak łączy w sobie wiele cech poprzednich śpiwór i zdaje

się być tym idealnym. Jest lekki i mały po złożeniu, jest więc idealny na

wędrówki. Również jest ekologiczny, ponieważ wypełnienie pochodzi

z recyklingu. Tak jak i poprzednie śpiwory można prać go w pralce. Niestety

temperatura komfortowa do spania jest wyższa niż w poprzednim śpiworze,

ponieważ wynosi 15°C. Na niekorzyść działa również bardzo wąska gama

kolorów tych śpiworów, są dostępne tylko fioletowe i niebieskie śpiwory.

Page 16: WZK 2/2013

Wędrowniczy Zespół Kronikarzy – Hufiec ZHP Lublin

16