Top Banner
15

W drodze 2012, nr 11

Mar 22, 2016

Download

Documents

W drodze

Gdzie nie spojrzeć, tam - kryzys. I to nie tylko ten globalny - gospodarczy, ale i nie mniej poważne nasze osobiste kryzysy: w małżeństwie, gdy już nie potrafimy ze sobą rozmawiać, w kapłaństwie, gdy brewiarza po dziurki w nosie, w połowie życia, gdy to, co dotąd wypracowaliśmy, zostaje podważone. Autorzy tekstów, które zamieściliśmy w tym numerze, nie tyle skupili się na opisie doświadczenia kryzysu, ile podjęli próbę odpowiedzi na pytanie: „Co dalej?”. Dlatego w tytule piszemy o „podjęciu”, a nie „przetrwaniu” kryzysu. Bo jakkolwiek wydaje się trudny i nierealny, to w końcu przychodzi taki moment, w którym trzeba się podnieść z kolan i dalej żyć.
Welcome message from author
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
Transcript
Page 1: W drodze 2012, nr 11
Page 2: W drodze 2012, nr 11
Page 3: W drodze 2012, nr 11

Drodzy Czytelnicy,„Jest niezmiernie ważne – napisał w wydanej kilka lat temu przez nasze wydawnictwo książce Radziłem się dróg ks. Tomáš Halík – by wiedzieć, że są takie chwile, kiedy człowiekowi w jego życiu wszystko się wali, jak gdyby umarł Bóg, zaćmiła się nawet ta cząstka jego wiary i rzeczywiście dotknął dna. Te chwile są znaczące i cenne, gdzieś tu kończy się posiadanie wyobrażeń religijnych, a zacząć może prawdziwa wiara”. To mocne wyznanie czeskiego dysydenta z powodzeniem można by odnieść nie tylko do kryzysu wiary. Pobrzmiewa w nim prawda o naszych kryzysach w małżeństwie, kryzysach kapłańskiej tożsamości, odejściu kogoś bliskiego, bywa, że o doświadczeniach codziennej samotności. I choć nazywanie sytuacji, w których „wszystko się zawaliło”, w większości przypadków przychodzi nam w miarę łatwo, to zobaczenie, że „są to chwile znaczące i cenne”, już takie proste nie jest. Autorzy tekstów, które zamieściliśmy w tym numerze, nie tyle skupili się na opisie doświadczenia kryzysu, ile podjęli próbę odpowiedzi na pytanie: „Co dalej?”. Dlatego w tytule piszemy o „podjęciu”, a nie „przetrwaniu” kryzysu. Bo jakkolwiek wydaje się trudny i nierealny, to w końcu przychodzi taki moment, w którym trzeba się podnieść z kolan i dalej żyć. Trochę jak w historii proroka Eliasza z Pierwszej Księgi Królewskiej. Zrezygnowany, w obliczu kłopotów, które go przerosły, pragnie śmierci w cieniu drzewa janowca. I wtedy, kiedy się najmniej spodziewa, słyszy głos Jahwe, który mówi: „Wstań, przed tobą jeszcze długa droga”. Siła tego prostego wezwania jest dla mnie nieustannym dowodem na to, że nawet na naszych prywatnych końcach świata Bóg jest blisko nas. Że wszystkim zagubionym i poranionym powtarza, iż trzeba żyć dalej i wiele się po życiu spodziewać, odwołując się do niezmiennego punktu świata – miłosierdzia Ojca. •

Page 4: W drodze 2012, nr 11

ROZMOWA W DRODZE 7 LUDZIE PRZESTALI WIERZYĆ jak widzę Kościół w Europie – rozmowa z George’em Weiglem

PODJĄĆ KRYZYS 19 LEKARSTWEM SĄ SŁOWA pomóc sobie w małżeństwie – rozmowa z Barbarą Smolińską

31 BREWIARZA PO DZIURKI W NOSIE ksiądz w kryzysie – Wacław Oszajca SJ

42 ŚWIATŁO W SZCZELINIE kiedy Bóg jest daleko – Michał Zioło OCSO

49 WSZYSTKO ZOSTANIE PODWAŻONE pytania w połowie życia – rozmowa z Joanną Heidtman

61 CUDOWNE LATA? studia to nie serial – Tomasz Zamorski OP

71 SZUKAM CZŁOWIEKA protest tekst o upadku komunikacji międzyludzkiej – Zofi a Kotlińska

ZWIĄZKI PARTNERSKIE 80 NIKT NIE MYŚLI O KONSEKWENCJACH mniej polityki, więcej rozsądku – rozmowa z prof. Andrzejem Zollem

87 PRAWIE JAK MAŁŻEŃSTWO związki homoseksualne na Wyspach – Jolanta Brózda-Wiśniewska

KONTROWERSJE 95 POTĘGA NIESMAKU raz jeszcze o uczuciach religijnych – ks. Andrzej Draguła

W CO JA WIERZĘ? 105 ŻYWOT WIECZNY. AMEN co będzie ze mną po śmierci? – rozmowa z Wojciechem Ziółkiem SJ

W numerze:

Page 5: W drodze 2012, nr 11

ORIENTACJE 120 WSZYSTKO ZNOSI, WSZYSTKIEMU WIERZY Michael Haneke Miłość – Konrad Sawicki

125 O ŚWIĘTYM, CO SPOTKAŁ LENINA Brat Albert. Inspiracje ks. Grzegorza Rysia – Roman Bielecki OP

SZUKAJĄCYM DROGI 130 NIEWIERZĄCY Z NAZARETU – Jacek Salij OP

DOMINIKANIE NA NIEDZIELĘ 134 PRZEZ NICH ŚWIECI SŁOŃCE – Paweł Trzopek OP

135 NA JEDNEJ NODZE – Szymon Popławski OP

136 ODWAGA I MOC WIARY – Marek Pieńkowski OP

137 DZIEŃ KOŃCA ŚWIATA – Michał Pac OP

138 JEDYNY TAKI KRÓL – Mariusz Tabaczek OP

FELIETONY 16 UTO UGHI I GODNOŚĆ ŻYCIA – Dariusz Kowalczyk SJ

58 TAJNY BIAŁOSZEWSKI – Adam Zagajewski

68 APER DE SILVA – Jan Góra OP

102 DEKALOG ATEISTY – Marek Magierowski

118 DROGA DO DOMU – Tessa Capponi-Borawska

Redakcja: Roman Bielecki OP (red. nacz.), Wojciech Dudzik OP (sekr. red.), Katarzyna Kolska (z-ca red. nacz.), Dominik Jarczewski OP, Paweł Kozacki OP, Mariusz Tabaczek OP, Anna Sosnowska (współpraca)Oprac. grafi czne: Łukasz SulimowskiDruk: CGS drukarnia sp. z o.o., Mrowino, ul. Towarowa 3, 62-090 Rokietnica Nakład: 7200 egz.Kolportaż i reklama: Kornelia Winiszewska, tel. 61 850 47 27, [email protected]: Wydawnictwo Polskiej Prowincji Dominikanów W DRODZEAdres redakcji: ul. Kościuszki 99, 60–920 Poznań, tel. 61 850 47 22, faks 61 850 17 82, [email protected], www.miesiecznik.wdrodze.plCum permissione auctoritatis ecclesiasticae.Redakcja nie odsyła materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo adiustowania i skracania tekstów przyjętych do druku.

M I E S IĘC Z N I K P OŚW IĘC O N Y ŻY C I U C H R Z EŚC I J AŃS K I E M U

Zdjęcie na okładce: Vicente Villamón

Page 6: W drodze 2012, nr 11

FOT. A

DA

M H

AR

UK

Page 7: W drodze 2012, nr 11

/ WSZYSTKO ZOSTANIE PODWAŻONE 49

WSZYSTKO ZOSTANIE PODWAŻONE •••Dotąd wiedziałem, kim jestem, i nagle mam jakieś wątpliwości. Część ludzi nie chce się z tym konfrontować, stąd te trampki, samochody wyścigowe, gadżety i stylizacje na nastolatków.

Z Joanną Heidtman rozmawia Roman Bielecki OP

ROMAN BIELECKI OP: Mam kłopot ze zdefi niowaniem wieku średniego. O jakim etapie życia mówimy? Zbliżającej się emeryturze, dzieciach, które opuszczają dom i zakładają swoje rodziny, a może o wypaleniu za-wodowym w okolicach pięćdziesiątki?

JOANNA HEIDTMAN: Z punktu widzenia psychologa chodzi o czas między trzydziestym piątym a pięćdziesiątym rokiem życia. Nazwa-łabym to drugim dojrzewaniem – rewoltą, która nas czeka, niezależnie od tego, co się dzieje w naszym życiu.

Czy to nie przejściowa moda? Wszystko nazywamy kryzysem. Byle kłopot, byle problem i złe samopoczucie muszą być sklasyfi kowane jako kryzys?

W psychologii kryzys ma bardzo konstruktywne znaczenie, choć potocznie kojarzy się z czymś ewidentnie złym. Za kryzysem stoi proces, który fachowo nazywamy dezintegracją pozytywną. Mówiąc prościej – żeby dokonała się w nas jakakolwiek przemiana i coś się

Page 8: W drodze 2012, nr 11

PODJĄĆ KRYZYS / JOANNA HEIDTMAN /50

w naszym wnętrzu ułożyło, a – co najważniejsze – żebyśmy sami doj-rzeli w przeżywaniu życia i siebie samych, musi nastąpić tąpnięcie. I to jest kryzys.

Obawy przed defi niowaniem naszych stanów jako kryzysowe wyni-kają z tego, o czym często zapominamy, że nasz rozwój nie jest linearny. Patrząc na chronologię życia – dzieciństwo, młodość, wiek dojrzały, starość – wszystko idzie niby jak po sznurku, jedno za drugim. Tymcza-sem osiąganie dojrzałości, w której integrują się różne elementy naszej osobowości, takie nie jest. Są sytuacje, i kryzys do nich należy, kiedy zmiana dokonuje się za pomocą pewnego przewrotu, którego skutki widać zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz nas.

Trochę tak jak w młodzieńczym okresie burzy i naporu?

Wtedy doświadczyliśmy zmiany ilościowej – dorastaliśmy, zaczęli-śmy inaczej wyglądać, zmienił się nam tembr głosu. Oprócz tego doko-nywały się też zmiany jakościowe – staliśmy się innymi osobami, ina-

czej zaczęliśmy przeżywać emocje i uczucia. I nie miało na to wpływu bycie w takiej czy innej szkole, w ta-kiej czy innej sytuacji domowej. To była nasza wewnętrzna przemiana.

Podobnie jest z kryzysem wieku średniego. Zmiana jest niezależna od tego, co dzieje się w naszym ży-ciu. Ona nie zaczeka, aż będziemy mieli dorosłe dzieci, stabilną sytu-

ację fi nansową, ustatkujemy się w małżeństwie. Po prostu przyjdzie. Łudzimy się, że skoro już raz przeszliśmy przez okres dojrzewania,

umocowaliśmy w jakiś sposób naszą pozycję w świecie, to tak już będzie do końca. Nie. Wszystko jeszcze raz zostanie podważone. Mniej więcej w okolicach statystycznej połowy życia. I to jest trudne, bo około czter-dziestki mamy już jakąś pewność, której nie ma nastolatek, że sprawdzi-liśmy się w rolach – matki, ojca, żony, pracownika, szefa etc., a jednak…

•••OBAWY PRZED DEFINIOWANIEM NASZYCH STANÓW JAKO KRYZYSOWE WYNIKAJĄ Z TEGO, O CZYM CZĘSTO ZAPOMINAMY, ŻE NASZ ROZWÓJ NIE JEST LINEARNY.

Page 9: W drodze 2012, nr 11

/ WSZYSTKO ZOSTANIE PODWAŻONE 51

Dlaczego?

Tak jak w dziecku istnieje zalążek dorosłego człowieka i jego oso-bowości, z którą musi się skonfrontować w wieku 13–18 lat, tak samo jest z człowiekiem dorosłym. W pewnym momencie zaczyna się od-zywać wszystko, co do tej pory było naszym ukrytym potencjałem. Nie wykorzystywaliśmy go, zajmując się walką o pozycję zawodową, pełnieniem ról społecznych, udowadnianiem sobie i światu, jacy jesteśmy świetni. Tym potencjałem mogą być bardzo różne rzeczy, dotyczące duchowości, talentów, potrzeb i pragnień. Dlatego bardzo często obserwujemy ludzi, którzy zbliżają się do czterdziestki, i choć życie mają ustawione, nagle zmieniają pracę, wyznanie, związki.

I wygląd? Jak ci czterdziestoparolatkowie w trampkach i t-shirtach?

To akurat jest przejaw lęku i ucieczka od kryzysu, udawanie, że wszystko jest po staremu i że panujemy nad sytuacją. Mamy w tym względzie dobrze rozwinięte mechanizmy obrony. Niektórzy ludzie nie chcą się konfrontować ze swoimi niepokojami i uciekają do czasu, kiedy mieli dwadzieścia pięć lat i wiedzieli, kim są. Tamto było znane i oswo-jone. Natomiast przyszłość jest nieznana. Stąd te samochody wyścigowe, gadżety i stylizacje na nastolatków. Znów jesteśmy piękni i młodzi. Tyle że to udawanie ma katastrofalne skutki dla naszej psychiki. Kończy się nerwicą albo depresją.

Jak więc ten kryzys wygląda?

Jeżeli myśleć o człowieku w kontekście przeciwieństw: introwertyk – ekstrawertyk, logicznie myślący – bardziej refl eksyjny, to ze swoją osobowością umiejscawiamy się gdzieś na ich przecięciu. Do połowy życia działa to najczęściej jednostronnie – wiem, jaki jestem, wiem, czego chcę. Ale w okolicach środka życia zaczyna się do nas dobijać nasze przeciwieństwo, które też w nas tkwi. Ktoś, kto do tej pory był ty-pem analityka, wzorem logicznego myślenia, nagle zaczyna odczuwać

Page 10: W drodze 2012, nr 11

PODJĄĆ KRYZYS / JOANNA HEIDTMAN /52

potrzebę tworzenia czegoś abstrakcyjnego, działania dla ludzi. Albo je-śli był biznesmenem, menedżerem fi rmy, to teraz marzy mu się podróż dookoła świata, najlepiej autostopem – wcale nie all inclusive, raczej zaplanowana samodzielnie, z nutką niewiadomej.

Kryzys bowiem uruchamia w nas powrót do pasji, które zarzucili-śmy w przeszłości, o realizacji których marzyliśmy albo na które nigdy nie było czasu. Myślę o inspiracjach artystycznych, takich jak muzy-ka, malowanie czy taniec. Ale także zmianach w życiu zawodowym, w którym co prawda nadal chcemy być aktywni, ale nagle staje się ważny także sens i autentyczne zaangażowanie w to, w co inwestujemy tyle czasu i energii, czyli własne życie.

Czy ten potencjał, o którym mówimy, był przez nas niewykorzystywany świadomie?

To nie jest kwestia woli. Raczej tego, że do mniej więcej czterdzie-stego roku życia żyjemy naprawdę bardzo na zewnątrz, posługujemy się głównie logiczną świadomością, troszczymy się o „ja” społecz-ne, mało zaglądając w nas samych. A potem to, co stłumione, samo do nas przychodzi. Do tej pory chowaliśmy to, kierując się wymoga-mi otoczenia, takiej czy innej roli społecznej, aż nagle pojawia się możliwość powiedzenia: w porządku, skoro to, co najważniejsze, zostało wykonane, teraz mogę zrealizować to, o co mi tak naprawdę chodzi.

Kiedy w takim razie możemy myśleć o tym, co przeżywamy, jako o kry-zysie?

Symptomów może być wiele, mogą występować w różnych kon-fi guracjach i natężeniu. Najbardziej typowe jest poczucie wypalenia zawodowego. Mam zawód, robię to, co lubię, a jednak czuję się nie na miejscu. Po drugie, mogą to być pytania o sens tego, co jeszcze niedawno było oczywiste, mojego miejsca w życiu, tego, z kim i co robię. To może być także spadek energii życiowej. Czujemy, że mniej

Page 11: W drodze 2012, nr 11

/ WSZYSTKO ZOSTANIE PODWAŻONE 53

możemy zrobić, że mniej nam się chce. To może być także nieskonkre-tyzowany niepokój objawiający się nagłymi zrywami emocjonalnymi. Czasem impulsem pchającym nas w kierunku zmian jest jakieś dra-matyczne wydarzenie, np. śmierć rodziców albo choroba, która może prowadzić do utraty życia.

Mało rzeczy może nam wtedy pomóc. Zawodne jest nasze wszech-stronne wykształcenie, nasza wiedza i dotychczasowe osiągnięcia. To dobrze widać na przykładzie systemu wartości, który w czasie kry-zysu często staje się bezwzględny. Do tej pory byliśmy w stanie pójść na kompromis, a nagle któregoś dnia mówimy – nie mogę tak dalej.

A duchowość? Czy ona może być pomocna?

Problem w tym, że o duchowość tutaj chodzi. Nawet jeśli jesteśmy religijni, spora część tej religijności jest skierowana na zewnątrz, na konkretne zachowania czy rytuały. To są drogowskazy naszych co-dziennych wyborów. Trzeba jednak pamiętać, że uniwersalna ducho-wość człowieka, niezależnie od wyznawanej przez niego religii, jest silnie zakorzeniona w podświadomości. Nie bez powodu odróżniająca nas od całego świata przyrody świadomość śmierci stała się podstawą innej naszej charakterystyki. Jako ludzie jesteśmy „poszukiwaczami sensu”. Jeden z czołowych psychologów dwudziestego wieku Viktor Frankl twierdził, że odnalezienie sensu ma uzdrawiający wpływ na ludzką psychikę. Dzięki duchowości odkrywamy sens swojego życia i ustalamy rzeczywiste priorytety. Stąd też dopóki sfera duchowa nie stanie się scalającym centrum naszej osobowości, dopóty pozostajemy w dużym rozproszeniu.

Przeżywając kryzys wieku średniego, możemy od tej duchowości uciekać albo bardzo mocno w nią uciec – w sposób konstruktywny lub nie. Możemy wejść w mistycyzm, sektę lub zmianę religii.

Czego szuka czterdziestolatek?

Sensu życia. Brzmi to banalnie, ale o to chodzi.

Page 12: W drodze 2012, nr 11

PODJĄĆ KRYZYS / JOANNA HEIDTMAN /54

Czy wszystko, co do tej pory robił, było bez sensu?

Oczywiście, że nie. Tyle tylko, że w pewnym momencie przestaje nam wystarczać zbudowanie domu, zasadzenie drzewa i spłodzenie syna. Musimy się zmierzyć z pytaniami zasadniczymi: Po co jestem na świecie? Co powinienem zrobić? Czego szukam? To jest ta słynna Conradowska „smuga cienia”, która domaga się integracji. Ten proces to ruch do wnętrza siebie. Już nie ma stwierdzeń: „Ja chcę coś mieć”, „To jest moje”, tylko padają pytania: „Kim jestem?”, „Po co tu jestem?”, „Dlaczego się tu znalazłem?”.

Jak długo można uciekać od takich pytań?

Niektórzy uciekają przez resztę życia. Wieczni chłopcy, zawsze młode i wysportowane dziewczyny. Nie dojrzewają. Wypierają wszyst-ko, co się w nich budzi, i często umierają rozgoryczeni i zagubieni. Bo życie nagle się skończyło, ktoś zgasił światło, a oni są zaskoczeni, że to już.

A sens, o którym mówimy? Jak go szukać?

Problem polega na tym, że w stanie kryzysu chcielibyśmy otrzy-mać szybką i wyczerpującą odpowiedź. Najlepiej bardzo praktyczną. Stąd wizyty u księdza albo u terapeuty i pytania o to, co zmienić, żeby było dobrze. Tak się nie da. To musi w człowieku dojrzeć sa-modzielnie. Sami musimy zaakceptować zmianę. Stan kryzysowy to dialog ze sobą. W końcu to my nie możemy się ze sobą dogadać. To nam zaczynają przeszkadzać różne blokady, które umiejscowiły się w nas jeszcze w młodym wieku. To my zaczynamy nie akcepto-wać dokonanych wyborów. I trudno nam przyjąć, że to jest proces, w którym sami musimy znaleźć odpowiedzi. Nikt za nas tego nie zrobi. Żyjemy w bardzo niecierpliwych czasach, chcielibyśmy już i na-

tychmiast.

Page 13: W drodze 2012, nr 11

/ WSZYSTKO ZOSTANIE PODWAŻONE 55

A jeśli tych podpowiedzi nie wykorzystamy, to co wtedy? Koniec? Przepadają?

Można tak powiedzieć. W końcu im więcej mamy lat, tym bardziej szansa na wykorzystanie zdolności maleje. Robimy się bardziej lękli-wi, utrzymujemy pewne status quo. Trzymamy się iluzji, że tak, jak jest teraz, będzie zawsze, aż do śmierci w wieku lat osiemdziesięciu czy nawet dziewięćdziesięciu. Z drugiej strony nie chodzi o to, jak to nazwiemy – „stratą” czy „niewykorzystaną szansą”. Ważniejsze jest, co z tym robimy. To znaczy, czy zanurzamy się w nurcie zmiany i staramy się płynąć, czy też sto-imy ciągle na brzegu, wahając się i przeżywając wewnętrzne kon-fl ikty, męcząc znajomych i przy-jaciół kolejnymi narzekaniami na życie, związek, pracę i dzieci.

Przypomina mi się pewna kobieta, z którą prowadziłam roz-mowy w czasie, gdy przeżywała kryzys. Od lat czuła, że chce coś zmienić w swoim życiu zawodowym. Od 25. roku życia pracowała z dużym sukcesem w biznesie. Wiedziała, że choć jest świetna, to nie ma w niej pierwotnej pasji i poczucia „bycia na swoim miejscu”. Przez kilka lat szukała swojej drogi – jeździła na rozmaite kursy doradztwa i pomocy psychologicznej, by w końcu trafi ć na metodę wspierania osób chorych na nowotwór. Od początku czuła, że to jest to. Potem zaczęła się walka z myślami – co ja zrobię? Jak ja i mój mąż poradzimy sobie z tym, że będę mniej zarabiać? Czy będę w tej nowej funkcji wystar-czająco dobra? Czy podołam? Trochę to trwało, ale dziś ta 43-letnia ko-bieta jest na nowej drodze zawodowej, czuje się spełniona i szczęśliwa, rozwija się, uczy każdego dnia.

To oczywiście przykład – zawężony i jednostkowy, który pokazuje, że taki proces może się zakończyć pozytywnie.

•••ZMIANA JEST NIEZALEŻNA OD TEGO, CO DZIEJE SIĘ W NASZYM ŻYCIU. ONA NIE ZACZEKA, AŻ BĘDZIEMY MIELI DOROSŁE DZIECI, STABILNĄ SYTUACJĘ FINANSOWĄ, USTATKUJEMY SIĘ W MAŁŻEŃSTWIE. PO PROSTU PRZYJDZIE.

Page 14: W drodze 2012, nr 11

PODJĄĆ KRYZYS / JOANNA HEIDTMAN /56

Czy można jakoś towarzyszyć komuś, kto przeżywa taki stan?

Podobnie jak towarzyszymy nastolatkowi, uznając, że to, co się dzieje w jego życiu, jest w dużej mierze naturalne. Warto podkreślać pozy-tywny aspekt całego zamieszania, czyli to, że dzięki kryzysowi stajemy się pełnymi i dojrzałymi osobami. Złym doradcą jest panika, bo akurat w przypadku wieku średniego trzeba raczej pogodnie godzić się z pew-nymi doświadczeniami, więcej słuchać siebie, zbliżać się do współmał-żonka, zamiast się od niego oddalać. To jest też w gruncie rzeczy pierw-szy moment, w którym możemy zaakceptować naszą niedoskonałość.

Wspomniała pani o lęku jako o głównym hamulcu ewentualnych zmian. Ale czy nasze obawy dotyczą tylko tego, że nie wiemy, kim będziemy po kryzysie?

Dobrze to widać na przykładzie mężczyzn. Obok lęków związanych ze zmianą przeżywania samych siebie, często zdają sobie sprawę, że mają już swoje lata i na plecach czują oddech młodych wilków. Młodzi pracownicy są niebezpieczni, bo zaraz wygryzą nas ze stanowiska i nie zdążymy wy-korzystać wszystkich swoich możliwości. Stąd się bierze klasyczny sche-mat mężczyzn uciekających w ramiona młodszych kobiet, które mają im dodać więcej energii, wigoru i siły. I znowu można na to patrzeć z dwóch stron – jako na mechanizm wyparcia lub jakiejś szansy. Skoro mężczyzna był do tej pory zdobywcą – czy to w sferze zawodowej, czy społecznej, to sam pełnił rolę młodego wilka. Ale teraz przyszedł moment, w którym pojawił się ktoś nowy, z kim oczywiście można się ścigać, ale na dłuższą metę nie ma to sensu. Po pierwsze, dlatego że nie ma się już tej energii, co na starcie, po drugie, dlatego że lepiej przejść na pozycję mentora wobec tych młodych ludzi, co w gruncie rzeczy jest naturalnym procesem.

Czy do kryzysu można się przygotować?

Nie sądzę. Nikt nas nie uczy, że odczujemy kryzys w połowie życia. Stąd nasza świadomość nadchodzącej zmiany jest nikła. Mamy błogie

Page 15: W drodze 2012, nr 11

/ WSZYSTKO ZOSTANIE PODWAŻONE 57

poczucie, że to, co w życiu zbudowaliśmy, jest raz na zawsze, że nigdy tego nie zanegujemy, że wszystko pozostanie mniej więcej takie samo. Nasze umysły preferują ideę stałości i niezmienności. Kiedy jest nam źle, to chcemy, żeby się to jak najszybciej skończyło, ale jeśli jest nam dobrze, to pragniemy, by trwało jak najdłużej. Dlatego jesteśmy tak bezradni wobec naszych kryzysów. Przyszłość przychodzi zawsze za szybko, wtedy, kiedy nie jesteśmy na nią gotowi.

A jednak mówi się, że życie rozpoczyna się po czterdziestce.

Chyba właśnie dlatego. I choć to tylko ludowe porzekadło, wyczu-wamy, że kiedy dokona się w nas przełom połowy życia, będziemy mogli powiedzieć bez obaw – pewne rzeczy są mniej ważne, już nie muszę sobie nic udowadniać, a tym młodszym mogę otworzyć drzwi i powiedzieć – państwo przodem. I to jest piękne. Zauważmy, że wiele osób, które mają kryzys za sobą, mówi – nie chcę mieć znów dwudzie-stu lat, bo teraz naprawdę jestem szczęśliwy. •

Rozmawiał Roman Bielecki OP

Joanna Heidtman – doktor nauk humanistycznych, psycholog,

socjolog, doradca personalny i trener motywacyjny. Kilkanaście lat

pracowała na Uniwersytecie Jagiellońskim. Obecnie prowadzi

indywidualne sesje doradcze oraz warsztaty i treningi dla grup.

Opublikowała m.in. W zgodzie z sobą, w zgodzie z innymi.

Mieszka w Warszawie. Prowadzi stronę www.heidtmanj.com