Top Banner
R ok 1795. 24 października władcy Prus, Austrii i Rosji podpisują traktat o III rozbiorze Polski. Granice wyrastają między Prost- kami a Grajewem, Borzykowem a Pyzdrami, Narolem a Paarami, biegną rzekami Pro- sną, Drwęcą, Wisłą i niewielkim potokiem w Dolinie Kluczwody, stykając się w miejscu, gdzie łączą się Czarna i Biała Przemsza. Po- wstają na drodze między wsiami Luborzyca i Kocmyrzów w pobliżu Krakowa, prowadzą wzdłuż asfaltowej trasy z Hebdowa, przez Jaksice, Dęblin do Gręboszowa i polną dróżką między Prusiem a Siedliskami. Rozdzielają na dwie części Wieruszów, Jezioro Rajgrodz- kie i Powidzkie, Golub od Dobrzynia, a Słupcę od Strzałkowa. Rok 1918. Polska wraca na mapy i zaczyna się pośpieszne zszywanie II Rzeczypospolitej z trzech różnych kawałków. Dziewięćdziesiąt jeden lat po odzyskaniu niepodległości okazuje się, że blizny nadal są widoczne. Scenka rodzajowa z życia: w staro- stwie w Tomaszowie Lubelskim bez problemu można kupić plan geodezyjny wsi Rabinów- ka, ale na pytanie o sąsiednią wieś, Podle- sinę, urzędnik odpowiada: „Wy to jesteście Austria, my Rosja, więc my waszych map nie mamy”. Podobnych przykładów jest więcej. Duchy rozbiorów straszą nadal w XXI wieku. Wystarczy rozejrzeć się dookoła. Temat granic rozbiorowych powraca w róż- nych kontekstach: o Kongresówce, Galicji i byłym zaborze pruskim czytamy przy okazji wyborów, analiz ekonomicznych, staty- stycznych, socjologicznych i wielu innych. O zaborach przypominamy sobie, kupując pyry w Poznaniu, a ziemniaki w Kielcach, przyglądając się zabudowie i rozplanowaniu urbanistycznemu polskich miejscowości, słuchając, że „centusie” nie lubią się z „gulo- nami” a „bażanty” z „łańcuchami”. Granice rozbiorowe odcisnęły swoje piętno na niemal wszystkim. Począwszy od kuchni, poprzez sieć dróg, zwyczaje, religijność, preferencje dotyczące zamieszkania i dojazdu do pracy, cechy zachowań społecznych, piosenki, lite- raturę, skończywszy na wyborze współmał- żonka. Historia zaborów nie tylko wpływa na polityczne sympatie i przekazywane stereo- typy, ale także kształtuje naszą rzeczywistość i przestrzeń, w której funkcjonujemy. Ponieważ problem wydał nam się bardzo interesujący, postanowiliśmy zorganizować projekt o nazwie „bezGranica” i wyruszyć na dawne pogranicze, aby je zbadać, udokumen- tować i opisać. Okazało się, że tereny, gdzie przebiegały granice rozbiorowe, wiążą się z ciekawymi opowieściami o przemytnikach, rozbojach, aferach, ucieczkach, zakazanych związkach i pojedynkach. To także fascynują- ce miejsca, okazałe budowle celne, zapomnia- ne słupy graniczne oraz rozmaite pamiątki. Kilka z nich prezentujemy w niniejszym materiale. Katarzyna Wydra zszywana ziemia czyli o pozostałościach granic rozbiorowych autoportret 4 [29] 2009 | 76
6

Katarzyna Wydra, Zszywana ziemia, czyli o pozostałościach granic rozbiorowych, Przestrzenie kolonialne

Jun 26, 2015

Download

Documents

Welcome message from author
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
Transcript
Page 1: Katarzyna Wydra, Zszywana ziemia, czyli o pozostałościach granic rozbiorowych, Przestrzenie kolonialne

Rok 1795. 24 października władcy Prus, Austrii i Rosji podpisują traktat o III rozbiorze Polski. Granice wyrastają między Prost-

kami a Grajewem, Borzykowem a Pyzdrami, Narolem a Paarami, biegną rzekami Pro-sną, Drwęcą, Wisłą i niewielkim potokiem w Dolinie Kluczwody, stykając się w miejscu, gdzie łączą się Czarna i Biała Przemsza. Po-wstają na drodze między wsiami Luborzyca i Kocmyrzów w pobliżu Krakowa, prowadzą wzdłuż asfaltowej trasy z Hebdowa, przez Jaksice, Dęblin do Gręboszowa i polną dróżką między Prusiem a Siedliskami. Rozdzielają na dwie części Wieruszów, Jezioro Rajgrodz-kie i Powidzkie, Golub od Dobrzynia, a Słupcę od Strzałkowa.

Rok 1918. Polska wraca na mapy i zaczyna się pośpieszne zszywanie II Rzeczypospolitej z trzech różnych kawałków.

Dziewięćdziesiąt jeden lat po odzyskaniu niepodległości okazuje się, że blizny nadal są

widoczne. Scenka rodzajowa z życia: w staro-stwie w Tomaszowie Lubelskim bez problemu można kupić plan geodezyjny wsi Rabinów-ka, ale na pytanie o sąsiednią wieś, Podle-sinę, urzędnik odpowiada: „Wy to jesteście Austria, my Rosja, więc my waszych map nie mamy”. Podobnych przykładów jest więcej. Duchy rozbiorów straszą nadal w XXI wieku. Wystarczy rozejrzeć się dookoła.

Temat granic rozbiorowych powraca w róż-nych kontekstach: o Kongresówce, Galicji i byłym zaborze pruskim czytamy przy okazji wyborów, analiz ekonomicznych, staty-stycznych, socjologicznych i wielu innych. O zaborach przypominamy sobie, kupując pyry w Poznaniu, a ziemniaki w Kielcach, przyglądając się zabudowie i rozplanowaniu urbanistycznemu polskich miejscowości, słuchając, że „centusie” nie lubią się z „gulo-nami” a „bażanty” z „łańcuchami”. Granice rozbiorowe odcisnęły swoje piętno na niemal wszystkim. Począwszy od kuchni, poprzez sieć dróg, zwyczaje, religijność, preferencje

dotyczące zamieszkania i dojazdu do pracy, cechy zachowań społecznych, piosenki, lite-raturę, skończywszy na wyborze współmał-żonka. Historia zaborów nie tylko wpływa na polityczne sympatie i przekazywane stereo-typy, ale także kształtuje naszą rzeczywistość i przestrzeń, w której funkcjonujemy.

Ponieważ problem wydał nam się bardzo interesujący, postanowiliśmy zorganizować projekt o nazwie „bezGranica” i wyruszyć na dawne pogranicze, aby je zbadać, udokumen-tować i opisać. Okazało się, że tereny, gdzie przebiegały granice rozbiorowe, wiążą się z ciekawymi opowieściami o przemytnikach, rozbojach, aferach, ucieczkach, zakazanych związkach i pojedynkach. To także fascynują-ce miejsca, okazałe budowle celne, zapomnia-ne słupy graniczne oraz rozmaite pamiątki. Kilka z nich prezentujemy w niniejszym materiale.

Katarzyna Wydra

zszywana ziemiaczyli o pozostałościach granic rozbiorowych

autoportret 4 [29] 2009 | 76 autoportret 4 [29] 2009 | 77

Page 2: Katarzyna Wydra, Zszywana ziemia, czyli o pozostałościach granic rozbiorowych, Przestrzenie kolonialne

maczki granica Wcielenie minionej świetności. Dziś skromne osiedle w Sosnowcu, niegdyś tętniąca życiem i kołami pociągów stacja graniczna między Rosją a cesarstwem austro-węgierskim. Swoje istnienie zawdzięcza budowie kolei war-szawsko-wiedeńskiej, której pierwsze plany powstały w latach trzydziestych XIX wieku. Przewidywały one doprowadzenie torów z Warszawy do Granicy (Maczki), gdzie miała następować przesiadka, a kolejny pociąg kursujący po budowanej od Szczakowej linii kolei austriackiej miał dowozić podróżnych do Wiednia. W 1847 roku w Granicy zaczęto wznosić dworzec według projektu Henryka Marconiego w stylu neorenesansowym. Osta-teczny wygląd zyskał dopiero w 1900 roku. Budynek ma podłużny kształt i perony z dwóch stron: po trwającej dziesięć i pół godziny podróży z Warszawy pasażerowie wysiadali po stronie rosyjskiej, odprawia-li się i przechodzili na drugą stronę, skąd odjeżdżali do Wiednia. Środkowa, główna część dworca jest dwukondygnacyjna; na

Zniszczona komora celna na dawnej stacji Maczki Granica

trójkąt trzech cesarzy Drei Kaiser Ecke, nazywany także Kątem Trzech Cesarzy, znajduje się w Mysłowicach, tuż przy granicy z Sosnowcem i Jaworznem. Nazwa „trójkąt” wzięła się od kształtu tere-nu, wyznaczonego przez widły rzek Białej i Czarnej Przemszy. W XIX wieku w miej-scu tym schodziły się granice Prus, Austrii (później Austro-Węgier) i Rosji. Pogranicze można było obejrzeć z perspektywy dwu-dziestometrowej Wieży Bismarcka, którą w 1907 roku wzniesiono ma zboczu zwanym Słupecką Górką. Z tarasu widokowego w po-godne dni podobno było widać Kraków. Dziś miejsce porastają chaszcze, ale od niedawna coś się zmienia: dzień po wejściu Polski do Unii Europejskiej odbyło się tutaj spotkanie

górze mieściły się apartamenty cara. Dziś na dworcu rządzą grafficiarze, wejścia są zamurowane pustakami, a dziury po wybi-tych szybach pozasłaniane dyktami. Fason trzymają jedynie żeliwne filary. Opłakanie prezentuje się także dawna komora celna I klasy, znajdująca się naprzeciwko dworca. Ona również jest dziełem Marconiego. Po wojnie przez długie lata mieściło się w niej gimnazjum i dziś grozi jej zawalenie.

Kompleks w Granicy uzupełniały budyn-ki mieszkalne pracowników kolei, straży granicznej, hotel, a także cerkiew, którą zburzono w latach pięćdziesiątych XX wieku. W 1884 roku dotarła tam szerokotorowa linia Drogi Żelaznej Iwanogrodzo-Dąbrowskiej, dla której wybudowano osobny dworzec. Cieka-wostką jest, że na stacji Granica obowiązy-wały dwa czasy: od strony dzisiejszej ulicy Skwerowej – warszawski, a od strony ulicy Krakowskiej – petersburski. Dziś nie ma tam żadnego zegara. Ani kasy biletowej.

Trójkąt Trzech Cesarzy: tutaj mieszają się wody Białej i Czarnej Przemszy.

autoportret 4 [29] 2009 | 76 autoportret 4 [29] 2009 | 77

Page 3: Katarzyna Wydra, Zszywana ziemia, czyli o pozostałościach granic rozbiorowych, Przestrzenie kolonialne

Potok Kluczwoda, który rozdzielał Cesarstwo Rosyjskie od Austro-Węgier.

prezydentów Jaworzna, Sosnowca i My-słowic, w czasie którego odsłonięto tablicę pamiątkową, a w 2007 roku postawiono „Obelisk pamięci o dawnym podziale Eu-ropy i jej zjednoczeniu”. W 2004 roku stu-denci wydziału architektury Politechniki Śląskiej zaprezentowali projekty zagospoda-rowania przestrzennego trójkąta, niektóre pomyślane z dużym rozmachem. Władze Mysłowic planują utworzenie w pobliżu ścieżek rowerowych, platformy widokowej i centrum informującego o historii miejsca. Przed I wojną światową przybywały tutaj tłumy turystów, więc jest o czym marzyć. Atrakcją dla dam z parasolkami i panów w melonikach, którzy widnieją na licznych zachowanych pocztówkach z Drei Kaiser Ecke, była przejażdżka stateczkiem po rzece oraz zakupy „za granicą”. Dziś mamy tutaj jedno województwo, ale granice się odzywa-ją: mieszkańcy zachodniej strony Przemszy to „ślonzoki” albo „hanysy”, prawie Niem-cy; mieszkańcy pogranicza dawnego zaboru rosyjskiego, czyli Zagłębia Dąbrowskiego, to dla „Ślonzoków” „gorole”, a jaworznianie to już „krakusy”.

michałowice Jeszcze niedawno pewna firma deweloper-ska ogłaszała, że są tutaj do nabycia ostat-nie domki jednorodzinne „na Komorze”. Określenie zachowało się jedynie w war-stwie słownej, bo po budynku urzędu celne-go nie ma już śladu. Oprócz „Komory” w Mi-chałowicach można także mieszkać przy ulicy Granicznej albo Galicyjskiej, chociaż ta znajdująca się 12 kilometrów od Krakowa

miejscowość leżała już w zaborze rosyj-skim. Szlaban graniczny między Monarchią Austro-Węgierską a Królestwem Kongre-sowym był ustawiony na obecnej drodze krajowej numer 7. Dzisiaj w jego miejscu, na poboczu, stoi pomnik, który upamiętnia obalenie słupów państw zaborczych przez I Kompanię Kadrową Legionów Polskich. Stało się to 6 sierpnia 1914 roku, dzień po tym, kiedy Rosja i Austria wypowiedziały sobie wojnę. Na pamiątkę tych wydarzeń co roku przez Michałowice przechodzi tak zwana Kadrówka. Pierwszy raz wyruszyła w 1924 roku i szła każdego lata z krakow-skich Oleandrów do Kielc, aż do wybuchu II wojny światowej. W II Rzeczypospolitej było to największe przedsięwzięcie tego rodzaju. Po wojnie marszów nie wolno było urządzać. Ich tradycję wznowiono dopiero w 1981 roku.

dolina kluczwody

Niepozorny potok Kluczwoda w okresie zaborów rozdzielał terytoria ck monarchii oraz Imperium Rosyjskiego, a dziś stano-wi granicę podkrakowskich gmin Zelków i Wielka Wieś. Przepływa przez prywat-ne podwórko, co jest źródłem sporych kłopotów natury administracyjnej. Na

jednym brzegu stoi dom mieszkalny (Rosja), na drugim – stodoła (Austro-Węgry), ale co gorsza potok rozdziela także bitą drogę przed posesją, prowadzącą do Dolinek Podkrakow-skich i zawsze pełną turystów. Na prawo od strumienia (stojąc plecami do „domu Romanowów” i „stodoły Habsburgów”) o wy-sypywanie jej żwirem dba sołectwo Wielka Wieś, a na lewo – Zelków. Właściciel narzeka na ogólny bałagan i na to, że „wójta po jednej stronie to już nie obchodzi, a po drugiej jesz-cze nie obchodzi”. Kiedy na starych mapach odkrył, że jego teren leży na dawnej granicy, postanowił ten fakt upamiętnić i zrekonstru0- wał słupy graniczne obu państw zaborczych, ich godła, zawiesił mapę oraz wykaz panują-cych z dynastii Habsburgów i Romanowów.

Ulica Graniczna w Michałowicach

autoportret 4 [29] 2009 | 78 autoportret 4 [29] 2009 | 79

Page 4: Katarzyna Wydra, Zszywana ziemia, czyli o pozostałościach granic rozbiorowych, Przestrzenie kolonialne

prostki Gdzie zaczynają się Prostki, a kończą Bogu-sze, zaczyna się także kostka brukowa, a koń-czy asfalt. Po kostce jedzie się przez całe Prostki i śmiało można zaryzykować twier-dzenie, że to miejscowość z jednym z naj-dłuższych w Polsce odcinków kocich łbów. Gdy koła samochodu zaczynają się toczyć po bruku i powodować tym samym charaktery-styczny stukot, oznacza to, że jesteśmy już na Mazurach, w dawnych Prusach Wschodnich, Królestwie Pruskim, Prusach Książęcych,

Prusach Zakonnych, w kraju Jaćwingów. Architektura staje się zupełnie inna niż jeszcze parę metrów wcześniej: zamiast pustaka, blachy i pelargonii pojawiają się cegła, charakterystyczny szary kamień, da-chówka i wielokwaterowe okna, obwiedzio-ne białym pasem. W Prostkach napotkamy budynki, o których zwykle mawia się, że są porządne, solidne, dobra robota. Nie jest tego w stanie ukryć nawet warstwa tynku, technologia PCV ani blacha falista.

Granica w Prostkach istniała od XV wieku, oddzielając najpierw państwo krzyżackie, a potem świeckie Prusy od połączonych Korony i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Do dziś w lesie znajduje się unikatowy na skalę Polski i Europy słup graniczny, który postawiono w 1545 roku z inicjatywy Albrechta Hohenzollerna. Po rozbiorze Polski po drugiej stronie kordonu na ponad sto lat pojawiła się Rosja, a po II wojnie światowej Mazury stały się Ziemiami Odzy-skanymi Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Mimo tego, na studzienkach kanalizacyj-nych widnieje jeszcze nazwa „Prostken”, a na dworcu nadal wisi oryginalny napis „Prostk”, z którego w 1945 roku zrzucono „en” i zastąpiono literą „i”. Warto także obejrzeć pomnik Adama Mickiewicza, który wcześniej był monumentem ku czci pole-głych w I wojnie światowej, a także dawną nadgraniczną gospodę z podcieniami i ko-morę celną – dziś domy mieszkalne.

golub-dobrzyń Od 1951 roku jedno miasto, w okresie zaborów dwa oddzielne organizmy, położone po dwóch stronach granicznej Drwęcy. Ceglane, wysokie kamieniczki golubskie należały do Prus, a ubogie, niskie i rozproszone zabudo-wania Dobrzynia − do Rosji. Z jednej strony na drugą można się było dostać po moście,

Obok: niemiecka tablica z napisem Prostken dziś znajduje się w szkole.

Poniżej: przez Prostki nadal jeździ się po dawnej kostce brukowej.

Dawny i obecny widok mostu na Drwęcy oraz pruskiej komory celnej w Golubiu (dziś Golub-Dobrzyń)

kolekcja ireny müller

fot.: b. łepkowska

autoportret 4 [29] 2009 | 78 autoportret 4 [29] 2009 | 79

Page 5: Katarzyna Wydra, Zszywana ziemia, czyli o pozostałościach granic rozbiorowych, Przestrzenie kolonialne

przy którym do dziś stoi dziewiętnastowiecz-ny urząd celny, obecnie szkoła. Niejedno-krotnie na moście dochodziło do bitew na kamienie między „Krzyżakami” z Golubia i „Bosymi Antkami” z Dobrzynia. Badania przeprowadzone w latach siedemdziesiątych XX wieku wykazały wiele różnic w zacho-waniach mieszkańców obu części miasta, w kultywowanych zwyczajach i tradycjach. Golubianie są ponoć bardziej pracowici, lepiej zorganizowani, oszczędni, ich język jest pełen germanizmów. Dobrzynianie częściej wchodzą w konflikt z prawem, ale jednocześnie odznaczają się większą gościn-nością i szarmanckimi manierami. W Go-lubiu pijano ponoć więcej kawy, a trumnę woził karawan; w Dobrzyniu preferowano herbatę, a trumnę nosiła rodzina zmarłego. Mieszkańcy dzisiejszego miasta już tego nie potwierdzają.

słupca Miejscowość po stronie rosyjskiej, w której Prusacy po wybuchu I wojny światowej za-łożyli duży obóz jeniecki. Obóz był położony tuż za granicą, którą wyznaczał łańcuch roz-wieszony w poprzek drogi. Do dziś zachował się jeden ze słupków, do którego był przymo-cowany. Obóz leżał na gruntach, które Prusa-cy w 1915 roku odebrali Słupczanom. Nazywał się jednak Gefangenenlager Stralkowo i tak przeszedł do historii, jako obóz jeniecki w Strzałkowie. Dlaczego? Chodziło o kolej. W sąsiednim Strzałkowie, który leżał po stro-nie pruskiej, znajdował się ostatni dworzec przed granicą i kończyły się tory. Wszyscy jeździli wówczas do Strzałkowa i to zdecy-

dowało o nomenklaturze obozu. Z obozem w Słupcy połączyły Strzałków trakcje konne. Do łagru w czasie wielkiej wojny trafiali jeńcy różnych narodowości. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości i wybuchu wojny z bolszewikami obóz przejęła Rzeczpospolita. Na cmentarzu obozowym, który zachował się wśród pól, pochowano w grobach zbiorowych i indywidualnych około 8000 jeńców i inter-nowanych różnych narodowości, w tym 506 żołnierzy armii rosyjskiej z lat 1915-1918, około 7000 jeńców – żołnierzy Armii Czerwonej, zmarłych w latach 1919-1921, około 500 jeńców, internowanych i członków ich rodzin oraz osób cywilnych.

W 2008 roku miasto Słupca w porozumieniu z gminą Strzałkowo uporządkowało teren

dawnej granicy: położono kostkę brukową, postawiono kilka ławeczek oraz tablic infor-macyjnych, zadbano o miejsca parkingowe. 11 listopada 2008 roku, w dziewięćdziesiątą rocznicę odzyskania niepodległości, odsło-nięto także pamiątkowy obelisk.

pyzdry Niebywałą pomysłowością wykazali się członkowie Towarzystwa Kulturalnego „Echo Pyzdr”, którzy dostrzegli analogię między swoją miejscowością a… Alaską. Tak, tak, okazało się, że przez pewien czas Pyzdry i Alaska znajdowały się na rubieżach Cesar-stwa Rosyjskiego. Dlatego też w Pyzdrach pojawili się Indianie, miasteczko namioto-we, naukowcy, kamery i przede wszystkim młodzież. Zrekonstruowano dawny szlaban,

Oryginalny słup graniczny między Pyzdrami a Borzykowem.

Page 6: Katarzyna Wydra, Zszywana ziemia, czyli o pozostałościach granic rozbiorowych, Przestrzenie kolonialne

budki strażników, które wyposażono nawet w ich drewniane manekiny. Zrezygnowano tylko z karabinów, gdyż regularnie ktoś za-bierał je sobie „na pamiątkę”. Przez pewien czas w sprzedaży były nawet „ciasteczka graniczne”, można także było się rozejrzeć za koszulką z napisem: „Tam, gdzie jest granica, tam jest również droga”.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości mieszkańcy Pyzdr i sąsiedniego Borzykowa złożyli wniosek, aby granice przywróć, gdyż była ona podstawowym źródłem ich do-chodu. Dziś w muzeum w Pyzdrach można obejrzeć oryginalny, żeliwny słup graniczny między Rosją a Prusami. Można także prze-spacerować się po okolicznych polach i prze-konać się, w jaki sposób istniejąca ponad sto lat granica wpłynęła na wielkości oraz kształt pól: małe, rozdrobnione gospodarstwa występują w Kongresówce, a duże – w zaborze pruskim.

*** Z projektem „bezGranica” odwiedziliśmy do tej pory okolice Krakowa, Wielkopolskę, pogranicze Śląska i Zagłębia, a także Mazury i Suwalszczyznę. Chociaż punktem wyjścia

do naszego przedsięwzięcia były granice z okresu zaborów, nie mogliśmy pominąć faktu, że na Mazurach czy w dzisiejszym województwie śląskim trudno tak naprawdę mówić o granicach tylko rozbiorowych, gdyż przebiegały one tamtędy już wcześniej i mają swoją długą historię. Na północy mieszkańcy mówią, że coś znajduje się w „starej” albo „nowej” Polsce i taką granicę tam eksplo-rowaliśmy, cały czas szczególnie zwracając uwagę na elementy, które wiążą się konkret-nie z czasem zaborów.

Zaprezentowany tu krótki przegląd miejsc pozwala zaobserwować, w jak wielu kontek-stach przestrzennych – i nie tylko – funk-cjonują do dziś dawne granice. Budynki, pamiątki, określenia z języka potocznego i nazwy oficjalne, przezwiska, ukształto-

wanie terenu, kłopoty administracyjne, atrakcje turystyczne, rekonstrukcje, drogi, a do tego wiele stereotypów, które weryfi-kuje rzeczywistość. Kiedy rozpoczynaliśmy to przedsięwzięcie, nie spodziewaliśmy się, że znajdziemy aż tyle śladów i poruszymy tak wiele wątków. Nasz projekt wciąż trwa, w 2010 roku mamy nadzieję zakończyć część objazdowo-dokumentacyjną. Powołaliśmy Fundację „bezGranica” i planujemy stworze-nie ogólnopolskiego szlaku turystycznego, który prowadziłby dawnymi pograniczami, a także wystawy, która by te pogranicza pokazała.

Pozostałością zaborów są różnice w ukształtowaniu pól między Kongresówką a Galicją i Prusami.

Budownictwo pruskie w Białej Piskiej i orzeł w koronie widziany zza szyby wozu strażackiego

wszystkie fot. w art.: t. padło