Top Banner
14

Grombelardzka legenda tom 1

Mar 31, 2016

Download

Documents

Wydawnictwo Mag

Trzeci tom „Księgi Całości” Feliksa W. Kresa przenosi Czytelnika do cieszącej się złą sławą górskiej krainy - do Grombelardu. Grombelard jest duży, jednak niewystarczająco, by pomieścić trzy rozumne gatunki - ludzi, koty i sępy. Pośród skalistych szczytów i przełęczy toczy się bezpardonowa wojna wszystkich ze wszystkimi. Zachowanie życia w tym piekle to już zwycięstwo. Rannych przyjaciół porzuca się tam na pastwę losu. Schwytanych wrogów, torturuje i dobija. Wspaniałe, niezwykle żywe postacie bohaterów książki stanowią niewątpliwie jej atut, a ciekawa i pełna zwrotów akcja trzyma czytelnika w napięciu do samego końca. Jak to u Kresa, główni bohaterowie to postacie walecznych, obdarzonych charyzmą kobiet, uwikłanych przez los w męskie sprawy i często z nimi wygrywające
Welcome message from author
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
Transcript
Page 1: Grombelardzka legenda tom 1
Page 2: Grombelardzka legenda tom 1

Feliks W. Kres

GROMBELARDZKA LEGENDA

tom 1

Wydawnictwo MAGWarszawa 2009

Page 3: Grombelardzka legenda tom 1

Copyright © 1992 by Feliks W. Kres

Copyright © 2009 by Wydawnictwo MAG

Redakcja:Jarosław Grzędowicz

Korekta:Magdalena Górnicka

Okładka:Jarek Krawczyk

Projekt typograficzny, skład i łamanie:Tomek Laisar Fruń

ISBN 978-83-7480-136-2Wydanie II

Wydawca:Wydawnictwo MAG

ul. Krypska 21 m. 63, 04-082 Warszawatel./fax (0-22) 813 47 43

e-mail: [email protected]�p://www.mag.com.pl

Wyłączny dystrybutor:Firma Księgarska Jacek Olesiejuk Sp. z o.o.

ul. Poznańska 91, 05-850 Ożarów Maz.tel. (22) 721-30-00www.olesiejuk.pl

Druk i oprawa:[email protected]

Page 4: Grombelardzka legenda tom 1

5

Jej Dostojność N.R.M.WerenaPierwsza NamiestniczkaNajwyższego Sędziego Trybunału Imperialnegow Grombie

Wasza Dostojność!Najpierw proszę o przebaczenie, iż nie stawiam się przed

Waszą Dostojnością osobiście. Uczynię to tak szybko, jak tylko będzie możliwe, teraz jednak, złożony dolegliwościa-mi właściwymi wiekowi podeszłemu, w żaden sposób nie mogę ruszyć do Waszej Dostojności, albowiem naraziłbym Jej oczy na widok naprawdę przykry. Nie skarżę się, prze-ciwnie, bo tylko usprawiedliwiam. Wiem, jak ważny jest dla Waszej Dostojności czas, spieszę więc przekazać owoce zle-conej mi pracy, licząc, że osoba skromnego rzemieślnika nie jest tu najważniejsza.

Wasza Dostojność, zgodnie z odebranym rozkazem nie szczędziłem trudu i wysiłku, by zebrać jak najwięcej wiado-mości, dotyczących życia wiadomej Osoby. Niech mi będzie wolno nieskromnie zapewnić, że w ciągu zaledwie dwóch lat – bo tylko tyle Wasza Dostojność przydzieliła mi cza-su – nikt nie zdołałby dowiedzieć się więcej, a przecież moim obowiązkiem było jeszcze staranne spisanie wszystkich ze-branych historii. Ogromną większość tego czasu pochłonę-ły liczne podróże, szczególnie podróż do Dartanu, choć nie

Page 5: Grombelardzka legenda tom 1

ukrywam, iż ta część zadania była dla mnie najprzyjemniej-sza. Ciężkie Góry – Wasza Dostojność to przyzna – nie są miejscem, które można by jakkolwiek przyrównać do dartań-skiej Złotej Rollayny. Lecz nie mogę czuć się pokrzywdzony i nie śmiałbym narzekać, albowiem dla skromnego kronika-rza zlecone przez Cesarską Córkę zadanie samo jest już do-statecznym wyróżnieniem, a nie sposób przecież zapomnieć także o Jej wielkiej hojności. Teraz pozostaje mi już tylko prosić o przebaczenie, że ośmielam się załączyć do swego dzieła tak krótki i oszczędny w słowach list. Nie ważyłem się rozciągać go na wiele stronic, wiedząc, jak cenny jest czas Pierwszej Namiestniczki Sędziego Trybunału. Setki zapisa-nych kart, które położy przed Waszą Dostojnością mój po-słaniec, niech przemówią w mojej obronnie.

Na sam koniec pozwalam sobie dodać staranne i rzetelne wyliczenie wszystkich kosztów, których nie pokryła wypła-cona mi przez skarbnika Waszej Dostojności zaliczka.

Z nadzieją, że Wasza Dostojność nie zapomni o uczci-wym i pilnym rzemieślniku, gdyby jeszcze kiedyś zechciała zlecić podobną do tej pracę, kreślę się z największym szacun-kiem, dziękując za niezwykłe wyróżnienie

C.Zerizes – kronikarz

Page 6: Grombelardzka legenda tom 1

KSIĘGA PIERWSZA

SERCE GÓR

Page 7: Grombelardzka legenda tom 1

Prawo sępów (Czyn wojownika)

Page 8: Grombelardzka legenda tom 1

11

1

Izby oficerów garnizonu znajdowały się na piętrze;wiodły do nich strome, wiecznie pogrążone w mro-ku schody. Nadsetnik sforsował je i pokonał krótki korytarz. Wnętrze budynku mocno przywodziło na myśl armektański zajazd z pokojami gościnnymi. Od pewnego czasu setnicy i podsetnicy Legii Grombe-lardzkiej w Badorze żyli sobie dosyć wygodnie; każ-dy miał własną izdebkę – wielka rzadkość w innych garnizonach. Znalazłszy właściwe drzwi, komendant otworzył je bez żadnej zapowiedzi. Oślepiło go, wciąż mocne, pomimo wieczoru, światło dzienne, wpadają-ce przez szeroko otwarte okno. Półnaga dziewczyna, wsparta rękami o framugę, obejrzała się przez ramię, mając chyba na języku jakieś ostre słówko. Lecz uj-rzawszy przybyłego, odwróciła się i wyprostowała z nieudawanym szacunkiem. Z szacunkiem – prawie goła...

Przez długą chwilę patrzył, nic nie mówiąc. Nie potrafił postępować z... kimś takim. Niepotrzebniewchodził na górę, należało posłać dyżurnego legioni-stę. Ba, lecz kiedy właśnie chciał wejść. Miał zamiar rozporządzić wolnym czasem podkomendnej i chciał pokazać, że nie jest to rutynowy obyczaj. Ale w wojsku nie było miejsca na takie grzeczności. Zresztą, choćby i nawet...

Page 9: Grombelardzka legenda tom 1

12

Poirytowany, uświadomił sobie z całą jasnością, że sytuacja jest niezręczna i krępująca tylko dla niego. Ta tutaj, armektańska łuczniczka, po prostu czekała na rozkazy. Chyba nawet nie wiedziała – a na pewno nie pamiętała – że jest rozebrana.

– Przyjdziesz do mnie. Zaraz. Ubrana – podkreś-lił z naciskiem, rozzłoszczony nie na żarty, bo wina była tylko i wyłącznie po jego stronie; po służbie, we własnej kwaterze, miała prawo chodzić w stroju naj-zupełniej dowolnym. – Dość mam widoku tych wa-szych gołych cycków. To jest wojsko, miejski garnizon w Badorze, w Grombelardzie. W Grombelardzie! Czy dotarło to do ciebie, Armektanko?

Odwrócił się i wyszedł, hałasując buciorami na schodach. Nie zdążyła nawet potwierdzić przyjęcia rozkazu. Wykrzywiła się ze złością, tupnęła i pokazała pustym drzwiom język.

Była równie wściekła, jak komendant Argen.Tak, to była prawda, niestety: znalazła się w Grom-

belardzie. Armektańska swoboda nie pasowała do tego wstrętnego, ponurego i dżdżystego kraju; zresztą nie pasowała do żadnej prowincji imperium. Czasem silono się na nią w Dartanie, lecz kaprysy dartańskich magnatów także pasowały do gór Grombelardu ni-czym... pięść do nosa. Dzicz! Tu była zwykła dzicz! W Armekcie oficer po służbie chętnie pił piwo lub winow towarzystwie prostych żołnierzy i potrafił jakoś za-chować autorytet. Tutaj rzecz zupełnie nie do pomy-ślenia. Miała stale paradować w mundurowej tunice, sypiać w strasznej nocnej koszuli (a jakże, dostała ją z przydziału!), a może i udawać, że nigdy nie chodzi za potrzebą, bo to pewnie oficerom nie wypada!

Nie myślała, że będzie tak ciężko.

Page 10: Grombelardzka legenda tom 1

13

Jako tako – za sprawą dawno zmarłej macochy – mówiła po grombelardzku. Przysłano ją na czele dzie-sięciu łuczniczek, by szkoliły Grombelardczyków w posługiwaniu się łukiem; była to broń rzadko tu-taj używana i niepopularna. Nie wiadomo, kto wy-myślił, by posłać same dziewczyny – dość że był to pomysł chory; eh! głupi! Wydumano zapewne, że kobiety – prawie całkiem nieobecne w Legii Grombe-lardzkiej – zawstydzą miejscowych wojaków i skłonią do zaciekłej rywalizacji. I faktycznie, dwie już zaczęły tyć (komendant jeszcze o tym nie wiedział...). Szczyt-na misja armektańskich łuczniczek miała się zakoń-czyć blamażem i kompletną kompromitacją. Nadset-nik Argen od początku nie taił obaw. „Przysłano mi was tutaj do pomocy, ale czuję, że będę miał kłopot” – powiedział na powitanie. I dodał jeszcze: „Pilnuj się, podsetniczko, i pilnuj swoich podkomendnych. Znam Armekt, to zupełnie inny kraj niż Grombelard”. I miał rację. Ale jednak nie myślała, że będzie aż tak ciężko.

Siedząc na łóżku, nerwowo obgryzała paznokcie. Nagle przypomniała sobie rozkaz komendanta i ze-rwała się na równe nogi. „Przyjdź zaraz” – powie-dział. U Argena „zaraz” oznaczało: zaraz.

Mundurową spódnicę miała na szczęście na sobie, koszula leżała na łóżku, ale przeszywanica gdzieś się zapodziała; znalazła tylko kolczugę i wciągnęła ją wprost na koszulę. Oficerska tunika wisiała na kołkuwbitym w ścianę i pospieszne, nieostrożne szarpnię-cie wyrwało w niej sporą dziurę. Buty były na miejscu. Pas z mieczem dopinała już na schodach, klamra sta-wiała opór, ale w końcu dała się zapiąć. Żołnierze na dziedzińcu chyba nie zauważali obrzydliwej mżaw-ki, za to z wielką ciekawością spoglądali na biegnącą

Page 11: Grombelardzka legenda tom 1

14

podsetniczkę (zapewne powinna kroczyć z godnością i dostojnie). Wpadła do budynku komendantury i wy-celowała palec w wartownika.

– Melduj mnie u komendanta, już!Zatrzymała się w sali odpraw. Żołnierz zniknął za

drzwiami sąsiedniej izby i natychmiast wrócił. Chwilę później znalazła się w izbie Argena. Tkwił przy oknie, z rękami założonymi za plecy. Musiał widzieć jej szar-żę przez dziedziniec.

– Nie melduj – powiedział, odwracając się ku niej.Popatrzył badawczo... i pojęła, że jak zawsze, tak

i teraz żaden szczegół mu nie umknie. Oczekiwała surowej reprymendy, lecz nadsetnik westchnął tylko i powiedział nadspodziewanie cicho, troskliwie, zu-pełnie niesłużbowo:

– Na wszystkie moce świata, córeczko.Po czym dodał, wciąż z tym samym smutkiem:– Bez przeszywanicy, a w tunice dziura. Spódnica

wymięta i brudna, a buty, idę o zakład, nie smarowane od miesiąca. Jesteś pośmiewiskiem i fatalnym przy-kładem dla żołnierzy. Zrobię wszystko, by przerwać twoją wojskową karierę, bo ubliża mi, że oboje jeste-śmy oficerami. Poślę raport do twojego komendantaw Rinie.

Jakieś ciemne siły zdecydowały, że ją zniszczą – oto bowiem źle dopięta klamra pasa puściła, miecz o mały włos byłby upadł na podłogę. Przytrzymała go w ostatniej chwili. Argen nawet nie zareagował, tak jakby gubienie rynsztunku przez jego oficerów byłoczymś normalnym. Patrzył tylko, jakby oczekiwał, że zaraz odpadnie jej ręka lub odepnie się noga.

– Koniec szkoleń – powiedział. – Nie będzie już strze-lania z łuków, odsyłam was. Mam dla ciebie ostatni... –

Page 12: Grombelardzka legenda tom 1

15

nie powiedział „rozkaz”. – Mam jeszcze jedną prośbę. Jestem w kłopocie i chciałbym, żebyś mi pomogła.

– Tak, panie – powiedziała cicho, nie kryjąc rozpaczy.– No, to siadaj.Na stole leżały jakieś pergaminy i wielki dziennik

garnizonu. Odsunął wszystko na bok. Usiedli po obu stronach blatu.

– Jesteś kiepskim oficerem, Kareniro, ale dość po-rządną i niegłupią dziewczyną – rzekł i zrozumiała, że rozmowa będzie miała charakter zupełnie nieoficjal-ny. – Chcę powiedzieć, że czuję się winny, bo mogłem zrobić z ciebie żołnierza, ale niezbyt próbowałem. Od samego początku założyłem, że twoja misja tutaj skończy się... spełznie na niczym. No, dobrze. Mam dla ciebie zadanie, które jest chyba za trudne dla nie-których moich oficerów. A przynajmniej dla tych, któ-rych mam pod ręką. Więc pomyślałem o tobie.

Wytrzeszczyła oczy.– Otrzymałem list od mędrca Szerni – ciągnął, uda-

jąc że nie widzi jej miny. – Od Dorlana-Przyjętego.Było to imię człowieka znanego w całym Szererze.

Jej zdumienie przerodziło się w osłupienie. Komen-dant Argen otrzymywał listy od największego mędrca świata. Od najpotężniejszego ze wszystkich ludzi kie-dykolwiek przyjętych przez Szerń.

– Z jakichś przyczyn Dorlan-Przyjęty nie może pojawić się w Badorze. Nie wiem dlaczego, to jego sprawa, nie powinna obchodzić ani ciebie, ani mnie. Wyświadcza mi wielką przysługę, wyjaśniając powo-dy, dla których sępy upodobały sobie ostatnio te re-jony gór. – Skrzywił się nieznacznie, wspomniawszy o skrzydlatych rozumnych. – Przez kilka najbliższych dni będzie bawił w okolicach Krzywych Skał, to dwa

Page 13: Grombelardzka legenda tom 1

16

dni drogi stąd, zresztą dostaniesz przewodnika. Tam nic nie ma, nie wiem dlaczego mędrzec Szerni... ale to też nas nie obchodzi. Mam sporo wątpliwości i pytań do Dorlana. Doręczysz mu list ode mnie. – Wziął ze stołu zapieczętowane pismo. – Pochodzisz z dobrego domu, znasz trochę historię Szereru, o ile wiem, mó-wisz trochę po dartańsku, czy tak? – wyliczał.

– Przez rok służyłam w dartańskim garnizonie... właściwie na pograniczu.

– Pamiętam, znam przebieg twojej służby. Takie więc są powody, dla których wolę posłać do Dorlana ciebie niż niedźwiedzia znającego tylko regulaminy i potrafiącego wymachiwać mieczem. A najważniej-sze, że niewiele wiesz o Ciężkich Górach i sępach. Wątpię, żeby Dorlan-Przyjęty miał czas i ochotę bawić się w pisaninę. Odpowiedzi na moje pytania przeka-że zapewne ustnie, a ty je zapamiętasz i powtórzysz mi słowo w słowo. Moi oficerowie od dawna mająwyrobioną opinię o tych wszystkich sprawach, więc gdy poślę takiego, to zapamięta wyłącznie te rzeczy, które sam uzna za ważne, bo tak działa ludzki ro-zum. Liczę, że ty zapamiętasz wszystko bez wyjątku i powtórzysz mi wiernie, a ja sam oddzielę ziarna od plew. Weźmiesz pięciu legionistów jako eskortę. W górach spokój, ale chcę, żebyś była bezpieczna. Ta misja, chociaż nie ma wojskowego charakteru, jest dla mnie bardzo ważna. Ponadto, jako przewodnika i do pomocy, dostaniesz dziesiętnika Barga, z kuszni-ków. Zdaje się, że mimo wszystko dość dobrze wam się współpracowało.

– Tak, ja bardzo... – Zająknęła się. – Bardzo go lu-bię – dokończyła cicho, bo nie miało to przecież zna-czenia.

Page 14: Grombelardzka legenda tom 1

– Tak myślałem. To wszystko. Tu masz pismo, wy-marsz jutro, jeszcze przed świtem.

Zerwała się z miejsca.– Tak, panie. Ja... dziękuję.Była już przy drzwiach, gdy powiedział:– Wywiąż się.Zrozumiała, że dano jej szansę. Że nadsetnik nie

chce, z jakichś powodów, pisać raportu do Riny.Bardzo starannie i ostrożnie zamknęła za sobą

drzwi.