Cezary Rudnicki Edwarda Abramowskiego projekt nowej etyki Musimy całkowicie zmienić nasz styl życia. […] Każdy musi sam się zbuntować przeciw stylowi życia, który nie jest dla niego. Aby rewolucja osiągnęła efekt pożądany, musi być ciągła i bezwzględna. Nie wystarczy obalać rządy, panów, tyranów, należy obalić swoje ustalone z góry poglądy na to, co słuszne i niesłuszne, dobre i złe, sprawiedliwe i niesprawiedliwe. - Henry Miller, Kolos z Maroussi Próba stworzenia nowej etyki będzie przebiegała inaczej, w zależności od tego jak rozumiemy to, czym jest sama etyka. Jeśli uznamy ją za połączenie systemu wartości i kodeksu, tzn. zbioru reguł, wówczas naszym zadaniem będzie wskazanie nowych wartości do realizacji i nowego zbioru nakazów i zakazów, do których powinniśmy się stosować. Taka lektura tekstów Abramowskiego narzuca się niejako sama, np. nową wartością jest antypaństwowość, a jedną z odpowiadających jej reguł następująca: „Członek komuny nie podaje skarg do sądu” (E. Abramowski, Ustawa stowarzyszenia „Komuna” ). Etykę możemy jednak rozumieć również jako sposób konstytuowania siebie jako podmiotu moralnego. Czyli jako pewien zbiór technik, za pomocą których oddziałujemy sami na siebie, jako zbiór – jak nazywa je Foucault – zabiegów koło siebie 1 . Tę samą regułę możemy wprowadzać w życie za pomocą różnych technik, w efekcie konstytuując się jako odmienny typ podmiotu moralnego. Przykładowo, regułę nakazującą ścisłą i symetryczną wierność małżeńską możemy realizować poprzez nieustanną czujność wobec swoich pragnień i zaciekłą walkę wypowiadaną tym, które są 1 Takie rozumienie etyki wyłania się z pism trzech filozofów: Friedricha Nietzschego (zwłaszcza Z genealogii moralności oraz Ecce homo), Michela Foucaulta (pisma przynależne do tzw. późnego okresu jego twórczości, zwłaszcza Historia seksualności) oraz Petera Sloterdijka (Musisz życie swe odmienić).
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
Transcript
Cezary Rudnicki
Edwarda Abramowskiego projekt nowej etyki
Musimy całkowicie zmienić nasz styl życia. […] Każdy musi sam się zbuntowaćprzeciw stylowi życia, który nie jest dla niego. Aby rewolucja osiągnęła efekt
pożądany, musi być ciągła i bezwzględna. Nie wystarczy obalać rządy,panów, tyranów, należy obalić swoje ustalone z góry poglądy na to, co
słuszne i niesłuszne, dobre i złe, sprawiedliwe i niesprawiedliwe.- Henry Miller, Kolos z Maroussi
Próba stworzenia nowej etyki będzie przebiegała inaczej, w
zależności od tego jak rozumiemy to, czym jest sama etyka.
Jeśli uznamy ją za połączenie systemu wartości i kodeksu, tzn.
zbioru reguł, wówczas naszym zadaniem będzie wskazanie nowych
wartości do realizacji i nowego zbioru nakazów i zakazów, do
których powinniśmy się stosować. Taka lektura tekstów
Abramowskiego narzuca się niejako sama, np. nową wartością jest
antypaństwowość, a jedną z odpowiadających jej reguł
następująca: „Członek komuny nie podaje skarg do sądu” (E.
Abramowski, Ustawa stowarzyszenia „Komuna”). Etykę możemy jednak
rozumieć również jako sposób konstytuowania siebie jako
podmiotu moralnego. Czyli jako pewien zbiór technik, za pomocą
których oddziałujemy sami na siebie, jako zbiór – jak nazywa je
Foucault – zabiegów koło siebie1. Tę samą regułę możemy
wprowadzać w życie za pomocą różnych technik, w efekcie
konstytuując się jako odmienny typ podmiotu moralnego.
Przykładowo, regułę nakazującą ścisłą i symetryczną wierność
małżeńską możemy realizować poprzez nieustanną czujność wobec
swoich pragnień i zaciekłą walkę wypowiadaną tym, które są1 Takie rozumienie etyki wyłania się z pism trzech filozofów: FriedrichaNietzschego (zwłaszcza Z genealogii moralności oraz Ecce homo), Michela Foucaulta(pisma przynależne do tzw. późnego okresu jego twórczości, zwłaszcza Historiaseksualności) oraz Petera Sloterdijka (Musisz życie swe odmienić).
niezgodne z tą regułą – wówczas upodmiotowiamy się w sposób,
który można by nazwać ascetycznym, stajemy się mistrzami
opanowywania pokus. Możemy jednak również realizować tę regułę
opierając się „na intensywności, ciągłości i wzajemności uczuć
żywionych wobec małżonka, na jakości związku nieustannie
wiążącego małżeństwo” (M. Foucault, Historia seksualności) – wówczas
konstytuuje się w nas podmiot, który można nazwać romantycznym
lub sentymentalnym. Konkretne systemy etyczne nigdy nie
redukują się wyłącznie do jednego lub drugiego rozumienia
etyki, są raczej ich mieszaniną, ale w mieszaninie tej zwykle
jedno z owych rozumień przeważa. Zdaniem Michela Foucaulta myśl
europejska, wraz z końcem starożytności, zatraciła świadomość
drugiego z tych znaczeń. W niniejszym artykule chciałbym
pokazać, że Edwardowi Abramowskiemu – pomimo jego wyraźnego
uzależnienia od pierwszego rozumienia etyki oraz braku
odpowiednich narzędzi pojęciowych – udaje się częściowo
„odzyskać” owo drugie rozumienie.
OD REWOLUCJI BIUROKRATYCZNEJ DO REWOLUCJI MORALNEJ
Wydaje się, że istnieje pewna tendencja, wedle której etyka
rozumiana w pierwszy z wymienionych wyżej sposobów pociąga za
sobą powstawanie pewnych form instytucjonalno-prawnych
(Abramowski powiedziałby zapewne: policyjnych), takich jak
kościoły czy organy państwowe. Skupiają się one przede
wszystkim na nadzorowaniu tego, czy reguły są przestrzegane. W
wypadku drugiego zaś rozumienia etyki istnieje tendencja do
tworzenia się form pustelniczych lub zakonnych, czyli takich, w
których samotnie lub w grupie wykonuje się pewnego rodzaju
pracę nad sobą.
Mając to na uwadze pragnę przyjrzeć się rozważaniom
Abramowskiego dotyczącym rewolucji. W jednym ze swoich „tekstów
programowych” stwierdza on dobitnie: „przeinaczenie świata
ludzkiego nie może odbyć się na drodze rewolucji
biurokratycznej […] odbyć się może tylko w drodze rewolucji
moralnej” (E. Abramowski, Ustawa stowarzyszania „Komuna”). Czym
różnią się te dwa typy rewolucji i dlaczego Abramowski
przyznaje wagę tylko jednemu z nich?
Rewolucja biurokratyczna oznacza sytuację, w której grupie
rewolucjonistów udaje się – czy to na drodze spisku, czy też w
wyniku powszechnych wyborów – zawładnąć aparatem państwowym i
wprowadzić urządzenia komunistyczne bez udziału świadomości
ludu. Oznaczałoby to usunięcie pewnych faktów prawnych, takich
jak własność prywatna czy wyzysk. Abramowski rozważa tu dwa
przypadki. Pierwszy polega na tym, że potrzeby moralne ludzi
nie zmieniają się. W tej sytuacji nadal pragną oni własności
prywatnej bądź zamykania przestępców w więzieniach. W
konsekwencji władza państwowa musiałaby tłumić (np. za pomocą
policji) owe naturalne (dla danego typu moralnego) potrzeby i
bronić wprowadzonych przez siebie instytucji. Nie byłoby tu też
mowy o żadnej demokratyzacji (gdyż potrzeby –
niezrewolucjonizowanego moralnie – ludu prowadziłyby w innym
kierunku), a tym samym musiałby istnieć absolutyzm
biurokratyczny.
Tym sposobem komunizm byłby nietylko czemś ogromnie
powierzchownem i słabem, lecz, co więcej, przeistoczyłby
się w państwowość, gnębiącą swobodę jednostki, a zamiast
dawnych klas wytworzyłby dwie nowe – obywateli i
urzędników, których antagonizm wzajemny przejawićby się
musiał we wszystkich dziedzinach życia społecznego. (E.
Abramowski, Etyka a rewolucja)2
Nawet gdyby taki komunizm się utrzymał, to byłby potworem
społecznym i zaprzeczeniem samego siebie.
Druga sytuacja to przypadek przemiany moralnej, która miałaby
być efektem przemiany ustrojowej. Abramowski przywołuje tu
argument zwolenników rewolucji biurokratycznej („bohaterskiej”
– jak sam ją ironicznie określa), którzy twierdzą, że
„rewolucja moralna odbywa się żywiołowo, pod wpływem samych
warunków ekonomicznych” (tamże). Według nich partia może zdobyć
władzę i przeprowadzić reformę społeczną nawet bez udziału
świadomości ludowej – za punkt oparcia wystarczają jej
pierwiastki niezadowolenia i antagonizmy rodzone przez ustrój
dotychczasowy oraz świadomość przewodników ruchu. Abramowski
przyznaje, że
rozwój warunków ekonomicznych wytwarza nowe pierwiastki
moralne […]; ażeby jakaś idea propagowana mogła zajść tak
głęboko w duszę człowieka, iżby stała się rzeczywiście2 Jakże „prorocze” okazało się to – sformułowane w okolicach lat 1897-1898 –spostrzeżenie! O wiele trafniejsze niż większość dzisiejszych ocen„minionego ustroju”, zwłaszcza tych, które sprowadzają się do biadolenia,że lewicowe idee musiały doprowadzić do autorytaryzmu. To właśnie nowaperspektywa etyczno-polityczna pozwoliła Abramowskiemu na tak adekwatnądiagnozę.
jego przeobrażeniem moralnem, jego nową potrzebą i nowem
prawidłem postępowania, do tego trzeba niezbędnie
odpowiednich wpływów życia, któreby wyrabiały podatność
uczuciową ku temu (tamże).
Zarazem jednak zauważa, że wpływ środowiska życiowego jest też
odwrotny: próbuje ono dostosować moralną naturę człowieka do
siebie, czyli do warunków już istniejących. Przykładem
niezreformowany robotnik, który nie odczuwa interesów
proletariatu jako swoich, za to kieruje się swoimi korzyściami,
zgodnymi z logiką panującego ustroju. Nie pragnie on zniesienia
własności czy większej swobody, lecz większej płacy, która jemu
samemu pozwoli stać się rentierem (pokazują to spontaniczne
strajki, w których zwykle domagano się wyższych zarobków, a nie
krótszego dnia pracy). W drobnych sprawach ucieka się do pomocy
instytucji policyjno-państwowych uznając tym samym ich
pożyteczność i utrwalając „w mózgu pewne pojęcie prawowierności
politycznej” (tamże). Chłop i drobnomieszczanin – ci, którzy
coś posiadają – widzą w rewolucji groźbę wywłaszczenia
ekonomicznego, a to rozwija w nich zapobiegliwość i
zachowawczość. Wpływ środowiskowy jest zatem podwójny:
rewolucyjny i zachowawczy. Jednak indywidualne niezadowolenie i
poczucie ucisku mają wyraźną tendencję do rozwoju praktyk
zachowawczych (korzystania z rozwiązań zapewnionych przez
obecny ustrój). A to oznacza, że niezadowolenie życiowe
niekoniecznie jest czynnikiem rewolucyjnym – wbrew tezie,
której broni część socjalistów.
Wniosek z rozważań Abramowskiego jest jasny: rewolucja
biurokratyczna, bez wcześniejszej rewolucji moralnej, nie może
się powieść (co najwyżej obróci się w swoją własną karykaturę:
absolutyzm biurokratyczny). Jest tak dlatego, że dzisiejsze
instytucje społeczne trwają nie tylko z tego względu, że
podtrzymywane są siłą.
Żyją one także w duszach ludzkich, umocowane rozlicznemi
wiązaniami religji, moralności, rozumowania, interesów i
przyzwyczajeń, i dlatego zniszczenie ich nie jest ani tak
łatwem, ani też możliwem na drodze przewrotu
biurokratycznego; zwalczone nawet powierzchownie, w
politycznej sferze, odżyłyby samorodną siłą, dopóki
pozostały nietknięte i zachowane w swem ognisku moralnem.
(tamże)
Panujący ustrój własnościowo-policyjny sam wspiera się na
fundamencie w postaci etyki własnościowo-policyjnej. Toteż
istotne i właściwe zwalczenie owego ustroju może się odbyć
tylko i wyłącznie poprzez „wprowadzenie komunizmu do dusz
ludzkich, rozbudzenie komunistycznych potrzeb” (tamże), czyli
poprzez wprowadzenie etyki komunistycznej. Zadanie rewolucji
dotyczy zatem tylko jednego: duszy człowieka (czy też: formy
upodmiotowienia bytu ludzkiego – by posłużyć się współczesną
terminologią).
Abramowski nie przeczy, że takie próby „rewolucji moralnej”
były podejmowane przez partię socjalistyczną. Jest to jedno z
zadań propagandy. Zazwyczaj opiera się ona na mówieniu
robotnikom o komunizmie jako ustroju przyszłości, wykazywaniu
niezbędności wspólnej własności przy współczesnej technice
wytwórczej oraz wskazaniu rewolucji proletariackiej jako
sposobu na osiągnięcie tego stanu. „Robotnik więc nabywa nowych
wiadomości i pojęć, z któremi jednak nie wie co ma robić”
(tamże) – komentuje Abramowski. Komunizm jest dla robotnika
tylko teoretyczną ciekawostką dotyczącą odległej przyszłości.
Cały wymiar praktyczny zostaje tu zredukowany do strajków, kas
zawodowych, obrony interesów bieżących, udziału w głosowaniach
lub manifestacjach itp. Zdaniem polskiego filozofa wszystko to
nie znajduje się w bezpośrednim związku z komunizmem, ponieważ
równie dobrze mogłoby zachodzić bez jego idei. Dotychczasowa
propaganda, w jego ocenie, czyni komunizm kwestią czysto
intelektualną, oderwaną od zagadnień życia i co najwyżej
zaspokaja ciekawość robotnika.
Jeśli zjawia się od czasu do czasu w świadomości, to tylko
w postaci zupełnie jałowej, jako przekonanie teoretyczne
lub wiadomość naukowa, do niczego nie zobowiązująca, jako
myśl oderwanej natury, niezdolna przetłumaczyć się na
cokolwiekbądź konkretnego, co w życiu otacza człowieka.
(tamże)
Poza tymi chwilami „człowiek żyje, myśli i postępuje tak,
jakgdyby owej idei wcale nie było w jego mózgu” (tamże).
Oczywistym jest, że taka, czysto intelektualna idea, nie może
przyczynić się do rewolucji moralnej. Jest ona tylko abstrakcją
słowną występującą w ogólnikowych zdaniach, pozbawioną ciała i
krwi życia.
W konsekwencji otrzymujemy stan rzeczy, w którym komunistyczna
ideowość łączy się z moralnością własnościowo-policyjną. Rodzi
to takie dziwolągi jak policyjną dyktaturę proletariatu, „czeki
pracy” zamiast pieniędzy, czy „system karny, zmuszający
jednostkę do pełnienia obowiązków komunizmu” (tamże). Tak
naprawdę zmieniają się tylko role i nazwy, ale ludzie i
stosunki pomiędzy nimi pozostają takie same. „Komunista” poza
zebraniami i manifestacjami jest równie zwyczajnym człowiekiem
co wszyscy, wyrażającym swym zachowaniem i życiem najzwyklejszy
typ drobnomieszczański (np. patriotyzm aż po szowinizm rasowy,
dbałość o osobisty interes, czy uciekanie się do pomocy
policji). Zdaniem Abramowskiego jedynym przewrotem społecznym,
jakiego mogą dokonać tacy ludzie, jest „jakobinizm”, rewolucja
biurokratyczna, w której inteligencja partyjna, za pomocą mas,
zdobywa władzę państwową i przy użyciu dyktatury buduje „nowe”
społeczeństwo. Warto zaznaczyć, że w tym miejscu wyraźnie
ujawnia się sposób myślenia polskiego filozofa: rewolucja
biurokratyczna zamiast komunizmu rodzi przymus państwowy nie w
wyniku swojego niepowodzenia czy wewnętrznej logiki samych
zmian rewolucyjnych, ale dlatego, że jest przeprowadzana przez
tych, którzy sami komunistami nie są, tzn. nie posiadają
komunistycznej formy upodmiotowienia3.
Pominę tu omówienie krytyki tzw. „programu minimum”, czyli
odnoszenia przez partię idei komunistycznych, do spraw
bieżących, kojarzenia jej z interesami powszednimi (np.
3 Być może daje to asumpt do ponownego przemyślenia pojęć klasy i składuklasowego.
zdobycie wyższej płacy, skrócenie dnia roboczego). Dość
przywołać słowa Abramowskiego, że
[w]yższa płaca, normalny dzień roboczy i demokratyzm
polityczny mogą doskonale pogodzić się z ustrojem
dzisiejszym i stać się tylko pewnym ulepszeniem
społeczeństwa własnościowo-policyjnego, usypiającem jego
czynniki niezadowolenia i buntu. (tamże)
Ważniejsze są dwa wnioski, jakie wynikają z tych rozważań: a)
intelektualnie przeprowadzana propaganda komunizmu jest
niezdolna dokonać rewolucji moralnej oraz b) rewolucji moralnej
nie jest w stanie dokonać również propaganda oparta na
„programie minimum”, gdyż brak w nim ideowości rewolucyjnej.
Każdy z tych typów propagandy ma jednak – zdaniem Abramowskiego
– swoje mocne strony. Z pierwszego należy zatrzymać warstwę
ideową. Ta jednak nie może pozostawać wyłącznie na poziomie
abstrakcyjnym, lecz musi przełożyć się na wymiar praktyczny:
powiązać z rzeczami konkretnymi, sprawami powszednimi i
problemami żyjącej teraźniejszości – to zaś jest specyfiką
propagandy drugiego rodzaju.
Nim przejdę do opisu tego, jak miałaby wyglądać rewolucja
moralna, cofnę się o pół kroku by jeszcze raz wskazać na jej
fundamentalne znaczenie. Zdaniem Abramowskiego każdy dotychczas
istniejący ustrój społeczny, czy też utrwalona zwyczajowo i
prawnie instytucja społeczna, miały swój wyraz w etyce
indywidualnej. Związek pomiędzy tymi dwiema rzeczami jest tak
silny, że na podstawie wiedzy o indywidualnych prawidłach
moralnych można określić rodzaj urządzenia społecznego, w jakim
żyją dani ludzie. Toteż zmiana ustroju musiała być poprzedzona
zmianą moralną. Że tak było – zdaniem polskiego myśliciela –
poucza historia. Przykładowo, kapitał nie odsyłał wpierw do
abstrakcji ekonomicznej, lecz do moralnych pierwiastków (do
świadomych potrzeb i interesów życia oraz zrośniętych z nimi
siatki pojęciowej i etyki), pierwiastków nieznanych
feudalizmowi.
„Burżua”, jako typ moralny człowieka, z właściwym sobie
sumieniem i charakterystycznemi pojęciami, istniał
znacznie wcześniej, aniżeli ukształtował się społeczny
ustrój burżuazyjny; wytwarza się on razem z gospodarką
towarową i przeciwstawia się typowi moralnemu feodała, tak
samo jak towar przeciwstawia się gospodarce naturalnej;
rozwija się następnie w walkach, które miasta prowadzą z
prawami feodalnemi; ukształca swoją świadomość polityczną
jako „humanista” epoki odrodzenia; w naukach wyzwolonych z
pod wpływu kościoła usiłuje zwalczać tradycję w ruchu
„oświecicielskim”, przedrewolucyjnym XVIII-go wieku, stara
się reformować całą moralność, wszystkie wierzenia i
zwyczaje człowieka. W miarę jak interesy kupieckie
przeważają, rugując z umysłów nieodpowiednie sobie
pojęcia, zmieniają się także i instytucje; gdy zaś
przewrót moralny, odbywający się pod naciskiem tych
interesów, przeniknął we wszystkie niemal stosunki i
zwyczaje codziennego życia, rewolucja polityczna była już
wtenczas koniecznością fatalną i żywiołową, oficjalnem
tylko potwierdzeniem tego, co się istotnie zmieniło w
głębiach społeczeństwa. (tamże)
Posłużenie się terminologią zaproponowaną na początku tego
tekstu pozwoli nam już teraz na wyciągnięcie, z rozważań
Abramowskiego, bardziej ogólnych wniosków. Nieskuteczna jest
nie tylko rewolucja nakierowana bezpośrednio na same organy
państwowe, ale nawet rewolucja moralności typu instytucjonalno-
prawnego. Zmiana wartości i kodeksów nie wystarczy, jeśli nie
dokona się głębsza transformacja, transformacja samych zabiegów
koło siebie, zabiegów które odpowiadają za naszą formę
upodmiotowienia.
„ŻYĆ TAK, JAKBY KOMUNIZM JUŻ ISTNIAŁ”4
Rewolucja biurokratyczna chybia celu: same reformy nie
wystarczą, gdyż zamiarem jest zerwanie więzów moralnych oraz
wykorzenienie z duszy interesów i pojęć, wiążących klasę
pracującą z ustrojem panującym. Jak zauważa Abramowski,
konserwatyści, wolnomyślni (czyli oczywiście: liberałowie) oraz
partia katolicka niejednokrotnie mają te same postulaty, czy
nawet gotowe są na przeprowadzenie reform, byleby tylko nie
dokonały się one za sprawą walki klasowej. O tyle polityka
komunistyczna musi dbać, ażeby reformy nie były ludowi dawane,
ale były zdobyczą świadomych żądań zreformowanych dusz.
Potrzeba zatem rewolucji moralnej, czyli rozbudzenia „takich
potrzeb i takiej ideowości w duszach ludzkich, któreby
4 K. Piskała, Praktykowanie utopii. Edward Abramowski i powracające „widmo komunizmu”,w: „Hybris” 25 (2014), s. 89, dostępne:http://magazynhybris.com/images/teksty/25/Hybris%2025%20%282014%29.pdf.
zaprzeczały porządkowi istniejącemu i z żywiołową siłą parły do
wytworzenia komunistycznych form współżycia” (tamże).
Instytucje komunizmu mogą bowiem zjawić się dopiero w takim
społeczeństwie, którego potrzebom i pojęciom odpowiadają.
Rewolucja moralna dokona się wówczas, gdy komunizm będzie
przebijał z samego życia ludzi, ich zwyczajów, spraw prywatnych
oraz codziennych, tak, że samo wejście pośród nich wywoła
odczucie, że jest się w jakimś innym świecie ludzkim, jakimś
innym życiu społecznym, rozwijającym się na innych zasadach, w
oparciu o nowe pobudki i czynniki moralne. Aby to osiągnąć
należy – zdaniem Abramowskiego – przestać traktować komunizm
wyłącznie jako ideę ekonomiczno-prawną, a dostrzec w nim
równocześnie tezę etyki indywidualnej. Przestać widzieć w
komunizmie coś przyszłego (jakiś przyszły ustrój), a zobaczyć
coś już teraz mogącego kierować życiem ludzkim. Toteż jedyna
skuteczna rewolucja polega na ćwiczeniu się w komunistycznym
sposobie życia5.
Czym cechuje się taki sposób życia? Według Abramowskiego są
trzy jego podstawowe zasady, związane z własnością, pracą i
państwem. „Zasada własności komunistycznej – jest to przyznanie
każdemu człowiekowi prawa używania wszystkich bogactw, jako
złożonego wyniku sił natury i sił wytwórczości społecznej
całych pokoleń.” (tamże) Można by to określić jako rozszerzenie
na cały rodzaj ludzki dawnej, rodowej zasady współwłasności
dóbr rodowych. Bycie człowiekiem pokrywa się tu z byciem
5 Idę tu za Peterem Sloterdijkiem, który definiuje ćwiczenie jako „każdąoperację, przez którą utrwala się lub wzrasta kwalifikacja działającego dokolejnego przeprowadzenia tej samej operacji, niezależnie, czy będzie todeklarował jako ćwiczenie, czy nie” – P. Sloterdijk, Musisz życie swe odmienić,tłum. A. Żychliński, Warszawa 2014, s. 7.
właścicielem. Owa zasada etyczna jest rdzeniem kolektywizmu
społecznego.
Obok niej występuje rewolucyjna zasada pracy, wedle której
należy – za pomocą odpowiedniego skombinowania techniki
wytwórczej i społecznej organizacji produkcji – „ograniczyć
wysiłki wytwórcze człowieka do możliwie najmniejszej ilości,
rozszerzając odpowiednio do tego jego swobodę życiową” (tamże).
Nie chodzi tu o wysiłek w ogóle, ale o jego przymusową i
utylitarną formę. Dążenie owo oznacza nie tylko zmianę warunków
fizycznych, ale również nowe pojmowanie życia: takie, w którym
otwarta zostanie przestrzeń dla indywidualnych, swobodnie
określanych przyjemności natury bezcelowej. Należy jednak
zaznaczyć, że zdaniem Abramowskiego ludzka potrzeba swobody
została stłumiona – przez nałóg pracy i geszefciarstwa,
połączone z moralnym tchórzostwem – do tego stopnia, że w
efekcie pozostało miejsce tylko dla przyjemności związanych z
korzyściami ekonomicznymi. Na wszystkie inne człowiek stał się
tępy. Toteż rewolucyjna zasada pracy odsyła w sposób konieczny
do rozszerzenia zakresu pożądań, przede wszystkim wytworzenia
potrzeby swobody życiowej.
Ostatnia z wymienionych przez Abramowskiego zasad to zasada
antypaństwowości. Oznacza ona całkowite usunięcie czynnika
biurokratyczno-policyjnego, który wprowadza do współżycia
przymus i automatyzację. Konsekwencją tej eliminacji ma być
przywrócenie bezpośredniości stosunków pomiędzy członkami
społeczeństwa oraz „samowładztwo jednostki”.
Nie same zasady są dla nas jednak interesujące, przynależą one
bowiem do etyki kodeksów, której rewolucyjną (i nie tylko
rewolucyjną) nieskuteczność wykazałem. O wiele istotniejsze
jest to, że z każdą z tych reguł Abramowski wiąże konkretne
praktyki. Wyjdźmy od antypaństwowości – przybiera ona postać
właśnie praktycznej negacji państwa.
Negacja państwa w życiu indywidualnem, uznawanie istotne
pojęcia rewolucyjnego byłoby wyrzeczeniem się tych
wszystkich czynności, gdzie państwo jest potrzebne i
wstrzymaniem się od wszelkiej pomocy, udzielanej jego
funkcjom. (tamże)
Jest to, po pierwsze, swego rodzaju oduczanie się korzystania z
pomocy organów państwowych. Pociąga to za sobą również, po
drugie, naukę zaspokajania swoich potrzeb wspólnych „drogą
wolnego zrzeszania się” (E. Abramowski, Ustawa stowarzyszenia
„Komuna”). Przykładowo, z pośrednictwa instytucji rządowych lub
sądowych należy zrezygnować w przypadku zatargów z fabrykantami
(kapitalistami, menadżerami) i rozwiązywać je wyłącznie za
pomocą bojkotu lub strajku. O ile w tekście Etyka i rewolucja
Abramowski najczęściej wskazuje na propagandę, jako główne
narzędzie rewolucji moralnej, o tyle bardziej pouczająca jest w
tej kwestii Ustawa stowarzyszenia „Komuna”. Zawiera ona szereg
konkretnych zaleceń, dotyczących komunistycznego sposobu życia.
(Problemem jest to, że wciąż mają one postać bliższą regułom
niż ćwiczeniom – wrócę do tej kwestii na końcu tekstu.) Chociaż
w przypadku zasady bezpaństwowości dominują zalecenia
zaniechania, to jednak Abramowski formułuje również wskazania
pozytywne, jak np. tajne nauczanie, zakładanie wolnych szkół i
uniwersytetów czy stowarzyszeń do walki z alkoholizmem.
W przypadku rewolucyjnej zasady pracy zalecane jest
bojkotowanie sklepów, które nie dają wolnego w dni świąteczne,
organizowanie protestów i strajków w celu uzyskania dodatkowych
godzin swobodnych, a także nie wyzyskiwanie niczyjej pracy (np.
„jeżeli [członek komuny – C. R.] jest chłopem, posiadającym
ziemię, i musi przyjąć najmitę do pomocy w gospodarstwie,
natenczas dzieli się z nim zarówno pracą, jak i dochodem”
(tamże)). Podobnie w przypadku własności wspólnej. Członek
komuny „[p]omimo, że żyje w ustroju, opartym na prawie
własności prywatnej – neguje to prawo i postępuje tak, jak
gdyby go wcale nie było” (tamże). Nie pożycza nigdy na procent,
nie prowadzi przedsiębiorstwa opartego na wyzysku, nie
procesuje się sądownie o spadki, czy zwrot pożyczki, „dba o to,
aby podstawy życia, t. j. odżywianie się były jednakowe dla
wszystkich jej członków” (tamże). Abramowski podaje również
konkretne, praktyczne wskazówki dotyczące takich kwestii jak
samorządność, rezygnacja z konwenansów, rozwijanie
bezinteresownej przyjaźni, czy wzmacnianie braterstwa. W sumie
otrzymujemy około pięćdziesięciu praktycznych zasad
postępowania w codziennym życiu.
Należy podkreślić, że owych form życia społecznego nie można
jednostkom w żaden sposób narzucać, mogą one być co najwyżej
przedmiotem propagandy. Podstawowym zaś sposobem ich realizacji
jest dobrowolne życie w komunach. Komuny są tego rodzaju
„miejscami”, w których wspólnie ćwiczy się w celu wytworzenia w
sobie nowych potrzeb i zwyczajów. Mają one formę nie
instytucjonalno-prawną, lecz raczej zakonną. Komuny byłyby
właśnie swego rodzaju zakonami, czy też obozami treningowymi
nowego sposobu życia. A Ustawa stowarzyszenia „Komuna” tekstem
założycielskim równej rangi co Reguła Benedykta z Nursji6.
Przy tej okazji warto może bliżej przyjrzeć się pewnej kwestii.
Abramowski znany jest przede wszystkim jako jeden z
propagatorów i teoretyków spółdzielczości. O tyle owe komuny
można pochopnie utożsamić ze spółdzielniami, które mają
charakter wyraźnie gospodarczy. Abramowski wiele uwagi
poświęcał spółdzielniom spożywców, czyli kolektywnym formom
konsumpcji (i reprodukcji)7, a nie jak np. Marks – kolektywnym
formom produkcji. To w tej sferze miał zostać, jego zdaniem,
przeprowadzony atak na kapitalizm. Przy takim postawieniu
sprawy łatwo sformułować wobec polskiego myśliciela zarzuty.
Abramowski nie dostrzegał, że poddana rynkowej presji
spółdzielnia uczynić może robotnika jednocześnie „własnym
Zdawał się również ignorować wyraźnie widoczne ryzyko
narastania tendencji „reformistycznych” w ruchu
kooperatyw, objawiających się w postępującej integracji z
systemem i odłożeniem na daleką przyszłość realizacji
postulatów zniesienia kapitalizmu. (K. Piskała,
Praktykowanie utopii. Edward Abramowski i powracające „widmo
komunizmu”)
6 Z tego, że nie jest to tylko gra wolnych skojarzeń, zda sobie sprawękażdy, kto pamięta o tym, że jednym z osiągnięć opactw benedyktyńskich byłoniebagatelne skrócenie dnia pracy każdego z zakonników, a tym samym znacznepowiększenie czasu wolnego, jakim dysponowała każda z jednostek.7 Więcej na ten temat – patrz: K. Piskała, dz. cyt., s. 80–82.
Jednakże wyjście poza spółdzielcze pisma Abramowskiego8 pozwala
dostrzec, że był on świadom tych zagrożeń. W tekście
opublikowanym 25 stycznia 1912 r. pt. Związki przyjaźni pisze on:
W kooperatywach […] wszelkiego rodzaju, interes
ekonomiczny musi z konieczności rzeczy grać główną rolę i
bardzo często idea moralna kooperatyzmu jest zapominana.
Człowiek wstępuje do kooperatywy przedewszystkiem dla
własnego interesu, a tylko niektórzy robią w niej więcej,
niż własny interes wymaga. Nie czynię z tego zarzutu
kooperatywom, gdyż one, jako instytucje ekonomiczne, muszą
dbać przedewszystkiem o swój materjalny rozwój, o swoją
potęgę finansową, bo inaczej, nie spełnią swego zadania
społecznego. Ale obok tego musi być także i owo ognisko
moralne, gdzie dokonywa się odrodzenie duchowe człowieka,
gdzie kształci się kooperatysta prawdziwy, człowiek nowy.
To jest zadanie instytucyj, którebym nazwał związkami
przyjaźni. (E. Abramowski, Związki przyjaźni)
Owe związki przyjaźni (których ustawę Abramowski również
projektuje), czy też komuny, mają na celu przeciwdziałanie
negatywnym tendencjom kooperatywów i spółdzielni, właśnie
poprzez wspólne ćwiczenie w komunistycznym życiu.
Warto zwrócić uwagę, że również jeden z najważniejszych
współczesnych myślicieli, którego z pewnością nie da się nazwać
8 Jestem świadom, że autor Praktykowania utopii… celowo ogranicza się do tych tekstów, toteż moja „polemika” z nim ma za zadanie jedynie lepszą eksplikację koncepcji Abramowskiego.
lewicowym, podkreśla znaczenie takiego właśnie typu wspólnot
treningowych. W przedostatnim akapicie swojej, poświęconej
ćwiczącemu życiu książki pisze:
Mimo iż komunizm był od początku konglomeratem niewielu
słusznych i wielu błędnych idei, jego rozumna część, to
jest rozpoznanie, że wspólne interesy życiowe najwyższego
rzędu dają się urzeczywistnić tylko w horyzoncie
uniwersalnych ascez kooperatywnych, musi prędzej czy
później zacząć obowiązywać na nowo. (P. Sloterdijk, Musisz
życie swe odmienić)
I chociaż nie wskazuje on bezpośrednio na komuny czy związki
przyjaźni, to – podobnie jak Abramowski – zdaje sobie sprawę,
że takim obozem treningowym nie może być ani partia, ani
komunistyczne państwo (a już z pewnością nie łagry).
Ze względu na ograniczoną długość tego tekstu nie mogłem
poruszyć tu wszystkich istotnych kwestii. Nie omówiłem
dokładniej ruchu spółdzielczego, czy zagadnienia możliwości
wyłonienia się moralności komunistycznej w ustroju społecznym
opartym na moralności mieszczańskiej. Na sam koniec, w kilku
słowach, chciałbym wskazać tylko na jedną sprawę. Zabiegi koło
siebie, dokonywane w komunach, mają charakter wyraźnie
wspólnotowy. Można zadać pytanie, czy Abramowski przewidział
również jakąś formę samotnej pracy nad sobą? Na pozór takie
„odosobnienie” wydaje się stać w sprzeczności z braterstwem i
kolektywizmem, których znaczenie podkreślał polski myśliciel.
Mam jednak wrażenie, że Abramowski rozumiał, że nawet wspólne
treningi mogą wymagać pewnych ćwiczeń przygotowawczych. Ćwiczeń
oduczających kapitalistycznego (własnościowego i interesownego)
sposobu obchodzenia się ze światem, ćwiczeń rozwijających
ilościowo i jakościowo nasze pragnienia, uczących poszukiwania
bezcelowej przyjemności, a przede wszystkim uzdolniających do
braterstwa.
Na taki rodzaj zabiegów koło siebie polski filozof wskazuje,
moim zdaniem, przy okazji swoich rozważań o sztuce. Wedle jego
osądu w chwili kontemplacji piękna nasz podmiot (Abramowski
mówi: „subiekt”) wyswobadza się ze swej osobniczości
indywidualnej, uwalnia się od swych osobistych interesów
życiowych i celów, od samolubstwa. Stan kontemplacji piękna
jest bezcelowy i bezinteresowny. Stajemy się bezosobowi, a
zatem społeczni. Zapominamy o naszym fachu, sytuacji
ekonomicznej, rodzinie i narodzie, stajemy się jakby istotą
wszechludzką.
Jeżeli rozpatruję co pod kątem użyteczności, przyczyn i
skutków, celów, interesów i pożądań życiowych, to wtedy
stanu „piękna” niema i moja odrębność indywidualna nie
zanika; pozostaję sobą, kłopotliwym i rozumującym. Jeżeli
zaś stworzy się przerwa w całej pracy przystosowawczej
umysłu, wskutek mego zapatrzenia się w bezimienność
przedmyślową, całkowicie bezużyteczną i bezcelową wobec
potrzeb życia, natenczas zatracam się jako osobnik,
przeciwstawiający się innym ludziom, zatracam te wszystkie
piętna, któremi walka o byt ostemplowała moją duszę,
wycofuję się z tych wszystkich przegród, w które
użyteczność życiowa rozklasyfikowała jaźń moją, i wskutek
tego właśnie „nihilizmu” życiowego wyczuwam swoją istotę
społeczną, ogólno-ludzką. (E. Abramowski, Co to jest sztuka?)
Kontemplując piękno i zapadając się coraz bardziej w swojej
indywidualności, docieram do tego, co we mnie nieindywidualne,
a zatem społeczne, odczuwam siebie jako człowieka w ogóle.
„Indywidualizm, dochodząc do głębin swoich staje się
zaprzeczeniem indywidualizmu.” (tamże) Proces ten nie stwarza
uczucia braterstwa, stwarza jednak jego warunki negatywne, tj.
wyzwala człowieka od samolubnej osobniczości i ciasnoty
moralnej, w którą wpędza walka o byt. Przeżyte piękno
pozostawia w duszy ludzkiej głęboki, intuicyjny ślad – ślad
wyzwolenia się od interesów osobistych i potrzeb życiowych
(czyli tego, co oddziela nas od innych). W konsekwencji piękno
uzdolnia nas do braterstwa.
O tyle twórczość artystyczna i kontemplacja piękna byłyby tymi
„pustelniczymi” zabiegami wokół siebie, które, pomimo swojej
„samotniczości”, przygotowują nas do życia w związkach
przyjaźni, a więc do komunistycznego sposobu życia.
Podsumowując należy wskazać pewną przeszkodę, na jaką natrafił
projekt Abramowskiego. Ostatecznie wszystkie zalecenia, które
formułuje mają postać reguł zbierających się w jakiś kodeks.
Brak tu konkretnych ćwiczeń (poza kontemplacją piękna i
twórczością artystyczną), analogicznych do rachunku sumienia,
procedur próby (takich jak ograniczenie posiłków), medytacji
nad śmiercią itp., które są podstawowym narzędziem etycznej
przemiany podmiotu. Abramowski pozostaje uzależniony od
pojęciowości i problematyki związanej z moralnością wartości i
kodeksów. Nie sposób jednak nie docenić kroku, jaki wykonał.
Spostrzeżenie, że konieczne zmiany muszą zostać dokonane w
pierwszej kolejności nie na poziomie instytucjonalnym
(rewolucja biurokratyczna), lecz na poziomie samego sposobu
życia (rewolucja moralna) jest pokonaniem połowy dystansu ze
świata, w którym jednostka jest jedynie biernym materiałem
narzucanych przez otoczenie praktyk, do takiego, w którym staje
się aktywnym agensem etycznych ćwiczeń. Drugą połową tej drogi,
prawdopodobnie nie dostrzeżoną przez Abramowskiego, jest
zrozumienie, że konieczne jest nie tylko zastąpienie jednych
nawyków („potrzeb”) innymi, ale również (a może: przede
wszystkim) przeprowadzenie owych nawyków ze stanu
bierności/reaktywności do stanu aktywności. Bez tego elementu
życie w jednej z komun (choćby na squacie) pozbawione będzie
koniecznej samo-dzielności i o tyle równie posłuszne
zewnętrznym strukturom9, co życie poza tą komuną, wewnątrz
zwykłych państwowo-rynkowych organizacji.
***
Wszystkie teksty Abramowskiego, które wykorzystałem w powyższym
tekście, dostępne są w domenie publicznej i można je znaleźć
pod adresem: http://dir.icm.edu.pl/Pisma/
9 W języku Deleuze’a i Guattariego można by powiedzieć: równie paranoiczne, równie faszystowskie.