Top Banner
LISTOPAD 2012 LISTOPAD 2012 COLUMBIA COLUMBIA RYCERZE KOLUMBA
16

Columbia Listopad 2012

Mar 17, 2016

Download

Documents

Columbia Listopad 2012
Welcome message from author
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
Transcript
Page 1: Columbia Listopad 2012

LISTOPAD 2012LISTOPAD 2012

COLUMBIACOLUMBIARYCERZE KOLUMBA

Page 2: Columbia Listopad 2012

RYCERZE KOLUMBA

1 ♦ C O L U M B I A ♦ L I s t O p A d 2 0 1 2

COLUMBIAL I S T O P A D 2 0 1 2 ♦ T O M 9 2 ♦ N U M E R 1 1

A R t y K u ł y

Wierni obywatele, wierni RycerzeSłowa papieża Benedykta dają nam wskazówkę i utwierdzająw pracy na rzecz dobra wspólnego.najWyższy RyceRz caRl a. andeRson

jest rok 1970 – znowu!Wysiłki na rzecz redefiniowania takich pojęć jak małżeństwoczy religia grożą zachwianiem roli Kościoła w społeczeń-stwie.najWyższy kapelan

aRcybiskup William e. loRi

co każdy katolik może zrobić, abyprzezwyciężyć podziały polityczneKatolickie nauczanie społeczne ma moc przekształcaniaamerykańskiej polityki.najWyższy RyceRz caRl a. andeRson

zapraszając ludzi do przejścia przezbramy Wiary Rok Wiary wzywa katolików do pogłębienia wiary i uczest-nictwa w nowej ewangelizacji.ks. geno sylva

media społecznościowe i dzieciPorady „skomputeryzowanego” taty dotyczące bezpieczeń-stwa „online”.matt WaRneR

obłok świadkówPapież Benedykt XVI kanonizuje trzech nowych świętych zkrajów działania Rycerzy Kolumba.ks. thomas Rosica, csb

2

Prałaci ze całego świata zbierają się na Mszy Św. rozpoczynającej Synod Biskupów na temat Nowej Ewangelizacji. PapieżBenedykt XVI celebrował Mszę Św. na placu Św. Piotra w Watykanie, 7-ego października.

CO

VE

R:

CN

S p

hoto

/Int

s K

alni

ns,

Reu

ters

3

5

9

12

13

Page 3: Columbia Listopad 2012

BuDuJĄC lePSZy ŚWIAt

L I s t O p A d 2 0 1 2 ♦ C O L U M B I A ♦ 2

Wierni obywatele, wierni Rycerze

Słowa papieża Benedykta dają nam wskazówkę iutwierdzają w pracy na rzecz dobra wspólnego

Najwyższy Rycerz Carl A. Anderson

ZAleDWIe KIlKA tygODNItemu papież Benedykt XVI wygłosiłniezwykle ważne orędzie poświęconepolitycznej odpowiedzialności kato-lików. Przypomniał najpierw nauczanieII Soboru Watykańskiego, że „odporządku osób winien być uzależnionyporządek rzeczy, a nie na odwrót”(Konstytucja gaudium et spes, 26).

Problem leży oczywiście w tym, jakprzyłożymy tę miarę. Na podstawie ja-kich kryteriów ocenimy, co jest najlepszedla obrony osoby ludzkiej i budowyspołeczeństwa, które odzwier-ciedla wartości ewangeliczne?to pytanie, na które świadomykatolik musi odpowiedzieć,jeśli chce być zarówno wiernymobywatelem jak i wiernym ka-tolikiem – zwłaszcza stojąc nadurną wyborczą.

Na szczęście papieżBenedykt udzielił nam wskazówkę.„Podstawowym kryterium rozróżnieniajest dobro osoby ludzkiej i poszanowaniejej właściwie pojętych interesów” -mówił papież. „to są sprawy się zazębia-jące (…) których celem jest osiągnięcieprawdziwie nastawionej na człowiekasprawiedliwości społecznej”.

Ojciec Święty wyłuszczył, co te kry-teria znaczą dla katolików: „Przy-wiązanie do poszanowania życia nakażdym jego etapie od naturalnegopoczęcia do naturalnej śmierci – azatem nieznające wyjątków odrzucenieaborcji, eutanazji i eugeniki – łączy sięz uznaniem małżeństwa jako nierozer-walnego związku mężczyzny i kobiety”.

Wierni Kościoła katolickiego w uSA,którzy pójdą do urn – zwłaszcza głosując

w referendach dotyczących samobójstwaz asystą, pojęcia małżeństwa, czyrozważając programy kandydatów –powinni być wdzięczni za tak jasnewskazanie. Bowiem poważne podejściedo nauczania społecznego Kościoła jestnarzędziem zmiany politycznej (o czymwięcej w środku numeru).

Rycerze Kolumba ponosząszczególną odpowiedzialność w podej-mowaniu wysiłku na rzecz zmiany jakospolegliwe, acz pełne mocy ramię Koś-cioła. Papież Benedykt XVI naświetlił

naszą odpowiedzialność w przesłaniuskierowanym do 130. Konwencji RadyNajwyższej. Kluczowym dla nas jestuważnie podjąć wezwanie skierowaneustami sekretarza stanu Stolicy Apos-tolskiej kardynała tarcisio Bertone:

„Obecnie, gdy próbuje się redefin-iować i ograniczać prawo do wolności re-ligijnej, Rycerze Kolumba nieustanniepodejmują wysiłki, by pomóc wspólno-cie katolickiej rozpoznać i odpowiedziećna te niespotykane dotąd nowe zagroże-nia wolności Kościoła oraz daćświadectwo wszem i wobec. Wasz Zakonmoże być dumny, że poprzez obronępraw wszystkich wierzących, zarównojako indywidualnych obywateli jak i ichinstytucji, poprzez odpowiedzialne dzi-ałanie, by kształtować demokratyczne

społeczeństwo inspirowane najgłębszymiprzekonaniami, wartościami i pragnieni-ami, realizuje szczytne religijne i patrio-tyczne ideały, które leżą u podstawpowstania Rycerzy. Wyzwania ter-aźniejsze raz jeszcze przypominająpowagę roli, przypadającej katolickiemulaikatowi w szerzeniu misji Kościoła wdzisiejszym, nieustannie zmieniającymsię kontekście społecznym. RycerzeKolumba, którzy powstali jako sto-

warzyszenie bratnie, oddani iwierni Kościołowi, bylipionierami nowoczesnego,świeckiego apostolstwa.”

Dalej następuje zapewnie-nie o „ufności”, jaką OjciecŚwięty zachowuje, że Rycerze„będą wierni wspaniałemudziedzictwu, stając się

źródłem wiarygodnej inspiracji i będącprzykładem dla nowego pokoleniawiernych oraz oddanych Kościołowiświeckich”. Przesłanie zaś kończą słowao „głębokiej osobistej wdzięczności” zawznoszone przez nas modlitwy, a takżeza „wierność, lojalność i wsparcie wtych trudnych czasach”.

Zacni bracia w rycerstwie, naszezobowiązanie jest pewne, aodpowiedzialność oczywista: Nie wa-hajmy się, bądźmy gotowi stawać czoławyzwaniu, sprawiajmy wreszcie, byRycerze Kolumba dalej byli „pio-nierami nowoczesnego, świeckiegoapostolstwa” w łączeniu cnót obywatel-skich i cnót religijnych. Brońmy życiai wolności!

Vivat Jesus!

Zacni bracia w rycerstwie, nasze zobow-iązanie jest pewne, a odpowiedzialność

oczywista: Brońmy życia i wolności!

Page 4: Columbia Listopad 2012

uCZyĆ SIĘ WIARy, ŻyĆ W WIeRZe

3 ♦ C O L U M B I A ♦ L I s t O p A d 2 0 1 2

Jest rok 1970 – Znowu!Wysiłki na rzecz redefiniowania takich pojęć

jak małżeństwo czy religia grożą zachwianiem roli Kościoła w społeczeństwie

Najwyższy Kapelan Arcybiskup William e. lori

uCZeStNICZyłeM OStAtNIOw wykładzie mężczyzny, który porzu-cił lukratywną karierę, by swójtalent i witalność poświęcić obroniemałżeństwa. Mówił o młodej damie,która w 1970 roku wypełniła trzys-tronicowy pozew w sądzie w Dallas.Sprawa wydawała się błaha. Jednak wzaledwie trzy lata dotarła ona przezwszystkie szczeble do Sądu Na-jwyższego uSA, który zezwolił nadokonywanie aborcji we wszystkichstanach.

Po czterdziestu latach wyrok wsprawie Roe versus Wade zadomowiłsię w myśleniu i słownictwieAmerykanów, przyniósł też krwaweżniwo ponad 55 milionów śmierciniewinnych dzieci nienarodzonych. toskłoniło prowadzącego wykład do py-tania: Co by się stało, gdyby w 1970roku pozew pani Roe był żywiej i moc-niej zwalczany?

Zasadnicze podważanie wolnościsumienia i świętości instytucjimałżeństwa też stają się punktamizwrotnymi. Stwierdził: Jest rok 1970.Znowu.

ROlA RelIgIIWyborcy z czterech stanów – Maine,Maryland, Minnesota i Waszyngton –wypowiedzą się 6 listopada w referen-dum na temat redefinicji małżeństwa,które to redefinicje mogłyby ukrócić je-dynie orzeczenie Sądu Najwyższego,interpretujące ustawę o obroniemałżeństwa. Naprawdę w uSA dos-zliśmy do takiego punktu, w którymmusimy się określić, jakim narodem

chcemy być.Dokładnie tak jak w 1970 roku,

dziś ignoruje się przemożne konsek-wencje zmian prawnych. Zwolennicyredefinicji małżeństwa twierdzą, żenasz niepokój o wpływ zmianprawnych na życie społeczne wynikaz w najlepszym wypadku przewrażli-wienia, a w najgorszym wypadku zbigoterii.

Dla zrozumienia następstw re-definicji małżeństwa musimy porzucićjęzyk telewizyjnych „setek”, sloganówwyborczych i wysublimowanych for-mułek z karty referendalnej. Musimyspojrzeć głębiej, by móc dojrzeć,jakim zagrożeniem dla swobody wyz-naniowej jest sformalizowaniezwiązków homoseksualnych jakomałżeństwa.

Przez lata religia była w kulturzeZachodu zepchnięta na margines, os-tatnio spychał ją tam rząd uSA.Wystarczy sięgnąć po zawężonądefinicję religii narzuconą przez min-isterstwo zdrowia uSA, sformułowanąprzy okazji narzucania refundacjiśrodków antykoncepcyjnych: Aby za-chować prawo do nieoferowania środ-ków, których stosowanie jestniezgodne z nauką moralną wspól-noty religijnej, rząd federalny zmuszaorganizacje kościelne, by ograniczyłyswoją działalność do wiernych swo-jego kościoła, zatrudniały tylkowiernych tego kościoła, i ich działal-ność ograniczała się do zagadnienianauki religii.

Jaka więc miałaby być rola Kościoław społeczeństwie? Jak Kościół miałby

służyć dobru wspólnemu i szerzyćwiarę, jeśli nie wolno mu wyjść zwewnątrz murów na ulice? W myśldefinicji ustawowej Kościół nie jest„skoncentrowany wystarczająco” nakultywowaniu zachowań wewnątrzkoś-cielnych, by móc zgodnie ze swą wiarązrezygnować z obowiązkowego ofer-owania antykoncepcji wszystkim,którzy korzystają z okołokościelnychinstytucji miłosierdzia i pomocy wza-jemnej, jeśli tylko pracuje w nich ktośinnego wyznania.

to nas zawraca do roku 1970. Za-wężona, laicyzująca definicja z ustawyzdrowotnej – a jej celem jestograniczenie społecznego wpływu re-ligii – z łatwością przewędruje do in-nych ustaw federalnych i stanowych.tej definicji „kościoła” zacznie rządużywać dla wyparcia wspólnotwierzących z systemu edukacji,prowadzenia pomocy społecznej iwypowiadania się na tematy pub-liczne – co istotnie wpisywało się wrolę Kościoła przez pokolenia. KiedyKościół katolicki będzie angażował sięw takie działania, nie będzie odbier-any jako naśladujący Chrystusa, alejako wkraczający w sferę świecką.Będzie zmuszany, by zapomnieć o de-pozycie wiary, gdyż tego wymagają„reguły gry” – reguły narzucane przezwładzę, która wspiera i współtworzykulturę śmierci.

CZAS POWStAĆOgraniczanie roli instytucji kościel-

Page 5: Columbia Listopad 2012

Ofiarowane w jedności z Papieżem Benedyktem XVI

uCZyĆ SIĘ WIARy, ŻyĆ W WIeRZe

L I s t O p A d 2 0 1 2 ♦ C O L U M B I A ♦ 4

INteNCJe MODlIteWNe OJCA ŚWIĘtegO

KAtOlICy MIeSIĄCA

OgólNA: Aby biskupi, kapłanii wszyscy słudzy ewangelii dawaliodważne świadectwo wiernościukrzyżowanemu i zmartwych-wstałemu Panu.

MISyJNA: Aby Kościół pielgrzy-mujący na ziemi był promiennymświatłem narodów.

PH

OT

O O

F P

OP

E:

CN

S p

hoto

/L’O

sser

vato

re R

om

ano

nych jest jednym z celów tych, którzychcą zmienić pojęcie małżeństwa.

Kościół katolicki utrzymuje pojęciemałżeństwa jako związku kobiety imężczyzny, gdyż z ich miłości przy-chodzą na świat dzieci i potrzebująoparcia w rodzinie. Małżeństwo jestkośćcem społeczeństwa i wpisuje się wistotę zamysłu Bożego wobec ludzi.Władza nie ma prawa tego zamysłu ni-weczyć. Co jednak się dzieje, gdywładza przedrzeźnia Boga? W niek-tórych stanach, w których małżeństwohomoseksualne jest prawnie uznane,Kościół został pozbawiony możliwościprowadzenia ośrodków opiekispołecznej, gdyż nauczanie Kościoła

jest uznawane za przejaw dyskrymi-nacji. Ponieważ to władze mają prawoudzielania i zarządzania opiekąspołeczną oraz edukacją, ma więc moci pokusę marginalizowania instytucjikościelnych.

gdzieniegdzie władze uznały Koś-ciół katolicki za niezdolny do koordy-nacji procesu adopcyjnego, gdyżnarzuca religijny przekonanie, że dziecinajlepiej rozwijają się w rodzinachzłożonych równocześnie z ojca i matki.Jeśli ustawa federalna z 1996 roku za-pewniająca stanom wolność, by niemusiały akceptować małżeństw ho-moseksualnych zostanie obalona w są-dach lub stany wymuszą jej zmianę, to

konsekwencje będą znaczące. Kościółbędzie musiał wówczas zawiesić szeregdziałalności dobroczynnych – orazusług współfinansowanych ze środkówrządowych – albo porzucić depozytwiary, z którego wypływa sama in-spiracja podejmowania pomocysamarytańskiej.

Ale to nie jest rok 1970, tylko 2012.teraz na poważnie musimy podejść donauki Kościoła o wolności sumienia io małżeństwie. Na poważnie musimyprzyjąć tę naukę w życiu, by powstaćw jej obronie. Na poważnie musimypodjąć trud przedstawiania naszychracji w rodzinach, wśród przyjaciół i wsferze publicznej.♦

Święty Marcin de Porrès(1579-1639)

JuAN MARtIN De PORRèSurodził się 9 grudnia 1579 roku zezwiązku hiszpańskiego szlachcica imurzyńskiej niewolnicy z Panamy.Jego rodzice żyli bez ślubu. Po urodze-niu się siostry Marcina – Juany – oj-ciec porzucił rodzinę i zostawił wbiedzie. Po latach jednak ojciecMarcina powrócił i zapewnił synowipobieranie nauk lekarskich, by stał sięfelczerem.

Od najmłodszych lat Marcinspędzał długie chwile na modlitwie.Jako 15-latek poprosił o przyjęcie doklasztoru dominikańskiego w limie,gdzie został przyjęty na posługacza.Wkrótce wyróżnił się pobożnością, awiele uzdrowień, których dokonał,uznano za cudowne. Po latachprzełożeni zakonni uczynili wyjątekrasowy i pozwolili Marcinowi przyjąćhabit dominikański.

Brat Marcin przejawiał wielkienabożeństwo do eucharystii i żyłskromnie, odmawiając sobie mięsa,czyniąc pokuty i posty. gdy osiągnął34 lata, został kierownikiem lazaretu,gdzie pełnił posługę aż do swejśmierci. Wielokroć odwiedzał chorychi biednych z dala od klasztoru. Założył

sierociniec i lecznicę dla dzieci,wypraszał jałmużnę, która pozwalałaprowadzić stołówkę dla dziesiąteknędzarzy.

Brat Marcin przyjaźnił się ze świętąRóżą z limy i ze świętym Janem Ma-ciasem. umarł 3 listopada 1639 rokuznany miastu jako „Marcin od DziełMiłosierdzia”. Beatyfikowany w 1837roku, a kanonizowany przez papieżaJana XXIII w 1962 roku. ŚwiętyMarcin de Porrès jest pierwszym świę-tym wśród Mulatów, a także pa-tronem rasowej harmonii.♦

Page 6: Columbia Listopad 2012

5 ♦ C O L U M B I A ♦ L I s t O p A d 2 0 1 2

Katolickie nauczanie społeczne ma moc przekształcania amerykańskiej polityki

Najwyższy Rycerz Carl A. Anderson

Co każdy katolik może zrobić,

aby przezwyciężyć podziały polityczne

Page 7: Columbia Listopad 2012

L I s t O p A d 2 0 1 2 ♦ C O L U M B I A ♦ 6

Wszyscy od czasu do czasu narzekamy na opłakany stannaszego dzisiejszego środowiska politycznego. Nieprze-

jednanie i partyjna stronniczość zniekształcają prawie każdą nar-odową debatę polityczną i sprawiają, że poszukiwanie rozwiązaństaje się praktycznie niemożliwe. to środowisko, które odciągaod narodowego przywództwa wiele osób inteligentnych iprawych.

Ja jednak wierzę, że jeśli wyjdziemy myślami poza najbliższewybory, wspólnym wysiłkiem oswobodzimy się z obecnej politykidestrukcji i impasu.

Katolicy znajdują się w szczególnym położeniu, jeśli chodzi opropozycję rozwiązań naszych obecnych dylematów. Posiadamynieprawdopodobnie bogatą tradycję nauczania społecznego idoświadczenie, dzięki któremu katolicy ukształtowali znacznączęść amerykańskich dziejów. Jeśli pozostaniemy wiernispołecznemu nauczaniu naszego Kościoła, katolicy naprawdęmogą odmienić problem podziału politycznego i dokonać trans-formacji polityki naszego kraju. Zaproponuję cztery kroki, któremożemy podjąć, aby tak się stało.

PRZyZWOItOŚĆ W NARODOWeJ DySKuSJI AMeRyKAŃSKIeJ W Państwie Bożym, św. Augustyn przypomina nam, że będącchrześcijanami musimy mieć nadzieję, iż nawet nasi najbardziejnatarczywi adwersarze mogą pewnego dnia przyłączyć się do nasjako zbawione w niebie dusze. Zaobserwował „lecz to miasto niepowinno zapominać, że nawet wśród wrogów znajdą się przyszliobywatele; bo inaczej mogłoby myśleć, że nic nie zyska, znosząccierpliwie ich nieprzyjaźń, póki nie przyjdzie dzień, że sami wyz-nają swą wiarę”.

taka perspektywa obliguje nas, by domagać się uzyskaniaznacznie godniejszej debaty obywatelskiej. Powinniśmy pragnąćprzekształcenia, a nie destrukcji naszych politycznych oponentów.

W mojej ostatniej książce Beyond a House Divided zaobser-wowałem, że jako naród uświadamiamy sobie ów pogląd wobliczu narodowego kryzysu – na przykład w takich dniach, jakpo zamachach terrorystycznych 11 września czy po zabójstwieMartina luthera Kinga jr.

Kończę książkę Beyond a House Divided, cytując wystąpienieRoberta Kennedy’ego tuż po ogłoszeniu śmierci dr. Kinga.

„Nie potrzebujemy w uSA podziałów, ani przemocy czybezprawia, potrzebujemy miłości, mądrości, wzajemnegowspółczucia oraz poczucia sprawiedliwości wobec tych, którzynadal cierpią”.

takie stanowisko musimy przyjmować nie tylko wtedy, gdydotykają nas narodowe tragedie; takie postawy powinny tworzyćnormy życia naszego narodu.

Pierwszym krokiem dla nas katolików musi być stanowczezobowiązanie do przyzwoitości w amerykańskiej debacie naro-dowej.

DOBROCZyNNOŚĆ - SZCZególNy WKłAD KAtOlIKóW W ŻyCIe NARODu Pewno zauważyliście, że tytuł tego artykułu przypomina tytułmojej książki A Civilization of love: What every Catholic CanDo to transform the World. Książka ta powstała w oparciu o moje

doświadczenie zdobyte podczas pracy wśród Rycerzy Kolumba wdziedzinach dobroczynności i solidarności społecznej oraz etyki ibiznesu. W obu tych kategoriach katolicy mogą wnieść swójszczególny wkład w życie Ameryki.

takiej lekcji powinniśmy uczyć się od braci i sióstr zakonnychoraz innych katolików, którzy z poświęceniem budowali szkoły,szpitale, sierocińce i uniwersytety. W wielkim stopniu przyczynilisię do tego, aby wzrósł poziom humanitarnego społeczeństwaAmeryki.

Dobroczynność katolicka to coś więcej niż sposób na dostar-czenie skutecznych i tanich usług społecznych.

Jak przypomina nam Benedykt XVI w Deus Caritas est, do-broczynność katolicka wyrasta z „z serca, które widzi, gdziepotrzebna jest miłość” i w sposób odpowiedni reaguje. Wyrasta ztradycji religijnej, która przyjmuje, że caritas (miłosierdzie) wstęp-nie warunkuje sprawiedliwość. Jak wskazuje Papież Benedykt nieznajdziemy perfekcyjnego społeczeństwa, które uniknęłoby prag-nienia miłości.

Dobroczynność katolicka ma swe korzenie w chrześcijańskiejwizji, wedle której jesteśmy stróżami braci naszych. tak więczabezpiecza niezastąpiony wkład w dobro społeczeństwa, skorojako źródło narodowej jedności uznaje braterstwo. Relacja opartana dawaniu siebie drugiemu tworzy solidarność, która wprawdziwy sposób może zjednoczyć społeczeństwo.

Widziałem to na własne oczy na przykład na Haiti, gdziedostarczaliśmy wózki inwalidzkie i protezy dzieciom i dorosłym,którzy utracili kończyny w wyniku straszliwego trzęsienia ziemi.

Moje doświadczenie pracy wśród Rycerzy Kolumba przekonujemnie, że każdy katolik jest zdolny do dobroczynności, a to możezmienić kondycję niezliczonej liczby ludzkich istnień.

tak więc kolejnym krokiem musi być budowanie tkankiamerykańskiego społeczeństwa poprzez braterską solidarnośćopartą na osobistych dziełach miłosierdzia.

tRWAłe ZOBOWIĄZANIe WOBeC NAuCZANIA SPOłeCZNegO KOŚCIOłA.uczciwy obserwator musi przyznać, że w kwestii trwałego zobow-iązania wobec nauczania społecznego naszego Kościołaamerykańscy katolicy nadal mają bardzo wiele do zrobienia.Dokonaliśmy znacznych postępów, ale ujmując to słowami poetyRoberta Frosta „wiele mil od snu nas dzieli”.

W 1976 roku miałem okazję znaleźć się w Waszyngtonie D.C.i pracować jako asystent legislacyjny w Senacie. Przez kolejnychpięć lat niemal cały czas pracowałem na rzecz spraw pro-life; pro-mowałem legislację zapobiegającą finasowaniu aborcji w ramachzagranicznych programów pomocowych stanów Zjednoczonych;pomagałem też, by została przegłosowana poprawka HydeAmendment dotycząca restrykcji w finasowaniu aborcji, służyłemjako jeden z adwokatów z sukcesem broniących zasady HydeAmendment w Sądzie Najwyższym uSA oraz organizowałemponadpartyjne posiedzenia Pro-life w Kongresie.

Następnie pracowałem w Departamencie Zdrowia i OpiekiSpołecznej w administracji Reagana. Jednym z moich głównychobowiązków było zabezpieczenie w nowych praw federalnychrozwiązań powstrzymujących dyskryminację wobecniepełnosprawnych noworodków. Dwa lata później pracowałem

Page 8: Columbia Listopad 2012

w Białym Domu w sztabie prezydenta Reagana, pomagając wtworzeniu Mexico City Policy, umożliwiającej odcięcieamerykańskiego wsparcia dla organizacji dokonujących i propagu-jących aborcje za granicą.

W 1987 roku opuściłem Biały Dom, aby wstąpić w szeregi Ryc-erzy Kolumba. tak jak wówczas powiedziałem PrezydentowiReaganowi, zostawiłem politykę, aby służyć wyższemu powołaniui poza sferą polityki zająć się propagowaniem podstawowych ele-mentów katolickiego nauczania społecznego. Wierzyłem, że te za-gadnienia nie mogą być po prostu ograniczane albo odrzucanejako należące do domeny partii politycznej.

Od 2008 roku Rycerze Kolumba pracowali wraz z instytutemopinii społecznej (Marist Institute for Public Opinion) nad cyk-lem badań dotyczących etycznych postaw Amerykanów. Projektten nosi nazwę Moral Com-pass Project.

Nasze badania – jak ilustrujeto moja książka Beyond aHouse Divided, pokazują, żeamerykańskie przywiązanie dokatolickiego nauczaniaspołecznego jest ponadpar-tyjne. Amerykanie szerokopodzielają moralny, a nawetduchowy konsensus, co częstozbiega się z katolickimnauczaniem społecznym.

W minionych latach dlawielu stało się jasnym, że jeśliKatolicy w obu partiach poli-tycznych będą konsekwentniestosować się do zasad katolick-iego nauczania społecznego ijeśli potrafią pokonać wrogośći stronniczość, będziemy mogliwprowadzić znaczne restrykcje wobec aborcji.

Nie mogliśmy tego uzyskać z powodu porażki wybranych przeznas katolickich urzędników.

Ale przegrana była też po stronie katolickich wyborców, którychprzekonano, że mogą wybierać tylko wśród kandydatów, którzyjedynie częściowo zobowiązywali się do spójnej etyki życia.

Podczas każdych wyborów wielu katolików rozumie swój wybórw kategoriach mniejszego zła. Stają wobec kandydatów argumen-tujących, że chociaż nie będą w zgodzie z wartościami katolickimiwe wszystkich kwestiach, to w niektórych tak i to powinno byćwystarczające.

Ale to nie jest wystarczające. I to zła decyzja daje jeszcze gorszerezultaty. Blokuje możliwości nauczania katolickiego, które możeprzekształcić nasza politykę.

Czy zawsze tak musi być? Czy nie możemy znaleźć sposobu,aby przekonać obie partie polityczne, aby zgodziły się z fun-damentalnym nauczaniem katolickim? Jeśli tak się stanie,nadejdzie dzień, w którym przyszli katoliccy wyborcy będąmogli wybierać pomiędzy partiami politycznymi, rozeznającprawdziwie, który z kandydatów przysporzy więcej powszech-nego dobra.

Jako katolicy nie możemy przebierać w przesłaniach katolick-iego nauczania społecznego i nie powinniśmy się godzić napodobną wybiórczość wśród naszych polityków. tak więc naszymtrzecim krokiem musi być stworzenie trwałego zobowiązaniawobec katolickiego nauczania społecznego wśród katolickichwyborców Ameryki.

tRANSFORMACJA POlItyKI POPRZeZ PRZeZWyCIĘŻeNIe StRONNICZOŚCIRozwiązania problemu możemy uczyć się od Ruchu Praw Oby-watelskich. Najważniejszą umiejętnością, jakiej w tej kwestiipotrzebujemy, jest dalekowzroczność.

Rozważmy taki przykład Partii Demokratycznej, gdy Sąd Na-jwyższy decyzją z 1954 roku w sprawie Brown v Board of educa-

tion uchylił doktrynę„separate but equal”:Demokraci zjednoczyli nar-odową konwencję w 1948roku, powodując że owegoroku Sen. Strom thurmondubiegał się o prezydenturęjako „Dixiecrat” (przyp.tłum: Demokraci PrawStanowych). Przez całe lata50. i 60., Demokraci napołudniu pozostawali wokowach segregacjonistów.Jednak w ciągu niespełna 20lat segregacjonistycznapostawa partii demokraty-cznej zanikła, a demokraty-czny zarządca z dalekiegopołudnia, który był zwolen-nikiem praw człowieka,został wybrany prezydentem.

Kto by przewidział, że sprawy przyjmą taki obrót w dniu, wktórym Sąd Najwyższy wydał decyzję w sprawie Brown v. Boardof education?

Jeśli takie zmiany w polityce amerykańskiej były możliwe wciągu zaledwie dwudziestu lat, dlaczego coś podobnego nie możesię stać w kwestii katolickiego nauczania społecznego? to możliwe,jeśli przyjmiemy lekcję odwagi i uporu Afroamerykanów tamtychczasów. W rzeczywistości możemy nie mieć innego wyboru.

W latach osiemdziesiątych katolicy niejako „przyjęli rozejm”(“truce”) w kulturowej wojnie idei. Koncepcja zakładała, że poli-tycy mogą być „osobiście przeciwni aborcji, a równocześnieniechętni temu, aby zająć oficjalne stanowisko; katolikom wolnopraktykować wyznanie, ale nie mogą zajmować stanowisk zgod-nych z fundamentalną nauką Kościoła katolickiego, ponieważsprzeciwianie się aborcji byłoby postrzegane jako narzucanieinnym własnych przekonań religijnych i moralności

Jednakże w tym roku wielu katolików czuje, że takie „pokojowewspółistnienie” z kulturą świecką skończyło się wraz z zarządze-niem Health and Human Service dotyczącym antykoncepcji. Pra-cownicy administracji będący katolikami, którzy przez wiele latutrzymywali, że nie będą narzucać etyki religijnej, nie czują teraz

7 ♦ C O L U M B I A ♦ L I s t O p A d 2 0 1 2

„DZISIAJ KAtOlICCy WyBORCy

MuSZĄ MIeĆ ODWAgĘ ABy DZIAłAĆ

ŚMIAłO I tRWAĆ PRZy tyM,

By KAŻDy KANDyDAt NA uRZĄD

PuBlICZNy SZANOWAł INtegRAlNOŚĆ

I MISJĘ KOŚCIOłA KAtOlICKIegO

ORAZ JegO INStytuCJI”.

Page 9: Columbia Listopad 2012

L I s t O p A d 2 0 1 2 ♦ C O L U M B I A ♦ 8

niczego niewłaściwego, narzucając świeckie wartości na swychwspółbraci katolików i na instytucje katolickie.

Biskupi amerykańscy twierdzą, że jeśli zostanie wdrożony aktHHS, będzie on miał wpływ na integralność i autonomię Kościołaoraz jego instytucji. W dramatyczny sposób zmieni misję Kościołakatolickiego w Stanach Zjednoczonych.

tak więc akt HHS stanowi dla nas wyzwanie zupełnie innejnatury niż społeczne zagadnienie takie jak aborcja. Różni się,ponieważ jest wyzwaniem wobec integralności naszych katolickichinstytucji i naszego życia jako katolików.

Jak zauważyłem w wypowiedzi na początku roku podczas Kra-jowego Katolickiego Śniadania Modlitewnego, tu chodzi o re-definicję samej religii i zredukowanie roli religii w wymiarzepublicznym. O to właśnie chodziło w sporze Hosanna tabor jed-nomyślnie rozstrzygniętym przez Sąd Najwyższy minionego sty-cznia i o to właśnie chodzi w kwestii zarządzenia HHS.

takie inicjatywy władzy prawdziwie podważyły przyszłość religiiw Ameryce. Pytanie nie koncentruje się głównie na wyborachpolityki społecznej. Dotyczy przetrwania misji instytucji katolic-kich.

W takich warunkach katolicy nie mogą już tak jak dawniej ak-ceptować polityki. Dzisiaj katoliccy wyborcy muszą mieć odwagęaby działać śmiało i trwać przy tym, by każdy kandydat na urządpubliczny szanował integralność i misję Kościoła katolickiego orazjego instytucji.

Wyborcy katoliccy muszą mieć odwagę mówić kandydatom, żejeśli chcą ich głosów, muszą uszanować fundamentalne zasady ka-tolickiej nauki społecznej, takiej jak świętość życia ludzkiego orazinstytucji małżeństwa i rodziny.

Wyborcy katoliccy powinni domagać się, aby ich kandydaci bu-dowali swą polityczną platformę w zgodzie z katolickimnauczaniem Kościoła – szczególnie gdy są katolikami. Katoliccywyborcy powinni mieć choć tyle odwagi. I nie powinni bać sięodmówienia oddania głosu na kandydatów, którzy nieodpowiadają ich kryteriom – nawet wtedy gdy oznacza to pow-strzymanie się od głosowania na któregokolwiek z kandydatów nadany urząd.

Dokument biskupów amerykańskich Forming Consciences forFaithful Citizenship określa niektóre działania jako z natury złe izawsze wymagające sprzeciwu. Będąc katolikami, pragniemy de-baty i możliwości głosowania w odniesieniu do całego spektrumkatolickiego nauczania społecznego. Obejmuje to także kwestieroztropnego osądu podnoszące poważne kwestie moralne. Jednakaby odnieść skutek, wpierw musimy odmówić wsparciakandydatom popierającym kwestie polityczne, które są samoistniezłe. Powstrzymanie się od głosu czasem może stać się na-jskuteczniejszym głosem.

W 2005 roku referendum włoskie dotyczące zapłodnienia invitro oraz prawa do badań embrionalnych mające znieść restrykcjewe Włoszech upadło, ponieważ nie było wystarczającej liczby glo-sujących. Konferencja Biskupów Włoskich namawiała katolikówdo bojkotu referendum. Pewni siebie politycy włoscy byli przeko-nani, że bez trudu wygrają referendum. Bojkot zastosowany przezwyborców katolickich został przez biskupów trafnie określonyjako „podwójny głos przeciw” i w dramatyczny sposób odmieniłoczekiwany wynik.

Zaledwie na kilka dni przed głosowaniem Papież Benedykt XVIpoparł strategię biskupów, zauważając, że są „zaangażowani woświeceniu i motywowaniu decyzji katolików oraz wszystkichobywateli w kwestii nadchodzącego referendum” i dodał „jestemz wami w słowach i modlitwie”.

Oczywiście istnieją różnice pomiędzy narodowym referenduma wyborem kandydatów na urząd publiczny. Wyobraźmy sobiejednak, jak wiele moglibyśmy osiągnąć w ciągu kolejnych dekad,konsekwentnie wymagając od polityków, aby pozyskując naszegłosy spełniali postawione przez nas warunki - czyli warunki aut-entycznej zgody z katolickim nauczaniem społecznym.

Przypatrzmy się przykładowi z niedalekiej przeszłości. W IowaCaucus z 1976 zarówno Jimmy Carter jak i Sargent Shriver ubie-gali się o nominację prezydencką Demokratów. Jak wiemy w Iowawygrał Jimmy Carter, zdobył nominację i został Prezydentem. Aleco byłoby, gdyby Shriver zwyciężył w Iowa i został Prezydentem?

gdyby w tej sytuacji cztery lata później Ronald Reaganpróbował pokonać silnie katolickiego Prezydenta Shrivera,tworząc koalicję tzw. „Reagan Democrats” złożoną głównie z ka-tolików klasy robotniczej, raczej nie odniósłby sukcesu. Jak innabyłaby po ośmiu latach amerykańska polityka administracjiShriver’a od administracji Reagana?

Czy naszym celem nie powinno być środowisko polityczne, wktórym katoliccy wyborcy mogą wybierać wśród kandydatów po-zostających w zgodzie z zasadami społecznego nauczania Kościoła?A jeśli tak, jak ta nowa rzeczywistość może zmienić platformętakże głównych partii politycznych dotyczącą innych zasad ka-tolickiego nauczania społecznego?

Nie mogę przewidzieć odpowiedzi na te pytania, ani też niemogę powiedzieć, jak partie polityczne skorzystają bądź zmieniąsię w następnej dekadzie, jeśli politycy poważnie podejmą ka-tolickie nauczanie społeczne. Ale wynikiem może być nowa poli-tyczna koalicja, w której katolicy odegrają niezastąpioną rolę. tonie jest promowanie polityki stronniczości i podziału politycznego– to jest jego przeciwieństwo.

Naszym czwartym krokiem musi być transformacja narodowejpolityki poprzez transformację podziału politycznego na bazie ka-tolickiego nauczania społecznego.

W roku 1976 w naszym zasięgu była możliwość zmiany politykiamerykańskiej. I ponownie tak może być. Żadna partia politycznaw Ameryce nie może odnieść sukcesu, tracąc większość głosówkatolików.

Rozwiązanie jest proste: powinniśmy korzystać z naszego prawado głosowania na naszych warunkach, a nie na warunkach innych.Jeśli tak będzie, Ameryka stanie się lepszym miejscem.

Wierzę, że jako Amerykanie i katolicy i ty i ja odpowiadamy zato, aby tak się stało. Może będą tacy, którzy powiedzą, że teraz niejest na to właściwy czas. Ale my musimy patrzeć nie na najbliższewybory, lecz na następne dziesięciolecia.

Dr King miał odwagę wielkiego marzenia. Wierzę, że katolicymogą także mieć wielkie marzenia.

Artykuł jest adaptacją przemówienia wygłoszonego przez NajwyższegoRycerza Carla Andersona 22 czerwca na Konwencji Mediów Ka-tolickich w Indianapolis (Catholic Media Convention).

Page 10: Columbia Listopad 2012

9 ♦ C O L U M B I A ♦ L I s t O p A d 2 0 1 2

Na całym świecie nie znajdziesz drugiego takiego samegodoświadczenia. Znaleźć się na ogromnym Placu św. Pi-

otra wśród przybywających z każdego zakątku świata doWiecznego Miasta. Rozmawiać z nimi i śmiać się razem. Niosąwraz z sobą rozmaite kultury i przeróżne tradycje wiary, alewszyscy czekają na możliwość, aby przekroczyć progi świętegomiejsca. te gościnne wrota zawsze na nich czekają. Potem, gdymasywne drzwi stają otworem, zapada cisza i przybyszewprowadzani są w granice piękna i świętości wielkiej bazyliki.

I tak jak droga pielgrzymów wiedzie do Rzymu, tak wszyscyludzie ciągną ku temu, co boskie. Nawet wbrew współczes-nemu światowemu relatywizmowi, o którym Papież BenedyktXVI mówi, iż „nie uznaje niczego za definitywne” oraz seku-laryzmowi, który namawia człowieka, aby „budował swe życiebez Boga”, ludzie nadal poszukują wiary. Wspominając słowaBłogosławionego Jana Pawła II „pozostaje pragnienie absolutu,pragnienie dobra, głód prawdy, potrzeba osobistegospełnienia”.

takie pragnienia są naszą nadzieją, jednakże pragnienie, abyujrzeć oblicze Boga często pozostaje niespełnione wśród za-głuszającej wrzawy tych, którzy „wychwalają” jednostkę icałkowitą autonomię. Z Chrystusem jako przewodnikiempraca nowej ewangelizacji pragnie przywrócić światu harmonięi głosić pragnienie Boga, które drzemie w sercu każdej istotyludzkiej.

NOWe DRZWI, SZeROKO OtWARteW liście pasterskim z 2008 roku biskup Arthur J. Serratelli z

Paterson, N.J., zwięźle zdefiniował ewangelizację jako: „niesie-nie ewangelii do każdej osoby i każdej sytuacji”. taka misjaewangelizacji jest trwałym mandatem Chrystusa dla swegoKościoła (por. Mt 28:19-20). W czasach nam współczesnychniektórzy ludzie sugerują, że Kościół z powodu spadającychliczb wiernych i rosnącej niechęci wobec Boga jedynie odnawiaswą podstawową misję ewangelizacji. Jest jednak wprost prze-ciwnie, Kościół ewangelizuje, ponieważ Chrystus dał nam dotego mandat, tak więc robimy to bez względu na obecną sytu-ację.

Było już przecież tak wiele okresów, w których Kościół mu-siał mierzyć się z kulturalnymi wyzwaniami podejmującymipróby odciągnięcia wiernych od prawdy. Na szczęście jednakodnoszą sukces starania, by przyprowadzić do Chrystusa ludzi,

Zapraszajacludzi do

przejscia przezBramy Wiary

c

´

Rok Wiary wzywa katolików do pogłębieniawiary i uczestnictwa w nowej ewangelizacji

Ks. geno Sylva

Page 11: Columbia Listopad 2012

L I s t O p A d 2 0 1 2 ♦ C O L U M B I A ♦ 10

L’O

sser

vato

re R

om

ano

którzy pragną bronić depozytu wiary.W naszych czasach Papież Jan Paweł II odpowiedział na

wezwanie Chrystusa, przyjmując to, że u schyłku XX wiekuświat przechodzi przez bezprecedensowe zmiany. Przemawiającdo biskupów w Ameryce łacińskiej w 1983 roku, powiedział,że musimy zobowiązać się nie tyle do re-ewangelizacji co dopodjęcia „nowej ewangelizacji; nowej w swej żarliwości,metodzie i ekspresji”.

ta nowa ewangelizacja musi obejmować „rozpaleniepłomienia daru Boga” w sercach wielu ludzi, dla których sólewangelii straciła swój smak (por. 2 tm 1:6, por. Mt 5:13).

Jan Paweł II wzniecił iskrę podczas swej inauguracyjnej homiliiw 1978 roku, rzucając wyzwanie każdemu spośród wierzących„Nie lękajcie się. Szeroko otwórzcie drzwi Chrystusowi. Nielękajcie się, Chrystus wie, co jest w człowieku. On jeden”.

Papież Benedykt XVI powtórzył te słowa prawie 27 latpóźniej w homilii inaugurującej Jego pontyfikat. W tejżehomilii jasno wyraził, że praca na rzecz nowej ewangelizacji –możliwość, aby być jak Chrystus i prowadzić innych „kuprzestrzeni życia, ku przyjaźni z Synem Bożym” będzie trwaćnadal.

I jest kontynuacja. Całkiem niedawno Ojciec Święty

Pielgrzymi wypełniają plac Św. Piotra 7-ego października podczas Mszy Św. celebrowanej przez Papieża Benedykta XVI na rozpoczęcieSynodu Biskupów na temat Nowej Ewangelizacji. Wieszane od fasady są gobeliny św. Jana z Avili i św. Hildegarda z Bingen, którychpapież zadeklarował doktorami Kościoła.

Page 12: Columbia Listopad 2012

11 ♦ C O L U M B I A ♦ L I s t O p A d 2 0 1 2

wspierał nową ewangelizację, zwołując synod pod hasłem„Nowa ewangelizacja dla przekazu chrześcijańskiej wiary”. Od7 do 28 października biskupi reprezentujący wszystkie konfer-encje episkopatów z całego świata i licznych departamentówkurii rzymskiej spotkali się z Papieżem Benedyktem, aby pro-ponować i szukać nowych rozwiązań duszpasterskich. Przedewszystkim dyskutowano o tym, że ““pojęcie nowej ewange-lizacji” wskazuje na wymóg odnowy sposobu głoszenia,zwłaszcza dla tych, którzy żyją w takiej sytuacji jak dzisiejsza,w której postęp sekularyzacji pozostawił głębokie ślady równieżw krajach o tradycji chrześcijańskiej”.

Rok temu, aby włączyć cały Kościół w proces uaktywnianiawiernych, Papież Benedykt opublikował list Apostolski zaty-tułowany Porta Fidei (Drzwi Wiary). Ogłosił w nim, że od 11października 2012 do 24 listopada 2013 obchodzić będziemyspecjalny Rok Wiary. Data otwarciaRoku Wiary upamiętnia 50.rocznicę inauguracji DrugiegoSoboru Watykańskiego oraz 20.rocznicę publikacji KatechizmuKościoła Katolickiego. list Apos-tolski Papieża zaczyna się od słów:“Podwoje wiary (por. Dz 14, 27) sądla nas zawsze otwarte. Wiodą onedo życia w komunii z Bogiem ipozwalają wejść do Jego Kościoła”.

Pozostaje jednak pytanie: ktobędzie zapraszał ludzi do przejściaprzez te drzwi wiary? Jak zaoferujezaproszenie, które pozwoli ludziomdowiedzieć się, że nie muszą czekaći cierpieć w opresji relatywizmu isekularyzmu?. Właśnie wodpowiedziach na te pytaniaokreślimy naszą rolę jako ewange-listów i docenimy wielką możliwośćzaofiarowaną nam przez Rok Wiary.

PROWADZĄCy DO CHRyStuSAWiara przychodzi poprzez łaskę i Ducha Świętego. Jednakżewiara to także prawdziwie ludzki akt i jako taki posiadawymiar osobisty i relacyjny. Czy to dziwne, że PapieżBenedykt użył terminu „wprowadzać”, gdy ogłaszał RokWiary? Wprowadzać oznacza także pokazywać drogę,prowadzić i przewodzić. Każdy z tych synonimów implikujewięc relację i interakcję. tak więc będąc ewangelizatorami,musimy pójść razem.

W swej ostatniej książce “the New evangelization. Re-sponding to the Challenge of Indifference”, Arcybiskup RinoFisichella, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Nowej ewan-gelizacji i organizujący sekretariat Roku Wiary, napisał, iżwierzący nie potrafią „podróżować samotnie”. Powiedział, że“z natury jesteśmy katolikami” – a to oznacza, że jesteśmy ot-warci na wszystkich i pragniemy towarzyszyć drugiemu, by za-oferować mu wspólnotę w wierze. Chcemy mówić do każdego,

nawet jeśli wiemy, że nie każdy życzy sobie z nami rozmawiać.Wszyscy zostaliśmy zaproszeni, aby zapukać do każdych drzwi,nawet gdy wiemy, że wiele z nich pozostanie zamkniętych”

Jednakże jako „wprowadzający” nigdy nie możemy zapomi-nać o tym, że zapraszając do wiary, dajemy świadectwo i pro-ponujemy, ale nie narzucamy. tu właśnie tkwi ważnerozróżnienie pomiędzy ewangelizacją a prozelityzmem.

Rok Wiary ofiaruje nam zarówno wsparcie, jak i kon-strukcję, dzięki której możemy doskonalić sztukę byciaprowadzącymi do Chrystusa, bycia żywym zaproszeniem dowiary. W tym roku centralnym staje się odnowione WyznanieWiary, zaproszenie każdej osoby i rodziny do tego, aby CredoNicejskie stało się codzienną modlitwą. Rycerze Kolumbamogą wykorzystać tę okazję i modlić się Credo wraz ze swymirodzinami codziennie, także podczas spotkań rad, przeznacza-

jąc być może także czas na dyskusjęna temat fragmentów modlitwy iich znaczenia. Najważniejsze jed-nak, abyśmy z odnowioną uwagą doproklamowanych w nim prawdmodlili się Credo podczas MszyŚwiętej. Abyśmy pozostawili czasdla Bożego działania, żeby dał namłaskę życia w autentycznej wierze.tylko wtedy nasze zaproszenie dowiary może zostać przyjęte.

W rozdziale kończącym książkęArcybiskup Fisichella przytaczaśredniowieczną opowieść, która uj-muje cel Roku Wiary, a w rzeczy-wistości określa także esencję tego,co oznacza „być katolikiem”.

„Poeta przechodził obok miejsca,gdzie prowadzone były jakieś bu-dowy i zobaczył trzech zapracow-anych ludzi zajętych obróbką

kamienia. Zwrócił się do pierwszego i zapytał: „Co robisz przy-jacielu?” Mężczyzna zupełnie obojętnie odpowiedział „Pracujęw kamieniu”. Poszedł dalej, a gdy zobaczył drugiegomężczyznę, zadał takie samo pytanie. Zdumiony trochę robot-nik odpowiedział „zajmuję się budową kolumny”. Idący dalejpielgrzym zobaczył trzeciego mężczyznę i znów zadał identy-czne pytanie. trzeci robotnik odpowiedział mu z entuzjazmem„Buduję katedrę”. tak więc stare znaczenie nie zmienia siępoprzez nową pracę, do której jesteśmy powołani. Różni są ro-botnicy powołani do pracy w winnicy pańskiej, aby nieśćdzieło nowej ewangelizacji. Każdy będzie miał jakiś powód, bywyjaśnić swoje zaangażowanie.

Właśnie poprzez te wyjaśnienia – wyrażone słowami i dzi-ałaniem – każdy z nas podnosi głowę, otwiera stare wrota,otwiera stare drzwi i prowadzi ludzi do Króla Chwały (por. Ps24:9). Niczego lepszego nie ma w świecie.♦

KSIĄDZ geNO SylVA pracuje w Papieskiej Radzie ds. Nowejewangelizacji oraz jest członkiem rady Msgr. Joseph R. Brestel nr5920 w Hawthorne, N.J.

Ta nowa ewangelizacja

musi obejmowac „rozpalenie

płomienia daru Boga” w

sercach wielu ludzi, dla

których sól Ewangelii straciła

swój smak (por. 2 Tm 1:6,

por. Mt 5:13).

´

Page 13: Columbia Listopad 2012

L I s t O p A d 2 0 1 2 ♦ C O L U M B I A ♦ 12

Media Społecznościowe i DzieciPorady „skomputeryzowanego” taty dotyczące bezpieczeństwa „online”.

Matt Warner

DOBRY OJCIEC

dALszyCh ArtykUłów I MAterIAłów źródłOwyCh dLA kAtOLIków I ICh rOdzIn szUkAj nA www.dOBryOjCIeC.Org.

Thi

nkst

ock

Pierwsza sieć społecznościowa wcale nie nazywała się Face-book i nie miała adresu WWW. Nie, nie, - pierwsza „sieć

społecznościowa” zrodziła się z ciała i kości w Raju. Nazywałasię rodzina i charakteryzowała się ponadczasową linią komu-nikacyjną pomiędzy rodzicami i dziećmi.

Dziś, kiedy technologiczne atrakcje konkurują o uwagęnaszych dzieci, my rodzice musimynauczyć się czegoś więcej na temat sen-sownych i twórczych sposobów korzys-tania z nowych mediów. Musimynauczyć się po to, aby przekazać tęwiedzę naszym dzieciom.

Istnieje bardzo wiele wspaniałychporad dla rodzin dotyczących bez-piecznego korzystania z Internetu. Naprzykład: możliwość instalacji blokadyzawartości, czy oprogramowanie kon-troli rodzicielskiej. Można też postawićw domu komputer na widocznymmiejscu, bądź limitować czas spędzony„online”. te sprawy są ważne, ale to,czym chciałbym się tutaj podzielić, topewne fundamentalne zasady mediówspołecznościowych, o których rodzinyjeszcze nie wiedzą.

Zacznij od siebie. Jeśli zamierzasz uczyć dzieci bezpieczeństwaw sieci, lepiej żebyś dobrze wiedział, o czym mówisz. Poświećwięc trochę czasu, żeby zapoznać się z funkcjonowaniem mediówspołecznościowych. Ponieważ „młodzi” uczą się poprzezprzykład, także posługując się mediami społecznościowymi prze-jmą twoje dobre (albo złe) przyzwyczajenia. tak więc zanim za-czniesz ustalać reguły, sam daj dobry przykład.

Wysyłaj pozytywne sygnały. tak jak bywa to przy przekazy-waniu wiary, potrzebujemy zakomunikować coś więcej niżtylko „nie będziesz” „Nie surfuj tam, nie klikaj tego”. Zakażdym „nie”, musi kryć się najprawdziwsze „tak”. Czy jest toprzygotowanie materiału do szkoły, wspaniała zabawa, kontaktz ukochanymi osobami, czy też pomoc komuś potrzebu-jącemu, zawsze pokaż swym dzieciom dobro, jakie mogączynić, korzystając z Internetu i mediów społecznościowych.Pokaż im, że są powody działania odpowiedzialnego.

Razem eksplorujcie media społecznościowe. Poproś, żebydzieci powiedziały ci o ich ulubionych aplikacjach i stronachw Internecie. tak samo jak interesujesz się ich życiem „offline”,to samo odnieś do życia „online”. Musisz być świadom ich

komputerowych doświadczeń.Bądź realistą. Dlatego, że przyszło nam korzystać z tech-

nologii, nie musi to powodować „mniej rzeczywistej” komu-nikacji. Media społecznościowe odnoszą się do prawdziwychosób, prawdziwych relacji i prawdziwych konsekwencji wwyniku naszych czynów. to ważne, aby o tym mówić. Dzieci

powinny zrozumieć, że właściwe lubniewłaściwe korzystanie z technologiimoże mieć wpływ na ich życie.Zarówno teraz jak i w bardzo dalekiejprzyszłości. Internet ma długą pamięć,tak więc korzyści i zagrożeniaodnoszące się do przyszłości dziecka sątakże bardzo rzeczywiste.

Strzeż się obcych. Naucz dzieci,żeby były tak samo ostrożne wobecnieznajomych w sieci, jak wobec ob-cych na ulicy.

Skup się na relacjach. Najważniejszeco możesz zrobić, aby pomóc dzieciombezpiecznie korzystać z mediówspołecznościowych, nie ma nic wspól-nego z zasadami czy technologią.Chodzi o twoją osobistą relację zdziećmi. Jeśli macie świetne stosunki,

zbudowane na miłości i zaufaniu, nie musisz się nazbyt martwić.Dzieci powiedzą ci, kiedy się czegoś obawiają i będą miałymniejszą ochotę na szukanie niezdrowych rozwiązań w sieci.

Kochaj życie bardziej niż media. ludzie bywają uzależnieniod komputerowych ekranów lub telefonów komórkowych iwtedy, gdy zapominają jak cudowne jest wszystko inne, coniesie życie. to prawda, że komputery i elektronika mają wieledo zaoferowania, ale nigdy nie zastąpią zwykłego poczuciabrudu za paznokciami, widoku ze szczytu drzewa na podwórkuczy zachwycającego zachodu słońca.

Przygotuj swe dzieci, by umiały chłonąć świat. Naucz jebez końca kochać życie i dając dobry przykład, przypominajim o tym codziennie. Jeśli tak postąpisz, media społecznościowemogą zająć korzystne i równocześnie właściwie limitowanemiejsce w twojej rodzinie – miejsce rodzinne, wolne od nad-miernych zmartwień.♦

MAtt WARNeR założył Flocknote.com, portal społecznościowy dlaugrupowań katolickich. Jest członkiem rady Venerable Michael J. Mc-givney nr 14549 w Arlington, texas.

Page 14: Columbia Listopad 2012

13 ♦ C O L U M B I A ♦ L I s t O p A d 2 0 1 2

WNiedzielę Misyjną obchodzoną na świecie 21 październikapodczas synodu na temat nowej ewangelizacji odbywającego

się w Rzymie, Papież Benedykt XVI kanonizował siedmiu nowychświętych. Wśród nich znaleźli się dwaj męczennicy (francuski jezuitai misjonarz z Madagaskaru oraz młody filipiński świecki), dwaj za-łożyciele zgromadzeń zakonnych (włoski ksiądz i hiszpańska siostra),dwie świeckie kobiety (Indianka i Niemka) oraz niemiecka siostrazakonna, która pracowała wśród chorych na trąd.

trzy osoby spośród nowych świętych żyły w krajach, w którychdziś obecni są Rycerze Kolumba.

ŚW. MARIANNE COPE: MATKA ODRZUCONYCHMatka Marianna Cope (1838-1918) nazywała się najpierw BarbaraKoob (dziś jej oficjalnym nazwiskiem jest Cope) i urodziła się 23

stycznia 1838 roku tam, gdzie obecnie znajdują się zachodnieNiemcy, a następnego dnia została chrzczona. Wkrótce potem jejrodzina wyemigrowała do Ameryki, gdzie Barbara przez jakiś czaspracowała w fabryce, zanim powołanie przyprowadziło ją do za-konu.

Jako młoda siostra zakonna Marianna była nauczycielką i admin-istratorką szpitala, a w 1870 wybrano ją przełożoną szpitala Św.Józefa w Syracuse. W 1883 otrzymała niespodziewane zaproszenieod Księdza leonora Fouesnel, emisariusza rządu Hawajów, abyprzyjechać tam i pomóc „doświadczonym” w Królestwie Hawajów.

Matka Marianna odpowiedziała na propozycję pomocy przyopiece nad trędowatymi na wyspie Molokai. Wyjechała wraz z sześ-cioma siostrami w 1883 roku, planując, że osiedli je na wyspie, apotem powróci do Syracuse. Jednakże po pięciu latach zarządzaniaszpitalem w Honolulu Matka Marianna sama została wolontar-iuszem na Molokai i pracowała wśród wysiedlonych tam trę-dowatych.

Życie matki Marianny splata się z życiem św. Damien’a z Molokai(1840-1889) umiłowanego za samo poświęcenie trędowatym zHawajów. Matka Marianna przez ostatnie trzydzieści lat swego życiapracowała u boku Księdza Damien’a z odrzuconymi przezspołeczeństwo. gdy jako 80 latka umierała w 1918 roku, gazeta zHonolulu donosiła „Rzadko zdarza się, aby kobieta poświęciła każdągodzinę trzydziestu lat życia, żeby być matką dla ludzi wyi-zolowanych przez prawo. Przez cały czas z niezachwianą odwagąryzykowała własnym życiem, a znano ją także z jej łagodnegouśmiechu”.

ŚW. KATERI TEKAKWITHA: PRZYKŁAD NOWEJ EWANGELIZACJI Św. Kateri tekakwitha znana jako „lilia Mohawków”, przyszła naświat w roku 1656 w stanie Nowy york, w małżeństwie chrześci-janki ze szczepu Algonquin oraz ojca ze szczepu Mohawków. gdy

Obłok swiadków´Papież Benedykt XVI kanonizuje trzech nowych świętych z krajów działania Rycerzy Kolumba

Ks. thomas Rosica, CSB

Po lewej: portret Św. Marianny Cope, nauczycielki i administra-torki szpitala, która poświęciła ponad 30 lat służąc trędowatym nahawajskiej wyspie Molokai. • U góry po prawej: Najstarszy znanyportret Św. Kateri Tekakwitha, namalowany przez jezuitę, ojcaClaude Chauchetiere, powstał około 16 lat po śmierci Kateri w roku1680. • Na dole po prawej: obraz ukazujący św. Pedro Calungsod,młodego misjonarza i katechistę z Ceby, Filipiny, Został umęczonydzień przed Niedzielą Palmową w roku 1672 w Guam.

CN

S f

ile p

hoto

Page 15: Columbia Listopad 2012

L I s t O p A d 2 0 1 2 ♦ C O L U M B I A ♦ 14

Kateri miała 4 lata, ospa zaatakowała wioskę, zabrała jej rodziców ibraciszka. Kateri została sierotą. Choroba zostawiła szramy na jejtwarzy i poważnie uszkodziła wzrok. Chociaż bardzo osłabiona, os-zpecona i częściowo niewidoma, przeżyła i została zaadoptowanaprzez wujka, który był wodzem Mohawków.

Rodzina Kateri nie akceptowała jej wyboru nawrócenia na chrześ-cijaństwo. gdy przyjęła chrzest święty, odrzuciła ją wioska, grożąctorturami, a nawet śmiercią, jeśli nie wyrzeknie się swojej religii. Zpowodu rosnącej wrogości ludzi, a także dlatego, że chciała poświę-cić swe życie Bogu, Kateri opuściła wioskę w roku 1677. Zbiegłaponad 200 mil do katolickiej misji w Sault Saint-louis, koło Mon-trealu.

25 marca 1679 roku Kateri wybierając stan panieński, złożyłaśluby czystości i całkowicie oddała się Chrystusowi na resztę swegożycia.

Rok później umarła w wieku 24 lat. Jej ostatnie słowa to „Jezu,kocham ciebie”, a zaraz po jej śmierci - jak donoszą raporty - szramyna jej twarzy zniknęły całkowicie.

Kateri jest pierwszą etniczną świętą Ameryki Północnej. Jej ziem-skie życie ukrywano aż do 17 wieku, jednak jej przesłanie trwa podziś dzień.

ŚW. PEDRO CALUNGSOD: DOBRY ŻOŁNIERZ CHRYSTUSAtrzecim nowo kanonizowanym świętym, który jest dla nas przykła-dem pasji i oddania Bogu jest młody wędrowiec, zakrystianin i kat-echista misyjny, św. Pedro Calungsod z Cebu, prowincji naFilipinach.

Znamy zaledwie kilka szczegółów z wczesnego życia Pedro, zanimpodjął pracę misyjną i stracił życie. Był młodym, świeckim, po-dróżującym misjonarzem głoszącym innym Chrystusa. W kwietniu1672 roku w guam, mając zaledwie 17 lat, zginął śmiercią męczen-nika. Próbował bronić jezuity (Błogosławionego Diego luis de SanVitores) przed tymi, którzy nienawidzili chrześcijaństwa. Napastnikzabił Pedro włócznią i maczetą. Następnie ciała księdza Diego luisi Pedro związano i wrzucono do morza. Nigdy nie zostałyodnalezione.

Wiara, jaką zaszczepiono na Filipinach i guam w 1668 roku, nieumarła wraz z księdzem Diego luis i Pedro Calungsod oraz pier-wszymi misjonarzami.

Św. Pedro Calungsod jest obecnie drugim filipińskim świętympo Św. lorenzo Ruiz, który poniósł męczeńską śmierć w Japonii w1637 roku. tak jak Św. matka Marianna Cope oraz Św. Kateritekakwitha, Św. Pedro czczony jest teraz wśród „obłoku mnóstwaświadków”, który nas nadal inspiruje i otacza, wskazując drogę doniebieskiej ojczyzny (Heb 12:1).

Żyjący wśród konfliktów, cierpienia i męczeństwa, święci istniejądla nas nadal. Poprzez swe doświadczenia mocno osadzeni na ziemi,z oczami wpatrzonymi w niebo, dają nam przykład najprawdziwszejludzkiej relacji.♦

BAZylIANIN, KSIĄDZ tHOMAS ROSICA, członek rady torontonr 1388, był dyrektorem i CeO Światowych Dni Młodzieży w torontow 2002 roku. Od roku 2003 przewodniczy fundacji Canada’s Salt andlight Catholic Media Foundation i jest rektorem uniwersytetu Assump-tion university w Windsor, Ontario.

CN

S p

hoto

/co

urte

sy o

f C

ebu

Arc

hdio

cesa

n S

hrin

e o

f B

less

ed P

edro

Cal

ung

sod

— C

NS

pho

to/c

our

tesy

of

the

Cau

se o

f B

less

ed K

ater

i Tek

akw

itha

Page 16: Columbia Listopad 2012

utRZyMuJMy WIARĘ ŻyWĄ

Pho

to b

y B

rian

’s P

hoto

grap

hy, G

rand

For

ks, N

.D.

„MIłOŚĆPRZyWIODłA MNIe

DO ŻyCIAZAKONNegO”

to boli, że tak wielu ludzi myśli, że siostry za-konne wyrzekły się miłości, bo nie podjęły trudumałżeństwa. tak nie jest. u mnie było wręcz od-wrotnie, to miłość zaprowadziła mnie do zakonu.Im bardziej zaczynałam rozumieć, że miłość Bogajest bezwarunkowa, tym bardziej chciałam musię odwdzięczyć również miłością.

Święty Augustyn pisał do dziewic konsekro-wanych: „Niech serca wasze całkiem przywrądo tego, który dla was przywarł do krzyża”. takjuż jest, że nie da się pełnić powołania zakon-nego bez miłości do Chrystusa, wypływającej zwięzi pogłębionej modlitwą.

W sierpniu zostaliśmy z rodzicami RodzinąRoku Rycerzy Kolumba, choć tylu rycerzy zeswoimi rodzinami są tak nam podobni. Oni teżwspierają powołania duchowne i nigdy nieopuścili mnie w mojej drodze.

Czas formacji tylko potwierdza i umacniamnie w chęci pełnego oddania się Chrystusowi.tym, którzy myślą o drodze duchownej, niechwspomnę, że ten, który nas wzywa, to On jestmiłością.

SIOStRA CeCIlIA ROSS

Nowicjuszka Sióstr św. Józefa Robotnikamiasteczko Walton w Kentucky

RóBMy WSZyStKO CO MOŻeMy ABy WSPIeRAĆ POWOłANIA. WASZe MODlItWy I WSPARCIe SĄ BeZCeNNe.