Transcript
5/13/2018 Barthes - mier autora - slidepdf.com
http://slidepdf.com/reader/full/barthes-smierc-autora 1/3
Roland BARTHES
~ m i e r tutora
W noweli Sarrasine Balzac, m dwiqc o kastracie p rzeb rany m z a kobiete, pisze ta-
kie ot o zdanie: ,Byla to kobieta z naglymi napad ami lcku, nie umotywowanym i
kaprysami, wybuchami przestrachu i odwagi, z kobiecq brawurq i delikatnofciq
5/13/2018 Barthes - mier autora - slidepdf.com
http://slidepdf.com/reader/full/barthes-smierc-autora 2/3
O 34 $
U
O
O
CD
-
O'P
;2gP
JYw-3<
u a5 2 2
.
NX NCD
=Jm2 2.z
E5.e 773
CtuE : '
wy-
E $5.32
a Ez
.
F.?? T?
5/13/2018 Barthes - mier autora - slidepdf.com
http://slidepdf.com/reader/full/barthes-smierc-autora 3/3
Archiwalia Barthes Smieri autora
poczqtku i irodla, albo przynajmniej pole, ktdrego poczqtkiem i ir6dl em jest sam
jezyk, czyli to, co stawia pod znakiem zapytania wszelkie ir6dio i wszelki
poczqtek.
*Wiem y ju i dziS, i e ekst nie jest ciqglq sekwencjq slow, za kt6rq krylby sic poje-
dynczy, ,,teologiczny" sens (przeslanie Autora-Boga), lecz wielowymiarowq prze-
strzeniq, w kt6rej stykajq si'q i spierajq ro zmaite sposoby pisania, z kt6rych i ad en
nie p osiada nadrzednego znaczenia: tekst jest tk ankq cytatow, pochodzqcych z nie-
skonczenie wielu zakqtk6w kultury. Podobny d o Bouvarda i P 6cuchetaY ychwiecznych kopistow, zarazem wzniosiych i komicznych, ktorych gieboka Smiesz-
noSC d o k 1 a d n i e okreila prawdc pisania, pisarz m oi e jedynie naSladowaf
gest uprzed ni, pozbawiony poczqtku; jego wladza polega wylqcznie na m ieszaniu
charakterow pisma, nastawianiu ich przeciwko sobie, tak by nigdy nie moi na siq
bylo oprzeC na kt6rymS z nich z osobna. Gdyby chcial siebi e w y r a z i 6, powinien
przynaj mnicj wiedzicc, i c owa wcwnctrzna ,,istota7' , kt6rq chcialb y jedynie
,,przetlumaczyC", jest tylko zloionym siownikiem, ktd rego slowa moi na zrozu-
miei tylko przez inne siowa i tak w nieskonczonofC. Jak powiada Baudelaire
w Sztucznych rajach, przydarzylb si c to mlodemu de Quinceyowi, kt6ry nabywszy
bieglofci w grece zapragnql p rzelo iyi na ten martwy jqzyk calkowicie nowoczesne
idee i obrazy i dlatego ,,stworzyl dla siebie niezawodny slownik, znacznie obszer-
niejszy od tego, do kt6rego powstania doprow adzit m oi e zwykia cierpliwoSk w te-matach czysto literackich". Nastqpujqc po Autorze, skrypto r nie dzieli jui z nim
jego pragni en, kaprysow, uczud, wrazen, lecz tylko 6w ogromny slow nik, z ktdrego
czerpie swoj spos6b pisania, nie znajqcy iadne go kresu: i ycie m oie jedynie naSla-
do wa i ksiqikq, ks iqik a zaS jest jedynie tkan inq znakow, naSladowani em zagubio-
nego, odwleczonego w nieskonczonoi C wzorca:
Gdy od suniemy Autora, , ,rozszyfrowywanic" tekstu st anie siq kompletnie bez-
uiyteczne. PrzydaC Autorowi tekst to zaopatrzyt 6w tekst w ham ulec bezpieczen-
stwa, to obdarzyk go ostatecznym znaczonym, czyli po loi yi kres pisaniu. Koncep- .cja ta bardzo pasuje do krytyki, ktora stawia sobie za zadanie odkrycie pod qa skq
dziela -Autora (lub jego hipostazy: spoieczenstwa, h isto rii psyche, wolnoici): gdyraz jui znajdziemy Autora, tekst bcdzie mozna ,,wyjaSniC9' i krytyk odniesie zwy-
ciestwo; nic wiec dziwnego, ie, histo rycznie rzecz biorqc, panow anie Autora zbiega
sie z panowanicm Krytyka, ale tez krytyka (nawet nowa) zostanie uniewainiona
razem z Autorem. W wielorakim pisaniu wszystko mo in a s p 1 q t a C, niczego jed-
nak nie moin a r o z s z y f r o w a C; struktura moie byk ciqgia, ,,wielowqtkowa"
(jak m6wimy o tkaninie, kt6ra splata siq z wielu wqtk6w) na wielu poziomach
i w kaidy m punkcie, nie moze mieC jednak glebi; przestrzen pisania mo ina prze- ..mierzyk wzd iui i wszerz, ale nie moi na jej prz ebii na wylot; pisanie ustanawia
wciqi sens, czyni to jednak po to, by on natychmiast wyparowai. Siowem, pisanie
jest systematycznym uw alnianiem sic od sensu. 'Tym samym literatura (lepie
byloby od teraz mowiC p i s a n i e), odie gnu jqc s ic od przypi sania tekstow
(i Swiatu jako tekstowi) jakieji ,,tajemnicy7', czyli ostatecznego sensu, wyzwala ak
tywnofC, k t 6 q m oin a by nazwaC aktywnoiciq kontrteologicznq, a wiaiciwie rewo
lucyjnq, gd yi odmowa poi oienia kresu sensowi to w ostatecznej instancji odrzuce
nie samego Boga i jego hipostaz: rozumu, nauki, wiary.
Wr6Cmy do zdan ia Balzaka. Nik t (to znaczy nikt we wlasnej osobie) w nim niem6wi: jego ir6dlem, jego giosem nie jest pisanie, lecz czytanie. Byk moze inny
przyklad p om oie to lepiej zrozum iei. Nied awne badania (J.-P. Vernant) wykazaly
zasadniczo dwuznacznq nat ure tragedii greckiej. Tekst utkany jest tam ze d 6w
o podw6jnym znaczeniu, ktore k aida z postaci rozumie na dw6ch poziomach (to
wlain ie owo wieczne niep orozu mieni e ma chara kter ,,tragicznyn); jest jednak ktob
kto rozumie kaide siowo podw6jnie i kto dodatkowo siyszy gluchote przema-
wiajqcych przed nim postaci: tym kimS jest czytelnik (albo, jak tu, siuchacz).
W ten sposob roztacza sic przed nami istota pisania: tekst u tkany jest z wielora-
kich sposob6w pisania, pochodzqcych z roinych kultur, ktbre wchodzq ze sobq
w dialog, zaczynajq sic parodiowaC i pod wai at; istn ieje jednak m iejsce, w ktorym
owa wielorakoSC siq skupia, a miejscem tym nie jest autor, jak dotqd m6wion0, lecz
czytelnik: czytel nik to przes trzen, w ktorq wpisu jq siq, bez ryzyka zguby, wszystkieytaty, z jakich sklada s ic pisanie; jednoSC tekstu nie tkwi w jego iro dle, lecz w jego
przeznaczeniu, przeznaczenie to jednak nie jest wcale osobq: czytelnik jest
czlowiekiem bez historii, bez biografii, bez psychologii, jest tylko t y m k i m S,
kto zbiera w tym samym polu wszystkie Slady, z kt6rych powstai tekst napisany.
Dlatego Smiechu warte sq siowa potepienia, jakimi obrzuca sic nowq literature
w imie hu manizm u, kt6ry staje siq obroncq praw czytelnika. Krytyka klasyczna
czytelnikiem w og 6lesiq ni e zajmuje; dla n iej jedynym cziowiekiem w literaturze
jest ten, k to pisze. Zaczy namy uSwiadamiaC sobie pulapki, kryjqce sic w tego ro-
dzaju antyfrazach, produkowanych przez szlachetne spoieczenstwa, kt6re obwi-
niajq kogoS w imie tego, czego same unikajq, co ignorujq, duszq w zarodku lub
niszczq; wiemy, i e eSli pisan ie ma mieC przed sobq jakqkolwiek przyszioSf, nal eiy
odwr6ciC mit: narodziny czytelnika trzeba przypiacii Smierciq Autora.
Przel. Michal Pawel Markowski
top related