Roland B RTHES ~miert utora W noweli arrasine Balzac, mdwiqc o kastracie przebranym za kobiete, pisze ta- kie oto zdanie: ,Byla to kobieta z naglymi napadami lcku, nie umotywowanymi kaprysami, wybuchami przestrachu i odwagi, z kobiecq brawurq i delikatnofciq UCZUC ~. Kto to mowi? Bohater noweli, ktory nie chce wiedzied, ie za kobietq kryje . sic kastrat? Sam Balzac, dysponujqcy osobistym doiwiadczeniem i okreflonq filo- zofiq kobiety? Balzac-autor, wykladajqcy ,,literackieW poglqdy na kobiecoS8 MqdroSC powszechna? Psychologia roman tyczna? Nigdy sic tego nie dowiemy, z tej prostej przyczyny, i e pisanie niszczy wszelki glos, wszelkie irbdlo i wszelki poczqtek. Pisanie to sfera neutralnofci, zloionofc i, nieprzejrzystoSci, w ktbrej zni- ka nasz podm iot, negatyw, na ktorym niknie wszelka toisamofd, o dna jdujqca sie- bie w piszqcym ciele. * Z pewn oiciq zawsze ta k bylo: gd y tylko jakii fakt zostanie o p o w i e d z i a n nie dlatego, by mbgl bezpoSrednio oddzialywad na rzeczywistofd, lecz dla celbw nieprzechodnich, czyli wylqcznie w granicach praktyki symbolicznej, wytwarza sic wlain ie owo odlqczenie, glos traci swe irodlo, auto r wkracza we wlasnq Smierd zaczyna sic pisanie. Odczucie tego zjawiska bywalo jednak roine; w spoleczen- twac h pierwotnych odpow iedzialnoSd za opowieSC spad a nie na osobe auto ra, lecz na pofrednika, szamana lu b recytatora, ktorego podziwia sic nie za ,geniuszn, lecz ,wykonanie (czyli mistrzowskie opanowanie kodu narracyjnego). u t o r to po- stat nowoczesna, wytworzona bez wqtpienia przez nasze spoleczenstwo, kt6re - - opuszczajqc Sredniowiecze ze zdobyczami angielskiego em piry zmu, francuskiego Tekst ten u ka ie sie w tomie esejbw Rolanda Barthes'a w ram ach irm przygotowywanych dla wydawnictwa R przez Michaia Pawla Markowskiego i K ysz tofa Kiosinskiego. l Przeioiyl Tadeusz ele en ski BO ~. 4 U O O C D O P ; 2 g J Y w 3 < u a 5 2 X N C D = J m 2 2 z E 5 e 7 7 t u E w y E 5 . 3 2 a E z F ? ? T ?
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
poczqtku i irodla, albo przynajmniej pole, ktdrego poczqtkiem i ir6dl em jest sam
jezyk, czyli to, co stawia pod znakiem zapytania wszelkie ir6dio i wszelki
poczqtek.
*Wiem y ju i dziS, i e ekst nie jest ciqglq sekwencjq slow, za kt6rq krylby sic poje-
dynczy, ,,teologiczny" sens (przeslanie Autora-Boga), lecz wielowymiarowq prze-
strzeniq, w kt6rej stykajq si'q i spierajq ro zmaite sposoby pisania, z kt6rych i ad en
nie p osiada nadrzednego znaczenia: tekst jest tk ankq cytatow, pochodzqcych z nie-
skonczenie wielu zakqtk6w kultury. Podobny d o Bouvarda i P 6cuchetaY ychwiecznych kopistow, zarazem wzniosiych i komicznych, ktorych gieboka Smiesz-
noSC d o k 1 a d n i e okreila prawdc pisania, pisarz m oi e jedynie naSladowaf
gest uprzed ni, pozbawiony poczqtku; jego wladza polega wylqcznie na m ieszaniu
charakterow pisma, nastawianiu ich przeciwko sobie, tak by nigdy nie moi na siq
bylo oprzeC na kt6rymS z nich z osobna. Gdyby chcial siebi e w y r a z i 6, powinien
przynaj mnicj wiedzicc, i c owa wcwnctrzna ,,istota7' , kt6rq chcialb y jedynie
,,przetlumaczyC", jest tylko zloionym siownikiem, ktd rego slowa moi na zrozu-
miei tylko przez inne siowa i tak w nieskonczonofC. Jak powiada Baudelaire
w Sztucznych rajach, przydarzylb si c to mlodemu de Quinceyowi, kt6ry nabywszy
bieglofci w grece zapragnql p rzelo iyi na ten martwy jqzyk calkowicie nowoczesne
idee i obrazy i dlatego ,,stworzyl dla siebie niezawodny slownik, znacznie obszer-
niejszy od tego, do kt6rego powstania doprow adzit m oi e zwykia cierpliwoSk w te-matach czysto literackich". Nastqpujqc po Autorze, skrypto r nie dzieli jui z nim
jego pragni en, kaprysow, uczud, wrazen, lecz tylko 6w ogromny slow nik, z ktdrego
czerpie swoj spos6b pisania, nie znajqcy iadne go kresu: i ycie m oie jedynie naSla-
do wa i ksiqikq, ks iqik a zaS jest jedynie tkan inq znakow, naSladowani em zagubio-
nego, odwleczonego w nieskonczonoi C wzorca:
Gdy od suniemy Autora, , ,rozszyfrowywanic" tekstu st anie siq kompletnie bez-
uiyteczne. PrzydaC Autorowi tekst to zaopatrzyt 6w tekst w ham ulec bezpieczen-
stwa, to obdarzyk go ostatecznym znaczonym, czyli po loi yi kres pisaniu. Koncep- .cja ta bardzo pasuje do krytyki, ktora stawia sobie za zadanie odkrycie pod qa skq
dziela -Autora (lub jego hipostazy: spoieczenstwa, h isto rii psyche, wolnoici): gdyraz jui znajdziemy Autora, tekst bcdzie mozna ,,wyjaSniC9' i krytyk odniesie zwy-
ciestwo; nic wiec dziwnego, ie, histo rycznie rzecz biorqc, panow anie Autora zbiega
sie z panowanicm Krytyka, ale tez krytyka (nawet nowa) zostanie uniewainiona
razem z Autorem. W wielorakim pisaniu wszystko mo in a s p 1 q t a C, niczego jed-
nak nie moin a r o z s z y f r o w a C; struktura moie byk ciqgia, ,,wielowqtkowa"
(jak m6wimy o tkaninie, kt6ra splata siq z wielu wqtk6w) na wielu poziomach
i w kaidy m punkcie, nie moze mieC jednak glebi; przestrzen pisania mo ina prze- ..mierzyk wzd iui i wszerz, ale nie moi na jej prz ebii na wylot; pisanie ustanawia
wciqi sens, czyni to jednak po to, by on natychmiast wyparowai. Siowem, pisanie
jest systematycznym uw alnianiem sic od sensu. 'Tym samym literatura (lepie
byloby od teraz mowiC p i s a n i e), odie gnu jqc s ic od przypi sania tekstow
(i Swiatu jako tekstowi) jakieji ,,tajemnicy7', czyli ostatecznego sensu, wyzwala ak
tywnofC, k t 6 q m oin a by nazwaC aktywnoiciq kontrteologicznq, a wiaiciwie rewo
lucyjnq, gd yi odmowa poi oienia kresu sensowi to w ostatecznej instancji odrzuce
nie samego Boga i jego hipostaz: rozumu, nauki, wiary.
Wr6Cmy do zdan ia Balzaka. Nik t (to znaczy nikt we wlasnej osobie) w nim niem6wi: jego ir6dlem, jego giosem nie jest pisanie, lecz czytanie. Byk moze inny
przyklad p om oie to lepiej zrozum iei. Nied awne badania (J.-P. Vernant) wykazaly
zasadniczo dwuznacznq nat ure tragedii greckiej. Tekst utkany jest tam ze d 6w
o podw6jnym znaczeniu, ktore k aida z postaci rozumie na dw6ch poziomach (to
wlain ie owo wieczne niep orozu mieni e ma chara kter ,,tragicznyn); jest jednak ktob
kto rozumie kaide siowo podw6jnie i kto dodatkowo siyszy gluchote przema-
wiajqcych przed nim postaci: tym kimS jest czytelnik (albo, jak tu, siuchacz).
W ten sposob roztacza sic przed nami istota pisania: tekst u tkany jest z wielora-
kich sposob6w pisania, pochodzqcych z roinych kultur, ktbre wchodzq ze sobq
w dialog, zaczynajq sic parodiowaC i pod wai at; istn ieje jednak m iejsce, w ktorym
owa wielorakoSC siq skupia, a miejscem tym nie jest autor, jak dotqd m6wion0, lecz
czytelnik: czytel nik to przes trzen, w ktorq wpisu jq siq, bez ryzyka zguby, wszystkieytaty, z jakich sklada s ic pisanie; jednoSC tekstu nie tkwi w jego iro dle, lecz w jego
przeznaczeniu, przeznaczenie to jednak nie jest wcale osobq: czytelnik jest
czlowiekiem bez historii, bez biografii, bez psychologii, jest tylko t y m k i m S,
kto zbiera w tym samym polu wszystkie Slady, z kt6rych powstai tekst napisany.
Dlatego Smiechu warte sq siowa potepienia, jakimi obrzuca sic nowq literature
w imie hu manizm u, kt6ry staje siq obroncq praw czytelnika. Krytyka klasyczna
czytelnikiem w og 6lesiq ni e zajmuje; dla n iej jedynym cziowiekiem w literaturze
jest ten, k to pisze. Zaczy namy uSwiadamiaC sobie pulapki, kryjqce sic w tego ro-
dzaju antyfrazach, produkowanych przez szlachetne spoieczenstwa, kt6re obwi-
niajq kogoS w imie tego, czego same unikajq, co ignorujq, duszq w zarodku lub
niszczq; wiemy, i e eSli pisan ie ma mieC przed sobq jakqkolwiek przyszioSf, nal eiy
odwr6ciC mit: narodziny czytelnika trzeba przypiacii Smierciq Autora.