Top Banner
Wrażenia z wakacji w Nowej Zelandii i na Fiji – 2005 Wakacje w Nowej Zelandii zaplanowaliśmy z powodu konferencji w Auckland, na którą Krzysztof został zaproszony, a po której miała nastąpić część wakacyjna. Na to konto ostatniego dnia konferencji Krzysztof wypożyczył samochód terenowy – miał być malutki, ale ktoś nie oddał na czas, więc Krzysztof zgodził się na większy, z automatyczną skrzynią biegów. To ostatnie okazało sie bardzo pomocne, bo Kiwiszony jeżdżą po lewej stronie drogi, więc dźwignia biegów jest po lewej stronie kierownicy, z kierowcą na prawym siedzeniu, co jest wystarczająco trudne. Plan wycieczki zostal zainspirowany oczywiście scenerią filmów Petera Jacksona z serii Władca Pierścieni. W związku z tym, większość pobytu zaplanowaliśmy na Wyspie Południowej. Sobota, 19 II 2005. Doleciałam do Auckland (w sobotę) ze sporym opóźnieniem – Krzysztof czekał ponad godzinę, co o godzinie szóstej rano nie jest przyjemne. Po ostrzeżeniach Krzysztofa na temat inspekcji rolniczej, zgłosiłam nawet batoniki, które zostały mi z jedzenia podawanego w samolocie. Po drodze z lotniska do hotelu wjechaliśmy na spore wzgórze (Mount Eden, 197 m n.p.m.) z pięknym widokiem na całe Auckland. To wzgórze jest właściwie stożkiem wulkanicznym z małym kraterem, który obeszliśmy dookoła – do środka nie wolno było schodzić w obawie erozji, mimo że był całkiem zarośnięty trawą. Większy samochód ledwo mieścił sie we wjeździe do hotelowego garażu, ze złożonym lusterkiem bocznym. Dla pasażera jazda po lewej stronie jest również stresująca, zwłaszcza na wąskich drogach bez pobocza (nie ma w ogóle autostrad). Ciągle mi się wydawało, że zaraz zawadzimy o jakiś słupek albo wjedziemy na krawężnik. Zaraz po prysznicu w hotelu (właściwie wygodne mieszkanie z pralką i suszarką), pojechaliśmy znów poza miasto na południe oglądać Ogrod Botaniczny. Jest to bardzo rozległy i dosyć młody park, z terenami niezbyt intensywnie zmienionymi przez ogrodników. Niestety nie wszystkie interesujące rośliny były podpisane, wiec niewiele się nauczyłam. Na przykład dalej nie wiem, jak się nazywają lilie z kwiatostanami w kształcie niebieskich kul, które okazały się bardzo popularne na obu wyspach - rosły nawet przy drogach. Próbują tam propagować przedpotopowe drzewo kaori, które osiąga wiek podobny do sekwoi olbrzymiej (kilka tysięcy lat). Drzewa te zostały wytrzebione przez osadników na budulec. Paprocie drzewiaste Widelce do ludziny (muzeum) Potem wróciliśmy do centrum oglądać miejskie paprociarnie (fern house) i oranżerie (winter garden & cool house) i zwiedzać muzeum, głównie część etnograficzną. Obejrzeliśmy też (krótki) występ grupy folklorystycznej (śpiewy, tańce z żonglowaniem pomponami na sznurach i pokazy “sztuki wojennej” Maoryszow). Niektórzy tancerze i tancerki byli dobrze odżywieni. Dzień zakończyliśmy spacerem po śródmieściu po bardzo stromych uliczkach przechodząc przez park miejski (z pięknymi starymi drzewami) i uniwersytet. Ciekawostką kulturalną były światła zielone dla przechodniów na skrzyżowaniach - zapalały się jednocześnie dla wszystkich kierunków jazdy i piesi wtedy przechodzili dowolnie, na przykład po obu przekątnych. W planie był również wieczorem koncert w parku na trawie, ale niestety wysiadłam kondycyjnie i poszłam spać, bo dla mnie było już dobrze po północy.
8

Wra enia z wakacji w Nowej Zelandii i na Fiji – 2005 · zaproszony, a po której miała nastąpić część wakacyjna. Na to konto ostatniego dnia konferencji Krzysztof ... zapalały

Feb 27, 2019

Download

Documents

buidieu
Welcome message from author
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
Transcript
Page 1: Wra enia z wakacji w Nowej Zelandii i na Fiji – 2005 · zaproszony, a po której miała nastąpić część wakacyjna. Na to konto ostatniego dnia konferencji Krzysztof ... zapalały

Wrażenia z wakacji w Nowej Zelandii i na Fiji – 2005 Wakacje w Nowej Zelandii zaplanowaliśmy z powodu konferencji w Auckland, na którą Krzysztof został zaproszony, a po której miała nastąpić część wakacyjna. Na to konto ostatniego dnia konferencji Krzysztof wypożyczył samochód terenowy – miał być malutki, ale ktoś nie oddał na czas, więc Krzysztof zgodził się na większy, z automatyczną skrzynią biegów. To ostatnie okazało sie bardzo pomocne, bo Kiwiszony jeżdżą po lewej stronie drogi, więc dźwignia biegów jest po lewej stronie kierownicy, z kierowcą na prawym siedzeniu, co jest wystarczająco trudne. Plan wycieczki zostal zainspirowany oczywiście scenerią filmów Petera Jacksona z serii Władca Pierścieni. W związku z tym, większość pobytu zaplanowaliśmy na Wyspie Południowej. Sobota, 19 II 2005. Doleciałam do Auckland (w sobotę) ze sporym opóźnieniem – Krzysztof czekał ponad godzinę, co o godzinie szóstej rano nie jest przyjemne. Po ostrzeżeniach Krzysztofa na temat inspekcji rolniczej, zgłosiłam nawet batoniki, które zostały mi z jedzenia podawanego w samolocie.

Po drodze z lotniska do hotelu wjechaliśmy na spore wzgórze (Mount Eden, 197 m n.p.m.) z pięknym widokiem na całe Auckland. To wzgórze jest właściwie stożkiem wulkanicznym z małym kraterem, który obeszliśmy dookoła – do środka nie wolno było schodzić w obawie erozji, mimo że był całkiem zarośnięty trawą. Większy samochód ledwo mieścił sie we wjeździe do hotelowego garażu, ze złożonym lusterkiem bocznym. Dla pasażera jazda po lewej stronie jest również stresująca, zwłaszcza na wąskich drogach bez pobocza (nie ma w ogóle autostrad). Ciągle mi się wydawało, że zaraz zawadzimy o jakiś słupek albo wjedziemy na krawężnik. Zaraz po prysznicu w hotelu (właściwie wygodne mieszkanie z pralką i suszarką), pojechaliśmy znów poza miasto na południe oglądać Ogrod Botaniczny. Jest to bardzo rozległy i dosyć młody park, z terenami niezbyt intensywnie zmienionymi przez ogrodników. Niestety nie wszystkie interesujące rośliny były podpisane, wiec niewiele się nauczyłam. Na przykład dalej nie wiem, jak się nazywają lilie z kwiatostanami w kształcie niebieskich kul, które okazały się bardzo popularne na obu wyspach - rosły nawet przy drogach. Próbują tam propagować przedpotopowe drzewo kaori, które osiąga wiek podobny do

sekwoi olbrzymiej (kilka tysięcy lat). Drzewa te zostały wytrzebione przez osadników na budulec.

Paprocie drzewiaste

Widelce do ludziny (muzeum)

Potem wróciliśmy do centrum oglądać miejskie paprociarnie (fern house) i oranżerie (winter garden & cool house) i zwiedzać muzeum, głównie część etnograficzną. Obejrzeliśmy też (krótki) występ grupy folklorystycznej (śpiewy, tańce z żonglowaniem pomponami na sznurach i pokazy “sztuki wojennej” Maoryszow). Niektórzy tancerze i tancerki byli dobrze odżywieni. Dzień zakończyliśmy spacerem po śródmieściu po bardzo stromych uliczkach przechodząc przez park miejski (z pięknymi starymi drzewami) i uniwersytet. Ciekawostką kulturalną były światła zielone dla przechodniów na skrzyżowaniach - zapalały się jednocześnie dla wszystkich kierunków jazdy i piesi wtedy przechodzili dowolnie, na przykład po obu przekątnych. W planie był również wieczorem koncert w parku na trawie, ale niestety wysiadłam kondycyjnie i poszłam spać, bo dla mnie było już dobrze po północy.

Page 2: Wra enia z wakacji w Nowej Zelandii i na Fiji – 2005 · zaproszony, a po której miała nastąpić część wakacyjna. Na to konto ostatniego dnia konferencji Krzysztof ... zapalały

Niedziela, 20 II 2005. Następnego dnia wstaliśmy przed świtem i wyszliśmy o siódmej z hotelu. Okazało się, że prawie za późno, bo droga do parku wulkanicznego zabrała nam 3,5 godziny, a gejzer Lady Knox wybucha regularnie o 10:15 rano. Całe szczęście, że ten wybuch trwa około godziny, a nie 5 minut tak jak Old Faithful w Yellowstone. Dzięki temu zdażyliśmy jeszcze zobaczyć jak wypuszczał pióropusze siarkowanej wody. Byliśmy chyba jednak już ostatnimi turystami oglądającymi ten gejzer – samiuteńcy w otoczającym go sporym amfiteatrze. Wycieczka po całym parku Waiteke zajęła nam ponad dwie godziny, ale była warta wysiłku, bo niektóre sadzawki miały przepiękne kolory dna lub wody, a wszystko w białych oparach rozwiewanych przez

porywy wiatru. Strumienie podwodne w wapiennym podłożu wyżłobiły korytarze, które zapadły się w wielu miejscach tworząc mniejsze lub większe dziury, zwykle nazwane czymś pochodnym od diabła lub piekła. Lokalnie w tym parku temperatura była znacznie wyższa, niż gdzie indziej - ponad 25ºC, a w słońcu gorzej. Gdy opuszczaliśmy park termometr w samochodzie wskazywał 27ºC (na zewnątrz), jednak parę mil potem już tylko 22ºC. Wróciliśmy do Rotorua i kupiliśmy bilety do

wylęgarni ptaków kiwi. Mysleliśmy, że to będzie jakieś przedsiębiorstwo na dużą skalę, a okazało się, że mieli tam w sumie 14 kurczaków kiwi, a w ogóle udaje im się w ciągu roku wyprodukować około 170. Wykradają jaja (pół kilograma) wysiadywane samotnie przez samców (chyba dlatego, że samiczki, niewiele większe od samego jaja, długo dochodzą do siebie po takim “porodzie”) i wypuszczają podrośnięte kurczaki w tym samym miejscu. Kiwi sa bardziej podobne do ssaków, niż do ptaków. Mają na przykład kości wypełnione szpikiem, a nie pneumatyczne. Nie latają, mają tylko szczątkowe skrzydła i mieszkaja w norkach wykopanych w ziemi, aktywne są tylko w nocy. Ich pióra nie sczepiaja sie, podobne są do futerka. Temperaturę ciała mają niższą, niż większość ptaków,

tylko troszkę wyższą, niż ssaki. Poniedzialek, 21 II 2005. Lot do Queenstown na Wyspie Południowej, tego samego popołudnia wycieczka samochodem terenowym (Mitsubishi Pajero) do Kanionu rzeki Shotover, gdzie poszukiwacze złota w 2. poł. XIX wieku założyli spore miasteczko – teraz pozostał tylko wąski wiszący most, przez który nie odważyliśmy sie przejechać. Przejście przez tę rzeke (oczywiście wbród) było filmowane w trylogii Władcy Pierścienia. Niestety, my nie znaleźliśmy zjazdu do rzeki (pewnie prowadził przez prywatną posesję), więc oglądaliśmy rzekę tylko z góry.

Page 3: Wra enia z wakacji w Nowej Zelandii i na Fiji – 2005 · zaproszony, a po której miała nastąpić część wakacyjna. Na to konto ostatniego dnia konferencji Krzysztof ... zapalały

Wtorek, 22 II 2005. Całodzienna wycieczka do Cieśniny Milforda, na drugą stronę Alp Południowych. Droga prowadziła dookoła, przez Te Anau (ze skokiem w bok do niestety zachmurzonego jeziora Manapouri, też uwiecznionego w filmie, z malowniczym portem Pearl Harbor) i przez długi jednopasmowy tunel (światło zmienia się co 15 minut). Już przed przekroczeniem głównego działu wodnego zmieniła się roślinność. Góry po stronie wschodniej są prawie gołe, natomiast po zachodniej zarośnięte są wilgotnym lasem tropikalnym, z pniami drzew pokrytymi przeróżnymi mchami i porostami, z mnóstwem paproci, zarówno drzewiastych, jak i zupełnie wyglądających jak liście wyrastające prosto z

ziemi. Po dojechaniu do zatoki chcieliśmy nabrać benzyny, co okazało się całkiem nietrywialne. Stacja benzynowa była bez obsługi, a zapłacić można było tylko kartą kredytową z hasłem cyfrowym, którego nie mieliśmy. Obsługa knajpy była nieużyta, wiec musieliśmy polować na chętnego turystę, który w zamian za gotówke byłby skłonny użyć swojej karty. W końcu udało nam się złapać jakichś Szkotów, którzy wyciągnęli nas z tarapatów i mogliśmy wreszcie spokojnie pojechać na (ostatnią) wycieczke statkiem po zatoce, dopływajac aż na otwarte morze Tasmańskie. Wspaniałe widoki na otaczające nas wysokie

fiordy, z malowniczymi wodospadami, przystępna pogoda – lekko zachmurzone niebo, z przebłyskami słońca (tam na ogól pada), mimo silnego wiatru, zrekonpensowały nam długa podróż. Teraz już czekał nas tylko pięciogodzinny powrót do Queenstown.

Foki na skałach

Po drodze obejrzeliśmy głęboki przełom rzeki, która wyżłobila w skale dziury o fantastycznych kształtach. Do hotelu dotarliśmy dość późno w nocy.

Page 4: Wra enia z wakacji w Nowej Zelandii i na Fiji – 2005 · zaproszony, a po której miała nastąpić część wakacyjna. Na to konto ostatniego dnia konferencji Krzysztof ... zapalały

Sroda, 23 II 2005. Wycieczka w drugą stronę wzdłuż jeziora Wakatipu do Raju (Paradise), który okazał się płaską dużą łąką otoczoną ze wszech stron wysokimi górami, i dalej w strone działu wodnego drogą nieutwardzoną do dziewiczego lasu, uwiecznionego w filmie. Las był naprawdę wspaniały, aż trudno uwierzyć, że drzewa były za małe do filmu i Peter

Jackson kazał dostawić trochę większe. Potem cofnęliśmy się i przejechaliśmy na drugą stronę rzeki badając drogi do podejścia na dział wodny. Zatrzymaliśmy się nad malowniczą sporą rzeką z piaszczystą plażą, ale szybko musieliśmy uciekać przed zjadliwymi czarnymi muszkami, które wmeldowały się również do naszego samochodu i wcale

nie chcialy wysiąść. Mimo próśb zadomowiły się na dobre i cięły nas jeszcze przez następnych kilka dni.

Samochod terenowy był pomocny

Popołudniu wjechaliśmy na strome zbocza pasma górskiego Remarkables, z widokiem na Queenstown i góry po przeciwnej stronie jeziora, aż do górnej stacji wyciągów narciarskich. Dalej już na piechotę krótka wspinaczka do stawu Alta. Okoliczne krawędzie gór oczywiście slużyły jako naturalne tło w scenach

serii ilmów

o Władcy Pierścieni.

f

pole lodowe,

Czwartek, 24 II 2005 Długa podróż, omijając wysokie gory, do wschodnich podnóży najwyższej góry Nowej Zelandii – Mount Cook, gdzie ponad

granicą wiecznych śniegów

znajduje się

z którego spływają

liczne lodowce do okolicznych dolin. Zatrzymaliśmy się w Hermitage, małej osadzie turystycznej ze schroniskiem młodzieżowym i olbrzymim hotelem otoczonym wioską motelowych domków. Była tam jednak szkoła podstawowa, chyba tylko dla dzieci pracowników.

Hermitage

Page 5: Wra enia z wakacji w Nowej Zelandii i na Fiji – 2005 · zaproszony, a po której miała nastąpić część wakacyjna. Na to konto ostatniego dnia konferencji Krzysztof ... zapalały

Tego samego dnia wycieczka piesza malowniczą doliną, przez dwa

lodow

wców,mian

czoło dyż

Drugiego dnia wycieczka piesza do

kawy lód w szczelinach, a nawet

Sobota 26 II

sp tego

Glacier tuż przed dziewiątą i jeszcze udało

i).

ek z “Władca Pierścieni” komputerowo

wiszące mosty, do jęzora lodowca Hookera, spod którego wypływa mleczna rzeka (całkiem mętna od pyłu skalnego rozdrobnionego

przez lodowiec, nazywanego mąka

cową). Poznaliśmy naocznie geologię lodo

owicie moreny denną, boczne i

wą, gpostępujący i cofający się lodowiec zostawił wyraźne granice w zniszczonej wegetacji doliny. Piątek 25 II 2005.

czoła lodowca Tasmańskiego (ile się dało terenowym samochodem). Ten lodowiec

i kamieniami, wyglądał z góry jak martwa rzeka wysypana szarymtylko czasami niebiesminiaturowe oczka wodne sugerowały, że pod żwirem jest ubity śnieg.

2005. Rano piękna pogoda, ale w planie wyjazd z Hermitage 40 km na wschód, za dział wodny, na drugą stronę Alp

Południowych, aby obejrzeć dwa następne lodowce ływające z

samego pola lodowego.

Dojechaliśmy na nocleg do Franz Josefnam się zjeść prawdziwy obiad w pobliskiej knajpie (nie to, co w Edwardsville, gdzie wszyscy chodzą spać z kuram

Zam

wbudowano wlasnie tutaj.

Page 6: Wra enia z wakacji w Nowej Zelandii i na Fiji – 2005 · zaproszony, a po której miała nastąpić część wakacyjna. Na to konto ostatniego dnia konferencji Krzysztof ... zapalały

Niedziela, 27 II 2005. Rano spacer dolinką do początku jęzora lodowca Franza

Josefa (nazwanego tak

przez austriackiego

badacza lodowca na

cześć austriackiego

cesarza), przeskakując kamieniste strumienie.

Ciekawe były rdzawe porosty na kamieniach połyskujących, jakby były pomalowane srebrną farbą. Krzysztof myślał, że to nie porosty, tylko związki żelaza (rdza). Tuż przy lodowcu spotkaliśmy papugi (jedyny gatunek papug

żyjacy w górach w zimnym

klimacie). Popołudn

iu podobna wycieczka do

czoła jęzora

lodowca Foxa (to nie od lisa, tylko od nazwiska jakiegos szlachetnie urodzonego Anglika - Sir Fox). Tu można było podejść suchą nogą mimo silnego deszczu w południe (akurat wcinaliśmy lunch w miasteczku), a i spod niego bardzo rwący i mętny potok, tworząc jakby

paszczę (jaskinię lodową). Zamiast iść na jeszcze jeden szlak do punktu widokowego, zdecydowaliśmy się pojechać nad sławne jezioro Matheson w stronę plaży. Niestety okazało się, że na to, by obejrzeć jezioro trzeba by znów iść ponad godzinę z parkingu, a góry były całe w chmurach, więc pojechaliśmy dalej na plaże Gillespie. Pogoda nad morzem była całkiem inna – słońce, ale bardzo wietrznie, wię poszliśmy na spacer szlakiem wzdluż plaży wśród kolczastych krzaków. Plaża byla puściutka, piasek ciemno szary i dużo wyszlifowanych ciemnych kamieni doskonale nadających się do ogrodu japońskiego, dużo też drzewa wyrzuconego na brzeg o bardzo oryginalnych kształtach.

samo czoło lodowca wygladało inaczej, bo wyplywal

Page 7: Wra enia z wakacji w Nowej Zelandii i na Fiji – 2005 · zaproszony, a po której miała nastąpić część wakacyjna. Na to konto ostatniego dnia konferencji Krzysztof ... zapalały

Poniedzialek, 28 II 2005. Franz Josef Glacier to Christchurch, ok. 6 godzin samej jazdy (bez postojćw). Pogoda raniutko jak drut – piękne słońce i ani chmurki na niebie. Już sie zastanawialiśmy, czy nie wrócić przynajmniej do miejsca widokowego, ale to prawie 30 km wstecz, więc się poddaliśmy i po sprawdzeniu poczty (tylko Jadzia do nas pisze regularnie) i wysłaniu życzeń do Kajtka, ruszyliśmy w droge. Najpierw droga wiodła wzdluż wybrzeża morza Tasmańskiego, później w poprzek wyspy, przecinając Alpy Południowe na wysokości 924 m (Przełęcz Artura). Okoliczne szczyty osiągają 2400m. Droga ta została odkryta przez kolonizatorów w 1865 roku, a otwarta dopiero w 1923 roku. Zatrzymaliśmy się tylko na wybrzeżu w starym górniczym miasteczku Ross spróbować szczęścia w szukaniu złota w zwirze rzecznym - mamy fiolki z wypłukanym osobiście złotem. W górach mile zaskoczyły nas kwitnące drzewa rata koloru pąsowych róż., które ponoć są zagrożone przez niszczące je oposy. Pogoda w górach znow była normalna, to znaczy lało. Wtorek, 1 III 2005. Raniutko lot z Christchurch do Auckland, a popołudniu dalej do Nadi na wyspach Fiji. Dawniej te wyspy nazywały sie Wyspami Ludożerców (Cannibal Islands). W muzeum w Auckland oglądaliśmy specjalne drewniane cylindryczne widelce do ceremonialnego konsumowania ludzkiego mięsa. Wbrew mrożącej w żyłach historii, współcześni mieszkańcy Fiji są bardzo pogodni i przyjaźnie nastawieni do przybyszów. Na lotnisku wita podróżnych grupa trzech muzyków wielogłosowymi śpiewami w stylu włoskich serenad, tyle że o bardziej żywym rytmie. Później okazało się, że to nie dla zarobku (jałmużny), tylko z gościnności. Środa, 2 III 2005. Ośrodek wypoczynkowy jest bardzo ładnie utrzymany – dużo kwiatów i kwitnących krzewów. Zaraz po śniadaniu wycieczka do Ogrodu Śpiącego Olbrzyma, który posiada największą kolekcję storczyków na Fiji. Położony jest w dolince pod szczytem o tej samej nazwie, a po lunchu objazd miasta i przystani. Kobiety (99%) są ubrane w długą 7/8 prostą spódnicę i kwiecistą rozpinaną bluzkę zawsze wypuszczoną na wierzch. Meżczyźni bardzo podobnie, tyle że spódnica (męskie sulu) jest prosta portfelowa, gładka (najczęściej granatowa) i zdecydowanie krótsza od kobiecej - tak do pół łydki. Takie ubranie jest typowe, zwłaszcza wśród obsługi resortów, biur podróży, sklepów, a nawet na lotnisku. Bardziej wymyślne kombinacje wprowadzają kolorowe lamówki lub zębate brzegi albo nacięcia w spódniczkach, ale te są częścią specjalnych mundurków. Tak ubiera się jakieś 70% mężczyzn w Nadi. Spódniczki nawet noszone są z białą koszulą i krawatem. Reszta nosi do pracy ciemne (granatowe) spodnie i bialą koszulę. Inny rodzaj kobiecego stroju to safrong – długi kawał wzorzystego cieniutkiego materiału, specjalnie wiązanego na różne sposoby, produkując suknie, spódnice, a nawet coś w rodzaju szortów (dobry pomysł na wieczorową kreację ad hoc). Męskie wersje są w krate, ale tylko noszone od pasa w dół.

Czwartek, 3 III 2005. Wycieczka po wyspach z grupy Mamaluca. Najpierw katamaranem zbierającym pasażerów po różnych wysepkach, a z wyspy Mana szkunerem (żaglowiec o dwóch masztach) wspomaganym przez silnik spalinowy, na dalsze wysepki. Lądowanie na dwóch wysepkach: na pierwszej braliśmy udział w ceremonii kava (mętny napój o własnościach relaksyjnych, sporządzany z utartych korzeni tej rośliny) w malutkiej świątyni pod strzechą, z podłogą wyłożoną matami trzcinowymi. Trzeba bylo zdjąć nakrycia głowy wchodząc na wyspę i buty przed wejściem do chaty ceremonialnej. Drugie lądowanie było na wyspie Modriki, na której Tom Hanks filmował “Cast Away”. Wspaniała piaszczysta plaża, niebieska przejrzysta woda z rafą koralową tuż przy brzegu, maski z rurkami i płetwy do jej

eksploracji tak nam się spodobały, że zdecydowaliśmy się pojechać na druga wycieczkę nazajutrz.

Kava

Page 8: Wra enia z wakacji w Nowej Zelandii i na Fiji – 2005 · zaproszony, a po której miała nastąpić część wakacyjna. Na to konto ostatniego dnia konferencji Krzysztof ... zapalały

Wyspa Modriki z “Cast away”

Piątek, 4 III 2005. Tym razem wysiadka już na pierwszej malutkiej wysepce – South Sea Island. Dodatkową atrakcją była przejażdżka po rafie koralowej łodzią o oszklonym dnie, ukazująca różnorodność korali i ryb trochę dalej od brzegu, niż pływając po powierzchni bez nurkowania. Sobota, 5 III 2005. Koniec wakacji, lot do USA.

Więcej zdjęć na internecie:

www.fototime.com guestlogin ([email protected])