U U k k a a z z u u j j e e s s i i ę ę o o d d 1 1 6 6 m m a a j j a a 1 1 9 9 5 5 4 4 NR 15-16 (2631-2632) 17 VII - 24 VII 2005 CENA 1,50 Z¸ (w tym 7% VAT) P L I S S N 0 4 7 5 - 6 3 4 7 N r i n d e k s u 3 6 8 5 6 3 Y 9 0 1 2 C ISSN 0475-6347 S e r c e d o w a l k i
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
Transcript
UUkk
aazz
uujj ee
ssii ęę
oodd
1166
mmaa
jj aa 11
9955
44 NR 15-16 (2631-2632) 17 VII - 24 VII 2005CENA 1,50 Z¸ (w tym 7% VAT)
PL IS
SN 0
475-
6347
N
r ind
eksu
368
563
Y90
12 C
ISSN 0475-6347
Sercedo
walki
Wgrudniu ubiegłego roku rząd przyjął strategię prywaty-zacji sektora górnictwa węgla kamiennego, w którejsporo miejsca poświęcono Jastrzębskiej Spółce Węglo-
wej. Wspomniana strategia, w odniesieniu do JSW, największychefektów upatruje w konsolidacji sektora węglowego i koksowe-go z uwagi na charakter i jakość węgla wydobywanego w JSW -węgla ortokoksowego, najlepszego z węgli koksujących. Składplanowanej grupy węglowo-koksowej ma tworzyć: JSW - jakopodmiot dominujący, Koksownia Przyjaźń sp. z o.o., KombinatKoksochemiczny Zabrze S.A. i Zakłady Koksownicze WałbrzychS.A. Do końca III kwartału bieżącego roku powinny zakończyć
się operacje na udziałach i akcjach, aby mówić o stworzeniu grupy węglowo-koksowej o strukturze holdingowej.Najważniejszym jest to, aby JSW przejęła kontrolę kapitałową nad wspomnianymi wyżej trzema koksowniami.
Jeśli chodzi o Koksownię Przyjaźń, która przekształcona została w drodze prywatyzacji bezpośredniej z przed-siębiorstwa państwowego w spółkę z ograniczona odpowiedzialnością, po konwersji wierzytelności na kapitał JSWobjęła 46,2% udziałów w kapitale zakładowym, PKP - 37%, Skarb Państwa - 11,4%, Kompania Węglowa - 5,1%,pozostali udziałowcy - 0,3% udziałów. Statut spółki przewiduje, że w sprawach zasadniczych udziałowcy podej-mują uchwały większością 2/3 głosów i aby uzyskać tę większość głosów JSW nabyła udziały od pozostałychdwóch największych udziałowców czyli od PKP i Kompanii Węglowej i obecnie posiada już ponad 88% udziałóww kapitale zakładowym Koksowni Przyjaźń. Zainteresowanie zwiększeniem portfela udziałów wykazywali równieżinni udziałowcy, w tym Mittal Steel Poland S.A. Ponieważ jednak zgodnie z umową spółki pierwszeństwo do na-bycia udziałów zbywanych mają dotychczasowi udziałowcy w proporcji do siły swojego portfela, to właśnie JSWprzejęła w drodze kupna lwią część udziałów zbywanych przez Kompanię Węglową i PKP S.A. W tym momencieJSW stała się większościowym udziałowcem Koksowni Przyjażń.
Strategia Prywaryzacji Sektora przewiduje nadto, że JSW przejmie dodatkowo udziały Skarbu Państwa. W ko-lejnym etapie przewidziane jest przekazanie JSW w formie aportu akcji Skarbu Państwa Kombinatu Koksoche-micznego Zabrze S.A. i Koksowni Wałbrzych. W wyniku tej integracji kapitałowej znacznie zwiększy się wartośćJSW S.A., a ponadto:
- uzyska się efekt synergii,- skoordynuje politykę handlową, zagwarantuje dostawy węgla dla koksowni oraz nastąpi maksymalizacja
eksportu koksu jako produktu bardziej przetworzonego,- realizowana będzie wspólna strategia w zakresie planowania inwestycji,- nastąpi ograniczenie dublujących się kosztów, zwiększ się zdolność do pozyskania kapitałów na
sfinansowanie inwestycji.Po tych operacjach zamknie się proces tworzenia grupy koksowo-węglowej o zdolnościach produkcyjnych ponad
4 mln ton koksu rocznie co daje grupie węglowo-koksowej 2. miejsce w Polsce (po Mittal Steel Poland S.A.) i 4w Europie (z udziałem w rynku na poziomie ok. 9%)
Aleksandra Polanowska, Foto: JSW
Polskie koksownictwo jest ści-śle powiązane z górnictwemi hutnictwem, a więc z branża-mi, które znajdują się w proce-sie restrukturyzacji. Szansą naumocnienie pozycji polskiegokoksu w Europie jest między-branżowa konsolidacja.
• Instalacje światła i siły• Iluminacyjne oświetlenie obiektów• Instalacje przeciwoblodzeniowe• Klimatyzację• Pomiary skuteczności zerowania uziemień
i odgromów• Usługi konfekcjonowania prasy:
insertowanie, wklejanie,inne wg życzenia zamawiającego
• Sponsoring sportowy i kulturalny• Usługi promocyjne
ZAPRASZAMYDO WSPÓŁPRACY!
FF II RR MM AA „„ KK MM SS ““
41-703 Ruda Śląska ul. Podlas 20 d/4tel./fax.: (0...32) 248 38 85
O, czuç t´ chwil´ nicoÊci,t´ chwil´ sprzed stworzenia -i nie odst´powaç jej nigdy,jak nie odst´puje si´ cienia.Powracaç ciàgle w ten czas,gdy utulony tylko Twojà myÊlà,niewinnoÊç wi´kszà ni˝ dzieckoi g∏´bszà mia∏em przejrzystoÊç.
To s∏owa pisane przez m∏odego KarolaWojty∏´ w 1944 r. Ju˝ wtedy zdawa∏o si´jasne Jego przeznaczenie. Ju˝ wtedy roz-pocz´ta by∏a Jego w´drówka do Boga.Wi´kszoÊç poezji z tamtego czasu prze-pe∏niona jest wielkà t´sknotà do „dalekichwybrze˝y ciszy“. W´drówk´ t´ wiód∏ podznakiem Boskiej misji na ziemi, którà sta-ra∏ si´ wype∏niaç najpi´kniej jak potrafi∏.
Co sta∏o si´ w tygodniu po 2 kwietniai w dniach t´ dat´ poprzedzajàcych? Mó-wi∏am ju˝ w jednym z poprzednich felieto-nów o niewiarygodnym poczuciu wspólno-ty, jakie si´ w nas zbudzi∏o. Niestety, de-klaracje jednoÊci kibiców pokaza∏y swekruche podstawy ju˝ po pierwszym meczu.Nie nale˝y si´ temu dziwiç. Trzeba wspó∏-czuç. Jednak nie o powierzchownych ge-stach chc´ pisaç.
Co wi´c si´ sta∏o w nas? Co si´ sta∏o wemnie? Najpierw coÊ niepoj´tego przygnio-t∏o mnie z wielkà si∏à, odbierajàc oddech,
a potem ∏agodnà r´kà unios∏o wysoko i po-czu∏am jakàÊ niewypowiedzianà lekkoÊç,w której trwam. Nie by∏o sposobu, ˝eby si´temu oprzeç. W Jego ˝yciu i umieraniu zo-baczy∏am pi´kno absolutne. Dlatego te˝trudno zmierzyç si´ z codziennoÊcià. Chcia-∏oby si´ zatrzymaç ten czas zadumy i pozo-staç w tym spokoju, który nas niemal˝e na-macalnie ogarnà∏. OczywiÊcie, jest i ˝al,i bezbrze˝ny smutek, jak to dobrze okreÊli∏ks. Maliƒski. CoÊ, co Êciska serce.
Chyba wielu z nas dopiero teraz zacz´-∏o s∏yszeç, a nie tylko s∏uchaç, Jana Paw∏aII i Jego màdroÊci. Dlatego z m∏odzieƒ-czym wr´cz zapa∏em chcielibyÊmy naglenadrobiç stracony czas, poÊmiertnie poka-zaç Mu, ˝e oto potrafimy ˝yç godnie, ˝yçz duszà... Co to w∏aÊciwie znaczy, ˝yç z du-szà? OdkryliÊmy w∏aÊnie, ˝e jest w nas ja-kaÊ g∏´bia, sprawdziliÊmy, co si´ w niejkryje i zrozumieliÊmy, jaki we w∏asnymwn´trzu mamy skarb. Nie chcemy, by nasopuszcza∏. ˚yç z duszà to potrafiç wejrzeçw siebie i tam znajdowaç wartoÊci.
Tym bardziej przera˝a rzeczywistoÊçnadajàca naszemu ˝yciu zawrotne tempo.Informacje podawane sà taÊmowo, jednaza drugà, ciach, ciach... Nie sposób ich za-pami´taç, a co dopiero pochyliç si´ nadka˝dà z nich i wysnuç odrobin´ refleksji.W taki sam sposób up∏ywajà nasze dni, nieodró˝niamy ju˝ wczoraj od dzisiaj. KtoÊpowiedzia∏ z przej´ciem „dobra materialnenie majà ju˝ dla mnie ˝adnego znaczenia“.KtoÊ inny myÊla∏ gorliwie „chc´ byç lep-
szym cz∏owiekiem“. Bowiem w tej pogoni˝yciowej zgubiliÊmy naszà to˝samoÊç, coÊindywidualnego, co wyp∏ywa z nas, co nasokreÊla.
Dlatego to uczucie duchowoÊci, którezapanowa∏o po Êmierci Jana Paw∏a II, taknas spiorunowa∏o, wr´cz podci´∏o nam no-gi i musieliÊmy zatrzymaç si´ na chwil´,usiàÊç. ZrozumieliÊmy, ˝e ta w∏aÊnie du-chowoÊç i niezachwiana wiara by∏a Jego˝yciowym bogactwem, które pozwoli∏o Mutak pi´knie przejÊç od ˝ycia przez Êmierçdo wiecznoÊci. Za takim dobytkiem wcalenie trzeba biec, nie ma potrzeby walczyço nie z zaciÊni´tymi pi´Êciami. Potemwcià˝ pytaliÊmy ksi´˝y, psychologów, poli-tyków, siebie nawzajem „czy to w nas zo-stanie?“. Tego pytania nie nale˝y zadawaçdrugiemu cz∏owiekowi ani wypowiadaç gow pró˝ni´, co pozwala na luksus nieuzy-skania odpowiedzi. Pytajmy siebie, co zro-bimy z tym Prze˝yciem, które si´ w nas do-kona∏o. To le˝y ca∏kowicie w naszych r´-kach. Niech za podpor´ nam s∏u˝à s∏owaWielkiego Cz∏owieka:
Prosz´ Ci´, byÊ mnie ukrywa∏w miejscu niedost´pnym,W nurcie cichego podziwulub w nocy pos´pnej.
Prosz´ Ci´, byÊ mnie os∏ania∏od tej strony, co zapada w mrok -a prosz´ Ci´, byÊ mnie ods∏ania∏ku tej stronie, co przykuwa wzrok.
KATARZYNA WYKA
NN oo nn mm uu ll tt aa ,,ss ee dd mm uu ll tt uu mm
WWW.ZEWPRESS.COM Niezale˝na Gazeta Internetowa
WW nn uu mm ee rr zz ee ::
Malczewskii surowce wtórnestr. 16
Serce do walkistr. 12
W odkrytejkamerze
str. 23
Miko∏owskieDni Muzyki
str. 11
Poeta Boga
• Na okładce: AGNIESZKA SYPIEŃ • Foto: ARC
Panorama4
Z archiwum Panoramy
Rok 1993 (4)
2 maja publikujemy rozmow´ z Ryszar-dem KapuÊciƒskim, ˝yjàcà legendà polskie-go i Êwiatowego reporta˝u, cz´sto okreÊla-nym jako „cz∏owiek obdarzony absolut-nym wyczuciem informacji, klimatu i wy-darzeƒ".
KapuÊciƒski urodzi∏ si´ 4 marca 1932roku, na Polesiu (dzisiejsza Bia∏oruÊ). W la-tach 1952 - 1956 studiowa∏ na WydzialeHistorycznym Uniwersytetu Warszawskie-go. Po studiach powraca do „SztandaruM∏odych" (pisa∏ tam jeszcze przed maturà).Praca w gazecie by∏a prawdziwà szko∏à dlapióra m∏odego i zdolnego dziennikarza. Ju˝wtedy zauwa˝ono jego zdolnoÊci reporter-skie. Wkrótce zostaje wys∏any w pierwszàzawodowà podró˝ zagranicznà do Pekinu.Powraca jednak przedwczeÊnie (zamieszkiw 1956), manifestujàc w ten sposób soli-darnoÊç z redakcjà „Sztandaru M∏odych".Zostaje ukarany wydaleniem z gazety.Wkrótce po tym zostaje redaktorem dzia∏ukrajowego w „Polityce". Tygodnik zapew-nia mu warsztat pracy - KapuÊciƒski du˝opodró˝uje, pisze. Jego reporta˝e krajowezapewniajà mu wielkà popularnoÊç.
Prawdziwà s∏aw´ przynoszà mu jednakrelacje z ogarni´tego wojnà domowà Kon-ga w 1958 roku. Podró˝ do Afryki praw-dziwie rozbudzi∏a zami∏owania reporter-skie KapuÊciƒskiego, zaczà∏ rozumieç, ˝e toco szczególnie go interesuje to: „zafascyno-
wanie krajami budzàcymi si´ do ˝ycia, no-wymi kontynentami, gdzie wszystko dopie-ro staje si´, gdzie n´dza i g∏ód splatajà si´z nadziejami na lepsze jutro".
Debiut literacki znanego i cenionego ju˝wówczas reportera to „Busz po polsku"z 1962 roku - czyli cykl reporta˝y o tema-tyce krajowej. W tym te˝ roku zostaje pra-cownikiem Polskiej Agencji Prasowej. Tow∏aÊnie z ramienia PAP zostaje wys∏any a˝na szeÊç lat do Afryki. Pobyt na czarnymlàdzie by∏ okresem szczególnie intensywneji ci´˝kiej pracy reporterskiej. Kontynentpodlega∏ bolesnym transformacjom i ewo-lucjom, zmienia∏y si´ rzàdy, wybucha∏y re-belie i powstania. Wsz´dzie tam, gdzie dzia-∏o si´ du˝o, by∏ KapuÊciƒski. Potrafi∏ w do-skona∏y sposób przewidzieç to, co ma si´wydarzyç, uprzedziç pewne wydarzenia.Ta zdolnoÊç wynika∏a z doskona∏ej znajo-moÊci i rozeznania w sprawach Afryki. Ka-puÊciƒski potrafi∏ wyczuç wewn´trzne na-pi´cia, posiada∏ prawdziwy instynkt repor-tera. Powsta∏a nawet anegdota, w której topracownicy pewnego przedstawicielstwadyplomatycznego opowiadali z podziwem,jak to KapuÊciƒski przyjecha∏ i po czterechdniach kr´cenia si´ po mieÊcie wiedzia∏ le-piej, co si´ tam dzia∏o ni˝ oni, którzy bylitam od dawna. By∏ wsz´dzie tam, gdzie in-ni bali si´ byç. Ju˝ wtedy mówi∏ o sobie, ˝episze tylko o tym, co osobiÊcie widzia∏i prze˝y∏. Cz´sto ryzykowa∏ w∏asnym ˝y-ciem i zdrowiem. Bez wàtpienia by∏o to jed-
nym z powodów ogromnej popularnoÊciautora wÊród czytelników. BezpoÊrednimefektem tej podró˝y by∏y ksià˝ki „Czarnegwiazdy" (1963) i „Gdyby ca∏a Afryka"(1969).
W 1968 roku powraca do kraju na re-habilitacj´ po malarycznym zapaleniuopon mózgowych i gruêlicy. Nie mo˝e jed-nak usiedzieç na miejscu, wkrótce wyruszana Kaukaz, podró˝uje po po∏udniowych re-publikach ZSRR. Efektem tej podró˝y jest„Kirgiz schodzi z konia" (1968). W tym sa-mym roku wyje˝d˝a na pi´ç lat do Amery-ki Po∏udniowej, jest kolejno sta∏ym kore-spondentem w Chile, Brazylii i Meksyku.Tam, podobnie jak w Afryce, staje si´Êwiadkiem krwawych zamieszek i zama-chów stanu. Owocami tych obserwacji sàksià˝ki „Chrystus z karabinem na ramie-niu" (1975) i „Wojna futbolowa" (1978).KapuÊciƒski jest niezwykle ruchliwy, niepotrafi ustaç w miejscu, ciàgle szuka tema-tów. Pobyt w Ameryce Po∏udniowej prze-rywa wyjazdem do Polski, aby po parumiesiàcach znowu powróciç do Meksyku.
W 1974 odwiedza Azj´ i Afryk´,w 1975 Bliski Wschód, w latach1975/1976 - Angol´, co znajduje wyrazw ksià˝ce „Jeszcze jeden dzieƒ ˝ycia"(1976). Szczególnie wa˝ne ksià˝ki zwiàza-ne z tym okresem to „Cesarz" (1978)i „Szachinszach" (1982) . W ksià˝kachtych, KapuÊciƒski zaskoczy∏ wszystkichsposobem przedstawienia reporta˝u. ¸à-czàc cechy reporta˝u z powieÊcià, da∏ si´poznaç jako doskona∏y pisarz. Pozycje teodbi∏y si´ Êwiatowym echem przynoszàclaury uznania dla pióra KapuÊciƒskiego.Szczególnie g∏oÊno mówiono o „Cesarzu",ksià˝ce ujawniajàcej kulisy dworu cesarzaHajle Sellasje. Postaç cesarza obna˝a po-wszechne mechanizmy porzàdku totalitar-nego. Wysoki poziom ksià˝ki odzwiercie-dlony zosta∏ w trzydziestu przek∏adach j´-zykowych (m.in. na japoƒski i perski).Adaptacja teatralna z 1979 roku wywo∏a-∏a zachwyty w Toronto, Amsterdamie,Oslo, Budapeszcie.
Lata 80. to okres odpoczynku i wy-tchnienia. KapuÊciƒski wydaje si´ zm´czo-ny relacjonowaniem rewolucji i przewro-tów. Z reportera staje si´ publicystà, pisa-rzem, poetà i myÊlicielem. Efektem tego jestzbiór wierszy „Notes" (1986) oraz „Lapida-rium" (1990) - cykl aforyzmów i refleksjinad ˝yciem. Jednak okres „reporterskiegooddechu" nie trwa∏ d∏ugo. Ju˝ w 1993 wy-daje „Imperium", ksià˝k´ b´dàcà relacjàz podró˝y po by∏ych po∏udniowych republi-kach ZSRR, opisujàcà zmiany jakie zasz∏ypo upadku ZSRR. KapuÊciƒski porównujeto z obrazem republik z 1968 roku. „Impe-rium" doskonale opisuje wspó∏czesnà Ro-sj´. Przedstawia Gruzj´, Afganistan, Kirgi-zj´ i inne republiki po∏udniowe jako krajeo bogatej kulturze i tradycji.
TADEK
Nie znacie jej? (46)
Szukam w Êwiecie mo-mentów najwa˝niej-szych dla jego przysz∏o-Êci. Je˝d˝´ jako profesjo-nalista, korespondent.Nie mam czasu myÊleço czekajàcym mnie ry-zyku. Za∏atwiam mnó-stwo spraw organizacyj-nych, g∏owi´ si´ jak tamsi´ dostaç, jak otrzymaçwiz´, jak dotrzeç do ko-goÊ, któr´dy, kiedy (...).Ryzyko mam wkalkulo-wane w zawód, strachw refleksj´...
Panorama 5
Miejski Zarzàd Ulic i Mostów w imieniu prezydenta Katowic pe∏ni rol´ zarzàdu dlawszystkich dróg na terenie miasta Katowice z wyjàtkiem Alei GórnoÊlàskiej czyli Êladuautostrady A-4 i drogi ekspresowej. Zarzàdza siecià dróg o d∏ugoÊci ponad 530 km, od-powiada za remonty i naprawy, których celem jest podnoszenie zarówno bezpieczeƒstwaruchu jak i estetyki.
Aktualnie trwajà prace remontowe mi´dzy innymi na ulicy Wojewódzkiej. Pierwszyetap zadania (od kina „Rialto“ do ulicy Damrota) zostanie ukoƒczony oko∏o 15 sierpnia.Na poczàtku lipca zostanie wy∏oniony wykonawca robót II etapu, remontu odcinka po-mi´dzy ulicami Damrota i Francuskà. Ârodki na remont w wysokoÊci 2,5 mln. z∏otych(w 2005 roku) zosta∏y wyasygnowane z bud˝etu miasta oraz Europejskiego Banku Inwe-stycyjnego.
- Chcia∏bym, aby Katowice z dnia na dzieƒ by∏y nie tylko pi´kniejsze, ale równie˝ bar-dziej funkcjonalne i bezpieczne, przyjazne dla mieszkaƒców - mówi Piotr Handwerker,dyrektor MZUM w Katowicach. - Remont polega na wymianie nawierzchni chodnikówna estetycznà kszta∏tk´ betonowà „Atena“, zmianie niwelety drogi i pokrycie jej nowànawierzchnià asfaltobetonowà, zapewniajàcà wyciszenie ruchu pojazdów.
G∏ównym wykonawcà zadania jest Przedsi´biorstwo Budowy Dróg „DROGOPOL-ZW“Spó∏ka z o.o. z Katowic, firma o uznanej renomie.
- Przy realizacji tej inwestycji zastosowaliÊmy najnowoczeÊniejsze technologie i wysokiejjakoÊci materia∏y - mówi Andrzej Zygmunt, prezes zarzàdu PBD „DROGOPOL-ZW“ Sp. z o.o.- Zastosowana kostka bazaltowa typu „Atena“, której producentem jest „Bazaltex“ z Tar-nowskich Gór zapewni pieszym odpowiedni poziom bezpieczeƒstwa jak równie˝ nawiàzujedo wyglàdu ulicy z poczàtku lat 20. ubieg∏ego stulecia. Rozwa˝aliÊmy równie˝ mo˝liwoÊçwydobycia spod warstwy asfaltu oryginalnej kostki zastosowanej w tych latach do pokryciadrogi i ponownego jej u˝ycia, okaza∏o si´ jednak to nierealne z uwagi na stopieƒ scalenia si´surowca i nieprzewidywalne koszty takiego przedsi´wzi´cia.
„Wojewódzka“ jak nowa
Przedsi´biorstwo „BAZALTEX“ powsta∏ow 1991 roku i od tego czasu dostarcza na ry-nek Âlàska i oÊciennych województw wysokiejklasy produkty w postaci betonowej kostkibrukowej i galanterii betonowej. W chwiliobecnej produkcja odbywa si´ w czterech za-k∏adach na szeÊciu liniach produkcyjnych.Wsz´dzie tam gdzie trzeba ukszta∏towaçi utwardziç wolnà przestrzeƒ, wykonaç place,drogi dojazdowe, promenady, parkingi, skar-py, mury oporowe, ogrodzenia „BAZALTEX“proponuje ró˝norodne rozwiàzania, pe∏ne uro-ku i w zgodzie z ekologià.
Sà to powszechnie znane kszta∏ty kostekbrukowych, takie jak:PODWÓJNE T, PO-DWÓJNE T WARIANT, PROSTOKÑTNA,UNIWERSALNA, DEKOPRACYJNA, systemyo ró˝nych stylizowanych kszta∏tach kostek na-wiàzujàcych do kultury staro˝ytnej jak: ATE-NA, CORFU, GRECO, GRECO - BIS, TROJA,KRETA, RODOS, CANTEON, SANTORINI, jakrównie˝ bardziej nowoczesne systemy o pro-stych kraw´dziach, ale pozwalajàce na nie-ograniczonà mo˝liwoÊç kompozycji jak: MI-LANO. W ofercie „BAZALTEXU“ mo˝na zna-leêç równie˝ nawierzchnie ekologiczne z zasto-sowaniem p∏yt a˝urowych i kostek PODWÓJ-NE T - EKO, gdzie wyst´puje pe∏ne odprowa-
dzenie wody do pod∏o˝a, nie naruszajàc w tensposób równowagi ekologicznej. Dzi´ki spe-cjalnemu urzàdzeniu „BAZALTEX“ mo˝e za-proponowaç kostki sztucznie postarzane, któ-re mogà byç zastosowane w budowlach i cen-trach zabytkowych jak: NAPOLI, PALERMO,a tak˝e kostki z uszlachetnionà górnà po-wierzchnià, gdzie widoczne sà kamienie bazal-towe, granitowe itp. imitujàce naturalny ka-mieƒ. Oprócz standartowych kolorów tj. sza-rego, czerwonego, bràzowego, czarnego, oliw-kowego, karmelowego w ofercie znajdujemytzw. melan˝ czyli mieszank´ ró˝nych kolorów,a tak˝e zielony, niebieski - wykonane z u˝y-ciem bia∏ego cementu.
U˝yty w remoncie ulicy Wojewódzkiej Sys-tem ATENA sk∏ada si´ z pi´ciu ró˝nowymiaro-wych kostek brukowych gruboÊci 8 cm o lek-ko sfa∏dowanej górnej powierzchni. Dzi´ki te-mu uzyskujemy efekt bruku staromiejskiego.Pozwala to na stosowanie systemu ATENA douk∏adania nawierzchni chodnikowej, drógi uliczek w zabytkowych kompleksach miej-skich, jak równie˝ przy obiektach sakralnychoraz w reprezentacyjnych punktach miasti miasteczek.
Cechami godnymi podkreÊlenia jest tak˝e∏atwoÊç i dowolnoÊç w uk∏adaniu. Pozwala toswobodnie wkomponowaç t´ kostk´ w staro-miejskie rynki i uliczki. Szeroka gama koloróworaz mo˝liwoÊci tworzenia z∏o˝onych kompo-zycji kolorystycznych podnoszà walory este-tyczne systemu ATENA.
Bli˝ej Âlàska - Prezentacje
Panorama6
• Muzeum Âlàskie w Katowicach nawystawy:
BOGINI KOCHANKA DEMON- Kobieta w malarstwie Erwina Sówki
Wystawa prezentuje oko∏o czterdzieÊciobrazów przedstawiajàcych ró˝ne wize-runki kobiet. Wi´kszoÊç z nich to pracepowsta∏e w okresie ostatnich szeÊciu lat.Malarz nawiàzuje w nich do wczeÊniej-szych motywów i rozwiàzaƒ kompozycyj-nych np. wykorzystuje sceneri´ Niki-szowca, symbole i mity górnicze oraz iko-nografi´ indyjskà.
Erwin Sówka - malarz wizjoner, eme-rytowany górnik kopalni „Wieczorek“w Katowicach - Janowie. Urodzi∏ si´w 1936 w Giszowcu, dzielnicy Katowicsàsiadujàcej z Nikiszowcem, miejscemniezmiennie od wielu lat silnie inspirujà-cym artycznie malarza. Majàc niespe∏naszesnaÊcie lat podjà∏ prac´ w elektrowni„Jerzy“ przy kopalni „Wieczorek“. Ju˝wtedy interesowa∏o go malowanie obra-zów. Dzi´ki zainteresowaniom mistycz-nym i predyspozycjom wizjonerskim
ujawni∏a si´ u niego zarówno fascynacjakulturami staro˝ytnego Wschodu, jakrównie˝ forma malarska moralitetu.
Mieszka i pracuje w Katowicach. Ma-larz niezale˝ny artystycznie, ÊciÊle zwià-zany z Katowicami i Êlàskimi tradycjamigórniczymi. Jego prace prezentowane by-∏y w bardzo wielu presti˝owych wysta-wach w kraju i za granicà. O jego twór-czoÊci nakr´cono kilka filmów telewizyj-nych i pe∏nometra˝owy obraz „Angelus“wed∏ug scenariusza i w re˝yserii LechaMajewskiego.
W¢DRÓWKA DO WN¢TRZA ÂLÑ-SKICH KAMIENI - Agaty ze zbiorów JanaRzyme∏ki
Ekspozycja przedstawia czterdzieÊciwielkoformatowych, kolorowych zdj´çprzekrojów agatów oraz przyk∏ady sa-mych kamieni. Jest efektem wieloletnie-go poszukiwania i kolekcjonowania aga-tów Êlàskich przez Jana Rzyme∏k´. Jak pi-sze Jan Rzyme∏ka: „Agaty to kamieniepolne, najurodziwsze p∏ody ziemi Êlà-skiej... Sà naturalnymi produktami przy-rody, tworami mineralnymi zbudowany-mi z w∏óknistego chalcedonu (SiO2) z do-mieszkami barwników. Agat z zewnàtrzwyglàda zwykle i banalnie. Kszta∏t makulisty lub owalny, odpowiada ÊciÊlekszta∏towi pustki w której powsta∏, np.
p´cherzyka gazowego powsta∏ego w za-stygajàcej lawie“.
By móc podziwiaç pi´kno agatu, nale-˝y go przeciàç diamentowà tarczà. Na-st´pnie p∏aszczyzna ci´cia jest szlifowanakilkoma granulacjami karborundowychproszków Êciernych oraz polerowana.„Wtedy dopiero ujawnia si´ dusza kamie-nia... g∏´bia przestrzeni, harmonia, syme-tria, chaos artystyczny, które wprowa-dzajà nas w Êwiat mistyki. Misterna,a nawet subtelna mozaika t´czowych od-cieni, migotliwoÊç barw, kontrasty i mu-zyka barw, kreujà poetycki zachwyt aga-tem“. Taki zg∏ad agatowy zostaje nast´p-nie udost´pniony artyÊcie fotografikowido bardzo dok∏adnego skanowania czegoefekty mo˝emy zobaczyç na wystawie.Ekspozycja by∏a prezentowana do maja2005 roku.
i pe∏nà mitycznego uroku histori´ porce-lany chiƒskiej od X wieku do czasówwspó∏czesnych. Ekspozycja przygotowa-na przez Polsko-Chiƒskà Fundacj´ Pro-mocji Kultury i Sztuki Dong Feng z Kra-kowa, jest wyjàtkowà okazjà do bezpo-Êredniego kontaktu z kulturà i sztukà
Zaprosili nas
Co z tà zupà?
Nie pami´tam ju˝ kto - a mo˝e to gdzieÊwyczyta∏em - powiedzia∏, ˝e najwa˝niej-szym elementem telewizora jest nie jegoekran czyli lampa kineskopowa lecz... wy-
∏àcznik. Ostatnio doÊç cz´sto w∏aÊnie nimsi´ zajmuj´. B´dàc niegdyÊ „maniakiemtelewizyjnym“ oÊwiadczam, podobnie jakKrzysztof Materna w programie „Co z tàPolskà“, ˝e nie chc´ oglàdaç idiotyzmówi po prostu tak jak on wy∏àczam telewizor.Chwa∏a mu za te s∏owa.
A propos. Gdy s∏ysz´ pytanie „co z tàPolskà?“ to szlag mnie trafia! Bo gdybyurwaç owe „tà“ to „co z Polskà?“ za-brzmia∏o by zupe∏nie inaczej, nie tak zde-cydowanie pejoratywnie. Zaraz te˝ przy-pominam sobie jak w peerelowskim barzemlecznym us∏ysza∏em nagle wrzask jed-nego z goÊci: „Co z tà zupà!?“. Polska jest„Rzeczpospolità“ a nie rzeczà. Jest pi´k-nym i wspania∏ym krajem, którego - choçto si´ skrz´tnie ukrywa - zazdroÊci namniemal ca∏y Êwiat! Nawet nie spoglàdajàcw przesz∏oÊç na naszà histori´. T´ prawd´
uÊwiadomi∏ mi pewien student, Ameryka-nin polskiego pochodzenia, zachwyconyPolskà i Polakami. Powiedzia∏, ˝e teraz ju˝wie dlaczego Anglosasi majà wobec nasPolaków skrywany kompleks ni˝szoÊci.
W programie o którym wspominampowy˝ej, Materna nazwa∏ równie˝ rozmo-wy w Sejmie, a ÊciÊlej bioràc ich poziom -zaÊciankowym. A jak nazwaç pokazywa-ne nieustannie w TV „gadajàce g∏owy“,z których to rozmów nic, absolutnie nicdla nikogo nie wynika? Od lat „t∏ucze si´“w TV niez∏y skàdinàd program „Jaka tomelodia?“. I tu k∏ania si´ profesor dr Mio-dek bo tytu∏ programu, pragmatycznierzecz ujmujàc, jest po prostu z∏y. Powinnobyç „Co to za melodia?“ skoro uczestnikteleturnieju s∏yszàc kilka taktów ma od-gadnàç w∏aÊnie... co to za melodia? Bo ja-ka - ka˝de dziecko w przedszkolu powie
SztambuchPitery
Panorama 7
OpowieÊç o „Ma∏ym Londynie“ i jego bohaterze
W Muzeum Niepodleg∏oÊci odby∏a si´ 11 marca promocja ksià˝ki AndrzejaPettyna pt. „Milanówek - Ma∏y Londyn“. Nazwa ta dotyczy zjawiska wr´czniezwyk∏ego. 2 paêdziernika 1944 roku nast´puje kapitulacja PowstaniaWarszawskiego. 17 stycznia 1945 roku do Warszawy wkracza Armia Ra-dziecka i Wojsko Polskie ze Wschodu. Ale w okresie mi´dzy tymi dwiema da-tami, w podwarszawskim Milanówku znajdujàcym si´ pod okupacjà niemiec-kà, dzia∏a w stanie pó∏konspiracji Delegatura Rzàdu Londyƒskiego. Niemcybowiem wiedzà, ˝e stàd b´dà si´ musieli wkrótce wycofaç. To jest wi´c ten Ma-∏y Londyn.
Odegra∏ on w latach od 1940 do prze∏omu 1943-44 roku, a wi´c wtedy kie-dy takiej nazwy jeszcze nie nosi∏, wielkà rol´ w „sprawie szwedzkiej“ w ksià˝cePettyna szczegó∏owo opisanej. „Sprawa szwedzka“ to dzia∏alnoÊç szwedzko-polskiej antyhitlerowskiej konspiracji, której jednym z bohaterów by∏ mieszka-niec Milanówka, in˝ynier Aleksander Brzuzek i jego szwedzka ˝ona, Karin.Brzuzek by∏ wicedyrektorem wielkiej szwedzkiej firmy ASEA, której jako repre-zentujàcej neutralnà Szwecj´, Niemcy pozwolili dzia∏aç przez ca∏à wojn´. Jegoszefem by∏ Szwed, Sven Norrman, ca∏kowicie oddany sprawie pomocy Polscew walce przeciwko Niemcom. Norrman i Brzuzek zorganizowali sieç kurierskàWarszawa-Sztokholm, zaÊ Sztokholm dzia∏a∏ dalej we wspó∏pracy z Rzàdem RPna emigracji poprzez poselstwo polskie w stolicy Szwecji. Norrman by∏ g∏ów-nym kurierem, poniewa˝ jako Szwed móg∏ doÊç swobodnie kursowaç mi´dzyWarszawà a Szwecjà drogà przez Berlin, który utrzymywa∏ bezpoÊrednie lotydo Sztokholmu. Drogi tej u˝ywali te˝ inni szwedzcy kurierzy, wÊród nich dyrek-tor firmy „Ericsson“ w Polsce, in˝ynier Nils Berglind.
Norrman podlega∏ bardzo powierzchownej rewizji, a wi´c przewozi∏ z War-szawy korespondencj´ dla Rzàdu Polskiego w Londynie oraz materia∏y fotogra-ficzne, ilustrujàce zbrodnie Niemców w Polsce. Z powrotem zaÊ dostarcza∏ in-strukcje i pieni´dze dla Dowództwa AK. Raz nawet przywióz∏ ze Sztokholmu ra-diostacj´ nadawczo-odbiorczà. Ciekawa - i chyba ma∏o znana - by∏a technikasporzàdzania mikrofilmów. Jak pisa∏a po wojnie Helena Rudziƒska, wspó∏pra-cownica Brzuzka, „zaszyfrowane meldunki by∏y fotografowane na mikrofil-mach, których obj´toÊç zmniejszano jeszcze poprzez wycienianie ich Êrodkamichemicznymi - to znaczy usuwano pod∏o˝e celuloidowe, pozostawiajàc jedyniecienkà warstw´ emulsji Êwiat∏oczu∏ej z utrwalonym obrazem fotograficznym“.Trzeba podziwiaç takà operacj´ dokonywanà w warunkach konspiracji!
Szlak polsko-szwedzki dzia∏a∏ bez przeszkód do po∏owy 1942 roku. W lipcutego roku Gestapo berliƒskie aresztowa∏o Berglinda, KTÓRY ZNAJDOWA¸ SI¢JU˚ W SAMOLOCIE LECÑCYM DO SZWECJI. Samolot zawrócono w powietrzu,a gdy wylàdowa∏ w Berlinie, dokonano szczegó∏owej rewizji baga˝u Berglindai znaleziono tam materia∏y konspiracyjne, w tym poczt´ Komitetu ˚ydowskie-go z getta. Norrman, który znajdowa∏ si´ wówczas w Szwecji i mia∏ lecieç doPolski, dowiedzia∏ si´ o aresztowaniu Berglinda z radia i w ostatniej chwili zre-zygnowa∏ z podró˝y.
Wynikiem tych wydarzeƒ by∏a fala aresztowaƒ w Warszawie i w Milanów-ku w nocy z 19 na 20 lipca 1942 roku. WÊród aresztowanych znaleêli si´ te˝Aleksander i Karin Brzuzkowie. Ona zosta∏a wypuszczona po 7 miesiàcach, je-go jednak wywieziono do Berlina, gdzie sàdzi∏ go prezes hitlerowskiego Trybu-na∏u Ludowego, Roland Freisler. Ten sam, który w dwa lata póêniej sàdzi∏uczestników nieudanego zamachu na Hitlera z 20 lipca 1944 roku. Wyrok by∏do przewidzenia, ale nie sposób jego wykonania - Êmierç przez Êci´cie toporem.Nastàpi∏o to 10 lipca 1944 roku. W ksià˝ce Pettyna jest fotokopia niemieckie-go aktu zgonu Brzuzka, ale oczywiÊcie bez wzmianki o toporze.
Jego ˝ona, choç by∏a Szwedkà, pozosta∏a w Milanówku do Êmierci. Zmar∏a 9lipca 1979 roku, a wi´c w przededniu 35. rocznicy zamordowania jej m´˝a.
ZYGMUNT BRONIAREK
Okruszkiz warszawskiegosto∏u
pan Janowskiemu - jest bardzo ∏adna, albo brzyd-ka, albo krótka, ewentualnie d∏uga. Có˝... Kogo toobchodzi? Niech tak leci. W sumie przecie˝ takab∏ahostka.
Teraz jednak ju˝ nie b∏ahostka. Dos∏owniei w przenoÊni przyk∏ad z mojego podwórka. Chybaw ˝adnej telewizji nie pokazuje si´ od rana takichiloÊci smakowitego ˝arcia. A to „Kawa czy herba-ta“, potem „Kuchnia z Okrasà“, cmokajàcy Ma-k∏owicz, kaleczàcy polski Pascal i jeszcze jakiÊ fa-cet od deserów. Wszyscy jedzà, próbujà, smakujà,siorbià, mlaskajà i ciamkajà. I to wszystko na wi-zji, w kraju, gdzie emeryci szukajà jedzenia naÊmietnikach. Ludzie! Trzymajcie mie!
Gdy Krzysztof Materna w TV mówi∏ o wielusprawach, r´ce same sk∏ada∏y si´ do oklasków,tylko... No w∏aÊnie. Czy ktoÊ to weêmie pod roz-wag´ i z tych niezwykle trafnych uwag KrzysztofacoÊ dobrego dla ludzi wyniknie...?
JUREK PITERA
Chin. Kruche i zarazem szczególnie pi´kneskarby Paƒstwa Ârodka sà prezentowanew tradycyjnych chiƒskich gablotach. Licznewazy, wazony, czajniki oraz figury reprezentu-jà najbardziej charakterystyczne zjawiska, ro-dzaje i kierunki rozwoju szlachetnej sztuki por-celany. Obrazujà etapy rozwoju technik zdo-bienia, zmian i udoskonaleƒ wprowadzonychw ró˝nych okresach historycznych - od czasówpanowania kolejnych dynastii, a˝ do dzisiejszejrzàdu Chiƒskiej Republiki Ludowej.Obiekty po-chodzà w wi´kszoÊci z Jingdezhen - ChiƒskiejStolicy Porcelany. Ekspozycj´ wzbogacono tak-˝e egzemplarzami wypo˝yczonymi z kolekcjiMuzeum Narodowego w Krakowie i ze zbiorówprywatnych. Wystawie towarzyszy∏y filmyedukacyjne (prezentujàce tradycyjne technikii etapy wytwarzania porcelany) oraz konkursplastyczny z atrakcyjnymi nagrodami, prze-znaczony dla szkó∏ z regionu województwa Êlà-skiego.
• Teatr ÂlàskiW sobot´ 28 maja ju˝ 100.000 widz pojawi∏
si´ na spektaklu MAYDAY. Jednorazo we wy-drukowanie biletów dla takiej iloÊci ludzi zaj´-∏oby 35 dni, a gdyby wszyscy chcieli przyje-chaç na jubileuszowe przedstawienie nale˝a∏o-by wynajàç 2040 autokarów. Dla 100.000 wi-dza Teatr Âlàski przygotowa∏ niespodziank´ -przelot do Londynu i z powrotem. Bilet fundujeWIZZAIR. 29 maja, wÊród pechowców, którzynie zmieÊcili si´ w teatrze dzieƒ wczeÊniej, roz-losowano miesi´czny, wakacyjny, intensywnykurs j´zyka angielskiego w Szkole J´zyków Ob-cych EMPiK w Katowicach.
MAYDAY w Teatrze Âlàskim wyre˝yserowa∏ze stoperem w r´ku znany aktor WOJCIECHPOKORA. Nic dziwnego, ˝e od 12 lat przedsta-wienie ciàgle zachwyca niesamowitym tem-pem akcji, komicznymi dialogami i g∏oÊno trza-skajàcymi drzwiami. MAYDAY to gwarancjaÊwietnej zabawy na najwy˝szym poziomie. Do-skonale energetyzujàcy spektakl.
22 czerwca 2005 r. w Teatrze Âlàskim w Katowi-cach odby∏a si´ uroczysta gala z okazji IV edycji kon-kursu o „Ekolaury Polskiej Izby Ekologii“. Ekolauryprzyznano przedsi´biorstwom, które szczególniewyró˝niajà si´ w dziedzinie ochrony Êrodowiska.
Kapitu∏a „Ekolaurów“ w sk∏adzie: Czes∏aw Âle-ziak - pose∏ RP, przewodniczàcy Kapitu∏y, Jan Rzy-me∏ka - pose∏ RP, Janusz Bargie∏ - senator RP, Woj-ciech KuÊpik - prezes Zarzàdu Polskiego Towarzy-stwa Wspierania Przedsi´biorczoÊci wydajàcegoMiesi´cznik Gospodarczy Nowy Przemys∏, Bo˝enaKania - dyrektor katowickiego oddzia∏u BankuOchrony Ârodowiska, Maciej Nowicki - prezes Fun-dacji Ekofundusz, Jacek Pustelnik - prezes Przedsi´-biorstwa Gospodarki Wodnej i Rekultywacji SAw Jastrz´biu Zdroju, przewodniczàcy Rady PolskiejIzby Ekologii, Wies∏aw Siwczak - prezes Zarzàdu Wo-jewódzkiego Funduszu Ochrony Ârodowiska i Gospo-darki Wodnej, Grzegorz Pasieka - prezes Zarzàdu Pol-skiej Izby Ekologii przyzna∏a Wyró˝nienia i Ekolaury‘2005 Polskiej Izby Ekologii nast´pujàcym firmom:
W kategorii „Gospodarka wodno-Êciekowa“ Eko-laur przyznano Bytomskiemu Przedsi´biorstwu Ko-munalnemu za „Oczyszczalni´ Âcieków Centralna“;
Wyró˝nienie przypad∏o firmie „Safege“ SA za„Model komputerowy do monitorowania i zarzàdza-nia siecià wodociàgowà w du˝ych aglomeracjachmiejskich“;
W kategorii „Gospodarka odpadami, rekultywa-cja terenów zdegradowanych“ wyró˝niono kopal-ni´ „Rydu∏towy-Anna“ za „Ukszta∏towanie i zago-spodarowanie terenu w kierunku rekreacyjno-spor-towym rejonu zwa∏owiska Wrzosy“;
W kategorii „Ochrona powietrza“ Ekolaur przy-znano Spó∏ce Energetycznej Jastrz´bie SA za „Mo-
dernizacj´ kot∏ów parowych OCG nr 4 i 5 na terenieElektrociep∏owni Moszczenica w Jastrz´biu Zdrojuoraz zabudow´ agregatu pràdotwórczego zasilane-go gazem z odmetanowania KWK Krupiƒskiw Suszcu“;
Katowicki Holding W´glowy SA wyró˝niono za„Poszanowanie energii w KHW SA poprzez zarzà-dzanie w ramach Kompleksowego Programu Tech-niczno-Organizacyjno-Ekonomicznego Racjonaliza-cji Zu˝ycia Mediów Energetycznych“;
W kategorii „Ekoprodukt“ przyznano nagrod´w dwóch dziedzinach: szeroko rozumianej ochronieÊrodowiska oraz czystej energii w sektorze mieszkal-nictwa i gospodarki komunalnej. Ekolaur przyzna-no firmie „Drewsmol“ z L´dzin za „Balotowane drze-wa“. Ponadto wyró˝niono przedsi´biorstwo „Star-pack“ za „Optymalizacj´ systemu do selektywnejzbiórki odpadów komunalnych u êród∏a“.
W kategorii „Czysta energia w sektorze mieszkal-nictwa i gospodarki komunalnej“ Ekolaur przyzna-no Wytwórni Kot∏ów Grzewczych HEF za „Kot∏yEko-Plus z palnikiem retortowym w typoszeregu od15 do 1800 KW“.
Ponadto przyznano dwa równorz´dne wyró˝nie-nia: Katowickiemu Holdingowi W´glowemu SA za„Ekoret - ekologiczne paliwo w´glowe do niskoemi-syjnych kot∏ów retortowych typu Stocker“, a drugiewchodzàcej w sk∏ad Kompanii W´glowej kopalni„Piast“ za „Produkcj´ w´gla o uziarnieniu 6-20 mmo nazwie Retopal przeznaczonego do spalania w ni-skoemisyjnych kot∏ach retortowych“.
Wyró˝nienia specjalne przyznano: Urz´dowiMiasta w Katowicach (m.in. za przygotowanie kom-pleksowego programu gospodarki odpadami komu-nalnymi), Urz´dowi Miasta w Zabrzu (za budow´
i eksploatacj´ nowoczesnej oczysz-czalni Êcieków), Urz´dowi Miastaw Mys∏owicach (za dzia∏ania w za-kresie gospodarki wodno-Êcieko-wej), Urz´dowi Miasta w Miko∏owie(m.in. za wykonanie zmiany syste-mu ogrzewania na terenie dwóchosiedli mieszkaniowych) oraz gmi-nie Krynica Morska (m.in. za kom-pleksowà modernizacj´ oczyszczal-ni Êcieków).
Opr. A. POLANOWSKAZdj´cia JANUSZ PILSZAK
8 Panorama
Ekolaury ‘2005
W Katowickim Holdingu Węglowym S.A. (KHW S.A.) przywiązujesię dużą wagę do ochrony środowiska. Podejmowane działania ce-chuje troska o takie stymulowanie rozwoju górnictwa, by w możliwienajmniejszym stopniu zaburzało ono układy ekologiczne, na którewkracza ze swoją działalnością. Temu właśnie ma służyć m.in. opra-cowany przez KHW S.A. „Program ekologii i ochrony środowiska“ nalata 2004-2010, dzięki któremu działalność kopalń staje się bardziejprzyjazna dla środowiska. W celu optymalnego zarządzania kopal-niami wdrożony został także system zarządzania środowiskowego.
Działania KHW S.A. w zakresie ochrony środowiska zostały wielo-krotnie wyróżniane. W 1999 r. cztery kopalnie: KWK „Murcki“, KWK„Staszic“, KWK „Mysłowice“ i KWK „Wieczorek“ oraz Biuro ZarząduKatowickiego Holdingu Węglowego S.A. uzyskały „Certyfikat Uczest-nictwa w Programie Czystszej Produkcji“ z prawem używania znaku„Stosuję zasady Czystszej Produkcji“.
Panorama 9
Ekologicznina co dzień
Ekolaury ‘2005
Wiele energii i środków poświęcają władze dostojnego Mikołowa,aby ten zacny gród odzyskał swoją świetność. W te działania wpisujesię cały szereg przedsięwzięć i inwestycji, których celem ostatecznymjest Rewitalizacja Centrum Mikołowa, która została ukończonaw 2002 roku. Objęła swym zakresem obszar ścisłego Centrum Miastaw tym: Rynek, ul. Krakowską (od Placu 750-lecia do ul. Wojciecha), ul.Stawową, ul. 1 Maja, ulice Lompy i Okrzei (od ul. 1 Maja do ul. Woj-ciecha), ul. Prusa (od skrzyżowania z ul. Katowicką do ronda Prusa-Wojciecha).
Inwestycja ta objęła następujące zadania: modernizację lokalnychźródeł ciepła, modernizację wodociągów, remonty kanalizacji, remon-ty i modernizację nawierzchni (deptaki wykonane zostały z kostki beto-nowej Mariensztat w 3 kolorach, z elementami geometrycznymi i wodo-ciekami z kostki granitowej oraz z elementami wykonanymi z pochodzą-cej z rozbiórki kostki kamiennej), zainstalowanie nowego energoosz-czędnego oświetlenia, wykonanie estetycznych i funkcjonalnych ele-mentów małej architektury, budowę parkingów.
Celem inwestycji było przywrócenie wartości przestrzennych, funk-cjonalnych oraz społecznych w przedmiotowym obszarze. Starówkazostała zamknięta dla ruchu kołowego, dotychczasowe ulice i chodni-ki zastąpiono deptakami, kompleksowo zmodernizowano uzbrojeniepodziemne.
W najbliższych latach planowane są kolejne przedsięwzięcia inwe-stycyjne: przebudowy i modernizacje ulic, kontynuacja budowy Zakła-du Przeróbki Odpadów Komunalnych (zlokalizowanego na terenie by-łej kotłowni ciepłowniczej), budowa Oczyszczalni Centrum która jestzadaniem wieloletnim, koniecznym dla oczyszczenia ścieków płyną-cych z centrum miasta, budowa kanalizacji w sołectwach Borowa Wieśi Bujaków, oraz w dzielnicy Nowy Świat, budowa pasażu handlowegoprzy ul. Stawowej w Mikołowie.
Ponieważ wiele z tych zadań związanych było i jest z ekologią, nicdziwnego, że UM Mikołów został laureatem tegorocznego konkursu„Ekolaury ‘2005“ Polskiej Izby Ekologii, zdobywając wyróżnienie spe-cjalne m.in. za wykonanie zmiany systemu ogrzewania na tereniedwóch osiedli mieszkaniowych. To z pewnością nie ostatnie uznanie dlawładz miasta za dbałość o mieszkańców i otoczenie w którym żyją.
Nowa Starówka
W 2002 roku Katowicki Holding Węglowy S.A. otrzymał wyróż-nienie na ogólnopolskim konkursie o „Ekolaur Polskiej Izby Ekologii“w kategorii ochrona powietrza, za przedsięwzięcie proekologicznepn. „Opracowanie i realizacja kompleksowego programu wdrażanianiskoemisyjnych kotłów grzewczych pracujących na bazie specjal-nych typów węgli z wybranych kopalń KHW S.A.“
W 2004 roku KHW S.A. otrzymał nagrodę główną w ogólnopol-skim konkursie o „Ekolaur Polskiej Izby Ekologii“ w kategorii gospo-darka odpadami, rekultywacja terenów zdegradowanych - za cało-kształt działań związanych z rekultywacją terenów przekształconychdziałalnością górniczą. Katowicki Holding Węglowy S.A. został rów-nież laureatem w narodowym konkursie ekologicznym „PrzyjaźniŚrodowisku“ pod patronatem honorowym prezydenta RP, w kategoriiprodukt godny polecenia za węgiel „Ekoret“, spełniający wszystkiewysokie wymagania stawiane paliwu przeznaczonemu do kotłówz paleniskami retortowymi.
W 2005 r. KHW S.A. - KWK „Murcki“ przyznano II miejscew konkursie p.n. „Technośląsk“ za koncepcję „Parku rekreacyjno-sportowego Południe“ w katowickiej dzielnicy Murcki oraz wyróż-nienia za „Poszanowanie energii w KHW SA poprzez zarządzaniew ramach Kompleksowego Programu Techniczno-Organizacyjno-Ekonomicznego“ i „Ekoret“ - ekologiczne paliwo węglowe do nisko-emisyjnych kotłów retortowych typu Stocker w konkursie „Ekolaury‘2005“ Polskiej Izby Ekologii.
Mikołów
10 Panorama
- Współpracujemy z firmami z wielu róż-nych sektorów, w których produkuje się wyro-by z tworzyw sztucznych - mówi PrzemysławMiśkiewicz, właściciel Firmy. - Odbieramy odnich odpady poprodukcyjne, które następnieprzetwarzamy na pełnowartościowy surowiecdo kolejnego przetwórstwa. W swoim rozwojuzwróciliśmy się również na recykling odpadówopakowaniowych, trudniejszych technologicz-nie, wymagających bardziej zaawansowanychprocesów i linii technologicznych. Olbrzymieznaczenie dla funkcjonowania takiej firmy jaknasza ma również dobra organizacja systemuzbiórki zużytych opakowań. Świadomość spo-łeczna w sferze segregacji odpadów jest jesz-cze niewielka, stąd konieczność naszego za-angażowania także i na tym polu.
Drewnex Recykling Plastics prócz pracy or-ganicznej znany jest na terenie Dąbrowy Gór-niczej z organizacji szerokich działań poświę-conych propagowaniu idei selektywnej zbiórkiodpadów.
- Nie jesteśmy nastawieni wyłącznie nadziałalność komercyjną - wyjaśnia właścicielfirmy. - Interesuje nas również udział w kształ-towaniu pozytywnych zachowań konsumenc-kich i społecznych. Już pięć lat temu rozpoczę-liśmy w Dąbrowie Górniczej zbiórkę selektyw-ną w systemie workowym. Pokazaliśmy, żemożna to zrobić, a społeczeństwo jest chętnedo podjęcia współpracy pod warunkiem, żestworzy mu się do tego odpowiednie warunki.Myślę, iż była to „uwertura“, która pozwoliłazbudować podwaliny pod funkcjonujący obec-nie system selektywnej zbiórki odpadów orga-nizowany już przez miasto.
O tym, że działalność gospodarcza w tejsferze jest ważna społecznie, potrzebnai przynosi wymierne rezultaty świadczy roz-wój firmy. Z niewielkiego, ledwie kilkumetro-wego zakładu sprzed prawie 10. lat, w dniudzisiejszym to profesjonalnie wyposażony za-kład o powierzchni prawie 2 hektarów za-trudniający 50. pracowników i wyposażonyw indywidualne urządzenia do recyklinguz niemal całego świata - efekt właściwego po-jęcia recyklingu.
ALEKSANDRA POLANOWSKAFoto: DRP
Prezentacje
P.B.P. ORBIS sp. z o. o. pod nazwą ORBIS Travel oferuje pełen zakres usług turystycznych i podróżniczych dla firmi klientów indywidualnych, w tym imprez do Skandynawii. Łatwy dostęp do pełnej gamy usług gwarantuje klientom rozle-gła sieć sprzedaży, na którą składa się 41 oddziałów własnych i blisko 1200 agentów sprzedaży na terenie całego kraju.Z oferty firmy korzysta rocznie blisko 1000000 osób i ponad 1700 przedsiębiorstw.
Biuro jest liderem w turystyce przyjazdowej oraz jednym z największych polskich organizatorów turystycznych wyjaz-dów zagranicznych i krajowych. Oferta wycieczek zagranicznych organizowanych przez firmę prezentowana jest w katalo-gach z cyklu „Świat Wakacji“ oraz w katalogu „Travel Time“. ORBIS Travel jest także uznanym pośrednikiem w sprzedażybiletów lotniczych, kolejowych, autokarowych i promowych. Prowadzi rezerwację miejsc hotelowych i samochodów.
Właściwepojęcierecyklingu
Firma Drewnex Recycling Plastics swoimi korzeniami si´ga 1995 ro-ku. W ostatnich 8. latach skoncentrowa∏a si´ na odpadach z tworzywsztucznych, które odbiera i poddaje procesowi recyklingu.
P.B.P. ORBIS sp. z o. o. Oddział Katowiceul. Staromiejska 21, 40-013 Katowice
Kulka wykonali wielkie dzie∏a symfoniczne. Arcy-interesujàco zestawiony program mia∏ tu fanta-stycznych wykonawców. Równie Êwietnym kon-certem okaza∏ si´ fina∏owy, w którym Cantores Mi-nores Wratislavienses, orkiestra „Leopoldinum“,Monika Michaliszyn, Magdalena Pilarczyk, MaciejGocman i ¸ukasz Kazanecki pod batutà PiotraKarpety wykonali przepi´kne kompozycje Johan-na Sebastiana Bacha i Georga Haendela. W plene-rze, w utworach V. Belliniego, G. Dionizettiego i G.Rossiniego wraz z Miko∏owskà Orkiestrà Kameral-nà pod batutà Paolo Gatto doskonale s∏uchaczybawili znakomici - sopranistka Edyta Piasecka,mezzosopranistka Agnieszka Zwierko, tenor Lu-ciano Mastro i baryton Mieczys∏aw Milun. Kame-ralistyk´ najwy˝szego lotu - w Mozarcie, Haydnu,Bachu i wielu innych - reprezentowa∏y Czeska Or-kiestra Kameralna pod batutà Ondreja Kukalaz rewelacyjnym wiolonczelistà Michaelem Ericcso-nem oraz Orkiestra Kameralna Wirtuozi Lwowapod batutà Serhija Burko z niepowtarzalnym Iho-rem Matseluhem na fletni Pana. Ciekawe koncer-ty w wirtuozowskich wykonaniach da∏y niemiec-ka Norddeutsche Sinfonietta i Flores Tonorum.
Zarówno miko∏owianie jak i goÊcie spoza tegozacnego grodu d∏ugo b´dà równie˝ wspominaçznakomity koncerty organowe w wykonaniu Jur-gena Maaga, Juhasi Romppanena, Andrzeja Cho-rosiƒskiego i Dariusza Przybylskiego oraz chóralneCameraty Silesia pod batutà Anny Szostaki Brahms Trio z Moskwy.
I na koniec. Trzeba nieustannie podkreÊlaç wa-g´ takich lokalnych przedsi´wzi´ç, które dziÊ na-bierajà szczególnego znaczenia. WinniÊmy jewspieraç. Miko∏ów dorobi∏ si´ muzycznego festi-walu, który bez kompleksów mo˝emy zestawiaçz innymi, mo˝e tylko bardziej nag∏aÊnianymi.
TADEK SEREDIN
11Panorama
Bli˝ej Âlàska
W kultywujàcym stare tradycje Miko∏o-wie wychodzi m.in. w∏asna - „wszystkichmiko∏owian“ - gazeta, odbywajà si´ wzboga-cajàce miasto o dzie∏a sztuki wspó∏czesnejplenery malarskie i Miko∏owskie Dni Muzyki- festiwal zrazu organizowany dla osiàgni´-cia kulturalnej samowystarczalnoÊci, unie-zale˝nienia si´ od wojewódzkiej centrali,stworzenia muzycznej oferty na miejscu i dlasamych miko∏owian. W tym roku zorganizo-wany zosta∏ po raz pi´tnasty, a swà progra-mowà ofertà dawno ju˝ przekroczy∏ regio-nalne op∏otki...
Âwietne wykonawstwo - najcz´Êciej naj-wy˝szej próby - to wyró˝nik XV Miko∏ow-skich Dni Muzyki, których ramowy programby∏ kontynuacjà zamys∏ów, jakie przyÊwie-ca∏y inicjatorom i pomys∏odawcom festiwa-lu. Pomys∏ rzucony pi´tnaÊcie lat temusprawdza si´. Zapewne istotna jest tu i jegospo∏eczna otoczka, zaanga˝owanie w reali-zacj´ imprezy nie tylko w∏adz miastai „urz´dników od kultury“, ale tak˝e osobi-stoÊci nie tylko miejscowego ˝ycia kultural-nego i artystycznego oraz co bardziej aktyw-nych mieszkaƒców. O dobrym spo∏ecznymklimacie dla festiwalu Êwiadczy te˝ patronatks. arcybiskupa Damiana Zimonia i corocz-na goÊcina gospodarzy dwóch Êwiàtyƒ,w których (poza Miejskim Domem Kultury)odbywajà si´ koncerty - ewangelicko-augs-burskiego koÊcio∏a Êw. Jana i rzymskokato-lickiego koÊcio∏a Êw. Wojciecha.
Od poczàtku program miko∏owskiego fe-stiwalu rada programowa stara∏a si´ uk∏a-daç w taki sposób, by ka˝dy z potencjalnychs∏uchaczy móg∏ znaleêç coÊ dla siebie szcze-gólnie interesujàcego, by zaciekawiony jed-nym, zechcia∏ wys∏uchaç czegoÊ innego.Ró˝norodna muzyka wszystkich epok splata
si´ w Miko∏owie z najwybitniejszymi doko-naniami polskich kompozytorów wspó∏cze-snych, wÊród których prym z oczywistychwzgl´dów wiodà twórcy ze Âlàska. W tej per-spektywie organizatorzy pi´knie pokazujàdorobek i samego Miko∏owa, z którym silniepowiàzanych jest kilku twórców i spora gru-pa muzyków. W przesz∏oÊci odbywa∏y si´ na-wet w Miko∏owie Êwiatowe prawykonaniautworów zamawianych przez festiwal. Takiedukacyjno-kulturotwórczy zamys∏ organi-zatorów czytelny jest nawet w najbardziejmasowej ofercie festiwalu, jakà coroczniejest koncert plenerowy.
Tegoroczne Miko∏owskie Dni Muzyki,pod dyrekcjà artystycznà W∏adys∏awa Szy-maƒskiego, a organizacyjnà i technicznà -Gerarda Piszczka, Reginy Pachy i JerzegoBorówki przynios∏y 12 ró˝norodnych kon-certów, z których wi´kszoÊç mog∏aby si´znaleêç w programach najbardziej renomo-wanych festiwali. Bodaj najbardziej wysma-kowane programy mia∏y koncerty inaugu-racyjny i fina∏owy. W pierwszym ToruƒskaOrkiestra Kameralna i Konstanty Andrzej
XV Miko∏owskieDni Muzyki
Toruƒska Orkiestra Kameralna Konstanty Andrzej Kulka
Andrzej Chorosiƒski Camerata Silesia
Cantores Minores Wratislavienses
Panorama12
Nasz goÊç
- Podczas tokijskiego fina∏u walczy∏amz Jelenà Worobiowà - mówi Agnieszka Sy-pieƒ. - zawodniczkà przewy˝szajàcà mniewzrostem i wagà. W Rosji jest legendà. Po-kona∏am jà ju˝ po raz trzeci. Zwyci´˝y∏amz nià w finale na ubieg∏orocznych mistrzo-stwach Starego Kontynentu i szeÊç lat temupodczas Pucharu Europy. Ta Rosjanka toby∏ mój koszmar senny. Nigdy nie walczy-∏am z silniejszà zawodniczkà. Przegra∏amz nià tylko raz: cztery lata temu podczas fi-na∏u mistrzostw Êwiata w Osace.
Pani mà˝, Sylwester Sypieƒ. pewniejest zadowolony, ale mo˝e te˝ zazdro-sny. Jemu w Tokio nie uda∏o si´ zdobyçmedalu.
- Có˝! To jest sport. Sylwek jest utytu∏o-wanym zawodnikiem, wielokrotnym mi-strzem Polski i Europy. JesteÊmy z sobà od1988 roku. PoznaliÊmy si´ na zawodach.Urzek∏a mnie wtedy technika walki m´˝a,która zresztà do dzisiaj jest Êwietna. Zawo-dy, na których go nie ma, w jakimÊ sensie sàdla mnie niespe∏nione, bo to Sylwek jest dlamnie najbli˝szym trenerem i powiernikiem.Nawet jeÊli posprzeczamy si´ w domu, toi tak idziemy razem na trening. Po prostuuzupe∏niamy si´. Z mojego tokijskiego me-dalu cieszy si´ tak˝e mój 15-letni syn Pa-tryk, który równie˝ uprawia karate. Kiedyprzechodzi∏ przez okres m∏odzieƒczego bun-tu, nie bardzo mia∏ ochot´ na treningi. Bar-dziej pociàga∏y go deskorolka i komputer.Spraw´ jednak postawi∏am jasno: „Nie mu-sisz uprawiaç karate, ale musisz uprawiaçsport“. Teraz Patryk trenuje z ochotà, bo zo-baczy∏, ˝e praca przynosi sukcesy. Dwukrot-nie zdoby∏ mistrzostwo Dolnego Âlàska.
Jak ocenia pani swojà wieloletnià ka-rier´ sportowà?
- By∏a to trudna droga, wymagajàcaskupienia, wysi∏ku i wielkiej pokory. Trud-no ogarnàç w kilku s∏owach te wszystkiedoÊwiadczenia. Nigdy nie zach∏ystywa∏amsi´ sukcesem i nie spoczywa∏am na lau-rach. Rozumia∏am, ˝e nieustannie musz´si´ rozwijaç. Karate czy sport w ogóle jestniczym ˝ycie. Ciàgle wymaga pracy i ch´cipodà˝ania do przodu. Nauczy∏am si´ niezra˝aç trudnoÊciami. One sà jak stopnie nadrodze do osiàgni´cia celu.
Skàd pomys∏, ˝eby trenowaç kyokushin?
- Na pierwsze zaj´cia karate trafi∏am zanamowà mojego nauczyciela wf, który pro-wadzi∏ tak˝e zaj´cia karate. Poczàtki by∏yci´˝kie. Mam chyba typowo sportowy cha-rakter. Pami´tam, ˝e od najm∏odszych lat,gdy bra∏am udzia∏ w zaj´ciach sportowych,zawsze stara∏am si´ byç pierwsza. Kiedyprzeczuwa∏am, ˝e mog´ nie odnieÊç sukce-su, po prostu nie startowa∏am. Nie chcia∏am
Serce do walkiW ostatnim dniu kwietnia na mistrzostwach Êwiata w kyokushinkarate w Tokio wroc∏awianka Agnieszka Sypieƒ wywalczy∏a zlo-ty medal w kat. +65 kg. Jest drugà Polkà, po Ewie Pawlikowskiej(kat. +55 kg), która stan´∏a na najwy˝szym stopniu podium MÂ.Ma te˝ na koncie wicemistrzostwo globu. Karate zacz´∏a trenowaçw wieku 10 lat. Pierwsze z∏oto mistrzostw Polski zdoby∏a w 1998roku we Wroc∏awiu. Nast´pnie siedmiokrotnie zwyci´˝a∏a na mi-strzostwach Europy. Prócz niej, nikt z Polaków tak licznych suk-cesów w karate nie odniós∏.
W walce o z∏oty medalna mistrzostwach Europyw kat. otwartej (Warszawa, 2004 r.).
Panorama 13
pokazywaç, ˝e jestem od kogoÊ s∏absza. Nie sàdz´, ˝e-bym w karate mia∏a supertechnik´ i wielkà si∏´, leczposiadam serce do walki. Z tym si´ trzeba urodziç.Z moich obserwacji wynika, ˝e wielu zawodnikówma doskona∏à technik´, wytrzyma∏oÊç i si∏´. Jednakdo odnoszenia zwyci´stw brakuje im w∏aÊnie serca.
Czy ma pani jakieÊ nadzwyczajne wspomnieniew swojej ponad dwudziestoletniej karierzesportowej?
- Przed dwoma laty, na zakoƒczenie ostatniegotreningu przed ME, mà˝ powiedzia∏: „Kopn´ sobiejeszcze ushiro-mawashi-geri“ (kopni´cie okr´˝ne -przyp. WS). Wyprowadzi∏ je tak nieprecyzyjnie, ˝espad∏o ono wprost na moja g∏ow´. Pad∏am na mat´i straci∏am przytomnoÊç. Kiedy jà odzyska∏am, niewiedzia∏am, co si´ sta∏o. Dziwi∏am si´ tylko, dlacze-go tyle twarzy pochyla si´ nade mnà. Sàdzi∏am, ˝eME mam ju˝ z g∏owy. Ale wystartowa∏am w nichi wygra∏am.
Jest pani atrakcyjnà, zgrabnà kobietà. Nie lepiejby∏oby uprawiaç jazd´ figurowà na lodzie albochocia˝by lekkoatletyk´?
- Ale˝ kobietà czuj´ si´ w pe∏ni! Jestem najzwy-klejszà matkà i ˝onà. Na co dzieƒ prowadzimy z m´-˝em firm´. Nie widz´ ˝adnej sprzecznoÊci pomi´dzykobiecoÊcià i karate.
Mà˝ nie jest o panià zazdrosny?
- Pewnie troch´ jest, tak jak ja o niego. Ale prze-bywamy z sobà w∏aÊciwie ca∏y czas, nasze ma∏˝eƒ-stwo jest màdrze partnerskie i nie dajemy sobie po-wodów do zazdroÊci.
Na koniec pytanie, którego nie sposób nie zadaçkobiecie uprawiajàcej sztuk´ walki: czy zdarzy∏osi´ pani u˝yç karate na ulicy?
- Nigdy. Wieczorami wychodz´ zresztà z m´˝em,wi´c o swoje bezpieczeƒstwo jestem spokojna.
Rozmawia∏ WOJCIECH SZCZAWI¡SKIFoto ARCHIWUM AUTORA
S U K C E S Y
Mistrzostwa Âwiata:2001 r., Osaka - II miejsce (+65 kg);2003 r., Nowy Jork - III miejsce (+65 kg);2005 r., Tokio - I miejsce (+65 kg).
Mistrzostwa Europy:1999 r., Kijów - III miejsce (+65 kg);2000 r., Porto - I miejsce (+65 kg);
Katowice - III miejsce (open);2001 r., Szentes - II miejsce (+65 kg);2002 r., Wroc∏aw - I miejsce (open);2002 r., Warna - I miejsce (+65 kg);2003 r., Uzgorod - I miejsce (+65 kg);2004 r. Riesa - I miejsce (+65 kg),
Warszawa - I miejsce (open).
W towarzystwie m´˝a Sylwestra Sypieniai prezydenta Âwiatowej Organizacji Kyokushin, Japoƒczyka Shokei Matusi.
Podczas testu tameshiwari,polegajàcego na rozbijaniu d∏onià sosnowych desek.
Lecàc w 1967 roku samolotem do Egiptuarcheolodzy upewniali si´, czy mamy z so-bà ˝ubrówk´. MieliÊmy - ktoÊ przed wyjaz-
dem poradzi∏ abyÊmy z kraju wzi´li. Pijaczki - pomyÊla∏em o archeolo-gach niesprawiedliwie, bo nie o sobie myÊleli.
W s∏ynnej Dolinie Królów, w krajobrazie pustynnym, przycupnà∏wybielony dom pi´trowy z szumnym napisem „Hotel“. Archeolodzynie radzili w nim mieszkaç, ponoç ∏azi∏y po Êcianach skorpiony, alew∏aÊciciel by∏ zaprzyjaêniony z Polakami do tego stopnia, ˝e rozsma-kowa∏ si´ w polskiej ˝ubrówce. Teraz w stanie wojny skoƒczy∏y si´ do-stawy z Polski i szejk z tego powodu bardzo cierpia∏.
Wieczorem, gdy si´ och∏odzi∏o, odwiedziliÊmy szejka. Wydal w ogro-dzie przyj´cie na naszà czeÊç, bo dosta∏ cynk, co wieziemy. Natychmiastzaprzyjaêni∏ si´ ze mnà i wypi∏ brudzia. Gdy mu do∏o˝y∏em jeszcze jed-nà flaszk´ tak si´ wzruszy∏, ˝e o ma∏y w∏os nie pokaza∏ mi 16-letniej ˝o-ny, która zamkni´ta w baszcie oczekiwa∏a powicia potomka starego ro-du z∏odziei grobów faraoƒskich - taki by∏ rodowód naszego szejka.
By∏ w∏adcà absolutnym nad bandà drobnych z∏odziejaszków, gra-biàcych z ziemi resztki pozostawione przez lepszych poprzedników.Dolina Królów, b´dàca cmentarzem egipskich faraonów, grabiona by-∏a od tysiàcleci. Do dziÊ niewiele zosta∏o, ale wystarczy aby nasz szejk˝y∏ jak ksià˝´, b´dàc dostawcà mumii snobistycznym biznesmenomÊwiata. Wojna przerwa∏a transporty, towar le˝a∏ i kto wie, gdybym m-ia∏ czym, mo˝e bym takà jednà mumi´ wycygani∏. Z braku mo˝liwoÊcimusia∏em si´ zadowoliç woreczkiem starych monet, które szejk skon-fiskowa∏ jakiemuÊ biednemu sprzedawcy.
Gdy wróci∏em do kraju nie przywiàzywa∏em wagi do podarunku,cz´Êç monet pogubi∏em, a mo˝e mi ukradli, reszta gdzieÊ si´ p´ta∏a poszufladach. KiedyÊ przysz∏a do mnie znajoma, która w∏aÊnie mia∏aimieniny. G∏upio mi by∏o, ˝e zapomnia∏em i nie mia∏em nic na pre-zent. Otworzy∏em szuflad´ i znalaz∏em pienià˝ek. Podarowa∏em. Gdyja spotka∏em po d∏u˝szym czasie, zapyta∏a ostro˝nie: „Ty pami´taszcoÊ mi wtedy da∏“. Nie pami´ta∏em. „No... da∏eÊ mi taki pienià˝ek...“.Taki drobiazg, nie warto pami´taç. Ul˝y∏o jej. „To dobrze. Posz∏amz nim do numizmatyka i wiesz, on go kupi∏“. No i dobrze, myÊla∏em,˝e to drobnica. „Drobnica, ale sprzed 4 tysi´cy lat“ odpowiedzia∏a.„Starczy∏o choç na szampana?“ - spyta∏em. SpuÊci∏a skromnie oczy...„I na futerko te˝...“. Wtedy zauwa˝y∏em, ˝e mia∏a na sobie gustownewdzianko z lisów.
A mnie z monet pozosta∏y dwie lub trzy sztuki...
O tej rocznicy p´dzàcy w oszala∏ym tempie Êwiat zdaje si´ nie pami´-taç. W ka˝dym razie do niej nie wraca, nie przypomina. A przecie˝ sta-nowi∏a ona jedno z prze∏omowych wydarzeƒ XX stulecia. Dla mojegopokolenia by∏ to okres dojrzewania, kontestacji, dokonywania wybo-rów, tworzenia kultury, która okaza∏a si´ byç czymÊ wi´cej ni˝ swoistà,przemijajàcà modà. TrzydzieÊci lat temu zakoƒczy∏a si´ trwajàca bliskotrzydzieÊci lat wojna w Wietnamie. Poch∏on´∏a ponad trzy miliony ofiar.Rozpocz´∏a si´ konfliktem pomi´dzy Wietnamczykami a Francjà, byw latach 60. przerodziç si´ w starcie Wietnamczyków z popierajàcymipo∏udniowowietnamskà ekip´ rzàdowà Amerykanami. ˚ycie straci∏okilkadziesiàt tysi´cy ch∏opców z Nebraski, Ohio, Newady i Karoliny.Amerykanie ponieÊli pierwszà w historii kl´sk´. M∏odzi ju˝ nie chcielis∏uchaç swoich ojców, a „American way of life“ dozna∏a ju˝ nigdy nieuzupe∏nionego uszczerbku.
MieliÊmy wówczas po dwadzieÊcia, góra trzydzieÊci lat. WÊród m∏o-dych królowa∏y d∏ugie w∏osy, kwieciste kolorowe koszule, rozszerzanespodnie. Naszym rodzicom, których kszta∏towa∏y trudne wojenne i po-wojenne lata mówiliÊmy „nie“. „Nie“ dla wartoÊci, które nam wpajali,„nie“ dla stylu ˝ycia. Tak by∏o w Nowym Jorku, w Zachodniej Europiew czasie rewolty 1968 roku, tak te˝ by∏o w Polsce koƒca epoki W∏adys∏a-wa Gomu∏ki i luêniejszych pierwszych latach dekady Edwarda Gierka.Wietnam b´dàcy konfrontacjà dwóch systemów, gdy˝ bez pomocypaƒstw socjalistycznych Pó∏noc nie wytrzyma∏aby kilku tygodni, by∏ te˝okresem rewolucji obyczajowej, kulturalnej. Wietnam skompromitowa∏pojecie wojny sprawiedliwej. Od tego czasu ˝aden polityk autorytatyw-nie nie mo˝e powo∏ywaç si´ na taki przypadek. I chocia˝ majàc swoje do-Êwiadczenia z systemem, w obliczu tamtej wojny byliÊmy po stronieWietnamczyków od „wujka Ho“ jak okreÊlano przywódc´ z Hanoi, Ho SziMina. ByliÊmy po stronie s∏abszego, a chyba ka˝dy z mojego pokoleniapami´ta symboliczne zdj´cie ma∏ej Wietnamki prowadzonej do niewoliprzez pot´˝nego amerykaƒskiego marines. Pami´tamy te˝ zdj´cie biegnà-cej przed sibie, palàcej si´ dziewczynki po ataku napalmem. I pami´tamyo masakrze w My Lai gdzie Amerykanie wymordowali wszystkich miesz-kaƒców wioski, podejrzewajàc ich o wspó∏prac´ z partyzantami. Znali-
Êmy relacje wy∏àcznie jednostronne, umiej´tnie spreparowane, lecz tymniemniej nie mieliÊmy wàtpliwoÊci: to nie by∏a amerykaƒska wojna. Tonie by∏a ich sprawa. Nigdy te˝ wczeÊniej, nawet w okresie wojny pomi´-dzy Pó∏nocà a Po∏udniem, ani póêniej Ameryka nie by∏a tak podzielona.W proteÊcie przeciwko wojnie w Waszyngtonie gromadzi∏o si´ pó∏toramiliona obywateli. M∏odzi ludzie palili karty powo∏ania, m´ska przygodaw dorzeczu Mekongu cz´sto koƒczy∏a si´ powrotem w stalowej trumnie.Przewiàzanej kirem w barwach amerykaƒskiej flagi.
W tej wojnie nikt nie mia∏ wy∏àcznej racji: ani komuniÊci dà˝àcy dozagarni´cia po∏udniowej cz´Êci kraju, ani Amerykanie, wysy∏ajàcy dlaochrony w∏asnych interesów w dalekim kraju najpierw korpus, a póêniejkilkusettysi´cznà armi´, ani Rosjanie traktujàcy Wietnam jako swoistypoligon doÊwiadczalny i inni upaprani w t´ brudnà wojn´. W tym czasiestudiowa∏o w Polsce wielu Wietnamczyków z Pó∏nocy (komunistycznejcz´Êci). Byli niezwykle grzeczni, zdyscyplinowani, mieli minimalne wy-magania. Silnie zintegrowani. Mówili tak, jak nale˝a∏o mówiç, ich osàdyby∏y oficjalnym stanowiskiem w∏adz. Nie dawali po sobie poznaç ˝ad-nych emocji, chocia˝ tam w kraju od bomb gin´li ich najbli˝si. Pami´tamjednego z nich, ju˝ nie przypominam sobie imienia a tym bardziej nazwi-ska, pami´tam jego twarz, gdy dowiedzia∏ si´ o Êmierci brata. Poszed∏ doswojego pokoju. Nast´pnego dnia zachowywa∏ si´ tak jakby nic nie za-sz∏o. Uprzejmy, z delikatnym, jakby przyklejonym do twarzy uÊmiechem.Wtedy pomyÊla∏em: Amerykanie nie mogà wygraç tej wojny. I goràcotego ˝yczy∏em. Zgin´∏o trzy miliony Wietnamczyków, setki tysiàcy zosta-∏y kalekami. W Ameryce powsta∏y wspania∏e ksià˝ki, filmy, m.in. „Po-wrót do domu“, „Good Morning Wietnam“ i chyba najg∏oÊniejszy z nich„Apokalipsa“ F.F. Coppoli. Powsta∏y wspania∏e utwory muzyczne, naro-dzi∏ si´ festiwal w Woodstock gdzie Jimmy Hendrix w niezapomnianysposób zagra∏ na gitarze hymn Stanów Zjednoczonych. Ameryka musia-∏a czekaç wiele lat aby otrzàsnàç si´ po Wietnamie.
W latach 80. przebywajàc w Stanach zobaczy∏em w jakimÊ lokalum´˝czyzn´ palàcego jednoczeÊnie dwa papierosy, zachowujàcego si´ nie-normalnie. KtoÊ widzàc moje zainteresowanie powiedzia∏ ju˝ to zdawko-wo ju˝ wyjaÊniajàco: by∏ w Wietnamie. TrzydzieÊci lat temu z dachu am-basady USA w Sajgonie helikopterami ewakuowali si´ ostatni amery-kaƒscy ˝o∏nierze.
BOGUS¸AW MÑSIOR
WietnamDD zz ii ee ńń dd oo bb rr yy .. .. ..
Panorama14
Kadry Janusza KidawySZEJK Z DOLINY KRÓLÓW
JAK WYTARTY SZELÑGNadszed∏ taki moment w naszej powszechnoÊci, ˝e jak gdyby prze-
staliÊmy obserwowaç i ju˝ si´ pilnie na coÊ lub kogoÊ nie baczy.Co do baczenia - tak powierzchownego, jak i tego bardzo uwa˝nego
- to ono ju˝ w naszym j´zyku dawno straci∏o swe znaczenie nabytew ci´˝kich czasach, gdy nieustannie trzeba by∏o mieç oczy otwarte nawszystko. Podobnie rzecz si´ ma ze zwracaniem na coÊ szczególnejuwagi. Zamiast tego wszystkiego u nas ju˝ si´ dziÊ wy∏àcznie monitoru-je. Policja monitoruje skrzy˝owania ulic, s∏u˝by cywilne monitorujà za-gro˝one powodziowymi wylewami odcinki rzek wraz z ich dop∏ywami.Natomiast stra˝e po˝arne uprawiajà monitoring w stosunku do tere-nów zabudowanych. Jak równie˝ i tych leÊnych, których poszycie nielegitymuje si´ w okresie letnim odpowiednim wspó∏czynnikiem wilgot-noÊci. Tu warto zaznaczyç, ˝e np. monitorujàca stra˝ po˝arna samamo˝e byç równoczeÊnie monitorowana. Na przyk∏ad przez policj´.
Prawdziwà sensacj´ wywo∏a∏o - donosi∏y o tym nie tak dawno Êrod-ki masowego przekazu - ˝e w wyniku czegoÊ takiego trzeba by∏o nawetosadziç w areszcie jednego stra˝aka z ochotniczej stra˝y po˝arnej, któryspecjalnie wznieca∏ po˝ary po to, a˝eby jego jednostka mog∏a si´ poja-wiç przy nich jako pierwsza. No i si´ pojawia∏a, dzi´ki czemu mog∏a ga-siç po˝ar najd∏u˝ej. Okaza∏o si´ bowiem, ˝e pomimo przyj´tego znacze-nia ochotniczoÊci, zawartego statutowo w nazwie, stra˝acy z ochotni-
WIZA DLA FISCHERA
Po raz pierwszy w historii Republiki Fe-deralnej Niemiec dosz∏o do zgody zaintere-sowanych tzn. przes∏uchiwanych, do tele-wizyjnej transmisji z posiedzenia parla-mentarnej komisji, powo∏anej do wyjaÊnie-nia tzw. afery wizowej. Procedura zeznaƒprzed kamerami znana jest ze Stanów Zjed-noczonych a ostatnio ch´tnie bywa stoso-wana równie˝ w Polsce.
Wracajàc zaÊ do meritum, przed nie-mieckà komisj´ zosta∏ wezwany Jozef Fi-scher, minister Spraw Zagranicznych Re-
publiki Federalnej, zwany popularnie Jo-schka, gdzie mia∏ przyczyniç si´ do wyja-Ênienia podstaw legalnej, to znaczy uzyska-nej na bazie wizy wjazdowej inwazji rosyj-skich i ukraiƒskich bandziorów na terenNiemiec, a tym samym na teren ca∏ej UniiEuropejskiej. Fischerowi zarzucono umo˝-liwienie tym samym handlu ˝ywym towa-rem, pomoc w zorganizowaniu prostytucjizniewolonych kobiet, umo˝liwienie prze-mytu setek tysi´cy pracujàcych „na czar-no“ i umo˝liwienie dzia∏alnoÊci przest´p-czej wschodnim mafiom. Dopuszczenie ka-mer zaproponowa∏a opozycja, chcàc Josch-k´ publicznie zblamowaç. Minister ch´tniezgodzi∏ si´ na obecnoÊç kamer, chcàcoÊmieszyç publicznie opozycj´.
Ca∏y „cyrk“ rozpoczà∏ si´ od d∏ugiegooÊwiadczenia Fischera. Przyzna∏, i˝ w ce-lach humanitarnych wydal zarzàdzenie,zobowiàzujàce pracowników konsulatówi ambasad do wydawania wiz obywatelomby∏ego ZSRR, bez sprawdzania ich to˝sa-moÊci oraz koniecznoÊci spe∏nienia innychprzepisów w myÊl zasady „In dubbio pro li-bertata“. Po dwóch latach dowiedzia∏ si´,˝e za samo miejsce w kolejce do konsulatumafia pobiera 50 dolarów i dochodzi dowydawania nawet kilku tysi´cy wiz dzien-nie, wi´c w 2000 roku zmieni∏ te przepisy.Przyzna∏ si´ do pope∏nienia b∏´du w dobrej
wierze, przyjmuje wi´c pe∏nà politycznàodpowiedzialnoÊç i... có˝ jeszcze chcecie?
Pos∏owie z opozycji nie doroÊli intelektu-alnie do Joschki w tym telewizyjnym spek-taklu. Jego b∏yskotliwoÊç i arogancja niemia∏y sobie równych. O szczegó∏ach oczy-wiÊcie nic nie wiedzia∏, niektórych sprawnie pami´ta∏, przypuszcza∏, ˝e pewnie pyta-nia mog∏y powstaç wy∏àcznie z niewiedzyi nieÊwiadomoÊci pos∏ów etc. Koƒczàc po-siedzenie przewodniczàcy komisji stwier-dzi∏: „Panie Fischer, po 9 i pó∏ godzinachdoszliÊmy do koƒca“. Na to Fischer: „Nad-spodziewanie szybko. B´dzie mi pana bra-kowa∏o“. Joschka Fischer - moim zdaniem -parti´ wygra∏. A kto przegra∏? Demokracjai szary obywatel.
Kilka dni póêniej sprawdzono w jednymz cyklicznych programów telewizyjnychjak ∏atwo mo˝na dostaç w Moskwie wiz´wjazdowà do Niemiec. Podstawiono kilkuludzi, nawet bez sta∏ego miejsca zamiesz-kania i Êrodków do ˝ycia próbujàc uzyskaçdla nich wizy przez specjalistyczne biurapodró˝y. Ka˝dy z wnioskodawców uzyska∏dokument ju˝ po kilku dniach. Ceny wa-ha∏y si´ od 200 do 500 dolarów w zale˝no-Êci od stopnia komplikacji sprawy.
Nie ma ˝adnych wàtpliwoÊci, ˝e i Fi-scher te˝ by wiz´ dosta∏.
RICHARD SABELA
15Panorama
ĆĆ ww ii ee rr ćć tt uu zz ii nn aa
Widzianeznad Renu
czych stra˝y po˝arnych mieli op∏acone w∏aÊnie od iloÊci godzin sp´-dzonych na walce z ogniem. Czyli adekwatnoÊç zakresu poj´cia doprzypisanej mu nazwy te˝ by w∏aÊciwie wymaga∏a monitorowa-nia. Dajmy na to semantycznego. To znaczy, mo˝e trzeba byw koƒcu ustaliç, czy ochotniczoÊç stra˝y jest przeciwieƒstwemstra˝actwa zawodowego, czy niech´tnego.
Wracajàc zaÊ do rzeczy, to bez wyrazu monitoring nie sposóbsi´ prawie dziÊ ju˝ obejÊç. Jest go coraz wi´cej w naszej j´zykowejcodziennoÊci. Zrobi∏ karier´ nie tylko w j´zyku urz´dowo-spra-wozdawczym, przy pomocy którego uspokaja si´ nas, ˝e mo˝emyspaç spokojnie bo monitoring czuwa. Lecz i w j´zyku Êrodkówmasowego przekazu, którym si´ nas solennie informuje, czy takjest rzeczywiÊcie. Co ciekawe, to daje znaç o sobie tak˝e w j´zykuinterpelacyjnym. Co robiç - zapytywa∏ nie tak znowu dawno te-mu, bo jeszcze w bie˝àcej kadencji (chcia∏o by si´ rzec, ˝e deka-dencji) jeden z pos∏ów zaniepokojony, w czasie jednej ze swoichinterpelacji, zbyt szybkim wchodzeniem Polski do Europy; wi´ c-co zrobiç, zapyta∏ ów pose∏, ˝eby nasze spo∏eczeƒstwo nie by∏o po-zbawione mo˝liwoÊci monitorowania wchodzenia w ˝ycie trak-tatu akcesyjnego?
KtoÊ mo˝e zarzuciç, i˝ zmierzamy do przypomnienia, ˝e Polacynie g´si i swój j´zyk majà. I ˝e zamiast monitorowaç, powinni uwa-g´ zwracaç, baczyç, sprawdzaç i przyglàdaç si´.
Broƒ Bo˝e. Do niczego takiego tutaj si´ nie zmierza. Bo i zresztàpo co. Ka˝dy ˝ywy j´zyk mocno osadzony w gramatyce i literatu-rze pi´knej sam si´ potrafi skutecznie obroniç. A jednym ze sposo-bów obrony przed czymÊ takim to szybkie wyÊwiechtywanie wyra-˝eƒ, któremu - jako j´zykowi - nie tylko ̋ e nie dodajà splendoru, alewr´cz przynoszà ujm´.
A monitoring wraz z monitorowaniem dopiero co wszed∏ do co-dziennego obiegu, a ju˝ zaczyna b∏yszczeç jak wytarty szelàg.
EDMUND WOJNAROWSKI
RozmaitoÊci
16 Panorama
- Ojej, jakie to brzydkie i zapuszczone!- za∏ama∏a r´ce panikonserwator. - I to ma byç dzie∏o samego Jacka Malczewskiego?-z niedowierzaniem odczyta∏a podpis widniejàcy u do∏u po prawejstronie p∏ótna.
Skonfundowany takim obrotem sprawy ci´˝ko opad∏em nakrzes∏o.
- Mo˝e wody? - zatroszczy∏a si´ pani domu - Zblad∏ pan jakbyi mina coÊ niet´ga. Ale g∏owa do góry, postaramy si´ jakoÊ ob-raz doprowadziç do ∏adu. Odkleimy p∏ótno od tektury, oczyÊci-my, po∏atamy, naciàgniemy na krosno. Mo˝e wróci do dawnejÊwietnoÊci?
I tak te˝ si´ sta∏o. Pani konserwator Jadwiga Wyszyƒska z Kra-kowa zrobi∏a wszystko co mo˝na by∏o zrobiç. Jak zawsze profesjo-nalnie i perfekcyjnie. W rezultacie obraz od˝y∏, pojaÊnia∏, zalÊni∏odÊwie˝ajàcà warstwà werniksu... s∏owem: wyszlachetnia∏. Wy-sz∏y niuanse kolorystyczne i detale, g∏´bia i ostroÊç konturu, alepowiedzmy sobie szczerze - nadal daleko mu by∏o do arcydzie∏a.Proporcje nieco chybione, nogi portretowanego êle ustawione,g∏owa za ma∏a, r´ce niedomalowane. Wyraêna dysharmoniai symptomy poÊpiechu. Typowa dla Jacka nonszalancja, którà munieraz wytykano, nieobca temu wielkiemu lecz tak˝e nadmierniep∏odnemu artyÊcie pewnoÊç siebie. Z kolorem nie najlepiej, bez re-welacji. Szarawe monachijskie bràzy urozmaicone brudnawymb∏´kitem. B∏´dy, wady, potkni´cia - tak, ale i zalety, choçby auten-tycznie surowy klimat portretu.
Ot, siedzi sobie (nie wiadomo dok∏adnie na czym) w dosyçsztywnej pozie pos´pny niby Sybirak, facet w kamizelce i butachz cholewami, a przestrzeƒ wokó∏ ciasno wype∏niona stolarskimi(czy snycerskimi) akcesoriami. Widaç zastaliÊmy go przy robocie,bowiem opar∏ o nog´ dopiero co ostrugany Êwie˝y kawa∏ drewna.
Uderza w portrecie dosyç pedantyczny realizm, nadmiar nie-zbyt ciekawych szczegó∏ów, dos∏owna, sucha sprawozdawczoÊç.Ani odrobiny w∏aÊciwej Mistrzowi sk∏onnoÊci do symboliki,udziwniania, alegorii. Ani wyobraênia ani fantazja nie dosz∏y tudo g∏osu. Ale có˝, to w koƒcu ˝aden mankament. Mo˝e akuratmalarz takie w∏aÊnie reporterskie, dokumentalne zadanie sobiepostawi∏? Takie przyjà∏ za∏o˝enie i stara∏ si´ z niego jak najlepiejwywiàzaç.
Osoba zbywajàca pora˝ajàce swà brzydotà malowid∏o (wym.85 x 65 cm) mia∏a wàtpliwoÊci: to chyba jakiÊ inny Malczewski,twierdzàc, ˝e zalega∏o ono wraz z innymi szparga∏ami na strychupewnego domu w zakopiaƒskiej dzielnicy Skibówki.
Podà˝y∏em wi´c ochoczo tym wyrazistym zakopiaƒskim tro-pem. Po nied∏ugim b∏àdzeniu osiàgnà∏em cel dobijajàc do brze-gu... a ÊciÊlej bioràc do Brzegi Wojciecha (1872-1941), legen-darnego rzeêbiarza i snycerza, pisarza i pedagoga podhalaƒskie-go w jednej osobie. Nikt inny tylko on, m∏oda jeszcze i rokujàcawielkie nadzieje s∏awa. DziÊ wa˝na, kultowa postaç z galerii osóbwielce dla regionu zas∏u˝onych. Wszystko gra i pasuje wr´cz ide-alnie, jak w szwajcarskim zegarku. Zgadza si´ czas akcji czyli po-wstania portretu. Lato 1902 - pobyt Malczewskiego w Zakopa-nym odnotowany przez wszystkich biografów malarza. Brzegama wtedy 30 lat, przed rokiem wróci∏ z zagranicy i kupi∏ w Zako-panem dom wraz z pracownià w∏aÊnie na Skibówkach. Jest i ha-czyk. Czy˝by ten pan z lekko siwiejàcym zarostem mia∏ dopiero30 lat? W interpretacji Malczewskiego tak, gdy˝ z regu∏y posta-rza on swoje m´skie modele gustujàc wyraênie w urodzie star-szych panów. Jak wiadomo wychodzi∏y mu wybornie pyszne ty-
W´drówkiprzedmiotów
MALCZEWSKI I SUROWCE WTÓRNE
py omsza∏ych, zadumanych ponuraków. Taka te˝ jest na portrecie jegowizja Wojtusia Brzegi.
Od razu przysz∏o mi do g∏owy aby olÊniç moim odkryciem Zakopane.Dopiero sensacj´ pod Tatrami wywo∏am dokonujàc rewindykacji ich bo-hatera! Otó˝ nic z tych rzeczy.
Pani dyrektor z Muzeum Tatrzaƒskiego, Teresa Jab∏oƒska, zerkn´∏abeznami´tnie na okazane zdj´cie i zawyrokowa∏a bezlitoÊnie: - Wszystkosi´ zgadza poza jednym, to nie jest Wojciech Brzega.
Serce mi niemal biç przesta∏o. Okaza∏o si´, ˝e istotnie mój Brzega wgMalczewskiego to zupe∏nie nie to samo co Brzega widziany oczami np.Wojciecha Weissa (nomen-omen malowany w tym samym 1902 roku).Ten weissowski Brzega to ∏agodny jak baranek, mi∏y, m∏odziutki go∏owàsz dziurkà w brodzie. T∏umacz´ pani dyrektor, ˝e portreciÊci, zw∏aszcza cimarkowi, naginajà portretowanych do swoich ulubionych stereotypów,ale có˝, sam czuj´, ˝e to takie „austriackie“ czyli ba∏amutne gadanie.
Koniec koƒców szukajàc consensusu zwaliliÊmy wszystko na zdj´-cie, ˝e niedobre, nieostre i w ogóle... mylàce. Obieca∏em dostarczyç domuzeum orygina∏, ale jakoÊ brakuje mi odwagi i opóêniam kolejnàprezentacj´.
Spróbujmy na pocieszenie opowiedzieç jak dosz∏o do namalowaniaportretu Brzegi przez Malczewskiego, uciekajàc si´ w tym celu do lekkiejkonfabulacji.
Wojciech Brzega (1872-1941); rzeźbiarz, snycerz, pi-sarz, pedagog. Autentyczny góral z Zakopanego.Kształcił się w Szkole Przemysłu Drzewnego w Zakopa-nem, potem krakowskiej ASP (u A. Dauna), w Mona-chium u H. Knirra i w Paryżu u J. Thomasa. Od 1901 ro-ku na stałe w Zakopanem, gdzie miał pracownie (m.in.stolarską) w domu na Skibówkach. Przyjaciel Stanisła-wa Witkiewicza, uznawany za współtwórcę tzw. styluzakopiańskiego.
17Panorama
Na ksi´garskich pó∏kach
Genera∏ Jerzy Zi´tek by∏ d∏ugoletnim woje-wodà: wpierw Êlàskim, potem katowickimi chyba na powrót Êlàskim. Jego d∏ugowiecz-noÊç polityczna porównywalna by∏a z premie-rowaniem Józefa Cyrankiewicza. Byli zresztànieco podobni charakterologicznie, z tym, ˝es∏awa Zi´tka nigdy nie przekroczy∏a granic Âlà-ska. Jerzy Zi´tek by∏ nieszablonowym gospoda-rzem - jak wówczas okreÊlano - ziemi w´glai stali, wielkorzàdcà, jak czasami o nim mówio-no, który pozostawi∏ trwa∏à i wymiernà pami´ço sobie. Mówiono i˝ stawia∏ sobie pomniki. Alejakie! Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku, zielone tereny w centrum dawniej prze-mys∏owego krajobrazu, sanatorium dzieci´ce w Rabce, kompleks sanatoryjno-wypo-czynkowy w Ustroniu, popularny Spodek - niekonwencjonalna hala sportowa. Budowa∏osiedla, szlaki komunikacyjne, ale podejmujàc decyzje, zw∏aszcza niezgodne z wytyczny-mi z Warszawy (Âlàsk w tamtych latach móg∏ sobie na to pozwoliç) i doglàdajàc ich re-alizacji (zwyczajowo wczesnym rankiem zjawia∏ si´ na placach budowy) zas∏u˝y∏ na ta-kie okreÊlenie. By∏ przy tym postacià niezwykle barwnà, o manierach przedwojennegowy˝szego urz´dnika paƒstwowego i ludowej ogromnej w∏adzy. Kocha∏ ˝ycie, a zw∏aszczauroki sto∏u, chocia˝ by∏ to stó∏ plebejski, Êlàski, z jego prostymi przysmakami. Stal si´ bo-haterem wielu anegdot, powiedzonek i takim pokazujà Jerzego Zi´tka w swojej ksià˝ce„Genera∏ z krykà“ (czyli z laskà) dwaj Êlàscy dziennikarze - Miros∏aw S∏omczyƒski i Wie-s∏aw Wilczek, b´dàcej zbiorem wspomnieƒ spisanych lekkà r´kà, czy bardziej r´koma,ale pozwalajàcej na stworzenie prawdziwego portretu cz∏owieka. Jak w ka˝dej tego typupublikacji znajdujà si´ w niej anegdoty bardziej perlàce si´ i bardziej dydaktyczne. Tychpierwszych jest zdecydowanie wi´cej, Êwiadczà o dobrej pami´ci o Generale wÊród wspo-minajàcych. Wielokrotnie zdarzy∏o mi si´ s∏yszeç na Âlàsku opinie; taki wojewoda przy-da∏by si´ w regionie teraz, w czasie trudnych przemian gospodarczych. Có˝, w moim od-czuciu jest to nieco naiwna wiara w moc sprawczà Zi´tka. Przy wielu przychylnych zda-rzeniach które równie˝ by∏y mu dane, jego szcz´Êciem by∏o, i˝ trafi∏ na swój czas. Czasgdy wojewoda - je˝eli chcia∏, a Zi´tek chcia∏ - by∏ kimÊ, od zdania którego wiele zale˝a∏o.Nie wyobra˝am sobie Jerzego Zi´tka jako przedstawiciela premiera w województwie. Tonie by∏oby na jego format, tak fizycznie ogromny. Zi´tek wykonujàcy polecenia bezbarw-nego Belki... To si´ nie mieÊci w g∏owie. A niewielkà ksià˝eczk´ czyta si´ jednym tchemi polecam jà jako lektur´ nie tylko Âlàzakom. Ech, byli ludzie i by∏y czasy...
WOJCIECH MA¸ACHOWSKI
Letnie wakacje artystów w Zakopanemw 1902 r. rych∏o zamieni∏y si´ w nieustajàcyplener. Wszystko naoko∏o wabi∏o wyjàtkowàurodà. W Jacku omal˝e si´ nie narodzi∏ pejza-˝ysta. By∏o ich tam wtedy trzech. Same tuzy:Malczewski, Stanis∏aw Witkiewicz i Jan Sta-nis∏awski. Jacek uwieczni∏ ca∏à tà (wielkà)trójk´ w cyklu rysunków i karykatur pt.„Z pobytu na Koziƒcu“, korzystali bowiemz goÊciny Jana Gwalberta Pawlikowskiegow jego s∏ynnej willi „Pod Jedlami“.
Pewnego razu (teraz ju˝ konfabulacja)Witkiewicz wzià∏ Jacka na wycieczk´ pod re-gle i korzystajàc ze Êwietnego humoru w ja-kim si´ obaj znajdowali wyjawi∏ swoje wiel-kie a nieÊmia∏e ˝yczenie.
- Mój Jacku z∏oty, druhu i przyjacielu, nieodmawiaj proÊbie mojej czo∏obitnej. Zrób mit´ przys∏ug´ i sportretuj Wojtka Brzeg´ - z∏o-˝y∏ d∏onie jak do modlitwy. - Wart on twegop´dzla po stokroç! Porzuci∏ Pary˝ i Europ´,i wróci∏ tu przed rokiem aby s∏u˝yç swym ta-lentem skalnej, nieurodzajnej ziemi ojców!ZdolnoÊci ma rozliczne. Rzeêbiarz, snycerz,opanowa∏ tak˝e kunszt meblarstwa. Rzeêbi,struga, modeluje, celujàc w góralskich ludo-wych motywach i ornamentach. Artystai rzemieÊlnik zarazem. Zrobi wszystko coz drewna - od chaty góralskiej do ∏y˝ki. Matak˝e pociàg do pióra i pracy spo∏ecznej. Toon w∏aÊnie wprowadzi∏ w ˝ycie moje kon-cepcj´ odnoÊnie stylu zakopiaƒskiego - za-iskrzy∏y mu si´ oczy. - Dzi´ki niemu mojaukochana góralszczyzna zdob´dzie kraj ca∏y,a mo˝e i Êwiat...
Jacek westchnà∏ i wyraênie posmutnia∏.- Wiesz dobrze, Stachu najmilszy, jak nie-
ch´tnie pracuj´ poza w∏asnà krakowskà pra-cownià. JeÊli zrobi´ o co prosisz, ostrzegam,mo˝e wyjÊç z tego w rezultacie kompletnyknot! Co gorsza czasu jest ma∏o i p∏ócien od-powiedniego formatu nie posiadam.
- ˚aden w tym k∏opot, Jacku mój przezac-ny - podsumowa∏ rozmow´ Witkiewicz. - Ma-my przecie˝ materia∏y zast´pcze. Namalujeszpo prostu Brzeg´ na odwrocie jakiegoÊ stare-go, bezwartoÊciowego malowid∏a, a takich tubez liku. Jeszcze dziÊ b´dziesz mia∏ wszystkoco potrzeba. Bior´ to na siebie.
Puszczam si´ na takà bezczelnà konfabu-lacj´ nie bez powodu. Otó˝ po odklejeniup∏ótna portretu od starej tektury (majstersz-tyk p. Wyszyƒskiej) ujawni∏ si´ na podobra-ziu jeszcze jeden, tym razem kobiecy portretw owalu, czy raczej Êlady po takim portrecie.O ile mo˝na sàdziç po tak nik∏ych resztkach,dzie∏o najzupe∏niej amatorskie. Witkiewiczjak widaç dotrzyma∏ s∏owa dostarczajàc Jac-kowi przyobiecany surowiec wtórny. Mal-czewski znalaz∏ si´ tym samym w sytuacji conajmniej przymusowej.
Taka jest, jak sàdz´, geneza portretu Brze-gi czyli moja w∏asna wersja wydarzeƒ. Uwa-˝am bezwstydnie, ˝e ma wszelkie cechyprawdopodobieƒstwa.
ANDRZEJ ¸OJANFoto S¸AWEK BOROWSKI
Ech, byli ludzie...
Giles Jacob, dyrektor Mi´-dzynarodowego Festiwalu Fil-mowego w Cannes publiczniezapowiada∏, ˝e jego tegorocz-na 58. edycja b´dzie bez poli-tyki, a „Z∏otà Palmà“ uhono-rowane zostanà wartoÊci ar-tystyczne. By∏o to wyraêneodniesienie do ubieg∏orocznejwygranej antybushowskiego,politycznego filmu MichaelaMoore’a „Farenheit 9/11“.
W tym roku o „Z∏otà Palm´“ walczy∏o 21 filmów z 13 krajów. PrzyzwyczailiÊmy si´ ju˝ dotego, ˝e udzia∏ polskiej kinematografii w Cannes jest symboliczny, albo nawet w ogóle go niema. Tym razem polskim akcentem by∏a jedynie pozakonkursowa projekcja krótkometra˝o-wego filmu Anny Jadowskiej pt. „Korytarz“ w cyklu poÊwi´conym Europie Wschodniejw krótkich filmach.
„Z∏otà Palm´“ - najwa˝niejszà nagrod´ MFF w Cannes - otrzyma∏ belgijski film „Dziecko“,opowiadajàcy histori´ m∏odego z∏odzieja, który sprzedaje swojego nowo narodzonego syna.Obraz ten wyre˝yserowali bracia Jean-Pierre i Luc Dardenne, majàcy ju˝ w swym dorobkujednà „Z∏otà Palm´“, zdobytà szeÊç lat temu za kontrowersyjny film „Rosetta“.
Grand Prix przypad∏o filmowi „Broken Flowers“ amerykaƒskiego re˝ysera Jima Jarmu-scha, a nagroda specjalna jury (przewodniczy∏ mu re˝yser Emir Kusturica) filmowi „Shan-ghai Dreams“ chiƒskiego re˝ysera Wanga Xiaoshuai. Za najlepszy film krótkometra˝owyuznano ukraiƒski obraz „Podorozhni“ Igora Strembickiego.
Nagrod´ za najlepszà rol´ kobiecà otrzyma∏a izraelska aktorka Hanna Laslo (za kreacj´w filmie „Free zone“), a za m´skà - Amerykanin Tommy Lee Jones (za kreacj´ w wyre˝ysero-wanym przez siebie filmie „Trzy pogrzeby Melqiadesa Estrady“, uhonorowanego tak˝e za naj-lepszy scenariusz).
Corocznych Laureatów „Z∏otych Masek“ -bardzo cenionych w Êrodowisku teatralnymNagród Artystycznych Marsza∏ka Wojewódz-twa Âlàskiego - ustala Komisja Konkursowask∏adajàca si´ ze znanych krytyków teatral-nych Êlàskich mediów. Tym razem jury oce-nia∏o 34 spektakle przygotowane przez 18 te-atrów regionu. Poznanie werdyktu i wr´cze-nie „Z∏otych Masek“ 2004 mia∏o miejscew Operze Âlàskiej w Bytomiu.
Spektaklem roku zosta∏ „Cholonek“ w re˝y-serii Miros∏awa Neinerta i Roberta Talarczykaz Teatru Korez w Katowicach, zrealizowanywed∏ug powieÊci Janoscha „Cholonek czyli do-bry Pan Bóg z gliny“ b´dàcej na Âlàsku bestsel-lerem czytelniczym w latach siedemdziesià-tych. Ze sztukà tà wià˝à si´ jeszcze dwie dalsze„Z∏ote Maski“. W kategorii „Aktorstwo - rolakobieca“ za najlepszà uznana zosta∏a Gra˝ynaBu∏ka, odtwarzajàca w „Cholonku“ rol´ Âwi´t-kowej. Ponadto nagrodà specjalnà uhonoro-wany zosta∏ wymieniony ju˝ Robert Talarczyk- za kreatywnoÊç i wszechstronnoÊç w dokona-niach adaptacyjnych, re˝yserskich i aktorskichw spektaklach: „Niezidentyfikowane szczàtkiludzkie i prawdziwa natura mi∏oÊci“ Brada Fra-zera (Teatr Gry i Ludzie w Katowicach), „Krzykwg Jacka Kaczmarskiego“ (Teatr Rozrywkiw Chorzowie) oraz w∏aÊnie „Cholonek“.
Panorama18
Kultura
• WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • WYDARZENIA • W
„Z¸OTE MASKI“ ROZDANE
Redaguje ANNA G¸UCH
„DZIECKO“ LAUREATEM W CANNES
W legendach lubiano przypominaç histori´ „Czarnej Maƒki“pi´knej dziewczyny z PowiÊla, która by∏a kochankà frajerów p∏acà-cych za jej cia∏o. Mog∏a mieç wszystko, lecz zakocha∏a si´ w z∏odzie-ju Antku majàcym czar i wi´cej nic. Jak si´ skoƒczy∏a ta opowieÊç...ka˝dy mo˝e sobie wydumaç w∏asny epilog stosownie do nastroju.W legendach wszystko jest mo˝liwe... Tak naprawd´ Êwiat przedwo-jennych zakazanych dzielnic by∏ miejscem n´dzy, kradzie˝y, bójek,a najbardziej znani i opiewani w apaszowskich balladach przest´pcyzanim kogoÊ dêgn´li no˝em, wykradali z kurników kury, kaczkii króliki. Nic tam nie by∏o wznios∏ego, szlachetnego. Ale od czego jestwyobraênia i up∏yw czasu. Tak si´ zastanawiam; czy za kilkadziesiàtlat powstanie legenda „ch∏opców z miasta“ i ktoÊ napisze - wzoremniedawno oglàdanego na naszych ekranach musicalu „Chica-
go“nagrodzonego kilkoma Oscarami -scenariusz widowiska pod ty-tu∏em „Wo∏omin“, w którym wystàpià „Dziad“, „Pershing“, „Bara-nina“, „Simon“oraz inne pospolite bandziory, przypudrowane ho-norem i godnoÊcià. Có˝, z∏o jest najbardziej pociàgajàce i inspirujà-ce.
Póki co, zabrzaƒski Teatr Nowy wystawi∏ musical „Taka noc niepowtórzy si´ wi´cej“, b´dàcy przypomnieniem najwi´kszych mi´-dzywojennych przebojów, mi´dzy innymi dwóch najbardziej zna-nych twórców Jerzego Petersburskiego i Henryka Warsa, a tak˝eBogus∏awa Kapera i innych powiàzanych zr´cznie napisanà apa-szowskà historià, w której spotykamy upad∏ego arystokrat´ fordan-sera, inspektora Królika - bohatera przedwojennych komiksówulicznych, pierwszà naiwnà - nie b´dàcà znów takà naiwnà, groêne-go bandyt´ Ferdynanda i wiele innych postaci wype∏niajàcych ówpó∏Êwiatek, nigdy nie istniejàcy, a tak bardzo trwa∏y w wyobraêni.Autor Kasper Stefanowicz powiàza∏ poszczególne numery wokalno-taneczne tekstem w charakterze pastiszu i szkoda, i˝ tej intencji niewyczuli wszyscy aktorzy, grajàc nazbyt serio. A byç mo˝e spowodo-wa∏a to premierowa trema.
Spektakl oglàda si´ bardzo dobrze, bo kto nie lubi starych piose-nek majàcych ju˝ cz´sto ponad siedemdziesiàt lat, prostych w formiei treÊci. Przed laty popularny i z∏oÊliwy nierzadko aktor KazimierzRudzki powiedzia∏: najbardziej filozoficzna treÊç jakà jest w stanieoddaç piosenka zawiera si´ w przes∏aniu „A mnie jest szkoda lata“.
Spektakl „Taka noc nie powtórzy si´ wi´cej“ jest wierne tej zasa-dzie. Zapewniajàc pó∏torej godziny dobrej zabawy - przy niektórychnumerach publicznoÊç nuci refreny wraz z aktorami. Ciekawe któreze wspó∏czesnych przebojów za kilkadziesiàt lat b´dà podÊpiewywa-∏y nasze wnuki czy prawnuki? OczywiÊcie, je˝eli ktoÊ chce mo˝e si´przyczepiç, ˝e na zabrzaƒskiej scenie odczuwa si´ brak wykonaw-czyni o umiej´tnoÊciach Lizy Minelli i aktora taƒczàcego jak Gene
IDè PAN SPAå
19Panorama
Muzyka bez granic
WYDARZENIA • WYDARZENIA •
Kelly. Czepiaç si´ mo˝na zawsze i wszystkiego, tylko, ˝e jak ktoÊbardziej dojrzeje „na nie“ ma Rit´ Hayworth - jak brzmia∏ popu-larny zwrot przed kilkudziesi´ciu laty. Warto zobaczyç „Noc któ-ra nie powtórzy si´ wi´cej“ nawet z takim przes∏aniem, ˝e naszenieweso∏e czasy, byç mo˝e równie˝ trafià do legendy pe∏nej lek-koÊci, wdzi´ku i szarmu. A kogo nie przekona∏em, powtórz´ zaszlagwortem premierowego wieczoru: „Idê Pan spaç“.
PIOTR PRZEC¸AWSKI
Teatr Nowy W Zabrzu„Taka Noc nie powtórzy si´ wi´cej“re˝yseria Andrzej Lipskipremiera maj 2005
September CollectiveGeographic 2004
September Collective towspólny projekt trzech wetera-nów niemieckiej sceny elektro-nicznej: Barbary Morgenstern,Stefana Schneidera (To RococoRot, Mapstation) oraz naszegokrajana Paula Wirkusa (dawniejKarcer, Spokój, Mapa). Trzy oso-bowoÊci nowej elektroniki spo-tka∏y si´ w 2002 roku na wspól-nej trasie koncertowej w Polsce,podczas której na koncercie w Katowicach dosz∏o do spontanicznegoperformance’u zainicjowanego przez Barbar´, która po kilku bisachzaprosi∏a ponownie na scen´ Schneidera i Wirkusa. Ta kilkunastomi-nutowa i niepozorna improwizacja ca∏ej trójki na scenie zaowocowa-∏a rozbudowanym materia∏em, który powstawa∏ na kolejnych kon-certach. Muzycy spotkali si´ ponownie tym razem w studio, gdzie za-rejestrowali wspólny projekt, jednak p∏yta ukaza∏a si´ dopiero podwóch latach.
Pitagorejczycy twierdzili, ˝e Êwiat jest muzykà, zaÊ muzyka mate-matykà i taki jest September Collective. Elektroniczne wariacje imitu-jàce odg∏osy z laboratorium fizyki doÊwiadczalnej, ju˝ nie dêwi´k in-dustrialu lecz mikrodêwi´ki kwantowego Êwiata. Wykreowana przezSC przestrzeƒ jest ch∏odna ale nie odrealniona, nieco fantastyczna alenie sztuczna. Materià tej p∏yty jest sama materia, mikrodêwi´ki real-nego Êwiata. Berliƒskie trio nie musia∏o posuwaç si´ do imitacji odg∏o-su pracujàcego m∏ota, wystarczy∏o „ws∏uchaç si´“ w materi´, w ma-tematycznà perfekcj´ dêwi´ku w mikroskali. Tym samym SeptemberCollective udowadnia, ˝e muzyka elektroniczna nie jest sztucznymbytem a jedynie nieskoƒczonym horyzontem poszukiwaƒ.
Muzycy zapowiadajà kontynuacj´ swojego dzie∏a, o tym jak inte-resujàcy jest ten projekt fani mogli si´ przekonaç na kwietniowejtrasie grupy, która obejmowa∏a: Wroc∏aw, Katowice, Krakówi Warszaw´.
V/AMonika ForceMonika 2004
Berliƒskie wydawnic-two Monika Enterprisedzia∏ajàce od 1997 rokujest sk∏adnicà nietuzinko-wych wra˝liwców mu-zycznych. Za∏o˝one zosta-∏o przez Gudrun Gut (ex-Malarie, ex-EinsturzendeNeubaten) mecenasa ta-
kich twórców jak choçby Chika & The Folder, Cobra Killer czy Ma-ska Qrella. Monika Force jest najnowszà kompilacjà labelu Moni-ka, na której obok utworów z najnowszych p∏yt wydawnictwa zna-laz∏y si´ smaczki, tak charakterystyczne dla tej berliƒskiej stajni.
Selekcjonerem artystów, którzy znaleêli si´ na p∏ycie by∏a oczywi-Êcie Gudrun, wi´c zaprezentowanych muzyków ∏àczy wspólna wra˝-liwoÊç muzyczna, wizytówka labelu. Razem wnoszà w przestrzeƒdêwi´ku dziedzictwo nonszalancji. Przekorny dystans wyszed∏naprzeciw korzeniom muzyki naiwnej, troch´ sennej, troch´ baÊnio-wej, troch´ marzycielskiej a dzieci´ca radoÊç Êpiewania scali∏a si´ z li-ryzmem wykraczajàc daleko poza style, ocierajàc si´ zaledwie o nie.Nie jest to rodzina avant-popu, ani do koƒca disco awangarda, nie
NOWOÂCI P¸YTOWE
W kategorii „Spektakl dla dzieci“ za najlepszy uznano „Pi´knài Besti´“ Jana OÊnicy w re˝yserii Mariana Pecko z Teatru Lalek Ba-nialuka w Bielsku-Bia∏ej.
Kolejnà statuetk´ „Z∏otej Maski“ w swej karierze otrzyma∏ Wie-s∏aw S∏awik z Teatru Âlàskiego im. St. Wyspiaƒskiego w Katowicach- tym razem nie za jednà, a za dwie kreacje aktorskie: za rol´ tytu∏o-wà w spektaklu „Pan Pawe∏“ w re˝yserii Grzegorza Kempinjsky’ego(w Teatrze Âlàskim) i za rol´ Tito Merellego w spektaklu „Dajcie mitenora“ Kena Ludwiga w re˝yserii Marcina S∏awiƒskiego (w Gliwic-kim Teatrze Muzycznym).
Katarzyna Deszcz uhonorowana zosta∏a „Z∏otà Maskà“ dla naj-lepszego re˝ysera 2004 roku, a otrzyma∏a jà za spektakl „Iwonaksi´˝niczka Burgunda“ Witolda Gombrowicza, zrealizowany w Te-atrze im. A. Mickiewicza w Cz´stochowie.
W kategorii „Choreografia“ najlepszà okaza∏a si´ KatarzynaAleksander-Kmieç, wyró˝niona za „Krzyk wg Jacka Kaczmarskie-go“ w re˝yserii Roberta Talarczyka (w Teatrze Rozrywki w Cho-rzowie).
Roman Kalarus otrzyma∏ „Z∏otà Mask´“ za scenografi´, a kon-kretnie za spektakl „Kowal“ Gustawa Morcinka w re˝yserii BogdanaNauki w Êlàskim Teatrze Lalki i Aktora „Ateneum“ w Katowicach.
W kategorii „Muzyka“ najlepszym uznano Józefa Skrzeka - zamuzyk´ (w wykonaniu kapeli „Wa∏achy“) do spektaklu „History-ja o Chwalebnym Zmartwychwstaniu Paƒskim Miko∏aja z Wilko-wiecka“ w re˝yserii Wies∏awa Komosy w Teatrze Polskim w Biel-sku-Bia∏ej.
Gratulacje dla wszystkich Laureatów „Z∏otych Masek“ 2004.A tymczasem ca∏e Êlàskie Êrodowisko teatralne pracuje ju˝ na „Z∏o-te Maski“ 2005 - niech otrzymajà je najlepsi: za osza∏amiajàce osià-gni´cia, zgodnie zachwycajàce krytyków i widzów, o których g∏oÊnob´dzie nie tylko w regionie...
Kolejny powrót Obituary
Poczàtkowo najnowszy album legendarnej grupy mia∏ nosiç nazw´ zespo∏u,ale ostatecznie Amerykanie zdecydowali si´ na tytu∏ Frozen In Time. Albumuka˝e si´ 11/12 lipca i znajdzie si´ na nim dziesi´ç kompozycji. Mamy nadziej´,˝e kolejny powrót Obituary b´dzie bardziej udany ni˝ Back From The Dead, któ-ry ukaza∏ si´ osiem lat temu i by∏ s∏abym krà˝kiem.
Dickinson soloO tym, ˝e Bruce Dickinson
jest w znakomitej formie, mo˝-na by∏o zobaczyç podczas My-stic Festiwalu, który odby∏ si´pod koniec maja na StadionieÂlàskim. Dickinson jak zwykleprzebieg∏ po scenie kilka kilo-metrów i co najwa˝niejsze Êpie-wa∏ ciàgle na wysokim pozio-mie. Kilka dni przed koncer-tem, dok∏adnie 23 maja ukaza-∏a si´ szósta solowa p∏yta woka-listy, zatytu∏owana Tyranny OfSouls. 10 nowych kompozycjipokazuje wszechstronnoÊç wo-
kalisty, prowadzàc nas w Êwiat odmiennych nastrojów, barw, dêwi´ków.Sprawnie stopniowane napi´cie i najwy˝szy poziom wykonawczy prowokuje
HATE ETERNALI, Monarch Earache/Mystic
Kiedy siedem lat temu gi-tarzysta Erik Rutan odcho-dzi∏ z Morbid Angel, fani niemogli pojàç czemu odrzucalos wygrany na loterii (tzn.granie w jednym z najlep-szych death metalowych ze-spo∏ów na Êwiecie) na rzeczw∏asnego bandu. Jednakambitny Rutan nie chcia∏tylko odgrywaç pomys∏ówTreya Azagthotha, ale reali-zowaç swoje w∏asne kompo-zycje. Ju˝ debiutancki albumConquering The Throne prezentowa∏ bardzo intensywny techniczny death metalnajwy˝szej próby. King Of All Kings, czyli kolejna nawa∏nica Hate Eternal to mate-ria∏ jeszcze bardziej zagmatwany i agresywniejszy. Wreszcie dochodzimy do AnnoDomini 2005 i najnowszej ods∏ony trio z Florydy, czyli I, Monarch, która jest zde-cydowanie najlepszà p∏ytà w dorobku grupy. Hate Eternal znalaz∏o z∏oty Êrodeki techniczne wygibasy zlewajà si´ w ciekawe kompozycje. Nie ma ju˝ takiej Êcianydêwi´ku i monotonii jak na King Of All Kings. P∏yta jest bardzo szybka (zresztà toznak firmowy Amerykanów) i wiele grajków po∏ama∏o by sobie r´ce próbujàc ode-graç na gitarze, czy perkusji songi Hate Eternal. Wi´kszoÊç albumu to oszala∏e tem-pa odgrywane przez typowe instrumentarium, ale pojawiajà si´ równie˝ tybetaƒ-skie b´bny, czy didjeridoo - najstarszy instrument Êwiata, który wynaleêli Abory-geni. Ostatni na p∏ycie „Faceless One“ to utwór zdecydowanie odbiegajàcy od resz-ty - instrumentalny progresywny death metal. Muzyka na I, Monarch to paradok-salne po∏àczenie pierwotnej chaotycznej si∏y z matematycznà precyzjà. To tak jak-by si∏a i agresja Mike Tysona zbrata∏a si´ z umys∏em znakomitego szachisty Garrie-
Redaguje SABINA B¸A˚Y¡SKAMuzyka bez granic
20 Panorama
jest to w pe∏ni taneczna elektronika ani elektronicz-na psychodelia (znakomity perwersyjny wyczyn„Heavy Rotation“ Cobra Killer w remiksie LikeA Tim albo „Daleko“ Chica & The Folder w remiksieDinky). Kr´gos∏upem muzycznym tej kompilacji jestmanifest i prowokacja - Monika Force gra na nosiei pokazuje j´zyk muzycznym kanonom. Jest to kon-trowersyjnie niezale˝na muzyka, rarytas skupiajàcyna jednej p∏ycie ró˝ne osobowoÊci i gwarantujàcyfantastyczne doznania.
InduktiS.U.S.A.R.OFFmusic 2004
Biografia Indukti si´ga poczàtku lat 90. kiedy po-wsta∏ prototyp zespo∏u- grupa Vein, wywodzàca si´z inspiracji rockiem symfonicznym. Z czasem Veinzmieni∏ nazw´ na Indukti a zespó∏ zdoby∏ laur Rocko-wych Ogródków w P∏ocku i Festiwalu Voyage’51, a˝do momentu zwci´stwa w I edycji Big Star Festiwal.Potem by∏a ju˝ tylko wstrzàsajàca p∏yta S.U.S.A.R.
W sk∏adzie, w którym Indukti nagra∏ p∏yt´, zespó∏gra od 3 lat. T´ niezwyk∏à formacj´ tworzà znakomi-cie uzdolnieni muzycy: Wawrzyniec Dramowicz -muzyk Orkiestry Sinfonia Varsovia, Filharmonii Na-rodowej, Orkiestry PRiTV, by∏y muzyk OrkiestrySymfonicznej w Montrealu; Ewa Jab∏oƒska grajàcana skrzypcach (Robot, Kokszoman), Maciej Adam-czyk (Bajkonur, Namaste) oraz Piotr Kocimski i Ma-ciek JaÊkiewicz. GoÊcinnie w liniach wokalnych wzià∏udzia∏ Mariusz Duda z Riverside.
To pora˝ajàca p∏yta, szalenie skupiona, perfekcyj-na w ka˝dym detalu. Znakomicie spi´trzona drama-turgia zosta∏a rozegrana wed∏ug precyzyjnego sce-nariusza: motoryki i dynamizmu, przestrzeni w któ-rej nami´tnoÊç przechodzi w surowoÊç, si∏a basui gwa∏townoÊç b´bnów nada∏y tej instrumentalnejp∏ycie porywajàcy i osza∏amiajàcy przebieg dope∏-niony ucztà z wr´cz szamaƒskimi partiami harfy (go-Êcinnie Anna Faber) i skrzypiec. To niezwykle egzo-tyczny, witalny i progresywny album, lokomotywagatunku i nasza wizytówka na Êwiat. Warto o tympami´taç, bo Indukti wykreowa∏ nowatorskii wstrzàsajàco genialny album, czapki z g∏ów.
IZA LARISZ
NOWOÂCI P¸YTOWE • POLECAM • POLECAM • POLECAM
• NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • NEWS
ARISEThe Beautiful New WorldSpinefarm/Mystic
Arise to nieznana w naszym kraju kapelagrajàca melodyjny metal, z którego s∏ynie sce-na w Goeteborgu. Spodziewa∏am si´, ˝e muzy-cy równie˝ pochodzà z tamtych okolic. Arise tojednak Finlandia. The Beautiful New World toich trzecia p∏yta, która jest przewidywalna jakpolski polityk. Wiadomo, ˝e gdy dorwie si´ dokoryta, b´dzie si´ troszczy∏ tylko o siebie i ewen-tualnie swojà rodzin´. Arise równie˝ niczymnas nie zaskakuje. Poczàtek - szybkie tempo, hi-steryczny wokal, w refrenie zwolnienie - ∏adnamelodyjka i frontman zamiast krzyczeç Êpiewa.Na szcz´Êcie klon z Finlandii nie zapatrzy∏ si´w kiczowate In Flames, ale w At The Gates.Dlatego te˝, pomimo nachalnego kopiowaniamog´ pos∏uchaç tej p∏yty kilka razy do koƒca.Wokalista Erik Ljungqvist równie˝ pokocha∏ AtThe Gates, a dok∏adnie Tomasa Lindberga.Przez wi´kszoÊç p∏yty u˝ywa histerycznego wo-kalu z którego s∏ynie rudzielec.
21Panorama
Muzyka bez granic
• ODRADZAM •
go Kasparowa. Taki mistrz królowa∏by na ringu przez dekad´. Czy taka przysz∏oÊç czeka Ha-te Eternal? Ostatnie albumy Morbid Angel, czy Deicide blaknà przy tym dêwi´kowym torna-dzie zawartym na I, Monarch. Rutan to równie˝ znakomity producent. Dlatego te˝ oczywi-stym jest, ˝e swoje najnowsze dziecko dopieÊci∏ maksymalnie.
NILEAnnihilation of The WickedRelapse/Mystic
Nile ju˝ od dawna nale˝y do czo∏owych zespo∏ów death metalowych i tà p∏ytà potwierdza,˝e jak najbardziej zas∏u˝enie. DoÊç nieoczekiwanie muzycy zminimalizowali wp∏ywy muzykiorientalnej i wysz∏o im to na dobre. Lubi∏am wszelkie dêwi´ki, zawodzenia przypominajàce at-mosfer´ staro˝ytnego Egiptu, jakie pojawia∏y si´ na poprzednich p∏ytach. Jednak teraz Ame-rykanie stworzyli tak ciekawe metalowe kompozycje, ˝e s∏usznie nie upi´kszali ich na si∏´. Fa-ni egipskich rytmów mogà poczuç si´ zawodzeni, ale na pewno nie mo˝na tego powiedzieç
o mi∏oÊnikach metalowej muzyki.Annihilation of The Wicked to p∏ytana wiele przes∏uchaƒ. Za ka˝dymkolejnym odkrywamy coÊ nowego.Obok ci´tych riffów, jest tu tak˝ewiele zwolnieƒ. Wydaje mi si´, ˝e ty-lu walców jeszcze Nile nie mia∏ naswoich p∏ytach. Bardzo przypad∏ami do gustu równie˝ koƒcówka p∏y-ty, czyli dwa ostatnie utwory, pozatytu∏owym, „Von Unaussprechli-chen Kultem“. Wolne pompatycznekawa∏ki. Termin epicki death metal(ktoÊ u˝y∏ ju˝ takiego okreÊlenia) pa-suje tutaj jak ula∏. Warto równie˝wspomnieç o rewelacyjnych solów-kach. Zw∏aszcza ostatnie solo nap∏ycie na d∏ugo pozostaje w g∏owie.
M • POLECAM • POLECAM • POLECAM •
s∏uchacza od ca∏kowitego zatopienia si´ w dêwi´ki Tyranny Of Souls. Poczàwszy od apo-kaliptycznych b´bnów i ognistych gitar, przez przebojowoÊç „Soul Intruders“, chwil´ od-dechu w lirycznej balladzie „Navigate The Seas Of The Sun“ a˝ do kulminacyjnego punk-tu w utworze tytu∏owym, w ka˝dej sekundzie s∏yszymy popis warsztatowy wokalistyIron Maiden i nie mniej wyraziste struktury utworów.
Nowe ZiyoLegendarny zespó∏ polskiej sceny New wave powraca po latach nieobecnoÊci ze swoim
najnowszym, d∏ugo oczekiwanym albumem. Jerzy Dural wraz z zespo∏em serwujà swoim fa-nom Popburger’a - najÊwie˝sze, niezwy-kle starannie przygotowane danie, na ca-∏oÊç którego sk∏adajà si´ ich najnowszekompozycje utrzymane w niepowtarzal-nym klimacie, tak dobrze znanym fanomzespo∏u. Ostatni regularny album zespo∏u- Spectrum, ukaza∏ si´ w 1998 roku. Dwalata póêniej zespó∏ wyda∏ sk∏adank´ Exli-bris - Magiczne Numery 1986-2000, naktórej znalaz∏y si´ ich najwi´ksze przeboje.Po ukazaniu si´ tej p∏yty nast´puje 3-let-nia przerwa, która zespó∏ przerywa dopie-ro na prze∏omie 2004 i 2005 roku, wyda-jàc reedycje swoich wszystkich szeÊciup∏yt, co by∏o zapowiedzià ich najnowszegowydawnictwa, które ukazuje si´ w∏aÊnienak∏adem Metal Mind Productions.
S • NEWS • NEWS • NEWS • NEWS • NEWS •
Legendarny Max Cavalera z zespo∏em za-grajà w warszawskiej „Stodole“ 13 lipca. Gru-pa ∏àczàca metalowe brzmienie i si´gajàca dokorzeni muzyki byç mo˝e zaprezentuje ju˝fragmenty z najnowszego, piàtego, studyjnegoalbumu Dark Ages. Na oficjalnà premier´ p∏y-ty trzeba zaczekaç do wrzeÊnia. Przypomnij-my, ˝e przedpremierowo Soulfly goÊci∏ ju˝w Polsce z czwartym krà˝kiem: Prophecy, któ-ry zaprezentowali na Metalmanii 2004 w ka-towickim „Spodku“. 28 lutego ukaza∏o si´ d∏u-go oczekiwane, pierwsze w historii DVD zespo-∏u „The Song Remains Insane“. Krà˝ek zawie-ra m.in. wszystkie teledyski Soulfly, ponad go-dzinny zapis kawa∏ków live z ró˝nych stronÊwiata, wywiady z Maxem oraz inne atrakcje.
Zespó∏ zawita do Polski w sk∏adzie: Max Ca-valera, Bobby Burns (bas), Marc Pizzo (gitara)oraz Joe Nunez (perkusja). Jak przyznaje Cava-lera, wracaç do Polski, to jak wracaç do domu,a koncerty sà niezapomnianym, energetycz-nym prze˝yciem.
• KONCERTY •
Sejm zdecydowanà wi´kszoÊciàg∏osów uchwali∏ ustaw´ o kinematografii nadktórà prace trwa∏y kilka lat. Ustawa powo∏ujePolski Instytut Sztuki Filmowej, wspierajàcyprodukcje rodzimego kina. Oprócz wp∏ywówz gier losowych, filmowcy mogà liczyç na dota-cje stanowiàce 1,5 procent reklamowychnadawców telewizyjnych, dystrybutorów filmo-wych, kinowych. Przed ostatecznà batalià czylig∏osowaniem obie strony konfliktu (gdy˝ przyokazji, jak w dobrym scenariuszu, starli si´przedstawiciele Êrodowisk twórczych z gruby-mi rybami komercyjnych stacji, a Solorz, Walteri Wejchert kochajà zdobywaç pieniàdze, a nietrwoniç i to na tak im obce przedsi´wzi´cie jakpolskie filmy) wystosowa∏y ca∏ostronicoweapele opublikowane w prasie tak, ˝e jeszczezarobili Norwegowie, Niemcy i wszyscy inni za-rabiajàcy na polskoj´zycznych wydawnictwach.Ot mamy neokolonialny kapitalizm.
Polskie kino w pi´tnastoleciu III RP tak na-prawd´ wyprodukowa∏o jeden film, który si´pami´ta i który warto by∏o nakr´ciç. MyÊl´o „Edim“ Piotra Trzaskalskiego, historii dziejà-cej si´ na ∏ódzkich Ba∏utach, „tu i teraz“ zewszystkimi tej rzeczywistoÊci realiami, znako-mitym aktorstwem i twórczà myÊlà. Powsta∏ow tym czasie kilka dobrych filmów, chocia˝ ju˝mia∏bym trudnoÊci z ich dok∏adnym przypo-mnieniem. Nakr´cono te˝ ca∏à reszt´, ju˝ topseudointelektualnych gniotów w których jesttyle myÊli co brudu pod paznokciami wzi´tegoadwokata, filmów nikomu i do niczego niepo-trzebnych. Niektóre z nich mia∏y dokumento-waç jak to w PRL-u by∏o strasznie i jak bohater-scy opozycjoniÊci walczyli o lepszà przysz∏oÊç,którà w∏aÊnie aktualnie mamy. I z tej radoÊcirzygaç si´ chce. Lecz, w tym przypadku twórcychocia˝ byli uczciwi w swojej nieuczciwoÊci. Po-mimo tego wszystkiego kocham polskie kino,zw∏aszcza na tle amerykaƒskiej szmiry wype∏-niajàcej ekrany, która z twórczoÊcià nie ma ju˝nic wspólnego. Skoƒczy∏ si´ czas kochajàcychpieniàdze, lecz przede wszystkim kina produ-centów pochodzàcych g∏ównie z Europywschodniej, ludzi wra˝liwych. Dzisiaj nie bezkozery mówi si´ o przemyÊle filmowym nasta-wionym wy∏àcznie na zysk. Przypuszczam, ˝ewielu wybitnych twórców, których nazwiskawidniejà w ka˝dym leksykonie X Muzy, mia∏obybardzo du˝o wolnego czasu, bàdê realizowa∏ofilmid∏a w których najwa˝niejsze sekwencje sta-nowià efekty specjalne, mnie zupe∏nie nie ba-wiàce, od których wol´ sztuczki cyrkowe - przy-najmniej prawdziwe.
Kino polskie ostatnich lat naznaczone zo-sta∏o rodzimym kompleksem, bioràc si´ za ba-ry z najwi´kszymi z Hollywood. Stàd powsta-wa∏y kalki policyjnych dreszczowców, w któ-rych w karambolu bra∏y udzia∏ trzy samochody,podczas gdy amerykaƒski producent mia∏ ichtrzydzieÊci a nawet wi´cej. Stàd skàdinàd mà-
dry Jerzy Kawalerowicz chcia∏ przeskoczyç„Gladiatora“ nakr´cajàc „Quo Vadis“, tak mar-niutkie, z wy∏a˝àcà z ka˝dego kàta biedà.A przecie˝ kiedyÊ nakr´ci∏ b´dàcego w opozy-cji do superprodukcji „Faraona“, znakomiteosobiste studium walki o w∏adz´.
Polskie kino otrzyma znaczny zastrzyk fi-nansowy. Prywatni nadawcy telewizyjni w ca∏ejprawie Europie za swoje og∏upianie najpodlej-szà komercjà muszà p∏aciç haracz na rzecz na-rodowej kultury. To jest ich psim obowiàzkiem!Tylko czy u nas pozyskane Êrodki przyczyniàsi´ do odrodzenia kinematografii? MyÊl´, ˝ekryzys naszego filmu nie wynika g∏ównie z bra-ku pieni´dzy, chocia˝ sà one wa˝ne. Wynikaprzede wszystkim z fa∏szywej tezy, ˝e film mu-si byç towarem przynoszàcym krocie. Zapewneka˝dy re˝yser chcia∏by zarobiç tyle ile Came-ron na „Titanicu“, otrzymaç Oscara i szerokierozpowszechnianie dla swego dzie∏a w Sta-nach Zjednoczonych. Ale to si´ nigdy - takmniemam - nie zdarzy. Kiedy powstawa∏y „Ze-zowate szcz´Êcie“, „Krzy˝ walecznych“, „Po-pió∏ i diament“, twórcy tych obrazów chcieliprowadziç dialog z w∏asnym spo∏eczeƒstwem.Chcieli powiedzieç nam coÊ o nas. Tylko to, cosi´ dzieje wÊród konkretnych ludzi w konkret-nym miejscu ma szanse staç si´ uniwersalnym.Âwiat mo˝emy zaciekawiç wy∏àcznie odr´bno-Êcià, naÊladownictwem w ˝adnym przypadku.Zawsze pozostanie epigoƒstwem.
W Polsce produkuje si´ rocznie kilkanaÊciefilmów. W dobie PRL-u by∏o ich od dwudziestudo dwudziestu pi´ciu. Nikt nie znalaz∏ cudow-nego przepisu na arcydzie∏o i utworzony Pol-ski Instytut Sztuki Filmowej nie jest równie˝w stanie tego zapewniç ani tym bardziej zade-kretowaç. W jaki sposób b´dà dystrybuowanepozyskane Êrodki? Sprawiedliwie?... tego po-j´cia kultura nie znosi. Wedle zas∏ug... to gro-˝à nam kolejne remake’i tego co ju˝ by∏oi przypuszczam nieco z∏oÊliwie, ˝e wreszcieznajdà si´ pieniàdze na „Krzy˝aków“. K∏opottylko w tym kto zabije Wielkiego Mistrza,Niemca i to w dodatku katolickiego zakonnika.Najlepiej gdyby uczyni∏ to ¸ukaszenko. By∏obytrendy i poprawnie politycznie. Mówiàc powa˝-nie, nie wierz´ a˝eby w najbli˝szym czasie na-stàpi∏a sanacja rodzimego kina. W gruncie rze-czy Êrodowisko narzekajàc, jednoczeÊnie czujesi´ dobrze nagradzajàc si´ ju˝ to GdyƒskimiLwami, ju˝ to Z∏otymi Kaczkami albo Or∏amitudzie˝ innymi presti˝owymi nagrodami. Niktwa˝ny nie zostanie pomini´ty. Zarobiç mo˝nana reklamach, serialach telewizyjnych i w innysposób. Ka˝da cha∏turka jest dobra a pienià-dze zawsze si´ przepuÊci. Mia∏by je zgarniaçSolorz, Walter, to lepiej niech pos∏u˝à Wajdzie,Zanussiemu, B∏oƒskiemu, Zygadle i innym. Ar-tystom nie nale˝y ˝a∏owaç, a dobre filmy niechdalej robià Czesi.
Mimo panujàcego podobnog∏odu mieszkaniowego,niektóre lokale nie znaj-
dujà nabywców. Tak by∏o te˝ zesporym M-4, nale˝àcym do pew-nej wdowy. Po∏o˝one na przed-ostatnim pi´trze tzw. mrówkowcaw∏asnoÊciowe mieszkanie by∏ociep∏e i s∏oneczne, z okien rozta-cza∏ si´ widok na park, a mimo topozostawa∏o pustostanem.
Jeden nabywca by∏ ju˝ prawiezdecydowany je kupiç, ale wycofa∏si´ niemal w ostatniej chwili, kiedyw spó∏dzielczej administracji opo-wiedziano mu po krótce histori´nieruchomoÊci. Otó˝ dowiedzia∏si´ by∏, ˝e w lokalu coÊ straszy,najprawdopodobniej zmar∏y by∏yg∏ówny lokator, który opuszczonyprzez ˝on´, postanowi∏ pope∏niçsamobójstwo. Wybra∏ metod´doÊç typowà i zawisnà∏ na p´tli zeswojego paska przymocowanegodo ˝yrandola w najwi´kszym po-koju. Lampa bynajmniej nie zerwa-∏a si´ pod ci´˝arem prawie stu ki-logramów. Owszem, trzyma∏a gobardzo d∏ugo, a˝ si∏y cià˝enia po-wszechnego oraz procesy gnilnespowodowa∏y oderwanie g∏owyod reszty korpusu denata.
Wkrótce po pogrzebie wdowada∏a og∏oszenie o sprzeda˝ymieszkania z duchem, a z∏oÊliwimówili, ˝e tak˝e ze specyficznymzaduchem, który przeszed∏ Êcia-ny, no ale nabywców nie by∏o.Wtedy w∏aÊcicielka spróbowa∏alokal wynajàç. Zg∏osi∏a si´ jakaÊbardzo odwa˝na m∏oda niewiasta,twierdzàc, ˝e w mieszkaniu urzà-dzi zak∏ad fryzjersko-kosmetycz-ny. Niestety, zbankrutowa∏ on bardzo szyb-ko, jednak kobieta interesu nie zrezygnowa-∏a i przebran˝owi∏a M-4 na agencj´ towarzy-skà. Poczàtkowo Êwiadczy∏a w niej us∏ugiosobiÊcie, ale niejako na odleg∏oÊç. To zna-czy nie bazowa∏a tam ca∏y czas, tylko telefo-niczne zlecenia odbiera∏a w swoim domu,a jeszcze cz´Êciej w samochodzie zaparko-wanym nieopodal. Kiedy dogada∏a si´z klientem co do szczegó∏ów, wyznacza∏amu spotkanie w zak∏adzie i sama tam si´tam udawa∏a.
Sàsiedzi doÊç szybko zorientowali si´, codzieje si´ w lokalu nazywanym „pod trup-kiem“, ale poczàtkowo to im nie przeszka-dza∏o. KtoÊ tylko zwróci∏ pani And˝eli uwag´,aby nie stuka∏a tak g∏oÊno obcasami, kiedykilka razy dziennie przemierza korytarzmrówkowca. Najemczyni lokalu zastosowa∏asi´ do tej proÊby, z czego jednak niektóre sà-siadki by∏y niezadowolone, gdy˝ nie dosta-wa∏y ju˝ sygna∏u, ˝e „ta lafirynda“ znów ko-goÊ prowadzi i nie mog∏y przyglàdaç si´ jejklientom przez judasze w drzwiach.
And˝elika chyba rzeczywiÊcie ba∏a si´ du-cha, bo swój zak∏ad pracy opuszcza∏a zawszezaraz po wyjÊciu interesanta. Zdecydowaniemniej bojaêliwa by∏a natomiast jej kole˝ankapo fachu, która wkrótce te˝ zacz´∏a korzystaçz mieszkania na przedostatnim pi´trze. Taw zak∏adzie fryzjersko-kosmetycznym nie tylkopracowa∏a, ale wr´cz mieszka∏a i w ogóletchn´∏a weƒ nowego ducha. ˚adnego tamstracha, tylko ducha balangi, Êmiechu i radoÊci˝ycia. Spowodowa∏a, ˝e zacz´∏y tu zaglàdaçkolejne weso∏e panienki i ich klienci, dzi´kiczemu drzwi w lokalu niemal si´ nie zamyka∏y.
Chocia˝ po korytarzu swawolne panie sta-ra∏y si´ chodziç na paluszkach, a faceci prze-mykali si´ ukradkiem, sàsiadom to towarzy-stwo zacz´∏o si´ ju˝ bardzo nie podobaç.Rozmowy umoralniajàce z kobietami lekkichobyczajów nie dawa∏y ˝adnego skutku, po-dobnie zresztà jak interwencje w spó∏dzielni.Lokal formalnie wynajmowany by∏ na zak∏adfryzjersko-kosmetyczny, czynsz za niego p∏a-cony by∏ regularnie, a w∏aÊcicielka w ogólesi´ nie pokazywa∏a w administracji.
Strapieni sàsiedzi postanowiliwi´c szukaç pomocy w nowocze-snej technice. Pan, który by∏ elek-tronikiem, zaproponowa∏, aby nakorytarzu zainstalowaç kamer´tzw. telewizji przemys∏owej, copowinno odstraszyç klientel´przybytku. Lokatorzy z∏o˝yli si´po kilkadziesiàt z∏otych i kupili ta-kie urzàdzenie w komisie. Nie by-∏o ono zainstalowane w sposóbukryty, ale wr´cz przeciwnie - ca∏-kiem jawnie, wr´cz wyzywajàco.Pojawi∏ si´ nawet pod nim sporynapis „Obszar monitorowany“,a potem jeszcze drugi: „UÊmiech-nij si´, jesteÊ w odkrytej kamerze".
Przedsi´biorcze kobiety niepozostawa∏y na te szykany oboj´t-ne. Kilkakrotnie usi∏owa∏y znisz-czyç oko Wielkiego Brata, ale bezskutku. W koƒcu ograniczy∏y si´tylko do z∏oÊliwego pozowaniaprzed obiektywem w swoich stro-jach roboczych, czyli bez jakiego-kolwiek stroju, zawieszania na ka-merze poƒczoch tudzie˝ innychcz´Êci swojej garderoby itp. Loka-torzy zareagowali nasileniem re-presji. Sàsiedzkie czujki wypatry-wa∏y na parkingu samochodówklientów, spisujàc ich rejestracje.Potem wywieszano je w gablociez og∏oszeniami razem z przebitka-mi twarzy facetów, którzy znaleêlisi´ w oku kamery, opatrzone od-powiednimi komentarzami. Ow-szem, da∏o to pewien skutek, aletylko po∏owiczny. Do agencji prze-stali zaglàdaç ju˝ jej dotychczaso-wi stali bywalcy, ale nowi, nieÊwia-domi czyhajàcej na nich pu∏apkiklienci wcià˝ zachodzili.
Znalaz∏ si´ jednak jeden, który nie tylkonie ulàk∏ si´ z∏ej s∏awy, ale jeszcze postano-wi∏ wystàpiç w obronie kobiet wykonujàcychnajstarszy zawód Êwiata i swego dobregoimienia. Zrobi∏ zdj´cia wspomnianej tablicyinformacyjnej, gdzie widnia∏ na poczesnymmiejscu jako recydywista, a nast´pnie poka-za∏ je w prokuraturze, na dowód, ˝e zosta∏ynaruszone jego dobra osobiste oraz daneosobowe. W doniesieniu poda∏ te˝ adres ka-mery oraz personalia lokatora, u któregoznajdowa∏ si´ podglàd urzàdzenia, nagranekasety wideo oraz inne dowody przest´pczejdzia∏alnoÊci. Przeprowadzona tam rewizjapotwierdzi∏a w ca∏ej rozciàg∏oÊci podejrzenia.Wkrótce wi´c kamera z korytarza znikn´∏a, cojednak nie zakoƒczy∏o sprawy.
Klient agencji domaga si´ nie tylko ukara-nia autorów znies∏awienia, ale tak˝e wyp∏ace-nia mu odszkodowania za doznane szkodymoralne, zaÊ za∏odze zak∏adu wyrównaniastrat powsta∏ych w rezultacie nielegalnej in-wigilacji.
MAGMA VII
Pod §
W odkrytejkamerze
- W nowym miejscu, oprócz salonu i serwisu HONDY znajdujesię również autokomis i serwis blacharsko-lakierniczy. To dużypostęp w stosunku do poprzedniego stanu.
Krzysztof Felis: Dotychczas sprzedaż samochodów odbywała sięw salonie w przy ulicy Grabowej 1 w Katowicach. Tutaj również mie-ścił się serwis. Salon posiadał niewielką powierzchnię pozwalającąna umieszczenie w nim zaledwie trzech samochodów. Serwis swymirozmiarami zaspokajał potrzeby i pozwalał na równoległą, komplek-sową obsługę około dziesięciu samochodów w tym trzech na stano-wiskach blacharskich. Na terenie firmy znajdowały się również do-datkowe pomieszczenia magazynowe. Brak wydzielonej blacharnioraz własnej lakierni w znaczny sposób ograniczał możliwość kom-pleksowego zaspokajania potrzeb klientów.
Nasz nowy salon zyskuje przewagę dzięki skali obsługiwanychklientów. Kompleks budynków o powierzchni ponad 2000 m2 wyko-nany jest w nowoczesnej technologii betonu, stali i szkła. Dzięki do-brej lokalizacji, atrakcyjnej architekturze oraz podjętym działaniommarketingowym (wystawy, targi, promocje, reklamy) nowy salon bę-dzie bardziej atrakcyjny dla potencjalnych klientów.
- Salon obsługują najlepsi specjaliści z branży motoryzacyjnej.Jakich ułatwień może oczekiwać klient „Autokopex“-u w sto-sunku do tego, co proponuje konkurencja?
K.F.: Podstawowym celem działania naszej firmy jest zaspakajaniepotrzeb klientów w zakresie prostego i szybkiego dostępu do kom-pleksowych usług oferowanych przez punkt dealerski, między inny-mi: komis samochodów używanych, likwidację szkód komunikacyj-nych, montaż instalacji gazowych, pośrednictwo ubezpieczeniowe,kredytowe i leasingowe, naprawy blacharsko-lakiernicze.
Ponadto, każdemu klientowi poza wyborem modelu oraz opcjiwyposażenia, firma stwarza dodatkowe możliwości uatrakcyjnieniawizualnego oraz technicznego swego samochodu. Chodzi mianowi-cie o montaż (jeśli takowych fabrycznie nie posiada), na życzenie lubz tytułu promocji, różnorodnych dodatkowych elementów zwiększa-jących komfort, bezpieczeństwo, ergonomię lub podkreślających wa-
lory sportowe samochodu. Przez szereg lat swojej działalności Spół-ka zyskała renomę wśród klientów poprzez fachowość i jakość ofero-wanych usług oraz zaufanie i uznanie Importera HONDY w Polsce.Firma posiada odpowiednie zasoby, doświadczenie, kontakty i roze-znanie w branży, co umożliwi jej osiągnięcie zamierzonych celów.
- Które z parametrów różnych modeli HONDY zasługują naspecjalną uwagę, w czym przejawia się ich przewaga nadkonkurencją?
K.F.: Wszystkie samochody standardowo posiadają: ABS + EBD, dwielub cztery poduszki powietrzne, wspomaganie kierownicy, napinaczepasów bezpieczeństwa, centralny zamek, immobilizer, radio CD z gło-śnikami, elektrycznie sterowane szyby przednie, elektrycznie sterowa-ne i podgrzewane lusterka oraz klimatyzację, za wyjątkiem jedyniedwóch podstawowych modeli Jazz i Civic. Warto jednocześnie zauwa-żyć, iż HONDA jako pierwsza na świecie wprowadziła do seryjnejprodukcji silnik VTEC, czyli silnik o zmiennych fazach rozrządu.
- Premiery jakich nowych modelu HONDY może Pan zapowie-dzieć na rok 2006?
K. F.: Nie jest to tajemnicą, że HONDA Poland przygotowuje na 2006r. premierę nowego modelu HONDY Legend, który jest najbardziejluksusowym modelem HONDY produkowanym od 1996 roku. W no-wej HONDZIE Legend projektanci wprowadzili kilka nowatorskichtechnologii. Między innymi system Intelligent Night Vision, który wy-krywa pieszych na drodze i ostrzega przed kolizją. Wyróżniające sięwzornictwo, niezapomniane przeżycia z jazdy i doskonała zwrot-ność. Te cechy mają zapewnić wysoki poziom luksusu, komfortu i bez-pieczeństwa we wszystkich warunkach drogowych.
Drugą premierą będzie nowy model Civic, który m.in. jest produ-kowany w Swindon w Anglii i bez wątpienia jest jednym z najbar-dziej udanych samochodów na świecie. Civic jest najbardziej znanymi najpopularniejszym modelem HONDY i stał się synonimem sukcesui niezawodności. Zaznaczył przełom i awansował HONDĘ do grona10 największych producentów samochodów na świecie. W chwiliobecnej nie dysponujemy jednak jeszcze danymi nowych modeli.
A U T O K O P E X S p . z o . o .al. Roździeńskiego 208, 40-315 Katowice
Cel nadrzędny: zaspokajanie potrzeb KlientówNależąca do grupy kapitałowej „Kopex“-u S.A. firma „AUTOKOPEX“ Sp. z o.o. otworzyła ostatnio w Katowicach sa-lon samochodowy Hondy. Salon „AUTOKOPEX“-u ma doskonałą lokalizację - wybudowany został przy al. Roździeń-skiego, która jest jedną z najruchliwszych tras komunikacyjnych w Polsce. Samochody wystawione są na powierzch-ni ponad 400 metrów kwadratowych. W skład autosalonu wchodzą również serwis, blacharnia, lakiernia, maga-zyn, sklep z częściami i akcesoriami oraz komis. Całość zajmuje powierzchnię 2 tys. 200 metrów kwadratowych.
Z Krzysztofem Felisem, prezesem zarządu „AUTOKOPEX“ Sp z o.o. rozmawia Aleksandra Polanowska.