Page 1
Towarzystwo Kultury Czynnej KOSi odpady!
Zapraszamy na KOSy w gminie Jordanów Śląski! Towarzystwo Kultury Czynnej z przyjemnością informuje, że 8 XI w gminie Jordanów Śląski zorganizuje Festiwal
Recyklingu pn. „KOSy z eMSA w Jordanowie Śląskim”. Czy znacie nową ustawę śmieciową? Jeśli nie, to poznacie je w
trakcie naszej edukacyjnej zabawy, którą przygotowaliśmy dla dzieci i dorosłych. W szkole podstawowej w Jordanowie
Śląskim odbędą się warsztaty apcyklingowo-artystyczne, w czasie których dzieci nauczą się jak z odpadów zrobić zabawki,
gadżety i pomoce dydaktyczne. W Urzędzie Gminy i szkole odbędą się seminaria i szkolenia nt. nowego prawa
odpadowego, apcyklingu i sieci KOSy. Do tego czasu trwa selektywna zbiórka odpadów. Część z nich zostanie skoszona
= rozdrobniona i wykorzystana do makietowania, projektowania przestrzeni i wykonania pomocy dydaktycznych dla
Przedszkola, pozostałość oddana do recyklingu. KOSy to Kreatywny Odpadów System - autorski pomysł eMSA Inicjatywa
Edukacyjna, partnera Towarzystwa. KOSy to sieć edukacyjno-kulturalna mająca na celu zmniejszenie ilość śmieci i
zwiększenie ilość zabawek i pomocy edukacyjnych. Projekt realizowany jest w ramach Kampanii „Nowe prawo odpadowe
– nowy styl życia Dolnoślązaków - regionalnej kampanii informacyjno-edukacyjnej, Etap I” finansowanej ze środków
Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu.
INFO: wfosigw.wroclaw.pl - aktualności ALBO edukacjaodpadowa.pl ALBO smiecenieodpada.pl ALBO
facebook.com/smiecenie.odpada ALBO facebook.com/kosy-apcykling-upcycling / Więcej informacji:
Towarzystwo Kultury Czynnej: kultura-czynna.art.pl * * * eMSA Inicjatywa Edukacyjna: emsarelacje.pl
Partnerzy: Szkoła Podstawowa w Jordanowie Śląskim, Urząd Gminy
Jordanów Śląski, eMSA Inicjatywa Edukacyjna, Czasopismo Autoportret,
Portal Architekci.pl, Narodowe Centrum Kultury, Platforma Kultury,
Network Sunrise, BFI 2016 ESK Wrocław, Towarzystwo Kultury Czynnej,
NaszaPrzestrzen.pl
Page 4
KOSy versus syllogomania
Apcykling to spolszczona wersja angielskiego terminu upcycling, którą promuje eMSA Inicjatywa Edukacyjna w projekcie
„KOSy - Kreatywny Odpadów System”. Pierwszy raz termin upcycling został użyty przez Reinera Pilza z firmy Pilz GmbH w
wywiadzie z Thorntonem Kayem w Salvo w 1994 roku. Apcykling to nazwa techniki, idei, filozofii, metodyki
zagospodarowywania zbędnych rzeczy, aby nie stały się śmieciem. Jest to alternatywa dla recyklingu, a nie jej część - dla
recyklingu rozumianego, jako procesu przetwarzania śmieci na nowe surowce z wykorzystaniem urządzeń, zakładów i nośników
energii, a więc dość kosztownego procesu. Apcykling podkreśla podwyższenie statusu rzeczy, rozwój kreatywności i umiejętności
manualnych w odróżnieniu od recyklingu. W apcyklingu nie ma chemicznej zmiany struktury rzeczy, minimalizuje się też zużycie
energii elektrycznej i gazu, stosując techniki manualne. Przedrostek "ap" wynika z angielskiego przedrostka "up", co oznacza
wyżej, więcej, lepiej - oznacza to nadanie śmieciom wyższej funkcji, czyli zamianę ich na zabawkę, pomoc dydaktyczną lub
dzieło sztuki. Apcykling nosi też wiele innych nazw, np. art-recycling, reuse itp.
Ścisły związek z apcyklingiem ma zwyczaj zbieractwa rzeczy. Zbieractwo rozwijało się w społecznościach ludzkich od
pradziejów. Współcześnie jednak rozszerzyło swoje pole znaczeniowe ze zbierania do zatrzymywania rzeczy. Nie wiąże się już
wyłącznie z koczownictwem, ale wprost z osiadłym trybem życia i koniecznością gromadzenia przedmiotów. Według
psychologów i psychiatrów skłonność do magazynowania i kolekcjonowania przedmiotów, również tych zbędnych, zapewnia
ludziom poczucie bezpieczeństwa, tworzy bufor wobec ryzyka nie posiadania niczego. Niby jest to częste i zwyczajne, z drugiej
strony ma to swoją nazwę w medycynie: syllogomania to choroba psychiczna z grupy schorzeń obsesyjno-kompulsyjnych.
Podobno grupą najbardziej zagrożoną tą chorobą są osoby starsze lub osoby, które doświadczyły utraty bliskiej osoby (śmierć lub
rozpad związku), pracy lub miejsca zamieszkania. Gromadzenie rzeczy - chomikowanie lub syllogomania - to pewnego rodzaju
amatorska terapia, sposób na złagodzenie lub wyeliminowanie cierpienia.
Chomikowanie to dobry zwyczaj, jeśli uznamy, że rzeczy chomikowane można przeznaczyć do apcyklingu i ponownie włączyć je
w obieg rzeczy. Podobnie rzecz się ma z syllogomaniakiem - można uratować jego kolekcję jednocześnie szanując jego potrzeby.
Na syllogomanię mogą cierpieć nie tylko osoby z pokolenia wojennego, ale wszyscy ci, którym przedmioty w pewnym stopniu
leczą głębokie traumy. Od zabawnego chomikowania do uciążliwej syllogomanii nie jest wcale tak daleko - wszystko zależy,
jakie typy osobowości zetkną się w takim mieszkaniu lub miejscu pracy. Jeśli syllogomaniak zwiąże się z pedantem
(minimalistą?), wówczas konflikty są nieuniknione, a rozpad związku wisi nad taką parą, jak fatum. Minimaliści nienawidzą
wprost chomikowania. Z powodu podobnych deficytów emocjonalnych (brak bliskości, miłości, niska samoocena i in.) starają się
oczyścić otoczenie ze wszystkiego, co zbędne. Pustka połączona często z bielą przedmiotów i sprzętów (interior design…)
zapewnia im spokój i harmonię, albo przynajmniej ich pozory. Wszelkie części kolekcji syllogomaniaka pedant uzna za graty,
klamoty i nie spocznie, dopóki nie doprowadzi do ich usunięcia.
Syllogomania i chomikowanie nie dotyczą tylko produktów żywnościowych, ale i przemysłowych, np. opakowań i różnego
rodzaju przedmiotów, części zapasowych, starych toreb lub ubrań, które przez purystów uznane są po prostu za śmieci. Czy mamy
się martwić, jeśli należymy do jednego z tych typów? Niekoniecznie, bo te choroby nie muszą być uciążliwe dla nas samych i
otoczenia - kolekcja syllogomaniaka może być estetyczna, może być wręcz piękną ekspozycją. Ponadto każdy wszak na coś
choruje… Wśród dorosłych ludzi jest ogromny odsetek cierpiących na ADHD, a jednak niewielu z nich podejmuje leczenie,
uchodzą za tzw. nerwowych. Mówi się, że dla psychiatrów nie ma ludzi zdrowych, każdemu można diagnozować jakąś jednostkę
chorobową. W tym kontekście choroba jest tylko nazwą pewnego stanu, który odbiega od normy. Opozycja choroby i normy jest
więc umowna. Można uznać, że norma to rzecz względna i tak naprawdę, skoro wszyscy jesteśmy chorzy, to normą jest choroba,
a więc można by uznać, że wszyscy jesteśmy w pewnym stopniu zdrowi…:)
Tzw. wystawki lub zbiórki śmieci i zbędnych sprzętów, organizowane na osiedlach miast lub na ulicach wsi w różnym odstępie
czasu - to są m.in. metody na syllogomaniaków. W ten sposób gminy próbują rozwiązać problem gromadzenia rzeczy w
piwnicach i na strychach (co stwarza najczęściej ogromne zagrożenie pożarowe) oraz problem dzikich wysypisk (gmina zabierze
śmieci, byle tylko mieszkańcy nie wyrzucali ich do lasów i rowów). Syllogomania, chomikowanie i inne choroby psychiczne mają
więc ścisły związek z odpadami i śmieciami.
Syllogomania wiąże się też z dorocznym cyklem świąt - jak myślicie, czemu służyły dawniej tzw. "porządki przedświąteczne"?
Właśnie z wyczyszczeniu domów ze zbędnych przedmiotów - odświeżeniem. Czy współcześnie mamy czas na porządki? Bywa,
że ich funkcję przejęły "eventy" typu "swap" (zamiana) lub po prostu targowiska - rzeczy sprzedaje się lub wymienia, zamiast je
wyrzucać. To jest BARDZO DOBRY trend, czas, by magistraty wielu miast zrozumiały, że targowiska, nawet jeśli nie są tak
estetyczne, jakby urząd tego chciał, pełnią arcyważną rolę społeczną, ekonomiczną i zdrowotną. Zatem zabierajmy się do
przewietrzania naszych pawlaczy, schowków, strychów, piwnic i hajda na targowiska oraz do apcyklingu!
Page 5
Projekt „KOSy z eMSA” realizowany jest kolejny raz w ramach systemowego pomysłu KOSy = Kreatywny Odpadów System.
eMSA Inicjatywa Edukacyjna wdraża go w wybranych placówkach oświaty i kultury w dolnośląskich gminach we współpracy z
licznymi partnerami. Do tej pory wspólnie ze Stowarzyszeniem Jezierzyca zrealizowali KOSy w Krzelowie (gmina Wińsko), a
wkrótce, wspólnie z Fundacją Edukacji Przedszkolnej w Bystrzycy Kłodzkiej i Kątach Wrocławskich, a następnie wraz z
Towarzystwem Kultury Czynnej w Jordanowie Śląskim. Sieć KOSy polega na zbieraniu odpadów, rozdrabnianiu ich oraz
ponownym wykorzystaniu do celów nauki i zabawy - eMSA przekazuje formatki szkołom i przedszkolom, ucząc jednocześnie
dzieci i wychowawców/nauczycieli technik apcyklingowych.
Fundacja Edukacji Przedszkolnej wraz z eMSA Inicjatywa Edukacyjna realizuje kolejny Festiwal Recyklingu pn. „KOSy z eMSA
w Bystrzycy Kłodzkiej”. 29 i 30 października 2012 rku w Przedszkolu „Bystrzaki” w Bystrzycy Kłodzkiej oraz w Szkole
Podstawowej w pobliskiej Pławnicy zrealizują z tej okazji warsztaty apcyklingowo-artystyczne, seminarium i szkolenie nt.
nowego prawa odpadowego i apcyklingu, a także selektywną zbiórkę odpadów i akcję informacyjno-edukacyjną wśród
mieszkańców. W czasie warsztatów dzieci nauczą się robić modele architektoniczne i urbanistyczne ze zbędnych opakowań -
zbudują przestrzenną makietę swojego miasta. Projekt „KOSy z eMSA w Bystrzycy Kłodzkiej” realizowany jest w ramach
Kampanii „Nowe prawo odpadowe – nowy styl życia Dolnoślązaków - regionalnej kampania informacyjno-edukacyjna, Etap I”
finansowanej ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu.
Opracowanie:
Anna Rumińska
architektka, antropolożka kultury
Fundacja Edukacji Przedszkolnej / maleprzedszkola.pl
eMSA Inicjatywa Edukacyjna / emsarelacje.pl
INFORMACJE:
http://www.wfosigw.wroclaw.pl - aktualności
http://www.edukacjaodpadowa.pl
http://www.smiecenieodpada.pl
http://www.maleprzedszkola.pl
http://www.emsarelacje.pl
http://www.facebook.com/smiecenie.odpada
http://www.facebook.com/kosy-apcykling-upcycling
(powyższe logotypy, linki i notki proszę uwzględnić w publikacji - to wymóg grantodawcy wobec nas, stąd i nasza prośba)
Partnerzy: Fundacja Edukacji Przedszkolnej, Czasopismo Autoportret, Portal
Architekci.pl, Platforma Kultury, Network Sunrise, Biuro Festiwalowe Impart
2016 Europejska Stolica Kultury Wrocław, Towarzystwo Kultury Czynnej,
NaszaPrzestrzen.pl, Przedszkole Bystrzaki, Szkoła Podstawowa w Pławnicy
Page 6
Zafałszowana przestrzeń Kubeł na śmieci - wyzwanie dla przestrzeni
Anna Rumińska, architektka, antropolożka kultury
Dużym problemem współczesnych miast i wsi są śmieci oraz ich błyskawicznie rosnąca ilość. To nie
nowość, miasta mają ten kłopot, od kiedy istnieją. Starożytni Grecy zmagali się z tymi samymi problemami,
co my, w XXI wieku, żyjący ponad 2500 lat po nich. Nasza historia niewiele nas nie nauczyła w kwestii
gospodarki odpadowej, ale zdołaliśmy wypracować doskonałe sposoby udawania, że problemu nie ma.
Pierwszym dowodem są nasze wyestetyzowane ulice. Drugim nasze nieśmiałe kubły.
* * *
Otaczającą nas przestrzeń zalewamy śmieciami w dwóch wymiarach: prywatnym i publicznym.
Konsumujemy produkty i produkujemy odpady. Robimy to w przestrzeni prywatnej naszych mieszkań i w
przestrzeni publicznej naszych miast i wsi. Wypełniamy odpadami nasze kubły domowe, a także kubły
publiczne w miejscach pracy, zabawy, wypoczynku lub nauki. Zapełniamy też kubły ustawiane w
przestrzeni otwartej, wzdłuż ulic, w parkach, na placach i podwórzach (kontenery, zbiorniki).
KUBŁY
Segregacja śmieci zaczęła się dawno w formie dwóch podstawowych rodzajów kubłów wnętrzowych:
kuchennych (m.in. na odpady organiczne, wilgotne i nieczyste w sensie higienicznym) i pokojowych („na
papiery” czyli ogólnie, na odpady suche). Te pierwsze kubły szybko zaopatrzyliśmy w plastikowe worki, bo
nie chciało się nam każdorazowo myć kubła. Ludzkie lenistwo spowodowało więc nadprodukcję śmieci. Z
drugiej strony zaoszczędziliśmy ponoć wodę zużywaną dawniej do mycia kubłów. W kuchniach z czasem
pojawiły się trzy kubły i trzy worki, a nie tylko jeden (ewentualnie trzy przegródki - na odpady plastikowe,
metalowe i organiczne). W zasadzie w domach i biurach przydałby się śmietnik, tj. odrębne pomieszczenie
na śmieci, tak wiele ich wytwarzamy. To jest właśnie przykład wpływu anty-gospodarki śmieciowej na
przestrzeń: potrzebujemy więcej przestrzeni, by gromadzić nasze śmieci. Potrzebujemy też większych i
liczniejszych kubłów, by pomieścić śmieci uliczne.
Kubły drugiego typu (kosze) bywają perforowane i estetyczne, dlatego z zasady nie przyjmują mokrych
odpadów. Z naszych doświadczeń wynika, że dla uczniów w szkołach podstawowych kubeł oznacza to coś
na zewnątrz, coś dużego. Kosz to ów mały, nieśmierdzący pojemniczek w klasie szkolnej. W dziedzinie
koszy rozwinęło się więc wzornictwo przemysłowe, jednak ich objętość znacznie nie wzrosła. Jeszcze 20 lat
temu śmieci z pierwszego kubła trafiały czasem na kompostownik. Z drugiego - do pieca. Reszta trafiała na
wysypiska i leży tam do dziś. Trafiała też i trafia na dzikie wysypiska, jest to poważny problem wielu gmin.
Dzikie śmietniska wcale nie znajdują się na peryferiach. W zasadzie każda niezagospodarowana przestrzeń
stanowi dla wielu ludzi pokusę do pozbycia się w niej dowolnych nieczystości lub rzeczy zbędnych,
zaczynając od odchodów, kończąc na meblach byle tylko nikt nie widział, nikt nie złapał nas na gorącym
uczynku, wszak śmieci to sprawa wstydliwa. Między innymi dlatego tak ważne są publiczne sposoby
zagospodarowania przestrzeni i jej nadzór - im więcej niestrzeżonych miejsc, tym większa szansa, że staną
się dzikim wysypiskiem. Prócz wysypisk, mamy też sortownie. Mamy też zmieniającą się ilość kubłów w
przestrzeni publicznej - mniej na lotniskach (z powodu zagrożenia terrorystycznego), więcej w domach.
Jednak czy mamy ich więcej na ulicach? Proporcje ilości i wielkości kubłów do ilości śmieci są coraz gorsze
na niekorzyść pierwszych. Kubły uliczne w niektórych miastach europejskich dawno przestały być
zwykłymi kubłami, są elementami sieci sortowania śmieci - jeden na odchody, inny na baterie, kolejny na
puszki lub plastiki. Bynajmniej nie zmusiła nas do tego dbałość o środowisko, lecz strach przez bombą
schowaną w typowym, dawniej popularnym kuble lub koszu. Te znikły na zawsze, jako potencjalne
zagrożenie. Pojawiła się segregacja.
Co ma śmieć do przestrzeni miejskiej, poza faktem, że zaburza w niej jakże pożądaną obecnie estetykę?
Żyjemy tak, aby nie widzieć za wiele śmieci - pozornie perfekcyjnie zorganizowaliśmy sobie ulice/chodniki,
aby idąc estetycznie zabudowanymi ulicami wrzucać do nich nieśmiały plastikowy papierek po cukierku
(450 lat na wysypisku) lub butelkę po napoju (1000 lat przynajmniej). W wielu miastach śmieci przelewają
Page 7
się z kubłów. Statystyczny mieszkaniec miasta wytwarza dwukrotnie więcej śmieci, niż człowiek
mieszkający na wsi. Średnio dzieło śmieciowe Europejczyka to 600 kg rocznie - wyobrażacie sobie tę masę
w naszych eleganckich domach? Jeśli pomyślimy o czasie, to statystyczny Amerykanin wytwarza
dwukrotnie więcej śmieci, niż 40 lat temu! Jeśli cofniemy się bardziej, np. do XVI wieku…? I tutaj sedno
problemu: objętość masy śmieci, jaką produkujemy, zwiększyła się przez ostatnie 200 lat ok. pięciokrotnie
(w zależności od źródeł, bowiem bardzo trudno to policzyć). Objętość kubłów - o ok.20%. Innym słowem,
aby krajobraz odzwierciedlał nasz faktyczny, jakże nowoczesny styl życia, powinniśmy stawiać kubły co 3
metry, a nie co skrzyżowanie (ok.300-500 metrów). Jednak można też mieć pomysł zupełnie odwrotny
(jednak mocno przewrotny). Nowy Jork zasłynął z pilotażowego kilkumiesięczny „no-bin experiment”, w
ramach którego pozbawiono kubłów dwie wybrane stacje metra1. Pasażerowie usiłowali skorzystać z koszy
w pobliskich sklepikach - bez skutku, zaczęła się walka o kubły, śmieci rzucano wprost na tory. Sieć
szybkiej kolejki miejskiej PATH nie posiada koszy od 2001 roku z powodu zagrożenia terrorystycznego.
Jednak w 2011 roku nowojorski wydział transportu wymyślił, że aby odciążyć służby porządkowe i
zmniejszyć ilość śmieci, należy usunąć kosze. Pionierem w tym pomyśle był Londyn, gdzie kontynuowano
projekt bin-free w czasie ostatniej Olimpiady. Kosze zastąpiono rozmaitymi kontenerami do selektywnej
zbiórki odpadów lub psich odchodów. Jednak Waszyngton zrezygnował z eliminacji koszy, głównie z
powodu zbyt dużej liczby skarg pasażerów. Różnie zatem bywa z takimi eksperymentami, są one równie
ciekawe, jak ten z Danii, gdzie w pewnym mieście usunięto wszelkie oznakowanie drogowe ze szczególnie
kolizyjnego skrzyżowania, w efekcie zmniejszając znacznie liczbę wypadków.
ULICE
Historia kubła to pasjonująca opowieść. Czy zastanawialiście się, kiedy powstały pierwsze kubły na śmieci?
Kto w ogóle wymyślił kubeł, kosz, zbiornik, kontener na śmieci? Czy był to jakiś sławny wynalazca lub
myśliciel? Dawniej śmieci wrzucano do dołów, które z czasem zasypywano ziemią. Archeolodzy mają w
swej pracy do czynienia z praśmieciami. W istocie śmieci to jeden z ich ulubionych artefaktów, są kopalnią
wiedzy o przeszłości i życiu codziennym. Śmieci wysypywano dawniej nie tylko do jam, ale i wprost na
„ulice” lub do studni. W efekcie zatruwano pitną wodę, a poziom ulic podnosił się wraz z przysypywaniem
poszczególnych warstw. Ludzie wprost żyli na śmieciach, co niewiele się zmieniło. Zachowujemy
wprawdzie pozory higieny i logiki gospodarki odpadowej, ale produkcję śmieci doprowadziliśmy do
rozmiarów kolosalnych - pokonaliśmy w tym przodków. Aby nie widzieć tych anormalnie ogromnych ilości
naszych śmieci, a tym samym by poczuć się lepiej, kryjemy je skrzętnie w kubłach i na wysypiskach,
czasem ponosząc porażkę z powodu niezmiennej objętości kubłów, a wciąż wzrastającej ilości śmieci. Z
jednej strony zachowujemy więc pozory higieny, z drugiej toniemy w hipokryzji. Co odnajdą po nas nasi
potomkowie i współcześni im archeolodzy? Lepiej sobie tego nie wyobrażać.
Około V wieku p.n.e. w Atenach wydano nakaz odprowadzenia odpadów poza obręb miasta w specjalnie
wyznaczonych miejscach. Mimo to, że minęło nieco ponad 2500 lat, a ludzie nadal wyrzucają śmieci do
pobliskich parków, czasami nawet naprzeciwko własnego domu. Średniowieczne sterty śmieci
doprowadziły do licznych epidemii, ale człowiek niczego się niestety nie nauczył. Najwyraźniej nie
posiadamy GENU śmieciowego. Zastanawiacie się zapewne, kto i kiedy wprowadził zatem pierwsze
pojemniki na odpady? Stało się to w Paryżu i Amsterdamie w XVI wieku. Później, również w Paryżu,
wprowadzono zwyczaj zbierania śmieci przez służby komunalne. Od tamtego czasu wieku wielkość
zbiorników niewiele się zmieniła, jednak kolosalnie wzrosła ilość śmieci, które produkujemy. Miasta, by
pomieścić, a przede wszystkim ujawnić współcześnie generowaną ilość śmieci, powinny stawiać na swych
ulicach pojemniki w odległości średnio co 5 metrów.
Przepisy regulujące lokalizowanie i wielkość kubłów na chodnikach opierają się na wskaźnikach
obliczanych kilkadziesiąt lat temu. Współczesne kosze uliczne mają najczęściej pojemność ok. 70-180
litrów (a propos, ich cena: od 300 do nieomal 6000 PLN). Ustawa o porządku i czystości w gminach, to nasz
legislacyjny anioł stróż - na jej podstawie Rada gminy lub miasta podejmuje uchwałę, która decyduje o
ilości kubłów na ulicach miast. Przykładowo gmina Zebrzydowice wskazuje szczegółowo, że kosze na
śmieci wzdłuż ciągów handlowo-usługowych powinny stać co 150 metrów - rzadko, prawda? Na
chodnikach - tam, gdzie są skrzyżowania - również rzadko. Objętość koszy/kubłów regulowana jest Polską
1 http://www.nytimes.com/2011/10/25/nyregion/mta-tries-to-reduce-total-trash-hauled-away-by-train.html?_r=2&emc=eta1
Page 8
Normą - zapominamy jednak, że Polskie Normy, to często tylko zalecenia, wskazania, a nie ścisłe,
obowiązujące wytyczne. Tak, jak można zamontować włącznik światła na wys. 90cm, by małe dziecko
mogło uczyć się z niego korzystać, zamiast 140cm zgodnie z Polską Normą, tak samo można lokalizować
większe kubły, wystarczy je tylko zakupić - ot i problem. Uchwały wskazują też: „Liczba pojemników i
częstotliwość odbierania odpadów z nieruchomości powinna zapewnić nieprzeciążanie pojemników oraz
utrzymanie czystości i porządku wokół pojemników” - skoro śmieci wysypują się z kubłów, jest to podstawa
do choćby skargi mieszkańców na nieporządek w gminie. Samorządy mają więc otwartą możliwość
regulowania wyglądu swojej przestrzeni w tym kontekście. Mówi się często, że zbyt wiele kubłów szpeci
przestrzeń - mniej mówi się o tym, że zbyt wiele śmieci wysypujących się ze zbyt małych i zbyt nielicznych
kubłów szpeci przestrzeń o wiele bardziej. To jest to nasze fałszowanie przestrzeni - być może z własnej
wygody nie chcemy uświadamiać sobie, ile śmieci generujemy. Prawda w oczy kole… Brzmi to
moralizatorsko, to prawda, ale ileż można żyć w śmieciach, które widzimy na każdym kroku? Nie lepiej
byłoby po prostu produkować większe kubły lub stawiać gęściej te typowe, niewielkie?
Mamy pewien wpływ na sortowanie śmieci w domach, szkołach, sklepach, przychodniach i biurach, ale
niestety wciąż rzadko korzystamy z tej okazji - tutaj decydująca jest obecność zbiorników do segregacji
śmieci. Na chodnikach natomiast wrzucamy śmieć po prostu do ulicznego kubła, którego zawartość nie jest
segregowana i ląduje najczęściej na gminnym wysypisku. Bardzo nieliczni noszą śmieć ze sobą do chwili,
gdy napotkają właściwy zbiornik - tacy bywają nazywani eko-świrami. Czas jednak powiedzieć wyraźnie,
że to oni wykazują najwyższą świadomość opisywanego tutaj problemu.
C.D.N.
Opracowanie:
Anna Rumińska
Fundacja Edukacji Przedszkolnej / maleprzedszkola.pl
eMSA Inicjatywa Edukacyjna / emsarelacje.pl
---------------
Na stronie www.edukacjaodpadowa.pl zapoznacie się z prezentacjami poświęconymi nowemu prawu
odpadowemu, które obowiązuje w Polsce od 1 lipca 2012 roku.
Artykuł jest publikacją projektu „KOSy z eMSA w Kątach Wrocławskich” realizowanego przez Fundację
Edukacji Przedszkolnej i eMSA Inicjatywa Edukacyjna w Kątach Wrocławskich w listopadzie 2012 roku w
ramach Kampanii „Nowe prawo odpadowe – nowy styl życia Dolnoślązaków. Regionalna kampania
informacyjno-edukacyjna. Etap I” finansowanej ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony
Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu.
INFORMACJE:
http://www.wfosigw.wroclaw.pl - aktualności
http://www.edukacjaodpadowa.pl
http://www.smiecenieodpada.pl
http://www.maleprzedszkola.pl
http://www.emsarelacje.pl
http://www.facebook.com/smiecenie.odpada
http://www.facebook.com/kosy-apcykling-upcycling
Page 9
(powyższe logotypy, linki i notki uprzejmie proszę uwzględnić w publikacji - to wymóg grantodawcy wobec realizatora, stąd nasza prośba)
Partnerzy: Fundacja Edukacji Przedszkolnej, eMSA Inicjatywa Edukacyjna,
Przedszkole Publiczne w Kątach Wrocłąwskich, Urząd Miasta i Gminy Kąty
Wrocławskie, Czasopismo Autoportret, Portal Architekci.pl, Platforma Kultury,
Network Sunrise, Biuro Festiwalowe Impart 2016 Europejska Stolica Kultury
Wrocław, NaszaPrzestrzen.pl
Page 10
WUCEROLKI
Anna Rumińska, architektka, antropolożka kultury
Przy okazji projektu KOSy - Krestywny Odpadów System - wracamy do wucerolek, jednego
z najbardziej ulubionych odpadów sieci KOSy. Nie, nie! Jednego z najbardziej ulubionych
półproduktów, tak! Wucerolka to nie odpad, tym bardziej nie śmieć, to półprodukt do
wykonania kolejnego produktu. Ludzie mają nieograniczoną wyobraźnię - gdy patrzymy na
zdjęcia apcyklingowych gadżetów, ogarnia nas miłość do gatunku ludzkiego...;) Krótkotrwała
to miłość, bo po chwili wpada w oko jakieś zdjęcie z mniej przyjemnym tematem, ale cóż...
na dobre i trwałe uczucia trzeba zasłużyć.
Wucerolki produkowane są z tektury - pisaliśmy o nich na profilu KOSy-apcykling-upcykling
na Facebooku. Najlepiej byłoby, gdyby w ogóle ich nie produkowano. Nie dość, że zużywa
się do ich produkcji masę papierową, to jeszcze po zaledwie 1-2 dniach stają się
przedmiotami zbędnymi. Tzw. cywilizacja XXI wieku wytworzyła mnóstwo takich
krótkotrwałych rzeczy - człowiek lub sobie ułatwiać i uprzyjemniać życie, ale wciąż nie myśli
zbyt wiele. No bo jakiż jest sens takiego zużycia surowców i takiej produkcji śmieci, skoro ta
rzecz żyje tylko 1-2 dni? Motyl to, czy co?? No nie, motyl żyje od kilku do kilkunastu tygodni
- przyroda jest bardziej rozsądna, niż człowiek - jej wytwór, jej część składowa... Owszem, są
organizmy, które żyją 1-2 dni, jak wucerolka, ale nie zostawiają po sobie śmieci, które leżą
kolejne 5-10 lat. Porównajmy mocniej: są toalety (np. publiczne), w których wucerolka żyje
24 godziny, dokładnie tyle samo, co plemnik w niesprzyjającym środowisku.
Reasumując - można by postanowić, aby kupując wybierać papier w tzw. składkach, a nie na
rolkach. Kupić sobie wieloletni dozownik i gotowe. Jeśli już jednak pozostają nam wucerolki,
nie wyrzucajmy ich, lecz przeznaczmy do apcyklingu. Można je ciąć i zwijać, sklejać, spinać,
zaczepiać - wyobraźnia i wyszukiwarka internetowa podyktują sposoby na apcykling.
Zastanawiał się ktoś, skąd w Europie wziął się w ogóle papier toaletowy na rolkach? Podobno
pomysł podcierania się papierem w zwoju przywiózł do Europy Marco Polo ze swych
wschodnich podróży. Zaszła ponoć pomyłka - w Europie nie przyjął się fakt, że daleko na
Wschód ludzie używali papieru do wtórnego osuszania, a nie do pierwotnego podcierania. W
czasie, gdy higiena na Dalekim Wschodzie był mocno rozwinięta, w Europie podcierano się
tkaninami konopnymi (ałć) lub lnianymi, trawą, liśćmi, sianem, mchem, a także piaskiem,
orzechami kokosowymi, muszlami, kamieniami, wodą lub śniegiem - historia higieny jest jak
historia budowania: używa się tego, co pod ręką i znane od wieków. Dzięki temu powstała
tzw. architektura wernakularna. Mamy też więc higienę wernakularną... Pierwszy papier
toaletowy na rolce wprowadziła firma Scott Paper Company - dopiero ostatnio zaczęliśmy
ruszać głową i czynić starania w celu minimalizowania ilości wyrzucanych rolek. Ciekawe,
kiedy przyjdzie czas na nową technologię, która wyeliminuje rolkę, jako rzecz zbędną i zbyt
kosztowną - zarówno dla człowieka, jak i środowiska.
Wikipedia podaje, że "Pierwszy fabryczny papier toaletowy został wprowadzony na rynek
przez Josepha C. Gayetty'ego w Stanach Zjednoczonych w 1857. Nazwisko Gayetty było
drukowane na każdym arkuszu."
I dalej: "W bardziej współczesnych czasach w wielu państwach przez długi czas jako papieru
toaletowego używano gazet i stron z książek telefonicznych. Jedna z amerykańskich gazet
była nawet sprzedawana z otworem w narożniku, dzięki któremu można ją było wieszać na
haku przytwierdzonym do ściany w ubikacji. W Stanach Zjednoczonych popularnym
Page 11
wyborem "w sytuacji krytycznej" były swego czasu również szeroko rozprowadzane katalogi
firmy Sears - do czasu, aż zaczęto je drukować na błyszczącym papierze. Gdy to nastąpiło
kilka tysięcy osób zdecydowało się na napisanie do firmy skarg w tej sprawie."
http://pl.wikipedia.org/wiki/Papier_toaletowy
Rolki tekturowe pochodzić mogą również z ręczników papierowych, a jakże. Tutaj szybciej
wyeliminowano rolkę - ręczniki w składkach są bardzo popularne, ale ich zużycie jest
przerażająco wysokie - ludzie ciągną arkusze ręczników bez opamiętania. Swego czasu na
TED furorę zrobił tutorial uczący wycierania rąk jednym skrawkiem. Autor obiecał kolejny
tutorial - jak podcierać się jednym listkiem papieru toaletowego...;/ Sami zobaczcie:
http://www.ted.com/talks/joe_smith_how_to_use_a_paper_towel.html
Przy okazji polecamy książkę: "Poop Culture: How America Is Shaped by Its Grossest
National Product", czyli po prostu książka o robieniu kupy. Czy znacie polską książkę
"KUPA"? Tam nie ma niestety ani słowa o papierze toaletowym, a tym bardziej samych
wucerolkach…, ale książka świetna:)
Na stronie www.edukacjaodpadowa.pl zapoznacie się z prezentacjami poświęconymi
nowemu prawu odpadowemu, które obowiązuje w Polsce od 1 lipca 2012 roku.
Opracowanie:
Anna Rumińska
Towarzystwo Kultury Czynnej / kultura-czynna.art.pl
eMSA Inicjatywa Edukacyjna / emsarelacje.pl
* * *
Partnerzy: eMSA Inicjatywa Edukacyjna, NaszaPrzestrzen.pl, Czasopismo Autoportret,
Portal Architekci.pl, Narodowe Centrum Kultury, Platforma Kultury, Network Sunrise, Biuro
Festiwalowe Impart 2016 i inni.
Artykuł jest publikacją projektu „KOSy z eMSA w Jordanowie Śląskim” realizowanego
przez Towarzystwo Kultury Czynnej i eMSA Inicjatywa Edukacyjna w Jordanowie Śląskim
w listopadzie 2012 roku w ramach Kampanii „Nowe prawo odpadowe – nowy styl życia
Dolnoślązaków. Regionalna kampania informacyjno-edukacyjna. Etap I” finansowanej ze
środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we
Wrocławiu.
INFORMACJE:
http://www.wfosigw.wroclaw.pl - aktualności
http://www.edukacjaodpadowa.pl
http://www.smiecenieodpada.pl
http://www.kultura-czynna.art.pl
http://www.emsarelacje.pl
http://www.facebook.com/smiecenie.odpada
http://www.facebook.com/kosy-apcykling-upcycling
Page 12
(powyższe logotypy, linki i notki uprzejmie proszę uwzględnić w publikacji - to wymóg grantodawcy wobec realizatora, stąd
nasza prośba)