-
Bo Dobro serce ma czowieka,
A Lito twarz ma z niego,
Mio - czowieka posta bosk ,
A Pokj - sukni jego.
William Blake - Pie ni niewinno ci (Podobie stwo Bo e)
Czowiecze serce - okrucie stwo,
A Zazdro ma czowiecze lica;
Groza czowieka posta bosk ,
Czowiecze suknie - tajemnica.
Czowiecze suknie s z elaza,
Czowieczy ksztat - ognista ku nia,
Czowiecze lica - piec hutniczy.
Czowiecze serce, godna pr nia.
William Blake - Pieni dowiadczenia (Podobiestwo Boe)
-
1Will Graham usadzi Crawforda przy stole piknikowym pomidzy
domem a oceanem i poczstowa go
herbat z lodem.
Jack Crawford spojrza na sympatyczny stary dom. W ostrym wietle
bielay wypukane sol belki.
- Powinienem ci zapa w Marathon, jak wychodzie z pracy - zacz. -
Tutaj pewnie nie chcesz o tym
mwi.
- Ja nigdzie nie chc o tym mwi, Jack. Ale skoro musisz, to
zaczynaj. Tylko nie wycigaj adnych zdj.
Jeeli przyniose zdjcia, to zostaw je w teczce... Molly i Willy
wkrtce wrc.
- Ile wiesz?
- Tyle, ile byo w Miami Herald i Timesie - odpar Graham. - Dwie
rodziny zabite w swoich domach w od-
stpie miesica. W Birmingham i Atlancie. Okolicznoci podobne.
- Nie podobne, tylko takie same.
- Ilu ju si przyznao?
- Kiedy dzwoniem po poudniu, to byo osiemdziesiciu szeciu -
objani Crawford. - Szurnici. aden nie
zna szczegw. Morderca tucze lustra i posuguje si ich kawakami.
aden tego nie wiedzia.
- Czego jeszcze nie podae do prasy?
- Jest blondynem, praworczny i naprawd silny, nosi buty rozmiar
jedenacie. Zna si na wzach. Dziaa
zawsze w gadkich rkawiczkach.
- To mwie w wywiadach.
- Niezbyt dobrze sobie radzi z zamkami - cign Crawford. -
Ostatnim razem uywa diamentu i przyssaw-
ki, eby si dosta do domu. Aha, grupa krwi AB dodatnia.
- Kto go skaleczy?
- Tego nie wiemy. Okrelilimy go przez nasienie i lin. Zostawia
je na miejscu zbrodni. - Crawford
spojrza na gadkie morze. - Will, chc ci o co zapyta. Widziae to
w gazetach. O drugim przypadku trbia
telewizja. Nie przyszo ci na myl, eby do mnie zadzwoni?
- Nie.
- Dlaczego?
- O tym w Birmingham nie byo zbyt duo szczegw. Wszystko wchodzio
w gr... zemsta, krewni.
- Ale po drugim wiedziae, kto to.
- Tak, psychopata. Nie zadzwoniem, bo nie chciaem. Wiem, kogo ju
w to wcigne. Masz najlepsze
laboratorium. Masz Heimlicha w Harvardzie, Blooma z Uniwersytetu
Chicago... - i ciebie. Siedzisz sobie tutaj i
naprawiasz jakie pieprzone motory do odzi.
- Nie wydaje mi si, ebym znowu tak bardzo ci si przyda. Nawet ju
o tym nie myl.
- Naprawd? Zapae dwch. Dwch ostatnich ty zapae.
- Jak? Robic dokadnie to samo, co reszta.
- Nie dokadnie to samo, Will. Rozumujesz w troch inny sposb.
- Myl, e z tym moim rozumowaniem to zdrowa zadyma.
- Wykonae kilka posuni, ktrych nigdy nie wyjanie.
- Dowody byy oczywiste.
- Tak, tak, z pewnoci. Nawet bardzo, tylko potem. Dopki ich nie
mielimy w garci, wiedzielimy tyle, co
kot napaka.
- Masz ludzi, ktrych ci potrzeba, Jack. Ja wiele nie pomog.
Przyjechaem tutaj, eby od tego wszystkiego
uciec.
-
- Wiem. Ostatnim razem porzdnie dostae. Ale teraz wygldasz
dobrze.
- I czuj si dobrze. Nie chodzi o t ran. Tobie te si dostao.
- Owszem, ale nie a tak.
- Nie o to chodzi. Postanowiem z tym skoczy. Nie potrafi ci tego
wytumaczy.
- Rozumiem, nie moge ju na to patrze...
- Nie. Nie chodzi o... samo patrzenie. To zawsze jest paskudne,
ale po jakim czasie mona si
przyzwyczai, jeeli tylko ofiary nie yj. Gorsze s szpitale i
wywiady. Trzeba wszystko z siebie wyrzuci, eby
gwkowa dalej. Wydaje mi si, e ju bym tak nie mg. Moe jeszcze
umiabym patrze, ale ju nie myle.
- Ci nie yj, Will - podsun Crawford delikatnie.
W gosie Grahama Jack Crawford sysza wasny rytm mowy i skadni.
Widywa ju, jak Will demonstrowa
to z innymi ludmi, kiedy w napiciu czsto wpada w styl rozmwcy.
Pocztkowo Crawford myla, e to celowy
zabieg, eby rozmowa sza pynniej.
Pniej zorientowa si, e Graham robi to niewiadomie, e czasami
chce przerwa, ale nie potrafi.
Crawford sign do kieszeni marynarki i wyoy na st dwa zdjcia.
- Wszyscy nie yj - stwierdzi.
Graham wpatrywa si w niego przez chwil, zanim wzi zdjcia.
Zwyke fotografie rodzinne: kobieta idzie brzegiem jeziorka, za
ni trjka dzieci i kaczka, nios rzeczy na
piknik. Rodzina stoi za tortem.
Po niecaej minucie odoy zdjcia, zsun je razem jednym palcem i
spojrza na pla daleko w dole, gdzie
chopczyk nachyla si nad czym w piasku. Kobieta przygldaa mu si z
rk opart na biodrze, a rozbite fale
obmyway jej stopy. Odchylia si troch, by odrzuci z ramion mokre
wosy.
Graham, ignorujc gocia, obserwowa Molly i chopca tak dugo, jak
dugo patrzy na zdjcia.
Crawford by zadowolony. Z tak sam starannoci, z jak wybra
miejsce rozmowy, prbowa teraz nie
okazywa satysfakcji. Przynta zarzucona. Niech si ryba zapie.
Trzy nadzwyczaj szpetne psy podeszy do stou i rozoyy si wok.
- Rany boskie! - zdziwi si Crawford.
- To najprawdopodobniej psy - wyjani Graham. - Ludzie cigle
podrzucaj nam szczeniaki. Co
adniejszym
znajduj wacicieli. A reszta trzyma si nas, a podronie.
- Niele odpasione.
- Molly ma sabo do przybd.
- Prowadzisz tu wygodne ycie. Molly i chopak. Ile on ma lat?
- Jedenacie.
- adne dziecko. Przeronie ci. Graham przytakn.
- Jego ojciec te przers swojego. Dobrze mi tu. Doceniam to.
- Chciaem sprowadzi tu Phyllis. Na Floryd. Przej na emerytur,
kupi tu dom i wreszcie zacz y jak
czowiek. A ona mi na to, e wszystkich przyjaci ma w
Arlington.
- Miaem jej podzikowa za ksiki, ktre mi przyniosa do szpitala,
ale jako si nie zoyo. Zrb to za
mnie.
- Dobrze.
Dwa mae jaskrawe ptaszki przysiady na stole w poszukiwaniu
pokarmu. Crawford obserwowa, jak skacz
wkoo, dopki nie odleciay.
- Will, ten zwyrodnialec najwyraniej reaguje na fazy ksiyca.
Rodzin Jacobich z Birmingham zabi w
-
sobotni noc, dwudziestego smego czerwca, przy peni ksiyca.
Leedsw zabi w noc przed ostatni peni,
dwudziestego szstego lipca. Czyli na dzie przed miesicem
ksiycowym. Przy odrobinie szczcia mamy
ponad trzy tygodnie, zanim znowu uderzy. Chyba nie chcesz
siedzie tu w Keys i dowiedzie si o nastpnym
przypadku z tego waszego Miami Herald. Do diaba, nie jestem
papieem, eby ci mwi, co robi, ale chc ci
tylko spyta, Will, czy polegasz na moich opiniach?
- Tak.
- Gdyby nam pomg, zapalibymy go szybciej. Dalej, Will, zaprzgaj
i ruszamy. Przeprowad wizj
lokaln w Atlancie i Birmingham, a potem przyjed do Waszyngtonu.
Tylko do tej sprawy.
Graham nie odpowiedzia.
Crawford odczeka, a pi fal obmyje pla. Podnis si wtedy i
przerzuci sobie marynark przez rami.
- Porozmawiajmy po kolacji.
- Zosta u nas. Crawford potrzsn gow.
- Wpadn pniej. W Holiday Inn czekaj na mnie wiadomoci i musz tu
i wdzie zadzwoni. Ale
podzikuj Molly.
Wynajty przez Crawforda samochd zostawi za sob rzadki obok
kurzu, ktry osiad na przydronych
krzakach.
Graham wrci do stolika. Ba si, e tak wanie bdzie wspomina koniec
Sugarloaf Key - stopniay ld w
dwch szklankach herbaty, fruwajce na wietrze papierowe serwetki
dookoa stou z sekwoi oraz Molly i Willy
daleko na play.
Zachd soca nad Sugarloaf, nieruchome czaple i obrzmiae czerwone
soce.
Will Graham i Molly Foster Graham siedzieli na wyrzuconym przez
morze, zbielaym pniaku; ich twarze
wydaway si pomaraczowe w zachodzcym socu, a plecy tony w
fioletowym cieniu. Uja go za rk.
- Crawford wpad do mnie wczeniej do sklepu - zagadna. - Pyta,
jak dojecha do domu. Dzwoniam do
ciebie. Naprawd, czasami powiniene podnosi suchawk. Wracajc
zobaczylimy samochd, wic poszlimy na
pla.
- O co jeszcze pyta?
- Jak si miewasz.
- I co ty na to?
- Powiedziaam, e dobrze i lepiej, eby ci zostawi w spokoju.
Czego od ciebie chce?
- ebym zbada dowody. Jestem specjalist z zakresu kryminalistyki,
Molly. Widziaa mj dyplom.
- Widziaam, jak zalepie nim dziur w tapecie na suficie.
Usiada na pniaku okrakiem, eby spojrze mu w twarz.
- Gdyby ci brakowao poprzedniego ycia, tego, czym si zajmowae,
chyba by o tym mwi. A tego nie
robisz. Jeste otwarty, spokojny, na luzie... lubi to.
- Dobrze nam e sob.
Jej szybkie mrugnicie powiek sygnalizowao, e powinien by si
lepiej wyrazi. Zanim udao mu si to
naprawi, mwia dalej:
- Praca dla Crawforda tylko ci szkodzia. Ma wielu innych ludzi -
pewnie cay ten cholerny rzd - wic czemu
nas nie zostawi w spokoju?
- Nie wyjani ci tego? By moim zwierzchnikiem, kiedy dwa razy
opuciem Akademi FBI, zby wrci do
pracy w terenie. W caej swojej karierze nie spotka si z takimi
przypadkami, jak tamte dwa, a siedzi w tej robocie
od lat. Teraz trafi mu si nastpny. Taki rodzaj psychopaty jest
bardzo rzadki. Jack wie, e mam... dowiadczenie.
- Rzeczywicie - skwitowaa Molly.
-
Pod rozpit koszul widziaa zakrzywion blizn przecinajc jego
brzuch. Bya gruba na palec, wypuka i
nigdy nie brzowiaa. Biega w d od lewej koci biodrowej, a potem
podnosia si, zahaczajc o klatk piersiow
po drugiej stronie.
Doktor Hannibal Lecter zrobi to noem do cicia linoleum. Molly
poznaa Grahama rok pniej. Wypadek
ten o mao co nie skrci mu ycia. Doktor Lecter, znany w
kartotekach jako Hannibal - kanibal, by tym drugim
psychopat, ktrego zapa Will.
Kiedy Graham wyszed wreszcie e szpitala, zrezygnowa z pracy w
FBI, opuci Waszyngton i znalaz
prac jako mechanik przy silnikach diesla w maej stoczni
remontowej w Marathon na Florydzie. Nauczy si tego
zawodu w modoci.
Spa w przyczepie campingowej na terenie warsztatw, a pozna Molly
i zamieszka w jej sympatycznym,
posklecanym z niczego domu na Sugarloaf Keys.
Teraz i on usiad okrakiem i uj j za rce. Jej stopy czu pod
swoimi w piasku.
- Posuchaj, Molly, Crawford sdzi, e mam wyjtkowego nosa do tych
potworw. Jest wrcz przesdny na
tym punkcie.
- I ty w to wierzysz?
Graham obserwowa, jak trzy pelikany lec jeden za drugim nad lini
przypywu.
- Molly, inteligentny psychopata - a zwaszcza sadysta - jest
nieuchwytny z kilku powodw. Po pierwsze, z
braku motyww nie ma si czego trzyma. Informatorzy te nie pomog.
Widzisz, przewanie za aresztowaniem
kryje si wygrzewanie stokw w barach, a nie tropienie ladw, ale w
tego rodzaju sprawach informatorw po
prostu nie ma. Sprawca moe nawet nie wiedzie, e to robi. Trzeba
wic zebra wszelkie dostpne dowody i
wej w jego skr. Sprbowa odtworzy jego sposb mylenia. Wreszcie
znale schemat postpowania.
- A potem wytropi go i zapa - dokoczya Molly. - Boj si, e jak
zaczniesz poszukiwania tego maniaka,
czy kim on tam jest, to urzdzi ci tak, jak ten poprzedni. To
tyle. Tego wanie si boj.
- On mnie nigdy nie zobaczy ani nie pozna mojego nazwiska,
Molly. To policja, to oni musz go przymkn,
jeli go odnajd, a nie ja. Crawford tylko chce zasign dodatkowej
opinii.
Patrzya na czerwone soce rozpocierajce si nad morzem. Pierzasta
chmura powyej odbijaa jego
blask.
Graham uwielbia sposb, w jaki odwracaa gow i zupenie niewiadomie
ukazywaa swj mniej doskonay
profil. Dostrzeg pulsujc yk na jej szyi i z nag wyrazistoci
przypomnia sobie smak soli na jej skrze.
Przekn lin i odezwa si:
- No i co ja mam zrobi, u licha?
- To, co ju postanowie. Jeli zostaniesz, a morderstwa si powtrz,
moe nie bdziesz si ju tu dobrze
czu. W samo poudnie, i tak dalej. Jeli jest tak, jak mwi, to
pytasz chyba retorycznie.
- A gdybym pyta naprawd, to co by odpowiedziaa?
- Zosta e mn. e mn. e mn. e mn. I z Willym, przyprowadz go, jeli
to co zmieni. Powinnam
osuszy oczy i pomacha ci chusteczk. Jeeli co si nie uda,
zostanie mi na pociech wiadomo, e
postpie susznie.
Potrwa to mniej wicej tak dugo, jak odegranie capstrzyka. Potem
wrc do domu i wcz tylko jedn
stron elektrycznego koca.
- Ja bd na tyach sfory.
- Akurat! Jestem samolubna, co?
- Mnie to nie przeszkadza.
- Mnie te nie. Tu jest spokojnie i przyjemnie. Tyle przeye, e
sam potrafisz to oceni. I doceni.
-
Przytakn.
- Nie chc w kadym razie tego straci - dorzucia.
- Niczego nie stracimy.
Zmierzch zapad szybko i nisko na poudniowym zachodzie pojawi si
Jowisz.
Wracali do domu przy wietle wschodzcego garbatego ksiyca. W
oddali, za pla, drobne rybki
wyskakiway w popochu z wody.
Crawford wrci po kolacji. Zostawi marynark i krawat i podwin
rkawy, eby wyglda swobodniej. Jego
masywne blade rce wyday si Molly odraajce. Wedug niej wyglda jak
cholernie mdra mapa. Podaa mu
kaw pod wentylatorem na werandzie i usiada z nim, a Graham z
Willym wyszli nakarmi psy. Nie odzywaa si.
my uderzay agodnie o siatki.
- Will dobrze wyglda, Molly - zagai Crawford. - Oboje dobrze
wygldacie... tacy szczupli i opaleni, -
Cokolwiek powiem i tak go zabierzesz.
- No, musz. Po prostu musz. Ale na Boga, przysigam, Molly, e bd
go oszczdza. Zmieni si.
Dobrze, e si pobralicie.
- Czuje si coraz lepiej. Ju tak czsto nie ni. Przez jaki czas
mia obsesje na punkcie psw. Teraz ju si
tylko nimi opiekuje i nie mwi o nich bez przerwy. Jeste jego
przyjacielem, Jack. Czemu go nie zostawisz w
spokoju?
- Bo ma to szczcie, e jest najlepszy. Bo rozumuje inaczej ni
reszta. Nie wpad dotd w rutyn.
- On myli, e prosisz go o ocen dowodw.
- To prawda, chc, eby zobaczy dowody. Nie znam nikogo lepszego
od badania dowodw. Ale u niego
liczy si jeszcze jedna rzecz. Wyobrania, projekcja, czy jak tam
to nazwiesz. On tego wanie nie lubi.
- Na jego miejscu te by tego nie lubi. Obiecaj mi co, Jack.
Obiecaj mi, e dopilnujesz, eby on nie by w
akcji. Chybaby go to dobio, gdyby musia walczy.
- Na pewno nie bdzie walczy. Obiecuj.
Kiedy Graham upora si z psami, Molly pomoga mu si spakowa.
-
2Will Graham przejecha wolno koo domu, w ktrym mieszkaa i w
ktrym zgina rodzina Leedsw. Okna
byy ciemne, wiecia si tylko jedna lampa na podwrzu. Zaparkowa
dwie przecznice dalej i wrci pieszo w t
ciep noc, niosc pod pach tekturow teczk z raportem detektyww
policji w Atlancie.
Upar si, eby i samemu. Obecno drugiej osoby przeszkadzaaby mu -
tak powiedzia Crawfordowi -
ale mia jeszcze jeden, osobisty powd: nie by pewien swoich
reakcji. Nie chcia, eby kto si cay czas na nie
patrzy.
W kostnicy jako wytrzyma.
Pitrowy dom z cegy sta w gbi zadrzewionej parceli, z dala od
ulicy. Graham dugo obserwowa go spod
drzew. Prbowa zachowa wewntrzny spokj. W jego umyle koysao si
wahado. Odczeka, a si uspokoi.
Przejechao kilku ssiadw; ukradkiem spogldali na dom i szybko
odwracali gowy. Dom, w ktrym
popeniono morderstwo, jest dla ssiadw przykry, jak twarz
zdrajcy. Gapi si tylko obcy i dzieci.
aluzje byy podcignite. Graham ucieszy si. Zatem krewni nie
wchodzili do domu. Oni zawsze
spuszczaj aluzje.
Przeszed ostronie bokiem domu, nie zapalajc latarki. Zatrzyma si
dwa razy, nasuchujc. Policja z
Atlanty wiedziaa o nim, ale nie ssiedzi. Mog si przestraszy,
nawet strzela.
Zagldajc w tylne okno widzia wszystko na przestrza - wiata od
frontu i zarysy mebli w rodku. Ciki
zapach jaminu wisia w powietrzu. Wykoczona drewnian krat weranda
biega niemal przez cay ty domu. Na
jej drzwiach umieszczono piecz policji stanowej w Atlancie.
Graham usun j i wszed.
Drzwi z werandy do kuchni zabito deskami w miejscu, gdzie
policjanci wyjli szyb. W wietle latarki
otworzy drzwi kluczem, ktry daa mu policja. Chcia zapali wiato.
Chcia przypi sobie byszczc odznak
policyjn i narobi troch urzdowego haasu, eby usprawiedliwi
wtargnicie do cichego domu, w ktrym
zamordowano picioro ludzi. Nie zrobi tego. Wszed do ciemnej
kuchni i usiad przy stole niadaniowym.
W ciemnoci janiay dwa niebieskie wiateka na froncie kuchenki.
Czu zapach jabek i pasty do mebli.
Termostat zabrzcza i wczya si klimatyzacja. Graham wzdrygn si,
poczu przypyw strachu. Potrafi
sobie z nim radzi. Ten te opanuje. Zwykle ba si, ale dziaa
dalej.
Pod wpywem strachu lepiej widzia i sysza; nie wyraa si jednak
zwile i czasami stawa si ordynarny.
Tutaj Jednake nie zosta ju nikt i nie byo kogo obraa.
Szalestwo weszo do tego domu przez te drzwi do tej kuchni, w
butach numer jedenacie. Siedzc tak w
ciemnoci, wietrzy szalestwo, jak pies goczy obwchuje koszul.
Wikszo dnia spdzi na studiowaniu raportu detektyww z wydziau
zabjstw w Atlancie. Pamita, e
kiedy zjawia si policja, palio si wiato nad okapem kuchennym.
Wczy je zatem.
Dwie oprawione w ramy makatki z wyhaftowanymi przysowiami wisiay
na cianie obok kuchenki. Jedno
mwio: Przez odek do serca, a drugie: Do tej kuchni lubi
przyjaciele zachodzi, wsucha si w rytm domu i
podniebienie osodzi.
Graham zerkn na zegarek. 23,30. Wedug patologw zgon nastpi midzy
jedenast a pierwsz w nocy.
Najpierw trzeba byo wej. Pomyla, jak to byo... Szaleniec odpi
haczyk na zewntrznych drzwiach z
siatki. Stojc w ciemnoci na werandzie, wycign co z kieszeni.
Przyssawk, tak, jakiej uywa si do
temperwki, ktr mocuje si do stou.
Przycupn pod doln, drewnian czci drzwi kuchennych i wysun gow,
eby zajrze do rodka.
Wycign jzyk i polini przyssawk, przycisn j do szyby i zakrci,
eby trzymaa. Do przyssawki by
przymocowany sznurkiem may diament do wycicia rwnego kka w
szkle.
Potem tylko cichy zgrzyt diamentu i jedno zdecydowane uderzenie,
eby rozbi szko. Jedn rk uderza,
-
drug trzyma przyssawk. Szko nie moe upa. Wykrojone szko ma
ksztat owalny, gdy sznurek owin si o
uchwyt przyssawki podczas krojenia. Kiedy wyciga szko na
zewntrz, rozlega si lekki zgrzyt. Nie przejmuje si
tym, e na szkle zostaje lina zdradzajca grup krwi AB.
Rka w obcisej rkawiczce wlizguje si przez dziur, znajduje zamek.
Drzwi otwieraj si cicho. Jest ju
w rodku. W wietle arwki znad okapu widzi swoj posta w tej obcej
kuchni. W domu panuje miy chd.
Will Graham pokn dwie tabletki na uspokojenie. Zirytowa go
szelest wpychanego z powrotem do
kieszeni celofanu. Przeszed przez bawialni, z przyzwyczajenia
trzymajc latark daleko od siebie. Chocia
przestudiowa rozkad mieszkania, pomyli si i raz le skrci, zanim
znalaz schody. Nie skrzypiay.
Sta teraz w drzwiach duej sypialni. Dostrzega zarysy pokoju bez
wiata latarki. Elektroniczny zegar z
nocnego stoliki rzuca odblask na sufit, a pomaraczowe wiateko
palio si nad listw podogow u wejcia do
azienki. Czu byo silny miedziany zapach krwi.
Przyzwyczajone do ciemnoci oczy widziay duo. Szaleniec z pewnoci
odrni pana Leedsa od ony.
Wystarczyo wiata na to, by przej przez pokj, zapa Leedsa za wosy
i podci mu gardo. Co dalej? Z
powrotem do kontaktu, powitanie pani Leeds i potem strza, ktry j
obezwadnia.
Graham zapali wiato i e cian, z materaca i z podogi uderzyy go w
oczy plamy krwi. W powietrzu wisia
jeszcze zamary krzyk. A si cofn od tego haasu w cichym pokoju
penym ciemnych, wysychajcych plam.
Siad na pododze, czekajc a ustanie mu szum w gowie. Spokojnie,
spokojnie, tylko spokojnie. Ilo i
rnorodno plam krwi wprawia w zdumienie detektyww z Atlanty
prbujcych odtworzy przebieg wypadkw.
Wszystkie ofiary znaleziono zamordowane w swoich kach. Nie
zgadzao si to z rozmieszczeniem plam.
Pocztkowo sugerowano, e Charles Leeds zosta zaatakowany w pokoju
crki i potem jego ciao
przecignito do sypialni. Blisze badanie rozbryzgw krwi
spowodowao zmian koncepcji.
Dokadnych ruchw zabjcy w caym domu jeszcze nie okrelono.
Teraz, posikujc si wynikami sekcji zwok oraz laboratoryjnymi,
Will Graham powoli domyla si, jak to
si stao.
Intruz podci gardo Charlesa Leedsa, kiedy ten spa w ku koo ony,
wrci do kontaktu i zapali wiato
- gadka rkawiczka zostawia wosy i tuszcz z gowy pana Leedsa na
kontakcie. Zastrzeli pani Leeds, jak
wstawaa, i poszed do pokoju dziecinnego.
Leeds podnis si z podcitym gardem i prbowa broni dzieci -
wiadczyy o tym wielkie skrzepy krwi i
wyciek z ttnicy podczas prby walki. Zosta odepchnity, upad i
zmar razem z crk w jej pokoju.
Jednego z chopcw zastrzelono w ku. Drugiego take znaleziono w
ku, ale mia kbki kurzu we
wosach. Policja sdzi, e wycignito go spod ka, a potem
zastrzelono.
Kiedy wszyscy nie yli, moe z wyjtkiem pani Leeds, zaczo si
rozbijanie luster, wybieranie odamkw i
dalsze zabiegi z ciaem pani Leeds.
Graham trzyma w teczce wszystkie kopie protokow sekcji zwok.
Wycign ten dotyczcy pani Leeds.
Kula wesza na prawo od ppka i utkna w koci ldwiowej, ale mier
nastpia przez uduszenie.
Wzrost serotoniny i nieregularny poziom histaminy w ranie od
kuli wskazywa, e ya jeszcze co najmniej
pi minut po strzale, ale nie duej ni pitnacie, czego dowodzi
wyszy poziom histaminy ni serotoniny.
Wikszo jej obrae bya wic zadana prawdopodobnie, ale nie wycznie
post mortem. Jeeli pozostae
obraenia zadano post mortem, zastanawia si Graham, to co robi
zabjca w przerwie, kiedy pani Leeds czekaa
na mier? Walczy z Leedsem i zabija reszt, tak, ale to mu zabrao
nieca minut. Tuk lustra? Ale co jeszcze?
Detektywi z Atlanty pracowali rzetelnie. Wszystko zmierzyli i
sfotografowali jak trzeba, odkurzyli i rozkrcili
odpywy i kolanka w syfonach. Ale Graham sam rozpocz
poszukiwania.
Z policyjnych zdj i narysowanych ksztatw zorientowa si, gdzie
znaleziono ciaa. Dowody - lady azota-
-
nw na pocieli w przypadku strzaw - wskazyway, e ofiary
znaleziono w pozycjach podobnych do tych, w jakich
zmary.
Jednak obfito plam krwi i lady przecigania na chodniku w
przedpokoju pozostay nie wyjanione.
Pewien detektyw teoretyzowa, e moe ktre z nich prbowao odczoga
si od zabjcy. Graham w to nie
wierzy - najwyraniej morderca przecign gdzie zwoki, a pniej z
powrotem uoy je w miejscach, w ktrych
dokona zabjstwa.
Wiadomo, co zrobi z pani Leeds. Ale co z innymi? Nie uszkodzi
ich bardziej ni jej. Kade dziecko zabito
jednym strzaem w gow. Charles Leeds wykrwawi si na mier, a take
zachysn si swoj wasn krwi.
Jedyny dodatkowy lad na nim stanowio powierzchowne podwizanie
klatki piersiowej, ktre oceniono take jako
post mortem. Co zabjca z nimi robi, kiedy ju nie yli?
Graham wycign z teczki policyjne zdjcia, sprawozdania
laboratoryjne o poszczeglnych krwistych i
organicznych plamach oraz standardowe tablice porwnawcze linii
spadajcych kropel krwi.
Przeszed wolno przez pokoje na pitrze, prbujc starannie dopasowa
rany do plam i odtwarzajc
wypadki od tyu. Nanosi kady rozbryzg na plan sytuacyjny
sypialni, uywajc tablic porwnawczych do
okrelenia kierunku i obfitoci upywu krwi. W ten sposb liczy na
dokadne ustalenie pozycji cia w rnych
odstpach czasu.
W tym miejscu rzd trzech plam krwi skrca do gry i zachodzi za rg
ciany w sypialni. Na chodniku
widniay trzy mniejsze plamy. ciana nad szczytem ka Charlesa
Leedsa bya skrwawiona, a na listwach
podogowych pozostay rozmazy. Szkic sytuacyjny Grahama wyglda jak
zabawa w czenie kropek bez
numerkw. Wpatrywa si raz w szkic, raz w pokj, a rozbolaa go
gowa.
Wszed do azienki i zay dwie ostatnie tabletki, nabierajc rk wod
prosto spod kranu. Przemy twarz i
wytar si w rg koszuli. Woda zalaa podog - zapomnia, e usunito
kolanko z syfonu. Poza tym niczego w
azience nie uszkodzono, oprcz stuczonego lustra i ladw
czerwonego proszku do wykrywania odciskw palcw,
zwanego krwi smoka. Szczoteczki do zbw, krem do twarzy, maszynka
do golenia stay nietknite.
azienka wygldaa na wci uywan. Rajstopy pani Leeds suszyy si na
porczach na rczniki, tak jak
je zostawia. Zauway, e obcinaa w rajstopach t nog, ktra miaa
oczko i nosia je razem z podobnie obcit
par, eby zaoszczdzi par groszy. Maa domowa ekonomia pani Leeds
wzruszya go; Molly postpowaa po-
dobnie.
Wyszed przez okno na dach werandy i usiad na szorstkich gontach.
Obj rkami kolana, czujc zimn
przepocon koszul przylepion do plecw, i oddycha gboko, eby pozby
si zapachu krwi z nosa.
wiata Atlanty odbijay si na niebie, przymiewajc gwiazdy. W Keys
na pewno jest jasna noc. Patrzyliby
sobie na spadajce gwiazdy z Molly i z Willym, i nasuchiwali
szumu, ktry wedug nich wydawaa spadajca
gwiazda. Akurat rozpryskiway si meteory delty aquarid i Willy
obserwowa je do pna.
Otrzsn si i znowu kichn. Nie chcia teraz myle Molly. Byo to w
zym gucie, a zreszt rozpraszao
uwag.
Graham mia kopoty z dobrym gustem. Jego myli czsto byy
niesmaczne. W jego umyle nie powstay
stosowne podziay. Wszystko, co widzia i czego si dowiadywa,
wpywao na reszt. Tak utworzone kombinacje
utrudniay ycie. Nie potrafi ich jednak przewidzie, by je
zablokowa i stumi. Wpojona uczciwo i przyzwoito
trzymay si jeszcze, wystawiane na szok jego skojarze,
zastraszone przez sny; uboleway, e w zakamarkach
jego mzgu nie ma schronienia dla rzeczy ukochanych. Kojarzy z
prdkoci wiata. Ocena sytuacji przychodzia
mu automatycznie, jak odpowiedzi na litani w kociele, ale nie
nadaa i nie sterowaa jego mylami.
Wasna umysowo jawia mu si jako groteskowa, ale uyteczna, niczym
krzeso z rogw jeleni. Nic nie
mg na to poradzi.
-
Zgasi wiata w domu Leedsw i wyszed przez kuchni. W odlegym kocu
werandy latarka natrafia na
rower i wiklinowy kosz dla psa. Na podwrku staa psia buda, a
przy schodach miseczka.
Dowody wskazyway, e zaskoczono Leedsw w czasie snu.
Przytrzyma latark podbrdkiem i zanotowa: ,,Jack, gdzie by
pies?
Pojecha z powrotem do hotelu. Prowadzi samochd ostronie, chocia
bya czwarta trzydzieci rano i
droga prawie pusta. Rozglda si za dyurujc aptek, bo bl gowy nie
ustpowa.
Znalaz j w Peachtree. Niechlujny gliniarz drzema koo drzwi.
Farmaceuta w przybrudzonym fartuchu, z
ramionami obsypanymi upieem, sprzeda Grahamowi tabletki. Graham
nie lubi modych farmaceutw. Zawsze
tak niechlujnie wygldaj. Tacy pewni siebie, a w domu na pewno
nieprzyjemni.
- Co jeszcze? - spyta farmaceuta i zastyg z rkami nad klawiszami
kasy. - Co jeszcze?
Biuro FBI z Atlanty zarezerwowao mu pokj w dziwacznym
nowoczesnym hotelu niedaleko nowego
centrum handlowego Peachtree. Szklane windy w ksztacie kokonw
miay wywoywa wielkomiejskie wraenie.
Jecha do pokoju z dwoma uczestnikami kongresu, ktrzy na
plakietkach identyfikacyjnych wydrukowali
sobie Cze!. Trzymali si porczy i spogldali w d na hali.
- Patrz no tam, przy recepcji, to Wilma i reszta, wanie wchodz -
zauway wikszy. - Cholera, zerwabym
kawaek takiego misa.
- Ja bym pieprzy tak, a by jej krew posza z nosa - doda
drugi.
Strach i chu, i zo na strach.
- Ty, wiesz, czemu baba ma nogi?
- No?
- eby nie zostawiaa ladu jak limak.
Drzwi windy otworzyy si.
- Czy to tu? Tak, tu - stwierdzi wyszy. Wychodzc zatoczy si na
cian.
- Wid lepy kulawego - zaartowa drugi. Graham pooy tekturow teczk
na toaletce w swoim pokoju.
Potem wsun j do szuflady, eby jej nie widzie. Mia do patrzenia
mierci w oczy. Chcia zadzwoni do Molly,
ale byo za wczenie.
Na sm rano wyznaczono spotkanie w komendzie gwnej policji. Nie
mia im zbyt wiele do powiedzenia.
Prbowa zasn. Jego umys zachowywa si jak dom peen lokatorw kccych
si cigle gdzie na dole
w hallu. Odczuwa cakowit pustk. Zanim si pooy, wypi setk whisky
e szklanki do mycia zbw. Ciemno
przytaczaa go. Zapali wiato w azience i wrci do ka. Wyobraa
sobie, e Molly jest w azience i czesze
wosy. Zdania z protokow sekcji zwok przypominay mu si jak jego
wasne, cho nigdy nie czyta ich na gos...
Ka uformowa si... lad talku na prawej ydce. Uszkodzenie rodkowej
cianki gaki ocznej spowodowane
wetkniciem odamka lustra...
Prbowa myle o play w Sugarloaf Key, chcia usysze plusk fal.
Wyobraa sobie swj warsztat i ujcie
do zegara wodnego, ktry budowali razem z Willym. Zanuci cicho
Whiskey River i sprbowa bezgonie
odpiewa Black Mountain Rag. Piosenki Molly. Partia gitarowa Doc
Watsona posza mu dobrze, ale jak zwykle
pogubi si przy skrzypcach. Molly prbowaa go nauczy taca w
chodakach na podwrku i wanie
podskakiwaa... kiedy wreszcie si zdrzemn.
Obudzi si po godzinie, cay sztywny i spocony, druga poduszka na
tle wiata z azienki zmienia si w
pani Leeds, ktra ley caa pogryziona i poszarpana, o szklanych
oczach i zakrzepnitej krwi w ksztacie rczek
do okularw na skroniach i za uszami. Ba si spojrze jej w twarz.
W mzgu dzwoni mu alarm przeciwpoarowy;
w kocu wycign rk i namaca such pociel.
Od razu troch si uspokoi. Podnis si z bijcym sercem i woy suchy
podkoszulek. Mokry wrzuci do
-
wanny. Nie mia odwagi pooy si na suchej stronie ka. Uoy wic
rcznik na przepoconej pocieli i z
solidnym drinkiem w rce usiad opierajc si o szczyt ka. Wypi od
razu jedn trzeci.
Prbowa skupi myli, nad czymkolwiek. Choby wizyta w drogerii;
chyba dlatego, e byo to jedyne
wydarzenie dnia nie zwizane e mierci.
Pamita stare drogerie z syfonami wody firmowej. W dziecistwie
zawsze wyczuwa w nich atmosfer
ukradkowoci. Wchodzc tam od razu mylao si o kupnie prezerwatyw,
obojtnie, czy byy potrzebne, czy nie. Na
pkach stay rzeczy, ktrym nie naleao si zbyt dugo przyglda.
W drogerii, w ktrej kupi tabletki, rodki antykoncepcyjne w
kolorowych opakowaniach wisiay na cianie w
gablocie z pleksi, oprawione jak dziea sztuki.
Wola drogerie i rne drobiazgi swojego dziecistwa. Czterdziestka
siedziaa mu na karku i wanie
zaczyna odczuwa nostalgi za czasem minionym; jak kotwica wlokca
si za statkiem w sztormow pogod.
Przypomnia mu si Smoot. Kiedy Graham by dzieckiem, stary Smoot
zarzdza drogeri dla lokalnego
waciciela i wiecznie przesiadywa koo syfonu. Smoot, ktry popija
w pracy, zapomnia raz rozwin markiz i
soce rozpucio teniswki w oknie wystawowym. Zapomnia wyczy
maszynk do kawy i trzeba byo wezwa
straakw. Smoot sprzedawa dzieciom wafle do lodw na kredyt.
Najwiksz zbrodni popeni zamawiajc pidziesit laleczek Cupie od
komiwojaera, kiedy waciciel
wyjecha na wakacje. Po powrocie waciciel wyla go na tydzie.
Potem zrobiono wyprzeda. Pidziesit laleczek
Cupie posadzono na wystawie w pkolu, tak e spoglday na
przechodniw.
Oczy miay due i bkitne jak bawatki. Zaiste przedziwna wystawa,
ktrej Graham dugo si przyglda.
Wiedzia, e to tylko laleczki Cupie, ale czu na sobie ich
zbiorowe spojrzenie. Tyle ich patrzyo. Wielu ludzi
zatrzymywao si, by na nie popatrze. Niby plastikowe laleczki,
kada z takim samym gupim spiralnym loczkiem,
a jednak ich zerodkowane spojrzenie powodowao wypieki na jego
twarzy.
Graham troch si odpry. Patrzyy na niego laleczki Cupie. Zacz
popija drinka, zakrztusi si i wyplu
wszystko na pier. Po omacku zapali nocn lampk i wycign teczk z
szuflady. Wyj protokoy sekcji zwok
trojga dzieci Leedsw i swoje szkice sytuacyjne gwnej sypialni, i
rozoy je na ku.
Oto trzy plamy krwi w rogu, a oto pasujce do nich plamy na
dywanie. Oto rozmiary trjki dzieci. Brat,
siostra, starszy brat. Pasuje, pasuje, pasuje.
Uoono je w rzdzie, siedziay wzdu ciany twarz do ka. Widownia.
Martwa widownia. I Leeds.
Przywizany wok piersi do szczytu ka. Siedzi sobie jakby nigdy
nic. Std plamy podwizania, std plamy na
cianie nad kiem.
Na co spogldali? Na nic, nie yli. Ale oczy mieli otwarte.
Obserwowali widowisko z udziaem szaleca i
ciaa pani Leeds uoonego koo zwok jej ma. Widownia. Wariat patrzy
na ich twarze.
Graham zastanawia si, czy tamten zapali wieczk.
Drgajce wiato wywouje efekt, jak gdyby twarze zmieniay wyraz.
Nie znaleziono wieczki. Moe pomyli
o tym nastpnym razem...
Pierwszy odruch sympatii z zabjc zapiek i uku jak pijawka.
Graham w zamyleniu przygryz pociel.
Po co ich znowu przesuwae? Czemu ich tak nie zostawie? Jest co,
czego nie chcesz mi wyjawi.
Dlaczego? Wstydzisz si? Czy po prostu nie moesz mi tego
zdradzi?
Otwierae im oczy?
Pani Leeds ci si podobaa, nie? Zapalie wiato, eby zobaczya, jak
jej m pada z podcitym gardem,
czy tak? Pewnie bye wcieky, e musisz nosi rkawiczki, kiedy jej
dotykasz, co?
Na jej nodze by talk.
W azience talku nie byo.
-
Kto inny bezbarwnym gosem kojarzy te dwa fakty.
Zdje rkawiczki, prawda? Talk wysypa si z rkawiczki, kiedy j
zdejmowae, eby jej dotkn, nie? TY
SKURWYSYNU! Dotykae jej goymi rkami, a potem woye z powrotem
rkawiczki i stare lady. CZY
OTWIERAE IM OCZY GOYMI RKAMI?
Jack Crawford podnis suchawk po pitym sygnale. Czsto odpowiada
na nocne telefony, wic by
cakiem przytomny.
- Jack? Tu Will.
- Tak, sucham.
- Czy Price pracuje jeszcze w odciskach?
- Nie. Siedzi ju tylko w laboratorium. Opracowuje katalog
pojedynczych odciskw.
- Chyba powinien przyjecha do Atlanty.
- Czemu? Sam mwie, e tutejszy facet jest dobry.
- Jest dobry, ale Price jest lepszy.
- Jak masz dla niego robot? Gdzie ma szuka?
- Paznokcie rk i ng pani Leeds. S pomalowane, maj gadk
powierzchni. I rogwka we wszystkich
oczach. Jack, on chyba zdj rkawiczki!
- Jezu! Price bdzie si musia uwin - powiedzia Crawford. -
Pogrzeb jest dzisiaj po poudniu.
-
3- Musia jej chyba dotkn - rzek Graham na powitanie. Crawford
poda mu coca - col z automatu w g-
wnej kwaterze policji w Atlancie. Bya za dziesi sma rano.
- Tak, poprzesuwa j troch - zgodzi si Crawford. - Na przegubach
i pod kolanami odcisny si lady.
Ale wszystkie odciski s od liskich rkawiczek. Nie martw si,
Price przyjecha. Stary zrzda. Jest ju w drodze do
domu pogrzebowego. Kostnica wydaa zwoki zeszej nocy, ale w domu
pogrzebowym nic jeszcze nie robili. Co mi
si widzi, e jeste troch wykoczony. Podapae troch snu?
- Z jak godzink. Chyba musia jej dotkn goymi rkami.
- Oby mia racj, ale laboratorium w Atlancie zarzeka si, e cay
czas nosi rkawiczki - powtpiewa
Crawford. - Zostawi te gadkie odciski na kawakach luster. Palec
wskazujcy z tyu kawaka wetknitego w warg,
kciuk z przodu.
- Oczyci go i woy tak, eby si w nim przeglda - zgadywa
Graham.
- Odamek w jej ustach by zalany krwi. Tak samo te w oczach. Nie
zdj rkawiczek.
- Pani Leeds bya przystojn kobiet - zauway Graham. - Widziae
przecie zdjcia rodzinne. Ja bym
chcia dotkn jej skry w trakcie intymnego zblienia, ty nie?
- Intymnego? - Crawford nie potrafi ukry odrazy w gosie. Nagle
zacz szuka drobnych w kieszeniach.
- Intymnego, byli przecie sami. Inni nie yli. Mg im zamyka i
otwiera oczy, jak chcia.
- Jak chcia - przytakn Crawford. - Zdjli odciski z jej skry, i
nic. Uzyskali tylko odcisk doni na szyi.
- Protok nic nie mwi o badaniu paznokci.
- Paznokcie byy chyba pomazane, kiedy brali prbki. Pobrano je w
miejscach, w ktrych paznokcie wbiy
si w poduszeczki doni. Na pewno go nie podrapaa.
- Miaa adne stopy - cign Graham.
- No tak. Chodmy lepiej na gr - uci Crawford. -
Oddziay zgosiy si na przegld.
Jimmy Price przywiz mnstwo sprztu: dwie cikie skrzynie, aparat
fotograficzny i statyw. Narobi troch
szumu wchodzc do Domu Pogrzebowego Lombarda w Atlancie. By to
kruchy staruszek, ktremu duga jazda
takswk z lotniska w porannym toku nie poprawia humoru.
Oficjalny modzieniec o wymodelowanych wosach skierowa go
pospiesznie do biura pomalowanego na
pomaraczowokremowy kolor. Na biurku staa tylko rzeba zatytuowana
Modlce si rce.
Price oglda wanie czubki palcw Modlcych si rk, kiedy wszed sam
pan Lombard. Bardzo
dokadnie sprawdzi upowanienia Price'a.
- Panie Price, oczywicie pana biuro, agencja czy jak to si zwie,
uprzedzio mnie telefonicznie. Zeszej
nocy jednak musielimy wzywa policj, eby usun natarczywego
faceta, ktry chcia fotografowa zwoki dla
National Tattler, a zatem musz uwaa. Mam nadziej, e pan to
rozumie. Panie Price, zwoki wydano nam o
pierwszej w nocy, a pogrzeb jest o pitej po poudniu. Nie wolno
nam si spni.
- To nie potrwa dugo - zapewni Price. - Potrzeba mi jednego, w
miar inteligentnego pomocnika, jeli ma
pan kogo takiego. Czy dotyka pan zwok?
- Nie.
- Prosz si dowiedzie, kto ich dotyka. Musz wzi od wszystkich
odciski palcw.
Poranna odprawa detektyww przydzielonych do sprawy Leedsw
dotyczya gwnie zbw.
Szef wydziau ledczego policji w Atlancie, R.J. (Buddy)
Springfield, krzepki mczyzna bez marynarki, sta
przy drzwiach z doktorem Dominikiem Princim, kiedy meldowao si
dwudziestu trzech jego podwadnych.
- Dobra, chopcy, prosz o szeroki umiech na dzie dobry -
dowcipkowa Springfield. - Pokacie doktorowi
-
Princi zbki. O tak, pokazujemy wszyscy. Chryste, Sparks, to twj
jzyk, a moe pokne wiewirk? No, dalej.
Wielka plansza z uzbieniem grnym i dolnym wisiaa na tablicy
ogosze. Graham przypomnia sobie
celuloidowe nalepki z wyszczerzonymi zbami, sprzedawane w
sklepikach z tandet. Usiad z Crawfordem z tyu
pokoju, a detektywi zajli miejsca w szkolnych awkach.
Gilbert Lewis - komisarz bezpieczestwa publicznego Atlanty - i
jego rzecznik prasowy usiedli z boku na
rozkadanych krzesach. Lewis mia za godzin konferencj prasow.
Springfield rozpocz narad.
- A wic, musimy podpisa rozejm z gwnem. Jeeli czytalicie poranne
raporty, to wiecie, e nie
posunlimy si ani o cal.
Bdziemy kontynuowa wywiady z okolicznymi mieszkacami w promieniu
szerszym o cztery przecznice.
Brygada do spraw gwatw poyczya nam czterech ludzi do porwnania
rezerwacji lotniczych i wynajtych
samochodw w Birmingham i Atlancie.
Jeszcze raz zrobicie rund po lotniskach i hotelach. Tak, jeszcze
raz. Trzeba dotrze do kadej pokojwki,
kadego recepcjonisty i reszty obsugi. Musia si gdzie umy i moe
zostawi baagan. Jeeli znajdziecie kogo,
kto sprzta jaki bajzel, to wyrzuci wszystkich z pokoju,
zaplombowa go i na sygnale do pralni. Tym razem
bdziecie mieli co pokazywa. Doktorze Princi?
Doktor Dominik Princi, gwny specjalista medyczny okrgu Fulton,
podszed do planszy z zbami. Pokaza
zebranym odlew szczki.
- Panowie, tak wygldaj zby podejrzanego. Instytut Smithsonian w
Waszyngtonie odtworzy je e ladw
na pani Leeds i z wyranego ugryzienia na kawaku sera w lodwce
Leedsw - poinformowa. - Jak wida, ma
koronki na bocznych siekaczach: ten zb i ten. - Princi wskaza na
model, ktry trzyma w rce, i na rysunek. - Zby
s nierwne, a ten przedni siekacz ma odamany rg. Drugi siekacz
jest wyobiony, o tu. Wyglda jak krawiecka
szczerba, rowek, ktry powstaje od cigego przegryzania nici.
- Szczerbaty skurwysyn - mrukn kto.
- A skd wiadomo, e to przestpca ugryz ser, doktorku? - spyta
wysoki detektyw z pierwszego rzdu.
Princi nie lubi, jak go nazywano doktorkiem, ale jako to
przekn.
- Prbki liny z sera i z ugryzie wykazay t sam grup krwi - odpar.
- Zby i grupa krwi ofiar nie
pasoway.
- wietnie, doktorze - powiedzia Springfield. - Rozdamy zdjcia
zbw chopakom, niech je pokazuj,
komu si da.
- Moe bymy tak dali je do gazet? - podsun rzecznik prasowy,
Simpkins. - Co w rodzaju: czy
widzielicie ju takie zby?
- Nie zgaszam sprzeciwu. Co pan na to, komisarzu? Lewis
przytakn.
Simpkins jeszcze nie skoczy.
- Doktorze Princi, prasa spyta, dlaczego a cztery dni robiono
ten model zbw? I dlaczego to wszystko
wysyano do Waszyngtonu.
Agent specjalny Crawford wpatrywa si w czubek swojego
dugopisu.
Princi poczerwienia, ale zachowa spokj.
- Znaki po ugryzieniach na ciele znieksztacaj si, kiedy przesuwa
si zwoki, panie Simpson...
- Simpkins.
- A wic, panie Simpkins, nie moglimy wykorzysta tylko ladw
ugryzie na ofiarach. Na tym polega
znaczenie sera w tej sprawie. Ser jest stosunkowo twardy, ale
trudny w odlewaniu. Najpierw trzeba go
nasmarowa, eby wilgo nie dostaa si do odlewu. Zwykle wystarczy
jedno podejcie. Smithsonian robi to ju dla
-
laboratorium kryminologicznego FBI. S lepiej wyposaeni w
odpowiedni aparatur, no i maj konsultanta z
zakresu stomatologii sdowej. A my nie. Co jeszcze?
- Czy mona by ogosi, e opnienie spowodowao laboratorium FBI, a
nie my?
Princi zmy mu gow.
- Panie Simpkins, jedyne co mona by ogosi, to to, e agent
specjalny Crawford z FBI znalaz ser w
lodwce dwa dni temu, po przeszukaniu domu przez paskich ludzi.
Wyekspediowa go do laboratorium na moj
prob. Moemy wic ogosi, e odetchnem z ulg, e to nie ktry z was
nadgryz ten ser.
Niski gos komisarza zadudni w pokoju:
- Doktorze Princi, nikt nie podwaa paskich decyzji. Do cholery,
Simpkins, nie chcemy adnego
wspzawodnictwa z FBI. Koczmy ju.
- Chodzi nam wszystkim o to samo - potwierdzi Springfield. -
Jack, czy chcecie co doda?
Crawford wyszed przed zebranych. Spogldali na niego niezbyt
przyjanie. Chcia jako rozadowa
atmosfer.
- Chciabym, eby nie byo niedomwie. Dawniej wszyscy bili si o
nakrycie podejrzanego. Kada strona:
federalna i lokalna cigna na swoje. Tworzya si szczelina, przez
ktr przestpcy si nam wymykali. Biuro
zmienio ju nastawienie, i ja te. Nie obchodzi mnie, kto dokona
aresztowania. Nie obchodzi to te wywiadowcy
Grahama. To on siedzi tam z tyu, gdyby ktry z was nie wiedzia.
Jeeli faceta, ktry to zrobi, przejedzie mie-
ciarka, to nie zgaszam sprzeciwu, wane, eby znikn z ulicy.
Zgadzamy si?
Crawford spojrza na detektyww z nadziej, e si udobruchali.
Chcia, eby nie oszczdzali kul. Komisarz
Lewis odezwa si:
- Wywiadowca Graham ma w takich sprawach dowiadczenie.
- Oczywicie.
- Moe pan co doda, panie Graham, co zasugerowa?
Crawford spojrza na Grahama i unis brwi.
- Czy zechce pan podej bliej ? - poprosi Springfield.
Graham wolaby porozmawia e Springfieldem na osobnoci. Nie chcia
przemawia. Ustpi jednak.
Rozczochrany i opalony, nie wyglda na agenta federalnego.
Springfield pomyla, e przypomina raczej
malarza pokojowego, ktry woy garnitur, eby wystpi w sdzie.
Detektywi wiercili si na krzesach.
Kiedy Graham odwrci si do zebranych, zaskoczyy ich jego lodowate
oczy osadzone w opalonej twarzy.
- Tylko kilka spraw - zacz. - Nie powinnimy zakada, e by ju
leczony psychicznie albo notowany za
przestpstwa na tle seksualnym. Jest due prawdopodobiestwo, e nie
by karany. Co najwyej za jaki drobny
rozbj, ale nie za wykroczenie seksualne.
Moe by karany za pogryzienie przy jakich drobniejszych
sprawkach, jak bjki w barze czy zncanie si
nad dziemi. Bardzo pomocni mog okaza si ludzie z pogotowia
ratunkowego albo z opieki spoecznej nad
nieletnimi.
Warto sprawdzi wszystkie powaniejsze przypadki pogryzienia,
jakie pamitaj, obojtnie kogo pogryziono
i w jakich okolicznociach. To na razie tyle.
Wysoki detektyw unis rk i odezwa si jednoczenie.
- Jak dotd gryz tylko kobiety.
- O ile wiemy, tak. Ale gryzie duo. Sze powanych ugryzie na pani
Leeds, osiem na pani Jacobi. To
wicej ni przecitna.
- A jaka jest przecitna?
-
- W morderstwie na tle seksualnym, trzy. On lubi gry.
- Kobiety.
- W wikszoci napadw na tle seksualnym lad ugryzienia ma w rodku
zsinienie, jak po ssaniu. Te nie
maj. Doktor Princi wspomina o tym w protokole sekcji zwok i
widziaem to w kostnicy. Nie ma ladw ssania. Dla
niego gryzienie moe by rwnie dobrze metod walki, jak i nawykiem
seksualnym.
- Troch to nacigane - stwierdzi detektyw.
- Ale warto sprawdzi - nie ustpowa Graham. - Warto sprawdzi kade
ugryzienie. Ludzie rzadko
wyjawiaj swoje tajemnice. Rodzice pogryzionego dziecka zazwyczaj
kami, e napado go zwierz, i ka
dziecku pakowa surowic, eby tylko nie wyda gryzonia w
rodzinie... wszyscy si z tym spotkalicie. Warto pyta
w szpitalach, komu wstrzykiwano surowic. To wszystko, co mam do
powiedzenia. - Kiedy siada, minie ud
zadray mu e zmczenia.
- Warto pyta i bdziemy pyta - powiedzia Springfield. - Co dalej?
Dwie brygady przeczesz ssiedztwo.
Rozpracujecie spraw psa. Sprawozdanie i zdjcia znajdziecie w
aktach. Pytajcie, czy nie widziano kogo obcego
z tym psem. Obyczajwka i chopcy z narkotykw zajm si po
codziennym obchodzie knajpami dla sado -
masochistw i innych zboczecw. Marcus i Whitman - nastawcie uszy
na pogrzebie. Macie obgadanych jakich
krewnych, czy przyjaci rodziny, ktrzy bd wsppracowa? To dobrze.
Fotograf zaatwiony? W porzdku.
Ksig pamitkow z pogrzebu oddajcie tym od gwatw. Maj ju t z
Birmingham. Reszt zada znajdziecie na
tablicy. Do roboty.
- Jeszcze jedno - wtrci komisarz Lewis. Detektywi opadli z
powrotem na krzesa. - Syszaem, e niektrzy
policjanci przezwali zabjc Szczerbat lal. Mniejsza o to, jak o
nim mwicie midzy sob, rozumiem, e jako
musicie go nazywa. Ale eby mi aden funkcjonariusz policji nie
nazwa go tak publicznie. To niepowane. Nie
chc te widzie tego przezwiska w sprawozdaniach wewntrznych. To
wszystko.
Crawford i Graham poszli za Springfieldem do jego biura.
Szef wydziau ledczego poczstowa ich kaw, a Crawford sprawdzi,
czy s dla niego wiadomoci i
zanotowa co na kartce.
- Od waszego przyjazdu nie miaem chwili czasu, eby z tob
porozmawia - Springfield zwrci si do
Grahama. - To biuro zmienio si w pieprzony dom wariatw. Masz na
imi Will, prawda? Czy chopcy dostarczyli ci
wszystkiego, czego potrzebujesz?
- Tak, fajne chopaki.
- My tu byle gwna nie zatrudniamy, wiadomo - podsumowa
Springfield. - Aha, odtworzylimy wzr jego
chodu e ladw na grzdkach. Krci si troch koo krzakw i niewiele
mona o nim powiedzie, chyba tylko jaki
ma rozmiar butw i wzrost. Lewa stopa odcisna si gbiej, wic moe
co nis. Duo z tym roboty. Chocia,
dwa lata temu udao nam si zapa wamywacza na podstawie wzoru
chodu. Chorowa na parkinsona. Princi to
wyowi. Tym razem si nie poszczcio.
- Masz dobry zesp - pochwali Graham.
- To prawda. Ale taka sprawa, na szczcie, jest troch nie po
naszej linii. Chciabym zapyta wprost, czy
wy zawsze e sob pracujecie - ty, Jack i doktor Bloom - czy tylko
skrzykujecie si do takich spraw?
- Tylko tak okazjonalnie.
- Doborowe towarzystwo. Komisarz mwi, e to ty przygwodzie
Lectera trzy lata temu.
- Wsppracowalimy wszyscy z policj Marylandu - odpar Graham. -
Zaaresztoway go oddziay policji sta-
nowej.
Springfield by prostoduszny, ale niegupi. Zauway, e Graham nie
czuje si swobodnie. Obrci si na
krzele i wzi jakie notatki.
-
- Pytae o psa. Tu s dane. Zeszej nocy weterynarz zadzwoni do
brata Leedsa. Mia tego psa. Leeds e
starszym synkiem przynieli mu go po poudniu w dniu morderstwa.
Mia ran kut w brzuchu. Weterynarz
zoperowa go i pies yje. Najpierw myla, e to postrza, ale nie
znalaz kuli. Psa zraniono czym w rodzaju haka
albo szyda. Pytamy ssiadw, czy nie widzieli kogo wabicego psa,
dzwonimy te do okolicznych weterynarzy i
pytamy o inne przypadki okaleczania zwierzt.
- Czy pies mia obro z nazwiskiem Leedsw?
- Nie.
- Czy rodzina Jacobich w Birmingham miaa psa? - spyta
Graham.
- Wanie to sprawdzamy. Poczekaj chwilk. - Springfield wykrci
numer wewntrzny. - Porucznik Flatt jest
naszym cznikiem z Birmingham. Halo, Flatt? Co z tym psem? Aha,
aha. Zaraz, zaraz... - zakry rk suchawk. -
Nie mieli psa. W azience na parterze znaleli pudeko z kocimi
nieczystociami. Kota jednak nie byo. Ssiedzi go
wypatruj.
- Popro Birmingham, eby sprawdzili na podwrzu i za budynkami
gospodarczymi, dobrze? - rzek
Graham. - Jeeli kota zraniono, a dzieci go w por nie znalazy, to
moe zdech i mogy go potem zakopa. Wiecie,
jakie s koty. Chowaj si, eby zdechn. Psy przychodz do domu.
Zapytaj te, czy ma obrk.
- Powiedz te, e jeeli nie maj sondy metanowej, to im przylemy -
dorzuci Crawford. - Bd mieli mniej
kopania.
Springfield przekaza prob. Zaledwie odoy suchawk, telefon
zadzwoni ponownie. Tym razem do
Jacka Crawforda. Zgasza si Jimmy Price z Domu Pogrzebowego
Lombarda. Crawford odebra rozmow z
drugiego aparatu.
- Jack, mam czciowy odcisk, chyba z kciuka, i fragment doni.
- Jimmy, kocham ci nad ycie!
- Wiem o tym. Czciowy jest troch rozmazany. Po powrocie zobacz,
co si da z niego zrobi. Zdjem
go z lewego oka najstarszego dziecka. Jeszcze nigdy tego nie
robiem. Nigdy bym go nie zobaczy, ale odbi si
wyranie na tle wylewu z rany po strzale omiomilimetrwk.
- Zidentyfikujesz go na tej podstawie?
- Trudno powiedzie. Jeeli jest w wykazie pojedynczych odciskw,
to moe, ale to szansa jak na
irlandzkiej loterii, sam wiesz. Odcisk doni zdjem z paznokcia
lewego duego palca u nogi pani Leeds. Nadaje si
tylko do porwna. Bdziemy mieli szczcie, jeeli uzyskamy z niego
sze punktw. wiadczyli: przedstawiciel
biura szeryfa i pan Lombard. On protokoowa. Zrobiem zdjcia in
situ. Czy to wystarczy?
- A wzie odciski od pracownikw domu pogrzebowego? - pomazaem
tuszem Lombarda i ca jego
zgraj, bez wzgldu na to, czy mwili, e dotykali gwnej ofiary, czy
nie. Szoruj teraz rce i kln. Mog ju jecha
do domu, Jack? Chciabym popracowa nad tym w swojej ciemni. Nie
wiadomo, co tu siedzi w wodzie... moe
wie?... kto wie? Zapi samolot do Waszyngtonu za godzin i
wczesnym popoudniem pol ci odbitki
telefaksem.
Crawford zastanowi si chwil.
- Zgoda, Jimmy, ale pospiesz si. Kopie dla policji w Atlancie,
Birmingham i do biur FBI.
- Masz to jak w banku. Ale jest jeszcze co, co ty musisz
wyjani.
Crawford wywrci oczami w kierunku sufitu.
- Zapiewasz mi do uszka dzienn stawk, co?
- Zgade.
- Dzisiaj, Jimmy, mj chopcze, adna suma nie jest dla ciebie
wygrowana.
Graham patrzy przez okno, kiedy Crawford mwi im o odciskach.
-
- Na Boga, to niezwyke - skomentowa Springfield. Pomyla, e twarz
Grahama jest pozbawiona wyrazu,
zamknita jak twarz czowieka skazanego na doywocie. Odprowadzi
Grahama wzrokiem a do drzwi.
W korytarzu konferencja prasowa komisarza bezpieczestwa
publicznego miaa si ku kocowi, gdy
Crawford z Grahamem opuszczali biuro Springfielda. Dziennikarze
prasowi kierowali si do telefonw.
Dziennikarze telewizyjni robili wstawki, czyli stali przed
kamerami i zadawali najlepsze pytania, jakie usyszeli na
konferencji, i wycigali mikrofony, niby po odpowiedzi, ktre
wmontuj pniej.
Crawford i Graham schodzili ju z frontowych schodw, gdy nagle
may czowieczek wyprzedzi ich
pospiesznie, odwrci si i zrobi im zdjcie. Zza aparatu ukazaa si
twarz.
- Will Graham! - powiedzia. - Pamitasz mnie? Jestem Freddy
Lounds. Zajmowaem si spraw Lectera
dla Tattlera. Napisaem ksik.
- Pamitam - odpowiedzia Graham. Szed nadal z Crawfordem po
schodach. Lounds trzyma si z boku,
nieco ich wyprzedzajc.
- Kiedy ci wezwali, Will? Co wykrye?
- Nie bd z tob rozmawia, Lounds.
- Czy ten facet jest podobny do Lectera? Czy on...
- Lounds - Graham podnis gos i Crawford zastpi mu drog. -
Lounds, wypisujesz mierdzce kamstwa,
a tym twoim Tattlerem mona sobie dup podetrze. Trzymaj si ode
mnie z daleka.
Crawford chwyci Grahama za rk.
- Zjedaj std, Lounds. No ju! Will, zjedzmy niadanie. No chod,
Will.
Maszerujc spiesznie, skrcili za rg.
- Przepraszam, Jack. Nie znosz tego drania. Kiedy leaem w
szpitalu, przyszed do mnie i...
- Wiem, sam go wyrzucaem, cho na niewiele si to zdao.
Crawford przypomnia sobie zdjcia w National Tattler pod koniec
sprawy Lectera. Lounds wszed do
pokoju szpitalnego, kiedy Graham spa. Odkry przecierado i zrobi
zdjcie tymczasowego sztucznego odbytu
Grahama. Potem w gazecie zamiecili to zdjcie z zaretuszowanym
kwadratem w miejscu pachwiny. Podpis
brzmia: Gliniarz, ktry zapa wypruwacza flakw.
W jadodajni byo jasno i czysto. Grahamowi trzsy si rce i rozla
kaw na spodeczek.
Zauway, e dym z papierosa Crawforda przeszkadza parze w
ssiedniej wnce. Jedli w grobowej ciszy, a
ich oburzenie wisiao w kbach dymu.
Dwie kobiety, najwyraniej matka z crk, kciy si przy stole obok
drzwi. Wymieniay uwagi cicho, ale ich
twarze ziay wciekoci. Graham czu ich zo na swojej twarzy i
karku.
Crawford narzeka, e nastpnego dnia rano musi zeznawa na
rozprawie w Waszyngtonie. Martwi si, e
proces moe go zatrzyma na kilka dni. Zapali nastpnego papierosa,
zerkajc przez dym na rce Grahama i
barw jego twarzy.
- Atlanta i Birmingham sprawdz odcisk w ich kartotece zboczecw
seksualnych - powiedzia. - My te to
zrobimy. Price ju raz wyszuka pojedyczy odcisk. Wcignie go w
komputer, taki specjalny wyszukiwacz - nawet
nie wiesz, jaki postp zrobilimy w tej dziedzinie, odkd odszede.
Wyszukiwacz, automatyczny czytnik i proce-
sor danych w FBI, moe wyowi taki sam odcisk na karcie z jakiego
nie zwizanego e spraw przypadku. Kiedy
go dorwiemy, to ten odcisk i jego zby wystarcz, zby go posadzi -
stwierdzi Crawford. - Musimy tylko wpa na
to, kim on jest. Musimy zarzuci szerok sie. Popumy wodze
fantazji. Zamy, e zapalimy podejrzanego.
Wchodzisz do pokoju i patrzysz na niego. Czy bdzie w nim co
takiego, co ci nie zaskoczy?
- Bg raczy wiedzie, Jack, dla mnie on nie ma twarzy. Ludzi,
ktrych sobie wymylimy, moemy szuka w
nieskoczono. Rozmawiae z Bloomem?
-
- Wczoraj w nocy, przez telefon. Bloom wtpi w jego samobjcze
skonnoci, podobnie jak Heimlich. Bloom
by tu tylko przez dwie godziny pierwszego dnia, ale i on, i
Heimlich maj ca dokumentacj. Bloom ma w tym
tygodniu egzaminy doktorskie. Prosi, eby ci pozdrowi. Znasz jego
numer w Chicago?
- Tak.
Graham lubi doktora Alana Blooma, maego okrgego czowieka o
smutnych oczach, znakomitego
psychiatr sdowego - kto wie, czy nie najlepszego. Najbardziej
docenia to, e doktor Bloom nigdy nie wykazywa
nim profesjonalnego zainteresowania. U psychiatrw to rzadko.
- Bloom nie zdziwiby si, gdybymy dostali wiadomo od Szczerbatej
Lali. Moe do nas napisze -
powiedzia Crawford.
- Na cianie sypialni.
- Bloom sdzi, e on albo jest uomny, albo si ma za takiego. Ale
zastrzeg, eby za bardzo na tym nie
polega.
Nie wystawi wam stracha na wrble - powiedzia. Rozproszyoby to
uwag i osabio wysiki. Mwi, e
nauczyli go tego w szkole.
- Ma racj - przyzna Graham.
- Musiae si czego o nim domyli, eby znale ten odcisk palca -
zauway Crawford.
- Wszystko powiedziay mi lady na cianach, Jack. Nie przeceniaj
mnie. I radz, nie spodziewaj si po
mnie za wiele.
- Ale zapiemy go. Wiesz przecie, e go zapiemy.
- Tak, wiem. W ten czy inny sposb.
- Jaki jest ten pierwszy?
- Znajdziemy dowd, ktry przeoczylimy.
- A ten drugi?
- Bdzie mordowa i mordowa, a pewnej nocy narobi przy wamaniu za
duo haasu i m szybciej zapie
za bro.
- Nie ma innego sposobu?
- Moe mylisz, e rozpoznam go w tumie? Takie sztuczki robi Ezio
Pinza. Szczerbata Lala bdzie sobie
grasowa do woli, a go przechytrzymy albo bdziemy mieli fart. On
nie przestanie.
- Dlaczego?
- Poniewa jemu si to naprawd podoba.
- No widzisz, ju co o nim wiesz.
Graham nie odezwa si do chwili, kiedy weszli na chodnik.
- Poczekaj do nastpnej peni - zwrci si do Crawforda. - Wtedy mi
powiesz, co o nim wiem.
Graham wrci do hotelu i przespa dwie i pl godziny. Obudzi si w
poudnie, wzi prysznic i zamwi
kaw i kanapk. Naleao wreszcie przestudiowa akta Jacobich z
Birmingham. Hotelowym mydem wymy
dokadnie swoje okulary do czytania i usadowi si z aktami pod
oknem. Przez kilka minut przeszkadza mu
najmniejszy haas: kroki na korytarzu, daleki trzask drzwi od
windy. Potem zatopi si bez reszty w lekturze.
Kelner z tac zapuka i czeka. Znw zapuka. W kocu postawi tac pod
drzwiami i sam podpisa
rachunek.
-
4Hoyt Lewis, pracownik elektrowni, zaparkowa furgonetk pod duym
drzewem w bocznej alejce i zabra si
do rozwijania kanapek. Nie rozwija ju drugiego niadania tak
chtnie, odkd pakowa je sobie sam. Koniec z
dowcipnymi karteczkami powtykanymi na chybi trafi i z
niespodziankami.
Wanie wgryza si w kanapk, kiedy przerazi go donony gos tu nad
uchem.
- W tym miesicu na pewno wywieciem prdu za tysic dolarw, co?
Lewis odwrci si i ujrza przy oknie furgonetki czerwon twarz. H.
G. Parsons mia na sobie bermudy, a w
rku miot do zamiatania podwrka.
- Nie rozumiem, co pan powiedzia?
- Na pewno pan powie, e w tym miesicu wywieciem prdu za tysic
dolarw. Tym razem pan mnie
usysza?
- Nie wiem, panie Parsons, ile pan zuy, bo jeszcze nie odczytaem
pana licznika. Kiedy odczytam stan
licznika, zapisz wynik na tej oto kartce, o tutaj.
Parsons narzeka na wysoko rachunku. Zoy zaalenie w elektrowni, e
zawya mu si rachunki.
- Dokadnie wiem, ile zuywam - powiedzia. - Zwrc si z tym do
komisji Suby Publicznej.
- Moe pan chce odczyta licznik razem e mn? Chodmy, to...
- Dobrze wiem, jak si odczytuje licznik. Pan na pewno te by
potrafi, gdyby si pan troch wysili.
- Parsons, niech pan si uspokoi. - Lewis wyskoczy z furgonetki.
- No, nieche si pan uspokoi. W zeszym
roku pooy pan magnes na liczniku. ona powiedziaa, e bye pan w
szpitalu, wic nie mwic nic nikomu, po
prostu go zdjem. Kiedy zeszej zimy wla pan do rodka melas,
doniosem o tym. Widz, e pan zapaci za
szkod.
Rachunek wzrs, bo sam pan zmieni przewody. Powtarzam z uporem
maniaka, e co w tym domu
cignie prd. A pan co, nawet nie wezwie pan elektryka. apie pan
za telefon i dawaj skary do biura. Mam ju
pana do! - Lewis a zblad e zoci.
- Jeszcze dojd prawdy - zagrozi Parsons wycofujc si alejk na
podwrko. - Maj pana na oku, panie
Lewis. Kto ju odczytywa liczniki przed panem - doda zza potu. -
Wkrtce bdzie si pan musia zabra do
roboty, jak wszyscy.
Lewis zapuci motor i wjecha dalej w alejk. Musi sobie poszuka
innego miejsca. Byo mu al tego
cienistego zaktka pod duym drzewem, gdzie od lat jada drugie
niadanie.
A miejsce to znajdowao si na tyach domu Charlesa Leedsa.
O wp do szstej po poudniu Hoyt Lewis zajecha swoim samochodem do
baru Pod dziewit chmurk,
gdzie popi troszk dla poprawienia humoru.
Zadzwoni do swojej byej ony.
- Tak bym chcia, eby nadal robia mi niadania. - Nic
sensowniejszego nie przyszo mu na myl.
- Moge o tym pomyle wczeniej, mdralo - powiedziaa i odwiesia
suchawk.
Rozegra pospn parti domina z kilkoma monterami i ekspedytorem z
elektrowni i rozejrza si po sali. Ci
przeklci urzdnicy z lotniska zaczli przychodzi Pod dziewit
chmurk. Wszyscy nosili wsiki i sygnety. Na
pewno wkrtce zamontuj Pod dziewit chmurk t cholern angielsk
tablic do rzutek. Wszystko schodzi na
psy.
- Ty, Hoyt. Kto szybciej wypije butelk piwa? - woa do niego
Billy Meeks, jego zwierzchnik.
- Wiesz ty co, Billy, musz z tob pogada.
- O co chodzi?
- Pamitasz tego starego skurwysyna, Parsonsa, co cigle do nas
wydzwania?
-
- Jasne, dzwoni do mnie w zeszym tygodniu. Co tam z nim?
- Powiedzia mi, e kto przede mn czyta ju liczniki, tak jakby kto
podejrzewa, e si obijam. Chyba nie
mylisz e odczytuj liczniki siedzc w domu?
- Na pewno nie.
- Fajno, e mnie nie podejrzewasz, bo wiesz, jak kto co do mnie
ma, to wol, eby mi to powiedzia
prosto z mostu, nie?
- Gdybym co do ciebie mia, to co, mylisz, e babym ci si
powiedzie prosto w oczy?
- No, nie.
- To w porzdku. Gdyby kto ci sprawdza, tobym wiedzia. Twoja
zwierzchno wiedziaaby o tym na
pewno. Nikt ci nie sprawdza, Hoyt. Nie przejmuj si tym
Parsonsem, to stary dziwak. Dzwoni do mnie w zeszym
tygodniu i mwi Gratuluj, e wreszcie zabralicie si za tego Hoyta
Lewisa. Nawet na to nie zwrciem uwagi.
- auj, e nie podalimy go do sdu o ten licznik - powiedzia Lewis.
- Wanie si rozsiadem w tej alejce
pod drzewem, eby zje niadanie, a ten jak nie zacznie! Chtnie bym
mu koci przetrzepa.
- Jak byem jeszcze na licznikach, to te si tam rozkadaem -
zauway Meeks. - Chopie, mwi ci, raz
widziaem pani Leeds... no, teraz to niezbyt wypada mwi, jak ona
nie yje, ale par razy opalaa si na
podwrku w kostiumie kpielowym. Ho, ho! Brzuszek to ona miaa
niczego! To okropne, co si z nimi stao. Taka
mia kobieta!
- Zapali ju kogo?
- Nie.
- Szkoda, e zaatwi Leedsw, a ten staruch Parsons spa sobie
smacznie obok - zauway Lewis.
- Co ci powiem, ja mojej starej nie pozwalam wylegiwa si na
dworze w adnych kostiumach. Ona mi na
to: Guptasie, a kto mnie zobaczy?. To jej mwi, e licho nie pi i
wiesz to, kiedy jaki zidiociay skurczybyk
przeskoczy przez ywopot z kutasem na wierzchu? Gliny z tob
rozmawiay? Pytay, czy kogo nie widziae?
- Pewnie, chyba wypytywali wszystkich, co tam regularnie jed.
Listonoszy, no... wszystkich. Ale ja przez
cay tydzie jedziem akurat w Laurelwood, po drugiej stronie Betty
Jane Drive, a do dzisiaj. - Lewis skuba
naklejk na piwie. - Mwisz, e Parsons dzwoni do ciebie w zeszym
tygodniu?
- Tak.
- No to chyba widzia, jak kto odczytuje jego licznik. Przecie by
nie dzwoni, gdyby to wymyli dzisiaj,
eby mnie wpieprzy. Mwisz, e nikogo nie wysyae, a mnie te nie mg
widzie.
- Moe to ci od telefonw co sprawdzali?
- Moe.
- Chocia tam nie mamy wsplnych supw.
- Mylisz, e warto zadzwoni do glin?
- Nigdy nie zawadzi.
- Ty, moe to uciszy Parsonsa, jak bdzie musia gada z prawem.
Chyba narobi w portki, gdy do niego
przyjd.
-
5Graham wrci do domu Leedsw pnym popoudniem. Wszed przez drzwi
frontowe i stara si nie
patrze na pobojowisko, ktre zostawi zabjca. Zaznajomi si ju e
sprawozdaniami, scen zbrodni i zwokami -
tym, co pozostao. Wiedzia te stosunkowo duo o tym, jak umarli.
Dzisiaj myla tylko o tym, jak yli.
A wic inspekcja. W garau staa solidna motorwka do nart wodnych,
wida, e czsto uywana, ale i
dobrze zakonserwowana, a obok furgonetka. Zauway kije do golfa i
przeajowy rower. Narzdzia elektryczne
leay prawie nie uywane. Zabawki dla dorosych.
Graham chcia wyj zatyczk z torby golfowej - musia nacisn dug
tulej, eby j wyszarpn. Kiedy
odstawia torb pod cian, wydoby si z niej zapach skry. Rzeczy
Charlesa Leedsa.
Graham chodzi ladami Charlesa Leedsa po caym domu. W suterenie
wisiay myliwskie ryciny. Kolekcja
wanych ksiek staa w rwnym rzdzie. Roczniki Sewanee. Na pkach H.
Allen Smith, Perelman i Max
Shulman. Von - Pegut i Evelyn Waugh. Na stole otwarta Beat to
Quarters C. S Forestera.
W szafie porzdna strzelba do rzutek, aparat fotograficzny marki
Nikon, kamera firmy Bolex, typ Super
Eight, i projektor.
Graham, ktry prawie nic nie posiada oprcz podstawowego sprztu
wdkarskiego, volkswagena z trzeciej
rki i dwch skrzynek montracheta, odczuwa lekk odraz do tych
zabawek dla dorosych. Zastanawia si,
dlaczego.
Kim by Leeds? Specjalist od prawa podatkowego, pikarzem klubu
Sewanee, dugonogim, skorym do
miechu czowiekiem, ktry z podcitym gardem stawi czoo zabjcy?
Graham szuka jego ladw w domu raczej z poczucia obowizku. Tak,
jakby przez poznanie najpierw jego
osoby uzyska pozwolenie na przyjrzenie si jego onie.
Przeczuwa wyranie, i to ona zwabia potwora, podobnie jak piew
wierszcza przyciga czerwonook
much.
Zatem pani Leeds.
Na pitrze znalaz ma ubieralni. Udao mu si do niej dotrze bez
rozgldania si po sypialni. Gdyby nie
zbite lustro nad toaletk, may pokj o tych cianach wygldaby na
nietknity. Przed cian staa para
mokasynw marki L L. Bean, zupenie jakby przed chwil je zdjto.
Podomka wisiaa niedbale na koku, a w szafie
panowa lekki baagan zostawiony przez kobiet, ktra nie musi
wszystkiego ukada w jednej szafie.
Na toaletce, w pudeku wycieanym bordowym aksamitem, lea dziennik
pani Leeds. Do wieczka przy-
twierdzono plastrem kluczyk i kwitek z policyjnego magazynu.
Graham usiad na wskim biaym krzele i otworzy dziennik na chybi
trafi:
23 grudnia, wtorek, w domu mamy. Dzieci jeszcze pi. Kiedy mama
oszklia taras, to byam na ni za, bo
zmieni si wygld domu, ale teraz z przyjemnoci siedz w cieple i
spogldam na nieg. Ile jeszcze wit Boego
Narodzenia spdzimy w tym domu penym wnukw? Mam nadziej, e
wiele.
Wczoraj mielimy trudn podr z Atlanty, od Raleigh pada nieg.
Wleklimy si noga za nog. Ja i tak
byam wykoczona pakowaniem. Za Chapel Hill Charlie zatrzyma
samochd i wysiad. Odama kilka sopli z
gazki, eby przyrzdzi mi martini. Szed z powrotem do samochodu,
wycigajc dugie nogi e niegu, a we
wosach i na brwiach mia nieg, i wtedy poczuam, e bardzo go
kocham. Zupenie jakby co bolesnego rozbijao
si we mnie, a potem rozlewao si ciepem.
Mam nadziej, e kurtka bdzie na niego dobra. Jak on mi kupi ten
wstrtny wielki piercie, to chyba
umr. Oh, jake chtnie kopnabym Madelyn w ten jej wielki tyek,
kiedy obnosia si e swoim piercieniem i
trajkotaa jak najta. Cztery przesadnie wielkie diamenty koloru
zabrudzonego lodu. A ld w soplach jest taki
czysty. Soce zajrzao przez szyb samochodu i w miejscu, w ktrym
sopel zosta odamany i wystawa e
-
szklanki, mieni si wszystkimi barwami tczy. Czerwona i zielona
plamka zastyga na mojej doni e szklank.
Niemal czuam kolor na doni. Spyta, co bym chciaa pod choink, a
ja przez zwinite donie wyszeptaam mu do
ucha: Twojego wielkiego czonka, guptasie, gboko, gboko we
mnie.
ysina z tyu jego gowy caa poczerwieniaa. Zawsze si boi, e dzieci
usysz. Mczyni nie ufaj
szeptom.
Na kartce widniay plamy popiou z cygara detektywa.
Graham czyta a do zmroku i dowiedzia si o wyciciu migdakw crce i
o strachu, kiedy w czerwcu pani
Leeds namacaa sobie maego guza w piersi. (Boe wity, dzieci s
jeszcze takie mae.)
Trzy strony dalej przeczyta, e guzek zosta z atwoci usunity i
okaza si tylko zwyk cyst.
Doktor Janovich wypuci mnie dzisiaj po poudniu. Wyjechalimy e
szpitala i skrcilimy nad staw. Dawno
tam nie bylimy. Nigdy nie starcza czasu. Charlie zabra dwie
butelki zmroonego szampana i wypilimy je karmic
kaczki w zachodzcym socu. Przez chwil sta nad brzegiem wody
odwrcony do mnie plecami i wydawao mi
si, e troch paka.
Susan powiedziaa nam, e baa si cay czas, bo mylaa, e wracamy e
szpitala z nastpnym
braciszkiem. Dom!
Zadzwoni telefon w sypialni. Sygna i szum automatycznej
sekretarki: Halo, tu Valerie Leeds. Przykro mi,
ale nie mog teraz podej do telefonu, prosz tylko zostawi
nazwisko i swj numer, a wkrtce oddzwonimy,
Dzikuj.
Graham by niemal pewien, e usyszy gos Crawforda, ale rozleg si
tylko sygna. Rozmwca si wyczy.
Usysza zatem jej gos, chcia j teraz zobaczy. Poszed do
sutereny.
W kieszeni trzyma tam filmow typu Super Eight, nalec do Charlesa
Leedsa. Trzy tygodnie przed
mierci Leeds odda film do wywoania w drogerii, skd przesano go
do laboratorium. Nie zdy go odebra.
Policja znalaza kwitek w jego portfelu i wzia film z drogerii.
Detektywi wywietlili go porwnujc e zdjciami
zrobionymi mniej wicej w tym samym czasie, ale nic ciekawego nie
zauwayli.
Graham chcia zobaczy Leedsw ywych. Na posterunku detektywi
chcieli udostpni mu projektor. On
jednak pragn obejrze film w ich domu. Niechtnie wypoyczyli mu go
z magazynu.
Odszuka ekran i projektor w szafie w suterenie, ustawi aparatur
i usadowi si w skrzanym fotelu
Charlesa Leedsa. Na oparciu fotela poczu pod doni co
nieprzyjemnego - to lepkie palce dziecka zostawiy
lady, do ktrych przylepiy si kaczki. Do Grahama pachniaa
cukierkami.
Cakiem dobry amatorski niemy film, lepszy od wielu innych.
Zaczyna si ujciem psa, szarego teriera,
picego na dywaniku w suterenie. Psa niepokoi szum kamery i na
chwil podnosi gow, by spojrze w obiektyw.
Potem znowu zasypia. Nastpne cicie - znw picy pies. Nagle terier
nastawia uszu. Podnosi si i szczeka, a
kamera ledzi go a do kuchni, jak podbiega do drzwi i wyczekuje w
napiciu, merdajc krtkim ogonkiem.
Graham przygryz doln warg i rwnie czeka. Na ekranie otworzyy si
drzwi i wesza pani Leeds z
zakupami. Zmruya oczy, rozemiaa si zaskoczona i poprawia woln rk
zmierzwione wosy. Poruszya
wargami, wychodzc poza kadr, a za ni weszy dzieci niosc mniejsze
sprawunki. Dziewczynka miaa sze lat,
chopcy osiem i dziesi.
Modszy chopak, wyranie zaznajomiony z krceniem filmw, wskaza na
swoje uszy i poruszy nimi. Film
krcony by e stosunkowo wysokiej pozycji. Wedug sprawozdania
koronera Leeds mia metr dziewidziesit
wzrostu.
Graham sdzi, e ta cz filmu zostaa nakrcona wczesn wiosn. Dzieci
miay na sobie ocieplane
kurtki, a pani Leeds wygldaa blado. W kostnicy na jej ciele
widniaa porzdna opalenizna i lady po kostiumie
kpielowym.
-
Po tym nastpoway krtkie ujcia; chopcy graj w ping - ponga w
suterenie i dziewczynka, Susan - jzyk
podwinity z emocji a nad grn warg, niesforny kosmyk opada na
czoo - pakuje prezent w swoim pokoju.
Podobnie jak matka w kuchni, odgarnia wosy tuciutk rczk.
W nastpnej scenie Susan przykucnita jak abka w kpieli z pian. Na
gowie ma duy czepek kpielowy.
Tym razem kt kamery jest niszy i ostro nieczysta, co sugeruje
robot braciszka. Scena koczy si bezgonymi
krzykami w stron kamery i zakrywaniem szecioletnich piersi.
Tymczasem czepek opada dziewczynce na oczy.
Aby nie by gorszym, Leeds zaskakuje on pod prysznicem. Zasona
wybrzusza si, zupenie jak kurtyna
przed szkolnym przedstawieniem. Rka pani Leeds pojawia si z boku
zasony, trzymajc du gbk. Po czym
piana zasania ekran.
Film koczy si urywkiem przemwienia telewizyjnego Normana
Vincenta Peale'a i dowcipnym ujciem
Leedsa chrapicego w tym samym krzele, w ktrym teraz siedzia
Graham.
Graham wpatrywa si w plam wietln na ekranie. Czu sympati do
Leedsw. aowa, e widzia ich w
kostnicy. Pomyla sobie, e moe szaleniec, ktry ich odwiedzi, te
ich lubi. Ale szalecowi podobali si bardziej
w swym obecnym stanie.
Graham odczuwa pustk w gowie. Pywa w hotelowym basenie, a nogi
mia jak z gumy, i wychodzc z
wody myla o dwch rzeczach jednoczenie - tanqueray martini i
smaku ust Molly.
Przyrzdzi sobie martini w plastikowej szklance i zadzwoni do
Molly.
- Cze, seksbombo!
- Cze, kochanie. Gdzie jeste?
- W tym przekltym hotelu w Atlancie.
- I co porabiasz?
- Nic szczeglnego. Tskno mi.
- Mnie te.
- Pokochabym si.
- Ja take.
- Powiedz mi, co u ciebie?
- Wiesz, pokciam si dzisiaj z pani Holper. Wyobra sobie, e
chciaa zwrci sukni z olbrzymi plam
po whisky na siedzeniu. Na pewno woya j na to przyjcie w
Jaycee.
- I co ty jej na to?
- Powiedziaam, e sprzedaam jej czyst.
- A ona?
- Powiedziaa, e dotd zawsze zwracaa suknie bez kopotw i dlatego
zawsze kupowaa u mnie, a nie
gdzie indziej.
- No i co ty na to?
- Powiedziaam, e si martwi, bo Will plecie bzdury przez
telefon.
- Aha.
- Willy w porzdku. Wanie zakopuje wie jaja, ktre wygrzebay psy.
Opowiedz mi, co robisz.
- Czytam sprawozdania i le si odywiam.
- Spodziewam si, e duo gwkujesz.
- No.
- Moe ci pomc?
- Nic mi do niczego nie pasuje, Molly. Za mao informacji. To
znaczy informacji jest w brd, ale nie umiem
ich wykorzysta.
-
- Dugo jeszcze bdziesz w Atlancie? Nie przynaglam ci do powrotu,
ale tak po prostu pytam.
- Nie wiem. Chyba jeszcze co najmniej kilka dni. Brakuje mi
ciebie.
- Chcesz, porozmawiamy o ku.
- Chybabym tego nie wytrzyma. Moe lepiej nie.
- Co nie?
- Nie mwmy o ku.
- Dobra. Ale nie przeszkadza ci, e sobie pomyl?
- Oczywicie, e nie.
- Mamy nowego psa.
- O Jezu!
- Wyglda na krzywk basseta z pekiczykiem.
- Cudownie.
- Ma wielkie jaja.
- Nie mam nic przeciwko temu.
- Prawie wczy je po ziemi. Musi je w biegu podkurcza.
- To niemoliwe.
- Tak, moliwe. Co ty o tym wiesz!
- Bardzo duo!
- A ty umiesz swoje podkurczy?
- Spodziewaem si, e zejdzie na te tematy.
- No?
- Jeeli ju musisz wiedzie, to raz podkurczyem.
- Kiedy to?
- W modoci. Musiaem szybciutko przeskoczy przez pot z drutem
kolczastym.
- Dlaczego?
- Bo niosem arbuza, ktrego sam nie wyhodowaem.
- Uciekae? Kto ci goni?
- To ten pastuch, mj ssiad. Psy go zbudziy i wypad z domu w
kalesonach i z flint na ramieniu. Na
szczcie potkn si o tyczki fasoli, co mi dao troch czasu.
- Strzeli do ciebie?
- Wtedy tak mylaem. Ale strzay, ktre syszaem, chyba wydobyway si
z moich czterech liter. Do dzisiaj
nie jestem tego pewien.
- A przeskoczye przez pot?
- Z atwoci.
- Umys kryminalisty, nawet w takim wieku.
- Nie mam umysu kryminalisty.
- Oczywicie, e nie. Chciaabym pomalowa kuchni. Jaki kolor ci si
podoba? Will! Syszysz mnie?
- Tak, tak, no... ty. Zrbmy j na to.
- ty jest nie dla mnie. Przy niadaniu bd caa zielona.
- Zatem niebieski.
- Niebieski jest zimny.
- Do diaba, pomaluj j na sraczkowato i si mnie nie pytaj...
Poczekaj no, ju niedugo bd w domu,
pjdziemy sobie do sklepu z farbami, kupimy szpachle i co tam
jeszcze trzeba, dobrze? Moe jakie nowe pdzle?
-
- W porzdku, kupimy nowe pdzle. Zupenie nie wiem, dlaczego o tym
wszystkim mwi. Suchaj, kocham
ci i bardzo mi ciebie brak, poza tym postpujesz susznie. Wiem, e
duo ci to kosztuje. Jestem tutaj i bd tutaj,
jak wrcisz do domu, albo przyjad do ciebie, gdzie bdziesz chcia.
Tak to jest.
- Molly, kochana, kad si ju spa.
- Id.
- Dobranoc.
Graham lea z rkami zaoonymi pod gow i przypomina sobie obiady z
Molly. Krab popijany saucerre z
domieszk sonej morskiej bryzy.
Jego przeklestwem stawao si rozpamitywanie rozmw i wanie zacz to
czyni. Tak j uci po jej
niewinnej uwadze o jego kryminalnym umyle. Gupiec.
Zainteresowanie Molly jego osob wydawao si Grahamowi
niezrozumiae.
Zadzwoni na komisariat i zostawi wiadomo dla Springfielda, e
rano pomoe im przepytywa ssiadw.
Nie mia mc lepszego do roboty.
Din pomg mu zasn.
-
6Kopie notatek dotyczcych wszystkich telefonw na temat sprawy
Leedsw zalegay biurko Buddy
Springfielda. We wtorek o sidmej rano, kiedy zjawi si w biurze,
leao ich szedziesit trzy. Grn zaznaczono
na czerwono.
Informowaa o tym, e policja w Birmingham znalaza kota
pochowanego w pudeku po bitach za garaem
Jacobich. Kotu woono midzy apki kwiatek i owinito go ciereczk do
naczy. Jego imi wypisano dziecicym
pismem na wieczku. Nie mia obrki. Wieczko przytrzymywa sznurek
zawizany na kokardk.
Lekarz z Birmingham stwierdzi, i kota uduszono. Ogoli go, ale
nie znalaz adnych ran kutych.
Springfield zastuka rczk okularw o zby.
Odnaleziono mikk ziemi i wykopano pudeko opat. Nie potrzebowali
adnej cholernej sondy
metanowej. A jednak, Graham mia racj.
Szef wydziau ledczego polini kciuk i zacz przeglda reszt
notatek. Wikszo mwia o
podejrzanych pojazdach w okolicy w cigu zeszego tygodnia, opisy
przewanie byy niecise, podaway tylko typ
pojazdu albo kolor. Mieszkacy Atlanty otrzymali cztery anonimowe
telefony: Urzdz was tak jak Leedsw.
Doniesienie Hoyta Lewisa znajdowao si w rodku.
Springfield zadzwoni do dowdcy nocnej zmiany.
- Co z doniesieniem pracownika elektrowni o tym Parsonsie? Numer
czterdzieci osiem.
- Ju dzwonilimy do usug, szefie, czy mieli kogo w tym rejonie.
Maj si odezwa z samego rana.
- To wy szybko do nich zadzwocie - poleci Springfield. -
Sprawdcie wywz mieci, skontrolujcie zezwole-
nia na budow w caej alejce i apcie mnie w samochodzie.
Wykrci numer Willa Grahama.
- Will? Bd za dziesi minut przed hotelem, pojedziemy na ma
przejadk.
O sidmej czterdzieci pi rano Springfield zaparkowa przy kocu
alejki. Przeszli z Grahamem noga w
nog koleinami wyobionymi przez furgonetk. Tak wczenie, a soce ju
prayo.
- Musisz sobie sprawi kapelusz - zauway Springfield. Jego panama
przesaniaa mu oczy.
Siatk na tyach posiadoci Leedsw oplatao wino. Zatrzymali si przy
supie z licznikiem.
- Jeeli podszed z tej strony, to widzia cay ty domu - zauway
Springfield.
Mino zaledwie pi dni, a ju posiado Leedsw bya zaniedbana.
Trawnik rs nierwno i przez dba
przebi si dziki czosnek. Na podwrze opady mae gazki. Graham mia
ochot je podnie. Dom wydawa si
upiony, drewniana ciana werandy odbijaa dugie pasiaste i
ctkowane poranne cienie drzew. Stojc tak e
Springfieldem w alejce wyobraa sobie, jak morderca zaglda w
tylne okno i otwiera drzwi na werand. Teraz, w
socu, caa rekonstrukcja tego, ktrdy zabjca wszed do domu, wydaa
mu si dziwnie nierealna. Patrzy na
dziecic hutawk poruszan lekk bryz.
- Ten wyglda mi na Parsonsa - odezwa si Springfield.
H. G. Parsons zacz dzie wczenie, kopic grzdki w ogrdku na tyach
domu. Dzieliy ich tylko dwa
podwrka. Springfield i Graham podeszli do tylnej furtki Parsonsa
i zatrzymali si koo kubw na mieci.
Przykrywki przymocowano do potu acuchami.
Springfield zmierzy wysoko licznika tam.
Zna notatki o wszystkich ssiadach Leedsw. O Parsonsie dowiedzia
si, e odszed z poczty na
wczeniejsz emerytur na wyrane yczenie swojego zwierzchnika.
Okreli on Parsonsa jako niezwykle
roztrzepanego.
W notatkach Springfielda znalazo si miejsce i dla plotek.
Ssiedzi donosili, i ona Parsonsa przeduaa
swoje pobyty u siostry w Macon, jak tylko moga, a jego syn ju do
niego nawet nie dzwoni.
-
- Panie Parsons, panie Parsons! - zawoa Springfield.
Parsons opar motyk o dom i podszed do potu. Mia na nogach sanday
i biae skarpety. Czubki skarpet
ubrudziy si ziemi i traw. Twarz mia row i byszczc.
Sklerotyk, pomyla Graham. Zay ju tabletk.
- Sucham.
- Panie Parsons, czy moemy z panem chwil porozmawia? Mamy
nadziej, e nam pan pomoe -
powiedzia Springfield.
- Panowie z elektrowni?
- Nie, nazywam si Buddy Springfield i jestem z policji.
- A, wic chodzi o morderstwo. Byem z on, w Macon, tak jak
powiedziaem oficerowi...
- Wiem, panie Parsons. Chcielimy zapyta o pana licznik.
Czy...
- Jeeli ten... pracownik nakama na mnie, to...
- Nie, nie. Panie Parsons, czy kto obcy w zeszym tygodniu
odczytywa pana licznik?
- Nie.
- Jest pan pewien? Ale powiedzia pan Hoytowi Lewisowi, e kto ju
tu wczeniej by.
- Tak jest. I najwyszy czas. ledz t histori i komisarz do spraw
publicznych dostanie ode mnie
wyczerpujcy raport.
- Tak, oni z pewnoci si tym zajm. Kto odczytywa licznik?
- aden nieznajomy, to kto z elektrowni.
- A skd pan wie?
- No bo wyglda na takiego.
- Co mia na sobie?
- To, co oni wszyscy chyba nosz. A co? No, brzowe ubranie i
czapk.
- Widzia pan jego twarz?
- Nie przypominam sobie. Wygldaem wanie przez okno w kuchni, gdy
go zobaczyem. Chciaem z nim
porozmawia, ale musiaem narzuci szlafrok i kiedy wyszedem z
domu, ju go nie byo.
- Przyjecha furgonetk?
- Nie przypominam sobie. Ale o co chodzi? Czemu o to
pytacie?
- Sprawdzamy kadego, kto pojawi si w ssiedztwie w zeszym
tygodniu. To bardzo wane, panie
Parsons. prosz sprbowa sobie przypomnie.
- A wic jednak chodzi o morderstwo. Jeszcze nikogo nie
przymknlicie, co?
- Nie.
- Wczoraj wieczorem obserwowaem ulic i dopiero po pitnastu
minutach pojawi si samochd policyjny.
To straszne, co stao si u Leedsw. Moja ona omal nie dostaa
ataku. Ciekawe, czy kto kupi ich dom.
Widziaem, e go ju Murzyni ogldaj. Par razy musiaem powanie pomwi
z Leedsem na temat jego dzieci,
ale poza tym byli w porzdku. No i oczywicie nie chcia sucha co
do tego trawnika. Wydzia rolnictwa wyda takie
znakomite broszury o tpieniu zbdnych traw. W kocu wrzucaem mu je
do skrzynki. Prosz mi wierzy, jak on
kosi, to mona si byo udusi od tego dzikiego czosnku.
- Panie Parsons, kiedy dokadnie widzia pan tego faceta w alejce?
- zapyta Springfield.
- Nie jestem pewny, musz pomyle.
- O jakiej porze dnia? Rano? W poudnie? Wieczorem?
- Znam pory dnia, nie musi mi pan ich wymienia. Moe po poudniu.
Nie pamitam.
Springfield pomasowa kark.
-
- Bardzo mi przykro, panie Parsons, ale musi pan sobie
przypomnie. Wejdmy do pana do kuchni i pan
nam dokadnie pokae, skd pan go widzia.
- Czy mog zobaczy dokumenty? Obu panw.
W domu cisza, wypolerowane meble i zatche powietrze. Schludnie i
porzdnie. Desperackie wysiki
starzejcej si pary, ktrej ycie wymyka si z rk.
Graham aowa, e wszed do rodka. By pewien, e w szufladach le
wypolerowane srebra z resztkami
tka midzy zbami widelcw.
Do tego, przemaglujmy tego pierdo.
Okno nad zlewem wychodzio prosto na ogrd.
- Tutaj. Zadowoleni? - rzek Parsons. - Wszystko wida, moecie si
przekona. Nie rozmawiaem z nim i
nie pamitam, jak wyglda. Jeli to ju wszystko, to przepraszam, bo
mam jeszcze duo roboty.
Graham odezwa si po raz pierwszy.
- Powiedzia pan, e musia pan narzuci szlafrok i po pana powrocie
ju go nie byo. By pan rozebrany?
- Tak.
- W samo poudnie? le si pan czu?
- To moja prywatna sprawa, co ja tu robi. Jeeli mi si podoba, to
mog chodzi w stroju kangura. Lepiej
szukajcie zabjcy. Moe przyszlicie si tu ochodzi?
- Rozumiem, e jest pan ju na emeryturze, panie Parsons, i
niecodziennie si pan ubiera. Przyzna pan, e
czasami nie wkada pan ubrania.
Parsonsowi a yy nabrzmiay w skroniach.
- To, e jestem na emeryturze, nie znaczy, e nie ubieram si
codziennie i si nie krztam. Spociem si
tylko i wszedem do rodka, eby wzi prysznic. Pracowaem.
Mierzwiem, i do popoudnia zrobiem dzienn
norm, wy bycie tyle za dzie nie zrobili.
- Co pan robi?
- Mierzwiem.
- W jaki dzie tygodnia pan mierzwi?
- W czwartek. To byo w zeszy czwartek. Dostarczono mi mierzw
rankiem, ca kop, i ju... i ju po
poudniu wszystko rozrzuciem. Spytajcie si u ogrodnika, ile tego
byo.
- I zgrza si pan, wszed do rodka i wzi prysznic. Co pan robi w
kuchni?
- Przyrzdzaem sobie herbat z lodem.
- Wic wyciga pan ld? Ale lodwka stoi tam, daleko od okna.
Parsons, zbity z tropu, patrzy to na okno, to na lodwk. Oczy mu
zmtniay, jak u ryb na targu pod koniec
dnia. Nagle rozbysy z radoci. Poszed do szafki pod zlewem.
- Staem tutaj i wycigaem sacharyn, kiedy go zobaczyem. Wanie
tak, to wszystko. A teraz, jeeli ju
panowie skoczyli wtyka nos w ...
- Wydaje mi si, e on widzia Hoyta Lewisa - wpad mu w sowo
Graham. - Na pewno - przytakn
Sprmgfield.
- To nie by Hoyt Lewis. To nie by on. - Oczy Parsonsa zaczy
zawi.
- Skd pan wie? - jtrzy Springfield. - To chyba by Hoyt Lewis, a
pan myla...
- Lewis jest a brzowy od soca. Ma rozczochrane tuste wosy i
baczki jak dzicio. - Parsons mwi
podniesionym gosem i w takim tempie, e trudno go byo zrozumie. -
Std wiem. Oczywicie, e to nie by Lewis.
Ten facet by blady i mia jasne wosy. Odwrci si, eby zapisa co w
zeszycie, i zobaczyem z tyu pod czapk.
Blondyn. Wosy rwno przycite na karku w kancik.
-
Springfield sta nieporuszony. Gdy si odezwa, w jego gosie wci
brzmiao niedowierzanie.
- A jego twarz?
- Nie wiem. Chyba mia wsy.
- Jak Lewis?
- Lewis nie nosi wsw.
- Aha - mrukn Springfield. - Czy siga wzrostem licznika? A moe
zadziera gow?
- Dosiga... chyba.
- Czy rozpoznaby go pan, gdyby go pan jeszcze raz zobaczy?
- Nie.
- W jakim by wieku?
- Stary nie by. Nie wiem.
- Widzia pan z nim psa Leedsw?
- Nie.
- Znakomicie, panie Parsons, widz teraz, e si pomyliem -
powiedzia Springfield. - Bardzo nam pan
pomg. Jeeli pan pozwoli, to przyl tutaj naszego rysownika, ktry
sidzie tu sobie przy stole i pan mu pomoe
sporzdzi portret tego faceta. To na pewno nie by Lewis.
- Nie chc, eby moje nazwisko trafio do gazet.
- Nie trafi.
Parsons wyszed za nimi na zewntrz.
- Wspaniale pan utrzymuje ten ogrdek, panie Parsons - pochwali
Springfield. - Powinien wygra jak
nagrod.
Parsons nie odpowiedzia. Twarz mu poczerwieniaa, oczy zaszy
zami. Sta tak w lunych spodenkach i
sandaach, patrzc na nich, ale chyba dobrze nie widzc. Kiedy
wyszli, chwyci za widy i zacz grzeba w ziemi,
na olep rzucajc mierzw na kwiaty i traw.
Springfield sprawdzi ostatnie wiadomoci przez radio w
samochodzie. adna e sub komunalnych nie
wysyaa pracownikw w ten rejon na dzie przed morderstwem.
Springfield przekaza opis od Parsonsa i wyda
rozporzdzenie dla rysownika.
- Powiedzcie mu, eby narysowa najpierw sup z licznikiem, a
dopiero potem przeszed do rzeczy. Bdzie
musia troch wiadka rozluni.
- Nasz artysta nie przepada za wizytami domowymi - poinformowa
Springfield Grahama, manewrujc
subowym fordem w ruchu ulicznym. - Lubi, kiedy jego pracy
przygldaj si sekretarki, wiadek stoi na jednej
nodze, a reszta zaglda mu przez rami. Komisariat nie jest
najlepszym miejscem na przesuchiwanie osoby, ktrej
raczej nie naley wystraszy. Jak bdziemy ju mieli rysunek, to
obejdziemy z nim cae ssiedztwo.
Chyba zwietrzylimy trop, Will. Na razie bardzo saby, ale zawsze
to ju co, nie? Ale przycisnlimy tego
starucha. Mamy materia, teraz musimy co z nim zrobi.
- Jeeli ten facet z alejki jest tym, ktrego szukamy, to s to,
jak dotd, nasze najlepsze informacje. -
Graham odczuwa niesmak.
- Racja. A to oznacza, e facet nie wysiada ot tak sobie z
autobusu i nie idzie w kierunku, ktry wskae mu
jego kutas. Dziaa planowo. Zatrzymuje si w miecie na noc. Wie,
dokd idzie, dzie lub dwa naprzd. Ma jaki
pomys.
Oglda miejsce, zabija domowych ulubiecw, a potem rodzin. A to
dopiero pasztet. - Springfield
przerwa. - Ale to ju twoja dziaka, nie?
- Tak, z pewnoci. Jeeli ju ma by czyja, to z pewnoci moja.
-
- Wiem, e widziae ju niejedn tak spraw. Pytaem ci wczeniej o
tego Lectera i zauwayem, e
niezbyt chcesz mwi, ale musz z tob o tym pogada.
- W porzdku.
- W sumie zabi dziewiciu ludzi, prawda?
- O tylu wiemy. Dwch nie umaro.
- Co si z nimi stao?
- Jeden jest podczony do respiratora w szpitalu w Baltimore.
Drugi przebywa w prywatnym szpitalu
psychiatrycznym w Denver.
- Czemu to robi, na czym polegao jego szalestwo?
Graham spojrza przez okno na ludzi n