Cezary Trutkowski Teoria społecznych reprezentacji i jej zastosowania *) Rzeczywistość każdego społeczenstwa w znacznym stopniu zależy od treści jego wyobrażenia o sobie samym Leszek Kołakowski, La Pologne: une société en dissidence, s.94 Społeczeństwo polskie wielokrotnie wymykało się spod badawczej kontroli socjologów i analityków życia społeczno-politycznego. W ciągu ostatnich kilkunastu lat, jakie dzielą nas dziś od czerwcowych wyborów 1989 r., Polacy wielokrotnie podejmowali decyzje, które zaskakiwały badaczy. Miało to miejsce zarówno w przypadku działań łatwych do zaobserwowania i zmierzenia, takich jak choćby decyzje wyborcze, jak i w zakresie przekonań i zachowań mniej widocznych, ale mających decydujący wpływ na obraz polskiej rzeczywistości w dalszej perspektywie. Bodaj pierwszym, ale za to niezwykle dobitnym zaskoczeniem był, zapomniany już nieco, sukces Stanisława Tymińskiego w wyborach prezydenckich w 1990 r., zaś jednym z ostatnich (choć z pewnością nie ostatnim) choćby niedawny sukces „Samoobrony” w wyborach parlamentarnych. W 2000 roku zdumienie budził fakt, że zgodnie z wynikami badań ankietowych, „po dziesięciu latach transformacji ustrojowej tylko co czwarty dorosły Polak nie ma wątpliwości [...] że wolałby żyć w dzisiejszej Polsce niż w PRL” (CBOS 2000/82). W roku 2007 natomiast niespełna co trzeci ankietowany (32%) wyraża zadowolenie z funkcjonowania demokracji w Polsce, a tylko co setny (1%) jest z niej bardzo zadowolony. Ponad połowa społeczeństwa (54%) demokrację ocenia krytycznie, z czego co dziesiąty (10%) przyznaje, że jest bardzo niezadowolony. Stosunek Polaków do demokracji i polityki oraz ich zachowania publiczne mogą stać sie bardziej zrozumiałe, jeśli uświadomimy sobie, że do ich oceny nie należy stosować kryteriów odpowiednich przy ocenie zachowań społeczeństw żyjących w tzw. „ustabilizowanych demokracjach”. Należy bowiem pamiętać, że w trakcie tych kilkunastu lat społeczeństwo polskie „uczyło się” demokracji i polityki, wolnego rynku i kapitalizmu,
33
Embed
Teoria społecznych reprezentacji i jej zastosowania
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
Transcript
Cezary Trutkowski
Teoria społecznych reprezentacji i jej zastosowania*)
Rzeczywistość każdego społeczenstwa w znacznym stopniu
zależy od treści jego wyobrażenia o sobie samym
Leszek Kołakowski, La Pologne: une société en dissidence, s.94
Społeczeństwo polskie wielokrotnie wymykało się spod badawczej kontroli
socjologów i analityków życia społeczno-politycznego. W ciągu ostatnich kilkunastu lat, jakie
dzielą nas dziś od czerwcowych wyborów 1989 r., Polacy wielokrotnie podejmowali decyzje,
które zaskakiwały badaczy. Miało to miejsce zarówno w przypadku działań łatwych do
zaobserwowania i zmierzenia, takich jak choćby decyzje wyborcze, jak i w zakresie
przekonań i zachowań mniej widocznych, ale mających decydujący wpływ na obraz polskiej
rzeczywistości w dalszej perspektywie.
Bodaj pierwszym, ale za to niezwykle dobitnym zaskoczeniem był, zapomniany już
nieco, sukces Stanisława Tymińskiego w wyborach prezydenckich w 1990 r., zaś jednym z
ostatnich (choć z pewnością nie ostatnim) choćby niedawny sukces „Samoobrony” w
wyborach parlamentarnych. W 2000 roku zdumienie budził fakt, że zgodnie z wynikami
badań ankietowych, „po dziesięciu latach transformacji ustrojowej tylko co czwarty dorosły
Polak nie ma wątpliwości [...] że wolałby żyć w dzisiejszej Polsce niż w PRL” (CBOS
2000/82). W roku 2007 natomiast niespełna co trzeci ankietowany (32%) wyraża zadowolenie
z funkcjonowania demokracji w Polsce, a tylko co setny (1%) jest z niej bardzo zadowolony.
Ponad połowa społeczeństwa (54%) demokrację ocenia krytycznie, z czego co dziesiąty
(10%) przyznaje, że jest bardzo niezadowolony.
Stosunek Polaków do demokracji i polityki oraz ich zachowania publiczne mogą stać
sie bardziej zrozumiałe, jeśli uświadomimy sobie, że do ich oceny nie należy stosować
kryteriów odpowiednich przy ocenie zachowań społeczeństw żyjących w tzw.
„ustabilizowanych demokracjach”. Należy bowiem pamiętać, że w trakcie tych kilkunastu lat
społeczeństwo polskie „uczyło się” demokracji i polityki, wolnego rynku i kapitalizmu,
2
bezrobocia i dobrobytu - poznawało nowe zasady organizujące nową, społeczną
rzeczywistość. Oczywiste jest przy tym, że te nowe reguły musiały pozostawać w określonym
związku i relacji do starego porządku – wszak nie mogły być one jedynie wyrwanym z
kontekstu importowym produktem, zaprezentowanym w ramach dobrze skunstruowanej
kampanii reklamowej. Ucząc się nowej rzeczywistości, Polacy nie poznawali abstrakcyjnych
pojęć odnoszących się do jakiegoś obiektywnie istniejącego porządku, lecz raczej przyswajali
sobie nowe zasady organizacji życia społecznego włączając je w krąg posiadanych już
wcześniej doświadczeń. Otaczający Polaków świat uległ kompletnej przemianie w wyniku
rozpoznania, opracowania i przyswojenia nowych reguł radzenia sobie z codziennymi
problemami.
Jednak przemiana ta – jej zakres i rodzaj – zależały w znacznym stopniu od pierwotnie
posiadanej wiedzy – stosunek do przemian demokratycznych zachodzących w Polsce
niejednokrotnie był warunkowany stosunkiem do PPL-owskiej przeszłości naszego kraju,
własnych losów i przeżyć jednostki w epoce poprzedzającej obrady okrągłego stołu. W
badaniu elit politycznych III RP zrealizowanym przez zespół pod kierunkiem Jacka
Raciborskiego1 zależność ta została w wyraźny sposób uchwycona i pokazana. Fakt
odmiennego spojrzenia na poszczególne wydarzenia historyczne podzielanego przez
reprezentantów różnych opcji politycznych nie budzi obecnie oczywiście żadnego zdziwienia
– stał się, można powiedzieć, trwałym elementem polskiego typu podziału na lewicę i
prawicę. Bodaj najważniejszym elementem owego podziału – jak wykazały zrealizowane
badania – jest jednak zasadnicza nieprzekładalność perspektyw, w których historia PRL jest
prezentowana i reinterpretowana.2
Ideowi i biograficzni spadkobiercy PZPR i ich post-solidarnościowi oponenci rekonstruują
obraz dziejów powojennych Polski w sposób odmienny, prezentując przy tym różną logikę
procesu historycznego – w sposób nieporównywalny rozkładając akcenty i odmienne
wydarzenia wskazując jako najbardziej znaczące.
W efekcie rozumienie ostatnich 50 lat pozostaje w zadziwiający sposób różne – z jednej
strony jest to bowiem historia walki o niepodległość, z drugiej zaś, historia układania sobie
życia w ramach określonych, zastanych warunków społecznych i politycznych. Można
powiedzieć, że z jednej strony jest to jednak opis walki (czasem rewolucyjnej) o ideały
*)
W tekście wykorzystałem fragmenty z mojej książki „Społeczne reprezentacje polityki” (Trutkowski 2000) 1 Raciborski, J., „Elity rządowe III RP 1997-2004”; Warszawa: Trio 2006
2 Por.: C. Trutkowski „Społeczne reprezentacje historii” w: Raciborski, J., „Elity rządowe III RP 1997-2004”;
Warszawa: Trio 2006
3
odmienne od tych zastanych w rzeczywistości, z drugiej zaś próba wcielania ideałów, które ta
rzeczywistość (przynajmniej w warstwie oficjalnej) ze sobą niosła.
Sposób postrzegania historii PRL przez uczestniczących we wspomnianym badaniu członków
gabinetu Leszka Millera można określić mianem wizji pragmatycznej. Jest to wizja
przystosowania do istniejących warunków, realizowania swojego życia w określonej sytuacji
społeczno-politycznej, i w gruncie rzeczy, postawy akceptacji panującego wtedy ustroju.
Okres PRL to, dla osób podzielających pragmatyczną reprezentację historii, czas normalnego,
zwykłego życia, niejednokrotnie przynoszącego wiele satysfakcji, choć realizowanego, co
badani przyznawali, w warunkach braku demokracji i wolności a przez to przerywanego
czasem niepokojami społecznymi. Społeczna reprezentacja historii podzielana przez
uczestniczących w badaniu członków rządu Jerzego Buzka wsparta była zaś na wizji
romantycznej. Jest to wizja braku zgody na ustrój PRL, rozczarowań związanych z
ówczesnym systemem i pragnień (często wcielanych w czyn) zmiany istniejących wtedy
warunków politycznych. Wydarzenia historyczne są w tej wizji zakotwiczane w kategoriach
patriotycznych zrywów, walki podziemnej, konspiracji, jednostkowego poświęcenia,
pryncypiów i nadrzędnej roli wyznawanych wartości.
Czy jest coś co łączy przedstawicieli obu tych grup polityków? Wyniki badań wskazują, że
przynajmniej po części elementem tym jest generalnie pozytywna ocena przemian
następujących w Polsce po 1989 roku. Na tej zgodności oceny generalnej podobieństwa się
jednak kończą. Podczas gdy politycy prawicowi wiele miejsca i uwagi poświęcają walce o
demokratyczną Polskę, politycy rządu Leszka Millera podkreślali dokonania Polski
niepodległej poczynając od nadawania szczególnego znaczenia obradom okrągłego stołu,
poprzez przywoływanie sukcesów związanych z wstąpieniem Polski do NATO i do Unii
Europejskiej. Intensywność odwołań do tych wydarzeń w wypowiedziach byłych członków
rządu Leszka Millera wskazywała, że mamy tu do czynienia z próbą przesunięcia akcentu z
opisu i analizy represji systemu komunistycznego na pokojowe (niemal demokratyczne!)
oddanie przez ten system władzy.
Z perspektywy obywatela III Rzeczypospolitej istotnym pozostaje oczywiście pytanie o punkt
widzenia – spojrzenie wstecz i wybór moralny z tym związany przeciwstawiany jest tu
nieustannie spojrzeniu w przyszłość i pragmatycznym korzyściom z tego płynącym. Refleksja
nad tak zdefiniowaną opozycją musi jednak zakończyć się konstatacją, iż wybór ten jest
naturalną konsekwencją owych dwóch odmiennych społecznych reprezentacji historii – wizji
romantycznej i wizji pragmatycznej. Jest konsekwencją określonych zabiegów
4
reprezentantów elit symbolicznych zmierzających do narysowania korzystnej dla siebie mapy
– zdefiniowania opozycji, do której obywatele w swych wyborach politycznych będą się
musieli ustosunkować.
Rzeczywistość, która nas otacza jest zatem rzeczywistością określoną poprzez historię
i doświadczenie – dwa składniki, które podlegają społecznemu osądowi i społecznej
konstrukcji. Jest to świat obiektów społecznych, których znaczenie zostało wytworzone na
przestrzeni czasu i tym samym nie ogranicza się do jakiegokolwiek momentu i stanu, w
którym znajduje się grupa społeczna. Zrozumienie znaczenia tych obiektów i zrozumienie
wpływu, jaki wywierają one na działania ludzi, wymaga uchwycenia zjawisk
makrospołecznych w ramach ich historycznej całości i dynamiki (Wagner i in. 1999).
Jesteśmy aktywnymi uczestnikami rzeczywistości społecznej, co oznacza, że
odbieramy ją poprzez pryzmat naszej wiedzy i przekonań oraz poddajemy ją modyfikacjom
zgodnym z podzielanymi przez nas przekonaniami dotyczącymi rządzących nią praw. Tym
samym, konstruujemy świat dla nas zrozumiały i bezpieczny. Należy jednak podkreślić, że
znaczenia, które nadajemy naszym wyobrażeniom ludzi, relacjom ich łaczącym oraz
rozmaitym instytucjom tworzącym świat społeczny, nie są zewnętrzne wobec tego świata, nie
są jedynie jego odwzorowaniem, do którego możemy się odnieść, ale są nim samym – same
w sobie stanowią dla nas świat, w którym żyjemy, świat złożony z reprezentacji (Moscovici
2001). Przekonanie o tożsamości pomiędzy społecznym wyobrażeniem o rzeczywistości a
rzeczywistością samą w sobie wsparte jest na kilku istotnych założeniach.
1. Konstrukcja świata społecznego – podstawowe założenia
1. 1. Świat społeczny
Przede wszystkim, musimy uznać, że dzięki naszym zdolnościom percepcyjnym zasadniczo
potrafimy spostrzec i wyodrębnić elementy otaczającego nas świata, a dzięki naszej wiedzy i
posiadanym zdolnościom analitycznym potrafimy zrozumieć obserwowane przez nas
zjawiska. Rozumienie owo, choć na pierwszy rzut oka wydać się może jednostkowym i
unikalnym, pozostaje w ścisłej zależności od indywidualnej społecznej historii i społecznych
relacji, w których jednostka pozostaje. „Dzieci rodzą się w świecie, który jest już
ustrukturalizowany przez reprezentacje rozpowszechnione w społeczności, w której
przychodzą na świat, a dorastanie do roli aktorów i uczestników tej społeczności zakłada
5
przejście procesu rozwojowego, w ramach którego te reprezentacje stają się częścią ich
socjopsychologicznego krajobrazu w takim samym stopniu, w jakim są dla ich rodziców i
bliskich” (Wagner i in. 1999: 101).
Podkreślenia wymaga fakt, że każda jednostka rodzi się w określonym układzie
społecznym i zaraz po urodzeniu poddana zostaje wpływowi znaczących innych, którzy
przedstawiają jej jedynie pozornie obiektywny świat otaczający. Berger i Luckmann zwrócili
uwagę, że podczas tej mediacji znaczący inni „wybierają pewne jego aspekty stosownie do
własnego umiejscowienia w strukturze społecznej, a także ze względu na jednostkową
szczególność, wynikającą z ich biografii” (1983: 205). Dziecku przekazywany jest zatem
określony świat, świat, w którym żyją jego znaczący inni. „Każdy członek grupy wkracza
wraz z urodzeniem w świat już zinterpretowany, w świat, który został już uczyniony
zrozumiałym (...), w którym nie ma luk” (Hołówka 1986: 123). Dziecko zyskuje w ten sposób
arbitralny, nieprzypadkowy zestaw pojęć, przedmiotów i idei, który z czasem stanowić będzie
bazę konstrukcji jego własnej rzeczywistości.
Tym samym, rzeczywistość, w której żyjemy nie jest wytworem jedynie naszej
jednostkowej wyobraźni a jej realność w kontaktach z innymi nie jest na ogół podważana i
dyskutowana. W codziennych relacjach z innymi na ogół utwierdzamy się w słuszności
naszych percepcji i potwierdzamy wiele z naszych przekonań. Oczywiście nie wszystkie –
wiele poglądów odróżnia nas od ludzi, z którymi rozmawiamy, wiele spraw rozumiemy
inaczej. Ale te różnice nie podważają zasadniczego sensu percepowanej rzeczywistości – nie
negują jej uzgodnionego, podzielanego kształtu.
Dzieje się tak dlatego, że rzeczywistość została uformowana przez nas wspólnie z
innymi, w ramach codziennych interakcji i właśnie w tym sensie nie jest jedynie naszą
indywidualną rzeczywistością. Pozostaje ona zawsze rzeczywistością społeczną w sensie jej
społecznych korzeni, jej społecznego wytworzenia, a nie w sensie jej przestrzennego, czy
ponadjednostkowego rozpowszechnienia. Rzeczywistość społeczna w tym rozumieniu to tyle,
co uświadamiana kolektywnie i wytworzona w procesie grupowej komunikacji (Harré 1985).
„Oznacza to, że próba zrozumienia złożonej wiedzy i przekonań społecznych na bazie
elementarnych praw wiedzy indywidualnej [...] zawsze jest próbą beznadziejną, nie dlatego,
że jakiekolwiek konkluzje, które mogą być z takiej analizy wyciągnięte nie mają wartości, ale
dlatego, że przesłanki, od których wychodzi, są sztuczne i brakuje im głębi” (Moscovici 2001:
126).
6
Uświadomienie sobie ponadjednostkowej natury przekonań społecznych nie musi
oznaczać konieczności rezygnacji z zainteresowania przedstawieniami jednostkowymi – nie
oznaczało tego bynajmiej dla Durkheima, według którego „(...) społeczeństwo nie jest prostą
sumą jednostek, lecz systemem stworzonym przez ich połączenie, który stanowi swoistą
rzeczywistość i ma swoje własne cechy. Oczywiście nic zbiorowego nie powstanie, jeśli nie
będą dane świadomości jednostkowe, ale ten konieczny warunek nie jest warunkiem
wystarczającym. Potrzeba jeszcze, aby świadomości były skojarzone, połączone i to
połączone w określony sposób” (1968: 138). Nasza społeczna natura jest zatem
uzewnętrznieniem i przetworzeniem tego, co jednostkowe. Można to podsumować
stwierdzając, że w przypadku zjawisk społecznych suma części nie równa się całości - bytów
społecznych do jednostek ograniczyć nie możemy, ale też jedynie poprzez jednostki jesteśmy
w stanie do nich dotrzeć.
1.2. Dyskursywne źródła wiedzy i przekonań
Jeśli przyjęliśmy, że społeczna natura rzeczywistości zakłada istnienie zjawisk
ponadjednostkowych, a jednostkowe doświadczenie jest przynajmniej w części (na ogół w
znacznej części) wynikiem przyswajania i przetwarzania przekonań, wierzeń i wyobrażeń
prezentowanych przez innych ludzi, to musimy również przyjąć, że przeswajanie to i
przetwarzanie odbywa się w ramach komunikacji, w której zdarza się nam uczestniczyć. Nie
ma tu innej, nie interakcyjnej drogi realizacji tego procesu. Prymat komunikacyjnej natury
doświadczenia społecznego powinien być przez nas jasno podkreślony i uwzględniony –
„przecież w końcu prawie wszystkiego, co człowiek wie, nauczył się on od innych, albo
bezpośrednio dzięki ich wypowiedziom, albo też poprzez język, który sobie przyswoił, albo
wreszcie dzięki przedmiotom, których używał” (Moscovici, 2001: 126). I choć nie każdy z
tych zakresów czynności musi wymagać bezpośredniego werbalnego zaangażowania, to
jednak każdy z nich takie czy inne werbalne podłoże posiada.
Otaczający nas świat jest zawarty w pojęciach języka, którego używamy do jego
opisu. Co więcej, świat ten zawiera się w przedmiotach i czynnościach, które d z i ę k i
językowi jesteśmy w stanie wyodrębnić. „Podczas gdy dla zwierząt istnieją tylko zdania, my
wymyśliliśmy słowa. Rozczłonkowaliśmy zdania na słowa oznaczające przedmioty i słowa
oznaczające działania. I nie są to twory świata, lecz przedmioty naszego sposobu postrzegania
go. Nasza świadomość skierowana jest na przedmioty i działania dlatego, gdyż tak właśnie
mówimy” (Bronowski 1984: 93-94).
7
Słowa, które ludzie wyodrębnili ze zdań, odpowiadają naturze otaczającego nas
świata, tak samo, jak elementy tego świata są wyodrębniane właśnie dzięki pojawiającym się
nowym słowom i pojęciom. Nie istnieje dla nas rzeczywistość, która nie została nazwana, czy
też w jakiś sposób werbalnie określona, a ta, którą już przyswoiliśmy, pozostaje w ścisłym
związku z określeniami używanymi przez nas do jej opisu. „Widzimy, słyszymy i w ogóle
doświadczamy tak a nie inaczej, ponieważ nawyki językowe naszej społeczności
predysponują nas do określonych wyborów interpretacyjnych” (Sapir 1978: 89). Język i
kategorie w nim zawarte determinują nasze myślenie, a tym samym, wpływają na sposób, w
jaki reprezentujemy komponenty otaczającej nas rzeczywistości.
Proces językowego uzgadniania definicji obserwowanych zjawisk wpływa na ich
przemianę. Przemiana świata, jaki znamy - „świata dla nas” następuje wtedy, gdy do znanej
rzeczywistości zostaną zastosowane nowe procedury wyjaśniania, czy też gdy zostanie ona
opisana – nazwana – w nowy, nieznany dotąd sposób. Bronowski podaje wyjaśniający ten
proces przykład badań Priestleya i Lavoisiera: „Kiedy Priestley wyodrębnił tlen, a Lavoisier
powiedział: ‘wszystkie reakcje, które dotąd traktowaliśmy jako procesy flogistonizacji i
deflogistonizacji, są reakcjami utleniania’, było to nowe zdekodowanie kryptogramu natury,
w którym pierwszą rolę odgrywać miał tlen, a na flogiston nie było już w ogóle miejsca”
(1984: 95). Od momentu wyodrębnienia tlenu, to nie flogiston przestał istnieć (jako, że nigdy
przecież nie istniał), lecz świadomość badaczy uległa przemianie.
Język powinien być zatem traktowany jako medium, dzięki któremu mamy szansę
dotrzeć do takich systemów przekonań o świecie, które konstytuują grupową rzeczywistość.
Jeśli przyjmiemy, że rzeczywistość jest kształtowana poprzez język, którym mówimy, to
powinniśmy także uznać, iż poprzez język właśnie jesteśmy w stanie ją odtworzyć, a zatem
dotrzeć do sposobów, w jakie jest ona społecznie konstruowana. Powinniśmy jednakże przy
tym pamiętać, że każdy przekaz i każda interakcja jest zdarzeniem posiadającym swe
konkretne historyczne umocowanie, jest sensem wynikającym nie z faktu użycia określonego
kodu, lecz ze sposobu użycia tego kodu. To nie słowa są źródłem tego sensu, ale ich
określone, unikalne połączenia. „Język opiera się na dwu rodzajach możliwych operacji –
integracji jednostek w większe całości i rozkładaniu całości na części składowe. Sens
powstaje w wyniku pierwszego rodzaju operacji, forma językowa w wyniku drugiego”
(Ricoeur 1989: 74).
Rozczłonkowując zdania na słowa utworzyliśmy język, który umożliwił nam opisanie
otaczającego nas świata; łącząc słowa w zdania nauczyliśmy się komunikować i
8
intencjonalnie przekazywać określone treści. „Zdanie nie jest większym czy bardziej
złożonym słowem – jest nowym bytem. Zdanie można rozłożyć na słowa, lecz słowa są
czymś innym niż nawet proste zdanie. Zdanie jest całością nieredukowalną do sumy swych
części. Składa się wprawdzie ze słów, lecz jego funkcji nie da się wyprowadzić z funkcji tych
słów” (Ricoeur 1989: 73). Musimy zatem przyjąć, że to nie po prostu w słowach języka
zawiera się sens, jaki nadajemy otaczającemu nas światu, ale w całości znaczeń przekazu, w
którym ten świat opisujemy. Tym samym teza, iż rzeczywistość kształtowana jest językowo
okazuje się być niepełna, bowiem w istocie rzeczywistość kształtujemy na poziomie
dyskursu.
Dyskurs rozumiem tu funkcjonalnie, jako każde zdarzenie komunikacyjne
przebiegające w określonym kontekście społecznym, mające przede wszystkim charakter
językowy, ale zawierające w sobie całość znaczących działań aktorów, także znaczących
działań pozajęzykowych, służące wypracowywaniu wspólnej wizji świata aktorów. Zdarzenie,
o którym tu mowa, to każda wymiana znaczących komunikatów, zachodząca pomiędzy
dwoma lub więcej podmiotami, wyznaczona przez określoną wspólnotę referencyjną, a także
na ogół podlegająca ograniczeniom przestrzennym i czasowym. Dyskurs w tym rozumieniu,
podobnie jak reprezentacje, jest ponadjednostkowy. Oznacza to, że żaden z jego uczestników
nie ma ostatecznego, decydującego wpływu na proces jego konstruowania – dyskurs jest
bowiem uzależniony od działań wszystkich uczestniczących w nim aktorów społecznych, od
indywidualnych zdolności i możliwości tych aktorów do wytwarzania, negocjowania i
przyswajania znaczeń przekazywanych komunikatów oraz od kontekstu, w którym jest
konstruowany.
1.3. Obiekty społeczne
Uznanie ponadjednostkowej natury zjawisk społecznych wymaga przyjęcia jeszcze jednego
założenia, o którym już wcześniej wspomniałem. Otóż świat społeczny jest zasadniczo
światem mniejszych lub większych grup, nie zaś światem jednostek będących członkami tych
grup. Żyjemy w świecie zdefiniowanym dla nas poprzez naszą przynależność do określonych
struktur społecznych – zdefiniowanym poprzez podzielane w ramach tych struktur
przekonania i wyobrażenia, poprzez wspólnotę komunikacyjną, która z jednej strony,
umożliwia nam utrzymywanie relacji z innymi i codzienne funkcjonowanie, ale z drugiej
strony, wywiera na nasze struktury poznawcze wpływ nieodparty i zdecydowany.
9
Oczywiście, każda jednostka jest jednocześnie członkiem wielu różnych grup –
począwszy od rodziny i najbliższego kręgu przyjaciół, gdzie przekonania o świecie są
najbardziej zbieżne, poprzez struktury zawodowe i terytorialne, a na przynależności do
określonego społeczeństwa, narodu i obywatelstwa świata kończąc. Jednak nasze
wyobrażenia i przekonania o świecie jedynie w niewielkim stopniu są udziałem struktur
odległych. Stanowią one natomiast treść i sens relacji bezpośrednich, utrzymywanych w
ramach codziennych interakcji z ludźmi przynależącymi do bliskich nam grup, których
jesteśmy członkami. To te grupy właśnie – takie jak rodzina, grupa rówieśnicza, najbliższy
krąg przyjaciół - decydują o wspólnym wypracowaniu przekonań i wspólnym nadawaniu
znaczeń otaczającym nas zjawiskom.
Świat lokalny, wytworzony w ramach grupowej komunikacji, składa się z obiektów
społecznych – obiektów znaczących, wyodrębnionych przez grupę spośród wszystkich
istniejących przedmiotów i zdarzeń (Wagner i in. 1999). Obiektom tym przypisano określoną
treść i związano z nią określone konsekwencje dla świata gupy. Z chwilą, gdy to nastąpiło
obiekt zaczyna funkcjonować jako element świata społecznego – staje się ważnym
składnikiem konstrukcji rzeczywistości, w której grupa funkcjonuje. Unikalny świat
posiadających społecznie usankcjonowanie znaczących obiektów społecznych stanowi
rzeczywistość, w której grupa żyje.
2. Społeczne reprezentacje
Jeśli powyższe uwagi mają mieć jakiekolwiek praktyczne znaczenie dla badań
społecznych koniecznym jest uczynienie jednego kroku dalej – postulaty dotyczące
historycznej natury rzeczywistości społecznej, dyskursywnych źródeł przekonań oraz
charakteru obiektów społecznych powinny zostać uwzględnione w ramach odpowiedniej
teorii ujmującej je w sposób spójny i wyczerpujący. Próby stworzenia takiej teorii były
podejmowane z różnym natężeniem i skutkiem od początku istnienia socjologii. Durkheim
jako pierwszy, czerpiąc nieco z wyników pracy Wundta (Farr 1996), zaprezentował koncepcję
reprezentacji kolektywnych (przedstawień zbiorowych). Według niego, reprezentacje,
„odróżnialne ze względu na określone cechy od wszystkich innych fenomenów”, mogą
stanowić zarówno przyczynę zjawisk, jak i same być ich skutkiem. To one determinują
sposób widzenia świata, a tym samym, sposób jego oceny i reakcji wobec niego.
10
„Reprezentacje kolektywne są zewnętrzne w stosunku do indywidualnych umysłów, co
oznacza, że nie wywodzą się z nich jako takich, ale z ich połączenia” (1953: 26).
Tym samym, jako produkt połączenia umysłów, reprezentacje kolektywne stanowią
nową jakość: raz powstałe stają się „częściowo niezależnymi bytami ze swoim własnym
sposobem egzystencji” (Durkheim 1953: 31) – nabierają cech bytów autonomicznych,
będących w stanie inter-reagować i wywierać wpływ na jednostki i w tym sensie stają się
faktami społecznymi (Durkheim 1968). Połączenie umysłów stanowi uniwersum reprezentacji
i podłoże społeczeństwa: „reprezentacje tworzące system życia społecznego powstają z relacji
tak połączonych jednostek lub grup drugiego rzędu znajdujących się pomiędzy jednostkami a
społeczeństwem” (1968: 24). W tym właśnie sensie, żadna jednostka nie posiada ich w
całości a jedynie w części. Można natomiast mówić o posiadaniu ich przez społeczeństwo:
język, wierzenia religijne, zasady moralne, legendy są tu doskonałymi przykładami.
Czerpiąc z koncepcji Durkheima, Serge Moscovici, francuski psycholog społeczny,
zaproponował własną teorię reprezentacji społecznych. W teorii Moscoviciego, podobnie jak
w przypadku reprezentacji kolektywnych Durkheima, reprezentacje społeczne zarówno
konstruują rzeczywistość dla grup społecznych, jak i same są konstruktami tych grup. Ich
wytwarzanie następuje w procesie komunikowania się członków grupy, kiedy to społeczne
reprezentacje powstają, są przekazywane i poddawane modyfikacji. Jednocześnie samo ich
istnienie w ogóle umożliwia proces komunikacji: to właśnie odwoływanie się do wspólnych,
podzielanych reprezentacji sprawia, iż znaczenie faktów i opinii staje się dla członków danej
grupy zrozumiałe i wspólne.
Moscovici początkowo mocno podkreślał odmienność swojej koncepcji od tej, którą
prezentował Durkheim: „oczywistym jest, iż pojęcie społecznych reprezentacji
zaczerpnęliśmy z prac Durkheima. Ale patrzymy na nie inaczej niż robi to socjologia.
Socjologia postrzega, lub raczej postrzegała, społeczne reprezentacje jako instrumenty
wyjaśniające, nieredukowalne na drodze jakichkolwiek analiz” (1984: 16). W socjologii
koncepcja przedstawień zbiorowych była jedynie koncepcją teoretyczną, Moscovici pragnął
natomiast uczynić ze społecznych reprezentacji przedmiot standardowych badań
empirycznych.
Jednak z czasem Moscovici stopniowo zmniejszał nacisk na podkreślanie różnic
pomiędzy reprezentacjami kolektywnymi a społecznymi, przynajmniej w wymiarze znaczenia
tego faktu dla współczesnych nauk społecznych. Choć różnice te oczywiście istnieją, to
wydaje się, że przynależą one głównie do sfery tradycji naukowej i historycznej (Farr 1998).
11
W opublikowanej rozmowie z Ivaną Markovą, Moscovici przyznał nawet w pewnym
momencie: „proszę nie oczekiwać ode mnie, abym kiedykolwiek był w stanie wyjaśnić
różnicę pomiędzy ‘kolektywnym’ a ‘społecznym’. Przypuszczam, że jakieś różnice istnieją,
ale trzeba ich szukać raczej w słowniku, jako że nie znajduję ich w pracach żadnego godnego
uwzględnienia teoretyka społecznego [social thinker], włączając w to Durkheima. Większość
razy obydwa te słowa używane są synonimicznie. Wolę jednak używać określenia ‘społeczne’
ponieważ odnosi się ono do wyrazistego pojęcia – pojęcia społeczeństwa, do idei
zróżnicowania, sieci powiązań ludzkich i ich interakcji. (...) nie powinno się mnożyć pojęć
bez potrzeby” (2001: 256).
2.1.Definicja
Podobnie jak w przypadku rożnic pomiędzy reprezentacjami kolektywnymi a społecznymi,
tak i w przypadku sformułowania zwięzłej definicji społecznych reprezentacji, poglądy
Moscoviciego ewoluowały. Początkowo Moscovici wzbraniał się przed przedstawieniem
definicji pojęcia. Postawa ta związana była przede wszystkim z dwoma ważnymi powodami:
po pierwsze, niemożliwe było, zdaniem Moscoviciego, zdefiniowanie koncepcji społecznych
reprezentacji ze względu na jej nowość - badania i rozważania teoretyczne na nieco większą
skalę są prowadzone we Francji od początku lat 70-tych, a w świecie anglojęzycznym -
głównie w Wielkiej Brytanii - dopiero od połowy lat 80-tych. W tej sytuacji przedstawienie
wyczerpującej definicji ograniczyłoby, jego zdaniem, swobodny rozwój teorii, która ma
szansę stać się paradygmatem dla psychologii społecznej.
Po drugie, niechęć do precyzyjnych określeń i rozróżnień wywodzi się u
Moscoviciego, jak sam przyznaje, z niechęci do społecznej psychologii jako nauki
zdominowanej przez testowanie hipotez na poziomie p<0.5. „Wszystko, co nie prowadzi do
hipotez weryfikowalnych przez zdarzenie, którego efekt może zostać określony na tym
poziomie istotności, jest traktowane jako nie warte uwagi i publikacji. W rezultacie mamy do
czynienia ze świetnie działającą pułapką, która ogranicza zakres [zainteresowań] psychologii
społecznej do zjawisk odizolowanych i eliminuje wszystkie te zjawiska, które są nowe i
nieokreślone” (1987: 528-529).
Nie oznacza to jednak, że Moscovici nie podejmował żadnych prób
scharakteryzowania przedstawianego przez siebie pojęcia. Już w jednej z pierwszych prac
pisał, że reprezentacje społeczne opisują rzeczywistość wytwarzaną w procesie tych interakcji
12
międzyludzkich, które dotyczą zarówno świata społecznego, jak i świata fizycznego.
„Społeczne reprezentacje są definiowane poprzez ‘opracowanie’ [elaborating] obiektu
społecznego przez społeczność tak, aby służył zachowywaniu się [behaving] i komunikacji”
(Moscovici 1963: 251). Społeczne reprezentacje są zatem podzielaną społecznie wiedzą,
uwspólnionymi przedstawieniami, wszechświatem zgodnego myślenia, który powstaje w
wyniku komunikacyjnej koegzystencji jednostek w ramach określonych społeczności – są
współczesną wersją zdrowego rozsądku, „w naszym społeczeństwie stanowią równoważnik
mitów i wierzeń społeczeństw tradycyjnych” (1981: 181)3.
Niechęć Moscoviciego do jednoznacznego definicyjnego określenia społecznych
reprezentacji znajdowała zrozumienie wśród badaczy społecznych pracujących w kręgu tej
teorii. Jak pisała Ivana Markova: „społeczne reprezentacje, kultura, poznanie i wszelkie inne
zjawiska dynamiczne istnieją tylko w relacji do czegoś innego (...) i nikt nie jest w stanie ich
uchwycić w ich całości. Tym samym, próby przedstawienia wyczerpującej definicji takich
zjawisk wsparte są na błędnej koncepcji ich natury. Jednocześnie jednak pytanie o to, jak
zdefiniować badane zjawisko jest jak najbardziej naturalne i często zadawane w odniesieniu
do społecznych reprezentacji” (2000: 430). To chyba właśnie tego typu pytania skłoniły w
końcu Moscoviciego do wypracowania definicji, która mogłaby stanowić podstawę dalszych
dyskusji teoretycznych. Brzmi ona następująco:
„W ujęciu statycznym reprezentacje okazują się być podobne do teorii, które grupują się
wokół jakiegoś tematu i stanowią zbiór założeń umożliwiających sklasyfikowanie rzeczy i
ludzi, opisanie ich charakterystyk, wyjaśnienie ich działań, uczuć, itd. Każda z tych ‘teorii’
zawiera serię konkretnych przykładów, ilustrujących wartości wprowadzające hierarchię
oraz odpowadające im modele zachowań. (...)
Z dynamicznego punktu widzenia społeczne reprezentacje wyglądają jak ‘sieć’ pojęć,
metafor i obrazów, mocniej lub słabiej powiązanych ze sobą i dlatego bardziej mobilnych i
płynnych niż teorie. Wygląda na to, że nie możemy pozbyć się wrażenia, iż jesteśmy w
posiadaniu ‘encykopedii’ takich pojęć, metafor i obrazów, połączonych ze sobą zgodnie z
zachowanych w naszej zbiorowej pamięci, wokół których owe sieci się tworzą” (Moscovici
2001: 152-153)4.
Moscovici porównuje jednocześnie społeczne reprezentacje w ujęciu dynamicznym
„do pieniędzy raczej niż do języka. Tak jak pieniądze, istnieją [one] dzięki swej użyteczności,
są w obrocie, przybierają różne formy w pamięci, w postrzeganiu, w dziełach sztuki itd., cały
czas będąc jednak rozpoznawane jako identyczne tak samo, jak 100 franków może
3 Wydaje się, że właśnie ta cecha społecznych reprezentacji, poprzez swoją dynamiczność, stanowi jedną z
podstawowych kwestii różniących koncepcje Durkheima i Moscoviciego. 4 Pierwszy raz definicja ta podana została w tekście „History and actuality of social representations”. Por.
Moscovici 1998.
13
występować w postaci banknotu, czeku podróżnego, czy cyfry na wyciągu bankowym”
(2001: 153).
W ostatnich latach badacze społecznych reprezentacji bardziej niż kiedyś skłonni są
do formułowania definicji. Grupa najbardziej chyba znanych postaci w kręgu teorii
społecznych reprezentacji (Wolfgang Wagner, Gerard Duveen, Robert Faff, Sandra
Jovchelovich, Fabio Lorenzi-Cioldi, Ivana Markova i Diana Rose) zaproponowała
następującą definicję: „społeczna reprezentacja jest zjawiskiem kolektywnym, odnoszącym
się do społeczności, które jest współ-konstruowane przez jednostki podczas ich codziennych
działań i rozmów. (...) Zamiast wyobrażania sobie reprezentacji [jako zjawiska rezydującego]
wewnątrz umysłów, lepiej jest wyobrazić je sobie [jako zjawisko rezydujące] pomiędzy
umysłami, przypominające baldachim utkany z połączonych ludzkich rozmów i działań. W
skrócie, społeczna reprezentacja jest zespołem myśli i uczuć, wyrażanych w jawnych i
werbalnych zachowaniach aktorów, który konstytuuje obiekt dla grupy społecznej” (Weber i
in., 1999: 96; podkr. w oryginale).
2.2. Podstawowe właściwości społecznych reprezentacji
Społeczne reprezentacje posiadają właściwości preskryptywne i standaryzujące oraz są
podzielane przez członków grup społecznych. Ponadto mają one naturę symboliczną i
dynamiczną.
Właściwości preskryptywne: Społeczne reprezentacje są preskryptywne, gdyż postrzeganie
jakiegoś obiektu staje się możliwe dzięki istnieniu reprezentacji tego obiektu - stanowią one
tym samym re-prezentację świata, w którym jednostka żyje i który, oddziałując na nią,
wpływa na jej zachowania. Według Moscoviciego, „reprezentacje są preskryptywne, co
oznacza, że narzucają nam się z nieodpartą siłą. Siła ta jest kombinacją struktury obecnej
wtedy, gdy jeszcze nawet nie zaczęliśmy myśleć i tradycji, która decyduje o tym, co myśleć
powinniśmy” (1984: 9).
Kategorie, które wykorzystujemy do nadawania sensu naszym doświadczeniom
pochodzą ze źródeł zewnętrznych – stanowią one część uwspólnionego obrazu świata, który z
biegiem czasu zaczynamy podzielać. Wykorzystanie tych kategorii warunkuje z kolei zakres
możliwych znaczeń, które jesteśmy w stanie nadać zachowaniom naszym i obserwowanym
zachowaniom innych – doświadczając czegokolwiek i nadając naszemu doświadczeniu
14
określoną treść wykorzystujemy ustalony i ograniczony zakres dostępnych nam wyborów
interpretacyjnych. Dostępne i społecznie podzielane zestawy wyborów interpretacyjnych nie
determinują jednak raz na zawsze sposobu, w jaki postrzegamy otaczający nas świat.
Owszem, stanowią one podstawę recepcji wszelkich odbieranych treści, jednak same w sobie
niejednokrotnie ulegają przemianie pod wpływem nowych, asymilowanych elementów.
Właściwości standaryzujące: Społeczne reprezentacje mają właściwości standaryzujące
ponieważ wszystkim nowym informacjom docierającym do jednostki jest nadawana
określona forma i treść zależna od posiadanych już wcześniej reprezentacji – nowe informacje
zostają ulokowane w jakiejś istniejącej kategorii, która staje się podstawą oceny i klasyfikacji
następnych elementów. Proces ten ma oczywiście charakter społeczny: standaryzacja
informacji, po pierwsze, zależna jest od społecznych reprezentacji, które już są podzielane
przez grupę, po drugie, jest dokonywana w procesie komunikacji i wymiany informacji
pomiędzy członkami grupy. „Nawet, gdy osoba lub obiekt nie pasują dokładnie do
istniejącego już modelu, przymuszamy je, aby przybrały nadaną formę, przyłączyły się do
danej kategorii, i aby faktycznie stały się identyczne z innymi jej elementami, nawet kosztem
ryzyka, że nie zostaną [adekwatnie] zrozumiane, lub odczytane (Moscovici 1984: 7).
Natura symboliczna: Społeczne reprezentacje zawsze dotyczą czegoś lub kogoś: jakiejś idei,
teorii, zjawiska, osoby, grupy etc. Według Moscoviciego, każdy obiekt czy wydarzenie jest
pojmowany i postrzegany jako rzeczywistość symboliczna, a przez to - jako rzeczywistość
znacząca.
Teoria społecznych reprezentacji przyjmuje symboliczny (bo nie obiektywnie
rzeczywisty) charakter społecznie re-prezentowanych zjawisk, zakłada każdorazowe
wykorzystanie strony ikonicznej i znaczeniowej obiektu społecznego. Tym samym przyjmuje,
że społecznie reprezentowane obiekty funkcjonują w grupie w postaci symboli – odwzorowań
wyposażonych w uzgodnione i przypisane im znaczenia. Reprezentacja każdego obiektu
posiada zawsze „dwie strony tak niezależne od siebie, jak dwie strony kartki papieru: stronę
ikoniczną i stronę symboliczną. Wiemy, że: reprezentacja=wizerunek/znaczenie; innymi
słowy, przyrównuje ona każdy wizerunek do wyobrażenia i każde wyobrażenie do
wizerunku” (Moscovici 1984: 17).
15
Oznacza to, iż interpretacja obiektu stanowi jego immanentną cechę – aby mógł wejść
w komunikacyjne uniwersum grupy, obiekt musi wpierw stać się dla jej członków znaczący –
postrzeżenie obiektu i jego interpretacja są tu jednoczesne i warunkowane przez istniejące już
reprezentacje. „Obiekt lub wydarzenie nie jest najpierw postrzegany a potem interpretowany.
Raczej konkretny wizerunek i znaczenie symboliczne idą ręka w rękę” (Purkhardt 1993: 6).
Obiekt, który nie posiada znaczenia, który nie jest wypełniony treścią, nie może być
komunikowany, a tym samym, nie może stać się przedmiotem społecznego procesu, którego
celem jest porozumienie i społeczne funkcjonowanie jednostek.
Natura dynamiczna: Wprowadzając pojęcie społecznych reprezentacji do słownika nauk
społecznych, Moscovici chciał, jak sam twierdzi, „wyswobodzić się z dychotomii, w ramach
której musimy wybierać pomiędzy bytem społecznym, stanowiącym coś więcej niż sumę
swych części, a jednostką składającą się w całości z wewnętrznych cech psychologicznych i
reagującą na zespół zewnętrznych bodźców” (1988: 218). Proponując swoją koncepcję,
Moscovici zwracał uwagę na zjawiska charakterystyczne dla dynamicznie rozwijających się
społeczeństw nowoczesnych. „Mieliśmy na myśli – pisał – reprezentacje, które nieustannie
znajdowały się w fazie wytwarzania w kontekście współzależności i działań, które same w
sobie nieustannie powstawały (...) Naszym celem było raczej zrozumienie innowacji niż
tradycji, raczej zrozumienie życia społecznego w trakcie jego przemian niż jego
preustanowionej natury” (1988: 219).
W świetle teorii społecznych reprezentacji, każda grupa społeczna pozostaje w stanie
ciągłej aktywności interpretacyjnej - w procesie wewnętrznej komunikacji bezustannie nadaje
ona znaczenia zjawiskom otaczającego świata, zmieniając tym samym świat i swoje
dotychczasowe jego rozumienie. Natura dynamiczna reprezentacji społecznych w sposób
niezwykle wyraźny pokazuje charakter przemian społecznych w sferze wyrażanych opinii i
podejmowanych działań. W świadomości grup, chwila obecna i wydarzenia z nią związane
zmieniają przeszłość: wydarzenia historyczne nie istnieją obiektywnie - nie są obiektami same
w sobie, lecz są obiektami społecznymi dla grupy. Dlatego też stosunek do przeszłości nigdy
nie jest określony raz na zawsze – wprost przeciwnie – podlega on modyfikacjom w
zależności od oceny sytuacji bieżącej i stopnia powiązania w świadomości społecznej tego, co
jest i tego, co było. W świadomości Polaków nowy ustrój na początku lat 90-tych stanowił
ważną zmianę na lepsze w porównaniu z okresem przed 1989 r. Jednak w miarę zacierania się
16
wspomnień związanych z okresem komunizmu w Polsce i wraz z narastaniem problemów
społecznych, zostają zastosowane inne kryteria ocen, warunkujące inny stosunek do PRL.
2.3. Najważniejsze pojęcia związane z teorią
W ostatnich latach, najważniejszym wyznacznikiem rozwoju teorii społecznych reprezentacji
jest wyraźnie większe uznanie roli języka i konstruktów językowych w procesie wytwarzania
reprezentacji. Podstawowym pojęciem związanym z tym procesem jest koncepcja
tematów/motywów i tematyzacji [concept of themata].
Społeczne reprezentacje, jak wielokrotnie podkreślał Moscovici, czynią nieznane
znanym. Właściwość ta polega na „oswajaniu” rzeczywistości, na czynieniu jej zrozumiałą
dla jednostek tak, aby mogły podejmować w niej sensowne działania. „Nieznane” jest
przemieniane w „znane” dzięki dwu procesom, które przyczyniają się do przemiany
społecznych reprezentacji na drodze włączania w istniejące ich systemy wszelkich nowych
elementów - te procesy to zakotwiczanie [anchoring] i obiektyfikacja [objectification].
Themata – koncepcja tematyzacji: Choć język, co prawda, był od początku ujmowany w teorii
jako medium przekazywania i przemiany społecznych reprezentacji, to jednak, jak to
Moscovici wielokrotnie podkreślał - nie powinno się ograniczać reprezentacji jedynie do sfery
konstruktów językowych. Traktując reprezentacje jako struktury kognitywne Moscovici
wypowiadał się o nich jako o przedstawieniach, wypowiedziach, mieszaninie pojęć i
koncepcji, teoriach itp., ograniczając tym samym utożsamianie ich z zagadnieniami
społecznej komunikacji. Moscovici przyznawał (1984, 1984a), że treść reprezentacji jest
uzależniona od sposobu, w jaki są one wykorzystywane w codziennej komunikacji: jego
zdaniem, obiekt czy idea „przekształca się w reprezentację z chwilą przeniknięcia do
codziennej rozmowy i mass mediów, [gdy zaczyna być] używany przez jednostki w procesie
rozumienia i działania na forum społeczeństwa, służąc im jako punkt odniesienia dla ich
myśli i decyzji” (1984a: 952).
Zadaniem badaczy społecznych reprezentacji powinno być studiowanie „myślącego
społeczeństwa” (Moscovici 1984) – społeczeństwa, którego członkowie nie są jedynie
biernymi odbiorcami dostępnych treści, lecz „na ulicach, w kafejkach, biurach, szpitalach,
laboratoriach, itd., analizują, komentują i preparują spontaniczne, nieoficjalne ‘filozofie’,
wywierające następnie znaczący wpływ na ich społeczne relacje, ich wybory, sposoby, na
17
jakie wychowują dzieci, plany dotyczące przyszłości, itd.” (Moscovici 1984: 16).
Reprezentacje są społeczne właśnie dlatego, że są nierozerwalnie związane z komunikacją:
„słowo ‘społeczne’ zostało wykorzystane dla podkreślenia, że reprezentacje są rezultatem
bezustannych pogawędek [unceasing babble] i nieprzerwanego dialogu, jaki ma miejsce
pomiędzy jednostkami, dialogu, który jest jednocześnie wewnętrzny i zewnętrzny i podczas
którego reprezentacje są powtarzane i uzupełniane” (1984a: 950). Moscovici jednak
zdecydowanie twierdził przy tym, że nie należy przeceniać roli języka, bowiem, jak
podkreślał gdzie indziej, „dyskurs nie jest reprezentacją, nawet jeśli każda reprezentacja może
być przełożona na dyskurs. Wszystko to, co stanowi wizerunek [image] lub jest pojęciem
[concept], nie wyraża się w całości w języku” (1985: 92).
Koncepcja tematów i tematyzacji [concept of themata], choć obecnie uważa się ją za
jedną z fundamentalnych założeń teorii, pojawiła się w tekstach Moscoviciego stosunkowo
niedawno – pierwszy raz w pracy opublikowanej w języku francuskim w 1992 r. (Moscovici
1992). W tekstach angielskich koncepcja ta nie była podkreślana aż do roku 1998 (Moscovici
1998). Wraz z jej pojawieniem się, zaczęto kłaść większy nacisk na procesy dyskursywnego
przetwarzania wiedzy i przekonań, prowadzące do kształtowania reprezentacji. Jak obecnie
twierdzi Moscovici: „nasze poglądy, nasze reprezentacje są zawsze przefiltrowane przez
dyskurs innych, przez doświadczenia, którymi żyjemy i zbiorowości, do których należymy”
(2001: 161).
Przyznając, że reprezentacje rodzą się w dyskursie, Moscovici stawia jednocześnie
problem źródła tych reprezentacji, pytając: „jak to się dzieje, że tylko niektóre reprezentacje –
spośród wszystkich produkowanych w każdym dyskursie – mogą zostać sklasyfikowane jako
społeczne (...)?” (2001: 161). Odpowiedź związana jest, w jego przekonaniu ze zbiorową
historią, ze wspólnymi doświadczeniami, które same stały się częścią społecznie
podzielanych reprezentacji – jak sam podkreśla, „wszystkie nasze dyskursy, nasze
przekonania, nasze reprezentacje przychodzą po wielu innych dyskursach i wielu innych
reprezentacjach wypracowanych przed nami i z nich [właśnie] się wywodzą” (2001: 177).
Wszelkie przekonania społeczne pozostają zatem w ścisłym wzajemnym związku –
spośród wszystkich alternatywnych „regionów realności związanych ze wspólną
reprezentacją (...) tylko jeden zyskuje status realności społecznie dominującej” (2001: 164),
dlatego, że tylko jego powiązania z innymi są istotne (znaczące) i podzielane przez członków
grupy jednocześnie. Z pewnym uproszczeniem można powiedzieć, że powiązania te układają
się w motywy, czy też tematy obecne w grupowej/społecznej historii – odnajdują się w
18
„znanej strukturze, w której wszystko, co istnieje, czy się zdarzy, będzie miało