Teen Idea Martyna Płócienniczak: Nie chciałabym, aby uczniowie się na mnie zawiedli. SEMINARIUM 2013 - RELACJA Czy bez gwiazd z pierwszych stron gazet wciąż można się dobrze bawić? Gazetka szkolna X LO Czytaj online! NR 2 • 2013 GRUDZIEŃ • FB.COM/TEENIDEAXLO SZPIEDZY TACY, JAK MY Żmij publicznie donosi na Teatr Dnia Ósmego w Poznaniu! WYDANIE ŚWIĄTECZNE! PRZEPISY, PORADY, HISTORIA ŚWIĄT I WIELE WIĘCEJ Wywiad z nową prze- wodniczącą SU w X LO FOT. EWA MICHALAK
Świąteczny numer gazetki szkolnej X LO w Poznaniu - Teen Idea!
Welcome message from author
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
Transcript
Teen Idea
Martyna Płócienniczak:
Nie chciałabym,aby uczniowie
się na mniezawiedli.
SEMINARIUM 2013 - RELACJACzy bez gwiazd z pierwszych stron gazet wciąż można się dobrze bawić?
Gazetka szkolna X LO
Czytaj online!
NR 2 • 2013 GRUDZIEŃ • FB.COM/TEENIDEAXLO
SZPIEDZY TACY, JAK MYŻmij publicznie donosi na Teatr Dnia Ósmego w Poznaniu!
WYDANIE ŚWIĄTECZNE! PRZEPISY, PORADY, HISTORIA ŚWIĄT I WIELE WIĘCEJ
Wywiad z nową prze-wodniczącą SU w X LO
FO
T. E
WA
MIC
HA
LAK
W grudniowym numerze prezentujemy czytelnikom sylwetkę nowej przewodniczącej Samorządu Uczniowskiego - Martyny Płócienniczak. Zamieszczamy także obszerną relację z Seminarium Filmowego oraz wywiad z prof. Plewińskim.
Konsekwentnie informujemy o tym, co
się dzieje w kulturze. W tym numerze zwraca-
my uwagę na recenzje spektaklu Teatru Dnia
Ósmego - „Do władzy wielkiej i sprawiedli-
wej”.
W ramach cyklu Adam gotuje! proponuje-
my świąteczne i sprawdzone przepisy kulinar-
ne.
Zapraszamy do współpracy wszystkich,
którzy widzą problemy otaczającego nas świa-
ta, są dobrymi obserwatorami i nie boją się
słowa pisanego.
> ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA
Świąt napełnionych Bożą radością i miło-
ścią, niosących spokój i odpoczynek. Nowego
Roku spełniającego wszelkie marzenia, pełne-
go wiary i optymizmu życzy Teen Idea!
Redaktor naczelna
Marzena Drążewska
Od redakcjiG R U D Z I E Ń 2 0 1 3
Wigilie polskie dawniej i dziś
Seminarium filmowe 2013
Od serca dla serca, czyli o nowej przyjaźni X LO z Żurawinką
This is 4 the players
Heroes III - Recenzja
Szpiedzy tacy jak my - recenzja spektaklu Teatru Ósmego Dnia
Wiedźmin. W poszukiwaniu pierwo-wzoru
Hot Fuzz - Ostre psy
Co jest grane w Poznaniu?
Jeszcze bardziej wyjątkowe święta
Savoir-vivre: Święta
Najnowsze trendy w modzie
Siatkówka kształtuje charakter!
Adam gotuje!
Z przymrużeniem oka
Horoskop
Krzyżówka
Pasja znów zwyciężyławywiad z prof. Plewińskim 08
14
Będzie cieka-wie - możecie być tego pewni
wywiad z przewodni-czącą SU
Luxfest 2013
relacja z koncertu
24
04
11
16
17
21
22
26
29
30
31
32
33
34
37
39
40
42
> ŚWIĘTA 2013
04 | TEEN IDEA Grudzień 2013
Co to tak naprawdę jest Wigilia Bożego Narodzenia? Jak dawniej obchodzono ten uro-czysty wieczór? Jak wiele zmieniło się od tamtego czasu? Czy w naszym kraju jeszcze obchodzi się prawdziwe, staropolskie święta?
HISTORIA
Wigilie polskie dawniej i dziś
U Alicja Kostecka, Agata Nowak
Większość ludzi 24 grudnia kojarzy tylko i wyłącz-
nie z okazją do nabycia prezentów oraz z tygodniem
wolnym od szkoły. Jednak, z Wigilią łączy się wiele wie-
rzeń, tradycji oraz rytuałów, połączonych wspólną ideą
- przygotowaniem do narodzin Syna Bożego. Adwent,
który jest w tradycji Kościoła czasem na oczekiwanie
Chrystusa był, okresem bardzo radosnym, poświęco-
nym przygotowywaniem się na Jego przyjście. Obyczaje
związane były z porządkowaniem domów i gospodarstw
oraz ich dekorowaniem, spotkaniami przy ciepłych,
rozpalonych piecach, gdzie wspólnie wykonywano prace
m.in. przędzenie, darcie pierza, przebieranie ziaren,
obieranie fasoli, a także śpiewano i modlono się. Na-
stępnie grupy młodzieżowe w okresie Adwentu spoty-
kały się, aby nauczyć się tekstów kolęd i pastorałek, wy-
konywały szopki, gwiazdy, a także ozdoby choinkowe.
Najdziwniejszą tradycją bożonarodzeniową było
dokonywanie wszelkich starań, aby nie urazić przybyłej
duszy, wierzono bowiem, że ma ona ogromny wpływ
na powodzenie członków rodziny, ich zdrowie, a także
dostatek w gospodarstwie. Domownicy poruszali się
ostrożnie, uchylając wcześniej okna i drzwi, by du-
szom przodków łatwiej było przez nie przejść. Podczas
wieczerzy podawano potrawy, takie jak: kutię lub mak,
chleb, miód, fasolę, bób. Zazwyczaj na stole znajdo-
wało się od siedmiu do dwunastu potraw, to zależało
od zamożności domowników, tradycji regionalnych i ro-
dzinnych. Biesiadujący nie mogli zjeść do końca swoich
potraw, ponieważ rytuał nakazywał, aby podzielić się
z duchami przodków. Obyczaj przykazywał, żeby przy
siadaniu do stołu należy dmuchnąć na niego, z uwagi na
możliwą obecność na nim przybyłych dusz.
W niektórych częściach Polski, zaraz po świątecznej
kolacji praktykowano różne zwyczaje np. spod obrusa
wyciągano słomę. Jeśli słomka była prosta, to osobę,
która ją wyciągnęła, czekało życie proste, bez niebez-
pieczeństw. Jeśli słomka była pokrzywiona, to daną
osobę czekało w przyszłym roku życie kręte. Z Wigilią
wiąże się także wiele wróżb miłosnych. Jeśli dziewczyna
tarła wtedy mak mogła spodziewać się rychłego zamąż-
pójścia. Bywało także, że po wieczerzy służąca lub córka
gospodarska wpuszczała do izby psa, dawała mu resztki
jedzenia, a potem wypędzała na pole. Pilnie obserwo-
wała, w którą stronę pies zaszczeka, gdyż z tej właśnie
Biesiadujący nie mogli zjeść do końca swoich potraw, ponieważ rytuał nakazywał, aby podzielić się z duchami przodków.
Teen Idea: Czy uważa Pan, że zakończone seminarium
było udane?
Prof. Plewiński: Było znakomite! Goście, profe-
sorowie uniwersyteccy, dopisali – mieli bardzo
interesujące wykłady. Udało nam się zdobyć
wszystkie filmy, również znakomite m.in.
„Pianista”, czy „Pokłosie”. Przeprowadzi-
liśmy dyskusję, było także przedstawienie
teatralne związane z tematyką semi-
narium, występ solisty opery – pana
Trafankowskiego. Uwieńczeniem był
kapitalny występ zespołu Szalum.
d Skąd wziął się temat semina-
rium? Było to planowane od dawna,
czy decyzja zapadła, można powie-
dzieć, w ostatniej chwili?
Pomysł na taki temat zrodził się
już w czerwcu. Jak niektórzy
wiedzą, DKF był wtedy na
skraju bankructwa i mógł
zakończyć swoją działal-
ność. Dzięki zorganizo-
wanej
WYWIAD
Pasja znów zwyciężyła
W kolejnym numerze Teen Idea rozma-wiamy z prof. Maciejem Plewińskim, który od wielu lat prowadzi w naszej szkole Dyskusyjny Klub Filmowy. Mimo wielu trudności, zwłaszcza finanso-wych, nadal wypełnia swoje obowiązki najlepiej jak może, przy okazji spełnia-jąc się w swojej pasji. Co miał do powie-dzenia na temat zeszłego seminarium, a także kilku innych spraw?
> DYSKUSYJNY KLUB FILMOWY
Grudzień 2013 TEEN IDEA | 09u FB.COM/TEENIDEAXLO
imprezie, zebraliśmy pieniądze, dużą pomoc uzyskali-
śmy także od aktorów, którzy przyjechali nas wspierać
charytatywnie, a dzięki temu władze zmieniły swoje
plany wobec nas. Nagle wydział kultury znalazł pięć
tysięcy, Instytut Sztuki Filmowej w Warszawie rów-
nież przekazał nam pewną sumę, w wydziale edukacji,
w którym nie chciano ze mną rozmawiać stwierdzo-
no, że mogę starać się o środki finansowe na 2014 rok.
Nie wiedzieliśmy, co stanie się z DKF-em, dlatego nie
planowaliśmy nawet seminarium. Gdy okazało się, że
jednak jest szansa na jego organizację, to zdecydowa-
liśmy, że naszym tematem będą filmy żydowskie. Jest
to też swego rodzaju sprzeciw przeciwko fałszywemu
obrazowi Polaka-antysemity. Gmina żydowska zadekla-
rowała nam pomoc, do tego ściągnęliśmy dużo filmów
dokumentalnych i otrzymaliśmy dofinansowanie.
Dzięki temu zorganizowaliśmy, ale teraz musimy spłacić
te długi. Wiemy jednak, że każde seminarium kosztuje
pewną sumę, dlatego jesteśmy na to przygotowani
i staramy się teraz działać tak, żeby nie wpłynęło to na
sytuację DKF-u w przyszłym roku.
d Goście seminarium byli przypadkowi, czy planował
Pan zaprosić właśnie te osoby?
Wszyscy goście byli planowani w związku z tematem
seminarium, czyli relacjami polsko-żydowskimi. Chcie-
liśmy docenić kulturę żydowską, np. muzykę, teatr,
tradycje itd. Dlatego zaprosiliśmy prof. Kozłowskiego –
znawcę muzyki i filmologii, który był naszym uczniem;
panią prof. Mąkę-Malachińską, która prowadziła wy-
kłady na temat teorii filmu dla pierwszej klasy filmo-
znawczej w szkole. Odbywało się to w ramach lekcji,
niestety trwało to dość krótko. Teraz wykłada w Łódz-
kiej Szkole Filmowej, napisała też książkę o holocauście
w filmach fabularnych i dokumentalnych. Odbył się
również występ pani Komus – przewodniczącej gminy
żydowskiej, która „ukradło” trochę dyskusji „szczerość
za szczerość”. Także profesorowie byli z góry wiadomi,
pana Korsaka zawsze zapraszam ze względu na ciekawe
prelekcje, prowadzącymi spotkanie zawsze są dzienni-
karze lub wykładowcy uczelni.
d Jaka jest ogólna idea organizowania seminarium?
Chodzi tylko o kontakt młodzieży z filmem, czy o coś
więcej?
Seminarium jest podsumowaniem naszej pracy, która
polega na edukacji filmowej, czyli seansów wieczor-
nych, wykładów o filmie polskim i światowym, a także
wyjazdy do Bydgoszczy, wycieczki związane filmowe.
Seminarium ma dwa cele: umożliwić młodzieży kon-
takt z ludźmi kina i wykładowcami uczelni, obejrzenie
filmów oraz usłyszenia prelekcji do nich oraz udziału
w dyskusji. To tak jak z kimś, kto przeprowadza wywiad.
Nie można po prostu przyjść i robić wywiad, trzeba się
do niego przygotować. Drugim celem jest zwiększenie
umiejętności współpracy w grupie i organizacji dużych
imprez.
d Czy według Pana, dzięki seminarium zwiększa się
zainteresowanie filmem wśród młodzieży?
Na pewno tak. Na seminarium mieliśmy ok. setki
młodzieży z różnych liceów: z XVII, z XX, z VI, a nawet
z Leszna. Często wpadają do nas również nauczyciele.
Młodzież przyjmuje bardzo żywiołowo występy, czy
filmy. Zauważyłem, że często po seminarium dużo osób
zapisuje się do DKF-u.
d Czym jest dla Pana DKF?
(Chwila namysłu). DKF jest dla mnie... powiedzmy,
że hobby. Od małego interesowałem się filmami. Na
studiach biłem rekordy: jeździłem taksówką z kina do
kina i zaliczałem po 5 filmów dziennie. Gdy pracowałem
w VILO założyłem z młodzieżą DKF-Clubs, który działał
całkiem nieźle. Z pewnych powodów odszedłem z tego
liceum i trafiłem tutaj, do „Dziesiątki”. Na początku
organizowałem kabaret, który również lubię, a później
zwyciężyła miłość do kina. Spotkałem dużo zaintere-
sowanej filmem młodzieży. Możecie w to nie uwierzyć,
ale kiedyś oglądanie filmów nie było takie proste, a na
dobre produkcje zagraniczne ustawiały się kolejki. My
mieliśmy na DKF-ie najlepsze produkcje, a na zajęcia
przychodziło po dwieście osób z naszej szkoły! Co wię-
cej, wszyscy chcieli dyskutować. A ponieważ lubię pracę
z młodzieżą licealną, odrzuciłem propozycję pracy na
uczelni. Jak na razie znajduję młodzież chętną do pracy
i wobec powyższego DKF funkcjonuje. Kiedyś DKF, jako
Od małego interesowa-łem się filmami. Na stu-diach biłem rekordy: jeź-dziłem taksówką z kina do kina i zaliczałem po 5 filmów dziennie.
dwadzieścia cztery godziny na dobę przy seminarium
niż wypisując wszystkie wnioski o dofinansowanie.
Jest to ciężka praca i trudno ją wykonywać w tak małym
gronie. Druga możliwość: jestem już w pewnym wieku,
nie poddaję się, mając L4 byłem w szkole i organizowa-
łem seminarium. Może się
zdarzyć, że pewien
urząd stwierdzi,
że jestem zbyt stary i zawyżam średnią wieku. Wtedy
będę musiał odejść i przypuszczam, że w ciągu dwóch
miesięcy klub upadnie. Na szczęście teraz mam jeszcze
kontakty wśród ludzi, którzy są w stanie odpowiedzieć
pozytywnie na moją prośbę o pomoc. Żeby prowadzić
DKF trzeba być wariatem, a jestem w wymierającym
gronie wariatów. Przez 30 lat nie znalazłem człowieka,
który byłby w stanie poświęcić swoje życie na siedzenie
w szkole i prowadzenie DKF-u. Dlatego nie wiem, czy
czas klubu filmowego, takiego jak nasz, powoli się nie
kończy.
d Widzi Pan jakiś sposób na odciągnięcie młodzieży
od współczesnego kina pełnego efektów specjalnych
na rzecz „klasyków”?
My ciągle to robimy! Staram się często pokazywać filmy
zwane „klasykami”. Ale odciągnięcie młodzieży od głu-
pich filmów, przy których można tylko jeść popcorn jest
bardzo trudne. Nasza działalność jest niewystarczająca,
potrzeba więcej osób, które będą uczuć, że warto wrócić
do starego kina, dyskutować o tych filmach. Jednak
młodzież musi się po prostu tym zainteresować, a po-
móc mogą również nauczyciele zachęcający do ogląda-
nia „klasyków”. Niestety jest ich mało – jak mówiłem,
jestem z wymierającego gatunku wariatów!
d Dziękuję bardzo za wywiad!
> DYSKUSYJNY KLUB FILMOWY
(...)DKF się nie utrzyma, to już nie są czasy, kie-dy byliśmy finansowani przez rodziców.
Tegoroczne seminarium filmowe odbyło się w naszej szkole w dniach 15-17 listopada i było wielkim wydarzeniem, którego tematem przewodnim były „Polsko-żydowskie relacje w różnych aspektach kultury”. Podczas jego trwania mogliśmy dowiedzieć się sporo o historii kina związanego z tematyką żydowską, posłuchać wykładów prowa-dzonych przez wybitnych filmoznawców i przede wszystkim obejrzeć ciekawe filmy, a także poznać sporo nowych ludzi.
RELACJA
Seminarium filmowe 2013
U Marek Przybylski, Kalina Kowalewska
Pierwszy dzień rozpoczął się o 9:00 od powitania
gości i wystąpienia pani Katarzyny Mąki-Malatyńskiej.
Wykładowczyni Łódzkiej Szkoły Filmowej opowiadała
nam o wątku zagłady i katastrofy jaką był holokaust
oraz polskich ekranizacjach poruszających ten problem.
Potem nastąpiła projekcja filmu „Pokłosie”, do którego
świetną i niezwykle rzeczową prelekcje przeprowadził
pan Zbigniew Korsak. Przyznam szczerze, że byłem
miło zaskoczony tą rodzimą produkcją. „Pokłosie”,
to trzymający w napięciu thriller z niezwykle posępną
muzyką i wstrząsającym zakończeniem odkrywającym
mroczną tajemnicę, która w zupełnie innym świetle
pokazuje holokaust. Więcej nie będę zdradzał. Jeśli ktoś
Będzie ciekawie - tego możecie być pewni14 | TEEN IDEA Listopad 2013
> SZKOŁA
W nowym roku szkolnym 2013/14 wybory na przewodniczą Samorządu Uczniowskie-go wygrała uczennica klasy 2f - Martyna Płócienniczak. Postanowiliśmy przedstawić Wam nieco jej sylwetkę, wypytać ją o powody, dla których zdecydowała się wystarto-wać w wyborach oraz o plan działania w bieżącym roku szkolnym.
Grudzień 2013 TEEN IDEA | 15u FB.COM/TEENIDEAXLO
U Oliwia Lebiedź, Iga Brdęk
Teen Idea: Co Cię skłoniło do kandydowania na prze-
wodniczącą Samorządu Uczniowskiego?
Martyna Płócienniczak: Namówiła mnie przede wszyst-
kim mama oraz znajomi, którzy stwierdzili, że jestem
odpowiednią osobą na to stanowisko. Pomyślałam wte-
dy, że lubię działać, angażować się w różne akcje, więc
czemu nie? Poza tym nawiązałam dobry kontakt z Panią
Dyrektor, która również zaproponowała mi kandydatu-
rę. Spróbowałam i ku mojemu zdziwieniu – udało się.
d Co chciałabyś zrobić dla uczniów dziesiątki?
Mam wiele planów, jednak nie wiemy, czy wszystkie
uda nam się zrealizować, ponieważ SU nie działa na
zasadzie jednostki, a całej grupy osób. Chciałabym, aby
każdy pomysł został przedyskutowany i zaakceptowany
przez większość . Osobiście marzę o tym, żeby na ko-
rytarzach naszej szkoły stanęły ławki/krzesełka/stoliki,
aby uczniowie mieli miejsce, w którym mogą ze spoko-
jem usiąść i porozmawiać, oczekując na następną lekcję.
Przede wszystkim chciałabym, aby każdy przychodził do
szkoły z chęcią, a co za tym idzie, żeby odbywało się w
niej wiele ciekawych akcji i wydarzeń. Chciałabym prze-
prowadzić ich jak najwięcej, by zaangażować uczniów
w życie szkoły.
d Powiedz nam coś o sobie: Jaki jest Twój ulubiony
przedmiot?
Nie mam swojego ulubionego, każdy na swój sposób
jest ciekawy. Ale najbliższy mojemu sercu jest język an-
gielski. Chociaż przyznam szczerze, że po 10 godzinach
matematyki w tygodniu i po zajęciach z Panią Profesor
Marią Koszlajdą pokochałam ten przedmiot. Stał się nie-
odłącznym elementem mojego życia (śmiech).
d Czy wiesz już kim chcesz zostać w przyszłości?
Od zawsze chciałam zostać prawnikiem, lecz w trakcie
mojej współpracy z SU przychylam się bardziej w kie-
runku Zarządzania lub kierunku Prawniczo-Ekonomicz-
nego.
d Czym się interesujesz?
Moim największym zainteresowaniem jest gotowa-
nie. Praktycznie cały wolny czas spędzam w kuchni, na
testowaniu nowych przepisów. „Biblioteczka kulinar-
na” zajmuje sporą część mojego pokoju. W najbliższym
czasie planuję udać się na kurs kulinarny prowadzony
przez Kurta Scheller’a.
d Czujesz na sobie odpowiedzialność i zaufanie, któ-
rymi obdarzyli Cię uczniowie naszej szkoły?
Czuję, że jestem w pełni odpowiedzialna za to, co dzieje
się w naszej szkole. Nie chciałabym aby uczniowie się na
mnie zawiedli. Mam nadzieję, że sprostam temu zada-
niu.
d Co udało Ci się już zrobić podczas Twojej kadencji?
Tematem, który zajął nam najwięcej czasu były Miko-
łajki. Dzięki upieczonym własnoręcznie przez uczniów
ciastom, zbieraliśmy pieniądze na kosze z prezentami
dla dzieci upośledzonych. Dnia 4 grudnia odbyła się
również debata, dotycząca palenia papierosów. Równo-
rzędnie przeprowadzaliśmy akcję „Góra Grosza”,
w której zbieraliśmy symboliczne „grosiki” dla rodzin-
nych domów dziecka oraz zawodowych rodzin zastęp-
czych. Finał tej akcji miał miejsce 6 grudnia. Jak można
zauważyć akcji odbyło się sporo, a my już myślimy nad
kolejnymi. Jednego możecie być pewni – będzie cieka-
wie!
d Dziękuję, że poświęciłaś nam swój czas na wywiad.
Gratulujemy zwycięstwa w wyborach na przewodni-
czącą naszej szkoły i życzymy powodzenia w realizo-
waniu planów.
Czuję, że jestem w pełni odpowiedzialna za to, co dzieje się w naszej szkole.
Od serca dla serca, czyli o nowej przyjaźni X LO z Żurawinką
Od czego się zaczęło? Otóż psycholog szkoły postanowił podjąć współpracę z ośrod-kiem dziennym „Żurawinka”, który ma swoją siedzibę na Dębcu.
U Kalina Kowalewska
Może najpierw trochę o samej „Żurawince”.
W zasadzie to nie jest tylko budynek z niepełnospraw-
nymi ludźmi, lecz całe stowarzyszenie. Powstało ono
dwadzieścia lat temu z inicjatywy zwykłych obywateli,
których łączyło jedno- niepełnosprawność ich dzieci.
Tak się składa, że „Stowarzyszenie na rzecz Dzieci
i młodzieży z Dziecięcym Porażeniem Mózgowym”, jest
organizacją pozarządową, więc nietrudno jest zgadnąć,
że już od podstaw powstawało dzięki pracy grupki ludzi,
bez pomocy rządu. Dwadzieścia lat temu ludzie nie
byli do końca świadomi tego, czym tak naprawdę jest
porażenie mózgowe. Najbardziej wtajemniczeni byli ci,
którzy w jakiś sposób tego doświadczyli. Czasami byli
to oni sami, a czasami ich dzieci, dzieci ich przyjaciół.
Stowarzyszenie miało na celu zjednoczenie się ludzi
z tym samym problemem oraz rozpowszechnienie tego
zjawiska. Tak naprawdę mało kto zdaje sobie sprawę,
że porażenie mózgowe głównie się nabywa. Powstaje
ono w wyniku niedotlenienia mózgu. Jednakże tak, jak
już wspomniałam, lata temu ludzie nie wiedzieli, że nie
da się tym zarazić i oddalali się od niepełnosprawnych.
Było to przykre, ale prawdziwe. Na szczęście czasy się
zmieniają na lepsze i społeczeństwo jest bardziej świa-
dome. Ludzie wiedzą, czym jest porażenie mózgowe
i chcą się dołączyć do stowarzyszenia w roli wolonta-
riuszy. Wolontariat oznacza pracę charytatywną, taką,
za którą nie dostaje się wynagrodzenia. Jedynym celem
jest pomoc oraz ewentualna satysfakcja. Bardzo często
jest tak, że w naszym codziennym biegu i dążeniu do
samorealizacji zapominamy o tym, że inni mogą sobie
tylko pomarzyć o przysłowiowym normalnym życiu.
Ludzie wciąż biegną, spieszą się, załatwiają interesy nie
myśląc o tym, że są osoby, dla których priorytetem jest
szczęście ich najbliższych. Czasami warto jest zwolnić,
zatrzymać się i poświęcić trochę czasu innym. Wolonta-
riuszami są głownie młodzi ludzie, nastolatkowie
i studenci, którzy czują, że mogą dać od siebie coś in-
nym.
W przypadku Żurawinki spotkałam się z kilkoma
formami wolontariatu. Najtrudniejszą (jak na razie dla
mnie nieosiągalną) formą są rehabilitacje i pomoc przy
codziennych czynnościach, takich, jak mycie, karmie-
nie, czy ubieranie. Drugą formą, bardzo dobrze mi znaną
i najczęściej praktykowaną przez osoby w moim wieku
jest częściowy wolontariat, który polega na pomocy
podczas zajęć plastycznych, organizowaniu wernisaży,
wigilii itd. Kolejna forma , to pomoc okazyjna. To wła-
śnie tą formę wolontariatu chcieliby podjąć uczniowie
naszej szkoły.
W tym roku szkolnym przedstawiciele klasy 1c
udali się na pierwsze spotkanie. Podczas niego młodzież
poznała Agnieszkę – córkę założycielki stowarzyszenia,
oraz panią Anię – głowę Żurawiny. Chcielibyśmy od
czasu do czasu być w Żurawince we wcześniej określo-
Bardzo często jest tak, że w naszym codziennym biegu i dążeniu do samo-realizacji zapominamy o tym, że inni mogą sobie tylko pomarzyć o przy-słowiowym normalnym życiu.
TEEN IDEA EXCLUSIVE
This is 4 the playersCzasy się zmieniają. Wszystko z czasem staje się przestarzałe i zostaje zastąpione. I choć konsole siódmej generacji nadal mają w sobie wiele mocy, a producenci nadal mają co do nich wiele planów, to nadszedł czas przyjścia na świat młodszego rodzeń-stwa. Nadeszła nowa generacja konsol. I jaram się niemożebnie.
U Jakub Śleboda
Nie będę owijał w bawełnę: jestem fanbojem konsol
Sony. Mam swoje powody, by stawiać na pierwszym
miejscu właśnie ich sprzęt, ale respektuję preferencje
innych. Przynajmniej w większości wypadków...
Jako premierę tej generacji niektórzy uznaliby dzień
wkroczenia do sklepów właśnie PS4 (15 listopada w
Stanach, 29 listopada w Europie). Po wielu miesiącach
aktywnej kampanii reklamowej w internecie, setkach
plotek i wiecznej rywalizacji z Microsoftem do rąk
graczy trafiła nowa konsola. A przynajmniej do niektó-
rych...
W rzeczywistości premiera pierwszej konsoli ósmej
generacji odbyła się... w zeszłym roku. Jakim cudem nie
było o tym głośno? Otóż było, ale nie w Polsce. Mowa
o konsoli Nintendo Wii U, która zadebiutowała 18 listo-
pada w Stanach, 30 na Starym Kontynencie i 8 grudnia
w Japonii (co jest o tyle ciekawe, że Nintendo jest firmą
japońską). W Stanach i Kraju Kwitnącej Wiśni urządze-
nia Nintendo cieszą się zdecydowanie większą popu-
larnością niż w Polsce, czego przykładem jest kiepski
asortyment gier na konsole tej firmy w sklepach z elek-
troniką. Niemniej jednak ci, którzy wiedzą gdzie szukać
znajdą też coś dla siebie.
Jest też Xbox One. On zadebiutował 22 listopada
w USA i dwunastu innych krajach. I nie, Polska nie
znajduje się wśród nich. Kiedy więc mamy się spodzie-
wać owego urządzenia u nas? Nie ma jeszcze oficjalnej
daty, ale spekuluje się, że będzie to... drugi kwartał 2014
albo nawet listopad owego roku... 25 czerwca 2013 na
świat przyszła Ouya... Przyszła, ale nie wyszła. Tyle, jeśli
chodzi o wprowadzenie do nowych konsol, teraz czas na
relacje z dwóch najnowszych!
Grudzień 2013 TEEN IDEA | 17u FB.COM/TEENIDEAXLO
nym celu. Na dzień dzisiejszy mamy w planach odwie-
dzać naszych nowych przyjaciół kilka razy w ciągu bie-
żącego roku szkolnego . Najbliższe spotkanie ma na celu
zintegrowanie się nowych wolontariuszy z podopiecz-
nymi i robienie kartek świątecznych. Mamy także moż-
liwość pomocy w działaniu zespołu „Żurawina djem-
be”. Mam nadzieję, że młodzi utalentowani muzycznie
uczniowie także spróbują swoich sił w grupie muzyczne,
stworzonej przez Żurawinę .Jest także bardzo możliwe,
że uda nam się brać udział w Mikołajkach, balikach itp.
Liczę na to, że w naszym LO powstanie grupa młodzieży,
która tak samo, jak ja zaprzyjaźni się z Żurawinką na
stałe i zapragnie być jej stałym elementem, tak samo jak
ja tego chciałam, kiedy zaczynałam wolontariat.
Uważam, że pomoc na rzecz innych daje nam bar-
dzo wiele możliwości. Dzięki temu, że poświęcamy nasz
czas na pomocy innym stajemy się wrażliwsi, bardziej
otwarci i zwiększamy poziom naszej empatii. Kiedy jest
się wolontariuszem, po przekroczeniu Żurawinkowego
progu drzwi zapomina się o wszystkich problemach.
W końcu byłoby nietaktem narzekać na kiepskie oceny,
na to, że nie kupiło się nowej pary designerskich butów
przy ludziach, którzy nie chodzą, w większości nie mogą
się posługiwać aparatem mowy i mają problemy z czyn-
nościami życia codziennego. W skrócie : dzięki wolon-
tariatowi stajemy się po prostu lepszymi ludźmi. Mogę
jeszcze dodać, że upływem czasu czujemy się tak bardzo
związani z podopiecznymi i samym miejscem, że nie
jesteśmy w stanie nie wracać tam przez dłuższy czas.
Z całego serca życzę owocnej współpracy i wytrwałości
Pragnę Państwa dyskretnie poinformować, że w Teatrze Ósmego Dnia w Poznaniu po raz kolejny odbył się spektakl, którego tytuł zamieszczony jest u góry. Oczywiście, proszę mojego pisma nie traktować jako donosu - wszystko to piszę świadomie jako obywatel Rzeczypospolitej Polski, który regularnie płaci podatki i w pełni wywiązuje się z obowiązków względem własnego narodu. Wymagam jedynie sprawiedliwości, ot co! Liczę na to, że moje pismo nie pozostanie bez echa, a sprawa, którą poruszam zostanie bezzwłocznie przebadana przez odpowiednie organy władzy. Jak już pisałem - w czwartek, czternastego listopada wystawiony został ten obrazoburczy spektakl. Wzięło w nim udział czterech aktorów - którzy tym razem zrezygnowali z teatralnego przepychu na rzecz minimalizmu, zarówno dekoracyjnego jak i inscenizacyjnego. Ich nazwiska to dokładnie: Ewa Wójciak, Adam Borowski, Tadeusz Janiszewski i Marcin Kęszycki. Cała ta szajka tworzy trzon teatru, działającego legalnie już od początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku! Zresztą, proszę mi wierzyć, wszyscy to beztalencia, pozbawione zarówno predyspozycji jak i doświadczenia teatralnego. W razie czego ich zdjęcia dostępne są w Internecie, proszę się im dokładnie przyjrzeć! Ja, który postanowiłem skorzystać z kulturalnych dóbr własnego kraju, wybrałem się na owo przedstawienie. Licząc na przyzwoita rozrywkę, zapłaciłem za bilet dokładnie dziesięć złotych, nieświadomy szoku jaki mnie spotka podczas spektaklu. Aktorzy łamali wszelkie konwencję - od początku spacerowali pomiędzy publicznością, a gdy już weszli na scenę, okazało się, że jest ona prawie pusta. Znajdowały się tam tylko cztery stoliki i ledowe lampki. A oni co? Usiedli i zaczęli czytać donosy. Autentyczne donosy sprzed dosłownie paru lat, wyciągnięte, nie wiadomo jak, z Archiwum Izby Skarbowej! Było tam dosłownie wszystko - od najdrobniejszych spraw, po wielkie afery, wszystko to napisane przez uczciwych obywateli, pragnących, jak ja, jedynie sprawiedliwości w tym kraju. Oskarżali oni sąsiadów - o nieodprowadzanie podatków, sprzedawców - o niewystawianie paragonów, rolników - o brak zezwolenia na sprzedaż hodowanych ziemniaków. Ci przezorni ludzie wiedzieli wszystko, podawali dokładne daty kolejnych operacji plastycznych sąsiadki, czy model nowego samochodu sąsiada. Aktorzy, po przeczytaniu ogromnej ilości takich dokumentów (które chyba powinny być chronione w jakikolwiek sposób!) nie poprzestali na tym, mało tego - skonfrontowali te „donosy” z „donosami” żywcem wyjętymi z czasów drugiej wojny światowej. A tam rodacy, tak samo jak dziś, w zamiarze czynienia wspólnego dobra - wskazywali gestapowcom zdrajców nowego porządku, którzy pomagali Żydom, ukrywali zbiegów, lub chowali kosztowności w materacu. Fakt, że ów dokumenty sprzed pięćdziesięciu lat były podobne do dzisiejszych, aktorzy wykorzystali w ogólnej konkluzji - „zazdrość i zawiść ludzka nie uległy zmianie, mimo obecnego ustroju, stanu zagrożenia, lub jego braku. Są to jedne z najgorszych ludzkich odruchów - tchórzliwe i pozbawione serca”. Oto, jak teatr potraktował mnie - odbiorcę. Nie mam pojęcia czemu miało służyć to przedstawienie. Okazało się szokujące, kipiące bezczelnością i pogardą wobec władzy oraz jakiegokolwiek poczucia sprawiedliwości. Poczułem się oszukany i ograbiony z pieniędzy. Do czego zmierza ten świat - jeżeli już wyzywanie połowy społeczeństwa od konfidentów ma nosić miano sztuki? Proponuje, żeby zbadać cała tę sprawę - wszystkie spektakle owego teatru zawsze wydawały mi się jakieś dziwne i takie „awangardowe”, ale ten bezzwłocznie wymaga fachowej oceny któregoś z urzędników. Proponowałbym także zbadać autentyczność dokumentów i dokładnie prześledzić drogę, którą dotarły one do rąk tych aktorów. Podaje jedynie swój pseudonim - nie będę podawał dokładnych danych z prostego względu - boje się zemsty tej niecnej teatralnej trupy. Liczę na totalną dyskrecje. Będę jednak uważnie śledził całą sprawę, jeżeli jakiekolwiek postępowanie zostanie wszczęte.
Z wyrazami głębokiego szacunku.Obywatel Rzeczypospolitej. Patriota."Żmij”.
_____________________________________
W poznańskim Teatrze Ósmego Dnia odbyło się wielkie - małe widowisko. Przez mi-nimalistyczną, czarną scenę, w ciągu godziny przelało się morze nienawiści i swoiste-go bestialstwa, naświetlona została historia bezpodstawnej ludzkiej zawiści i zazdro-ści, wizja świata opartego na zasadzie solidaryzmu społecznego pękła, roztrzaskała się na kawałki.
RECENZJA
Szpiedzy tacy jak my.Czyli „Do władzy wiel-kiej i sprawiedliwej”- recenzja spektaklu Teatru Ósmego Dnia.
> KULTURALNY POZNAŃ
U Dawid „Żmij” Kulesz
Źródłem tego szoku były donosy, donosy auten-
tyczne, czytane z pasją przez aktorów awangardowego
teatru. Sąsiad na sąsiada, „patriota” na „zdrajcę” , przy-
jaciel na przyjaciela. Każdy posłuszny obecnej władzy,
gotów do współpracy, pozostający anonimem. Dziesiąt-
ki donosów, pisanych przez bezimiennych podatników,
szukających jedynie sprawiedliwości, ukazały widzom
prawdziwe oblicze społeczeństwa polskiego - oblicze
brutalne i wręcz absurdalne w swojej zawiści. Archiwal-
ne pisma z Izby Skarbowej oraz donosy pisane do urzędu
Gestapo podczas wojny, przedstawiły wizję świata bez
nadziei, toczonego przez raka zazdrości, świata pełnego
zwykłych zjadaczy chleba, z których każdy może być
16 listopada 2013 roku w poznańskiej Arenie odbył się drugi Lux Festiwal. Gospoda-rzem tego wielkiego, muzycznego eventu jest Luxtorpeda, której liderem jest Robert „Litza” Friedrich założyciel Arki Noego. Święto muzyki w Arenie pierwszy raz miało miejsce 17 listopada w 2012 roku.
> KULTURALNY POZNAŃ
U Zuzanna Habura
Uwielbiam Luxtorpede, za to, że nie są kolejną
supergrupą na polskiej scenie muzycznej. Ich koncerty,
to coś więcej, niż granie. Teksty piosenek są przemyśla-
ne, słowa nieprzypadkowe, niosą przesłanie; trafiają do
człowieka, uderzają, skłaniają do refleksji nad sobą, nad
tym, co nas otacza. Dla mnie, ich warstwa tekstowa jest
naprawdę szalenie ważna. W geście szacunku
i pamięci o Powstańcach Wielkopolskich powstał utwór
pt. „Za wolność”. W wielu utworach artyści rozliczają
się z własnymi słabościami doskonałym przykładem jest
jedna z moich ulubionych piosenek „Wilki dwa”. Hans
i Litza w swoich piosenkach często śpiewają o tym, by
nie poddawać się, konsekwentnie dążyć do celu, być
zdeterminowanym i stawiać czoła przeciwnością losu,
takim utworem jest „Hymn”. Padają tam słowa: „Wiara,
siła, męstwo - to nasze zwycięstwo!” (to utwór napisa-
ny dla drużyny grającej w rugby na wózkach inwalidz-
kich).
W tym roku postanowiłam wybrać się na Luxfest,
czego zdecydowanie nie żałuję. Koncert Luxtorpedy
jak zawsze na wysokim poziomie. Pokazali klasę, swój
profesjonalizm i szacunek do słuchacza, są niezawodni.
Przekonałam się również do twórczością innych zespo-
łów prezentujących odmienne klimaty muzyki, niż te,
które preferuję słuchając na co dzień.
Pod jedną sceną zebrało się ok. 3 tysięcy osób.
Usłyszeliśmy sporo nowego materiału, debiutanc-
kie projekty muzyczne oraz kilka niespodzianek.
Zagrała Arka Noego, zespoły konkursowe, czyli zwy-
cięzcy plebiscytu Nasze Miasto Gra: metalcore’owy
Follow d’Arc i Czwarty Poziom grający szeroko poję-
tego rocka. Na scenie pojawił się nowy aTom, Budzy i
Trupia Czaszka, Maleo Reggae Rockers wraz z Pannami
Wyklętymi, Luxtorpeda oraz Grubson.
Teksty piosenek są prze-myślane, słowa nieprzy-padkowe, niosą przesła-nie; trafiają do człowieka, uderzają, skłaniają do refleksji nad sobą, nad tym, co nas otacza.
Grudzień 2013 TEEN IDEA | 25
Lux Festiwal jest chyba jedną z największych muzycz-
nych imprez w stolicy Wielkopolski! Dlatego, to świet-
na okazja, by zażyć porządną dawkę dobrej, polskiej
muzyki!
Podczas sobotniej imprezy zagrało aż osiem zespo-
łów, jednak każdy inny od poprzedniego. Oprawa całej
muzyczne przyciągnęło do Areny wyjątkową, różnorod-
ną publiczność, choć bardzo łatwo można było dostrzec,
że liczebnie przeważali i tak fani Luxtorpedy. Gdzie
by nie spojrzeć wszędzie przewijali się ludzie dumnie
prezentujący koszulki zespołu. Wyglądali niczym armia,
wielka, silna grupa.
Luxfestowa impreza jest wspaniałym pomysłem na
spędzenie czasu wolnego w gronie najbliższych. W Are-
nie funkcjonowała tzw. Strefa Rodzinna! Jest to pomysł
zorganizowany z myślą o najmłodszych uczestnikach
wydarzenia. W holu Areny przez kilka godzin dzieci mo-
gły grać w gry planszowe, malować, lepić, muzykować.
Były zajęcia z robotyki oraz mini studio fotograficzne.
Sam koncert Arki Noego był cudowną zabawą zarówno
dla tych dużych jak i małych, dla rodziców i ich pociech.
Zatem Lux Festiwal to nie tylko rozbudowana muzycz-
nie impreza, ale tak naprawdę jest to wspaniały piknik
rodzinny!
Całkiem dobrze wypadli aTom, Budzy i Trupia
Czaszka. Każdy z tych zespołów pokazał swój charakter
przyciągnęli pod scenę również sporą publiczność.
Maleo Reggae Rockers zagrał stare, ale cały czas
z taką samą energią utwory m.in. „Alibi”, czy
„Serca nie oszukasz”, przedstawił kilka świe-
żutkich piosenek
z nowej
płyty „Revo-
lution”, a także
wystąpił z nowym
materiałem wraz
z Pannami Wyklętymi.
Bardzo fajnym, aczkol-
wiek niebezpiecznym
pomysłem był moment
w którym Darek Malejo-
nek pod koniec swojego
występu rzucił się ze sceny
w publiczność, a ta poniosła go
na rękach przez całą Arenę...
Rewelacyjną okazją na zaprezentowanie się otrzy-
mały dwa młode zespoły, które wygrały w kliku etapo-
wym konkursie: Follow d’Arc i Czwarty Poziom. Mnie
osobiście o wiele bardziej spodobał się zespół Follow
d’Arc! Mają mnóstwo energii, ciekawe pomysły na
utwory, a wokalista posiada niesamowitą charyzmę. Czy
udział w imprezie będzie dla nich przepustką do dal-
szych sukcesów? Trzymam za nich kciuki.
Wieczór zamknął koncert GrubSona, który pojawił
się również podczas występu Maleo Reggae Rockers.
Mimo późnej pory raper nie dawał oznak zmęczenia.
Jego obecność w finale LuxFestu była potwierdzeniem
otwartej formuły imprezy.
LuxFest to impreza jedyna w swoim rodzaju, ze
swoim niepowtarzalnym klimatem. Każdy znajdzie tam
coś dla siebie, ponieważ zapraszani są artyści, którzy
preferują rozmaitą muzykę, są również atrakcje dla ro-
dzin z małymi dziećmi.
Mnie najbardziej zapadł w pamięci koncert Luxtor-
pedy. Grali niemalże przez dwie godziny nie zwalniając
tempa ani na chwilę! Byli oryginalnie rozstawieni na
scenie: perkusja ustawiona z przodu sceny po lewej
stronie, bokiem do publiczności, zatem wszyscy człon-
kowie zespołu byli bardzo widoczni. Zaprezentowali kil-
ka utworów z ich nowej, nie dokończonej jeszcze płyty.
Tak naprawdę nie jestem w stanie opisać wszyst-
kiego, co działo się tamtego dnia w poznańskiej Arenie.
Było klimatycznie, wzruszająco, radośnie i rodzinnie.
Już nie mogę doczekać się kolejnego Lux Festiwalu,
który mam nadzieję odbędzie się także w przyszłym
roku...
ROBERT „LITZA” FRIEDRICH
DAREK MALEJONEK
FOT. ŁUKASZ GDAK / FOTOKRACJA.COM
26 | TEEN IDEA Grudzień 2013
> KULTURALNY POZNAŃ
Niektórzy wołają na niego Biały wilk, inni po prostu Wiedźmin. Nieliczni wiedzą, że tak naprawdę zwie się Geralt z Rivii. Słynny pogromca potworów, i zarówno tych żąd-nych ludzkiego mięsa jak i tych ukrytych w ludzkich skórach. Piszę ten artykuł z dwóch powodów. Jednym z nich jest zapowiedź gry Wiedźmin 3: Dziki Gon, w której po raz trzeci wcielamy się w role znanego nam zabójcy.
U Michał Janicki
Ale zacznijmy od początku. „Panie drogi! Czym
to je taki Wiedźmołak? A to se jest taki nieludź, co to
chadza od wiosky do wiosky i wybija te poczwary co to
je atakujom nasze zwykłe ludzie”, jakby to powiedział
jakiś chłop ze wsi. I miałby całkowitą rację. Wiedźmini
to rzemieślnicy zajmujący się zabijaniem potworów za
opłatą. Zazwyczaj są to sieroty zostawione przy drodze,
bądź przybłędy.
Jako dzieci poddawani są różnym próbom, podczas
których wykorzystywane są eliksiry i narkotyki, w wy-
niku czego zdobywają nieludzką siłę, wytrwały orga-
nizm i wzrok widzący w ciemności. I całkowitą, nieule-
czalną bezpłodność. Wiedźmini posiadają po dwa miecze
– jeden zwykły ze stali (powiadają że stal ta pochodzi
z meteorytu), a drugi cały ze srebra. Ten pierwszy służy
do zwykłej walki, szermierki z uzbrojonym wrogiem,
drugi specjalny, do walki z potworami.
TEEN IDEA EXCLUSIVE
Wiedźmin. W poszuki-waniu pierwowzoru
u FB.COM/TEENIDEAXLO Grudzień 2013 TEEN IDEA | 27
Świat gry, stworzony na potrzeby fabuły całkowi-
cie odchodzącej od pierwowzoru nie został zaakcepto-
wany przez twórcę uniwersum, Andrzeja Sapkowskiego,
co nie przeszkadza w prawdzie temu, iż gra sama w so-
bie stoi na dość wysokim poziomie – jej pierwsza część
była przebojem roku 2007, najnowsza część natomiast
jest niecierpliwie wyczekiwana przez fanów. Całość
zaczyna się od tego, jak Geralt traci pamięć. Stopniowo
„Chrzest Ognia”, „Wierza Jaskółki” oraz „Pani Jeziora”.
Niedawno, niecały miesiąc temu (a może i już nawet
ponad miesiąc) na półki sklepowe wskoczyła nowa po-
wieść, nad której tytułem widnieje nazwisko Sapkowski
– „Sezon Burz”. Jest to prequel sagi, i co tu dużo mówić
– opowiada o Geralcie, Wiedźminie. Aby ocenić zachę-
cam do samodzielnej lektury, gdyż książka jest ciekawa,
wciągająca i nie odbiega klimatycznie od całej reszty
sagi. Serdecznie polecam. Wracając pośpiesznie do
opowiadań, drugie opowiadanie, „Droga z której się nie
wraca” oraz opowiadanie zatytułowane „Coś się kończy
coś się zaczyna” (które opowiada o ślubie Geralta) nie
zostały przez autora przyjęte do kanonu agi, ani cyklu
wiedźmińskiego, za to wydane zostały przez wydaw-
nictwo superNOWA w zbiorze opowiadań opatrzonych
ciekawymi komentarzami samego autora pod tytułem
„Coś się kończy, coś się zaczyna” (tu redaktor spogląda
z łezką w oku na półeczkę, pragnąc uwolnić się od
natłoku lektur maturalnych i powrócić do swojej
ukochanej dziedziny literatury).
Drodzy państwo, szanowne panie czytelnicz-
ki oraz zacni panowie czytelnicy, to by było na tyle.
Przebywszy całą drogę od młodzieżowej popkultury,
przez żenujący projekt telewizyjny, po bardzo inte-
ligentną literaturę młodzieżową odkryliśmy razem
pochodzenie sławnego wiedźmina z Rivii. Postać tak
wyjątkowa i niebagatelna, jaką jest Geralt, powinna
zapaść państwu głęboko w pamięć, gdyż historia jego,
równie niesamowita co on sam, warta jest waszej uwagi.
Dziękuję i do zobaczenia.
ANDRZEJ SAPKOWSKI
Fot. Ela Lempp
28 | TEEN IDEA Grudzień 2013
> KULTURALNY POZNAŃ
Grudzień 2013 TEEN IDEA | 29u FB.COM/TEENIDEAXLO
U Zuzanna Słaby
Głównym bohaterem jest sierżant Nicholas Angel
(w tej roli genialny Simon Pegg). Całe jego życie jest
podporządkowane pracy, dlatego żona odeszła od niego,
a jedynym towarzyszem jego życia jest kwiat doniczko-
wy. Pewnego dnia zostaje doceniony awansem, który
wiąże się z przeniesieniem na wieś. Na początku miejsce
to wydaje się czymś, co określa się „dziurą zabitą de-
chami”. Nawet tamtejszy posterunek policji pozostawia
wiele do życzenia – jedzenie ciasta na służbie
nie jest chyba szczytem
profesjonalizmu,
prawda?
W końcu w mieście zaczyna dochodzić do serii
niewyjaśnionych morderstw. Cała komenda bagatelizuje
sprawę, jednak Angel podchodzi do tego bardzo poważ-
nie, przeczuwając, że to może być bardziej skompliko-
wane, niż się wydaje. Jak nietrudno się domyślić – nie
myli się. Na całe szczęście w śledztwie pomaga mu syn
inspektora, niezdarny Danny (Nick Frost).
„Hot Fuzz - Ostre psy”, poza byciem idealnym
połączeniem kryminału i komedii, są też genialną paro-
dią filmów akcji. Twórcy filmu naśmiewają się z tenden-
cji do pojawiania się w hollywoodzkich produkcjach nie-
dobranych, czy nawet niedogadujących się partnerów.
Fabuła wydaje się być prosta, jednak w miarę oglądania
poszczególne wątki okazują się być coraz bardziej skom-
plikowane. Jednym z najistotniejszych elementów tego
filmu jest wręcz absurdalny komizm – nikt nie widzi nic
dziwnego w śledztwie w sprawie zaginionego łabędzia.
Film ten może niektórym przypominać dzieła Taranti-
no, w których wyśmienite sceny walki zwieńczone są
żałośnie wyglądającą krwią, tryskającą z tętnicy na całe
pomieszczenie. Na pochwałę zasługuje jednak przede
wszystkim to, że film jest rzeczywiście śmieszny i nie
ma się wrażenia oglądania idiotycznych gagów, zlepio-
nych w niespójną całość.
Całość ogląda się bardzo dobrze. Nie ma tutaj
co prawda szans na zwijanie się ze śmiechu, jednak film
idealnie nadaje się na wieczorne odstresowanie się.
Angielski humor - czy tyle wystarczy, żeby zniechęcić widza do obejrzenia filmu? W moim przypadku tak. Czasami jednak robię wyjątki i raz na jakiś czas okazuje się to świetną decyzją. Tak było też z filmem „Hot Fuzz - Ostre psy”. Postanowiłam zaryzy-kować i obejrzeć ten film, bo jego reżyser jest też autorem mojego ulubionego filmu – „Scott Pilgrim kontra świat”.
Wykonanie: Kartonik zwiń w rulon, tak aby pasował do wielkości szklanki i sklej jego końce.
Wewnętrzną stronę posmaruj oliwą i umieść w naczyniu. Włóż w środek knot. Żeby
się nie przesuwał przyklej taśmę do brzegów formy i przymocuj do niej końcówkę
sznurka. Wlej roztopiony wosk i poczekaj aż zastygnie. Na koniec odklej kartonik.
MydłoPotrzebujesz: Kostkę przezroczystego mydła; formę; plaster suszonej pomarańczy; muszelkę lub
co tylko chcesz zatopić w swoim mydełku.
Wykonanie: Zetrzyj mydło na tarce, aby szybciej się roztopiło. Podgrzej wodę w garnuszku.
Umieść w szklanym naczyniu mydlane trociny. I wstaw do garnuszka, podgrzewaj
aż się nie rozpuści. Uważaj, bo masa nie może się zagotować! Włóż do formy przed-
miot i zalej masą. Odstaw do zastygnięcia. Gdy stwardnieje wyjmij z foremki i połóż
(najlepiej na raszkach) aby dobrze wyschło. Jeśli powierzchnia nie będzie równa
zetnij ją nożem. Można również zatopić kawałek mydła innego koloru.
Pomarańczowe świeczniki Potrzebujesz: Kilka dużych pomarańczy i tyle samo świeczek-podgrzewaczy (najbardziej będą
pasowały pomarańczowe)
Wykonanie: Przekrój dużą pomarańczę na pół i wydrąż łyżką. Połówki skórek ułóż na talerzu
i włóż do środka pomarańczową świeczkę-podgrzewacz. Jeśli chcesz możesz
w skórkę powbijać goździki. Na brzegu talerza i między połówkami rozłóż szyszki
albo gałązki świerku. I aromatyczna dekoracja gotowa!
U Magdalena Śródecka
Boże Narodzenie już za pasem, to Ty nadal masz problem z
prezentami dla bliskich? Spokojnie, oto kilka ciekawych i ory-
ginalnych pomysłów na drobiazg, który wykonasz w domu za
niewielkie pieniądze. Niepowtarzalność gwarantowana!
32 | TEEN IDEA Grudzień 2013
U Jakub Bartkowiak
> PRZYGOTOWANIE DOBREGO PRZYJĘCIA
Należy pamiętać, że to gospodarz dba o przebieg
przyjęcia i to w dużej mierze od niego zależy czy spo-
tkanie się uda, czy nie. Podstawą jest przygotowanie
dobrego jedzenia oczywiście. Salon powinien być od-
powiednio wysprzątany i udekorowany (np. świąteczne
ozdoby, choinka itp.). Kolejnym ważnym aspektem
jest odpowiednia muzyka, która nie powinna zagłuszać
rozmów.
> GOŚCIE PRZYCHODZĄ - CO ROBIĆ?
W tym momencie gospodarz powinien podejść do
drzwi i wpuścić gości, po czym pomóc im zdjąć nakrycie
wierzchnie. Następnie wizytujących powinno się zapro-
wadzić do salonu, gdzie powinna czekać gospodyni, Po
przywitaniu się (w razie gdyby ktoś z gości się nie znał
to gospodarz powinien przedstawić ich sobie), które
powinna zacząć Pani domu, gościom wskazywane są
miejsca (gospodarz siada na końcu) i uczta się zaczyna.
Ustawienie gości powinno być na przemian mężczy-
zna-kobieta. Przed rozpoczęciem biesiady powinno się
zaczekać 30 minut po ustalonej godzinie spotkania,
w razie gdyby ktoś z gości się spóźnił. Rozpoczęcie je-
dzenia inicjuje gospodyni.
> WRĘCZANIE PREZENTÓW
Tak. Istnieją też podstawowe zasady odnośnie
poprawnego wręczania i otrzymywania prezentów! Pre-
zent powinien być estetycznie zapakowany, jako oznaka
szacunku dla osoby obdarowywanej. Prezent nie powi-
nien być zbyt tani ani przypadkowy, ale nie powinien
być też za drogi żeby nie wprowadzić obdarowywanej
osoby w zakłopotanie. Najlepiej sprawdzają się prezen-
ty, które nawiązują do zainteresowań danej osoby. Oso-
ba obdarowywana z kolei powinna bez namysłu prezent
rozpakować, przy osobie prezent dającej i okazać radość
z jego otrzymania.
To są właśnie podstawowe zasady kulturalnie
spędzonego przyjęcia Świątecznego. W razie gdybyście
nie wiedzieli co zrobić pamiętaj-
cie- naśladujcie otoczenie
i słuchajcie własnego roz-
sądku i odczucia empatii.
Wesołych i kulturalnych
Świąt!
Zbliżają się Święta. W związku z tym wypada przypomnieć kilka zasad odnośnie od-powiedniego zachowania na Wigilii. W Zeszłoroczne Święta zostały ukazane zasady zachowania się przy stole dla gości, więc tym razem skoncentrujmy się na odpowied-nim zachowaniu gospodarza.
PORADNIK
Święta
1. Powinno się kulturalnie przeprosić zebranych przed udaniem się do toalety.
2. Na talerz powinno się nakładać porcje, które nie będą ani za duże ani za małe.
3. Pod żadnym pozorem nie mówić z pełną buzią.
4. Staramy się jeść kultural-
nie zostawiając porzą-dek, ale gdy coś spadnie nam na obrus, nie panikujemy. Zajęcie się tą sprawą jest w gestii gospodarza.
5. Nie wypowiadamy się negatywnie na temat potraw, ale zachwalamy jedynie te, które napraw-dę nam smakują.
× INSTRUKCJA DLA GOŚCI
> SAVOIR-VIVRE NA CO DZIEŃ
Grudzień 2013 TEEN IDEA | 33
PORADNIK
Najnowsze trendy w modzieU Sonia Habura
> KOLEKCJA JESIENNO-ZIMOWA
Pewnie wielu z was zauważyło , że w pochmurnej
aurze zimowej dominują kolory ciemne z kolorowymi
dodatkami takimi jak: szale, kominy, rękawiczki, czapki
w kolorach rudości, czerwieni i żółci.
Dużą popularnością u młodzieży cieszą się czapki
ghetto unisex firmy bleta. Osoby , które interesują się
modą i chcą być na bieżąco zapraszam na stronę inter-
netową ü bleta.pl
Kurtki i płaszcze są w stonowanych kolorach:
przeważają różne odcienie fioletu, beżu a także z mody
nie wypada kolor czarny. Powróciły kurtki pikowa-
ne (puchowe). Cały czas nosi się również eleganckie
płaszczyki z flauszu. Na czasie są również kurtki PARKA
ze skórzanymi rękawami chętnie noszone przez młode
dziewczyny. Przedstawione modele kurtek można nabyć
w sklepie M&D.
> LEGGINSY GETRY NORDIC
Są teraz popularne wśród nastolatków, dziewczyny
chętnie je noszą z kozaczkami.
Modne są również różnego rodzajów kolory luźnych
sweterków a także kardiganów.
> SYLWESTER – CZYLI JAKĄ WYBRAĆ ODPO-WIEDNIĄ KREACJĘ?
Sylwester to jedna z najważniejszych zabaw dla nas,
ponieważ żegnamy stary rok i witamy nowy, każdy
z nas chce jak najładniej wyglądać, dlatego dziś pokaże-
my wam parę modnych kreacji wieczorowych.
W tym roku podobnie jak poprzedniego modny jest
wszelaki błysk, cekiny i ozdobna biżuteria, świecące
aplikacje. Dominują także sukienki w klasycznej czerni
ze złotymi, pięknymi dodatkami.
Dodatki w postaci pudełkowych torebek na łań-
cuszkach, świecącej biżuterii oraz czarnych botków na
złotych słupkach sprawią, że będziesz na pewno widocz-
na i lśniąca na parkiecie.
3Świecąca biżuteria z pewno-
ścią podkreśli delikatnie twoją
piękną kreację.
34 | TEEN IDEA Grudzień 2013
U Sandra Wilczewska
Rozgrywki w Lidze Szkolnej Poznania wyglądają
następująco: początkowo zespoły z różnych szkół, które
zgłosiły się do zmagań, grają ze sobą w grupach. Na
tegoroczną grupę zespołu z dziesiątki składa się Zespół
Szkół Gastronomicznych, Zespół Szkół Komunikacji,
VI Liceum Ogólnokształcące oraz Zespół Szkół Elek-
trycznych nr 2. Miedzy sobą, w systemie mecz-rewanż,
stoczą walkę o wyjście z grupy i udział w barażach, a co
za tym idzie o możliwość gry o ćwierćfinał i najwyż-
sze miejsca. Po pierwszej rundzie reprezentanci szkoły
mają na koncie trzy zwycięstwa i tylko jedną porażkę.
W tym roku w podstawowym składzie naszej drużyny,
pod wodzą prof. Zbyszko Tytko, znajduję się dziewięciu
zawodników: Adrian Dull, Grzegorz Jakubowski, Krze-
simir Kaczmarek, Michał Reder, Radosław Konik, Jakub
Alankiewicz, Ireneusz Skarmot, Krzysztof Dominiczak,
Miłosz Konarczyk.
W zeszłym sezonie ekipie z dziesiątki, którą
w większości stanowili wymienieni wyżej siatkarze,
udało się zająć wysokie trzecie miejsce. Jakie mają cele
na ten sezon? Czy nowe twarze w zespole są w stanie
pomóc drużynie osiągnąć jeszcze lepszy wynik niż przed
rokiem? Co stoi za ich sukcesem? Odpowiedzi na te
nurtujące pytania możecie znaleźć w zamieszczonym
poniżej wywiadzie, przeprowadzonym z kapitanem
drużyny Adrianem Dullem i nowicjuszem – Krzesimirem
Kaczmarkiem.
Teen Idea: Jak długo trwa wasza przygoda z siatkówką
i w jakich okolicznościach się rozpoczęła?
Adrian Dull: Można powiedzieć, że nasza przygoda z siat-
kówką zaczęła się bardzo podobnie, ponieważ chodzi-
liśmy razem do gimnazjum. Mieliśmy wtedy dobrego
trenera, lecz byliśmy tak naprawdę zafascynowani piłką
nożną. Po gimnazjum doznałem kontuzji, a po jakimś
czasie właśnie siatkówka zastąpiła w moim życiu futbol
i tak już zostało do teraz.
Krzesimir Kaczmarek: Właściwie początki mojej przygody
zaczęły się w podstawówce na zajęciach wf. W gimna-
zjum przyłożyłem do tego trochę większą wagę i ćwi-
czyłem kilka razy w tygodniu. Będzie to już 5 lat odkąd
gram w siatkówkę.
d Jak często odbywają się treningi w szkole?
A.D: Dwa razy w tygodniu. We wtorki oraz czwart-
ki wraz z dziewczynami.
d Czy treningi i mecze przeszkadzają
w nauce?
A.D: Nie, absolutnie nie. Trener
stara się ustawiać nam mecze
po szkole, więc nie mamy
żadnych problemów.
Kiedy zapytasz dziesiątkowicza, jaki sport figuruje na pierwszym miejscu w hierarchii ważności naszej szkoły, bez zastanowienia odpowie: siatkówka! Od końca lat dzie-więćdziesiątych nasza szkoła wystawia do walki drużyny, które są w stanie powalczyć o najwyższe miejsca. Dlaczego więc tak cicho o siatkarzach i ich sukcesach?
WYWIAD
Siatkówka kształtuje charakter!
FOT. ALLEN PARSEGHIAN
SEAN TROSTEM
Fot. Prairie Ranger
> SPORT
Grudzień 2013 TEEN IDEA | 35
K.K: Wydaje mi się, że nie ma ich aż tak dużo, żeby
mówić o nich jako o przeszkodzie w nauce. Wystarczy
chcieć.
d Jaka atmosfera panuje w drużynie? Jesteście też
kolegami po zejściu z boiska czy rozmawiacie ze sobą
tylko wtedy kiedy musicie?
A.D: Atmosfera jest bardzo sympatyczna, podczas meczu
potrafimy być bardzo skupieni, lecz po ostatnim gwizd-
ku wszystko wraca już do normy Czerpiemy
z gry naprawdę dużo radości. Możemy na siebie liczyć
na boisku tak samo jak i poza nim. Siatkówka nas połą-
czyła i jesteśmy bardzo zgraną drużyną co w rezultacie
daje dobre wyniki.
K.K: Według mnie atmosfera jest naprawdę bardzo
dobra. Rozmawiamy nie tylko w szatni, ale i poza nią.
Wszyscy się angażują i bardzo chcą trenować. Tak jak
Adrian sądzę, że jesteśmy zgraną ekipą.
d Co jest Waszą mocną stroną?
A.D: Myślę, że naszą najmocniejszą stroną jest właśnie
zespołowość. Mieliśmy w drużynie dużo indywidualno-
ści, które teraz ze sobą współgrają. Każdy wnosi do gry
coś innego i jednocześnie się przy tym uzupełniamy.
Tworzymy razem bardzo sprawny mechanizm, który
bez jednego elementu - w tym przypadku osoby nie
potrafi funkcjonować.
K.K: Ja uważam, że to wola walki
i właśnie panująca w drużynie atmos-
fera jest tym, co nas wyróżnia na tle
innych drużyn.
d Jak są postrzegani pierwszokla-
siści w drużynie? Jest to odczuwalne
czy raczej nie ma znaczenia?
K.K: W drużynie nie ma to żadnego zna-
czenia. Nieważne czy jesteś
z pierwszej czy trzeciej kla-
sy – każdy traktuje Cię
jak równego sobie.
Zaaklimatyzowa-
nie w drużynie
nie sprawiło
mi większych
problemów.
Chłopaki są
w porząd-
ku,
nie brakuje nam tematów do rozmów.
d Jak oceniacie Wasze szanse w tym sezonie?
A.D: Uważam, że wygramy tę ligę, a przynajmniej
będziemy walczyć o to do samego końca. Mamy duże
szanse zostać najlepszą drużyną w Poznaniu jeśli chodzi
o Ligę Szkolną.
K.K: Mamy silną ekipę, liczę na zwycięstwo ale wszystko
przed nami.
d To jest Wasz główny cel?
A.D: Tak! I przy okazji dobrze się bawić - jak dotąd udaje
się nam to w 100%.
K.K: Podstawa to świetna zabawa, a zdobycie mistrzo-
stwa będzie taką wisienką na torcie.
d Jest jakaś drużyna w lidze, która mogłaby zagrozić
Wam w osiągnięciu wspomnianego celu?
A.D: Z żadną drużyną nie jest łatwo. Mogę jedynie
stwierdzić, że potencjalnie największe zagrożenie mogą
stworzyć zespoły z 14 LO, 9 LO, ZSZ 6 oraz LO MM.
K.K: Nikogo nie możemy lekceważyć, już raz noga nam
się podwinęła. Jeśli zagramy tak jak dotychczas wszyst-
kie inne mecze i dodatkowo zrealizujemy nasze założe-
nia w każdym następnym, to inni powinni się bać nas.
d Czy poza grą w szkole trenujecie w jakiś klubach?
A.D: Nie, już nie.
K.K: Nie, jeśli chodzi o siatkówkę to nie.
d Czy oprócz siatkówki uprawiacie inne sporty?
A.D: Tak, rekreacyjnie wszystkiego po trochu, ale głów-
nie jest to piłka nożna, pływanie i siłownia.
K.K: Trenuję piłkę nożną w klubie.
W drużynie nie ma to żadnego znaczenia. Nie-ważne czy jesteś z pierw-szej czy trzeciej klasy – każdy traktuje Cię jak równego sobie.
że mamy w niej bardzo utalentowanych siatkarzy. Jest
to niestety przepaść pomiędzy piłką nożną a siatkówką.
K.K: Nie, nie śledzę. Czasami wybieram się ze znajomy-
mi na jakieś większe imprezy sportowe, ale to naprawdę
rzadko.
d Macie jakiś siatkarski autorytet? Kogoś kto Wam
szczególnie imponuje?
A.D: Siatkarski nie, lecz w innych sportach znajdzie się
wiele osób, które naprawdę są warte naśladowania.
K.K: Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, raczej nie.
d Wiążecie swoją przyszłość z siatkówką, czy to ra-
czej tylko hobby?
A.D: Nie, to raczej hobby. Gdybym wiązał przyszłość
z siatkówką to byłbym w szkole sportowej. Początkowo
takie miałem założenie, ale życie pisze różne scenariu-
sze i wyszło jak wyszło.
K.K: Definitywnie hobby. Lubię grać w siatkówkę, ale nie
wyobrażam sobie siebie w przyszłości jako profesjonal-
nego siatkarza.
d Ostatnie pytanie - czego nauczyła Was siatków-
ka?
A.D: Siatkówka tak samo jak inne spor-
ty przede wszystkim kształtują charakter.
Nauczyłem się przegrywać - to chyba było
najtrudniejsze. Sport daje nam możliwość ry-
walizacji, samodyscypliny, a także współpracy
z kolegami. Jest sztuką walki przede wszystkim
ze samym sobą, nauczyłem się, że jedynie dzięki
ciężkiej pracy i treningom możemy cokolwiek osiągnąć.
K.K: Tak jak Adrian sądzę, że sport doskonale kształtuje
charakter, ponieważ tak było i w moim przypadku. Na-
uczyłem się systematyczności, poświęcenia i woli walki.
Przydaje się to nie tylko na boisku, ale i w nauce.
d Dziękuje za Wasz czas, który mi poświęciliście.
A.D: Nie ma sprawy, polecam się na przyszłość!
K.K: Cała przyjemność po mojej stronie.
Siatkówka tak samo jak inne sporty przede wszystkim kształ-tują charakter. Nauczyłem się przegrywać - to chyba było naj-trudniejsze.
Fot. Mac Adamarczuk
> SPORT
Grudzień 2013 TEEN IDEA | 37u FB.COM/TEENIDEAXLO
Święta to bardzo ciepły i przyjemny czas, gdy wspólnie z rodziną zasiadamy przy świątecznym stole ciesząc się smakiem wielu tradycyjnych potraw przy-gotowywanych tak pieczołowicie i wytrwale w domowych kuchniach. Propo-nujemy Wam Drodzy Czytelnicy, abyście i Wy zaskoczyli swoich bliskich świą-tecznymi smakołykami.
PORADNIK
Adam gotuje!
U Adam Banaszkiewicz
Tradycją jest nasz polski wigilijny barszcz z uszkami, lecz w Boże Narodzenie dla odmiany można podać go z prze-
pysznymi, także świątecznymi krokietami, do których wykorzystamy ususzone jesienne zdobycze, które na pewno
prawie każdy posiada. Krokiety z kapustą i grzybami:
> SKŁADNIKI
• 12 naleśników
• 500 g posiekanej kapusty kiszonej
• 2 drobno posiekane ząbki czosnku
• 1 średnia drobno posiekana cebula
• 30 g namoczonych i posiekanych suszonych grzybów
• bułka tarta
• mąka
• 3 jajka
• sól i pieprz
• olej do smażenia
> SPOSÓB PRZYGOTOWANIA
Kapustę wkładamy do garnka, zalewamy wodą i gotujmy
do miękkości. Na patelni rozgrzewamy olej i podsmaża-
my cebulę z czosnkiem i grzybami. Następnie dodajemy
kapustę i zalewamy ją wodą z moczenia grzybów. Dusi-
my całość przez około 1 godzinę i studzimy.
Naleśniki rozkładamy na desce do krojenia i nakładamy
na nie po dużej łyżce farszu z kapusty, po czym formu-
jemy krokiety. Zawinięte naleśniki obtaczamy najpierw
w mące, potem w roztrzepanym jajku i na końcu w bułce
tartej. Rozgrzewamy na patelni olej i smażymy krokie-
ty z każdej strony na złoty kolor, po czym wkładamy je
do brytfanki i zapiekamy przez 15 minut w piekarniku