Top Banner
ALICJA GZOWSKA Tajne laboratoria nowoczesności. Wybrane problemy badawcze z obszaru powojennej warszawskiej architektury przemysłowej. Nie ma przesady w stwierdzeniu, że warszawskie środowisko architektów i konstruktorów związanych z budownictwem przemysłowym odegrało kluczową rolę w formowaniu się ar- chitektury lat 50. i 60. XX wieku w Polsce. To stąd płynęły najciekawsze pomysły, realizo- wane następnie w wielu zakątkach kraju, zyskujące obecnie status ikonicznych budynków doby PRL-u. Był to fenomen niezwykle złożony, rysujący się na tle interesującej sieci wzajemnych powiązań i zależności. Badanie ich pozwala nie tylko coraz lepiej rozumieć tę architekturę, ale także utrwalać zanikającą wiedzę o warunkach, w których powstawała. W niniejszym eseju ujęłam to zagadnienie bardzo wycinkowo, koncentrując się z konieczności na wybranych problemach i nakreślając jedynie podstawowe prawidłowości. Architektura przemysłowa w latach 50. miała wyjątkowy status. Była jedną ze sfer twór- czości, w którą projektanci uciekali przed socrealizmem 1 . Pozornie przywiązywano do niej sporą wagę i ze względów ideologicznych dużo dyskutowano nad poszukiwaniem „socjali- stycznej treści i narodowej formy” budynków fabrycznych i hut, jednak próby adaptacji jakichkolwiek wzorców historycznych lub monumentalizacji tego typu obiektów na ogół nie wpływały na ich kształt 2 . Zresztą planowane zakłady przemysłowe najczęściej miały znaczenie strategiczne i projekty utajniano, zatem nie podlegały publicznej dyskusji i kry- tyce. Pozwoliło to architektom skoncentrować się na rozwiązywaniu problemów o innym charakterze. Centralnie zadekretowana industrializacja kraju zaowocowała gwałtownym wzrostem zapotrzebowania na nowe obiekty. Szacowano wówczas, że w okresie realizacji Planu Sześcioletniego należy wybudować około 250 dużych zakładów przemysłowych oraz około 1000 mniejszych. W takiej sytuacji liczyły się przede wszystkim dobre, funkcjo- nalne rozwiązania i szybkie, najlepiej uprzemysłowione wykonawstwo. Źródła postępu i nowatorstwa w budownictwie upatrywano w naukach technicznych, dlatego promowano innowacyjność i przyzwalano na wiele eksperymentów. Choć inżynierowie cieszyli się w sys- temie socjalistycznym szczególną pozycją, była to dość ambiwalentna relacja, oparta na umiejętnym negocjowaniu interesów 3 . Bywało nawet, jak w przypadku badań nad struno- 1 J. Strachocki, O architekturze dziesięciolecia – na nowo, „Architektura” nr 1/1957, s. 9–22. 2 S. Sienicki, O typizacji w architekturze zakładów przemysłowych, „Architektura” nr 10/54, s. 246–252. 3 Stosunki między władzą a nauką (w szczególności naukami technicznymi) w PRL-u były dość skomplikowane. Choć definiowanie i zarządanie celami naukowymi odbywało się w jednostkach centralnych, nie opierało się – jak się powszechnie uważa – na zasadzie podporządkowania ich polityce partii. Owszem, użyteczność w real- izacji celów i założeń partii była najczęściej głównym kryterium oceny projektów badawczych i miała wpływ nawet na tempo prac, ale zazwyczaj wybór tematu badawczego, a nawet wyniki badań często odzwierciedlały zarówno potrzeby władz państwowych, jak i społecznosci naukowej. Poza tym bywało, że międy specjalistami istniała rywalizacja o fundusze na badania. Zazwyczaj zdobywali je ci, którzy potrafili sprawnie formułować swoje cele w specyficznym języku i terminologii ideologicznej, posiadali ważnego odbiorcę lub obiecywali ekonomicznie korzystnie zastosowania. Na przykładzie wschodnich Niemiec analizowała ten problem Dolores Augustine, Red Prometheus, Engineering and Dictatorship in East Germany 1945–1990, Cambridge 2007, w szczególności wstęp, s. xiii–xvi, oraz rozdział 4: „In Pursuit of an Electronic Future: High-Tech Pioneers and Communist Bureaucracy in the Ulbricht Era”, s. 111–153. 4 S. Kuś, O twórczości i rzemiośle konstruktora w polskim 35-leciu, „Inżynieria i Budownictwo” nr 3/1981, s. 81–87. 5 M. Ptic-Borkowski, Architekt na wystawie techniki budownictwa, „Architektura” nr 2/1952, s. 57–59; W. Żenczykowski, Wystawa Budowlana przy Instytucie Techniki Budowlanej w Warszawie, „Inżynieria i Budownictwo” nr 11/1951, s. 2–12 i ciąg dalszy nr 12/1951, s. 453–460. 6 S. Sienicki, O typizacji..., op.cit., s. 247. 7 S. Kuś, Na 70-lecie prof. dr. inż. Wacława Zalewskiego, „Inżynieria i Budownictwo” nr 10–12/1989, s. 354. betonami, że projekty prowadzono potajemnie, pod zupełnie innymi nazwami 4 . Tak czy inaczej, to właśnie przemysł był jednym z nielicznych inwestorów i partnerów nie tylko wspierających próby teoretyczne, ale przede wszystkim umożliwiających zastosowanie no- woczesnych technologii w praktyce. Taka sytuacja prowadziła do zastanawiających paradoksów, które zarysowały się szcze- gólnie rażąco na pierwszej wystawie techniki budownictwa, zorganizowanej w Warszawie, przy ul. Wawelskiej, w październiku 1951 roku. Zaprezentowano na niej, obok prefabryko- wanych gzymsów oraz innych socrealistycznych dekoracji, wstępnie sprężone dźwigary kratownicowe, prototypową łupinę konoidalną oraz inne pełnoskalowe łupinowe elementy konstrukcyjne o lekkiej, ekspresyjnej i nowoczesnej formie, nasuwającej skojarzenia z rzeźbą abstrakcyjną 5 . Te „rzeźby”, jako kształty przekryć, królowały na rajzbretach specjalistów Biura Studiów i Projektów Typowych Budownictwa Przemysłowego (BISTYP). Było to biuro o ogólnokra- jowym zasięgu, zajmujące się projektowaniem kompletnych zakładów przemysłowych, nowych rozwiązań konstrukcji i technologii wykonania hal przemysłowych, elementów bu- dowlanych, typizacją oraz działalnością informacyjną. W szczytowym okresie działalności zatrudniało ponad 500 osób reprezentujących bardzo szerokie spektrum profesji. Warto w tym momencie przypomnieć, że wspomniany w nazwie biura projekt typowy z założenia miał być propozycją optymalnego rozstrzygnięcia danego problemu, jak su- gerował Peter Behrens – rozwiązaniem klasycznym 6 . Ponieważ tak ambitnie postawione zadanie wymagało dużego wkładu inwencji twórczej, opracowaniem projektów typowych mieli zajmować się pracownicy o najwyższych kwalifikacjach. W rzeczywistości brakowało na to wszystko czasu, zwłaszcza na weryfikację koncepcji. W Polsce rozpowszechniły się raczej projekty powtarzalne, czyli schematy wykonane dla konkretnych inwestorów i lokali- zacji, które z niewielkimi adaptacjami lub uproszczeniami wielokrotnie wznoszono gdzie indziej. Ignorując zupełnie problem autorstwa projektów, zamieszczano je w katalogach roz- syłanych po całym kraju, a nawet poza jego granice. Nigdy nie monitorowano, w jaki sposób rozwiązania były rozprzestrzeniane ani gdzie jakie obiekty zostały zrealizowane, co w znacz- nym stopniu utrudnia ich badanie. BISTYP zasłynął dzięki nieprzeciętnej postaci konstruktora Wacława Zalewskiego, przy którym pozostali członkowie młodego i pełnego zapału zespołu intensywnie się rozwijali 7 . Wkrótce znakiem rozpoznawczym „firmy” stała się metoda pracy oparta na integracji praktyki / 35
6

Tajne laboratoria nowoczesności. Wybrane problemy badawcze z obszaru powojennej warszawskiej architektury przemysłowej

Jan 20, 2023

Download

Documents

Lucja Biel
Welcome message from author
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
Transcript
Page 1: Tajne laboratoria nowoczesności. Wybrane problemy badawcze z obszaru powojennej warszawskiej architektury przemysłowej

ALICJA GZOWSKA

Tajne laboratoria nowoczesności. Wybrane problemy badawcze z obszaru powojennej warszawskiej architektury przemysłowej.

Nie ma przesady w stwierdzeniu, że warszawskie środowisko architektów i konstruktorów związanych z budownictwem przemysłowym odegrało kluczową rolę w formowaniu się ar-chitektury lat 50. i 60. XX wieku w Polsce. To stąd płynęły najciekawsze pomysły, realizo-wane następnie w wielu zakątkach kraju, zyskujące obecnie status ikonicznych budynków doby PRL-u. Był to fenomen niezwykle złożony, rysujący się na tle interesującej sieci wzajemnych powiązań i zależności. Badanie ich pozwala nie tylko coraz lepiej rozumieć tę architekturę, ale także utrwalać zanikającą wiedzę o warunkach, w których powstawała. W niniejszym eseju ujęłam to zagadnienie bardzo wycinkowo, koncentrując się z konieczności na wybranych problemach i nakreślając jedynie podstawowe prawidłowości.

Architektura przemysłowa w latach 50. miała wyjątkowy status. Była jedną ze sfer twór-czości, w którą projektanci uciekali przed socrealizmem1. Pozornie przywiązywano do niej sporą wagę i ze względów ideologicznych dużo dyskutowano nad poszukiwaniem „socjali- stycznej treści i narodowej formy” budynków fabrycznych i hut, jednak próby adaptacji jakichkolwiek wzorców historycznych lub monumentalizacji tego typu obiektów na ogół nie wpływały na ich kształt2. Zresztą planowane zakłady przemysłowe najczęściej miały znaczenie strategiczne i projekty utajniano, zatem nie podlegały publicznej dyskusji i kry-tyce. Pozwoliło to architektom skoncentrować się na rozwiązywaniu problemów o innym charakterze. Centralnie zadekretowana industrializacja kraju zaowocowała gwałtownym wzrostem zapotrzebowania na nowe obiekty. Szacowano wówczas, że w okresie realizacji Planu Sześcioletniego należy wybudować około 250 dużych zakładów przemysłowych oraz około 1000 mniejszych. W takiej sytuacji liczyły się przede wszystkim dobre, funkcjo- nalne rozwiązania i szybkie, najlepiej uprzemysłowione wykonawstwo. Źródła postępu i nowatorstwa w budownictwie upatrywano w naukach technicznych, dlatego promowano innowacyjność i przyzwalano na wiele eksperymentów. Choć inżynierowie cieszyli się w sys- temie socjalistycznym szczególną pozycją, była to dość ambiwalentna relacja, oparta na umiejętnym negocjowaniu interesów3. Bywało nawet, jak w przypadku badań nad struno-

1 J. Strachocki, O architekturze dziesięciolecia – na nowo, „Architektura” nr 1/1957, s. 9–22.2 S. Sienicki, O typizacji w architekturze zakładów przemysłowych, „Architektura” nr 10/54, s. 246–252.3 Stosunki między władzą a nauką (w szczególności naukami technicznymi) w PRL-u były dość skomplikowane.

Choć definiowanie i zarządanie celami naukowymi odbywało się w jednostkach centralnych, nie opierało się – jak się powszechnie uważa – na zasadzie podporządkowania ich polityce partii. Owszem, użyteczność w real-izacji celów i założeń partii była najczęściej głównym kryterium oceny projektów badawczych i miała wpływ nawet na tempo prac, ale zazwyczaj wybór tematu badawczego, a nawet wyniki badań często odzwierciedlały zarówno potrzeby władz państwowych, jak i społecznosci naukowej. Poza tym bywało, że międy specjalistami istniała rywalizacja o fundusze na badania. Zazwyczaj zdobywali je ci, którzy potrafili sprawnie formułować swoje cele w specyficznym języku i terminologii ideologicznej, posiadali ważnego odbiorcę lub obiecywali ekonomicznie korzystnie zastosowania. Na przykładzie wschodnich Niemiec analizowała ten problem Dolores Augustine, Red Prometheus, Engineering and Dictatorship in East Germany 1945–1990, Cambridge 2007,

w szczególności wstęp, s. xiii–xvi, oraz rozdział 4: „In Pursuit of an Electronic Future: High-Tech Pioneers and Communist Bureaucracy in the Ulbricht Era”, s. 111–153.

4 S. Kuś, O twórczości i rzemiośle konstruktora w polskim 35-leciu, „Inżynieria i Budownictwo” nr 3/1981, s. 81–87.

5 M. Ptic-Borkowski, Architekt na wystawie techniki budownictwa, „Architektura” nr 2/1952, s. 57–59;W. Żenczykowski, Wystawa Budowlana przy Instytucie Techniki Budowlanej w Warszawie, „Inżynieria i Budownictwo” nr 11/1951, s. 2–12 i ciąg dalszy nr 12/1951, s. 453–460.

6 S. Sienicki, O typizacji..., op.cit., s. 247.7 S. Kuś, Na 70-lecie prof. dr. inż. Wacława Zalewskiego, „Inżynieria i Budownictwo” nr 10–12/1989, s. 354.

betonami, że projekty prowadzono potajemnie, pod zupełnie innymi nazwami4. Tak czy inaczej, to właśnie przemysł był jednym z nielicznych inwestorów i partnerów nie tylko wspierających próby teoretyczne, ale przede wszystkim umożliwiających zastosowanie no-woczesnych technologii w praktyce.

Taka sytuacja prowadziła do zastanawiających paradoksów, które zarysowały się szcze-gólnie rażąco na pierwszej wystawie techniki budownictwa, zorganizowanej w Warszawie, przy ul. Wawelskiej, w październiku 1951 roku. Zaprezentowano na niej, obok prefabryko-wanych gzymsów oraz innych socrealistycznych dekoracji, wstępnie sprężone dźwigary kratownicowe, prototypową łupinę konoidalną oraz inne pełnoskalowe łupinowe elementy konstrukcyjne o lekkiej, ekspresyjnej i nowoczesnej formie, nasuwającej skojarzenia z rzeźbą abstrakcyjną5.

Te „rzeźby”, jako kształty przekryć, królowały na rajzbretach specjalistów Biura Studiów i Projektów Typowych Budownictwa Przemysłowego (BISTYP). Było to biuro o ogólnokra-jowym zasięgu, zajmujące się projektowaniem kompletnych zakładów przemysłowych, nowych rozwiązań konstrukcji i technologii wykonania hal przemysłowych, elementów bu-dowlanych, typizacją oraz działalnością informacyjną. W szczytowym okresie działalności zatrudniało ponad 500 osób reprezentujących bardzo szerokie spektrum profesji.

Warto w tym momencie przypomnieć, że wspomniany w nazwie biura projekt typowy z założenia miał być propozycją optymalnego rozstrzygnięcia danego problemu, jak su-gerował Peter Behrens – rozwiązaniem klasycznym6. Ponieważ tak ambitnie postawione zadanie wymagało dużego wkładu inwencji twórczej, opracowaniem projektów typowych mieli zajmować się pracownicy o najwyższych kwalifikacjach. W rzeczywistości brakowało na to wszystko czasu, zwłaszcza na weryfikację koncepcji. W Polsce rozpowszechniły się raczej projekty powtarzalne, czyli schematy wykonane dla konkretnych inwestorów i lokali-zacji, które z niewielkimi adaptacjami lub uproszczeniami wielokrotnie wznoszono gdzie indziej. Ignorując zupełnie problem autorstwa projektów, zamieszczano je w katalogach roz-syłanych po całym kraju, a nawet poza jego granice. Nigdy nie monitorowano, w jaki sposób rozwiązania były rozprzestrzeniane ani gdzie jakie obiekty zostały zrealizowane, co w znacz-nym stopniu utrudnia ich badanie.

BISTYP zasłynął dzięki nieprzeciętnej postaci konstruktora Wacława Zalewskiego, przy którym pozostali członkowie młodego i pełnego zapału zespołu intensywnie się rozwijali7. Wkrótce znakiem rozpoznawczym „firmy” stała się metoda pracy oparta na integracji praktyki

/ 35

Page 2: Tajne laboratoria nowoczesności. Wybrane problemy badawcze z obszaru powojennej warszawskiej architektury przemysłowej

konstruktora, architekta, a także innych specjalistów, już od samego początku procesu projek-towego. Częściowo wynikało to ze sposobu organizacji pracy narzucanego w państwowych biurach projektowych, gdzie w pracowniach tworzono interdyscyplinarne zespoły specjali- stów różnych branż. Jednak dopiero w połączeniu z dobrą, twórczą atmosferą wzajemnego szacunku i zrozumienia udało się wyzwolić większy potencjał. Dzięki unikalnemu podejściu do projektowania BISTYP systematycznie odnosił sukcesy, mówiono nawet o istnieniu „szkoły BISTYP-u” czy „szkoły Zalewskiego”8. Sekret tkwił w odrzuceniu konwencji myślo-wych wynikających z wiedzy opartej na schematach konstrukcyjnych i skoncentrowaniu się na samym problemie. Myślenie poza stereotypami oraz obiektywna analiza wariantów rozwiązań pozornie mogły wydawać się czasochłonne, ale w efekcie umożliwiały takie ukształtowanie konstrukcji, aby uzyskać najkorzystniejsze efekty statyczne i estetyczne. Nieocenioną pomocą była przy tym „twórcza, przestrzenna wyobraźnia prześwietlającą na wylot przebieg sił wewnętrznych w konstrukcji i zdolna do takiego kształtowania tej kon-strukcji, aby rozkład tych sił był najkorzystniejszy. Najkorzystniejsze (oczywiście wcale nie najprostsze) rozwiązanie konstrukcyjne cechuje się zawsze logiką i estetyką formy, często zaskakującą”9.

Jednak obmyślenie, zaprojektowanie i obliczenie ustroju konstrukcyjnego było dopiero początkiem. Do realizacji wiodła długa i trudna droga związana z jego weryfikacją, bada-niami bezpieczeństwa oraz ustaleniem norm budowlanych. W tym celu BISTYP we własnym zakresie zorganizował laboratorium badań modelowych konstrukcji, gdzie pod kierownic-twem Bohdana Koya10 opracowywał dla nich metodykę11. Statyka eksperymentalna była sku-tecznym sposobem weryfikacji teorii i hipotez dotyczących przebiegu sił lub zachowania się struktur12. Niestety, badania i pomiary dokonywane na niewielkich modelach z tworzyw sztucznych nie dawały w pełni wiarogodnych wyników. Część testów zlecano Instytutowi Techniki Budownictwa, który – jako instytucja certyfikująca – dysponował własnymi po-ligonami doświadczalnymi, gdzie przeprowadzał badania na modelach w skali 1:1, próby wytrzymałościowe oraz ogniowe. Współpraca obu instytucji zacieśniła się jeszcze bardziej, gdy jeden z doświadczonych konstruktorów BISTYP-u, Stanisław Kuś, został zastępcą dyrektora ITB do spraw naukowo-badawczych. To oraz inne nieformalne powiązania nie tylko zapewniły sprawny przepływ zadań między instytucjami, ale dawały efekt synergii.

Trzecim czynnikiem, który umożliwił wprowadzenie nowoczesnych konstrukcji, był ro-zwój i szybkie upowszechnienie teorii sprężystości oraz teorii łupin. Wspomniane instytucje pozostawały w stałej i ścisłej współpracy z uczelniami, a także z krajowymi i zagraniczny-mi ośrodkami naukowymi. Niejednokrotnie korzystano z konsultacji i rozwiązań trudnych

8 S. Kuś, Na 70-lecie prof. dr. inż. Wacława Zalewskiego, „Inżynieria i Budownictwo” nr 10–12/1989, s. 354.9 S. Kuś, Ludzie, którzy tworzyli BISTYP (maszynopis), Archiwum Akt Nowych, 2198, teczka nr 145.10 M. Robakiewicz, Dr inż. Bohdan Koy, „Inżynieria i Budownictwo” nr 9/1984, s. 357.11 A. Mitzel, Badania modelowe jako metoda projektowania budowlanych konstrukcji przemysłowych,

„Inżynieria i Budownictwo” nr 8–9/1962.12 J. Kawecki, Rozwój konstrukcji w budownictwie przemysłowym w okresie piętnastolecia,

„Inżynieria i Budownictwo” nr 7/1959, s. 265.

problemów teoretycznych dostarczanych przez naukowców z Politechniki Warszawskiej. Przez stosunkowo krótki okres możliwe było także zapraszanie ich do współudziału w skom-plikowanych projektach. Między innymi cenny wkład wniósł prof. Tomasz Kluz z Zakładu Prefabrykacji i Betonu Sprężonego Politechniki Warszawskiej13. Na tej uczelni jeszcze w okre-sie przedwojennym wydział inżynierii był kadrowo silnie związany z wydziałem architektury i niewątpliwie była to kolejna przestrzeń, w której zbliżano, a momentami nawet scalano, problematykę twórczości architektów i inżynierów oraz kładziono grunt pod ich dalszą współpracę. Jak płynnie przenikały się te wszystkie środowiska, pokazuje przykład Jerzego Hryniewieckiego, który w latach 50., będąc naczelnym architektem Centralnego Biura Studiów i Projektów Budownictwa Przemysłowego, a następnie pracując w BISTYP-ie, jednocześnie wykładał na Politechnice Warszawskiej.

Ze względu na bardziej naukowy charakter zagadnienia konstrukcji budowlanych dla przemysłu udało się utrzymać poszukiwania na tym polu na poziomie ścisłej czołówki europejskiej awangardy. Od początku XX wieku w tej dziedzinie panował raczej swo-bodny przepływ wiedzy, a specjaliści z różnych ośrodków uczestniczyli w jej wytwarzaniu niemalże na równych prawach14. Taki stan rzeczy silnie wpływał na praktykę. W przypadku cienkościennych łupin żelbetowych w międzywojennej Polsce zarówno korzystano z obcych licencji (Zeiss-Dywidag), jak i realizowano własne, eksperymentalne powłoki (np. przekrycie lokomotywowni na Olszynce Grochowskiej w Warszawie15). W okresie socjalizmu naukowcy i konstruktorzy robili wiele, aby mimo silnych nacisków na czerpanie wyłącznie ze wzorców „bratnich” krajów, utrzymać taki stan rzeczy. Stowarzyszenie Architektów Polskich i Na-czelna Organizacja Techniczna zapraszały zagranicznych specjalistów na wykłady i odczyty. Członkostwo w międzynarodowych stowarzyszeniach otwierało możliwości uczestniczenia w różnorodnych konferencjach i sympozjach, na których polscy delegaci nie tylko dowiady- wali się o aktualnych projektach i programach badawczych, ale też prezentowali własne osiągnięcia. Kamieniem milowym było zorganizowanie w Polsce w roku 1960 między-narodowego seminarium architektury przemysłowej16. Zdecydowana większość jednak czer-pała swoją wiedzę z dostępnych publikacji, dlatego w prasie fachowej często zamieszczano bo-gato ilustrowaną treść referatów oraz sprawozdania z konferencji i sympozjów17. Regularnie, choć z pewnym opóźnieniem, publikowano też najważniejsze projekty zagraniczne, artykuły dyskusyjne (np. poglądy Piera Luigiego Nerviego), relacjonowano postępy innych ośrodków

13 S. Kuś, Prace naukowo-badawcze w dziedzinie konstrukcji i obciążeń [w:] BISTYP – 35 lat działalności,1951–1986, red. J. Pękała, Warszawa 1988, s. 30–43.

14 M. Czapski, Z dziejów polskiego wkładu do teorii żelbetu [w:] Inżynierowie polscy w XIX i XX wieku, t. 2,Technika i przemysł, red. B. Ołowski, J. Piłatowicz, Warszawa 1995.

15 W. Żenczykowski, Hala do rewizji bieżącej elektrowozów w Grochowie pod Warszawą, „Inżynieria i Budownictwo” nr 4/1938, s. 225–235.

16 Referaty opublikowano w nr 3/1961 „Architektury”, po tym wydarzeniu przykłady polskich rozwiązańpublikował m.in. W. Henn, Industriebau, Band 3 Internationale Beispiele, München 1962.

17 Por.: W. Poniż, Historia i perspektywy rozwoju konstrukcji łupinowych w budownictwie, „Inżynieria i Budownictwo” nr 3/1957, s. 74–87.

Tajne laboratoria nowoczesności / 3736 / Alicja Gzowska

Page 3: Tajne laboratoria nowoczesności. Wybrane problemy badawcze z obszaru powojennej warszawskiej architektury przemysłowej

badawczo-projektowych. Do specjalistycznych zakładowych bibliotek sprowadzano w miarę możliwości druki zagraniczne, które wszyscy niemalże obowiązkowo czytali. Nie należy jed-nak przeceniać przepuszczalności żelaznej kurtyny – ograniczenia w dostępie do zachodniej wiedzy istniały i powodowały opóźnienia w przyswajaniu niektórych rozwiązań. Najdotkli-wiej odbiły się na ich wdrażaniu i wykonawstwie (brakowało chociażby tabel właściwości mieszanek betonowych). Formą współpracy międzynarodowej było także dostarczanie doku-mentacji projektowej, np. dla Fabryki Samochodów Osobowych w Warszawie hale typowe wyrysowali Włosi. Zdecydowanie częściej gotowe projekty ważnych obiektów przyjeżdżały od radzieckich specjalistów (Huta im. Lenina, Huta im. Bieruta, tzw. hale z kocimi uszami na Żeraniu). Wacław Zalewski podsumowywał tę sytuację żartobliwym stwierdzeniem: „nie pozwala nam się patrzeć na zachód, na wschód nie bardzo chcemy, dlatego budujemy hale z oknami zwróconymi na północ”18.

Architekturę przemysłową wyróżniał również szczególny nacisk na spełnienie kryterium ekonomiczności projektu. Racjonalizacji kosztów szukano na wielu etapach prac, w tym pod-czas analizowania i planowania strony technologii produkcji i wykonawstwa poszczegól-nych elementów i ich montażu. Do mistrzostwa doprowadził tę umiejętność Marek Leykam, projektując poszczególne prefabrykowane elementy, z których zestawiano „żyletkowce” o wy- jątkowo prostych i plastycznych elewacjach19. Analogicznie, jednym z czynników, który z pewnością wpłynął na popularność dwukrzywiznowych (wichrowatych) łupin żelbetowych, była niezwykła prostota, wręcz prymitywizm ich wykonawstwa. Szalunki dla powłok ko-noidalnych, paraboidalnych lub konoidalnych można bez trudu sformować ze zwykłych, niewyginanych desek20. Zastane ograniczenia – ze strony wykonawców lub wynikające z nie-dostępności niektórych materiałów albo z prawnych limitów ich stosowania (np. stali) – pro-jektanci starali się mimo wszystko odbierać jako impuls dla eksperymentowania. Pomocą w tym były promowane przez Wacława Zalewskiego zasady racjonalnego kształtowania konstrukcji, mające na celu pełne wykorzystanie wytrzymałości materiału. Pokrywały się one z koncepcją Nerviego, który zalecał rozłożenie grubości elementu prefabrykowanego na strefy czynne i bierne, żeby uzyskać maksimum oszczędności materiałów, albo wykorzysta-nie pracy jego kształtu, aby kompensował niedostatki wytrzymałości materiału.

Tę metodę pracy najłatwiej zaobserwować na przykładzie doskonalenia kształtu oraz zwiększania rozpiętości sprężonych dźwigarów kablobetonowych (zwanych funikularnymi lub oszczędnościowymi). Metoda projektowania, oparta na analizie graficznej, owocowała coraz efektywniejszym dopasowaniem ich kształtu do linii spodziewanych sił. Kolejnym krokiem było dostosowanie mocy sprężenia do obciążeń, dla uzyskania stałej wartości sił w poszczególnych elementach wzdłuż ich długości – tzw. kształtowanie konstrukcji na stałą

siłę21. Wychodząc od tych doświadczeń, architekt wraz z konstruktorem poszukiwali formy dającej maksimum efektu statycznego przy minimum nakładu włożonego w realizację i eks-ploatację, a jednocześnie korzystny rezultat estetyczny. W przypadku sztucznego lodowiska Torwar w Warszawie pod kątem wspomnianych potrzeb przemodelowano znane rozwiązania dźwigarów kablobetonowych tak, aby spełniały funkcję wspornikowego przekrycia trybun22.

Do swobody w operowaniu materiałem, a co za tym idzie – najdoskonalszych i najbardziej efektownych rozwiązań – dochodzono stopniowo. Pracując nad konstrukcjami łupinowymi, projektanci w poszukiwaniu optymalnego kształtu realizowali przekrycia o różnej geometrii. Najpierw stosowano powłoki jednokrzywiznowe, w postaci np. sklepień walcowych z żel- betu, uzupełniane czasem pustakami ceramicznymi. Przełomem było wprowadzenie form dwu- krzywiznowych, które zrewolucjonizowały sposób myślenia o konstrukcji, wzbogacając je o trzeci wymiar (po dziś dzień schematy statyczne podporządkowywane są prostszemu do przedstawienia w formie graficznej ujęciu dwuwymiarowemu, które determinuje sposób postrzegania, a w zawiązku z tym również projektowania ustrojów). Ponieważ odpowiednio dobrany kształt zwiększał wytrzymałość struktury i pozwalał zmniejszyć ilość używanego materiału, już w 1952 roku przeprowadzono szereg doświadczeń w poszukiwaniu możliwych projektów typowych. W Skolimowie pod Warszawą zrealizowano dwukrzywiznową łupinę eksperymentalną z cegły23, a na poligonie doświadczalnym ITB w Ksawerowie badano formy z monolitycznego żelbetu24. Najprostsza do wykonania okazała się być hala szedowa typu „Krosno”, ze sklepieniami półnieckowymi i świetlikami pochyłymi, opartymi na siatce żel-betowych słupów25. Według tego modelu zrealizowano w Warszawie co najmniej dwie hale w przemysłowej dzielnicy Służewiec26. Powtarzalne łupiny formowano za pomocą szalun-ków na specjalnie zaprojektowanych kombajnach. Tym systemem konoidy na początku lat 50. przekryły szereg zakładów w Polsce – w Piotrkowie Trybunalskim, Zambrowie, Łodzi, Białymstoku-Fastach i Mińsku Mazowieckim. Takie rozwiązanie było dość popularne w euro-

18 S. Kuś, Ludzie, którzy tworzyli..., op.cit.19 J. Strachocki, O architekturze dziesięciolecia..., op.cit.20 J. Przychodzki, Projektowanie budynków przemysłowych w 35-letniej działalności BISTYP-u

[w:] BISTYP –35 lat działalności, 1951–1986, red. J. Pękała, Warszawa 1988, s. 10

21 W. Zalewski, Kształtowanie konstrukcji na stałą siłę, „Mały Poradnik Konstruktora” nr 1(17), dodatek do „Inżynieria i Budownictwo” nr 1/1962, s. 1–4.

22 S. Kuś, Z. Zieliński, Konstrukcja sprężona trybun sztucznego lodowiska w Warszawie, „Inżynieria i Budownictwo” nr 1/1955, s. 8–12.

23 W. Poniż, Historia i perspektywy rozwoju konstrukcji..., op.cit., s. 87, por. także: W. Michniewicz, List do Redakcji, „Inżynieria i Budownictwo” nr 8/1957, s. 298.

24 W. Zalewski, Niektóre konstrukcje łupinowe w budownictwie przemysłowym, „Inżynieria i Budownictwo”nr 3/1957, s. 120, por.: B. Babicki, Z badań łupin konoidalnych, „Biuletyn ITB” nr 5a, dodatek do „Inżynieria i Budownictwo” nr 6/1952, s. 17-A.

25 Projektantami typu „Krosno” byli: Stanisław Sikorski, Henryk Marconi, Wacław Zalewski, Jerzy Draguła,Kazimierz Słomczyński. J. Draguła, Monolityczne konstrukcje łupinowe w budownictwie przemysłowym, I&B, 3/57, s. 119–122, J. Przychodzki, Projektowanie budynków przemysłowych w 35-letniej działalności BISTYP-u [w:] BISTYP – 35 lat działalności, 1951–1986, red. J. Pękała, Warszawa 1988, s. 8–30.

26 Przy Taśmowej jest to budynek Spółdzielni Dziewiarskiej im. 17 Stycznia, architektura: Henryk Marconi,Danuta Krajewska, konstrukcja: Kazimierz Słomczyński, Tadeusz Kuś. Przy ul. Domaniewskiej budynek centralnego laboratorium i biura konstrukcji narzędzi, projekt: Henryk Marconi, konstrukcja: Tadeusz Rułan. W. Stachurski, Południowa dzielnica przemysłowa Służewiec – konstrukcje, „Architektura” nr 2/1960, s. 45.

Tajne laboratoria nowoczesności / 3938 / Alicja Gzowska

Page 4: Tajne laboratoria nowoczesności. Wybrane problemy badawcze z obszaru powojennej warszawskiej architektury przemysłowej

pejskiej architekturze przemysłowej tego czasu27. Projektanci nie ustawali jednak w próbach i dalej modyfikowali kształty przekryć, zamieniając system szeregu łupin na dwukrzywi-znowe dźwigary powierzchniowe tworzące dach szedowy hal zakładów tekstylnych w Kali-szu, Zduńskiej Woli i Bełchatowie28. Tak uformowane konstrukcje, determinujące kształt całego obiektu, wnosiły nową jakość w architekturze, określaną przez Davida Billingtona mianem sztuki projektowania inżynieryjnego (art of structural design, structural art)29.

Możliwości swobodnego kształtowania formy, jakie dawała nowoczesna technologia, budziły duże zainteresowanie architektów. Gdy zwrócimy uwagę na bardzo oryginalne pro- jekty konkursowe kościołów w Nowej Hucie, Sochaczewie (1957), Kaliszu (1958), dworca kolejowego i hali widowiskowo-sportowej w Katowicach, Supersamu i dworca miejskiej obsługi Polskich Linii Lotniczych LOT (1959), łatwo dostrzeżemy, jak dużą wagę przy-kładano do stworzenia charakterystycznej, łatwej do zapamiętania koncepcji architekto-nicznej tego rodzaju obiektów. Do współpracy w ich tworzeniu zapraszano konstruktorów z doświadczeniem w realizacjach przemysłowych, ponieważ dogłębna znajomość właściwości statycznych konstrukcji (przeważnie łupinowych) pozwalała im niejednokrotnie korzystnie zmieniać koncepcję architektoniczną, a często proponować zupełnie inną, lepszą. W ślad za tym szedł wzrost samoświadomości tych specjalistów. Dostrzegali, że ich propozycje mają decydujący wpływ na formę architektoniczną budynku, co z kolei warunkowało sposób uznawania autorstwa (zdarzało się, że przy prezentacji projektu nazwisko konstruktora po-dawano przed nazwiskiem architekta). Posiadali i twórczo wykorzystywali kompetencje, których architekci nie potrafili lub nie chcieli posiąść. Dobitnie świadczy o tym następująca anegdota: gdy profesor Bohdan Pniewski przy okazji budowy Teatru Wielkiego przyszedł przedyskutować jakiś problem konstrukcyjny do Wacława Zalewskiego, ten odmówił mu współpracy, argumentując: „pan w ogóle nie szanuje konstrukcji”30.

Najbardziej innowacyjne rozwiązania konstrukcyjne i techniczne, sprawdzane najpierw w przemyśle, były następnie, ze względu na ich silne oddziaływanie formalne, adaptowane na potrzeby architektury użyteczności publicznej. Taki transfer można zaobserwować na wie-lu przykładach, do których należą m.in. eksperymenty z wznoszeniem ścian kurtynowych, przekryciami tarczownicowymi (inspirującymi realizację warszawskiej Rotundy i pawilonu „Emilia”) lub obiektami pneumatycznymi. Podobnie pierwsze dachy łupinowe wiszące pro-jektowano w przemysłowych biurach i realizowano we współpracy z branżowymi wyspec-

27 Por. np.: R. Garcia, M.T. Labrador, Cylindrical shed construction: the shell roof on the Jamin factory at Oosterhout, Netherlands w: Proceedings of II International Congress of History of the Construction, Cottbus 2009, vol. 2; http://www.bma.arch.unige.it/PDF/CONSTRUCTION_HISTORY_2009/VOL2/ GARCIA-Rafael_paper_layouted.pdf (dostęp 23.01.13).

28 Por.: J. Dumnicki, M. Pietraszun, Budownictwo przemysłu i transportu [w:] Budownictwo i architektura w Polsce 1945–1966, red. J. Zachwatowicz, s. 28–35.

29 D. Billington, The Tower and the Bridge, New York 1983, tegoż, Bridges and the new art of structural engineering, „American Scientist” nr 72(1)/1984, s. 22–31.

30 Relacja Stanisława Kusia, wywiad przeprowadzony w grudniu 2012 r.

jalizowanymi wykonawcami. W 1962 roku na warszawskim Służewcu przekryto tego typu powłoką garaż Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej „Prasa”31. W tym czasie podwieszaną łupinę ze świetlikiem betonowano dla bezpodporowego osłonięcia powierzchni ponad 1000 m2 hali montażowej Przedsiębiorstwa Wystaw i Targów przy ul. Łopuszańskiej 3832. Przeznacze-nie hali wymuszało powierzchnię i rozpiętość nie mniejszą niż 30 m, co z kolei wpłynęło na użycie konstrukcji przekrycia innej niż stosowane zwykle. W sposób prawie niezauważalny podparte na obwodzie wiszące powłoki hal sportowych Ośrodka Przygotowań Olimpijskich w Warszawie wydają się być już tylko naturalną konsekwencją zastosowania tak powszech-nej prefabrykacji (trójkątne żelbetowe płyty) i rozwoju technologii ich sprężania33. Inny nurt poszukiwań odzwierciedla niezwykła forma konstrukcji rozporowo-wiszącej Supersamu, kształtowana „na stałą siłę”34.

Nie ulega wątpliwości, że rozpoznanie znaczenia architektury przemysłowej w kontekście lokalnym i międzynarodowym ma kluczowe znaczenie dla właściwej oceny jej wartości oraz ochrony. Bez eksperymentów materiałowych, technologicznych, funkcjonalnych i formalnych prowadzonych w przemysłowych biurach projektowych (oraz bez tamtejszych konstruk- torów!), obiekty takie jak Supersam, przystanki warszawskiej linii średnicowej, Dworzec Centralny lub katowicki Spodek nigdy by nie powstały.

31 Architektura: Mieczysław Wróbel, konstrukcja: Zdzisław Walczyna. Z. Walczyna, Dach wiszący jako przekrycie garażu, „Inżynieria i Budownictwo” nr 7/1962, s. 267–269.

32 Architektura: Marek Ambroziewicz, konstrukcja: Leon Pilich. L. Pilich, Hala Montażowa Przedsiębiorstwa Wystaw i Targów w Warszawie, „Inżynieria i Budownictwo” nr 7/1962, s. 264–267.

33 Architektura: Wojciech Zabłocki, konstrukcja: Stanisław Kuś. S. Kuś, Pawilony sportowe AWF w Warszawie, „Inżynieria i Budownictwo” nr 7/1963, s. 217–222.

34 S. Kuś, W. Zalewski, Konstrukcja budynku Supermarket w Warszawie, „Inżynieria i Budownictwo” nr 9/1959, s. 372–373, oraz W. Zalewski, Konstrukcja rozporowo-wisząca przekrycia „Supersamu” w Warszawie, „Inżynieria i Budownictwo” nr 9/1962, s. 334–339.

Tajne laboratoria nowoczesności / 4140 / Alicja Gzowska

Page 5: Tajne laboratoria nowoczesności. Wybrane problemy badawcze z obszaru powojennej warszawskiej architektury przemysłowej

42 / Alicja Gzowska

1.–2. Przęsło cienkościennego sklepienia konoidalnego prezentowane na wystawie budownictwa w Warszawie, za: „Architektura” nr 2/1952, s. 58

3. Badania modelowe powłoki wzmocnionej na brzegach łukami podczas badań nad zasięgiem zaburzeń brzegowych, za: „Inżynieria i Budownictwo” nr 3/1962, fot. W. Stasiak (CAF).

Ilustracje / 43

4. Hala Spółdzielni Dziewiarskiej im. 17 Stycznia na warszawskim Służewcu, za: „Architektura” nr 10/1960, s. 45.

5. Wnętrze hali Spółdzielni Dziewiarskiej im. 17 Stycznia na warszawskim Służewcu, za: „Architektura” nr 10/1960, s. 45.

Page 6: Tajne laboratoria nowoczesności. Wybrane problemy badawcze z obszaru powojennej warszawskiej architektury przemysłowej

44 / Alicja Gzowska Ilustracje / 45

8. Widok ściany szczytowej garażu RSW „Prasa” w Warszawie w trakcie budowy, za: „Inżynieria i Budownictwo” nr 7/1962, s. 265.

7. Hala montażowa Przedsiębiorstwa Wystaw i Targów w Warszawie, za: „Inżynieria i Budownictwo” nr 7/1962, s. 269.

9. Ewolucja koncepcji konstrukcji Supersamu za: E. Allen, W. Zalewski, Form and Forces. Designing Efficient, Expressive Structures, Hoboken 2009, s. 327. Ilustracja reprodukowana za zgodą John Wiley & Sons, Inc.

6. Doskonalenia kształtu i zwiększania rozpiętości sprężonych dźwigarów kablobetonowych, za: „Architektura” nr 10/1960, s. 393.