Top Banner
Marek Bem Wojciech Mazurek SOBIBÓR badania archeologiczne prowadzone na terenie po byłym niemieckim ośrodku zagłady w Sobiborze w latach 2000-2011 „O ziemio, nie zakrywaj krwi mojej, iżby mój krzyk nie ustawał”
126

sobibor archeologia 2012 · 2016. 8. 2. · Sobibór - badania archeologiczne... Spis treści: 1. Wstęp 2. W Sobiborze po obozie nic nie zostało? Krótka historia likwidacji obozu

Feb 03, 2021

Download

Documents

dariahiddleston
Welcome message from author
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
Transcript
  • Sobibór - badania archeologiczne...

    Marek Bem Wojciech Mazurek

    SOBIBÓRbadania archeologiczne prowadzone na terenie po byłym

    niemieckim ośrodku zagłady w Sobiborze w latach 2000-2011

    „O ziemio, nie zakrywaj krwi mojej, iżby mój krzyk nie ustawał”

  • Marek Bem, Wojciech Mazurek

    WydawcaFundacja „Polsko-Niemieckie Pojednanie”

    Publikację dofinansowano ze środków Holenderskiej Prowincji Gelderland

    RedakcjaMarek Bem

    Skład komputerowyCezary Majewski

    Projekt okładkiAnna Daniluk

    Copyright © by Marek Bem

    ISBN 978-83-930100-3-5

    DrukDrukarnia BIGA-DRUK, s.c.C. Wałachowski, J. LeszczyńskiRadom, ul. Tartaczna 16/18

    Warszawa/Włodawa 2012

  • Sobibór - badania archeologiczne...

    Spis treści:

    1. Wstęp

    2. W Sobiborze po obozie nic nie zostało? Krótka historia likwidacji obozu

    3. Pierwsze dochodzenia, śledztwa i badania naukowe a wiedza na temat topografii obozu

    4. Uwagi na temat planów, szkiców i rysunków opisujących teren obozu

    Prolog 2000

    5. Wyniki badań archeologicznych na terenie byłego niemieckiego obozu zagłady w Sobiborze prowadzonych w latach 2001-2011

    - badania w roku 2001 - badania w roku 2004 - badania w roku 2007 - badania w roku 2008 - badania w roku 2009 - badania w roku 2010 - badania w roku 2011

    S

    5

    15

    27

    53

    88

    919396

    104109113117120

  • Marek Bem, Wojciech Mazurek

  • Sobibór - badania archeologiczne...

    Wstęp

    Opracowanie niniejsze ma za zadanie prezentację zakresu i efektów prowadzonych w latach 2001 – 2011 prac archeologicznych na terenie po byłym niemieckim ośrodku zagłady w Sobiborze. Istotnym uzupełnieniem opracowywanych planów przygoto-wujących kolejne ekspedycje archeologiczne do prac w terenie były materiały histo-riograficzne. Ich analiza i weryfikacja pod kątem praktycznej archeologicznej „przy-datności” była bardzo ważnym aspektem korygującym ostateczny kształt metodolo-gii i zakresu prac geofizycznych i wykopaliskowych.. Ważną rolę w tym względzie odegrały te wszystkie źródła historyczne, które mogły pomóc w opisaniu tego, co po całkowicie zlikwidowanym i zniszczonym obozie mogło jeszcze pozostać w ziemi w postaci zachowanych reliktów oraz tego, oczywiście, co dotychczas udało się w wyniku prowadzonych dochodzeń, śledztw i badań naukowych ustalić na temat to-pografii byłego obozu (szczególna uwaga zwracana była na źródła o charakterze gra-ficznym: mapy, szkice rysunki i zdjęcia oraz opisy świadków obozu, których szcze-góły na temat określonej infrastruktury obozu stwarzały szansę zlokalizowania jej w obecnej przestrzeni terenu poobozowego). Nie bez znaczenia w trakcie przygoto-wań do wykopalisk i penetracji geofizycznych pozostawała także interpretacja dotych-czasowych inwestycji, na terenie po byłym obozie, związanych z budową form upa-miętnienia i komunikacji (kopiec, pomniki, aleje spacerowe). Z jednej strony przed-sięwzięcia takie traktować należy, jako egzemplifikację określonego stanu wiedzy historycznej na temat miejsca i okoliczności, które upamiętniano z drugiej zaś dawa-ło szansę na poznanie stanu czysto mechanicznej ingerencji w ewentualnie istniejące w tych miejscach relikty obozowe. W trakcie prac archeologicznych wszyscy jej uczestnicy do dyspozycji mieli także całość zasobów tak zwanego „archiwum so-biborskiego”, którego zbiory pozwalały na niezbędną ocenę i ewaluację zarówno planów jak i efektów prowadzonych prac.

    SS-Sonderkommando Sobibor, czyli niemiecki ośrodek zagłady w Sobiborze - funkcjonował od marca 1942 r. (pierwsze transporty ludności żydowskiej dotarły tu już w kwietniu) do października 1943 r. Zdecydowaną większość przybyłych kiero-wano do natychmiastowej eksterminacji. Przywożono tu Żydów z Polski, Niemiec, Austrii, Czechosłowacji, Francji, Holandii i okupowanych terenów ZSRR. Mając na uwadze wszystkie dotychczasowe próby wyliczenia dotyczące liczby sobiborskich ofiar uważam, że w niemieckim ośrodku zagłady w Sobiborze zamordowano, co najmniej, 300 tys. osób. Stan dotychczasowych badań oraz ciągle nierozstrzygnięte kwestie deportacji kolejowych do Sobiboru z takich miejscowości jak: Warszawa,

  • Marek Bem, Wojciech Mazurek

    Trawniki, Sampol, Smoleńsk, Mohylew, Bobrujsk, Dubienka, Lwów potwierdzać mogą, że faktycznie w Sobiborze zamordowano, co najmniej 300 tys. osób i wyklu-czyć nie można tezy, że była to jeszcze większa liczba.

    Decyzja o budowie obozu zapadła najprawdopodobniej pod koniec lata 1941 r. Prace budowlane „SS-Sonderkommando Sobibor” nadzorował kierownik Zarządu Budowlanego SS i Policji w Zamościu Hauptsturmführer SS Richard Thomalla. Po-nad 30 ha obszaru po zachodniej stronie linii kolejowej Chełm Włodawa w kwietniu 1942 r. ogrodzono płotem z drutów kolczastych, wysokim na 2,5 m i przeplatanym, od zewnętrznej strony, gałęziami jedliny. Wzdłuż ogrodzenia rozmieszczono wieże wartownicze, a w 1943 r. zaminowano dodatkowo pas wokół obozu. Wzniesione obiekty stanowiły kilka odrębnych kompleksów: przedpole obozowe, a dalej obóz I, II, III i IV. Każda z tych części otoczona była dodatkowymi wewnętrznymi ogrodze-niami z drutu kolczastego, tworząc całość odizolowaną od pozostałych. Szczególnie zabezpieczona była droga śmierci, która przebiegała łukiem z obozu II do obozu III - miejsca bezpośredniej zagłady. Nazywana była „Niebiańską Aleją”.

    Dotarcie tu kolejnego transportu oznaczało podporządkowanie całego obozu jednemu celowi - eksterminacji przybyłych ludzi. Przy rozładunku i pilnowaniu ich, obok esesmanów zatrudniani byli ukraińscy strażnicy. Transport (zazwyczaj kolejo-wy) dzielono na części i po kilka wagonów wtaczano na rampę. Następnie zamykano bramę obozu. Starców, kaleki i chorych ładowano na platformy wewnętrznej kolejki obozowej, mówiąc im, że jadą do lazaretu. Na terenie obozu III byli od razu rozstrze-liwani. Pozostałych kierowano do obozu II. Stąd, podzieleni na grupy, nadzy, trafiali do komór gazowych. Kobiety przechodziły przez barak, w którym tzw. więźnio-wie – fryzjerzy obcinali im włosy. Komory gazowe były urządzone w taki sposób, aby przypominały łaźnie. W początkowym okresie mieściły jednocześnie ponad 200 osób, po rozbudowie ich pojemność podwoiła się. Ofiary uśmiercano gazami spali-nowymi, doprowadzanymi ze specjalnej przybudówki, w której znajdował się silnik benzynowy. Proces uśmiercania trwał kilkanaście minut. Po zagazowaniu zwłoki wyciągano z komór i przeszukiwano w celu znalezienia ukrytych kosztowności. Po-tem wrzucano je do masowych grobów na terenie obozu III. Od jesieni 1942 roku rozpoczęto spalanie ciał na specjalnych rusztach z szyn kolejowych w polowych krematoriach. Warstwy zwłok przekładano drewnem, oblewano łatwopalnym pły-nem i podpalano. Prochy zrzucano do dołów w obozie III. Stale przetrzymywano w obozie kilkuset żydowskich więźniów – robotników. Niemcy wykorzystywali ich do prac pomocniczych. Dnia 14 października 1943 r. wybuchło w obozie powsta-nie zbrojne, którym kierowali Aleksander Peczerski i Leon Feldhendler, zakończo-ne masową ucieczką więźniów. Spośród 500-600 uwięzionych tu Żydów, znaczącej części udało się uciec, wielu z nich Niemcy zdołali jednak ująć i rozstrzelać. Ocalało zaledwie kilkudziesięciu ludzi. Sukces zorganizowanego powstania spowodował podjęcie przez Niemców decyzji o natychmiastowej likwidacji obozu. Wszelkie śla-dy zbrodniczej działalności usiłowano starannie zatrzeć. Komory gazowe, baraki i ogrodzenia rozebrano; gruz i materiały z demontażu wywieziono. Puste miejsca obsadzono lasem sosnowym.

  • Sobibór - badania archeologiczne...

    Analizując tragedię, jaka się tam wydarzyła, należy uświadomić sobie nie tyl-ko rozmiar popełnionych zbrodni. Zło, które symbolizuje Sobibór, nie zaczęło się w momencie, kiedy po raz pierwszy otworzyły się bramy obozu, ani nie skończyło z chwilą jego likwidacji. Zagłada tak dokonana odsłoniła inne oblicze współczesnej cywilizacji - pokazała, że jeżeli ludobójstwo na masową, zindustrializowaną skalę mogło się raz wydarzyć, to może nastąpić znowu, mieści się, bowiem w ramach ludz-kich możliwości. Ten niepokój nie pozwala zapomnieć ani o Sobiborze, ani o kilku innych miejscach Zagłady, ostrzega przed relatywizowaniem ich znaczenia. Nikt jednak nie jest w stanie zrekonstruować w pełni dramatu ponad 300 tys. zamordowa-nych w tym obozie ludzi. Cała zebrana wiedza, utrwalona na kartach zbiorów archi-walnych, bibliotecznych czy archeologicznych okazuje się dalece niewystarczająca. Tragedia Sobiboru jest, bowiem sumą zjawisk, nie tylko tych postrzegalnych, ale i tych, które rozgrywały się w świadomości ofiar - ich cierpień psychicznych i fi-zycznych. Trudno jest zrozumieć jak można było dopuścić do tego, aby w jednym miejscu ktoś mógł dokonać 300 tys. morderstw. Przeraża myśl o niezakłóconym spokoju, w jakim Niemcy dokonali 300 tys. morderstw.

    W historiografii sobiborskiej wyodrębnić można dwa okresy. Pierwszy to lata 1944 -1993. Drugi trwa od roku 1993 do dnia dzisiejszego. W roku 1993 ukazała się w Holandii publikacja Julesa Schelvisa pt. „Vernietigingskamp Sobibor”. Traktować ją należy jako pierwszą monografię poświęconą historii obozu w Sobiborze. Można przyjąć, że publikacja ta zamyka w Europie okres wielu, mniej lub bardziej udanych, poszukiwań, badań i opracowań na temat Sobiboru. Wiele z tych działań stanowi bardzo istotny wkład do badań nad historią obozu, ale niestety większość z nich podejmuje wysiłek analizy tylko wybranych zagadnień pozostawiając bez analizy krytycznej i porównawczej wiele istotnych wątków.

    Początek drugiego okresu historiografii związanej z problematyką badawczą nad dziejami obozu w Sobiborze związany jest z powstaniem, na terenie po byłym obo-zie, Muzeum Byłego Hitlerowskiego Obozu Zagłady w Sobiborze. Oficjalne otwar-cie tej instytucji miało miejsce 14 października 1993 r., w pięćdziesiątą rocznicę zbrojnego powstania więźniów w Sobiborze. Placówka ta zaczęła realizować, sa-modzielnie i we współpracy z wieloma innymi instytucjami i osobami zajmującymi się problematyką Holocaustu i historii II wojny światowej, szereg projektów badaw-czych zmierzających do pogłębienia wiedzy o obozie w Sobiborze.

    Na terenie poobozowym rozpoczęto badania archeologiczne i geofizyczne (w roku 2000, 2001, 2004, 2007, 2008, 2010 i 2011). Nawiązano kontakty ze wszyst-kimi żyjącymi więźniami obozu, przystąpiono do tłumaczenia i opracowywania ich pamiętników, dzienników i wspomnień. Rozpoczęto zakrojone na szeroką skalę kwerendy archiwalne. Nie bez znaczenia pozostawały, w tym samym czasie, działa-nia typowo muzealne, takie jak na przykład przygotowanie i prezentowanie w wielu muzeach europejskich pierwszej w świecie wystawy czasowej pt. „Z popiołów Sobi-boru”, organizacja konferencji, warsztatów i seminariów naukowych, Opublikowa-nych zostało wiele materiałów informacyjno-promocyjnych na temat Sobiborskiego Miejsca Upamiętnienia. Wszystkie formy pracy z zakresu przedsięwzięć muzeal-

  • Marek Bem, Wojciech Mazurek

    nych i upamiętnienia w istotny sposób przyczyniły się do wzrostu zainteresowania, w Polsce i za granicą, tematyką sobiborską, a w wielu przypadkach, dzięki temu, do bardzo konkretnych i zaskakujących wręcz efektów naukowych.

    Sobibór był najbardziej tajemniczym ze wszystkich obozów zagłady i nie prze-trwała praktycznie żadna oficjalna dokumentacja związana z obozem. Większość z niej uległa zniszczeniu”1. Według historyka zajmującego się Sobiborem Julesa Schelvisa przetrwało bardzo niewiele dokumentów dotyczących Sobiboru i innych obozów śmierci. Po udanym buncie i ucieczce więźniów Sobiboru Globocnik na-pisał do Himmlera, że dowody związane z tym miejscem należy zniszczyć jak naj-szybciej i właściwie wszystkie dokumenty spalono niedługo potem”2.

    Opisywanie historii niemieckiego ośrodka zagłady od samego początku musi napotykać na liczne trudności z kilku powodów. Podstawowy to brak jakichkolwiek niemieckich dokumentów okupacyjnych na ten temat. Niestety zbyt oględne, mało precyzyjne i pobieżne są materiały Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, która w latach 1945 – 1946 prowadziła pierwsze dochodzenia, śledztwa i badania naukowe na temat Sobiboru. Mankamentem studiów nad historią obo-zu jest także rozproszenie wszelkich innych materiałów źródłowych. Przyjąć na-leży, że praktycznie nie dysponujemy żadną bazą dokumentów źródłowych, które w jakikolwiek sposób pozwoliłyby wyjaśniać historię powstania ośrodka zagłady w Sobiborze, jego funkcjonowanie oraz likwidację. Z wyjątkiem kilku listów ko-lejowych (dotyczących transportu Żydów, mienia im zagrabionego czy więźniów z Treblinki, którzy mieli pracować przy rozbiórce obozu w Sobiborze), rozkazów związanych z planami przekształcenia ośrodka zagłady w obóz koncentracyjny, ra-portów z pościgów za uciekinierami z obozu, telegramu Höflego czy dokumentów o charakterze pośrednim (np. dokumenty personalne załogi obozowej) historiografia sobiborska nie dysponuje żadnym bezpośrednim materiałem źródłowym.

    Podstawą do zrekonstruowania dziejów tego ośrodka zagłady, na dzień dzisiej-szy, pozostają tylko i wyłącznie relacje, zeznania, wspomnienia i pamiętniki byłych więźniów, którzy przeżyli powstanie w tym obozie i doczekali wyzwolenia, różnego rodzaju relacje świadków zewnętrznych a także materiały dowodowe zebrane w czasie śledztw i procesów sądowych prowadzonych przeciwko członkom załogi obozowej. Tylko kilka z nich (dotyczy to świadków zewnętrznych oraz jednego ukraińskiego strażnika) spisanych zostało jeszcze w czasie, kiedy obóz funkcjonował. Wszystkie pozostałe datowane są na lata po 1944 r.

    Pierwsze informacje o niemieckim ośrodku zagłady w Sobiborze pojawiały się już praktycznie od chwili jego uruchomienia. Tak jak i wszystkie następne nie były pewne i precyzyjne, ale jednak zgodne. Mówiły o zbrodniach tak wielkich, o okrucieństwach tak niewyobrażalnych i o ich przyczynach tak zagmatwanych, że opinia publiczna zupełnie w to wszystko nie wierzyła.

    1 Tomasz Blatt, Z popiołów Sobiboru, Włodawa 2003, s.280..2 Jules Schelvis, A history of a nazi death camp in Sobibor, Washington 2007, s. 2 (Odilo Globocnik

    w liście do Himmlera z 5 stycznia 1944 r., Bundesarchiv Koblenz (A) BA-NS-19-3425).

  • Sobibór - badania archeologiczne...

    Szymon Wiesenthal pisał, jak to żołnierze SS dla rozrywki cynicznie przestrze-gali Żydów: „ niezależnie od tego jak wojna się skończy my już naszą wojnę z wami i tak wygraliśmy, żaden z was nie ocaleje, a nawet, jeśli któryś przeżyje i będzie o tym opowiadał to świat mu nie uwierzy. Zrodzą się podejrzenia, dojdzie do dys-kusji, historycy rozpoczną badania, ale nie uzyskają pewności, bo zniszczymy nie tylko was, ale wszelkie dowody. A nawet gdyby jakieś dowody miały przetrwać to i tak ludzie uznają, że rzeczy, o których opowiadacie, są zanadto monstrualne, aby w nie uwierzyć. Powiedzą, że to tylko natrętna propaganda sprzymierzonych i uwie-rzą nam, to znaczy wszystkim naszym zaprzeczeniom. Historię obozów podyktujemy światu my”3. Czy w słowach przytaczanych przez Wiesenthala nie kryje się prawda o Sobiborze? Zdarzały się przypadki, że więźniom, którzy przeżyli niemiecki ośro-dek zagłady w Sobiborze i II wojnę światową nie chciano wierzyć w ich opowieści. W Sobiborze wszystkie materialne dowody masowej zbrodni zniszczono. Archiwa obozowe spalono, Do dziś trudno ustalić ile osób Niemcy tam zamordowali. Nie zachowały się żadne zeznania i relacje więźniów z obozu III gdzie znajdowały się komory gazowe i masowe groby. Sposób w jaki Niemcy zabijali ofiary był utrzymy-wany w tajemnicy przed wszystkimi innymi więźniami. Wszelkie opisy faktyczne-go procesu eksterminacji w Sobiborze pochodzą tylko i wyłącznie od esesmanów. W czasie rozpraw sądowych, w obawie przed karą, członkowie załogi sobibor-skiej próbowali zmniejszyć swoją odpowiedzialność za udział i rolę, jaką odegrali w eksterminacji Żydów. Nie okazując żadnych emocji i ograniczając się do poda-wania suchych faktów niczego sobie nie przypominali i uważali się za niewinnych. Twierdzili, że byli zmuszani do wykonywania rozkazów. Wcześniej dołożyli wszel-kich starań, aby żaden świadek tamtych wydarzeń nie pozostał przy życiu. Żad-na informacja, która przenikała do świata zewnętrznego, do polskiej, europejskiej i światowej opinii publicznej nie miała wpływu na to, co Niemcy postanowili zrobić i zrobili w Sobiborze. W niczym niezakłóconym spokoju zbudowali obóz i zamor-dowali w nim ponad 300 tys. Żydów. Robili to przez ponad osiemnaście miesięcy. Nie jest mi znany ani jeden przypadek, aby ktokolwiek z zewnątrz starał się im w tym przeszkodzić. Kiedy postanowiono zlikwidować obóz załoga sobiborska zro-biła to powoli i z premedytacją. Rozebrano większość zabudowań, resztę infrastruk-tury spalono lub wysadzono w powietrze. Teren całego obozu dokładnie zabronowa-no, a na dołach gdzie schowano prochy ofiar posadzono las, który rośnie do dzisiaj. Po zakończeniu II wojny światowej o terenie po byłym obozie mało kto pamiętał. W 1965 r. pojawiła się tam tablica pamiątkowa, która informowała o tym, że w sobiborskim obozie zagłady mordowano jeńców radzieckich. Dopiero w 2001 r. udało się w wyniku przeprowadzonych po raz pierwszy po wojnie badań archeolo-gicznych, odnaleźć miejsca, w których Niemcy zakopali prochy pozostałe po ponad 300 tys. ofiar obozu. Kolejne ekspedycje archeologiczne z lat 2004 – 2011 odkrywa-ją w Sobiborze następne dowody dokonanych tu przez Niemców zbrodni.

    Ujawnianie prawdy o Sobiborze musiało przejść długą drogę napotykając na niej wiele przeszkód. Niemcy robili wszystko, aby ukryć prawdę o Sobiborze. Świat 3 Primo Levi, Pogrążeni i ocaleni, Kraków 2007, s.7-8.

  • Marek Bem, Wojciech Mazurek

    wiedział, co tam się dzieje, ale nie zrobił nic, aby przerwać zagładę Żydów. Stała się jednak rzecz, której Niemcy nie przewidzieli i nie było to też efektem pomocy, reakcji i działania ze strony świata zewnętrznego. To więźniowie Sobiboru znaleź-li w sobie siłę, żeby zbrojnie przeciwstawić się oprawcom. Zorganizowali zbrojne powstanie, zabili część obozowej załogi i 14 października 1943 r. uciekli z obo-zu. Kilka dni po tym buncie Niemcy podjęli decyzję o likwidacji obozu. Już od początków 1944 r. ci, którym udało się uciec zaczęli przekazywać światu prawdę o Sobiborze. Robią to do dziś. Trzynastu z nich żyje i nieustannie opowiada historię tego, co przeżyli w Sobiborze. Do dzisiaj nie doczekali się od państwa niemiec-kiego, w miejscu gdzie niegdyś był obóz, a obecnie Sobiborskie Miejsce Pamięci i Muzeum Byłego Hitlerowskiego Obozu Zagłady w Sobiborze zapisanego i pozo-stawionego słowa „przepraszamy”. Jest jeszcze wiele do zrobienia, aby wydostać się z kręgu jakże często niedoskonałej, wręcz wypaczonej wiedzy o Holokauście i tylko pozornie uspokajających nas wniosków z niej wypływających.

    Być może historia niemieckiego ośrodka zagłady opisana wynikami prac arche-ologicznych prowadzonych na terenie po byłym obozie w latach 2000-2011 i na-stępnymi planowanymi ukaże choćby skrawek prawdy „jak to rzeczywiście było”. Ten rodzaj wiedzy zbliża nas do poznania prawdy o Sobiborze. Niemiecki obóz zagłady był rzeczywistością. Dzisiaj, dla nas wszystkich Sobibór jest już tylko poję-ciem kreowanym w wyobraźni. Pozostają nam tylko myśli, język i artefakty4 odkryte w ziemi. Do tamtego Sobiboru nie mamy dostępu. Ale mamy prawo do budowania narracji a stąd już tylko krok do utrwalenia pewnego wyobrażenia w naszej pamięci. A ta wówczas na stałe może stać się strażnikiem zbyt często wymykającej się spod ludzkiej kontroli głupoty. Niech jak najszybciej SOBIBÓR przestanie być miejscem zapomnianym a stanie się miejscem pamiętanym.

    Badania archeologiczne na terenie po byłym niemieckim ośrodku zagłady w Sobiborze są wyjątkową szansą, potrzebą i koniecznością w dążeniu do poznania prawdy o tym miejscu. Rozpoczęte w 2000 r., z niewielkimi przerwami, trwają do dzisiaj. Ciągle mamy możliwość, jak w żadnym innym przypadku w odniesieniu do terenów po byłych obozach zagłady, dokonać pełnej archeologicznej eksploracji całości terenu, który stanowił miejsce zbrodni blisko 300 tys. Żydów z całej Europy. Prace archeologiczne na tym terenie to wielka specyfika tej dziedziny. Konfronta-cja z miejscem pamięci, pamięcią żyjących świadków, oczekiwaniami tysięcy osób, dla których jest to cmentarz ich rodzin, respekt dla żydowskiego prawa religijnego stawiają przed tą nauką ogromne wymagania. Precyzja, z jaką Niemcy starali się zatrzeć wszelkie ślady po działalności obozu, powojenna dewastacja tego, co jeszcze w szczątkowych formach pozostało, wieloletnia eksploatacja terenu przez gospo-darkę leśną, prowadzone prace budowlane, powszechność dostępu, upływ czasu, przekazanie części terenu po byłym obozie różnym właścicielom, nieprzerwane wy-korzystywanie rampy kolejowej – wszystko to miało wpływ na znaczącą deformację 4 Artefakt – wytwór ręki ludzkiej, każdy przedmiot wykonany lub zmodyfikowany przez człowieka,

    a następnie odkryty w wyniku badań archeologicznych.

  • Sobibór - badania archeologiczne...

    i dewaluację tego wszystkiego, co w postaci śladów zachowanych i ukrytych w zie-mi mogło przetrwać od października 1943 r. do dzisiaj. Decyzje o kontynuowa-niu badań archeologicznych w Sobiborze zmuszają do odpowiedzi na wiele pytań i wyjaśnień. Podstawowy problem to rozważania o stanie wiedzy o historii obozu zagłady w Sobiborze. Należy odpowiedzieć sobie na pytanie na ile wiedza ta spełnia nasz obowiązek zadośćuczynienia pamięci o ofiarach obozu i jednocześnie na ile, z punktu widzenia historiografii, jest wiarygodną, odpowiedzialną i kompletną. W jaki sposób należy łączyć prawdę historyczną z formą jej upamiętnienia. Gdzie i w jaki sposób pojawiają się i jednocześnie zatracają się granice między satysfakcjo-nującym symbolizmem a rzetelną wiedzą historyczną? Jak, na dzień dzisiejszy, moż-na pogodzić w planowanej formie upamiętnienia radykalnie różniące się efekty badań wielu historyków w zakresie liczby osób zamordowanych w Sobiborze? Tak więc pytanie zasadnicze jest proste – czy to, co wiemy o Sobiborze jest już wystarczające, aby rewitalizować i rozbudowywać Sobiborskie Miejsce Pamięci. Być może z takimi zamierzeniami należy wstrzymać się jeszcze przez kilka lat i kontynuować szeroko rozumiane interdyscyplinarne badania naukowe, które doprowadzą nas do znacznie wyższego stopnia wiedzy i wyczerpią aktualny potencjał badawczy wielu dyscy-plin naukowych w tym zakresie. Badania archeologiczne mają w Sobiborze jeszcze wiele do zrobienia. W ostatnim czasie często podejmowano dyskusję czy kopiec z prochami ofiar, który został wybudowany w Sobiborze w 1965 r. powinien tam stać nadal i czy, tak jak i pozostałe elementy upamiętnienia na tym terenie, nale-ży go zlikwidować i tworzyć nowe formy upamiętnienia, które będą adekwatne do praktycznie kompletnej już wiedzy o „miejscu”, na którym ów kopiec i pomniki stoją (oraz ich najbliższym otoczeniu). Kopiec budowany w godnym i szczerym poczuciu upamiętnienia był i jest nadal „symbolem” Sobiboru. Odzwierciedlał jed-nak, patrząc na to oczywiście z dzisiejszej perspektywy różnicy blisko pięćdziesię-ciu lat, ówczesny stan wiedzy historycznej. Dzisiaj wiemy o miejscu, na którym stoi znacznie więcej. Wtedy miał być symbolem bliżej nieokreślonej przestrzeni mogił. Dzisiaj wiemy już dokładnie gdzie znajdują się doły z prochami ofiar. Ko-piec „przykrywa sobą” trzy z ośmiu dotychczas odkrytych wielkich mogił. Dro-ga asfaltowa, którą dochodzimy do kopca również została wybudowana na jednej z nich. Wszystko wskazuje na to, że obelisk symbolizujący komorę gazową i pomnik więźniarki z dzieckiem na ręku stoją (wybudowano je w tym samym czasie, co ko-piec) na miejscu komory gazowej. Takie były też zamierzenia planistów i autorów, którzy w domniemanym miejscu komory gazowej postanowili wybudować wspo-mniane pomniki. Wiele nowych analiz historycznych wskazuje, że faktycznie może być to miejsce, gdzie kiedyś działała komora gazowa. Czy tak powinno być? A czy faktycznie pod pomnikami znajdują się relikty komory gazowej odpowiedzi mogą udzielić już tylko archeolodzy. Jak ważna jest dla nas dzisiaj wiedza o pozostałych częściach byłego obozu? Każda ekspedycja archeologiczna (lata: 2000, 2001, 2004, 2007, 2008, 2009, 2010, 2011) odkrywała nowe fakty, ciągle zaskakując i zadając nowe pytania. Ale jednocześnie wiernie, krok po kroku, dokładnie odtwarzała to-pografię obozu i potwierdzała to, czego dowiedzieliśmy się o obozie z innych źró-

  • Marek Bem, Wojciech Mazurek

    deł historycznych. Relacje, zeznania, wspomnienia i pamiętniki byłych więźniów obozu, członków niemieckiej załogi, ukraińskich strażników, świadków zewnętrz-nych weryfikowały i determinowały plany badań archeologicznych. Czym byłaby odkryta przez archeologów droga między miejscem gdzie dzisiaj stoją pomniki a budynkiem muzealnym gdyby nie relacje więźniów, którzy pamiętali ją z czasów obozu? To dzięki nim wiemy, że to „Himmelfahrtstrasse”. Co należy zrobić z miej-scami, do których nie mamy, jako sobiborscy muzealnicy, „oficjalnego dostępu”? Zdecydowana większość terenu poobozowego znajduje się poza kontrolą sobibor-skiego muzeum. Obowiązują przepisy o tak zwanej strefie ochronnej całości tere-nu po byłym obozie, ale wykładnie te nie zmieniają w żaden sposób stanu dotych-czas dokonanego. Na byłej rampie obozowej nieustannie trwa załadunek drewna na wagony kolejowe, na terenie byłego obozu I i przedpola obozowego znajdują się prywatne posesje a kilkanaście pozostałych hektarów znajduje się w zarządzie go-spodarki leśnej. Pozostaje dylematem gdzie odczytywać będziemy granice godnego i odpowiedzialnego upamiętniania z potrzebami i możliwościami dnia dzisiejszego. Czy jest to już tylko realizm, a więc i odpowiedź nasza kierowana ku historii czy może banalizacja i niemoc? Setki artefaktów, które udało się archeologom do tej pory odnaleźć opowiadają dzieje obozu. Opowiadają historię, która zmusza nas do refleksji, że w Sobiborze Niemcy dokonali 300 tys. morderstw. Czy to wszystko, co ziemia w Sobiborze jeszcze w sobie ukrywa należy zostawić w spokoju? Ciągle istnieje niepowtarzalna szansa, aby to właśnie archeologia spełniła tę ostatnią już, w wielu przypadkach, nadzieję na odsłonięcie tajemnic Sobiboru. Tylko efekty ba-dań archeologicznych mogą dać nam pewność, że wszystko, co będzie się działo w przyszłości w Sobiborze, w żaden sposób nie naruszy miejsc gdzie ewentualnie znajdować się mogą szczątki ludzi pomordowanych w obozie zagłady. Odnalezione przedmioty, choćby w niewielkim stopniu, przyczynią się do zacierania ciążącego nad tym miejscem odium ludzkiej anonimowości. Można zdecydowanie stwierdzić, że archeologia jest dla Sobiboru jedną z ostatnich już szans na rozwikłanie wielu tajemnic związanych z tym miejscem. Zadanie jest to trudne, ale jak pokazały do-tychczasowe badania wykonalne. Z jednej strony ogromne doświadczenie arche-ologów i możliwości wykorzystywania wielu dziedzin pomocniczych (geofizyka, komunikacja satelitarna) z drugiej zaś skoncentrowanie na niewielkim terenie wielu odmiennych, szczątkowych tylko reliktów elementów infrastruktury poobozowej i praktycznie ograniczone do minimum możliwości zastosowania metod porównaw-czych. I co najważniejsze „archeologia sobiborska” nie może polegać tylko na wy-kopaliskach, musi być badaniem określonego zjawiska. Tylko wtedy jej efekty będą mogły pomóc w zrozumieniu „jak to rzeczywiście było?”

    Efekty prowadzonych dotychczas badań archeologicznych uświadomiły nam stan ogromnej niewiedzy, w której tkwiliśmy wszyscy przez wiele lat. Potwierdziły domniemania i obawy, że faktycznie istniały stany zagrożenia niegodnego, aczkol-wiek nieświadomego, zachowywania się w tym miejscu. Teraz mamy już pewność, że tak często odprawiane, na terenie po byłym obozie, zbiorowe i indywidualne mo-dlitwy za zmarłych nie będą czynione przez osoby stojące na grobach. Teraz dopiero

  • Sobibór - badania archeologiczne...

    będziemy mogli zabezpieczyć miejsca mogił przed zaśmieceniem, dewastowaniem i zbędną obecnością grzybiarzy czy zabaw dzieci. To bardzo ważne, że już wkrótce dzięki poznanym rezultatom prac archeologicznych osoby zmierzające w kierunku kopca, wybudowanego ku czci pomordowanych, nie będą musiały deptać po ludz-kich prochach.

    Jako obserwator prowadzonych badań archeologicznych byłem pod ich ogromnym wrażeniem. Imponował mi profesjonalizm z jakim były realizowane. A w szczególności dająca się zauważyć nieustanna pieczołowitość i troska połączo-na z obawami o to, że to tu właśnie, być może, odnalezione zostaną ludzkie prochy. Były poszukiwaniem o nieprzewidywalnych efektach, próbą odnalezienia dowodów zbrodni i oznakowania miejsc, które od tamtej pory stają się przestrzenią szczególnej troski.

  • Marek Bem, Wojciech Mazurek

  • Sobibór - badania archeologiczne...

    W Sobiborze po obozie nic nie zostało? Krótka historia likwidacji obozu

    14 października 1943 r. w niemieckim ośrodku zagłady w Sobiborze wybuchł zbrojny bunt więźniów. Podczas walki oraz na polach minowych otaczających obóz zginęło około 40 więźniów, ponad 275 udało się uciec. Wielu z nich zostało schwy-tanych przez Niemców w czasie pościgu i zamordowanych. Wojnę przeżyło co naj-mniej 61 uciekinierów z Sobiboru.

    Okres między 16 a 20 października, kiedy sytuacja w obozie, po powstaniu, zostaje całkowicie przez Niemców opanowana, wykorzystano na zabezpieczenie i uporządkowanie tego wszystkiego, co w nim pozostało, naprawy najważniejszych instalacji, inwentaryzację strat oraz organizację, w nowych warunkach, podstawo-wych funkcji administracyjnych obozu a także likwidację, czyli spalenie, ciał wszyst-kich więźniów zabitych w trakcie powstania. Po powstaniu obóz nie był zniszczony. Franz Suchomel w swoich zeznaniach stwierdza:

    […] Po przybyciu do Sobiboru nie zauważyłem żadnych śladów powstania. Jedynie w pobliżu ogrodzenia, tuż przy torach znajdowały się zniszczenia […]”1.

    Dnia16 października załoga obozu w Sobiborze składała się najprawdopodob-niej z sześciu Niemców i kilkudziesięciu ukraińskich strażników. Z dotychczasowej załogi w obozie przebywali Frenzel, Bauer, Wendland, Müller i Rewald. W obozie na dłużej zostaje Michalsen, który przyjechał tu 14 października. Z urlopów wracają Gomerski, Bolender, Hodl, Klier, Lambert, Unverhau, Reichleitner i Wagner. Do sobiborskiego obozu, w celu uzupełnienia stanu kadry do poziomu zbliżonego do okresu sprzed powstania oraz podtrzymania poprawnej organizacji pracy w obozie i rozpoczętej już jego likwidacji, na przełomie października i listopada oddelegowa-ni zostają członkowie załogi obozu w Treblince (Suchomel, Potzinger, Kurt Franz, Munzberger, Sydow, Matthes, Adolf Gentz). Przeniesienia personelu z Treblinki do Sobiboru zorganizowano w trzech oddzielnych grupach. Z obozu pracy w Dorohuczy do Sobiboru przyjeżdżają Schluch, Zierke i Juhrs. Do pracy w obozie pozostawiono przy życiu około 25 więźniów. Są to zapewne ci Żydzi, których komendant policji porządkowej Dystryktu Lubelskiego w swoim raporcie z 16 października określa, jako zatrzymanych. Dowództwo obozu oczekiwało na rozkazy przełożonych, którzy mieli zadecydować o dalszych losach tego miejsca.

    1 Franz Suchomel , protokół przesłuchania, LKA/NW, Dez 15, Alt- Otting, dnia 7 listopada1962 r.

  • Marek Bem, Wojciech Mazurek

    Już 19 października 1943 r., w Krakowie, Hans Frank zorganizował spotka-nie, w którym brali udział, między innymi, dowódca Sipo i SD w Krakowie Walter Bierkamp, krakowski dowódca policji porządkowej Hans-Dietrich Grunwald oraz Szef Inspekcji Uzbrojenia Maximilian Schindler. Rozmawiali na temat stanu bez-pieczeństwa w Generalnej Guberni. Bunt więźniów w Sobiborze tylko utwierdził ich w przekonaniu o istniejących zagrożeniach systemu bezpieczeństwa na terenie Generalnej Guberni. Odnosząc się do wydarzeń z Sobiboru, zgodni byli w opinii, że wielkie niebezpieczeństwo dla Niemców stanowią także obozy żydowskie. Za najpilniejsze zadanie uznano konieczność wzmocnienia sił policji bezpieczeństwa oraz podjęcia ostatecznej decyzji, ilu jeszcze Żydów uznać należy za niezbędnych i nadał wykorzystywać, jako siłę roboczą, a ilu należy natychmiast „usunąć z Ge-neralnej Guberni”. O wnioskach z krakowskiego spotkania Hans Frank poinformo-wał, Heinricha Himmlera. Bezprecedensowa ucieczka więźniów ośrodka zagłady w Sobiborze i tym samym konieczność likwidacji tego obozu posłużyła Himmlerowi, jako pretekst do rozpoczęcia ostatniego etapu zagłady Żydów w Generalnej Guberni. Mimo toczącej się dyskusji i sporów dotyczących potrzeby dalszego wykorzystania Żydów jako siły roboczej, ostateczna decyzja dotycząca losu żydowskich obozów została podjęta przez Himmlera już w kilka dni później i przekazana do Krakowa do rea-lizacji sekretarzowi stanu do spraw bezpieczeństwa w GG Friedrichowi Krüge-rowi. Sobibór miał przestać istnieć, a tak zwana „akcja dożynki” miała być ostatnim już etapem „Akcji Reinhardt”2. „Akcja dożynki” była największym masowym mor-dem w historii przeprowadzonym w tak krótkim czasie na przedstawicielach tylko jednej grupy etnicznej. Realizowana była w dniach 3-4 listopada 1943 r. W pierw-szym dniu zlikwidowano Żydów przebywających w Lublinie i na Majdanku oraz w obozie pracy w Trawnikach. Następnego dnia wymordowano Żydów w obozie pracy w Poniatowej. Podczas tej „akcji” zamordowano ponad 42 tys. osób. „Akcja” ta była końcowym rozdziałem i spełnieniem „ostatecznego rozwiązania kwestii ży-dowskiej” realizowanego przez państwo niemieckie w ramach „Akcji Reinhardt”. SS-Obergruppenführer Odilo Globocnik (były dowódca SS i policji na Dystrykt Lublin Generalnego Gubernatorstwa i szef sztabu „Akcji Reinhardt” 17 września 1943 r. został przeniesiony do Triestu we Włoszech i mianowany Wyższym Do-wódcą SS i policji w Strefie Operacyjnej Regionu Wybrzeża Adriatyku) w dalszym ciągu odpowiadał przed Himmlerem w sprawie „Akcji Reinhardt”. Dnia 4 listopada 1943 roku przesłał Heinrichowi Himmlerowi raport zamykający oficjalnie „Akcję Reinhardt”3.

    Jest ironią losu oraz dopełnieniem obsesji Christiana Wirtha, który zarządzając obozami zagłady w ramach „Akcji Reinhardt” często powtarzał, że stara się anga-żować samych Żydów w mordowanie innych Żydów, że zadanie usuwania wszyst-kich śladów istnienia ośrodka zagłady w Sobiborze spadło na inną grupę Żydów,

    2 3-4 listopada 1943. Erntefest, zapomniany epizod Zagłady, red: Wojciech Lenarczyk, Dariusz Libionka, Lublin 2009, s. 9-10.

    3 Sobibor. Ein NS-Vernichtungslager im Rahmen der „Aktion Reinhard, Institute of Documentation in Israel. For Investigation Nazi War Crimes, Haifa 1998, s. 107-108.

  • Sobibór - badania archeologiczne...

    których przywieziono, specjalnie w tym celu, z obozu w Treblince. Dnia 20 paź-dziernika pięć wagonów towarowych odjechało z Treblinki w kierunku Sobiboru przez Siedlce, Łuków, Dęblin i Lublin, przewożąc około 200 Żydów. Podział funkcji poszczególnych członków załogi w trakcie likwidacji obozu był podobny do tego z okresu, kiedy funkcjonował. Uporządkowano i zabezpieczono także, w celu ode-słania do rodzin, rzeczy osobiste Niemców zabitych w czasie powstania4. Każdy z personelu obozowego otrzymał do swojej dyspozycji kilku Żydów i zabezpieczał normalny cykl pracy kuchni, pralni, stajni, obory i poszczególnych warsztatów oraz wydzielonych sektorów obozu. Wszystko to stanowiło tylko doraźne, logistyczne uzupełnienie najważniejszych prac, czyli ewakuacji i likwidacji obozu. O pierw-szym transporcie Żydów z obozu w Treblince, którzy mieli pracować przy likwidacji sobiborskiego obozu, wiadomo niewiele. Niemcy, którzy przybyli do Sobiboru na przełomie października i listopada, w swoich powojennych zeznaniach w trakcie toczących się przeciwko nim procesach sądowych, nic nie wspominają o tej grupie więźniów. W ich relacjach odnoszących się do drugiej połowy października daje się jednak zauważyć znaczny postęp w pracach likwidacyjnych na terenie obozu. Przypominają sobie natomiast, z tego właśnie okresu, tylko niewielką grupę, około 30 żydowskich robotników i drugą grupę więźniów z Treblinki, która przyjechała do Sobiboru 4 listopada. Pierwsza dwustuosobowa grupa więźniów z Treblinki wy-korzystana była do pierwszych, najcięższych prac ewakuacyjnych i rozbiórkowych w obozie. Do najważniejszych prac należało wówczas przygotowanie i załadunek do wagonów mienia po ofiarach, które zalegało w barakach sortowniczych, ewakuacja amunicji zgromadzonej w magazynach obozu IV, demontaż sprzętu i wyposażenia warsztatów, rozbiórka komory gazowej, demontaż silnika, który służył do zagazo-wywania ofiar, wyburzanie i rozbiórki baraków, magazynów, ogrodzenia oraz do-kładne zatarcie śladów na terenie obozu III gdzie zakopano prochy ofiar. Zakres tych prac był bardzo szeroki i zmierzał do całkowitej likwidacji infrastruktury obozowej (rozbudowanej na ponad 30 hektarach) i bardzo dokładnym zatarciu wszelkich śla-dów po tym ośrodku. Żołnierze, eksperci z Wehrmachtu, rozbrajali, zaminowany, teren dookoła obozu. W dokładności zacierania śladów i kamuflażu tego, co działo się w tym miejscu posunięto się do tego, że remontowano zaadoptowane w trakcie budowy obozu budynki nadleśnictwa i leśniczówki, które (według zeznań Juhrsa) miały być, przed ostatecznym opuszczeniem terenu po byłym obozie, przekazane jakiejś „polskiej komisji leśnej”. Można przyjąć, że od samego początku dowództwo obozu zakładało maksymalnie szybkie wyeksploatowanie więźniów, wykonanie ich kosztem jak najwięcej prac w jak najkrótszym czasie i likwidację całej tej grupy. Żydzi ci, stanowili poważne obciążenie (choćby tylko ze względu na problem wyży-wienia i bezpieczeństwa) dla likwidowanego obozu. Przewidywano także koniecz-ność wykorzystania, po raz ostatni, krematorium w obozie III do spalenia tak dużej ilości ciał, aby dokładnie ukryć, jeszcze w miejscu gdzie robiono to dotychczas, popioły po spalonych więźniach. Bardzo dokładnym zatarciem śladów w tej części 4 Franz Suchomel, protokół przesłuchania, ZStL-251/59-6-1129f.;-8-1613f, Altotting, dnia 24

    stycznia 1962 r.

  • Marek Bem, Wojciech Mazurek

    obozu (zasypaniem dołów z prochami, wyrównaniem terenu i posadzeniem na nim, dla pełnego kamuflażu, drzew) zajmowała się już druga grupa więźniów z Treblin-ki. Dnia 4 listopada pociągiem o numerze transportowym 6711940 przewiezionych zostało prawdopodobnie 75 Żydów. Przyjechali do Sobiboru z samego rana. Usta-wiono ich w szeregu na placu apelowym byłego obozu I. Dowodził nimi żydowski kapo Karl Blau. Zameldował się Gustavowi Wagnerowi podając dokładną liczbę przybyłych więźniów oraz gotowość do pracy. Więźniowie ci, decyzją Wagnera lub Frenzla, zostali podzieleni na grupy z przeznaczeniem do wykonywania określonych prac. Nadzór nad nimi przejmowali pozostali członkowie załogi5. Franzowi Sucho-melowi przydzielono krawców i szewców. Grupa ta przypuszczalnie zajmowała się porządkowaniem rzeczy z baraków sortowniczych i przygotowaniem ich do wy-słania na teren Rzeszy. Zdecydowana większość więźniów kierowana była do prac rozbiórkowych i zacierania śladów po obozie, zwłaszcza w obozie III. Wyburzanie odbywało się w bardzo szybkim tempie. Żydzi musieli pracować bardzo ciężko, do-stając skromne porcje żywnościowe. W pierwszym tygodniu listopada z obozu już niewiele pozostało. Z relacji Roberta Juhrsa, który wraz z Zierke dotarł do Sobiboru około 5 listopada (z obozu pracy w Dorohuczy), wnioskować można, że po terenie całego obozu można było poruszać się już bez żadnych przeszkód. Obozy III i IV zostały całkowicie zlikwidowane. Wszystko było zrównane z ziemią. Zdemontowa-ne zostały wszystkie wewnętrzne ogrodzenia oraz „niebiańska aleja”. Większość bu-dynków była już rozebrana. Franz Suchomel i Arthur Matthes, Niemcy nadzorujący likwidację obozu, tak opisują „ostatnie dni” tego miejsca:

    Franz Suchomel: „[…] pewnego ranka o 6 rano w drugiej połowie listopada Gu-staw Wagner oświadczył pozostałym członkom załogi, że do końca dnia ma zawia-domić Lublin o tym, że ostatni pozostający jeszcze w obozie Żydzi zostali zlikwido-wani. Zasugerował, że należy zmusić Żydów do bardzo ciężkiej pracy, tak żeby byli wycieńczeni i w ten sposób uda się osłabić ich ewentualny opór. Likwidacja więźniów przebiegała w kilku etapach. Tamtego dnia likwidacja Żydów została przeprowadzona w grupach. Rano zabierano na rozstrzelanie robotników żydowskich zaangażowanych przy rozbiórce obozu. Strzały padały w odstępach. Ponieważ były ledwie słyszalne, sądzę, że używano pistoletu. Plac egzekucji, znajdował się w miejscu dawnej strzelni-cy w lesie poza obozem III. Chcąc precyzyjniej określić położenie tej strzelnicy mogę powiedzieć, że znajdowała się w kierunku południowo zachodnim od obozu III”. Rano rozeszła się fama, że miejsce to wybrano na plac egzekucji” Ciała Żydów z Treblinki leżały tam na drewnianych konstrukcjach o wymiarach: 15 m długości i 2 m wysoko-ści. Zostały zrobione z suchych gałęzi i „łatwopalnego” drewna […]”6.

    Artur Matthes: „[…] kilka dni po tym jak przybyłem do Sobiboru przysłano oko-ło stu żydowskich robotników z Treblinki. Pracowali przy rozbieraniu budynków

    5 Jules Schelvis, op. cit., s. 240.6 Franz Suchomel, protokół przesłuchania, LKA/NW (Dez 15), ZStL-251/59-6-1129f, 8-1613f,

    Altotting, dnia 24 stycznia 1962 r.

  • Sobibór - badania archeologiczne...

    i porządkowaniu obozu. Nie pracowali jednak u mnie. W listopadzie albo w grudniu tegoż roku, gdy jeszcze przebywałem w obozie, rozstrzelano przysłaną wcześniej set-kę Żydów. Pewnego ranka, około godziny siódmej, poprowadzono ich do Obozu III niedaleko miejsca, w którym pracowałem. Byli ubrani. Ustawiono ich w kilku sze-regach. Nie widziałem, kto dowodził grupą. Eskortowało ich kilku członków załogi i ukraińskich ochotników. Nie otrzymałem rozkazu uczestniczenia w egzekucji, ale z miejsca, w którym pracowałem słyszałem strzały plutonu egzekucyjnego dochodzą-ce z Obozu III. Moim zdaniem nie były to salwy, ale pojedyncze wystrzały. Tego sa-mego dnia podczas posiłku także koledzy poinformowali mnie, że rankiem rozstrze-lano tamtych stu Żydów. Następnie spalono ciała w Obozie III. Sądzę, że zrobiono to na otwartym polu […]”7.

    Felix Górny: „[…] podczas rozmów słyszałem wtedy, że powstanie wybuchło w żydowskim warsztacie krawieckim obozu. Pracujący w załodze pilnującej obóz SS-man zlecił tam uszycie nowego munduru. Przy drugiej przymiarce został przez żydowskich krawców zabity. Drugi członek załogi SS, który chciał pomóc zabitemu, został również zabity. Następnie Żydzi z warsztatu krawieckiego nawiązali kontakt z Żydami ze zbrojowni, uzbroili się i otworzyli ogień do pozostałych członków załogi SS pilnującej obóz. Słyszałem wtedy, że wszyscy Żydzi, którym nie udało się powsta-nie, zostali natychmiast po powstaniu rozstrzelani przez SS. Rozstrzelanie wykony-wane było przez członków SS z załogi pilnującej obóz, którzy podczas powstania przebywali poza obozem. Na koniec ciała zabitych zostały zrzucone w jedno miejsce na przedpolu, w pobliżu rampy przy torach, polane benzyną i spalone. O rozstrze-laniu tych Żydów i o spaleniu ciał na przedpolu dowiedziałem się około pięciu do sześciu tygodni po powstaniu, kiedy przebywałem w obozie w Sobiborze. Musiałem wtedy samochodem ciężarowym (na gaz drzewny „Holzgaser”) odebrać stamtąd maszyny i zawieźć je do komendantury miejskiej w Chełmie. Chodziło o maszyny szewskie i krawieckie. Poprosiłem obecnych w obozie żołnierzy SS o opowiedzenie o wybuchu powstania. Informację przekazano mi dobrowolnie. Przy tej okazji opo-wiedziano mi, że powstanie wybuchło w warsztacie krawieckim. Potem wspomniano, że Żydzi, którzy przeżyli powstanie zostali natychmiast po zakończeniu powstania, rozstrzelani w obozie. Pokazano mi także miejsce, gdzie zostały spalone ciała. Wi-działem na własne oczy to miejsce. Przesłuchujący urzędnicy pokazali mi plan sytu-acyjny obozu zagłady Żydów w Sobiborze. Nie mogę sobie dokładnie przypomnieć, żebym był wtedy na przedpolu. Miejsce spalenia, w którym miały być spalone ciała znajdowało się w części tego przedpola naprzeciwko torów, na wolnym placu. Po-zostałych części kompleksu obozowego, które na planie sytuacyjnym oznaczone były jako Lager I, Lager II, Lager III i Lager IV nie widziałem podczas mojego pobytu w obozie w Sobiborze. Przebywałem wtedy przez około dwie godziny w obozie w Sobiborze. Ze zrozumiałych powodów nie czułem się tam dobrze. Byłem zadowo-lony, że mogłem opuścić miejsce strachu. Żołnierze SS powiedzieli mi wtedy, że obóz 7 Arthur Matthes, protokół przesłuchania, Kolonia, dnia 4 lipca 1962 r. [dostęp:2 grudnia 2011],

    www.holocaustresearchproject.org.

  • Marek Bem, Wojciech Mazurek

    jest likwidowany. W obozie znajduje się jeszcze tylko kilku ludzi, którzy wykonu-ją prace rozbiórkowe i porządkowe. Towarzyszyło mi wtedy jeszcze kilku członków sztabu podlegającego sztabowi głównemu batalionu, niestety nie mogę przypomnieć sobie ich nazwisk […]”8.

    Według zeznań Roberta Juhrsa, ostatni, pracujący przy likwidacji więźniowie zo-stali rozstrzelani na początku grudnia 1943 r. Egzekucja odbyła się na terenie byłego obozu III lub gdzieś obok w zalesionym fragmencie obozu. Rozstrzelanie nadzoro-wali Wagner i Frenzel. Według zeznań Juhrsa rozstrzeliwali ukraińscy wachmani, z których największą aktywnością wykazywał się Aleks Kaiset. Do więźniów strze-lali, także Bauer, Podessa, Hodl, Klier, Lambert i Unverhau. Reszta załogi obozowej była także obecna przy egzekucji. Na plan pierwszy, w dniu egzekucji, wysuwali się jednak Wagner i Frenzel. Część załogi obozowej tworzyła kordon otaczający teren egzekucji. Żydzi zabijani byli strzałem w tył głowy. W trakcie egzekucji nie miały miejsca żadne incydenty. Żydzi byli posłuszni i nie stawiali żadnego oporu. Jeszcze kilka dni po tej egzekucji, trwało dokańczanie wyburzania ostatnich bara-ków9. W połowie grudnia 1943 r. ukończono wszystkie prace związane z likwidacją niemieckiego ośrodka zagłady w Sobiborze. Pozostawiono jedynie odremontowany budynek byłego nadleśnictwa wykorzystywany w obozie jako biuro komendanta obozu oraz kilka baraków z przedpola obozowego, w których mieszkali ukraińscy wachmani.

    Mieszkańcy okolic Sobiboru będąc wcześniej świadkami tego jak obóz powsta-wał i funkcjonował, mieli możliwość przyglądania się także likwidacji i ewakuacji ośrodka SS-Sonderkommando Sobibor:

    Jan Krzowski: „[…] późną jesienią 1943 roku, po dokonanym buncie w obo-zie przybywało dwa lub trzy wagony Żydów, którzy pod kierownictwem Niemców i „Wachmanów” dokonali likwidacji obozu. Porozbierali baraki i wywieźli, ogro-dzenie obozu pozostało, natomiast komory gazowe zostały wysadzone materiałem wybuchowym, a gruz wywieziony. Teren obozu został zaorany i zabronowany, na którym nasadzono las iglasty. Po całkowitej likwidacji obozu, wspomniana grupa ży-dowska została rozstrzelana przez Niemców i „Wachmanów”, a ciała ich wrzucono do palącego się ognia. Skąd przybyły te trzy wagony Żydów, o których wspomniałem wyżej, tego nie wiem. Po likwidacji Żydów Niemcy i „Wachmani”, z Sobiboru wyje-chali, lecz dokąd tego nie wiem […]”10.

    Franciszek Parkoła: „[…] w krótki czas potem Niemcy z obozu zaczęli ładować do wagonów – platform jakieś złomy ze ścian z cegły i cementu i wysyłać, zdaje mi się, aż do Berlina. SS-owcy i „askarysi” wyjechali, a pewien czas potem przybyła 8 Feliks Górny, protokół przesłuchania, sygn. akt LKA /NW – grudzień 15, Dortmund, dnia 6

    września1962 r.9 Robert Juhrs, protokół przesłuchania, LKA/NW, Dez 15, Frankfurt, dnia 23 maja 1962 r.10 Jan Krzowski, protokół przesłuchania świadka, nr sprawy DSD – 058/67, Włodawa, dnia 15 stycznia

    1968 r.

  • Sobibór - badania archeologiczne...

    grupa Ukraińców pod dowództwem dwóch Niemców SS-manów i pilnowała tego te-renu. Po nich przybyli junacy, lecz nie wiem, co oni tam robili, właściwie, poza tym, że szukali złota […]”11.

    Irena Sujko: „[…] po ustaniu dowozu więźniów rozebrane zostały na terenie obozu budowle, ziemia została zaorana i na całym terenie zasadzone zostały sadzon-ki sosnowe. Płot ogradzający obóz rozebrany został również. Obsługa obozu tak niemiecka jak i rekrutująca się z jeńców radzieckich opuściła teren obozu zagłady w Sobiborze, co pamiętam dokładnie, przy końcu miesiąca grudnia 1943 roku. Datę tą pamiętam dokładnie, dlatego, że po upływie kilku dni po wyjeździe tej obsługi, ja wyjechałam również z Sobiboru do Białej Podlaskiej[…]”12.

    Czesław Sójka: „[…] w krótkim czasie po wybuchu buntu być może po upływie około miesiąca czasu Niemcy rozpoczęli likwidację obozu. Początkowo przejawiało się to w tym, że transporty przychodziły coraz rzadziej a w końcu przestały w ogóle przychodzić. Następnie po wymordowaniu więźniów zatrudnionych w warsztatach urządzenia obozu zniszczyli”13.

    Jan Piwoński: „[…] Żydzi zatrudnieni do wyburzania obozu, mieli za zadanie zasadzić drzewa na terenie, który wcześniej zrównali z ziemią. Wiem też, że Żydzi musieli wypełnić i przykryć dziury powstałe po wysadzeniu betonowych budynków znajdujących się wewnątrz obozu. Nie wiem, co stało się z Żydami, którzy zlikwido-wali obóz, ale wiem, że nikt nigdy nie widział ich, żeby go później opuszczali. Słysza-łem, że wszystkich zabili. Późną jesienią, gdzieś tak pod koniec października albo na początku listopada 1943 Niemcy, którzy byli w obozie, wyjechali z Sobiboru. Wiem, że Niemcy wysłali z obozu ubrania, gdyż sam widziałem, jak je załadowano do wago-nów i wysłano poza teren obozu. Wiem też, że wysłali skrzynie pełne różnych rzeczy. Skrzynie były długie na 1 metr i bardzo ciężkie. Wiem, że były ciężkie, ponieważ sam je podnosiłem. Z nalepek na skrzyniach, które przeczytałem, dowiedziałem się, że były przeznaczone do Berlina. Grupa Ukraińców zaniosła te skrzynie do wago-nu bagażowego, a następnie jakiś niemiecki oficer uzbrojony w pistolet maszynowy wsiadł do tego wagonu. Dowiedziałem się od Ukraińców, że skrzynie zawierały złote monety, nie złoto i monety, ale właśnie złote monety. Własowcy powiedzieli mi też, że być może w środku jest też drogocenna biżuteria i kamienie szlachetne […]”14.

    11 Franciszek Parkoła, protokół przesłuchania świadka, (brak sygn. akt sprawy), Lublin, dnia 5 maja 1967 r.

    12 Irena Sujko, protokół przesłuchania świadka, (numeru akt sprawy – brak), Lublin, dnia 1 lutego 1968 r.

    13 Czesław Sójka, protokół przesłuchania, nr sprawy Ko. Kpp. 91/67, Biała Podlaska, dnia 8 lipca 1967 r.

    14 Jan Piwoński, protokół przesłuchania, ZStL-643/71-4-445/446, Lublin, dnia 29 kwietnia 1975 r.

  • Marek Bem, Wojciech Mazurek

    Jan Piwoński: „[…] w niedługi czas załoga cała opuściła Sobibór, w to miejsce przyjechali współpracujący z Niemcami obywatele radzieckich republik, zdaje się Ormianie, a nazywano ich „Armiaszkami”, oni to pod dowództwem Niemców pilno-wali terenu obozowego, ażeby tam nikt nie chodził […]”15.

    Franciszek Parkoła: „[…] pierwszy raz znalazłem się na terenie obozowym już po buncie więźniów, a jeszcze przed ucieczką Niemców, wraz z jednym z Niemców z jakiegoś przedsiębiorstwa budującego w pobliżu drogę, który mnie wezwał, żebym z nim tam poszedł. Przekonałem się wtedy, że ów Niemiec, którego nazwiska dziś nie pamiętam, łopatą zakreślił kawałek terenu o powierzchni około 15 mk. I ruszywszy ziemię na głębokość jednego sztychu, wydobył kilkanaście złotych przedmiotów, jak pierścionki, obrączki, pięcio i dziesięciorublówki itp., naturalnie po przekopaniu określonego terenu, który nazwał „das ist meine”. W ten sposób przekonał mnie w to, co poprzednio nie chciałem wierzyć […]16

    Pozostawione, niektóre, budynki obozowe oraz dalej sprawowany przez Niem-ców nadzór nad terenem po byłym obozie wskazuje na to, że już w trakcie jego likwidacji dowództwo obozu wiedziało o dalszym przeznaczeniu tego miejsca. Kon-trolę nad nim, już od stycznia 1944 r., przejął Urząd Służby Budowlanej (Baudienst) z Chełma. Tak zwaną „Służbę Budowlaną” utworzono na podstawie zarządzenia Generalnego Gubernatora Hansa Franka z 1 grudnia 1940 r. Rekrutacja do niej od-bywała się na zasadzie poboru zamieszkałych w Generalnym Gubernatorstwie męż-czyzn w wieku 18-60 lat, głównie bezrobotnych lub osób bez stałego zatrudnienia oraz w drodze dobrowolnych zgłoszeń poprzez urząd pracy. Z czasem władze hitle-rowskie grupowały takich robotników w specjalnych obozach. Spowodowane było to masowym uchylaniem się powołanych do Baudienstu młodych ludzi od słabo płatnej i wyczerpującej pracy fizycznej. Osadzanie w strzeżonych obozach stało się powszechną regułą na przełomie lat 1942-1943. Żydów, jako objętych systemem pracy przymusowej do Baudienstu nie powoływano. To, co działo się na ternie po byłym niemieckim ośrodku zagłady w Sobiborze, już kilkanaście dni po jego całko-witej likwidacji, opisuje w swoim liście z 3 grudnia 1966 r. do Wojewódzkiej Komi-sji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Lublinie) Antoni Raczyński:

    „[…] w okresie styczeń-kwiecień 1944 roku byłem na terenie zlikwidowanego obo-zu Sobibór wraz z kilkudziesięciu kolegami z mego rocznika 1925, jako grupa służby przymusowej „Baudinst” (tzw. popularnie junacy) przysłana z głównego obozu bau-dinstu w Chełmie Lubelskim. Umieszczono nas w 3-ch czy 4-ch barakach pozosta-łych w pobliżu rampy kolejowej i stacji kol. Sobibór. Baraki te zajmowali kiedyś war-townicy obozu. Poza tymi barakami była jeszcze jakaś większa stodoła-magazyn, do

    15 Jan Piwoński, protokół przesłuchania świadka, sygnatura sprawy Ko. 11/66, Włodawa, dnia 26 lutego 1966 r.

    16 Franciszek Parkoła, protokół przesłuchania świadka, (brak sygnatury akt sprawy), Lublin, dnia 5 maja 1967 r.

  • Sobibór - badania archeologiczne...

    którego nie mieliśmy wstępu oraz mieszkanie naszego komendanta, pół Niemca, pół Czecha (nazwiska nie pamiętam) i jeszcze jeden barak, jaki zajmowali wartownicy ukraińscy w służbie niemieckiej. Nas codziennie zatrudniano przy budowie okopów i umocnień nad Bugiem koło wsi Sobibór. Po terenie byłego obozu nie wolno nam było chodzić, a zresztą wracaliśmy z roboty już po ciemku. Dopiero w okresie początku wiosny, gdy dnie są dłuższe, mogliśmy obejrzeć nieco ten plac po obozie. Cały te-ren był zniwelowany i zasadzony sadzonkami drzew iglastych, niektóre odcinki miały sadzonki dość duże i pamiętam, że zastanawialiśmy się wówczas, że chyba sadzone były już takie, ponieważ dużo ich uschło. Kiedy zaczął tajać śnieg w pobliżu naszych baraków najpierw ktoś przypadkiem znalazł złotą monetę 5 rubli. Po tym fakcie sta-raliśmy się wrócić z okopów, odległych chyba ze 3 km., jak najwcześniej do obozu i zaczęto wygrzebywać coraz częściej różne przedmioty, nieraz bardzo wartościowe, złote zegarki, monety złote, ruble, dolary, szylingi austriackie, monety srebrne – pol-skie, czeskie, austriackie, węgierskie, niemieckie, francuskie (wymieniam tylko te, któ-re pamiętam i widziałem osobiście). Poza tym znajdowano wiele obrączek, kolczyków, pierścionków. Jak dowiedział się o tym komendant to zabroniono nam tych poszuki-wań. Lecz później przekupiony przez jednego z naszych vorarbajtrów (tak się nazywali Polacy starsi od nas, którzy wcześniej, ochotniczo wstąpili do baudinstu i byli naszymi przełożonymi-grupowymi) złotą monetą 25 szylingów austriackich, znów przymknął oczy na to i zaczęliśmy dalsze poszukiwania już trochę dalej od naszych baraków. Pa-miętam, iż odnaleźliśmy ślady gdzie stały kiedyś baraki podobne wielkością do naszych i w okolicy gdzie były fundamenty tzw. podwaliny można było znaleźć więcej różnych skarbów. Później znaleźliśmy śmietniki gdzie palono rzeczy jak, ubrania, walizki, rze-czy dziecięce, zabawki, między tym były nakrycia stołowe, często srebrne, między tym znajdowano znów monety, biżuterię, kolczyki itp. Jeden z kolegów znalazł np. w jednym słupku 33 sztuki 5-ciorublówek, inny podobno 15 sztuk studolarówek, inni np. nie przy-znali się wcale o swoich znaleziskach. W końcu marca zabroniono nam zupełnie tych poszukiwań pod grozą, iż wachmani – Ukraińcy będą strzelać do nas w przypadku, gdy tam będziemy chodzić. Wiem, że oni sami zaczęli poszukiwania, że np. jeden z nich znalazł w zakopanych dołach kloacznych woreczek skórzany z zawartością około 1 ki-lograma różnej biżuterii z drogimi kamieniami. Rzeczy te przepijali w bufecie na stacji kolejowej Sobibór, prowadzonej przez jakąś Polkę i w okolicznych wsiach gdzie mieli swoje dziewczynki Ukrainki. Po wyzwoleniu w tych barakach był obóz przejściowy dla Ukraińców repatriowanych do ZSRR i ci podobno też znaleźli sporo skarbów. Także i później znalazło się wielu amatorów, poszukiwaczy, także władze lasów państwowych musiały zapobiegać nieszczęściu przekopywanych sadzonek. Myślę, że i teraz dałoby się jeszcze wydostać wiele dowodów w postaci monet, nakryć stołowych itp. na pod-stawie, których można by stwierdzić narodowość pomordowanych tam ludzi. Ja osobi-ście znalazłem obrączkę i jakiś kolczyk, które wówczas spieniężyłem we Włodawie (na jedzenie, bo Niemcy dawali nam takie, że na tym nie dałoby się przeżyć) pozostały mi tylko z tego okresu srebrne monety czeskie, francuskie i polskie […]”17. 17 Antoni Raczyński, List do Wojewódzkiej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Lublinie,

    Trawniki, dnia 3 grudnia 1966 r.

  • Marek Bem, Wojciech Mazurek

    W lipcu 1944 r. okolice, na których znajdował się teren po byłym ośrodku zagła-dy opanowane zostały przez oddziały Armii Czerwonej i LWP. Baraki pozostawione przez Niemców oraz obozową rampę kolejową, już od 1945 r., nowe władze polskie wykorzystywały jako stację kolejową do gromadzenia, w celu przesiedleń, ludności ukraińskiej. W latach 1945-1947 Ukraińcy ze wschodniej części okręgu lubelskiego byli przesiedlani na Ukrainę lub do zachodnich części Polski. Ukraińcy oczekujący na swoje pociągi (czasem nawet dłużej niż tydzień) potrzebowali drewna na ogniska. Tak więc rozebrali pozostałe baraki obozowe dopełniając dzieła ostatecznego za-tarcia, już ostatnich, śladów po niemieckim ośrodku zagłady w Sobiborze18. Dzieła całkowitego zniszczenia tego wszystkiego, co pozostało po obozie, łącznie z rozko-pywaniem ziemi w celu odnalezienia spodziewanych „drogich rzeczy po Żydach” dokonała najprawdopodobniej okoliczna ludność.

    […] po wojnie pogłoska… w Sobiborze złoto kopią. Miałem piętnaście lat i we trzech wybieramy się tam. Tak głośno było, że tam złoto kopią. Zachodzimy tam, a tam gdzie teraz to biuro jest najwięcej było kopane. Na południe od tego budynku i w kierunku do drogi to ziemia tam była przewrócona. Zachodziliśmy tam ze sto razy. Było tam ze sto osób. Mieli takie sita (Doliński gestykulując pokazuje wielkość tych sit w przybliżeniu około 1,5 m na 1,5 m podparte tak jak to na budowie i sypią na te sita ziemię. Piasek przelatywał a to, co złote zatrzymywało się na sicie. Nie-daleko budynku muzealnego, trochę na północ była tak jama jak ta altana, w której siedzimy, głęboka na dwa metry. W tej jamie siedzi jakiś gość, na baniaku jakimś siedział. Ma szuflę, łyżkę i worek. Łyżką po ścianie skrobie a ta ziemia opada na dno i on widzi co jest. Trze, trze tą łyżką. Widziałem jak jakaś moneta opadała, ale nie była złota. Dogrzebał się do garnka. Wziął ten garnek, postukał po dnie, ten garnek był miedziany. Wiedział co jest wart i włożył go do worka i dalej skrobie. Jak naskro-bał sporą kupkę to szuflą tą ziemię wyrzucał na górę. W tej jamie znajdował dzie-cinne wózki, termosy. Obok była podobna jama, pełno małych nożyczek, noży, ale patrzyli tylko na złoto. Ci moi kumple zaczęli kopać i wykopali taką biblię, taka mo-dląca żydowska książka. Była gruba a kartki były już pognite. Zaczął ją rozkładać, ten jeden z moich kumpli, i wypadł z niej sygnet. Złoty był taki w kształcie kajaka. Przynieśli go do Zbereża i pokazali sąsiadowi. On go pooglądał i powiedział, że da za niego liter samogonu. Oddaliśmy go temu sąsiadowi. Na tym placu choćby jakiś kamień leżał, gałąź czy pniak to wszystko było obkopane, może to były znaki, że tam coś jest schowane. Wszystko tam było obkopane. Wszystko to działo się po wyzwole-niu. Potem to już straż leśna pilnowała. Pamiętam jakiegoś wojskowego z Włodawy, który nocą chodził tam z wykrywaczem metalu. Ale po jakimś czasie niejaki Gierung z tej straży leśnej zasadził się na niego i z tego co słyszałem złapał tego wojskowego, który dostał chyba półtora roku za to […]19.

    18 Sobibór, opracowała Ewa Hołodkowa, Krakowianka - centrum polskiego języka i kultury na Ukrainie [dostęp: 2 grudnia 2011], www.krakowianka.pl.

    19 Wywiad przeprowadzony przez Marka Bema z Janem Dolińskim (ur. 8 lutego 1929 r. w Zbereżu niedaleko Sobiboru) w Zbereżu w dniu 30 kwietnia 2011 r.

  • Sobibór - badania archeologiczne...

    Jeszcze w 2010 r., przez zupełny przypadek, udało się odnaleźć pozostałości, najprawdopodobniej, po ostatnich barakach służby wartowniczej (?). Wykorzysty-wał je do oszalowania swojego domu we wsi Żłobek jeden z kolejarzy sobibor-skich. Spadkobiercy tego domu w trakcie jego kapitalnego remontu zwrócili uwagę na „dziwne” elementy jego oszalowania. Znając związki jego byłego właściciela z powojenną historią terenu po obozie (najprawdopodobniej osoba ta „opiekowała” się tym fragmentem lasu i udzielała informacji zwiedzającym to miejsce (w czasie funkcjonowania obozu mężczyzna ten pracował na sobiborskiej stacji) postanowili poinformować o tym pracowników sobiborskiego muzeum. W ten sposób udało się odnaleźć fragmenty konstrukcyjne ścian obozowych baraków.

    Fot. 1. Elementy konstrukcyjne baraków lub ogrodzenia pochodzące z obozu w Sobiborze. Znalezione w 2010 r. we wsi Żłobek

  • Marek Bem, Wojciech Mazurek

    Fot. 2. Elementy konstrukcyjne ścian baraków z obozu w Sobiborze. Znalezione w 2010 r. we wsi Żłobek

  • Sobibór - badania archeologiczne...

    Pierwsze dochodzenia, śledztwa i badania naukowe a wiedza na temat topografii obozu

    Informacje o ośrodku zagłady w Sobiborze zaczęto zbierać już w momencie wyzwolenia Lubelszczyzny w 1944 r. Działania te miały na celu, przede wszyst-kim, pozyskanie jak największej liczby informacji na temat zbrodni popełnionych w Sobiborze i oszacowanie liczby ofiar. Wiadomości te zbierały w tym czasie dwie instytucje. Komisja Historyczna przy Centralnym Komitecie Żydów w Polsce, która gromadziła relacje ocalonych i starała się odnajdywać wszystkie dokumenty, pośred-nie i bezpośrednie, związane z działalnością obozu oraz Główna Komisja Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce prowadząca, między innymi, oficjalne dochodzenie w sprawie zbrodni popełnionych w Sobiborze.

    28 września 1945 r. Główna Komisja Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce (jak twierdzili jej przedstawiciele w liście do prokuratora sądu okręgowego w Lubli-nie Komisja była poinformowana, że na terenie powiatu włodawskiego przy stacji kolejowej Sobibór utworzony został przez okupanta niemieckiego „Obóz Śmierci”, do którego w okresie lat 1942 -1944 kierowano liczne transporty ludzi nie tylko z Polski, ale z Francji, Czechosłowacji, Węgier i Włoch w celu ich unicestwienia) zwróciła się z prośbą do prokuratora sądu okręgowego w Lublinie o przeprowadze-nie stosownego dochodzenia i przygotowanie zarządzenia dotyczącego zabezpiecze-nia śladów popełnionych zbrodni oraz dokonania równocześnie innych czynności sądowych, których konieczność wyniknie w toku dochodzenia. Główna Komisja Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce poinformowała prokuratora, że zna nazwi-ska 4 świadków, byłych więźniów obozu (Zelda Metz, Poderlebnik1 Salomon, Hanel Salomea, Cukierman Hersz). Posiada także informacje o tym, gdzie osoby te miesz-kają2. Sprawą od samego początku zajmowali się Prokurator Sądu Okręgowego w Lublinie, Kazimierz Schnierstein i Sędzia Okręgowy Śledczy Sergiusz Urban.

    Oficjalnie dochodzenie w sprawie Sobiboru zostało rozpoczęte w dniu 4 paź-dziernika 1945 r. i prowadzone było w trybie czynności sądowych za pośrednictwem delegowanego Sędziego Okręgowego Śledczego Sergiusza Urbana. Po wyjeździe Sędziego Urbana na miejsce zbrodni dnia 11-12 października 1945 r. dokonano 1 Faktycznie osoba ta nazywała się Salomon Podchlebnik. 2 List z Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce do Prokuratora Sądu Okręgowego

    w Lublinie z dnia 28 września 1945 r.

  • Marek Bem, Wojciech Mazurek

    oględzin obszaru, na którym mieścił się obóz, sporządzono jego plan sytuacyjny, dokonano zdjęć fotograficznych na miejscu, oraz przeprowadzono wywiady we Włodawie, co do osób, które mogłyby udzielić wyjaśnień i danych, dotyczących urządzenia obozu, nazwisk zbrodniarzy niemieckich, którzy tam „urzędowali”, ilości transportów i osób dostarczonych do obozu, sposobów unicestwiania ludzi i zacierania przez Niemców śladów swych zbrodni. W dniach 13-18 października przesłuchano 9 świadków, zamieszkałych we Włodawie, Sobiborze i w okolicach, w tym 2-ch byłych więźniów obozu. W czasie od 29 października do 7 listopada zostało przeprowadzone dalsze dochodzenie w Chełmie, przy czym przesłuchano świadków, w tym jednego byłego więźnia obozu, oraz została pobrana próba popiołu i kości z terenu obozu dla stwierdzenia, drogą ekspertyzy, czy są pochodzenia ludz-kiego. Próbę popiołu i kości przesłano w dniu 12 listopada do Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie z prośbą o ustalenie, czy są to pozostałości po spalonych zwłokach ludzkich.

    W toku dochodzenia okazało się, że spora ilość świadków, zeznania których mo-głyby być nader ważne dla sprawy, wyjechała z miejscowości, w których przebywali zaraz po wojnie. Niektórych z nich udało jednak się odnaleźć i przesłuchać.

    „[…] Prowadzenie przeze mnie dochodzenia w sprawie Obozu Śmierci w So-biborze natrafia m. in. na tego rodzaju trudności, że zapodani przez ob. Sędziego w Jego wniosku z dnia 28 IX do Prokuratora Sądu Okręgowego w Lublinie świad-kowie 1/ Metz Zelda i 2/ Hersz Cukierman nie mieszkają pod wskazanymi adresami (dom przy ul. Koszykowej nr 42 w Warszawie jak się okazało jest całkiem zniszczo-ny; zaś odnośnie 3/ Poderlebnika Salomona i 4/ Hanel Szalce zostały podane tylko nazwy miast (Koło i Kraków), co w związku z brakiem ich danych personalnych utrudnia odszukanie ich przez milicję. Ponieważ zachodzą przypuszczenia, że przy przepisywaniu na maszynie wniosku ob. Sędziego mogły się zdarzyć pomyłki w ad-resach, (na przykład wydrukowane zostało nazwisko „Poderlebnik”, gdy tymczasem wg mych ustaleń winno być „Podchlebnik”), przeto uprzejmie proszę o sprawdzenie w aktach, względnie w posiadanych notatkach czy i jakie są dokładniejsze adresy tych 4-ch świadków i zakomunikowanie mi o tym w możliwie szybkim czasie […]”3.

    W ramach prowadzonego śledztwa gromadzono i analizowano wszelkie infor-macji dotyczące Sobiboru, zbierano relacje ocalałych więźniów, przesłuchiwano świadków zewnętrznych, przeprowadzono oględziny miejsca, gdzie znajdował się obóz4:

    Jednymi z pierwszych działań Powiatowej Komisji Badania Zbrodni Niemiec-kich w Chełmie było zabezpieczenie w zakładach fotograficznych w Chełmie i Re-jowcu ponad 700 zdjęć (klisz i odbitek) niemieckich, w tym sześciu fotografii człon-3 List Sędziego Okręgowego III Rejonu w Lublinie do Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich

    w Polsce, do sędziego Józefa Skorżyńskiego, Lublin 21 października 1945 r.4 Sprawozdanie Prokuratora Sądu Okręgowego w Lublinie A. Schniersteina z dnia 23 listopada

    1945 r. do Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce i Sędziego Apelacyjnego Śledczego Józefa Skorzyńskiego

  • Sobibór - badania archeologiczne...

    ków załogi z obozu w Sobiborze5. Spośród zgromadzonych fotografii przesłuchani w charakterze świadków członkowie Komitetu Żydowskiego rozpoznali siedmiu sprawców zbrodni6. Materiały te zostały w 1945 r. przekazane do Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich przy Urzędzie Wojewódzkim w Lublinie7.

    Sprawozdanie delegata/korespondenta Komisji Badania Zbrodni Niemieckich (Wola Uhruska) M. Rozegnala do Powiatowego Komitetu Badania Zbrodni Nie-mieckich we Włodawie z 22 września 1945 r. stwierdza:

    […] Stosownie do pisma Gł. Komisji Badania Zbrodni Niem. Wojew. Lubelskie-go z dnia 3 sierpnia 1945 r. podaję następujące dane z terenu Gminy Sobibór w Woli Uhruskiej. W Sobiborze obóz zajmował dużą przestrzeń około 100 morg polskich8, był naokoło trzema rzędami drutów kolczastych odrutowany, wysokości do 3 m, nad-to od strony linii kolejowej i innych domów był wysoki parkan z drzewa i desek, aby nikt nie mógł widzieć, co się wewnątrz dzieje. Obóz był podzielony na 3 części; w pierwszej części było 17 baraków, w drugiej 8, a trzeciej, gdzie było miejsce stra-ceń były 4 budynki, baraki były z drzewa i desek, kilka budynków było zabranych z Nadleśnictwa Sobibór, inne były z cementu i cegły […].

    […]Obóz w Sobiborze, a głównie urządzenia stracenia i krematorium zostało przez Niemców rozebrane w jesieni 1943 r. i przewiezione do innego obozu jak po-dałem w p. 2. Część budynków (głównie, w których było miejsce straceń) były przez Niemców zniszczone, część baraków też Niemcy spalili lub rozebrali, baraki w części pierwszej obozu (17 szt.) zostały zimową porą z 1944/45 rozebrane przez Ukraiń-ców wyjeżdżających za Bug (przesiedlonych do Z.S.R.R.), częściowo spalone przy grzaniu się i gotowaniu strawy w czasie oczekiwania na transport kolejowy, czę-ściowo zabrane do wagonów przez nich. Pozostały tylko 3 budynki (była własność Nadleśnictwa) w stanie zniszczonym, pozostało też ogrodzenie z drutu kolczastego, w części uszkodzone. Stan obozu zniszczony, pełen gruzu i dołów […]9.

    Materiałem posiłkowym rozpoczętych prac Komisji były także informacje doty-czące przebiegu działań wojennych na terenie Gminy Wola Uhruska zebrane i opra-cowane przez Urząd Gminy w Woli Uhruskiej:

    […] Miejsce kaźni w Sobiborze po wymordowaniu setek tysięcy narodu żydow-skiego oraz polskiego, czeskiego, sowieckiego i innego zostało ostatecznie, późną 5 Alina Gałan, Powiatowa Komisja Badania Zbrodni Niemieckich w Chełmie (1945), „Rocznik

    Chełmski” 2010, t.14, 20 s. 252-257.6 Ibidem, (A IPN O/Lublin, zesp. OKBZN, syg. IPN Lu 1/15/2, k.13).7 Ibidem, (A IPN O/Lublin, zesp. OKBZN, syg. IPN Lu 1/15/2, s.40).8 Morga – historyczna jednostka powierzchni używana w rolnictwie. Początkowo oznaczała obszar,

    jaki jeden człowiek mógł zaorać lub skosić jednym zaprzęgiem w ciągu dnia roboczego (dokładnie: od rana do południa), a jej wielkość wynosiła – zależnie od jakości gleby, zaprzęgu i narzędzi w Europie 0,33–1,07 hektara. 1 morga nowopolska = 0,5598 ha.

    9 Sprawozdanie Delegata/korespondenta badania Zbrodni Niemieckich (Wola Uhruska) M. Rozegnala do Powiatowego Komitetu Badania Zbrodni Niemieckich we Włodawie, Wola Uhruska, 22 września 1945 r. Sąd Grodzki we Włodawie w osobie Sędziego Grodzkiego A. Sobieszka przesłuchał dnia 20 listopada 1945r. wójta Gminy Sobibór, powiatu włodawskiego, nazwisko i imię: Jan Skulski, wiek: 52, miejsce zamieszkania: wieś Kosyń.

  • Marek Bem, Wojciech Mazurek

    jesienią, 1943 roku zlikwidowane, natomiast maszyny i kotły wywiezione przez nie-mieckich barbarzyńców w niewiadomym kierunku. Plac, na którym znajdowało się to miejsce uprzątnięto ze wszystkich znajdujących się tam budynków i przeorane, na-stępnie zabronowane. Dzisiaj na tym miejscu rośnie mały lasek zasadzony specjalnie przez Niemców celem zatarcia śladów dokonanego barbarzyństwa […]10.

    Fot. 3. Lokalizacja miejsca komory gazowej w sobiborskim obozie wskazana przez świadka Jana Piwońskiego

    Jan Piwoński, kolejarz ze stacji Sobibór, mieszkaniec sąsiadującej z Sobiborem wsi Żłobek był jednym z niewielu świadków, który przekonany był, że potrafi zloka-lizować położenie komory gazowej:

    „[…] komory gazowe były tam 50 metrów za obeliskiem. W 1944 r. było kilka drzew trochę dalej, ale tu było wszędzie jednolite pole. I w tej chwili … tu na pierw-szy rzut oka w 1944 nie było wątpliwości, co się tutaj stało, ponieważ były niewielkie drzewa, które miały 3-4 lata, po prostu był to młody las. Nie można było nie zgad-nąć, że te drzewa ukrywały obóz koncentracyjny. Niemcy posadzili te drzewa, aby 10 Urząd Gminny w Woli Uhruskiej, Sobibór, pow. Włodawskiego. Ankieta dotycząca przebiegu

    działań wojennych oraz okupacji niemieckiej.

  • Sobibór - badania archeologiczne...

    to zakamuflować. Niemcy postanowili zlikwidować obóz, najprawdopodobniej na początku zimy w 1943 r. […]”11.

    Już na koniec października 1945 r. zaplanowano w Ministerstwie Sprawiedliwo-ści konferencję prasową na temat wyników dochodzeń w sprawach „obozów uni-cestwienia”, utworzonych przez okupanta niemieckiego na terenie Polski. Główna Komisja Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce prosiła Prokuratora Okręgowego w Lublinie o nadesłanie do 26 października 1945 r. sprawozdania z materiałów do-chodzeniowych w sprawie obozu „przy stacji kolejowej Sobibór”. W sprawozdaniu miały być uwzględnione istotne dane z oględzin miejsca zbrodni, dowodów rze-czowych i zeznań świadków, które odtwarzają organizację obozu, skład osobowy uwięzionych tak pod względem narodowościowym, jak i przynależności państwo-wej, tryb życia uwięzionych, ich traktowanie, praktykowane sposoby unicestwiania, przypuszczalna ilość zamordowanych, usiłowanie ze strony okupanta zatarcia śla-dów dokonanych zbrodni oraz okres czasu istnienia obozu12.

    Prokurator A. Schnierstein w następujący sposób, 23 listopada 1945 r., opisał wyniki dochodzenia w sprawie sobiborskiego obozu śmierci (fragmenty):

    „[…] Obóz w Sobiborze Niemcy zlikwidowali wkrótce po buncie, czyli po 14 października 1943 r. Zlikwidowano go w sposób następujący:

    Komorę gazową wysadzono w powietrze, w miejscu, gdzie się znajdowała, oglę-dziny sądowe ujawniły jedynie resztki gruzów, uniemożliwiające ustalenie jej prze-strzeni i rozmiarów; baraki spalono lub rozebrano i wywieziono; popiół i resztki kości po spalonych zwłokach rozrzucono w płytkich rozległych dołach i przysypano piaskiem, a następnie w miejscach tych posadzono sosnowy las i dziś rosną tam dwu-letnie sosenki; wieża strażnicza i inne budowle też zniesione. Na miejscu pozostały tylko zręby domów mieszkalnych /po gestapowcach i strażnikach/, gdyż okna, drzwi i resztki urządzenia porozbierała okoliczna ludność. W dochodzeniu pozostają do wykonania następujące czynności: przesłuchanie szeregu świadków w rozmaitych miejscowościach kraju, w związku, z czym wysłane zostały szczegółowe rekwizycje, które częściowo wracają już po załatwieniu, oraz starania zmierzające do uzyskania oryginalnych planów obozu/wysłano w tym celu stosowną korespondencję [..]”13.

    W październiku 1946 r. śledztwo w sprawie byłego obozu zagłady w Sobiborze zostało zakończone.

    11 Transkrypcja z wywiadu Shoah z Janem Piwońskim przeprowadzonego przez Claude’a Lazmanna dla filmu Shoah.

    12 List Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce do Prokuratora Sądu Okręgowego w Lublinie, Kazimierza Schniersteina, Kraków 16 listopada 1945 r.

    13 Sprawozdanie Prokuratora Sądu Okręgowego w Lublinie A. Schniersteina z dnia 23 listopada 1945 r.(Nr I Dz. 1438/45) do Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce Kraków, Straszewskiego 41 do Sędziego Apelacyjnego Śledczego Józefa Skorzyńskiego w Radomiu, ul. Żeromskiego 63 m. 1.

  • Marek Bem, Wojciech Mazurek

    Fot. 4. Plan sytuacyjny terenu zajętego przez hitlerowców na urządzenie obozu śmierci w Sobiborze, pow. Włodawa w latach 1940 - 194514. Kopia planu opracowana i opisana –

    Krzysztof Skwirowski (MPŁW)

    (1). Plan sytuacyjny terenu zajętego przez hitlerowców na urządzenie obozu śmierci w Sobiborze, pow. Włodawa w latach 1940 - 1945. (2). Podziałka 1:2 000, (38, 50 ha – obóz, 20, 30 ha – stróżówki): 3. Młody las posadzony na popiołach, 4. Las na komorach gazo-wych, 5. Obóz pracy, 6. Zabudowania zniszczone i wywiezione, 7. Zabudowania zniszczone, 8. Brama, 9. Rampa, 10. Szopa, 11. Dół z chlorkiem (20 x 15 m.), 12. Kaplica, 13. Droga z żużlu i żwiru, 14. Brama, 15. (?), 16. (?), 17. Stacja Sobibór.

    Fot. 5. Plan sytuacyjny terenu zajętego przez hitlerowców na urządzenie obozu śmierci w Sobiborze, pow. Włodawa w latach 1940 - 1945 z zaznaczonym miejscem obecnych

    form upamiętnienia: aleja spacerowa, pomniki, kopiec1514 Nachman Blumental, Dokumenty i materiały z czasów okupacji niemieckiej w Polsce, t. I, Obozy,

    rozdział V – Sobibór, Łódź 1946, s. 197 – 214.15 Isaac Gilead, Yoram Haimi, Wojciech Mazurek, Excavating Nazi Extermination Centres [dostęp:

    21 stycznia 2012], www.presentpast.info/article/view/pp.12/2.

  • Sobibór - badania archeologiczne...

    Raportem podsumowującym prace śledcze Komisji jest opracowanie sędziego Zbigniewa Łukaszewicza opublikowane w „Biuletynie Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce” w 1947 r. Artykuł Łukaszewicza zawiera krótki opis funkcjonowania obozu oraz wyliczenia dotyczące liczby ofiar niemieckiego ośrod-ka zagłady w Sobiborze. Źródłem jego wiedzy były zeznania ocalałych więźniów żydowskich, polskich pracowników kolejowych zatrudnionych w okresie okupacji na linii kolejowej Chełm-Włodawa i relacje innych świadków zewnętrznych16. Rok wcześniej Nachman Blumental wykorzystuje rezultaty prac Komisji w swoim arty-kule na temat Sobiboru:

    […] nie wszędzie im się ta praca udała. Ukazujące się znienacka oddziały Czer-wonej Armii – zastawały często Niemców ,,przy robocie”. W ten sposób ocalały pie-ce krematoryjne w Majdanku, Oświęcimiu. Gorzej się jednak ma sprawa z obozami śmierci w Bełżcu, Sobiborze i Treblince – gdyż w tych miejscowościach obozy zostały wcześniej zlikwidowane przez samych Niemców – już w drugiej połowie 1943 r. – same zaś miejscowości oswobodzone dopiero w drugiej połowie 1944 r. Likwidacja tych obozów nastąpiła częściowo na skutek przesunięcia granic terenów akcji dzie-jowych ze wschodu na zachód – częściowo na skutek nieprzewidzianych przez wła-dze niemieckie wypadków /bunty więźniów w obozach śmierci Treblinka i Sobibór/. Nie ma więc na terenie dawnych tych obozów – żadnych dokumentów, dotyczących ich istnienia – nie ma też dawnych instytucji, służących do likwidacji ludzi – na po-zór więc nie ma śladów, ale wystarczy odkopać nieco ziemi, żeby odnaleźć szczątki niedopalonych kości ludzkich, a po całym terenie do dnia dzisiejszego rozrzucone są strzępy ludzkiej odzieży, kartki modlitewników pisanych w różnych językach europej-skich, przedmioty codziennego użytku, listy, fotografie itd. – wszystko to pozostałości po ludziach, których przywożono tu na ,,wykończenie”. Brak oficjalnych dokumen-tów na miejscu przestępstw – utrudnia zadanie historyka. Niemożliwą wprost rzeczą jest ustalenie – w obecnej przynajmniej chwili – dokładnej daty powstania tych obo-zów, ilości osób, które przez nie przeszły itp. Nie jest wykluczone odnalezienie z cza-sem tych dokumentów w archiwach władz centralnych niemieckich, co umożliwiłoby rozstrzygnięcie wspomnianych kwestii. Na razie ograniczyć się musimy wyłącznie do famy, która te obozy otacza i do zeznań osób, które dłuższy lub krótszy okres czasu były w tych obozach, - a osób tych, które dożyły dnia dzisiejszego – jest niestety bar-dzo niewiele. Z obozu śmierci w Treblince ocalało ponad trzydzieści osób, z Sobibo-ru – kilkadziesiąt, a z Bełżca – o ile wiemy – jeszcze mniej […]17.

    Obszerny fragment opracowania Zbigniewa Łukaszewicza odnosi się do stanu zachowania terenu po byłym ośrodku zagłady.

    Zbigniew Łukaszewicz: […] stwierdzenie to, jak też i dalej przytoczone wia-domości o obozie opierają się na wynikach dochodzenia sądowego, w którym

    16 Zbigniew Łukaszewicz, Obóz zagłady w Sobiborze, „Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce” 1947, t. 3, III, s. 49-58.

    17 Nachman Blumental, Dokumenty i materiały z czasów okupacji niemieckiej w Polsce, t. I, Obozy, rozdział V – Sobibór, Łódź 1946, s. 197 – 214.

  • Marek Bem, Wojciech Mazurek

    udało się zgromadzić znaczny materiał dowodowy, składający się z zeznań Ży-dów – byłych więźniów obozu, szeregu Polaków, przeważnie pracowników kole-jowych oraz z wyników ekspertyz i oględzin. Obóz położony był w powiecie wło-dawskim, wojew. Lubelskiego tuż przy stacji kolejowej Sobibór, znajdującej się na szlaku Chełm-Włodawa-Brześć. Od strony północnej, południowej i wschod-niej teren obozu otoczony jest rzadkim sosnowym lasem, który porasta również częściowo północne i zachodnie krańce obozu. Wzdłuż zachodniej granicy obo-zu biegnie tor wspomnianego szlaku kolei, tu też znajduje się stacja Sobibór, od której na teren obozu wiedzie niewielka bocznica. Pomiary dokonane w czasie oględzin sądowych wykazały, że obóz miał około 58 hektarów powierzchni. Obec-nie na terenie obozu nie zachowały się żadne z dawnych urządzeń, przeznaczo-nych bezpośrednio do likwidacji ofiar. Zachowało się natomiast kilka domków (w stanie znacznego zniszczenia), które służyły jako budynki mieszkalne załogi obozowej. W środkowej części terenu, prawdopodobnie, w miejscach przezna-czonych na chowanie popiołów, znajduje się młody, dwuletni lasek sosnowy, zaj-mujący około 1200 mkw. powierzchni. Próbne rozkopywania wykazały tu, pod warstwą piasku około półmetrowej głębokości, obecności popiołów i szczątków kości, pomieszanych z piaskiem. W niewielkiej odległości od wschodniej grani-cy obozu ujawniono dół po wapnie chlorowym o rozmiarach 20x15m. Na całym terenie obozu napotyka się gdzieniegdzie na kości ludzkie. O przeznaczeniu obo-zu przekonują dalej wyniki ekspertyz. Tak więc z orzeczenia Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Jagiellońskiego wynika, że nadesłane do zbadania kości są kośćmi ludzkimi. Z orzeczenia Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie wi-dać, że piasek pobrany z rozkopów zawiera domieszkę popiołu kostnego i tłuszczu. W miejscach gdzie, wedle zeznań świadków, miał się znajdować budynek zawie-rający komory gazowe, ujawniono pewną ilość gruzu. W wyniku pomiarów, doko-nanych w czasie oględzin, sporządzony został plan terenu obozowego, na którym umieszczone zostały wszystkie zachowane do dziś pozostałości po obozie. Prócz tego w aktach znajduje się jeszcze plan obozu w okresie funkcjonowania nadesła-ny przez Centralną Żydowską Komisję Historyczną, a sporządzony przez byłych więźniów obozu. Miejsce, w którym w czasie oględzin znaleziono gruz, pokrywa się w zasadzie z umiejscowieniem komory gazowej na tym planie rekonstrukcyjnym […].Likwidacja obozu nastąpiła po powstaniu w listopadzie 1943. Z obozu wywie-ziono wówczas wszelkie urządzenia, budynki zaś murowane zostały wysadzone, a nawet gruz wywożono wagonami. Na części terenu obozu posadzono lasek […]18.

    Do roku 1993 (14 października 1993 r. na terenie po byłym obozie zorgani-zowano Muzeum Byłego Hitlerowskiego Obozu Zagłady w Sobiborze) informacje zawarte w dokumentach pozostawionych przez Główną Komisję Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce były jedynymi, które miały charakter analizy stanu zachowa-18 Zbigniew Łukaszewicz, Obóz zagłady w Sobiborze, „Biuletyn Głównej Komisji Badania Zbrodni

    Niemieckich w Polsce” 1947, tom 3, s. 49-58.

  • Sobibór - badania archeologiczne...

    nia terenu po byłym obozie. Przygotowana w czerwcu 1951 r. przez inż. Mariana Cudnego mapa geodezyjna (skala 1:1000 z lokalizacją, zidentyfikowanych przez GKBZNwP, kilku elementów infrastruktury obozowej: miejsce komory gazowej, studnia, rów po ustępie obozowym, barak na generator prądu, piekarnia, magazyn broni, kilka baraków mieszkalnych, stajnia) była jedyną tego typu aż do 2001 r. Mapa ta stanowiła odniesienie geodezyjno-topograficzne dla rozpoczynających się w 2000 r., po 55 latach przerwy, kolejnych badań archeologicznych i wizji lokalnych na terenie po byłym niemieckim ośrodku zagłady w Sobiborze.

    Fot. 6. Mapa geodezyjna – część I (skala 1:1000) z lokalizacją elementów infrastruktury obozowej zlokalizowanych i zidentyfikowanych przez Główną Komisję Badania Zbrodni

    Niemieckich w Polsce w trakcie prowadzonego śledztwa i wizji lokalnej w latach 1945 – 1946. Mapa opracowana przez inż. Mariana Cudnego w czerwcu 1951 r.

    Kopia – zbiory prywatne Marek Bem

  • Marek Bem, Wojciech Mazurek

    Fot. 7. Mapa geodezyjna – część II (skala 1:1000) z lokalizacją elementów infrastruktury obozowej zlokalizowanych i zidentyfikowanych przez Główną Komisję Badania Zbrodni

    Niemieckich w Polsce w trakcie prowadzonego śledztwa i wizji lokalnej w latach 1945 – 1946. Mapa opracowana przez inż. Mariana Cudnego w czerwcu 1951 r.

    Kopia – zbiory prywatne Marek Bem

    Fot. 8. Ślady pozostałości po obiektach obozowych (obóz II). Data wykonania zdjęcia nieznana. Fot. ze zbiorów Tomasza Blatta

  • Sobibór - badania archeologiczne...

    Fot. 9. Dom, w którym mieszkali komendanci obozu w So