egzemplarz bezpłatny ISSN 2083-1633 nr 1 (10) ■ styczeń 2012 MAGAZYN DLA NAS I O NAS mówi Monika Jaworska Lalki mnie nie interesowały Babcie i Dziadkowie
MAG A Z YN D L A N A S I O N A S
egzemplarz bezpłatnyISSN 2083-1633
nr 1 (10) ■ styczeń 2012
MAG A Z YN D L A N A S I O N A S
mówi Monika Jaworska
Lalki mnie nieinteresowały
Babcie i Dziadkowie
Kraków, Szuwarowa 1 tel. 12 262 48 48, tel. kom. 664 089 539
w w w . c a s c a d a . c o m . p l
RYNEK GŁÓWNYMOST GRUNWALDZKI
RYNEK GŁÓWNY
PLANTY
KOSCÓŁ MARIACKI
RUCZAJ
SUKIENNICE
RYNEK GŁÓWNY
PLANTY
RUCZAJRYNEK GŁÓWNY
RUCZAJ
WAWELBARBAKAN
BARBAKANMOST GRUNWALDZKI
SUKIENNICE
KRAKÓW
RYNEK GŁÓWNY
PLANTY
KOSCÓŁ MARIACKIBARBAKAN
MOST GRUNWALDZKI
SUKIENNICE
FLORIAŃSKARYNEK GŁÓWNYKOSCÓŁ MARIACKI
BARBAKANKRAKÓWKRAKÓWRYNEK GŁÓWNY
MOST GRUNWALDZKIRYNEK GŁÓWNYRYNEK GŁÓWNYPLANTY
KOSCÓŁ MARIACKI
RUCZAJWAWEL
BARBAKAN
BARBAKANMOST GRUNWALDZKI
KRAKÓW
RYNEK GŁÓWNYKOSCÓŁ MARIACKIBARBAKAN
MOST GRUNWALDZKI
MOST GRUNWALDZKI
SUKIENNICE
FLORIAŃSKARYNEK GŁÓWNYKOSCÓŁ MARIACKI
BARBAKANKRAKÓWKRAKÓWRYNEK GŁÓWNY
MOST GRUNWALDZKIRYNEK GŁÓWNYPLANTY
RYNEK GŁÓWNYPLANTY KOSCÓŁ MARIACKI
KOSCÓŁ MARIACKI
RUCZAJ
RUCZAJ
WAWELBARBAKAN
BARBAKANMOST GRUNWALDZKI
KRAKÓW
RYNEK GŁÓWNY
RYNEK GŁÓWNY
PLANTY
KOSCÓŁ MARIACKIBARBAKAN
MOST GRUNWALDZKI
SUKIENNICE
FLORIAŃSKARYNEK GŁÓWNYKOSCÓŁ MARIACKI
RUCZAJSUKIENNICE
Lubię pokazywać innym miasto, w którym żyję. Miasto, które wybrałem świadomie jako moje miejsce na świecie. Lubię oprowadzać ludzi po Krakowie. Śledzę dokładnie reakcje moich słu-
chaczy, próbuję dostosować się do ich sposobu postrze-gania otoczenia, notuję pytania. Szukam ciekawostek, zwracam uwagę na drobiazgi, opowiadam anegdoty.
Tak też jest podczas akcji „Wyruszamy z Ruczaju”, or-ganizowanej przez magazyn „Ruczaj Cafe”. Zdążając
do umówionego miejsca spotkania, zastanawiam się, czy i tym razem przyjdzie ta dziewczyna, która była ostatnio, ci sami starsi państwo, małżeństwo z dzieckiem w wózku, chłopcy, którzy zawsze znają odpowiedzi na moje naj-trudniejsze nawet pytania.
Do udziału w naszych akcjach zgłasza się dużo wię-cej osób, niż jestem w stanie oprowadzić. Zawsze
z żalem odbieram e-maile od czytelników, którzy chcieliby wyruszyć na wyprawę, a wolnych miejsc już dawno nie ma. Jest mi przykro zwłaszcza wtedy, jeśli taka sytuacja dotyczy wytrwale uczestniczących w spacerach dzieci.
Zainteresowanie naszą grudniową propozycją – zwiedzaniem podziemi Rynku Głównego – przerosło moje najśmiel-
sze oczekiwania, bo chęć wzięcia udziału w tej akcji zgłosiło ponad 500 czytelników „Ruczaj Cafe”! A regulamin muzeal-ny dopuszcza wejście grupy liczącej maksymalnie 30 osób...
Aby spełnić choć częściowo oczekiwania tak wielu mieszkańców Ruczaju, postanowiliśmy w redakcji, że
wyjątkowo powtórzymy temat wyprawy i także w styczniu zaprosimy Państwa do odwiedzin w niepowtarzalnym mu-zeum pod krakowskim Rynkiem. W ten sposób zakończy-my stary rok i rozpoczniemy nowy w najciekawszym muze-um historycznym miasta Krakowa.
RYNEK GŁÓWNY
RUCZAJRUCZAJ
WAWEL
WAWEL
BARBAKAN
BARBAKANBARBAKAN
MOST GRUNWALDZKI
SUKIENNICE
SUKIENNICEKRAKÓW
KRAKÓWKRAKÓW
RYNEK GŁÓWNY
SUKIENNICE RYNEK GŁÓWNY
BARBAKAN
PLANTY
RYNEK GŁÓWNYPLANTY
RYNEK GŁÓWNY
KOSCÓŁ MARIACKI
RUCZAJ
PLANTY
KRAKÓW
KOSCÓŁ MARIACKI
KRAKÓWKOSCÓŁ MARIACKI
RYNEK GŁÓWNYKOSCÓŁ MARIACKI
BARBAKAN
RYNEK GŁÓWNYPLANTY KOSCÓŁ MARIACKI
KOSCÓŁ MARIACKIBARBAKAN
MOST GRUNWALDZKI
SUKIENNICE
SUKIENNICEFLORIAŃSKAKOSCÓŁ MARIACKI
BARBAKANKRAKÓWPLANTY KOSCÓŁ MARIACKI
RYNEK GŁÓWNYKOSCÓŁ MARIACKI
KOSCÓŁ MARIACKI PLANTY
BARBAKANBARBAKAN
MOST GRUNWALDZKIKRAKÓWWAWELKRAKÓWRYNEK GŁÓWNY
PLANTYKOSCÓŁ MARIACKI
BARBAKANRYNEK GŁÓWNY
MOST GRUNWALDZKI
RYNEK GŁÓWNYPLANTY
KOSCÓŁ MARIACKI
RUCZAJ
RUCZAJ
WAWELBARBAKAN
BARBAKANMOST GRUNWALDZKI
SUKIENNICEKRAKÓW
KRAKÓWKRAKÓW
RYNEK GŁÓWNY
SUKIENNICE RYNEK GŁÓWNY
BARBAKAN
RYNEK GŁÓWNYPLANTY
RYNEK GŁÓWNY
KOSCÓŁ MARIACKI
PLANTYKOSCÓŁ MARIACKI
KRAKÓWKOSCÓŁ MARIACKI
RYNEK GŁÓWNYKOSCÓŁ MARIACKI
BARBAKAN
RYNEK GŁÓWNY
RUCZAJRUCZAJ
WAWEL
WAWEL
BARBAKAN
BARBAKANBARBAKAN
MOST GRUNWALDZKI
SUKIENNICE
SUKIENNICEKRAKÓW
KRAKÓWKRAKÓW
RYNEK GŁÓWNY
SUKIENNICE RYNEK GŁÓWNY
BARBAKAN
PLANTY
RYNEK GŁÓWNYPLANTY
RYNEK GŁÓWNY
KOSCÓŁ MARIACKI
RUCZAJ
PLANTY
KRAKÓW
KOSCÓŁ MARIACKI
KRAKÓWKOSCÓŁ MARIACKI
RYNEK GŁÓWNYKOSCÓŁ MARIACKI
BARBAKAN
RYNEK GŁÓWNYPLANTY KOSCÓŁ MARIACKI
KOSCÓŁ MARIACKIBARBAKAN
MOST GRUNWALDZKI
SUKIENNICEKOSCÓŁ MARIACKI
BARBAKANKRAKÓWPLANTY KOSCÓŁ MARIACKI
RYNEK GŁÓWNYKOSCÓŁ MARIACKI
KOSCÓŁ MARIACKI PLANTY
BARBAKANBARBAKAN
MOST GRUNWALDZKIKRAKÓWKRAKÓWRYNEK GŁÓWNYPLANTYKOSCÓŁ MARIACKI
BARBAKANRYNEK GŁÓWNY
MOST GRUNWALDZKI
RYNEK GŁÓWNYPLANTY
KOSCÓŁ MARIACKI
RUCZAJ
RUCZAJ
BARBAKAN
BARBAKANMOST GRUNWALDZKI
SUKIENNICEKRAKÓW
KRAKÓWKRAKÓW
SUKIENNICE RYNEK GŁÓWNY
BARBAKAN
RYNEK GŁÓWNYPLANTY
RYNEK GŁÓWNYPLANTY
KOSCÓŁ MARIACKI
KRAKÓWKOSCÓŁ MARIACKI
RYNEK GŁÓWNYKOSCÓŁ MARIACKI
RUCZAJRUCZAJ
WAWELBARBAKAN
BARBAKAN
KRAKÓWKRAKÓW
RYNEK GŁÓWNY
SUKIENNICE
BARBAKAN
PLANTY
PLANTY
RYNEK GŁÓWNY
KOSCÓŁ MARIACKI
PLANTY
KRAKÓW
KOSCÓŁ MARIACKI
KOSCÓŁ MARIACKI
BARBAKANPLANTY
KOSCÓŁ MARIACKIBARBAKAN
SUKIENNICEKOSCÓŁ MARIACKI
BARBAKANKRAKÓWPLANTY KOSCÓŁ MARIACKI
RYNEK GŁÓWNYKOSCÓŁ MARIACKI
PLANTY
BARBAKANBARBAKAN
MOST GRUNWALDZKIKRAKÓWWAWELKRAKÓWRYNEK GŁÓWNY
PLANTYKOSCÓŁ MARIACKI
RYNEK GŁÓWNY
RYNEK GŁÓWNYPLANTY
KOSCÓŁ MARIACKI
RUCZAJ BARBAKANMOST GRUNWALDZKI
SUKIENNICEKRAKÓW
KRAKÓWKRAKÓW
SUKIENNICE RYNEK GŁÓWNY
BARBAKAN
PLANTY
RYNEK GŁÓWNYPLANTY
KOSCÓŁ MARIACKI
KRAKÓWKOSCÓŁ MARIACKI
RYNEK GŁÓWNY
SUKIENNICEBARBAKAN
RYNEK GŁÓWNY
KOSCÓŁ MARIACKI
SUKIENNICE
RYNEK GŁÓWNY
SUKIENNICE
Od prawie roku zapraszamy naszych Czytelników do wspólnego odkrywania ciekawych miejsc w Krakowie. Zainteresowanie akcją przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Na każdą kolejną wyprawę zgłasza się coraz więcej osób. Rekord padł w grudniu, kiedy to zgłosiło się aż 537 chętnych na podziemną wycieczkę!Postanowiliśmy więc, wyjątkowo, powtórzyć tę samą trasę. Zatem dziewiąta wyprawa, bez-płatne zwiedzanie Muzeum Podziemia Rynku, odbędzie się w poniedziałek, 16 stycznia 2012 roku, o godzinie 17.00. Tradycyjnie oprowadzać nas będzie Mikołaj Mańko. Zgło-szenia, z podaniem liczby osób, prosimy kierować na adres: [email protected]. Uwaga! Mamy tylko 30 miejsc!
WYRUSZAMY Z RUCZAJU
Zdję
cie:
Jędr
zej M
ajka
Pod płytą Rynku – bisMikołaj Mańko
© Wszystkie prawa zastrzeżone. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych, zastrzega sobie prawo redagowania nadesłanych tekstów i nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.
Egzemplarz bezpłatny. Nakład 8000 egz.Na okładce: Monika Jaworska. Zdjęcie: Archiwum prywatne.Redakcja: Jędrzej Majka (redaktor naczelny), Mikołaj Mańko (sekretarz redakcji), Agnieszka Kania, Paweł Chmiel, Ewa Ginter (korekta), Marcin Jakubionek (projekt graficzny, skład i łamanie; e-mail: [email protected]). Kontakt: e-mail: [email protected], tel. 604 400 464.
MAG A Z YN D L A N A S I O N A S
Tu nas znajdziesz w numerze
Reklama: [email protected]; tel. 604 400 464, tel. 694 428 866.Kolejny numer ukaże się 1 lutego 2012. Zamówienia na reklamy przyjmujemy do 6 stycznia 2012.
SUPERMARKET ŁOKIETEKul. Borkowska 17b, ul. Kobierzyńska 123, ul. Obozowa 46GALERIA SMAKU U JACKAul. Chmieleniec 2, ul. Szuwarowa 1PASAŻ RUCZAJCentrum Handlowe, ul. Raciborska 17GALERIA HANDLOWA SOLVAY PARKul. Zakopiańska 105DAY SPA CASCADACASCADA. CENTRUM SPORTU I REKREACJI ul. Szuwarowa 1CENTRUM STOMATOLOGII LUXDENTICAul. Przemiarki 23/5PRALNIA FOKAul. Torfowa 1 (róg z Kobierzyńską)JAGIELLOŃSKIE CENTRUM INNOWACJIul. Bobrzyńskiego 14SKLEP WINA Z GRUZJI I NIE TYLKO... ul. Lipowa 6 ESAMORZĄDOWE PRZEDSZKOLE NR 58ul. Skośna 2J&J SPORT CENTER Skotniki, ul. Winnicka 40DELIKATESY EUROul. Jahody 2STUDIO FRYZJERSKIE BOHEMAul. Szwai 14/7uRESTAURACJA MIĘDZY-NAMI NASZE SKLEPY AVITAColosseum, ul. Miłkowskiego 3 AOSIEDLE EUROPEJSKIE APTEKA MARFARM ul. Bobrzyńskiego 37SMOCZE JADŁO – KAMPUS UJul. Gronostajowa 7, ul. Łojasiewicza 4MINIMARKET MAJAul. Obozowa 64/01DELIKATESY FRAŻET ul. Chmieleniec 6SKLEP SPOŻYWCZY WITul. Ceglarska 27SKLEP SPOŻYWCZY KASIAul. Ceglarska 15SKLEP TERESKOSkotniki, ul. Batalionów Chłopskich 2 ASKLEP SPOŻYWCZY Pychowice, ul. Skalica 28DELIKATESY TYMBARK Pychowice, ul. Sodowa 19/9PTTKul. Zyblikiewicza 2 BKAMPUS UNIWERSYTETU JAGIELLOŃSKIEGO
KOLPORTAŻ BEZPOŚREDNI
2Pod płytą Rynku – bisMikołaj Mańko
6Lalki mnie nie interesowałyrozmowa z Moniką Jaworską
8Czy babcia i dziadek mają obowiązek wychowywać wnuki?o. Leon Knabit
Ryba w zalewie octowejMikołaj Mańko
10Prosty przepis na życieopowieść o Helenie Kubik
Nowości w Salonie TRENDYPatrycja Kuder
Zdecydowanie stawiamy na wysokie standardy usługrozmowa z Martą Hawro-Krawczyk
Życzenia z okazji Dnia Babci i Dnia Dziadka
121314
Czekamy na listy: [email protected]
Wydawca: Wydawnictwo Nemrod, ul. Chmieleniec 29/22, 30-348 Kraków, www.nemrod.pl, e-mail: [email protected]. Druk: Drukarnia Colonel, ul. Dąbrowskiego 16, Kraków.
9
RUCZAJ CAFE ■ nr 1 ■ styczeń 2012
5
Egzemplarz bezpłatny. Nakład 8000 egz.Na okładce: Monika Jaworska. Zdjęcie: Archiwum prywatne.Redakcja: Jędrzej Majka (redaktor naczelny), Mikołaj Mańko (sekretarz redakcji), Agnieszka Kania, Paweł Chmiel, Ewa Ginter (korekta), Marcin Jakubionek (projekt graficzny, skład i łamanie; e-mail: [email protected]). Kontakt: e-mail: [email protected], tel. 604 400 464.
Czekamy na listy: [email protected]
Listy do redakcjiMężczyzna z samochodemDołączam się do głosu Kobiety Bez Sa-
mochodu (RC nr 8/2011). Wprawdzie jeżdżę głównie samochodem, ale właśnie z powodu braku sensownych połączeń MPK z Ruczaju. Krótko:
1. Dlaczego autobusy jeżdżą stadami, tzn. odjeżdżają w odstępach minutowych, a na-stępnie są 15-20-minutowe „dziury”?
2. Kiedy studiowałem na Ruczaju, ostat-nie domy były w okolicy Wydziału Biologii, a na obecnej pętli 114 były 3 małe bloczki ukryte za drzewami. Od tego czasu wybu-dowano tam kilka całych osiedli, a do dal-szej pętli wciąż jeżdżą te same autobusy. Jaki w tej sytuacji jest sens utrzymywania bliższej pętli autobusowej (gdzie kończą bieg 124, 128, 424), dlaczego te linie autobusowe nie mogą zostać wydłużone do Kampusu UJ (chociażby 124, żeby dalsza pętla zyskała połączenie bezpośrednie z dworcem PKP)? Prawdopodobnie mądrale z MPK i ZIKiT-u nie musieli nigdy czekać na bliższej pętli 20 minut na autobus przy -20 st. Celsjusza lub w deszczu i na wietrze, bo może wówczas sami wpadliby na taki genialny w swej pro-stocie pomysł?
3. Może rozesłać mieszkańcom jakąś sto-sowną ankietę z petycją o pozostawienie autobusów po zbudowaniu tramwaju i prze-dłużenie tras o te 3 przystanki? Proszę to nagłośnić, bo nie mam czasu ani siły walczyć z wiatrakami samotnie.
Pozdrawiam redakcję, Wojtek
ZIKiT odpowiadaNiestety, to, co dla niektórych jest jazdą
stadami, wynika przede wszystkim z faktu, że o odpowiednim czasie autobusy te muszą do-cierać do węzłów przesiadkowych, by pasaże-rowie mogli kontynuować jazdę. Wobec, jak powszechnie wiadomo, prac nad nową siatką połączeń bliższa pętla autobusowa, o której mowa, zniknie, a autobusy nie będą jeździć stadami, tylko z określoną częstotliwością. W rekomendowanym przez specjalistów wariancie linia 194 obsługiwałaby Kampus UJ i Krowodrzą Górkę z dworcem włącznie. Natomiast najbliższe rozwiązanie, jak myślę, oprócz kobiety bez samochodu usatysfak-cjonuje też innych mieszkańców Ruczaju. Mowa oczywiście o tramwaju, który na razie dojeżdżać będzie do Gronostajowej i sądzę, że przejmie gros pasażerów autobusowych. Liczę, że także tych, którzy obecnie, z wielu względów, korzystają z samochodów.
Pozdrawiam,Jacek Bartlewicz,
rzecznik prasowy ZIKiT
Od redakcji: Kwestia połączeń komunikacyjnych z Ru-
czaju wciąż powraca i widać, jak jest pa-ląca. Czekamy na inne głosy, propozy-cje rozwiązań. Bez jasnego stanowiska i zaangażowania samych mieszkańców de-cyzje zostaną podjęte bez naszego udziału i z pewnością nie na naszą korzyść.
Sympatyczna rodzinaDziękuję Redakcji za pomysł wspólnego
zwiedzania Krakowa oraz za wywiad z rodzi-ną Państwa Kubisów (RC 9/2011). Warto poznać tak dzielnych i mądrych ludzi! Reflek-sje Pani Katarzyny i Pana Sebastiana nt. życia i wychowania dzieci są poruszające. Proszę o pozdrowienie tej sympatycznej Rodziny.
Może uda się Redakcji przybliżyć miesz-kańcom Nowego Ruczaju prawie niezna-ne postaci patronujące naszym ulicom, np. Szwaję, Bobrzyńskiego oraz wyjaśnić pocho-dzenie nazwy naszej ulicy, tj. Chmieleniec. Sądzę, że warto byłoby przypomnieć, jak wy-glądały te okolice kilka lat temu, może znaj-dzie się ktoś, kto utrwalił na fotografii nasze jeszcze niedawne „bezludzie”...?
Pozdrawiam całą Redakcję, Maria Kochanowska z rodziną
Podziwiam ichWitam,Jestem wiernym czytelnikiem „Ruczaj
Cafe”. W ostatnim numerze urzekła mnie historia rodziny Kubisów. Podziwiam tych rodziców za wewnętrzny spokój i brak obaw o jutro. Osobiście trudno mi siebie wyobrazić w takiej sytuacji. (...)
Z serdecznym pozdrowieniem, Piotr Falicki
Znalazłam czasDziękuję Niani Ani (RC 9/2011) za uświa-
domienie mi, że „nie mam” czasu tylko we własnej głowie. (...) Myślę, że przepis na to, jak znaleźć czas, jest też zawarty w słowach mojego ulubionego Poety: Jeżeli kochasz / czas zawsze odnajdziesz / nie mając nawet ani jednej chwili.
Asia B.
Bądźmy solidarniKryzys jest wszędzie, jak wiemy. Dlatego
wzywam do naszej, ruczajowej solidarności. Róbmy zakupy u naszych sąsiadów, a oni niech przygotują karty klienta dla tych, któ-rzy mieszkają nad nimi. Korzystajmy z ofe-rowanych na Ruczaju, sprawdzonych usług. Wspierajmy wszelkie lokalne inicjatywy. (...) Bo wtedy będziemy mieć coś wyjątkowego, naszego. I wspólnie jakoś się obronimy.
Agnieszka W.
6
RUCZAJ CAFE ■ nr 1 ■ styczeń 2012
mówi Monika Jaworska, motocyklowa mistrzyniJĘDRZEJ MAJKA: Porozmawiajmy może o jedzeniu. Preferuje Pani włoską kuchnię, ale pizzę zamawia Pani bez sera. Jak to?MONIKA JAWORSKA: Nareszcie jakieś inne pytanie niż zazwyczaj. Rzeczywiście, najbardziej lubię włoską kuchnię, dlatego zwracam uwagę na sposób przygotowania dań włoskich w Polsce. Włoska pizza jest zupełnie inna niż u nas, jest po prostu prze-pyszna! Inny też jest sposób jedzenia. Włosi potrafią godzinami siedzieć przy stole. Za-wsze bardzo dużo jem podczas pobytu we Włoszech i po powrocie okazuje się, że przy-było mi kilka kilogramów. Ale skoro nadal mieszczę się w kombinezonie, nie jest tak źle. Jednak pizzę zawsze i wszędzie zamawiam bez sera. Poza tym pizza dla mnie musi być na ostro, podobnie jak makaron. Najczęściej za-mawiam arabiata. Sama również gotuję cza-sem w swojej kuchni w Pychowicach, a moją specjalnością jest spaghetti carbonara.
Boję się tej rozmowy. Mamy rozmawiać o motocyklach i nie wiem, czy dam radę?Teraz już rozumiem, dlaczego zaczął pan od kuchni… Ale tak na poważnie, to nie ma się cze-go bać. Temat motocykli jest bardzo obszerny, ale nie jest tak trudny do rozmowy, jak się wyda-je. Nie trzeba wiedzieć o motocyklach wszyst-kiego, żeby się nimi pasjonować. Na początek proszę spróbować się przejechać i poczuć, co
daje jazda na motocyklu. Gdy już się złapie bak-cyla, wiedza stopniowo przychodzi sama. W se-zonie możemy umówić się na przejażdżkę.
Skorzystam z przyjemnością. Choć daję sło-wo, że nie odróżnię Suzuki GSX-R 1000 K8 od DR-Z400SM ani Yamahy WR450F od Ya-mahy R6 2008 o specyfikacji Superstock 600.Może dlatego, że w tym momencie te motocy-kle to same nazwy, które dla laika nic przecież nie znaczą. Trzeba je zobaczyć i gwarantuję, że wtedy wiele się wyjaśni. Ale chętnie trochę opowiem o wymienionych modelach. Każdy z tych motocykli jest zupełnie inny, nie tylko z wyglądu, ale i z powodu przeznaczenia oraz rozwiązań technicznych. Yamaha R6 to motocykl seryjny, przeznaczo-ny na tor i w pełni przygotowany do startów w wyścigach. Sprowadza się to do tego, że mię-dzy innymi nie posiada na przykład niektórych elementów motocykli drogowych, np. lamp. Ma specjalne opony i kilka rozwiązań technicz-nych, które są potrzebne do ścigania się. Yama-ha WR 450F to typowe enduro, czyli motocykl przeznaczony do jazdy w terenie, w tym roku startowałam na nim w nowo stworzonym Pu-charze Polski Motocross Kobiet. DR-Z400SM natomiast to supermoto, idealny motocykl na miasto i na nasze niezbyt dobrej jakości drogi. Świetnie sprawdza się w korkach, kiedy trzeba dużo manewrować, poruszając się między sa-
mochodami. Wszędzie się zmieści i wszędzie wjedzie. No i ma jeszcze jedną, ważną zaletę – mało pali. Z kolei Suzuki GSX-R1000 to mo-tocykl sportowy, ale przeznaczony na zwykłe drogi. Dla mnie jest idealny do szybkiej jazdy w dłuższe trasy. Ma największą pojemność ze wszystkich moich motocykli.
Jak to się stało, że dziewczynka, zamiast lal-kami, zaczęła bawić się autkami?Nie pamiętam, jak to się zaczęło. Wiem tylko, że od zawsze lalki mnie nie interesowały. Bar-dziej pociągały mnie zabawki, że tak powiem, techniczne. Chciałam wiedzieć, jak coś jest zrobione i jak to się dzieje, że działa. Możliwe, że pewien wpływ na to mieli mój starszy brat i kuzyn, z którymi spędzałam wiele czasu.
Motocykle to niebezpieczna pasja.A dlaczego? Nie mogę się z tym zgodzić, bo już dwadzieścia lat jeżdżę na różnych mo-tocyklach i nie mam wrażenia, żeby to było niebezpieczne. Jest to stereotyp, który poku-tuje wśród osób, które nigdy nie spróbowały jazdy na dwóch kołach. Podobnie dalekie od prawdy jest przekonanie, że motocykliści to nieodpowiedzialni dawcy organów. To nie tak. Wszystko zależy od osoby, która wsiada na motocykl. Bo trzeba pamiętać, że jazda to nie tylko odkręcanie manetki gazu, ale prze-de wszystkim myślenie, ocenianie sytuacji na
R O Z M O W A M I E S I Ą C A6
Mon
ika
Jaw
orsk
a / F
ot. a
rchi
wum
pry
wat
ne
mnie nie interesowały
RUCZAJ CAFE ■ nr 1 ■ styczeń 2012
7
mówi Monika Jaworska, motocyklowa mistrzyni
drodze i przewidywanie zachowań innych uczestników ruchu. Motocykle nie są niebez-pieczne, tylko czasem ludzie, którzy na nie wsiadają, niebezpiecznie się zachowują.
Musiała Pani okłamywać rodziców?Nie było takiej potrzeby. Tata w młodości sam jeździł na motocyklu, teraz porusza się na skuterze. Dobrze więc wie, jak to wyglą-da. Mama natomiast bardzo boi się o mnie. Dlatego nigdy nie była na żadnym wyścigu, w którym startowałam. Rozumiem ją. Po-nieważ sama nigdy nie jeździła, nie wie, jak to jest i dlatego ten sport czasem ją przeraża. Ale wydaje mi się, że w tym momencie obo-je rodzice dobrze wiedzą, czym się zajmuję i z czym się to wiąże. Nie miałam i nie mam potrzeby ich okłamywać.
Co Pani czuje, kiedy strzałka prędkości za-chodzi na czerwone pole, a motocykl prze-kracza prędkość 260 km na godzinę?Co czuję? Jestem skupiona na jeździe. Lubię szybką jazdę, tę adrenalinę, która wtedy ude-rza. Najszybciej jechałam 298 km/h na Suzuki GSX-R1000. Z ciekawości, bo elektroniczny wyświetlacz motocykla nie jest dokładny, za-montowałam GPS, żeby sprawdzić prawdziwy wynik. Na torowym motocyklu nie mam licz-
nika prędkości, więc nie wiem, z jaką dokładnie prędkością jeżdżę. Zresztą na wyścigach nie ma czasu na zajmowanie się zegarami. Prędkość jest dla mnie bardzo przyjemna i zawsze chcę je-chać szybciej. Jednak większość motocyklistów, w tym ja, powie, że od szybkości lepsze są zakrę-ty. Dopiero taka jazda pozwala poczuć praw-dziwą przyjemność. Pozwala również zweryfi-kować umiejętności kierowcy. Co do prędkości, to mamy kolejny stereotyp: że motocyklistom chodzi tylko o szybką jazdę. A dla większo-ści z nas składanie się w zakrętach jest tym, co w motocyklach kochamy najbardziej.
Jak smakuje zwycięstwo?Zwycięstwo to bez wątpienia wspaniałe uczu-
cie. Oczywiście są różne sukcesy. Wygrana naj-bardziej smakuje wtedy, gdy przeciwnik jest naprawdę trudny, kiedy są ciężkie warunki na torze, gdy walka jest zacięta. Nie lubię iść na łatwiznę. Potrzebuję rywalizacji. W tym roku udało mi się wywalczyć tytuł Mistrzyni Włoch Trofeo Femminile Stock 600. Zwycię-stwo to cieszy tym bardziej, że początek se-zonu zaczęłam bardzo pechowo. Już podczas pierwszej rundy zepsuła mi się pompa wodna. I chociaż udało się kupić nową i ją wymienić, zabrakło już czasu na trening, ustawienia motocykla i przypomnienie toru. A podczas drugiej rundy, pod koniec pierwszych kwali-fikacji, silnik odmówił dalszej pracy. Pozosta-wało albo się pakować i wracać do domu, albo załatwić nowy silnik. O tej pierwszej opcji na-wet nie chciałam myśleć. Ale i tym razem się udało. Dzięki pomocy kilku osób motocykl z nowym silnikiem był gotowy na rano, tyl-ko nie było już okazji do przetestowania ani zmiany ustawień. W wyścigu zajęłam drugie miejsce i to dało mi ogromną satysfakcję, bo pokonałam nie tylko rywali, ale również prze-ciwności losu.Do swoich ważnych sportowych osiągnięć za-liczam tytuł Wicemistrzyni Włoch i Europy Kobiet w 2009 r. Nie spoczywam jednak na laurach i liczę, że te największe sukcesy są jesz-
cze przede mną.
O czym Pani marzy?Mam sporo marzeń, nie-które bardziej realne, inne mniej. Jak każde-mu sportowcowi, marzy mi się porządny zespół i sponsor, żeby nie martwić się o kwestie finansowe i przyszłość startów. Marzy mi się też udział w wyścigu na Wyspie Man oraz w raj-dzie Dakar. No i założenie szkoły motocyklowej, takiej z prawdziwego zdarzenia, bo motocykliści chętnie podnoszą swoje umiejętno-ści, a nie zawsze mają gdzie się doszkalać.Chyba też, jak każdy mo-
tocyklista biorący udział w wyścigach, marzę, by startować w wyścigach o coraz wyższej ran-dze, np. w Mistrzostwach Świata. A na sam koniec chciałabym o swoich doświadczeniach i przygodach napisać książkę.
Mon
ika
Jaw
orsk
a / F
ot. a
rchi
wum
pry
wat
ne
Wspierajmy naszych sąsiadów!Jeśli ktoś (indywidualnie, firma) był-by zainteresowany choćby częścio-wym sponsoringiem motocyklowych startów Moniki Jaworskiej, prosimy o kontakt. Szczegóły na www.monikajaworska.com
8
RUCZAJ CAFE ■ nr 1 ■ styczeń 2012
świadczymy pełen zakres usług weterynaryjnych: ∎ profilaktyka ∎ leczenie ∎ badania laboratoryjne
Obowiązku nie mają, ale często mają wewnętrzną potrzebę. Często też praca rodziców, ich wyjazdy stawiają
rodzinę w sytuacji niemającej innego wyjścia, jak oddanie dzieci na wychowanie dziadkom. Jeśli ci zdecydują się na takie zajęcie, to jest ogrom-na pomoc rodzicom. Ale niekiedy takim wnu-kom, wychowanym przez babcie, nie wychodzi to na dobre. Potem rodzice mają pretensje do dziadków, że rozpieszczają wnuki, że spełniają ich zachcianki, że nie potrafią wymagać. Nie za-wsze tak jest, ale się zdarza. Mówi się, że w domu mamusia wychowuje chłopca, a tatuś mężczy-znę. A kogo wychowuje w takim razie babcia?
o. Leon Knabit – najpopularniejszy mnich w Polsce. Słynie z otwartości i niesamo-witego poczucia humoru. Autor wielu książek, m.in. Czy zwierzęta mają duszę?, Instrukcja obsługi mężczyzny i Kogo kochają kobiety?, której fragment zamieszczamy obok.
Cenimy babcie i dziadków. Wnuki ich uwielbiają. Dni babci i dziadka w przedszkolach są obchodzone
bardzo uroczyście, ale trzeba dużo roztropno-ści i siły wewnętrznej, żeby babcia i dziadek rzeczywiście pomogli w wychowaniu, a nie w „rozmywaniu” tego, co rodzice już osiąg-nęli. Czasem jest tak, że rodzice w ogóle nic nie robią, a uważają, że to niezła sytuacja, gdy babcia i dziadek zajmują się dziećmi, które wtedy czują, że są kochane. Lepiej jednak, jeśli dziadkowie tylko mądrze pomagają, a ro-dzice wychowują. Trzeba wypracować dobry, rodzinny układ.
o. Leon Knabit
zdję
cia:
jm
PRZYCHODNIA WETERYNARYJNA
ul. Chmieleniec 39 (obok poczty)tel. 12 263 10 59
czynne:pn-pt 10.00-19.30, sob 10.00-14.00
∎ chirurgia ∎ stomatologia ∎ okulistyka
15% taniej
SALON PIĘKNOŚCI DLA PSÓW I KOTÓW
Czy babcia i dziadekmają obowiązek wychowywać wnuki?
S T R O N A O J C A L E O N A
W styczniu rabat na strzyżenie z kąpielą oraz na zabiegi stomatologiczne (ultradźwiękowe usuwanie osadu nazębnego z lakierowaniem). Prosimy o wcześniejsze telefoniczne umawianie wizyt w salonie i na zabiegi.
RUCZAJ CAFE ■ nr 1 ■ styczeń 2012
9
Zawsze marzyłem o tym, żeby mieszkać nad morzem, w domu rybaka. Każdego ranka wsiadać do jego łodzi, wypływać z nim w błękitną dal i oglądać z bliska jego pracę. Może dlatego tak
smakują mi ryby?
Marzenia to jedno, a rzeczywistość jest taka, że ryby kupuję w markecie lub na straganach na Nowym Kleparzu. Wiem do-
skonale, że większość ryb sprzedawanych w Krakowie została wyhodo-wana w sztucznych warunkach. Ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Bo człowiekowi, który wychował się na Hemingwayu, nawet przy kawałku panierowanego mintaja łatwo usłyszeć szum morskich fal.
Żeby przygotować rybę w occie, możemy wziąć filety dowolnego ga-tunku ryb. Ja najczęściej korzystam z mrożonych filetów morszczu-
ka lub mintaja. Najpierw należy przygotować zalewę. Do garnka z wodą dodać ocet, sól, cukier, przyprawy i postawić na ogniu. Gdy wywar się zagotuje, wrzucić do wrzątku pokrojoną w talarki cebulę i od razu zga-sić pod wywarem ogień. Całość odstawić do wystygnięcia.
Rozmrożone filety odsączyć z nadmiaru wody, obtoczyć w mące, jaj-ku i bułce tartej, obsmażyć na oleju do uzyskania złocistego koloru.
Gdy filety wystygną, ułożyć je w naczyniu, przekładając cebulą z ostyg-niętego wywaru. Następnie całość zalać wywarem i odstawić w zimne miejsce na 24 godziny.Tak przyrządzona ryba najlepiej smakuje z białym pieczywem.
Mikołaj Mańko – pochodzi z Drohobycza, autor książki Kuchnia klaszto-rów prawosławnych. Na co dzień przewodnik po Krakowie, można go
spotkać w różnych częściach miasta, zawsze w otoczeniu ludzi. Kiedy nie oprowadza turystów, zamyka się w kuchni i gotuje.
Mieszka w Pychowicach.
RybaMikołaj Mańko
w zalewie octowejskładniki:■ 8 filetów rybnych■ mąka ■ 2 rozbełtane jajka ■ bułka tarta do panierki
zalewa:■ 1 litr wody■ ½ szklanki octu 10%■ 1 łyżka soli■ 1 ½ łyżki cukru ■ 5 ziaren ziela angielskiego■ pół łyżeczki ziarenek czarnego pieprzu■ 2-3 liście laurowe■ 3 duże cebule
zdję
cia:
jm
D O B R Z E D O P R A W I O N E 9
W styczniu rabat na strzyżenie z kąpielą oraz na zabiegi stomatologiczne (ultradźwiękowe usuwanie osadu nazębnego z lakierowaniem). Prosimy o wcześniejsze telefoniczne umawianie wizyt w salonie i na zabiegi.
10
RUCZAJ CAFE ■ nr 1 ■ styczeń 2012
Dzień dziewczynki, mieszkającej na wsi z początku lat 30. ubiegłego wie-ku, wypełniał pobyt w szkole, a po-
tem fizyczna praca w gospodarstwie. Jako naj-starsze dziecko miała także wiele obowiązków związanych z prowadzeniem domu i opieką nad przyrodnim rodzeństwem. Helenka tylko pięć lat chodziła do ówczesnej szkoły pod-stawowej. Na dalszą naukę, nad czym bolała
19 września 1921 roku, w małej wiosce pod Krakowem, przyszła na świat Helena, drugie z kolei dziecko Józefy i An-toniego Soswów. Mała Helenka nie poznała swojego starszego brata Stasia, który zmarł jako niemowlę, ale całe życie ma blisko siebie młodszą o pięć lat, pełną wigoru siostrę Antoninę, zwaną Manią. Szczęśliwe dzieciństwo dziewczynki skończyło się wraz z przedwczesną śmiercią ojca oraz powtórnym zamążpójściem matki, która sama nie mogła sobie poradzić z prowadzeniem niewielkiego gospodarstwa.
Jest wrzesień 2011 roku. Na uroczystość z okazji 90. urodzin Heleny Kubik przybywają jej dwie córki z mężami, sześć wnuczek i wnuk, czworo prawnucząt, siostra, szwagierki, a także krewni i znajomi. Stojąc przy urodzinowym torcie, wzruszona jubilatka mówi łamiącym się głosem: Dziękuję wszystkim za przybycie... I za to, że byliście ze mną w moim życiu, w moich smutkach i radościach. Głośne Sto lat! Sto lat! rozbrzmiewa jeszcze długo.
Opowieść o naszej Babci
całe życie, nie dostała pieniędzy od ojczyma. W szkole nauczyłam się na pamięć wielu wier-szy i nawet dziś mogłabym wystąpić w akademii i wyrecytować ten o bitwie pod Grunwaldem. W klasie byli różni uczniowie, tak zwane „plu-sy” i „minusy”. Ja byłam „plusem”. Ksiądz też wiedział, że znam bardzo dobrze Stary i Nowy Testament. Chociaż w domu miałam wieczorem tylko chwilę, żeby przy lampie naftowej odrobić
zadanie i skreślić kilka zdań. Za to bardzo dużo czytałam, przy każdej okazji. A potem sama nauczyłam się krawiectwa.
Kiedy wybuchła II wojna światowa, He-lena właśnie miała skończyć 18 lat. Po-
dobnie jak wielu jej rówieśników, określanych mianem „pokolenia Kolumbów”, doświadczy-ła hitlerowskich represji i strachu. Wspomina ucieczki w pola, ukrywanie się w zbożu lub
10 R O D Z I N N E O P O W I E Ś C I
Fot
. arc
hiw
um p
ryw
atne
RUCZAJ CAFE ■ nr 1 ■ styczeń 2012
11
Lek. stom. Krystian StangelSpecjalista Stomatologii Zachowawczej i Endodoncji, Implantolog
Ul. Chmieleniec 19/U1, 30-348 Kraków
www.stanmed.com.pl
∎ implanty (różne systemy)∎ pełnoceramiczne:
∎ korony∎ mosty∎ licówki
Pasaż Ruczaj
Chmieleniec
Bobrzyńskiego
Chm
iele
niec
www.stanmed.com.pl www.gamadent.pltel. 507 171 350
19A 19
Opowieść o naszej Babci
przy miedzy. Najpierw przed Niemcami, po-tem przed Rosjanami. Z obawy przed rewizją rodzina Heleny zakopała w obejściu drewnia-ne skrzynie, jedną z węglem, drugą z książka-mi. Jednak po wojnie nikt nie pomyślał o tym, aby je odnaleźć. Poznałam trochę niemieckie-go, bo moja babcia Marysia była na robotach w Breslau, czyli we Wrocławiu. To mi pomo-gło, kiedy Niemcy kazali nam pracować przy okopach. Spodobało się takiemu jednemu, że go rozumiem, i zwolnił mnie z kopania.
Po zakończeniu wojny można było zacząć myśleć o ułożeniu sobie życia prywat-
nego. Po pracowitym tygodniu w niedziele był czas na zabawy taneczne, które zaczynały się zaraz po południu. Ale za to po zacho-dzie słońca młode panny musiały wracać do domu.
Babciu, chodziłaś na randki?Nie było mi wolno! Ale miałam duże
powodzenie u chłopców. Kiedyś byli inni mężczyźni, bardziej zdecydowani. Wiedzieli, czego chcą.
Taka opinia zostaje wypowiedziana mimo przeżycia zawodu miłosnego, który nawet w krótkiej wzmiance brzmi jak z prawdziwego melodramatu.
A jak poznałaś dziadziusia? Dlaczego wyjechaliście na Ziemie Zachodnie?
Poznałam go jeszcze przed wojną, w szko-le siedział w ławce za mną. Wyjechaliśmy na zachód jako narzeczeni, a ślub wzięliśmy już w Górach Sowich. W domu, przy ojczymie, nie było dla mnie miejsca, a tam ściągnęli nas kuzyni. Czekało na nas mieszkanie w ponie-mieckim domu i praca.
Kilkuletni pobyt w okolicach Nowej Rudy należał do najszczęśliwszych okresów
w życiu młodej kobiety. Towarzyszyli jej życz-liwi ludzie, którzy najpierw zatroszczyli się o wesele (Suknię miałam białą, długą, a przyjęcie na dwadzieścia osób.), a potem wspierali mło-
de małżeństwo, szczególnie gdy na świat przy-szła ich pierwsza córka.
Spokojne życie rodzinne zakłóciły spowodo-wane brakiem jodu problemy zdrowotne
Heleny i koniec zleceń dla jej męża, Czesława, który pracował jako dekarz. Cała trójka musia-ła wrócić w rodzinne strony. Mąż i ojciec naj-pierw zatrudnił się przy budowie Nowej Huty, a po narodzinach drugiej córki wspólnie z żoną zdecydował się na bardziej wówczas opłacalną uprawę tytoniu. Nastały lata niezwykle ciężkiej pracy, związanej z koniecznością spłaty przy-rodniego rodzeństwa Heleny (małżeństwo osiadło na ojcowiźnie) i kształceniem córek, a także z opieką nad krewnymi.
W połowie lat 70. choroba zabrała ukocha-nego męża, ojca i dziadka trzech wnu-
czek. Helena nadal prowadziła gospodarstwo, szyła dla znajomych, opiekowała się wnuczkami podczas wakacji. Los nie szczędził jej kolejnych przeciwności. Na szczęście wyszła cało z wypad-ku na drodze, a mieszkająca po sąsiedzku siostra cudem uratowała ją i córkę po tym, jak z ich wę-glowej kuchenki ulotnił się czad.
Z czasem zachodzące w kraju zmiany po-zwoliły Helenie przejść na rolniczą emery-
turę i odczuć namiastkę finansowej stabilności, ale musiała z wielkim żalem sprzedać swoją krowę, bo mleczarnia przestała odbierać mleko. Remont domu wymusił też rozbiórkę pieca, w którym przez kilkadziesiąt lat co tydzień piekła uwielbiany przez wszystkich chleb.
Mimo wieku babcia i już prababcia Hela nadal tryska humorem i znajduje w pa-
mięci powiedzonko odpowiednie do każdej sytuacji. Dużo czyta, jest dobrze zorientowa-na we wszystkim, co dzieje się na świecie. Co prawda sama nie jeździ już na jarmark, ale za to do niej przyjeżdża obwoźny sklep „Kubuś”, dostarczając prasę i pozwalając na przyjemność samodzielnych zakupów. Nieosiągalne kiedyś, a teraz zupełnie oczywiste połączenie telefo-niczne oraz Internet sprawiają, że świat zbliżył się do staruszki wtedy, kiedy ona sama nie może już aktywnie wychodzić do niego. Jednak na
pytanie, kiedy żyło się lepiej: dawniej czy dzi-siaj, nie pada żadna odpowiedź.
Babciu, jakie było Twoje życie? Kolorowego życia nie miałam. Ale było do-
bre. Ludzie zawsze usłyszeli ode mnie życzliwe słowo, potrafiłam im doradzić. Ale jak było coś złego, to też umiałam powiedzieć prawdę prosto w oczy. Wiem, że jest też życie pozagro-bowe. Kiedy byłam dzieckiem, w domu nieraz działy się dziwne rzeczy. Coś się nagle prze-wracało, coś spadało. Szczególnie wtedy, gdy ojczym na nas bardzo krzyczał. Jestem pewna, że to mój tata brał nas wtedy w obronę. Teraz często się zastanawiam, jaki byłby mój starszy brat. Kiedyś miałam sen, że koło grobu mojego ojca stoi jakiś dorosły mężczyzna. I tak sobie myślę, że to był właśnie Staś.
O czym myślisz, gdy patrzysz na swoje wnuki i prawnuki?
Modlę się, żeby wszystkim wam było do-brze i żeby wam się powodziło.
Babuniu, jesteś wciąż aktywną i pełną energii osobą. Jak zachować dobre zdrowie i sprawność?
Przeżyłam zatrucie czadem, wpadłam pod samochód, ale Opatrzność czuwała nade mną. Zawsze ciężko pracowałam, teraz też ciągle coś robię. Trzeba dużo się ruszać, za to niewiele jeść.
Jak się czujesz?Świetnie!
Co zrobić, Babciu, żeby dobrze żyć? Jak udało Ci się zachować taką pogodę ducha?
Najważniejsze to wierzyć i dużo się modlić. Ja się nie rozstawałam z różańcem. I zawsze się uśmiechać. Nawet przez łzy.
Rozmowę ze swoją babcią przeprowadzili: wnuk Paweł oraz mieszkające na Ruczaju wnucz-ki – Ola, Kasia, Jadzia, Agnieszka, Ania i Magda.
Opracowała: Agnieszka Kania
R O D Z I N N E O P O W I E Ś C I
Fot
. arc
hiw
um p
ryw
atne
12
RUCZAJ CAFE ■ nr 1 ■ styczeń 2012
Zdecydowanie stawiamy
ESSENSITY to innowacyjna i luksusowa se-ria ekologicznych farb bezzapachowych, bez amoniaku, na bazie esencji organicznych oraz substancji oleistych z bambusa – najszybciej rosnącej rośliny na świecie. Efekt koloryzacji ESSENSITY to piękne, błyszczące, natural-nie wyglądające i zdrowe włosy. Posiadamy w ofercie również kosmetyki do pielęgnacji w domu. ESSENSITY to oferta dla Pań lubią-cych produkty najwyższej jakości, ceniących sobie komfort bezzapachowej koloryzacji. To doskonały produkt dla przyszłych Mam, dla których już wkrótce będziemy organizować specjalne dni koloryzacji, kiedy to w wy-znaczonych godzinach w salonie przebywać będą tylko przyszłe Mamusie na koloryzacji bezzapachowej, a w trakcie usługi będą mogły skorzystać z bezpłatnej konsultacji dietetyka i pediatry. O szczegóły można pytać, pisząc na adres e-mailowy: [email protected]
3. 3DMENSION – to nowość dla Panów, seria kosmetyków Schwarzkopf do pielęgnacji i stylizacji. Proponujemy nowość – dyskretną i ekspresową koloryzację, zapewniającą Panom włosy o wyglądzie naturalnym, wypielęgnowa-ne, z efektem zretuszowanej siwizny. Koloryza-cję wykonuje się metodą ekspresową na myjce i nie wymaga ona użycia klimazonu.
Serdecznie zapraszam do naszych salonów.Patrycja Kuder
W odpowiedzi na oczekiwania na-szych Klientów nieustannie szu-kamy nowych rozwiązań, szko-
limy się, testujemy nowe produkty, aby móc proponować kosmetyki i usługi najwyższej ja-kości. Doradzamy, jak zadbać o włosy, szczegól-nie w okresie włączonych kaloryferów i suche-go powietrza. Nasze włosy są teraz zmęczone, nie mają połysku i łatwo się przetłuszczają. W zimie trzeba je zatem szczególnie starannie pielęgnować.
Od stycznia w naszych salonach Trendy Hair Fashion na Chmieleńcu i na Bo-
ciana czeka na Państwa szereg nowości, z któ-rych trzy chciałabym zaprezentować poniżej:
1. GLOBAL KERATIN – keratynowe prostowanie włosów. Metodą pielęgnacyjną sprawimy, że włosy naszych Klientek nabiorą połysku, będą się świetnie układały i wyglą-dały niezwykle luksusowo. Jest to wspaniałe rozwiązanie dla Pań codziennie prostujących włosy, ponieważ po tym zabiegu wystarczy je tylko umyć i wysuszyć, a będą wyglądać jak po prostowaniu. To bardzo ułatwia po-ranne przygotowania do wyjścia do pracy. Efekt utrzymuje się do 4 tygodni. W styczniu niespodzianka: do każdego zabiegu parasol w prezencie.
2. ESSENSITY – nowa linia do kolory-zacji firmy Schwarzkopf, o której kosmetyki (innowacyjne linie) poszerzamy ofertę Welli.
w Salonie TRENDYNowości
ul. Bociana 4d (Prądnik Biały) tel. 12 346 13 63 www.trendybociana.com
nasze atuty:profesjonalny zespół fryzjerów
oryginalne kosmetyki Wella i Schwarzkopfwysoka jakość usług
atrakcyjne ceny
Studio fryzjersk ie Trendy Hair Fashion
Organizujemy dla firm eventy z zakresu stylizacji i wizerunku w biznesie.
s e r d e c z n i e z a p r a s z a m y d o n a s z y c h s a l o n ó w
ul. Chmieleniec 2a (Ruczaj) tel. 12 263 62 67
www.trendychmieleniec.com
12 S T R E F A U R O D Y
Drogie Klientki i Drodzy Klienci, witam Was w Nowym 2012 Roku i życzę wszelkiej pomyślności oraz radości każdego dnia!
z ku
pone
m
doda
tkow
e 10
% ra
batu
na
wsz
ystk
ie u
sługi
Fot.
Tren
dy H
air F
ashi
on
Fot.
Day
Spa
Cas
cada
RUCZAJ CAFE ■ nr 1 ■ styczeń 2012
13
Czym różni się kosmetolog od pani kos-metyczki?
Zabiegi wykonywane przez technika kosmetyki i przez licencjonowanego kosme-tologa są na ogół podobne, ale dzięki swojej profesjonalnej wiedzy i praktyce kosmetolog nie poprzestaje na doraźnej pomocy. Dzięki indywidualnemu podejściu i bardzo dokładnej Karcie Klienta zdobywa wiedzę na temat sty-lu życia, warunków pracy, sposobu odżywiania się i stanu zdrowia swoich klientów. Następnie w sposób holistyczny, szukając często ukrytych przyczyn, rozwiązuje problemy kosmetyczne
zgłaszających się do gabinetu osób. Zdarza się, że kieruje kogoś do dermatologa lub innego spe-cjalisty, by po wyleczeniu jakiegoś schorzenia zaproponować działania typowo pielęgnacyjne.
Kosmetolog bierze ponadto pod uwagę oczekiwania i preferencje swoich klientów, podaje szczegółowe informacje o rodzaju, przebiegu i czasie trwania proponowanych zabiegów. Ważny jest dla niego stan ducha klientki czy klienta, dlatego jest gotowy każ-dego wysłuchać, a wszystko po to, aby wizy-ta w gabinecie kosmetycznym wpłynęła nie tylko na poprawę wyglądu, ale stała się także okazją do odprężenia, przyniosła ulgę i wyci-szenie.
Myślę, że czytelniczki powinny wiedzieć, że w naszym Day Spa Cascada przez cały rok istnieje możliwość konsultacji z kosmetolo-giem. Konsultacja jest bezpłatna. Jedynym wymogiem jest wcześniejsza rezerwacja ter-
Ś W I A T P I Ę K N A
na wysokie standardy usług
mówi Marta Hawro-Krawczyk,kosmetolog z Day Spa Cascadaminu konsultacji. Warto dowiedzieć się wię-cej o stanie naszej cery, naszego ciała.
W sklepach mamy sporo kosmetyków do domowego użytku. Dlaczego jednak warto udać się do specjalisty?
Sami nie zawsze potrafimy dobrać odpo-wiedni dla naszej skóry produkt, a eksperymen-towanie z tanimi i nieznanymi kosmetykami może się źle skończyć. Odwiedzając profesjo-nalny gabinet, mamy pewność, że preparaty są bezpieczne, nawet dla osób z bardzo wraż-liwą skórą. Ja sama osobiście testuję wszystkie
używane w pracy kosmetyki i odbyłam szereg szkoleń dotyczących obsługi każdego urządze-nia, które wykorzystuję podczas zabiegów.
Na Ruczaju jest wiele zakładów kosme-tycznych. Czym się kierować, wybierając ten dla siebie?
Warto zwrócić uwagę już na swoje pierwsze wrażenie po wejściu – wystrój i atmosferę ga-binetu. Kobiety mają mnóstwo obowiązków, zatem miejsce, do którego uda im się wymknąć na małą przyjemność zadbania o siebie, powin-no dostarczyć relaksu także zmysłom i duszy. Trzeba koniecznie pamiętać o tym, że profe-sjonalista podsunie nam kartę pytań, będzie chciał znać nasze preferencje (np. zapachowe) i wypyta o wcześniej wykonywane zabiegi.
Jedną z najbardziej istotnych spraw jest kwe-stia dezynfekcji. W dobrym gabinecie, takim jak nasz, sterylizacja narzędzi jest wykonywana
Zdecydowanie stawiamy
w specjalnym urządzeniu, autoklawie. Jest to medyczny system dezynfekcji, najbardziej sku-teczna ochrona przed jakimkolwiek zakaże-niem. Naszym klientom zapewniamy ponadto jednorazową bieliznę, prześcieradła, klapki etc.
Wisienką na torcie dla naszych Klientów jest położenie Day Spa Cascada, zlokalizowa-nego w samym sercu Centrum Sportowego i tuż obok stadniny koni. Wybór miejsca jest w wielu przypadkach wyborem komfortu. W Cascadzie komfort to także możliwość ro-dzinnego wyjścia. Mamy w ofercie wiele zajęć ruchowych dla dzieci. W trakcie zajęć dziecka mama ma czas dla siebie. Przy dzisiejszym szybkim stylu życia ma to ogromną wartość. Ponadto w każdym momencie zajęć dziecko może przyjść do mamy, która zyskuje bezcen-ne poczucie spokoju psychicznego, że dziecko jest bezpieczne i pod dobrą opieką.
Z jakich zabiegów kosmetycznych warto skorzystać w okresie zimowym?
Idealna w tym okresie jest mikroder-mabrazja, czyli głębokie, bezbolesne i kon-trolowane złuszczanie naskórka przy użyciu wielostopniowej głowicy z drobinkami dia-mentu. To zabieg szczególnie polecany osobom z przebarwieniami, łojotokiem, rozszerzonymi porami. Po mikrodermabrazji skóra staje się gładsza i wygląda zdrowiej, a drobne zmarsz-czki ulegają redukcji. Wskaza-nym w zimie zabiegiem jest także parafina na dłonie, które
są wtedy bardzo na-rażone na wysuszenie. Dzięki ciepłej parafinie lepiej wchłaniają się kremy, a skóra nabiera miękko-ści i delikatności.
W krótkie i szare dni sposobem na po-prawę humoru może okazać się czekoladowy zabieg na ciało, gwarantujący dużą porcję endorfin i przyjemności. Polecam też ma-saż miodem, usuwający napięcia mięśniowe i wzmacniający system odpornościowy. Miód ma wspaniałe właściwości oczyszczające. Jest doskonały na przeziębienia i problemy ze snem.
Marta Hawro-Krawczyk – absolwentka kosmetologii Krakowskiej Wyższej Szkoły Promocji Zdrowia, ukończyła także wiele kursów doskonalących z zakresu kosmetyki twarzy i ciała. Jej pasją jest kosmetologia, zdrowy styl ży-cia oraz taniec. W pracy najbardziej cieszy ją zadowolenie klientów. Mieszka w okolicach Ruczaju.
Kraków, Szuwarowa 1 tel. 12 262 48 48, tel. kom. 664 089 539
w w w . c a s c a d a . c o m . p l
w Salonie TRENDYNowości
Fot.
Tren
dy H
air F
ashi
on
Fot.
Day
Spa
Cas
cada