11 nasze sprawy 9 marca 2017 r. Ziemia Piotrkowska N iccolo Ugo Foscolo, jeden z bar- dziej interesujących poetów i prozaików, zaliczanych czasa- mi do preromantyków, zauważył, że każda łza uczy nas jakiejś prawdy. Życie, to tyle, co cierpienie. Oczywiście zdarzają nam się krótsze albo dłuższe okresy, kiedy względna wygoda naszego ludzkiego bytowania pozostaje na tyle jaskrawa, że niemal nie dostrzegamy dyskomfortu towarzyszącego naszej egzystencji; nie- wygody, która jest obecna nawet w najbar- dziej szczęśliwych momentach naszego życia. Niewygody, albo po prostu cierpie- nia. Najbardziej nawet spełnieni bywamy przecież zmęczeni, głodni, zaniepokojeni, wystraszeni, zdezorientowani, niepewni jutra, rozdarci wewnętrznie. Można by mnożyć bez końca epitety opisujące nasz ból. Smutna, a może nawet przerażająca konstatacja. Czy jednak naprawdę? Natura rzeczywistości, która nas otacza jest, rzecz jasna, nierozpoznana i każdy, kto twierdzi, że zna istotę świata, jest zwy- kłym kłamcą. Naturalnie naukowcy mogą nam opowiedzieć o konstrukcji fizycznej tego co nas otacza, filozofowie przedsta- wią nam ogląd natury w określonej per- spektywie, duchowni powiedzą nam o rzeczach ostatecznych. Wszyscy oni będą mieli w pewnym sensie rację, w takim samym zresztą stopniu jak ślepcy z hinduskiej przypowieści, których zada- niem było opisanie słonia. Pierwszy z nich chwytając trąbę zauważył, że słoń jest podobny do węża, drugi, który chwycił nogę stwierdził, że przypomina drzewo. Ten, który oparł się o brzuch uznał, że słoń wygląda jak spory pagórek. Każdy z nich miał rację, podobnie jak przywołani wcześniej naukowiec, filozof i ksiądz. Oczywiście można równie dobrze powie- dzieć, że wszyscy się mylili. Kiedy jednak w miejsce słonia stawiamy świat, który nas otacza, w jednej przynajmniej kwestii nie ma mowy o pomyłce. Świat przypomi- na słoik z muchami, w którym mały chło- piec trzyma złowione owady, po to aby przynajmniej od czasu do czasu móc je dręczyć. Tyle wie nawet ślepiec. Tymczasem większość z nas infantylnie pozostaje na etapie tej prostej obserwacji, nie zadając sobie trudu dociekania, cóż miałoby z tego wynikać. Kiedy jednak przyjrzymy się bliżej naszemu bólowi, okazuje się, że zasadniczo jest on obecny nie tyle w tym, co na zewnątrz, ile raczej w nas samych. Podejmując wysiłek refleksji odkrywamy, że źródłem cierpie- nia jesteśmy my sami. Miałem kiedyś przyjemność rozmawiać z pewnym roz- sądnym duchownym, który zauważył trafnie, że chrześcijanie – o ile są nimi nie tylko z nazwy – rozpoznali przeciwnika. To nie diabeł i jego zastępy demonów, to nie okrutny świat jest przeciwko nam. Rozpoznaliśmy przeciwnika i okazało się, że my sami nim jesteśmy. Wszystkie duchowe tradycje mówią to samo. Okazu- je się, że również psycholodzy widzą spra- wy podobnie, kiedy dla przykładu czyta- my prace psychoanalityków, choćby Junga, odkrywamy w nich coś, co jest nazywane archetypem cienia. Naszą mroczną naturę, która drzemie w ukryciu i sprawuje nad nami kontrolę dopóty, dopó- ki nie zostanie rozpoznana jako część skła- dowa naszej osobowości. Wówczas traci moc i może być nie tylko kontrolowana, ale nawet użyteczna. Przyglądając się powyższemu, z jeszcze większą uwagą zauważymy, że to, co przysparza nam bólu, owa drzemiąca w nas zwierzęcość, per se, jest raczej neu- tralna. Rzeczywisty konflikt powstaje na granicy pomiędzy naszą zwierzęcością a naturą społeczną, która każe nam prag- nąć, albo żywić awersję, czy wreszcie powoduje swoisty rodzaj iluzji, jaka nigdy by nie powstała, gdyby nie wymogi oto- czenia. To właśnie pragnienia, albo prag- nienia o znaku ujemnym, czyli właśnie awersja powodują, że cierpimy, a wspom- niana wcześniej iluzja przekonuje nas, że świat może nam dać to czego tak napraw- dę dać nie może. Okłamywani przez samych siebie wierzymy, że udany zwią- zek uczyni nas szczęśliwymi, że dobra praca da nam satysfakcję, że wygodny dom da nam poczucie bezpieczeństwa. Tymczasem wszystkie te pożyteczne rze- czy zrodzą jedynie cierpienie. Udany związek sprawi, że będziemy drżeć na myśl o chorobie czy śmierci naszego part- nera, dobra praca sprawi, że będziemy mieć mało wolnego czasu, wygodny dom spowoduje, że będziemy musieli spłacać kredyt albo przynajmniej rachunki za ogrzewanie i media. Uważny czytelnik zauważy zapewne w tym miejscu, że po pierwsze, to uproszczenia, a po drugie, że cały ten wywód trąci nihilizmem. Zga- dzam się co do pierwszego. Oczywiście można kupić dom za gotówkę, nawet jed- nak wtedy, prędzej czy później, pojawi się problem, problem, który płynie z podsta- wowej właściwości świata jaką jest złożo- ność i nietrwałość. Kredyt, czy brak czasu, to tylko ilustracje. Czy jednak wszystko to skazuje nas na nihilizm? Wręcz przeciw- nie, wszystko to każe nam akceptować kształt świata, który zawiera w sobie światło i mrok, ból i rozkosz, radość i smu- tek, ale co najważniejsze wskazuje na kie- runek naszych ludzkich poszukiwań. Na to, co istnieje w nas i jest rożne od tego co nas otacza; na tego, który patrzy przez nasze oczy i słucha naszymi uszami. Na stałą i zawsze żywą obecność w nas, która jako jedyna zawiera w sobie permanentny spokój przynoszący ulgę od pragnień i żywość egzystencji, która wystarcza w każdej sytuacji, obojętne czy nazwiemy ją dobrą czy złą. Ale, ale - a co z domem, pracą, żoną albo mężem, samochodem i telefonem? Pra- wie trzy tysiące lat temu Lao Tze na to pytanie odpowiedział następująco: Trzydzieści szprych zbiega się w środku koła, lecz użyteczność wozu jest w pustym środ- ku Wypalona skorupa tworzy kształt glinianej misy, lecz użyteczność jest w jej pustce Aby wznieść dom, budujesz ściany, lecz użyteczność domu jest w pustej prze- strzeni Korzyść wynika z tego co istnieje, lecz użyteczność z tego, czego nie ma Nasza wewnętrzna natura jest jedyną nie- złożoną rzeczywistością, niezłożoną, a więc nie podlegającą rozkładowi, pustą jak fizyczna próżnia, która zdaniem fizy- ków zawiera w sobie wszystko co istnieje. Korzystajmy więc z przedmiotów i zda- rzeń, ale wartości szukajmy w sobie, gdzie istnieje wszystko jako możliwość i gdzie nie ma pragnienia, a jest jedynie spokój życia w każdej kolejnej chwili. MIcHaŁ SzUlc Psychologia ... psychologii Pusta micha, pelny duch Tolek Gałązka ma głos Jak się mata ludzie kochane! Znowu problemy z ta całą Unią Europejską. Jak mówi wujek Teofil, a on jest wytrawnym wiejskim poli- tykiem, to Turcja nas tak bardzo zapraszała do wstąpienia do Unii, bo chciała się zemścić za odsiecz wiedeńską. W zeszłym tygodniu było u nas zebranie pszczelarzy. Narzekali, że wszystkie pszczoły uciekły do Brukseli , bo poczuły lipę. Teraz znowu w Brukseli wybory się szykują i chętnych do „koryta” jest wielu. Ajak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o kasę i to nie o byle jaką. Tak było i jest. Trwa wieczna walka o pieniądze i stanowiska, a tam gdzie się dwóch bije, tam…….. U nas we wsi zachorował stary Maciaszczyk. Bogaty był, bo i spadek dostał po dziad- kach i dorobił się majątku na grzybach , które sprowadzał z Zachodnich Niemiec. Ale chłopisko zachorowało. Przyszedł syn z żoną, co to mieli majątek odziedziczyć i stoją tacy smutni przy łóżku Maciaszczyka. Synowa po cichutku pyta:- Panie doktorze, jest jakaś szansa? Na to lekarz: - Żadna, to tylko lekka grypa. Patrzejta, jak te dni lecą. Dzień Kobiet szybko minął. Wczoraj kobitki takie radosne były, a dzisiaj już są normalne. Wszystko, co dobre, szybko się kończy .Chłopy już przetrzeźwiały . Ale trzeba przyznać, że u nas mieszkają piękne kobiety. Jak się jeszcze wypindrują, to aż trudno je poznać. Dziadek Wicenty, stary zbereźnik, jak się tak napatrzał, to poszedł zaraz do doktora i się pyta; - Panie doktorze, słyszałem , że na niemoc płciową dobre jest pszczele mleczko? Doktor długo mu się przyglądał, a na koniec rzekł; -Myślę, że trochę racji w tym jest. Po tym mleczku, panie Wicenty, pobrzęczeć, to pan jeszcze pobrzęczy, ale użądlić, to pan już nie da rady. Wnuczka Wicentego znowuż, to taka wyuzdana chodzi, można rzec, niemoralna taka. Nieprzystojnie się ubiera, jakby biedna była i materiału na sukienkę zabrakło, albo co. Gdyby mogła, to by nago się panoszyła. A to obecnie nie wszystkim by się podobało. Ale się kiedyś nadziała. Wzięła tą tabletkę, co ją reklamują, jako „dzień po”. Przez tydzień ją czyściło, a Wicenty musiał spać przy otwartym oknie. Na studia też nie zdała. Profesor ja zapytał;- Co to jest „perpetuum mobile”?- Na co ona z całą stanowczością odpowiedziała: -„Perpetuum mobile”, to jest takie urządzenie, które nigdy nie staje. Na to profesor; - Droga pani, żyję już na tym świecie siedemdziesiąt pięć lat i też mam takie urządzenie, które nigdy nie staje, ale ono nie nazywa się „perpetuum mobile”. Wszystkiego dobrego kochane kobiety, na cały rok!!! Pilnujcie swojego święta, żeby wam kto nie ukradł. Porządkowanie oświetlenia ulicznego GMI Na ŁęKI SzlacHecKIe Gmina Łęki Szlacheckie przystąpi- ła do porządkowania zagadnień dotyczących oświetlenia ulicznego. Po wspólnej inwentaryzacji wraz z PGE Dystrybucja S.A. kolejnym etapem jest zawieranie umów w sprawie majątku oświetleniowego. Powyższe umowy dotyczyć będą oświetlenia ulicznego oraz wykorzystania konstrukcji wsporczych napowietrznych linii elektroenergetycz- nych niskiego i średniego napięcia. W związku z realizacją powyższego przedsięwzięcia w dniu 6 marca br. w Urzędzie Gminy Łęki Szlacheckie odbyło się spotkanie z przedstawicielami PGE Dystrybucja S.A. Głównym założeniem powyższego spotkania było omówienie oraz uzgod- nienie treści proponowanych umów na oświetlenie uliczne. Ze względu na wcześniej ustalony budżet Gminy, na dzień dzisiejszy problemem dla samo- rządów staje się zabezpieczenie środ- ków finansowych na realizację umów. Wójt Gminy- Piotr Łączny zaprosił przedstawicieli Rejonu Piotrków Tryb. do udziału w Konwencie Wójtów w dn. 24.03.2017 r., na którym poruszone będą powyższe temat.(L)