ZESZYTY JAGIELLOŃSKIE PISMO UCZNIÓW, NAUCZYCIELI I PRZYJACIÓŁ LO im. KRÓLA WŁADYSŁAWA JAGIEŁŁY W PŁOCKU NR 108, PAŹDZIERNIK 2015, PISMO UKAZUJE SIĘ OD ROKU 2000 Międzyszkolny Klub Myśli Polskiej w Gimnazjum i Liceum im. Władysława Jagiełły MŁODZIEŻOWY DOM KULTURY IM. KRÓLA MACIUSIA I 17 września 2015 roku GŁOŚNE CZYTANIE NOCĄ Poczet królów polskich
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
Transcript
ZESZYTY
JAGIELLOŃSKIE P I S M O U C Z N I Ó W , N A U C Z Y C I E L I I P R Z Y J A C I Ó Ł
L O i m . K R Ó L A W Ł A D Y S Ł A W A J A G I E Ł Ł Y W P Ł O C K U N R 10 8 , P A ŹD Z IE R N IK 2 01 5 , P IS MO U KA ZUJ E S IĘ O D R O K U 20 00
Międzyszkolny Klub Myśli Polskiej w Gimnazjum i Liceum im. Władysława Jagiełły
MŁODZIEŻOWY DOM KULTURY IM. KRÓLA MACIUSIA I
17 września 2015 roku
GŁOŚNE CZYTANIE NOCĄ
Poczet królów polskich
2
17 września 2015 roku, godz. 19.00
Państwo Elżbieta i Tomasz Zbrzezni prezentują
W 108. numerze „Zeszytów Jagiellońskich” przedstawiamy materiały
zaprezentowane w dniu 17 września 2015 roku w Młodzieżowym Domu
Kultury im. Króla Maciusia I w ramach spotkania „Głośne czytanie nocą” –
„Poczet królów polskich” – część I.
Zeszyty Jagiellońskie. Pismo Uczniów, Nauczycieli i Przyjaciół Liceum Ogólnokształcącego
im. Króla Władysława Jagiełły w Płocku
Redakcja: ul. 3 Maja 4, 09 – 402 Płock; http:// www.jagiellonka.plock.pl ;
KAZIMIERZ I ODNOWICIEL (1016-1058/1034 i 1040-1058)
Syn Mieszka II i Rychezy
BOLESŁAW II ŚMIAŁY (ok.1042 - ok.1082/1058-1079)
Syn Kazimierza Odnowiciela
WŁADYSŁAW I HERMAN (ok.1042-1102/1079-1102)
Syn Kazimierza Odnowiciela, brat Bolesława Śmiałego
BOLESŁAW III KRZYWOUSTY (1086-1138/1102-1138)
Syn Władysława Hermana
4
Jan Parandowski
„POCZET KRÓLÓW POLSKICH” JANA MATEJKI
Znajduję te wizerunki wśród najwcześniejszych wspomnień dzieciństwa. I tak samo imię
ich twórcy, o którym wiele mówiło się w naszym domu: kto ze znajomych przyjeżdżał
z Krakowa, miał zawsze do opowiedzenia jakąś ciekawą historię czy zabawną anegdotę,
jakby Matejko żył jeszcze i swoją osobą zaprzątał uwagę współobywateli. Długo byłem
przekonany, że w istocie chodzi po świecie, oczywiście odrzucałem ze zgorszeniem,
jak pospolitą złośliwość, to, co opowiadano o jego małym wzroście. Twórca gigantycznych
obrazów, które oglądałem w albumach, sam również w mojej dziecinnej wyobraźni miał
postać olbrzyma.
Zanim dobiegłem lat gimnazjalnych, poznałem wszystkie dzieła Matejki, nawet wiele
szkiców i rysunków, bo pojawiały się w reprodukcjach, a nie byłem wyjątkiem, wszyscy
w moich czasach rośli, rozwijali się pośród matejkowskich wizji. Ta pieśń dziejów naszych
kołysała nasze marzenia tak jak u dorosłych koiła gorycz klęsk narodowych i niewolę.
Do naszego domu zaglądali nieraz powstańcy z 63 roku, grottgerowskie postaci w czamarach,
przyjaciele babki, która niejednego z nich otoczyła opieką w złych dniach, bywało też,
że zawitał ktoś z Warszawy albo z Poznania i rzucał nam strzęp wieści o życiu w tamtych
stronach Polski i po prostu nas przerażał, tak to, o czym mówił, było niepodobne
do warunków, jakie Polacy zdołali sobie stworzyć pod zaborem austriackim.
Mieliśmy rzeczywiście wielkie swobody, monarchia austriacka przypominała się raczej
dyskretnie, na przykład nie pamiętam, czy był w naszym gimnazjum portret Franciszka
Józefa, może w gabinecie dyrektora, ale tam nikt z nas nie zachodził, a jeśli się to zdarzyło,
miał zupełnie inne troski, niż rozglądanie się po ścianach tego przybytku władzy i lęku.
Powitał mnie natomiast poczet królów polskich, rozwieszony wzdłuż schodów, którymi
piąłem się do swojej klasy w ten daleki, niezapomniany poranek wrześniowy, kiedy z bijącym
sercem zaczynałem pierwszy dzień nauki, pobłogosławiony pierwszym zdaniem łacińskim
na pierwszej godzinie: Terra est rotunda, jakby mnie sam Kopernik wprowadzał do szkoły —
oczywiście ten z obrazu Matejki.
Tak mi znajome portrety Królów — wałęsały się dotąd wśród moich zabawek
w widokówkach, w długich i jak akordeon rozwijanych albumikach — oswajały mnie z tym
nowym gmachem, którego strzegły u wejścia dwie surowe figury, Jowisza i Minerwy, jeszcze
mi nawet z imienia nieznane.
Nigdy więc nie mijałem portretów królewskich, by nie spojrzeć, a najczęściej zatrzy-
mywałem wzrok na każdym wizerunku — przez osiem lat. Te postaci wchodziły w splot
radości i trosk, nieraz witałem je wesołym okrzykiem, nieraz smutno, może i ze łzami. Byli to
świadkowie wszystkich przygód, jakie nastręcza pełny zasadzek i niespodzianek dzień
szkolny, a koniec roku był momentem wzruszającego: do widzenia!, z jakim się z nimi
rozstawałem na czas wakacji. I znów, od Mieszka I do Stanisława Augusta, zbiegali do mnie
w nowy poranek wrześniowy, łaskawi i niezmienni.
5
Znam ich na pamięć, tak ich znali i znają miliony moich rodaków od kilku pokoleń.
I niepodobna sobie wyobrazić, by można te postaci zastąpić innymi, każdy wizerunek
niematejkowski zostaje odsunięty na margines kaprysu i niemal od razu zlekceważony
w naszej pamięci. Tak stało się nie tylko z dziełami świeżej daty, ale i z zabytkami dawnych
wieków, na przykład z portretami królów, jakie wyszły spod pędzla Baciarellego. Któż w jego
brodaczu z gęstą czupryną pozna Jagiełłę? Któż się wyrzeknie szlachetnego profilu Zygmunta
Augusta i jego postawy — zdawało mi się zawsze, że król stoi w renesansowym oknie
i słucha Zygmuntowskiego dzwonu — któż go się wyrzeknie dla bacciarellowskiego
rudobrodego safanduły, wtulonego w swą kryzę jak w futerał?
A cóż dopiero mówić o różnych igraszkach, takich, jak Bolesław Chrobry na jednej
z majolik nieborowskich — rycerzyk z balu maskowego w kokieteryjnym hełmie? Z wielką
niefrasobliwością uwijał się wśród tych postaci pędzel Zofii Stryjeńskiej. Miałem zawsze
podziw i sentyment dla jej sztuki — jej wizerunki bóstw pogańskich, symbole tańców
polskich są czarujące, jakby wywołane z krajobrazu duszy polskiej głosem zaklętej fujarki,
i pamiętam również, jak nas zaskoczyła swoimi królami, na których patrzyliśmy
z uśmiechem. Była to bowiem czysta fantazja, niby poetyckie wariacje na temat dostojników
historii.
Nikt ani przez chwilę nie myślał, że ktokolwiek zdoła usunąć z naszej wiary i pamięci
matejkowskie postaci. W istocie, zapadły one nie tylko w naszą pamięć, ale stały się jakby
aktem wiary — wierzymy w ich rysy, w ich strój, atrybuty. Mają w rękach berła, miecze,
kopie, pergaminy, księgi. Henryk Brodaty przebiera paciorki różańca. Władysław Łokietek
ma u pasa róg myśliwski, tłuścioch August III trzyma filiżankę kawy, którą w młodych latach
brałem za bulion. Ich twarze bez zarostu, wąsate lub brodate, ich włosy długie, spadające
na ramiona lub późniejsze wymyślne fryzury i peruki, na głowach czapki, hełmy, korony,
ich płaszcze, zbroje, każdy szczegół przyjmowało się z ciekawością i zaufaniem.
Matejko zasługiwał na nie, jak nikt przed nim, ani po nim. Pracę nad pocztem królów
polskich podjął w ostatnich latach życia, gdy już miał za sobą wszystkie swoje dzieła,
natchnione przez wzniosłe i pamiętne chwile naszych dziejów, gdy do każdego z tych
wielkich płócien zbierał drobiazgowo materiały, studiował wszystko, co było dostępne
w kronikach, dokumentach, zabytkach, pieczęciach, monetach, sam je gromadził i jego dom
przy Floriańskiej w Krakowie z roku na rok stawał się coraz bardziej podobny do tego, czym
jest dzisiaj — muzeum historii i kultury polskiej.
Z jaką czułością pochylał się Matejko nad każdym drobiazgiem — skrawkiem szaty,
zbroi, pasem rycerskim, guzem spinającym żupan — ile razy odrysowywał je z nagrobków,
starych malowideł, drzeworytów, sztychów i zapełniał nimi nie tylko swoje szkicowniki
i teki, ale przede wszystkim pamięć i wyobraźnię. Wychowanek XIX wieku, w którym
historia doszła do nowej godności i nieznanej przedtem rzetelności i precyzji i świeża, bujna
tą nową świadomością swych zadań i środków zapładniała umysły, był Matejko w swych
obrazach sumienny i zdaje mi się, że nie umiałby pracować wśród nieokreślonych widm
i zarysów rzeczy, uważałby to zresztą za niegodne malarza chwały narodowej.
Z nieustannych, cierpliwych, namiętnych studiów ukształtowała się w nim wizja postaci
królewskich, które przyjęliśmy za ich rzeczywiste wskrzeszenie. Ich fizjonomie trwają w nas
jak twarze bliskich osób, znanych od dzieciństwa. Ich spojrzenia idą za nami — surowe
i poważne, groźne i gniewne, spokojne i łagodne, zamyślone i zatroskane, dumne i śmiałe,
a są i dobroduszne, jowialne, niezasłużenie pogodne. Te ostatnie budziły w nas zgorszenie,
którego się nigdy nie pozbyłem: czuję do dziś niechęć, jaką przejmowały mnie zadowolone
z siebie fizjonomie królów z najgorszych czasów i w latach gimnazjalnych przechodząc
pod ich wizerunkami mówiłem im głośno słowa Krasińskiego: za co życie w życia chwili
z taką pychą roztrwonili...
6
Jednym z uroków tej królewskiej galerii jest dialog wewnętrzny, który się zawiązuje
między nami a tymi symbolami dat i okresów. Narastał on z latami, zmieniał swój bieg,
w miarę lat nauki rój faktów pokrywał dziewicze dotąd przestrzenie i tak samo jak niegdyś,
tak dziś sławimy niektóre z tych postaci, oskarżamy inne, poza wszystkimi zaś imionami
szumi życie narodu, podległe nie ich berłom, ale potężnym siłom, twórczym i zgubnym,
których ci monarchowie byli najczęściej igraszką sami o tym nie wiedząc.
Matejko niewątpliwie myślał o tym, jak o wszystkim, co się wiązało z naszą historią, jego
poczet królów polskich nie jest tylko odtworzeniem ich rysów na podstawie wiarygodnych
danych — ikonograficznych lub innych, choć to było głównym przedmiotem jego studiów,
trosk i zabiegów — jest również własną interpretacją i samej postaci, i tych momentów
historii, które wypełniły jej życie. Czyż można o tym wątpić mając przed sobą twarz
Łokietka? Jest w niej wszystko: i gorycz przejść osobistych, od wygnania do walki o tron,
i chmurne czoło króla, który musiał znieść niejedną klęskę, i gniew przeciw upartej głupocie,
i to najbardziej przykuwające: spojrzenie — przenikliwe, badawcze, jakby rozchylające
zasłonę przyszłości.
A jakiż spokój i majestat u jego syna, Kazimierza Wielkiego! Ile razy nań spojrzę, widzę
ten zakręt schodów naszego gimnazjum, gdzie mnie ta postać zatrzymywała na moment
uwagi i szacunku. I tylko kilka skoków, a oto Henryk Walezy: Jakże on nas śmieszył! Istny
fanfaron po Zygmuncie Auguście, ptak przelotny — zdawało się, że słychać za jego plecami
tubalny głos tego kasztelana, który na widok wykradającego się z zamku króla wołał: Cur
fugis, domine?
I z jaką sympatią wracało się zawsze do wczesnych Piastów, wychylających się jasną,
wyrazistą postacią z mroku, który ich osłaniał — ich wizerunki były bardziej wymowne
od ich historyków: czyż to nie na pękatej sakiewce trzyma dłoń „król-szachraj” Mieszko
Stary? A cóż to za urocze zjawisko Bolesław Kędzierzawy, wsparty na pięknym romańskim
kościele! Ileż sporów i domysłów wywoływała w nas ta budowla!... Każda postać miała
w młodych oczach taką wymowę i ma ją tak samo dzisiaj — każda trwa w nas, osnuwa się
jakby przez nas stworzoną legendą, niejedna, zagubiona w zamęcie niepewnych dat
i niejasnych zdarzeń, sama jedna dzięki wizji artysty wypełnia lukę w zbiorze dokumentów
i wiarogodnej historii.
Matejko z pewnością nie cenił zbyt wysoko tej pracy na zamówienie, jaką był „Poczet
królów polskich”. Przyjmując propozycję wiedeńskiego wydawcy troszczył się o nadwątlone
finanse swego domu — nie był krezusem twórca płócien wartości milionów — może nawet
lekceważył tę „robotę” rysunkową, nie malarską. Lecz był zbyt wielkim artystą i zbyt
sumiennym, by nie poświęcić jej swej całej umiejętności, wiedzy i uwagi. I całego serca.
Była to jakby wędrówka w czas przeszły jego własnego życia, jego twórczości, ponowne
odwiedziny wielu postaci, które wprowadził do swych wielkich płócien: Jagiełło, Batory,
Zygmunt Stary, Sobieski, Stanisław August — tylu innych, z którymi się zżył w tysiącach
godzin twórczych, wśród snów i marzeń, nawiedzających go latami. Przyszli go pożegnać,
bo niewiele mu już życia zostało, w kilka lat później ten kruchy, wątły człowiek, który siłą
ducha przezwyciężał słabość ciała i tak wspaniale nad nim triumfował, szedł między cienie,
zawsze mu droższe od jego żywych współczesnych, i bardziej bliskie.
Źródło: „Poczet królów polskich według Jana Matejki”, oprac. Jan Skarbkowski, autor
tekstów: Stanisław Grodziski, Kraków 1969.
7
WYBRANE POCZTY KRÓLÓW POLSKICH
Od pocztu toruńskiego z XVII wieku do współczesnych pocztów internetowych
1. Najstarszym „pocztem królów polskich”, czyli zespołem portretów przedstawiających władców
naszych ziem, jest zespół 13 portretów wykonanych przez malarzy toruńskich w XVII w. 13 portretów
wykonano za życia króla Władysława IV Wazy z fundacji toruńskiej Rady Miejskiej,
najprawdopodobniej przed 1645 r. Portret króla Władysława IV Wazy został wykonany z natury,
odznacza się więc szczególnie realistycznym ujęciem. Portrety kolejnych władców były wykonywane
sukcesywnie na bieżąco, za życia aktualnie panujących, stąd ich realizm jest większy
niż idealistycznie przedstawione portrety ze znanych pocztów Matejki i Bacciarellego. 13 najstarszych
portretów powstało w jednym warsztacie toruńskim, ale przez trzech różnych artystów, skupionych
w tutejszym cechu malarskim; niestety nie są oni znani z nazwiska. W skład zespołu wchodzi także
owalny portret ostatniego króla, Stanisława Augusta Poniatowskiego, który Rada toruńska otrzymała
w darze od samego monarchy; wykonawcą dzieła był artysta z warsztatu nadwornego malarza
królewskiego: Marcello Bacciarellego. Pięć z dawnych portretów królewskich uległo zniszczeniu
w 1703 r. w czasie szwedzkiego bombardowania Torunia w okresie wojny północnej. Dlatego w 1828
r. Rada Miejska zamówiła u malarza toruńskiego Jana Jacobiego w celu uzupełnienia kolekcji
portrety: Bolesława Chrobrego, Kazimierza Odnowiciela, Bolesława Krzywoustego, Władysława
Łokietka i Kazimierza Wielkiego. Został one wykonane według portretów królów z pałacu
w niedalekim Lubostroniu. Obecnie zespół liczy 24 portrety. /Arkadiusz Skonieczny, 04.10.2010/http://www.turystyka.torun.pl/art/122/poczet-krolow-polskich.html
8
2.
Poczet Marcello Bacciarellego, nadwornego malarza Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Marcello Bacciarelli (1731-1818) – włoski malarz, przedstawiciel baroku i klasycyzmu. W roku 1753
został powołany na dwór drezdeński króla polskiego Augusta III. W roku 1761 udał się do Wiednia,
gdzie dla Marii Teresy wykonał portrety całej rodziny cesarskiej. W roku 1764, po śmierci Augusta
III, nawiązał kontakt z dworem nowo obranego króla Polski Stanisława Augusta, ale ze względu
na wcześniejsze zobowiązania na dworze austriackim dopiero w 1766 r. przeniósł się do Warszawy
zostając nadwornym malarzem Stanisława Augusta Poniatowskiego. Profesor Królewskiego
Uniwersytetu Warszawskiego, wolnomularz, członek Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Na polecenie
króla założył w 1766 roku na Zamku Królewskim w Warszawie Malarnię Królewską oraz wykonał
szereg scen z historii Polski oraz słynny poczet królów polskich do pokoju marmurowego Zamku
Królewskiego w Warszawie (1768-1771). Zmarł w Warszawie. Cały poczet Bacciarellego można obejrzeć
w Internecie: http://wladcypolscy.bloog.pl/gal,636883,title,Poczet-krolow-Polski,index.html?smoybbtticaid=6159e0
3.
Julian Bartoszewicz, Wizerunki królów polskich wydane nakładem Zakładu
Artystyczno-Litograficznego A. Dzwonkowskiego i S-ki z rysunkami Aleksandra
Lessera, Warszawa 1861 / Życiorysy panujących w Polsce od Mieczysława I
do Stanisława Augusta, Nakładem Księgarni Polskiej A. Dzwonkowskiego i Spółki,
Warszawa 1861.
Julian Bartoszewicz (1821-1870) - polski historyk oraz historyk literatury, autor popularnej „Historii literatury
polskiej potocznym sposobem opowiedzianej” oraz pierwszego w naszej literaturze „pocztu królów polskich”.
Inne publikacje: Arcybiskupi gnieźnieńscy i prymasi, 1858-1865; Hetmani polni koronni i Wielkiego Księstwa
Litewskiego, 1860-1865; Królewicze biskupi. Żywoty czterech kapłanów, Warszawa 1851; Nowa epoka
literatury historycznej polskiej; O pomysłach historycznych Augusta Bielowskiego, Warszawa 1852; Panowie
niemieccy na dworze Stanisława Augusta. Wizerunki osób historycznych, Warszawa 1852; Poglądy na stosunki
Polski z Turcją i Tatarami, Warszawa 1860; Znakomici mężowie polscy w wieku XVIII. Wizerunki historyczne,
t. 1-3, Petersburg 1856; Biogram i fragmenty „Historii literatury polskiej potocznym sposobem opowiedzianej”
opublikowaliśmy w numerze 37. „Zeszytów” w I części projektu „Urodzeni w niewoli dzieciom Niepodległej”.
Aleksander Lesser (1814-1884) – malarz, rysownik, ilustrator; ur. W Warszawie, syn żydowskiego kupca
i bankiera; profesor sztuki, wybitny organizator życia artystycznego w Polsce II połowy XIX w., twórca dzieł
o tematyce historycznej; przyjaźnił się z Norwidem, ożenił się z siostrą stryjeczną Henryka Bergsona.
Na szczególną uwagę zasługuje album Królowie polscy, wizerunki zebrane i rysowane przez Alexandra Lessera,
objaśnione tekstem historycznym przez Juliana Bartoszewicza..., pracę nad którym rozpoczął w 1857 roku.
9
4.
Józef Ignacy Kraszewski, Wizerunki książąt i królów polskich z 39 rycinami Ksawerego
Pillatiego oraz inicjałami Cz. Jankowskiego, Warszawa, Nakład Gebethnera i Wolffa, 1883.
Józef Ignacy Kraszewski (1812-1887) – wybitny powieściopisarz doby romantyzmu i pozytywizmu, historyk,
autor „Wizerunku książąt i królów polskich” (wyd. 1888); najważniejszym działem twórczości Kraszewskiego
są powieści, w ciągu 57 lat napisał ich 232, w tym 144 powieści społecznych, obyczajowych i ludowych,
88 historycznych. Najbardziej znane to: Brühl, Hrabina Cosel, Chata za wsią, Ulana, cykl „Dzieje Polski”
złożony z 29 powieści, m.in.: Stara baśń, Masław, Zygmuntowskie czasy. Powieść z roku 1572, Saskie ostatki:
August III; w nr. 35. „Zeszytów” przedstawiliśmy Kraszewskiego wśród „Klasyków historiografii polskiej”.
Ksawery Pillati (1843-1902) – polski malarz, rysownik, ilustrator książek i czasopism; m.in. ilustrował
Encyklopedię Powszechną Samuela Orgelbranda oraz Wizerunki książąt i królów polskich Józefa Ignacego
Kraszewskiego.
5.
Jan Matejko, Poczet królów polskich, czas powstania 44 rysunków: 1890-1892; publikacja
w serii 23 zeszytów od roku 1890 w wydawnictwie Maurycego Perlesa w Wiedniu
z komentarzem historyków Stanisława Smolki i Augusta Sokołowskiego; edycja karty
tytułowej: Poczet królów polskich – Zbiór portretów historycznych – rysunki Jana Matejki,
Wiedeń 1893, Nakład Maurycego Perlesa.
Poczet Jana Matejki zna chyba każdy Polak. Narysowane przez niego wizerunki władców zdobią od ponad
stulecia większość szkolnych podręczników i historycznych prac naukowych. Matejko stworzył cykl w dwa lata
- pomiędzy lutym 1890 r. i końcem stycznia 1892 r. To niewielkie ołówkowe portrety o wymiarach około 45 cm
na 60 cm. Opublikował je najpierw w małych zeszytach opatrzonych komentarzem wybitnych historyków -
Stanisława Smolki i Augusta Sokołowskiego. W poczcie pominął siedmiu władców: Bezpryma, Zbigniewa,
Mieszka Plątonogiego, Bolesława Rogatkę, Henryka Pobożnego, Henryka Probusa i Wacława III, ale narysował
żony: Mieszka I - Dobrawę i Mieszka II - Rychezę. Prawdopodobnie planował również namalować olejne wersje
portretów, ale nie zdążył, bo zmarł w listopadzie 1893 r. /Mirosław Maciorowski, Gazeta Wyborcza,
18.05.2015./
Jan Matejko (1838-1893) – wybitny malarz, twórca obrazów historycznych i batalistycznych, historiozof;
absolwent a później dyrektor krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych; nauczyciel Stanisława Wyspiańskiego.
10
Stanisław Smolka (1854-1924) – historyk, współtwórca krakowskiej szkoły historycznej; publikacje: Henryk
Brodaty. Ustęp z dziejów epoki piastowskiej (1872), Mieszko Stary i jego wiek (1881), Uwagi o pierwotnym
ustroju społecznym Polski piastowskiej (1881), Szkice historyczne t. 1-2 (1882-1883), Dzieje narodu polskiego
t. 1-2 (1897), Poczet królów Polskich. Zbiór portretów historycznych (1893); zaprezentowaliśmy go w 28.
nr. „Zeszytów” wśród „Klasyków historiografii polskiej”.
August Sokołowski (1846-1921) – historyk, badacz dziejów Polski XV-XVIII w. oraz okresu powstań
narodowych, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego; Dzieje Polski ilustrowane (ze współudz. Adolfa Inlendera);
z ilustracjami Jana Matejki, Walerego Eljasza, Juliusza Kossaka, Henryka Rauchingera i innych artystów
polskich, 6 tomów, 3 wydania 1898-1911: Wiedeń, Maurycy Perles; Dzieje porozbiorowe narodu polskiego
ilustrowane z il. oraz reprod. obrazów Matejki, 4 tomy, Warszawa1904; Dzieje powstania listopadowego 1830-
1831, Berlin: nakł. Benjamin Harz; Warszawa: księg. M. Arct, 1936; Dzieje powstania styczniowego 1863-1864,
Berlin-Wiedeń: Benjamin Harz, 1910; Historya powszechna dla użytku wyższych klas gimnazjalnych T. 1. Dzieje
starożytne, Lwów: Seyfarth i Czajkowski, 1878; Królowie i książęta. Rysunki Jana Matejki. Tekstem
objaśniającym zaopatrzył Stanisław Smolka i August Sokołowski, [okł.] rys. Tadeusz Rybkowski, Wiedeń:
nakład Maurycego Perlesa [1893]
Maurycy Perles - wiedeński księgarz i wydawca; na jego zamówienie Matejko wykonał swój Poczet królów
polskich;
6.
„Album królów polskich według pędzla Jana Matejki” z 1910 roku wydany przez
Wydawnictwo Karola Miarki z tekstem profesorów Stanisława Smolki i Augusta
Sokołowskiego. Reprint tego wydawnictwa opublikował w roku 1999 Waldemar Łysiak.
7.
Poczet królów i książąt polskich według Jana Matejki, oprac. Jan Skarbkowski, tekst Stanisław
Grodzicki, wstęp Jan Parandowski, Kraków 1969 [Matejkowskie wizerunki władców pokolorowane].
8. Poczet królów i książąt polskich, red. naukowa Andrzej Garlicki, Czytelnik 1984.
Zbiór esejów publikowanych pierwotnie na łamach tygodnika „Kultura”, który ukazywał się do grudnia 1981 r.
Przez blisko dwa lata sylwetki królów i książąt polskich towarzyszyły czytelnikom „Kultury” wywołując duże
zainteresowanie. Wybór postaci zgodny jest z „Pocztem królów i książąt polskich” Jana Matejki. Matejkowski
poczet rozszerzony został o tych książąt, których dokonania w jakiś sposób charakterystyczne były dla epoki.
11
9. Album królów polskich, opracowanie i przedmowa Waldemar Łysiak, Warszawa 1999 – publikacja
stanowi reprint „Albumu królów polskich według pędzla Jana Matejki” z 1910 roku wydanego
przez Wydawnictwo Karola Miarki z tekstem profesorów Stanisława Smolki i Augusta
Sokołowskiego.
10. NOWY POCZET WŁADCÓW POLSKI. ŚWIERZY KONTRA MATEJKO. Zamek Królewski
w Warszawie, Galeria Sztuki Zdobniczej, Plac Zamkowy 4, 19 maja – 19 lipca 2015 roku.
Projekt „Nowy poczet władców Polski” to 49 portretów wykonanych przez wybitnego polskiego grafika
i portrecistę – profesora Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu i Warszawie Waldemara Świerzego (1931-2013)
w latach 2003-2013.
11. Wybrane poczty internetowe.
Poczet królów i książąt polskich Jana Matejki http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Matejko/Poczet_1.htm
Poczet królów i książąt polskich powstał u schyłku życia Jana Matejki na zamówienie wiedeńskiego wydawcy
Maurycego Perlesa. Matejko rozpoczął pracę w lutym 1890 r., skończył 27 stycznia 1892 r. Powstały 44 portrety
rysowane ołówkiem, bez koloru. Matejko marzył o wymalowaniu pocztu olejno, niestety nie starczyło mu życia.
Po śmierci Matejki ukazała się także druga wersja jego pocztu (40 portretów), kolorowana
przez L. Stroynowskiego i Z. Papieskiego.
POCZET KRÓLÓW I KSIĄŻĄT POLSKICH WEDŁUG JANA MATEJKI
ZE ZBIORÓW MUZEUM NARODOWEGO WE WROCŁAWIU
http://matejkonaznaczkach.w.interiowo.pl/
W Muzeum Narodowym we Wrocławiu znajdują się oryginalne rysunki Jana Matejki
z „Pocztu królów i książąt polskich”.
poczet królów polskich http://artyzm.com/matejko/poczet/poczet.htm
Poczet władców Polski i Rzeczypospolitej - POCZET.COM.htm
Kalendaryczne oraz tabelaryczne przedstawienie dziejów ziem polskich w latach 960-1795
w oparciu o osoby panujących. autor: Michał Szuster, Jaworzno.
12
17 września 2015 roku
GŁOŚNE CZYTANIE NOCĄ OD MIESZKA DO BOLESŁAWA KRZYWOUSTEGO
MIESZKO I (931-992/960-992) Syn Ziemomysła i Górki
Z „Pocztu” Juliana Bartoszewicza i Aleksandra Lessera [Wizerunki królów polskich z rysunkami
Aleksandra Lessera / Życiorysy panujących w Polsce od Mieczysława I do Stanisława Augusta] (1861):
Syn Ziemomysła i Górki, praprawnuk Piasta, według dawnych podań, które jako pobożną legendę
uważać można, urodzić się miał niewidomym (931 r.) — i dopiero w siódmym roku życia swego,
w czasie obrzędu postrzyżyn, cudownie przejrzał; co poczytano za przepowiednię, iż umysł jego
z czasem oświecony zostanie nauką prawdziwej wiary. — Jakoż po objęciu przez niego rządów
po zgonie ojca (962 r.), ziściła się ta przepowiednia. — Mieczysław bowiem poznawszy łagodną
naukę Chrystusa, i w przyjęciu jej widząc jedyny środek ochronienia swych ludów od napaści
potężnych naówczas cesarzów niemieckich, postanowił wyrzec się bałwochwalstwa i poślubić
chrześcijankę Dąbrówkę, córkę Bolesława, księcia czeskiego. Dąbrówka przybyła do Polski
w towarzystwie duchownych czeskich wyznania rzymsko-katolickiego, i skłoniła Mieczysława I
do spieszniejszego przyjęcia chrztu świętego.
Pamiętna ta uroczystość odbyła się w Gnieźnie dnia 5 marca 965 roku.
Za przykładem swego monarchy poszedł naród i tłumnie do chrztu przystępować zaczął. Z nakazu
Mieczysława pokruszono i potopiono bałwany, zniszczono i popalono świątynie pogańskie, a na ich
13
gruzach wzniesiony został krzyż Chrystusa Pana. Przy rozkrzewianiu w kraju naszym religii
chrześcijańskiej położyli wielkie zasługi: Jordan, pierwszy biskup poznański, i księża przybyli wraz
z Dąbrówką z Czech. — Nieco później św. Wojciech, biskup praski, udając się do Prus przez Polskę,
lud także nawracał i w wierze świętej umacniał. — Tak więc Polska stała się państwem
chrześcijańskim, a przodkowie nasi dla okazania gorliwości swej ku nowej wierze i gotowości
jej obrony, wprowadzili zwyczaj wydobywania do połowy szabel z pochew, w czasie mszy św.
gdy czytano lub śpiewano Ewangelię.
Państwo Mieczysława I rozciągało się od Bugu za Odrę; zdaje się jednakże z posiadłości
zaodrzańskich uznawał się za hołdownika cesarzów niemieckich. Pomimo to, Mieczysław wszelkimi
siłami opierał się wdzieraniu Niemców w swe kraje, a nawet z samym cesarzem Ottonem II wojnę
prowadził. Wojował również z Czechami i Lutykami, a podburzającego ich Wigmana, księcia
saskiego, pokonał.
Mieczysław I był mężem dzielnym, rozumnym, głównie na przyszłość rachującym; starał się
w Rzymie o koronę dla siebie i dla swoich następców, lecz papież odmówił mu jej, z powodu
że jednocześnie i Węgrzy o koronę prosili. Przez wprowadzenie chrześcijaństwa do Polski, uwiecznił
swe imię w historii naszej.
Przed zgonem swoim, w dniu 25 maja 992 r. nastąpionym, Mieczysław I podzielił państwo
pomiędzy synów swoich. Żył lat 61 — panował lat 30 — pochowany został w kościele katedralnym
w Poznaniu.
Z „Pocztu” Józefa Ignacego Kraszewskiego [Wizerunki książąt i królów polskich z 39 rycinami
Ksawerego Pillatiego oraz inicjałami Cz. Jankowskiego, Warszawa, Nakład Gebethnera i Wolffa] (1883):
Pierwsza to wyraźniejsza postać, która zza mgły wieków występuje i jaśniej zarysowuje się
u progu dziejów naszych.
Poza nią leżą w mrokach i ćmie odwiecznej całe zastępy nieznanych wodzów i bohaterów,
którzy zostali tylko widmami w powieściach ludu, pieśniach i mogiłach, noszących ich imiona.
Poezja królewskim swym płaszczem okryła to pobojowisko, wśród którego nic rozróżnić
nie można. Śpią na nim wrogi obok siebie. Dzieje oblekły się w baśń, baśnie ludowe wcieliły się
w postacie bohaterów; zmyślenie i prawda stanowią tło szare, które dopiero w połowie X-go wieku się
rozjaśnia.
14
W podaniach, które kronikarze ustawili historycznie, usiłując z nich złożyć genealogie narodu
i rodu, który mu panował, na próżno by dziś szukać czegoś więcej nad dowód twórczej fantazji
ideałów naszych. Wieki przydawały, stroiły, wiązały te legendy, te wieńce mogilne, z których
poschłych liści uczeni na próżno dziś usiłują wyciągnąć stanowcze dane dla dziejów
Niektóre z tych podań, jak o Kraku, wspólne nam są z innymi słowiańskimi szczepami; drugie
(Leszki, Popiele) zdają się zrodzonymi u nas. Wszystkie one składają się na poemat, którego twórcą są
wieki — niewyśpiewany, rozerwany, rapsodyczny, dla historii bardzo wątpliwego znaczenia. Pomimo
całej ścisłości, z jaką je analiza dziś bada i rozkłada — nic z nich dobyć niepodobna. Mityczne
te postacie Krakusa, Wandy, Lechów i Leszków, Popielów, aż do kmiecia Piasta, dwunastu
wojewodów itp., co najwięcej oznaczać mogą, że w tej Polsce, śpiącej jeszcze z innymi szczepami
słowiańskimi w jednej kolebce, owładnięcie krajem przez jedną dłoń silną, poprzedziły mnogie
i gwałtowne zmiany.
Dwunastu wodzów rozbitych ziem, czasu wojen z Germanami, poszło pod rozkazy jednego
zwierzchniego pana. Niebezpieczeństwo, potrzeba obrony zrodziła silną władzę, skupioną w ręku
knezia.
Niepodobna przypuścić, ażeby nagłego wystąpienia na widownię Mieszka nie poprzedziło
przygotowawcze organizowanie jedności.
Nie widzimy już za jego rządów żadnej wybitniejszej walki wewnętrznej. Mieczysław od razu
ukazuje się nam silnym, uzbrojonym i gotowym stawić czoło Niemcom.
W dali i w głębi piękna legenda o Piaście, ubogim kmieciu, protoplaście rodu — któremu ród
władzę powierza — błyska jak gwiazda nad tą kolebką.
Historyczna postać Mieszka zjawia się nagle, jako pana i wodza, w chwili dopiero, gdy jest już
dosyć potężnym, aby się mierzył z wrogami, choć nie dość silnym, aby ich pokonał wstępnym bojem.
Mądry i przebiegły syn Ziemomysła, wzorem pokrewnych Czechów, przyjmuje wiarę
chrześcijańską, żeni się z czeską księżniczką Dubrawką. Wpisuje się tym sposobem w szereg książąt
chrześcijańskich, zyskuje ich prawa, których jako poganin mieć nie mógł.
Od tej chwili stanowczego przełomu, który Polskę oddaje pod opiekę Kościoła, rozpoczynają się
jej dzieje pisane, pewniejsze.
Mieszko, który z poganina, z pomocą żony Dubrawki, staje się krzewicielem wiary, zakłada
kościoły, sprowadza duchownych, obala bałwany — w dziejach pierwotnych ukazuje się przede
wszystkim jako pan mądry i przebiegły.
Jako chrześcijanin, naprzemiany odwołuje się on do chrześcijańskiej władzy opiekuńczej, która
naówczas obok papieskiej zwierzchnią miała nad światem władzę i powagę — i walczy z sąsiadami,
równie jak on ją uznającymi. Składa chwilowo hołd i dary cesarzowi, a opiera się i wojuje z jego
markgrafami.
Tym sposobem zdobywa uznanie prawa do krajów, nad którymi zatknął krzyż opiekuńczy.
Wiemy ze świadectwa współczesnego podróżnego, iż Mieszko był książęciem możnym,
że na żołdzie swym mnogie utrzymywał rycerstwo, i nie tylko tych rycerzy, ale całych rodzin
ich losem się zajmował. Żyło to wszystko na koszcie książęcym. Z darów, jakie Mieszko zawiózł
cesarzowi (wielbłądy), domyślać się można, że miał ze Wschodem stosunki; z zapisanego imienia
jego w księdze ówczesnych turniejów, na których z rycerzami swymi występował — że on i wojsko
jego stało na tym samym stopniu wykształcenia i obyczaju, co niemieckie. Sąsiedztwo i stosunki
wpływ ten germański czyniły nieuchronnym; a my się go równie wypierać ani wstydzić nie możemy,
jak Germanie tego, co przez długi czas zapożyczali i przyswajali sobie od narodów latyńskich.
Żaden naród bez takiego przypływu i pobudek z zewnątrz nie kształci się i nie wyrabia;
a zadaniem jego jest pracą we własną krew i soki przerobić to, co zdobył na obcych.
Mieszko, naprzód żonaty z Czeszką Dubrawką, po śmierci jej porywa z klasztoru Niemkę,
mniszkę Odę, córkę markgrafa Dietrycha. Obyczaje tamtych wieków, w których pełno jest