Stanisław Bętkowski Organizacje pozarządowe wobec problemu alkoholizmu w Polsce Dlaczego pijesz ? spytał Mały książę. Aby zapomnieć – odpowiedział Pijak. O czym zapomnieć ? zaniepokoił się Mały książę Aby zapomnieć że się wstydzę – stwierdził Pijak. Czego się wstydzisz? Wstydzę się że piję, zakończył Pijak rozmowę. „Mały książę” A. de Saint Exupery Przedmiotem mojego artykułu jest choroba alkoholowa jako problem społeczny oraz metody jej zwalczania przez organizacje pozarządowe. Można zaryzykować podział na dwie sfery działalności, dwa sposoby podejścia do zwalczania problemów dotyczących alkoholizmu. Strona rządowa dysponująca aparatem biurokratycznym, środkami przymusu, kadrą pracowników przygotowanych do pracy z ludźmi uzależnionymi reprezentuje podejście do problemu suche, administracyjne, ostre – zwalcza skutki, nie koncentruje się na przyczynach. Aparat biurokratyczny, urzędnicy, wykonują swoją pracę, mają do niej podejście tak zwane służbowe /oczywiście są pracownicy emocjonalnie zaangażowani w problemy swoich podopiecznych/. Strona pozarządowa, organizacje charytatywne, grupy samopomocowe koncentrują się na pomocy najpierw psychicznej, ratowaniu świata emocji, wartości wewnętrznych człowieka chorego na chorobę alkoholową a dopiero w drugiej kolejności stosują pomoc fizyczną, materialną. Alkoholicy, którzy wyzwolili się z nałogu twierdzą, że człowiek musi osiągnąć dno swej egzystencji w alkoholizmie, by móc się od niego odbić i powrócić do świata ludzi, który opuścili dla alkoholu. Dlatego gdy człowiek z problemem alkoholowym zgłasza się do np. Bractwa Trzeźwości /organizacja pozarządowa, reprezentująca kościół katolicki/ kładzie tam się nacisk na stan jego ducha, podkreślając, że pomoc, jaką uzyskuje od „Bractwa” jest to pomoc od ludzi wierzących, którym ich wiara, Bóg nakazuje niesienie pomocy ludziom, którzy „potknęli się w życiu”. Jednocześnie wymaga się od „delikwenta” „świadectwa prawdy” – przyznania się przed samym sobą i przed swymi bliskimi do tego, że jest on alkoholikiem – człowiekiem chorym,
24
Embed
Organizacje pozarządowe wobec problemu alkoholizmu w Polsce · i R. Dziurdzikowska – „DDA” – Dorosłe Dzieci Alkoholików. Przekazali oni w tym programie dużo osobistych,
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
Transcript
Stanisław Bętkowski
Organizacje pozarządowe wobec problemu
alkoholizmu w Polsce
Dlaczego pijesz ? spytał Mały książę.
Aby zapomnieć – odpowiedział Pijak.
O czym zapomnieć ? zaniepokoił się Mały książę
Aby zapomnieć że się wstydzę – stwierdził Pijak.
Czego się wstydzisz?
Wstydzę się że piję, zakończył Pijak rozmowę.
„Mały książę” A. de Saint Exupery
Przedmiotem mojego artykułu jest choroba alkoholowa jako problem
społeczny oraz metody jej zwalczania przez organizacje pozarządowe. Można
zaryzykować podział na dwie sfery działalności, dwa sposoby podejścia do
zwalczania problemów dotyczących alkoholizmu. Strona rządowa dysponująca
aparatem biurokratycznym, środkami przymusu, kadrą pracowników
przygotowanych do pracy z ludźmi uzależnionymi reprezentuje podejście do
problemu suche, administracyjne, ostre – zwalcza skutki, nie koncentruje się na
przyczynach. Aparat biurokratyczny, urzędnicy, wykonują swoją pracę, mają do
niej podejście tak zwane służbowe /oczywiście są pracownicy emocjonalnie
zaangażowani w problemy swoich podopiecznych/. Strona pozarządowa,
organizacje charytatywne, grupy samopomocowe koncentrują się na pomocy
najpierw psychicznej, ratowaniu świata emocji, wartości wewnętrznych
człowieka chorego na chorobę alkoholową a dopiero w drugiej kolejności
stosują pomoc fizyczną, materialną. Alkoholicy, którzy wyzwolili się z nałogu
twierdzą, że człowiek musi osiągnąć dno swej egzystencji w alkoholizmie, by
móc się od niego odbić i powrócić do świata ludzi, który opuścili dla alkoholu.
Dlatego gdy człowiek z problemem alkoholowym zgłasza się do np. Bractwa
Trzeźwości /organizacja pozarządowa, reprezentująca kościół katolicki/ kładzie
tam się nacisk na stan jego ducha, podkreślając, że pomoc, jaką uzyskuje od
„Bractwa” jest to pomoc od ludzi wierzących, którym ich wiara, Bóg nakazuje
niesienie pomocy ludziom, którzy „potknęli się w życiu”. Jednocześnie wymaga
się od „delikwenta” „świadectwa prawdy” – przyznania się przed samym sobą i
przed swymi bliskimi do tego, że jest on alkoholikiem – człowiekiem chorym,
potrzebującym pomocy. Żądanie pomocy nie może mieć podstawy egoistycznej,
„musicie mi pomóc, bo jestem chory” – jest to prośba, która może być
spełniona, gdy człowiek całym swoim postępowaniem daje świadectwo tego, że
zasługuje na szansę, którą otrzymał. Organizacje rządowe czasami działają jak
normalne urzędy, biura mają określone godziny przyjęć od – do.
Ich formą działania mogą być: broszury, plakaty, filmy, pogadanki, apele,
mityngi, spotkania, koncerty, pomoc finansowa dla alkoholików, pomoc dla ich
rodzin, załatwienie skierowania na odtrucie („detoks”), załatwienie pracy, i inne
działania mające charakter administracyjny. Podział ten nie ma charakteru na
tych, których pomoc ma większą wartość moralną lub mniejszą na lepszych lub
gorszych, lecz na dwa sposoby podejścia do tego samego problemu –
alkoholizmu. Jest to problem oddziaływania tej choroby na całe społeczeństwo,
choć nie wszystkich dotyczy bezpośrednio. Alkoholizm jest jak kamyk rzucony
w wodę na jej powierzchni rozchodzą się kręgi, które w końcu obejmują całą
powierzchnię wody. Oczywiście jest to wizja przesadzona, katastroficzna, – lecz
tylko obraz przerysowany uwypukla problem. Organizacje pozarządowe
pomagają duszy alkoholika, jego rodzinie – organizacje rządowe pomagają ciału
/fizyczne leczenie/, oraz prowadzą działalność mającą szeroko pojęty charakter
profilaktyki antyalkoholowej /wszelkiego rodzaju nakazy, zakazy np. zakaz
reklamy piwa alkoholowego w środkach masowego przekazu, prasie, bilbordach
itp./.
Dlatego zapoznając się z materiałami dotyczącymi form pomocy
alkoholikom, zwalczania alkoholizmu proponuję następujący podział
organizacji, które chcę omówić w swoim artykule:
Organizacje pozarządowe:
A) organizacje religijne
katolickie
inne
B) organizacje samopomocowe
AA
Al-anon
DDA /Dorosłe Dzieci Alkoholików/
C) stowarzyszenia i fundacje
Przedstawiony schemat dowodzi rozległości problemu, w związku z tym
myślę, że koniecznym jest ograniczenie się do szerszego omówienia wybranych
zagadnień będących przedmiotem mojego artykułu. Dlatego też z organizacji
pozarządowych postaram się przedstawić bliżej działalność kościoła
katolickiego i kościoła Zielonoświątkowców, a także organizacji
samopomocowych. Te właśnie dziedziny reprezentuje bogata literatura, którą się
zainteresowałem. Proponuję swoje rozważania skupić wokół przedstawienia
alkoholizmu jako problemu duszy ludzkiej, konsekwencji problemu dla emocji
człowieka. Chciałbym przedstawić alkoholizm jako problem rodzinny, dziecka
i człowieka dorosłego, – którego jedno lub oboje rodzice byli alkoholikami.
Jerzy Melibruda w swojej pracy „Tajemnice ETOH” pisze „warto poznać
tajemnice działania substancji, która nadaje tym płynom moc decydującą o ich
potężnym działaniu, a także uzyskać wiedzę, jak radzić sobie z problemami
pojawiającymi się, gdy ta substancja staje się zbyt ważna dla człowieka...”.
W tej pracy skoncentruję się na sposobach pomocy – jej organizacji, gdy ta
substancja jest już zbyt ważna.
Postęp współczesnej cywilizacji kojarzy się człowiekowi najczęściej
z rozwojem środków masowego przekazu, osiągnięciami w medycynie,
postępem technicznym. Obok niewątpliwych osiągnięć człowiekowi u początku
XXI wieku cywilizacja kojarzy się również z zaburzeniami emocjonalnymi,
stresem, konfliktami interpersonalnymi. Zapewne nie przypadkiem właśnie
w poprzednim stuleciu wprowadzono pojęcia: „nerwica cywilizacyjna”
(Horney) i „nerwica noogenna” ( Trawel). Źródłem tych chorób są zapewne
warunki środowiskowe, poczucie bezsensu i egzystencjalnej pustki. Jednym ze
sposobów rozładowania tych konfliktów są masowo następujące zjawiska:
alkoholizmu, narkomanii, uzależnienia lekowego. Życie codzienne dostarcza
niestety aż nadto dowodów, że wraz z rozwojem techniki i cywilizacji człowiek
niekoniecznie staje się lepszy, wręcz przeciwnie – staje się gorszy.
O prawdziwym bowiem postępie człowieka, o jego kulturze i tworzonej przez
niego cywilizacji decyduje przede wszystkim afirmacja jego osobowej godności.
Rozwój człowieka zależy od tego, co wybiera i w imię czego, czy wybór
potwierdza wolność człowieka, czy jest rezygnacją z wolności. Każdy człowiek
pragnie czystego powietrza, wody i ziemi. Pragniemy krajobrazu pełnego
harmonii i piękna. Ale polski krajobraz wewnętrzny dziś to:
11 litrów czystego ( 98 %) spirytusu na głowę statystycznego
(wliczając niemowlaki i staruszków) Polaka.
1,5 mln uzależnionych od alkoholu
Ponad 3 mln ludzi nadmiernie pijących
1 do 2 mln dzieci żyjących w rodzinie z problemem alkoholowym
Kilka milionów ludzi współuzależnionych
Zmarnowanie 6% dochodu narodowego
12 000 wypadków drogowych rocznie, gdzie kierowca był pod wpływem
alkoholu, w tym ponad 2 000 śmiertelnych
Wiele bójek, pobić, wandalizmu, strat, dewastacji majątku publicznego
i prywatnego, które są niepoliczalne w skali kraju
Obserwujemy jednocześnie dramatyczny wzrost spożycia alkoholu wśród
młodzieży, czego dowodem jest cztero, a nawet pięciokrotny wzrost zatrzymań
w izbach wytrzeźwień ludzi nieletnich, a także obniżenie wieku inicjacji
alkoholowej o trzy lata. Jesteśmy świadkami agresywnych kampanii
promocyjnych alkoholu, ciągłego wzrostu spożycia.
Obecnie chciałbym przedstawić drugi w kolejności problem „polskiego
krajobrazu wewnętrznego”, czyli choroby alkoholowej. W roku 1956 Światowa
Organizacja Zdrowia wpisała alkoholizm na listę chorób. Zgodnie z definicją
Światowej Organizacji Zdrowia alkoholizm jest to stan psychiczny, a także
i fizyczny, wynikający ze współdziałania żywego organizmu i alkoholu. Stan ten
charakteryzuje się zmianami w zachowaniu, w tym zawsze trudną do odparcia
chęcią, wręcz przymusem ciągłego lub okresowego używania alkoholu po to, by
doświadczyć psychicznych efektów jego działania lub by uniknąć przykrych
objawów, wynikających z jego braku. Określenie przyczyn powstawania
choroby alkoholowej jest problemem bardzo złożonym. Dotychczas nie
znaleziono jednoznacznej odpowiedzi na pytanie – dlaczego jedni ludzie piją
mniej, inni więcej, dlaczego jedni stają się alkoholikami, drugich ten problem
nie dotyka, mimo że piją w sposób do siebie zbliżony. Nie ma natomiast
wątpliwości, co do tego, że szybkość uzależnienia zależy od stopnia dojrzałości
organizmu, a szczególnie ośrodkowego układu nerwowego – głównie mózgu.
Znaczna rolę odgrywa wiek, w którym rozpoczęło się intensywne picie
alkoholu. I tak: /osoby przed 20 rokiem życia pijąc intensywnie mogą uzależnić
się już po kilku miesiącach, osoby między 20 a 25 rokiem życia po około 3 – 4
latach, a po 25 roku życia na uzależnienie potrzebne jest kilka, a nawet
kilkanaście lat. Najistotniejsza z przyczyn powstawania choroby alkoholowej
oprócz predyspozycji /potomstwo alkoholików, uwarunkowania genetyczne np.
Indianie północnoamerykańscy, Eskimosi uzależniają się szczególnie łatwo/,
czynników społecznych /dezaprobata dla pijaństwa, a tolerancja wobec
indywidualnych alkoholików/ tkwi w osobowości. Alkoholikami stają się ludzie
niedojrzali emocjonalnie. Alkoholizm jest efektem tego, że człowiek nie
rozumie siebie, ani świata.
Alkoholizm jest świadectwem klęski, której w człowieku doznało jego
poczucie rzeczywistości. Alkohol bywa znakiem przyjaźni i radości, znakiem
i symbolem cierpienia, zniewolenia, nieszczęścia. W polskiej obyczajowości ta
ambiwalencja jest odczuwana w sposób szczególnie bolesny, gdyż dla jednych
alkohol kojarzy się ze świętowaniem, radością, ma pozytywny wydźwięk, dla
innych oznacza smutek, degenerację, rozpad życia rodzinnego. Myślę, że, warto
tu przytoczyć refleksję Witkacego: „Niemożność skupienia uwagi, ciągłe
szukanie byle jakiego towarzystwa, niepokój kwaśny i gorzki, bezsenność...”
Słowa te mogą być definicją choroby alkoholowej.
A. Kępiński natomiast dokonał – myślę bardzo ciekawego podziału stylu picia
od „ neurastenicznego” – dla redukcji zmęczenia i rozdrażnienia,
„kontaktywnego” – dla uzyskania lepszego kontaktu z innymi ludźmi,
„dionizyjskiego” – w celu uzyskania oszołomienia i ucieczki od rzeczywistości,
„heroicznego” – dla osiągnięcia poczucia mocy oraz „samobójczego” –
destrukcyjnego dążenia do samozagłady. Od alkoholu uzależniają się bardzo
różni ludzie, ale w ostatecznym rozrachunku wszystkie te osoby stają się do
siebie podobne. Wracając do myśli Witkacego: wszyscy, którzy chorują na
alkoholizm cierpią tak samo. Towarzyszy im mała odporność na frustrację,
nadmierna zależność, trudność w wyrażaniu uczuć, ogromny niepokój
w relacjach interpersonalnych, poczucie izolacji. Należy również dodać niską
samoocenę, błędne poczucie wielkości, obok poczucia winy, zmienny stosunek
do autorytetów. Alkohol ma potencjalnym alkoholikom w ich mniemaniu
ułatwić funkcjonowanie, czyli złagodzić „ból istnienia”. I tak dochodzimy do
sedna choroby alkoholowej, jakim jest mechanizm „błędnego koła”. Alkohol
staje się w miarę uzależnienia źródłem pozytywnych stanów emocjonalnych,
które następują po uśmierzeniu – oczywiście alkoholem stanów negatywnych.
Ponieważ odporność na negatywne stany słabnie, „wzmacnia” się ją alkoholem.
I tak dochodzimy do dramatycznego punktu: alkohol staje się najważniejszym,
wręcz jedynym źródłem osiągnięcia wszelkich pozytywnych stanów
emocjonalnych. Alkoholizm staje się wyuczoną reakcją na niektóre bodźce oraz
wyuczonym sposobem radzenia sobie z przykrymi stanami uczuciowymi. Keller
traktuje alkoholizm jako objaw przewlekłej choroby emocjonalnej. Zdaniem
Coopersmitha „kluczem do zrozumienia osobowości alkoholika jest pogląd, że
alkoholicy nie są zdolni do znoszenia stanów napięcia...”. Szczególną rolę
w procesie postępującej choroby alkoholowej odgrywa kolejna jej, kto wie czy
nie najgroźniejsza cecha – system zaprzeczeń. Alkoholizm to choroba
zakłamania. System zaprzeczeń mobilizuje wszelkie mechanizmy obronne do
tego, by móc pić dalej. Jeden ze znanych polskich profesorów powiedział
o sobie: „ Trułem się, wieszałem, skakałem przez okno, łykałem garście
proszków nasennych ... W swoim zakłamaniu wolałem zostać uznany za
wariata, żeby tylko nikt nie pomyślał, że mogę być alkoholikiem...”. Alkoholizm
prowadzi do degeneracji życia psychicznego, duchowego, religijnego. Pozbawia
człowieka zdolności do normalnego funkcjonowania w rodzinie
i społeczeństwie. Degradacja fizyczna następuje zwykle najpóźniej, ale często
staje się jedynym motywem próby zaprzestania picia. Literatura fachowa, którą
wykorzystuję we wstępie do swojej pracy kładzie nacisk na stany emocjonalne
choroby alkoholowej – mówi o „chorej duszy”. Myślę, że ta strona choroby jest
mniej znana ludziom. Dlatego też chciałbym uczynić ją istotą tej części pracy.
Wszelkie dostępne źródła piszą o fazach alkoholizmu np. według Jelinka:
A/ wstępna
B/ ostrzegawcza
C/ krytyczna
D/ przewlekła
Natomiast mniej dokładnie rozpatrują duchowy aspekt choroby. Skupiają
się na podziałach, faktach, skutkach choroby, omijają jej uwarunkowania
duchowe. Oprócz tego zainteresował mnie problem współuzależnienia, któremu
chciałbym poświęcić kilka słów. Zainspirował mnie jednak do powiedzenia
o nim program W. Eichelbergera „OKNA”, którego gośćmi byli J. Melibruda
i R. Dziurdzikowska – „DDA” – Dorosłe Dzieci Alkoholików. Przekazali oni
w tym programie dużo osobistych, dramatycznych świadectw jak życie w
rodzinie z problemem alkoholowym wpłynęło na późniejsze życie dorosłego
„Dziecka Alkoholika”. W Polsce nadal rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, że
człowiek chory na chorobę alkoholową „zaraża” całe otoczenie swymi chorymi
myślami, podejrzeniami, kontrolą i ciągłym „przerzucaniem” winy na innych.
Tam, gdzie jest alkoholik, chora jest także jego rodzina. Stąd bierze się pojęcie
choroby koalkoholowej. W jednym z programów TVP „Wódko – pozwól żyć”
jeden z alkoholików stwierdził, że „ całe polskie społeczeństwo w mniejszym
lub większym stopniu jest chore na koalkoholizm. Niemal całe społeczeństwo
bezmyślnie wspomaga destrukcyjny nawyk pijaństwa: alkoholem się spłaca
drobne długi, wykonanie przysługi przez znajomego, jest przyjętą formą
wdzięczności w różnych instytucjach państwowych. Rodzina z problemem
alkoholowym jest rodziną chorą. Emocjonalna atmosfera rodziny alkoholowej
ogniskuje się wokół wstydu, żalu, złości, lęku i poczucia krzywdy. Wstyd i lęk
każą tłumaczyć: „mama jest zmęczona, tato źle się czuje”. Domownicy boja się
ojca – alkoholika, lecz o tym się nie mówi. Domownicy wiedzą, ale zakłamanie
nie pozwala na rozmowę. Dlatego atmosfera w tej rodzinie przypomina „ciszę
przed burzą” lub burzę. Napięcie rozładowuje się wyjściem z domu, słuchaniem
muzyki ze słuchawkami na uszach, układaniem rzeczy w szafie, robi się
wszystko, tylko nie rozmawia. Wstyd o tym mówić – znajomym, sąsiadom.
Tworzy się martwe pole komunikacji – i to, co podkreślał J. Melibruda
„koszmarna, koszmarna samotność mojej matki”. W rodzinie z problemem
alkoholowym brak jest wzajemności, a także otwartości. Ludzie zamykają się
przed innymi. Ponieważ nie ma się czym pochwalić, nie należy też „wywlekać
brudów rodzinnych”. Przestaje się zapraszać ludzi przez wstyd, przestaje się,
więc też ich odwiedzać. Dzieci nie zapraszają kolegów, więc „znikają”
najczęściej na ulicę. Rodzina izoluje się. Zostają samotni ludzie z poczuciem
osaczenia i bezradności. Co się dzieje z dziećmi? Dzieci cierpią – podobnie, a
może nawet bardziej niż dorośli, bo długo nie potrafią przestać kochać
najgorszego nawet ojca czy matki. Uczą się natomiast trzech rzeczy: nie wolno
opierać się na dorosłych, nie wolno mówić, nie należy odczuwać. Dzieci jednak
przyjmują częściej określone role w rodzinie: dziecko – bohater (wszystko
potrafi – wyrośnie z niego perfekcjonista, ale jako rodzic będzie zimny i
surowy), dziecko –niewidzialne, aniołek (nie widzi awantur, żyje na uboczu, ma
własny, niedostępny dla innych świat), dziecko – kozioł ofiarny (z takiego
dziecka impulsywnego, agresywnego, które w ten sposób odwraca uwagę od
alkoholika, wyrasta najczęściej przyszły przestępca), dziecko – maskotka, clown
(rozśmiesza, rozładowuje napięcie, nadskakuje, przymila się, tym dzieciom
najtrudniej układa się dorosłe życie z powodu ciągłego poczucia niedoceniania).
Dom zarażony alkoholizmem charakteryzują sztywne role
i sztywne reguły. Wielu z nich powtórzy dobrze znany model rodziny w życiu
dorosłym. Chyba, że będą umieli żyć w trzeźwości, o której powiedział jeden
z alkoholików, że „można ją mierzyć ilością radości, jaką człowiek ma w
sobie”. Dorosłe dzieci alkoholików niosą przez swoje życie tragiczne
dziedzictwo, bagaż lęku, ukrywanego wstydu, dokucza im nieuporządkowany
stosunek do własnej przeszłości. Niestety alkoholikami stają się najczęściej
synowie i córki alkoholików, którzy ból i cierpienie „leczą” tak samo, jak ich
rodzice. Populacja „DDA” jest bardzo skrajna: ludzie nieszczęśliwi, załamani,
i ludzie sukcesu, którzy chcą zanegować koszmary z dzieciństwa: „będę
zakonnikiem, będę artystą”. „DDA” musi coś zrobić „ze sobą – dla siebie” musi
się uporać z „furkotem wewnętrznym”, wypalić gniew lub przerobić go w pasję.
Źródłem naszego cierpienia jest to, jak myślimy. Dorosłe Dziecko Alkoholika
musi nauczyć się inaczej myśleć, inaczej żyć. R. Dziurdzikowska kolejna
bohaterka programu OKNA pełniła w swym domu rolę dziecka – bohatera,
traktując swoich rodziców mimo wszystko jako „Bogów”. To Bóg zostawia
dziecko, nie oni ... Rodzicielstwo – dramatycznie, a w przypadku alkoholika jest
tym bardziej trudne. Myślę, że trafnie powiedział J. Stuhr: „Nic nie jest tak
trudne, jak rodzicielstwo”.
Działalność organizacji pozarządowych.
1. Kościół Katolicki a pomoc osobom w chorobie alkoholowej.
„Aby walczyć z alkoholem nie wystarcza wiedza. Tu potrzeba wielkiego
idealizmu, tu potrzeba świętej i mocnej woli...”
Ks. Adam Pawłowski
„Pomóc drugiemu człowiekowi znaczy najczęściej dotknąć ran, które mu
zadano. To znaczy użyczyć swoich pleców, aby choć część brzemienia, które
spadło na niego, samemu ponieść...”
Ks. A. Zwoliński
Te dwa cytaty oddają nastawienie kościoła katolickiego do sposobu zwalczania
patologii społecznej, jaką jest alkoholizm. Jest to definicja postaw kościoła
wobec problemu. Zdaniem animatorów ruchu trzeźwościowego pracujących
społecznie w parafiach, człowiek uzależniony, okaleczony wewnętrznie,
wymaga przede wszystkim akceptacji, oczekuje empatii. On sam siebie nie
akceptuje, nienawidzi siebie i innych, ma poczucie winy, nie mając poczucia
choroby. Jest osaczony i poraniony. Kościół katolicki jest miejscem, gdzie
mozolnie, dzień po dniu będzie uczył się żyć inaczej, na nowo, będąc jednak
alkoholikiem do końca życia – tyle, że alkoholikiem trzeźwym. Najstarszą
tradycję w zwalczaniu choroby alkoholowej oraz pomocy osobom uzależnionym
w łonie kościoła ma organizacja pod nazwą Bractwo Trzeźwości.
BRACTWO TRZEŹWOŚCI.
Jego powstanie datowane jest na koniec XIX wieku oraz okres międzywojenny.
Po II wojnie światowej Polska znalazła się w tzw. Bloku Państw Demokracji
Ludowej. Swobody działania kościoła katolickiego oraz innych stowarzyszeń
religijnych zostały drastycznie ograniczone. W latach 1949 – 50 władza
państwowa ograniczyła, a praktycznie zlikwidowała możliwość prowadzenia
przez organizacje religijne działalności innej niż duszpasterska. Ucierpiały na
tym szpitale, przedszkola, ochronki, domy dziecka, domy opieki prowadzone
przez te organizacje.
W wyniku tych działań Bractwa Trzeźwości uległy rozwiązaniu. W ich miejsce
kościół katolicki zawiązał duszpasterstwa trzeźwości.
Możliwości zmian pojawiły się dopiero w latach 80 – tych.
Dnia 19 września 1982 roku odbyła się na Jasną Górę pielgrzymka apostołów
trzeźwości z całej Polski – kapłanów i świeckich. Tam właśnie proklamowano
reaktywowanie działalności dawnych Bractw Trzeźwości pod nazwą
„Ruch Trzeźwości im. św. Maksymiliana Kolbego”.
Jedną z najistotniejszych cech ruchu jest motyw określany jako „wzgląd na
innych” i „atmosfera trzeźwości”, dlatego naczelną zasadą „Wytycznych
Episkopatu dla Duszpasterstwa trzeźwości” jest wezwanie:
„Przez dobrowolną abstynencję wielu, do trzeźwości wszystkich ...”
Dążenie do abstynencji traktowane jest jako ofiara, ekspiacja, jako darowanie
dobrego przykładu. Aby wytrwać w takim postanowieniu, potrzeba
wewnętrznego umocnienia, oparcia, zakotwiczenia w wierze. To właśnie jest
istotą przynależności do Ruchu Trzeźwości im. św. Maksymiliana Kolbego.
Ruch nie jest stowarzyszeniem, ani też organizacją. Ruch – to dążenie do celu,
obejmujący trzy kręgi:
Krąg I Czyli sympatycy ruchu tzw. wspierający. Są to osoby dorosłe. Zobowiązują się
w swym sumieniu do zachowania dobrowolnej trzeźwości lub abstynencji
według własnego uznania bez żadnych deklaracji czy pisemnych zobowiązań.
Ich postawa ma być pomocą dla tych, którzy walczą z chorobą alkoholową.
Chory widzi, że to, co wymagane jest od niego dotyczy też innych, zdrowych,
którzy trwają z nim w trzeźwości.
Krąg II Czyli przyjaciele ruchu – są nimi dzieci, młodzież, którzy grupują się w
ogniskach abstynenckich. Dorośli natomiast dzielą się na członków
rzeczywistych i zwyczajnych. Członkowie rzeczywiści zobowiązują się
dobrowolnie do abstynencji od wszystkich napojów alkoholowych na pewien
określony czas np. 6 miesięcy lub na całe życie. Członkowie zwyczajni
zobowiązują się dobrowolnie do przestrzegania ogólnej trzeźwości – nie
odurzania się alkoholem, czyli upijania się, lub do abstynencji od niektórych
napojów alkoholowych np. piwa.
Krąg III Czyli apostołowie trzeźwości. Są nimi tylko członkowie rzeczywiści,
zaangażowani w szerzenie trzeźwości i abstynencji na dostępnych im odcinkach
życia – w środowiskach ich pracy i zamieszkania. Ten krąg nosi nazwę
„Maksymiliańska służba trzeźwości”. Obejmuje on animatorów, moderatorów
i innych najbliższych współpracowników duchowieństwa. Bractwa Trzeźwości
działają w parafiach, między innymi w krakowskim kościele Bożego Ciała,
a także kościele pod wezwaniem św. Maksymiliana Kolbego. Członkami
bractwa są najczęściej właśnie apostołowie trzeźwości – abstynenci, którzy
zdeklarowali abstynencje do końca życia i udokumentowali ten fakt wpisując się
do Księgi Trzeźwości wyłożonej w kościele w okresie Wielkiego Postu.
Zdarza się i tak, że te właśnie osoby są potem „zapraszane” do pracy
w bractwie przez proboszcza danego kościoła. Animatorami są również osoby,
które z różnych pobudek zaangażowały się w pracę trzeźwościową: są wśród
nich „DDA” – Dorosłe Dzieci Alkoholików, trzeźwi alkoholicy, żony
alkoholików, oraz inni członkowie rodzin z problemem alkoholowym. Do pracy
przygotowuje ich Studium Trzeźwości działające przy Krakowskiej Kurii.
Wykłady, spotkania z terapeutami pomagają poznać chorobę, nauczyć się
rozmawiać z człowiekiem chorym i wiedzieć, jak z nim postępować. Bractwo
prowadzi moderator – człowiek, który ukończył Studium Trzeźwości. Kapłan
natomiast „czuwa” nad atmosferą, pomaga, wspiera. Najczęściej jeden raz w
tygodniu
w parafii w wyznaczonym dniu i godzinie oczekuje dyżurujący animator. Po
poradę najczęściej przychodzi jednak nie człowiek chory – bo on nie ma
poczucia choroby, lecz pojawia się: matka, żona, czasem siostra, narzeczona.
Rozmawiać można w „cztery oczy” lub w grupie. Animator prowadzący
rozmowę stwarza atmosferę życzliwości, zrozumienia, pomocy. Wszyscy obecni
siadają w kręgu, mówią do siebie „siostro”, „bracie” zwracają się do siebie po
imieniu. Obowiązuje dyskrecja, nie komentuje się wypowiedzi, nikogo się nie
krytykuje. Wypowiedzi nie wolno przerywać, lecz umiejętnie ją
ukierunkowywać. Rodzina osoby uzależnionej otrzymuje pomoc duchową,
pomoc w zakresie zrozumienia istoty choroby alkoholowej poprzez literaturę,
czasopisma. Na uwagę zasługuje fakt, iż na dyżurach obecni są często trzeźwi
alkoholicy, którzy znają problem najlepiej. Nie bez znaczenia jest także
sytuacja, gdy pomocy udziela człowiek, który swym istnieniem udowadnia
możliwość wyjścia z choroby. Dlatego też bezradnej, zagubionej żonie lub
matce rozmowa z trzeźwym alkoholikiem daje najwięcej nadziei. Oni właśnie
starają się przekonać członka rodziny o tym, co najtrudniej jest zrozumieć, – że
jest to choroba, z którą zmagać się będą do końca życia. To bardzo trudno
przyjąć do wiadomości – niezależnie od posiadanego wykształcenia czy statusu
społecznego. W bractwie spotykają się członkowie rodzin naukowców,
robotników, rolników – występują wszystkie grupy społeczne i wszystkie
zawody. Łączy je jedno: świadomość, że żyjąc z alkoholikiem żyje się z jego
problemem. Żyć to znaczy pomagać alkoholikowi, ale nie ulegać mu, nie
stwarzać mu „komfortu picia” – stanu, gdy roszczenia, potrzeby alkoholika,
często wyimaginowane są realizowane przez członków rodziny. Tego uczą
przychodzących po poradę „trzeźwi alkoholicy”:
1. Nie pomagaj załatwiać fałszywych zwolnień chorobowych
2. Nie szukaj go po knajpach, melinach, miejscach gdzie pije
3. Nie pierz, nie sprzątaj, nie gotuj, nie prasuj specjalnie dla niego
4. Np. podaj obiad o wyznaczonej godzinie, nie czekaj specjalnie
5. Nie kłam do znajomych, przyjaciół, pracodawców: śpi, jest zmęczony, nie
może podejść do telefonu, choruje
6. Nie pozwól by sprzedawał wyposażenie domu z przeznaczeniem na alkohol
7. Nie zezwalaj na bicie siebie oraz rodziny
8. Nie bój się wezwać policji, gdy w domu są awantury
Radzą by przerwać krąg zakłamania i niemocy. Chroń siebie i dzieci. To znaczy:
żyj z nim, ale nie żyj dla niego. A przede wszystkim: nigdy z nim nie pij, nie
częstuj, nie wysyłaj dzieci po alkohol, usuń z domu kieliszki, nie wznoś toastów
alkoholem, zmień krąg przyjaciół, znajomych na tych, którzy potrafią przyjść na
imieniny bezalkoholowe. Mów stanowczo i zdecydowanie:
Nie piję, bo nie chcę, nie stwarzaj fikcji – „nie piję, bo boli mnie głowa”. Mów
w rodzinie, że mąż jest chory, ma problem, a ty chcąc mu pomóc chodzisz do
bractwa, mimo to, że sama nie masz problemu z alkoholem. Nie wstydź się:
Jestem żoną, matką alkoholika – to znaczy człowieka chorego, któremu chcę
pomóc. Kiedy do bractwa przychodzi po raz pierwszy człowiek uzależniony,
warunkiem podstawowym by został przyjęty i wysłuchany jest jego trzeźwość
w tym dniu. Przedstawia się tylko imieniem i oczekuje się, by powiedział jedno
zdanie: Jestem alkoholikiem. Od tego momentu rozpoczyna się droga do innego
życia – życia w trzeźwości. Dyżur w bractwie zawsze kończy się wspólną
modlitwą w kręgu, wszyscy podają sobie dłonie na znak wspólnoty, akceptacji,
przebaczenia, zrozumienia. Bractwo akceptuje człowieczeństwo alkoholika, ale
nie jego picie. W odzyskaniu pełnej godności życia chce mu pomóc. Ale
alkoholik musi tej pomocy sam chcieć. Obok bractwa istnieją też inne grupy
pomocy. Jedną z nich jest „Al – anon”.
Al – ANON.
Jest to organizacja samopomocowa, przeznaczona dla żon, matek alkoholików,
która stanowi wspólnotę, grupę wsparcia. Spotkania są organizowane
najczęściej jeden raz w tygodniu, mają one na celu wzmocnienie psychiczne
kobiet żyjących w rodzinach z problemem alkoholowym. Dzielą się one
wzajemnie swoimi przeżyciami, problemami, jakie wynikają z ich wspólnego
losu. Bardzo ważną rolę pełni tu osoba prowadząca te spotkania. Każdą
wypowiedź rozpoczyna zdanie np. Elżbieta – żona alkoholika, Maria – matka
alkoholika. Dla osoby będącej gościem częste powtarzanie tej formuły jest
niezrozumiałe. Ale to jest istotą ruchu. Uznanie, przyznanie się, uświadomienie
sobie choroby – w tym przypadku koalkoholowej jest jedyną drogą. Bardzo
istotne jest również to, że często kobiety przychodzą w stanie załamania,
rozpaczy. I tutaj osoba prowadząca ma do spełnienia trudną, ale niezwykle
ważną rolę: cierpienie nie oznacza akceptacji „rozczulanie się” nad sobą tu nic
nie pomoże. Przestań płakać – rób coś! A przede wszystkim przychodź do nas,
„na grupę”, tu na ciebie czekają. Zatelefonuj, gdy jest ci źle, kiedy czujesz się
zagrożona. Poczucie wsparcia jest niezwykle ważne. Dzieci alkoholików maja
trudności w nauce, w kontaktach międzyludzkich. Niechętnie nawiązują
znajomości, boją się zapraszać do domu obcych – by ci nie widzieli, w jakich
warunkach żyją. Pomocą w przełamaniu tych zachowań jest praca animatorów,
psychologów działających w bractwie. Jedną z metod pomocy są kolonie
organizowane przez bractwo i Al – anon. Zmiana środowiska, choć na dwa, trzy
tygodnie w roku przynosi zaskakująco dobre rezultaty. Dzieci, które
przyjeżdżają na turnus są: nieufne, zamknięte w sobie, agresywne. Pod
wpływem opieki ludzi życzliwych zmieniają się, uczą się rozmawiać, bawić,
śmiać. Wracają do swych domów bogatsze o miłość i serdeczność.
Działalność indywidualna księży katolickich.
„Trzeba mieć odwagę by iść drogami, którymi się nie szło.
Boisz się czy nie...?”
Ks. Władysław Zązel
Tak pyta młodych małżonków ksiądz z Kamesznicy u podnóża Babiej Góry,
gdy ich wesele odbywa się bez alkoholu. Istnieje tam dom rekolekcyjny dla
alkoholików, ich rodzin. Rekolekcje trwają trzy tygodnie, a oparte są na
dwunastu krokach AA / Anonimowych Alkoholików /. Jednak osią programu
jest postawa księdza. Dzięki niej osiąga on wspaniałe rezultaty. W lipcu 1992
roku w Kamesznicy odbyło się setne wesele bez alkoholu. Przełomem w pracy
kapłana była wędrówka „restauracyjnym szlakiem picia” – odwiedzał w
wielkopostne piątki bary, lokale witając tam parafian. Na jednej z niedzielnych
mszy św. zapytał wprost: picie to wstyd czy honor ? Jeżeli honor, to tak jak
przed mszą czyta się „wypominki”, tak po mszy czytane będą listy obecności w
barach. Przesiadywał w lokalach, pijąc herbatę, obserwując gości. Ci próbowali
„brać go na przeczekanie” – czekali aż opuści lokal, nie chcąc pić przy
proboszczu. Jednak on wychodził dopiero w chwili zamykania lokalu. Dla
jednych brzmi to humorystycznie, dla drugich groźnie. Ten ksiądz zdobył swą
postawą szacunek i zaufanie swych parafian. Zaczął od siebie, w 1979 roku
złożył przyrzeczenie abstynencji, zachęcając do tego młodzież oazową i
dorosłych parafian.
Krucjata wyzwolenia człowieka.
Działalność księdza z Kamesznicy była aktem poparcia dla działającej
w środowiskach młodzieży oazowej „Krucjaty wyzwolenia człowieka”. Jest to
wspólnota ludzi, której celem jest wyzwolenie – rozumiane tylko w Jezusie
Chrystusie, mocą jego Ewangelii. Podstawową drogą Krucjaty jest modlitwa
o uzdrowienie, a przede wszystkim podjęty z miłości do osób uzależnionych
post od alkoholu w formie dobrowolnej abstynencji od wszelkich napojów
alkoholowych. Krucjatę może również zadeklarować człowiek uzależniony, –
ale musi być do niej „duchowo” przygotowany, po głębokiej refleksji,
modlitwie. Najczęściej decyzję poprzedzają rekolekcje, formacja duchowa,
której patronuje Wspólnota Światło – Życie. Najbliższa od Krakowa stanica
Krucjaty Wyzwolenia Człowieka mieści się w Krościenku nad Dunajem.
ANONIMOWI ALKOHOLICY.
1. Historia ruchu AA.
Ruch Anonimowych Alkoholików istnieje na świecie od 64 lat. Powstał w USA
latem 1935 roku. Jego założycielami było dwóch alkoholików: Bill Wilson
i dr Robert Smith. Wilson był z zawodu analitykiem giełdowym, Smith
lekarzem – chirurgiem proktologiem. Ich problemy z alkoholem zaczęły się
w trakcie studiów. Próby leczenia Wilsona w szpitalu, choć podejmowane
trzykrotnie nie przyniosły rezultatu. Dopiero wizyta w Misji Episkopalnej,
Calvary
i uczestnictwo w spotkaniach grupy Oksfordzkiej /był to bezwyznaniowy ruch
duchowy/ pomogło mu przełamać najgorszy kryzys. Dopiero czwarta próba
leczenia w szpitalu przyniosła rezultat. W trakcie leczenia Wilson doznał
przeżycia duchowego – religijnego. Odmieniło to jego życie. Rozmowy
z dyrektorem szpitala dr Williamem Silkworthem utwierdziły go w swym
postanowieniu. Lekarz powiedział mu, „że jego zdaniem alkoholizm to fizyczna
alergia na alkohol połączona z obsesją psychiczną i przymusem picia. Takie
podejście do alkoholizmu – uznanie go za chorobę, a nie za ułomność moralną
czy brak silniej woli – było jak na owe czasy podejściem rewolucyjnym. Stało
się ono fundamentem aowskiego programu zdrowienia”.
Do spotkania Wilsona i Smitha doszło w Akron, 12 maja 1935 roku. Obydwaj
byli członkami grupy Oksfordzkiej, choć każdy oddziału w swoim mieście. Po
spotkaniu Smith sięgnął jeszcze po alkohol, jednak definitywnie zerwał
z nałogiem dnia 10 czerwca 1935 roku. I ta data jest uznawana z powstanie
ruchu AA. W swej pierwszej rozmowie Wilson i Smith poruszali wyłącznie
temat alkoholizmu. I to założenie stało się fundamentem ruchu. Podstawą
działania ruchu jest książka „Anonimowi Alkoholicy” zwana „Wielką księgą”.
I od jej tytułu pochodzi nazwa ruchu. Napisano ją w celu możliwości
dokładnego przekazania innym alkoholikom „programu zdrowienia”, metod,
narzędzi stosowanych w trakcie leczenia. Przekaz ustny stosowany
w początkach ruchu nie sprawdził się, ponieważ dochodziło do indywidualnych
różnic w informowaniu potrzebujących. Autorem Wielkiej Księgi jest B.
Wilson, napisał ją w latach 1937 – 39. W jej pierwszym wydaniu we
wprowadzeniu czytamy:
„Głównym celem tej książki jest dokładne pokazanie innym alkoholikom,
w jaki sposób ozdrowieliśmy”.
Książka oprócz 11 rozdziałów opisujących program zdrowienia zawiera historie
osobiste – przypadki wyjścia z nałogu alkoholików. W pierwszym wydaniu były
to historie wyłącznie mężczyzn w następnych doszły historie kobiet i młodzieży.
Do dnia dzisiejszego na świecie wydano 13.500.000 egzemplarzy księgi w 29
językach. Obecnie ruch AA istnieje w 160 krajach, a w jego strukturach działa
około 3.000.000 Ludzi.
2. Metody i sposoby pomocy w ruchu AA.
Jest to wspólnota mężczyzn i kobiet, którzy dzielą się nawzajem swoim
doświadczeniem, siłą i nadzieją, aby rozwiązać swój problem i pomagać innym.
Pierwsza w Polsce grupa AA powstała w Poznaniu około 30 lat temu, obecnie
można przyjąć, że w kraju spotyka się regularnie około 300 grup AA. Również
w kościołach działają grupy AA. Ich spotkania organizowane są najczęściej
jeden raz w tygodniu, noszą nazwę mityngów. Mityngi mogą być zamknięte –
tylko dla członków grupy AA, oraz otwarte. Mityng otwarty jest organizowany
raz w miesiącu. Polega on na tym, że uczestniczyć w nim może każdy
zainteresowany, niekoniecznie związany z problemem choroby alkoholowej.
Anonimowi Alkoholicy to program bycia razem:
Ja się upijam, bo jestem sam, my razem trwamy w trzeźwości.
Reguły mityngu są ściśle określone:
1. Uczestnicy siedzą w kręgu, tak, by każdy widział każdego
2. Na stole palą się świece – stwarzana jest atmosfera intymności i przyjaźni
3. Wszyscy zwracają się do siebie po imieniu, dalsze poznawanie swoich
danych osobistych nie jest konieczne
4. Prowadzący mityng rozpoczyna go modlitwą „o pogodę ducha”
Ta modlitwa jest bardzo ważna dla spotkania, jest kluczem do zrozumienia idei
AA. Wielu ludzi, nawet tych, nie związanych z ruchem AA uważa ją za
pomocną w walce z przeciwnościami losu, niekoniecznie wynikającymi
z problemów z alkoholem. Zrozumienie tej modlitwy i stosowanie zawartego
w niej przesłania uchroniło wielu alkoholików od nawrotu choroby, a także
wniosło w ich życie spokój i radość.
Autorstwo modlitwy przypisywane jest „filozofowi na tronie”
– Markowi Aureliuszowi:
„Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę
zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić i mądrości, abym
odróżniał jedno od drugiego...’’
Nowicjusz na mityngu musi się przedstawić i powiedzieć, że ma problem
z alkoholem. Wówczas prowadzący mityng pyta – czy chcesz przestać pić?
Jeżeli pada słowo „tak” – wszyscy wstają, okazują radość, mówiąc
„witaj w trzeźwości”. To oczywiście dopiero początek drogi. Spotkania na
mityngach polegają na rozmowach, dyskusjach, których wykładnią jest
dwanaście kroków i dwanaście tradycji.
Dwanaście kroków to podstawa programu AA.
Ich przejście dla nowicjusza jest trudne bez pomocy i opieki „sponsora” –
trzeźwego alkoholika, który tłumaczy, pomaga wprowadzić w życie nowicjusza
ten program. Oto jego założenia:
1. Przyznajemy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, – że przestaliśmy
kierować swoim życiem.
2. Uwierzyliśmy, że siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowie
/duchowe, psychiczne, fizyczne/.
3. Postanowiliśmy powierzyć nasze życie i wolę opiece Boga, jakkolwiek Go
pojmujemy.
4. Dokonaliśmy gruntownego i odważnego obrachunku moralnego.
5. Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów.
6. Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad
charakteru.
7. Zwróciliśmy się do Niego w pokorze, aby usunął nasze braki.
8. Sporządziliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy, i staliśmy się gotowi
zadośćuczynić im wszystkim.
9. Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe,
z wyjątkiem przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych.
10. Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny, natychmiast przyznając się
do popełnionych błędów.
11. Poprzez modlitwę i medytację dążyliśmy do coraz doskonalszej więzi
Z Bogiem, jakkolwiek Go pojmujemy, prosząc jedynie o poznanie Jego woli
wobec nas oraz o siłę do spełnienia jej.
12. Przebudzeni duchowo w rezultacie tych Kroków, staraliśmy się nieść
posłanie innym alkoholikom i stosować te zasady we wszystkich naszych
poczynaniach.
Te zasady zawarte w 12 krokach są wprowadzane w życie w trakcie mityngów
i indywidualnej pracy alkoholika nad sobą. Jednak w początkowym okresie
najwięcej zależy od wprowadzającego – „sponsora”. I znowu należy wrócić do
roli osoby prowadzącej mityng. Najczęściej jest nim trzeźwy alkoholik –
człowiek o kilkuletnim stażu w trzeźwości – nie nowicjusz. On nadaje ton,
przekazuje bardzo ważne reguły:
„wyjmij watę z uszu i włóż ją sobie do ust ...” – czyli naucz się słuchać, módl
się o gotowość do słuchania, do nauki, do zmiany. Ucząc się życia bez alkoholu
trzeba przecież przekształcić swoją osobowość. Uczestnictwo w mityngach
odgrywa ogromną rolę w procesie trzeźwienia, zwłaszcza w okresie
początkowym.
„Dziewięćdziesiąt w dziewięćdziesiąt” – oznacza, że dobrze jest pójść na
dziewięćdziesiąt mityngów w ciągu pierwszych dziewięćdziesięciu dni
trzeźwienia.
Zaleca się odwiedzanie wielu mityngów, by dostrzec ich specyfikę i rozmaitość.
Z czasem większość członków AA znajduje swoją grupę macierzystą, na której
spotkania uczęszcza systematycznie i którą nazywa swoim „domem”. W grupie
macierzystej znajduje się wsparcie, przyjaciół, uczy się pierwszeństwa zasad
przed osobistymi ambicjami i wspólnie świętuje kolejne rocznice życia
w trzeźwości.
Uczestnictwo w mityngach wymaga określonych reguł zachowania:
1. Osobie prowadzącej nie przerywa się, ona udziela głosu uczestnikom
2. Nie wolno krytykować innych uczestników
3. Nie wolno reagować śmiechem na wypowiedzi
4. Obowiązuje żelazna zasada dyskrecji – niczego nie wolno „wynieść” poza
salę, w której odbywa się mityng
Grupę AA stanowią ludzie w różnym wieku – i od osoby prowadzącej w dużej
mierze zależy, czy z tej grupy stworzy się wspólnota, której istotę trafnie określa
następujące zdanie:
„Jak to się dzieje, że wspólnota wciąż ma nam do zaofiarowania więcej, niż jej
ofiarujemy – to pozostaje niezgłębioną tajemnicą. Wygląda na to, że
wspólnotowe zapasy miłości i współczucia są niewyczerpane.
To jeden z dowodów na istnienie siły wyższej...”.
Należy podkreślić tutaj pewną istotną kwestię we wspólnocie AA.
Otóż członkowie AA powierzając swoje życie Bogu, powierzają je „Bogu,
jakkolwiek go pojmują...”. Człowiek może obrać sobie własną koncepcję siły
wyższej. Wspólnoty AA istnieją również poza kościołem i tam mogą spotykać
się ludzie różnych wyznań, bo ta wspólnota nie wymaga zmiany wiary.
Oczekuje jedynie, by człowiek odpowiedział sobie na pytanie, w co lub, w kogo
wierzy. Program AA zaleca codzienną modlitwę, modlitwę o trzeźwość
Na jeden, ten właśnie dzień. Wieczorem dziękujemy Bogu, że to dla nas zrobił.
Nie to jest ważne w AA jak pojmujemy siłę wyższą ani do kogo się zwracamy –
ważne by się modlić. Poranna modlitwa pomaga rozpocząć dzień z uczuciem
pogody ducha. Pomaga wyzbyć się egoizmu, egocentryzmu. Wspólnota AA
uczy życia w trzeźwości – uczy dzielenia się trzeźwością. Dlatego też zasadą
niesienia pomocy innym – szczególnie nieznajomym /np. rozpaczliwy telefon do
grupy AA/ jest zasada, że idzie się w parze – nie w pojedynkę. W pojedynkę
idzie się tylko do kogoś dobrze znajomego i kto z pewnością jest trzeźwy.
Zadaniem członków wspólnoty AA jest niesienie pomocy, posłania. Jeżeli
nawet nie przynosi efektów – to trudno. Najważniejsza jest „nasza” trzeźwość.
Należy umieścić ją na pierwszym miejscu. I tego uczy wspólnota AA. Każda
grupa AA ma swoją nazwę, która wiąże się z czymś charakteryzującym tą
grupę. Może to być: nazwa miejsca, nazwisko, pseudonim itp. Np. „Szansa”,
„Odrodzenie”, „Kolska”. Przeciętnie mityng trwa 60 – 90 minut, czasem dwie
godziny z kilkuminutową przerwą. Zdarzają się czasem niestety złe mityngi,
zwłaszcza wtedy, jeżeli brak na nim „sponsorów” w większej ilości.
Wówczas może pojawić się to, co zaprzecza wierności i tradycjom AA:
prawienie kazań, biadolenie, obwinianie innych, skupianie się na dzieciństwie,