-
WWW.JUNIORMEDIA.PL PARTNERORGANIZATORPROJEKTU
Gimnazjum18Kłodnicka 3654-218, Wrocław
Wydanie specjalne05/17
Ocalić od zapomnienia...
Teresa Pawłowska -Moździerzps. ,,Sokół ‘’ –sanitariuszka
wPowstaniu Warszawskim
.
Teresa Pawłowska - Moździerzurodziła się 14 .10. 1928 roku
wWarszawie. Spokojniedzieciństwo jedenastoletniejTeresy przerwał
wybuch II WojnyŚwiatowej, który niósł ze sobą:głód, strach, groźby
ewakuacji,rozłąkę z ojcem. W rodziniepatriotycznej, w jakiej
żyła,jeszcze trudniej było siępogodzić z dominacją wroga.Rodzice
dziewczyny, nie chcącpodporządkować sięokupantowi, pozwolili jej
oraz jejbratu uczestniczyć w tajnymnauczaniu. Pani Teresa
uczęszczała dokonspiracyjnego gimnazjum im.Hoffmanowej ,,pod
przykrywką”Zawodowej SzkołyGospodarstwa Domowego. Gdypewnego razu
koleżankiwyjawiły jej, że należą doSzarych Szeregów od razu
wyraziła chęć przystąpienia doorganizacji.
W konspiracyjnym harcerstwie działała od 1942roku . Uczęszczała
na kurs dla sanitariuszek. Naszkoleniach uczono jak udzielać pomocy
rannymoraz jak mieć ,,oczy i uszy dookoła głowy’’.Od dnia 1
sierpnia 1944 młoda Teresa musiaławykazać się niezwykłą
dojrzałością oraz odwagą.W powstaniu pełniła funkcję sanitariuszki
wszpitalu w gmachu PKO, róg ul. Świętokrzyskiej iMarszałkowskiej,
będąc żołnierzem ArmiiKrajowej Okręgu Warszawskiego nr
275.Wmomencie kapitulacji powstania Teresa, nie mającukończonych 16
lat nie mogła opuścić powstaniawraz ze szpitalem. Bojąc się, że
Niemcy potraktująją jako zabawkę, zgłosiła się do
hufcaharcerskiego. c.d. s.2
.
-
www.gazetawroclawska.plGazeta Wrocławska | Wydanie specjalne
05/2017 | Strona 2
WWW.JUNIORMEDIA.PLApropos
Z Warszawy wyszła więc jako córkajednego z nich. Wojenna
tułaczka przezJędrzejowo, Kraków , Mszczonową podWarszawą i Legnicę
zakończyła siZ Warszawy wyszła więc jako córkajednego z nich.
Wojenna tułaczka przezJędrzejowo, Kraków , Mszczonową podWarszawą i
Legnicę zakończyła sięostatecznie we Wrocławiu.ę ostatecznie we
Wrocławiu. WeWrocławiu zdała maturę, a następnieukończyła studia
psychologiczne naUniwersytecie Wrocławskim. Pracowała wróżnych
instytucjach oświatowych , m.in.w Szkole Podstawowej nr
71Eksperymentalnej. Przez cały ten czas angażowała się wdziałalność
harcerską, pełniąc funkcjęharcmistrza ZHP. „Udział w Powstaniu był
moim życiowymtriumfem. Sprawdziłam się jako człowiek ipatriotka.
Byłam z siebie dumna, że nigdynie stchórzyłam i zawsze
wywiązywałamsię z powierzonych zadań. Mimowszystko był to
najpiękniejszy okres wmoim życiu, którego jednak niechciałabym już
nigdy przeżywać.”
Materiał przygotowały Paulina Siuba iZuzanna Kopeć z klasy
2a
.
. .
.
. .
-
www.gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska | Wydanie specjalne
05/2017 | Strona 3
WWW.JUNIORMEDIA.PL Apropos
Henryk Włosikps. Drucik – powstaniec warszawski
Henryk Włosik ur. 1 lipca 1927 r wWarszawie w której przebywał
aż do 1939r. Zdobył wykształcenie wyższetechniczne. Otrzymał
wojskowy stopieńporucznika. Podczas PowstaniaWarszawskiego cały
czas przebywał wWarszawie. Tata Włosika był w 36. pułkupiechoty, w
którym był kwatermistrzem.Z tego, co mówią świadkowie, uciekł
zobozu do Ostrowa Wielkopolskiego,gdzie na rynku kazał sobie
czyścić esesmanowi buty, za co zostałaresztowany i wzięty do obozu.
Nieprzebywał tam jednak długo, ponieważzostał z niego zwolniony,
ale wpierwzabrany do lekarza, który dał mu zastrzykz benzyny, po
którym zmarł. Matkazginęła 8 września 1939 r. o godz 8:15 wczasie
bombardowania na warszawskimTargówku. Henryk do dziś pamiętamoment
wybuchu, który zabił jego matkęi pozbawił domu. Razem z
młodszymbratem nie wiedzieli, co się z nią stało iszukali jej przez
parę dni, jednak nigdy jej nie znaleźli. Cały czas
trwałobombardowanie, chłopcy pozbawienidomu ukryli się w grupowcu
nacmentarzu, gdzie spędzili parę nocy.Drucik do dziś pamięta widok
'duchów”,które tak naprawdę były fosforem, którywydobywał się ze
starych drzew. Jednymz bohaterskich czynów Włosika
byłozdemaskowanie dwóch Niemcówprzebranych za księży. Za tę
pomocotrzymał od polskich żołnierzy sucharki,które dla małych
głodnych chłopców byłyjak manna z Nieba.
. Henry został wybrany przez JerzegoStrzałkowskiego do jednego
zpowstańczych oddziałów specjalnych wktórych zajmował się
śledzeniemNiemców. W listopadzie 1943r dostalirozkaz, aby przejść w
stan partyzancki,który miał na celu niszczenietransportów i
magazynów i likwidacjęesesmanów. Po Powstaniu WarszawskimHenryk
trafił do obozu, z którego udałomu się uciec przez kanał. W
styczniu 1947przybył do Wrocławia gdzie się ożenił igdzie mieszka
do dziś.Kamila Urbańczyk i Małgorzata Kujawa 2a
. .
-
www.gazetawroclawska.plGazeta Wrocławska | Wydanie specjalne
05/2017 | Strona 4
WWW.JUNIORMEDIA.PLApropos
Jerzy Woźniak-człowiek honoru
W lutym 2017 roku miało miejsceuroczyste otwarcie wystawa
poświęconejdoktorowi Jerzemu Woźniakowi,żołnierzowi Armii
Krajowej,odznaczonemu Krzyżem Walecznym,Srebrnym Krzyżem Zasługi z
Mieczami,Orderem Odrodzenia Polski oraz odwrześnia 2012 roku,
pośmiertnie tytułemHonorowego Obywatela WojewództwaDolnośląskiego.
Była uczennica naszejszkoły, Monika Szust, napisała w tamtymczasie
piękny esej o Jerzym Woźniaku. Zatę pracę literacką została
nagrodzona wkonkursie.
.
Esej o Jerzym Woźniaku
O pułkowniku Jerzym Woźniakuusłyszałam pierwszy raz na lekcji
historii,kiedy to nasz pan napomknął, jak wracałze Świdnicy, z
konferencji z udziałembyłych żołnierzy AK. "Jechaliśmy małymbusem,
siedział obok mnie JerzyWoźniak. Wiecie, to piękna postać,człowiek
wielkiego formatu. Opowiadał,jak było w więzieniu na
Mokotowie…"Wtedy na lekcji był on dla mnie jednym zwielu
represjonowanych po wojnie AK-owców. Dziś zazdroszczę
wszystkimludziom, którym było dane go poznać.Chciałabym móc
powiedziećo sobie: "siedział obok mnie JerzyWoźniak". Dla wielu
wrocławian,niezgłębiających dziejów Polski, JerzyWoźniak był po
prostu wspaniałymlekarzem – pulmonologiem i przedewszystkim dobrym
człowiekiem. Zawszepogodny i uśmiechnięty, nigdy nie żaliłsię na
swój los. A przecież życie JerzegoWoźniaka splotło się z czasem
okrutnymdla Polaków, z czasem wojny istalinowskich represji.Jak
przeżył tę straszliwą zawieruchędziejową? Czy pozostał wierny
swoimideałom?Czy ocalił swą godność? Czy potrafiłwybierać między
ojczyzną a osobistymiaspiracjami? Informacje o JerzymWoźniaku
znajdziemy w każdejencyklopedii czy leksykonie, podwarunkiem, że
zostały wydane po roku1989, w wolnej Polsce, kiedy toprzywrócono
cześć prawdziwymbohaterom. ciąg dalszy s. 5
.
-
www.gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska | Wydanie specjalne
05/2017 | Strona 5
WWW.JUNIORMEDIA.PL Apropos
Od 1944 poszukiwany przez NKDW, czł. WiN. W 1945 rozpoczął
studia med. wInnsbrucku, sekr. Delegatury Zagr. WiN, od V 1947
szyfrant IV Zarządu WiN;aresztowany XII 1947, skazany na śmierć, I
1949 zmiana wyroku na dożywocie,amnestionowany w 1956. Od 1961
lekarz w Klinice Chorób Płuc we Wrocławiu podnadzorem SB. Od 1990
członek ZChN, prezes Okręgu DŚZŻ AK (od 2005 przew. RadyNaczelnej),
podsekretarz stanu w Urzędzie do Spraw Kombatantów i
OsóbRepresjonowanych. ( Na podstawie : Encyklopedia Wrocławia,
Wrocław 2006) Nieda się życia tak pięknej postaci zamknąć w kilku
encyklopedycznych formułkach.Wmoim Gimnazjum im. Armii Krajowej w
Izbie Pamięci jest wiele pamiątek, wśród nichrównież zdjęcia.
Sięgam do kroniki szkolnej, chcę bliżej poznać człowieka,
któregoimieniem będzie być może nazwane rondo przy ul.
Inżynierskiej i Alei Pracy.Wrocławianie pragną upamiętnić wielkiego
obywatela. Znajduję piękną fotografię: panJerzy Woźniak siedzi obok
pani dyrektor, o czymś rozmawiają, za nimi stoi panPersona,
uśmiecha się. Po prawej kilku zaproszonych uczniów. „Szkoda, że
mnie tamnie było". Pan Woźniak na pozór wygląda na zwykłego,
szczęśliwego mężczyznę,jednak jego życie wcale nie było usłane
różami… Wielokrotnie narażał się na niebezpieczeństwo, walcząc o
niepodległą Polskę.Swoje życie bez reszty poświęcił służbie Polsce,
był zawsze, gdy ojczyzna gowzywała. Kochał Polskę i nie wystawiał
jej rachunków, swoim trudnym życiem iniezłomną postawą dobrze się
jej przysłużył. Jest dla mnie jak bohaterowie „Kamienina szaniec”,
bo tak jak oni ryzykował życiem każdego dnia. Brał udział w
kolportażuprasy podziemnej, był radiotelegrafistą, uczestniczył w
akcji "Burza". Podobnie jakAlek, Zośka i Rudy wierzył, że wojna się
niebawem skończy i Polska będziepotrzebowała ludzi mądrych i
wykształconych, dlatego uczęszczał na tajne komplety,zdał maturę w
warunkach pełnej konspiracji. Pokolenie Kolumbów – tak określa
siępokolenie Jerzego Wożniaka, dla którego Bóg Honor Ojczyzna
znaczyły więcej niżwłasne życie. Dla wielu Polaków nie tylko wojna
była sprawdzianem ich siły charakteru,ale głównie lata powojenne,
lata represji, lata prześladowań, lata niespełnionychmarzeńo
niepodległej Polsce... O Jerzym Woźniaku można powiedzieć, że to
człowiek honoru,który nigdy nie porzucał swoich ideałów. Żył według
zasad, które wyznaczała muojczyzna, nigdy osobiste aspiracje. Kiedy
studiował medycynę w Innsbrucku i zostałwezwany do Londynu, aby
działać w konspiracji jako szyfrant i emisariusz, beznamysłu
przerwał studia. Mówił wtedy sobie: " Na studia będę miał zawsze
czas, aOjczyznę trzeba ratować już teraz". Jako kurier miał za
zadanie przekazywać ważneinformacje Zarządowi WiN-u, jednak został
pojmany i uwięziony na Mokotowie. Tukomunistyczni kaci mieli swoje
metody i potrafili złamać każdego, ale nie JerzegoWoźniaka. Nawet
nie udało się to Krwawemu Romciowi (Romanowi Laszkiewiczowi)znanemu
z wyjątkowego okrucieństwa. Na Mokotowie oprawcy traktowali
więźniów wsposób bestialski, znęcali się nad nimi straszliwie, na
koniec mordowali bez drgnieniaserca. Jakże prawdziwie brzmią w tym
miejscu słowa Czesława Miłosza: "Któryskrzywdziłeś człowieka
prostego (...) Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta / Możesz gozabić
- narodzi się nowy. / Spisane będą czyny i rozmowy. / Lepszy dla
ciebie byłbyświt zimowy /I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta".
Jerzy Woźniak wspomina:"Stanąłem nogą wśród zamarzniętych
fekaliów.
-
www.gazetawroclawska.plGazeta Wrocławska | Wydanie specjalne
05/2017 | Strona 6
WWW.JUNIORMEDIA.PLApropos
. Był to pokój 2 metry na 1,5 metra i spędziłem tam jakieś 2
tygodnie". Przezskromność nie opowiadał wiele o torturach… Później
zaproponowano mu podpisanietzw. lojalki, cichego ujawnienia, które
podpisał m.in. płk. Łukasz Ciepliński. JerzyWoźniak nie zrobił
tego, ponieważ twierdził, że "system komunistyczny nie zna
słowałaska". Odmowa oznaczała wyrok śmierci, który na szczęście
zmieniono później nadożywocie. Najwyraźniej Opatrzność Boska
czuwała nad Jerzym Woźniakiem jakmatka chroniąca swoje malutkie
dziecko. Zawsze wydostawał się z każdej, nawetnajgorszej sytuacji.
Sam opowiadał wiele historii o tym, jak udało mu się cudem ocalić
życie: "W naszym domu zamieszkał pułkownik z Pułku Gwardyjskiego
ArmiiCzerwonej. Pomieszkał dwa tygodnie, poznaliśmy się trochę.
Któregoś dnia przybiegłdo mnie i powiedział: panie Jurku, NKWD
idzie po pana, niech pan ucieka!Wyskoczyłem przez okno. Szczęściem
niedaleko był las. Tam się ukryłem. Jak widać,nawet wśród Rosjan
zdarzali się dobrzy ludzie". W jego kalendarzu był również zajęty10
kwietnia 2010 roku. Miał lecieć wraz z delegacją prezydencką do
Smoleńska.Jednak dzień wcześniej złapała go rwa kulszowa, niby nic
poważnego, ale nie poleciał.Przypadek? Jednak w jego życiu było
więcej takich przypadków. Wyrok śmiercizamieniony na dożywocie to
także splot cudownych wydarzeń. Jego narzeczonaprzypadkiem spotkała
na ulicy koleżankę ze szkoły. Ta z kolei przyjaźniła się z
WandąGórską, sekretarką – i kochanką – Bolesława Bieruta. Ona mogła
na Bierucie wymócniemal wszystko. I tak znowu został ocalony.
Jednak nie wszyscy mieli tyleszczęścia… W pamięci Jerzego Woźniaka
obraz mordowanych AK-owców pozostał nazawsze. Ze łzami w oczach
wspominał, jak pod oknami jego celi na śmierćprowadzono rotmistrza
Witolda Pileckiego. Ojczyzna do końca życia była dla pułkownika
Jerzego Woźniaka wartościąnajważniejszą. Przeżył okrutny czas, ale
czuł, że ma dług wobec tych, „którychzdradzono o świcie” Pragnął,
by cała Polska, cały świat! poznał bolesną prawdę oczasach
stalinowskich. Nieraz wyrażał życzenie, by „państwo powołało
instytucję,która miałaby zająć się tylko przywróceniem prawdy
historycznej". Był tak bardzozatroskany o losy wolnej ojczyzny.O
to, czy ludzie będą pamiętać o cichych, często bezimiennych
żołnierzach AK. "Podziemna Armio Wyklęta - Śląsk Wrocław o Was
pamięta". Taki napis rozpostarlikibice 10 listopada 2012 na
Wrocławskim Stadionie. I choć wiem, że to zakazane,poczułam ciepło
rozpływające się w sercu. „Tato, co to jest Armia Wyklęta?” -
zapytałchłopczyk, siedzący w rzędzie wyżej. Musimy pamiętać!
Polegli żołnierze na tozasłużyli. W ostatnich latach swojego życia
Jerzy Woźniak pragnął uczynić wszystko, byupamiętnić żołnierzy AK,
dlatego zasiadał w Radzie do Spraw Kombatantów i
OsóbRepresjonowanych. Miał wtedy dostęp do różnych dokumentów.
Bolała goniesprawiedliwość: emerytury ubeków były tak wysokie!
Kombatanci nie dostawalinawet 1/3 tego. Dzięki IPN-owi wiele spraw
zapomnianych ujrzało światło dzienne. Todzięki takim ludziom jak
Jerzy Woźniak mogliśmy poznać prawdę. ciąg dalszy s. 7
-
www.gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska | Wydanie specjalne
05/2017 | Strona 7
WWW.JUNIORMEDIA.PL Apropos
Odszedł człowiek, którego niezłomność,skromność i poświęcenie
zasługują napodziw i szacunek. My wrocławianiepowinniśmy czuć się
zobowiązani, bydokończyć dzieło, które rozpoczął -ufundowanie we
Wrocławskim KościeleGarnizonowym pod wezwaniem św.Elżbiety
Węgierskiej kaplicy poświęconejPolskiemu Państwu Podziemnemu i
ArmiiKrajowej.Panie Pułkowniku, jesteśmy Panu towinni. Monika
Szust
.
.
.
.
.
.
-
www.gazetawroclawska.plGazeta Wrocławska | Wydanie specjalne
05/2017 | Strona 8
WWW.JUNIORMEDIA.PLApropos
Porucznik Henryk Persona ps. "Sierotka"
Por. H.Persona urodził się w 1927 roku wKsiążu Małym w powiecie
miechowskim.W czasie II wojny światowej służył jakożołnierz Armii
Krajowej. Przysięgę złożył4 IV 1944 roku przed dowódcą kompanii
ioficerami z lasu. Miał wtedy siedemnaścielat. Oddział do którego
należał prowadziłdziałania partyzanckie przeciwkoNiemcom takie, jak
wysadzanie pociągówczy przestawianie znaków drogowych,aby
niemieckie samochody wypadały nazakrętach w przepaść.
Przekazywałmeldunki, brał udział w akcji odbieraniazrzutów ,,młody
gaj”. W styczniu 1945roku porucznik wyszedł z lasu i wrócił dodomu.
Po wojnie pracował jako krawiec wOperze lecz w obawie
przedaresztowaniem musiał wyjechać doNowej Huty gdzie przepracował
30 lat.Jako żołnierz AK ujawnił się dopiero w1998 roku. Porucznik
Henryk Personapełnił przez wiele lat funkcję prezesaŚwiatowego
Związku Żołnierzy AKWrocław –Fabryczna. Był wielkimprzyjacielem
Gimnazjum nr 18.Zainicjował utworzenie szkolnej IzbyPamięci
Narodowej, był ojcemchrzestnym sztandaru szkoły orazpatronem
Dolnośląskiego KonkursuWiedzy o Armii Krajowej. Zawsze
chętniespotykał się z młodzieżą naszegogimnazjum.Zmarł 14.07.2013
roku.
.
.
.
.
.
.
-
www.gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska | Wydanie specjalne
05/2017 | Strona 9
WWW.JUNIORMEDIA.PL Apropos
.
Barbara Krzywda-Persona
Pani Barbara urodziła się w 1930 roku w Warszawie.W 1942 roku
musiała uciekać ze stolicy ponieważ jejojczym był poszukiwany przez
policję. Wraz z rodziną wyjechała do Ciechanowa. W 1944 roku
zostałaaresztowana przez Gestapo, była przesłuchiwana
aleszczęśliwie wypuszczona wraz z matką na wolność.Kolejne lata
wojny była zmuszone ukrywać się. Po roku1945 mieszkała kolejno w
Elblągu, Kowarach iWrocławiu. Razem z mężem z wielkim
oddaniemangażowała się w edukację patriotyczną młodzieży.
.
.
.
.
-
www.gazetawroclawska.plGazeta Wrocławska | Wydanie specjalne
05/2017 | Strona 10
WWW.JUNIORMEDIA.PLApropos
...i pozostał nam tylko wspomnień czar...
To, że nasza szkoła przyjęła za patrona Armię Krajową, było dla
naswszystkich bardzo znaczące. W naszej pamięci pozostaną nazawsze
piękne wspomnienia, mieliśmy bowiem okazję poznaćwspaniałych ludzi,
którzy swoimi opowieściami o wojnie pozwolilinam przenieść się
nieraz w trudne czasy II wojny światowej.Czuliśmy się zaszczyceni,
że to właśnie w naszym Gimnazjumgościli bohaterowie Armii Krajowej.
Żołnierze AK przeszli dohistorii, a dzięki nim i nasza szkoła
przejdzie do historii…Kto bypomyślał, już za chwilę przestaniemy
istnieć, a wraz z likwidacjąnaszego Gimnazjum kończy się rozpoczęto
dzieło… Każdemu,komu bliska była nasza szkoła, rani serce to, że
ciąg dalszy nienastąpi…
Uroczystość nadania sztandaru i imienia szkole - 12.05.2005 r.
.
-
www.gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska | Wydanie specjalne
05/2017 | Strona 11
WWW.JUNIORMEDIA.PL Apropos
Uroczystość otwarcia Szkolnej Izby Pamięci przez Prezydenta
Ryszarda Kaczorowskiego - 09.05.2005 r.
Poświęcenie sztandaru szkoły. I Konkurs Wiedzy o Armii Krajowej
12.05.2006 r.
.
. .
-
www.gazetawroclawska.plGazeta Wrocławska | Wydanie specjalne
05/2017 | Strona 12
WWW.JUNIORMEDIA.PLApropos
Wizyta w szkole Prezydenta Rzeczpospolitej na Uchodźstwie
Ryszarda Kaczorowskiego - 09.05.2005 r.Prezydenta wita p.Dyrektor
Anna Krupowicz. .
Ocalić od zapomnienia...Teresa Pawłowska - Moździerz ps. ,,Sokół
‘’ – sanitariuszka w Powstaniu WarszawskimTeresa Pawłowska -
Moździerz urodziła się 14 .10. 1928 roku w Warszawie. Spokojnie
dzieciństwo jedenastoletniej Teresy przerwał wybuch II Wojny
Światowej, który niósł ze sobą: głód, strach, groźby ewakuacji,
rozłąkę z ojcem. W rodzinie patriotycznej, w jakiej żyła,
jeszcze trudniej było się pogodzić z dominacją wroga. Rodzice
dziewczyny, nie chcąc podporządkować się okupantowi, pozwolili jej
oraz jej bratu uczestniczyć w tajnym nauczaniu. Pani Teresa
uczęszczała do konspiracyjnego gimnazjum im. Hoffmanowej ,,pod
przykrywką” Zawodowej Szkoły Gospodarstwa Domowego. Gdy
pewnego razu koleżanki wyjawiły jej, że należą do Szarych Szeregów
od razu wyraziła chęć przystąpienia do organizacji.W
konspiracyjnym harcerstwie działała od 1942 roku .
Uczęszczała na kurs dla sanitariuszek. Na szkoleniach uczono jak
udzielać pomocy rannym oraz jak mieć ,,oczy i uszy dookoła głowy’’.
Od dnia 1 sierpnia 1944 młoda Teresa musiała wykazać się niezwykłą
dojrzałością oraz odwagą. W powstaniu pełniła funkcję
sanitariuszki w szpitalu w gmachu PKO, róg ul.
Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej, będąc żołnierzem Armii
Krajowej Okręgu Warszawskiego nr 275.W momencie kapitulacji
powstania Teresa, nie mając ukończonych 16 lat nie mogła opuścić
powstania wraz ze szpitalem. Bojąc się, że Niemcy potraktują ją
jako zabawkę, zgłosiła się do hufca harcerskiego.
c.d. s.2Z Warszawy
wyszła więc jako córka jednego z nich. Wojenna tułaczka przez
Jędrzejowo, Kraków , Mszczonową pod Warszawą i Legnicę
zakończyła si Z Warszawy wyszła więc jako córka jednego z nich.
Wojenna tułaczka przez Jędrzejowo, Kraków , Mszczonową pod Warszawą
i Legnicę zakończyła się ostatecznie we Wrocławiu. ę
ostatecznie we Wrocławiu. We Wrocławiu zdała maturę, a
następnie ukończyła studia psychologiczne na Uniwersytecie
Wrocławskim. Pracowała w różnych instytucjach oświatowych ,
m.in. w Szkole Podstawowej nr 71 Eksperymentalnej. Przez cały
ten czas angażowała się w działalność harcerską, pełniąc
funkcję harcmistrza ZHP. „Udział w Powstaniu był moim
życiowym triumfem. Sprawdziłam się jako człowiek i patriotka. Byłam
z siebie dumna, że nigdy nie stchórzyłam i zawsze wywiązywałam się
z powierzonych zadań. Mimo wszystko był to najpiękniejszy okres w
moim życiu, którego jednak nie chciałabym już nigdy przeżywać.”
Materiał przygotowały Paulina Siuba i Zuzanna Kopeć z klasy 2a
Henryk Włosik ps. Drucik – powstaniec warszawskiHenryk Włosik
ur. 1 lipca 1927 r w Warszawie w której przebywał aż do 1939 r.
Zdobył wykształcenie wyższe techniczne. Otrzymał wojskowy stopień
porucznika. Podczas Powstania Warszawskiego cały czas
przebywał w Warszawie. Tata Włosika był w 36. pułku piechoty,
w którym był kwatermistrzem. Z tego, co mówią świadkowie,
uciekł z obozu do Ostrowa Wielkopolskiego, gdzie na rynku
kazał sobie czyścić esesmanowi buty, za co został aresztowany
i wzięty do obozu. Nie przebywał tam jednak długo, ponieważ
został z niego zwolniony, ale wpierw zabrany do lekarza,
który dał mu zastrzyk z benzyny, po którym zmarł. Matka
zginęła 8 września 1939 r. o godz 8:15 w czasie bombardowania na
warszawskim Targówku. Henryk do dziś pamięta moment wybuchu, który
zabił jego matkę i pozbawił domu. Razem z młodszym
bratem nie wiedzieli, co się z nią stało i szukali jej przez
parę dni, jednak nigdy jej nie znaleźli. Cały czas
trwało bombardowanie, chłopcy pozbawieni domu ukryli się w grupowcu
na cmentarzu, gdzie spędzili parę nocy. Drucik do dziś pamięta
widok 'duchów”, które tak naprawdę były fosforem, który wydobywał
się ze starych drzew. Jednym z bohaterskich czynów Włosika
było zdemaskowanie dwóch Niemców przebranych za
księży. Za tę pomoc otrzymał od polskich żołnierzy sucharki,
które dla małych głodnych chłopców były jak manna z Nieba.. Henry
został wybrany przez Jerzego Strzałkowskiego do jednego z
powstańczych oddziałów specjalnych w których zajmował się
śledzeniem Niemców. W listopadzie 1943r dostali rozkaz, aby przejść
w stan partyzancki, który miał na celu niszczenie transportów
i magazynów i likwidację esesmanów. Po Powstaniu Warszawskim Henryk
trafił do obozu, z którego udało mu się uciec przez kanał. W
styczniu 1947 przybył do Wrocławia gdzie się ożenił i gdzie mieszka
do dziś.Esej o Jerzym Woźniaku
Jerzy Woźniak- człowiek honoruO pułkowniku Jerzym Woźniaku
usłyszałam pierwszy raz na lekcji historii, kiedy to nasz pan
napomknął, jak wracał ze Świdnicy, z konferencji z
udziałem byłych żołnierzy AK. "Jechaliśmy małym busem, siedział
obok mnie Jerzy Woźniak. Wiecie, to piękna postać, człowiek
wielkiego formatu. Opowiadał, jak było w więzieniu na Mokotowie…"
Wtedy na lekcji był on dla mnie jednym z wielu represjonowanych po
wojnie AK-owców. Dziś zazdroszczę wszystkim ludziom, którym było
dane go poznać. Chciałabym móc powiedzieć o sobie: "siedział obok
mnie Jerzy Woźniak". Dla wielu wrocławian,
niezgłębiających dziejów Polski, Jerzy Woźniak był po prostu
wspaniałym lekarzem – pulmonologiem i przede wszystkim dobrym
człowiekiem. Zawsze pogodny i uśmiechnięty, nigdy nie żalił się na
swój los. A przecież życie Jerzego Woźniaka splotło się z czasem
okrutnym dla Polaków, z czasem wojny i stalinowskich represji. Jak
przeżył tę straszliwą zawieruchę dziejową? Czy pozostał
wierny swoim ideałom? Czy ocalił swą godność? Czy potrafił wybierać
między ojczyzną a osobistymi aspiracjami? Informacje o
Jerzym Woźniaku znajdziemy w każdej encyklopedii czy leksykonie,
pod warunkiem, że zostały wydane po roku 1989, w wolnej Polsce,
kiedy to przywrócono cześć prawdziwym bohaterom.W lutym 2017 roku
miało miejsce uroczyste otwarcie wystawa poświęconej
doktorowi Jerzemu Woźniakowi, żołnierzowi Armii Krajowej,
odznaczonemu Krzyżem Walecznym, Srebrnym Krzyżem Zasługi z
Mieczami, Orderem Odrodzenia Polski oraz od września 2012 roku,
pośmiertnie tytułem Honorowego Obywatela Województwa
Dolnośląskiego. Była uczennica naszej szkoły, Monika Szust,
napisała w tamtym czasie piękny esej o Jerzym Woźniaku. Za tę pracę
literacką została nagrodzona w konkursie.Od 1944 poszukiwany przez
NKDW, czł. WiN. W 1945 rozpoczął studia med. w Innsbrucku, sekr.
Delegatury Zagr. WiN, od V 1947 szyfrant IV Zarządu WiN;
aresztowany XII 1947, skazany na śmierć, I 1949 zmiana wyroku na
dożywocie, amnestionowany w 1956. Od 1961 lekarz w Klinice Chorób
Płuc we Wrocławiu pod nadzorem SB. Od 1990 członek ZChN, prezes
Okręgu DŚZŻ AK (od 2005 przew. Rady Naczelnej), podsekretarz stanu
w Urzędzie do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.
( Na podstawie : Encyklopedia Wrocławia, Wrocław 2006)
Nie da się życia tak pięknej postaci zamknąć w kilku
encyklopedycznych formułkach.W moim Gimnazjum im. Armii Krajowej w
Izbie Pamięci jest wiele pamiątek, wśród nich również zdjęcia.
Sięgam do kroniki szkolnej, chcę bliżej poznać człowieka, którego
imieniem będzie być może nazwane rondo przy ul. Inżynierskiej i
Alei Pracy. Wrocławianie pragną upamiętnić wielkiego obywatela.
Znajduję piękną fotografię: pan Jerzy Woźniak siedzi
obok pani dyrektor, o czymś rozmawiają, za nimi stoi pan
Persona, uśmiecha się. Po prawej kilku zaproszonych uczniów.
„Szkoda, że mnie tam nie było". Pan Woźniak na pozór wygląda na
zwykłego, szczęśliwego mężczyznę, jednak jego życie wcale nie było
usłane różami…Wielokrotnie narażał się na niebezpieczeństwo,
walcząc o niepodległą Polskę. Swoje życie bez reszty
poświęcił służbie Polsce, był zawsze, gdy ojczyzna go wzywała.
Kochał Polskę i nie wystawiał jej rachunków, swoim trudnym życiem i
niezłomną postawą dobrze się jej przysłużył. Jest dla mnie jak
bohaterowie „Kamieni na szaniec”, bo tak jak oni ryzykował życiem
każdego dnia. Brał udział w kolportażu prasy podziemnej, był
radiotelegrafistą, uczestniczył w akcji "Burza". Podobnie jak Alek,
Zośka i Rudy wierzył, że wojna się niebawem skończy i Polska będzie
potrzebowała ludzi mądrych i wykształconych, dlatego uczęszczał na
tajne komplety, zdał maturę w warunkach pełnej konspiracji.
Pokolenie Kolumbów – tak określa się pokolenie Jerzego Wożniaka,
dla którego Bóg Honor Ojczyzna znaczyły więcej niż własne
życie. Dla wielu Polaków nie tylko wojna była
sprawdzianem ich siły charakteru, ale głównie lata powojenne, lata
represji, lata prześladowań, lata niespełnionych marzeń o
niepodległej Polsce... O Jerzym Woźniaku można powiedzieć, że to
człowiek honoru, który nigdy nie porzucał swoich ideałów. Żył
według zasad, które wyznaczała mu ojczyzna, nigdy osobiste
aspiracje. Kiedy studiował medycynę w Innsbrucku i został wezwany
do Londynu, aby działać w konspiracji jako szyfrant i emisariusz,
bez namysłu przerwał studia. Mówił wtedy sobie: " Na studia będę
miał zawsze czas, a Ojczyznę trzeba ratować już teraz". Jako
kurier miał za zadanie przekazywać ważne informacje Zarządowi
WiN-u, jednak został pojmany i uwięziony na Mokotowie. Tu
komunistyczni kaci mieli swoje metody i potrafili złamać każdego,
ale nie Jerzego Woźniaka. Nawet nie udało się to Krwawemu
Romciowi (Romanowi Laszkiewiczowi) znanemu z wyjątkowego
okrucieństwa. Na Mokotowie oprawcy traktowali więźniów w
sposób bestialski, znęcali się nad nimi straszliwie, na koniec
mordowali bez drgnienia serca. Jakże prawdziwie brzmią w tym
miejscu słowa Czesława Miłosza: "Który skrzywdziłeś człowieka
prostego (...) Nie bądź bezpieczny. Poeta pamięta / Możesz go zabić
- narodzi się nowy. / Spisane będą czyny i rozmowy. / Lepszy dla
ciebie byłby świt zimowy /I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta".
Jerzy Woźniak wspomina: "Stanąłem nogą wśród zamarzniętych
fekaliów.. Był to pokój 2 metry na 1,5 metra i spędziłem tam jakieś
2 tygodnie". Przez skromność nie opowiadał wiele o torturach…
Później zaproponowano mu podpisanie tzw. lojalki, cichego
ujawnienia, które podpisał m.in. płk. Łukasz Ciepliński. Jerzy
Woźniak nie zrobił tego, ponieważ twierdził, że "system
komunistyczny nie zna słowa łaska". Odmowa oznaczała wyrok śmierci,
który na szczęście zmieniono później na dożywocie.
Najwyraźniej Opatrzność Boska czuwała nad Jerzym Woźniakiem
jak matka chroniąca swoje malutkie dziecko. Zawsze wydostawał się z
każdej, nawet najgorszej sytuacji. Sam opowiadał wiele historii o
tym, jak udało mu się cudem ocalić życie: "W naszym domu
zamieszkał pułkownik z Pułku Gwardyjskiego Armii Czerwonej.
Pomieszkał dwa tygodnie, poznaliśmy się trochę. Któregoś dnia
przybiegł do mnie i powiedział: panie Jurku, NKWD idzie po pana,
niech pan ucieka! Wyskoczyłem przez okno. Szczęściem niedaleko był
las. Tam się ukryłem. Jak widać, nawet wśród Rosjan zdarzali się
dobrzy ludzie". W jego kalendarzu był również zajęty 10 kwietnia
2010 roku. Miał lecieć wraz z delegacją prezydencką do Smoleńska.
Jednak dzień wcześniej złapała go rwa kulszowa, niby nic poważnego,
ale nie poleciał. Przypadek? Jednak w jego życiu było więcej takich
przypadków. Wyrok śmierci zamieniony na dożywocie to także splot
cudownych wydarzeń. Jego narzeczona przypadkiem spotkała na
ulicy koleżankę ze szkoły. Ta z kolei przyjaźniła się z Wandą
Górską, sekretarką – i kochanką – Bolesława Bieruta. Ona mogła na
Bierucie wymóc niemal wszystko. I tak znowu został ocalony. Jednak
nie wszyscy mieli tyle szczęścia… W pamięci Jerzego Woźniaka obraz
mordowanych AK-owców pozostał na zawsze. Ze łzami w oczach
wspominał, jak pod oknami jego celi na śmierć prowadzono rotmistrza
Witolda Pileckiego. Ojczyzna do końca życia
była dla pułkownika Jerzego Woźniaka wartością najważniejszą.
Przeżył okrutny czas, ale czuł, że ma dług wobec tych, „których
zdradzono o świcie” Pragnął, by cała Polska, cały świat!
poznał bolesną prawdę o czasach stalinowskich.
Nieraz wyrażał życzenie, by „państwo powołało instytucję,
która miałaby zająć się tylko przywróceniem prawdy historycznej".
Był tak bardzo zatroskany o losy wolnej ojczyzny. O to, czy ludzie
będą pamiętać o cichych, często bezimiennych żołnierzach AK.
"Podziemna Armio Wyklęta - Śląsk Wrocław o Was pamięta". Taki napis
rozpostarli kibice 10 listopada 2012 na Wrocławskim
Stadionie. I choć wiem, że to zakazane, poczułam ciepło
rozpływające się w sercu. „Tato, co to jest Armia Wyklęta?” -
zapytał chłopczyk, siedzący w rzędzie wyżej. Musimy pamiętać!
Polegli żołnierze na to zasłużyli. W ostatnich latach
swojego życia Jerzy Woźniak pragnął uczynić wszystko, by upamiętnić
żołnierzy AK, dlatego zasiadał w Radzie do Spraw Kombatantów
i Osób Represjonowanych. Miał wtedy dostęp do różnych dokumentów.
Bolała go niesprawiedliwość: emerytury ubeków były tak wysokie!
Kombatanci nie dostawali nawet 1/3 tego. Dzięki IPN-owi wiele spraw
zapomnianych ujrzało światło dzienne. To dzięki takim ludziom jak
Jerzy Woźniak mogliśmy poznać prawdę.Odszedł człowiek,
którego niezłomność, skromność i poświęcenie zasługują na podziw i
szacunek. My wrocławianie powinniśmy czuć się zobowiązani, by
dokończyć dzieło, które rozpoczął - ufundowanie we Wrocławskim
Kościele Garnizonowym pod wezwaniem św. Elżbiety Węgierskiej
kaplicy poświęconej Polskiemu Państwu Podziemnemu i Armii Krajowej.
Panie Pułkowniku, jesteśmy Panu to winni. Monika Szust
Porucznik Henryk Persona ps. "Sierotka"Por. H.Persona urodził
się w 1927 roku w Książu Małym w powiecie miechowskim. W czasie II
wojny światowej służył jako żołnierz Armii Krajowej. Przysięgę
złożył 4 IV 1944 roku przed dowódcą kompanii i oficerami z lasu.
Miał wtedy siedemnaście lat. Oddział do którego należał prowadził
działania partyzanckie przeciwko Niemcom takie, jak wysadzanie
pociągów czy przestawianie znaków drogowych, aby niemieckie
samochody wypadały na zakrętach w przepaść. Przekazywał meldunki,
brał udział w akcji odbierania zrzutów ,,młody gaj”. W styczniu
1945 roku porucznik wyszedł z lasu i wrócił do domu. Po wojnie
pracował jako krawiec w Operze lecz w obawie przed aresztowaniem
musiał wyjechać do Nowej Huty gdzie przepracował 30 lat. Jako
żołnierz AK ujawnił się dopiero w 1998 roku. Porucznik Henryk
Persona pełnił przez wiele lat funkcję prezesa Światowego Związku
Żołnierzy AK Wrocław –Fabryczna. Był wielkim przyjacielem Gimnazjum
nr 18. Zainicjował utworzenie szkolnej Izby Pamięci Narodowej, był
ojcem chrzestnym sztandaru szkoły oraz patronem Dolnośląskiego
Konkursu Wiedzy o Armii Krajowej. Zawsze chętnie spotykał się z
młodzieżą naszego gimnazjum.Zmarł 14.07.2013 roku.
Barbara Krzywda-PersonaPani Barbara urodziła się w 1930 roku w
Warszawie. W 1942 roku musiała uciekać ze stolicy ponieważ jej
ojczym był poszukiwany przez policję. Wraz z rodziną
wyjechała do Ciechanowa. W 1944 roku została aresztowana przez
Gestapo, była przesłuchiwana ale szczęśliwie wypuszczona wraz z
matką na wolność. Kolejne lata wojny była zmuszone ukrywać się. Po
roku 1945 mieszkała kolejno w Elblągu, Kowarach i Wrocławiu. Razem
z mężem z wielkim oddaniem angażowała się w edukację patriotyczną
młodzieży.
...i pozostał nam tylko wspomnień czar...To, że nasza szkoła
przyjęła za patrona Armię Krajową, było dla nas wszystkich bardzo
znaczące. W naszej pamięci pozostaną na zawsze piękne wspomnienia,
mieliśmy bowiem okazję poznać wspaniałych ludzi, którzy swoimi
opowieściami o wojnie pozwolili nam przenieść się nieraz w trudne
czasy II wojny światowej. Czuliśmy się zaszczyceni, że to właśnie w
naszym Gimnazjum gościli bohaterowie Armii Krajowej. Żołnierze AK
przeszli do historii, a dzięki nim i nasza szkoła przejdzie do
historii…Kto by pomyślał, już za chwilę przestaniemy istnieć, a
wraz z likwidacją naszego Gimnazjum kończy się rozpoczęto dzieło…
Każdemu, komu bliska była nasza szkoła, rani serce to, że ciąg
dalszy nie nastąpi…