Top Banner
Medern Wydanie B Bena egzemplarza 8 gr. miBHŃwiwmowAmmtwszfmicH m śW sf. g r o n u Rok V. Sobota, 5 grudnia 1936 r. Nr. 334 {R eko rd u w u so k o śc i Rsym, 4.12. Teł. wl. Wodnopłatowiec włoski „Cant Zap- pate 606“, zbudowany w zakładach w, Monfaleone, osiągnął z ładunkiem 2000 kg. wysokość 7.831 mtr„ a z obciąże niem 5000 kg. — wysokość 6.727 mtr„ bijąc dotychczasowe rekordy, które na leżały do Francji i Stanów Zjednoczo nych. Korona, lub serce_ Edward V 1 D chce zrzec się ironu Obie strony uparły się Londyn, 4. 12. PAT. Król Edward powrócił do Londynu wczoraj o godz. 20-tej. Do pałacu Bucking ham przybył natychmiast książę Yorku. Obaj bracia odbyli blisko godzinę trwają cą rozmowę. Około godz. 21-szej przybył do pałacu premier Baldwin i rozpoczęła się konferencja króla, następcy tronu i pre miera, która trwała blisko dwie godziny. Utrwala się przekonanie, że król zdecydo wał się abdykować. Oświadczenie rządu złożone będzie prawdopodobnie w ponie działek, co wskazywałoby na konieczność przeprowadzenia najpierw formalności co do uzgodnienia stanowiska z rządami do miniów. P a r y ż, 4. 12. Teł. wł. Prasa paryska donosi, że konflikt kon stytucyjny w Anglii zaostrza się. Król Ed ward zajmuje stanowisko nieustępliwe. Domaga się, aby pani Simpson została nie- tylko jego żoną, ale i królową i żeby była koronowana w Westminsterze. Król odrzu ca projekt małżeństwa morganatycznego. Ostateczna decyzja zapadnie prawdopo dobnie w poniedziałek. Prawdopodobnie król będzie zmuszony do abdykacji. Premier angielski Baldwin okazuje rów nież nieustępliwość. Decyzja o abdykacji będzie prawdopodobnie utrzymana w ta jemnicy do wtorku, w którym to dniu par lament będzie próbował zrobić jeszcze je dną próbę kompromisu. Kto następca? W Anglii dyskutowana jest sprawa na stępstwa tronu. Po królu Edwardzie koro na przypada księciu Jorku, który jednak w obecnych warunkach nie ma wielkiej o- choty do obejmowania tronu. Książę Jorku jest jąkałą i w chwilach wielkiego wzbu rzenia z trudem może wyrazić swą myśl. Gdyby książę Jorku nie przyjął korony, to królową zostałaby 10-letnia księżniczka Elżbieta. Wyłoniłaby się wówczas kwestia rady regencyjnej, która sprawowałaby rządy w imieniu małoletniej królowej. Jak słychać, zatarg między angielskim królem a premierem trwa już od dłuższe go czasu. Szef rządu zarzuca królowi, że prowadzi samowolnie politykę zagranicz ną. W szczególności krytykuje jego letnią podróż po morzu śródziemnym i rozmowy polityczne, przeprowadzone w Grecji i Tur cji. Niektóre dzienniki przewidują, że król Edward nie ustąpi bez walki. Być może, że udzieli dymisji premierowi kalwinowi i po wierzy misję utworzenia nowego rządu je dnemu z przywódców Labour Party, który w takim razie zapewne przeprowadziłby nowe wybory. Pani Simpson bawi na wsi Położenie w JCondynie niemyiośnionc L o n d y n , '4. 12. Tel. wł. Na dzisiejszym posiedzeniu Izby Gmin z kilku stron ponownie zapytano premiera Baldwina, czy może złożyć oświadczenie w sprawie konfliktu kon stytucyjnego, jaki wybuchł na tle pla nów małżeńskich króla Edwarda. Baldwin, blady i wyraźnie zmęczo ny, odpowiedział, że w tej chwili jest to niemożliwe, jakkolwiek uznaje potrze bę jak najszybszego wyjaśnienia sy tuacji i zajęcia wyraźnego stanowiska przez rząd, ńie może narazić dorzucić nic do tego, co dotychczas powiedział. Dziś rano panowały nastroje opty mistyczne. Krążyły pogłoski, że wj związku z wypadkami wczorajszymi, po rozmowach króla z królową-matką, braćmi i premierem Baldwinem, sy tuacja polepszyła się i że wyłoniła się propozycja, możliwa do przyjęcia dla wszystkich. Premier Baldwin odbył dzisiaj roz mowę ix przedstawicielami dominiów^ Wszyscy członkowie gabinetu odwołali' swoje zobowiązania na cały dzień dzi siejszy i jest rzeczą prawdopodobną, że narady toczyć ślę będą prawie nieprzer wanie. Reuter dowiaduje się, że pani Simp son bawi ciągle jeszcze u swych przy jaciół na w si Kra) macierzysty i dominia przeciw królowi Londyn, ?. 12. Tel. wł. Po południu zjawił się przed Izbą Gmin witany owacyjnie premier Bald win, w celu złożenia w imieniu rządu deklaracji, której izba oczekiwała z nie cierpliwością. Premier podkreślił, iż ż uwagi na pewne sugestie, wysuwane przez prasę w związku z projektami małżeńskimi króla, określenie stanowiska rządu sta ło się konieczne. Mianowicie niektóre dzienniki wyraziły dziś przekonanie, iż gdyby król zdecydował się ożenić, to jego małżonka nic musiała by zostać królową. Tego rodzaju propozycje nie mają żadnych podstaw konstytucyj nych. Prawo angielskie nie przewiduje małżeństwa morganatycznego. Jednym możliwym środkiem ominięcia tej tru dności byłoby uchwalenie specjalnej ustawy. Rząd jest jednakże przeciwny takiej ustawie. Zresztą zagadnienie to dotyczy całego imperium i tego rodzaju zmiana ustawodawstwa angielskiego Ssri Miraoliniego żeni sie P a r y ż , 4. 12. PAT. Agencja Havasa donosi z Rzymu, starszy syn Mussoliniego Wittorio zarę czył się z panną, pochodzącą z Medio- łanu. ślub ma odbyć się w styczniu 1937. Jednocześnie też odbędzie się ślub stry jecznego brata Wittorio Mussoliniego również z Mediolanu- Obraził Hitlera Warszawą, 4. \ 2 ., Tel. wl. Wkrótce odbędzie się w Polsce nowy proces o obrazę kanclerza Hitlera. Niejaki Mojżesz Dresner ze Stanisławowa, kore spondując z pewnym urzędem niemieckim, nazwał kanclerza Hitlera „mordercą, zwy rodniałemu i sadystą“. Poselstwo niemie ckie zwróciło się ze skargą do rządu pol skiego. Dresnerowi grozi kara do dwóch bat wiezienia. Monarcha i portier hotelowy Czy Trakiński posadzie do Anglii 1 Wilno, 4. 12. Tel. wł. Na uroczystości koronacyjne króla an gielskiego, Edwarda VIII, które miały się odbyć w przyszłym roku, zaproszono rów nież na życzenie króla, portiera pewnego hotelu wileńskiego, Polaka Roberta Tra- kińskiego. * Trakiński był dawniej portierem jedne go z największych hoteli w Johannesburgu (Poludn. Afryka), w którym swego czasu mieszkał książę .Walii obecny król angiel ski. Książę zaprzyjaźnił się z Trakińskim i polubił go bardzo. Otrzymawszy od nie go życzenia po objęciu tronu, król Edward ; zaprosił go na uroczystości koronacyjne. Rzecz prosta, obecnie sprawa wyjazdu Trakińskiego do Londynu stanęła pod ' wielkim znakiem zapytania. Jeśli król Edward VIII, w związku z zamierzonym ożenkiem z panią Simpson, zrzeknie się tronu, portier nie będzie mógł marzyć Q podróży do Anglii. —- _ Robert Trakiński wymagałaby zgody wszystkich" "domi niów. „Szczęśliwy jestem, mówił Baldwin, iż mogę stwierdzić na podstawie zasią- gniętych opinii, iż dominia nie udzie liłyby swojej zgody“. iWi dalszym ciągu Baldwin "oświad czył, iż uważał za swój obowiązek zło żyć tego rodzaju deklarację przed Izbą, aby wyjaśnić sytuację. Premier dodał, że w tej chwili nie ma nic więcej do dodania na ten temat. Leader opozycji major Attlee wyra ził przekonanie, iż jeśli czas na to poz woli, Izba powinna przeprowadzić dys kusję nad oświadczeniem premiera, ja ko nad enuncjacją, do której wszyscy przywiązują największą wagę. (Dalsze wiadomości w środku numeru)' Kontiskaiy maiątoów w Niemczech Berlin, 4. 12. PAT, Niemieckie Biuro Informacyjne doner si: minister spraw wewnętrznych ogłosił nowa Usta 39 osób, pozbawionych praw o- bywatelskich Niemiec za zachowanie się szkodliwe dla narodu niemieckiego. Mają tek wymienionych na liście osób ulega konfiskacie. Na liście tej znajdują się m. in. separatyści z Zagłębia Saary Matjaś Braun i Hertwig Machts, pisarz Tomasz Mann, publicyści Rudolf Olden, Hans Conzwehl, b. poseł komunista Wilhelm Koenen, b. minister socjalista Wilhelm • Solmann. Pozbawienie obywatelstwa do* tyczy[ też ich, rodzin.
8

Medern - sbc.org.plMedern Wydanie B Bena egzemplarza 8 gr. m iB H Ń w iw m ow A m m tw szfm icH m śW sf. g r o n u Rok V. Sobota, 5 grudnia 1936 r. Nr. 334 { R e k o r d u w u s

Mar 23, 2021

Download

Documents

dariahiddleston
Welcome message from author
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
Transcript
Page 1: Medern - sbc.org.plMedern Wydanie B Bena egzemplarza 8 gr. m iB H Ń w iw m ow A m m tw szfm icH m śW sf. g r o n u Rok V. Sobota, 5 grudnia 1936 r. Nr. 334 { R e k o r d u w u s

Medern Wydanie B Bena egzemplarza 8 gr.

m iB H Ń w iw m o w A m m tw sz fm ic Hm ś W s f. g r o n u

Rok V. Sobota, 5 grudnia 1936 r. Nr. 334

{ R e k o r d u

w u s o k o ś c iR s y m , 4 .12 . Teł. wl.Wodnopłatowiec włoski „Cant Zap-

pate 606“, zbudowany w zakładach w, Monfaleone, osiągnął z ładunkiem 2000 kg. wysokość 7.831 mtr„ a z obciąże­niem 5000 kg. — wysokość 6.727 mtr„ bijąc dotychczasowe rekordy, które na­leżały do Francji i Stanów Zjednoczo­nych.

Korona, lub serce_Edward V1D chce zrzec się ironu

O b i e s t r o n y u p a r ł y s i ęL o n d y n , 4. 12. PAT.Król Edward powrócił do Londynu

wczoraj o godz. 20-tej. Do pałacu Bucking­ham przybył natychmiast książę Yorku. Obaj bracia odbyli blisko godzinę trwają­cą rozmowę. Około godz. 21-szej przybył do pałacu premier Baldwin i rozpoczęła się konferencja króla, następcy tronu i pre­miera, która trwała blisko dwie godziny. Utrwala się przekonanie, że król zdecydo­wał się abdykować. Oświadczenie rządu złożone będzie prawdopodobnie w ponie­działek, co wskazywałoby na konieczność przeprowadzenia najpierw formalności co do uzgodnienia stanowiska z rządami do­miniów.

P a r y ż, 4. 12. Teł. wł.Prasa paryska donosi, że konflikt kon­

stytucyjny w Anglii zaostrza się. Król Ed­ward zajmuje stanowisko nieustępliwe. Domaga się, aby pani Simpson została nie- tylko jego żoną, ale i królową i żeby była koronowana w Westminsterze. Król odrzu­ca projekt małżeństwa morganatycznego. Ostateczna decyzja zapadnie prawdopo­dobnie w poniedziałek. Prawdopodobnie król będzie zmuszony do abdykacji.

Premier angielski Baldwin okazuje rów­nież nieustępliwość. Decyzja o abdykacji będzie prawdopodobnie utrzymana w ta­jemnicy do wtorku, w którym to dniu par­lament będzie próbował zrobić jeszcze je­dną próbę kompromisu.

Kto następca?W Anglii dyskutowana jest sprawa na­

stępstwa tronu. Po królu Edwardzie koro­na przypada księciu Jorku, który jednak w obecnych warunkach nie ma wielkiej o- choty do obejmowania tronu. Książę Jorku jest jąkałą i w chwilach wielkiego wzbu­rzenia z trudem może wyrazić swą myśl. Gdyby książę Jorku nie przyjął korony, to królową zostałaby 10-letnia księżniczka Elżbieta. Wyłoniłaby się wówczas kwestia rady regencyjnej, która sprawowałaby rządy w imieniu małoletniej królowej.

Jak słychać, zatarg między angielskim

królem a premierem trwa już od dłuższe­go czasu. Szef rządu zarzuca królowi, że prowadzi samowolnie politykę zagranicz­ną. W szczególności krytykuje jego letnią podróż po morzu śródziemnym i rozmowy polityczne, przeprowadzone w Grecji i Tur­cji.

Niektóre dzienniki przewidują, że król Edward nie ustąpi bez walki. Być może, że udzieli dymisji premierowi kalwinowi i po­wierzy misję utworzenia nowego rządu je­dnemu z przywódców Labour Party, który w takim razie zapewne przeprowadziłby nowe wybory.

Pani Simpson bawi na wsiP ołożen ie w JCondynie n iem yiośn ion cL o n d y n , '4. 12. Tel. wł.Na dzisiejszym posiedzeniu Izby

Gmin z k ilku stron ponow nie zapytano prem iera B aldw ina, czy może złożyć ośw iadczenie w spraw ie konfliktu kon­stytucyjnego, jaki w ybuchł na tle p la­nów m ałżeńskich króla Edwarda.

Baldw in, blady i wyraźnie zmęczo­ny, odpowiedział, że w tej chwili jest to niemożliwe, jakkolwiek uznaje potrze­bę jak najszybszego wyjaśnienia sy­tuacji i zajęcia wyraźnego stanowiska przez rząd, ńie może narazić dorzucić

nic do tego, co dotychczas powiedział.Dziś rano panow ały nastroje opty­

mistyczne. Krążyły pogłoski, że wj związku z w ypadkam i w czorajszym i, po rozm ow ach króla z królow ą-m atką, braćmi i prem ierem Baldw inem , sy­tuacja polepszyła się i że wyłoniła się propozycja, możliwa do przyjęcia dla wszystkich.

Prem ier Baldw in odbył dzisiaj roz­m ow ę ix przedstaw icielam i dominiów^ W szyscy członkow ie gabinetu odwołali' sw oje zobow iązania na cały dzień dzi­siejszy i jest rzeczą prawdopodobną, że narady toczyć ślę będą prawie nieprzer­wanie.

Reuter dowiaduje się, że pani Simp­son bawi ciągle jeszcze u swych przy­jaciół na w s i

Kra) macierzysty i dominia przeciw królowiLondyn, ?. 12. Tel. wł.Po południu zjaw ił się przed Izbą

Gmin w itany ow acyjnie premier Bald­win, w celu złożenia w imieniu rządu deklaracji, której izba oczekiwała z nie­cierpliwością.

Prem ier podkreślił, iż ż uw agi na pew ne sugestie, w ysuw ane przez prasę w zw iązku z projektam i m ałżeńskim i króla, określenie stanowiska rządu sta­ło się konieczne. M ianowicie niektóre dzienniki w yraziły dziś przekonanie, iż

gdyby król zdecydował się ożenić, to jego małżonka nic musiała by zostać królową. Tego rodzaju propozycje nie mają żadnych podstaw konstytucyj­nych. Prawo angielskie nie przewiduje małżeństwa morganatycznego. Jednym możliwym środkiem ominięcia tej tru­dności byłoby uchwalenie specjalnej ustawy. Rząd jest jednakże przeciwny takiej ustawie. Zresztą zagadnienie to dotyczy całego imperium i tego rodzaju zmiana ustawodawstwa angielskiego

Ssri Miraoliniego żeni sieP a r y ż , 4. 12. PAT.Agencja Havasa donosi z Rzymu,

starszy syn Mussoliniego W ittorio zarę­czy ł się z panną, pochodzącą z Medio- łanu. ślub ma odbyć się w styczniu 1937. Jednocześnie też odbędzie się ślub stry­jecznego brata W ittorio Mussoliniego również z Mediolanu-

Obraził HitleraW arszawą, 4 . \ 2 ., Tel. wl.Wkrótce odbędzie się w Polsce nowy

proces o obrazę kanclerza Hitlera. Niejaki Mojżesz Dresner ze Stanisławowa, kore­spondując z pewnym urzędem niemieckim, nazwał kanclerza Hitlera „mordercą, zwy­rodniałemu i sadystą“. Poselstwo niemie­ckie zwróciło się ze skargą do rządu pol­skiego. Dresnerowi grozi kara do dwóchbat wiezienia.

Monarcha i portier hotelowyCzy Trakiński posadzie do Anglii 1

Wilno, 4. 12. Tel. wł.Na uroczystości koronacyjne króla an­

gielskiego, Edwarda VIII, które miały się odbyć w przyszłym roku, zaproszono rów­nież na życzenie króla, portiera pewnego hotelu wileńskiego, Polaka Roberta Tra- kińskiego. *

Trakiński był dawniej portierem jedne­go z największych hoteli w Johannesburgu (Poludn. Afryka), w którym swego czasu mieszkał książę .Walii obecny król angiel­ski.

Książę zaprzyjaźnił się z Trakińskim i polubił go bardzo. Otrzymawszy od nie­go życzenia po objęciu tronu, król Edward

; zaprosił go na uroczystości koronacyjne.Rzecz prosta, obecnie sprawa wyjazdu

Trakińskiego do Londynu stanęła pod ' wielkim znakiem zapytania. Jeśli król

Edward VIII, w związku z zamierzonym ożenkiem z panią Simpson, zrzeknie się tronu, portier nie będzie mógł marzyć Q podróży do Anglii. — -

_ j§

Robert Trakiński

wymagałaby zgody wszystkich" "domi­niów.

„Szczęśliwy jestem, mówił Baldwin, iż mogę stwierdzić na podstawie zasią- gniętych opinii, iż dominia nie udzie­liłyby swojej zgody“.

iWi dalszym ciągu Baldw in "oświad­czył, iż uw ażał za sw ój obow iązek z ło ­żyć tego rodzaju deklarację przed Izbą, aby w yjaśnić sytuację. Prem ier dodał, że w tej chw ili n ie m a nic w ięcej do dodania na ten temat.

Leader opozycji m ajor Attlee w yra­ził przekonanie, iż jeśli czas na to poz­w oli, Izba pow inna przeprow adzić dys­kusję nad ośw iadczeniem prem iera, ja­k o nad enuncjacją, do której w szyscy przywiązują największą wagę.(Dalsze wiadomości w środku numeru)'

Kontiskaiy maiątoów w Niemczech

B e r l i n , 4. 12. PAT,Niemieckie Biuro Informacyjne doner

si: minister spraw wewnętrznych ogłosił nowa Usta 39 osób, pozbawionych praw o- bywatelskich Niemiec za zachowanie się szkodliw e dla narodu niemieckiego. Mają­tek wymienionych na liście osób ulega konfiskacie. Na liście tej znajdują się m.in. separatyści z Zagłębia S a a ry MatjaśBraun i Hertwig Machts, pisarz Tomasz Mann, publicyści Rudolf Olden, Hans Conzwehl, b. poseł komunista Wilhelm Koenen, b. minister socjalista Wilhelm

• Solmann. Pozbawienie obyw atelstw a do* ty c zy [ te ż ich, rodzin.

Page 2: Medern - sbc.org.plMedern Wydanie B Bena egzemplarza 8 gr. m iB H Ń w iw m ow A m m tw szfm icH m śW sf. g r o n u Rok V. Sobota, 5 grudnia 1936 r. Nr. 334 { R e k o r d u w u s

S I E D E M Ö H O S Z r

jO üota

grudnia1936

Dziś: Sabby Op<Jutro: Mikołaja Wschód słońca: g . 7 m. 55 Zachód: g. 15 m. 46 Długość dnia: g. 7 m. 55

Dzień Patronki górnikówÄ g s f i a

R edakcja i administracja: Katowice, ulica S o b ie sk ieg o i i s . t e L 3 4 9 - 8 1 ,

t e a t r IM. ST. WYSPIAŃSKIEGO W KATOWI­CACH.

SOBOTA: g. 15,30 „Serce M atki" (die M łół);g. 20 „N iespodzianka".NIEDZIELA: g. 11 U rociysto łć św. M ikołaja; g. 16 przedsL sprzedane;

- g. 20 „T essa“ ,.WTOREK: g. 11 „K w iat p ap ro c i" ! g. 15,30 przedst. sprzedane; g. 20 „M atu ra“ ./ \ TEATR IM. ST. WYSPIAŃSKIEGO NA PROWIN­

CJI:RYBNIK: poniedz. 7 b\ m , g. 20 „N iespodzianka", CHORZÓW: środa, 9 b. m. g. 15,30 „N iespodzianka";

g. 19.30 „Szesnasto latka".CIESZYN: p ią tek , 11 b. m. g. 20 „T essa".'/X MIEJSKI DOM LUDOWY W CHORZOWIE. Poniedz. 7 b. m. W ystęp „C yru lika W arszaw skiego"

w „K arie ra Alfa O m egi" z Adolfem Dymszą, REPERTUAR KIN:

KATOWICE. Capitol: Jej p ierw sza m iłość. Casino: D la C iebie, M ario... Colosseum: T rędow ata. Rialto: Ro­b e rt i G loria. Stylowy: Mały L ord 1 Mleczna droga.U nion: Nie zapom nij o mnie. Dębina: P rom enada miło­ści i Szaleństwo am erykańskie.-

KATOWICE BOGUCICE. A tlantic: B ohatersk i F o rtD cuaum ont. ■

CHORZÓW. Apollo: A llotria X Jenny Jngo oraz Zle kc.chana. Colosseum: Mały bugtow nik 1 O statni m ohlks ■ nin. Delta: K apitan Blood 1 O lim piada 1936 r. Rozy: Jej wysokość tańczy w alca i Cowboy m ilionerem . Rial­to: M aria B aszkircew 1 Jaśnie pan szofer.

MYSŁOWICE. Casino: Skowronek. Odeon: K ochaj tylko mnie. Helios: Mały buntow nik 1 Becky H arp .

W IELKIE HAJDUKI. Śląskie: H otel Savoy 217 i In­dyjscy p iechurzy — Flip 1 Flap. R ialto: Pokusa 1 P o r , w an o kobietę.

RUDA SL. Apollo: Jadzia 1 nadprogram . P las t: Allo­tr ia i nadprogram .

SZOPIENICE. Colosseum: O statni ak o rd ! bogaty nadprogram . Hel: Pepi oraz Mały k ró l.

PIOTROWICE. M etropol: 2 o to w lo sy brzdąc 1 Se­k re ty m ary n ark i w ojennej.

ŚW IĘTOCHŁOWICE, Apollo: Boccaccio 1 Jasnow idz, Colosseum: Ada, to n ie w ypada 1 K aprys p ięknej pani. W aw el: K apitan Blood.

SIEMIANOWICE ŚL. Apollo: Sen nocy le tn ie j. SZARLEJ. Apollo: K apitan Blood 1 nadp rog ram . MIKUŁÓW. A dria: B ohater 1- Będziesz zawsze m oją. NOWA W IEŚ. P ias t: AUotriłt. Sienkiewicz: O statni

poganin, i Poświęcenie. Słońce: W alc k ró lew sk i 1 Nocny ekspress.

WODZISŁAW. Słońce: Szalony porucznik.RYBNIK. Apollo: Ada, to nie w ypada 1 Toni z W ied­

nia. Helios: Szept m iłości 1 Czarownica. B ałtyk: Sylwet­k i i B ohaterska brygada.

BIELSZOWICE. Śląskie: Nasze słoneczko 1 Czarow­nica.

PAWŁÓW. Eden: Legion nieustraszonych 1 B yli to­bie dw aj hultaje.

PSZÓW. Apollo: Czarny k o t 1 K ocha, lubi, szanuje.* TARN, GÓRY. Nowości: Mały króL LUBLINIEC. Apollo: Rozwód z przeszkodam i. RYDUŁTOWY. Apollo: Panna LIII i nadprogram .

Polonia: Bohaterowie Sybiru. 'BIERTUŁTOWY. Hellos: Sing-Sing 1 W onder Bar. KNURÓW. Casino: O statni poganin 1 N ieśm iertelne

melodie. Śląskie: W k ra in ie słońca i B rygada śm iałych.CHROPACZÓW. M etropol: Toni a W iednia i Broad-

Way-Bill.

św iat górniczy Zagłębia- W ęglowego obchodził wczoraj tradycyjnym zwycza­jem święto swej Patronki, św. Barbary, zwane popularnie „Barburką“. W szyst­kie kopalnie węgła były nieczynne, a Ro­botnicy, wolni od pracy, udali się rano do kościołów na nabożeństwa.

Wczorajszy obchód przypadł w smu­tną rocznicę straszliwej katastrofy, jaka wydarzyła się przed 40 laty, kiedy to w czeluściach kopalni „Kleofas" zginęło na posterunku pracy 104 górników. To też nabożeństwa wczorajsze obok obchodu „Barburki“ były zarazem poświęcone zło- żeniu hołdu tym zmarłym bohaterom po­dziemi.

W K a t o w i c a c hW Katowicach odbyło się nabożeń­

stwo w kościele garnizonowym. Na na­bożeństwo w kościele garnizonowym. Na które przybyli przedstawiciele władz wojewódzkich i górniczych, • samorzą-

nadu, delegacje górnicze w Odświętnych strojach, przemysłowcy, reprezentanci or- ganizacyj gospodarczych itd. Nabożeń­stwo odprawił ks. mjr. Bombas, który na­stępnie wygłosił podniosłe kazanie, pod­kreślając znaczenie pracy górnika dla pań­stwa. Podczas mszy św. śpiewał chór górników z kop. „Kleofas“.

O godz. 12-ej w południe w auli ślą ­skich Techn. Zakładów Naukowych od­była się uroczystość rozdania dyplomów i odznaczeń górników za - długoletnią i owocną pracę w górnictwie.

Na uroczystość przybyli m. in.: p. w o­jewoda śląski przedstawiciele władz gór­niczych, miasta, przemysłu górniczego, zespołów pracy, Stowarzyszenia Inżynie­rów oraz 270 górników-jubilatów, pracu­jących w górnictwie 25 wżgl. 30 lat.

OdznaczeniaPo okolicznościowym przemówieniu p.

wojewody śląsjtiego, który stwierdził m.

Górnik stracił wzrokn>sfoutżfo c & g p l © * f i nm „S&ęGSeńs&o*

W podziemiach kop. „Dębleńsko“ w Czer- włonce w pow. rybnickim wydarzył się w nb. wtorek' straszny wypadek.

Górnik Teofil Koczy z Czerwionkl, pracując maszyną wiertniczą przy ładunku dynamito­wym, który nie wypalił, natrafił na resztki ma­teriału wybuchowego, wskutek czego nastąpiła eksplozja. Zwały węgla oberwały się, zasypując

nieszczęśliwego górnika. Koczy doznał okale­czenia głowy i ciała oraz stracił wzrok. W sta­nie beznadziejnym odwieziono go do szpitala Spółki Brackiej w Rybniku, gdzie lekarze o- oświadczyli, że utrzymanie go przy życiu jest bardzo wątpliwe.

Dochodzenia przeprowadza urząd górniczy.

Echa Krwawej tragedii rodzinnejw K@idzienia - Szopienicach

Prokurator Sądu Okręgowego w Kato­wicach sporządził akt oskarżenia w zwią­zku z krwawą tragedią rodzinną, która wydarzyła się w lipcu br. w Roździeniu- Szopienicach. Prokurator oskarża mał­żonków: kupca Tomasza i Agnieszkę No­waczyków z Rożdzienia-Szopienic o za­mordowanie Józefa Kasperczyka, brata ■Nowaczykowej, a szwagra .Nowaczyka.

Dnia 8 lipca br. w nocy zjawił się pod­chmielony Kasperczyk w domu przy ul. Krakowskiej 80 w Szopienicach i powy­bijał wszystkie szyby w mieszkaniu Pio­tra Stempina. Następnie zabrał się do w y­

bijania szyb w mieszkaniu Nowaczyków. Lokatorzy usłyszeli krzyki Nowaczykowej, która, podburzając męża, wołała: „BijTomasz, zabij tego pieruna“. Po chwili znaleziono Kasperczyka martwego z roz­bitą czaszką. Jak wykazały dochodzenia, Nowaczyk uderzył kilkakrotnie Kasper­czyka drągiem i uśmiercił go na miejscu.

Nowaczykowie iłum aczyli się, źe dzia­łali w obronie koniecznej, Kasperczyk bo­wiem rzucił się na Ńowaczykową i bił ją, wobec czego mąż stanął w jej obronie. Rozprawa sądowa odbędzie się w drugiej połowie grudnia. (ag)

in., że odznaczenie górników winno być zewnętrznym dowodem wdzięczności ca" łego państwa dla tych, którzy obowiązki swoje, jak przystało na dobrych obywateli państwa, spełnili.

Następnie przemówił krótko nacz. Ku­czyński, podkreślając ciężką i pełną nie­bezpieczeństw pracę górników, która w y­maga wielkiej wytrwałości i hartu ducha, po czym zaznaczył, źe Ministerstwo Prze­mysłu i Handlu w pełnym zrozumieniu tej ofiarnej pracy przyznało górnikom te od­znaki. Mówca złożył życzenia jubilatom im. władz górniczych, wznosząc w końcu okrzyk na cześć Najjaśniejszej Rzplitej i Prezyaenta R. P.

Z kolei nastąpiło rozdanie górników z okręgu katowickiego i tarnogórskiego. Na­leży zaznaczyć, że każda z kopalń obda­rzyła jubilatów swojej kopalni zasiłkami pieniężnymi.

W C horzow ieW Chorzowie górnicy w szystkich kopalń

z pow iatu świętochlowickiego udali się do kościoła św. B arbary, gdzie w ysłuchali Mszy św. .

Po nabożeństw ie górnicy udali się na salę posiedzeń Rady M iejskiej, gdzie przy­byli przedstaw iciele starostw a świętochlo- wickiego, m iasta Chorzowa, Okręgowego U- rzędu Górniczego z Chorzowa oraz stow a­rzyszeń społecznych. Po odegraniu k ilku pieśni przez o rk iestrę kopaln ianą 131 gór­nikom w ręczono dyplonfy za d ługoletnią pracę n a kopalniach. W łaściciele kopalń obdarow ali odznaczonych górników drob­nym i kw otam i pieniężnym i.

Po po łudniu odbyły się w poszczegól­nych cechow niach uroczystości lokalne, w czasie k tó ry ch obdarow ano k ilkuset górni­ków za 15-letnią pracę w górnictw ie.

Podobne uroczystości odbyły się w in ­nych okręgach górniczych na Śląsku. (x)

s t r a t t w B a tó o n fc e w lc zlläw uew aay

Trwająfcy od k ilku dni s tra jk '; p ro testa­cy jny górników kopaln i „R adzionków “ w Radzionkow ie został p rzerw any w czw artek o godz. 24-tej. Zwolnionem u sztygarow i Schreierow i cofnięto wypowiedzenie. D y­rekc ja za trudn i go w innym oddziale. (x)

l \

Ważne przed świętami!E m a lia lakierowa

PORSA - FLEXpolania i ułatwia odświeżanie mebli, zaba­

wek, drzwi, okien, rowerów i t p . '

Do nabycia w składach farb i drogeriach

m a p o m o c ziarnowa b c z r o b o in i imW e p M w c l a c z a i s z e b r a n o z ł . — c z a p l i 3 P i 9® « .

r a d io

SOBOTA, 5 GRUDNIA 1936 R.

Katowice. 6,00 Pieśń poranna. 6,03 Płyty. 6.33 Gim nastyka. 6,50 Płyty. 7,30 Płyty. 11,30 „Śpiew ajm y pio­senki“ . 11,57 Sygnał czasu. 12,03 Płyty. 13,00 Płyty. 13,15

'—14,00 Muzyka taneczna. 14,30 „Idzie św . Mikołaj“ . . .Słuchowisko dla dzieci m łodszych. 15,00 W iadomości gospodarcze. 15,40 Płyty. 16,15 M iniatury muzyczne. 17,00 Nabożeństwo z O strej B ram y w W ilnie. 18,10 W iado­mości sportow e. 18,20 „Swaczyna u D orotk i“ — audy­cja dla dzieci. 19,40 K oncert w ieczorny. 21,00 „Górnicy polscy na całym świecie“ , 21,30 K oncert Malej Ork. P . R.22,30-23,30 Płyty.

Z KÄT0W1C I OKOLICY(K) PRZEDSTAWIENIE AMATORSKIE. „ _

Kat. Stow. Młodzieży Męskiej w Katowicach i e Z ö g g ® | 3 0 t F l 8 © D 8 i odegra w niedzielę 6-go b. m. sztukę teatralną p. t. „Czarowny Grajek”. Początek o godzi­nie 19.30 na sali Domu Związkowego przy ul.Kilińskiego 15.

W edług obliczeń wojewódzkiego biu­ra Funduszu Pracy na Śląsku przeciętna liczba bezrobotnych w województwie ślą­skim, zarejestrowanych w K. U. P. P., podczas miesięcy zimowych w roku spra­wozdawczym 1935-36 wynosiła około 110 tysięcy. Jeżeli od tej liczby odejmiemy o- koło 4.000 osób, które w okresie zimo­wym w niektórych gałęziach przemysłu znajdą pracę, oraz olcolo 13.000 osób, ko­rzystających w ciągu zimy z zasiłków u- stawowych, pozostałoby więc jeszcze o- koło 83 tys. zarejestrowanych bezrobot­nych.

Przeciętna liczba zakwalifikowanych do akcji doraźnej (na podstawie zeszło­rocznych danych) w ciągu zimy wyniesie około 11.800 samotnych, 21,500 małych rodzin (od 2—3 osób), 16.000 średnich rodzin .(od 3— 5 osób) i 4.100 dużych ro­dzin (ponad 5 osób). Licząc na rodzinę 3 do 4 osoby — otrzymamy 175.000 osób, którymi trzeba koniecznie zaopiekować się w ciągu zimy.

Licząc na osobę przez przeciąg5 miesięcy po 27 kg. mąki otrzyma­

my na 175.000 osób 4.800 ton. Dalej bę­dzie potrzeba dla wszystkich: 20.000 ton ziemniaków, 21.000 ton węgla, 135 ton mydła, 185 toń soli, 15 tys. kg. skóry na podeszwy' i' 10 tys, par obuwia.

Na zapomogi doraźne potrzeba we­dług ' następujących norm: dla samotne­go 4 zł., żonatego 8 zł. i na każde dziecko 2 zł. miesięcznie.

Ogółem .więc — jak obliczają oficjal­nie — na całą akcję pomocy zimowej po­trzeba będzie około 5 milionów złotych. Część tych wydatków pokryje Fundusz Pracy, część Skarb śląski, większość zaś ma być pokryta ze składek pieniężnych i darów społeczeństwa, które winno bezro­botnym pośpieszyć z najbardziej wydatną pomocą.

D o t y c h c z a s z e b r a n o 170 tys. zł.

Jak nas informują, społeczeństwo na Śląsku zebrało od chwili rozpoczęcia akcji do dnia dzisiejszego zaledwie 170.000 złotych, czyli niespełna 3 procent Sumy potrzebnej na prowadzenie przewidzianej akcji zimowej pomocy. Zaznaczyć należy oczywiście, że do sumy tej nie doliczono

jeszcze sum zadeklarowanych przez po­szczególne przedsiębiorstwa oraz przez pracowników i robotników^ tych przedsię­biorstw na przeciąg 5 miesięcy zimowych.

Jeżeli więc akcja pomocy zimowej ma odnieść przewidziane korzyści — całe społeczeństwo śląskie winno w ciągu zimy złożyć jeszcze przeszło 4 miliony złotych.

Gdzie wpłacać!Uprasza się wszystkie grupy społe­

czeństwa o uiszczanie świadczeń na wła­ściwe konta PKO.

Numery kont są następując: W oje­wódzkiego Obywat. Komitetu Zimow. rom. Bezr. w Katowicach nr. 300.570, dla pow. katowickiego — nr. 300.571, św ię- " ^ tow ick iego — 300.572, rybnickiego — a00.573, pszczyńskiego — 300.574, tam o- górskiego — 300.575, lubliniećkiego — >300.576, bielskiego — 300.577, cieszyń­skiego __ 300.578, dla m. Katowic — ->00. 579, dla m. Chorzowa — 300.580.

CHORZÓW I OKOLICA(Ch) KONTROLA MIESIĘCZNA BEZROBOT­

NY CII. Miesięczna kontrola bezrobotnych w Chorzowie w miesiącu grudniu br. odbędzie się na targowisku końskim od godz. 8 do 12, według następującego porządku: w poniedzia­łek, 7 bm. mężczyźni od li. A—G, w środę, 9 bm. lit. H—L, w czwartek, 10 bm. lit. M—R, w piątek, 11 bm. lit, H—Z, _w sobotę, 12 b. in.

wszystkie kobiety fizycznie pracujące od lite- F.y A“ Z I wszyscy pracownicy umysłowi od litery A—Z. Miesięczna kontrola bezrobotnych fizycznych, jak i umysłowych Chorzowa III odbędzie się dnia 15 grudnia br. od godz. 8—12 w Urzędzie Pośrednictwa Pracy w Chorzowie III, pokój nr. 9.

(Ch) POGRZEB Ś. P. K PI. URBANA. Wczo­raj odbył się w Chorzowie pogrzeb zmarłego orzed Daru djpiami kapitana rezerwy i, p. - Jana

Urbana, zasłużonego bojownika o wolność Ślą. ska. S. p. Jan Urban w roku 1918 zorganizo­wał P. O. W. na terenie Śląska Opolskiego a następnie brał udział we wszystkich trzech po­wstaniach śląskich i w wojnie przeciw bolsze­wikom. W pogrzebie wzięli udział przedstawi ciele władz i wojskowości z pik. Habowskim na czele, oraz delegacje licznych orgańizacyi Na cmentarzu, nad mogiłą, pożegnał zmarłego ks- radca Gaidar

■ ■ • ■ ■ I I ....... W » ™ »

Bdmafy magistratu m. Chorzowa

Na ostatnim posiedzeniu Magistratu m. Cho­rzowa uchwalono zakupić grunt j)od budowę szkoły w Macicjkówicach. Budowa szkoły roz­pocznie się z wiosną przyszłego roku, a koszty budowy wyniosą około 800.000 zł. Poza tym Magistrat uchwalił zaciągnąć pożyczkę w Tow. Osiedli Robotniczych w Warszawie w kwocie500.00 zł z przeznaczeniem na budowę domów robotniczych. Powstanie w ten sposób 90 miesz­kań, w których znajdą pomieszczenie robotnicy miejscy.

Page 3: Medern - sbc.org.plMedern Wydanie B Bena egzemplarza 8 gr. m iB H Ń w iw m ow A m m tw szfm icH m śW sf. g r o n u Rok V. Sobota, 5 grudnia 1936 r. Nr. 334 { R e k o r d u w u s

„ S I E D E M G R O S Z Y “ Stf. $

Parafianie Kościoła NAP. w Katowicachmfmmśimwmli dsww n eere dzmmmw

' W iern i p a ra fii Najśw. M aryi P anny w K atow icach obchodzić będą w niedzielę 6 bm. rzadką uroczystość pośw ięcenia no- ,wych dzwonów. Pierwsze dzw ony d la k o ­ścioła N. M. P. spraw iono w chw ili ukoń­czenia budow y kościoła w roku 1870. W ię­ksza część tych dzwonów uległa konfiska­cie w czasie w ojny św iatow ej na polecenie rządu pruskiego. To też z okazji 50-leeia istn ien ia kościoła w ro k u 1920 J. Eks. Ks. x>iskup Kubina, obecny biskup częstochow­ski, a ówczesny proboszcz p a ra fii N. M. P., zakupił dwa dzw ony. Jednak z dzwonów tych średni dzw on o tonie „b“ nic stroił, a m niejszy dzw on o tonie „des“ okazał się m ało odporny i pękł. Kościół N. M. P. nie posiadał nigdy w ielkiego dzw onu i dlatego parafianie w ysunęli z okazji jub ileuszu o- becnego proboszcza, ks. dr. Szram ka, m yśl zakupienia w ielkiego dzwonu. W tenczas m istrz rzeźnicki, p. F ranciszek M itka z K a­towic, o fiarow ał drugi, m niejszy, dzw on za2.000 zł.

Zakupione dzw ony już od tygodnia w y­staw iono p rzed kościołem n a w idok p u ­bliczny. Nowy w ielki dzwon pod w ezw a­niem św. M ichała archan io ła waży 40 cen­tna rów , czyli 2.000 kg. D otychczasow y n a j­większy dzw on w kościele N. M. P. ważył 1.111 kg.

Na w ielkim dzw onie jest nap is: Quis u t Deus! (Któż, ja k Bóg) St. M ichael o ra pro nobis! (Św. M ichale, m ódl się za nam i). Z drugiej strony dzw onu: „P arocho Aemilio Szram ek qu inque lu stra sacerdoti ce leb ran­ta fu n d av e ru n t me paroch ian i, quos Deus benedicat, a p rogenie in progenies!“ (Z e* kaz ji 25-lecia k ap łań stw a proboszcza Em ilS Szram ka ufundow ali m nie p arafian ie , k tó ­ry ch Bóg n iech błogosławi z pokolenia na pokolenie). Na dole dzw onu: „F ecit m e Ca­rolus Schwabe Bialae A. D. 1936“ (Zrobił m nie K arol Schw abe w Białej R. P . 1936).

Drugi, m niejszy dzw on nosi napis: „Św. F ran ciszk u m ódl się za nam i! F ranciszek M itka m nie u fundow ał R. P. 1936. Zrobił m nie K arol Schw abe w B iałej“. Cel dzwo­nów jest zw ięźle w yrażony w starym w ier­szu łacińskim :

„L audo D eum verum , plebem voco, con­grego clerum , defunctum ploro, nim bum fugo, festa decoro! (Chwalę Boga, p raw dzi­wego, zw ołuję lud, duchow ieństw o grom a­dzę, op łaku ję um arłego, rozpraszam chm u­ry, św ięta upiększam ).

Akt pośw ięcenia rozpocznie się w nie­dzielę o godz. 15-tej odm ów ieniem siedm iu psalm ów poku tnych . N astępnie m yje się dzw ony św ięoną w odą n a znak, że od tąd są one przeznaczone w yłącznie do służby Bo­żej, przy czym odm aw ia się część psalm ów ichwalebnych. Ks. B iskup znaczy zew nętrz­n ą stronę dzw onu siedm iu krzyżam i a w e­w nętrzną czterem a krzyżam i świętymi, aby Wszyscy, k tó rzy idą za głosem dzwonów, posiadali siedem darów D ucha Św. i żyjąc w świecie i używ ając jego dóbr, zasłużyli sobie na dobro wieczne, trzym ając się czte­rech cnót kardynalnych .

W końcu podstaw ia się pod dzwon k a ­dzielnicę z kadzid łem i m yrą, aby w oń k a­dzid ła napełn iła w nętrze dzwonu, aby wszy­stk ie godziny, k tó re głosi, były w ypełnione jmodlitwą, za k tó re nas Bóg w ynagrodzi

Uczmy sie

błogosławieństwem . Ew angelią św. o M aryi weźmie udział J. Eks. Ks. Biskup Stanisław i M arcie zakończą się cerem onie poświęcę- Adamski i liczne duchow ieństw o. W ponie- n ia dzwonów. działek w południe nowopoświęcone dzwo-

W uroczystości poświęcenia dzwonów ny będą w ciągnięte n a wieżę kościelną, (ag)

Ha k a ż d y m s t o l e w i g i l i j n y m b e d a

piernikif i r m y

KAZIMIERZ MYSTKOWSKIKAL I S Z

p isać p oprawnie52. LEKCJA.

Pytanie: K iedy p iszem y: kie — ke, ke.O dpowiedź: „kie" p iszem y w wyrazach

ro d zim ych np.: k iedy, kieł, sukienka, kieć, okienko, łokieć — natomiast ,M " np.: kędy, kędzierzaw y, kepa, rąke itp.

W w yrazach zapożyczonych piszem y 'też „kie" np.: bankiet, bukiet, cukier, kie­lich Ud. — z w yjątkiem mniej przysw ojo­nych np.: kefir, dżokej, kelner, kedyw , ke- pt". poker itd.

Posiedzenie Sejmu SIPosiedzenie p lenarne Sejm u Śląskiego

wyznaczone zostało na dzień 9 grudnia br.

Dzieci wzniecił? ogieńUbiegłej środy wybuchł olbrzymi pożar w

zagrodzie Józefa Nogłego w Świerklanach Gór­nych, w pow. rybnickim. Stodoła spłonęła do­szczętnie z tegorocznym żniwem. Ogień prze­niósł się na przyległe chlewy, które również u- legły spaleniu. Szkody obliczono na przeszło4.000 zł.

Jak wstępne dochodzenia policyjne wyka­zały, pożar został spowodowany przez dzieci,

bawiące się przy stodole, (k)

NOWE DZWONYkościoła Mariackiego w Katowicach będą poświęcone w niedzielę 6-gO b. m.

Czytelniczka nasza, p. Barbara Kłaczkowa Z Knurowa, obchodziła 60-tą rocznicę uro­dzin. Składamy jej serdeczne życzenia najdłuż­szych lat życia!

Strajk na kopalni „Wujek“z e s l e o i i C K o a i ®

W zw iązku z stra jk iem okupacyjnym i głodowym n a kopalni „W ujek“ wysłaliśm y naszego w spółpracow nika n a m iejsce oku­pacji. Oto i jego spostrzeżenia:

Zbliżającym się do kopaln i już z daleka rzuca się w oczy czarna, przeszło pięciome-

Ä. PfiLU$IM$KI Chorzów I. Jagiellońska 2Artykuły damskiePończochy od l.-zł. BieliznaParasole od 6.50 zł. Rękawiczki Apaszki Pulowery Berety.

Artykuły męskieKapelusze Czapki Bielizna Pulowery Krawaty nowe

desenieCIBISXESCIjaiiiSKB SHIAD

trow ej długości chorągiew , zaw ieszona na szybie zjazdowym . Na chorągw i w ym alow a­li robotnicy tru p ią głowę z piszczelam i. U- daje m i się n a tra fić n a jednego z członków rady zakładow ej, k tó ry zaznajom ił m nie ze szczegółami sy tuacji strajkow ej.

Ja k wiadom o, s tra jk w ybuchł z pow odu nieuw zględnienia żądań robotniczych. Cho­dziło m ianow icie o obniżkę no rm y wydoby­cia i dodatkow e płace za staw ianie drzewa i zagw arantow anie aw ansów n a nasypaczy. Załoga sform ułow ała sw oje żądania po raz P ierw szy w dniu 21 ub. m iesiąca i przed­staw iła je dyrekcji. Załoga dom agała się zw iększenia obsady filarów do 4 ludzi i ob­sady chodników do 3 ludzi. Ja k do tąd bo­wiem na fila rach pracow ało po 3 ludzi, a w chodnikach po 2. U zasadniając to żąda­nie, robotnicy podkreślili, że przy dotych­czasowym stanie rzeczy 2 ludzi zm uszo­nych jest chodzić po drzewo, jeden zaś ty l­ko może dbać o urobek. Zdarzyło się w sku­tek tego, że kiedy pew nego razu nastąp ił wstrząs, rębacz został przygnieciony do

ściany i nie mógł się ruszyć, a nie było w pobliżu nikogo, k toby m ógł m u pospieszyć na ratunek . Dalej skarżą się robotnicy n a b rak pow ietrza w skutek wadliwej w entyla­cji kopaln ianej. N astępnie dom agali się ro ­botnicy dostaw y drzew a do dalszych m iejsc pracy i częściowej dostaw y zim nej wody do picia do m iejsc gorących.

Słuszne postulatyPoza tym zw racali robotnicy uwagę n a

złe obchodzenie się z nim i.O ile chodzi o w ysunięte przez robo tn i­

ków postulaty, należy stw ierdzić, że nie są one zbyt w ygórow ane, zwłaszcza jeśli się zważy, że norm a wydobycia zw iększała się stale, a m ianow icie od 1932 r. w zrosła z 10 i pół woza n a głowę do 16 wozów. Robot­nicy początkow o z obaw y przed redukcją nie oponow ali przeciw ko coraz intensyw ­niejszem u zw iększaniu norm y wydobycia, obecnie jednak w skutek b rak u sił do w ydo­bycia tak ie j ilości węgla — zastrajkow ali. P ertrak tacje , prow adzone z dyrekcją, nie dały, ja k dotąd, żadnych rezultatów , gdyż w ładze kopaln iane chciały jedynie częścio­w o uwzględnić żądania załogi. Górnicy zaś są nieustępliw i i s tra jk u ją ,n a d a l.

— „W iedzą — i to mogą w ypisyw ać“, — pow iedział m i jeden z nich, gdym rozm a­w iał ze s tra jku jącym i na pow ierzchni k o ­paln i — że postanow iliśm y albo w ygrać s tra jk , albo naw et skonać tu z głodu! Czar­n ą chorągiew wywiesiliśmy nie z bloznów “ .

Na podłodze łaźn i kopaln ianej robotnicy wybladli, niew yspani, ale z uporem w o- czach. P rzed bram am i kopaln i zgrom adził się tłum kobiet, k tó re raz po raz wznoszą okrzyk i przeciw ko w ładzom kopaln ianym .

Straż dokoła kopaln i pełn ią liczni poli- ccjanci.

W czorajszego dnia rano doszło do za j­ścia w chwili, gdy tłum kobiet w targnął

Obrócić męczarnie podróżnych!Nie zaslnguią na los śledzi w beczce

Państwo Jan i Barbara Kołodziejowie z Ko Chlowic, Czytelnicy nasi, obchodzili oboje BS-tą rocznicę swych urodzin. Redakcja „Sied- pdu Groszy“ przyłącza się do życzeń, składa­nych Jubilatom przez rodzinę i przyjaciół.

Z różnych stron województwa, z linii kole­jowych, odznaczających się wielką frekwencją podróżnych, stale nadchodzą glosy protestów i niezadowolenia i powodu nieznośnych warun­ków podróżowania. Obecnie także służba kole­jowa głośniej krytykuje niezdrowy stan rzeczy na kolejach.

Jeszcze 3 lata teinu pociągi lokalne w obrę- bie dyrekcji katowickiej składały się z 12 1,1wagonów; dziś składają się tylko z 7, w tym rano i po południu jeden wagon specjalny dla młodzieży szkolnej.

Frekwencja na kolejach śląskich wcale się nie zmniejszyła; na niektórych liniach nawet wzrosła po obniżeniu taryfy osobowej. Można sobie wyobrazić, co się dzieje dziś w pocią­gach, w których 6—7 wagonów mieści tylu po­dróżnych, co dawniej 12—1,3.

Ścisk jest tak okropny, iż poruszanie się z

miejsca i zmiana pozycji stojącej, są niemożli­we. O przeprowadzeniu kontroli biletów nie ma mowy.

I tak jest na wszystkich liniach śląskich, rozchodzących się z Katowic. Stan ten nie mo­że trwać dłużej! Prawda, że bilety kolejowe po­taniały, ale w każdym razie płaci się za nie i każdy podróżny, czy pracownik fizyczny, czy sklepowy, czy biurowy — wymaga za swe pie­niądze'choć minimum wygody w pociągu. 1 ma do tego pełne prawo!

Zasłabnięcie podróżnego, stłoczonego w ta kiej ciżbie, grozi mu niebezpieczeństwem wo hec niemożliwego przyjścia mu z pomocą.

Wagony puste... stoją. Powiększyć więc czymprędzej skład pociągów-liliputów! Koleje są przecież dla ludzi, a nie owrotnie. Pociągi dzisiejsze nie odpowiadają wsssaęom podróż­nych, ąni W ^c za Ś ż tw * .

przem ocą n a te ren kopalni, skąd m usiała go polic ja w ypierać. Na dole, w podzie­miach, zna jdu je się przeszło 500 robotn i­ków, k tórzy nie chcą za żadną cenę opuście terenu kopalnianego, do czasu zupełnego przy jęcia ich żądań. Zdarzało się naw et, że robotnicy chorow ali, m im o to jednak , za w yjątk iem trzech w ypadków , w których o- słabłych z głodu i przem ęczenia robotników m usiano odstaw ić do szpitala — n ik t inny , prócz tych nie ruszał się z m iejsca pracy.

O taczają m nie zewsząd górnicy i zasy­p u ją gradem pytań , opow iadając przy tym swoje skarg i i żale. S karżą się przede wszy­stkim n a ciężkie w arunk i pracy, na złe ob­chodzenie się z nim i dozorców, n a marne zarobki, wynoszące np. przy „ciska­czach“ od 5,80 do 6,49 zł. Ta ostatnia klasa zarobkow a istn ieje jednak zasadniczo ty l­ko w teorii, gdyż ciskacz norm aln ie zarabia najw yżej 6,18 zł. Jeżeli jeszcze weźmie się pod uwagę urlopy turnusow e i świętówki, to norm alny zarobek robo tn ika jest bardzo n i­ski i n ie pozw ala n a u trzym anie rodziny. Jeszcze gorzej p rzedstaw ia się w ynagrodze­n ie za trudn ionych n a kopaln i dziewcząt, k tó re za rab ia ją przeciętnie 2 z ł na dniówkę.

Aż de zwycięstwa— „My tu będziem y siedzieć, aże nom

nie powiedzą, że wszystkie nasze żądania zostaną uw zględnione“ — rzuca tw ardo je ­den ze strajku jących . W szyscy są jeszcze w dość dobrych hum orach, chociaż bardzo zm ęczeni. O pow iadają przez cały czas. N aj­bardziej oburzyło ich to, że jeden z urzęd­ników m iał się w yrazić o n ich nader obra- źliwie. Robotnicy zam ierzają w ystąpić p rze­ciwko urzędnikow i tem u na drogę sadową. D otąd oprócz zajścia z kobietam i nie było żadnych innych zajść i nastró j naogół jest dość spokojny.

Po południu odbyła się konferencja z generalną dyrekcją Spółki „H ohenlohe“ , gdyż poprzednie p ertrak tac je z dyrekcją ko ­paln i nie dały żadnego rezu ltatu , ze wzglę­du na to, że dyrekcja tłum aczyła się b ra ­kiem kom petencji do załatw ienia żądań ro ­botników .

W godzinach wieczornych zakończyła się wreszcie konferencja, na której więk­szość postulatów robotniczych została uwzględniona, po czym rada zakładową udała się na kopalnię celem zakomuniko­wania robotnikom wyniku konferencji.

O godz. 20,45, po wysłuchaniu sprawo­zdania swych radców załogowych, głodu­jący w podziemiach kopalni „Wujek“ ro­botnicy wyjechali na powierzchnię, witani ze zrozumiałym wzruszeniem i radością przez czekające na nich z utęsknieniem rodziny.

W ten sposób tygodniowy niemalrffsjlt w fcspałai sesta l zakończony,

Page 4: Medern - sbc.org.plMedern Wydanie B Bena egzemplarza 8 gr. m iB H Ń w iw m ow A m m tw szfm icH m śW sf. g r o n u Rok V. Sobota, 5 grudnia 1936 r. Nr. 334 { R e k o r d u w u s

s t f . 4 „ S I E D E M G R O S Z Y ' *

w)STRESZCZENIE POCZĄTKU POWIEŚCI.

Piękna I młoda hrabianka Irena Hohen­stein e Niemiec wyszła wbrew woli rodzi­ców za mąż ta Artura Nordheima, który ją wkrótce porzuci! i wyjechał do Ameryki. Wypędzona z domu przez ojca, Irena wraz l małym dzieckiem wyjechała do Ameryki, gdzie odnalazła Artura, który przybrał na­zwisko Gould 1 ożenił się powtórnie. Prze­grawszy majątek w karły, Artur zamordo­wał w celach rabunkowych swego teścia Smitha I, ścigany przez policję, ukrywa się. Chcąc zmusić Irenę, oby z. nim wyjechała, porwał je j córeczkę, której nieszczęśliwa matka szuka po wszystkich miastach, wraz s swym znajomym z Niemiec Szoilerem. Chcąc jakoś żyć, Irena wykorzystuje swe zdolności śpiewacze 1 występuje w Filadel­fii, gdzie zawiera liczne znajomości. M. in. poznała ona pułkownika Wilsona, którym jest.. Artur. Cudownym zbiegiem okolicz­ności Irena odzyskuje swe dziecko i ucieka wraz z Szoilerem do południowej części kraju. W tym czasie Jedną z wielkich pian- toeyj na południu kraju nabył niejaki Ver­mont, którym był Artur. Irena,, przyby­wszy przypadkowo do tej hacjendy wpadła znów w ręce swego prześladowcy. Została ona jednak uratowana wraz z dzieckiem przez Rogersa, który udał się do Columbii, gdzie prezydent policji dał mu do pomocy murzyna-poliejanta, celem łatwiejszego uję­cia Nordheima.

Naraz Jessy ogarnął niepokój. [Odeszła o kilka kroków... Coś mu­siało zw rócić jej uwagę.

[Wkrótce powróciła do niego.•— Czy pan słyszy? .— zapytała po

[cichu.Rogers' równie? usłyszał jakiś dzł-

jtrny szmer.•— Co to jest? — zapytał.— Coś stęka, m a s s a !— rzekła

murzynka.R ogers pom yślał w tej chwili o

Samuelu.— M uszę się dostać do d om u !

M uszę zobaczyć, czy czasam i Samuel nie wpadł w; ręce gwardii — rzekł. — (Tymczasem w willi rozległ się hałas pijanych i śpiew1.

Jessy schwyciła rękę pułkownika.•— T o nie w w illi! — rzekła. —

,To nie Sam. Jęki pochodzą z innego miejsca. Gdy śpiew przycichł, R o­gers uważnie przysłuchiwał się dalej.

Znowu dały się słyszeć ciche jęki.— Kto to może być, Jessy? — za­

pytał Rogers.— M oże lady H elena, mylordzie,

m oże stał się z nią jakiś wypadek ? Jęki te pochodzą: prawdopodobnie z klatki, która jest wybudowana w tyle ogrodu. Tam jest też murowana ja­ma. Daw niej plantator trzym ał w nici dla swojej zabawy panterę. T e­raz ta jama jest próżna.

— Czy lady H elena żyje rzeczy­w iście?

Jessy kiw nęła głową'.— Często w idywałam ją w nocy,

kiedy chodziła po pokojach. Ona nie utonęła w studni. T o plantator tylko tak zm yślił. Napewno ukrywa się gdzieś. W dzień ona śpi. Ona jest bardzo dobra, panie, często pomagała biednym m urzynom !

— W takim razie musimy zoba­czyć, czy nie przytrafił się jej jakiś Wypadek!

— Cicho, massa, Sam uel nadcho­dzi!

— Jessy miała słuszność. Brama domu otworzyła się po c ich u ; na w e­randzie ukazał się Samuel, który jed- dnym susem zeskoczył na ziem ię i prędko się do nich zbliżył.

— M ylordzie! — rzekł. — Planta­tora tam nie ma!

— Niem a go tam? A gdzie m ógł się podziać? W szak wszedł do domu, a Jessy nam mówiła, że kobieta w niebieskim szalu opuściła dom.

— Plantatora nie ma w domu. — m ówił Samuel. — Gdyby był w do­mu, wówczas ta zacna trójka nie o- bradowałaby, jak zabrać majątek

plantatorowi. .— D o stu piorunów, czy ten dom

jest zaczarowany? •— zawołał gnie­wnie Rogers. — Łotr Nordheim nie umie przecież fruwać, nie może zro­bić się n iew idzialnym ! W iem teraz dokładnie, że plantator — to Nord- heim. W szak nie m ógł umknąć!

— A m oże spostrzegł, że znajdu­je się w niebezpieczeństw ie, m ylor­dzie?

— M oże Jessy go wypuściła?A le murzynka przysięgała na

w szystkie św iętości, że plantator nie opuścił domu.

— W ięc jak się to m ogło stać?1— Żołnierze, to straszni n icpon ie!

— rzekł Samuel. — Oni wiedzą, że

dobny do jęku umierającego.Silver stanął i podniósł rękę.— Czy słyszycie? — zaw ołał cy­

nicznie. — Ten w jamie śp iew a!H arry również się zaśmiał, pod­

czas gdy Evans szedł naprzód, nie zwracając uwagi na te straszne jęki.

Samuel zbliżył się do pułkownika.— Proszę mnie tutaj oczekiwać,

mylordzie — szepnął. — Ja sam będę ich śledził i wrócę tutaj, kiedy odnaj­dę kryjówkę plantatora.

Pułkownik zgodził się i pozostał razem z Jessy pod starymi drzewami. Ci trzej oddalili się, a Samuel, po­chylony poszedł z nimi.

Teraz szło o to, czy znajdą Nord­heima. Gdyby Gould wrócił do vt U-

Massa! zawołała — Ani kroku dalej

na plantatora padło podejrzenie, iż on jest Nordheim em . T eraz chcą z tego skorzystać 1

— W takim razie udam się do nich i zm uszę ich, aby mi wyjawili, gdzie się ukrywa N ordheim ! — za­wołał Rogers.

— Oni niczego nie powiedzą, m y­lordzie! —- zauważył Samuel.

— Z bronią w ręku zm uszę ich do tego!

i— N ie powiedzą, bo w tedy stracą pieniądze, m ylordzie! — dodał Sa­muel. — Oni chcą dostać plantatora w swoje ręce i w zbogacić się jego kosztem ! V

— Dobrali się widocznie. Naprzód, Samuelu, chodźmy!..«

1— M ylordzie!■—; Czy stchórzyliście? — rozgnie­

w ał się Rogers. — W takim razie o- myliłem się co do waszej osoby!

~ Odwagi nie straciłem, ale od żołnierzy niczego się nie dowiemy., . Ą jeżeli Nordheim rzeczyw i­ście uciekł, jak powiadacie, to w jaki sposób go znajdziemy, jeżeli gwardia me wyjawi nam jego kryjówki.

Najlepiej będzie, mylordzie, je­żeli potajemnie będziem y śledzili żoł­nierzy i zobaczymy, dokąd oni pójdą.* akt jest, że oni znajdą plantatora.M y pójdziemy za nimi i wykryjemy przestępcę!

— Plan twói jest dobry, Samie, ale obawiam się, że nas spostrzegą.

— N adchodzą! — zawołała Jessy przytłum ionym głosem .

Brama domu została otwarta i u- kazali się Evans, Harry i Silver.

N auczyciel z powrotem zamknął bramę. Teraz dokładnie słyszeli g ło ­sy m ężczyzn. Samuel i Jessy cofnęli się w głąb. Pułkownik wciąż się na­myślał, czy pójść naprzeciw tym ludziom i zm usić ich do zeznania, czy też nie.

A le nareszcie zrezygnow ał i w ró­cił pod stare drzewa.

Trójka łotrów zeszła po schodach werandy i coś mówiła przytłumionym głosem . Prawdopodobnie naradzali się, gdzie mają szukać Nordheima. jamy: Naraz znowu rozległ się dźwięk, po-» —

li, niezaw odnie wpadłby w ręce Rb- gersa. Jessy była bardzo niecierpli­wa i wciąż wskazywała na ogród.

— W ięc idź! — rzekł Rogers.Prędko, jak łania murzynka po­

biegła w kierunku dużego ogrodu.— Gdyby tylko wpadł w moje rę­

ce! — rzekł pułkownik, zgrzytając zębami. — T en , łotr w ciąż jeszcze prześladuje Irenę, która nie zazna spokoju, póki nie będzie on unieszko­dliwiony. W tedy dopiero biedaczka odetchnie swobodnie, będzie wolna pd tego szatana. Cóż on od niej ch ce? Czy to ma być m iłość? W szak nikczemnik ten wie, że ona go niena­widzi. A m oże knuje nowe spiski?

R ogers przerwał nagle w ątek sw o­ich myśli, gdyż usłyszał rozm owę w ogrodzie.

Zaraz potem przybiegła Jpssy.— M ylordzie! — zawołała i da­

wała mu znaki ręką.— Coś odkryła? — zapytał R o­

gers, idąc naprzeciw niej.—- W jamie znajduje się człowiek!

— Czy lady? Biała dama?— N ie, m ężczyzna!■— Czy czasami nie Mack’nell?— Tak, w yrzekł podobne słowo.— W jaki sposób dostał się do

klatki? Czy m oże wpadł? — zapytał Rogers. — A może żołnierze go tam wtrącili?

—- On prosi o ratunek, m ylor­dzie !

— Chodź! U dam y się ta m !R ogers z murzynką poszli do

ogrodu.Gdy zbliżyli się do szerokiej i

głębokiej jamy, która otwierała sw o­ją czarną paszczę, Jessy zatrzymała Rogersa.

— M assa! — zawołała. — Ani kroku dalej!

— K to tu jest w dole? — zapytał pułkownik, zaglądając do i a my.

— R atunku! — w ołał jakiś głos. — Ratujcie mnie, litości!

— Jestem pułkownik Rogers!— A ja Maćknell, panie pułko­

wniku !— Maćknell? Czy wpadliście do

Sam ais $icm , panie pułk*.

wniku,- w jaki sposób się tu dostałem !— rzekł M aćknell słabym głosem i jęczał. — Jestem nawpół żywy.

— M usimy się dostać na dół, Jessy! — odparł Rogers; — M usim y przynieść drabinę.

— Nie trzeba, mylordzie, zejdzie­my na dół bez drabiny — rzekła Jessy i wskazała na dom. — Stary korytarz prowadzi z piwnic do klat­ki; ja znam tę drogę! M usimy naj­pierw dostać się do domu.

M aćknell jęczał dalej.— Zaraz przyjdziemy, M aćknell,

zaraz wrócim y, miejcie cierpliwość...Jessy prowadziła, a pułkownik

szedł za nią.— Jak się to m ogło stać? —

— mruczał Rogers. — Jak się ten biedak tam dostał? Teraz w iem ! Ta kobieta, którą widziałaś, Jessy, to był plantator, który się ubrał w suk­nię i w łożył kapelusz z niebieskim szalem . Skorzystał z przebrania M acknella!

Obaj udali się do domu, gdzie paliła się jeszcze lampa, którą żołnie­rze zapom nieli zgasić.

Jessy w zięła lampę i doszła do drzwi od piwnicy, otworzyła je i ze­szła po schodach. Za nią poszedł Rogers.

Murzynka znała doskonale roz­kład domu, gdyż udała się do tej czę­ści piwnicy, gdzie był korytarz, pro­w adzący do klatki.

W korytarzu zrobiło się cokol­w iek widniej.

— Zaraz tam będziem y... — zaw o­łała do pułkownika. — Tu są żelazne drzwi i jeżeli nie będą zam knięte, to w ejdziem y natychm iast bez prze­szkody.

D oszła do drzwi i ucieszyła się,Rogers usłyszał zgrzyt klucza w

zardzewiałym zamku i zobaczył, jak Jessy otw orzyła małe, żelazne drzwi.

W eszła do okrągłej ubikacji, gdzie znajdowało się suche drzewo, które służyło niegdyś do zabawy dzikim kotom.

Rozchodziła się w tej murowa­nej jamie straszna woń w ilgoci.

Jessy w ysoko podniosła lampę.Zauważyła w tedy leżącego na

piasku Macknella, który, mimo stra- ’ sznych bóló.w i cierpień, ucieszył się, gdy ujrzał Rogersa.

— D zięki B ogu! <— zaw ołał sła­bym głosem . — Byłbym tutaj hanie­bnie zginął.

Pułkow nik doszedł do leżącego i pódał mu rękę.

— Co się stało, Maćknell? — za­pytał.

— Źle mi się powiodło, panie puł- k ow niku! — odpowiedział Maćknell, jęcząc. W szystkie kości mnie bolą. A gdyby tu nie przyszła jakaś kobie­ta i nie dałaby mi pić, zginąłbym . A m oże to był tylko sen, halucynacja?

To była lady! — szepnęła Jes­sy.

. * 7 .^ le. do licha, "musicie przecie! w iedzieć, w jaki sposób dostaliście się

0 *eJ Jamy, M aćknell!' Te przeklęte psy, ci trzej ło-

Tzy, ubrani w mundury, związali mnie, przywiązali do fotelu i zosta­wili mnie bez jedzenia i bez picia. —* odpowiedział Maćknell. — T e psy na* padły mnie w ów czas, gdy poznałem Goulda — Nordheim a i pokonali mnie. Plantatorem jest Nordheiifl, Panie pułkow niku! N apew no jest u siebie. Znalazłem jego czerwony mundur. Gdy go chciałem areszto­wać — przyszedłem do niego w prze­braniu kobiety z niebieskim szalem —. zerwał mi szal i kazał mnie związać. Prawdopodobnie straciłem przytom­ność,

dalssy nastąpi).

Page 5: Medern - sbc.org.plMedern Wydanie B Bena egzemplarza 8 gr. m iB H Ń w iw m ow A m m tw szfm icH m śW sf. g r o n u Rok V. Sobota, 5 grudnia 1936 r. Nr. 334 { R e k o r d u w u s

, S I E D E M G R O S Z Y “ Stf. 5

Król ma fray drogi do wyboru©eeraeSs, rsszsstómecie z sb1®̂ o, Issi® esSssSeglheeBCi®

L ondyn, 4. 12. PAT.Możliwości rozw iązania kryzysu konsty­

tucyjnego są następujące:1) K ról zdecydować się może n a m ał­

żeństwo w brew stanow isku, zajętem u przez rząd. W tym w ypadku p rem ier Baldwin niew ątpliw ie podałby się dó dym isji i n a ­stąpiłaby ̂rezygnacja całego gabinetu. Król m ógłby się wówczas zw rócić dó leadera o- pozycji posła Attlee o u tw orzenie rządu L a­bour Party , ale jest m ało praw dopodobnym ,

y poseł A ttlee te j m isji się podjął. Król może polecić u tw orzenie rządu również sze­fowi opozycji liberalnej posłowi S inclairo­wi- ale rząd pod jego egidą nie m iałby już napewno żadnych szans, wreszcie k ró l m o­

że naw et polecić u tw orzenie rządu które- m ukolw ick z przyw ódców politycznych, ale poza L loyd Gcorgem, k tó ry podobno kró la popiera, ale zna jdu je się obecnie n a Ja m aj­ce, w ątpliw e jest, aby k tokolw iek inny pod­ją ł się tej m isji. Dlatego też to pierw sze roz­w iązanie jest m ato praw dopodobne.

2) K ról ustąpić m oże pod naciskiem p a r­lam en tu 1 zrezygnow ać z m ałżeństw a, pod­dając się woli rządu. W tym w ypadku k ry ­zys przem inąłby od razu i w szystko pozo­sta je po starem u.

3) Król zdecydować może się na abdy­kację , oddając tro n swem u b ra tu , ks. Jo rku , jak o pow ołanem u następcy. T racąc ty tu ł k ró la , zachow ałby jednak przyw iązany do niego osobiście i nadany m u w swoim cza­sie specjalnym reskryptem "królewskim ty ­tu ł księcia Kornw alii.- W razie poślubienia, po abdykacji m ałżonka k ró la zostałaby księżną Kornw alii.

W każdym razie, według konsty tucji b ry ty jsk ie j, n iew ątpliw ie jest, że k ró l w ja ­kiejkolw iek spraw ie, posiadającej znaczenie publiczne, m usi postępow ać w m yśl zaleceń swoich m inistrów . Jeżeli zaś nie może przy­jąć ich zaleceń, to pozostaje m u ty lko u- dzielenie rządow i dym isji i pow ołanie no­wego rządu lub abdykacja.

Akt abdykacji k ró la nie może się odbyć drogą w yrażonej przez niego woli lub w sku­tek jednostronnego ak tu . Król może abdy- kow ać ty lko za zgodą parlam en tu , a m ia­nowicie obu Izb: Izby Gmin i Izby Lordów. Abdykacja w ym aga p o z a .ty m zgody nie ty lko parlam en tu brytyjskiego, ale także parlam entów dom inialnych w m yśl s ta tu tu w estm insterskiego z r. 1931, k tó ry ustalił stosunek konsty tucy jny dom iniów do rządu giacierzystego.

5 *H A R D

— Lotnik sowiecki Kukanow, który w dniu 23 sierpnia br. wywołał katastrofę samolotu „Ant 7“ i śmierć 11 osób, został skazany przez trybunał wojenny okręgu nowosybirskiego na 6 lat robót przymusowych w obozie koncentra­cyjnym.

— W pierwszej połowie grudnia jest spo­dziewany przyjazd do Polski szefa sztabu głów­nego wojska rumuńskiego, generała Samsono­vich

— Długoletni poseł sowiecki w Kownie (Li­twa) Karski, został odwołany do Moskwy.

— W pobliżu stacji Teius w Siedmiogrodzie parowóz wpadł na moście na 5 przechodniów; czterech z nich poniosło śmierć na miejscu, a jeden jest ciężko ranny.

— W Stoczku Węgrowskim (wojew. lubel­skie), aresztowano sekretarza urzędu gminnego Solkę, który, wykorzystując swe stanowisko służbowe, fałszował dokumenty stanu cywilne­go, częstokroć na szkodę skarbu państwa.

— Władze niemieckie zawiadomiły kores­pondenta sportowego „Paris Solr“ w Berlinie, W altera Binga, źe odmawiają mu przedłużenia prawa pobytu i wzywają go do opuszczenia te­rytorium Niemiec w ciągu 5 dni.

.— Z Bagdadu donoszą, źę aresztowano tam wdowę i ll-letniego syna b. ministra obrony królestwa Iraku, El Askari, zamordowanego podczas ostatniego zamachu stanu; aresztowa­ni zostali wywiezieni samochodem opancerzo­nym w nieznanym kierunku.

— Wobec wzrastającego w obecnym sezonie braku tłuszczów i mięsa na wewnętrznym ryn­ku niemieckim, w Rzeszy zaostrzono przepisy, dotyczące ich spożycia.

— Rząd polski wysłał "do rządu niemieckie­go notę, zawierającą odpowiedź na notę Rze­szy z dnia 14 listopada, zawierającą wypowie­dzenie klauzul Traktatu Wersalskiego, ustana­wiających reżym międzynarodowy na drogach wodnych, znajdujących się na terytorium Nie­miec; w odpowiedzi swej rząd polski wyraża ubolewania, że rząd niemiecki obrał drogę jed­nostronnego wypowiedzenia umowy międzyna­rodowej.

ścl liczba żołn ierzy niemieckich może wzrosnąć do 20-tu tys . Posiłki te, wcie­lone będą do szeregów powstańczych- Niemcy, którzy już są w Sewilli, otrzy­mać mieli dokładne instrukcje, jak się od­nosić do ludności cywilnej i z widocznym zadowoleniem odpowiadają na udzielane im zewsząd powitania przez pod­noszenie rąk. W szyscy Niemcy w y­raźnie zachowaniem swym -zdradzają zaw odow ych wojskowych. Warty, usta­wione przed hotelem „Christina“ w Sewil­li, gdzie mieści się jedna z głównych kwa­ter niemieckich, są według dziennika, nie­mieckie, mimo źe noszą mundury hisz­pańskie. Zmiana warty odbywa się na

'ftwaszne oßtax& i z f to n tu madrycfäle&i*Tenerifa, 4. 12., PAT.Radiostacja powstańcza komunikuje,

że wojska rządowe usiłowały przywrócić komunikację kolejową między Madrytem i Aranjueżem, lecz zostały odparte. Strefa bezpieczeństwa, wyznaczona w Madrycie przez gen. Franco na schronienie dla lud­ności, nie biorącej udziału w walkach, zo­stała zużytkowana na składy broni i a- municji. Gen. Franco zawiadomił, że na morzu śródziemnym zostaną w najbliż­szym czasie założone miny, celem zablo­kowania portów rządowych, przy czym będą bombardowane wszystkie okręty marksistowskie, które znajdują się na hiszpańskich wodach terytorialnych.

Salamanca, 4. 12., PAT.Komunikat oficjalny głównej kwatery

powstańczej w następujący sposób cha­rakteryzuje sytuację na frontach w dniu wczorajszym: Na froncie Alava nieprzyja­ciel kontynuował natarcie na odcinku Vil­la Real, lecz poniósł ciężkie straty. Na froncie asturyjskim jeńcy wzięci do niewo­li podczas wczorajszego ataku twierdzą, że straty wojsk rządowych są ogromne, i że musiano użyć dwóch pociągów i wielu samochodów ciężarowych celem prze­transportowania rannych z pola bitwy do szpitali.

L o n d y n , 4. 12. PAT.„Daily Telegraph" donosi od swego

korespondenta w Gibraltarze o wylądo­waniu dalszych grup Niemców w Kadyksie i Sewilli, jako posiłków dla gen. Franco. W edług informacji dziennika, otwarcie przyznają tam. że w najbliższej przyszło-

Nic chcą TrockiegoP a r y ż , 4. 12. PAT.Agencja Havasa donosi z Meksyku:

Przywódca trockistów meksykańskich Arivera oświadczył, źe zwrócił się do prezydenta Cardenasa z prośbą o udzie­lenie Trockiemu prawa azylu w Meksyku. Prezydent miał odmówić, oświadczając, że obecność Trockiego w M eksyku spOm wodowałaby zbyteczn e spory m iedzy ro­botnikami.

sposób niemiecki i żołnierze maszerują pruskim krokiem z wyrzucaniem nóg. Kuchnie polowe mają być wyrobu nie­mieckiego. Zwraca również uwagę wiel­ka liczba zmotoryzowanych jednostek transportowych. Eksperci niemieccy mają być zatrudnieni przy pracach nad urzą­dzeniem obrony Sewilli przeciwko atakom lądowym i powietrznym.

Po katastrofie samolotu „Lotu" pod AtenamiAteny, 4. 12. PAT.W dniu 4. bm. przybyli z W arszawy

samolotem dyrektor „Lotu“, Makowski i delegat ministerstwa komunikacji, inż. Małecki. Odwiedzili oni kontuzjowanych pasażerów, którzy wyszli z wypadku cało dzięki temu, że pilot zachowywał do ostatniej chwili przytomność i dzięki sil­nej konstrukcji kabiny pasażerskiej, która w czasie wypadku nie uległa uszkodzeniu.

Stan radiooperatora Rzeszowskiego, który stosunkowo najwięcej ucierpiał, nie

budzi obaw. Delegaci „Lotu“ podkreśla­ją, że okoliczni włościanie pospieszyli nie­zwłocznie z pomocą przy przenoszeniu kontuzjowanych ze zbacza góry do toru kolejowego, gdzie zatrzymano pociąg i pasażerowie samolotu udali się do Aten.

Delegat „Lotu“ w Sofii p. Złotkowski, lecący jako pasażer, mimo odniesionej kontuzji pierwszy dał znać telefonicznie o wypadku, objął kierownictwo akcji ratun­kowej i ostatni dopiero opuścił miejsce wypadku.

HutnotZAGADKA

Ä Dlaczego w barach przed każdym miejscem jest w ścianie lusterko?

—: Żeby goście więcej pili.

Jakto?— Mo smutno przćdfż

nie mieć do kogo przepi­jać

.WENUS NA PRZED­MIEŚCIU

Panna Helcia, dzielna pracownica domowa, po­szła w niedzielę do foto­grafii.

Podczas, gdy fotograf przygotowywał aparat, panna Helcia przyczesała włosy, upudrowała się i ukarminowała wargi.

— Pani już gotowa?« '— Och, jeszcze minnt-

Zapomniałam się u-P®rfumować.

W POLITYCEsłychać w polity-

. ak się panu powo- . • spytano posła, na-

Iczącego o.chrzczonej popularną na-iw ą „kadzi-chłopów“.— d zięk u ję , świetnie:

Mam nawet widoki napomniki

—; Czyżby? Już? f—i Zatrzymałem się w

hotelu na Krakowskim - Przedmieściu, okna wy­chodzą na pomnik Mi­ckiewicza.

TU WYCIĄĆ!

— 136 *

dwudziestu laty wyrósł czarowny romans. Być m o­że, źe to ta wierna miłość zrobiła z markiza człowie­ka nie z tego wieku...

Mówiono mi, — rzekł Thain, — że przez dłu­gie lata stał markiz wiernie u boku swej ukochanej... Ale gdzie załatwimy nasze sprawunki? — Jesteśmy już na miejscu. W ysiadajmy. Niech pan wybiera to, co pan lubi. Mnie się kręci w głowie od tych m iłos­nych historii i nie potrafię odróżnić wołowiny od ba­raniny.

Thain dość niezdarnie wybierał mięso. Wybrał wreszcie kilka kotletów, pozostawiając Sylwii dalsze zakupy. Sam udał się do sklepu z cukierkami, w y­brał piękną bombonierkę z czekoladkami i ofiarował ją Sylwii, gdy znaleźli się z powrotem przy samo­chodzie.

— Nie wiem, — rzekł — czy trafiłem pani do' Smaku?

Klasnęła w ręce, biorąc czekoladki.— Tak pięknej bombonierki nie dostałam w ży­

ciu mojem. Podjedźmy jeszcze do sklepu kolonial­nego. Gdy właściciel zobaczy nas, potroi nam kre­dyt... Czy był pan kiedy biednym?...

— Tak! Ale pierwiastka romantyzmu nie da się wpleść w ten okres mego życia, jak to sobie pani m o­że wyobraża... Krewny mój pożyczył mi trochę pie- niędzy, dzięki czemu mogłem skończyć uniwersytet. Gdy uśmiechnęło się do mnie szczęście, nie byłem le­niwy. Uchwyciłem je, nie za mały palec, lecz za całą dłoń, nawet za obydwie ręce. Dostałem jeszcze ty­siąc funtów pożyczki, ale musiałem przyjąć na siebie pewien warunek, jaki mi postawił.

*— Że go pan dopuści do spółki, prawda?

— 133 —

bierze pan Sobie Sam u rzeźnika, co najlepszego. Pyszny z pana mężczyzna, prawdziwy Amerykanin! Proszę chwileczkę zaczekać. Skoczę po okrycie i w drogę!

Powróciła prędko i usiadła w samochodzie obok Thain‘a. W drodze usiłowała zaspokoić swoją kobie­cą ciekawość:

— Czy bardzo pan jest zaprzyjaźniony ż marki­zem i jego rodziną? — spytała.

*— Trochę! — rzekł Thain.— Rzadki typ człowieka! — mówiła Sylwia i

ożywieniem. — .Wygląda, jak gdyby wyszedł z ram starego obrazu, rycerski, średniowieczny, bardzo in­teresujący. Nie rozumiem, dlaczego nazywają go n i e f r a s o b l i w y m ? . . . Zupełnie przecież nie za­sługuje na ten przydomek. Nieraz próbowałam z nim poflirtować, ale traktował mnie tak pobłażliwie, jak­bym była jego wnuczką... Czy pan bardzo jest zako­chany w lady Letycji?

— Pani widocznie jest zdania, źe to należy d<S przyjaźni? — wtrącił.

— Jasna rzecz, że tak być musi. Niech pan tyl­ko pomyśli. W ielkie obszary ziemi i pałace, obdłużo- ne aż po same dachy — oto hrabstwo Mandeley. Na­raz zjawia się na ■- horyzoncie krezus- amerykański. Czy nie powinien pojąć za żonę Letty? To chyba ro­zumie się samo przez się?

— Hm! Tak, jak pani te sprawy ujmuje to rze czywiście nie ma innego rozwiązania! - żartobliwie.

Naturalnie, że nie ma innego sposobu wyjścia i tak też pewno będzie, choć z mego punktu widze­nia, trudno mi się z tym pogodzić.

— A to dlaczego, panna Sylwie?

Page 6: Medern - sbc.org.plMedern Wydanie B Bena egzemplarza 8 gr. m iB H Ń w iw m ow A m m tw szfm icH m śW sf. g r o n u Rok V. Sobota, 5 grudnia 1936 r. Nr. 334 { R e k o r d u w u s

\

Stf. 8 „ S I E D E M G R O S Z Y *

„SIMPSON STORY”Król Edward ¥111 chce się żenić...

Można sobie wyobrazić co się obecnie dzieje w Anglii w tej starej konserwatyw­nej i tradycjonalistycznej Aglii...! Król chce się żenić nie z żadną księżniczką krwi, nie z kimś, kto by wypełniał wszyst­kie warunki, wymagane dla królowej Im­perium Brytyjskiego, ale poprostu z panią Simpson, dwukrotną rozwódką, osobą po-

. chodzenia skromnego, jednym słowem — z p a n i ą S i m p s o n ! W -umsyłowości przeciętnego Anglika jest to coś tak nie­pojętego i niesamowitego, że każdy oby­watel Zjednoczonego Królestwa z pewno­ścią nie może obecnie przyjść do siebie.

Anglia, jak wiadomo, jest krajem, w którym przywiązanie dla tradycyjnych form opiera się przede wszystkim na ko­ronie królewskiej i na tym, że ten król jest naprawdę kimś, stojącym niesłychanie wyżej od wszystkich innych Anglików.

A tu tymczasem właśnie król, ta pod­pora imperium, ten symbol zjednoczenia Anglii, ta kolumna, na której op.iera się i spoczywa wszystko — wyłamuje się w sposób, który normalnemu Anglikowi jest trudny do określenia, z więzów tradycji i zaczyna postępować tak, jak jakiś zwy­kły pan Smith albo Jones. Kto nie był w Anglii i kto nie zetknął się z umysłowo- ścią angielską, ten tego dokładnie nie zro­zumie, i nie pojmie, 'do jakiego stopnia, krok króla Edwarda VIII jest czymś wprost horendalnym.

To jest wogóle coś, co się nie może pomieścić w głowie, tó jest coś niebywa­łego, coś, co, o ile się zdaje, nie zdarzyło się jeszcze nigdy, odkąd Anglia istnieje.

Oczywiście', że o zamiarach matrymo­nialnych króla Edwarda wobec pani Simp­son, wiedziano w Anglii już dosyć dawno. W iedziano, ale starano się o tym nie mó­wić. To było zbyt „shocking“. A jeśli mówiono sobie, to na ucho i zapewne z przerażeniem oraz z niedowierzaniem.

Prasa kontynentalna, oraz amerykań­ska sprawę tę już poruszyła przed kilko­ma miesiącami. Kiedy jednak jeden z ma­gazynów amerykańskich szeroko kolpor­towany w Anglii zamieścił w jednym ze swych numerów opowieść o królu i o pa­ni Simpson, opowieść zatytułowaną „Simpson Story“, opinia angielska prze­prowadziła samorzutnie — c e n z u r ę . — Mianowicie wszystkie numery owego ma­gazynu ukazały się w sprzedaży z wycię­tymi tymi kartkami, na których była opi­sana „Simpson Story“.

Przyjęto to z uznaniem, aczkolwiek w szyscy wiedzieli, że na owych wycię­tych kartkach była wydrukowana historia romansu króla z panią Simpson.

Który1 tylko z posłów labourzystow- skich zainterpelował w Izbie Gmin mini­stra poczt i telegrafów, jakim sposobem

to się dzieje, iż ktoś wycina samowolnie kartki z periodycznego wydawnictwa, do­puszczonego do sprzedaży publicznej, i wypuszczonego swobodnie przez cenzurę.

'■ - . • -■

Król Edward w towarzystwie pani Simpson nr. wybrzeżu jugosłowiańskim w czasie wakacyjnej

podróży na luksusowym jachcie „Nahlin”.

Na to minister poczt oświadczył, iż wie o powyższym wypadku, jednak sprawa ta nie jego dotyczy, lecz tylko ministra spraw wewnętrznych.

Obydwaj dżentelmeni, to znaczy inter­pelant oraz minister, przez dłuższy czas wymieniali zdania na ten temat, nie mniej jednak z ust żadnego z nich nie padła naj­mniejsza aluzja co do tego, że owe wy­cięte kartki dotyczyły króla i pani Simp­son.

Typowo angielska pruderia? Nie. Nie była to pruderia, lecz jedynie kult dla oso­by królewskiej, która musi pozostać poza wszelką krytyką i poza uwagami takich zwykłych śmiertelników, jak pan minister poczt, lub poseł z Labour Party.

Wszystkim było wiadomo dalej, że pa­ni Simpson towarzyszy królowi niemal zawsze i wszędzie, oraz że wzięła udział w sławnej wycieczce króla na morzu Śród­

ziemnym, jachtem „Nahlin“. W pismach angielskich ukazywały się fotografie z tej podróży, fotografie, na których obok kró­la znajdowała się zawsze pani Simpson, nie mniej jednak w podpisach pod tymi fotografiami nie było nigdy ani słowa wzmianki, że idąca, stojąca, lub siedzą­ca obok króla pani, jest właśnie panią Simpson. Pisano poprostu: „Król Edward, tam a tam...“.

Król Edward VIII wogóle już od dłuż­szego czasu skandalizował trochę opinię angielską. Nie tylko jeśli chodzi o panią Simpson. Były również inne historie.

Naprzykład to, że król w swym zamku w Balmoral, gdzie jego przodkowie przyj­mowali tylko ministrów na ważne konfe­rencje, względnie członków najwyższej arystokracji angielskiej, przyjmuje swoich zwykłych prywatnych przyjaciół z panią Simpson włącznie. Dalej, że król wogóle dba zbyt mato o ceremoniał, oraz zanadto zachowuje się tak, jak by nie był królem. Za często król sobie siadał przy kierowni­cy swego wspaniałego sportowego auta i w towarzystwie grona przyjaciół (natural­nie z panią Simpson włącznie) wybierał się na weekendowe eskapady, tak jak nor­malny mieszkaniec Londynu czy Manche­steru. Za często omijał rozmaite przepi­sy etykiety i ceremoniału dworskiego, gdy chodziło o jakieś zetknięcie się z przyja­ciółmi. Za często mieszał się do... nie- swoich spraw! Tak, dosłownie „nieswoich spraw'1. A tymi „nieswoimi sprawami“ była przede wszystkim — polityka zagra­niczna. Rząd robił swoje, a król swoje. Rząd często gęsto wysilał się w kierunku przeprowadzenia jakiejś ważnej akcji mię­dzynarodowej, a król tymczasem psuł mu szyki, robiąc na własną rękę konferencję z przedstawicielami rządów, czy polityki innych państw. Tak było w czasie jego podróży na Morzu śródziemnym, gdzie konferował z przedstawicielami Turcji i państw bałkańskich (gdzie również cho­dził w sportowej koszuli z krótkimi ręka­wami, obywał się bez żadnego ceremonia­łu i przepisowej świty i gdzie włóczył się, jak najzwyklejszy śmiertelnik po nocnych lokalach i wesołych restauracjach, co tak­że musiało oburzyć konserwatywną opinię Anglii), tak było, gdy król Edward VIII zetknął się w mieszkaniu pani Simpson z von Ribbentropem, z którym omawiał sprawy porozumienia angielsko - nie­mieckiego.

Nie trzeba bowiem zapominać, że acz­kolwiek dziadek obecnego króla Edwarda VIII, Edward VII, miał usposobienie nieco podobne do swego wnuka i również prze­kładał prywatne życie i związane z nim przyjemności nad życie państwowe, — to jednak ojciec Edwarda VIII, Jerzy V., był

3 ßihia i & daieäaWYŚCIG ANTYKÓW.

90 aut najdawniejszych typów wyruszyło ubiegłej niedzieli z Londynu do Brighton. W; obecności wielotysięcznych tłumów wjechały, sznurem aula antyki do Hyde parku. Po defila­dzie nastąpił wyjazd do Brighton. Długim sznui rem ciągnęły skrzypiące i stękające auta po szo­sie. Zwycięzcą w tym osobliwym wyścigu był wóz najstarszy, „Daimler“ z r. 1894, który prze­biegł dystans IM) km,, dzielący Londyn od Brighton, w 6 godzin. Jeden z uczes'aikow wy­ścigu, książę sjamskl Birabongse, jechał na wo­zie „Peugeot" z r. 1902 (8 i pół godzin). Ostatni przyszedł do mety wóz z r. 1895. Wszystkie wo­zy musiały zatrzymać się w połowie drogi w Crawley i brać benzynę. W Brighton nastąpił przymusowy postój na noc, albowiem światła aut antyków nie odpowiadają już nowoczesnym przepisom drogowym.KONGRES WYZNAWCÓW WSZYSTKICH RE­

LIGII W LONDYNIEZ okazji mających się odbyć w maju 1937 r.

uroczystości koronacyjnych w Londynie, doj­dzie do skutku w tym samym czasie kongres przedstawicieli wszystkich wyznań, które mają swoich wyznawców w granicach Imperium bry­tyjskiego. Oprócz przedstawicieli Islamu l ko­ściołów chrześcijańskich będzie reprezentowa­ny buddyzm we wszystkich jego odmianach. Liczą się z możliwością przybycia na kongres5.000 delegatów, reprezentujących około sin wyznań. Otwarcie kongresu poprzedzi wygło­szenie po angielsku modlitwy za zdrowie króla.

GŁUSI W OPERZE Wśród głuchoniemych amerykańskich praw­

dziwe zadowolenie wywarła wiadomość o za­instalowaniu spc< "tych aparatów w salach oper nowojorski;. Oto 12 ty rząd teatru re­prezentacyjnego został zaopatrzony w czule aparaty, wzmacniające słyszalność sztuki i se­lektywność głosu. Widownia „Metropolitan Opery“ jest wyposażona w 25 foteli, posiadają­cych takie urządzenia. Według doniesień pra­sy miejsca te są zawsze obsadzone. Kasy tea­tralne posiadają r raz zamówienia na szereg tygodni przed wytrawieniem opery. Uszczypli­wi dziennikarze dodają, że wśród widzów, zaj­mujących te miejsca, przeważają stare panny, pragnące mleć jak najwierniejsze odbicie śpie­wu ukochanych amantów scenicznych.

znowu szczerym zwolennikiem tradycjo­nalizmu i. królewskości i surowo przestrze­gał ceremoniału tudzież wszelakich zwią­zanych z osobą króla obowiązków. Przez swoje 25 letnie panowanie Jerzy V przy­zwyczaił opinię angielską do faktu, że tak a nie inaczej powinien postępować król.

T ym czasem E d w ard VIII nie b a rd z o zapatrzył się w ojca i nie bardzo zaczął wstępować, w jego ślady.

No i jak się obecnie okazuje woli sw o­je szczęście osobiste od wszelkich innych rzeczy, woli nawet od — korony angiel­skiej.

Obecnie w momencie, gdy to piszemy, ważą się losy: czy Edward VIII zrezygnuje z pani Simpson, czy też zrezygnuje z ko­rony.

Zdaje się jednak nie ulegać wątpliwo­ści, że król w tym dylemacie, wybierze ra­czej panią Simpson. Miałoby to oczy­wiście wielkie następstwa, i doprowadza­łoby do poważnych wstrząśnień tak w po­lityce Anglii, jak i w strukturze wewnętrz­nej Zjednoczonego Królestwa. B. S.

TU WYCIĄĆ!

— 134 —

■— Na to pytanie nie m ogę odpow iedzieć panu, gdyż odpow iedź byłaby rów noznaczna z zalecaniem się do pana, a to jest w szakże niedopuszczalne... Jak m ogę w alczyć z przeznaczeniem , ja słaba istota?... A skąd pan zna tę dam ę? — zapytała, w idząc, że Thain ukłonił się Marcie H annaw ay, której sam o­chód zrów nał się z jego „Rolls R o y c e m “.

Marta pragnęła zobaczyć całą okolicę, to też do­piero teraz jechała do zagrody ojca.

—• Znam tę panią, aczkolw iek ty lko pow ierzcho­w nie! — odpow iedział.

—■ Nigdy jej dotychczas w naszych stronach nie widziałam , — rzekła Sylw ia. — choć znam na w y ­lot całą okolicę. — [Widocznie jest ona tutaj po raz pierwszy.

— M ówiono m i, — dodał Thain. — że pochodzi ona z tych stron właśnie.

— Co panu w ięcej o niej m ów iono? — pytała dalej Sylwia, trochę natarczywie.t . Tak długo nie zaspokoję pani ciekaw ości, pó- • pa,m k o ń c z y sw ych przepowiedni co do m nie i co lady Letycji! — rzekł, śm iejąc się, Thain.

r. nS -° ,sie‘ P an a> to w łaściw ien ie m am już nic

m m m— Znam ten dworek. O co tu chodzi?— Starzec, — ciągnęła dalej Sylwja, — który

w mm m ieszka, przesiaduje całym i dniami na progu i, trzym ając na kolanach biblię, przeklina m arkiza l jego rod do dziesiątego pokolenia, grożąc m u wlecz-

— 135 —

hymi mękami w piekle. Już raz, przed dwudziestu laty, rozpoczął to ciekawe przedstawienie, potem w y­jechał do Ameryki, a obecnie, gdy powrócił, rozpo­czął je na nowo.

— Czy markiz nie próbował pozbyć się natręta?'— zapytał Thain.

■— Naturalnie, że próbował, ale bezskutecznie. Ojciec markiza przez wdzięczność za uratowanie mu życia, zapisał natrętowi dworek wraz z ogródkiem w sposób, odpowiadający prawu i bezapelacyjny. To też napróżno usiłował markiz odzyskać dworek. Pro­cesował się przez całe lata i wreszcie sprawę prze­grał ostatecznie. Ludzie mówią, że markiz był za młodu nicponiem i że uwiódł córkę starego, który dlatego właśnie mści się tak zawzięcie na uwodzicie­lu. Opowiedziałam panu wszystko, co wiem, a teraz proszę mi opowiedzieć, co pan wie o tej damie.

— Jest ona właśnie ową uwiedzioną córką sta­rego wroga markiza! — odpowiedział Thain. Cała ta historia istotnie trwa już lat dwadzieścia.

Sylwia oniemiała z podziwu.— W jaki sposób, — rzekła — pan, cudzozie­

miec, Amerykanin, zna tak dokładnie te wydarzenia. Kto panu opowiadał o tym wszystkim?

— Przypadek zrządził, że zetknąłem się z głów­nymi bohaterami tych romantycznych przygód... Ten starzec, który nazywa się Vont, powracał z Ameryki na tym samym okręcie, na którym ja jechałem. Nie­frasobliwy pan markiz, jak go pani nazwała, bywa co tydzień z córką starego w restauracji, w której ja często jadam... Ta dama nazywa się Marta Hanna­way i jest znakomitą powieściopisarką...

— Ach jakie to wszystko piękne! — zawołała z — % tragedii .wiejskiej z ßr?ed

Humo*ROZMOWA w k n a j p ie

— Co twoja żona robi cały dzień?

— Przebacza mi!

d o b r z e z r o z u m ia ł— Co za pyszna kawał— To mój kuzyn przy­

wiózł ją z Brazylii!— Co pan mówi! I je­

szcze gorąca?

HUMOR SZKOCKIW pewnym piśmie szko­

ckim ukazało się nastę­pujące ogłoszenie:

Inwalida bez prawej no­gi szuka partnera, które­mu brak lewej nogi, w celu wspólnego zakupy­wania butów, skarpetek, kaloszy i getrów. Numer obuwia 39.

HUMOR W TRZECIEJ RZESZY

W Trzeciej Rzeszy pe­wien robotnik przypłacił życiem nieznajomość or­tografii. W dniu powsze­chnego plebiscytu i... en­tuzjazmu wyborczego, gdy większość głosów miała brzmieć: „tak“, za­brał się do wypełnienia kartki, służącej do głoso­wania i po dłuższej chwi­li kłopotliwej pracy, »py­tał przewodniczącego ko­misji:

— Przepraszam pana, czy „nein“ pisze się prze* ..a", czy prjez ,,e“J

Page 7: Medern - sbc.org.plMedern Wydanie B Bena egzemplarza 8 gr. m iB H Ń w iw m ow A m m tw szfm icH m śW sf. g r o n u Rok V. Sobota, 5 grudnia 1936 r. Nr. 334 { R e k o r d u w u s

S I E D E M 8 R O S Z Y«!a ta BCBBB3BŁ Ti

1i%

Srebrny medal olimpijski zostanie w Polscepostanowiła yiliędzwnm odom a 3edevacia

3 e & d z ie € $ k a^ czwartek" późnym wieczorem prezes

Polskiego Zw iązku Jeździeckiego p ik . Bro- ckw icz-Lew iński otrzym ał depeszę od p rze­w odniczącego polskiej delegacji n a kongres M iędzynarodow ej F ederacji Jeździeckiej ge­nera ła Grzm ot-Skotnickiego, z k tó re j w yni­k a , że M iędzynarodow a F ederacja Jeździec­k a uchyliła decyzję ju ry d 'appel n a olim ­piadzie, odbiera jącą nam zdobyty sreb rny m edal o lim pijsk i w konkursie „M ilitary“ w Berlinie. N a m ocy te j decyzji P o lska osta-

Zawady narcisnitie w Katowicach

tecznie zatrzym uje sreb rny m edal o lim pij­ski i drpgie m iejsce w ogólnej k lasyfikacji olim pijskiego w szechstronnego konkursu ujeżdżania.

Decyzja M iędzynarodow ej F ederacji, k tó re j szczegóły nie są jeszcze n a razie zna­ne, jest niew ątpliw ym dużym sukcesem n a ­szej delegacji n a kongresie.

toarcerstt Klub Narciarski w Katowicach «rządza w dnln 8 bm. o godz. 11 na terenie Załęskiej Hałdy zawody narciarskie dla mło­dzieży męskiej pod nazwą „Pierwszy krok nar­ciarski“, ńa dystansie 6 kim. dla zawodników w wieku od 14 do 18 lat, oraz na dystansie 8 kim. dla chłopców od 12 do 14 lat.

Zbiórka zawodników do badania lekarskie­go o godz. 9 rano w szkole na Załęskiej Hał­dzie. »

Pierwsi trzej zawodnicy z każdej kategorii otrzymają po biegu nagrody ufundowane przez Składnicę Harcerską.

: Zgłoszenia do zawodów wraz -z startowęmw wysokości 25 gr. przyjmuje: Składnic» Har­cerska, Francuska 12, do poniedziałku t. j. 7 b. m., do godz. 19-tcj. W razie braku śniegu zawody odbędą się w terminie późniejszym.

M a r n o w a n i e p i e u l ę i i !c z y I f H r s y i n s i r u M O T s M e t

Na sztucznym lorze łyżwiarskim odbywa się już drugi kurs na instruktorów, organizowany przez Państwowy Urząd WF. Wiadomo, że kto chce być instruktorem w jakiejś gałęzi sportu, musi ją w pelnl pod względem technicznym o- panować, a potem dopiero zdobywać wiado­mości z dziedziny nauczania. Tymczasem na kursach organizowanych przez PUWF znaczna część nie ma wielkiego pojęcia o trudnej grze w hokeja, a tym samym kurs mija się z celem i jest niczym Innym, jak marnowaniem grosza publicznego, płynącego na wychowanie fizycz­ne z kieszeni obywateli. Nic też dziwnego, że w prawdziwych sferach hokejowych pa­nuje duże oburzenie, jak można tego rodzaju kursy organizować i nazywać je Instruktorski­mi. Ładnie będzie wyglądał poziom polskiego hokeja w przyszłości, gdy PUWF wyszkoli nam takich instruktorów, jak to widzimy na kursie w Katowicach. Nie mamy nic przeciwko urzą­dzeniu kursów, ale dlaczego kursy te są szum­nie nazywane Instruktorskimi? — czy nic lepiej by było nazywać je kursami początkującymi dla bezrobotnych, czy kursami dożywiającymi?

A nawet na kursach dla początkujących, nie można grupować materiału ludzkiego, takiego jaki jest na kursie katowickim. Przecież gość, który skończył la t dwadzieścia kilka, a nie po­trafi jeździć na łyżwach, nigdy nie będzie ho­keistą. O tym powinni w PUWF wiedzieć. Kur­sy początkujące powinny być dla młodzieży, a kursy instruktorskie dla ludzi, którzy mają po kilka a nawet kilkanaście lat gry w hokeja za sobą, inaczej szkoda wysiłków, dobrych chęci 1 pieniędzy.

Na koniec jeszcze jedno pytanie: czy pano­wie z PUFW nie zauważyli, że na kursie kato­wickim jest nieco za dużo przedstawicieli mniejszości żydowskiej?

Niemiecki Związek Bokserski ze Stuttgartu zaprosił na trzy starty w Niemczech drużynę reprezentacyjną Łodzi. Zaproszenie to zostanie przyjęte. Terminy startów pięściarzy łódzkich jeszcze nie zostały ustalone, ale uzgodnione zo­staną w najbliższych dniach, tak, że należy się spodziewać wyjazdu ich w styczniu.

Mecz zapaśniczy odbędzie się w Stuttgarcie jako rewanż meczu Stuttgart — Łódź; następne dwa mecze odbędą się w innych miastach nie­mieckich.

Choma nie wylechalWedług wiadomości prasowych, bokser

gdański, Choma, występujący w barwach „Ge- danii“, udał się do USA. M-S „Batorym“ na sta­ły pobyt 1 zamierza w Nowym Jorku rozpocząć karierę pięściarza zawodowego. Choma od daw­na miał marzyć o karierze zawodowca — nie wierzył jednak w swe siły. O jego wartościach „jako boksera“ przekonał Chomę nowy trener Gedanii, Billi Singer. Stukilowy kolos miał wówczas wejść w kontakt z pewnym menaże­rem z New Yorku, Polakiem z pochodzenia, który jakoby obiecywał mu opiekę i szereg startów i w rezultacie Choma wyjechał do USA.

Sprawa ta wydała się nam mocno podejrza­ną. Nigdy nie mieliśmy przekonania do gdań­skiego boksera, który dotychczas nie wzniósł się nad poziom przeciętności, i nie wykazał am­bicji i woli zwycięstwa. Poza tym reprezentuje on typ pięściarza słabego technicznie c. nadra­biającego braki warunkami fizycznymi, wagą i wzrostem.

„Wyjazd" wyglądał więc raczej na mistyfi­kację. Tak też jest w rzeczywistości. Choma na­dal przebywa w kraju i nigdzie nie wyjeżdżał. Linia okrętowa Gdynia — Ameryka zaprzecza, jakoby Choma na pokładzie M-S „Batory“ o- puścił Polskę.

Najbardziej prawdopodobne jest, że Choma z „własnej inicjatywy" i za pośrednictwem przyjaciół rozpuszcza wieści o wyjeździe, ce­lem zwrócenia na siebie uwagi, jak bowiem wiadomo, został on skreślony z listy zawodni­ków Gedanii, co uważa za „krzyczącą niespra­wiedliwość“.

Sekcja lekkoatletyczna Legli projektuj- * rządzenie w roku przyszłym międzynarodo­wych zawodów lekkoatletycznych. Zawody tc odbyłyby się w dn. 20, 21 maja oraz w dn. 4 15 września.

Terminy międzynarodowych zawodów PZLA zarezerwowane zostały na dzień 17 — 18 lipca oraz 19 — 20 września.

Termin mistrzostw Polski w dzleslccioboju, maratonie 1 sztafetach męskich w Łodzi został przesunięty z 4 — 5 września na 11 ■— 12 wrze­śnia.

POLACY W MISTRZOSTWACH ARMII FRAN­CUSKIEJ

Mecze piłkarskie o tytuł mistrza armii fran­cuskiej rozgrywane są rok rocznie przy dużym zainteresowaniu publiczności. Poszczególne pułki, korzystając z poboru, rywalizują między sobą o pozyskanie najlepszych piłkarzy.

W roku nb. uprzywilejowane jjanowisko posiadał trzeci pułk wojsk technicznych z Ar­ras dzięki obecności 7 piłkarzy polskich. W ro­ku bież. ten sa m pułk posiada największe szan­se zdobycia mistrzostwa armii. Jego najlepszy­mi graczami są nadal Polacy: Woźniak, Lisow­ski i.Sneln, wszyscy trzej grający w zawodo­wych klubach francuskich.

Przed spolKanlem pięściarskimPomorze - Śląsk

Nieiada sensacją będzie dla Bydgoszczy wtorkowy mecz bokserski wspomnianych re- prezentacyj okręgów: śląskiego i pomorskiego. Skład obu drużyn przedstawia się następująco (od wagi muszej do ciężkiej): Wypijewski (A- storia) — Jasiński (Ruch), Wojtkowiak (Asto­ria) — Jarząbek (IKB), Krzemiński (Gryf To­ruń) — Pinta (IKB), Dorsz (Astoria Bydgoszcz) — Ma neck i (Ruch), Grzechowiak WKS. Gru­dziądz) — Bienek (Ruch), Urbaniak (Astoria) — Wideman (Ruch), Wezner (Gryf) «*. Moszko- wicz (Makabi), Węgrowski (WKS. Flota Gdy­nia) — Wrazidło (Ruch).

Drużynie Pomorza sekundować będzie ner Astorii p, J. Stępniak.

fre-

■— ZNANY w sferach bokserskich Poznania p. Zapłatka został na ostatnim posiedzeniu za­rządu POZB. kooptowany na stanowisko go­spodarza, które zostało opróżnione przez p. Skrzypczaka.

— P. Zapłatka Został wyznaczony jako sę­dzia ringowy na międzyokręgowe zawody Po­z n a ń — Śląsk, które odbędą się w niedzielę o 19-ej w Poznaniu. Na -phnkty sędziować będzie p. Łodyga.

W reprezentacji Śląska zagrała KanadyjczycyW piątek rano nadeszła do $1. O. Z. H. L. la­

koniczna, lecz wielce treściwa depesza następu­jącej treści:

Londyn 3. 12. 1936. Leaving to night for Katowice arrive Saturday“. (Podpisy) Thompson Smith“.Jak z powyższego wynika zaangażowani do

Katowic Kanadyjczycy Bili Thompson 1 Biff Smith wyjechali w piątek w nocy z Londynu 1 po przyjeździe w sobotę zagrają już wieczorem w drużynie Katowic przeciw Berlinowi.

Oczywiście wskutek tego mecz Berlin — Ka­towice zapowiedziany na sobotę 5 bm. o godz. 20-tej oraz rewanżowe spotkanie w niedzielę o godz. 15-tej zapowiada się jako niezwykle a- trakcyjne widowisko hokejowe.

Oczywiście fakt przyjazdu ua Śląsk Kana­dyjczyków w charakterze trenerów 1 graczy bę­dzie stanowił przełomową chwilę dla dalszego rozwoju tego pięknego sportu, czego od wiciu lat nie m^gł dokonać ani związek w Warsza­wie ani żaden z inych ośrodków hokejowveh Polski, dokonał Śląski O. Z. II. L., podnosząc Katowice w opinii sportowej do rzędu najpo­ważniejszego ośrodka hokejowego w Polsce. Bez pomocy Kanadyjczyków trudno wyobrazić sobie racjonalny rozwój tego sportu. Wszak wszystkie najpoważniejsze ośrodki jak: Lon­dyn, Paryż, Berlin, Praga czy Wiedeń mają już w swych szeregach po kilku nawet Kanadyj­czyków, którzy podciągają klasę miejscowych graczy.

W Holmenkollen rewanżza Garmisch Partenkirchen

Jak się dowiadujemy, Norweski Związek Narciarski organizuje w ramach tradycyjnych zawodów narciarskich w Holmenkollen, które odbędą się w dniach 24 — 28, wielki zjazd nar­ciarzy z całego świata.

Norwegom chodzi ot o, by w Holmenkollen urządzić rewanż za Garmisch Partenkirchen. W tej chwili zapowiedzieli już swój udział przedstawiciele: Finlandii, Szwecji, Włoch, Nie mieć, Austrii j Szwą.icarij-

Z Szwecji przyjedzie bardzo silna ekspedy­cja, w której skład wchodził będzie zwycięzca olimpijskiego biegu na 18 kim. Larson. Ponad to w zespole szwedzkim będą takie asy, jak: Viklund, Vikstroem, Englund i Bergstroem, przy czym dwaj ostatni narciarze startować bę­dą w biegu na 50 kim.

W skokach zanosi się na ciekawy pojedynek pomiędzy Zwycięzcą olimpijskim Birgercm Auudcm * drugim na olimpiadzie Erikssonem.

Przypominamy, że skład Berlina, opierający się na drużynie „Rotweiss“, a wzmocniony Ka­nadyjczykami, przedstawia się następująco: bramkarz: Maus, obrona: Forsyth, Walter II, atak: Scyfred, Kollecker, Scheubłeln, Walter I, Neumann, Weiset 1 Roland.

Skład Śląska: bramka: Tarłowskl, Kaszny.Obrona: Thompson — Ludwiczak. I atak: Mar- chewczyk — Wołkowsik — Wilczek. II atak: Smith — Kasprzycki — Urdzon. Rezerwa: Arit.

Sędziować będzie ze strony Polski p. mgr. Trytko.

Metz tienim cw» przed spotkaniem z Berlinem

W związku z sobotnim meczem hokejowym Berlin—Śląsk odbył się w czwartek w Katowi­cach mecz treningowy dwóch zespołów, zesta­wiony z czołowych hokeistów śląskich, zasilo­ny Wołkowskim i Marchewczykiem z Cracovii, którzy od kilku dni trenują w Katowicach.

Mecz zakończył się zwycięstwem teamu, w którym grali Wołkowski, Marchewczyk, Ka­sprzycki, Arlz, Urzon, Górecki, Wilczek, Kieł­basa, Brodowski i Kaszny, w stosunku 3:2.

W drugim teamie wystąpili: Tarłowskl, Lud­wiczak, Kurczak, Sitko, Wilimowskl, Amzelm, Kilian, Rydzek i Zimno.

Mecz rozegrano tylko w dwóch tercjach, gdyż z powodu odbywającego się w godzinach wieczornych obozu treningowego PUWF, tor lodowy był wolny dopiero od godz. 23-ciej. Trzeba jeszcze zaznaczyć, że początkowo zano­siło się na to, iż mecz wogóle nie dojdzie do skutku, gdyż na pół godziny przed rozpoczę­ciem zjawił się na torze przedstawiciel Okręgo­wego Urzędu Wychowania Fizycznego p. Mach- nicki(?) 1 oświadczył, że nie zezwala na odby­cie treningu, a w razie, gdyby hokeiści nie za-

■ r i

stosowali się do ich wyrzucić!!!

Jego zarządzeń(!), ma prawo

i m m m m¢:1, 0 :0 , 2:0

Drugi z kolei mecz hokejowy rozegrał WEV w Pradze. Tym razem Austriacy zmierzyli się z LTC, przegrywając 1:2. Czesi zdobyli zwy­cięstwo dopiero w ostatniej minucie, dzięki e- nergicznemu finiszowi. Ł

Miejscowi robili wrażenie przemęczonych, co jest zupełnie zrozumiałe, gdyż w przeciągu 9 dni rozegrali oni 5 spokań.

W pierwszej tercji zmęczenie miejscowych uwidoczniło się bardzo wyraźnie. W drugiej tercji wiedeńczycy uzyskali prowadzenie ze strzału Goebla.

W ostatniej Czesi musieli dać z siebie wiele wysiłku, by pokonać doskonałe trio obronne z bramkarzem Weisem na czele. Dopiero na 2 min. przed końcem udało się Maleckowi uzy. skać wyrównanie a w minutę później Cetkov- sky zdobył zwycięską bramkę.

^ Najlepsza tenlslstka belgijska, Nelly A- damson wychodzi za mąż za francuskiego teni­sistę Landry, wobec czego utraci obywatelstwo belgijskie i startować będzie w przyszłości w barwach Francji.

— Niemiecki Związek Tenisowy Zdecydo­wał, że tenisowe mistrzostwa Niemiec rozegra­ne zoaśoną w dniach 1 — 8 sierpnia 1937 r.

— Włoski Komitet Olimpijski zajmował się sprawą organizacji igrzysk olimpijskich 1944 r. na wypadek gdyby organizację ich powierzo­no Włochom.

Włoski Komitet Olimpijski zamierza wybu­dować w okolicach Rzymu wioskę olimpijską a zawody olimpijskie rozegrać na stadionie Mussoliniego w Rzyfńie.

Wiedeński klub hokejowy E. K. E. otrzymał ostatnio zaproszenie na rozegranie dwóch me­czów 19 — 20 bm. na lodowisku sztucznym w

Katowicach z Cracoyią i reprezentacją Śląska,

w tej sprawie zapadnie za kilkaDecyzja- EKE. dni.

— Reprezentacja Berlina w hokeju lodowym rozegrała w Amsterdamie mecz z drużyną „Błę-

szóstką“, zyskgjąc wynik remisowy

Page 8: Medern - sbc.org.plMedern Wydanie B Bena egzemplarza 8 gr. m iB H Ń w iw m ow A m m tw szfm icH m śW sf. g r o n u Rok V. Sobota, 5 grudnia 1936 r. Nr. 334 { R e k o r d u w u s

Stf. 1 . S I E D E M G R O S Z Y "

Okulary Grety Garbokupują naiwni Amerykanie?Co

Przedsiębiorczy Amerykanie wynaleźli nowy handel, który przynosi im w Holly­woodzie wielkie dochody. Sprzedają mia­nowicie przedmioty codziennego użytku, których, według ich zapewnień, używały słynne „gwiazdy" filmowe. Naiwna pu­bliczność amerykańska wierzy w twier­dzenia sprzedawców, że przedmioty takie są doskonałymi talizmanami i kupuje wszystko, co jej sprytni handlarze w ty­kają w rękę: suknie, pukle włosów, pod­pisy, rakiety tenisowe, cygarniczki i t. d. .Wszystko, oczywiście, jest pod gwarancja „autentyczne“. Pukiel w łosów Grety Gar­bo kosztuje 100 dolarów, czy li z górą 700 zł. Ciemne okulary, które podobno kiedyś Greta włożyła na nos na prze­chadzce, aby jej nie poznano, kosztują 20 dolarów (140, zł.), a ulubione pończoszki Marleny Dietrich — najmniej 10 dolarów (70 złotych).

Zabawki Shirley TempieDobrym artykułem są również zabaw­

ki i sukieneczki Shirley Tempie. Ponieważ Shirley szybko rośnie, w obrocie handlo­wym znajduje się mnóstwo jej znoszonych sukienek. Prawdziwy rekord zdobyło łóż­ko Loretty Young, które kosztowało 1.000 dolarów. Kupił je nieznany wielbiciel ar­tystki, Kanadyjczyk, który następnie bom­bardował „gwiazdę" płomiennymi listami, twierdząc w nich, że nigdy przedtem nie miał snów tak pięknych, jakie miewa od czasu, kiedy sypia w dawnym jej łóżku.

Młodzieniec posiadał "jednak na ty le frprytu handlowego, że spisyw ał swoje piękne marzenia senne i sprzedawał je pewnemu pismu amerykańskiemu. Roz­gniewało to Lorettę, która wniosła prze­ciwko osobliwemu wielbicielowi skargę o zniesławienie. Rozprawa sądową toczy­ła się w Kansas. Powódka i pozwany za­warli zgodę. Loretta Young otrzymuje połowę wynagrodzenia, które pobiera jej wielbiciel za artykuły o pięknych snach w jej byłym łóżku. Rozprawa w Kansas zrobiła Lorecie doskonałą reklamę, to też dzisiaj Ameryka zabija się po prostu o wszelkie historie, dotyczące łóżka Loretty.

h Zarobek Bustera KeatonaW Hollywoodzie specjalne autokary

obwożą ciekawskich po ulicach, obok do­mów słynnych „gwiazd“ filmowych. Kon­duktorzy opowiadają przez, megafon po­dróżnym różne ciekawe szczegóły z życia prywatnego artystek i aktorów. Jeśli „gwiazda“ filmowa opuszcza Hollywood na czas dłuższy, w ypożycza niekiedy swój dom któremuś z towarzystw. Towarzy­stw o pozwala zwiedzać i oglądać za opła­tą wnętrze domu. Buster Keaton był za­chw ycony tym wynalazkiem, gdy wró­ciw szy pewnego razu bez centa w kiesze­ni z Nowego Jorku do Hollywood, znalazł

na swoim biurku kilkaset dolarów, w y­płaconych mu przez towarzystwo tytu­

łem podziału kwoty, pobranej od publr czności za wstęp do domu aktora.

Wywoływania konduktorów

3 i i OBLIGACJE NARODOWE, INWESTYCYJNE, KONSOLIDACYJNE ltd. przyjmujemy PO NAJ-. WYŻSZEJ CENIE przy zakupie biżuterii, z<h garków, nakrycia slotowego, aparatów radio« wych itd. na dogodnych warunkach. „URANIA1* Sp. z o. o. KATOWICE; pi. Wolności 7. (WEJh ŚCIE OD ULICY GLIWICKIEJ), w grudniu w niedzielę od 1 — 6 otwarte. 9072

Konduktorzy autokarów, obwożąc cie­kawskich po mieście, wołają: „Tutaj mie­szkał Gary Cooper, dopóki występował jako cowboy w filmach z Dzikiego Za­chodu! A tutaj widzicie państwo sklep,

którego właściciel udzielał mu kredytu do wysokości 5 dolarów!"

Łatwowierni Amerykanie wierzą świę­cie każdemu słowu konduktora i za jego cenne informacje odwdzięczają mu się so­witymi napiwkami.

Nie wolno telefonowaćNumery telefonów „gwiazd" filmowych

są trzymane w ścisłej tajemnicy. Jeżeli chcem y mówić z Gretą Garbo, musimy w yw oływ ać kolejno cztery numery, a pią­ty numer, w łaściwy, telefonu artystki zdo­będziemy dopiero wtedy, kiedy raz jeszcze wywołam y numer pierwszy. Nawet naj­lepsi przyjaciele muszą się liczyć z tymi trudnościami, w przeciwnym bowiem razie gwiazdy filmowe nie m ogłyby się ani na chwile oderwać od aparatu telefonicznego.

Clark Gable mieszka samotnie, na wierzchołku pagórka. Janet Gaynor w ma­łym domku, na samotnym wybrzeżu mor­skim, z dala od Hollywoodu. Ronald Col- man żyje daleko od miasta filmowego, na stepie, rozciągającym się nad brzegiem jeziora Solnego, w cieniu kilku skrom­nych palm. Żanetka Mac Donald rezydu­je przeważnie w hotelach. Mae W est mie­szka w dawnym gmachu dyrekcji cyrku,

ODPOWIEDZI REBAKCti'— Aktorka 110“. Piękne i zajlnujące są opi­

sy w gazetach, źe jakiś mecenas sztuki przy­padkowo wykrył w niższej sferze społeczeń­stwa perłę talentu filmowego. Lecz są to wy­padki bardzo rzadkie — jeden na tysiąc. „Rze­czywista rzeczywistość“ życiowa idzie innymi torami. Bez wyższego wykształcenia nie można marzyć o zawodzie aktorskim. To jest wyklu­czone. Niech sobie córka te mrzonki wybije z główki. Chce pan łożyć 50 zł. miesięcznie na jej wykształcenie teatralne? Dla teatru i filmu, tó stanowczo za mało, ale wystarczy na dobre wykształcenie w szkole gospodarstwa domowe­go. Po 2-letnim pobycie w instytucie, córka będzie panną doświadczoną, może wyjść za mąż i zaznać szczęścia prawdziwego w gronie własnej rodziny. Nie chcąc atoli córce odbie­rać wszelkiej nadziei na wymarzoną karierę filmową, zaznaczamy, że szkoły teatralne ist­nieją w Krakowie, w Warszawie i we Lwowie. W Katc wicach nie ma.

— Abon. 1001, Katowice III. Prosimy przyjść do redakcji przed południem. Sucha odpowiedz w gazecie nie wyczerpie tematu, poruszonego w liście, a na szersze rozpisywanie się nie ma miejsca w naszym kąciku „Odpowiedzi redak­cji“.

— S. M. Poznań. Bezspornie przysługuje panu prawo do spadku po zmarłym ojcu sto­sownie do wartości majątku, pozostałego w dniu śmierci ojca. Ponieważ matka wyszła po­wtórnie za mąż, a pan pracował dalej pod

stojącym między Los Angelos, a Holly­woodem. Największe kłopoty z mieszka­niem miała malutka Shirley Tempie. Mu­siała się wyprowadzić z domu, stojącego ną„ wybrzeżu morskim pod Santa Moni­ką," gdyż ciekawscy oblegali ją bezustan­nie. Rodzice rozkosznej dziewczynki mu­sieli poszukać nowego domu w górach. Dom ten stoi samotnie; jest otoczony w y­sokimi, urwistymi skałami. Z nikąd nie ma do niego dostępu. Jedyna ścieżka, prowa­dząca do domu, jest ukryta w krzakach.

Podobnie mieszka Gary Cooper. Ma on dom... na morzu, na wyspie, oddalonej znacznie od brzegu. Dostać się do arty­sty można tylko łodzią motorową. Goście muszą telefonować z wybrzeża do domu Coopera z prośbą o przysłanie łodzi, któ­ra ich następnie zabiera. Zdaje się, że Gary Cooper zabezpieczył się najlepiej przed odwiedzinami niepożądanych gości.

nadzorem ojczyma, jako czeladnik w interesie ojcowskim, bez żadnego wynagrodzenia, mo­że pan śmiało zażądać za te wszystkie lata wynagrodzenia czeladniczego za swą pracę. Żą­danie jest słuszne, bo i pańska bezinteresow­na praca przyczyniła się do wzrostu obecnego majątku. Poza tym ma pan prawo do części macierzystej, ale dopiero po śmierci matki. Ra­dziłbym atoli załatwić sprawę spadkową ugo­dowo, lecz sprawiedliwie. Zdaje się, że gdyby ojczym i matka spłacili panu jedną czwartą część obecnej wartości majątku, mógłby pan być zadowolony. Gdyby zgodne załatwienie by­ło niemożliwe, to jest miarodajny Sąd Okręgo­wy w Poznaniu, lecz musi pan wziąć adwo­kata.

— Abon. nr. 9839. Chlewika pan zamykać nie potrzebuje, ale gdy panu coś zginie, wtedy nie trzeba posądzać wspóllokatorów o kra­dzież, tylko winę przypisać samemu sobie, bo własnego mienia należy dobrze strzec.

=— Abon. nr. 20569. Za te drobiazgi pani, po śmierci męża, nie odpowiada. Jeśli pozostały jakieś niedobory, to zarząd imielińskiej „Reif- feisenki“, odbierając na 2 miesiące przed zgo­nem męża kasę, powinien był przeprowadzić gruntowną lustrację. — Łatwo teraz zwalać winę na ś. p. zmarłego, bo się bronić nie mo­że. Czy tak katolikom wolno postępować? Nie pamiętają, że o zmarłych niczego złego, tylko dobre głosić należy!

— S. M. 41. Niestety, w tej sprawie nic już zrobić nie m ożna. . .

OBELGĘ rzuconą dnia 8 sierpnia br. na pana Konstantego Kupnego z Wielkich Hajduk od­wołuję, Świtała Jan. 9139

CZELADNIK szewski potrzebny zaraz. Banaś. Piotrowicę, Miarki 8. 9138

CZELADNIKA piekarskiego z kartą rzemieślni­czą poszukuję zaraz. Oferty do Siedem Groszy pod 5376d. __________ 9137.

OBSŁUGĘ od 8 do 10 dopołudnia poszukuje się. Przedstawić się Katowice, Jagiellońska 20 mieszk. 3. 9136

KROJU, modelowania i szycia najnowszym szybkim systemem nauczysz się w Katowiccah, ul. Jagiellońska 7, m. 5. 9135'

POSZUKUJĘ świadkó* zajścia o pobicie mnie na Rynku w Katowicach dnia 30 m aja br. o godz.' 6.30, Hubert Fioła Siemianowice, 8 Ma­ja .6 9140

POSZUKUJĘ ’ natychmiast albo od 1 stycznia ca. 500 — 600 litrów mleka dworskiego. Zgłoś szenia Siedem Groszy Chorzów pod „Mleko“.

9134

POTRZEBNA samodzielna panienka lat 18-25 mająca 400—600 z ł do sklepu spożywczego. —• Zgłoszenia Siedem Groszy pod „Współpraca“.

6133

•POMYJE i odpadki kuchenne restauracyjne ku-: puję. Chorzów, ul. W andy 48 m. 8. 9133

ZA długi mojej żony Małgorzaty z domu Basek nie odpowiadam. Hajok Wilhelm, Ruda SI. 9131

SKŁAD z mieszkaniem od 1 stycznia do wy«najęcia. Wełno wiec, Peowiaków 05 parter

9139

DOM z placem budowlanym w przedmieściu Katowic do sprzedania. Oferty Siedem Groszy pod „555“. 9129

2 KAWALEROWIE rzemieślnicy lat 26 i 30 zwłasną egzystencją, poszukują pań od lat 50 —i 29; trochę gotówki pożądane. Oferty Siedem Groszy „620 M“. * 9128

BIELIZNĘ DO PRANIA p rzy jm u je : Jadw igaGut, P io tro w ice - O cbojec, B atorego 0. 9127

OBELGĘ rzuconą na Otylię Kopeć z Komoro­wie, jako bezzasadną odwołuję i przepraszam. Puzoń Józef. 9141

— Stały czytelnik, Katowice. Prosimy o oso« biste przybycie do kierownika redakcji „Sied­miu Groszy“ w jednym z najbliższych dni; o godz. 10 rano lub 8 wieczorem, celem szczegó« łowego omówienia poruszonej w liście sprawy,

— Stały czytelnik, uczeń girntt. Karbid z wy* kty, węglan wapnia Ca Ca otrzymuje się w pie­cu elektrycznym z mieszaniny wapna palonego CaO i koksu C. Karbid, poddany działaniu wo­dy, rozkłada się i wydziela acetylen C?Hj — gaz palny Ca Ca -j- 2 HaO ~ C- Ha Ca (OH) 2,

Przygody Bezrobotnego Froncka

W

Froncck" pomóc mu chce w pracy, więc się zabrał do roboty.(Chłopak zawsze ma do pracy wiele chęć! 1 ochoty,..)

Ä tu pan listonosz znowu niesie listów wór następny! d ą ż ą llsly mu okropnie, więc oblicze ma posępne...

Poczciarz sypie listy mnogie? ktoby zliczyć był je w stanit Ach, pierrrona! — woła Froir a dyć ustańże już, panie!

Wreszcie listów zatrzęsienie takie było przeogromne,

■ [Moń czyjąś tylko widać; czyją? — nawet już nic ponL

MIESIĘCZNY ABONAMENT .,7 G R O SZ Y " Z DOSTAWĄ DO D O M U PRZEZ AGENTÓW LUB PRZEZ POCZTÓ W KRAJU I ł .2 .3 1 rPRZY ZAMÓWIENIU W URZĘDZIE POCZT. ZŁ.241 Big« a m C EN NIK O G ŁO SZEŃ W.SIEDMIU G R O S Z A C H "-« ™

1 PO LE O WYMIARZEi 35 MM. X 6 7 M M .Z Ł .2 0 - I PO LE NA PIER W SZEJ

^ ^ N ^ D R O B N E

NAJMNIEJSZE PISMO JAKIEGO UŻYWAMY PRZY OGŁOSZENIACH JEST PETIT-CENNIK NALEŻY ROZUMIEĆ ZA 1 WIERSZ MM,LUB JEGO MIEJSCE