Top Banner
215

Mała matura

Aug 18, 2015

Download

Documents

Grassor80

ok
Welcome message from author
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
Transcript

Moim RodzicomPrologKiedy Ludwik przeszed ju na emerytur, zakoczy wszystkie konsultacje i udziay w konsyliach, zamkn praktyk prywatn i nareszcie wyjecha z miasta, zamieszka w starym domu pod wysokimi sosnami, ktre sadzili przed czterdziestu laty. iaszczysta skarpa opadaa do play zjadanej z roku na rok przez !ale, ale wci jeszcze szerokiej i zocistej. "dy #udzi si z popoudniowych drzemek i lea wpatrzony w su!it, na ktrym mi$otay sre#rne drzaz$i %wiata od#ite$o od wody, rozpamitywa sen powracajcy do nie$o uporczywie co noc. &ni, e stoi #oso, po kostki w wodzie i wpatruje si w dru$i, daleki #rze$, nad ktrym pitrzy si miasto. 'hcia#y tam przej%(, lecz nie moe, #oi si, e nie przepynie, e utonie na %rodku wielkiej, $adkiej jak lustro ta!li, a jednak jako% tam dociera i chodzi ulicami, w poszukiwaniu domu, z ktre$o przed laty wyszed. )ie jest pewien, czy to wa%ciwe miasto, ulice przypominaj mu wszystkie miasta, w ktrych mieszka lu# #ywa w ci$u swoje$o du$ie$o ycia* Lww, Krakw, ra$, +iede, ,arcelon, a czasem )owy -ork lu# +arszaw. . zawsze jest tak samo* zatrzymuje si ujty znajom perspektyw ulicy, wie, e musi doj%( do ro$u i skrci( w przecznic. /am jest ta #rama, ktrej szuka, ju stoi przy niej i mruc oczy, nerwowo poszukujc po kieszeniach okularw, wpatruje si w kolumn mosinych ta#liczek, #y znale0( dzwonek do mieszkania rodzicw. /o #yo na dru$im pitrze, a moe na trzecim, pod nimi mieszkali +r#lewscy, a nad nimi pastwo 1erens2 3le kto to jest ,rehmer, dr 4u$o ,rehmer2 3 Lajos Kodanyi2 3 1ernando erez2 5ni tu nie mieszkali, chy#a e potem. 'zy ojciec umar, a matka wysza powtrnie za m, za doktora ,rehmera2 3 moe za 1ernanda ereza2 3le to nie ten dom6 rzecie tam, za ro$iem jest nasza ulica, tak, taka stroma. -ak ciko wej%( ni pod $r, trze#a przysi%( na tym murku i $odzinami wpatrywa( si w wod, w chy#oczce od#icie wielkiej $ry domw, z ktrych jeden #y naszym domem. /ylko ktry2 Cz I SODKIE LATA 1.)ie#o nad +ysokim 7amkiem pociemniao i przy#rao #arw !ioletu. 7ro#io si jeszcze #ardziej duszno. "dzie% od strony +innik z oci$aniem nadchodzia #urza, dalekie pomruki #udziy nadziej, e elektryczne wyadowania oczyszcz powietrze, spadnie rzsisty deszcz i miasto odetchnie po ty$odniach upaw. /adeusz odkrci kurek nad zlewem i pozwoli wodzie pyn( sa#ncym strumieniem, w nadziei, e to j ochodzi. otem otworzy na o%cie okno, e#y wywoa( przeci$ przez otwarte na przestrza drzwi do jadalni, $dzie wuj Kazimierz spocony sta na #alkonie i wachlowa si $azet 8+iek )owy9. +ypeni kara!k letni wod i zanis j do jadalni. )alewajc wujowi, spojrza na nie$o pytajco, ale wuj nie odpowiedzia nawet $estem, tylko podnis szklank do ust. ar kropel wody spado na je$o szpakowat, wypiel$nowan #rod : la )apoleon ..., a ostry promie nisko ju stojce$o soca zapali w nich o%lepiajce iskry. /adeusz postawi kara!k na stoliku i podszed na palcach do drzwi sypialni. rzyoy do nich ucho, #y uowi( cho(#y swko, ale usysza tylko cikie oddechy i ciche jki ;arii. 7dziwi si, e i ciotka ;ania, i poona milcz, a wrcz nie wydaj ani szmeru, jak#y ucieky chykiem z sypialni kuchennymi schodami. 5drzuci t a#surdaln my%l i wrci na #alkon. )a$le zawia wiatr, okno w kuchni zatrzasno si z hukiem, posypaa si stuczona szy#a i strzeli piorun, tak $o%no i tak #lisko, jak#y mierzy w wuja Kazimierza, ten jednak ani dr$n, odwrci si i spokojnie wszed do pokoju, starannie zamykajc za so# drzwi #alkonowe. /adeusz po#ie$ do kuchni zamkn( okno, szko zachrz%cio mu pod stopami. +zi szczotk, a#y je zmie%(, #o zo#aczy na$le z o$romn wyrazisto%ci sie#ie jedena%cie lat temu, jak odwija onuce z utrudzonych n$, kroczy po #rudnej pododze ukraiskiej chaty i nawet nie czuje, jak uamek szka z roz#itej #utelki w#ija mu si w stop. )a ku, pod kopiat pierzyn, lea trup #rodate$o starca i patrzy na nie$o szklanym wzrokiem. )a podwrzu rozkul#aczano konie, rotmistrz ru$a ordynansa, skrzypiao koo studni.+rci do jadalni* wuj Kazimierz sta na %rodku z palcem wyci$nitym w $r niczym piorunochron.< -ak uderzy nastpny, #dzie po wszystkim < oznajmi $osem proroka./adeusz nawet nie zdy zapyta(, co wuj ma na my%li, #o piorun rzeczywi%cie strzeli z o$uszajcym hukiem, a chwil po nim, w idealnie wytaktowanym rytmie, rozle$ si za drzwiami sypialni d0wik wymierzone$o klapsa i pierwszy pacz nowo narodzone$o.< -ak 7eus6 < powiedzia z zachwytem wuj Kazimierz./adeusz pod#ie$ do drzwi. /e uchyliy si wa%nie i wyjrzaa z nich ciotka ;ania.< 'hopiec6 < powiedziaa z dum, jak#y to #ya jej zasu$a, i zamkna mu drzwi przed nosem./adeusz wyrzuci rce w $r.< ;am syna6 < krzykn z entuzjazmem w stron wuja.=tarszy pan opu%ci uniesiony palec i stwierdzi spokojnie*< ;am wnuka. 'ioteczne$o, ale zawsze>adli so#ie w ramiona.2./adeusz urodzi si w ?@AB roku w "alicji, w miejscowo%ci lecej niemal dokadnie w poowie dro$i z Krakowa do Lwowa. ;iasteczko #yo mae, zapyziae, w wikszo%ci zamieszkae przez #iedot ydowsk, ale szczycio si rokokowym paacem, prawdziw rezydencj ma$nack. + niej wa%nie /adeusz przyszed na %wiat, tyle e w o!icynie, #o je$o ojciec 1ranciszek nie #y ma$natem, lecz skromnym, cho( zau!anym muratorem, #udowniczym nadwornym. + tamtych czasach oznaczao to, e musia umie( zarwno zaprojektowa( stylowy paacyk my%liwski w ksicych lasach, jak i oso#i%cie naprawi( zaciekajcy dach. /a dru$a umiejtno%( okazaa si zreszt !atalna* 1ranciszek spad z naprawiane$o przez sie#ie dachu ko%cioa para!ialne$o, u!undowane$o przez pradziadw ma$nata do#re czterysta lat wcze%niej, a zatem jeszcze w do#ie schykowe$o $otyku, przez co dach #y stromy i nie#ezpieczny. )iewykluczone, e ojciec spad z powodu poirytowania, w ktre wprawia $o sprzeczka z on, ;ari, utrzymujc, e dach jest z#yt 8szpiczasty9, a#y na nie$o wchodzi(, co jemu wydawao si wyraeniem wysoce niestosownym, nie!achowym, wrcz #lu0nierczym wo#ec powa$i %wityni.< 3 nazywanie dachwki 8mnichCmniszka9 nie jest #lu0niercze26 /olerowanie na dachach ko%ciow odwiecznych #ezecestw os# duchownych nie jest nieprzyzwoite26 < krzykna ;aria, opierajc donie na poka0nym #rzuchu, w ktrym pywa ju przyszy /adeusz.1ranciszek zaniemwi z o#urzenia, wyszed, trzaskajc drzwiami, i nie upyn kwadrans, jak lea rozkrzyowany na pro$u kruchty, z po$odnym u%miechem, ktry zamar mu na ustach na wieki. 87 tym u!nym u%miechem poszed na spotkanie ana69 < powiedzia pro#oszcz nad otwart mo$i, wywoujc jednake wy#uch paczu u z$romadzonych ao#nikw.Dpadek ma z $otyckie$o dachu okaza si dla ;arii tra$iczny* zostaa wdow z troj$iem dzieci i czwartym w drodze, zdan na ma$nack ask. stry ko, na ktrym owa aska zwyka je0dzi(, sta na razie w stajni, ale czasem dao si ju sysze( je$o zniecierpliwione $rze#ania kopytem i niechtne parskania, $dzie 8r9 #yo wyra0nie $rasejujce, ma$nacka rodzina #owiem wci hodowaa staromodnym o#yczajom, e przy su#ie mwi si po !rancusku. +prawdzie ;arii jeszcze do su#y nie zaliczano, ale stao si jasne, e wraz z upadkiem ma ona te spada o par szcze#li na dworskiej dra#inie* z solidnej pozycji ony #d0 co #d0 szanowane$o muratora zsuna si na chwiejny szcze#el tolerowanej rezydentki, niszy nawet ni pozycja nalena u#o$im krewnym. Dywano jej do czytania dzieciom #ajek, cerowania ich poczoszek, straszenia 'y$anem, ktry porwie, je%li nie zje si kaszki. )a dworze nazywano j #on, ale ona wcale nie uwaaa si za do#r, w duchu wyrzucaa so#ie, e nie czuje wdziczno%ci dla swych do#roczycw, tylko al za to, e wysali 1ranciszka na szpiczasty dach, i stale si z te$o spowiadaa w tym p0no$otyckim ko%ciele, mimo e poczciwy kanonik za kadym razem dawa jej roz$rzeszenie i wyznacza tak sam, a$odn pokut, ktrej nie spos# #yo nie #a$atelizowa(.-ak z te$o wida(, /adeusz #y po$ro#owcem. /a nazwa przeraaa $o zawsze, od#iera j jak o#el$, jak jakie% po$ardliwe pomwienie, kontekst $ro#u w narodzinach wydawa mu si zowro$i, a nawet nieprzyzwoity i z #lem odsuwa z wyo#ra0ni scen poczcia $o w jakich% katakum#ach przez chutliwych rodzicw, jak to mu kiedy% wmwi pewien perwersyjny lokaj, z pochodzenia 3lzatczyk. Kiedy cierpic masochistycznie, pozwala czasem swojemu !antazjowaniu tworzy( o#raz tej sceny, #udowa $o zawsze z takich strzpkw, jak chrzst wiru alejki pod dro#nymi stopami matki, ci$nitej w ciemny kt przez niecierpliwe$o ojca, szelest jej po%piesznie zadzieranej sukni z #rzowe$o jedwa#iu, zapach #utwiejcych li%ci i echo miosnych spazmw pod sklepieniem cmentarnej kaplicy. 'ie tej ponurej #udowli pada na cae dziecistwo /adeusza i w naturalny spos# odsuwa $o od s!ery ko%cielnoCcmentarnych o#rzdkwE #a si ich i nie lu#i, podczas $dy matce marzya si dla nie$o koma i stua. +idziaa $o w przyszo%ci pro#oszczem ko%cioa, z ktre$o dachu spad je$o ojciec. 7aiste k# sprzecznych presji i de6 omysy matki na przyszo%( syna #ray si te jednak z je$o kompleksji. Fro#ny i sa#owity, o ciemnej, jak#y %rdziemnomorskiej cerze i czarnych oczach, #y zupenie niepodo#ny do swoich starszych #raci Karola i 1ranciszka, jasnych, rosych i krzepkich, zuchwaych i zadziornych w o#ej%ciu, ujawniajcych rycerskie $eny zapomnianych szlacheckich przodkw, o#rocw dawnych ru#iey, #o z odola wywodzi si po dalekiej kdzieli rd ich matki, ;arii. ;oe naj#ardziej #y podo#ny do take starszej siostry, rwnie ciemnej, wrcz e$zotycznej -adwi$i, a o#oje z kolei wy$ldali na ciemne kopie, wrcz ne$atywy, swoje$o ojca* te same rysy, ale w porwnaniu z nimi on wydawa si niemal al#inosem < wosy, oczy, skra jasne, jak#y wy#lake na socu, i ten koloryt odziedziczyli po nim najstarsi synowie. )iezrozumiaym dziwactwem natury #yo natomiast to, e przy swojej ciemnej karnacji /adeusz mia jasne, wrcz zote woski, krcce si jak loczki anioka, ktre jednak potem, w wieku pokwitania cakowicie %ciemniay, a zoty anioeczek sta si #runecikiem. +y$ldao to tak, jak#y pi$menty ojca toczyy przez cae dziecistwo /adeusza walk o ten jasny przyczek, #y ulec w p0niejszym chopictwie, skapitulowa( przed przewa$ czerni. )a szcz%cie nie krya si w tym adna sym#olika* o dusz chopca nie mocoway si adne siy %wiata i ciemno%ci, a jeeli nawet, to w jaki% niemrawy, niewidoczny spos#. /ake w marzeniach matki nie #yo adnej stao%ci ani wytrwao%ci, ot, ploto si raz tak, raz inaczej./ymczasem jednak jaki% demiur$ skierowa na chopca snop %wiata swojej latarki, pra$nc, nie wiadomo po co, a trzykrotnie wyrni( $o z tumu szarych postaci k#icych si na $lo#ie. ierwszy raz scena wy$ldaa tak* #y rok moe ?@??, moe ?@?G, #o /adeusz zdy pj%( do szkoy, a najp0niej ?@?B, #o w ?@?H ju wy#ucha wojna. -e$o +ysoko%( 'esarz 1ranciszek -ze! wizytowa inn, po#lisk rezydencj inne$o staroytne$o rodu, tyle zasuone$o w historii olski, co ostatnio oddane$o ha#s#urskiemu dworowi, i przy okazji odwiedzi take ma$nacki paac dziedzicw skoli$aconych z owym zasuonym rodem. ;oliwe, e powodem te$o zaszczytu #yo polowanie, #o ma$nackie lasy o#!itoway w zwierzyn, natomiast odwiedziny miejscowej szkoy mo$y ju #y( zarwno przelotnym kaprysem cesarza, jak te zaplanowanym i przemy%lanym politycznie punktem wizyty. ;onarcha otoczony %wit wszed do klasy, ktr zdono po%piesznie uprztn( i przystroi( jedlin. Fzieci wstay, jak zwykle $dy kto% o#cy, ale wany, a zwaszcza umundurowany wchodzi z wizytacj. 'esarz mia na so#ie nie#iesk kurtk mundurow ozdo#ion licznymi orderami oraz czarne spodnie z czerwonymi lampasami. 7 lekko zaczerwienionym nosem i synnymi #iaymi #oko#rodami wy$lda dokadnie tak, jak na portrecie wiszcym nad ta#lic za#az$ran dziaaniami arytmetycznymi. )auczyciel, na wp sparaliowany z emocji, da znak i dzieci od%pieway hymn Gott erhalte, Gott beschtze. /adeusz #y najmniejszy w klasie, wic siedzia, a teraz sta w pierwszej awce, naj#liej 'esarza. )ie %mia patrze( ;u w do#rotliw twarz, wpatrywa si w -e$o czerwony, #o$ato szamerowany zotem mankiet, ale %piewa piknie, wysokim, czystym dyszkantem, z ktre$o zdy zasyn( w szkole i ktry zachwia marzeniami ;arii o ko%cielnej karierze syna Iwidziaa $o teraz raczej na deskach opery we Lwowie, a moe nawet we +iedniuJ. 'esarz sucha z przyjemno%ci, chocia nie jest wykluczone, e sysza ju sa#o, mia wwczas przecie ponad osiemdziesit lat. Kiedy skoczyli pierwsz zwrotk, da rk znak, e#y przerwa(, i po$aska /adeusza po zotych loczkach. otem pochyli si na$le, da mu kuksaca i spyta znienacka arto#liwie pou!nym tonem*< Zwei mal zwei?< Vier < odpowiedzia #ez namysu zotowosy anioek. Mutig Junge!? < 'esarz u%miechn si do#rotliwie i poklepa $o po policzku.&wita wysza z klasy z #rzkiem sza#el i ostr$. 5mijajc i przeskakujc z $racj kaue, wsiada do powozw czekajcych pod szko. =am ;onarcha odjecha warczcym $o%no, o$romnym automo#ilem, tym samym moe, w ktrym p0niej zastrzelono 1erdynanda w =arajewie i o ktrym potem du$o mwiono w miasteczku. Fuej nawet ni o samym 'esarzu. ,yy to niewtpliwe ju pierwsze o#jawy manii, ktra niedu$o miaa zawadn( umysami mczyzn na caym $lo#ie.Fru$a odsona miaa miejsce pikn, wcze%niej ni zwykle rozkwit wiosn roku ?@?K. +ojna, ochrzczona potem mianem wielkiej, a dzi% nazywana pierwsz %wiatow, trwaa od ponad p roku. Losjanie ju we wrze%niu zajli Lww i posunli si szy#ko w stron Krakowa, tu pod nim zostali jednak przez 3ustriakw zatrzymani. o o#u stronach !rontu wojsko zale$o w okopach, nocami toczono austriackoCrosyjskie po$warki nad zasiekami, przewanie po polsku, #o olacy nosili zarwno rosyjskie, jak i austriackie mundury, jednakowo wierzc, e wywalcz olsce niepodle$o%(. )a #ezpiecznym zapleczu !rontu rosyjski szta# zaj ma$nacki paac, naraajc ksicia i je$o maonk na horrendalne niewy$ody* musieli znw sypia( w jednym ou, ktre$o nie dzielili ju od kilkunastu lat. =ypialni ksicia pana przy$otowano dla -e$o +ysoko%ci 'ara Losji, ;ikoaja .. Lomanowa, ktry zapowiedzia wizytacj !rontu i rzeczywi%cie przyjecha. o wykwintnym dru$im %niadaniu )ajwyszy 7wierzchnik =i 7#rojnych Losji uda si na przechadzk po piknym, an$ielskim parku. -e$o adiutant postpowa czujnie par krokw za monarch i z pewno%ci nie mia na so#ie czarnych okularw ani antenki w uchu, jak je$o dzisiejsi odpowiednicy. =tanowi raczej cz%( kom!ortu swe$o pana ni je$o ochron. /a, uz#rojona w kara#iny z du$imi jak piki #a$netami na sztorc, otaczaa $stym szpalerem ca posiado%(, ukryta za kpami %wieej zieleni, cakowicie niewidoczna dla imperatorskich oczu, niesyszalna dla uszu, moe jedynie wyczuwalna dla nozdrzy, kiedy majowy wietrzyk przynosi czasem zapach machorki i juchtowych $wardyjskich #utw.;ikoaj .. troch si znuy konwersacj przy stole $ospodarza, ktra toczya si wyjtkowo nie po !rancusku, a po an$ielsku, tak jak j zacz, nie wiadomo dlacze$o, dostojny $o%(. "ospodarze skwapliwie si dostosowali. Ksi pan, zaprzysiony mio%nik !rancuskiej kuchni, win i rojalizmu, natychmiast przedzierz$n si w an$lomana i dzieli si swymi wraeniami z wy%ci$w konnych Loyal 3scot, $dzie mia okazj #y( w ?@AM roku, opisywa o#owizkowy strj dentelmena, ktry o#stalowa #y so#ie wtedy u najlepsze$o krawca na =aNille Low w Londynie, oraz kare$o o$iera pkrwi an$ielskiej imieniem ,lack 3rrow, ktre$o wtedy na#y i z trudem przewiz do swych stajni, a ktry zawid je$o oczekiwania jako reproduktor i teraz, wywaaszony, chodzi w linijce. ;onarcha sucha askawie, ale z pewnym roztar$nieniemE my%l je$o po#ie$a do kuzyna -erze$o O, krla +ielkiej ,rytanii, tak zdumiewajco podo#ne$o, e mo$li#y uchodzi( za #li0niakw. )ie m$ naturalnie przypuszcza(, e ju niedu$o krlewski kuzyn $o zawiedzie, wrcz zdradzi, odmawiajc mu azylu i < jak p0niej si okae < ratunku przed #olszewickimi siepaczami. /eraz, w tym an$ielskim parku, wci jeszcze po an$ielsku, #dzi my%lami po $enealo$ii wsplnych z -erzym przodkw z 4esji, +irtem#er$ii i )assau. rzysiad na awce i $estem poprosi o papierosa. 3diutant doskoczy spry%cie, otwierajc zot papiero%nic, a potem poda carowi o$ie. Than !ou, m! bo!! < rzuci machinalnie car, chocia chopiec przekroczy ju pi(dziesitk. "ou welcome, m! #ord! < odrzek adiutant w randze $eneraa kawalerii.;oe dlate$o, $dy /adeusz na$le wyszed zza wielkie$o klonu z ksik w rku, car odezwa si do nie$o te po an$ielsku* $hat are !ou doing here?! < + tonie zapytania za#rzmiaa nuta niemie$o zaskoczenia, e teren nie jest jednak do#rze strzeony./adeusz milcza przestraszony zarwno postaciami w $alowych mundurach, jak i nieznanym jzykiem.< %n niczego nie &onima'et < zauway adiutant.< ( &o russi &onima'esz? zapyta car.< )iemno*o &onima'u odpar o%mielony /adeusz, #o przez p roku okupowania paacu przez Losjan ju si #y troch osucha jzyka uszkina, /ostoja i zauralskich katornikw.< $ot, umn!' &arie+! u%miechn si askawie Lomanow i poklepa /adeusza po policzku.. wreszcie nastpi akt trzeci tej dziwnej, niezrozumiaej sztuki napisanej przez rzeznaczenie, a wyreyserowanej przez Los* pod koniec ?@?P roku, w przeddzie zakoczenia wojny i par dni po pitnastych urodzinach /adeusza umara je$o matka, ;aria. =tarsi #racia walczyli $dzie% na jakich% !rontach, /adeuszem musiaa zaopiekowa( si starsza o dwa lata siostra -adwi$a, zwana +isi. Fzieci pozostaway na utrzymaniu dworu, ale tu w czwartym roku wojny te si ju nie przelewao. +isia miaa trudny charakter, #ya apodyktyczna i niecierpliwa, 8w $orcej wodzie kpana9 < mwiy o niej przyjaciki, 8przyzwyczaja si do temperatury pieka9 < dodawali jej starsi #racia, a#y jej dokuczy(, chocia naprawd przepadali za ni. rzy tym wszystkim #ya #ardzo po#ona, naleaa do kka racowe$o i %piewaa w chrze para!ialnym. /adeusz te z nimi %piewa, ale nie czyni te$o z po#ono%ci, po prostu kocha muzyk. ;imo e z natury z$odliwy i ustpliwy, wci musia si zma$a( z dyktatur domow siostry, a po jakiej%, w $runcie rzeczy #ahej sprzeczce czara $oryczy si przelaa. ewnej ciemnej nocy /adeusz, $orliwy czytelnik 'oopera, 'urwooda czy Londona, autorw, ktrych ksiki z kade$o, nawet naj#ardziej cherlawe$o chopca ro#iy %miae$o poszukiwacza przy$d, zaszy si w sianie na jakim% wojskowym eszelonie i zosta razem z nim wywieziony na !ront wschodni. ,y kwiecie ?@GA roku i szwadron uanw, ktre$o sta si maskotk, #ra wa%nie udzia w wyprawie kijowskiej. o drodze roze$ray si jakie% epizody wojenne, asystowa, #o chy#a jeszcze nie walczy, w potyczkach z czerwonymi, czyni o#serwacje podo#ne do tych, ktre po dru$iej stronie !rontu zapisywa ,a#el, po raz pierwszy zo#aczy prawdziw krew, prawdziw %mier(, a wreszcie nadszed ten dzie, P maja ?@GA roku na kijowskim 'hreszczatyku. /adeusz sta wyprony na kocu szere$u, mia ju na so#ie le$ionowy mundur I8siwy strzelca strj9J, troch przero#iony przez pukowe$o krawca spadek po pole$ym koledze, ale wci za duy, #o nasz le$ionista nadal #y dro#ny, chudy i wymizerowany. rzed znieruchomiaymi szere$ami przechodzi wolno, otoczony %wit, 5n. Komendant, ,ohater, Le$enda. =pod synnych krzaczastych #rwi uwanie i #ystro przy$lda si twarzom swoich onierzy, ktrzy skoczyli#y za nim w o$ie. Foszed do koca szere$u, a zatrzyma si przed /adeuszem. opatrzy na nie$o i zada najmniej podane pytanie*< 3 ty ile masz lat, chopczyku2/adeusz mia skoczy( siedemna%cie lat dopiero w pa0dzierniku, ale wci wy$lda na pitna%cie, mimo to, starajc si, a#y $os je$o #rzmia doro%le, oznajmi*< )iedu$o skocz osiemna%cie.Komendant isudski u%miechn si pod sumiastym wsem, uszczypn $o pieszczotliwie w policzek i powiedzia, ni to z na$an, ni to z pochwa*< )o, no> < 3 potem doda cicho* < Dwaaj na sie#ie, chopcze. ;usisz wrci( cay do domu65de$rano akt trzeci, kurtyna zapada. 3le c wa%ciwie Los I,o$owie2 5patrzno%(2J chcia nam powiedzie(, aranujc tak seri wydarze2 /rzej $i$anci te$o %wiata dotykaj policzka niepozorne$o chopca z zapadej prowincji, jak#y $o namaszczali jakim% specjalnym #alsamem, #o$osawili przed dro$, w ktr ma wyruszy(. Flacze$o wa%nie je$o2 o co2 'o z te$o wynika2 'zy kryje si w tym jaka% wana prawda2 -aka% nauka czy przestro$a, jakie% przesanie, ktre powinni%my zrozumie(2 3 moe to jedynie dowd, e losem ludzkim rzdzi przypadek, z ktre$o przewanie nic nie wynika. ,o$owie $raj w ko%ci, w kadym rzucie inna kom#inacja cy!r, a padaj same szstki. . co2 . nic. +ci $raj. onowny rzut i kostki rozsypuj si w innej kon!i$uracji. &wiat nie zatrzymuje si w p o#rotuE uporczywie wirujc wok osi swoich doczesnych spraw, nieustannie pdzi dalej w nieskoczon czelu%( wieczno%ci./adeusz i je$o #racia wrcili z wojny do domu, ale on si ju rozpad, przesta istnie(. Lodzestwo spotkao si jeszcze na moment, a potem kady poszed wasn sieroc dro$. ? < Fwa razy dwa2< 'ztery.< 7uch chopak. 3.Kiedy akuszerka daa klapsa chopcu, a ten cicho zapaka, ;aria, ktra $o wa%nie urodzia, u%miechna si z wyrazem takie$o szcz%cia i zachwytu w oczach, e jej ciotce ;atyldzie, zwanej na co dzie ;ani, asystujcej u wez$owia, pocieky zy. 5tara je szy#ko, wstydzc si ich, #o z natury #ya skryta i nie lu#ia okazywa( uczu(. Fwadzie%cia pi( lat wcze%niej, kiedy zaczto j ju uwaa( za star pann, jej #li0niacza siostra, Ql#ieta, zamna od siedmiu lat matka synka i trzech creczek, ule$a namowom ma i z$odzia si wyemi$rowa( do 3meryki, zostawiajc najmodsz, ;arysi, ;atyldzie na wychowanie. Fecyzja o pozostawieniu mae$o dziecka si wydaje okrutna, je%li nie #ra( pod uwa$ !aktu, e ;arysia zachorowaa na szkarlatyn w dniu, kiedy rodzina zaopatrzona ju w #ilety na statek 8Kaiser +ilhelm ..9 linii Lloyda przejedaa do ,remy przez Lww, $dzie mieszkaa ;atylda. )ie #yo wyj%cia* chorej ;arysi na pokad #y nie wpuszczono, rezy$nacja caej rodziny rwnaa#y si szalestwu I#ilety dla sze%ciu os# kosztoway majtek6J, a ;atylda szy#ko si z$odzia. ;arysia nie zdawaa so#ie z nicze$o sprawy, #o przez tydzie leaa z czterdziestostopniow $orczk, zreszt miaa dopiero troszk ponad dwa latka. )iewykluczone, e po ozdrowieniu podo#iestwo ciotki do matki te uatwio jej po$odzenie si z losem.)iejasny natomiast pozostawa powd i na$a decyzja emi$racji. )ie #ya to klasyczna i typowa dla #iednej "alicji podr 8za chle#em9. Lodzicom ;arysi wiodo si wcale do#rze. -ej ojciec, -an =laNik, pochodzi z 'zech i #y, co prawda, tylko naczelnikiem stacji w $arnizonowym, niewielkim mie%cie na wschodnich ru#ieach monarchii, ale matka, Ql#ieta, wniosa mu adny posa$ oraz klasyczn urod kresowej szlachcianki, %wietnie wychowanej i wyksztaconej na pensji dla panien =acrRC'oeur we Lwowie. -an #y przystojnym mczyzn, wysokim, smukym, o piknej, arystokratycznej twarzy, ktry w%rd staych #ywalcw tutejsze$o kasyna o!icerskie$o, licznych prawdziwych ,on und zu prezentowa si %wietnie. +y$lda nawet szlachetniej od wielu synw rodw zapisanych w 3lmanachu "otajskim, od#ywajcych tu su# wojskow, tyle e oni w kasynie i w ydowskim #urdelu przepuszczali pienidze swoich #o$atych ojcw, on natomiast wikszych pienidzy ni$dy nie mia i m$ liczy( jedynie na swoje szcz%cie. Fo #urdelu nie musia chodzi(, wci #y zakochany w swojej piknej onie, a zreszt, $dy#y tylko chcia, mia#y na skinienie kad z tych rozmarzonych panien, ktre wodziy za nim zam$lonym wzrokiem, kiedy szed promenad sprystym krokiem, w %wietnie skrojonym mundurze ck kolejarza, jak wszystkie pastwowe mundury w monarchii, #o$ato szamerowanym, a nawet przy szpadzie I6J, co moe wizao si z wojskowym charakterem miasta i stacji. 7reszt jako czowiek za#o#onny uwaa, e skoro ma szcz%cie w kartach, nie powinien $o szuka( w mio%ci, i #y szcz%liwy, e udaje mu si tak !ortunnie czy( pasj hazardzisty z zasilaniem domowe$o #udetu, #o rzeczywi%cie wci wy$rywa. )ie #yy to ostatecznie jakie% wielkie sumy, w zadymionej kawiarni ochrzczonej dumnie kasynem o!icerskim $rao si skromnie, ojcowie szlacheckich porucznikw nie przesadzali z hojno%ci, ale $dy co noc przynosi si do domu chocia#y tylko zwitek niskich nominaw, mona sprawia( onie nowe kapelusze, sprowadzi( crkom komunijne sukienki z /arnopola, kupi( synowi model lokomo#ili parowej w synnym sklepie z za#awkami Lajosa 4S$edTssa przy +aach 4etmaskich we Lwowie. -an stanowi zaprzeczenie typu hazardzisty* $ra rozwanie, #eznamitnie, wypala tylko jedno cy$aro na wieczr i wypija jeden kieliszek %liwowicy, wiedzia, kiedy odej%( od stou, nie zarywa nocy. 7a to $o zreszt podziwiali modzi o!icerowie, ktrych spitych do nieprzytomno%ci i z$ranych do suchej nitki odwozili nad ranem ordynansi do koszar jednym z dwch !iakrw w mie%cie. /ote kiedy -an przez kilka wieczorw nie pojawi si w kasynie, a potem okazao si, e wyemi$rowa z ca rodzin, zaroio si od plotek, coraz #ardziej !antastycznych. =zeptano, e przyczyn wyjazdu #yy jakie% du$i karciane < ale aden z partnerw nie z$asza pretensjiE mwiono o malwersacji na kolei < ale nastpca -ana te$o nie potwierdza. ;iejscowe panny, niepocieszone po je$o znikniciu ze spacerowej promenady, opowiaday so#ie niezwykle romantyczn histori, jako#y za tym sta jaki% na$y, $watowny romans. ;wiono, e pewne$o wieczoru z ekspresu Kijw