SZYMONBRUCKIIGAKAŁĄŻNAMARTALAASER JOANNAPILARSKAMAŁGO ZATAŻURAŃSKAWILKOWSKA IGAKAŁĄŻNAMARTALAASERJAKUBPAWL K MAŁGORZATAŻURAŃSKAWILKOWSKASZYMONBRUCKIIGAKAŁĄŻN MARTALAASERJAKUBPAWLAJOANNAPILARSKA S YMONBRUCKIIGAKAŁĄŻNA JAKUBPAWLAKJOANNAPILARSKAMAŁGORZ TAŻURAŃSKAWILKOWSKASZYMONBRUCKI MARTALAASERJAKUBPAWLA JAKUBPAWLAK SZYMONBRUCKI JOANNAPILARSKA MAŁGORZATAŻURAŃSKAWILKOWSKA MARTALAASER IGAKAŁĄŻNA Magazyn festiwalowy XIX Finału Turnieju Poezji Śpiewanej | Włocławek, 14-18 czerwca 2010 www.wok.wloclawek.pl
Magazyn festiwalowy XIX Finału Tiurnieju Poezji Śpiewanej
Welcome message from author
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
VOO VOO ODERWAĆ SIĘ OD CODZIENNOŚCI JURY MACIE ZACHWYCAĆMamy czasu tyle, że łatwiej sobie przyjrzeć się
Wolni od tego co już za tobą i za mną...- śpiewa Wojciech Waglewski
Każdemu przydaje się w życiu chwila refleksji, jak ta z utworu
„Turczyński”. Już za chwilę będziemy mieli sposobność, by
oderwać się od codzienności - przed nami koncert grupy VOO
VOO.
Zna ich najprawdopodobniej każdy meloman. Początków kariery
zespołu należy szukać w projektach i płytach: "I ching" z 1982 r.
oraz "Morawski Waglewski Nowicki Hołdys: Świnie" z przełomu
lat 1985/84. VOO VOO wzięło nazwę od inicjałów lidera grupy
zapisanych fonetycznie w języku angielskim. Wojciechowi
Waglewskiemu towarzyszą świetni muzycy: Mateusz
Pospieszalski, Piotr „Stopa” Żyżelewicz i Karim Martusewicz.
Muzykę VOO VOO trudno sklasyfikować. Jest eklektyczna -
zawiera elementy muzyki klasycznej, etnicznej, jazzowej,
rockowej - a nawet tanecznej. Doświadczenia jazzowe wnieśli
głównie Pospieszalski, Martusewicz i sam Waglewski, natomiast
rockowe brzmienie, to wpływ Żyżelewicza - perkusisty.
W ich muzyce można także dostrzec elementy etniczne, które
czynią ją niepowtarzalną. Motywy afrykańskie ucząfantastycznych podziałów rytmicznych, japońskie tworząodmienne wewnętrzne napięcia, a indyjskie pokazują jak
"okiełznać trans".
Warto także wspomnieć, że Waglewski jest współtwórcą nazwy
"Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy" oraz autorem jej hymnu
o tytule „Pozytywne myślenie”. Zespół VOO VOO wielokrotnie
brał udział w Woodstocku, którego nieoficjalnym hymnem jest
ich utwór „Flota zjednoczonych sił”.
Podczas Gali XIX Finału Turnieju Poezji Śpiewanej we Włocławku
usłyszymy najnowszy projekt VOO VOO. Wystąpi z nimi
znakomity ukraiński trębacz Jeka Didic oraz dwie wokalistki ze
znakomitego folkowego zespołu Drewo. VOO VOO i UkraInni
niespełna miesiąc po premierze zagrają u nas!
Adam Olejnik
Lech Śliwonik -
Janusz Strobel -
Janusz Deblessem -
Ojciec Wacław Oszajca - ik
Artur Barciś -
teatrolog, prezes Towarzystwa KulturyTeatralnej w Warszawie, w latach 2002 – 2008 rektorAkademii Teatralnej w Warszawie, obecnie dziekan Wydzia
wybitny kompozytor i wirtuoz gitaryklasycznej. Autor muzyki filmowej, teatralnej orazniezliczonej ilo
dziennikarz radiowy, autor audycji „Gitar
poeta, autor kilkunastu tom ówpoetyckich przek
aktor teatralny, filmowy i telewizyjny. Od 1984roku zwi
łuWiedzy o Teatrze tej uczelni.
ści piosenek do tekstów Magdy Czapińskiej,Jonasza Kofty, Jana Wołka czy Wojciecha Młynarskiego.
ąi piórem” w Programie III PR, współtwórca znaczącychfestiwali piosenki poetyckiej m.in. „Krainy Łagodności" naFestiwalu Piosenki Polskiej w Opolu.
ładanych na niemiecki, włoski i rosyjski, jestczłonkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, zasiadał w juryNagrody Literackiej Nike.
ązany z Teatrem Ateneum w Warszawie.
- Jest to pierwszy turniej bez Leśmiana i Gałczyńskiego. Bardzochętnie sięgacie po Koftę, Osiecką, a najmłodszym z„poszukujących” poetów okazał się Barańczak. Niespodziankąokazała się popularność Baczyńskiego, lecz w interpretacji jegosłów brakuje mi młodej wrażliwości w stylu Lao Che. Rozumiem,że lubimy śpiewać to, co już znamy, ale nawołuje do szerszychposzukiwań, do komentarzy współczesnej rzeczywistości.Odnajdźcie poezję w wierszach, a nie róbcie z nich na siłępiosenek. Błędem jest chowanie się za agresywną gestykulacjąlub krzykliwym kostiumem. Nie zapominajcie, że cały ruch poezjiśpiewanej jest służbą literaturze.
- Najpierw „poezja”, potem „śpiewana”. Uważam, że nie możnasięgać po poezję, traktując ją w sferze muzycznej pomacoszemu. Niejednokrotnie akompaniament wydawał sięsztucznie doklejony do tekstu. Chociaż było kilka interesującychpropozycji, to w większości przypadków wasze przygotowaniemuzyczne było żenujące. Powinniście potraktować swojewystępy z pewną dozą szacunku, mistycyzmu. Nie chodzi tu oszacunek do publiczności, czy do jury, tylko o stosunek dowaszych działań artystycznych.
- Nie patrz na tych, którzy piszą najlepiej na świecie. Pisz sam.”- to słowa, które usłyszałem przed laty w radiowej Trójce, waudycji Macieja Zembatego. Zaniepokoił mnie brak w turniejuśpiewających autorów. Jeżeli sami nie piszecie, to może wartoposzperać w dorobku takich twórców, chociażby Sikorowskiego?Niemniej jednak, usłyszałem dziś kilka wykonań, które chętniezaprezentowałbym w radiu.
- Na szczęście nie było nic o Panu Bogu. Słyszałem wcześniejwykonania, które bardziej Bogu ubliżały, niż go wychwalały. Za to„Bigotki” Brela to wyraźna walka z Kościołem – oby tego więcej!Jeśli już wykonujecie nie wasze teksty, to spróbujcie najpierwusłyszeć, co wiersz mówi bez muzyki. Jeśli okaże się płaski, nieposzerzy naszego spojrzenia na rzeczywistość, to może nie maw nim poezji? Poza tym, wiersze się starzeją, a nie każdystaruszek jest przyjemny, bywa zrzędliwy, niekomunikatywny.Trzeba być mistrzem, aby zabrzmiał znowu, może więc należypozwolić mu spokojnie umrzeć?
- Artyści nie są po to, aby występować, ale żeby zachwycać.Niestety, większość z was występowała. Oglądając waszepopisy, cały czas czekałem, aż skończy się ten atak klonów. Całyczas udawaliście, w waszych wykonaniach brakowało człowieka.Nie naśladujcie – bądźcie. Nie słuchajcie nauczycieli,mówiących „śpiewaj jak Demarczyk”. Warto zwrócić też uwagęna to, że widz ogląda was od momentu, w którym pojawiacie sięna scenie, a nie kiedy stajecie przed mikrofonem. Chcę odpoczątku widzieć wasze skupienie, przekaz, który emanuje. Niema nic gorszego, niż występowanie.
„
Notowała: Karolina Rospondek
Muzycy czekali z rozstawionym sprzętem, gotowi do zagrania
koncertu. Stanęła przy mikrofonie, drobniutka, ubrana w krótkączarną sukienkę. Wyglądała niepozornie - jak maładziewczynka. Przez widownię przeszedł szmer podniecenia - jużza chwilę Renata Przemyk zaśpiewa piosenki ze swojej
najnowszej płyty.
Muzyka popłynęła ze sceny. Zabrzmiał tytułowy utwór z
albumu „Odjazd”. Płyta zawiera
utwory napisane przez Annę Saraniecką do spektaklu „Odjazd”w reżyserii Freda Apke.
Liryczna atmosfera udzieliła się wszystkim widzom. Fani ze
skupieniem na twarzach chwytali słowa melancholijnej piosenki.
Kołysali się do powolnego rytmu, niczym pasażerowie pociągu z
tekstu, nie wiedzący co ich czeka w długiej podróży.
Z każdym następnym utworem rzeczywistość odpływała coraz
bardziej w dal. Najwspanialsza muzyka to ta, która powoduje
drżenie w klatce piersiowej i ciśnie łzy do oczu. I taka jest
właśnie twórczość Renaty. Przytłoczona smutkiem i
dramatycznym napięciem po usłyszeniu Póki świeci słońce
poczułam się dziwnie mała i odrealniona.
Na scenie towarzyszą mi skrajne emocje i uczucia. Emocje
miłosne są oczywiście tymi, które przeważają. Humanizm
wydobywanie człowieka z człowieka tak o swojej scenicznej
obecności mówi Renata Przemyk. Rzeczywiście, większośćutworów zaprezentowanych podczas koncertu to piosenki o
uczuciach między kobietą i mężczyzną, często
niejednoznacznych, skomplikowanych, przeciwstawiających sięsobie, bo jak powiedziała sama artystka:
Choć wieczór był chłodny, klimat płynący ze sceny wciąż ulegałzmianom. Ani przez moment nie powiało monotonią. Byłolirycznie i spokojnie, ale też dramatycznie, ostro, skocznie.
Cygańska nuta zabarwiona melancholią w „Ile kosztuje miłość”,
przeplatała się z mocnym, rockowym uderzeniem. Gitary i
perkusja kilkakrotnie pokazały „ostry pazur”, m.in. w „I człowiek,
i mebel”. Jednak nieodłącznym elementem każdego utworu, bez
względu na jego charakter, był akordeon, instrument, do
którego artystka ma szczególną słabość.
Ile jest Renaty w Renacie, gdy wychodzi na scenę? Ile gry
aktorskiej, a ile obnażania siebie? - zapytałam piosenkarkę po
koncercie.
Podczas środowego koncertu usłyszeliśmy też nieco starszych,
dobrze znanych piosenek artystki: „Drzewo”, „Ten taniec”,
„Blizna”, „Nie mam żalu”.
Głos Renaty jest niesamowity, brzmi tak samo wspaniale na
żywo, jak nagrywany w studiu. Artystka podczas koncertów bawi
się swoim głosem. Od lekkiej chrypki przez pełen słodyczy,
czysty śpiew do niskiego, głębokiego wokalu - chyba najbardziej
charakterystycznego.
wydanego w ubiegłym roku
„ ”
- Z miłością bywa różnie, nieraz dzieli ją tylko krok odnienawiści.
- Jestem kiepską aktorką, nie bronię się przed emocjami,pozwalam im kierować. Jak każda kobieta składam się zeskrajnych cech. Jest we mnie melancholia i bunt. Szybko sięnudzę, stąd zróżnicowany repertuar: bunt - ballada - bunt -ballada.
RENATA PRZEMYK MELANCHOLIA I BUNT
Żegnając się z włocławską publicznością artystka zrobiła nam
najwspanialszy prezent śpiewając „Kochaną”, przepiękny utwór
napisany wspólnie z Katarzyną Nosowską i Anną Saraniecką.
Podczas rozmowy zapytałam Renatę o tę piosenkę, gdyżwydawało mi się, że jest ona szczególną i wyjątkową nie tylko
dla wielu fanów, ale też dla samej piosenkarki:
Nasza rozmowa nieoczekiwanie przerodziła się w krótkądyskusję o przyjaźni, jako wartości chyba najpewniejszej pośród
wielu innych, pojawiających się także w utworach Renaty.
Nagrodzona gromkimi brawami na stojąco i obdarowana
przepięknym bukietem kwiatów, wzruszona artystka na chwilęoniemiała. Gdy owacje ucichły, obdarowała nas jeszcze jednąpiosenką. Usłyszeliśmy „Babę zesłał Bóg” w nieco zmienionej,
nie znanej nam aranżacji. Jestem przekonana, że ten magiczny
koncert na długo utkwi w pamięci szczęśliwców, którzy byli
obecni tego wieczora na dziedzińcu Liceum Ziemi Kujawskiej.
Natalia Michalska
- To piosenka o posiadaniu kogoś bliskiego, o przyjaźnirozumianej jako miłość w bardzo ludzkim, humanistycznymwymiarze. To piosenka o uczuciach wyższych, o przyjaźni jakomiłości w znaczeniu agape. Jest to dla mnie wyjątkoweuczucie, z miłością nigdy nic nie wiadomo, a przyjaźń jesttrwała. Cudownie byłoby, będąc kobietą, móc przyjaźnić się zmężczyzną.
FINALIŚCI KIM SĄPrzybyli do Włocławka różnymi drogami.
Przybyli ze swych małych ojczyzn.Co noszą w sobie i czego szukają w drugim człowieku?
Moją małą ojczyzną jest dom rodzinny, szkoła, przyjaciele. Mam
swoje ukochane łąki, na których leżę w trawie i podziwiam
niebo. Szczególne miejsce zajmuje w moim sercu jabłonka,
która pomagała w podejmowaniu trudnych decyzji. W poezji
wyrażam siebie. Oczarowali mnie poeci przeklęci. W repertuarze
mam Wojaczka. Droga to rodzaj sprawdzianu świadczącego o
osobowości człowieka. Patrząc w oczy drugiej osoby szukam
zieleni, ponieważ oczy są odzwierciedleniem ducha.
Introwertyk to ja! W ludziach poszukuję pozytywnej energii, bo
szczęście to chwila, która trwa. Twierdzę, że trzeba się rozwijać- to jest istotą ludzkiej drogi, która prowadzi nie wiadomo
dokąd... Poprzez poezję opowiadam własne historie, za każdym
razem w inny sposób. Nie przywiązuję się do miejsc, moja małaojczyzna to ludzie.
Jestem z Kaszub i kultywuję tradycję: płynnie mówię po
kaszubsku, tańczyłam w zespole ludowym „Motraki”, gram na
skrzypcach. W poezji odnajduję cząstkę siebie, mogę wiele
przekazać drugiemu człowiekowi poprzez słowo. Spotykając
osobnika szukam w nim pozytywnych cech, tego co w nim
najlepsze. Droga, to nieustanny wybór na każdym kroku:
W drugim człowieku doszukuję się głębi, tego co dobre, piękne,
oryginalne. Droga to rodzaj drogowskazu, ale też kamieni, które
trzeba przezwyciężyć. Miejscem, do którego zawsze wracam jest
jezioro w Nysie - woda to się spokój. Poszukuję siebie w poezji:
uczuć, spokoju, wrażliwości... Uciekam od problemów do domu
mojego chłopaka - tam jest mój azyl.
Aleksandra AbramczykSkotniki, woj. świętokrzyskie
Ewelina DiktaPiekary Śląskie, woj. śląskie
Karolina DuzowskaKartuzy, woj. pomorskie
Estera GajownikNysa, woj. opolskie
Katarzyna ŁęckaWrocław, woj. dolnośląskie
Beata ŚwirzyńskaPrzemyśl, woj. podkarpackie
Sylwia ZelekLimanowa, woj. małopolskie
Michał SwaczynaOstrów Mazowiecki, woj. mazowieckie
Naładowuję akumulatory w Radomiu, w domu rodzinnym. Całyczas poszukuję swojego drugiego miejsca na świecie, obecnie
zapuściłam krótkie korzenie we Wrocławiu. Tam studiuję i
stworzyłam swój mały „naród”:) W poezji poszukuję prawdy,
która odzwierciedla również mnie. Droga, to... bardzo długa linia
z celami i półmetkami, cały czas zastanawiam się, dokąd
skręcić. Spotykając drugiego człowieka doszukuję się w nim
piękna. Oczy są wrotami duszy, więc kiedy powiedzą cośdobrego, łatwiej jest szukać dalej.
Urodziłam się na Podkarpaciu, tam dorastałam, tam mieszkam,
do tego miejsca przynależę. Mój pokój jest moją samotnią.
Bardzo lubię parki w Przemyślu, gdzie mogę się wyciszyć, a w
najbliższym czasie wybieram się w Bieszczady. Droga według
mnie jest pośrednikiem w osiągnięciu celu, to metafora życia. W
drugim człowieku doszukuję się odbicia własnej osoby, ale teżwsparcia, zrozumienia, nauki nowych rzeczy. Poezja pozwala mi
uciec w świat dostępny tylko dla mnie.
Dom rodzinny jest moją małą ojczyzną, dopełniają go wizyty u
mojej najdroższej babci - wspaniale się rozumiemy. Lubięekspresję w poezji, utwory, w których mogę pokazać swojąduszę. Od drugiego człowieka oczekuję zrozumienia, także
wtedy, kiedy śpiewam. Droga jest rodzajem ścieżki, którą mamy
podążać i w efekcie osiągnąć zamierzony cel.
Moją małą ojczyzną jest „Scena Kotłownia” Teatru w Ostrowiu
Mazowieckim. Zdobyłem na niej wiele umiejętności i pewnośćsiebie. Mam podobne podejście do spraw miłosnych jak
Krzysztof Kamil Baczyński, który opisuje ból miłości oraz
zaciekawienie wybranką serca. Poezja śpiewana pozwala
odnaleźć coś ciekawego i konkretnego. Po pierwszym
spojrzeniu w oczu stwierdzam, czy warto dalej podejmowaćrozmowę z drugim człowiekiem. W rozmówcy poszukuję prawdy
życiowej, szczęścia.
Agnieszka BusuleanuRacibórz, woj. opolskie
Mariusz WalczakWłocławek, woj. kujawsko-pomorskie
Marta Laaser i Szymon BruckiStarogard Gdański, woj. pomorskie
Alicja JuszkiewiczOlsztyn, woj. warmińsko-mazurskie
W Raciborzu jest mój dom, rodzina, praca. Jestem stworzeniemwędrownym, dlatego tam, gdzie przebywam zawiązują się mojemałe ojczyzny. Mogłabym mieszkać tylko w dwóch państwach: wPolsce i w Hiszpanii. Dlaczego w Hiszpanii? Bo są tam trzyrzeczy na „s”: salsa, sjesta i sangria :) Rozmowy na temat poezjipozwalają mi odkrywać drugiego człowieka. Droga jestprocesem, który nas stwarza i odległością, którą trzebapokonać. Im bardziej jest kręta, tym ciekawsza. Gdy nie założęokularów, to doszukuję się w człowieku znajomych rysów, a gdymam je na nosie, to partnera do rozmów.
Jestem z Polski. Ona dała mi wielu przyjaciół i kilka miejsc, wktórych potrafię się odnaleźć. Moja mała ojczyzna jest w domu,z żoną i nienarodzonym jeszcze dzieckiem. W poezji śpiewanejpriorytetem jest tekst i przekaz. Nudne staje się słuchanie tychsamych melodyjek wpadających w ucho. Na Finale ludziewiedzą, czego chcą od innych i od życia. Nie każda droga jestdla mnie wyzwaniem. Podczas spotkania z drugim człowiekiemzwracam uwagę na jego oczy. Na ich podstawie potrafięwywnioskować, jaki mogę mieć kontakt z daną osobą. Cenię winnych empatię.
Nasza mała ojczyzna? Starogard jest stolicą Kociewia. Ma swojąkulturę, gwarę, stroje, a nawet specyficzne instrumenty. Nienarzekamy na ofertę kulturalną naszego miasta, jednak więcejkultury nigdy nie zaszkodzi. Poznaliśmy się na scenie teatralnej.Należymy do „Teatru Kuźnia Bracka”, który prowadzą Ireneusz iRadosław Ciecholewscy. Przyjechaliśmy tu, aby się sprawdzić.Jeśli będzie okazja, na pewno przyjedziemy po raz kolejny.
Występuję głównie na deskach teatru, jestem związana z„Teatrem Nieskromnym”. Zabrałam się za poezję śpiewaną iprzyjechałam tu, bo jestem ciekawa, jak zostanę oceniona.Jestem tu pierwszy raz, ale jeśli się sprawdzę, chciałabym braćudział w kolejnych edycjach. Moja mała ojczyzna jest dośćrozwinięta kulturalnie. Mamy teatr i filharmonię, w którychorganizowane są ciekawe imprezy.
Marta RzeszutKrapkowice, woj. opolskie
Turniej traktuję jako przygodę, nastawiłam się na innąkategorię, ale pomyślałam, że spróbuję i w poezji śpiewanej.
Zawsze daję z siebie wszystko i się udało. Na co dzień śpiewam
w Studio Piosenki Niepospolitej Polskiej w Krapkowickim Domu
Kultury. Stawiam na przekaz, nie na technikę. Poezję śpiewam
od 5 lat, lubię adrenalinę, która towarzyszy mi na scenie oraz
pozytywną energię, którą dają mi widzowie. Moja mała ojczyzna
bardzo mi się podoba, jeśli chodzi o folklor - występuje w nim
dużo języka niemieckiego, my jednak tym językiem nie
operujemy.
Rozmawiali: Kornelia Wesołowska
i Jarek Puzdrakiewicz
MARTA GÓRNICKA KAŻDY MA GŁOS„Śpiewam tango o beztrosce tego, który nie da nic
śpiewam tango o kimś hojnym, który więcej da niż ma
Śpiewam tango o miłości, burzach i spokojnych dniachśpiewam tango filozofom wyganianym z ciemnych bram
Śpiewam tango o brukowcach, co handlują czym się daśpiewam o tych przyjaciołach, których nie ma już wśród nas”
„Tango Cuerido”muz. Astor Piazzola, słowa Horatio Ferrer w przekładzie Jacka
Dehnela
Tak, oczywiście. Tu śpiewa się cudownie. Z tą sceną jestemzwiązana od dzieciństwa, więc ledwo tylko poczułam jejzapach... dostałam po prostu skrzydeł. Uwielbiam, kiedyprzyjaciele przychodzą na moje koncerty. We wtorek przyszlinawet moi nauczyciele z LZK. Była wspaniała atmosfera,miałam świetny kontakt z widownią.
To raczej zamknięty projekt, bo wcale nie wybrałam tanga, tylkoPiazzolę. On jest filozofem tanga. Jego muzyka ma w sobie dużyładunek energetyczny, a jednocześnie jest pełna sprzeczności.Na źródłową tangową rytmikę wyrwaną gdzieś z brudnychzaułków Buenos Aires, Piazzola nakłada swoje warstwy.Powstaje dzieło zmienne, wymagające, migotliwe, rodzajminiteatru muzycznego. To jest opowieść o świecie i oczłowieku, mikrokosmosie.
Opowieść nieoczywista - najpiękniejsze w niej dźwięki oznaczająśmierć, na którą czeka się jak na kochankę. Muzyka bardzoprzylega do tekstu, słowa Ferrera w których pełno dziwaków iodjechanych postaci, mimo że podane wprost, oddziałują nawyobraźnię. W ten sposób powstaje sceniczny gatunek, wieleprzez te tanga można powiedzieć i wiele usłyszeć poza słowami.
Wtedy, kiedy język jest nieprzeźroczysty. Język potrafi byćniebezpieczny, kiedy brakuje nam odpowiednich słów i staje sięstereotypowy, szufladkujący, agresywny... To właśnie poezja,szukając wyjścia poza język stereotypu, próbuje mówić cośbardzo ważnego. Moje działania są szukaniem poza językiem,
Czy w rodzinnym mieście śpiewa się lepiej?
Dlaczego wybrałaś tango? Widać, że to Twój żywioł... Codalej?
Kiedy artyście nie wystarcza wypowiedziane słowo i musizaśpiewać?
głos jest dla mnie właśnie takim rewolucyjnym narzędziem,które pozwala go przekroczyć. Myślę, że każdy ma taki kryzyszwiązany z językiem, w którym wystarczy przestać gadać iposłuchać jednego dźwięku. Nie wszystko przecież da sięzwerbalizować.
Tak, miłość. Trudno mi też mówić o śmierci.
Moim zdaniem każdy ma głos, który można wydobyć, a któregoczęsto się boimy. To wina kultury, która „chowa” nasze głosy.Małe dziecko może krzyczeć, płakać właściwie przez cały dzień inic się złego nie dzieje z jego gardłem. Natomiast człowiekdorosły, jeśli krzyczał przez kilka minut, odczuwa ból. To blokadypsychiczne. Dlatego jestem tak dumna z amatorek, któreodzyskały swój prawdziwy, kobiecy głos.
Są cudowni! Bardzo chłonni, muzykalni. Chcą nad sobąpracować, nie boją się dowiadywać o swoich słabych stronach.
W tym roku przyjechało dużo ludzi świadomych niedoborów
swojego warsztatu, którzy są przede wszystkim pięknymi,
wrażliwymi duszami.
Rozmawiała: Karolina Rospondek
Czy jest zatem coś, czego nie potrafisz powiedzieć, apotrafisz zaśpiewać?
Jesteś kilka dni po premierze wokalnego projektu „Chórkobiet” w Instytucie Teatralnym w Warszawie. Przygotowałaśwokalnie amatorki - czy Twoim zdaniem śpiewać może każdy?
Jak Ci się pracuje z uczestnikami tegorocznego finału?
NA MARGINESIE UŚMIECH WYRŻNIĘTY BRZYTWĄ
Przeklęte niech będzie poczucie obowiązku, które co i rusz
chwieje w posadach ażurową i kruchą konstrukcją mojego
wewnętrznego spokoju. Przeklęty niech będzie ten szalony okręt