Top Banner
25 Wojciech Ryczek (Uniwersytet Jagielloński) „Domi et foris cenare…” O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego Multo me turpior es tu Hercule, qui ut foris cenares, poetam laudasti 1 . Tytuł niewielkiego zbioru łacińskich epigramatów Jana Kochanowskiego 2 , który ukazał się nakładem Drukarni Łazarzowej w 1584 r., zaledwie kilka miesięcy przed nagłą śmiercią autora Trenów (22 sierpnia), zapewne zwracał na siebie uwagę szesnastowiecznych czytelników – i w wielu przypadkach zapewne także miłośników – fraszek czarnoleskiego poety. Na karcie tytułowej mogli oni przeczytać, że wraz z czterema księgami elegii otrzymują do rąk Foricenia, czyli książeczkę epigramatów (Foricenia, sive Epigrammatum libellus) 3 . 1 Petroniusz Satyricon X. W przekładzie: „Na Herkulesa! Jesteś bardziej nikczemny niż ja. Schlebiałeś poecie, abyś mógł ucztować poza domem”. W tłumaczeniu Mariana Brożka fragment ten brzmi następująco (cytuję dłuższy ustęp): „«A cóż ja, człowiecze beznadziejnie głupi, miałem robić, gdym z głodu konał? Miałem widocznie słuchać jego frazesów, to znaczy tłuczenia szkła i tłumaczenia snów! To ty, na Herkulesa, jesteś o wiele paskudniejszy ode mnie! Bo żeby zjeść obiad na mieście, schlebiałeś temu poecie»… i tak po bardzo nieprzyzwoitej kłótni wybuchnęliśmy śmiechem, następnie już w lepszej zgodzie rozeszliśmy się do dalszej roboty” (Petroniusz, Satyryki, przeł. i oprac. M. Brożek, Wrocław 2005, s. 16). Jak słusznie zauważa Victoria Rimell, kluczowa idea dzieła Petro- niusza dotyczy anatomii fikcji, a więc ujawniania płynnej i w dużej mierze konwencjo- nalnej granicy między fikcją a rzeczywistością, a także między mówcą a audytorium, autorem a narratorem, czy też narratorem a czytelnikiem (zob. taż, Petronius and the Anatomy of Fiction, Cambridge 2004, s. 18-31). 2 Zob. K. Bronikowski, O „Foricoeniach” Jana Kochanowskiego, odbitka ze „Sprawoz- dań Gimnazjum III w Krakowie”, Kraków 1888 (s. 6: foricenia – „śpiewki poza domem”); S. Łempicki, Fraszki łacińskie, [w:] tenże, Wiek złoty i czasy romantyzmu w Polsce, wybór i oprac. J. Starnawski, Warszawa 1992. 3 Zob. P. Buchwald-Pelcowa, Aurelius czy Candidulus? Czyli o dwóch wariantach „Elegii” i „Foricoeniów” Jana Kochanowskiego z datą 1584, [w:] Filologia e letteratura nei
25

Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

May 13, 2023

Download

Documents

Mateusz Grzęda
Welcome message from author
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
Transcript
Page 1: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

25

Wojciech Ryczek(Uniwersytet Jagielloński)

„Domi et foris cenare…” O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego

Multo me turpior es tu Hercule, qui ut foris cenares, poetam laudasti1.

Tytuł niewielkiego zbioru łacińskich epigramatów Jana Kochanowskiego2, który ukazał się nakładem Drukarni Łazarzowej w  1584 r., zaledwie kilka miesięcy przed nagłą śmiercią autora Trenów (22 sierpnia), zapewne zwracał na siebie uwagę szesnastowiecznych czytelników – i  w  wielu przypadkach zapewne także miłośników – fraszek czarnoleskiego poety. Na karcie tytułowej mogli oni przeczytać, że wraz z  czterema księgami elegii otrzymują do rąk Foricenia, czyli książeczkę epigramatów (Foricenia, sive Epigrammatum libellus)3.

1 Petroniusz Satyricon X. W przekładzie: „Na Herkulesa! Jesteś bardziej nikczemny niż ja. Schlebiałeś poecie, abyś mógł ucztować poza domem”. W tłumaczeniu Mariana Brożka fragment ten brzmi następująco (cytuję dłuższy ustęp): „«A cóż ja, człowiecze beznadziejnie głupi, miałem robić, gdym z głodu konał? Miałem widocznie słuchać jego frazesów, to znaczy tłuczenia szkła i tłumaczenia snów! To ty, na Herkulesa, jesteś o wiele paskudniejszy ode mnie! Bo żeby zjeść obiad na mieście, schlebiałeś temu poecie»… i tak po bardzo nieprzyzwoitej kłótni wybuchnęliśmy śmiechem, następnie już w  lepszej zgodzie rozeszliśmy się do dalszej roboty” (Petroniusz, Satyryki, przeł. i oprac. M. Brożek, Wrocław 2005, s. 16). Jak słusznie zauważa Victoria Rimell, kluczowa idea dzieła Petro-niusza dotyczy anatomii fikcji, a więc ujawniania płynnej i w dużej mierze konwencjo-nalnej granicy między fikcją a  rzeczywistością, a  także między mówcą a  audytorium, autorem a narratorem, czy też narratorem a  czytelnikiem (zob. taż, Petronius and the Anatomy of Fiction, Cambridge 2004, s. 18-31).

2 Zob. K. Bronikowski, O „Foricoeniach” Jana Kochanowskiego, odbitka ze „Sprawoz-dań Gimnazjum III w Krakowie”, Kraków 1888 (s. 6: foricenia – „śpiewki poza domem”); S. Łempicki, Fraszki łacińskie, [w:] tenże, Wiek złoty i czasy romantyzmu w Polsce, wybór i oprac. J. Starnawski, Warszawa 1992.

3 Zob. P. Buchwald-Pelcowa, Aurelius czy Candidulus? Czyli o  dwóch wariantach „Elegii” i „Foricoeniów” Jana Kochanowskiego z datą 1584, [w:] Filologia e letteratura nei

Page 2: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

26

Rozbudzone w ten sposób zainteresowanie bywa również wielokrotnie udzia-łem współczesnych czytelników foriceniów, stając się w rzeczywistości nicią, która zawiązuje ponadczasową wspólnotę lekturową i  interpretacyjną. Dla historyka literatury, będącego specyficznym rodzajem odbiorcy, przejętego ideą obmyślania, porządkowania i uzgadniania ze sobą kolejnych odczytań anali-zowanego tekstu, odcyfrowanie tytułu łacińskiego zbiorku jest dopiero punk-tem wyjścia dla dalszych poszukiwań znaczeń. Analizując zatem łacińskie wyrażenie, które dało początek tytułowym foriceniom, proponuję jeden z wielu możliwych sposobów uporządkowania topiki domi et foris cenare, cią-gle powracającej w  rozmaitych odsłonach tekstowych – według swoistego scenariusza ucztowania poza domem, na który składa się w moim przekonaniu swoista trylogia sympotyczna: zaproszenie – wieczerza – pieśń. Tę wynikającą z opozycji wewnątrz – zewnątrz topikę traktuję również jako obrazową pro-jekcję określonego modelu inwencji poetyckiej, otwartej szeroko na różnego rodzaju interteksty.

Nie ulega wątpliwości, że Kochanowski starannie i szczegółowo opracował kompozycję zbioru (podobnie zresztą postąpił w  przypadku czterech ksiąg elegii), decydując nie tylko o kolejności poszczególnych utworów, ale także o ich przynależności do wyraźnie dających się wyodrębnić cykli tematycznych. Ponadto opieczętował kolekcję wyrazistą sygnaturą w postaci tytułu, będącego wyrazem twórczego potraktowania słownictwa łacińskiego. Decydując się na taki a nie inny nagłówek dla zbioru epigramatów, Kochanowski chciał naj-prawdopodobniej jeszcze ściślej powiązać je ze sobą, tak by tworzyły w miarę spójną, uporządkowaną i domkniętą całość. Problem jednak w tym, że umiesz-czając w  tytule książeczki określenie „foricenia”, wysunął na plan pierwszy convivalia, epigramaty związane z  sytuacją ucztowania (celowo zawieszam w tym momencie kluczową dla neologizmu Kochanowskiego kwestię miejsca uczty), które w żaden sposób nie wyczerpują tematyki zamieszczonych w oma-wianym zbiorku utworów. Trudno zamknąć w jednej pojemnej semantycznie formule kompozycyjnej zarówno epigramaty erotyczne czy panegiryczne, jak i epitafia (np. Epitaphium Philippi Padnievi, Stanislai Hosii Cardinalis mani-bus). Postulowana przez wczesnonowożytnych teoretyków epigramatu różno-rodność (varietas)4, realizowana w dodatku na wielu płaszczyznach jednocze-śnie (inwencyjnej, stylistycznej, metrycznej), podważa, a nawet unieważnia od samego początku wszelkie systematyzacyjne zapędy tak samego poety, jak i historyka literatury.

Dawni teoretycy poetyki i  retoryki, którzy roztrząsali problemy genolo-giczne, badając poszczególne realizacje tekstowe danego gatunku literackiego,

poesi Slavi. Studia in onore di Sante Graciotti, red. G. Brogi Bercoff, M. Capaldo, J. Jerkov-Capaldo, E. Sgambati, Roma 1990, s. 141-152.

4 Zob. A. Gorzkowski, Bene atque ornate. Twórczość łacińska Jana Kochanowskiego w świetle lektury retorycznej, Kraków 2004, s. 142.

Page 3: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

27

usiłowali opisać jego idealny wzorzec. Niełatwe zadanie komplikował w wielu przypadkach fakt, że najciekawsze utwory stanowiły albo mniej lub bardziej otwartą grę z przyjętą konwencją gatunkową, albo próbę jej całkowitego prze-zwyciężenia. Niezwykle wpływowy w  drugiej połowie XVI stulecia Julius Caesar Scaliger w  traktacie Poetices libri septem (1561) próbował określić i pokrótce scharakteryzować główne wyznaczniki formalne epigramatu:

Epigramma igitur est poema breve cum simplici cuiuspiam rei, vel personae, vel facti indicatione, aut ex propositis aliquid deducens. Quae definitio simul com-plectitur etiam divisionem, ne quis damnet prolixitatem. Est simplex indicatio rei, ut anathematis. Donaria namque non sine inscriptione. […] Alia vero com-posita sunt, quae deducunt ex propositis aliud quiddam, idque aut maius, aut minus, aut aequale, aut diversum, aut contrarium. Brevitas proprium quiddam est. Argutia anima ac quasi forma. Quare non est verum, epigramma esse maio-ris poematis partem5.

Innymi słowy, epigramat jest niewielkim poematem (od dwuwersowej inskrypcji aż do znacznie bardziej rozbudowanych utworów), związanym naj-częściej z prezentacją jakiejś rzeczy, osoby czy wydarzenia, a niekiedy przybie-rającym postać uproszczonego rozumowania, w którym na podstawie przyję-tych przesłanek wyprowadza się często zaskakujący wniosek. Usiłując wykazać genologiczną autonomię epigramatu jako w  pełni samodzielnego gatunku literackiego, chociaż o trudnym do jednoznacznego ustalenia rodowodzie lite-rackim (podejrzenie, iż stanowi on część większej całości – ody lub elegii), Sca-liger opisywał go z perspektywy dwóch, powiązanych ze sobą licznymi zależ-nościami, cech gatunkowych, a mianowicie zwięzłości i dowcipu6. Konstrukcja puenty polegała przy tym na wprowadzeniu przez autora takiej konkluzji, która miała zaskoczyć czytelnika swą pojęciową, a także językową nieoczywistością:

Epigrammatis duae virtutes peculiares: brevitas et argutia. Hanc Catullus non semper est assecutus, Martialis nusquam amisit. Argutia non uno modo

5 J.C. Scaliger, Poetices libri septem ad Sylvium filium, [Lugduni] 1561, s. 170. W przekładzie: „Epigramat jest więc krótkim poematem z prostym wskazaniem jakiejś rzeczy, osoby czy zdarzenia, bądź wyprowadzającym z przesłanek pewien wniosek. Defi-nicja ta obejmuje zarazem także podział, niech więc ktoś nie potępia jej z powodu roz-wlekłości. [Epigramat] jest prostym wskazaniem rzeczy, jak w przypadku darów wotyw-nych. Albowiem dary nie pozostają bez inskrypcji. […] Niektóre zaś [epigramaty] są złożone. Wyprowadzają one z  przedstawionych rzeczy coś innego, co jest [względem nich] większe, mniejsze, równe, różne albo przeciwne. Zwięzłość jest [ich] pewną wła-snością. Dowcip – duszą i  jakby formą. Z tego powodu nie jest prawdą, że epigramat jest częścią większego poematu”. Tłumaczenia obcojęzycznych cytatów pochodzą od autora artykułu. Użycie innego przekładu zostanie odnotowane.

6 Zob. A. Budzisz, Epigramat łaciński w Polsce w pierwszej połowie XVI wieku. Studium analityczne, Lublin 1988, s. 12-13.

Page 4: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

28

comparatur: inexpecta aut contraria expectationi conclusione. Epigrammatum tot sunt genera, quot causarum7.

Marcjalis poczytywał sobie niewątpliwie za tytuł do przyszłej sławy „dow-cipne książeczki epigramatów” (I 1,3: „argutis epigrammaton libellis”)8, które miały mu zapewnić trwałą obecność w  świadomości potomnych, użyczając w ten sposób daru poetyckiej nieśmiertelności. Z powodu misternej kompo-zycji i mistrzowskiego operowania puentą9 imię poety – oraz sygnowany nim idiom poetycki – tak ściśle zrosło się z uprawianym przez niego gatunkiem literackim, że już w starożytności stało się ono znakiem wywoławczym epigra-matu. Stąd charakterystyczne przeciwstawienie, uznawanej zgodnie przez rene-sansowych teoretyków poetyki za niemal idealną pod względem realizacji reguł gatunkowych, poezji epigramatycznej Marcjalisa z twórczością liryczną Katul-lusa, pełną – wielokrotnie zamierzonych przez poetę – odstępstw od postula-tów zwięzłości i dowcipu.

Scaliger zaproponował również klasyfikację epigramatów na podstawie występujących w nich elementów językowych, wywodzących się z poszczegól-nych rodzajów wymowy10. Do rodzaju sądowego zaliczył różnego rodzaju epigramaty apologetyczne („apologetica”), do doradczego krótkie utwory

7 J.C. Scaliger, dz. cyt. W przekładzie: „Epigramat posiada dwie szczególne zalety: zwięzłość i dowcip. Katullus nie zawsze go osiągnął, Marcjalis zaś nigdy go nie porzucił. Dowcip osiąga się nie tylko na jeden sposób – za pomocą nieoczekiwanego lub sprzecz-nego z oczekiwaniem zakończenia. Jest tyle rodzajów epigramatów, ile spraw”.

8 Zob. W. Fitzgerald, Martial. The World of the Epigram, Chicago 2007, s. 4-12. 9 Zob. H. Szelest, Marcjalis i jego twórczość, Wrocław 1963, s. 219-220. 10 Por.: „Epigrammatum tot sunt genera, quot causarum. Iudicialis speciem prae se

fert apologeticum, ut illud Catulli Lesbia mi semper dicit male (92,1) et illud Irascere iterum meis iambis (54,6). Suasoria sunt in secundo genere, in quo amatoria et quibus aliquid petimus, ut illud Vivamus, mea Lesbia, atque amemus (5,1) et quae sequuntur tribus versibus divinis: «Soles occidere et redire possunt; / nobis, cum semel occidit brevis lux, / nox est perpetua una dormienda» (5,4-6). Est enim epichirrhema, qualia et apud illum et apud Martialem plurima. Tertium genus est laudis et vituperationis in genere demonstrativo, sub quo continentur epitaphia et elogia” (J.C. Scaliger, dz. cyt., s. 170). W przekładzie: „Jest tyle rodzajów epigramatów, ile spraw. Uważa się, że gatun-kiem [epigramatu], należącym do rodzaju sądowego, jest [epigramat] apologetyczny, jak ten Katullusa «Lesbia mi wciąż wymyśla…» (92,1) i ten «Teraz się złościć […] / na me niewinne jamby znowu możesz!» (54,6-7). [Epigramaty] doradcze przynależą do drugiego rodzaju, do którego [zaliczamy] miłosne i te, w których o coś prosimy, jak ten «Żyjmy więc, Lesbio, zaklinajmy miłość!» (5,1) i  to, co następuje w trzech boskich wierszach: «niech zapadają i niech wschodzą słońca: / gdy raz nie stanie światła dnia krótkiego, / noc nam wieczysta, bezsenna, bez końca!» (5, 4-6). Są jeszcze epichejrematy, których jest bardzo dużo u niego i u Marcjalisa. Trzeci rodzaj dotyczy pochwał i nagan, [przynależą-cych] do rodzaju popisowego, który obejmuje epitafia i  elogia”. Tłumaczenie cytatów z epigramów Katullusa podaję za: tenże, Poezje wszystkie, przeł. G. Franczak, A. Klęczar, wstęp A. Klęczar, Kraków 2013, s. 498-499, 342-343, 232-233.

Page 5: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

29

miłosne („amatoria”), a do popisowego – epitafia i elogia. Wykorzystanie przez Scaligera kategorii zaczerpniętych z dziedziny retoryki pozwala przypuszczać, że dopuszczał on możliwość wzajemnego oddziaływania na siebie sztuki wymowy i poetyki. Obie dyscypliny stanowiły dwie dopełniające się całości, które łączyło wiele „miejsc wspólnych”, zwłaszcza w warstwie leksykalno-sty-listycznej tekstu, albowiem pod względem językowym metafora poety w niczym nie różni się od metafory mówcy.

W podobny sposób charakteryzował epigramat Antonio Possevino, który w swym podręczniku poetyki zaprezentował odmienną typologię omawianego gatunku (sygnalizowaną jednak wcześniej już przez Scaligera):

Genera autem epigrammatum sunt: narrativum, cum loquitur poeta solus; dra-maticum, cum aliae personae inducuntur; mixtum, cum partim poeta loquitur, partim alii loquentes introducuntur11.

W  ujęciu włoskiego teoretyka centralne miejsce w  kształtowaniu fabuły epigramatu zajmuje pozycja podmiotu mówiącego, który raz występuje pod maską poety w roli narratora, innym razem powierza narrację powołanym do istnienia w  tekstowym świecie osobom albo się nią z nimi dzieli12. Scaliger przyznawał dużą swobodę twórcom epigramatu w  posługiwaniu się solecy-zmami i  barbaryzmami, traktowanymi przez wielu autorów renesansowych podręczników poetyki i retoryki z dużą rezerwą:

Epigrammatum autem genera tot sunt, quot rerum; tot versuum generibus explicantur, quot sunt versuum genera; tot verbis verborumque generibus, spe-ciebus, formis, figuris, modis componuntur, quot sunt in quocumque linguae, nationis, populi, gentis ambitu, genera, species, formae, figurae, modi verborum. Quin etiam non solum nova licet fingere, verum etiam solecismos aliquando, aut barbarismos admittere. Novitas illa vel inoffensa vel interdum distorta, excitat vel risum vel admirationem. Talia apud argutissimum poetam: domice-nium. „Non est vitiosus, Zoile, sed vitium”. Neque enim abstractum praedicatur. Est hic in dialectica et metaphysica solecismus. Quid argutius simul atque dis-tortius in lingua Latina: „non es bonus, sed optimus malorum”?13

11 A. Possevino, Tractatio de poesi et pictura ethnica, humana et fabulosa collata cum vera, honesta et sacra, Lugduni 1595, s. 14. W przekładzie: „Rodzaje zatem epigramatu są następujące: narracyjny, gdy mówi sam poeta; dramatyczny, gdy wprowadza się inne osoby; mieszany, gdy raz mówi poeta, a raz wprowadza się inne osoby mówiące”.

12 Typologia ta została szczegółowo omówiona przez Diomedesa w traktacie De arte grammatica. Zob. T. Michałowska, Staropolska teoria genologiczna, Wrocław 1974, s. 48-56; S. Stabryła, Problemy teorii genologicznej Diomedesa, „Meander” 1976, nr 11/12, s. 445-461; E. Sarnowska-Temeriusz, Przeszłość poetyki. Od Platona do Giambattisty Vica, Warszawa 1995, s. 171-172.

13 J.C. Scaliger, dz. cyt., s. 170. W przekładzie: „Jest zaś tyle rodzajów epigramatów, ile rzeczy; układa się je w tylu rodzajach wierszy, ile istnieje rodzajów wierszy; składają się z tylu rodzajów, gatunków, form, figur, postaci [wysłowienia], ile rodzajów, gatunków,

Page 6: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

30

Tematyczna różnorodność epigramatów, których jest w przekonaniu Sca-ligera tyle, ile rzeczy (co oznacza, że nie mają one pod tym względem żadnych ograniczeń), przekłada się na ich językową i stylistyczną różnorodność. Zasada bowiem stosowności, która niepodzielnie rządziła poetyką od czasów Arysto-telesa, głosiła, że rzecz (res) w znaczeniu tematu danego tekstu determinuje dobór słów (verba), a zatem musi ona znaleźć swe odbicie w stylu. Mówiąc nieco inaczej, sięgnięcie po styl wysoki w opisie uczty zostanie odczytane jako zabieg parodystyczny.

Interesujące, że wzorcowym przykładem neologizmu, ukutym przez samego Marcjalisa dla ożywienia języka, jest zdaniem Scaligera domicenium, a więc słowo, dla którego Kochanowski stworzył na zasadzie reversa continuatio pojęciowy rewers. Co więcej, autor rozprawy ucieka się do opartej na figurze przemilczenia strategii retorycznej. Najpierw wprowadza postać rzymskiego epigramatyka poprzez wartościującą peryfrazę, a następnie przywołuje stwo-rzony przez rzymskiego epigramatyka neologizm i cytat z jego poezji, za któ-rego pomocą – uprzedzając potencjalne zarzuty złośliwego krytyka, zapewne językowego purysty – usiłuje podkreślić wartość zręcznie wykorzystanych figur językowych, opartych w  dużej mierze na złamaniu czy też odstąpieniu od sztywnych reguł gramatyki.

Włoski humanista z  drugiej połowy XV wieku, Domitius Calderinus w komentarzach do poszczególnych epigramatów Marcjalisa opatrzył intere-sujący nas neologizm następującym wyjaśnieniem: „nowe słowo, utworzone przez poetę z połączenia w domu i uczta, to samo, co uczta domowa” („novum est verbum a  poeta compositum ex domi et cena, idem cena domestica”14). Pojęcie ucztowania w domu pojawia się w twórczości epigramatycznej Mar-cjalisa dwukrotnie i  to za każdym razem w znaczącym kontekście. „Smutne domicenium” (V 78,1: „Si tristi domicenio laboras”; tu i dalej podkr. moje – W.R.), jakie prawdopodobnie od dłuższego czasu było udziałem przyjaciela poety Toraniusza, stało się dla twórcy okazją do zaproszenia osamotnionego druha do wspólnego dzielenia… głodu15. Trwające aż trzy noce „domicenium”

form, figur, postaci słów znajduje się w danym języku, narodzie, ludzie, wspólnocie ludzi. Można nawet tworzyć nie tylko nowe słowa, ale także stosować czasami solecyzmy lub barbaryzmy. Nowość ta, niebudząca wątpliwości czy czasami przewrotna, wzbudza śmiech lub podziw. Tak jak u najdowcipniejszego poety – domicenium. «Nie jesteś, Zoilu, pełnym wad, lecz samą wadą» [Marcjalis XI 92,2]. Nie orzeka się bowiem o czymś abstrakcyjnym. A solecyzm występuje nawet w dialektyce i metafizyce. Cóż dowcipniejszego i zarazem bardziej niewłaściwego w  języku łacińskim «nie jesteś dobry, lecz najlepszy ze złych» [Marcjalis XII 36,6-7]?”

14 Marcus Valerius Martialis, Epigrammaton libri XIV, comm. Domitius Calderinus Veronensis, Venetiis 1480, k. 81.

15 Por. początek tego epigramatu: „Si tristi domicenio laboras, / Torani, potest esu-rire mecum”. W przekładzie: „Jeśli się martwisz smutnym domicenium, / głód ze mną możesz, Toraniuszu, dzielić”.

Page 7: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

31

(XII 77,5-6: „tr inoctial i / adfecit domicenio”) to z  kolei kara, jaka z wyroku surowego Jowisza spada na nieszczęśnika Aethona16, który podczas modlitw na Kapitolu „nie wstrzymał brzydkiego odgłosu”17.

Wprowadzone przez rzymskiego mistrza epigramatu pojęcie jest zatem w jego poezji nacechowane wyraźnie negatywnie, łącząc w obrazie samotnego zasiadania do stołu poczucie opuszczenia przez przyjaciół, z których żaden nie podjął się obowiązków gospodarza, ze skromnym i zazwyczaj mało wyszuka-nym posiłkiem. Jednak jawnie ironiczny kontekst, w jaki słowo domicenium zostaje za każdym razem wpisane, przełamuję tę nostalgiczną tonację. Smutek Toraniusza z powodu ucztowania w domu łagodzi nieoczekiwane zaproszenie poety, choć oparta na wspólnym dzieleniu głodu „uczta” nie zaspokoi z pew-nością niczyjego apetytu, a  trzydniowe domicenium okaże się dla parazyta Aethona dowcipnym środkiem pedagogicznym, obmyślonym przez rzekomo nieskorego do śmiechu Jowisza.

Fraza foris cenare, a więc ‘ucztować poza domem’, która dała początek neo-logizmowi stworzonemu przez Kochanowskiego, występuje w  komediach Plauta (m.in. Jeńcy 137, Bracia 126, Kupiec 589, Żołnierz samochwał 347, Strachy 484, Stychus 190), listach Cycerona (m.in. Epistulae ad familiares VII 16,2 i  IX 24,3), epigramatach Marcjalisa (II 53, II 69, VI 94, IX 9) oraz

16 Por. komentarz Calderinusa: „Aethon nomen equi solis est ab aetho, quod sig-nificat ardeo. Aethon item nomen proprium hic viri, qui pedendi vitio ita laborabat, ut nuper in templo Capitolino non poterit eo abstinere. Sed affectus hoc supplicio, ut triduo cenaverit domi. Didicit comprimere nates, ne eadem poena iterum afficeret, nam aliena mensa victitabat” (k. 384). W  przekładzie: „Aethon jest nazwą konia Heliosa (Słońca), od słowa aetho, które oznacza ‘płonę’. Aethon jest więc właściwą nazwą dla tego męża, który miał takie kłopoty z puszczaniem wiatrów, że nie mógł się kiedyś powstrzy-mać przed tym w świątyni na Kapitolu. Został jednak w ten sposób ukarany, że przez trzy dni ucztował w domu. Nauczył się zanoszenia modłów, aby nie dosięgła go ta sama kara, ponieważ żywił się z cudzego stołu”.

17 Por. początek tego epigramatu w przekładzie Stanisława Kołodziejczyka: Na Kapitolu, w modłach zatopiony, Głębokie bogu oddając pokłony, Eton nie wstrzymał brzydkiego odgłosu. Ludzie się śmieli, ale pan niebiosów, Bardziej zgorszony niż do śmiechu skory, Kazał mu w domu jeść przez trzy wieczory.

(Marcjalis, Epigramy. Wybór, przeł. S. Kołodziejczyk, Warszawa 1998, s. 139). I jeszcze dla porządku tekst oryginalny:

Multis dum precibus Iovem salutat Stans summos resupinus usque in ungues Aethon in Capitolio pepedit. Riserunt homines, sed ipse divum Offensus genitor, trinoctiali Adfecit domicenio clientem.

Page 8: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

32

w cytowanym już dziele Petroniusza (X 2)18. Kluczowe tutaj słowo foris, rza-dziej foras (pokrewne semantycznie greckiemu θύραζε), pojawiało się w kla-sycznej łacinie przeważnie w dwóch antytetycznych zestawieniach. I tak foris – intus oznacza opozycję zewnętrzne – wewnętrzne19, przy czym niezmiennym punktem odniesienia była w tym przypadku przestrzeń domu, zawężona do granic zakreślonych przez budynek mieszkalny (przykładowo dom – ogród, dom – ulica). Na nieco bardziej ogólny sens wskazuje przeciwstawienie foris – domi, w którym sfera tego, co wobec domu zewnętrzne znacznie się powięk-sza, zataczając coraz szersze kręgi, obejmujące przykładowo rynek (agorę, forum) miasta, granice danej miejscowości (chociażby pierścień murów ota-czających Rzym), prowincji (Hispania Tarraconensis, z której pochodził Mar-cjalis) czy nawet państwa (limes imperium rzymskiego). Opozycję tę pogłębia niewątpliwie nierównorzędność zakresów semantycznych obu jej członów, z których jeden (domi) ma wyraźnie ustalone znaczenie, drugi zaś (foris) odsyła do bliżej nieokreślonej przestrzeni, wymykającej się próbom jednoznacznego nazwania. Stąd negatywny wydźwięk wpisany w  tłumaczenie słowa foris – ‘poza domem’. Znajduje on potwierdzenie w  objaśnieniu tego słowa, jakie sporządził Jan Mączyński, któremu Kochanowski poświęcił w sumie trzy epi-gramaty, jeden po łacinie20 i dwa po polsku. Pod hasłami foras i foris pierwszy polski leksykograf zanotował:

Foras adverbium ad locum – Stąd precz. Ne hinc foras ambulet – Aby stąd gdzie nie wychodził, to jest aby siedział doma. Foris autem adverbium est in loco vel de loco – Tam, przed. Foris est – Nie masz go doma. Foris occludere fores – Zewnątrz zawrzeć drzwi. Foris cenare – Nie wieczerzać doma21.

Zapytajmy wprost: foris (‘poza domem’), czyli właściwie gdzie? Mączyński, który skrupulatnie odnotował możliwe użycia opisywanego przysłówka ad locum, nie udziela na to pytanie wyczerpującej i satysfakcjonującej odpowiedzi, zwłaszcza jeśli ma nią być wskazanie konkretnego miejsca. Natomiast wier-nie odtwarza znaczeniową migotliwość tego pojęcia, jaką miało ono w cza-sach Cycerona czy Petroniusza. Tłumacząc zaś wyrażenie foris cenare, wybiera

18 Liczne zależności intertekstualne między foriceniami Kochanowskiego a wybranymi komediami Plauta i Terencjusza omówiła Z. Głombiowska, Ślady lektury komedii rzymskich w „Foriceniach” Jana Kochanowskiego, [w:] Libet sapere sine pompa, sine invidia. Można być mądrym, nie okazując dumy, nie budząc zawiści. Tom jubileuszowy poświęcony Profesor Ludwice Rychlewskiej, red. L. Stankiewicz, „Classica Wratislaviensia” 2008, s. 101-111.

19 Zob. komentarze Williama Ramsaya do komedii Plauta Mostellaria, Oxford 1869, s. 91-93.

20 Epigramat ten o incipicie Accisis Italum rebus Romaque subacta nie został włączony przez poetę do zbioru łacińskich fraszek z  1584 r. Zob. J. Pelc, Kochanowski. Szczyt renesansu w literaturze polskiej, Warszawa 2001, s. 185-191.

21 J. Mączyński, Lexicon Latinopolonicum ex optimis Latinae linguae scriptoribus concinnatum, Regiomonti Borussiae 1564, k. 133v.

Page 9: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

33

definicję per negationem, wyjaśniając, czego ono z całą pewnością nie oznacza. I chociaż granice domu nie wyznaczają w żaden sposób granic świata, to w kon-tekście analizowanej opozycji stanowią istotną linię demarkacyjną, oddzielając od siebie sferę prywatną i publiczną, co przekłada się z kolei na ważny dla każ-dego Rzymianina podział czasu na otium i negotium: odpoczynek i obowiązki.

Wszelkie przeciwstawienie, w tym również pojęciowe, opiera się na rela-cji między dwoma członami, z których każdy przywołuje swój antytetyczny odpowiednik, nawet jeśli występuje pojedynczo, domagając się w ten sposób uzupełnienia i semantycznego dookreślenia. Prawidłowość ta dotyczy również opozycji foris – domi. Przeniknęła ona chociażby do znanego przysłowia, wią-żącego zgodę w domu z pokojem „na zewnątrz” („Concordia domi, pax foris”). Charinus, jeden z bohaterów komedii Plauta Kupiec (III 4,589), będący ciągle nie u siebie, a przez to wciąż zawieszony w bliżej nieokreślonym „pomiędzy”, w  pewnym momencie tak opisuje swe wewnętrzne rozdarcie: „gdy jestem w domu, to duchem jestem poza nim, gdy zaś jestem poza domem, to duchem jestem w domu („si domi sum, foris est animus, sin foris sum, animus domist”)22.

Podobne przykłady występowania opozycji domu i jego zewnętrza można by oczywiście mnożyć. Nie ma jednak takiej potrzeby. Chodziło bowiem jedy-nie o zarysowanie językowego i literackiego tła dla neologizmu ukutego przez Jana z  Czarnolasu, który zdawał sobie sprawę z  istnienia przypomnianych odniesień. Gdy w  ramach szeroko pojętej imitatio antiquorum, nakazującej odwoływanie się do wzorów literackich uznanych za doskonałe realizacje prze-pisów poetyki czy retoryki, konstruował pojęcie foricenium, rozpoczynał grę z autorem określenia domicenium i wyrosłą z twórczości epigramatycznej Mar-cjalisa tradycją literacką23. Jeśli każdy człon danej opozycji pojęciowej nie-ustannie przywołuje swój negatywny odpowiednik, to reguła ta obowiązuje również w przypadku neologizmu Marcjalisa i dlatego od czasów pojawienia się „domowej uczty” foricenium istniało niejako in potentia. Mówiąc językiem Arystotelesa, Kochanowski zaktualizował jedynie tę możliwość poprzez jej wysłowienie, poszerzając świat swych epigramatów o dialektykę domicenium – foricenium, biorącą swój początek z  przeciwstawienia przestrzeni domu z tym, co rozpościera się poza jej granicami. To przejaw twórczej emulacji24.

22 Wykorzystana przez Plauta wyrafinowana forma językowa wypowiedzi (celowe zróżnicowanie form czasownikowych) sprawia wrażenie, że duch, który jest poza domem („animus foris est”), jest czymś różnym od „ja” mówiącego („ego domi sum”). Zabieg ten podkreśla swego rodzaju rozszczepienie jaźni, które daje o sobie znać również – albo przede wszystkim – poprzez język.

23 W jednym z lemmatów Marcjalisa odnotowano przymiotnik foriscenius (Lemma Martialis V 47: De Philone foriscenio). Zob. A. Szastyńska-Siemion, „Foricoenia” Kocha-nowskiego oraz ich antyczne wzory, [w:] Łacińska poezja w dawnej Polsce, red. T. Micha-łowska, Warszawa 1995, s. 67.

24 Por.: „Obserwując zabawę Kochanowskiego z motywami cenare foris / cenare domi zauważamy, że poeta nadał im nowy zakres semantyczny i w ten sposób mógł tworzyć

Page 10: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

34

Poeta wprowadził w  ten sposób do obiegu literatury monetę, której rewers pozostawał dotychczas wytarty bądź zamazany, a  ona sama stała się odtąd własnością wszystkich czytelników jako środek negocjacji i zawieranych wciąż na nowo interpretacyjnych transakcji.

Zbiór elegii i  foriceniów z 1584 r. otwiera epigramat Ad lektorem, który pod względem genologicznym przynależy on do „łacińskich fraszek”, jednak może zostać potraktowany jako wstęp do całego tomu25. Pojawiające się już w pierwszym wersie określenie „nugae meae” („moje błahostki”), pod którym kryją się zarówno elegie, jak i foricenia, stanowi realizację częstego w zbiorach epigramatycznych toposu egzordialnego. Właściwa epigramatom zwięzłość i tematyczna różnorodność łączy się tutaj z ironicznym pomniejszeniem przez autora rangi własnej twórczości. Francuski humanista Nicolas Burbon (de Vendeuvre)26 zatytułował zbiór swoich epigramów po prostu Nugae (Bazylea 1533), akcentując w ten sposób już w tytule pozornie niewiele znaczącą pro-blematykę swych epigramatów. Z myślenia o epigramacie jako o błahym dro-biazgu zrodził się pomysł „fraszki” (wł. frasca)27, oznaczającej dosłownie nie-wielką gałązkę porośniętą drobnymi listkami, przywodzącą skojarzenia z rzeczami i sprawami o małej wadze, których wielość i wewnętrzne zróżnico-wanie zdają się nie poddawać żadnym próbom uporządkowania. Charaktery-styczna dla epigramatu zwięzłość staje się również przedmiotem dialogu poety z książeczką w utworze Klemensa Janicjusza Ad libellum suum:

Aulae gratus eris fortasse, libelle, quod inde, rusticus es quamvis, ipse putare potes, vult longos cyathos, vult prandia longa dapesque aula, breves tunicas et breve carmen amat28.

W  epigramacie twórcy tomu Tristia topika skromności, wynikająca z  uświadomienia sobie własnych wad i  niedoskonałości, została poszerzona o krytycznie potraktowany wątek konwiwialny. Antyteza zarysowana w koń-cowym dwuwersie, rozciągająca się wzdłuż linii wyznaczonej przez opozycję

epigramaty w stylu Marcjalisa, nie naśladując zarazem jego pomysłów” (A. Szastyńska--Siemion, dz. cyt., s. 72).

25 Zob. J. Pelc, Kochanowski…, s. 342. 26 N. Burbon, Nugae – Bagatelles 1533, ed. S. Laigneau-Fontaine, Paris 2008. Por.

epigramat inicjalny Ad doctos, s. 225-227. 27 Zob. S. Graciotti, Fraszki i „fraszki”. Z Padwy do Polski, przeł. T. Ulewicz, [w:]

tenże, Od Renesansu do Oświecenia, t. 1, Warszawa 1991, s. 218-229. 28 K. Janicki, Carmina. Dzieła wszystkie, wyd. i wstępem poprzedził J. Krókowski,

przeł. E. Jędrkiewicz, Wrocław 1966, s. 136. W moim przekładzie: Będziesz być może miła, książeczko, dworowi, choć prosta jesteś, sama możesz się domyślić, że dwór długich pijatyk chce, długich posiłków, krótką natomiast lubi pieśń i krótkie szaty.

Page 11: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

35

dwóch epitetów „długie” – „krótkie”, służy napiętnowaniu upodobania śro-dowiska dworskiego do niekończących się uczt i  pijatyk, podczas których zainteresowaniem biesiadników mogą cieszyć się tylko drobne utwory literac-kie.

Początek prywatnej, jak utrzymuje Stanisław Łempicki, „antologii biesiad-nej, natchnionej nieomylnie przez konwiwializm starożytności”29, stanowi otwierające zbiór łacińskich fraszek Kochanowskiego foricenium Ad Petrum Myscovium, którego oś konstrukcyjną wyznacza oppositum Marcjalisowego neologizmu:

Qui cenare domi Musas adeoque poetam ipsum, Myscovi non reticende, vetas, accipe iure tuis foricenia debita mensis, non Aganippaeo fonte, sed hausta cado. Haec mihi, dum violae regnant, dum pocula spumant, corniger occulta dictat in aure deus. Queis horam neque tu meliorem impende legendis: inter vina volunt ebria scripta legi30.

Wielobarwny obraz antycznej uczty zjawia się przed oczami czytającego z  całą swą wyrazistością, uchwyconą w  precyzyjnie zwięzłym opisie detalu (suto zastawione stoły, pełne wina puchary, kwiaty we włosach ucztujących, upojony winem, tańcem i śpiewem korowód czcicieli Dionizosa), stanowiąc przedsmak biesiady, na jaką poeta zaprasza każdego czytelnika. Pijany Alki-biades w  wieńcu z  bluszczu (por. 30: In hederam) i  fiołków, z  kolorowymi wstążkami we włosach, zjawia się niespodzianie u Agatona na prawdopodob-nie najbardziej filozoficznej z uczt, jakie znała starożytność, a którą w najdrob-niejszym szczególe przedstawił Platon. Fiołki zdobiące głowy uczestników sympozjonu miały chronić – jak widać, często nieskutecznie – przed zbyt szybkim upiciem się. Opozycja domi – foris, która pojawia się już na samym początku epigramatu, determinuje nie tylko autorskie określenie fraszek pisa-

29 S. Łempicki, Fraszki łacińskie…, s. 415. 30 W przekładzie:

Ty, co w domu ucztować Muzom i poecie samemu wzbraniasz, godzien sławienia, Myszkowski, ucztom twoim właściwe przyjmij foricenia, z dzbana czerpane, nie zaś z Aganippy zdroju. Kiedy królują fiołki, pienią się puchary, rogaty bóg do ucha szepcze mi je skrycie. Czasu na ich czytanie lepszego nie szukaj – pijane wiersze chcą być przy winie czytane.

Cytaty z  łacińskich epigramatów Kochanowskiego podaję na podstawię pierwodruku: I. Cochanovius, Elegiarum libri IV, eiusdem Foricenia, sive Epigrammatum libellus, Cra-coviae 1584.

Page 12: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

36

nych po łacinie, ale współtworzy także umiejętnie stonowaną laudację Mysz-kowskiego, którego hojnej i serdecznej gościnności foricenia zawdzięczają swe powstanie. Instrukcja dotycząca sposobu – a  właściwie okoliczności – ich lektury zmniejsza dystans, jaki dzieli poetę-gościa i gospodarza, co sprawia, że znana z epigramatyki Marcjalisa relacja cliens – patronus31, zazwyczaj mocno sformalizowana, ulega u Kochanowskiego nieznacznemu rozluźnieniu. Jako mecenas niemal idealny, na którego zaproszenie zawsze można liczyć, jest Myszkowski czołowym reprezentantem pozytywnie waloryzowanej sfery foris, związanej z ucztowaniem w gronie przyjaciół z dala od domowych trosk i nie-pokojów.

Niemal dokładnie w połowie zbioru foriceniów Kochanowski w epigrama-cie Ad lectorem (64) powraca do przeciwstawienia domi – foris cenare, przypo-minając czytelnikowi raz jeszcze znaczenie ukutej przez siebie nazwy:

Si quid in hoc, lector, deprendes forte libello naturam tituli non redolere sui. Non haec culpa mea est, qui nullo segnior adsum ad cenam, si quis me sibi forte vocet. Sed magis accusandi ii sunt, qui soepe vocari quaerentem medio praeteriere foro. Nam cenare domi et foricenia scribere tantum est ac si ad aquae cyathos ebria verba sones32.

W ironiczny i niepozbawiony subtelnego dowcipu sposób przenosi poeta odpowiedzialność za odstępstwo od problematyki sygnalizowanej przez tytu-łowe foricenia na towarzyszy, którzy nie kierują pod jego adresem zaproszeń na, skromne nawet, uczty. Jak w tej niewątpliwie uciążliwej dla twórcy bie-siadnych fraszek sytuacji pisać epigramaty o  ucztowaniu poza domem? Jak wysławiać łaskawość mecenasa, który nie powinien pozwolić, by poetycki talent marniał nad kubkiem wody w  nieznośnym osamotnieniu (82: Ad Petrum Myscovium)? Jak wespół z  przyjaciółmi śpiewać o  ciężkiej chorobie miłości (24: Ad Faustum) czy winem odpędzać troski i zmartwienia (15: In Bacchum)? Opuszczony przez druhów i pozostawiony samemu sobie na środku

31 Zob. J.P. Sullivan, Martial. The Unexpected Classic. A Literary and Historical Study, Cambridge 2004, s. 15-21.

32 W przekładzie:Jeżeli w tej książeczce znajdziesz czytelniku coś, co do jej tytułu wcale nie pasuje, nie moja to jest wina – nikt ode mnie chętniej na ucztę nie przybywa, gdy mnie ktoś zaprosi. Raczej tych trzeba winić, którzy mnie na środku rynku mijali, chociaż zaproszenia chciałem. W domu bowiem ucztując, foricenia pisać, to pijackie piosnki przy kubku wody śpiewać.

Page 13: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

37

rynku („medio foro”) poeta – a zatem w upragnionej przestrzeni foris, poza domem – jest zmuszony dzielić wszelkie niedogodności życia parazyta, wyglą-dającego stale zaproszeń na biesiadę.

Zupełnie osobną kwestię stanowi sposób kreacji przez Kochanowskiego osoby mówiącej w poszczególnych utworach zbioru, a zarazem ich bohatera, którego poeta obdarzył całkiem ciekawą i barwną biografią. Foriscenius i ceni-peta to maska, pod którą występuje najczęściej, choć uczty tylko do pewnego stopnia wyznaczają rytm jego życia. Jak słusznie zauważył Łempicki, persona loquens w epigramatach Kochanowskiego to poeta-klient, parazyt, jakich wielu pojawia się na kartach komedii Plauta czy Terencjusza, a wreszcie renesansowy wariant chudego literata, który by wyżyć z pióra, musi wielokrotnie zabiegać o  łaskę i  wsparcie wpływowych mecenasów. W  zakończeniu epigramatu Kochanowski powraca do antytetycznej pary domi cenare – foricenia, która staje się podstawą dla puenty, raz jeszcze uwydatniającej niemożność pogodze-nia ze sobą tych dwóch sprzecznych porządków, a więc ucztowania w domu i pisania foriceniów.

Topika związana z biesiadowaniem przybiera często postać wproszenia się poety na ucztę. Zwięźle zamyka ją Katullusowa fraza „cenabo apud te” („uczto-wać będę u ciebie”), za pomocą której poszukujący dogodnej okazji do stoło-wania się poza domem cenipeta stawia przyszłego gospodarza przed powziętą decyzją, zapowiadając mu swe przybycie i  oczekując serdecznego przyjęcia. Dokładnie z taką sytuacją mamy do czynienia w foricenium wieńczącym zbiór łacińskich epigramatów Kochanowskiego Ad Andream Patricium (122):

Cenabo, Patrici diserte, apud te, sed cenam volo non Catullianam, cuius lex datur haec ibi Fabullo, ut secum adferat id, quod est lubenter. At tu scito me a symbolum venire atque ex parte mea ad tuam culinam unas ferre modo esuritiones33.

Poeta nie tylko wprasza się na uczę do Andrzeja Patrycego, ale – jakby tego było mało – stawia przyszłemu gospodarzowi warunki, otwierając w ten spo-sób przestrzeń literackich odniesień. Intertekstualna gra z pieśnią Katullusa

33 W przekładzie:Będę, wymowny Patrycy, ucztować u ciebie, nie chcę zaś Katulla uczty, który warunek dał Fabullusowi, by wziął ze sobą, co najchętniej jada. Wiedz, że bez składki do ciebie przybędę i do twej kuchni od siebie przyniosę

jedynie głodu wielkiego uczucie.

Page 14: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

38

(XIII 1-5)34 toczy się tutaj jednocześnie na kilku poziomach znaczeń. Na plan pierwszy wysuwa się wykorzystanie przez Kochanowskiego tego samego metrum, co piewca Lesbii (jedenastozgłoskowiec falecejski), a także twórcze opracowanie inicjalnej frazy, odwracającej sytuację zarysowaną w naśladowa-nym wierszu, w którym poeta występuje w roli gospodarza (Katullus: „cenabis apud me” – Kochanowski: „cenabo apud te”). W oparciu o wypowiedź Cyce-rona dotyczącą formułowania złośliwych uwag pod adresem rozmówcy (De oratore II 246)35 można stwierdzić, że omawiana fraza funkcjonowała jako ogólna formuła zaproszenia, której znaczenie modyfikowała dopiero postać czasownika i dlatego cenabo łączono przeważnie z wpraszającym się na biesiadę pieczeniarzem. Relację poeta – gospodarz (a w tej roli ma wystąpić przyjaciel Kochanowskiego, Andrzej Patrycy Nidecki) cechuje z pewnością serdeczność i życzliwość, choć autor – inaczej niż podkreślający swą zażyłość z Fabullusem Katullus – posługuje się dość konwencjonalnym epitetem disertus, który w innym tekście odnosi również do Piotra Kostki (102). Pojawiająca się w fori-cenium zapowiedź, że poeta przybędzie na ucztę bez składki, a przyniesie ze sobą tylko nienasycony głód, jeszcze bardziej zbliża go do gospodarza z pieśni Katullusa (samego autora), który dysponuje na własność jedynie sakiewką pełną pająków („plenus sacculus est aranearum”).

34 Por.: Cenabis bene, mi Fabulle, apud me paucis, si tibi di favent, diebus, si tecum attuleris bonam atque magnam cenam, non sine candida puella et vino et sale et omnibus cachinnis.

W przekładzie:Zjesz u mnie dobrze, Fabullusie miły, byle ci bogi na czas poszczęściły;więc przynieś wina, jadła ile zdołasz,piękne dziewczyny ze sobą przyprowadź,weź szczyptę soli i szczyptę humoru.

Cyt. za: Katullus, dz. cyt., 252-253. Zob. też: Ch. Nappa, Place Settings: Convivium, Contrast, and Persona in Catullus 12 and 13, „The American Journal of Philology” 1998, nr 3, s. 385-397.

35 Zob. „Ergo haec, quae cadere possunt in quos nolis, quamvis sint bella, sunt tamen ipso genere scurrilia; ut iste, qui se vult dicacem et me hercule est, Appius, sed non numquam in hoc vitium scurrile delabitur. «Cenabo – inquit – apud te», huic lusco familiari meo, C. Sextio; «uni enim locum esse video»”. W przekładzie: „A zatem takie żarty, które mogą dotknąć kogoś, w kogo nie chcesz uderzyć, choćby były znakomite, są jednak już błazeńskie ze swej natury. W ten sposób chciał być złośliwym Appiusz (a jest on rzeczywiście złośliwcem), lecz często popadał we wspomniany błąd błazeństwa: powie-dział mianowicie memu znajomemu, ślepemu na jedno oko Gajuszowi Sekstiuszowi: «Zjem u  ciebie, gdyż widzę, że masz miejsce dla jednego» (Marek Tulliusz Cyceron, O mówcy, przeł., wstępem i komentarzami opatrzył B. Awianowicz, Kęty 2010, s. 422-425).

Page 15: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

39

W podobny sposób posługuje się Kochanowski topiką wpraszania się na ucztę, tym razem przy użyciu sformułowania „cras cenare volo apud te” w fori-cenium Ad Adrianum (112):

Quid condicta sit, Adriane, cena in libris veterum rogas subinde. Hoc ut percipias et assequare, cras cenare volo, Adriane, apud te36.

Tajemniczo brzmiąco określenie „condicta cena” („umówiona uczta”)37 nie daje spokoju Adrianowi, który poszukuje znaczenia enigmatycznej frazy w księgach starożytnych autorów. To niemal naturalny odruch każdego huma-nisty czasów Kochanowskiego, by w dziełach antycznych mistrzów wynajdy-wać uzasadnienie dla twórczości poetyckiej. Poeta jednak zdaje się czynić wyrzuty Adrianowi z tego powodu, a przecież przyjaciel postępuje dokładnie tak samo jak on, gdy wertując i  uważne czytając łacińską poezję, wynalazł „ucztę na sposób Katullusa” („cena Catullina” z foricenium do Andrzeja Patry-cego). Lektura staje się wobec tego nieodzownym składnikiem biesiady, której użycza cennych inspiracji zarówno w zakresie res (idei, tematów i motywów związanych z  ucztowaniem, zwłaszcza w  przypadku greckiego sympozjonu i łacińskiego convivium), jak i verba (sposobów mówienia o uczcie). O tym, że nie jest to zbyt daleko idące skojarzenie, przekonuje znana bajka Biernata z Lublina Kto miłuje księgi, nie miewa teskności, w której pogrążony samotnie w lekturze bohater przebywa na uczcie, podejmowany przez starożytnych auto-rów:

[…] Nigdy ja nie sam: Zawżdy częstą biesiadę mam; Teraz-ciem oto sam został, Gdym ciebie przed sobą uźrzał38.

„Umówiona uczta”, jak sama nazwa wskazuje, cechowała się oprócz uzgodnionego terminu i  miejsca również tym, że każdy z  jej uczestników przynosił coś ze sobą. Pamiętając o  obrazie poety wyczekującego niemal

36 W przekładzie:Czym jest, Adrianie, umówiona uczta, w dawnych autorów księgach ciągle szukasz. Abyś to dobrze pojął i zrozumiał – jutro u ciebie ucztuję, Adrianie.

37 Por.: „ad cenam aliquo condictam foras” (Plautus, Menaechmi I 2,124); „velut ad subitam condictamque cenulam invitare se populum” (Suetonius, Claudius 21,4).

38 Biernat z Lublina, Kto miłuje księgi, nie miewa teskności, [w:] Patrząc na rozmaite świata tego sprawy. Antologia polskiej poezji renesansowej, oprac. J. Sokołowska, Warszawa 1984, s. 25.

Page 16: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

40

zewsząd zaproszenia na ucztę, a w razie jego braku wpraszającego się na nią samemu, trudno przypuszczać, że i  tym razem będzie inaczej. Aby „wytłu-maczyć” Adrianowi, na czym polega uzgodniona uczta, poeta zapowiada na dzień następny swe przybycie. Lekturze ksiąg antycznych pisarzy i  związa-nemu z nią intelektualnemu namysłowi trzeba przeciwstawić realność kon-kretu w postaci obowiązków gospodarza. Na potrzeby puenty i  zachowania spójności w kreacji głównego bohatera foriceniów Kochanowski celowo zawęża zakres znaczeniowy omawianego określenia biesiady, by oznaczał on zaledwie wstępne porozumienie zainteresowanych osób („condicere aliqui ad cenam” to ‘zapowiedzieć się / wprosić na biesiadę’). Im mniej szczegółów zostanie uzgodnionych, tym większe prawdopodobieństwo, że główny cel parazyta zostanie osiągnięty.

W foricenium Ad Ibycum (56) sytuacja zaproszenia na ucztę podczas bie-siady, a nawet pijatyki („inter bibendum”), które przyjaciel kieruje do poety słowami: „chcę, byś jutro u mnie wieczerzał, najdroższy Janie” („Cras, Iane mellitus, volo / cenes apud me”), została wzięta w ironiczny nawias, jako że już w pierwszym wersie zasygnalizowana została możliwość sennego złudzenia. Zabieg ten uprawdopodabnia dalszy ciąg wydarzeń. Przyszły gospodarz zapo-mniał bowiem o zaproszeniu, choć poeta zdążył się już zapewne oswoić z myślą o uczcie u Ibika.

W krótkich inskrypcjach rozsianych równomiernie przez poetę w całym zbiorze „łacińskich fraszek” Kochanowski wielokrotnie powraca do opozycji domi – foris, która dała początek pojęciu foricenium. W epigramacie Ad Fabul-lum (32) pobrzmiewa skarga na brak zaproszeń na ucztę, co nie sprzyja two-rzeniu utworów o biesiadzie poza domem:

 Tarde procedunt foricenia nostra, Fabulle. Quid mirum? Cenat saepe poeta domi39.

Warto tutaj odnotować na marginesie zbieżność – być może nieprzypad-kową – imienia adresata tekstu z Fabullusem, którego znamy z pieśni Katul-lusa. Któż bowiem inny od tej postaci, zaproszonej przez Kochanowskiego ze świata odległej tradycji literackiej, może lepiej zrozumieć trudne położenie skazanego na samotne wieczerze poety?

W  foricenium Ad Naevolum (67) występują wszystkie trzy wspomniane powyżej elementy konwiwialnej rzyczywistości, odbitej niczym w zwierciadle w łacińskich epigramatach Kochanowskiego, a mianowicie antytetyczna para domi – foris cenare, zaproszenie na ucztę („vocatio ad cenam”), które znikąd się nie pojawia, i tworzenie okolicznościowych epigramów:

39 W przekładzie:Me foricenia z trudem powstają, Fabullu. Cóż dziwnego? Poeta często jada w domu.

Page 17: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

41

Scribere me semper foricenia, Naevole, cogis, invitas numquam; sic domicenia erunt40.

Imię adresata tekstu pochodzi tym razem z epigramatów Marcjalisa (II 46, III 71, III 95, IV 84), a opozycja semper – numquam dodatkowo wyostrza celną puentę. „Wątpliwa uczta” stanowi z kolei temat epigramatu Ad Nicolaum Firleum (76):

Ad cenam invitas me, Firleu, deinde sopori te das; haec dubia est cena procul dubio41.

Jak wykazała Zofia Głombiowska, wykorzystaną przez Kochanowskiego frazę „cena dubia” należy czytać w  kontekście fragmentu komedii Formion Terencjusza oraz satyry II 2 Horacego42. Dzięki rekontekstualizacji możliwe jest bowiem uchwycenie nowego znaczenia pojęcia „wątpliwej uczty”, której wątpliwy charakter ma za każym razem inną przyczynę: w przypadku Teren-cjusza nazbyt suto zastawiony stół uniemożliwia biesiadnikowi zdecydowanie się na którąś z potraw, u Horacego ucztujący choruje z przesytu, a u Kocha-nowskiego zostaje niespodziewanie opuszczony przez gospodarza, który zamiast konwiwialnego „współ-życia” („con-vivium”) czy „współ-picia” („con--bibium” – zob. 12: In covivium) wybrał, ku zaskoczeniu zaproszonych gości, nocny spoczynek.

Uczta, która trwa na kartach Foriceniów, wymyka się wszelkim, ogranicza-jącym ją do jednego tylko aspektu, epitetom. Określenia typu „umówiona” czy „wątpliwa” wydobywają na potrzeby konkretnego epigramatu dokładnie ten odcień znaczeniowy, który na krótką chwilę przykuł uwagę poety-biesiad-nika, dostarczając materiału dla zabawnej puenty. To okazała i suta uczta, na której – zgodnie z opisem Katullusa (XIII 3-5) – oprócz pięknej dziewczyny nie brakuje również wina, dowcipu i  śmiechu. Renesansowi biesiadnicy, a  wśród nich także Kochanowski, wskrzeszają tradycję sympozjonu (filozo-ficzne intermedium towarzyszące biesiadzie) i rozpoczynającego się po zacho-dzie słońca convivium. W  epigramacie Ad Vectium (86) tytułowy bohater przedstawia się jako „cień Filipa”43. Zaproszony na ucztę w starożytnym Rzy-mie gość miał prawo przyprowadzić ze sobą towarzysza, określanego mianem

40 W przekładzie:Wciąż mi każesz, Newolu, pisać foricenia, lecz nie zapraszasz nigdy – stąd więc domicenia.

41 W przekładzie:Na ucztę mnie zapraszasz, Firleju, a potem spać idziesz – bez wątpienia uczta to wątpliwa.

42 Zob. Z. Głombiowska, dz. cyt., s. 105.43 Por: Quis te invitavit, Vecti? Venio umbra Philippi.

Recte est: umbrae igitur pro dape nidor erit.

Page 18: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

42

umbra, który zasiadał tuż za „pełnoprawnym” biesiadnikiem na triclinium (sofie przeznaczonej dla trzech osób)44. Okoliczność tę zręcznie wykorzystał Kochanowski w  puencie: niematerialnemu i  ulotnemu cieniowi zostanie podany w czasie uczty „cień” potraw, a więc ich zapach, rozbudzający apetyt i drażniący powonienie.

Ujmując rzecz ogólnie, można powiedzieć, że pojęcie domicenium w epi-gramatyce Marcjalisa ewokuje negatywne konotacje, zaś jego odpowiednik (foricenium) łączy się najczęściej z wartościowanym pozytywnie przebywaniem poza domem. Sfera foris to dla Kochanowskiego niemal wyłącznie miejsce ucztowania, co wcale nie oznacza, że zamyka się ono w  czterech ścianach (zazwyczaj pałacowych komnat). W o wiele bardziej ambiwalentne znaczenia wyposażył Marcjalis frazę domi cenare45, gdyż ucztowanie w domu może stać się przejawem wolności i niezależności, jak w epigramacie Ad Maximum (II 53):

Vis fieri liber? Mentiris, Maxime, non vis: sed fieri si vis, hac ratione potes. Liber eris, cenare foris si, Maxime, nolis, Veientana tuam si domat uva sitim,si ridere potes miseri chrysendeta Cinnae, contentus nostra si potes esse toga46. (w. 1-6)

Uwagę zwraca wprowadzenie dodatnio waloryzowanego domicenium poprzez negację drugiego elementu omawianej pary: „będziesz wolny, Mak-symie, jeśli nie będziesz chciał ucztować poza domem” („cenare foris nolis”). Tworząc opozycyjny termin dla Marcjalisowego pojęcia ‘uczty domowej’, Kochanowski doskonale zdawał sobie sprawę z jego wieloznaczności i uwikłania

W przekładzie:Kto cię prosił, Wekcjuszu? Jam cieniem Filipa. Dobrze! Cień zamiast potraw ich zapach dostanie.

44 Zob. I.G. Giacosa, A Taste of Ancient Rome, trans. by A. Herklotz, foreword by M.T. Simeti, Chicago 1994, s. 19-25.

45 Zob. K. Stawecka, O  „Foricoeniach” Jana Kochanowskiego, „Roczniki Humani-styczne” 1979, z. 3, s. 101-103.

46 W przekładzie:Chcesz być wolny, Maksymie? Ani ci to w głowie! Lecz jeśli chcesz naprawdę, słuchaj, co ci powiem:Stołuj się zawsze w domu, nie licz na gościnę, Pragnienie gaś wejenckim, pospolitym winem, Śmiej się z tych, co na złocie tylko jadać mogą, I tak marną, jak moja, zadowól się togą.

(Marcjalis, Epigramy, dz. cyt., s. 39). Por. też: „Invitum cenare foris te, Classice, dicis: / si non mentiris, Classice, dispeream” (II 69,1-2). W przekładzie: „Powiadasz, że niechęt-nie poza domem jadasz; / jeśli jednak, Klasyku, nie kłamiesz, niech zginę!”

Page 19: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

43

w nie dające się tak łatwo pogodzić antynomie. Foricenium, a więc bycie nie u siebie, pozostaje nieustannie uzależnione od łaski i dobrej woli mecenasa, których świadomość może niekiedy ciążyć ucztującemu poecie. Ucztowanie poza domem, a zwłaszcza stale u tego samego patrona prowadzi bowiem z cza-sem do skrępowania osobistej wolności biesiadnika, w tym również swobody twórczej, siecią zobowiązań i zależności wobec łaskawego gospodarza, któremu trzeba co jakiś czas okazywać wdzięczność i  zabiegać o  jego przychylność. Kochanowski, tak bardzo wrażliwy na punkcie własnej godności i niezależno-ści, również artystycznej (czego doskonałym przykładem jest oppositum pojęcia Marcjalisa), tylko w dwóch epigramatach tworzy postać osoby mówiącej, która w subtelny sposób zdobywa się na krytyczny dystans wobec przestrzeni foris z całym zapleczem jej negatywnych uwarunkowań. Postacią tą jest w obu przy-padkach świadomy znaczenia swej literackiej działalności poeta, wyróżniony spośród ludzi kapłan Muz.

W przybierającym formę osobistego wyznania epigramacie Ad Musas (57) udziela Kochanowski głosu poecie-uciekinierowi ze świata helikońskiej idylli, do której twórca przenosi się w chwili natchnienia, by wieść niekończące się rozmowy z „wychowankami lesistego Helikonu” (określenie Muz zaczerpnięte zostało z Owidiuszowych Fasti IV 193):

Vester ego, o vester, nemorosi Heliconis alumnae, tran<s>fuga me assuetis sistere quaero choris,quem non conspicui spes ambitiosa galeri, maiorumve fames ulla momordit opum,ut cuperem avelli nobis, ea praemia quaerens, quae stolidum vulgus sola sequenda putat47. (w. 1-6)

Inicjalne (aż dwukrotne) powtórzenie słowa vester podkreśla autentycznie głębokie pragnienie potwierdzenia swej tożsamości poetyckiej, rozproszonej wśród śmiechów i wrzasków ucztujących współtowarzyszy. To pokorna prośba i zarazem wyraźna deklaracja przynależności do przetworzonego literacko świata poezji (pojawiający się już u Hezjoda obraz Muz przebywających na stokach Helikonu), którego porzucenie wymusiła na poecie rzeczywistość powinności wobec mecenasów. Aluzja do Horacjańskiego toposu „odi profanum vulgus” (Carmen III 1,1) podkreśla różnicę poglądów i oczekiwań poety oraz środowi-

47 W przekładzie:Waszym ja zbiegiem, waszym, córy Helikonu, lecz do znanego pragnę powrócić orszaku. Nie zwiodła mnie nadzieja próżna kapelusza, ani majątków jeszcze większych żadna żądza, bym rozstać chciał się z wami, szukając tych nagród, które, jak sądzi głupi tłum, zdobywać trzeba.

Page 20: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

44

ska, w którym przyszło mu przebywać. Wyznanie, jakie uczynił, bierze swe źró-dło prawdopodobnie z próby rozliczenia się z dotychczasowymi zaniedbaniami względem odkładanej zapewne wielokrotnie na bok twórczości poetyckiej.

Uzasadnienia dla ucieczki od Muz dostarcza obraz poety skrępowanego więzami miłości i etycznej doskonałości Myszkowskiego:

Sed me Myscovii tulit arcta compede virtus et longe nostris maior amor meritis.Duxerim ut esse nefas, curis dum carpitur ille, otia me interea dulcia velle sequi.Spero equidem fore, ut optatum tandem ille laborum finemque inveniat, praemiaque ampla ferat.Me quoque tum sacris abreptum condite lucis, vestra ante ora, Deae, vivere amemque mori48. (w. 7-14)

Do prywatnego wyznania, wypowiadanego przed Muzami, wprowadził poeta elementy enkomiastyczne, a pochwała mecenasa stała się częścią znacz-nie bardziej rozbudowanej recusatio. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Myszkow-ski został ukazany w tym epigramie nie tyle jako kapryśny mecenas, ile raczej serdeczny przyjaciel, który akurat znalazł się w potrzebie. Być może antyno-mię, jak się tutaj wyraźnie rysuje: albo przebywanie przy boku opiekuna, albo zajmowanie się poezją, przezwyciężyć jest w stanie jedynie twórczość, w której zagości osoba Myszkowskiego, zaproszona przez poetę – a  zatem zupełnie odwrotnie niż w rzeczywistości – do literackiego świata, a miejsce wyklucza-jącej alternatywy zajmie łącząca wszystkie zmienne koniunkcja. Ucieczka ze stoków Helikonu, świadomość porzucenia cór Zeusa, ale również wyznanie niemożności powrotu w święte gaje z powodu mecenasa potrzebującego poety. A zatem znów zdrada Muz? Raczej odroczenie powrotu, jak można sądzić na podstawie zakończenia foricenium, poetyckiej suplikacji, w  którym słowo vestra zamyka całość zręczną klamrą językową: wasz zbieg (transfuga to również ‘zdrajca’ czy ‘odstępca’) pragnie cieszyć się waszym obliczem, boginie.

W  zupełnie innej tonacji, o  wiele bardziej adekwatnej wobec biesiady, wprowadził Kochanowski tematykę prywatnej filozofii życiowej w epigramacie Oraculum (80):

48 W przekładzie:Lecz mnie więzami pęta cnota Myszkowskiego i jego miłość większa niż moje zasługi. Za grzech uznałbym wtedy, gdy gryzą go troski, pragnienie podążania za słodkim spokojem.Mam nadzieję, że znajdzie jednak pożądany kres trudów i obficie będzie nagrodzony. Wtedy, boginie, w święte gaje mnie porwijcie, gdyż przed obliczem waszym żyć chcę i umierać.

Page 21: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

45

Iane, sacerdotem Musarum te esse memento, nec tibi praeterea fas ullos quaerere divos,quorum sacra colas. Bifidi spem pone galeri, nam Sophiae addictus studiis parvoque beatus, ut nec habebis opes, ita nec curabis habere.

Słowa płynące z wyroczni, zapewne Apollina, którym nadano charakter dowcipnej przepowiedni, stanowią wariację na temat z jednej strony poważnie potraktowanych powinności poety jako kapłana Muz, a zatem osoby kontak-tującej się bezpośrednio ze sferą poetyckiego sacrum, z drugiej zaś żartobliwie skomentowanej w  konkluzji epigramu filozofii złotej mierności. Zabawne memento nie pozwala zapomnieć, być może niekiedy zbytnio zainteresowa-nemu ucztowaniem, poecie o jego obowiązkach względem Muz.

Biesiadzie w łacińskich fraszkach Kochanowskiego towarzyszy nieodstępna jak cień poezja. W programie znanych ze starożytności uczt śpiew upojonych winem biesiadników i tworzenie wierszy pod wpływem radosnego czasu zaj-mowały miejsce szczególne. Spontaniczna, okolicznościowa twórczość konwi-wialna była probierzem towarzyskiej i literackiej ogłady ucztujących. Kocha-nowski, który uczynił foris cenare motywem przewodnim swego łacińskiego zbiorku epigramatów, wielokrotnie przenosi sensualistyczną frazeologię zwią-zaną z takimi wymiarami uczty, jak smakowanie potraw czy pojenie się winem, na kwestie związane z poezją. W foricenium Ad Aulum (61) pojawia się suge-stywny obraz „smakowania” Muzy:

Tollis in astra meos versus certareque priscis indicio videor vatibus, Aule, tuo. Tollis in astra dapes et quo tibi nomine multum debemus vel non, Aule, vocatus ades. Candidus, Aule, vir es, sed candidus hoc quoque fare: Musa tibi sapiat an mea cena magis?49

Epigramat odznacza się opracowaną w najmniejszym szczególe organizacją retoryczną. Z geometryczną precyzją posługuje się tutaj Kochanowski każdym słowem. Zmiana chociażby jednego z nich mogłaby zburzyć tę konstrukcję niczym domek wzniesiony z  kart. Liczne paralelizmy leksykalne i  syntak-tyczne, współtworzące dwie struktury anaforyczne, uwydatniają staranność kompozycji. Jak pamiętamy, Scaliger uwzględniał w swoich rozważaniach nad

49 W przekładzie:Do gwiazd wynosisz, Aulu, me wiersze – twym zdaniem zdaję się iść w zawody z dawnymi wieszczami. Do gwiazd wynosisz, Aulu, uczty, za co wdzięczny wielce ci jestem, nawet jeśliś nieproszony. Szczery jesteś, Aulusie, lecz szczerze to powiedz: moja Muza czy uczta bardziej ci smakuje?

Page 22: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

46

epigramatem możliwość wyprowadzenia puenty w postaci konkluzji otrzymy-wanej z  dwóch przesłanek czy też sformułowań, które mogą zostać za nie uznane. W podobny sposób tworzy swe foricenium Kochanowski. Dwa wyra-żenia anaforyczne pełnią funkcję terminu średniego w przesłankach. Jest nim schematyczna i oparta na figurze hiperboli laudacja („tollis in astra”), która w  pierwszym przypadku odnosi się do twórczości poety, w  drugiej zaś do urządzanej przez niego uczty. Trzeba zaznaczyć, że nieczęsty to obraz domice-nium na kartach foriceniów, w  którym poeta występuje w  roli gospodarza biesiady. Odnotujmy również, że nie bez znaczenia pozostaje imię podejmo-wanego przez poetę, i podejrzewanego o brak szczerości, gościa. Wywodzi się ono bowiem z greckiego słowa aulos, a więc ‘flet’, ‘piszczałka’, lub też – i ten kontekst znaczeniowy jest tutaj ważniejszy – od łacińskiego aula (‘dwór’). Aulus bowiem to negatywny typ dworzanina, rodzaj antywzoru, który pochleb-stwem usiłuje wprosić się na ucztę – sytuacja jakby wprost wyjęta z  dzieła Petroniusza. Głodny i zmęczony podróżą po Kampanii Enkolpiusz uciekł się do schlebiania poecie, aby otrzymać zaproszenie na posiłek. Po zaspokojeniu głodu spotkał się z gorzkim wyrzutem swego przyjaciela i towarzysza podróży, Askykultusa. Obaj bohaterowie nie spodziewali się wówczas, że kapryśna wola narratora skieruje ich kroki na ucztę Trymalchiona, która w znaczący sposób odmieni ich myślenie o biesiadzie. Tymczasem Kochanowski przypiera swego gościa do muru ostro zarysowaną w postaci alternatywy puentą, którą zaraz łagodzi przez pytanie, w jakie ją wpisuje, wybierając w walce z dworską hipo-kryzją pogodną ironię zamiast mało efektownego moralizowania na temat roli parezji w życiu etycznym człowieka. I jeszcze rzecz najważniejsza: metaforyka „smakowania Muzy”. Jak gospodarz zastawia stoły dla zaproszonych gości (a także ich „cieni”), tak autor poezji częstuje czytelników swoimi tekstami, pozwalając, by do woli rozkoszowali się, w zależności od gustu, smakowito-ściami stylu i  kompozycji. „Smakowanie Muzy” odsyła do zmysłowego doświadczenia lektury, w trakcie której literacki utwór sprawia czytelnikowi--biesiadnikowi swym smakiem, sposobem doprawienia i  podania odrobinę przyjemności.

W podobnej sferze znaczeń sytuuje się obraz upojonego Muzami poety50, jaki wieńczy opis uczty w foricenium Ad Heliodorem (74):

Heliodore, fides esset si incerta palati et falli sensus posse aliquando putem,quae tu vina vocas, latices ego dicere fontis ausim, quem volucris pes patefecit equi

50 Interesujące konteksty dla tego epigramatu i wynikłe z nich możliwości interpre-tacyjne omawia: M. Szczot, „Foricoenia” Jana Kochanowskiego – w  kręgu gatunkowej i tematycznej „varietas”, [w:] Klasycyzm. Estetyka – doktryna literacka – antropologia, red. K. Meller, Warszawa 2009.

Page 23: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

47

olim summo Helicone, ita Musis ebrius a te discedo semper carminibusque tumens51. 

Zgodnie z  charakterystyczną dla epigramatu logiką zwięzłości wszelkie środki językowe powinny służyć kondensacji znaczeń. Ta reguła antycznej poetyki w omawianym foricenium Kochanowskiego znajduje swą praktyczną realizację. Kilka pociągnięć pióra, zarysowane pośpiesznie kontury obiektów fizycznych – źródło, skrzydlaty rumak i wzgórze Helikonu – muszą wystarczyć czytelnikowi do odtworzenia w wyobraźni całej scenerii upragnionego przez poetę miejsca. A wszystko to pod wpływem uczty wydanej przez tego, który ma być „darem Heliosa”. Powraca tu przyświecające powstawaniu foriceniów przekonanie o tym, że dopiero „wino czyni poetą”, wyrażone expressis verbis w epigramacie Ad Petrum (78): „vinum est poetas, quod facit” (w. 5), a poja-wiające się – co szczególnie interesujące – w kontekście mitycznej opowieści o uderzającym kopytem w skałę Helikonu Pegazie, uznanej jednogłośnie przez autora za „czyste fraszki, czyste bajki” („Nugae profecto sunt merae / meraeque […] fabulae”; w. 1-2). Poeta kwestionujący literackie, a zatem piękne i tylko czasem prawdopodobne, zmyślenie budzi zainteresowanie tym bardziej, że jest to zazwyczaj pierwszy etap powoływania do istnienia nowej fikcji, która nie znosi próżni. Nie sposób milczeniem pominąć użytego przez twórcę epitetu merus (‘niezmieszany’), łączącego się w naturalny sposób z mówieniem o winie. Uważne śledzenie znaczeń pozwala odtworzyć twórczy sposób wiązania przez Kochanowskiego danych rzeczy ze słowami: o  winie mówić można jedynie językiem wina.

I by zamknąć ten rozrastający się przypis, wspomnieć wypada o tytułowym Piotrze. Kim może być ta tajemnicza postać, której poeta wyjawił własną genezę natchnienia poetyckiego? W grę wchodzi oczywiście Piotr Myszkowski, adresat zbioru łacińskich epigramatów i ich pierwszoplanowy bohater – pomi-nięcie nazwiska mecenasa podkreśla niewątpliwie zażyłość poety z  ważnym dostojnikiem państwowym – albo Piotr Rojzjusz, którego autor obdarował aż trzema foriceniami (33, 53, 75). A może epigramat powstał z myślą o obu Piotrach: Myszkowskim, by w zabawny sposób przypomnieć mu o obowiąz-kach mecenasa, i Rojzjuszu, by przyjął i jako poeta rozsławił prywatną mito-logię sympotyczną Kochanowskiego.

W  foricenium adresowanym do Heliodora wino stało się sprowadzającą natchnienie poetyckie wodą ze zdroju Hippokrene; po uczcie poeta wychodzi

51 W przekładzie:Jeśliby podniebieniu nie ufać i gdybym sądził, że zmysły mogą mylić, Heliodorze, to, co zwiesz winem, wodą nazwałbym ze źródła, które lotnego konia wybiło kopyto na Helikonu szczycie, tak Muzą pijany i pieśniami brzemienny od ciebie wychodzę.

Page 24: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

48

od przyjaciela upojony Muzami oraz wypełniony po brzegi, niczym puchar wybornego wina, pieśniami. Konkluzja ta domaga się przywołania zakończe-nia epigramatu Do Piotra, w którym mit Hippokrene został podany w wąt-pliwość, pojawia się natomiast obraz rojących się w piersi poety pod wpływem wina, niczym pszczoły na wiosnę, wierszy, które domagają się utrwalenia przy pomocy pióra. Warto na zakończenie dodać, że spotykamy również w  tym foricenium osobliwy i  niezwykle sugestywny obraz poety obgryzającego z  braku twórczej inwencji paznokcie. Radosna i  obłaskawiona, zapewne winem, ironia nikogo nie oszczędza.

Upojona, tym razem miłością własną, Muza pojawia się w epigramacie Ad Petrum Costecam (102), którego interesujący nas fragment brzmi następująco:

Dum sinis affari nec adhuc mihi episcopus audis, descende in versus, Petre diserte, meos.Non accepturus potius famam ipse daturus, ebria amore sui nostra Thaleia licetmagnifice sese iactet numeroque deorum posse putet meritos inservisse viros52. (w. 1-6)

Foricenium powstało prawdopodobnie w 1574 r. (nominację Piotra Kostki na biskupa chełmińskiego ogłoszono 7 kwietnia53). Muza komedii Talia (z greckiego ‘Rozkoszna’) została włączona przez poetę w topikę afektowanej skromności. Oto bowiem autor ośmiela się prosić Kostkę, by jeszcze nie jako pasterz diecezji chełmińskiej zechciał go łaskawie wysłuchać, a swoją dostojną osobą okrył go sławą, godząc się na przyjęcie jednego z łacińskich epigrama-tów. Za nagły przypływ odwagi poety odpowiada chełpliwa Muza, która, upojona dobrym mniemaniem o  sobie, napędza całą „akcję panegiryczną”, zdejmując z autora odpowiedzialność za zbytnią śmiałość w przemawianiu do kościelnego hierarchy. Upojenie Talii ma jednak niewiele wspólnego z opisa-nymi powyżej przypadkami odurzenia winem czy Muzami. To jedynie stan chwilowego zamroczenia umysłu, z  którego bierze się eksces laudacyjnego epigramatu.

52 W przekładzie:Gdy mi mówić pozwalasz i mnie nie jak biskup słuchasz, wymowny Piotrze, zniż się do mych wierszy, byś sławę nie zyskał, lecz raczej jej udzielił, gdyż moja Talia, własną miłością pijana,chełpliwie się przechwala i sądzi, że w poczet bogów zaliczyć może zasłużonych mężów.

53 O adresacie zob. T. Glemma, Piotr Kostka. Lata młodzieńcze i działalność polityczna, Toruń 1959.

Page 25: Domi et foris cenare... O jednej z gier językowych Jana Kochanowskiego [Domi et foris cenare... On One of Jan Kochanowski's Language Games]

49

Książeczka foriceniów Jana Kochanowskiego to zbiór wielowarstwowy, którego koleje pokłady znaczeń tworzy grecka poezja sympotyczna (głów-nie Anakreont), łacińska epigramatyka konwiwialna (Katullus, Marcjalis), a  także późniejsze nawiązania do niej i  kontynuacje w  Antologii Planudej-skiej. Wykorzystana przez poetę topika domi – foris cenare (tylko do pewnego stopnia pochodna względem opozycji wnętrze – zewnętrze), jak i wszystkie zgromadzone w  zbiorze foricenia, z  trudem poddają się próbie jednoznacz-nego uporządkowania. Cykl Kochanowskiego potwierdza niezwykłą swobodę w  posługiwaniu się przez autora językiem łacińskim. Staranna organizacja retoryczna epigramatów, operowanie różnymi układami metrycznymi, wręcz mistrzowski sposób konstruowania puenty zdradzają pióro poety, który czę-ściej niż w orszaku „brzęczącego” Dionizosa przebywa w towarzystwie klaryj-skiego Apollina.

Omawiając poszczególne epigramaty, próbowałem pokazać liczne modyfi-kacje semantyczne wspomnianej topiki. Zamknąłem je w dość pojemnej zna-czeniowo formule gry językowej, którą Kochanowski prowadzi z  tradycją literacką (tworząc foricenium jako kontrapunkt dla Marcjalisowego domice-nium), z postaciami, jakie pojawiają się na kartach łacińskich fraszek, a także – lub przede wszystkim – z czytelnikiem. Dialektyczne, zarówno w znaczeniu dialogicznego, jak i wzajemnie się dopełniającego, zestawienie obu tych neo-logizmów, pokazuje, że tworzą one dla siebie nawzajem punkty odniesienia, które zwielokrotniają ich możliwe znaczenia. Foricenium, a więc ‘ucztowanie poza domem’ to wreszcie obrazowe (figuratywne, metaforyczne) przedstawie-nie określonego typu, otwartej z założenia na wielość intertekstualnych odnie-sień, inwencji poetyckiej. Rozpoznanie przynajmniej części z nich jest niekiedy konieczne, by nie tyle smakować epigramatyczną Muzę Kochanowskiego, ile móc się nią w pełni delektować.