Top Banner
58 RODZINA V. RICHTHOFEN JASPER FREIHERR V. RICHTHOFEN DIE FAMILIE V. RICHTHOFEN ZWISCHEN GESCHICHTE, TRADITIONSPFLEGE UND GEGENWART. EIN ERFAHRUNGSBERICHT RODZINA V. RICHTHOFEN MIĘDZY HISTORIĄ, PIELĘGNOWANIEM TRADYCJI I TERAŹNIEJSZOŚCIĄ. RELACJA Z DOŚWIADCZEŃ Was bedeutet es im Jahr 2014, Angehöriger einer adligen schle- sischen Familie zu sein? Was bedeutet dies vor allem vor dem Hintergrund, dass deren Güter sich seit nunmehr fast 70 Jahren nicht mehr in Familienbesitz befinden und die Gutshäuser bes- tenfalls noch zum Kulturerbe unseres östlichen Nachbarlandes Polen zählen? Bei den 1945 vertriebenen »ostelbischen« Adelsfa- milien spricht man daher – und auch eher despektierlich – von »Etagenadel«, der »zur Miete« wohnt oder inzwischen vielleicht ein Einfamilienhaus besitzt. Nicht nur das Land, die Herrenhäuser und Schlösser sind 1945 unwiederbringlich als Eigentum verloren gegangen; viele der Gebäude sind heute zerstört. Damit ist dort ein inzwischen sogar rechtlich möglicher Neuanfang der Familien weitgehend ausgeschlossen. Auch die Ausstattungen – Möbel, Bibliotheken, Gemälde und Silber – sind vielfach verschollen oder zerstört. Manches davon befindet sich heute, nicht selten uner- kannt, im Bestand polnischer Museen, anderes – aufgrund von Wappen leicht einer bestimmten Familie zuzuordnen – taucht auf Schwarzmärkten, im Kunsthandel oder bei Ebay wieder auf. Was ist heute also noch übrig vom Glanz jener vergangenen Zeiten? Es ist nicht nur Licht, das zuweilen aus der Vergangenheit bis in die Gegenwart strahlt und mit bestimmten Familiennamen zwang- los verknüpft wird, sondern es findet sich auch der eine oder andere Schatten in den überlieferten Familiengeschichten. Dabei handelt es sich zumeist um dunkle Stellen, die aufgrund von Flucht und Vertreibung – als bis in die Gegenwart an die Nachgeborenen tradiertes Familientrauma und Leitthema der Erinnerungskultur – mitunter bis heute nur mangelhaft ausgeleuchtet und zu Be- wusstsein gebracht sind. Die eingangs gestellte Frage lässt sich vor diesem Hinter- grund nicht für »den Adel in Schlesien« pauschal, sondern nur individuell beantworten. Hier kann und soll daher auch nur ein eher essayistischer und persönlich gehaltener Erfahrungsbericht eines Nachgeborenen gegeben werden, der somit keine unmit- telbaren Bezüge zur einstigen »schlesischen Familienheimat« besitzt. Was ist also in der heutigen Zeit mit dem Tragen eines Co w roku 2014 oznacza być potomkiem rodziny szlacheckiej ze Śląska? A zwłaszcza – co to oznacza w obliczu faktu, iż jej dobra już od niemal 70 lat nie znajdują się w jej posiadaniu, a dwory w najlepszym razie stanowią spuściznę kulturową wschodniego kraju sąsiedzkiego, Polski? Stąd też wśród »wschodniołabskich« rodzin szlacheckich, wypędzonych w 1945 roku, mówi się raczej lekceważąco o »szlachcie z jednego piętra«, która »mieszka w czynszówce« lub już posiada dom jednorodzinny. Ziemia, dwory i zamki w 1945 roku przepadły nieodwracalnie jako własność, lecz także uległy dewastacji. W ten sposób w zasadzie wykluczona jest tam już jakakolwiek odbudowa rodzinnej egzystencji, chociaż dzi- siaj byłoby to prawnie możliwe. Wyposażenie, meble, biblioteki, obrazy i srebra po większej części również zaginęły lub zostały zdewastowane. To i owo można dzisiaj – nierzadko niezidentyfi- kowane – odnaleźć w zbiorach polskich muzeów, to i owo, łatwo rozpoznawalne z racji herbów, pojawia się na czarnym rynku, w handlu sztuką lub na eBay-u. Cóż więc pozostało jeszcze ze świetności minionych czasów? Jednak nie tylko blaski przeszłości, w naturalny sposób zwią- zane z historią niektórych rodowych nazwisk, rozświetlają teraź- niejszość. W przekazach rodzinnej historii można też tu i ówdzie natknąć się na cienie. Chodzi przy tym najczęściej o ciemne miej- sca, które w kontekście ucieczek i wypędzeń – zdarzeń tworzą- cych aż do teraz przekazywaną potomkom rodzinną traumę i dominujący wątek kultury pamięci – niekiedy do dzisiaj są nie- wystarczająco naświetlone i mało obecne w świadomości. W tym kontekście na postawione na wstępie pytanie nie da się odpowiedzieć generalnie w stosunku do »szlachty ze Śląska«, lecz tylko w wymiarze indywidualnym. Dlatego też rozważania niniejsze mają być jedynie rodzajem eseistycznej, osobistej próby zrelacjonowania doświadczeń późnego potomka, który nie dys- ponuje żadnymi bezpośrednimi odniesieniami do niegdysiejszych »śląskich stron rodzinnych«. Jak to więc jest, kiedy w dzisiejszych czasach nosi się szlacheckie nazwisko, które na domiar – jak w moim przypadku – jest stosunkowo dobrze znane?
12

Die Familie v. Richthofen zwischen Geschichte, Traditionspflege und Gegenwart. Ein Erfahrungsbericht. In: M. Bauer, J. Harasimowicz, A. Niedzielenko, J. v. Richthofen (Hg.), Adel in

Apr 29, 2023

Download

Documents

Welcome message from author
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
Transcript
Page 1: Die Familie v. Richthofen zwischen Geschichte, Traditionspflege und Gegenwart. Ein Erfahrungsbericht. In: M. Bauer, J. Harasimowicz, A. Niedzielenko, J. v. Richthofen (Hg.), Adel in

58 RODZINA V. RICHTHOFEN

J A S P E R F R E I H E R R V . R I C H T H O F E N

D I E F A M I L I E V . R I C H T H O F E N Z W I S C H E N

G E S C H I C H T E , T R A D I T I O N S P F L E G E U N D

G E G E N W A R T . E I N E R F A H R U N G S B E R I C H T

R O D Z I N A V . R I C H T H O F E N M I Ę D Z Y H I S T O R I Ą ,

P I E L Ę G N O W A N I E M T R A D Y C J I

I T E R A Ź N I E J S Z O Ś C I Ą . R E L A C J A Z D O Ś W I A D C Z E Ń

Was bedeutet es im Jahr 2014, Angehöriger einer adligen schle-

sischen Familie zu sein? Was bedeutet dies vor allem vor dem

Hintergrund, dass deren Güter sich seit nunmehr fast 70 Jahren

nicht mehr in Familienbesitz befinden und die Gutshäuser bes-

tenfalls noch zum Kulturerbe unseres östlichen Nachbarlandes

Polen zählen? Bei den 1945 vertriebenen »ostelbischen« Adelsfa-

milien spricht man daher – und auch eher despektierlich – von

»Etagenadel«, der »zur Miete« wohnt oder inzwischen vielleicht

ein Einfamilienhaus besitzt. Nicht nur das Land, die Herrenhäuser

und Schlösser sind 1945 unwiederbringlich als Eigentum verloren

gegangen; viele der Gebäude sind heute zerstört. Damit ist dort

ein inzwischen sogar rechtlich möglicher Neuanfang der Familien

weitgehend ausgeschlossen. Auch die Ausstattungen – Möbel,

Bibliotheken, Gemälde und Silber – sind vielfach verschollen oder

zerstört. Manches davon befindet sich heute, nicht selten uner-

kannt, im Bestand polnischer Museen, anderes – aufgrund von

Wappen leicht einer bestimmten Familie zuzuordnen – taucht auf

Schwarzmärkten, im Kunsthandel oder bei Ebay wieder auf. Was

ist heute also noch übrig vom Glanz jener vergangenen Zeiten?

Es ist nicht nur Licht, das zuweilen aus der Vergangenheit bis in

die Gegenwart strahlt und mit bestimmten Familiennamen zwang-

los verknüpft wird, sondern es findet sich auch der eine oder

an dere Schatten in den überlieferten Familiengeschichten. Dabei

handelt es sich zumeist um dunkle Stellen, die aufgrund von Flucht

und Vertreibung – als bis in die Gegenwart an die Nachgeborenen

tradiertes Familientrauma und Leitthema der Erinnerungskultur

– mitunter bis heute nur mangelhaft ausgeleuchtet und zu Be -

wusstsein gebracht sind.

Die eingangs gestellte Frage lässt sich vor diesem Hinter-

grund nicht für »den Adel in Schlesien« pauschal, sondern nur

individuell beantworten. Hier kann und soll daher auch nur ein

eher essayistischer und persönlich gehaltener Erfahrungsbericht

eines Nachgeborenen gegeben werden, der somit keine unmit-

telbaren Bezüge zur einstigen »schlesischen Familienheimat«

be sitzt. Was ist also in der heutigen Zeit mit dem Tragen eines

Co w roku 2014 oznacza być potomkiem rodziny szlacheckiej ze

Śląska? A zwłaszcza – co to oznacza w obliczu faktu, iż jej dobra

już od niemal 70 lat nie znajdują się w jej posiadaniu, a dwory

w najlepszym razie stanowią spuściznę kulturową wschodniego

kraju sąsiedzkiego, Polski? Stąd też wśród »wschodniołabskich«

rodzin szlacheckich, wypędzonych w 1945 roku, mówi się raczej

lekceważąco o »szlachcie z jednego piętra«, która »mieszka

w czynszówce« lub już posiada dom jednorodzinny. Ziemia, dwory

i zamki w 1945 roku przepadły nieodwracalnie jako własność, lecz

także uległy dewastacji. W ten sposób w zasadzie wykluczona jest

tam już jakakolwiek odbudowa rod zinnej egzystencji, chociaż dzi-

siaj byłoby to prawnie możliwe. Wyposażenie, meble, biblioteki,

obrazy i srebra po większej części również zaginęły lub zostały

zdewastowane. To i owo można dzisiaj – nierzadko niezidentyfi-

kowane – odnaleźć w zbiorach polskich muzeów, to i owo, łatwo

rozpoznawalne z racji herbów, pojawia się na czarnym rynku,

w handlu sztuką lub na eBay-u. Cóż więc pozostało jeszcze ze

świetności minionych czasów?

Jednak nie tylko blaski przeszłości, w naturalny sposób zwią-

zane z historią niektórych rodowych nazwisk, rozświetlają teraź-

niejszość. W przekazach rodzinnej historii można też tu i ówdzie

natknąć się na cienie. Chodzi przy tym najczęściej o ciemne miej-

s ca, które w kontekście ucieczek i wypędzeń – zdarzeń tworzą-

cych aż do teraz przekazywaną potomkom rodzinną traumę

i dominujący wątek kultury pamięci – niekiedy do dzisiaj są nie-

wystarczająco naświetlone i mało obecne w świadomości.

W tym kontekście na postawione na wstępie pytanie nie da

się odpowiedzieć generalnie w stosunku do »szlachty ze Śląska«,

lecz tylko w wymiarze indywidualnym. Dlatego też rozważania

niniejsze mają być jedynie rodzajem eseistycznej, osobistej próby

zrelacjonowania doświadczeń późnego potomka, który nie dys-

ponuje żadnymi bezpośrednimi odniesieniami do niegdysiejszych

»śląskich stron rodzinnych«. Jak to więc jest, kiedy w dzisiejszych

czasach nosi się szlacheckie nazwisko, które na domiar – jak

w moim przypadku – jest stosunkowo dobrze znane?

Page 2: Die Familie v. Richthofen zwischen Geschichte, Traditionspflege und Gegenwart. Ein Erfahrungsbericht. In: M. Bauer, J. Harasimowicz, A. Niedzielenko, J. v. Richthofen (Hg.), Adel in

59DIE FAMILIE V. RICHTHOFEN

adligen Namens alles verbunden, der, wie in meinem Fall, auch

noch eine gewisse Bekanntheit besitzt?

Nach 1945 haben die Familie v. Richthofen und die Mehrzahl

ihrer Mitglieder auf zumeist schmaler materieller Grundlage im

westlichen Teil Deutschlands einen Neuanfang gefunden und eine

neue Zukunft aufgebaut. Die Erfahrungen von Flucht und Vertrei-

bung und der damit einhergehende Verlust materieller Grundla-

gen führten bei der Erlebnisgeneration zur hohen Wertschätzung

einer guten, häufig akademischen Ausbildung für die nachgebo-

renen Kinder. Auch die Lebenspartner der geborenen Familien-

mitglieder entstammen, anders als vor 1945, heute nicht mehr

mehrheitlich dem Kreis des historischen Adels. Dem neuen Na -

mensrecht, das unter anderem nach Eheschließung die Beibehal-

tung des Geburtsnamens für Frauen und dessen Übertragung auf

ihre Kinder sowie dessen Annahme durch den Ehepartner ermög-

licht, steht die Familie v. Richthofen – anders als die Adelsver-

bände oder vermutlich auch andere Familien – grundsätzlich auf-

geschlossen gegenüber.

Alles in allem ist die Familie v. Richthofen heute also eine

moderne Großfamilie, die sich aus vielen Kleinfamilien zusam-

1 DER »ROTE KAMPFFLIEGER« RITTMEISTER

MANFRED FREIHERR V. RICHTHOFEN | nach 1917

»CZERWONY PILOT BOJOWY« ROTMISTRZ

MANFRED FREIHERR V. RICHTHOFEN | po 1917

Po 1945 roku rodzina v. Richthofen i większość jej członków

odbudowywała od nowa swą egzystencję na najczęściej skromnej

bazie materialnej w zachodniej części Niemiec, tworząc zarazem

zręby nowej przyszłości. Doświadczenia ucieczek i wypędzeń

i wiążąca się z tym utrata materialnych podstaw egzystencji spra-

wiły, iż dotknięte nimi pokolenie kładzie duży nacisk na akademic-

kie wykształcenie potomków. Również partnerzy później urodzo-

nych dzieci ze szlacheckich rodzin nie pochodzą dzisiaj, inaczej

niż w czasach przed 1945 rokiem, głównie z kręgów historycznej

szlachty. Rodzina v. Richthofen – w odróżnieniu od zrzeszeń

szlachty i przypuszczalnie od innych rodów – zasadniczo akcep-

tuje nową ustawę o nazwiskach, która między innymi umożliwia

kobietom po zawarciu małżeństwa zachowanie nazwiska rodowe-

go, przekazywanie go dzieciom, jak i przyjęcie go przez małżonka.

Krótko mówiąc, rodzina v. Richhofen jest dzisiaj nowoczesną,

wielką rodziną składającą się z wielu małych rodzin, która w szcze-

gólny sposób pielęgnuje rodzinne więzi. Krewni i kuzynostwo

drugiego stopnia, a więc wnuki rodzeństwa dziadków, traktowani

są jeszcze jako bliska rodzina. Wyrazem rodzinnych więzów jest

również powołanie do życia związku rodziny v. Richthofen w cha-

rakterze zarejestrowanego stowarzyszenia z demokratycznym

statutem, skupiającego w tej chwili ponad 200 spokrewnionych

członków. Z okazji tak zwanych zjazdów rodzinnych spotykają się

oni co dwa lata w różnych miejscach. Między innymi w 2008 roku

również w Görlitz.

Być może czytelnika zainteresuje na początek fakt, że dawne

tytuły szlacheckie, jak »książę«, »hrabia«, »baron« lub zwykłe

»von«, w Niemczech od 1920 roku stanowią stałą część składową

nazwiska, dlatego też – w odróżnieniu od Austrii – można je rów-

nież napotkać w dowodzie osobistym obywatela Republiki Fede-

ralnej Niemiec. Do zmarłego tymczasem byłego posła europej-

skiego z Austrii Ottona v. Habsburga zwracano się natomiast

w sąsiednim kraju zgodnie z ustawą o nazwiskach »pan Habsburg

-Lothringen«, nie zaś »Jego Cesarska i Królewska Wysokość« lub

z dodatkiem dynastycznego nazwiska »von Österreich« czy choć-

by skromnego »von«. W Niemczech wygląda to inaczej, w na-

szym kraju być może należałoby prawidłowo nazywać go »Otto

Prinz von Österreich-Ungarn«. Również sformułowanie »pan von

Habsburg« nie byłoby zasadniczo błędne.

Ponadto już choćby w obrębie niewielkiej rodziny z tytułem

»Freiherr« (baron), jak moja, występują trzy różne formy nazwis-

ka, związane z płcią członków rodziny: ojciec i syn nazywają się

»Freiherr« (baron), małżonka »Freifrau« (baronowa), zaś córki

»Freiin« (baronówna). Podczas kontroli paszportowej czy przy

okazji bukowania międzynarodowych lotów zdarzają się więc nie-

kiedy kuriozalne sytuacje, które mogą nawet opóźnić odprawę.

Problemy z nazwiskami mają czasem również urzędy meldunko-

we i stanu cywilnego. Kwestie związane z ustawą o nazwiskach

wśród szlacheckich rodzin są w każdym razie skomplikowane,

czasem nawet dla samych ich członków – ze śląskimi korzeniami

lub bez. Często jednak osoby posługujące się takimi nazwiskami

Page 3: Die Familie v. Richthofen zwischen Geschichte, Traditionspflege und Gegenwart. Ein Erfahrungsbericht. In: M. Bauer, J. Harasimowicz, A. Niedzielenko, J. v. Richthofen (Hg.), Adel in

60 RODZINA V. RICHTHOFEN

mensetzt und in der verwandtschaftliche Verbindungen in beson-

derer Weise gepflegt werden. Vettern und Cousinen zweiten Gra-

des, also die Enkel der Geschwister der Großeltern, gelten hier

noch als nahe Verwandte. Die familiäre Zusammengehörigkeit

äußert sich aber auch in der 1960 erfolgten Gründung des Richt-

hofen’schen Familienverbandes als eingetragener Verein mit de -

mokratischer Vereinssatzung und gegenwärtig über 200 ver-

wandtschaftlich verbundenen Mitgliedern. Diese treffen sich alle

zwei Jahre an wechselnden Orten zu sogenannten Familientagen,

unter anderem 2008 auch in Görlitz.

Vielleicht mag es den Leser zunächst interessieren, dass die

einstigen Adelsprädikate wie »Prinz«, »Graf«, »Freiherr« oder das

einfachere »von« seit 1920 in Deutschland fester Bestandteil des

Nachnamens sind und sich insofern, anders als in Österreich,

auch im bundesdeutschen Personalausweis wiederfinden. Den

inzwischen verstorbenen ehemaligen österreichischen Europaab-

geordneten Otto v. Habsburg sprach man im Nachbarland hinge-

gen namensrechtlich vollkommen korrekt mit »Herr Habsburg-

Lothringen« an, weder mit »Kaiserliche und Königliche Hoheit«

noch unter Hinzufügung des dynastischen Namens »von Öster-

reich« oder auch nur eines schlichten »von«. Dies ist also in

Deutschland anders, hierzulande würde man ihn vielleicht richtig

mit »Otto Prinz von Österreich-Ungarn« angesprochen haben.

Auch mit der Anrede »Herr von Habsburg« hätte man nicht grund-

legend falsch gelegen.

Innerhalb etwa einer freiherrlichen Kleinfamilie wie der mei-

nen treten zudem unter den verschiedengeschlechtlichen Fami-

lienmitgliedern auch noch bis zu drei verschiedene Varianten des

Familiennamens auf: Vater und Sohn heißen »Freiherr«, die Ehe-

frau »Freifrau« und die Töchter »Freiin«. Bei Passkontrollen oder

auch der Buchung von internationalen Flügen entstehen daher

zuweilen kuriose Situationen, die mitunter sogar zu Verzögerun-

gen in der Abfertigung führen können. Auch Einwohnermelde-

oder Standesämter tun sich nicht immer ganz leicht mit der

besagten Namensproblematik. Solche namensrechtlichen Fragen

sind je denfalls bei adligen Familien kompliziert und dies mitunter

so gar für Angehörige, ob nun mit oder ohne schlesische Wurzeln.

Die Kenntnis der richtigen Anrede wird aber dennoch häufig –

man könnte es fälschlich als Arroganz interpretieren – von den

Na mensträgern als bekannt vorausgesetzt: Selbstverständlich

stel le ich mich zu gesellschaftlichen Anlässen knapp mit »Richt-

hofen« vor und melde mich auch so am Telefon. Damit verbun-

den ist stillschweigend die Hoffnung, dass der mir vielleicht

unbekannte Anrufer oder die Person, der ich mich gerade vorge-

stellt habe, mich namensrechtlich korrekt mit »Herr von Richt-

hofen«, nicht mit »Herr Richthofen«, aber auch nicht mit »Herr

Freiherr von Richthofen« anspricht. Hintergrund für diese

Gepflogenheit der namentlichen Vorstellung ist weniger Arro-

ganz, sondern vielmehr die Tatsache, dass der eigentliche Fami-

lienname ja tatsächlich lediglich »Richthofen« und nicht »von«

oder »Freiherr« lautet.

mimo to zakładają – co można by błędnie zinterpretować jako

arogancję – iż zasady ich stosowania są znane. Przy różnych to-

warzyskich okazjach oczywiście przedstawiam się krótko »Richt-

hofen«, tak też odbieram telefon. Wiąże się z tym milczące ocze-

kiwanie, że nieznana mi osoba z drugiej strony linii lub ktoś, komu

się właśnie przedstawiłem, zwróci się do mnie prawidłowo »pan

von Richthofen«, nie zaś »pan Richthofen«, ale również nie »pan

baron von Richthofen«. Przedstawianie się samym nazwiskiem

wynika nie tyle z arogancji, co z faktu, że właściwe nazwisko ro-

dowe brzmi rzeczywiście »Richthofen«, bez »von« czy »baron«.

Również przy okazji wizyty u lekarza zdarzają się niekiedy

zdumiewające sytuacje, kiedy mianowicie w kartotece szuka się

teczki pacjenta, a ta zaś – zależnie od stosowanego systemu –

może znajdować się pod literą »F« od »Freiherr« lub »R« od

»Richthofen«. Niemiecki bibliotekarz natomiast, zgodnie z usta-

lonymi zasadami, zapisuje zawsze moje publikacje prawidłowo

pod »Richthofen, Jasper v.«, ewentualnie z dodatkiem »Freiherr«,

co wszakże w kręgach akademickich nie jest stosowane. Kiedy

wreszcie, po pomyślnym odszukaniu teczki pacjenta, zasiadam

w poczekalni i w końcu jestem wywołany: »Pan doktor Jasper Frei-

2 DER GEOGRAF UND CHINAFORSCHER FERDINAND

FREIHERR V. RICHTHOFEN

GEOGRAF I BADACZ CHIN FERDINAND FREIHERR

V. RICHTHOFEN

Page 4: Die Familie v. Richthofen zwischen Geschichte, Traditionspflege und Gegenwart. Ein Erfahrungsbericht. In: M. Bauer, J. Harasimowicz, A. Niedzielenko, J. v. Richthofen (Hg.), Adel in

61DIE FAMILIE V. RICHTHOFEN

Auch beim Arztbesuch ergeben sich mitunter bemerkens-

werte Situationen, wenn nämlich in der Aktenablage nach der

richtigen Krankenakte gesucht wird und sich diese je nach Abla-

gesystem unter F wie Freiherr, v wie von oder R wie Richthofen

befinden kann. Der deutsche Bibliothekar dagegen verzeichnet

nach den bibliothekarischen »Ansetzungsregeln« meine Publika-

tionen stets korrekt unter der Bezeichnung »Richthofen, Jasper

v.«, gegebenenfalls mit dem Zusatz »Freiherr«, was im akade-

mischen Umfeld allerdings ungebräuchlich ist. Wenn ich dann

schließlich nach glücklicher Auffindung der Patientenakte im War-

tezimmer sitze und über die Lautsprecheranlage mit »Herr Doktor

Jasper Freiherr von Richthofen, Sprechzimmer 2« aufgerufen wer-

de, gehört nicht selten die Aufmerksamkeit der mit wartenden

Patienten unfreiwillig mir! Das ist die anekdotische Seite. Dazu

gehört vielleicht auch die bei alt und jung fast unvermeidliche

Frage, ob ich »eigentlich verwandt« sei – eine Frage, die zuweilen

keine weitere Präzisierung durch den Fragenden zu erfordern

scheint. Meine lapidare Antwort lautet dann stets: »Selbstver-

ständlich! Alle, die so heißen, sind miteinander verwandt – ein

großer fruchtbarer Clan«. »Aha!« Gemeint hat der Frager natürlich

3 ELSE JAFFÉ, GEBORENE FREIIN V. RICHTHOFEN | eine der ersten Sozialwissenschaftlerinnen

in Deutschland, promovierte 1900 bei Max Weber in Wirtschaftswissenschaft.

ELSE JAFFÉ, Z DOMU FREIIN V. RICHTHOFEN | jedna z pierwszych socjolożek w Niemczech,

doktoryzowała się w 1900 roku z ekonomii u Maxa Webera.

herr von Richthofen, gabinet 2«, nierzadko uwaga innych czeka-

jących bezwiednie kieruje się na mnie! To aspekt anekdotyczny.

Przynależy doń może jeszcze nieuchronne pytanie, zadawane

przez młodszych i starszych, czy »właściwie« jestem »spokrew-

niony« – przy czym pytanie to niekiedy zdaje się nie wymagać

żadnego dalszego sprecyzowania przez pytającego. Moja lapidarna

odpowiedź brzmi zawsze: »Oczywiście! Wszyscy, którzy się tak

nazywają, są ze sobą spokrewnieni – to wielki, straszny klan«.

»Aha!« Pytający miał naturalnie na myśli »Czerwonego Barona«,

Manfreda v. Richthofena (1892 – 1918) ❯ il. 1, który po 80 zwycię-

skich pojedynkach powietrznych, kończących się niemal zawsze

śmiertelnie, w 1918 roku w wieku 26 lat zestrzelony został jako

pilot myśliwski nad Francją. Ów »bohater« – Manfred może spo-

kojnie funkcjonować w sferze mitu jako wyidealizowana »świet-

lana postać«, synonim rycerskości, odwagi, honoru i zasad fair

play w okresie nieludzkich stalowych nawałnic pierwszej wojny

światowej, postać, która z upływem czasu słusznie postrzegana

jest jako barwna, wymyślona figura wojennej propagandy cesa-

rza, potem zaś narodowych socjalistów. Jako zadziwiający feno-

men można potraktować co najwyżej fakt, że propaganda ta sku-

teczna była zarówno w szeregach »wrogów«, jak i »przyjaciół«,

i być może również na skutek rozmaitych filmowych wersji histo-

rii jego życia obecna jest do dzisiaj w Niemczech i w krajach an-

glojęzycznych. Nawet w śląskiej Świdnicy pielęgnuje się jego

pamięć jako wielkiego syna polskiego miasta.

Mało kto pyta natomiast o niewątpliwie ważniejszą osobę –

geografa i badacza Chin Ferdinanda v. Richthofena (1833 – 1905)

❯ il. 2, który między innymi wprowadził termin »jedwabny szlak«,

przewodniczącego berlińskiego Towarzystwa Wiedzy o Ziemi,

który w latach 70. XIX wieku po raz pierwszy udokumentował

ważne złoża węgla kamiennego w Chinach. Równie małe zainte-

resowanie budzi Else v. Richthofen (1974 – 1973) ❯ il. 3, która

w 1900 roku jako jedna z pierwszych kobiet doktoryzowała się

u socjologa i ekonomisty Maxa Webera. Nie wspomina się też

sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych cesarstwa

Niemiec i de facto ministra spraw zagranicznych Oswalda v. Richt-

hofena (1847 – 1906) ❯ il. 4.

Ze szlacheckimi nazwiskami kojarzone są jednak nie tylko

pozytywne cechy. W zależności od punktu widzenia, światopoglą-

du i pochodzenia obserwatora funkcjonują rozmaite uprzedzenia.

Ktoś, kto nosi takie nazwisko, musi być z pewnością arogancki,

pełen poczucia elitarności i pychy, z pewnością jeszcze nigdy nie

pracował fizycznie, zresztą przypuszczalnie nie byłby w stanie,

wyrastał na pewno we własnym, przestronnym pokoju dziecinnym,

w poczuciu bezpieczeństwa i dobrobycie lub mieszkał w luksuso-

wym internacie. Ponadto potomkowie szlacheckich rodzin noszą

ponoć z reguły aż dziesięć imion, jedno bardziej staroświeckie od

drugiego – czego jasnym dowodem był choćby niedawny minister

obrony zu Guttenberg. Wizerunki niektórych zawodów zdają się

do dzisiaj nie pasować do szlacheckiego nazwiska – hrabia jako

taksówkarz czy pielęgniarz, baron jako listonosz, mechanik samo-

Page 5: Die Familie v. Richthofen zwischen Geschichte, Traditionspflege und Gegenwart. Ein Erfahrungsbericht. In: M. Bauer, J. Harasimowicz, A. Niedzielenko, J. v. Richthofen (Hg.), Adel in

62 RODZINA V. RICHTHOFEN

den »Roten Baron« Manfred v. Richthofen (1892 – 1918) ❯ Abb. 1,

der nach 80 eigenen Luftsiegen mit fast durchweg tödlichem

Ausgang 1918 als Jagdflieger im Alter von 26 Jahren über Frank-

reich abgeschossen wurde. Man darf den »Helden« Manfred aller-

dings getrost als Mythos und vielfach verklärte »Lichtgestalt«

betrachten, die synonym für Ritterlichkeit, Mut, Ehre und Fairplay

in Zeiten des unmenschlichen Stahlgewitters des Ersten Welt-

kriegs steht, aber inzwischen zu Recht als schillernde Kunstfigur

zunächst der kaiserlichen Kriegspropaganda und später der der

Nationalsozialisten betrachtet wird. Als Phänomen bemerkens-

wert ist allenfalls die Tatsache, dass diese Propaganda gleicher-

maßen bei »Freund« und »Feind« ihre Wirkung entfaltete und

vielleicht auch aufgrund diverser Verfilmungen seiner Lebensge-

schichte bis heute in Deutschland und den englischsprachigen

Ländern präsent geblieben ist. Sogar im schlesischen Schweidnitz

(Świdnica) gedenkt man heute seiner als großen Sohnes der pol-

nischen Stadt.

Selten aber fragt jemand nach dem zweifellos viel bedeu-

tenderen Geografen und Chinaforscher Ferdinand v. Richthofen

(1833 – 1905) ❯ Abb. 2, der unter anderem den Begriff der Seiden-

straße geprägt hat, Präsident der Berliner Gesellschaft für Erd-

kunde war und in den 1870er Jahren erstmals die bedeutenden

chinesischen Steinkohlevorkommen dokumentierte. Ebenso we nig

interessiert sich heute jemand für die im Jahr 1900 beim Sozio-

logen und Nationalökonomen Max Weber als eine der ersten

Frauen überhaupt promovierte Sozial- und Wirtschaftswissen-

schaftlerin Else v. Richthofen (1974 – 1973) ❯ Abb. 3. Auch der

Staatssekretär im Auswärtigen Amt des deutschen Kaiserreichs

und de facto Außenminister Oswald v. Richthofen (1847 – 1906)

❯ Abb. 4 bleibt unerwähnt.

Mit einem adligen Nachnamen werden allerdings nicht nur

positive Eigenschaften verknüpft. Bestehende Vorurteile können

je nach Blickwinkel, Weltanschauung und Herkunft des Betrach-

ters sehr unterschiedlich ausfallen. Jemand solchen Namens sei

sicher arrogant, elitär und überheblich, habe bestimmt noch nie

körperlich gearbeitet, wäre dazu vermutlich auch kaum in der

Lage, wuchs sicher, mit eigenem, geräumigen Kinderzimmer, be -

hütet und in Wohlstand auf oder besuchte ein kostspieliges Inter-

nat. Sprösslinge aus Adelsfamilien trügen außerdem in der Regel

bis zu zehn Vornamen, davon einer altbackener als der andere

– wie man ja am ehemaligen Verteidigungsminister zu Gutten-

berg gut sehen konnte. Bestimmte Berufsbilder scheinen sich

zu dem mit einem adligen Nachnamen bis heute nicht zu vertra-

gen: ein Graf als Taxifahrer oder Krankenpfleger, ein Baron als

Postbote, Automechaniker, Bäckergeselle oder Tiefbauarbeiter?

Weniger wundert man sich über einen Bundeswehroffizier, Recht s-

anwalt, Richter, Immobilienmakler, Wirtschaftsberater, Minister,

Museumsdirektor, Forst- oder Landwirt. Auch ein adliger Dandy

– wenn man dies als Berufsbezeichnung akzeptiert – mit luxuri-

ösem Penthouse in München oder einer Finca auf Mallorca und

mutmaßlich gekauftem Adelsnamen, der sich genussvoll in der

chodowy, czeladnik piekarski albo robotnik budowlany? Mniejsze

zdziwienie wywołuje oficer Bundeswehry, adwokat, sędzia, ma-

kler nieruchomości, doradca ekonomiczny, minister, dyrektor

muzeum, leśnik lub rolnik. Również szlachecki dandys – jeśli

uznać to za określenie zawodu – z luksusowym penthausem

w Monachium czy domem na Majorce i rzekomo zakupionym

szlacheckim nazwiskiem, który z upodobaniem prezentuje się w

plotkarskiej prasie, nie wywołuje zaskoczenia. Kogoś z »von und

zu« w Niemczech sytuuje się ponadto z reguły przynajmniej jako

sympatyka chrześcijańskich demokratów lub liberałów, w każdym

razie raczej w obozie konserwatywnym niż w szeregach socjalde-

mokratów, Zielonych czy Lewicy, ale też w żadnym razie na rady-

kalnej prawicy. Rzecz jasna, w większości przypadków – a odnosi

się to również do wschodniołabsko-śląskiej, często mniej zamoż-

nej »szlachty z jednego piętra« – wolno przypuszczać, że człon-

kowie tychże rodzin potrafią »jeść nożem i widelcem«, podają

paniom płaszcze i przepuszczają je przodem przy drzwiach. Nor-

malnie niemal już niepraktykowane całowanie w rękę pozostaje

w kręgach szlacheckich po części jeszcze w modzie. Często są oni,

określając ogólnie, »dobrze wychowani«, wyrośli w mieszczań-

4 OSWALD FREIHERR V. RICHTHOFEN | Diplomat und Staatssekretär

im Auswärtigen Amt des Deutschen Reiches

OSWALD FREIHERR V. RICHTHOFEN | dyplomata i sekretarz

stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Rzeszy Niemieckiej

Page 6: Die Familie v. Richthofen zwischen Geschichte, Traditionspflege und Gegenwart. Ein Erfahrungsbericht. In: M. Bauer, J. Harasimowicz, A. Niedzielenko, J. v. Richthofen (Hg.), Adel in

63DIE FAMILIE V. RICHTHOFEN

Klatschpresse inszeniert, sorgt nicht für überraschtes Staunen.

Politisch verortet man einen »von und zu« in Deutschland in der

Regel zumindest als Sympathisanten der Christdemokraten oder

der Liberalen, jedenfalls im eher konservativen Lager und weniger

bei den Sozialdemokraten, den Grünen oder der Linken, aber

auch keinesfalls im rechtsextremen Bereich. Sicher, in den meis-

ten Fällen – und das gilt auch für den materiell häufig eher min-

derbemittelten ostelbisch-schlesischen »Etagenadel« – darf man

vermuten, dass Angehörige solcher adligen Familien mit »Messer

und Gabel essen« können, den Damen in den Mantel helfen und

an der Tür den Vortritt lassen. Auch der ansonsten kaum noch

praktizierte Handkuss ist in adligen Kreisen mitunter noch in

Mo de. Sie besitzen also häufig das, was man gemeinhin »Erzie-

hung« nennt, sind gutbürgerlich aufgewachsen, haben überdurch-

schnittlich häufig Abitur oder akademische Abschlüsse und legen

ein gewisses Traditionsbewusstsein an den Tag, das oft mit einer

eher wertekonservativen Gesinnung einhergeht. Solche Kennt-

nisse und Eigenschaften bzw. die Unterstellung der anderen, die se

zu besitzen, sind für die Wahl jener assoziierten Berufsfelder, das

Erklimmen der Karriereleiter, für Bewerbungs- oder Verkaufsge-

skich warunkach, ponadprzeciętnie często mają maturę lub dy-

plomy akademickie i odznaczają się pewną świadomością tradycji,

co nierzadko idzie w parze z raczej konserwatywną hierarchią

wartości i zapatrywaniami. Tego rodzaju umiejętności i cechy –

czy też insynuowanie ich przez innych – okazują się w większości

przypadków niewątpliwą zaletą przy wyborze wspomnianych

dziedzin zawodowych, wspinaniu się po szczeblach kariery, roz-

mowach kwalifikacyjnych czy negocjacjach handlowych – są to

więc raczej przydatne stereotypy.

Kiedy jeszcze istniało NRD, ja zaś jeździłem »tranzytem«

z mego rodzinnego miasta Hamburga do Berlina lub ze szkolną

wycieczką do Erfurtu, Lipska i Weimaru, zawsze miałem wrażenie,

że enerdowscy pogranicznicy przy obligatoryjnym sprawdzaniu

zdjęcia paszportowego spoglądali mi w twarz dłużej i niegrzecz-

niej niż innym. Zdawało mi się, że pojęcie »wróg klasowy« muszę

mieć wypisane na czole. Z określonych, ideologicznie uzasadnio-

nych powodów rodziny szlacheckie były w NRD zjawiskiem skraj-

nie rzadkim, tak więc dzisiaj z dużym prawdopodobieństwem

można przypuszczać, że ktoś mający ponad 25 lat i noszący szla-

checkie nazwisko pochodzi z zachodu Niemiec. Częstotliwość

5 SCHLOSS BARZDORF (BARTOSZÓWEK)

NACH EINER POSTKARTE | um 1900

PAŁAC W BARTOSZÓWKU WEDŁUG

KARTY POCZTOWEJ | ok. 1900

Page 7: Die Familie v. Richthofen zwischen Geschichte, Traditionspflege und Gegenwart. Ein Erfahrungsbericht. In: M. Bauer, J. Harasimowicz, A. Niedzielenko, J. v. Richthofen (Hg.), Adel in

64 RODZINA V. RICHTHOFEN

spräche für gewöhnlich zweifellos ein Vorteil und somit eher nütz-

liche Vorurteile.

Als die DDR noch bestand und ich über die damalige »Tran-

sit« von meiner Geburtsstadt Hamburg nach Berlin oder 1982 auf

Studienfahrt mit der Schulklasse nach Erfurt, Leipzig und Weimar

reiste, hatte ich stets das Gefühl, dass die DDR-Grenzer mir beim

obligatorischen Augenscheinvergleich mit meinem Passbild viel

tiefer, länger und vor allem unfreundlicher ins Gesicht blickten.

Es schien mir, als wäre mir der Begriff »Klassenfeind« auf der Stirn

eingebrannt. Adlige Familiennamen waren aus gegebenem, ideo-

logisch zu begründenden Anlass in der DDR äußerst selten, so dass

man heute im Osten Deutschlands mit einer hohen Treffgenau-

igkeit hinter dem Träger eines adligen Familiennamens unter den

über 25-Jährigen eine westdeutsche Herkunft vermuten darf. Die

Dichte solcher Namen in den westlichen Bundesländern ist um

ein Vielfaches höher, so auch in jenem Ort im Speckgürtel Ham-

burgs, in dem ich aufgewachsen bin.

występowania tych nazwisk w zachodnich krajach związkowych

jest wielokrotnie wyższa, podobnie zresztą jak w miejscowości

leżącej w pasie dobrobytu wokół Hamburga, w której ja dorastałem.

Stare dolnośląskie strony rodzinne między Jaworem i Świdni-

cą objechałem wraz z ojcem i oboma braćmi po raz pierwszy

w 1992 roku. Wyposażeni w mapę z 1936 roku i ojcowską pamięć,

poszukiwaliśmy miejsc historii jego dzieciństwa. Szukaliśmy ma-

jątku Neuhof, należącego do spokrewnionej z nami rodziny

v. Wietersheim, która poprzez Fundację św. Jadwigi w pałacu

w Morawie dzisiaj znowu angażuje się w śląskie sprawy, oraz zwie-

dziliśmy pozostałości pałacu w Bartoszówku ❯ il. 5 i zdziczały

park, rozpoznawalny tylko jeszcze po egzotycznych gatunkach

drzew, założony w angielskim stylu w 1855 roku przez Eduarda

Petzolda. Bartoszówek od 1708 roku był siedzibą rodową jednej

z gałęzi naszej rodziny. Z dwupiętrowego niegdyś dworu, który

wielokrotnie powiększany był dobudówkami, dzisiaj zachowała

się tylko potężna narożna wieża z barokowym hełmem ❯ il. 6. Za-

łożenie dworskie w wielkim stylu, które mój ojciec jeszcze zacho-

wał wyraziście w pamięci, sprawiało podówczas wrażenie zapusz-

czonego. Mieszkańcy wsi, którzy zwrócili uwagę na obcą rejestra-

cję samochodu, również nie przyjęli nas zbyt przyjaźnie, nad czym

zwłaszcza mój ojciec bardzo ubolewał.

Mój dziadek Wolfram, zwany Ulfem, (1895 – 1945) ❯ il. 7 był

wysokim oficerem Wehrmachtu i stacjonował w Rzymie jako atta-

ché wojskowy, później zaś w Berlinie i Lüneburgu, dlatego też mój

ojciec nie dorastał na Śląsku. Wraz z rodzicami i rodzeństwem

spędzał jednak niemal co roku letnie wakacje w położonym

w pobliżu Strzegomia majątku, którego ostatnim właścicielem był

jego wuj Manfred (1898 – 1944). Okazją do podróży w 1992 roku

był zjazd związku rodzinnego Richthofenów, odbywający się

wówczas, po raz pierwszy po wojnie, znowu na Śląsku.

Dla mnie, późnego potomka pochodzącego z północy Nie-

miec, te ziemie, które moja babcia, moi wujowie i ciotki nazywa-

li stronami ojczystymi – swymi i całej rodziny – były obce. Dolny

Śląsk zdał mi się geograficznie bardzo oddalony od miejsca, które

postrzegałem jako swoją małą ojczyznę. Ponadto wówczas reakcja

polskich mieszkańców na naszą wspomnieniową wizytę w 1992

roku – w wycieczce wzięło udział niemal 150 krewnych – nie wy-

dawała się zbyt entuzjastyczna. Po obu stronach można było wy-

czuć zasadnicze resentymenty. W końcu Republika Federalna

Niemiec uznała granicę na Odrze i Nysie dopiero 14 listopada

1990 roku, a więc niespełna dwa lata wcześniej. Mieszane uczucia

towarzyszyły też uczestniczącym w wycieczce członkom rodziny

z pokolenia pamiętającego przeszłość. Smutkiem napełniały

zniszczenia lub zrujnowany stan domów rodzinnych, niegdyś no-

woczesnych gospodarstw rolnych, wyposażonych w kolej polową,

pługi parowe i traktory, jak i wrażenie ogólnego spustoszenia

zbiedniałego regionu, z drugiej zaś strony pojawiało się pełne

życzliwości zrozumienie dla trudnej sytuacji dzisiejszych miesz-

kańców. Wielkim wstrząsem były poruszające odwiedziny w Mu-

zeum Gross-Rosen w Rogoźnicy ❯ il. 8. Dawny teren obozu leży

7 WOLFRAM FREIHERR V. RICHTHOFEN | Generalmajor der Wehrmacht

und Befehlshaber der Legion Condor, Spanischer Bürgerkrieg | 1939

WOLFRAM FREIHERR V. RICHTHOFEN | generalmajor Wehrmachtu

i dowódca Legionu Condor, wojna domowa w Hiszpanii | 1939

6 ERHALTENER REST DES SCHLOSSES BARZDORF | 2007

ZACHOWANE POZOSTAŁOŚCI PAŁACU W BARTOSZÓWKU | 2007

Page 8: Die Familie v. Richthofen zwischen Geschichte, Traditionspflege und Gegenwart. Ein Erfahrungsbericht. In: M. Bauer, J. Harasimowicz, A. Niedzielenko, J. v. Richthofen (Hg.), Adel in

65DIE FAMILIE V. RICHTHOFEN

Erstmals bereiste ich 1992 mit meinem Vater und meinen

beiden Brüdern die alte niederschlesische Familienheimat zwi-

schen Jauer ( Jawor) und Schweidnitz (Świdnica). Mit einer Karte

von 1936 und der Erinnerung meines Vaters ausgestattet, forsch-

ten wir nach Orten seiner Kindheitsgeschichte. Wir suchten nach

dem Gut Neuhof der verwandten Familie v. Wietersheim, die sich

heute im Schloss Muhrau (Morawa) mit der St. Hedwigsstiftung

wieder in Schlesien engagiert, und besuchten die Reste des Schlos-

ses in Barzdorf (Bartoszówek) ❯ Abb. 5 mit einer heute verwilder-

ten, 1855 von Eduard Petzold in englischem Stil gestalteten und

nur noch anhand exotischer Baumsorten erkennbaren Parkan-

lage. Barzdorf war seit 1708 Stammsitz unseres Familienzweiges.

Von dem ehemals zweistöckigen und mehrfach durch Anbauten

vergrößerten Herrenhaus ist heute lediglich der mächtige Eck-

turm mit barockem Helm erhalten geblieben ❯ Abb. 6. Die groß-

zügige Hofanlage, an die sich mein Vater noch sehr plastisch

erinnern konnte, machte damals einen verwahrlosten Eindruck.

Auch war der Empfang der durch ein deutsches Autokennzeichen

aufmerksam gewordenen Dorfbewohner wenig freundlich, wo -

runter vor allem mein Vater damals sehr litt.

Da mein Großvater Wolfram, genannt Ulf, (1895 – 1945)

❯ Abb. 7 hoher Offizier der Wehrmacht und als Militärattaché in

na niegdysiejszych ziemiach majątku Richthofenów, które Georg

v. Richthofen (1880 – 1959) wraz z przyległym do nich kamienio-

łomem oddał w dzierżawę SS. Połączone majątki Groß i Klein

Rosen były od 1734 roku w posiadaniu rodziny. Tam również znaj-

dowała się założona ok. 1785 roku rodowa krypta, użytkowana do

1874 roku ❯ il. 9. Dla uczczenia pamięci ofiar nazistowskiego ter-

roru i ich niewypowiedzianych cierpień rodzina przy okazji wizy-

ty złożyła tam wieniec ze wstęgą w czarno-żółtych barwach ro-

dowych, opatrzoną inskrypcją w języku polskim i niemieckim,

która zawierała żydowską sentencję: »Tajemnica zbawienia to pa-

mięć«. W Rogoźnicy do dzisiaj przytłacza fakt, iż obóz, miejsce

śmierci tysięcy ludzi, leży tak blisko ośrodka Martinhaus ❯ il. 10,

wybudowanego na zlecenie Bolka v. Richhofena (1821 – 1899,

❯ il. 11, który pod wpływem Johanna Heinricha Pestalozziego

i Johanna Hinricha Wicherna założył tam w 1852 roku społeczny

dom opieki nad sierotami. Po pałacu w Groß Rosen, jak również

po renesansowym pałacu na wodzie w Klein Rosen nie zostało

dzisiaj ani śladu. Rodzinna krypta grozi zawaleniem, groby są splą-

drowane i zniszczone. Zachowały się tylko skromne resztki wypo-

sażenia krypty. Walające się tam szczątki zostały w 1991 roku po-

nownie pochowane przy jednym z dwóch wiejskich kościołów –

barokowej świątyni, dawniej i dzisiaj katolickiej. Rodzinne trady-

8 KZ AUSSENLAGER GROSS ROSEN (ROGOŹNICA)

Muzeum Gross-Rosen | 2013

PODOBÓZ GROSS ROSEN (ROGOŹNICA)

Muzeum Gross-Rosen | 2013

Page 9: Die Familie v. Richthofen zwischen Geschichte, Traditionspflege und Gegenwart. Ein Erfahrungsbericht. In: M. Bauer, J. Harasimowicz, A. Niedzielenko, J. v. Richthofen (Hg.), Adel in

66 RODZINA V. RICHTHOFEN

Rom, später in Berlin und Lüneburg stationiert war, ist mein Vater

selbst nicht in Schlesien aufgewachsen. Wohl aber verbrachte er

mit seinen Eltern und Geschwistern fast in jedem Jahr die Som-

merferien auf dem bei Striegau (Strzegom) gelegenen Gut Barz-

dorf, dessen letzter Besitzer sein Onkel Manfred (1898 – 1944)

gewesen ist. Anlass der Reise 1992 war der in jenem Jahr erstmals

seit dem Kriegsende wieder in Schlesien stattfindende Familien-

tag des Richthofen’schen Familienverbandes.

Als Nachgeborener und gebürtiger Norddeutscher war mir

dieses Land fremd, das meine Großmutter, Onkel und Tanten als

ihre Heimat und die der ganzen Familie bezeichneten. Schlesien

erschien mir geografisch sehr weit weg von dem, was ich als mei ne

Heimat ansah. Die polnischen Schlesier waren über unseren Erin-

nerungsbesuch 1992 – fast 150 Familienangehörige nahmen an

der Reise teil – zudem wenig euphorisch. Erhebliche Ressenti-

ments waren auf beiden Seiten spürbar vorhanden. Schließlich

lag doch die Anerkennung der Oder-Neiße-Grenze seitens der

Bundesrepublik Deutschland vom 14. November 1990 noch keine

zwei Jahre zurück. Gemischt waren auch die Reaktionen der mit-

reisenden Familienmitglieder der Erinnerungsgeneration. Trauer

um die Zerstörung oder den maroden Zustand der Elternhäuser

und der ehedem hochmodernen landwirtschaftlichen Anlagen

mit Feldbahnen, Dampfpflügen und Traktoren sowie der Eindruck

einer gewissen Verwahrlosung des verarmt wirkenden Landes

wa ren gepaart mit wohlwollendem Verständnis für die Notlage

der Bewohner. Zu großer Erschütterung führte der ergreifende

Besuch der Gedenkstätte KZ Groß Rosen (Rogoźnica) ❯ Abb. 8. Das

einstige Lagergelände liegt auf dem Land des ehemals Richt-

hofen’schen Gutes und war durch Georg v. Richthofen (1880 – 1950)

mitsamt dem angeschlossenen Granitsteinbruch an die SS ver-

pachtet worden. Die zusammengehörigen Güter Groß und Klein

Rosen waren seit 1734 in Familienbesitz. Dort befand sich auch

die um 1785 errichtete und bis 1874 genutzte Familiengruft

❯ Abb. 9. Im Gedenken an die Opfer des Naziterrors und deren

unendliches Leid legte die Familie anlässlich ihres Besuchs einen

Kranz mit Schleife in den Familienfarben gelb und schwarz nieder,

cje, zaangażowanie społeczne, uwikłania z czasów reżimu nazi-

stowskiego i brzemienne w skutki konsekwencje ucieczek i wy-

pędzeń – dla rodziny v. Richthofen bodaj żadne inne miejsce nie

symbolizuje tak wyraziście blasków i cieni przeszłości jak Rogoź-

nica. Kwestie winy i uwikłań niektórych krewnych stale zajmują

rodzinę i do dzisiaj dyskutuje się na te tematy. Bez odpowiedzi

pozostaje pytanie, czy w historycznych okolicznościach można

było podejmować inne decyzje. Czy na przykład Georg v. Richtho-

fen, pan na majątkach w Groß i Klein Rosen, mógł się sprzeciwiać,

kiedy istniejąca już umowa dzierżawna zawarta z prywatną firmą

użytkującą kamieniołom, przejęta została i poszerzona o sam

teren obozu przez należącą do SS spółkę Deutsche Erd- und Stein-

werke GmbH. W każdym razie płynące z tej dzierżawy materialne

zyski pozostają bezspornym faktem, o czym w kręgu rodziny wia-

domo było jeszcze przed 1945 rokiem.

Do wspomnianych cieni rodzinnej przeszłości należy również

znany fakt, że mój własny dziadek jako szef sztabu Legionu Con-

dor ❯ il. 7, uczestniczącego po niemieckiej stronie w wojnie do-

mowej w Hiszpanii, odpowiedzialny był za zbombardowanie hi-

szpańsko-baskijskiego miasta Guernica 26 kwietnia 1937 roku,

zaś wczesnym rankiem 1 września 1939 roku wydał rozkaz nalotu

na polskie miasto Wieluń. Może dałoby się temu przeciwstawić

nieudowodnioną wszakże do tej pory legendę, że po nieudanym

zamachu na Hitlera z 20 lipca brat dziadka, Manfred, rzekomo

desygnowany na komendanta Wrocławia, 13 sierpnia 1944 roku

we Francji odebrał sobie życie, chcąc być może w ten sposób ura-

tować rodzinny majątek w Bartoszówku przed wywłaszczeniem

przez nazistowski reżim. Tak oto obaj bracia ucieleśniają blaski

i cienie historii.

W rodzinach takich jak moja w oparciu o zazwyczaj dobrze

udokumentową historię i genealogię można często zidentyfiko-

wać pojedyncze osoby związane z historią najnowszą, głównie

z jej militarną stroną. Takie rodzinne powiązania nie świadczą by-

najmniej o szczególnej pozycji szlacheckich rodzin, lecz istnieją,

rzecz jasna, we wszystkich żyjących dzisiaj rodzinach, jakiekol-

wiek nosiłyby one nazwisko. Nie ma niemal ani jednej wojny,

rewolucji czy starć, w których nie walczono by i nie umierano na

pierwszej linii frontu, i to zarówno po stronie ocenianej dzisiaj

jako »dobra«, jak i tej »złej«, po stronie »pokonanych«, jak i »zwy-

cięzców«. W przypadku rodzin szlacheckich różnica polega tylko

na solidności dokumentacji i może również na nierzadko wybitnej

pozycji konkretnego przedstawiciela rodu.

Te i inne fakty historyczne oraz opowieści zajmowały mnie

i moje rodzeństwo, jak zresztą i innych członków rodziny, podczas

naszej wspomnieniowej wycieczki na Dolny Śląsk w 1992 roku. Po

raz pierwszy mogliśmy z rodzinnymi przekazami powiązać kon-

kretny krajobraz, domy, miejscowości, lasy czy łąki. Niezapomnia-

na pozostała też wizyta w majątku dziedzicznym mojego ojca

w Targoszynie ❯ il. 12, który wcześniej użytkowany był jako polskie

gospodarstwo państwowe, a dzisiaj niszczeje. Ojcu chodził wtedy

po głowie fantastyczny pomysł – podówczas niedorzeczny, już

9 RICHTHOFEN’SCHE FAMILIENGRUFT IN GROSS ROSEN | 2013

KRYPTA RODZINY RICHTHOFENÓW W ROGOŹNICY | 2013

Page 10: Die Familie v. Richthofen zwischen Geschichte, Traditionspflege und Gegenwart. Ein Erfahrungsbericht. In: M. Bauer, J. Harasimowicz, A. Niedzielenko, J. v. Richthofen (Hg.), Adel in

67DIE FAMILIE V. RICHTHOFEN

10 MARTINSHÄUSER IN GROSS ROSEN

»Rettungshaus« | Familienhaus V | um 1900

OŚRODEK MARTINHAUS W ROGOŹNICY

dom opieki | dom dla rodzin V | ok. 1900

11 BOLKO FREIHERR V. RICHTHOFEN AUF GROSS UND KLEIN ROSEN

MIT SEINER FRAU GERTRUD ZUR SILBERNEN HOCHZEIT | 1875

BOLKO FREIHERR V. RICHTHOFEN, PAN NA GROSS I KLEIN ROSEN

Z MAŁŻONKĄ GERTRUD W DNIU SREBRNYCH GODÓW | 1875

die in deutscher und polnischer Sprache mit der jüdischen Weis-

heit beschriftet war: »Das Geheimnis der Erlösung heißt Erinne-

rung.« Beklemmend ist in Rosen bis heute die Nähe des Lagers,

in dem Tausende Menschen zu Tode kamen, zum Martinshaus

❯ Abb. 10, das Bolko v. Richthofen (1821 – 1899) ❯ Abb. 11 unter

dem Einfluss von Johann Heinrich Pestalozzi und Johann Hinrich

Wichern 1852 als soziale Rettungsanstalt für Waisenkinder in Groß

Rosen ge gründet hatte. Das Schloss von Groß Rosen und ebenso

das Re naissancewasserschloss von Klein Rosen sind heute spur-

los ver schwunden und eingeebnet. Die Familiengruft ist einsturz-

gefährdet, die Gräber geplündert und verwüstet. Nur wenige

Reste der Gruftausstattung blieben erhalten. Im Grufthaus ver-

streute Ge beine wurden 1991 an der barocken, heute und ehemals

katholischen der beiden Dorfkirchen wieder bestattet. Familien-

traditionen, soziales Engagement, Verstrickung mit dem NS-

Regime und die schicksalhaften Folgen von Flucht und Vertrei-

bung – Licht und Schatten liegen an kaum einem anderen Ort für

die Familie v. Richthofen so spürbar nahe beieinander wie in

Rosen. Die Frage nach Schuld und Verstrickung bestimmter Ange-

höriger beschäftigt die Familie bis heute und wird im Familien-

verband nach wie vor diskutiert. Unbeantwortet bleibt, ob sich

die damals handelnden Personen unter den historischen Gegeben-

heiten hätten an ders entscheiden können. Ob sich etwa Georg v.

Richthofen, Gutsherr auf Groß und Klein Rosen, der Übernahme

und Erweiterung um das eigentliche Lagergelände des mit einer

privaten Steinbruchfirma bereits bestehenden Pachtvertrags

durch die SS-eigene Deutsche Erd- und Steinwerke GmbH hätte

widersetzen können. Der aus der Verpachtung erwachsene mate-

rielle Profit für das Gut und die Familie ist jedenfalls unbestritten

und war bereits vor 1945 innerhalb der Familie bekannt.

Zu den oben genannten Schatten auf der Familiengeschichte

zählt auch die bekannte Tatsache, dass mein eigener Großvater

als Stabschef der von deutscher Seite am Spanischen Bürgerkrieg

beteiligten Legion Condor ❯ Abb. 7 für die Bombardierung der

spanisch-baskischen Stadt Guernica am 26. April 1937 verantwort-

lich zeichnete und am frühen Morgen des 1. September 1939 den

Luftangriff auf die polnische Stadt Wieluń befehligte. Dem mag

die allerdings bislang unbewiesene Legende entgegenstehen,

dass sein eigener Bruder Manfred sich am 13. August 1944 in

Frankreich nach dem fehlgeschlagenen Attentat auf Adolf Hitler

am 20. Juli als angeblich designierter Stadtkommandant von Bres-

lau das Leben genommen habe, um vielleicht auf diese Weise das

elterliche Gut Barzdorf vor der Enteignung durch das NS-Regime

bewahren zu können. Auch die beiden Brüder verkörpern somit

vielleicht Licht und Schatten der Geschichte.

Bei Familien wie der meinen lassen sich aufgrund einer meist

gut dokumentierten Familiengeschichte und Genealogie einzelne

Personen häufig mit der vor allem militärisch geprägten Zeitge-

schichte verknüpfen. Diese geschichtlichen Verflechtungen sind

allerdings kein Alleinstellungsmerkmal jener adligen Familien, son-

dern bestehen selbstverständlich bei allen heute lebenden Fami-

Page 11: Die Familie v. Richthofen zwischen Geschichte, Traditionspflege und Gegenwart. Ein Erfahrungsbericht. In: M. Bauer, J. Harasimowicz, A. Niedzielenko, J. v. Richthofen (Hg.), Adel in

68 RODZINA V. RICHTHOFEN

lien, unabhängig vom Namen: kaum ein Krieg, eine Revolution,

eine Auseinandersetzung, in der nicht an vorderster Front mitge-

kämpft und gestorben wurde, und dies sowohl aufseiten der aus

heutiger Sicht »Guten« wie auch auf der der »Bösen«, den »Ver-

lierern« und den »Gewinnern«. Der Unterschied bei adligen Fami-

lien liegt einzig in der Güte der Dokumentation und vielleicht auch

in einer nicht selten herausgehobenen Stellung des jeweils betei-

ligten Familienmitglieds.

Diese und andere historische Tatsachen und Erzählungen über

die Familie beschäftigten meine Geschwister und mich sowie

die übrigen Mitglieder anlässlich der Erinnerungsreise 1992 nach

Schlesien. Erstmals konnten wir mit den Überlieferungen auch

eine Landschaft verknüpfen, Häuser, Orte, Wälder oder Wiesen.

Unvergessen blieb auch der Besuch des ehemals als polnisches

Staatsgut betriebenen, unzerstört erhalten gebliebenen und heute

dem Verfall preisgegebenen Erbguts meines Vaters in Bersdorf

(Targoszyn) ❯ Abb. 12. Meinen Vater trieb die damals allein auf-

grund der Rechtslage zum Erwerb von Grund und Boden in der

Republik Polen durch Deutsche vollkommen abwegige Fantasie

um, das Gut mit dem ebenfalls durch Eduard Petzold gestalteten

choćby z tytułu regulacji prawnych dotyczących zakupu ziemi

w Polsce przez Niemców – by odkupić majątek wraz z założonym

również przez Eduarda Petzolda parkiem, domem w stylu histo-

rycyzmu ❯ il. 13 oraz zabudowaniami gospodarczymi i odtworzyć

tam może na nowo gospodarstwo rolne. Nagle moi bracia i ja

stanęliśmy przed mało realistyczną perspektywą – mogliśmy kie-

dyś stać się dziedzicami gospodarstwa rolnego o powierzchni

blisko 600 hektarów ziemi w tym do niedawna obcym kraju.

Wprawdzie odczuwana przez nas początkowo obcość zaczęła za-

nikać – prawdopodobnie właśnie z powodu opowieści i własnych

przeżyć – coraz wyraźniej ustępując miejsca niejasnemu poczuciu

bliskości i więzów z tą ziemią. To właśnie poczucie towarzyszy mi

do dzisiaj, również na skutek uwarunkowanej zawodowo przepro-

wadzki z Meklemburgii-Przedpomorza do Görlitz, i koniec końców

stało się motywacją do nauki języka polskiego. Z powodu zmie-

nionej tymczasem sytuacji prawnej w Polsce odkupienie niegdy-

siejszych posiadłości rodzinnych byłoby teraz wprawdzie możliwe,

jednak pomysł ten jest jeszcze mniej aktualny niż kiedyś. Ponad-

to »najlepsze kąski« spośród posiadłości, jak na przykład przebu-

dowany w stylu barokowym renesansowy pałac na wodzie

12 SCHLOSS BERSDORF (TARGOSZYN) | 2007

PAŁAC W TARGOSZYNIE | 2007

Page 12: Die Familie v. Richthofen zwischen Geschichte, Traditionspflege und Gegenwart. Ein Erfahrungsbericht. In: M. Bauer, J. Harasimowicz, A. Niedzielenko, J. v. Richthofen (Hg.), Adel in

69DIE FAMILIE V. RICHTHOFEN

Park, dem Haus im historistischen Stil ❯ Abb. 13 und dem Wirt-

schaftshof zurückzuerwerben, um dort vielleicht wieder eine Land-

wirtschaft aufzubauen. Plötzlich standen meine Brüder und ich

vor der wenig realistischen Aussicht, in diesem kürzlich noch

frem den Land vielleicht sogar einmal Erben eines Gutsbetriebs

mit rund 600 Hektar Land zu werden. Gleichwohl wich die an -

fänglich von uns empfundene Fremdheit – vermutlich aufgrund

eben der Erzählungen und des eigenen Erlebens – mehr und

mehr einem diffusen Gefühl der Vertrautheit und Verbundenheit

mit dem Land. Dieses ist mir nicht zuletzt aufgrund meines beruf-

lich bedingten Umzugs von Mecklenburg-Vorpommern nach Gör-

litz bis heute erhalten geblieben und war letztlich auch Motiv zum

Erlernen der polnischen Sprache. Der inzwischen aufgrund einer

in Polen veränderten Gesetzeslage mögliche Rückerwerb einsti-

ger Familienliegenschaften ist allerdings in noch weitere Ferne

gerückt denn je. Auch sind die »Filetstücke« unter den Gütern wie

zum Beispiel das barock überprägte Renaissancewasserschloss

Mertschütz (Mierczyce) ❯ Abb. 14 heute natürlich schon lange

verteilt und haben neue, meist polnische Eigentümer.

Die inzwischen auch bei den Nachgeborenen bis in die Ge -

genwart empfundene Verbundenheit mit dem Land bewog die

Fa milie, sich für den Erhalt der evangelischen Friedenskirche in

Jauer ( Jawor), die Restaurierung der dortigen Orgel und die Auf-

nahme der imposanten Fachwerkkirche gemeinsam mit der Frie-

denskirche in Schweidnitz in das Unesco-Weltkulturerbe einzu-

setzen. Auch die Kirchturmuhr der jüngeren Kirche von 1872 in

Groß Rosen konnte durch Spenden eines Familienmitglieds gang-

bar gemacht werden. Ein Förderprojekt zugunsten der Arbeit des

Museums KZ Groß Rosen bereitet der Vorstand des Richthofen’-

schen Familienverbandes derzeit vor. Vergessene Spuren der

400-jährigen Familiengeschichte in Schlesien, Grabdenkmäler,

soziale Stiftungen, Parks oder Schlossanlagen, werden vor allem

durch den Familienarchivar Karl-Friedrich v. Richthofen erforscht,

dokumentiert und unter anderem im Internetportal www.richtho-

fen.de veröffentlicht, um so für die Großfamilie v. Richthofen, die

Mitglieder des Familienverbands e. V., nicht zuletzt aber auch für

die heutigen polnischen Schlesier die Erinnerung an glanzvolle

Zeiten, die Geschichte einer Landschaft sowie Licht und Schatten

zu bewahren.

13 SCHLOSS BERSDORF | 1900

PAŁAC BARTOSZÓWKU | 1900

14 SCHLOSS MERTSCHÜTZ (MIERCZYCE) | 2007

PAŁAC W MIERCZYCACH | 2007

w Mierczycach ❯ il. 14, naturalnie już dawno zostały rozdzielone

i mają nowych, najczęściej polskich właścicieli.

Więzi z tą ziemią, które obudziły się tymczasem również

wśród późniejszych potomków, nakłoniły rodzinę do zaangażo-

wania się w sprawę zachowania ewangelickiego Kościoła Pokoju

w Jaworze, renowacji tamtejszych organów i wspisania tej wspa-

niałej szachulcowej świątyni wraz z Kościołem Pokoju w Świdnicy

na listę światowego dziedzictwa Unesco. Również dzięki datkom

rodziny udało się na nowo uruchomić zegar na wieży młodszego,

pochodzącego z 1872 roku kościoła w Rogoźnicy. W tej chwili za-

rząd związku rodziny Richtenhofenów przygotowuje projekt

wspierania działalności Muzeum Gross-Rosen.

Zapomniane ślady czterowiekowej historii rodziny na Śląsku,

zabytkowe groby, fundacje socjalne, parki czy założenia pałacowe

są przede wszystkim domeną badań rodzinnego archiwisty Karla-

Friedricha v. Richthofena, który dokumentuje je i publikuje rów-

nież na portalu internetowym www.richthofen.de, by w ten spo-

sób na użytek rodziny v. Richthofen, naszego związku, ale także

dzisiejszych polskich mieszkańców zachować pamięć o czasach

świetności, o historii tych ziem oraz jej blaskach i cieniach.