Czasopismo rodowisk Dziaajcych na Rzecz Osb Chorujcych
Psychicznie
Praca Kul tura Duchowo ycie codzienne i n iecodzienne
nr18listopad 2009
ISSN 1734-7041
VIII Dzie Solidarnociz Osobami Chorujcymi Psychicznie
Koci jest z nami,czy Koci jest dla nas?
Mylc: schizofreniaCzego dzi uczymy si
od Antoniego Kpiskiego?
Wewntrznepikno masek
na zdjciu od lewej: Maria Radwaska, ks. Jacek Prusak SJ, Jolanta
Janik, prof. Bogdan de Barbaro
Sowem wstpu
Drodzy Czytelnicy!
Akt twrczy wymaga zblienia si do otoczenia w sensie do-sownym i
emocjonalnym.
A. Kpiski, Autoportret czowieka, Krakw, 1997, s. 91.
Jak czsto uciekaam od prawdziwego ycia, chronic si w wiat
psychozy. Baam si panicznie kontaktu z drugim czo-wiekiem, stanowi
on dla mnie due zagroenie i (w moich uroje-niach) ja byam
zagroeniem dla otoczenia. Jednak Czowiek jest istot spoeczn, nie
potrafiam y bez ludzi, bez akceptacji, bez przyjani i bez mioci,
zawieszona w prni pomidzy niebem a piekem, coraz bliej wiekuistego
potpienia. Dziki lekarzowi prowadzcemu, ktry dobra odpowiedni lek i
skierowa do ksi-dza psychoterapeuty (od tej pory do dzi jest moim
kierowni-kiem duchowym) nabraam odwagi i zaczam chodzi na grup
psychoterapeutyczn raz w tygodniu. Sytuacja bya jak ywcem wzita z
ksiki Saint-Exuprygo May Ksi. Przypomn, e May Ksi oswoi stopniowo
liska, zaprzyjani si z nim, a na poegnanie lisek da mu rad: Dobrze
widzi si tylko sercem, najwaniejsze jest niewidoczne dla oczu oraz
Jeste odpowie-dzialny za to, co oswoie. Dziki tej radzie May Ksi
zrozu-mia, e jego Ra jest jedna jedyna na wiecie, e j jedynie kocha
i zapragn powrci do niej.
W moim yciu ta ba sprawdzia si w 100%. Wrciam do Boga i do
ludzi. Zbliyam si w sensie dosownym i emocjonalnym do otoczenia
take poprzez kontakt ze sztuk, a szczeglnie z literatur. Zaczam
pisa wiersze i proz poety-ck, porozumiewa si z ludmi poprzez sowo.
Nazywa wiat sowami, czyli rozumie wiat coraz lepiej i by bliej
innych ludzi wraliwych, czsto cierpicych, ale i potraficych cieszy
si y-ciem, poniewa znaj jego warto
Sowa motta doskonale ilustruj take charakter naszego
naj-nowszego numeru czasopisma Dla Nas, ktry z radoci oddajemy w
Pastwa rce.
Zaraz na wstpie doktor Andrzej Cechnicki, analizujc po raz
kolejny w swoim yciu (najpierw jako student, potem jako mody lekarz
psychiatra, obecnie doktor psychiatra z wielolet-nim, bogatym
dowiadczeniem) Schizofreni prof. Antoniego Kpiskiego, zauwaa, e
treci w niej zawarte to fundament, ktry profesor Kpiski pooy pod
budow gmachu Psychia-trii rodowiskowej w Krakowie. Kto inny ju
wznosi budowl, ale fundament pooy profesor Kpiski. Parafrazujc
poetycko: My z Niego wszyscy.
Doktor Cechnicki kontynuuje prac Profesora midzy innymi poprzez
organizowanie od 2001 roku Dnia Solidarnoci z Osobami Chorujcymi
Psychicznie, jest oglnopolskim koor-dynatorem tej inicjatywy, ktr w
tym roku rozcignlimy nie na dzie czy miesic, ale na cay rok. Kadego
roku wybierane jest haso, ktre jest szczeglnie wane dla rodowiska
beneficjen-tw, ich bliskich, rodzin, profesjonalistw i sympatykw
Psychia-trii i Opieki rodowiskowej. W tym roku szczeglnie skupilimy
uwag na problemach religijnych Osb Chorujcych Psychicznie haso Roku
Solidarnoci brzmi Koci jest z nami. Artyku o tym problemie, czy
Koci jest z nami, czy moe Koci jest dla nas nie wyczerpuje na pewno
tematu, wic zachcamy do dyskusji na ten temat na naszych amach.
W artykule Zamiast didaskaliw Mikoaj Golenia opisuje, jak jego
modziecze marzenia o teatrze zrealizoway si po wielu latach w
Teatrze Psyche, ktry nie tylko jest jego pasj i sposobem na
wyzdrowienie, ale i fascynujc podr po za-kamarkach duszy. Mikoaj
pisze midzy innymi o ukryciu si za mask w teatrze.
Szczegowo problem maski w ujciu wielokulturowym opisuj Rafa
Perkowski i Dorota Duyk-Wypich w tekcie zatytuowa-nym Wewntrzne
pikno masek.
Z kolei Rafa Sulikowski jest autorem interesujcego artykuu
Trudna czy atwa sztuka leczenia? Prba zdrowego rozumu. Autor
artykuu poddaje analizie zdroworozsdkowej rodki, ktre wspczesna
psychiatria oferuje swoim klientom.
Szczeglnie pragn zwrci Pastwa uwag na referat Anny Liberadzkiej
Potrzeby i oczekiwania z perspektywy benefi-cjentw wobec
psychiatrii i samorzdw lokalnych, wygoszony na XX Sympozjum
Polsko-Niemieckiego Towarzystwa Psychia-trycznego. W konkluzji
tekstu Anna przytacza sowa Jana Pawa II Wielkiego i dodaje wasny
apel: Jan Pawe II napisa: Wyma-gajcie od siebie, nawet gdyby inni
od Was nie wymagali. My dzi prosimy: Wymagajcie od nas, nawet
gdybymy od siebie nie wy-magali, ale pozwlcie te stawia Wam
wymagania.
Artyku Anny Liberadzkiej to tekst o duej wadze, tote dla chwili
relaksu proponuj wspomnienia Rafaa Perkowskiego pod znamiennym
tytuem: Dlaczego jestem we Francji, skoro Polska to dobry kraj i
napisan z poczuciem humoru, ale bar-dzo wan impresj Piotra
Bochnackiego z ycia toczcego si w Centrum Seniora, ktre to Centrum
ma swoj siedzib przy ul. Czarnowiejskiej 13/4 w Krakowie. Na pewno
uwanych Czy-telnikw znajd porady prawnicze Marcina Szuby, a na
deser proponuj poezj rnych autorw z delikatn nut melancholii i
zimowych kontekstw.
Jeszcze raz przypominam o naszym konkursie na teksty i prace
plastyczne (oryginay) O nadziei. Co daje mi nadziej na
wy-zdrowienie z choroby? Na prace do dzieciciu stron druku czeka-my
do koca grudnia, prace prosimy nadsya na adres redakcji.
Ocenia je redakcja i rada programowa. Nagrod jest publikacja w
piknie edytorsko wydanej ksice i autorski egzemplarz.Wracajc do
opowieci Saint-Exuprygo, moe to nie tylko ja nauczyam si od
oswojonego liska, czym jest przyja. Autor Ksigi Mdroci z Biblii
napisa, e przyja jest osod ycia. Szukajmy przyjaci i dajmy innym
nasz przyja, nasz czas, nasz obecno, nasz umiech, nasz pomoc. W
kocu: Wicej jest radoci z dawania ni z brania, ale te nauczmy si
bra.
Czasami trudniej jest bra ni dawa. Ot, zebrao mi si na
skrzydlate sowa.Trzymajcie si Pastwo cieplutko i nie dajcie
jakiejkolwiek gry-pie!Serdecznie pozdrawiam
Jolanta Janik
w tym numerze:
Dziesi tez o schizofrenii ........... 1
Mylc: schizofrenia. Czego dzi uczymy si od Antoniego Kpiskiego
.................................. 2
Koci jest z nami, czy Koci jest dla nas?
................................ 4
Strona Prawa ................................ 8
Poezja ....................................... 10
Zamiast didaskaliw ................... 12
Wewntrzne pikno masek ........ 14
Trudna czy atwa sztuka leczenia? Prba zdrowego rozumu ..........
16
Potrzeby i oczekiwania z perspektywy beneficjentw wobec
psychiatrii i samorzdw lokalnych
................................... 17
Dlaczego jestem we Francji skoro Polska to dobry kraj
................... 20
Strza w dziesitk ..................... 20
w nastpnym numerze m.in.:
Poezja
Dlaczego powinnimy pracowa?
Teza 1. Schizofrenia jest chorob
Maopolska Filia Sekcji Naukowej Psychiatrii rodowiskowej i
Rehabilitacji
Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego
10 tez o schizofrenii:
1. Schizofrenia jest chorob.2. Schizofrenia jest chorob o wielu
wymiarach.3. Schizofrenia jest nie tylko chorob.4. Schizofrenia nie
jest chorob dziedziczn.5. Schizofrenia nie jest chorob
nieuleczaln.6. Jest schizofrenia, s osoby chorujce na schizofreni
nie ma schizofrenikw.7. Chorujcy na schizofreni nie przestaje by
czowie- kiem, osob, obywatelem jak kady z nas.8. Chorujcy na
schizofreni nie zagraaj innym bar- dziej ni osoby zdrowe.9.
Chorujcy na schizofreni oczekuj szacunku, zrozu- mienia i
pomocy.10. Schizofrenia rzuca wiato na pytania egzystencjalne
wsplne chorym i zdrowym.
Urzd Marszakowski Wojewdztwa Maopolskiego
Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Psychiatrii i Opieki
rodowiskowej
Tezy te stanowi prb sformuowania wsplnego stano-wiska uczestnikw
Programu Schizofrenia - Otwrzcie Drzwi, zatrudnionych w wielu
instytucjach uniwersyte-ckich i pozarzdowych oraz w pomocy
spoecznej z ca-ej Polski. Ostatecznie przyjte zostao w trakcie
jedne-go z Sympozjw Schizofrenia. Rne konteksty, rne terapie. Jest
prb znalezienia wsplnego jzyka dla rozumienia choroby i leczenia.
Wsplny jzyk, ktry wy-chodzc z dobrze uzasadnionych twierdze
wspczesnej psychiatrii, stanowi przez ostatnie lata realizacji
programu podstaw publicznej dyskusji nad postawami spoecznymi wobec
schizofrenii, a zwaszcza wobec osb, ktre na t chorob cierpi. Tezy
bd te pomocne w przygotowaniu Narodowego Programu Leczenia
Schizofrenii. Programu konstruowanego we wsppracy z organizacjami
pacjen-tw i ich rodzin, uwzgldniajcego ich gos, ich potrzeby i
szukajcego na nie adekwatnej odpowiedzi. Dzisiaj, dru-kujc kolejne
tezy w Czasopimie Dla Nas, liczymy, e przez Pastwa wypowiedzi,
listy i uzupenienia wypracu-jemy ich ostateczny ksztat.
Andrzej CechnickiOglnopolski Koordynator Programu
Schizofrenia Otwrzcie Drzwi
Dziesi tez o schizofrenii
Pastwowy FunduszRehabilitacji Osb Niepenosprawnych
StowarzyszenieOtwrzcie Drzwi
Projekt zrealizowano przy wsparciu finansowymze rodkw PFRON
bdcych
w dyspozycji Wojewdztwa Maopolskiego
Czytaem Schizofreni jako student, potem jako mody psychiatra, i
czytam teraz, kiedy patrz na moje ycie zawo-dowe, spdzone wrd osb
chorujcych na schizofreni, z pewnego oddalenia. Za kadym razem byo
to troch inne odczyta-nie, ale pozostawiao wsplne uczucie, e
Profesor wysya nas na misj niemoliw: zrozumie i leczy schizofreni.
Wysya, bo jest przekonany, e si powiedzie.Przesanie Kpiskiego
Kpiski pisa Schizofreni wsuchany w historie opowiadane przez
swoich pacjentw. Zostawi nam klucz, z jakim mamy j czyta.
Proponowa, aby patolo-gi traktowa jako wyolbrzymienie zjawisk
zachodzcych u kadego czowieka, tj. sta na stanowisku continuum.
Braku ostrej granicy midzy norm a patologi. Naley choremu
dyskretnie ukaza, jak warto maj jego psychotyczne przeycia, w jaki
sposb wi si one z jego dotychczaso-wym yciem, w jakim stopniu s
wynikiem zego do przystosowania i w jaki sposb ycie to wzbogacaj
(s. 283).
Kpiski opowiada si za t tradycj, ktra w myleniu o schizofrenii
podkre-la to, co wsplne, a nie to, co specyficz-ne. Takie
rozumienie schizofrenii owocuje w zaleceniach terapeutycznych:
Profesor uwaa, e stay zwizek z drug osob, wczenie chorego w
akceptowan przez niego aktywn wsplnot, ciga aktywiza-cja zdrowych
si w chorym czowieku i mo-bilizacja ukrytych moliwoci rozwojowych s
oddziaywaniami zwrconymi ku istocie choroby, gdy wpywaj na
harmonizacj wewntrznego rozszczepienia. Mamy wic za zadanie
wprowadzi chorego na schizo-freni w przestrze wspln. Nasza uwaga
przesuna si z psychotycznego epizodu na przebieg ycia ze
schizofreni, a prze-bieg ycia ze schizofreni przesun si z
instytucji do rodowiska. Dostalimy wic zadanie ksztatowania nie
tylko wsplnoty terapeutycznej z pacjentem w instytucji, w okresie
ostrej psychozy, ale przestrze-ni wsplnej przez lata wsplnego ycia
poza szpitalem (wsplny wiat koins kosms, s. 273, 280). Mona to
wyrazi jeszcze inaczej: trzeba przesta pisa hi-stori choroby i zacz
pisa histori ycia. Kpiski uczy nas, e schizofrenia nie jest tylko
chorob mzgu, e takie ujcie jest jednostronne i zawajce. Jej objawy
s rnorodne i trudno poddaj si obiekty-wizacji, a subiektywne
cierpienie jest bar-dzo rozmaicie przeywane przez osoby chorujce.
Jednak koncepcje zdrowienia (recovery) i orientacji na subiektywne
do-wiadczenie stay si wanie dziki Profe-sorowi wartociow
perspektyw, inspiru-jc ju trzy kolejne pokolenia psychiatrw. Pomaga
nam boryka si z mitem o nie-uleczalnoci i chronicznie
niekorzystnym
przebiegu schizofrenii. Z dugiej obserwa-cji i terapeutycznej
wsplnoty z chorymi wynikaj dwa stwierdzenia. Po pierwsze,
odkrywamy, e chore objawy maj zro-zumiay zwizek z wewntrznym yciem
chorego, e za tym, co odbieramy jako nie-zrozumiae, schowany jest
czowiek, a za-daniem osb leczcych i pomagajcych jest pozna i
zrozumie wiat przey cho-rego. Podobnie jak u czowieka zdrowego mona
stwierdzi zwizek midzy jego wntrzem a dowiadczeniami yciowymi. W
prbie ich tumaczenia trzeba traktowa te dowiadczenia jako
wyolbrzymienie zja-wisk zachodzcych u kadego czowieka (s. 283).
Kpiski opowiada si za bra-kiem ostrej granicy midzy norm i
pato-logi. Czsto zwizek midzy symptomem a wewntrznym wyobraeniem,
podobnie jak we nie u osb zdrowych, pozostaje symboliczny. Na
przykad przeycia ha-lucynacyjne maj zwizek z przeywa-nymi i
nieprzepracowanymi emocjami. Rozpoznanie tego typu zwizkw pynie ze
wsplnoty terapeutycznej z chorym i odwrotnie, da tego typu wsplnoty
jako drogi do wsplnego wiata. Wwczas za ekspresj pustki odkrywamy
bogaty wiat przey, gdzie znajdujemy nieraz wasne skryte marzenia,
tumione uczucia, pyta-nia, na ktre nie umielimy da odpowie-dzi i
ktre z czasem przestay nas nka. Chory staje si nam coraz bliszy,
gdy pomaga nam pozna lepiej samych siebie (s. 281). Taki rodzaj
kontaktu, o ktrym dzisiaj pisz krewni i przyjaciele pacjen-tw w
konkursach literackich Sowo moe rani, sowo moe leczy w programie
Schizofrenia Otwrzcie Drzwi, umoli-wia ekspresj uczu i zobaczenie
swojego miejsca w zwykym wiecie. Inaczej, cho-rzy skonni s do
ukrywania si jak limak w skorupie. Na kilku stronach koczcych ksik
zawar Profesor najbardziej no-woczesne i aktualne do dzisiaj
przesanie terapeutyczne. Dawa proste wskazwki, cho wymagajce duego
zaangaowa-nia od zespou terapeutycznego. Pisa, e leczenie choroby
wynika z jej rozumienia, a zoone przyczyny wymagaj komplek-sowego
podejcia bio- i psychospoecz-nego. Podkrela rewolucyjne znaczenie,
dzisiaj ju kolejnych generacji, neurolepty-kw, ale zachowa
sceptycyzm co do faktu, czy lecz istot choroby. Uwaa, e dzi-ki ich
wpywowi na agodzenie objaww lku, agresji, uroje czy omamw, a wic
pobudzaniu remisji. Najblisze otocze-nie stopniowo przestawao ba si
osb chorujcych psychicznie, zmieni si te wygld szpitala
psychiatrycznego. Mino dotychczasowe uczucie bezsilnoci i
pesy-mizmu, a bardziej optymistyczna postawa automatycznie
stymulowaa postpujcy proces zdrowienia. Rwnoczenie proro-
czo przestrzega przed uywaniem nad-miernych dawek, nadmiernej
szczodroci w leczeniu, przy dugim stosowaniu lekw sugerowa
zmniejszenie dawek do mini-mum (s. 279) i apelowa o indywidualne
traktowanie kadego pacjenta.
Dzisiaj badania nad wynikami przebie-gu choroby przekonuj nas, e
o du-gotrwaych korzyciach decyduje dobra wsppraca pomidzy lekarzem
i pacjen-tem. Wsplne uzgadnianie planu tera-peutycznego, uczenie
chorych kierowania wasnym leczeniem, sugerowanie przez pacjenta
lekarzowi dawkowania lekw, a wic traktowanie pacjentw jako
eksper-tw od swoich dolegliwoci to jest wa-nie odczytanie zalece
Profesora zapisa-nych w jednym maym rozdziale przeszo czterdzieci
lat temu (s. 269-294).
Antoni Kpiski oczekuje w relacji te-rapeutycznej szacunku i
ciepa oraz otwartoci, nawet jeeli mamy do powie-dzenia trudn prawd,
na przykad o ko-niecznoci hospitalizacji. Dzisiaj uwaamy, e
powinnimy te sytuacje przewidywa i nawet podpisa specjalne
porozumienie o leczeniu w okresie ustpienia objaww (remisji) o tym,
kto i w jaki sposb ma tak procedur wdroy. Praktyka kliniczna ci-gle
stawia nas przed pytaniami, jak budo-wa zaufanie, rozwija relacje,
pogbia wraliwo w postrzeganiu i reflektowaniu, pobudza motywacj,
kiedy wiat spoecz-ny budzi w chorym uczucie niepewnoci i lku.
Profesor oczekuje te, e osoba chorujca na schizofreni, ktra ma mao
szans na zerwanie zwizku z instytucj lecznicz na zawsze, w pewnej
fazie le-czenia powinna przey dowiadczenie moliwie jak najwikszej
autonomii i nieza-lenoci w relacjach z terapeut, instytucj lecznicz
i otoczeniem spoecznym. Dla-tego te w programach terapeutycznych
kategoria wolnoci, czy, aby rzec mniej patetycznie, aktywnoci
wasnej pacjentw jest rwnie wana, jak kategoria zdrowia. Kpiski
przestrzega przed przesadn nieco szczodroci terapeutyczn w wy-padku
leczenia schizofrenii. Od terapeuty oczekuje przede wszystkim, aby
stara si pozna i zrozumie wiat przey chorego, by z nim bezporedni i
stwarza atmosfer ciepa i szacunku. Uwaa, e naley sza-nowa poczucie
wolnoci chorego czowie-ka, a nie wprowadza go na si do klatki
normalnego ycia.
Antoni Kpiski uczy nas, e schizofre-nia nie jest tragicznym
losem, zachca do tworzenia pozytywnej wizji terapii, za-prasza
pacjentw do aktywnej roli wsp-autora programu terapeutycznego i
wci-ga rodzin w sojusz do walki z chorob, co pozwala odzyska
utracone przez kryzys psychotyczny poczucie wpywu na wasne
ycie.
Mylc: SCHIZOFRENIACzego dzi uczymy si od Antoniego Kpiskiego
Pacjent i Nauczyciel
Antoni Kpiski wyznaczy osobie z za-burzeniami psychicznymi
szczegln rol: pacjenta i nauczyciela. Pisze o le-karzu i chorym
jako o dwch autorach. (Poznanie chorego, Krakw 2002, s. 51). Uwaa,
e profesjonalici zajmujcy si leczeniem, rehabilitacj czy te
wiadcze-niem pomocy powinni wsucha si w gos osb chorujcych. Naucza,
i dowiadcze-nie nazywane schizofreni rzuca wiato na pytania
egzystencjalne wsplne chorym i zdrowym, konfrontuje nas ono z
dylema-tami wanymi dla nas wszystkich. Dziki temu moemy wzbogaca si
o wiedz, ktra dotyczy granic poznawalnoci wiata i wasnych przey,
rozrnienia midzy zudzeniem a rzeczywistoci, kryteriw prawdy i
faszu, sensu ycia i jego meta-fizycznych odniesie. Umocnieni wiedz
czerpan z pierwszej rki, powinnimy le-piej rozumie potrzeby i
oczekiwania osb chorujcych psychicznie, ktre s adreso-wane do nas
jako terapeutw i do instytu-cji, jakie mamy wsptworzy. Codzienna
praktyka spotkania i rozmowy z choruj-cymi to co wicej ni prba
zrozumienia samego zaburzenia psychicznego. To wysiek budowania
wartoci, jak jest spo-eczna wi czca ludzi sabych z silny-mi,
chorych ze zdrowymi. Spotkanie z oso-b, ktrej pomagamy, odbywa si
zatem nie tylko w przestrzeni relacji terapeutycz-nej. Caoksztat
oddziaywa oraz wspl-nej pracy terapeuty i pacjenta przechodzi
swoisty rodzaj sprawdzianu w momencie, gdy czowiek po kryzysie
psychicznym powraca do aktywnego ycia, odbudo-wuje siebie jako
istot spoeczn. Proces owego powrotu opiera si na zaoeniu, i osoba
dowiadczajca zaburze psychicz-nych moe, powinna i chce y wrd nas.
Poprzez spotkanie, bycie z drugim czo-wiekiem, moemy budowa,
wzmacnia oraz wzbogaca swoje wntrze. To, kim jestem, i jaki jestem,
zaley w duej mie-rze od sposobu, w jaki ksztatuj kontakt z drugim
czowiekiem. Szeroko rozumiany proces zdrowienia rozpoczyna si od
spot-kania z osob i podjcia dialogu. Jzyk to
pierwszy krok ku zniesieniu dzielcej nas bariery. Kiedy
rozpoczynamy rozmow, nawizuje si pierwszy kontakt ponad barierami.
Dychotomia my-oni zaczyna przeksztaca si w akceptujc inno drugiego,
we wsplnot. To jest punkt wyjcia do wszelkich psychospoecznych
dziaa. Dla Kpiskiego fundamentaln rol w leczeniu odgrywa relacja
pomidzy pacjentem a jego terapeut. Terapeuta osb chorujcych na
schizofreni, chcc przyj lekcj Kpiskiego, musi scali w sobie dwie
perspektywy. Z jednej strony musi mie gotowo zanurzenia si w
we-wntrzny wiat chorego i towarzyszenia mu w chorobie. Musi te mie
umiejtno akceptacji i ciekawo chorego. Powinien stara si zrozumie i
nada sens przey-ciom, porzdkujc wewntrzny chaos. Jest to moliwe
poprzez obecno, ktra nie wy-raa si szybkim dziaaniem, troskliwo,
ktra nie ma nic wsplnego z ca machin inynierii spoecznej. A
rwnoczenie tera-peuta musi by wraliwy na zjawiska, kt-re s realnym
dowiadczeniem naszych pacjentw i ich rodzin. Mam tu na myli:
bezdomno, bezrobocie, pusty dzie, samotno, pauperyzacj w wiecie
kon-sumpcji, zniszczone przez wszechobecny rynek spoeczne nisze,
komercjalizacj, brak albo pkanie wizi rodzinnych i spo-ecznych (a
nawet wrogo i odrzucenie), pitno, pogbione przez zwyky brak wie-dzy
o chorobie i leczeniu, brzemi i prze-cienie rodziny, wypalenie w
zespoach prowadzcych leczenie i rodzinach podej-mujcych trud opieki
a wic zjawiska, z ktrymi w terapii osb chorujcych na schizofreni
stykamy si codziennie. Od stopnia i umiejtnoci, w jakim
poszczegl-ni terapeuci, zespoy terapeutyczne i insty-tucje potrafi
scali, zintegrowa te dwie, jake czsto rozszczepione perspektywy w
spjne dziaania w duchu Antoniego K-piskiego (ale te Manfreda
Bleulera, Luca Ciompiego czy Klausa Drnera), powtrz-my od
stworzenia wsplnej przestrzeni bdzie zalea wynik zmagania z
indywi-dualnie przeywanym dowiadczeniem psychozy, ktre my w
uproszczony sposb
nazywamy schizofreniami. I t wraliwo na sprawy fundamentalne
zawdzicza-my Profesorowi. Mona wic powiedzie, e zadanie jest dosy
jasno wyraone: wystarczy dziaa w duchu Kpiskiego jak mwi dzisiaj
wielu psychiatrw spo-ecznych. Przyznaj, e jest to przesanie bliskie
mi i nie potrafi znale nic bardziej wartociowego ani bardziej
sensownego w pracy z chorymi na schizofreni. Za-cz si nowy,
dwudziesty pierwszy wiek i dzisiaj pracujemy w zmieniajcym si
szybko wiecie, penym zarwno nadziei, jak i nowych zagroe. Wyobraam
sobie Profesora przechodzcego ze swoimi pa-cjentami przez Otwarte
Drzwi na Brackiej i Gobiej w Krakowie w Dniu Solidarnoci z Osobami
Chorujcymi na Schizofreni. Ta ksika to byy takie Drzwi
Solidarno-ci, ktre wskazay nam drog. Kilka wanych lekturAlanen Yrj
O., Schizofrenia. Jej przyczyny i lecze-nie dostosowane do potrzeb,
Instytut Psychiatrii i Neurologii, Warszawa 2000De Barbaro Bogdan,
Ostoja-Zawadzka Krystyna, Cechnicki Andrzej, Moesz pomc. Poradnik
dla rodzin pacjentw chorych na schizofreni i zabu-rzenia
schizotypowe, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagielloskiego, Krakw
2005Bielaska Anna, Teatr, ktry leczy, Wydawnictwo Uniwersytetu
Jagielloskiego, Krakw 2002Birchwood Max, Jackson Chris,
Schizofrenia, tum. Zofia Pelc, Gdaskie Wydawnictwo Psychologicz-ne,
Gdask 2004Bomba Jacek (red.), Schizofrenia: rne konteksty, rne
terapie, Biblioteka Psychiatrii Polskiej, tom 1.4, Krakw,
2004Gingerich Susan, Mueser Kim T., ycie ze schizo-freni, tum.
Bogdan Mizia, Wisawa Grabarczyk, Rebis, Warszawa 1996Kuipers Liz,
Leff Julian, Lam Dominic, Praca z ro-dzinami chorych na
schizofreni, Instytut Psychiatrii i Neurologii, Warszawa
1997Lauveng Arnhild, Byam po drugiej stronie lustra. Wygrana walka
ze schizofreni, Smak Sowa, So-pot 2008Zadcki Jerzy, O Kpiskiego
Schizofrenii, Prze-gld Lekarski. 1983, nr (40) 12, s. 873-876W
stron psychoterapeutycznie zorientowanej psy-chiatrii rodowiskowej
30 lat dowiadcze krakow-skich. Pro memoriam Professor Antoni
Kpiski- Psychoterapia
Andrzej CechnickiOglnopolski Koordynator Programu
Schizofrenia Otwrzcie Drzwi
Przeka swj 1% podatku dla Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju
Psychiatrii i Opieki rodowiskowej
KRS 0000 146448
Pomagamy osobom chorujcym psychiczniey, pracowa i leczy si
w lokalnej wsplnocie. Symbolem naszego dziaania s
Hotele u Pana Cogito w Krakowie. Fundusze zbieramy na
Centrum rodowiskowe im. Antoniego Kpiskiego
Tegoroczny VIII ju Dzie Solidarnoci z Osobami Chorujcy-mi
Psychicznie przebiega pod hasem: Koci jest z nami. Swoim patronatem
zaszczycili nas: Arcybiskup Metropolita Kra-kowski Kardyna Stanisaw
Dziwisz oraz Prezydent Miasta Krako-wa Jacek Majchrowski, Wojewoda
Maopolski Jerzy Miller i Mar-szaek Wojewdztwa Maopolskiego Marek
Nawara.
Obchody rozpoczy si Msz w. w intencji rodzin i osb chorujcych
psychicznie odprawion w Bazylice Mariackiej. Jest to jedna z
najpikniejszych wity nie tylko w Krakowie, ale i w Europie, miejsce
bardzo wane dla Narodu Polskiego, a wic nobilitujce. Niestety,
kolejny raz, gwny celebrans poda tylko intencj, w ktrej odprawia
Msz w. i wicej ani sowem nie po-wiedzia o nas, osobach chorujcych
psychicznie i ich rodzinach; eby cho kilka sw skierowa pod naszym
adresem, a tu trady-cyjnie nic i kropka. Nie wiem, z czego to
wynika, moe Koci tak naprawd boi si nas i naszych problemw? eby w
miecie uniwersyteckim i papieskim, gdzie jest tyle instytucji
kocielnych, seminariw, take zakonnych, w XXI wieku nie znalaz si
kazno-dzieja znajcy dobrze problematyk zwizan z chorobami
psy-chicznymi i nie bojcy si mwi o niej? Wprost nie do uwierzenia.
Chyba Stowarzyszenie Otwrzcie Drzwi bdzie musiao obj swoimi
programami edukacyjnymi w szerszym ni dotd zakresie klerykw
seminariw krakowskich. Nie jest przecie tak, e nie ma ksiy
psychoterapeutw, ktrzy doskonale wiedz jak nam pomc. Na przykad wrd
ksiy Towarzystwa Jezusowego (je-zuitw), ktrzy z racji otwartoci i
specyfiki swego zakonu dobrze odczytujcego znaki czasu, a z drugiej
strony z powodu siedzi-by przy ulicy Kopernika niedaleko od Kliniki
Psychiatrycznej maj
due dowiadczenie w kierownictwie duchowym osb choruj-cych
psychicznie i daj im oparcie duchowe, pomagaj zdrowie, odnale sens
naszego psychicznego cierpienia, cierpienia na-szych bliskich.
Bardzo wane jest odnale Miosiernego Boga na naszej trudnej drodze
ycia, uwierzy, e wiat ma sens, e nasze istnienie wynika z Mioci i
do Niej zmierza. Trzeba tu przyzna, e niektrzy z jezuitw szczeglnie
mocno angauj si w po-moc dla osb chorujcych psychicznie. Na przykad
ksidz Jarek Naliwajko prowadzi ju od 1999 roku grup
religijno-dyskusyjn, ktra zmieniaa na przestrzeni lat swoj siedzib,
ale zawsze bya zwizana z krakowskim rodowiskiem Psychiatrii i
Opieki rodo-wiskowej.
Na tych spotkaniach czytamy Pismo wite, dyskutujemy na temat
przeczytanej perykopy, a czasem s dla uczestnikw wane inne tematy
wtedy je podejmujemy. Oprcz zwykych spotka obchodzimy wita Boego
Narodzenia i Wielkanocy, jak rwnie inne wita kocielne i osobiste,
np. imieniny, urodziny.Zawsze modlimy si w intencjach, ktre s dla
nas wane, przyja-nimy si i dajemy sobie nawzajem wsparcie
psychiczne, a przede wszystkim otrzymujemy to, czego nie znajdujemy
w naszych pa-rafiach zrozumienie, akceptacj, wzrastamy duchowo.
O godzinie 11.00. odby si wystp uliczny Teatru Masek przed
Instytutem Goethego (tu prosz Dorotk o kilka sw na ten temat).
O godzinie 11.30. w Instytucie Goethego miaa miejsce pro-jekcja
reportau zrealizowanego przez TVP-3 INFO Kra-kw w ramach cyklu
Schizofrenia Otwrzmy Drzwi, ktry to reporta by zatytuowany Wiara.
Wystpujcy w tym reportau dr Andrzej Cechnicki zauway, e Ludzie
chorujcy potrzebuj wiary, ktra pomaga w przezwycieniu choroby. Z
kolei ksidz Jacek Prusak stwierdzi, e czasem religia jest dla
chorujcego mwieniem o swoich problemach i e normalni ludzie myl:
skoro ta religijno jest taka nadzwyczajna, to jest to choroba.
Doktor Aneta Kalisz, biorca udzia w sfilmowanym spotkaniu z
klerykami jezuitami (a jakeby inaczej) stwierdza, e religia bywa
treci objaww choroby. Dyskusja w reportau jest bardzo oywiona, a w
podsumowaniu ksidz Marek Raso stwierdza, e ksidz nie ma zastpowa
lekarza psychiatry. Rol ksidza jest wysucha, moe skierowa do
psychiatry, ale przede wszystkim da nadziej i wiar w Miosiernego
Boga. Ksidz musi by otwar-ty na problemy ludzi.
Biorca udzia w tym filmie beneficjentka daje wiadectwo wia-ry w
Mio Bo, mwic, e przychodzi do Kocioa, gdy tam czeka na ni Najlepszy
Przyjaciel i Najlepszy Lekarz Syn Boy Jezus Chrystus. Wiara bardzo
pomaga w zdrowieniu i mobi-lizuje do pracy nad sob.
Ludzie prowadz do Boga, a Bg posya do ludzi. Bezpored-nio po
projekcji filmu bardzo trudn problematyk duchowo-ci w chorobie
psychicznej podj w swoim wykadzie otwartym Koci jest z nami ksidz
Jacek Prusak. Wiemy, e choroba psychiczna atakuje najbardziej
delikatn tkank naszej psy-chiki, w tym przypadku wiar w Mio Bo, w
wiar, nadziej i mio. Czsto trudno odrni objawy choroby psychicznej
od przey mistycznych. Dzieli je bardzo cienka granica. Przyjmuje
si, e jeli jest to choroba, to wizje, gosy itp. ustpuj po terapii
farmakologicznej i psychoterapii. Przeycia religijne czsto cz si z
poczuciem winy, grzesznoci. Jednak przeycia chorobowe to czsto
poczucie potpienia wiekuistego, ogromnego lku, op-
Koci jest z nami, czy Koci jest dla nas?
fot.
Ger
ard
Ban
ach
tania. Ksidz Prusak przekonuje, e cho zdarzaj si przypadki
optania, to nie oznacza, e w kadym przypadku od razu trzeba biec do
egzorcysty, zazwyczaj wystarczy psychoterapia i farmako-logia,
czyli po prostu: psychiatria. W psychozie treci wiary prze-ywa si
jako walk duchow, aby to zrozumie potrzebna jest wyobrania
miosierdzia. Wielk rol w zdrowieniu z psychozy ma pomoc otrzymywana
od rodziny i od wsplnoty, gdzie Ci akceptuj, znaj Twoje imi i
tskni, gdy Ci nie ma. Tak wspl-not moe by parafia.
Po wykadzie miaa miejsce dyskusja panelowa na temat Cze-go
oczekuj osoby po kryzysach psychicznych od wsplnoty parafialnej?
Dyskusj poprowadzi profesor doktor habilitowany Bogdan de Barbaro,
a brali w niej udzia: Maria Radwaska, dr An-drzej Cechnicki, ks.
Jacek Prusak i ze Stowarzyszenia Otwrzcie Drzwi Jolanta Janik. Na
wstpie ks. Prusak wyrazi zdziwienie, e w caym zgromadzeniu jest on
jedynym ksidzem, poniewa my-la, e bd obecni licznie klerycy i
katecheci, ktrzy potencjalnie s najbardziej zainteresowan grup.
Profesor Bogdan de Bar-baro zauway, e moe haso tegorocznego Dnia
Solidarnoci powinno brzmie nie Koci jest z nami, a Koci jest dla
nas. Doktor Cechnicki zapyta retorycznie: Czy jest parafia, ktra
widzi chorujcych psychicznie? A z kolei Profesor de Barbaro zada
pytanie: Co zrobi, eby Koci by z nami? Pani Maria Rad-waska
zauwaya, e ludzie chorujcy psychicznie, ktrzy si nie lecz, mog by
uciliwi dla swojej parafii. Nastpnie rozwi-na si dyskusja oglna.
Jeden gos z sali wyda mi si szczegl-nie wany. Nasz kolega
stwierdzi, e psychiatrzy maj tendencj namawiania pacjentw do
znormalnienia w sposb kolidujcy z przekonaniami religijnymi
leczonej osoby. Nie powinno tak by.
Pozostae wnioski, ktre wycignam z dyskusji, ujam w
punktach:Czego oczekuj osoby po kryzysach psychicznych od wsplnoty
parafialnej?1. Przede wszystkim osoby chorujce psychicznie oczekuj
sza-cunku wobec swojej osoby i problemw, jakie niesie ze sob ich
choroba.2. Spowiednik jest czsto pierwsz osob, ktrej chorujcy
psy-chicznie zwierzaj si ze swoich problemw.3. To pierwsze
spotkanie ze spowiednikiem jest bardzo znacz-ce, nieraz mona duo
pomc, ale mona te duo zaprzepaci, zniechci do Kocioa, a nawet
Boga.4. W zwizku z powyszym jest pilna potrzeba ksztacenia klery-kw
w Seminariach o tym, na czym polega choroba psychiczna, jak
rozmawia z penitentem, ktry przy pierwszym zachorowaniu w ogle nie
wie, e to, co przeywa, to choroba.5. Bardzo duo daje stay
spowiednik, zwaszcza taki, ktry orien-tuje si w tematyce i dodaje
odwagi do walki z chorob, wspiera, niesie nadziej i jest godny
zaufania.6. Ju katecheci powinni by odpowiednio przeszkoleni i wraz
z gronem pedagogicznym stara si prowadzi profilaktyk zdro-wia
psychicznego w szkole, promowa zdrowe zasady moralne, np. uczy
solidarnoci i koleestwa, przyjani, w starszych kla-sach opowiada,
na czym naprawd polega mio i e wie si z odpowiedzialnoci nie tylko
za siebie, ale i za osob kochan, uczy, jak piknie jest mie czyste
serce i sumienie.7. Jednoczenie trzeba przeciwdziaa agresji w
szkole, narko-manii i uzalenieniom od alkoholu i od tytoniu,
uzalenieniom od internetu czy anoreksji.8. Rodzina, Koci, szkoa
powinny razem wychowywa i wpaja te same wartoci, mwi jednym gosem,
by autentyczni w prze-kazywaniu wartoci.9. W parafii powinna by
poradnia psychologiczna lub przynaj-mniej informacja o takich
poradniach w innych parafiach, np. w Sanktuarium w agiewnikach czy
u oo. jezuitw.10. Bardzo cenna jest yczliwo i pomoc ssiedzka dla
rodziny dotknitej problemem choroby psychicznej, a nie wytykanie
pal-
cami, wymiewanie czy straszenie.11. Oprcz pomocy ssiedzkiej
powinna by w parafii zorganizo-wana pomoc parafialna nie tylko
materialna, ale i np. przy pielg-nacji (osoby starsze, mae dzieci)
i powicenie czasu na rozmo-w, obecno przy chorujcym, eby odciy
rodzin, zwaszcza w przypadku, gdy tylko jedna osoba opiekuje si
chorujcym.12. Trzeba w kazaniach niedzielnych porusza w parafiach
prob-lem chorb psychicznych, aby wszyscy parafianie co nieco
zrozumieli, na czym to polega i e mona wyzdrowie z choroby
psychicznej13. Nawet Pan Jezus by uwaany za wariata Herod kaza Go
przecie przebra w bia szat.
14. Dobrze jest, gdy penitent spowiada si nie u swojego staego
spowiednika, eby spowiednik zapyta, czy si leczy i czy bierze
zapisane lekarstwa.15. Wana jest pomoc w pracach domowych, drobnych
remon-tach, skopaniu ogrdka czy zakupach, lub opacie wiadcze
czynszowych itp.16. Wana jest te zwyka ludzka yczliwo, przyjazny
gest jest niejednokrotnie waniejszy od pomocy materialnej,
akceptacja ssiedzka waniejsza jest niekiedy ni to, czy mamy co
je.17. Najlepszym lekiem jest przyja i mio.18. Najlepszym Lekarzem
jest Sam Bg, ktry daje zdrowie i cho-rob i niejednokrotnie poprzez
epizod choroby psychicznej wy-chowuje czowieka ni dotknitego do
przejcia na wyszy po-ziom rozwoju osobowoci, czyli duszy.Tyle
refleksji i emocji obudzi w nas temat tego Dnia. Tak wany jest w
yciu wielu ludzi. Wiara, religia, ycie duchowe przywraca-jce sens
cierpieniu, dar od Boga, wiato, ktre budzi do ycia doskonalszego.
Wiara jest trudnym darem dla osb chorujcych psychicznie. Tak
trudnym, e czasem moe zosta odrzucona. Ale przez ten trud warto
przej, jak pokazaa Jola, z odpowiedni pomoc ze strony
przedstawicieli Kocioa, ktrzy powinni prze-sta nas si ba.
fot.
Ger
ard
Ban
ach
Ten Dzie Solidarnoci jest publicznym woaniem: chorujcy
psychicznie to te czowiek zasugujcy na szacunek i mio, a psychiatra
jest lekarzem jak kady inny! Choroba psychiczna nie powinna by
chorob wstydliw, uwypukla tylko nasze saboci, ktre czasem sprawiaj,
e moemy zachowywa si dziwacznie, czyli w sposb niezrozumiay dla
otoczenia.
Pierwsze Dni Solidarnoci wzbudzay we mnie mieszane uczu-cia,
kojarzyy si z festynem, widowiskiem nieco jarmarcznym. Byy wtedy
koncerty zaproszonych pieniarzy, owszem, pikne i wzruszajce, jak
choby poetyckie pieni Leszka Dugosza czy Leszka Wjtowicza. Byy
kramy z uroczym rkodzieem Warszta-tw Terapii Zajciowej,
rodowiskowych Domw Samopomocy i pracowni przyszpitalnych. Wystawy
najpierw w kawiarniach, potem w gocinnym Instytucie Goethego.
Wszystko miao swj cel, pokazywao owoce pracy nie w peni sprawnych
dusz, ich dro-g do zdrowia. A jednak czuam niesmak, niepokj. Czy
cay ten zgiek organizowany raz w roku nie sprawia, e stajemy si
zwie-rztami na pokaz, okazami? Ten niesmak min. Dotara do mnie idea
przywiecajca tym obchodom, usiujca obali stereotypy o chorujcych
psychicznie. Te symboliczne drzwi, odgradzajce wiat normalnych od
tych, ktrzy norm przekroczyli, zaczy si uchyla. Znak, e w murze nas
odgradzajcym, zbudowanym z lku i uprzedze, jest furtka, ktr mona
otworzy i wej do tajemniczego ogrodu. Do ogrodu zaniedbanego przez
lata, gdzie re, zaguszone przez chwasty czekaj na rce, ktre przywrc
je do ycia. Tak jak w powieci Tajemniczy ogrd w murze ota-czajcym
go pozornie furtki nie byo. Zarosa pnczami dzikiego wina, nieuywana
przez lata. I tak psychiatrzy i sami chorujcy najpierw musieli
znale to wejcie, a potem otworzy je. Klucz te trzeba byo odnale.
Tym kluczem stay si Dni Solidarnoci, raz w roku otwierajce zamknite
drzwi. Kadego roku otwarte drzwi pokazyway rne zaktki ogrodu,
poruszay tematy bliskie chorujcym i zdrowym. Pokazyway, jak zadba o
kwiaty, eby nie choroway. Roliny, by zakwitn, potrzebuj
troskliwych, facho-wych rk. To rce terapeutw, rce rodzin, przyjaci,
a wreszcie i ksiy. Drzwi nadal zapraszaj. Otwrzcie i wejdcie, czeka
was odkrycie odrzuconego kawaka wiata. Poznajcie nasze tajemni-ce,
a my poznamy wasze. Jestemy sabi i potrzebujemy pomocy, czas
przesta si wstydzi. Przyjcie pomocy to krok do zdro-wia. Zapala
lampk nadziei. Wielu ludzi wiadczy o moliwoci wyzdrowienia. Warto
podj to wyzwanie. I koata uparcie w te symboliczne drzwi, wej i
zobaczy, e nie odgradzaj nas one od wiata, wrcz przeciwnie,
otwieraj na wiat. Coraz mniej jest drzwi bez klamek, ktre
zatrzaskuj si izolujc czowieka. Tera-niejsze drzwi maj klamki po
obu stronach. Oczywicie s jesz-cze oddziay zamknite. Ale z nich si
wychodzi. Mona koata do nastpnych drzwi, jak drzwi Kocioa. I dobry
Bg otworzy je przed nami, zaprosi do rodka. A Chrystus pokae, e sam
prze-szed t trudn drog razem ze swoj i nasz Matk.
Jeszcze jedno daje do mylenia... Jeeli ten Dzie ma wycho-dzi do
ludzi, dlaczego tak mao osb z zewntrz bierze udzia w jego
obchodach? I tutaj wysza na jaw rola kramw z cude-kami... Te barwne
stoiska przycigaj ludzi, ktrzy mog naby rne licznoci za grosze,
wspierajc przy tym dziaalno terapii zajciowej. Mao kto przychodzi
na tak bolesne wykady w nie-dziel, dzie, w ktrym ludzie chc odpocz.
A moe i w dni po-wszednie te nikt by nie przyszed? W tym roku nie
byo kramw, tak jak w poprzednim. Wie si to z zaangaowaniem sub
bezpieczestwa, stray poarnej czy pogotowia. Moe zbyt wiele
zachodu?
Przygotowania za kulisami trway od rana. Wielu wolontariuszy
pracowicie dmuchao fiokowe baloniki z dyskretnym nadru-kiem logo
Stowarzyszenia na Rzecz Rozwoju Psychiatrii i Opie-ki rodowiskowej.
Przed Instytutem Goethego ludzie w maskach, ktre powstay podczas
warsztatw, rozdawali baloniki. Dzieci byy zadowolone, doroli robili
zdjcia przedziwnym maszkarom. Niektrzy przechodzili obojtnie, wszak
na krakowskim Rynku po-jawia si wielu przebieracw, przewanie w
celach zarobkowych lub reklamowych, wic ludzi przestaje ju to dziwi
czy zachwy-ca, a moe s nieufni a nu znowu kto bdzie chcia od nich
wyudzi ciko zarobiony grosz? Ukryam si pod pokraczn ma-sk
zmanierowanej kobiety po przejciach i jaka pani zamiaa si i
zapytaa, czy moe zrobi zdjcie, bo tak okropnej baby jesz-cze nie
widziaa. Ciekawe, czy kto zauway logo psychiatryczne na balonikach
moe dopiero w domu? W kadym razie nikogo nie zachcilimy do
uczestnictwa w programie Dnia, bo na sali byli sami swoi terapeuci,
rodziny i my, dowiadczeni przez psychiatri, jak trafnie okrelia nas
Sybille Prins w jednym ze swoich artykuw. Ludzie z kryjwek wedug
ksidza Tischne-ra, gralskiego i Boego filozofa. Nie byo nikogo
spoza znanej brany. Nie byo nam le w tym sosie wasnym, ju si w nim
nie dusimy, poza tym mio byo spotka dawnych znajomych. Tro-ch
szkoda, e nikt nowy nas nie odwiedzi, zreszt nikomu nie yczymy
psychozy ani depresji. W tajemniczym ogrodzie roz-kwita coraz wicej
kwiatw, ludzie zdrowiej, dziki nowym for-mom terapii. W programie
Dnia byy te, jak zawsze, konsultacje w zaprzyjanionych kawiarniach
na Brackiej i Gobiej, udzielane przez lekarzy psychiatrw,
psychologw, przedstawicieli Stowa-rzyszenia Rodzin i Stowarzyszenia
Otwrzcie Drzwi, ostatnio tak-e doradcw zawodowych i pracownikw
MOPS. Ludzie ci siedz przy stolikach, na ktrych widniej plakietki z
ich specjalizacj i nazwiskiem. Psycholog biorcy udzia w
tegorocznych konsulta-cjach stwierdzi, e nie pojawi si aden
potrzebujcy. A lekarka psychiatra, obecna w zeszym roku i
poprzednich latach, mwia, e zgaszay si do niej rodziny, szukajce
pomocy dla krewnych. Temat Dnia wzbudza wiele emocji, wiara jest
drogocennym darem i warto o niego walczy. Zniechci moe niechcco
terapeuta, albo ksidz w konfesjonale. Jednak im bardziej dar jest
trudny,
tym cenniejszy. To przejcie przez wasn drog krzyow wraz z
Chrystusem, ktry poszed a do koca przed nami i dla nas. Czsto sami
nie potrafimy sobie wybaczy. Ksidz Jacek Prusak wspomnia o kobiecie
w depresji, ktra uwaaa si za tak z, e mylaa, e jest szatanem. To
nasze pieko na ziemi, ktre sami sobie stwarzamy, nie mogc poj, e Bg
jest Mioci miosiernie przebaczajc, jest wikszy od naszego serca,
ktre nas oskara. Dlatego tak wane jest ze strony kapanw mwienie o
Mioci Przebaczajcej kady grzech i sabo. Musi upyn duo czasu, eby
czowiek chory mg t prawd przyj. Kiedy wreszcie przyj-miemy
przebaczajc mio, mona i dalej. Ta kobieta znalaza sposb na depresj.
Bl zagodzia modlitwa i matematyka, ktr lubi si zajmowa. Dziki lekom
i terapii porzucia myl, e jest sza-tanem. Zacza zdrowie, kiedy
zrozumiaa, e jej przebaczono. Pustka zostaa wypeniona
przebaczeniem, jak powiedzia ksidz Jacek i doda, e ycie jest zbyt
trudne, eby je unie bez ad-nych symptomw. Take i w moj depresyjn
pustk, ktra bya skutkiem desperackich szalestw, wkroczy Bg. Zaprosi
mnie do siebie. Dugo i cierpliwie przygotowywa do spotkania z sob.
Naj-
pierw, przed laty, puka przez wiersze Joli. Wtedy zadziwia mnie
jej odwaga, otwarto i wyznanie wiary przed ludmi. Uwaaam si za
wierzc niepraktykujc. Odrzucaam struktury, te kociel-ne, a take te
psychiatryczne. Waciwie w kogo wtedy wierzy-am? W bliej
nieokrelonego Boga, o ktrym nic nie wiedziaam i nie zadawaam sobie
trudu poznania Go. Boe Narodzenie byo dla mnie sentymentaln bani, a
Wielkanoc pisankami, baziami i wiosn. Wstydziam si wyznawania
wiary, uwaaam to za pust dewocj. A tutaj Jola i jasna, prosta ufno.
Niemiao napisa-am komentarz do jej wierszy i wykonaam ilustracje.
Tak zacza si nasza przyja i droga do Boga. Trzy lata temu zapukaam
do drzwi Kocioa. Z lkiem, ale i z nadziej. Nie byam bierzmo-wana i
t drog Bg mnie poprowadzi. Od ksidza w kancelarii parafialnej
dowiedziaam si o katechumenacie dla dorosych, prowadzonym przez
siostry jadwianki, Suebniczki Chrystusa Obecnego. Zakon ten powsta
w 1990 roku. Siostry prowadz do Boga ludzi, ktrzy chc przyj
chrzest, komuni wit, bierz-mowanie, przej z innej religii na
katolick. Przeszam przez lk, zwtpienie do przebaczenia.
Bierzmowania jeszcze nie mog przyj, s pewne przeszkody. Ale ju
wiem, e jestem z tych utrudzonych i obcionych, ktrzy potrzebuj
pokrzepienia. Do tej pory spotykam si z moj siostr katechetk, ktra
z wielk wiar i cierpliwoci prowadzi mnie za rk. I dzikuj Bogu za t
trudn i pikn drog. Koci jest otwarty dla kadego. A w mioci nic
nowego rado i cierpienie. Nawet sam Pan Bg nie kocha inaczej napisa
ksidz Jan Twardowski. Bg Ojciec wie, czego potrzebujemy i obdarza
nas take radoci. W zeszym roku poszam na pasterk w Boe Narodzenie.
Po zakoczeniu mszy witej przystanam przed szopk z ywymi owieczkami.
Koci ju opustosza, a ja umiechaam si do owieczek. I nag-le w
pustym, cichym kociele zabrzmiaa moja ulubiona kolda z dzwoneczkami
autorstwa Mariana Hemara: Ca noc pada nieg... Kto wczy nagranie. By
to prezent od Ojca Niebieskie-go. Poczuam si kochana i
rozpieszczana. I wiedziaam, e to nie jest urojenie. Lubi przypomina
sobie t chwil, chowam j na bl istnienia. To Maryja chroni nas przed
myleniem magicznym.
Ona przecie zostaa obdarowana niezwykym darem i przyja go w
pokorze, mimo lku i obaw. To wszystko byo takie trudne do przyjcia
po ludzku. Moda, wraliwa kobieta przesza przez te wszystkie
trudnoci z pomoc Bo. To Ona nas wspiera, kiedy wali si nasz wiat.
Wprowadza w przyjcie Boego planu w na-szym yciu. Kiedy w moim
kociele parafialnym ksidz goszcy kazanie zauway, e w dzisiejszych
czasach Matka Boa praw-dopodobnie zostaaby skierowana do
psychiatry. Czyby zanikaa wiara w Boe cuda? A przecie one cay czas
si dziej, s wik-sze i mniejsze, te codzienne, na nasz miar. A Matka
Boa do-brze rozumie ludzi chorujcych psychicznie. Mylenie magiczne
moe sta si tematem twrczoci. Mona opowiada poetyckie historie,
dzieli si swoimi spostrzeeniami, uzdrawiajc siebie. Napisana
historia oczyszcza. Sprbujcie opisa swoje przeycia w psychozie.
Wtedy, kiedy potraficie patrze na nie z dystansem. Wewntrzny wiat
moe ukaza swoje drugie oblicze pikno i niepowtarzalno. Warto si nim
podzieli, choby przysyajc teksty do pisma Dla Nas. A kiedy ogarnia
nas uczucie, e jeste-my drug Maryj, trzeba uwiadomi sobie, e to
niemoliwe, bo ten cud ju si wydarzy. U nas moliwe s cuda mniejsze,
jak chociaby cud powstania z depresji. Z przey psychotycznych mog
wyrosn wiersze, opowiadania, dzienniki. Mona spojrze na nie jak na
dar.
Po tak powanym, wycierpianym temacie przyszed czas na inne
punkty w programie Dnia. Stowarzyszenie Otwrzcie Drzwi spotkao si z
podobnymi stowarzyszeniami z zagranicy. Nie zostaam na tym
spotkaniu, przekorn dziecic dusz po-cigny rowery. Stay sobie na
dziedzicu Instytutu Goethego, czekajc na chtnych. Pochodziy z
Wypoyczalni Rowerw Cogito, firmy spoecznej zatrudniajcej osoby
chorujce psy-chicznie. W programie nazwano ten punkt Rowerowym
Rajdem Solidarnoci poczonym z wizyt studyjn w wypoyczalni. Ra-zem z
koleank umiechnymy si do siebie i do tych rowerw i wpisaymy si na
list uczestnikw. Rajd prowadzony by przez dwch pracownikw
wypoyczalni, otwartych i kompetentnych. Zatroszczyli si o nas,
podkrcili siodeka do odpowiedniej wy-sokoci, a mnie poinstruowali o
kierowaniu rowerem i dziaaniu hamulcw. Tak dawno nie jedziam na
rowerze, e trzsy mi si nogi ze strachu. Ale zwyciya ch
zrealizowania marzenia o wyprawie rowerowej. Rajd to byo nieco zbyt
szumne sowo jak na nasz siedmioosobow grupk. I znowu nie byo
chtnych spoza krgu psychiatrii. W zwizku z tym wizyta studyjna te
si nie odbya, bo nie byo zainteresowanych. Szkoda, powinni byli
zobaczy oddanie jednego z pracownikw, czowieka, ktry prze-zwyciy
swoje saboci i z pasj powici si pracy w firmie. Zobaczy we mnie
najsabszego uczestnika i troskliwie jecha za mn, czuwa nad naszym
bezpieczestwem. A jechalimy zato-czon ulic Grodzk, pen niedzielnych
spacerowiczw. Trzeba byo umiejtnie lawirowa, eby nikogo nie potrci.
Mj opiekun zwraca uwag na moj chwiejn jazd i w trudnych chwilach
wspiera rad. Miaam chwile zwtpienia i myli, e niepotrzeb-nie
wpakowaam si w rajd ponad siy. Potwierdzia si prawda, e kady
pocztek jest trudny, wymaga wysiku i kiedy si przez to przejdzie,
przychodzi rado. I tak wreszcie dojechalimy do bulwarw
nadwilaskich, gdzie jest wytyczona cieka rowero-wa i tam ogarna nas
rado i przyjemno wsplnej jazdy. By soneczny dzie, woda migotaa,
oczy chony pikno ywiou i budowli zamku wawelskiego. Pogodny dzie, w
ktrym odpocz Bg i podzieli si sw radoci ze stworzenia z nami.
Jeszcze Salwator, klasztor Norbertanek przegldajcy si w Wile,
malow-nicza cieka nad Rudaw i Bonia, siedziba firmy. Tam posililimy
si batonikami, jabkami i wod, bo firma zadbaa o wycieczkowy
prowiant. Mj opiekun jecha na rowerze skonstruowanym przez siebie,
co wiadczyo o jego zapale pracy w wypoyczalni. Na-prawd, powinni to
zobaczy pracodawcy, ktrzy obawiaj si za-trudnienia osb chorujcych
psychicznie.
Jeszcze jedno daje do mylenia... Jeeli ten Dzie ma wychodzi do
ludzi, dlaczego tak mao osb z zewntrz bierze udzia w jego
obchodach?
10
Szczeglne uprawnienia pracownicze osb niepenospraw-nych
Osoby niepenosprawne maj liczne trudnoci z funkcjono-waniem na
rynku pracy, poczwszy od w ogle znalezienia dla siebie
odpowiedniego zatrudnienia, potem za utrzymania si w wymarzonej
pracy, jej wykonywania czy konkurowania na tym rynku z osobami w
peni sprawnymi.
Aby uatwi im to zadanie przepisy prawa przewiduj pewne dodatkowe
przywileje pracownicze, ktrych nie maj po-zostali pracownicy. Celem
tych przepisw jest wyrwnywanie szans osb niepenosprawnych, ktre ze
wzgldu na mniejsz sprawno nie mog podlega tym samym rygorom co
pracow-nicy zdrowi.
Oglne zasady prawa pracy znajdziemy przede wszystkim w kodeksie
pracy, za ich uzupenieniem i modyfikacj w zakresie dotyczcym
zatrudnienia osb niepenosprawnych, s przepisy ustawy o
rehabilitacji zawodowej i spoecznej oraz za-
trudnianiu osb niepenosprawnych ( dalej ustawa o
rehabilitacji)Ustawa ta przewiduje uprzywilejowanie osb
niepenosprawnych w zakresie: czasu pracy, polegajce na jego
skrceniu, urlopw pracowniczych, polegajce na przyznaniu dodatkowego
urlopu wypoczynkowego, oraz majc na uwadze zwikszone potrzeby
rehabilitacji i opieki zdrowotnej przyznaje im patne zwolnienie na
pobyt na turnusie rehabilitacyjnym, jak rwnie dodatkow prze-rw na
rehabilitacj i patne zwolnienie od pracy w celu wykonania bada
specjalistycznych.
Niepenosprawno a zatrudnienie
Ustawa o rehabilitacji i zawarte w niej szczeglne uprawnienia
pracownicze dotycz osb, ktrych niepenosprawno zo-staa ustalona i
stwierdzona nastpujcymi orzeczeniami:1. o ustaleniu jednego z
trzech stopni niepenosprawnoci (znacz-ny, umiarkowany, lekki);2. o
cakowitej lub czciowej niezdolnoci do pracy, na podstawie
Strona Prawa
Oywione wspln jazd ruszyymy z koleank na ulic Mio-dow, gdzie w
Warsztatach Terapii Zajciowej odbywao si zakoczenie wystawy Anny
Baki, a take trwa dzie otwarty Ga-lerii Miodowa, podczas ktrego
mona oglda i kupowa prace ludzi z grupy plastycznej, prowadzonej od
lat przez malark Mago-si Bundzewicz. Ania Baka ju zbieraa si do
wyjcia. Przez mie-sic dzielia si z nami swoim poetyckim widzeniem
wiata. Roz-bielone akwarele, podkrelone graficzn czarn kresk oywiay
ciany salonu miodowego, ktre widziay ju niejedn wystaw. wiat Ani
wciga i urzeka, pokazuje wynione miasto, budynki w barwach bkitw,
fioletw, zieleni, szaroci yj rozwietlone
smugami bieli. One naprawd yj, kady ma swj nastrj, niekie-dy
peen melancholii, innym razem radoci albo zadumy. Czasem
przechadzaj si tam ludzie, zadziwieni piknem codziennoci, jakby
uchwycili kawaeczek pikna tego wiata. Na obrazach Ani yje te
Chrystus i Jego Matka i przemawiaj swoj mioci i b-lem. Na papierze
mieszkaj rni ludzie, upoetycznieni, zamy-leni. Pojawia si tam i
Ania w swoich autoportretach, mocnych, wyrazistych, przeytych.
Warto odwiedzi jej wiat, ktrym dzie-li si z ludmi od lat, wytrwale
rysujc. Wystawy s przeyciem dla widzw i dla artysty, ktry podejmuje
trud ich zorganizowania z pomoc innych. W Galerii Miodowa nad
tworzeniem wystawy pracuje wiele osb, pod kierownictwem Magosi
Bundzewicz. Wsplnie przezwyciaj wiele trudnoci. Wieszanie obrazw,
ich ekspozycja jest mozoln prac. A ile radoci daj efekty...
Wer-
nisa to wito, trema artysty, ciekawo widzw, duma rodziny i
przyjaci. St z poczstunkiem te jest artystyczny, podkrela atmosfer
wita. Przeycie dla ducha i dla ciaa.
W tym dniu prawie wszystkie pomieszczenia Warsztatw zo-stay
opanowane przez barwne rysunki i malowida. Prze-rne spojrzenia na
otaczajc nas rzeczywisto. Zachwycaa ta rnorodno. Grupa plastyczna
rozwija si od okoo dwu-dziestu lat. Ludzie przychodz i odchodz, a
niektrzy zostaj. czy ich trud i rado tworzenia. To osobny rozdzia
dziaalno-ci psychiatrii, tajemniczy i budujcy. Twrcy przechodz
przez rne etapy, od pocztkowej niemiaoci, przez zainteresowanie
sztuk, zapa, chwile niemocy twrczej, upadaj i powstaj. Ma-gosia
Bundzewicz oywia grup co jaki czas, organizujc wy-stawy i plenery.
To motywacja do dalszej pracy. Twrczo staje si czci sposobu na
ycie. Dni otwarte daj twrcom szans na sprzeda wasnych prac. Cz
dochodu jest przeznaczana na potrzeby malarni. Niestety, zdarza si,
e niewielu goci od-wiedza galeri. S jednak stali bywalcy, jak pewna
doktor psy-chiatra, ktra zawsze kupuje jakie dzieo, wspierajc
twrcw. Koleanka z rajdu rowerowego od lat maluje, a ponadto kiedy
prowadzia teatrzyk lalkowy dla dzieci, pisaa sztuki. Podczas dni
otwartych staje na ulicy przed wejciem do kamienicy, na ktrej
widnieje dyskretna tablica Galeria Miodowa i zachca przechod-niw do
wejcia. Dziki niej pojawiaj si gocie. Nie wszystkich udaje si
zachci, niektrzy piesz gdzie, maj wasne plany. Ale zapraszajca nie
zniechca si i prbuje dalej. Chwil staam z ni i podziwiaam jej
determinacj, a omielona wczaam si w zapraszanie. Kusiymy
poczstunkiem, ciastkami, moliwoci zakupu prac w naprawd niskiej
cenie.
I tak koczy si Dzie Solidarnoci. Odwiedzajcie tajemnicze ogrody,
powicie im nieco uwagi, a zobaczycie, e znw roz-kwitn. Szukajcie, a
znajdziecie, koaczcie, a otworz wam (k. 11,9). I ty, czowieku,
zamknity w zapomnianym ogrodzie, ody-jesz.
Jolanta Janik, Dorota Duyk-WypichStowarzyszenie Otwrzcie
Drzwi
Krakw
Odwiedzajcie tajemnicze ogrody, powicie im nieco uwagi, a
zobaczycie, e znw rozkwitn. I ty, czowieku, zamknity w zapomnianym
ogrodzie, odyjesz.
11
odrbnej ustawy emerytalno-rentowej;3. o niepenosprawnoci przed
ukoczeniem 16 roku ycia.Jak zaznaczono wyej, ustawa o rehabilitacji
dla swych celw wprowadzia trzy stopnie niepenosprawnoci: znaczny,
umiarko-wany i lekki.
1. Znaczny stopie niepenosprawnoci zalicza si do niego oso-by,
ktre: nie mog pracowa na stanowiskach przeznaczonych dla osb
penosprawnych, s zdolne do pracy w zakadzie pracy chronionej (ZPCH)
lub za-kadzie aktywizacji zawodowej (ZAZ), wymagaj staej lub
dugotrwaej opieki albo pomocy innej osoby z powodu znacznie
ograniczonej moliwoci samodzielnej egzy-stencji.
2. umiarkowany stopie niepenosprawnoci dotyczy osb, ktre mog
pracowa na stanowiskach pracy przystosowanych do ich moliwoci i
potrzeb, wymagaj czciowej lub okresowej pomocy w zwizku z
ograni-czon moliwoci samodzielnej egzystencji.
3. lekki stopie niepenosprawnoci nie ogranicza moliwoci osoby
niepenosprawnej do wykonywa-nia wybranego zatrudnienia, moe ona
wykonywa kad prac, do ktrej ma kwalifikacje, moe ona samodzielnie
egzystowa, nie wymaga pomocy innej osobyZnaczny lub umiarkowany
stopie niepenosprawnoci nie stanowi przeszkody dla zatrudnienia
danej osoby u pracodawcy niezapew-niajcego warunkw pracy
chronionej, tylko wtedy gdy uzyska on pozytywn opini Pastwowej
Inspekcji Pracy o przystosowaniu stanowiska pracy do potrzeb osoby
niepenosprawnej.
Wzajemna relacja pomidzy orzeczeniami
Orzeczenie lekarza orzecznika ZUS stwierdzajce cakowit
nie-zdolno do pracy i niezdolno do samodzielnej egzystencji
odpowiada znacznemu stopniowi niepenosprawnoci, orzeczenie o
cakowitej niezdolnoci do pracy jest rwnowane umiarkowa-nemu
stopniowi niepenosprawnoci, za orzeczenie o czciowej niezdolnoci do
pracy oraz celowoci przekwalifikowania jest zrw-nane z lekkim
stopniem niepenosprawnoci.
Szczeglna regulacja czasu pracy
Przy braku szczeglnych przeciwwskaza lekarskich, osoby
niepenosprawne mog by zatrudniane w penym wymiarze czasu pracy na
cay etat. Czas pracy osb niepenosprawnych zaliczonych do lekkiego
stopnia niepenosprawnoci oraz ktrych stopnia niepenosprawnoci nie
okrelono (nale tu m.in. osoby do 16 roku ycia), zatrudnionych na
cay etat nie moe przekra-cza 8 godzin na dob i 40 godzin
tygodniowo. Inna, krtsza norma czasu pracy obowizuje osoby
niepenosprawne o znacznym lub umiarkowanym stopniu
niepenosprawnoci. Wynosi ona 7 godzin dziennie i 35 godzin
tygodniowo. Dodatkowo osoby niepenospraw-ne nie mog pracowa w
godzinach nadliczbowych i w porze noc-nej. Wyjtek stanowi tu osoby
zatrudnione przy pilnowaniu oraz wtedy, gdy na wniosek osoby
zatrudnionej wyrazi na to zgod le-karz przeprowadzajcy badania
profilaktyczne pracownikw lub lekarz sprawujcy nad nimi opiek.
Skrcony wymiar czasu pracy osoby niepenosprawnej obowizuje od dnia
nastpnego po przed-stawieniu pracodawcy orzeczenia o
niepenosprawnoci.
Istotne jest to, e zastosowanie skrconego czasu pracy nie
po-woduje obnienia wysokoci wynagrodzenia, ktre jest wypaca-ne w
staej miesicznej wysokoci.
Stawki godzinowe wynagrodzenia zasadniczego, odpowiadaj-ce
osobistemu zaszeregowaniu ulegaj podwyszeniu w sto-sunku
odpowiadajcym proporcji, w jakiej pozostaje dotychczaso-wy wymiar
czasu pracy (a wic przed obnieniem) do skrconych norm czasu
pracy.
Osobie niepenosprawnej przysuguje dodatkowa 15-minuto-wa przerwa
w pracy na gimnastyk usprawniajc lub wy-poczynek, wliczana do czasu
pracy (a wic patna), niezalenie od przerwy przysugujcej kademu
pracownikowi na podstawie przepisw oglnych (kodeksu pracy), ktra
wynosi 15 minut, jee-li pracownika obowizuje co najmniej 6-godzinna
dobowa norma czasu pracy.
Uprzywilejowanie urlopowe
Pracownikowi zaliczonemu do znacznego lub umiarkowanego stopnia
niepenosprawnoci przysuguje dodatkowy urlop wy-poczynkowy w
wymiarze 10 dni roboczych w roku kalendarzo-wym. Prawo do
pierwszego urlopu dodatkowego nabywa si po przepracowaniu roku od
dnia zaliczenia do znacznego lub umiar-kowanego stopnia
niepenosprawnoci. Urlop dodatkowy nie przysuguje pracownikowi, ktry
jest uprawniony do urlopu wypo-czynkowego w wymiarze wikszym ni 26
dni roboczych w roku kalendarzowym lub urlopu dodatkowego na
podstawie odrbnych przepisw. Jeeli urlop dodatkowy na podstawie
tych innych prze-pisw jest krtszy ni 10 dni roboczych, wtedy
pracownikowi przy-suguje urlop dodatkowy w wymiarze 10 dni na
podstawie ustawy o rehabilitacji.
Dodatkowe zwolnienia od pracy
Osoba o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepenospraw-noci ma
prawo do zwolnienia od pracy z zachowaniem pra-wa do wynagrodzenia
w wymiarze do 21 dni roboczych w celu uczestniczenia w turnusie
rehabilitacyjnym, nie czciej ni raz w roku, na ktry osoba ta zostaa
skierowana przez jej lekarza. Jeeli wykorzysta w caoci 21 dni,
wtedy traci prawo do dodatko-wego 10-dniowego urlopu
wypoczynkowego. Pracodawca jest zo-bowizany zwolni od pracy osob
niepenosprawn o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepenosprawnoci
w celu wykonania bada specjalistycznych, zabiegw leczniczych lub
usprawniaj-cych, uzyskania zaopatrzenia ortopedycznego lub jego
naprawy, jeeli czynnoci te nie mog by wykonane poza godzinami
pracy. Za czas tych zwolnie przysuguje pracownikowi wynagrodzenie
obliczane jak ekwiwalent pieniny za urlop wypoczynkowy.
wiadczenia z Zakadowego Funduszu Rehabilitacji Osb
Niepenosprawnych (ZFRON)
U pracodawcw z sektora pracy chronionej, prowadzcych ZPCh i
ZAZ-y, tworzony jest obowizkowo ZFRON, ktre-go dochodami s przede
wszystkim rodki pienine uzyskane z tytuu zwolnie podatkowych,
dotacji, subwencji oraz zapisw i darowizn. Pracodawcy ci otrzymuj
wicej rodkw w porwna-niu z podmiotami z otwartego rynku pracy na
zatrudnianie osb niepenosprawnych, ale z racji tego ci na nich te
wiksze obowizki, finansowane wanie ze rodkw zgromadzonych na koncie
funduszu. Wyraaj si one w obowizku zapewnienia obok podstawowej
opieki medycznej take opieki specjalistycz-nej, poradnictwa i usug
rehabilitacyjnych oraz bazy rehabilitacyj-nej (przychodni, gabinetw
fizjoterapii), a take przygotowania dla swych pracownikw
wydzielonych miejsc przeznaczonych na odpoczynek w czasie dnia
pracy. Ze rodkw funduszu poza rehabilitacj lecznicz finansowana
jest rehabilitacja zawodowa i spoeczna oraz ubezpieczenia osb
niepenosprawnych oraz pomoc byym pracownikom danego pracodawcy,
ktrzy pozostaj bez pracy, na cele zwizane z rehabilitacj lecznicz i
spoeczn. rodkami zgromadzonymi na rachunku funduszu dysponuje
pra-codawca. Za kontrol nad prawidowym gromadzeniem i
dyspo-nowaniem tymi rodkami sprawuj waciwe urzdy skarbowe.
Marcin SzubaStowarzyszenie Otwrzcie Drzwi
Krakw
12
Boe Narodzenie
Narodzony bez delikatnej pocieli zdobionej wzorami z kwiatw
nieopisanych w atlasach. Ale z dosytem mioci, twarz matki,
Zachowanym na policzku municiem Warg, pachncym sianem.
Dzisiejszy wieczr to Choinkowe bombki jak magia, Lichtarz ze
wieczkami jak wiato Latarni ogldane z morza, Odgos amanego opatka,
Ale przede wszystkim ten Dzisiejszy wieczr to narodziny Dla
ludzkich serc, ktre On Pokocha na tysiclecia.
Adam Siwoowski
Zapiski autystki
Delikatne, jeszcze zielone dba traw okry pierwszy nieg, mrz
trzyma niewielki, spynie jutro woda struk szemrzc w rzek snw;
ptaki przemarze ukryte w gazkach przyokiennego krzewu, godne
ptaki z bezmiaru nagej zimy, bezmiaru niechcianej jawy co
koniecznie chce by niezbdna...
wierc si wrble, przywouj, sypie nieg, cicho, jak cicho...
Grayna Tomczyk
***
Nim kolejna za spadnie na ziemi Los swj odmieni Nie bd ju paka
Chmury bd rkami apa Bd taczy w obokach Bd cieszy si w podskokach
Nadziej w rku trzyma I marzeniami w gr si wspina
Pawe Kocon
Samotna?
Nie, nie jestem samotna.Gdzie za mn, przy mnie, we mnieskrada si
cigle Bl
To stpa na paluszkach,to bierze mnie mocno w ramionai dusi,
szarpie, otumania,
Ale jak dotd uaskawia
Jest wierny, zwykle pojawia siwezwany przez narzeczon-
Nadwraliwo.
Nie boi si rozmw z rodzini przyjacimi.
Nie przepada za kaw i alkoholem.
Nie, nie jestem samotna.
Zawsze si znajdzie mjWszdobylski Bl.
Dorota Hadrat
13
***
Jest w nas: wiea ponad miastem nadoboczna tutaj, jest modlitwa,
jest cie rzucany przez drzewo, jest jasne soce dnia - jak woskowa
wieca wieci w krajobrazie ze niegu i z mgy;
jest w nas smuky witra dla chmur. To przymglone wiato tych
zimnych dziwnych dni sczy smug ycia, brzegiem witw biegnie, napiera
byskiem lnie katedr chralnych cisz...
Grayna Tomczyk
***
W okowach pogoni za czasem, ktry jak latawiec wyrywa si z rki, w
doszcztnie zapomnianych chwilach, po ktrych nie ma zapisu w kronice
ycia przysigam naladowa dobro, poniewa jest ponadczasowe, poniewa
jest jak nasionko gorczycy, ktre z wolna nabiera wielkoci,
Nic nie jest wane, kiedy poznajesz przedsmak mioci, ktra jak
zasuszony kwiat pomidzy stronami tomiku poezji; ktra jest koron
wiata.
Adam Siwoowski
***
Jake Ci Panie dosignGdy si nade mn nie schyliszJake przed Tob
uklknGdy pychy mej nie poskromisz
Ty co na nowo mnie stwarzaszZ mioci w kadej minucieBd mi najwysz
wartociPrzez cae moje ycie
Barbara
***
Pytam:Czym jest mioCzym jest pikno, dobroCzy tak trudno w to
uwierzy?Sowo kocham, przepraszam czy dzisiaj co znaczy?Za dobro te
trzeba czasami zapaciycie jest yciem wszyscy to wiemyCho byo lepsze
chcemyCzy te sowo wiaraCzy ona naprawi co chciaaPrzecie chroni nas
miaaCzasem nie chcesz, lecz musiszLosowi dajesz si skusiTakie te s
okruchy yciae nawet byle szczcie nas nie zachwycaJednego nie da si
ukryCzasem warto y
Pawe Kocon
14
Czowiek mocnej wiary, pewien swojego celu zapewne dalej prbowaby
go osign wszelkimi sposobami i wreszcie by mu si udao. Poniewa ja
tak nie umiaem, trudna lekcja prze-grywania, zamiast mobilizowa
jako bodziec do wikszej pracy, brzmiaa cigym memento,
uwiadamiajcym, e niemal wszyst-ko, co warte marze, jest poza moim
zasigiem.
Mino sporo lat dua cz pod znakiem jednego kroku do przodu i
czterech do tyu. Na scen spogldaem teraz zno-wu jak dziewczynka z
zapakami na ciastka za szyb cukierni. Jednak skoro Mahomet nie
przyszed do gry... Bywa, e szkolna mio zostaje odwzajemniona, kiedy
ju dawno jestemy doroli. Pewnego dnia grupa teatralna Psyche z
Miodo-wej ludzkim gestem wyrczya mnie w zagadnieniu, ktrego sam nie
odwayem si porusza: moe zajrzabym do nich kiedy? Nie stawiali
niebotycznych warunkw poza dobrymi chciami i odrobin dyscypliny.
Moja historia zatoczya koo mae, pogite i bez znaczenia dla reszty
wiata, ale zawsze. Czy troch nie za pno? Jan Nowak-Jezioraski
mawia, e prawdziwe ycie za-czyna si po osiemdziesitce, wic...
Zesp skupia ludzi jak to si mwi po przejciach. Nie cho-dzi
bynajmniej o udane kombatanctwo, tylko fakt, e kiedy psychika
wymkna si nam spod kontroli i dzisiaj jestemy tro-
ch niespenieni lub nieprzystosowani. Moe wic pocztkowo
najwaniejszy by tutaj azyl i otwarcie na drugiego czowieka, aby w
jego oczach zobaczy swoje odbicie. Te wizy zawsze pozo-staj
bezcenne, ale teraz dowiadczamy jeszcze czego wicej, gdy obok
dobrodziejstwa spotkania chcielibymy take wsplnie tworzy now jako,
najlepiej tak, ktra sama si obroni.
Czy nasza grupa ma cechy prawdziwego teatru? Chyba tak. Jej
dugoletni reyser jako perfekcjonista nie lubi taniej imitacji i
uczy wszystkich pracowa metodami obowizujcymi u zawodo-wych aktorw,
tyle e wedug mniej intensywnego harmonogramu. Upomina stale, by
mocno rozgranicza siebie i posta sceniczn, ktre nie mog si przenika
bez oboplnej szkody. Grajc cho-by maleki epizod musimy wic
cakowicie odrzuci prywatn identyfikacj i odwrotnie po zakoczeniu
prby lub spektaklu adna aktorska gba, choby najbardziej przekonujca
nie ma prawa rzdzi naszym yciem lub jego ocen ze strony
kogokol-wiek. Poszukiwanie emocjonalnego autentyzmu budzi pokor
wobec rzemiosa sztuki i wiadomo, e harmonia sowa i ciaa wymaga
maksymalnego skupienia, a faszywa poza i nonszalan-cja prowadz do
nikd. Oczywicie rozumiemy, ile dzieli nas od lu-dzi z teatralnym
dyplomem ustpujemy im dykcj, pamitaniem tekstu, emisj gosu,
koordynacj ruchow, wiedz o klasycznym
W dziecistwie nie lubiem teatru. Chocia moja niech bya chyba
tylko podwiadoma wydawa mi si zbyt ograni-czony z jego sztucznoci
ruchu, umownoci miejsca, ascety-zmem ta i rekwizytw. O ile do
szybko wcigno mnie czytanie ksiek, gdzie wyobrania ma tak due
znaczenie, to siadajc na widowni stawaem si niewiernym Tomaszem,
ktry wierzy tylko jeli realnie zobaczy. Teatr przegrywa wic z
czarno-bia wtedy telewizj, a zwaszcza z kolorowym kinem, bo
pozbawiony by wszystkiego, co najbardziej cieszy modego wzrokowca:
oddechu rozlegych krajobrazw, pochodu majestatycznych aglowcw czy
szeroko kadrowanej, migoczcej fali konnego rycerstwa. C cie-kawego
mona pokaza na kilkudziesiciu metrach drewnianej podogi, obitej
ciemnym suknem i otoczonej trjstronnie kulisami? Moe tylko
niespenionych aktorw drugiej kategorii, skoro nie s oni
rozpoznawalnymi ikonami filmu? Przekonany, e popularno jest jedyn
miar sukcesu w tym zawodzie, czasem chyba im na-wet wspczuem.
Ale kiedy jeste troch starszy, zmienia si take widz w tobie:
obok samej fabuy i powierzchownoci bohaterw piknej, brzydkiej lub
nijakiej, zaczynasz jeszcze zauwaa odtwrc roli i rnice uytych
rodkw: gosu, gestu, mimiki. Odkrywasz nowe skadniki opowieci: rytm,
melodi frazy, akcenty ciszy. Nie dziwi ju, e filmowe gwiazdy chtnie
wybieraj teatr, niektre bardzo czsto, a anonimowi dla ciebie dotd
artyci s tutaj ich rwnorzd-nymi partnerami, godnymi takich samych
oklaskw i podziwu.
Moje przewartociowanie wymagao troch zachty: najpierw chciaem
zobaczy jak ekranow twarz z bliska, bez mon-tau. Doskona okazj
daway monodramy, grane akurat na Ma-ej Scenie Teatru Starego i to
byo objawienie: ciasne wntrze go-tyckiej piwnicy stawao si caym
wiatem, gdzie jeden czowiek, jego los i emocje skupiay przez dwie
godziny uwag wszystkich obecnych, tylko dziki absolutnemu panowaniu
nad sowem, ge-stem i pync midzy tymi biegunami energi. Rwnoczenie
dotaro wreszcie do mnie, e kada odsona jest inna: nigdy nie
przewidzisz, jakimi tonami sztuka zabrzmi wanie dzisiaj ani ja-kim
tempem pody, gdy stale dokonuje si od nowa tu i teraz, na naszych
oczach.
Mniej wicej wtedy moja licealna klasa wygraa szkolny kon-kurs na
ma jednoaktwk, a ja i paru kolegw zatrudnilimy si w Teatrze
Sowackiego jako statyci. Pierwszy raz odsonito nam takie miejsce od
kuchni labirynt jego pokoi, korytarzy i schodw, zapach pracowni i
magazynw, zacisze garderoby i gwar bufetu, gdzie mona byo otrze si
o mistrzw, chwilowo bliskich zwykego ludzkiego wymiaru, gdy nie
ukrytych za cu-dzym tekstem lub form. Ale najwaniejsza bya scena i
jej kulisy: tutaj koczya si wszelka prywatno, wszystko podlegao
jednej hierarchii, kade dziaanie byo czci skomplikowanej
konstruk-cji precyzyjnej jak gotyckie sklepienie, dynamicznej jak
agiel, a jednoczenie kruchej jak domek z kart. Rozpoczty spektakl y
wasnym yciem; by niczym misja zaogowa na Ksiyc: mimo e przewiczono
dokadnie najmniejsze szczegy, ostateczny bilans zawsze pozostawa
niewiadom i to wanie decydowao o magii udziau.
Pikne chwile statystowania i szkolnych wystpw okazay si puapk.
Wywoay zudzenie, szybko rozwiane w zderzeniu z rzeczywistoci ju
podczas wstpnego etapu egzaminu do PWST synny artysta krakowski,
przewodniczcy komisji uzna: moe pan wykonywa rne zawody, tylko na
pewno nie aktor-stwo.
Zamiast didaskaliw
Zyskujemy natomiast co innego: okazj do opuszczenia
jaskinikompleksw, odblokowania ukrytej ekspresji i poznania samego
siebie, uwolnienia wyobrani i czasowego wejcia w inn posta,
czylifascynujcej podry pozakamarkach duszy
15
repertuarze waciwie wszystkim poza wraliwoci. Spotykamy si te
zbyt rzadko, by mc uwaa grup teatraln za gwny sposb na ycie, nawet
jeli niejeden z nas skrycie o tym marzy. Zyskujemy natomiast co
innego: okazj do opuszczenia jaskini kompleksw, odblokowania
ukrytej ekspresji i poznania samego siebie, uwolnienia wyobrani i
czasowego wejcia w inn posta, czyli fascynujcej podry po
zakamarkach duszy.
Co ciekawe, spoeczno Psyche jest enklaw bezpiecze-stwa i pod tym
wzgldem stoi wyej ni zawodowe rodo-wisko nie staramy si bowiem
zdominowa jedni drugich ani udowodni, e kto jest lepszy; owszem
kady ma ambicj, by jego udzia by wany i zauwaony, jednak nie
kosztem kolegw, tylko razem z nimi.
Podobno kady czowiek jest troch aktorem przecie sta-le usiujemy
ukry u siebie rne cechy niepodane i sa-be strony, a wyeksponowa te
lepsze; ksztatujemy nasz wygld, gos, gesty i argumenty, niekiedy
uciekamy si wrcz do mani-pulacji. Mona by pomyle, e tylko skala
publicznoci i opano-wanie tremy robi rnic. Tymczasem gdy masz
oszuka sam siebie, oywiajc kogo o zupenie innych ni twoje
przyzwycza-jeniach, mentalnoci, temperamencie, jzyku pokaza
zacho-wania cakiem ci obce zaczynaj si schody. Pamitam jak na
jednej z ostatnich prb wiczylimy scen, docelowo trwajc okoo minuty;
gdzie przypadaa mi kwestia liczca tylko 4 linijki. 4 linijki dugie
jak rok przestpny i cikie jak kamie filozoficzny, gdy wyraay
zantagonizowane, szybko zmieniajce si emocje, czego ani troch nie
umiaem wyrazi. Powtarzalimy bez koca i moja bezradno budzia ju
chyba wspczucie zmczonych partnerw, zreszt reysera te. Zdenerwowany
niewiadomie zaczem przerysowywa gr, pogarszajc tylko sytuacj. Nagle
kto zabawn uwag rozadowa atmosfer, podsunwszy jedno-czenie nowy
sposb mylenia o roli i wreszcie za dwudziestym razem udao si!
Cieszy, e chocia naszym celem jest kontrolowane wyzbycie si
prywatnoci i ubranie cudzej skry, wanie podczas tej zamiany mona
cho na chwil uciec od starej maski, utkanej z negatywnego
autoportretu i niewiary w siebie typowej dla ludzi o kulejcej
busoli. Jednak dopiero stopniowe przeamywanie wstydu midzy nami
otwiera wrota do rzeczywistoci sztuki; wej-cie tam czyni nerwy
bardziej posuszne, dziki czemu powsze-dnie saboci przegrywaj z
radosn mobilizacj twrczej energii. Wyobrania. Podczas prby maa sala
na ul. Miodowej jest kom-nat celtyckiego zamku, oceanem albo lasem
pod Atenami; was-na tosamo znika, gdy stajemy si czci wiata
zaludnianego przez monarchw, herosw i tchrzy, bajkowych wadcw cieni
i suce im elfy, kochankw, czarownice, rycerzy i damy, nawie-dzonych
mnichw czy amatorskie trupy komediowe, zadziwiaj-co bliskie
naszej.
Pamitajc o istniejcej przepaci midzy mn i aktorskimi mistrzami,
czsto zastanawiam si nad ich sekretem. Czy naley odrzuci wszystkie
posiadane realne cechy, czy wrcz przeciwnie wskazane s role bliskie
temu, kim si jest, natural-nemu usposobieniu, warunkom fizycznym,
energii? Czy aktorem trzeba si urodzi, czy mona nim zosta? Jaki
rodzaj naturalnej komunikatywnoci, gosu, mowy ciaa sprzyja temu
zajciu, a jaki go wyklucza? Chyba nie ma jednej odpowiedzi,
zadowalajcej wszystkich.
Kiedy zblia si data cakiem nowego spektaklu, cinienie ro-nie jak
bezrobocie po giedowym krachu nagle co mwi ci, e tak duo jeszcze do
zrobienia, w tak krtkim czasie... Przesta-jemy spnia si na prby, a
ich swobodny zwykle nastrj gdzie si ulatnia, ustpujc mieszance
tremy i determinacji. Gorczko-w krztanin przypominamy wtedy troch
wystraszon zaog szkolnego jachtu, szykujc si na zapowiedziany
sztorm, ktre-go wielu z nas dotd nie przeyo. Bo co prawda dugo
trenowali-my wszystkie manewry, ale trudno usun krc wok obaw, czy
dobrze zdamy ten egzamin. Teraz ju tylko minuty dziel od niego.
Usiujc zapamita ostatnie uwagi reysera, pomagamy jeden drugiemu
ujarzmi kostium bd znale wany rekwizyt. Jeszcze kilka komend, jakie
pytania zadawane szeptem i odpo-wiedzi jzykiem migowym, bo to ju
ciemna kiesze kulis. Stano-wiska s wreszcie zajte, krzepice
kopniaki rozdane. Za chwil kurtyna pjdzie w gr, zabysn wiata sceny
i oby reszta nie bya milczeniem.
Mikoaj Goleniaaktor Teatru Psyche
Krakw
Teatr Psyche [do 2000 r. pod nazw Grupa Teatralna] istnieje ju
25 lat zaoony, w padzierniku 1984 r. przez zawodowego reysera
teatralnego Krzysztofa Rogoa i psychologa Ann Bielask, jako
ambulatoryjna grupa dramaterapii przeznaczona dla osb, ktre przebyy
kryzys psychotyczny. Ilo czonkw zespou jest zmienna, zazwyczaj okoo
25 osb (w poprzednim przedstawieniu Tristan i Izolda zagrao cznie
49 aktorw w 18 wystpach, na przestrzeni piciu lat). W jego skad
wchodz zarwno debiutanci, jak i weterani, z ponad dziesicioletnim
staem. Obecnie, poza aktorami i reyserem, w pracach zespou stale
uczestnicz choreograf i dwie tera-peutki-psycholoki. Po niemal
trzech latach pracy, prezentujemy widzom nasze nowe przedstawienie
Sen nocy netniej W. Szekspira.
www.terapia-schizofrenii.krakow.pl/Teatr Psyche/pl.
Kiedy zblia si data cakiemnowego spektaklu, cinienieronie jak
bezrobocie pogiedowym krachu nagle co mwi ci, e tak duo jeszcze do
zrobienia, w tak krtkim czasie
16
Maska moe ukry, rozmieszy, odpdzi choroby i cakiem ju wspczenie
obroni przed realnym niebezpiecze-stwem. Maska towarzyszy zabawie,
misterium, wykonywaniu pracy szamana, ale te odkrywaniu gbin
morskich czy gaszeniu poaru. Maska ma wzmacnia granice naszego
ciaa, mona tak pomyle, patrzc na obrazki z tokijskiego metra, gdzie
ludzie za-krywaj ni twarz, by nie zarazi si od innych.
Maska jest obecna niemal w kadej kulturze, o czym przeko-nalimy
si zwiedzajc wystaw Maska. Magia-Sztuka- Me-tamorfoza zorganizowan
przez Muzeum lskie w Katowicach prezentujc maski z Bugarii, Polski,
Wenecji, z Czarnej Afryki [maski 14 ludw zamieszkujcych jej cz
zachodni, rodkow, i wschodni], z Melanezji, Ameryki rodkowej oraz
Poudniowej, z krajw azjatyckich, m.in. z Indii, Nepalu, Sri Lanki,
Indonezji.
Maska moe wanie dziki swojej powszechnoci i wyrazisto-ci sta si
metafor. Kiedy kto umiecha si, a dookoa nie jest wesoo, mwimy
wwczas o masce, jak w czowiek przyj. Mask okrelamy swego rodzaju
nienaturalno, usztywnienie, nie odpowiadajcy stanowi ducha
grymas.
Rabini analizujc opowieci o Esterze, ktra uratowaa, nie-wtpliwie
przy boskim udziale, nard ydowski z opresji, a w ktrej Bg nie jest
wspomniany ani razu [mwimy o wersji oryginalnej, bez pniejszych
chrzecijaskich uzupenie wpro-wadzajcych imi Boga] dochodz do
wniosku, e Bg dziaa w ukryciu, a wiat jest mask Boga. Przez t mask
moemy zgbia jego istot. Na te pamitk w wypadajce u koca zimy wito
Purym uczestnicy ubieraj si w maski. Jest jeszcze inna idea, ktra
temu przebraniu towarzyszy, a mwi o tym, e maska pokazuje odwrotno
tego, co jest naprawd. Bo wiat moe wy-glda inaczej ni z pozoru si
wydaje.
Wewntrzne pikno masekJag Noworl, rzebiark i arteterapeutk
interesuje proces powstawania indywidualnej maski, podczas ktrego
nastpuje cignicie wasnej maski i utrwalenie czego, co mona okreli
jako jej wewntrzne pikno. Jaga wraz z choreoterapeutk Sa-bin Paleng
nauczyy si w Ravensburgu w 2007 roku jak zorga-nizowa warsztaty,
podczas ktrych mona przygotowa mask. Pojechay tam wraz z grup
uczestnikw zaj organizowanych przez Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju
Psychiatrii i Opieki ro-dowiskowej na zaproszenie Stephena Oberle z
Campanie Pa-radox. Pod kierunkiem Waltera Kocha i Anny Schlaegel w
cigu jednego tylko tygodnia trzeba byo przygotowa papierow ma-sk
wykonan na glinianej rzebie, zrobi jej fryzur i makija, a w trakcie
zaj opracowa histori maski, czyli pomyle nad jej imieniem,
charakterem, przedstawi scen z ycia. W czerw-cu tego samego roku
podobne warsztaty zorganizoway w Krako-wie. Midzy 30 marca a 3
kwietnia 2009 r. przy ulicy Czarnowiej-skiej odby si kolejny
warsztat, w ktrym uczestniczyo 8 osb.
Tworzenie maski w czasie tegorocznych warsztatw czyo si z
pokonywaniem trudnoci, wspprac oraz poszukiwa-niem granic wyraenia
wasnej indywidualnoci. Warsztaty zaczy-nay si w godzinach porannych
i trway do popoudnia. Wymaga-y samodyscypliny, ktra nie wszystkim
przychodzia z atwoci. Przerwy waciwie byy nieliczne; praca fizyczna
poczona z kon-ceptualn, a ponadto towarzyszya wszystkiemu presja
czasu. Warsztaty mogy trwa tylko 5 dni i ani jednego dnia wicej.
Nie-ktrzy zmagali si z punktualnoci, inni znw z gryp i
przezi-bieniem, jeszcze inni z trem. Trzeba byo bowiem pokaza, co
si potrafi.
Moe wanie element wsppracy pozwoli nam poczy siy i umiejtnoci,
popatrzy z przymrueniem oka na saboci. Kto bowiem wprowadza pomysy
racjonalizatorskie, majce na celu usprawnienie konstrukcji masek,
kto inny mg dzieli si wiedz i dowiadczeniem, kiedy szo np. o dobr
kolorw. Kady.przyszed na warsztaty z zupenie odmiennym
dowiadczeniem, z odmiennymi moliwociami, i by moe ta rnorodno
okaza-a si najcenniejszym wkadem w grupowy proces twrczy, ktre-go
owocem byo 8 cakowicie od siebie rnicych si, aczkolwiek jednakowo
interesujcych masek. Szczeglnie we wstpnym eta-pie tworzenia,
mwiono o oporze materii. T materi bya glina, z ktrej naleao stworzy
form dla maski. Rzeba w glinie [bo tak mona nazwa ten etap pracy
nad mask] wymaga zdania si na cakowit wolno wyobrani, nie jest jak
z drewnem, gdzie doszukujemy si ju jakich ksztatw, podpowiedzi.
Przy spo-rym fizycznym wysiku patrzymy na ile jestemy w stanie w
glinie zatrzyma ulotny pomys. Na ile potrafimy odbi piecz wasnej
indywidualnoci w glinie. Praca w glinie jest chyba o tyle
intrygu-jca, e jest wyrazem wewntrznego dialogu, ktry w pewnym
momencie naley zakoczy, zakadajc warstw papieru.
Rafa ma dar zwizego i trafnego ujmowania tematu. Po tak
wyczerpujcym tekcie trudno cokolwiek doda, ale mia by dwugos o
maskach, wic sprbuj. Daje do mylenia stwierdzenie rabinw, e wiat
jest mask Boga... Widzimy obraz zewntrzny, pod ktrym kryje si
wewntrzna rzeczywisto, zupenie inna. Mamy te oczy duszy, ktrymi
moemy spojrze gbiej i powo-lutku, niemiao odkrywa to, co
niewidzialne. Wewntrzne pik-no... to Bg ukryty... i czowiek w
masce. A w tym czowieku pik-no duszy, wraliwo, postrzeganie wiata,
ktre warto odkry. Przykryte pozorami, czasem najeone kolcami... a
kolce s form ochrony, wcale nie musz zrani... Mona je czasem
nastroszy, tak na wszelki wypadek, ale oswojone nie kuj.
fot.
Jadw
iga
Now
orl
17
Na warsztacie maskowym kady z uczestnikw nadawa swo-jej masce
indywidualny ksztat, wkada w ni cz siebie, to swoje wewntrzne
pikno. Czasem przekornie, pragnc wy-doby jak sabo, z ktrej mona si
pomia. Bo maski po-zwalaj nabra dystansu take i przez omieszenie. W
kocu nie musimy by miertelnie powani, a miech rozadowuje napicie
towarzyszce prezentacji wasnej osoby bo w rodku czsto lk,
zranienia, kompleksy, poczucie niszoci... A jeszcze gbiej
pragnienie mioci. I pragnienie odkrycia pikna w drugim czowie-ku.
Potrzeba szukania ukrytego Boga. Mona wtedy zapiewa sowa z
dezyderatw, znalezionych w starym kociele w. Pawa w Baltimore,
datowanych 1692 rok: Przy caej swej zudnoci, znoju i rozwianych
marzeniach jest to pikny wiat!!! I zamia si radonie, troch
przekornie swoj mask.
Organizacja warsztatu bya tak pomylana, eby bray w nim udzia
dwie osoby z poprzedniego warsztatu. To one poma-gay rad i czynem
innym niewtajemniczonym. Oczywicie nad caoci czuway Jaga i Sabina,
otwarte na ludzi i wsplne dzia-anie. Mwiy, e podczas pierwszego
warsztatu w Ravensburgu z koniecznoci narzucono szybkie tempo, co
sprawio, e trzeba byo skoncentrowa si na pracy, a nie na osobach.
Dlatego te w pierwszym warsztacie dominowao odczucie napicia, czas
go-ni. W tym drugim warsztacie byo ju wicej spokoju, poczucia
wolnoci. Kady ma swoje tempo, jednak trzeba dostosowa si do ram
czasowych, eby nie stwarza problemw prowadzcym. Organizacja
warsztatu nie powinna kolidowa z yciem rodzin-nym. Praca bya na
tyle atrakcyjna, e umoliwia wyjcie z Egip-tu, z domowej niewoli, w
ktrej zamykam si dobrowolnie, kiedy trac nadziej. Niestety spniaam
si, wyrwanie si z domu byo trudne, ale jednak moliwe. Nieatwe byo
te bycie z ludmi to skutki izolacji, ktra wzmaga lk przed kontaktem
z czowiekiem... bo czym mog si podzieli z innymi, jeeli w rodku
jest pustka... Ojej, zaczynaj si Gorzkie ale... trzeba wrci do
masek! Sama praca bya twrcza i radosna. Glina, trudna do obrbki dla
poczt-kujcych, daa si jednak oswoi. Jaga i Sabina dodaway odwagi,
dopingoway, suyy pomoc, potrafiy rozadowa napicie ar-tem, co
udzielao si innym. Peen napicia by pord masek. Towarzyszy mu lk,
czy dziecko nie zostanie uszkodzone... Na szczcie pomagay akuszerki
i akuszerzy. Pord polega na
oderwaniu papierowej maski od glinianej formy. Wszystkie dzieci
wyszy z niego bez szwanku. A specjalny papier do wykonania masek
przyjecha ze Szwajcarii, skd sprowadziy go Jaga i Sabi-na. Moczyo
si go w kleju, eby potem po kawaeczku nakada na glinian form.
Takiej gbie trzeba byo zrobi masa, eby wy-gadzi papierowe
zmarszczki. Bya to praca mozolna, ale wci-gajca. Potem gbul suszyo
si suszark i zostawiao na noc do wyschnicia. Papier twardnia, a po
porodzie mona byo go malowa. Najtrudniejsze okazao si tworzenie
postaci i odegra-nie krtkich scenek. Przeamywalimy wewntrzne opory,
wstyd, trem. Pado ostrzeenie, eby nie wchodzi w prywatno, czyli
zdystansowa si od odgrywanej roli. Woy mask i znikn... Byo to
trudne, czowiek pod mask dra. Okazao si jednak moliwe, maski mwiy
same za siebie, a niektre scenki wypady bardzo malowniczo, jak
sprztajca Agata, ktra nog zamiata, albo zataczajcy si zamroczony
jegomo. Na zakoczenie war-sztatw odbyo si wyjcie smokw...
Pojechalimy do zaprzyja-
nionej i umwionej kawiarenki na Kazimierzu, gdzie Jaga umwia
nasz wizyt z wacicielk. Usiedlimy w maskach przy stoli-kach, tworzc
niecodzienn grup. Ludzie chyba si umiechali. Taki may niemy
teatrzyk kolorowych maszkaronw... Pod mask mona si ukry, wic
wszyscy przeylimy. A nawet byo zabaw-nie. Pierwszy raz w yciu byam
aktork i przekonaam si, e nie jest to proste, chocia moliwe...
Teraz kontynuujemy spotkania maskowe co dwa tygodnie. Ogldamy
prezentacj masek utrwa-lon na szklanym ekranie komputera przez
kolegw z Warsztatw Terapii Zajciowej. Maski z poprzedniego
warsztatu wystpoway ju nie raz podczas rnych imprez, jak Dzie
Solidarnoci, wer-nisae w Paacu Sztuki w 2008 i 2009 roku. Byy
barwnym, zaska-kujcym akcentem. Pod mask oddycha si inaczej, pole
widze-nia jest ograniczone, wic czowiek porusza si powoli i
ostronie. Pewnie z czasem mona nabra wprawy. Maska bawi, straszy,
zaskakuje swoj groteskowoci. Budzi w nas dziecko zdumione
odkrywaniem wiata. Nie pozwalamy si jednak nabra, moemy wczy si w
gr masek, ktre przycigaj uwag. Schowany pod mask czowiek jest
tajemnic, czasem wydobywa si z ukry-cia, Jaga i Sabina opowiaday, e
na zakoczenie spektaklu ulicz-nego w Ravensburgu liczna grupa
aktorw wysza w maskach, ukonili si, nastpnie odwrcili si tyem do
widowni, zdjli ma-ski i ukazali widowni swe prawdziwe oblicza,
trzymajc w rkach swe maszkarony. Tajemnica odkryta do poowy, bo
czowiek nadal tajemnic pozostaje. Swoimi tajemnicami, twrczymi
pasjami, ta-lentami i darami dziel si z nami ludzie pracujcy w
psychia-trii. Swoj rnorodnoci stwarzaj wiele moliwoci twrczych
dziaa. Na tegorocznym forum beneficjentw w Wadowicach wrd
rozmaitych drukw, folderw i ulotek znalazam katalog ze zdjciami
prac terapeutw, pracownikw i wolontariuszy dziaaj-cych w
rodowiskowych domach samopomocy. Piknie wydany, ilustrowany
barwnymi fotografiami, prezentowa rzeby, obrazy, tkaniny, biuteri i
ceramik, pokazane na wystawie w Galerii ROK w Bielsku-Biaej w marcu
2009 roku, zorganizowanej przez .D.S. Podkowa z Bielska-Biaej, we
wsppracy z Regionalnym Orodkiem Kultury. Wystaw opatrzono tytuem W
cieniu skrzy-de Ikara. Terapeutw nazwano Dedalami, na wzr
mitycznego nauczyciela lotu. Ikarowie to my, ktrzy prbujemy wznie
si w przestworza. W katalogu jest pikny tekst inspirowany tym
mi-tem. Pozwol sobie zacytowa par zda, skadajc ukon przed ich
anonimowym autorem czy autork. Dedal opiekun i prze-wodnik, ktry
wierzy i przekonywa, e wzlot w przestworza jest moliwy. Ci wspczeni
Dedalowie staraj si wspiera swo-ich Podopiecznych w rozwoju i
motywowa ich do podejmowania i osigania zaplanowanych celw.
Kreowania wasnego ycia. Tak jak Dedal pomagaj Ikarom klei skrzyda z
pir zamierze, pla-nw, marze, poprzez terapi, trenowanie nowych
umiejtnoci, wsplne rozmowy. Praca nad skrzydami jest duga i
mozolna, rne bywaj historie lotu Ikarw. Nie wszystkich jednak
dosi-ga los mitycznego bohatera. W niezomnym, triumfujcym locie nie
zapominaj o wanych wskazwkach Opiekuna. Dziki tym pasjonatom
wychodzimy z ukrycia, budujemy skrzyda. Dokd na nich polecimy? Moe
cakiem niedaleko, moe te skrzyda spa-l si w socu, znw wyldujemy w
szpitalu poobijani... A moe rozwin si na tyle, e kogo na nich
poniesiemy, rozwiniemy na-dziej i podzielimy si ni z tymi, ktrzy j
utracili. W kadym razie warto lata, choby lot mia by krtki. A na
drog ubra wykrzy-wion pociesznie mask a nu zo si przestraszy i
ucieknie...
Dorota Duyk-Wypich, Rafa PerkowskiTeatr Masek
Krakw
Widzimy obraz zewntrzny, pod ktrym kryje si wewntrzna
rzeczywisto,zupenie inna. Mamy te oczy duszy,ktrymi moemy spojrze
gbieji powolutku, niemiao odkrywa to,co niewidzialne
18
Zarwno osoby dotknite rnymi cier-pieniami psychologicznymi z
zakresu maej i duej psychiatrii, jak i specjalici zajmujcy si
fachowo leczeniem tego, co nazywa si zaburzeniami, schorzeniami czy
coraz rzadziej chorobami psychicz-nymi wiedz jedno: podleczenie czy
nawet wyleczenie pacjentw, cho teoretycznie moliwe, w praktyce
wcale atwe nie jest. Przyczyny tego stanu rzeczy s rozmaite i mona
je podzieli na zewntrzne (trudny dostp do leczenia, koszty terapii
i konsul-tacji itd.) oraz wewntrzne. Nie bd tu wni-ka w te
pierwsze, dobrze znane, zwizane z ogln sytuacj spoeczn (np.
problemy stygmatyzacji, istniejcych stereotypw i przesdw na temat
zaburze) czy eko-nomiczno-gospodarcz poszczeglnych krajw, mimo e w
omawianym temacie utrudnie w terapii s one niebagatelne.
Wewntrzne przyczyny trudnoci tera-pii pacjentw psychiatrycznych
oraz tych z lejszymi problemami mona zno-wu podzieli, tym razem na
obiektywne oraz subiektywne. Przyczyny obiektywne to sama natura
czowieka i fakt, e skoro jest on najbardziej zoon istot yw, tedy i
zaburzenia zwane psychicznymi nie mog same w sobie by proste i
jedno-znaczne. Inn przyczyn obiektywn jest rodowisko rodzinne,
szkolne lub zawodo-we oraz inne rodowiska, gdzie przebywa pacjent,
wchodzc w sie najrniejszych bliszych czy dalszych relacji
midzy-ludzkich, wpywajcych leczniczo, a niekie-dy pewnie czciej
traumatycznie na jego osob, utrudniajc przebieg leczenia i hamujc
ozdrowienie.
Przyczyny subiektywne sygnalizuje sam pacjent, ktry moe odmwi
wsp-pracy. Najczciej odmowa wsppracy w leczeniu tkwi w naturze
samej choroby (wynika z wewntrznej logiki objaww, np. lku przed
ludmi czy stygm), ale take moe zosta wywoana przez otoczenie,
krytyczne wobec pacjenta i jego dziaa. Najczciej odmowa
przyjmowania lekw wie si z ich nisk skutecznoci oraz z wywoywanymi
mniej lub bardziej dotkli-wymi skutkami ubocznymi.
I tu dochodzimy powoli do sedna proble-mu, zwizanego z obecn
jednostron-noci psychiatrii, nie tylko polskiej. Jak wspomniaa
Maria Orwid w wywiadzie, kt-ry przeprowadzaem kilka lat temu,
istnieje niebezpieczna jednostronno w psychia-trii, polegajca na
biologizacji czowieka, jego psychiki, sprowadzajca si do zudnej
pewnoci, e istnieje jeszcze nie odna-lezione panaceum na wszelkie
bolczki czowieka wspczesnego, w tym problemy psychiczne. Ta
tendencja zapewne cho
niebezpieczna ma swoje wytumaczenie, mogc by reakcj na
wczeniejsze prze-konanie, e wszystkie zaburzenia psycho-logiczne s
wycznie natury psychicznej i jeszcze wczeniej si datujcy pogld, e
maj one natur duchow (np. wynikaj z grzechu pierworodnego i skaenia
ro-dzaju ludzkiego w ten sposb).
Cho trudno odmwi racji psychiatrom, ktrzy w cikich stanach
aplikuj
leki psychotropowe, to jednak podaje si ich zdecydowanie za duo,
zbyt wczenie i zbyt dugo, czasem za wysokie dawki i niewaciwe leki.
Przesadne akcento-wanie biologicznego wymiaru zaburze psychicznych
cho naturalne w wiet-le uprzednich nienaukowych pogldw powoduje, e
pacjenci zatrzymuj si w leczeniu na etapie farmakologicznym, nie
podejmujc adnej pracy nad sob w sensie uczestnictwa w rnych formach
terapii niefarmakologicznej. Jest to sytua-cja podobna do biernego
oczekiwania na cud uzdrowienia, ktre prbuje si osig-n za pomoc
modlitw. Nie chc wyklu-cza, e leki w pierwszej, czsto bardzo ostrej
fazie choroby s nieodzowne, uspo-kajaj chorego, ktry potencjalnie
mgby podj psychoanaliz czy terapi zajcio-w. Nie da si te wykluczy
uzdrowienia czy te samoistnej remisji, ktre przecie miay miejsce
przed odkryciem lekw.
Wikszo pacjentw potrzebuje jed-nak fachowej pomocy
psychote-rapeutycznej. Niestety i tu panuje spore zamieszanie. Nie
istnieje jedna, skuteczna metoda psychoterapii neuroz czy
psychoz,
poniewa oprcz typowych symptomw wystpuj objawy indywidualne.
Jedno-stronne preferowanie jednej metody moe okaza si znowu mao
skuteczne, tote dobry psycholog czy analityk bdzie czy rne, mniej i
bardziej tradycyjne, metody, zalenie od etapu choroby i poziomu
psy-chicznego, na ktrym ona wystpuje.
Upominajc si o psychoterapi dodam, e prawdopodobnie cakiem
niesusz-nie unika si dawnej, gbokiej analizy, ktra przecie przez
cae dekady cieszy-a si dobr skutecznoci. I tu wystpu-je
niekoniecznie zawsze suszna regua, e co nowe, to lepsze. Tymczasem
wielu pacjentom psychotycznym z pewnoci pomoe klasyczna metoda
swobodnych skojarze, analiza snw i marze czy inne techniki
psychoanalityczne. Nie zawsze nowsze, nastawione wycznie na
spo-eczne przystosowanie, zdolno do pracy czy prawidowe relacje
midzyludzkie s tak skuteczne, jak analiza kompleksw i treci
wypartych, proces przeniesienia i przeciwprzeniesienia.
Psychoanaliza sama w sobie obrosa pewnymi mitami spoecznymi, ktre
utrudniaj ze szkod dla wielu chorych jej powszechne stoso-wanie. By
moe dlatego, e atwiej prze-pisa lek ni prowadzi kilkuletni analiz
caej przeszoci pacjenta, ktry dopki jej nie przepracuje, nie bdzie
mg skutecz-nie planowa swojego dalszego ycia ani te dziaania w
teraniejszoci.
Trzeba doda, e niestety i w psychiatrii zapanowaa moda na drog
na skrty i leczenie szybkie, polegajce na stumie-niu objaww za
pomoc piguek. Na swoim przykadzie mog powiedzie, e stumione
zwaszcza przez silne leki symptomy mog powraca, jeli dziaaniu lekw
nie towa-rzyszy solidnie prowadzona psychoterapia oraz inne formy
leczenia niebiologicznego, takie jak socjoterapia, terapia
zajciowa, aktywizacja zawodowa, terapia grupowa i wiele rnych
skutecznych metod, ktre moe stan si cenn alternatyw dla
zde-cydowanie zbyt jednostronnego obecnie podejcia w leczeniu
zaburze ycia psy-chicznego.
Rafa SulikowskiStowarzyszenie Otwrzcie Drzwi
Krakw
Trudna czy atwa sztuka leczenia? Prba zdrowego rozumu
fot.
arch
iwum
19
Potrzeby i oczekiwania z perspektywy beneficjentw wobec
psychiatrii i samorzdw lo