-
KAMIL PIOTROWICZ SEXTET
Kamil Piotrowicz – fortepian, Emil Miszk – trąbka, Kuba Więcek –
saksofon, Piotr Chęcki – saksofon, Andrzej Święs – kontrabas,
Krzysztof Szmańda – perkusjaZespół obsypanego nagrodami (zwycięzca
XIII Międzynarodowego Krokus Jazz Festiwal w Je-leniej Górze, Blue
Note Poznań Competition 2014 i XVII Ogólnopolskiego Przeglądu
Mło-dych Zespołów Jazzowych i Bluesowych w Gdy-ni) i zbierającego
entuzjastyczne recenzje za swój pierwszy album, koszalińskiego
pianisty i kompozytora, Kamila Piotrowicza.W jego skład oprócz
doświadczonej, mistrzow-skiej sekcji rytmicznej Święs / Szmańda
wcho-dzą muzycy młodego pokolenia, stanowiący śmietankę nowej
polskiej sceny jazzowej. Ze-spół mieści się w mainstreamowym
nurcie, ale w odróżnieniu od większości istniejących formacji z
rozmachem wykorzystuje potencjał tkwiący w dużej sekcji dętej,
opartej na trzech świetnych solistach-improwizatorach.
18/10 LIVE!
ale w odróżnieniu od większości istniejących formacji z
rozmachem wykorzystuje potencjał tkwiący w dużej sekcji dętej,
opartej na trzech świetnych solistach-improwizatorach.
ni) i zbierającego entuzjastyczne recenzje za swój pierwszy
album, koszalińskiego pianisty i kompozytora, Kamila Piotrowicza.W
jego skład oprócz doświadczonej, mistrzow-skiej sekcji rytmicznej
Święs / Szmańda wcho-dzą muzycy młodego pokolenia, stanowiący
śmietankę nowej polskiej sceny jazzowej. Ze-
dych Zespołów Jazzowych i Bluesowych w Gdy-ni) i zbierającego
entuzjastyczne recenzje za swój pierwszy album, koszalińskiego
pianisty i kompozytora, Kamila Piotrowicza.W jego skład oprócz
doświadczonej, mistrzow-skiej sekcji rytmicznej Święs / Szmańda
wcho-
spół mieści się w mainstreamowym nurcie, ale w odróżnieniu od
większości istniejących formacji z rozmachem wykorzystuje potencjał
tkwiący w dużej sekcji dętej, opartej na trzech świetnych
solistach-improwizatorach.
ISS
N 2
08
4 -
31
43
LIVE!
C ykl koncertów prezentujących mistrzów jazzu: tych uwielbianych
od lat i wschodzą-ce gwiazdy. Skierowany z jednej
strony do tych którzy jazz znają i kochają, ale – co równie
waż-ne – także do tych, którzy fanami jazzu nie są, ale otwarci są
na sztukę na najwyższym poziomie. Ar-tyści, którzy wystąpią na
scenie PROMU Kultury Saska Kępa reprezentować będą głównie nurt
ma-instreamowy jazzu, a więc daleki od eksperymen-tów i
awangardy, oparty o mistrzowski warsztat, akademicką wiedzę
muzyczną i przede wszystkim nieprzeciętny talent
i muzykalność. Cykl Cały ten jazz! LIVE! jest próbą pokazania
otwartej i przyja-znej twarzy jazzu.
MEET!
S potkania z wybitnymi muzykami jazzowy-mi mające
charakter solowych improwizacji przeplatanych rozmową czy też
rozmowy prze-platanej muzycznymi improwizacjami gościa. Zaproszeni
artyści będą mieli okazję opowie-dzieć o swoich artystycznych
poszukiwaniach, historycznych sesjach nagraniowych, w których
brali udział, inspiracjach, a także jak wygląda codzienne
życie jazzmana poza sceną.
SEZON 2016/2017
WOJCIECH KAROLAK TRIO
Wojciech Karolak – organy Hammonda, To-masz Grzegorski –
saksofon, Arek Skolik – perkusjaWojciech Karolak – legenda
polskiego jazzu. Kompozytor, aranżer, pianista, saksofonista, ale
przede wszystkim hammondzista-wirtu-oz. Współautor jednej z
najważniejszych płyt w historii polskiego jazzu: Time Killers
nagra-nej w trio z udziałem Tomasza Szukalskiego na saksofonie i
Czesława „Małego” Bartkow-skiego na perkusji.Jak recenzował Tomasz
Szachowski: „Jego im-prowizacje to coś znacznie więcej niż
wypeł-nienie iluś tam taktów w zgodzie z rytmem i przebiegiem
harmonii. (...). Wszystko pulsuje naturalnym swingiem, w tempach
idealnie dobranych do tego rodzaju muzyki, bez zbęd-nego gadulstwa
i taniej wirtuozerii”.
MICHAŁ URBANIAK
Michał Urbaniak – legenda polskiego jazzu. Jedyny polski muzyk,
który pojawił się w na-graniach Milesa Davisa. Artysta grający
głów-nie na skrzypcach i saksofonie. Współtwórca tak zwanej
polskiej szkoły jazzu i kreator mu-zyki fusion. Występował z
największymi świa-towymi gwiazdami (Weather Report, Freddie
Hubbard, Elvin Jones, Herbie Hancock, Chick Corea, Miles Davis,
George Benson, Billy Co-bham). Urbaniak zapraszał i był zapraszany
do współpracy przez wielu znanych jazzma-nów (Lenny White, Wayne
Shorter, Marcus Miller, Joe Zawinul, Ron Carter, Kenny Barron,
Buster Williams, Quincy Jones).Laureat nagrody: Złoty Fryderyk 2016
za cało-kształt twórczości.
20/09 LIVE!
g. 19:00wstęp 25 zł
SEZON 2016/2017g. 19:00
wstęp wolny
B E Z P Ł A T N Y M I E S I Ę C Z N I K I N T E R N E T O W Y W
W W . J A Z Z P R E S S . P L W Y D A N I E S P E C J A L N E
Cykl koncertów w Promie Kultury Saska Kępa
Z apraszamy Państwa na kolejny, czwarty już sezon cyklu Cały ten
jazz! i życzymy wielu jazzowych uniesień.Maria Juszczyk – dyrektor
PKSK, Jerzy Szczerbakow – dyrektor artystyczny, Agnieszka
Sobczyńska – autorka plakatów
MACIEJ FORTUNA
Maciej Fortuna – trębacz, kompozytor jazzo-wy i producent
muzyczny; prowadzi wydaw-nictwo płytowe Fortuna Music. Wykładowca
Akademii Muzycznej w Poznaniu, autor pra-cy doktorskiej: Kreacja
dzieła inspirowana współczesnymi możliwościami elektronicznego
przetwarzania dźwięku trąbki w muzyce jazzo-wej. W 2014 roku
uhonorowany został Nagro-dą Artystyczną Miasta Poznania. Ma w swoim
dorobku kilkanaście w pełni autorskich płyt.Porusza się w wielu
muzycznych gatunkach. Wykonuje także muzykę łączącą jazz z
elek-troniką – ten rozdział tworzy zarówno solo, jak i w duecie z
An On Bast (albumy 1, Live oraz Electronic transcription of fi lm
music by Krzysztof Penderecki).
08/11 MEET!
fot.
Ku
ba
Ma
jerc
zyk
fot.
Ma
rik
a M
ora
wie
c
fot.
Krz
yszt
of
Wie
rzb
ow
ski
20/09 Wojciech Karolak Trio18/10 Kamil Piotrowicz Sextet22/11
Stryjo20/12 Mariusz Bogdanowicz
Quartet „Syntonia”17/01 Kuba Stankiewicz Trio21/02 Piotr
Damasiewicz Quintet
„Tribute To Szakal”21/03 Nika Lubowicz Quintet –
„Nika’s Dream”18/04 Eskaubei i Tomek Nowak
Quartet „Będzie dobrze”23/05 Aga Derlak Trio20/06 Kazimierz
Jonkisz Jazz
Energy
04/10 Krzysztof Lenczowski 08/11 Maciej Fortuna 06/12 Michał
Urbaniak 03/01 Paweł Szamburski 07/02 Krzysztof Herdzin 07/03
Krzysztof Kobyliński 04/04 Krzysztof Gradziuk 09/05 Jacek
Mazurkiewicz 06/06 Stanisław Sojka
fot.
Ku
ba
Ma
jerc
zyk
fot.
Ma
rta
Ig
na
tow
icz-
So
łtys
STRYJO
Nikola Kołodziejczyk – fortepian, Maciej Szczyciński –
kontrabas, Michał Bryndal – perkusjaStryjo to liryczne i wciągające
wspólne opo-wieści, które mówią o szacunku i wartości słuchania w
muzyce. Michał Bryndal jest znany ze współpracy z takimi zespołami
jak Voo Voo, Wojtek Mazolewski Quintet, Sofa. Nikola Kołodziejczyk
komponował między innymi dla Richarda Bony i Metropole Or-kest, a
Maciej Szczyciński zapraszany jest do zespołów przez Zbigniewa
Namysłowskiego, Mikę Urbaniak czy Michała Bajora, grał rów-nież z
The Hilliard Ensemble.Jak pisał krytyk portalu Allaboutjazz.com:
„Muzyka tworzona w zasadzie ze świeżego po-wietrza, a jednak brzmi
jakby była wcześniej zaplanowana. Małe motywy któregokolwiek z
muzyków są przejmowane i ekstrapolowane przez pozostałych”.
22/11 LIVE!
06/12 MEET!
PATRONI MEDIALNIPRODUKCJAPROM KULTURY SASKA KĘPA
ul. Brukselska 23, 03-973 Warszawa
tel. (22) 277 08 03
email: biuro@ promkultury.pl
Rezerwacje biletów:
(22) 277 08 02; [email protected]
www.promkultury.pl
PROMkultury
KRZYSZTOF LENCZOWSKI
Krzysztof Lenczowski – wiolonczelista, gita-rzysta i kompozytor,
współzałożyciel najsłyn-niejszego polskiego kwartetu smyczkowego
grającego jazz – Atom String Quartet. Laureat nagrody Fryderyk 2016
w kategorii Jazzowy Debiut Roku za pierwszą autorską płytę
Inter-nal Melody oraz dwóch Fryderyków otrzyma-nych z ASQ, z którym
zdobył także Grand Prix Festiwalu Bielska Zadymka Jazzowa i Grand
Prix Jazz Melomani. Współpracował z taki-mi artystami, jak: Natalia
Kukulska, Kayah, Urszula Dudziak, Aga Zaryan, Grażyna Augu-ścik,
Dorota Miśkiewicz, Anna Maria Jopek, Bobby McFerrin, Branford
Marsalis, Krzysztof Herdzin, Grzech Piotrowski, Jan Smoczyński,
Adam Sztaba, Michael „Patches” Stewart, Gil Goldstein, Krzesimir
Dębski, Motion Trio oraz Zakopower.
fot.
Ma
rta
Wo
jta
l
04/10 MEET!
-
JazzPRESS – miesięcznik internetowy / Cały ten jazz!
2016/20172
STANISŁAW SOJKA
Stanisław Sojka – wokalista jazzowy i popo-wy, pianista,
gitarzysta, skrzypek, kompozytor, aranżer. „Najlepiej strzeżony
sekret polskiej muzyki” – jak określił Sojkę legendarny kry-tyk
jazzowy Willis Conover. Pod koniec lat sie-demdziesiątych i na
początku osiemdziesiątych współpracował z zespołem Extra Ball
Jarosława Śmietany i trio Wojciecha Karolaka, z udziałem Michała
Urbaniaka. Autor tekstu i muzyki do piosenki Tolerancja (Na miły
Bóg...) oraz jeden z inicjatorów koncertu Tolerancja na rzecz
cho-rych na AIDS, który odbył się w lutym 1991 roku w Warszawie z
udziałem takich legend muzy-ki, jak: Czesław Niemen, Marek
Grechuta, Kora, Tomasz Stańko i Krzysztof Penderecki.
06/06 MEET!
KRZYSZTOF HERDZIN
Krzysztof Herdzin – pianista, kompo-zytor, aranżer, dyrygent,
producent muzyczny, multiinstrumentalista, autor jazzowych
przeróbek utworów Fryderyka Chopina, orkiestrator na-grodzonej
Oscarem muzyki Jana A. P. Kaczmarka, wykładowca Akademii Muzycznej
w Bydgoszczy. Jako in-strumentalista, kompozytor, aranżer,
dyrygent, wziął udział w nagraniu ponad 200 płyt. Posiadacz
siedemna-stu złotych oraz trzech platynowych płyt. W roli pianisty
i aranżera współ-pracował z takimi wykonawcami jak Maria Schneider,
Grégoire Maret, Richard Bona, Gil Goldstein, Makoto Ozone, Mino
Cinelu, Dhafer Youssef oraz Jon Lord. Jako aranżer i produ-cent
płytowy pracował z większością polskich gwiazd (Maryla Rodowicz,
Ewa Bem, Kayah, Edyta Górniak, Na-talia Kukulska, Anna Maria Jopek,
Mieczysław Szcześniak, Edyta Gep-pert, Kuba Badach, Krystyna
Prońko).
07/02 MEET!
fot.
Ka
tarz
yna
Ku
kie
łka
KUBA STANKIEWICZ TRIO
Kuba Stankiewicz – fortepian, Woj-ciech Pulcyn – kontrabas,
Sebastian Frankiewicz – perkusjaKuba Stankiewicz od wielu lat
należy do ścisłej czołówki polskich piani-stów. W ostatnich latach
nieco mniej obecny na koncertowych scenach za sprawą równoległego
zaangażowania w działalność akademicką. W stycz-niu 2016 roku
otrzymał tytuł doktora habilitowanego w dziedzinie sztuk
muzycznych. Jego ostatnie płyty na-grywane były w Los Angeles z
legen-darnymi muzykami, w tym z perkusi-stą znanym ze współpracy z
Weather Report – Peterem Erskinem. Zreali-zował projekt Polacy w
Hollywood: poświęcony polskim kompozytorom tworzącym w Stanach na
potrzeby przemysłu fi lmowego: Victorowi Youngowi, Bronisławowi
Kaperowi i Henrykowi Warsowi.
17/01 LIVE!
fot.
Le
ch B
ase
l
PAWEŁ SZAMBURSKI
Paweł Szamburski – klarnecista, kompozytor, animator kultury.
Jeden z założycieli kultowego wydawnictwa płytowego Lado ABC.
Współtwórca kilku ważnych zespołów sceny im-prowizowanej, w tym
duetu Sza / Za z którym odbył trasę po USA, grając muzykę do etiud
fi lmowych Polań-skiego – Sza / Za plays Polański. Czło-nek
powołanego przez Mikołaja Trza-skę kwartetu klarnetowego Ircha.
Współzałożyciel jednej z pierwszych formacji sceny nazywanej dziś
nową muzyką żydowską. Autor muzyki do spektakli, między innymi,
Piotra Cie-plaka, Pawła Miśkiewicza i Marcina Libery. Występuje
także z autorskim programem na klarnet solo, będącym refl eksją na
temat monoteistycznych systemów religijnych basenu Morza
Śródziemnego.
03/01 MEET!
fot.
Le
ch B
ase
l
PIOTR DAMASIEWICZQUINTET
Piotr Damasiewicz – trąbka, Gerard Lebik – saksofon, Artur
Tuźnik – fortepian, Max Mucha – kontrabas, Krzysztof Dziedzic –
perkusjaPiotr Damasiewicz – trębacz i kom-pozytor. Reprezentant
Polski w mię-dzynarodowych platformach Take Five Europe i Jazz
Plays Europe. Lau-reat nagrody Fryderyk 2013, nagro-dy Warto 2012,
Nagrody Muzycznej Wrocławia 2013 oraz konkursu kom-pozytorskiego
im. Komedy. Koncert upamiętniający legendarnego sak-sofonistę
Tomasza Szukalskiego od-nosi się nie tylko do postaci wielkie-go
mistrza, ale do czasów, w których saksofonista współtworzył
najlepsze lata polskiej sceny jazzowej. Jest to również muzyczny
dialog dwóch cha-ryzmatycznych i niepodrabialnych postaci
współczesnej sceny muzycz-nej – Piotra Damasiewicza i Gerarda
Lebika.
21/02 LIVE!
fot.
Ma
rcin
Wilk
ow
ski
KRZYSZTOF GRADZIUK
Krzysztof Gradziuk – perkusista i wykładow-ca. Absolwent
Wydziału Jazzu w Katowicach. Współzałożyciel i członek jednego z
najważniej-szych polskich zespołów grających w formule klasycznego
jazzowego trio: RGG. Jak mówią o nim koledzy z zespołu: esteta
dźwięku perkusji, kolorysta i twórca melodii, bezkompromisowy
artysta poszukujący nowych dróg.Jako perkusista nagrywał płyty z
Maciejem Oba-rą, Anną Gadt, czy Leszkiem Kułakowskim. Do współpracy
zapraszali go także Tomasz Stańko, Piotr Wojasik, Bernard Maseli,
Jan Ptaszyn Wró-blewski, Zbigniew Namysłowski, Kuba Stankie-wicz,
Maciej Sikała, Mariusz Bogdanowicz, Adam Pierończyk, Ewa Bem czy
Henryk Miśkiewicz.
04/04 MEET!
fot.
Pio
tr G
ruch
ała
JACEK MAZURKIEWICZ
Jacek Mazurkiewicz – kontrabasista, kompozy-tor, „dźwiękowy
łobuz”. Artysta poszukujący, lu-biący połączenie muzyki akustycznej
i elektro-nicznej, szukający nowego brzmienia.Autor projektów
3FoNIA, Modular String Trio, Gabinet Masażu Ucha Wewnętrznego,
Bantam-ba, PoliFolklorek Winylu. Pracował i był zaanga-żowany w
wiele różnych działań dźwiękowych z artystami takimi jak: Stanisław
Sojka, Daniel Levin, Rob Brown, Michael Zerang, Mikołaj Trzaska,
Patryk Zakrocki, Wacław Zimpel, Jerzy Mazzoll, Ray Dickaty, Andrew
Drury, Marek Ką-dziela, Pulsarus, Tomasz Dąbrowski, Jacek „Bu-dyń”
Szymkiewicz, Pogodno, Am-Sveerg, Słoma, Arszyn, Joanna Duda, TR
Warszawa i inni.
09/05 MEET!
fot.
Pio
tr F
ag
asi
ew
icz
AGA DERLAK TRIO
Aga Derlak – fortepian, Tymon Trąbczyński – kontrabas, Bartosz
Szablowski – perkusjaJeden z najbardziej obiecujących młodych
polskich zespołów. Założony przez pianistkę Agnieszkę Derlak w 2012
roku jest laureatem na-grody Fryderyk 2016, za debiutancką płytę
First Thought wydaną w 2015 roku przez słowacką wy-twórnię
Hevhetia. Wykonują głównie autorski materiał. O liderce formacji
Zbigniew Namy-słowski powiedział: „Znałem ją jako fantastycz-ną fl
ecistkę, no ale na fortepianie to prawdziwa rewelacja”.
23/05 LIVE!
fot.
To
ma
sz T
arn
ow
ski
fot.
Ad
am
Kra
uze
KRZYSZTOF KOBYLIŃSKI
Krzysztof Kobyliński – kompozytor i pianista, autor
kilkudziesięciu albumów muzycznych opartych o jazz, ethno,
neoklasykę i elektronikę muzyczną, a także animator kultury i
organiza-tor festiwali. Wielu znakomitych muzyków brało udział w
jego projektach lub grało jego utwory, byli to między innymi: Randy
Brecker, Mike Stern, Miroslav Vitouš, Zbigniew Namysłowski,
Jaro-sław Śmietana, Motion Trio, Jekaterina Drzewiec-ka, Stanisław
Drzewiecki, Adam Makowicz, Paolo Fresu, Joey Calderazzo, Mark
Whitfi eld, Janusz Olejniczak, Ralph Alessi Quartet, Richard
Galiano, Trilok Gurtu, Bireli Lagrene oraz Branford Mar-salis.
Twórca festiwalu ethnojazzowego PalmJazz oraz Centrum Jazovia w
Gliwicach.
07/03 MEET!
fot.
Mic
ha
ł B
uk
sa
NIKA LUBOWICZ QUINTET
Nika Lubowicz – śpiew, Dawid Lubowicz – skrzypce, mandolina,
Krzysztof Lenczowski – gitara, wiolonczela, Marcin Murawski –
gitara basowa, Krzysztof Szmańda – perkusjaPochodząca z Zakopanego,
z rodziny o silnej tradycji muzycznej, wokalistka jazzowa. Nika’s
Dream jest debiutanckim albumem artystki i otrzymał nominację do
nagrody Fryderyk 2016. Artystce towarzyszą znakomici muzycy, w tym
jej brat Dawid Lubowicz oraz Krzysztof Len-czowski, znani z
formacji Atom String Quartet.Jak powiedziała Urszula Dudziak:
„Wokal Niki Lubowicz zachwyca precyzją, świetnym fra-zowaniem,
dynamiką, lekkością i łatwością improwizacji. Światowe standardy,
niekiedy trudne (Giant’s Steps), wyśpiewane perfekcyj-nie i
zaimprowizowane brawurowo”.
21/03 LIVE!
fot.
ma
t. p
raso
we
ESKAUBEI I TOMEK NOWAK QUARTET
Bartłomiej „Eskaubei” Skubisz – rap, Tomek Nowak – trąbka, Kuba
Płużek – fortepian, Alan Wykpisz – kontrabas, Filip Mozul –
perkusjaZespół tworzą: dwie wielkie nadzieje polskiego jazzu – Kuba
Płużek i Alan Wykpisz, charyzma-tyczny i doświadczony Filip Mozul,
zasłużony undergroundowy raper Eskaubei i czuwający nad wszystkim,
ceniony sideman Tomek No-wak. Doświadczenia ze współpracy z Nigelem
Kennedym, Jarosławem Śmietaną czy z muzy-kami zespołu Amy Winehouse
pozwoliło No-wakowi na połączenie świata jazzu, hip-hopu oraz
czarnej groove’owej muzyki. To projekt w którym nie brakuje jazzu,
dojrzałego i przemy-ślanego rapu czy swobodnych improwizacji.
18/04 LIVE!
fot.
ma
t. p
raso
we
fot.
Ku
ba
Ma
jerc
zyk
KAZIMIERZ JONKISZ JAZZ ENERGY
Kazimierz Jonkisz – perkusja, Tomasz Grze-gorski – saksofon,
Borys Janczarski – saksofon, Wojciech Pulcyn – kontrabasKazimierz
Jonkisz – od wielu lat w czołówce europejskich perkusistów. Muzyk,
którego nie-bywałą intuicję, wszechstronność, umiejętno-ści
akompaniatora wielce cenią sobie gwiazdy światowego jazzu, także te
największe, z którymi miał okazję współpracować. W 1978 roku, jako
pierwszy perkusista w Polsce, założył własny zespół jazzowy.
Pierwsze swoje „jazzowe szlify” zdobywali u niego tacy muzycy jak:
Krzesimir Dębski, Janusz Skowron, Maciej Strzelczyk, An-drzej
Olejniczak, Maciej Sikała, Krzysztof Popek i wielu innych.
20/06 LIVE!
MARIUSZ BOGDANOWICZ QUARTET
Mariusz Bogdanowicz – kontrabas, Adam Wendt – saksofony, Paweł
Tomaszewski – fortepian, Sebastian Frankiewicz – perkusja Mariusz
Bogdanowicz – kontrabasi-sta, kompozytor, wykładowca akade-micki,
producent i wydawca, od po-czątku lat dziewięćdziesiątych lider
autorskich zespołów. Często zapra-szany do współpracy muzyk sesyjny
oraz członek zespołu Włodzimierza Nahornego. Koncert obejmie
pro-gram z płyty Syntonia. Termin ten w psychologii oznacza sposób
odnosze-nia się do ludzi, charakteryzujący się chęcią do
nawiązywania kontaktu emocjonalnego i poczuciem bliskości z nimi.
Muzyka zespołu jest komuni-katywna, o wyraźnej melodyce i moc-nym
ładunku emocjonalnym, silnie osadzona w kulturze europejskiej.
20/12 LIVE!
fot.
Pio
tr G
ruch
ała
-
JazzPRESS – miesięcznik internetowy / Cały ten jazz! 2016/2017
3
wiście mam wrażenie, że coraz bar-dziej efektywnie wykorzystuję
ich możliwości. Na przykład napisałem na zamówienie utwór, na
650-lecie miasta Brzeziny. Brzeziny są mia-stem krawieckim, więc
wykorzy-stałem w tym utworze maszyny do szycia, maszyny do pisania
i zespół, który liczył 11 osób. Nie czułem się z tego powodu
ograniczony. Może za jakiś czas napiszę koncerty na for-tepian
solo? Takie też pewnie będą mnie cieszyć.Chcesz przez to
powiedzieć, że w komponowaniu zmierzasz w kierun-ku coraz większej
kondensacji?Pierwszy projekt – Chord Nation – z założenia miał być
bigbandowy. Ba-rok progresywny został napisany do-kładnie dla
takiej liczby osób, którą potrzebowałem do przekazania tego, o czym
chciałem napisać. Natomiast następne projekty są próbą
dostoso-wania się do jeszcze mniejszej liczby osób, gdyż ułatwi nam
to stronę logi-styczną i finansową występów. Naj-większym problemem
przy moich projektach w większych składach jest to, że nie mam
nikogo, kto mógłby mi pomóc w sprawach logistycznych lub
menedżerskich. Zajmuję się tym sa-modzielnie, w związku z czym
wolał-bym mieć jak najmniej do czynienia z takimi problemami. Z
drugiej strony uważam, że granie w trio to już zupeł-nie inna
formuła. Czyli składy coraz mniejsze, ale na tyle, żeby przekazać,
co chcę przekazać, wybranymi przeze mnie środkami. Czasem zdarza
się, że udaje się to przekazać przy pomocy mniejszej liczby
osób.
JazzPRESS, styczeń 2016
Skąd wziął się pomysł na Barok pro-gresywny?Koncepcja
zakiełkowała, jak na Akademii Muzycznej w Katowicach profesor Marek
Toporowski, któ-ry był wtedy prorektorem do spraw studenckich i był
też szefem Aka-demickiej Orkiestry Barokowej, za-proponował mi,
żebym zrobił coś, co zjednoczy dwa osobne wydziały, któ-re działają
trochę niezależnie od sie-bie – wydział klasyczny, zawierający
wydział barokowy, i wydział muzyki improwizowanej, to znaczy
jazzowej, rozrywkowej. Zaproponował mi przy-gotowanie jakiegoś
utworu, praw-dopodobnie chodziło o pięć-dziesięć minut. A ja
wpadłem na pomysł, żeby zrobić dłuższą formę – godzinną. I tak
zaczęły się prace.W trakcie pracy temat rozrósł się do
długogrających rozmiarów czy już na etapie koncepcyjnym uznałeś, że
po-winna powstać większa forma?Wydaje mi się, że po prostu nie
zro-zumieliśmy się z panem profesorem. Pan profesor myślał o czymś
małym, a ja od razu myślałem o czymś du-żym. W zasadzie od razu
pomyśla-łem o utworze koncertowym, który zajmie cały czas i całą
energię widza. Po Chord Nation, na którym aparat wykonawczy został
wykorzystany do maksimum, chciałem opowiedzieć coś spokojniejszego.
Mieliśmy pre-mierę Chord Nation w Filharmonii Wrocławskiej na
Jazztopadzie, pod-czas której zagraliśmy tak głośno, że mieliśmy
różne problemy z nagło-śnieniem. Oprócz tego, że graliśmy całkiem
głośno, to jeszcze na własne życzenie amplifikowaliśmy wszyst-
ko zupełnie niepotrzebnie. Po tym koncercie miałem niedosyt, że
było tak bardzo głośno, chociaż w sumie nie miałem pierwotnie
takiego za-miaru. Chciałem po prostu, żeby były wykorzystane
wszystkie możliwości rozszerzonego big-bandu. Dlatego po-myślałem:
„A jakby zrobić coś bardzo cichego”.Aby odreagować?W pewnym sensie.
Poważnie zasta-nawiałem się, o co tak naprawdę mi chodzi, i
zacząłem poszukiwania. Nie jestem pewien, czy to jest ostatecz-na
odpowiedź na sens wszechświata według Nikoli Kołodziejczyka,
nato-miast na pewno szukałem uczciwości
w muzyce. Czyli, na przykład, na po-przedniej płycie był
big-band, wokal, wibrafon, klarnet basowy, kwartet smyczkowy, i
różnice dynamiczne były bardzo duże. Używaliśmy mi-krofonów, żeby
to skompensować. W Baroku nagraliśmy wszystko w zasadzie do tak
zwanego drzewka (zestaw mikrofonów stał w miejscu, w którym stał
dyrygent). W gruncie rzeczy większość procesu na tym się kończyła,
jedynie wprowadzało się kosmetyczne zmiany. Za ten proces
odpowiadał Błażej Domański ze Stu-dio 7 w Piasecznie, który nagrywa
wszystkie moje projekty, za co jestem mu bardzo wdzięczny.
Najciekawsze
dla mnie było to, że tym razem zmie-niliśmy zupełnie zestaw
perkusyjny. Wcześniej był normalnym, jazzowym zestawem, a teraz
stał się małym Frankensteinem, w ogóle niebrzmią-cym, złożonym z
instrumentów nie do dostania w sklepie. Na przykład blachy, czyli
talerze perkusyjne, są o wiele za głośne dla instrumentów
barokowych, gdy uderzy się w nie z normalną mocą. Więc Michał
Bryn-dal, za moją namową, zaczął chodzić po sklepach i szukać jak
najgorszych talerzy perkusyjnych – jak najgorzej brzmiących, z
najmniejszym wy-brzmieniem, poślednią konstrukcją. W końcu okazało
się, że w sklepie nie dało się takiego kupić. Udało się zna-leźć
takie cynowe power beaty, chy-ba polskie talerze, zresztą ułamane i
jeszcze parę innych wynalazków. W ten sposób złożyliśmy taki
zestaw, na którym perkusista czuje się swobod-nie, może przywalić
zza głowy.Od początku twoim zamierzeniem było stworzenie muzyki dla
tak roz-budowanego składu? Nie brałeś pod uwagę mniejszych
formacji?Zespół został złożony z takich muzy-ków, jakich mogłem
wtedy uzyskać na premierę. Ale skład został tak dobrany, żebym mógł
wykorzystać różnice brzmieniowe, kompozycyj-ne zamierzenia i też
moje ulubione, tak zwane kolorki instrumentacyjne, orkiestracyjne.
Zespół musiał liczyć tyle osób, ponieważ instrumenty ba-rokowe są
na tyle ciche, że potrzeba było efektu chóru w pewnych miej-scach,
w których symulujemy dużą orkiestrę. Wydaje mi się, że formuła
orkiestry została sprowadzona do mi-nimum. Kolejne utwory, które
piszę, są na coraz mniejsze zespoły. Rzeczy-
Szukałem uczciwości w muzyceZ Nikolą Kołodziejczykiem rozmawia
Piotr Wickowski
fot.
Ka
tarz
yna
Sta
ńcz
yk
Debiut fonograficzny artysty współtworzącego jeden z
naj-bardziej cenionych polskich kwartetów jazzowych Atom String
Quartet jest próbą emancypacji wio-lonczeli, która na albumie
Internal Melody uzyskała uprzywilejowaną pozycję. Instrument
Lenczowskiego, utożsamiany z muzyką klasyczną, w jazzie pojawia się
sporadycznie. Pełni on głównie rolę podstawy har-monicznej, a także
wchodzi w skład sekcji rytmicznej w parze z perkusją. Wydawnictwo
członka Atom String Quartet przełamuje tę konwencję, a zarazem
ukazuje nowatorstwo w podejściu do instrumentarium i jego roli.
Potwierdza to obecność orga-nów Hammonda oraz melodyczna funkcja
wiolonczeli.Spoiwem albumu – jak sugeruje jego tytuł, jest melodia
– liryczna o ciem-nym zabarwieniu, wpleciona w uj-mujące bogactwem
kolorystycznym tło. To kompletne dzieło o koncepcyj-nym
charakterze, który naznaczony został ciągłością narracji muzycznej.
Wymiar ascetyczny kompilacji i jej przejrzystość wypływa z
konkretnej roli melodii, która pojawia się wielo-krotnie,
stwarzając poczucie refreno-wości, a zarazem klarowności formy.
Przypisana jest ona głównie wiolon-czeli, która snuje ją na wzór
kanty-leny wokalnej o statycznej, łagodnej frazie. Pojawiają się
także momenty jej równoległej ekspozycji w partii saksofonu (Grzech
Piotrowski) oraz dialogowanie pomiędzy instrumenta-mi. Można
odnieść wrażenie wielkie-go zrozumienia panującego pomiędzy
muzykami, które tłumaczyć można faktem ich wcześniejszej
współpra-cy, a także podobieństwem upodo-
bań stylistycznych, które zarówno u Krzysztofa Lenczowskiego jak
i Grze-gorza Piotrowskiego oscylują wokół gatunku world music.
Wymiany ich muzycznych myśli – oszczędne, sub-telne, bez wybujałej
emocjonalności i nadmiaru wirtuozerii – kreują frapu-jącą
przestrzeń do celebracji pojedyn-czego dźwięku i wyciszenia,
świetnie oddają aurę nocy, którą podkreśla dominacja
przyciemnionych barw dźwiękowych.Lenczowski w swej twórczości
czę-sto odnosi się do muzyki poważnej (ukończył Akademię Muzyczną
im. Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie wiolonczeli), co
potwierdza ostatnie wydawnictwo Atom String Quartet (AtomSphere,
wydane nie-mal równocześnie z Internal Melody) ubarwione
odniesieniami do twór-czości Witolda Lutosławskiego. W Internal
Melody swe zapatrywania ujawnił on w różnorodnym sposobie
artykulacji, a także klasycznej pulsa-cji rytmicznej partii
wiolonczeli. W tytułowym utworze Internal Melody obecne jest między
innymi uderzanie drzewcem smyczka o struny, co ewo-kuje osobliwe
brzmienie – kolejny po melodii element dzieła muzycznego
eksplorowany na różne sposoby.
Krzysztof Lenczowski – Internal MelodyJeśli chodzi o jazzową,
synkopowaną pulsację – ta realizowana jest w głów-nej mierze w
partii perkusji (Tomasz Waldowski), w której usłyszeć można także
nawiązania do stylistyki roc-kowej. To właśnie poprzez nałoże-nie
się prostoty meliczno-rytmicznej głównych tematów muzycznych na
złożony rytmicznie akompaniament perkusji uzyskana została aura
suro-wości i łagodności tej muzyki.Nastawienie na nastrojowość –
jej jednolitość w całej kompilacji i brak nieuzasadnionej muzycznie
popiso-wości w sferze techniki wykonaw-czej, jak i harmonii
realizowanej przez Jana Smoczyńskiego w postaci długo
wybrzmiewających, quasi-elektronicznych brzmień organów Hammonda –
która jedynie wspie-ra melodię główną, będąc cały czas w tle
materiału tematycznego – to główna cecha pierwszego wydaw-nictwa
wiolonczelisty Atom String Quartet.Internal Melody stanowi
kompozy-torski debiut, będący próbą odsło-nięcia możliwości
solistycznych i kolorystycznych wiolonczeli. Artysta dziełem tym
podkreślił jej wagę w muzyce improwizowanej. Pierwsze wydawnictwo
Krzysztofa Lenczow-skiego, wydane nakładem wytwórni Allegro
Records, to duży krok na-przód w stronę nowej tendencji w jaz-zie,
którą jest otwartość na odmienne rejony muzyczne i twórcza synteza
środków muzycznych typowych dla różnych stylistyk.
Anna Piecuch
JazzPRESS, styczeń 2016
Zaledwie 25 minut muzyki wy-dane na archaicznym nośniku (kaseta)
w mikroskopijnym nakładzie. Za mało, żeby potraktować poważnie
Mneme – najnowsze dzieło 3FoNII, czyli jednoosobowego projek-tu
Jacka Mazurkiewicza? Nic bardziej mylnego.Mneme jest pełnoprawnym
wydaw-nictwem, mało tego, krokiem w przód, jeśli porównać je z
wydaną wcześniej „długogrającą” płytą Cho-sen Poems. Tam Jacek
Mazurkiewicz próbował trochę pogodzić ogień z wodą. Utwory
akustyczne przepla-tane były stworzonymi za pomocą elektroniki czy
urządzeń i sposobów, znanych tylko soliście. Autor pod-jął również
próby połączenia tych dwóch żywiołów (City Folk, For You). Wypadły
one bardzo ciekawie, ale spójność całego materiału, jako jed-nego
albumu, ucierpiała na tym.Na Mneme nie ma tego problemu – każda ze
stron kasety zawiera podob-nej długości utwór prezentujący
od-mienne oblicze 3FoNII (można nabyć też wersję elektroniczną w
postaci dwóch plików). Zupełnie jak awers i rewers jednej
osobowości.Mneme 1 jest kolejną elektroniczną konstrukcją
Mazurkiewicza dys-kretnie, acz stanowczo wwiercającą się przez uszy
w mózg słuchacza. Może w nim uczynić spustoszenia – niepokojąca
monotonia, ciągle podsycana jest przez co raz to nowe modulacje.
Jeżeli do kogoś trafi ten
przekaz, nie pozostaje mu nic inne-go, jak uleczyć się
akustyczną mocą kontrabasu wypełniającego w cało-ści Mneme 2.
Oczywiście jest to ten sam kontrabas Mazurkiewicza, któ-ry już
znamy – nie epatujący nad-miernie techniką, bardziej działają-cy
swoją transowością wywiedzioną z muzyki folkowej. W tym przypad-ku
też szczególnie bliski Mazurkie-wiczowi kontekst ludowy, podobnie
jak było na Chosen Poems, bierze górę. Utwór zagrany niemal w
cało-ści arco, rozpoczęty na sposób kowal-dowski, przechodzi w
hipnotyczną linię, gasnącą w ciszy, po której jest jeszcze miejsce
na ostatnie szarpnię-cia strun kontrabasu.
Piotr Wickowski
JazzPRESS, październik 2015
3FoNIA (Jacek Mazurkiewicz) – Mneme
JazzPRESS w wersji na iPhone i iPad do pobrania bezpłatnie
-
JazzPRESS – miesięcznik internetowy / Cały ten jazz!
2016/20174
dróżować dalej w danej estetyce, czy w nastroju, czy w klimacie.
Rzeczy-wiście płyta jest bardzo medytacyjna, spokojna, bez żadnych
zrywów, z któ-rych ja też jestem znany. Bo na scenie lubię bardzo
dziko i ostro zagrać, z setupem, z basem, i w ogóle… Tak już mam,
że po prostu lubię zagrać szyb-ko i zapchać przestrzeń. Potem,
kiedy odsłuchuję nagranie lub oglądam wideo z koncertu, widzę swoje
błędy. Dlatego praca nad tą płytą była pracą ze sobą i zdrapywaniem
swojego we-wnętrznego horror vacui, była próbą bardziej
odpuszczania w muzyce, a nie dokładania.Rozpoczynając niejako na
nowo, wyczyściłeś swoją grę z nadmiernej artykulacji, pozbawiłeś
się efektow-nych sztuczek i zdecydowałeś się iść za prostą
melodią?Właśnie tak, bo można wszystko prze-kazać tymi
najprostszymi środkami, nie musi się robić tych wszystkich
efektownych rzeczy. Chociaż uważam, że konieczne jest nauczenie się
grania szybkiego, staccato, pasaży, ogrywania akordów i w ogóle
dziwnej wirtuoze-rii. Konieczne jest szlifowanie warsz-tatu po to,
aby w pewnym momencie móc z tego zrezygnować i zobaczyć, że wcale
nie trzeba kłaść bardzo dużo dźwięków pomiędzy jednym interwa-łem,
załóżmy pomiędzy dźwiękiem a i g. Można zagrać a, odczekać chwilę i
zagrać g. Będzie to stanowiło to samo. Do takiego spokoju,
wyważenia, do-chodzi się poprzez tę całą gmatwani-nę, uczenie się z
płyt, całe lata niedoj-rzałości, nieustannego biegu. Bieg jest
potrzebny, żeby w ogóle nauczyć się grać na instrumencie.Dlaczego
wybrałeś klarnet?Właściwie nie ja wybrałem, tylko on
Uważasz się za człowieka religijnego?Niezupełnie.A jednak twoja
nowa płyta Ceratitis Capitata jest refleksją nad wielkimi religiami
i ruchami religijnymi. Dla-czego wybrałeś taki temat?Kiedy
zabierałem się do tej pracy, czu-łem bagaż profana. Jestem nim
bar-dziej niż człowiekiem jakoś wyjątko-wo uduchowionym czy
osadzonym w konkretnych religiach lub tradycjach religijnych. Ale
tak naprawdę ta płyta dotyka sfery muzyki, dźwięku, a nie
ideologii, doktryn. Na tym się kon-centrowałem pracując. Dla mnie
waż-na była tu po prostu muzyka chórów jednogłosowych. Ważne były
również koncerty w świątyniach – często gra-liśmy w kościołach albo
synagogach z kwartetem klarnetowym Ircha i z Cu-kunftem. Niedługo
przed nagraniem tej płyty, w ogóle zanim pojawił się taki pomysł,
miałem koncert z Marci-nem Maseckim w Bukareszcie, gdzie graliśmy
na festiwalu Jazz in Church.Obcowanie z kościelną akustyką i z
przestrzenią sakralną wpływa mo-mentalnie na to, jak grasz i co
grasz. Ono najbardziej mnie pchnęło do tego pomysłu. A jak już
wchodzić do takiej przestrzeni sakralnej, to faj-nie jest mieć
jakiś temat. Ten, który wybrałem, moim zdaniem najlepiej pasował.
Zastanawiałem się jeszcze nad innymi dużymi religiami
mono-teistycznym, ale ostatecznie pozosta-łem przy tradycjach z
naszego basenu Morza Śródziemnego.Dla tych, którzy kojarzą cię
głównie z różnych niekonwencjonalnych projektów muzycznych, taki
temat twojego debiutu jako solisty mógł
być zaskoczeniem. Czy takie mocne osadzenie się w kontekście
wielkich tradycji miało być niczym nowe otwarcie?No właśnie, ta
płyta, po 15 latach gry na klarnecie, jest moim rozliczeniem się z
tym instrumentem. Bardzo dużo pracując w teatrze, w niemym kinie, w
teatrze tańca, interdyscyplinarnie, posługuję się często całym
bagażem różnych instrumentów i setupem elektronicznym. Tą płytą
odarłem się z tego całego, jak to określił Jacek Kita, „wesołego
miasteczka”, czyli po prostu wróciłem do korzeni instru-mentu.
Zabierając się do pracy nad Ceratitis Capitata po prostu
zobaczy-łem, że zaniedbałem instrument, że bardziej zainwestowałem
energię w robienie muzyki, komponowanie.Chyba też w widowiskowość
przeka-zu?
Tak. Idąc w tym kierunku, żeby było jeszcze więcej dźwięków,
więcej har-monii, kompozycji, oddaliłem się od tego, od czego
wszystko się zaczę-ło, czyli od instrumentu. Bo ta moja droga
zaczęła się od podejścia instru-mentalnego, poprzez instrument do
muzyki. Na tej płycie w jakiś sposób powracam do tych początków, do
idei bardzo czystej, prostej: kładziesz je-den dźwięk i on cię
prowadzi do na-stępnego dźwięku i pobudza twoją czyściutką
intuicję, podpowiadając, jak zagrać dalej. Ta płyta jest taką
bar-dzo intymną podróżą.W której przewijają się tematy z li-turgii
religijnych…Tam oczywiście są tematy tradycyjne z tych liturgii,
ale one są punktem wyjścia, ja po prostu improwizuję. Są bardzo
proste melodie, które dają mi punkt wyjścia do tego, żeby sobie
po-
fot.
Ku
ba
Ma
jerc
zyk wybrał mnie. Z instrumentem jest
tak, że gdzieś go usłyszysz i zaczyna się jakiś czar na ciebie
wylewać – czar dźwięku, brzmienia – on wciąga, przyjmujesz to i
jesteś ugotowany. Tak było kiedy miałem 19 lat.Późno, jak na
zawodowego muzyka.Bardzo późno. Zafascynowałem się dźwiękiem
klarnetu, kiedy usłysza-łem Eyala Selę, klarnecistę, który grał
rzeczy dalekowschodnie, tureckie. Zespół Silan, do którego należał,
two-rzył mieszankę muzyki hindusko--turecko-żydowskiej. Była
końcówka lat 90., zdobyłem gdzieś ich płytę i kiedy usłyszałem, jak
ten klarnecista gra, wszystko stało się dla mnie jasne, wiedziałem,
że koniecznie muszę kupić ten instrument i nauczyć się na nim grać.
Potem była fascynacja innymi zespołami z – nazwijmy to – gatunku
world music, również tym, co wydawał Bill Laswell pod szyldem
swojego labelu Axiom.Klarnet był twoim pierwszym in-strumentem?Nie,
wcześniej grałem na jakichś trombitach australijskich, różnych
bębenkach. Z muzyką miałem kon-takt całe liceum, a właściwie od
wcze-snej podstawówki. Niektórzy koledzy mieli wtedy po trzy kasety
a my z bratem mieliśmy sześćset. Samoucy chyba tak mają, że u nich
zaintereso-wanie muzyką bierze się z wewnętrz-nej potrzeby
obcowania z nią. Potem chcesz grać na instrumencie, zajmo-wać się
dziennikarstwem muzycz-nym czy jeździć po festiwalach.
JazzPRESS, listopad 2014
Powracam do początkówZ Pawłem Szamburskim rozmawia Piotr
Wickowski
Od Winobrania i Kujaviak Goes Funky przez Walco-berka Michała
Urbaniaka, Mazurka 3275 kg Orchestry po sakso-fonowe impresje
Michała Kulentego i wiele innych – lubię gatunkowy miks określany
jako „jazz na ludo-wo”. Oczywiste dla mnie jest to, że polskiego
eksploratora improwizo-wanych dźwięków, Macieja Fortunę,
nieustające muzyczne peregrynacje doprowadziły w końcu do poletka
rodzimego folku.Mamy naprawdę z czego wybierać, a prosta, szczera,
żywotna, poruszają-ca i krwista muzyka polskich ziem, to dla
dzikiego jazzu doskonała po-żywka i niesłabnąca od wielu już lat
inspiracja. W graniu „po amery-kańsku” Polacy zawsze byli mocni. A
jak Amerykanie pod wodzą trębacza radzą sobie z piosenkami „made in
Poland”? Przyznać należy, że cał-kiem nieźle! Chropawe brzmienie
saksofonu Macka Goldsbury’ego znakomicie eksponuje surowość
przedstawianych muzycznych te-matów, a całość zbliża do klimatów
znanych nam z mazzollowych, klar-netowych eksploracji. Dobór
ryt-micznych podkładów do ludowych melodii również mocno nawiązuje
do tradycji „arytmicznej perfekcji” i innych yassowych
eksperymentów stylistycznych.Po odsłuchaniu pierwszej kompozy-cji
(Lipka) można odnieść wrażenie,
że improwizatorzy podchodzą do te-matu jednak nieco bardziej z
dystan-su. Spodziewany ogień następuje w Boże co władasz, gdzie
saksofonista, trębacz i kontrabasista pozwalają so-bie na śmiałe
partie solowe. Po asce-tycznym Prosi Pan Ojciec i Nie chcę Cię
Kasiu (tu irytujący temat warto przeboleć na rzecz ciekawej solówki
saksofonu) następuje Obertas, który chyba w największym stopniu
stano-wi pomost między polskim folkiem a amerykańskim jazzem.
Naszemu krajanowi przypada solowa par-tia improwizowana (bardzo
udana) wpisująca się w ten drugi muzyczny idiom, natomiast
Goldsbury uracza słuchacza iście yassową wypowiedzią z wyraźnym
posmakiem słowiań-skiej ludowszczyzny.Funkowo rozbujana, tytułowa
Zośka (kompozycja lidera) faktycznie mo-głaby posłużyć za utwór
promujący całe wydawnictwo. Jest to przebojo-
Maciej Fortuna International Quartet – Zośka Kazimierz Jonkisz
Energy – 6 Hours With Ronnie
RedakcjaRedaktor naczelny: Piotr Wickowski
[email protected]ład i opracowanie graficzne:Beata
Wydrzyńska [email protected]
twitter.com/JazzpressPL
facebook.com/JazzPRESSplfwięcej znajdziesz na jazzpress.pl
adres redakcji:JazzPRESSBemowskie Centrum Kulturyul. Górczewska
201, 01-459 Warszawawww.jazzpress.pl
wa (najbardziej przystępna propo-zycja z zestawu) próba
uchwycenia przewodniej idei albumu w czte-rech improwizowanych
minutach. I, szczerze mówiąc, szkoda, że takiej energii na płycie
nieco brakuje, a pojawiają się w zamian przerywni-ki nieco nudzące
– jakby świadomie „utrudniające” odbiór płyty. Mimo to
transkulturowy eksperyment uwa-żam za udany – choć nie prowadzi on
słuchacza po żadnych nieodkry-tych dotąd „polskich drogach”, ani
drogach amerykańskich. Myślę, że rewolucja w tym temacie zwyczajnie
nie była intencją twórcy, a bardziej chodziło o zmierzenie się z
taką, a nie inną dźwiękową materią. Można by powiedzieć, że na
Zośce muzycy odwołują się po pierwsze do muzy-ki ludowej, a po
drugie do polskiego jazzu i yassu wymieszanego z muzy-ką ludową.
Myślę, że doszliśmy już do takiego momentu, że zarówno te pierwsze,
jak i drugie muzyczne do-konania, można określić narodowy-mi
skarbami. Dobrze, by polscy mu-zycy o nich pamiętali i raz na jakiś
czas w swych autorskich poszukiwa-niach ich ducha wskrzeszali.
Wojciech Sobczak-Wojeński
JazzPRESS, kwiecień 2016
Chociaż ma za sobą długie lata grania, Kazimierz Jonkisz nie
jest osobą z jazzowego „świecznika” – ale jak już coś nagra, to nie
ma przebacz. Wystarczy spojrzeć na skład i instrumentarium, żeby
przeczuwać, że dobrane jako tytuł dla zespołu słowo Energy nie
pojawiło się na darmo. Perkusja, saksofony, trąb-ka, fortepian, bas
– no i ten Ronnie Cuber.Niby Cuber nie jest nazwiskiem, któ-re
przyśpiesza puls serca, ale z dru-giej strony, jak już ten
barytonowy saks się odezwie… Ronnie zjadł zęby jako sideman, i to
wykraczając moc-no poza świat jazzu – Maynard Fer-guson, George
Benson, Chaka Khan, Frank Zappa, Average White Band, Grace Slick,
Eric Clapton. Nie miał jednak problemu z tym, żeby do sesji z
Kazimierzem Jonkiszem przystąpić wyłącznie jako wzorowy jazzman, a
nie wybredny bywalec różnych, świa-towych scen. I właśnie kogoś
takiego potrzebował Jonkisz, oddany jazzo-wi do granic. Sam
zresztą, w swojej skromnej wypowiedzi w czasie kon-ferencji
prasowej wydawnictwa For Tune, wspomniał, że nie czuje się
kompozytorem. Sięgnął wyłącznie po kompozycje klasyków oraz
obecnego na płycie Wojtka Pulcyna, żeby sa-memu skoncentrować się
wyłącznie na bębnieniu. I jest to klasa niełatwa do osiągnięcia –
gdzieś pomiędzy „jaz-
zową elegancją” a gniewnym pulsem młodzieńca. Mając taki
podkład, nie jestem się w stanie nudzić przy żad-nym utworze!Dwóm
weteranom towarzyszą wy-trawni polscy muzycy. Jest wspo-mniany
Pulcyn za basem, jest Jan Smoczyński za fortepianem czy Ro-bert
Murakowski na trąbce, a skład wieńczą dwa inne saksy – Borys
Jan-czarski i Tomasz Grzegorski. Ciężko jest mi się rozpisać o
każdym z nich konkretnie, ale razem z liderem i Cuberem tworzą po
prostu szalenie profesjonalną i przyjemną w odbio-rze jazz-maszynę.
W czasie zalewu nowości o wybitnie współczesnym brzmieniu, tak
porządnego mainstre-amu jak 6 Hours With Ronnie nie moż-na
pominąć!
Barnaba Siegel
JazzPRESS, grudzień 2015
Wydawcą miesięcznika JazzPRESS jestFundacja Popularyzacji Muzyki
Jazzowej “EuroJAZZ”ul. Morskie Oko 2, 02-511 Warszawa