16 nr 188 - MARZEC 2012 Czy sprawa rozstrzygniêta? Z pozoru tak. Przynajmniej tak twierdzi jedna, prastara szko³a. Ale oto w czasach najnowszych zja- wia siê szko³a ca³kiem inna. Bez ¿ad- nych ogródek mówi nam ona, ¿e... Polan nie by³o. A ma powa¿ne ar- gumenty. W pocz¹tkach drugiego ty- si¹clecia jedynymi dowodami ich ist- nienia jest moneta Chrobrego z napi- sem „Princeps Polonie” i biograf œw. Wojciecha Jan Canaparius nazywaj¹- cy ówczesnych Polaków (Polan?) Pa- lani. Nieco póŸniejszy Thietmar na oznaczenie ich pañstwa u¿ywa termi- nu: Polenia (za nim postêpuj¹ inni kronikarze niemieccy, sk¹d utrwali³a siê niemiecka nazwa kraju: Polen ). 1/ Osobny problem, dlaczego tak na- szych ksiê¿y dra¿ni³o w szczególnoœ- ci to „klaskanie w d³onie”? Ten sam szczegó³ wspomina ze zgorszeniem D³ugosz. Wprawdzie zaraz po roku 1000 zja- wiaj¹ siê w ró¿nych Ÿród³ach rozmai- te inne nazwy oboczne, jak Poloni czy Poliani . Œwiadectwo Canapariusa jest jednak najwczeœniejsze (zapisane w 999 lub rok póŸniej). A rzecz szcze- gólna – powsta³o ono z dala od kraju, na rzymskim Awentynie. Czy¿by do- piero potem nazwa przyjê³a siê nad Odr¹ i Wis³¹? A jeœli przywêdrowa³a z „Polski” (której jeszcze nie by³o), to pewne jest przynajmniej to, ¿e nie pochodzi³a od Polan. Tego zdania jest (archeolog!) Przemys³aw Urbañczyk ( Trudne pocz¹tki Polski, 2008). Dowo- dzi on, ¿e gdyby nazwa Polski mia³a byæ urobiona od „Polan”, to brzmia³a by ona: Polania, w ¿adnym zaœ razie nie Polonia. Urbañczyk konkluduje: „przez Palani , Poloni , Poleni czy Po- liani trzeba wprost rozumieæ politycz- ne pojêcie „Polaków”, a nie jakichœ mitycznych „Polan”, których istnie- nia nie potwierdza ¿adne wspó³czesne Ÿród³o.” Polanie byliby wiêc takim sa- mym mitem, jak dawniej Lechici? Ale jeœli nie by³o Polan, nale¿y uznaæ, ¿e tym bardziej nie by³o Wielkopolan i Ma³opolan. Czy wobec tego ktoœ, i mianowicie w ogóle kto w ówczesnej Polsce by³? Chrobry - pierwszy i je- dyny Polak? Œl¹zacy, Pomorzanie i Mazowszanie (zaznaczmy, ¿e z tymi ostatnimi te¿ problem, bo podobno wymyœleni przez Mas³awa)? Sk¹d w takim razie Polonia i Polska? Od Œl¹zaków? Co na to logika? Na szczêœcie logika nie jest mocn¹ stron¹ Polaków. Dziêki czemu mo¿e- my stwierdziæ, ¿e… Polska wziê³a siê z otwartych pól, przesypuj¹cych siê k³osów i szumu m³yna. Intuicja Wys- piañskiego by³a naprawdê genialna: Polska to serce („a to Polska w³aœ- nie”). Poza nim nie ma Polski i innej nie by³o. A skoro do czasów Chrob- rego nie by³o Polan, Polaków ani Pol- ski, to… wynika st¹d, ¿e powstaliœmy w jego sercu (lub g³owie). Wyskoczy- liœmy na arenê dziejów nagle, jak kró- lik z kapelusza, Filip z konopi albo jak Atena z g³owy Zeusa (od razu w pe³nej zbroi). Ex nihilo… Polonia! No i masz Polaku placek! Powsta³eœ z niczego. Od tego czasu „nieistnie- nie” utrwali³o siê w Twoim umyœle w postaci trwa³ego kompleksu. Od- t¹d, ktokolwiek wspomni, ¿e nas nie ma (lub raczej: nie wspomni, ¿e jesteœ- my), Polak dostaje dr¿¹czki, spazmów b¹dŸ ataku agresji. Dok³adnie takiego, jakiego na wieœæ o pominiêciu ich przez Geografa, dostali praprzodko- wie nasi, Polanie - co w ich przypad- ku jest tym dziwniejsze, ¿e przecie¿ wcale nie istnieli. Boles³aw Pierwszy No tak, zapytacie, ale czy z tym nie- istnieniem to ca³kiem pewne? Jasne, ¿e nie! Tak twierdzi tylko jedna ze szkó³. Przyznam jednak od razu, ¿e wielce mi ta szko³a odpowiada. Wo- bec jej, przytoczonych wy¿ej, argu- mentów pozostaje przyj¹æ, ¿e jesteœ- my narodem wymyœlonym (byæ mo¿e st¹d obfita iloœæ elementów bajkowych w naszym wczesnym kronikarstwie). Dodam ku pokrzepieniu serc, ¿e naro- dem… dobrze wymyœlonym (jak po- kazuj¹ to póŸniejsze dzieje), nie powin- niœmy wiêc u¿alaæ siê nad tym faktem, przeciwnie, winniœmy poczytaæ to so- bie za tytu³ do tym wiêkszej chwa³y. A teraz, mili moi, odpowiedzmy so- bie krótko i rzeczowo na pytanie: dla- czego musimy ostatecznie usprawied- liwiæ i uchyliæ wszelkie zarzuty, a choæ- by i zwyk³e w¹tpliwoœci moralne, pod adresem Chrobrego? Boles³aw by³ nie tylko pierwszym naszym królem. By³ pierwszy (i wyj¹t- kowy) pod wieloma innymi wzglêda- mi. Wyliczmy: By³ pierwszym praw- dziwym u nas chrzeœcijaninem. By³ pierwszym w³adc¹ nosz¹cym imiê Boles³awa (niby nic, ale te¿ nie w kij dmucha³). By³ pierwszy w Pradze, Budziszynie i Kijowie (a kto wie czy i w Krakowie nie by³ pierwszy, co œwiadczy³oby tylko z jak ma³ych pod- staw budowa³ swoj¹ potêgê). By³ te¿ pierwszym, który zamyœli³ zbudowaæ Imperium S³owiañskie. A jak za- œwiadcza kilku powa¿nych history- ków, o ma³y w³os nie zosta³ pierw- szym polskim Cesarzem! Najwa¿niej- sze zaœ, najwa¿niejsze w tym wszyst- kim, ¿e by³ pierwszym Ojcem Naro- du, w znaczeniu, o jakim nie œni³o siê ¿adnemu z póŸniejszych, licznych na- szych ojców. Sam siebie mianowa³ pierwszym Polakiem, sam siebie „zro- dzi³” jako Polaka, a wraz ze sob¹ nas wszystkich Polakami uczyni³. Rozwój gospodarczy Pierwsze piwo na terenach polskich wyrabiano z pszenicy, rzadziej z jêcz- mienia, prosa lub wyki (jednym z ta- kich specja³ów czêstowa³ zapewne Piast swoich tajemniczych goœci). Piwo to nie by³o zbyt aromatyczne, gdy¿ do z³ocistego napoju nie doda- wano wtedy jeszcze chmielu. Wcale zreszt¹ nie by³ on z³ocisty. By³ to pod- ówczas p³yn ciemnej barwy, mêtny, z zalegaj¹cym na dnie osadem, o nis- kiej zawartoœci alkoholu. Przodkowie nasi pili go wiêc chyba dlatego, ¿e nic innego nie by³o. Mimo to pili go du¿o, bo ich zdaniem krzepi³ cia³o i dobrze dzia³a³ na ¿o³¹dek. Zaznaczmy, ¿e napój ten gra³ rów- nie¿ niepoœledni¹ rolê w pogañskich obrzêdach religijnych naszych przod- ków. Czeœæ swoj¹ dla bóstw plemien- nych wyra¿ali oni przez wypijanie wielu beczek piwa i d³ugie, nocne ro- daków rozmowy. Potêpia³ ten zwy- czaj „d³ugiego przesiadywania i noc- nych pijatyk” dominikanin Wincenty z Kielczy, z ¿alem notuj¹c: „do dziœ dnia starym obyczajem na ucztach u Polaków s³yszy siê pogañskie pieœni, klaskanie w d³onie 1/ i przepijanie do siebie nawzajem” ( ¯ywot wiêkszy œw. Stanis³awa). Z tych wczesnych czasów pochodzi te¿ „prawo mili piwnej”, zwane tak, gdy¿. zezwala³o ono na handel piwem w promieniu jednej mili od miasta ob- darzonego przywilejem warzenia te- go napoju. Wprowadzi³ je rzekomo w Niemczech ju¿ król Henryk Ptasznik (ten, co bi³ Wieletów i najecha³ Pragê). W Polsce nie obowi¹zywa³o jeszcze przez d³ugie wieki, ka¿dy wiêc móg³ sam nawarzyæ sobie piwa, by je potem wypiæ. Oczywiœcie, prócz piwowarów, któ- rych by³o bodaj najwiêcej - w koñcu piwowarem móg³ byæ niemal ka¿dy - istnia³y ju¿ inne, bardziej wyspecjali- zowane grupy zawodowe (nie wspo- minam o ko³odziejach, to oczywiste). Byli wiêc kobylnicy, œwiniary i ko- niary, bobrownicy, piekary i kuchary, z³otnicy, kobierniki, woŸniki, sanniki, korabniki, bartniki a nawet œwiêpotni- ki (czyli pszczelarze, co w odró¿nie- niu od poprzednich nie barci¹ a pasie- k¹ siê zajmowali), byli wreszcie szczyt- niki, grotniki i sz³omniki. Oprócz tego snuli siê po lasach ksi¹¿êcy popra¿ni- cy i ³azêki, co to z miejsca na miejsce przerzucani, na rozkaz ksiêcia wypala- li lasy, zak³adaj¹c na ich miejscu ³azy, pragi oraz ¿ary. Potem szli dalej w kraj, póki nie trafili na browar… by obo- wi¹zkowo wypiæ za spokój duszy króla Boles³awa. „Poeta losu i doli emigranta” (Zbig- niew Andres), „poetycki kronikarz pie- czo³owicie zapisuj¹cy epizody emigra- cyjnej codziennoœci” (Janusz Kryszak), „g³osiciel prawdy o emigracji Pola- ków do USA” (Artur Cury³o), „naj- prawdziwszy wyraziciel prze¿yæ pro- cesu naturalizacji psychologicznej i kulturowej imigrantów w USA” (Ma- rek Skwarnicki), „bard wspó³czesnej emigracji polskiej” (Zofia Reklewska- Braun), „poeta wielkiej emigracji” (Andrzej Jacyna) „poeta na bia³o-czer- wonym koniu” (Wojciech Wierzew- ski), „polonijny poeta profesjonalny” (Jacek Hilgier) – takimi okreœleniami charakteryzowano autora prezentowa- nego tu zbioru – Adama Lizakowskie- go, który od 1982 roku ¿yje i tworzy w Ameryce (najpierw w San Francis- co, a nastêpnie w Chicago). Poetycko zadebiutowa³ w roku 1980 w warszawskim „Tygodniku Kultural- nym” u Tadeusza Nowaka. Jego wier- sze by³y t³umaczone na jêzyk angiel- ski, hiszpañski, niemiecki i rosyjski. Publikowa³ w pismach amerykañ- skich (na przyk³ad „Mr Cogito Poet- ry”, „Poetry Flash”, „The Richmond Review”, „The Gallery Sail Review”, „The Guardian”, „La Mano”, „Poetry USA”, „The Tenderloin Times”), na ³amach prasy polonijnej (miêdzy in- nymi w paryskiej „Kulturze”, nowo- jorskim „Nowym Dzienniku”, „GwieŸ- dzie Polarnej” wydawanej w Stevens Point, chicagowskim „Dzienniku Zwi¹- zkowym”) i krajowej (miêdzy innymi w krakowskim „Tygodniku Powszech- nym”, lubelskim „Akcencie”, toruñ- skim „Przegl¹dzie Artystyczno-Lite- rackim”, poznañskim „Czasie Kultu- ry”, lubuskim „Pro Libris”, rzeszow- skiej „Frazie”, warszawskiej „Poezji Dzisiaj”). Jego poezja znalaz³a siê w almana- chach i antologiach wydawanych w Stanach Zjednoczonych ( New Voices Anthology wyd. 1986, Lifelines An- thology wyd. 1986 i 1991, The Ameri- can Poetry Anthology wyd. 1987, The American Poetry Association wyd. 1990, Contemporary Writers of Po- land Anthology wyd. 2005) i w Polsce (Almanach Wa³brzyski wyd. 1997, an-tologia poezji wileñskiej i zaolziañ- skiej Znad Wilii, Olzy i jeszcze dalszych rzek wyd. 1997, almanach Piêkna ple- jada wyd. 2007, antologia tekstów literackich Jan Pawe³ II w literaturze polskiej wyd. 2008, antologia Mój Toruñ czarowny wyd. 2009, almanach Praska Przystañ S³owa wyd. 2010). Obok pracy pisarskiej rozwija³ aktyw- noœæ spo³eczn¹ i szerok¹ dzia³alnoœæ kulturaln¹. Wspó³tworzy³ kalifornijsk¹ Grupê Artystyczn¹ Poetów i Malarzy „Krak”, za³o¿y³ i kierowa³ chicagow- sk¹ grup¹ poetyck¹ „Niezap³acony Rent”. Pe³ni³ funkcjê redaktora naczel- nego miesiêcznika spo³eczno-kultural- nego „Razem” ukazuj¹cego siê w San Francisco, a tak¿e kwartalnika poetyc- kiego „Dwa Koñce Jêzyka” wydawa- nego w Chicago. W swojej ksiêgarni „Golden Bookstore” na po³udniu Chi- cago organizowa³ odczyty, spotkania literackie i wystawy plastyczne. By³ wspó³inicjatorem utworzenia Towa- rzystwa Dolnoœl¹skiego w Chicago. W roku 1999 nadano mu honorowe cz³onkostwo tej¿e organizacji. Na dorobek pisarski Lizakowskiego sk³adaj¹ siê tomiki poetyckie ( Canni- balism Poetry wyd. 1984, Anteroom Poetry wyd. 1986, Wiersze amery- kañskie wyd. 1990, Z³odzieje czereœ- ni wyd. amerykañskie 1990 i polskie 2000, Wspó³czesny prymitywizm wyd. 1992, Niezap³acony czynsz – wiersze pieszyckie wyd. 1996, Chicago mias- to nadziei wyd. amerykañskie 1998 i polskie 2000, Legenda o poszukiwa- niu ojczyzny wyd. 2001, Dzieci Gór Sowich wyd. 2007, Chicago miasto wiary wyd. 2008), album Chicago miasto nadziei w poezji i fotografii wyd. 2005, zbiór opowiadañ Kuzyn Józef albo emigracja loteryjna po roku 1989 do Ameryki, czyli wyprawa po z³ote runo wyd. 2003, dziennik Zapis- ki znad Zatoki San Francisco wyd. 2004, S³ownik idiomów amerykañ- skich (wspó³autorstwo z Paw³em Mar- cinkiewiczem, wyd. 1996), przek³ady Whitmana, Jeffersa, Sandburga, Hu- ghesa, Kawafisa, Rumiego, Lao Tsy oraz zbioru wierszy Momentum and Speed Adriana Wiœnickiego. Za dzia³alnoœæ literack¹ Lizakowski otrzyma³ kilka znacz¹cych wyró¿nieñ i nagród: National Mention w Chica- go (1985), Golden Poetry Aword na- dawan¹ przez organizacjê World of Poetry w Sacramento (1987 i 1990), Wiedeñsk¹ Nagrodê Literack¹ miê- dzynarodowego konkursu im. Marka H³aski organizowanego przez Kores- pondencyjny Klub Pisarzy Polskich „Metafora” w Wiedniu (1990 i 1991), pierwsz¹ nagrodê na œwiatowym kon- kursie im. Gen. Stanis³awa Maczka pt. „Zachodnie losy Polaków” orga- nizowanym przez Stowarzyszenie „Stopka” w £om¿y (1996), nagrodê Fundacji Turzañskich w Toronto za ca³okszta³t twórczoœci poetyckiej ze szczególnym uwzglêdnieniem to- mów Z³odzieje Czereœni oraz Legenda o poszukiwaniu ojczyzny, nagrodê uznania „za wybitne osi¹gniêcia lite- rackie w ci¹gu dwudziestopiêciolecia pracy artystycznej” przyznan¹ przez Kapitu³ê Honorow¹ „Zeszytów Poe- tyckich” (2005), Laur Polskiego Ko- mitetu ds. UNESCO za dorobek pisar- ski, prace przek³adowe i dzia³alnoœæ na rzecz zbli¿enia kultur (2008). Pobyt w Chicago Lizakowski prze- rywa przyjazdami do Polski, aby pro- mowaæ swoj¹ twórczoœæ podczas spot- kañ autorskich, odpowiadaj¹c w ten sposób na zaproszenia organizacji, oœrodków edukacyjnych i instytucji kultury zainteresowanych jego dzia- ³alnoœci¹ literack¹. Tradycj¹ ju¿ siê sta³o, ¿e poetyckie tournée rozpo- BEATA HEBZDA-SO£OGUB Wstêp do tomiku Adama Lizakowskiego „Pieszyckie ³¹ki”