Nr 16, marzec 2015 GAZETA BEZPŁATNA REKLAMA Fot. tapetus.pl REKLAMA MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ KOBIET Drogie Panie, z okazji tego wyjątkowego święta życzymy Wam, abyście zawsze miały kogoś, dla kogo będziecie naj… Redakcja „Gdyńskiego IKS-a” Historia Dnia Kobiet Kobiety kontra stereotyp strona 6 Za stary, za młody? Fundacja FLY przeciw dyskryminacji ze względu na wiek Starowiejska kulinarnie strona 4
Str. 2 Wieści z Fundacji FLY Str. 3 Historia z dreszczykiem Str. 3 Spotkanie z... Sabiną Czupryńską Str. 4 Starowiejska kulinarnie Str. 4 Obiektyw IKS-a Str. 5 Dole i niedole wróbla domowego Str. 6 Historia Dnia Kobiet Str. 6 Kobiety kontra stereotyp Str. 7 Nie mogę mieć planów - wywiad z Bogdanem Smagackim Str. 8 Aktywność ruchowa Seniorów – dziś o kręgosłupie Str. 8 Za stary, za młody? Fundacja FLY przeciw dyskryminacji ze względu na wiek Str. 9 Caffe Anioł zaprasza Str. 9 Nowe centrum kultury w Polsce Str. 9 Scenariusz napisany przez życie Str. 10 Młodzi na emigracji Str. 10 Żyją obok nas - bezdomni Str. 11 Osobowości ubiegłego stulecia – Pol Pot cz. 2 Str. 11 Co nowego w modzie wiosennej Str. 12 Poznaj świat z Fundacją FLY Str. 12 Królik z grzybami w śmietanie
Welcome message from author
This document is posted to help you gain knowledge. Please leave a comment to let me know what you think about it! Share it to your friends and learn new things together.
Transcript
Nr 16, marzec 2015
GAZETA BEZPŁATNA
REKLAMA
Fot.
tape
tus.p
l
REKLAMA
MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ KOBIET
Fot.
tape
tus.p
l
REKLAMA
DZIEŃ KOBIETDrogie Panie,z okazji tego wyjątkowego świętażyczymy Wam, abyście zawsze miały kogoś, dla kogo będziecie naj…
Redakcja „Gdyńskiego IKS-a”
Historia Dnia Kobiet
Kobiety kontra stereotyp
strona 6
Za stary,
za młody?Fundacja FLY
przeciw dyskryminacji
ze względu
na wiek
Starowiejska kulinarnie
strona 4
Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo2 Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo
W siedzibie Fundacji przy ul. Świętojańskiej 36/2, w każdy czwartek w godz.16:00-18:00 można skorzystać z bezpłatnych porad prawnych. Dyżury pełnią studenci Wydziału Prawa i Admi-nistracji Uniwersytetu Gdańskie-go, a pisemne opinie wydawane są pod nadzorem pracowników WPiA UG. Sprawy z jakimi można się zgłaszać dotyczyć mogą następujących dziedzin prawa: prawo cywilne, prawo karne, prawo administracyjne, prawo pracy i ubezpieczeń społecz-nych, prawo podatkowe oraz prawa człowieka. W imieniu Studenckiej Uniwersyteckiej Poradni Prawnej serdecznie zapraszamy.
W ramach cyklu spotkań „Poznajemy kulturę Prawosławia” zapraszamy na wykład Kanclerza Akademii Supraskiej, o. Jarosława Jóźwika, pt. „Nabożeństwa cyklu dobowego w Cerkwii pra-wosławnej”, który odbędzie się 13 marca 2015 r. o godz. 12:00 w auli Domu Rzemiosła w Gdyni (ul. 10 Lutego 33). Bezpłatne zaproszenia do od-bioru w biurze Fundacji.
13 lutego 2015 o godz. 12.00 odbyła się uroczystość otwarcia sali rekreacji ruchowej przy ul. Świętojań-skiej 32. Jest to nowa sala, przygotowana specjalnie dla naszych Seniorów, wyposażona w lustra, z własną szatnią i toaletą. W uroczystości udział wzięła dyrektor Centrum Aktywności Seniora pani Bożena Zglińska oraz przedstawiciel właścicieli kamienicy, pan Piotr Kallnik. Odtąd będą się w niej odbywały wszystkie za-jęcia ruchowe według nowego grafi ku dostępnego w biurze Fundacji i na stronie w zakładce „Plan zajęć”.
Już w najbliższych dniach uczestnicy naszych zajęć (Uniwersytetu Trzeciego Wieku, Kosakowskiego Klubu Seniora, Klubu Młodzieżo-wego) oraz wolontariusze – ponad 1200 osób – otrzymają legi-tymacje Fundacji. Będą one uprawniać do wielu zniżek nie tylko w ramach oferty Fundacji, ale także w restauracjach, kawiarniach, punktach usługowych, sklepach – podmiotów, które dołączą do Programu Partnerskiego Fundacji FLY. W programie uczestniczą już:
Centrum Zdrowa i Rehabilitacji „Merkury”, Gdynia, Skwer Ko-ściuszki 15. - 20% na zabiegi rehabilitacyjne, oferta specjalna na gimnastykę usprawniającą dla posiadaczy legitymacji i członków ich rodzin; medycyna estetyczna, rehabilitacja dzieci, dorośli gimnastyka usprawniająca, dietetyka.
„eM-Be” RESTAURANT. Gdynia, Świętojańska 49. - 15% na całą ofertę: kuchnia polska.
Kawiarnia „Playground Cafe”, Gdynia, Świętojańska 23/2a. - 10% na całą ofertę: kawa, ciasto, napoje, przekąski.
Pieroga rnia „Trajtek”, Gdynia, Świętojańska 23/2a. - 25% na całą ofertę: pierogi, sałatki.
Skarbnica Win Gdyni, Akacjowa 21a/23. - 15% na całą ofertę win.Będziemy na bieżąco informować o nowych Partnerach, a we wrze-śniu wydany zostanie specjalny folder dla wszystkich uczestników zajęć w Fundacji. Ponadto informacje o zniżkach wraz z interaktyw-ną mapą znajdą się na stronie Fundacji. Firmy które chcą dołączyć do programu i zaoferować zniżkę dla naszej społeczności prosimy o kontakt tel. 508-245-584 lub mail promocja@fundacjafl y.pl.
Wiosna to okazja do porządków i przeglądania szufl ad. Rzeczy nowe i w dobrym stanie mogą się przydać innym, a przy okazji wesprzeć Klub Młodzieżowy FLY. Ozdoby, dekoracje, biżute-ria, naczynia, sprzęt AGD i RTV, książki, płyty – można przynosić do Fundacji od poniedziałku do piątku w godz. 9.00-19.00. Sklep „Z głębokiej szufl ady” otwarty będzie w soboty 28.02, 14 i 28.03. W związku z nadcho-dzącymi świętami wielkanoc-nymi w ofercie znajdą się także świąteczne dekoracje.Zapraszamy.
Zapraszamy Seniorów na turnusy rehabilitacyjne w Jastrzębiej Gó-rze i Niedzicy. Ośrodek Wczasowym „Pod Trzema Koronami” w Niedzicy zaprasza w terminie: 16 - 29 mar-ca (13 dni) – cena 920 zł/osoby, 8 – 21 kwietnia (14 dni) – cena 920zł/osoby, 23 maja – 6 czerw-ca (15 dni) – cena 1120zł/osoby. W cenie skierowania: noclegi, wyżywienie, 2 badania lekarskie, całodobowa opieka pielęgniar-ska, 3 zabiegi dziennie w dni robocze (z pominięciem pierw-szego i ostatniego dnia turnusu). Ponadto: program kulturalno- re-kreacyjny, w tym m.in. wieczorek zapoznawczy i pożegnalny, wie-czorki taneczne, zajęcia rekre-acyjno-ruchowe w zależności od profi lu grupy i schorzenia w te-renie, co najmniej 6 imprez kul-turalnych w ośrodku, wycieczki piesze po okolicy, jedna wyciecz-ka autokarowa z przewodnikiem.
Dom Wypoczynkowy Dariusz w Jastrzębiej Górze zapra-sza w terminie 21 – 27 kwiet-nia (7 dni) – cena 620zł/osoby i 28 kwietnia – 11 maja 2015 (14 dni) – 1120/osoby. W cenie skierowania: zakwaterowanie w komfortowych 2 i 3 osobo-wych pokojach z łazienką, 3 po-siłki dziennie (z uwzględnieniem wymaganych diet - według za-leceń lekarza), wizytę lekarza na początku i na końcu turnusu, opiekę pielęgniarską, 3 zabiegi rehabilitacyjne dziennie zgod-nie z zaleceniem lekarza, gim-nastykę poranną, ognisko z pie-czeniem kiełbasek z udziałem akordeonisty, wieczorki taneczne (powitalny i pożegnalny), co-dzienne zajęcia integracyjne, kul-turalne, sportowe z animatorem.
Zapisy i wpłaty w biurze Fundacji. Ilość miejsc ograniczona!!
Chcesz kupić artykuły spożywcze, książkę, ubrania, meble, sprzęt elektroniczny, a może jeszcze coś innego? Robiąc zakupy w jed-nym z ponad 400 współpracujących z nami sklepów internetowych, wskazany procent wartości Twojej transakcji wraca do naszej organi-zacji w formie darowizny. I to nie kosztuje Cię ani grosza - płacisz tyl-ko za swoje zakupy! Szczegóły na stronie FaniMani.pl oraz na stronie naszej Fundacji fundacjafl y.pl.
Podaruj rzeczy do sklepu charytatywnego „Z głębokiej szufl ady”
Wykład o Prawosławiu
Poradnia prawna
Robisz zakupy przez Internet? Wesprzyj przy okazji Fundację FLY!
Turnusy rehabilitacyjne
Program partnerski Fundacji FLY
Otwarcie sali rekreacji ruchowej
Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo 3
REKLAMAul. Świętojańska 36/2
81-372 Gdynia
Zadzwoń lub odzwiedź nas
tel. 693-99-60-88gdynski.iks@fundacjafl y.pl
SPOTKANIE Z…
Książka jest listem autora do przyjaciela. Jarosław Iwaszkiewicz
Powieść detekty‑wistyczna to gatunek powieści kryminalnej. Jej stałym elementem jest śledztwo zmierzają-ce do wykrycia sprawcy zbrodni, o której dowia-dujemy się najczęściej na początku książki. Główny bohater – detek-tyw – bacznie wszystko i wszystkich obserwuje, a za pomocą dedukcji rozwiązuje nawet naj-bardziej zawiłe zagadki. Najbardziej znani detek-tywi to: Sherlock Hol‑mes z powieści Arthura Conan Doyle`a, komi‑sarz Maigret z utworów Georges`a Simenona, Herkules Poirot z dzieł Agathy Christie, Perry Mason z książek Erie Stanley`a Gardnera oraz Joe Alex z powie-ści Joea Alekxa (Macie-ja Słomczyńskiego).
Mimo iż gatunek ten posługuje się schema-tami, to nadal cieszy się dużą popularno-ścią wśród czytelników. Dzieje się tak być może dlatego, że czytelnik, śledząc razem z detekty-wem różne wskazówki ukryte w fabule, po-rządkuje przedstawiony świat, szuka odpowiedzi na pytania. W ie, że coś się przed nim ukrywa, ale porządkowanie fak-tów, odkrycie tego, co na początku wydawało się niezrozumiałe i niejasne, sprawia mu radność.
Powieść detekty-wistyczna to gatunek z bogatą przeszłością i równie obiecującą przyszłością. Tworzy się różne jej odmiany. W jednych łączy się ce-chy detektywa z cechami szpiega lub superbo-hatera, jak np. w serii powieści szpiegowskich o Jamesie Bondzie Iana Lancastera Fleminga, czy o Sokole maltań-skim Samuela Dashiella Hammetta. Osoby zain-teresowane powieścia-mi detektywistycznymi zapraszam w maju do Wrocławia na Między‑narodowy Festiwal Kryminału, na którym analizuje się, promu-je i nagradza utwory o tematyce sensacyj-nej i kryminalnej.
Alina Zielińska
W 2004 roku debiutowała na łamach kwartalnika literackiego „Fa-art ” dwoma opowiadaniami ze zbioru Dziesięciu, którzy…. Ponadto napisała trzy powieści: Kobiety z domu Soni (2012), Ta druga, słodka i ostra (2013) i najnowszą Zawirowanie (2015). Ukazały się one w wydawnictwie Prószyński i Spółka.
Bohaterami jej książek są często ludzie, którzy z powodu bra-ku wzorców i autorytetów gubią się we współczesnym świecie i szukają rozwiązań swoich problemów. Nim je znajdą, często błądzą. Ale jej bohaterami są także i ci, którzy znają swoje miej-sce we współczesnym świecie oraz swoją moc sprawczą. To oni często wywierają wpływ na pozostałych bohaterów (świadomie, jak np. Julia w Kobietach z domu Soni, czy nieświadomie, jak np. Krystyna z Tej drugiej, słodkiej i ostrej).
W książkach Sabiny Czupryńskiej odnajdziemy silne kobiety, poszukujących celu życia mężczyzn, za gubione dzieci, trochę hi-storii, tajemnicy, gry językowe i zabawy konwencją.
Autorka bardzo szczegółowo analizuje psychikę każdego z bohaterów oraz przedstawia bagaż jego przeżyć i doświadczeń. Wnikliwie przygląda się również relacjom rodzinnym. One bo-wiem mają wpływ na bohaterów . Jedni buntują się przeciw nim, inni powielają znane im z życia rodzinnego wzorce zachowań. Czupryńska subtelnie przedstawia życiowe wydarzenia bohate-rów i ich ludzkie doświadczenia, dobrze znane także nam. Wni-kliwie prezentuje emocje doświadczane przez każdego z nas. Przypatruje się z uwagą ludzkim słabościom, o których mówi z przymrużeniem oka. W opowiadanych historiach są zarówno sceny straszne, jak i śmieszne.
Dobre książki rodzą pytania, na które sami musimy znaleźć odpowiedź, a książki Sabiny Czupryńskiej na pewno mogą nam w tym pomóc.
Alina Zielińska
Historie z dreszczykiemWstęp jest najważniejszą częścią książki. Nawet krytycy czytają wstęp. Quedalla
Zapraszam Państwa na spotkanie z twórczością pisarzy i poetów, którzy mieszkają niedaleko nas. Być może są naszymi sąsiadami, być może znajomymi, ale po przeczytaniu ich książek na pewno staną się naszymi przyjaciółmi.
Spotkanie z Sabiną czupryńską Sabina Czupryńska to typowa artystyczna dusza. Projektuje scenografi e, kostiumy teatralne i fi lmowe, jest stylistką oraz autorką czterech książek.
Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo4 Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo
Na szczęście odważnych nie brakuje. Swoje miejsce znalazła tu m.in. ciekawa pizzeria, ma-lutka buregownia, urocza kawiarenka. Na dłu-żej zatrzymały mnie dwa miejsca.
Bar „Mesa” działa przy Starowiejskiej 14 zaledwie od półtora miesiąca, ale szturmem zdobywa klientelę. Lokal ruszył w styczniu, zaj-mując miejsce dawnego „Anatola”. Odnowio-ne wnętrze przyciąga wyrazi-stym wystrojem stylizowanym na marynarską mesę. Mnóstwo tu morskich akcentów, a cie-kawostką są rozciągnięte pod sufitem oryginalne żagle. I jak w prawdziwej mesie można tu solidnie zjeść. To, co w pierw-szej kolejności rzuca się w oczy, to krótkie, proste menu i wyjąt-kowo niskie ceny. Moim zda-niem, to właśnie najbardziej wyróżnia lokal – właściciele postawili na sprawdzone dania, nie eksperymentują z gustami klientów, ale dopasowują się do ich oczekiwań. Dania wydawa-ne są szybko. Można samemu skomponować posiłek ze skład-ników wystawionych w bufe-cie lub zamówić pizzę, na którą trzeba chwilkę poczekać. Specjalnością kucha-rzy są przepyszne zupy. Specjalnością obsługi – życzliwość i przyjazna atmosfera. Poza tym – można tu zjeść śniadanie już o 9.00 rano! Kto biega od rana po mieście, załatwiając róż-ne sprawy w pobliskich urzędach, nie jest już skazany na fast food, ale w spokoju i przyjem-nej atmosferze może zjeść jajecznicę, czy omlet i napić się kawy z filiżanki. A dla bardzo głod-nych – prawdziwe śniadanie angielskie! Po ta-kim posiłku energii do działania nie zabraknie do wieczora, zapewniam. Lokal jest czynny od poniedziałku do soboty do godz. 19.00.
Nieco dalej, idąc w kierunku dworca, przy Starowiejskiej 29 rozgościła się na dobre re‑stauracja „Trio”. Ten lokal wrósł już w kra-jobraz od lat, ciesząc gości smaczną kuchnią i przytulnym wnętrzem. Wystrój nawiązuje do
tematyki muzycznej i, jak mówią właściciele, wypełniony jest nutą blues’a i jazz’u. Wnętrze podzielono na strefy, dlatego, choć spore, daje poczucie intymności, klienci nie zaglądają so-bie w talerze i nie są mimowolnymi świadkami cudzych rozmów. Jest też spokojne i ciche miej-sce dla rodziców malutkich dzieci. Mogą oni tu przyjść ze swoimi pociechami i mają sporo swo-
body. Lokal jest zdecydowanie przyjazny rodzinie, co widać również w menu, które zawie-ra zestawy obiadowe dla ma-łych i dla dużych. Mnie osobi-ście urzekły podawane w „Trio” makarony, ale to nie jedyny mocny punkt menu. W kar-cie znajdziemy dania zarówno wegetariańskie jak i mięsne . Są też potrawy bezglutenowe. Warto tu przyjść na rodzinny obiad czy kolację, kiedy chce-my spędzić w lokalu nieco więcej czasu, nie tylko jedząc. W niedzielne popołudnia, od 13.00 do 18.00 czeka na gości animatorka, która zaopiekuje się najmłodszymi, dzięki cze-mu rodzice mają chwilę wy-tchnienia. Miejsce jest dosko-
nałe na przyjęcia okolicznościowe, małą lub większą uroczystość, czy romantyczne spotka-nie. Właściciele są dumnymi laureatami Grand Prix I edycji Nocy Restauracji 2012 roku oraz II miejsca w konkursie na najlepszą restaurację w Gdyni. Nie zapominają jednak ani na chwilę, że nagrody to zasługa gości, którzy oddali gło-sy, dlatego zawsze to goście są dla nich najważ-niejsi. I to się po prostu czuje. Lokal jest czyn‑ny od 11.00 do 22.00 (zimą do 21.00)
Jak widać, warto inaczej spojrzeć na Staro-wiejską. Warto przyjść tu celowo, obierając so-bie tę ulicę jako cel jednego ze spacerów zakoń-czonych wspólnym, rodzinnym obiadem lub zaplanować przerwę śniadaniową tak, aby zjeść właśnie tutaj. Będzie tanio i pysznie, co osobi-ście sprawdziłam i polecam.
Aleksandra Rekuć
REKLAMA
Starowiejska kulinarnieStarowiejska to taka dziwna ulica. Wszyscy wiedzą, że w centrum, że historyczna, że stoi tu Domek Abrahama, ale kto tu przychodzi? Na spacery w Gdyni chodzi się gdzie indziej. Głodni też raczej nie pomyślą, że mogą tu zajrzeć. Może przypadkiem, w biegu… Ale nigdy ta ulica nie jest celem wyprawy z domu. I tak, będąc w ścisłym centrum miasta, ciągnie się Starowiejska od dworca po Plac Kaszubski, mało przez kogo zauważona. Dla właścicieli gastronomii to taka ulica „dla zuchwałych”. Trzeba mieć dobry pomysł i dużo cierpliwości, żeby otworzyć tu restaurację.
OBIEKTYW IKS-a
Zdjęcie wykonane przy InfoBox Gdynia. Fot. Radek Radziejewski: „Przemieszczając się po Gdyni staram się zawsze mieć przy sobie aparat i wychwytywać zazwyczaj niezauważane, ciekawe momenty z życia miasta. W tym zdjęciu, oprócz ciekawej scenki, podoba mi się jego dość minimalistyczna kompozycja”.
Warto przyjść tu celowo,
obierając sobie tę ulicę jako cel jednego ze spacerów
zakończonych wspólnym, rodzinnym obiadem…
Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo 5
Pomysł wybicia wróbli wy-szedł od Mao Zedonga, przy-wódcy Chin, który chciał przekształcić kraj z rolniczego w potęgę przemysłową. Ten projekt zmian przeszedł do hi-storii pod nazwą Wielkiego Skoku Naprzód. Niestety, swoją ingerencję w ekosystem społe-czeństwo chińskie przepłaci-ło klęską głodu. Pola uprawne opanowała szarańcza, a gospo-darka rolna popadła w ruinę. W obliczu katastrofy władze Chin zrezygnowały z tępienia wróbli na rzecz… walki z plu-skwami.
O pozycji wróbla, tego sza-rokasztanowego z czarnym śli-niakiem na podgardlu i ciem-nych prążkach na skrzydłach ptaka, od 10 000 lat podąża-jącego za człowiekiem niech świadczy fakt, że otwiera on li-stę gatunków zwierząt w Syste-ma naturae Karola Linneusza. Szwedzki biolog nadał mu ła-cińską nazwę Passer domesti-cus. Utrzymała się ona w na-uce do dziś i oznacza małego ptaka domowego.
Wróbel pochodzi z Bliskie-go Wschodu i towarzyszy od neolitu człowiekowi, gdy ten zaczął osiedlać się na wsi i za-jął się rolnictwem. Ptak poza Arktyką i Antarktydą rozprze-strzenił się na całym świecie. Jego polska nazwa ‘wróbel’ jest prasłowem, w języku staro-cer-kiewno-słowiańskim ma formę ‘wrabij’, a w języku węgierskim funkcjonuje jako słowiańska pożyczka ‘veréb’, co dowodzi, że Węgrzy nie znali wcześni-ej wróbla i spotkali go dopiero w X wieku n.e. po osiedleniu się na Nizinie Panońskiej. Wszę-dzie, gdzie egzystował czło-wiek, wróbel - tak jak to robi do dziś – gniazdował w jego pobliżu w szczelinach domów, w dziuplach, pod dachami. Bu-dował z trawy, słomy i piór ku-liste gniazdo z daszkiem i skła-dał nawet cztery razy do roku bladozielone i bladoniebieskie
Dole i niedole wróbla domowegoW 1958 roku w Chinach władze oskarżyły wróble o nieprzestrzeganie higieny i spowodowanie klęski głodu. Ptaki skazano na śmierć, a wykonanie wyroku powierzono mieszkańcom Państwa Środka. Do odstraszania Bogu ducha winnych ptaków użyto bębnów, płacht materiału, a także patelni i garnków. Niepotrafiące długo utrzymać się w powietrzu wróble, po upływie kilkunastu minut, padały martwe na ziemię.
Najpiękniejsze świadectwo troski dorosłego wróbla o pi-sklęta pochodzi z utworu Iwana Turgieniewa:
Wracałem z polowania ogro-dową aleją. Przede mną biegł pies. Wtem pies zwolnił biegu
i zaczął się skradać, jakby poczuł przed sobą zwierzynę. Spojrza-łem wzdłuż alei i dostrzegłem
młodego wróbla z żółtawym pu-chem wokoło dzióbka i na łebku. Wróbel wypadł z gniazda (wiatr
mocno chwiał brzozami alei) i siedział nieruchomo, bezsilnie
rozpostarłszy ledwie wyrosłe skrzydełka. Mój pies zbliżał się
do niego zwolna, gdy nagle stary wróbel z czarnym brzuszkiem
zerwawszy się z pobliskiego drze-wa spadł jak kamień tuż przed jego pyskiem — i nastroszony,
szpetny, piszcząc żałośnie i roz-paczliwie dwa razy podskoczył ku zębatej, rozdziawionej pasz-czy. Stary wróbel rzucił się na
ratunek, osłaniał sobą swoje pi-sklę... ale jego maleńkie ciało dy-gotało ze strachu, jego cienki głos stał się nieharmonijny, ochrypły, wróbel był bliski śmierci, składał z siebie ofiarę! Jakim olbrzymim
potworem wydał mu się pies! A przecież nie mógł usiedzieć
na swojej wysokiej, bezpiecznej gałęzi... Zrzuciła go stamtąd moc silniejsza niż jego wola.
Mój Trezor stanął, cofnął się... Widocznie i on uznał tę siłę.
Szybko zawołałem prze-straszonego psa i odsze-dłem, korząc się głęboko.
Czego nie zdołał uczy-nić Mao Zedong, czy strachy na wróble¹, których ptaki nie bały się, dokonała cywiliza-cja. Szczelniejsza budowa do-mów wyeliminowała miejsca na gniazdowanie. Zamykanie śmietników, foliowanie śmie-ci – zmniejszyły możliwość je-dzenia odpadków. Zniknięcie wozów konnych z krajobrazu miejskiego, a w ślad za nimi worków z owsem, pozbawi-ły wróble dostępu do ziarna. I stało się! Populacja tych pta-ków zaczęła drastycznie spa-dać. Zaniepokoiło to nie tylko ornitologów, ale także ekolo-gów, którzy 20 marca ustano-wili Światowym Dniem Wró-bla.
Czy współistniejący z czło-wiekiem od wielu tysięcy lat wróbel, który zaistniał w litera-turze i w licznych przysłowiach całego świata ( np.: Lepszy wró-bel w garści niż gołąb na dachu, Słówko wyleci wróblem, a wró-ci wołem, czy Starego wróbla nie złapiesz na plewy) stanie się reliktem przeszłości? Czy – w co należy głęboko wierzyć – dostosuje się do zmienionych warunków życia i nadal będzie towarzyszył człowiekowi.
Sonia Langowska¹ Powiedzenie to występuje wy-łącznie w języku polskim. W an-gielskim są to strachy na wrony, w czeskim, węgierskim i nie-mieckim – strachy na ptaki.
nakrapiane jaja, z których pi-sklęta - nawet do dziesięciorga - wykluwały się już po upływie dwóch tygodni. Niezdolny do długich lotów ptak dotarł za człowiekiem, odbywając po-dróż statkiem, aż do Ameryki, gdzie zadomowił się nawet na szczycie liczącego 102 piętra nowojorskiego wysokościowca Empire State Building. Spoty-kano go w różnych dziwnych miejscach: w klatce lwa, pod gniazdem bociana, czy w an-gielskiej kopalni na głębokości ponad 600 metrów.
Do literatury wróbel trafił bardzo szybko. Pierwsze o nim wzmianki pochodzą z biblijnej Księgi Psalmów i mitów grec-kich, w których zyskał rangę ptaka miłości towarzyszącego bogini Afrodycie. W Nowym Testamencie wróble, które na-onczas stanowiły pokarm dla biedoty i były sprzedawane na targu, są przywołane w Ewan-gelii Łukasza jako m.in. przy-kład boskiej troski o wszel-kie stworzenie, ale i kontrastu względem człowieka: „[...] Czyż nie sprzedają pięciu wró-
bli za dwa asy? A przecież ża-den z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych. [...] Nie bój-cie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli. [...]”. Symbolem seksualności stał się natomiast wróbel za sprawą pełnego alu-zji erotyku poety rzymskiego - Gajusa Valeriusa Catullusa: Wróbelku, mojej dziewczyny kochanie! Z tobą się bawi, cie-bie trzyma pani [...] Skądinąd to nie Catullus skojarzył wró-bla z maniakiem seksualnym. Wiadomo było od dawna, że mimo swojej skromnej po-stury ptaki te są wyjątkowo sprawne w tej dziedzinie życia. Przeciętna para kopuluje ze sobą 120 razy [sic!] dziennie, a rekordzista łączył się ze swo-ją partnerką 30 razy w ciągu minuty. Nic więc dziwnego, że popęd seksualny wróbla posłu-żył jako element porównania do nieprzystojnego zachowa-nia pewnego starca. W sonecie „Do starego” poeta doby baro-ku, Jan Andrzej Morsztyn, na-pisał:
Ilekroć w ręku twych tę panią widzę,
Że ją całujesz, star-cze obrzydliwy,
Tylekroć z ciebie jak na urząd szydzę,
Żeś stary jak kruk, a jak wróbl jurliwy [...].
Czytelnik, wertując tomiki z poezją, powieścią czy drama-tem w poszukiwaniu motywu wróbla, dociera do parafrazy Biblijnej Księgi Psalmów Jana Kochanowskiego czyli Psał-terza Dawidowego wydanego w 1579 roku. W psalmach 84 i 104 wróble są nie tylko ele-mentem pejzażu, ale symbolem budowania domu i stabilności rodziny.
Po postać szarego ptaszka sięgnął również biskup war-miński Ignacy Krasicki, szydząc w bajce zatytułowanej Wróbel z megalomanii jednostek po-spolitych. Wróble przeniknęły do literatury romantycznej jako część krajobrazu Polski i Litwy. Z kolei poeta trzech pokoleń, Leopold Staff, prekursor poezji codzienności poświęcił tym niepozornym ptakom, tak ści-śle związanym z życiem czło-wieka, aż dwa utwory: Wró-bel i Do wróbla, Pobrzmiewa w nich idea franciszkanizmu: afirmacji życia, ukochanie na-tury i codzienności.
[...] Lecz czczę cię, wróblu, w skromnym tym panegiryku
Przeto, że nie masz in-nych cnót, zalet i chwały, Wszędobylski, bezczel-ny, głodny uliczniku,
I w szarej swej beztrosce gwiżdżesz na świat cały.A co z wróblim potom-
stwem licznie powoływa-nym na świat? Budowniczym gniazda jest samiec, który za-prasza samiczkę do kontynu-owania budowy ptasiego domu. Po złożeniu jaj oboje wysiadują je przez 14 dni. Po wykluciu się nagich piskląt, rodzice karmią je wyłącznie owadami, a kiedy już opuszczą gniazdo, dokarmiają je nasionami zbóż czy słonecz-nika przez dwa tygodnie.
Samiczka wróbla domowego na gdyńskim skwerze
fot.
R.R
adzi
ejew
ski
Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo6 Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo
Pierwowzorem dla tego dnia stały się Ma-tronalia. Było to święto obchodzone w Rzymie przez zamężne kobiety. Przypadało ono 1 mar-ca i było związane z powitaniem Nowego Roku, a także z macierzyństwem.
Historia Dnia Kobiet zaczęła się w 1908 roku w Stanach Zjednoczonych. Mówiąc szcze-rze, w tamtym czasie panie nie miały łatwego życia. Nie posiadały prawa głosowania i po-dejmowania pracy. Co gorsza, nie były nawet uznawane za obywateli. Po latach monoto-nii i rutyny, po czasie, w którym kobiety były poniżane i traktowane przedmiotowo, wszczęły pierwszy na świecie strajk w sprawie praw ko-biet. Miał on miejsce w Nowym Jorku 8 marca 1908 roku. Pracownice fabryk odzieżowych wy-szły na ulicę, domagając się praw politycznych i ekonomicznych dla kobiet. Na świecie miały miejsce jeszcze inne, różnego rodzaju protesty i strajki dotyczące praw kobiet. Nie przyniosły one jednak pożądanych rezultatów. Najtragicz-niej zakończył się protest 25 marca 1911 roku w nowojorskiej fabryce Triangle Shirtwais, bo „przypadkowym” pożarem. Pracownice owej fabryki zbuntowały się i oczekiwały od właści-ciela polepszenia warunków pracy. Ten nato-miast, obawiając się rozgłosu, zamknął panie w budynku, który zaraz potem spłonął. Zginę-ło 129 kobiet i 17 mężczyzn uwięzionych we-wnątrz.
Pierwszy Międzynarodowy Dzień Kobiet w Austrii, Niemczech, Danii i Szwajcarii ob-chodzono 19 marca 1911 roku, a rok później w Rosji. Obchody Dnia Kobiet w Rosji zawdzię-czamy feministce Aleksandrze Kołłontaj, która przekonała Lenina do ustanowienia tego dnia oficjalnym świętem. Do roku 1965 był on nor-malnym dniem pracy. Dopiero 8 maja 1965 roku Międzynarodowy Dzień Kobiet ustano-wiono dniem wolnym od pracy „w celu upa-miętnienia zasług kobiet sowieckich w budowie komunizmu, w obronie ojczyzny podczas Wiel-kiej Wojny Ojczyźnianej, ich heroizmu i bezin-teresowności na froncie, a także aby zaznaczyć duży wkład kobiet w umacnianie przyjaźni mię-dzy narodami i walkę o pokój”.
W Polsce, w czasach PRL- u Dzień Kobiet obchodzony był obowiązkowo w zakładach pra-cy i szkołach. Z tej okazji uzupełniano zaopa-trzenie w sklepach, a paniom wręczano rajstopy, ręczniki, ścierki, mydło i kawę. W latach 80 do podarunków dołączano kwiaty – początkowo wręczono goździki, później tulipany. W dzisiej-szych czasach możemy spotkać się z różnymi opiniami na temat obchodów Dnia Kobiet. Czę-sto słyszymy jakoby było to święto pokomuni-styczne. Jego zwolennicy natomiast obdarowują kobiety zazwyczaj kwiatami i czekoladkami.
Choć w wielu państwach dzień ten obcho-dzony jest według własnej tradycji i zwyczajów, to zawsze ma ono na celu okazanie szacunku, pamięci lub pozyskanie sympatii kobiet w róż-nym wieku.
Hanna CzerwińskaAnna Kozłowska
Kolaż R.Daruk
Historia Dnia KobietDzień Kobiet to święto, w którym mężo-wie, chłopcy, koledzy, czy bracia składają życzenia i przynoszą kwiaty kobietom. To oczywiste, że w tym dniu należy okazać szacunek przedstawicielkom płci pięknej. Czynimy to często bezwiednie, nie znając historii tej uroczystości. Nie wiemy, że gest wręczania kwiatów jest tak naprawdę przypomnieniem o ofiarach poległych w walce o równouprawnienie kobiet.
Kobiety kontra stereotyp
Nie da się pominąć faktu, że wielkimi krokami zbliża się wiosna, która sygnalizuje swoją obecność wraz z nadejściem najbardziej oczekiwanego miesiąca w roku, tj. marca. Marzec kojarzy się nam z pierwszymi promieniami ciepłego słońca, a także z aurą, która bu-dzi nas z letargu, w jakim byliśmy podczas chłodnych i ponurych dni. Ale nie tylko! To miesiąc, w którym jest przepiękna data, a jest to ósmy jego dzień. Każdy już z pewnością wie, co mam na myśli - Dzień Kobiet. Jest to święto, podczas którego każda Pani powinna czuć się wyjątkowo. Z racji tego kilka słów o płci pięknej. Nie będzie to historia powstania tego święta, ani tradycji związanych z jego obchodzeniem. Zajmę się natomiast kwestią związaną z powszechnie znanymi stereotypami dotyczącymi kobiet, a konkretnie tym, jak są postrze-gane panie na arenie zawodowej. Czym jest więc ste-reotyp?
Określenie to bez wątpienia powoduje złe skojarze-nia w społeczeństwie. Jednak już od dawnych czasów jest on trwale wpisany w postrzeganie świata. Człowiek ma tendencje do przyporządkowywania grup do konkret-nych kategorii społecznych. Stereotypy złe, dobre, miłe, nieprzyjemne, znaczące, nieznaczące, każde są w jakiś sposób przez nas znane i bardzo często wykorzystywa-ne w codziennym życiu. Kultura, w której roi się od ste-reotypów, zakłada, że kobieta, jako płeć znacznie słabsza, odznacza się takimi cechami, jak: ufność, opiekuńczość i bezbronność. Z tego względu uważa się, że powinna ona zajmować się domem, wychowaniem dzieci i roz-pieszczaniem męża. Wspomniany natomiast mąż, repre-zentujący płeć męską, jako osobowość twarda, znająca swoją wartość i aktywna, realizuje się zawodowo, przy czym zapewnia utrzymanie finansowe rodzinie.
Przez stereotypizację większość kobiet czuje się w pewien sposób zdominowana przez mężczyzn, głów-nie na arenie kariery zawodowej. Mają one znacznie mniejsze pole do popisu, nie pną się po szczeblach ka-riery, od której są skutecznie separowane, bo według stereotypu nie powinny one podejmować żadnych działań poza rodziną i domem. Problem zaczyna się
wtedy, kiedy stereotypowa matka–Polka chce się speł-niać zawodowo. Taka kobieta kojarzona jest z ciągłym spóźnianiem się do pracy, niedyspozycyjnością oraz brakiem orientacji w nowych tendencjach rynkowych. Najbardziej rozpowszechnionymi mitami dotyczącymi pracy zawodowej kobiet są twierdzenia, że panie wcale nie chcą pracować oraz, że lepiej znoszą bezrobocie niż mężczyźni. W rzeczywistości jest to kompletną bzdu-rą, ponieważ tak jak każdy mężczyzna, tak i kobieta bez pracy doświadcza problemów finansowych. Mitem jest także stwierdzenie, że kobiety nie muszą pracować za-wodowo, ponieważ są głównie utrzymywane przez mę-żów. Co jednak w sytuacjach, kiedy nasza druga połowa jest bezrobotna albo zarabia zbyt mało, żeby utrzymać rodzinę? Tutaj pracodawcy zgodnie rozkładają ręce.
Jednak mimo licznych stereotypów dotyczących różnych sfer życia, a istniejących w obecnej kulturze, można stwierdzić, że obecnie wiele się zmieniło. Dzi-siaj kobiety nie krępują się, by pracować w zawodach, które kiedyś były typowo męskie. Z każdym rokiem przybywa liczba pań studiujących na kierunkach tech-nicznych i inżynieryjnych. Według badań coraz więcej kobiet kształci się na politechnikach, zakłada własne firmy, spełnia się zawodowo na wysokich stanowiskach menadżerek i dyrektorek. Nie wywołuje to żadnych sprzeczności z ich naturą, ponieważ już dawno obalo-no mit, że kobiety to typowe humanistki. Coraz częściej stereotypy są łamane dzięki sukcesom tych pań, które nie poddały się im i zawzięcie realizują swoje marzenia, pnąc się coraz wyżej po szczeblach kariery zawodowej i osiągając sukcesy. Trzeba zauważyć, że nie zaniedbują one przy tym swoich mężczyzn i dzieci. Starają się po-godzić rolę zarówno żony, matki, jak i kobiety aktywnej zawodowo. Nie powielają błędów swoich babć i matek, które zaszywały się w domu, gotując obiady mężowi. Zdecydowanie dążą do spełniania marzeń i korzystania z życia pełnymi garściami. Na szczęście istnieją również stereotypy pozytywne i tutaj pamiętajmy drogie Panie, że Polki są najpiękniejszymi kobietami na świecie!
Żaneta Buba
Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo 7
- Skąd się wziął u Pana po-mysł na bycie aktorem? Czuł Pan powołanie?
‑ W 1986 r. dostałem się do Studium Wokalno-Aktorskie-go przy Teatrze Muzycznym w Gdyni, ponieważ chciałem śpiewać. Byłem „świeżo” po wojsku i miałem już 23 lata. Na pierwszych lekcjach okazało się, że pomimo ładnej barwy gło-su, mam nie za dużą skalę. Wte-dy moje marzenia o śpiewaniu zostały troszkę podcięte. Mój pedagog, prof. Muszyński, po-wiedział mi, że nie ma się czym przejmować, że trzeba pracować. Zrobimy skalę i będę śpiewać! W szkole mieliśmy zajęcia ak-torskie z prof. Chrapkiewiczem. Byłem pierwszym, który w mojej grupie zrobił dobrze etiudę we-dług kryteriów pana profesora. Od tego momentu było spokoj-niej, ale nie łatwiej. Musiałem np. wymyśleć i zrobić etiudę z pew-nym kolegą (do dzisiaj pracuje w teatrze), bo profesor chciał go wyrzucić... Na drugim roku mia-łem najlepsze oceny z aktorstwa i ze śpiewu. W spektaklu dyplo-mowym zagrałem Diapanazego Nibka w „Małym dworku” Wit-kacego w reż. G. Chrapkiewicza i nie myśląc o tym, że będę akto-rem, zostałem nim.
- Rok temu świętował Pan 25-lecie pracy artystycznej. Jak wspomina Pan pierwsze spektakle jako świeżo upie-czony aktor?
‑ Wspominam je bardzo do-brze. Człowiek, kiedy kończy szkołę, to jest niesamowicie nała-dowany energią twórczą i chęcią grania... Miałem szczęście! Zaraz po szkole zagrałem Pomysłowego krętacza w Olivierze wg Dickensa w reż. Redfarn, Bulbę w „Ja ko-cham Rózię” w reżyserii Jerzego Gruzy i wystąpiłem w świetnym spektaklu „Kaczmarski” wyreży-serowanym przez panią M. Ta-larczyk. Razem z Elą Mrozińską, Darkiem Siastaczem i Grześkiem Gzylem, śpiewaliśmy piosenki J. Kaczmarskiego. Ile tam było energii, prostoty, piękna i poezji...
- Czy spektakl zagrany po raz n-ty sprawia taką samą przy-jemność, jak za pierwszym razem?
‑ Trudno mówić o przyjem-ności grania pierwszego spekta-klu. Premiera wiąże się z ogrom-nym stresem, aczkolwiek takiej przyjemności doświadczyłem parokrotnie. Pojawiła się ona przy „Klatce wariatek”, „Don Ki-
chocie”, „Dniu świra”, „Kolacji dla głupca”, czy przy ostatnim spek-taklu – „Historia filozofii po gó-ralsku”. Pokazując publiczności drugą i trzecią próbę generalną, wiedzieliśmy już „na czym sto-imy” i tę premierę można rów-nież nazwać przyjemną. Po pre-mierach większość spektakli w mojej dotychczasowej karierze teatralnej związana jest z przy-jemnością ich grania.
- Niedawno miała miejsce premiera sztuki „Historia filo-zofii po góralsku”. Jak przy-gotowywał się Pan do roli?
‑ Dostaliśmy tekst, pan re-żyser wszystko nam powiedział. Staraliśmy się wyćwiczyć tak zwane góralskie akcentowanie. Może to, że mówimy gwarą, jest takie dziwne, tajemnicze, spra-wiające wrażenie ogromnej trud-ności, ale Ela, Beata i ja, którzy występujemy w tym spektaklu, mamy tak zwane „ucho muzycz-ne”, poczucie rytmu, umiemy śpiewać i może dlatego łatwiej było nam nauczyć się pewnej melodii – w tym przypadku gwa-ry góralskiej.
- Trudniej było się Panu uczyć do tej roli w porównaniu do innych?
‑ Sama nauka tekstu „Historii filozofii po góralsku” nie bardzo różniła się od nauki innych tek-stów. Nie można było zmieniać kolejności słów w zdaniu, bo wówczas traciło się sens i rytm. Trzeba było uczyć się dokładnie tak, jak było zapisane w scena-riuszu. Sama gwara była trudno-ścią w nauczeniu się tekstu, ale i ogromną radością było i jest mówienie nią na scenie. Pamięć i ilość prób – to klucze do opa-nowania tekstu. U mnie uczenie się tekstu jest na takim średnim, europejskim poziomie – ani za szybko, ani za wolno, ale szyb-ciej niż wolniej.
- Grał Pan w takich serialach, jak Klan, Samo życie czy Prawo Agaty. Czym różni się praca na planie od pracy na deskach teatru?
‑ Wśród aktorów, kolokwial-nie rzecz ujmując, mówi się, że na planie filmowym „ciszej się mówi”. Nie jestem kompetent-ny, żeby się na ten temat wypo-wiadać, ponieważ nie miałem w tych serialach zbyt dużych ról. Zaledwie dwa, trzy dni kręcenia. Jednak myślę, że jest to pewna umiejętność przestawienia się na inny sposób mówienia i gra-
Fot.
R.R
adzi
ejew
ski
Nie mogę mieć planówWywiad z Bogdanem Smagackim, aktorem Teatru Miejskiego w Gdyni.
nia, mniejszymi środkami niż w teatrze. Tam chodzi o to, żeby być naturalnym.
- Jakie postacie lubi Pan najbardziej grać, podobne do siebie, czy może zupeł-nie inne?
‑ Oczywiście, że najbardziej lubię grać postaci, które za-sadniczo różnią się ode mnie i dawać im malutkie charak-terystyczne cechy ludzi, któ-rych znam. Postaci podobnych do siebie chyba nie grałem. W „Dniu świra” jedynie są sy-tuacje, w których odnajduję siebie. Chociaż ostatnio w „Bie-sach”, gdy zobaczyła mnie moja dziewczyna, powiedziała, że scenograf nie postarał się, bo wyglądam w kostiumie tak, jak na co dzień chodzę ubrany, ale postać różni się ode mnie.
- Jaka jest Pana wymarzona rola?
‑ Wymarzona rola to ta, którą dostanę, następna, kolej-na w jakimś spektaklu, serialu czy filmie. Wymarzoną rolą to był chyba „Dzień świra”. Oglą-
dając film, byłem zachwycony Markiem Konradem grającym Adasia Miauczyńskiego. Bar-dzo chciałbym zagrać w ja-kimś sensacyjnym filmie albo w mrocznym dramacie pełnym ekstremalnych przeżyć, emo-cji (może to wynika z tego, że byłem dwa lata w wojsku...) i w dobrej, inteligentnej, i mą-drej komedii!!!
- Co Pana zdaniem jest naj-istotniejsze w pracy aktora?
‑ Predyspozycje. Powtarzam to za panią Danutą Baduszko-wą: „To, że ktoś skończył szko-łę, nie oznacza jeszcze, że może być aktorem, bo do tego, aby być aktorem, trzeba mieć pre-dyspozycje”. Zgadzam się z tą tezą i uważam, że do wszyst-kiego trzeba mieć predyspo-zycję i do bycia aktorem, i do bycia sprzedawcą, kierowcą, dyrektorem czy portierem. Nie wystarczy się jedynie wyuczyć zawodu. Sumienne i rzetelne wykonywanie swoich zadań na scenie podparte profesjonali-zmem i oddaniem. Ciągła pra-ca nad warsztatem.
- Uczy Pan w Studium Wokal-no-Aktorskim. Czym różnią się pańscy studenci od Pana samego w ich wieku?
‑ Moi studenci różnią się w szczególności wiekiem, bo mają po przyjściu do szkoły 18-19 lat. Różnią się podejściem do ży-cia, stawianiem sobie celów. Nie wiedzą częstokroć jeszcze, czego tak naprawdę chcą i kim chcą być. Nie potrafią być samodzielni! Kie-dy zaczynałem szkołę, nie mieli-śmy dostępu do Internetu. Trud-no było dostać, kupić jakieś nuty, zdobyć nagranie... Teraz, kiedy proszę ich np. o to, żeby znaleźli sobie jakąś piosenkę rozrywkową z XX w., to oni mówią, że nie wie-dzą, co wybrać, nie wiedzą, gdzie szukać, jak szukać... Są bezradni. Uważam, że to jest lenistwo. Jedni przychodzą, aby przeczekać dwa lata i dostać się do szkoły teatral-nej, inni przychodzą, bo chcą zo-baczyć, jak tutaj jest (bo słyszeli, że fajnie...),a jeszcze inni przyszli po to, żeby skończyć tę szkołę i pra-cować w tym teatrze, bo to jest ich marzeniem. Z takimi studentami pracuje się najlepiej. Z każdym se-mestrem widać, jak ogromne ro-bią postępy.
- Jest Pan surowym nauczy-cielem?
‑ Nie mogę być obiektywny, bo nauczanie śpiewu to jest moja pasja, więc pewnie moje wyma-gania są większe. Cały czas jednak powstrzymuję się przed tym, żeby nie być zbyt surowym pedago-giem. Jestem już 26 rok w tym za-wodzie i wydaje mi się, że wiem, na czym polega trudność tego zawodu i staram się im to uzmy-słowić, pokazując, jak należy pra-cować nad utworami, jak wiązać aktorstwo ze śpiewem. Staram się ich za bardzo nie głaskać, ale rze-telnie oceniać, pokazując, gdzie było niedobrze, a gdzie znakomi-cie. Kiedy w „Dniu świra” wypo-wiadam słowa: „Co to za potwor-ny absurd, aby o życiu decydować za młodu, kiedy jest się kretynem”, myślę o moich studentach...
- Jakie są najbliższe Pana plany zawodowe?
‑ Być i grać w teatrze. Nie mogę mieć planów, ponieważ je-stem zależny od dyrektora i reży-serów, którzy decydują, czy i kogo zagram w kolejnej sztuce. Pra-cuję w teatrze na etacie i zawsze z zaciekawieniem patrzę na tabli-cę ogłoszeń, z wielką nadzieją, że w następnej sztuce mnie nie za-braknie....
- Dziękuję za rozmowę
Iweta Lidzbarska
Bogdan Smagacki w spektaklu Historia filozofii po góralsku
Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo8 Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo
REKLAMA
Do globalnego narasta dzisiaj problem ageizmu, czyli dyskry-minacji ze względu na wiek oraz wyznawania irracjonalnych po-glądów i przesądów dotyczących jednostek lub grup społecznych opartych na ich wieku.
W Polsce ofi arami ageizmu najczęściej padają kobiety po 35. roku życia oraz mężczyźni po 45. Dotyczy to najczęściej sfery za-wodowej, a więc problemów ze znalezieniem pracy. Ageizm jest z pewności ą jedną z przyczyn tego, że w Polsce odsetek osób aktywnych zawodowo po 50. roku życia jest najniższy w Europie (26%) i nadal maleje. Ale nie tylko. Zdarzają się też sytuacje, gdzie osobie starszej z powodu jej wieku odmawia się możliwości zakupów na raty, kredytu czy też karty kredytowej. Osoby starsze częściej są oszuki-wane w wydawaniu reszty, pada-ją ofi arami rozmaitych oszustw, są traktowane jako gorsze. Są po-mijane w kampaniach reklamo-wych dotyczących wielu produk-tów, można powiedzieć, że jako
grupa konsumencka nie istnieją (za wyjątkiem paraleków na pro-blemy z narządem ruchu).
Z drugiej strony wiele mło-dych osób doświadcza adulty‑zmu, czyli dyskryminacji z uwa-gi na zbyt niski wiek. Problem ten jest tak głęboko zakorzenio-ny w społeczeństwie, że często nie dostrzegamy objawów, a na-wet akceptujemy je w pełni. Dla przykładu można sobie przy-pomnieć powiedzenia z dzie-ciństwa jak: „dzieci i ryby głosu nie mają”, „szczeniacka miłość”, albo „musisz zapłacić frycowe”. Ludzie młodzi, jak każda inna grupa społeczna, zasługują na szacunek, prawo głosu i równo-uprawnienie. Adultyzm opiera się na przekonaniu, iż doświad-czenie życiowe jest silnie po-wiązane z wiekiem i wynikają-cym z tego wnioskiem, iż osoba starsza zwykle jest mądrzejsza i we wszelkich sporach należy jej przyznawać rację. Czynnik ten jest szeroko zakorzeniony w kul-turze i tradycji, gdyż często oso-ba starsza uznawana jest i była
za osobę najważniejszą w da-nej hierarchii. Źródłem adulty-zmu może być również wygląd zewnętrzny dyskryminowanej osoby. Młody mężczyzna o smu-kłej budowie ciała i delikatnych rysach twarzy może wywoływać skojarzenia z dzieckiem i pomi-mo swej dojrzałości emocjonal-nej być postrzegany jako osoba niedojrzała.
Z przejawami ageizmu i adul-tyzmu powinniśmy walczyć – zaczynając oczywiście od siebie. Warto zastanowić się nad swoimi przekonaniami, a przede wszyst-kim postawami wobec osób młodszych i starszych. Problem ten stara się przybliżyć nam Woj‑ciech Grubba w swoim projekcie „Pokój wieku”. Pan Wojciech to student reżyserii w Akademii Fil-mu i Telewizji w Warszawie, stu-dent aktorstwa w Brian Timoney Actors’ Studio fi lia w Londynie, a także student psychologii na Uniwersytecie Kardynała Stefa-na Wyszyńskiego w Warszawie, wykładowca teatralny, na swoim koncie ma już ponad 30 fi lmo-
AKTYWNOŚĆ RUCHOWA SENIORÓW
Dziś o kręgosłupieKręgosłup odpowiada za
pionową postawę ciała, koor-dynację naszych ruchów oraz ochronę rdzenia kręgowego i nerwów z niego wychodzą-cych. Nawet najmniejsze skrzy-wienie objawia się bólem, drę-twieniem i mrowieniem rąk oraz obniżeniem naszej spraw-ności
Kręgosłup zbudowany jest z dopasowanych do siebie czę-ści kostnych (kręgów), które tworzą długi korytarz, w środ-ku którego biegnie rdzeń krę-gowy. Rdzeń kręgowy to dru-gi po mózgu najważniejszy organ neurologiczny organi-zmu. Składa się on z nerwów, które odbierają impulsy z ca-łego ciała i przewodzą do mó-zgu informacje o ruchach, od-czuciach, wrażeniach. Dzięki temu możemy poruszyć ręką, podnieść nogę, wziąć głęboki oddech, czy wciągnąć brzuch.
Nawet niewielkie skrzywie-nie kręgosłupa może doprowa-dzić do garbienia się, zmiany postawy ciała i ucisku na ner-wy, który skutkuje bólem i ob-niżeniem sprawności kończyn. Nawet „zwykłe” i popularne schorzenia kręgosłupa pozo-stawione bez leczenie mogą prowadzić do kalectwa i nie-pełnosprawności do końca ży-cia. Dlatego trzeba ćwiczyć krę-
gosłup już przy najmniejszych objawach i jak najwcześniej.
Bóle kręgosłupa niestety mogą nasilać się z wiekiem. Do najczęstszych przyczyn bólów pleców u osób powyżej 60 roku życia należą zmiany zwyrod-nieniowe stawów (degeneracja) i stenoza. Objawy bólu i sztyw-ności w kręgosłupie, które nasi-lają się rano i wieczorem mogą wskazywać na zwyrodnienie stawów międzykręgowych.
Oprócz tego:- ból może przerywać twój sen- ból jest największy zaraz po obudzeniu się i pod koniec dnia- ból nasila się przy ucisku krę-gosłupa- nasilony ból przy dłużej wy-konywanych czynnościach (np. praca w ogrodzie)- ograniczona ruchomość w plecach.
Proces zwyrodnienia sta-wów postępuje powoli w cza-sie. Ból spowodowany jest przez rozkład chrząstki i stan zapalny. Na początku objawy są tymczasowe, lecz później nasilają się i zmiany mogą prowadzić do rwy kulszo-wej.
Ból w nogach podczas chodzenia i w pozycji sto-jącej oraz:- problem z przejściem dłuższego dystansu
- ból pleców znika zaraz po od-poczynku w pozycji siedzącej lub leżącej- intensywność bólu waha się od mocnego do słabego- ból nasila się z czasem- osłabienie mięśni nóg, mrowie-nie i drętwienie w nodze lub po-śladku,
mogą wskazywać na steno-zę kręgosłupa lędźwiowego lub kręgozmyk. Oba te schorzenia mogą wywołać nacisk na ner-wy, a chodzenie czy pozycja stojąca nasilają objawy wywołu-jąc dodatkowy ucisk na naczy-nia krwionośne i nerwy. Zatem zróbmy wszystko by nasz kręgo-słup służył nam najdłużej.
Katarzyna Szufl itafi zjoterapeutka
Centrum Merkury
za stary, za młody?wych kreacji aktorskich. „Pokój wieku” to tytuł fi lmu, który jest jego pracą dyplomową.
Film podejmuje problematy-kę dyskryminacji względem wie-ku, poszukiwania swojego miej-sca w obecnym świecie, a także egzystowania na obecnym ryn-ku pracy. Głównym bohaterem jest młody człowiek, absolwent fi lozofi i, który trafi a do krainy czarów. Krainy, która rządzi się tymi samymi prawami co współ-czesna Polska. W magicznym pokoju, do którego wchodzi, poznaje swojego dziadka - głos rozsądku i doświadczenia, przez innych lekceważony. Film odsła-nia prawdziwe, ponadczasowe oblicza ludzi, które zaobserwo-wać możemy na co dzień. Autor stawia pytanie: czyżbyśmy na co dzień żyli w krainie czarów?
Do projektu reżyser Woj-ciech Grubba zaprosił znanych aktorów. W jednej z ról zoba-czymy pana Jana Peszka, wy-bitnego aktora, reżysera i peda-goga. Zapytany o to dlaczego, zaangażował się w taki projekt, odpowiedział:
- Po pierwsze dlatego, że lubię spotykać się z młodymi ludźmi, bo działają odświeża‑jąco. To oni, a nie media, in‑formują mnie tak naprawdę o świecie. Po drugie, rzeczywi‑ście jest to temat, który mnie nie dotyczy, lecz innych zawo‑
dów. Do trzydziestki ludzie nie załapują się na pracę, a po sześćdziesiątce prawie w ogóle nie mają na to szans. Wiek to stan posiadanej wolności albo nie, ja ją posiadam.
Projekt to początek kampanii społecznej. Jak podkreśla twór-ca, zarówno fi lm, jak i kampania społeczna, mają za zadanie wal-kę ze stereotypami, które dotyczą każdego człowieka oraz mają dać impuls do zmian w społeczeń-stwie.
Projekt wymaga wsparcia fi nansowego. Dlatego Fundacja FLY zaprasza wszystkich naszych Czytelników i Sympatyków do włączenia się w akcję. Pozyska-liśmy już pierwsze środki – klub charytatywny Y’s Men’s Club Gdynia przeznaczył na ten środ-ki zebrane podczas dwóch ko-lejnych sklepików „Z głębokiej szufl ady”, tj. z 14 i 28 lutego (14 lutego zebrano 1001 zł!). Można także dokonać wpłat na specjal-ne konto Fundacji FLY w Banku BGŻ SA (nr rachunku 55 2030 0045 1110 0000 0394 3620, z dopiskiem „Projekt Pokój wie‑ku”). W biurze Fundacji datki na ten cel można wrzucać do spe-cjalnej puszki.
O wynikach zbiórki, a przede wszystkim o postępach w reali-zacji projektu będziemy infor-mować na bieżąco.
Radosław Daruk
Fundacja FLY przeciw dyskryminacji ze względu na wiek
Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo 9
KAWIARNIA CAFFE ANIOŁ POLECA:
(Kamienica pod Pomuchlem, Gdynia, ul. Kilińskiego 6, Tel.58/625 74 44)
Wystawa malarstwa Anny Jarzyna „Opowieści moich przyjaciół”. 21 lutego - 6 marca 2015 r.
Koncert Krzysztofa Z. Nawrockiego – cymbały.sobota, 28 lutego 2015 r. godz. 19.00. Wstęp: 5zł.
Koncert Pieśni Żydowskich i Odeskich. Volodymyr Bilokur (Ukraina) – kobza ukraińska, śpiew; Halina Król (Polska) – skrzypce.niedziela, 1 marca 2015 r. godz. 17.00. Wstęp 15 zł. Po wcześniejszym odbiorze biletów w kawiarni.
Anielskie granie i śpiewanie. Koncert i karaoke prowadzone przez i dla młodzieży.wtorek, 3 marca 2015 r. godz. 17.00. Wstęp wolny.
Recital autorski Duśki. Wanda Staroniewicz – wokal; Marcin Wądołowski - gitaraŚroda, 4 marca 2015 r. Godz. 19.00. Wstęp: 15zł. Po wcześniejszym odbiorze biletów w kawiarni.
Gala Talentów. Koncert uczniów II LOCzwartek, 5 marca 2015 r. Godz. 18.00. Wstęp wolny.
Wystawa fotografi i Dotykając kamienia Barbary KramczyńskiejOd 7 do 20 marca 2015 r. Wernisaż w sobotę 7 marca 2015 r. O godz. 17.00. wstęp wolny.
Śpiewam dla Ciebie - Andrzej W. Jagiełło oraz Barbara Stefaniuk-Nowicka. Koncert nie tylko dla Mam, dla Pań, dla Dziewcząt, dla Kobiet - opera, operetka, musical.Sobota, 7 marca 2014r. Godz. 19.00. Wstęp: 20zł. po wcześniejszym odbiorze biletów w kawiarni.
Warsztaty „Twórcze Rozanielenie” - tematem spotkania będą ceramiczne niespodziankiNiedziela, 8 marca 2015 r.w godz. Od 11.00 do 13.00. Prowadzenie - Katarzyna Śliwińska. Koszt warsztatów: 30 zł a czas trwania dwie godziny. Mile widziani rodzice z dziećmi
Koncert jazzowy na Dzień Kobiet. Agnieszka Maciaszczyk- wokal, Michał Ciesielski – piano.Niedziela, 8 marca2015 r. godz. 19.00. Wstęp: 15zł. po wcześniejszej rezerwacji biletów w kawiarniDuet zagra koncert lirycznych utworów jazzowych w ciekawych, aranżacjach oraz utwory, które są mocno związane jazzem.
Bliższe informacje na temat wszystkich imprez w kawiarni na www.caffeaniol.pl.
Dzisiaj już, wysiadając z pociągu na dworcu w Ka-towicach, widać, jakie zmia-ny zachodzą w tym mieście. Wcześniej przestrzeń do-okoła dworca była naprawdę brzydka, zniszczona, zdewa-stowana oraz brudna. Od pewnego czasu w Katowi-cach można podziwiać je-den z najpiękniejszych pol-skich dworców. Jeśli pójdzie się nieco dalej, to widzi się zupełnie inne miasto niż to dawne. Obecnie można zo-baczyć w nim najlepszą salę koncertową w Polsce i Eu-ropie, czyli Salę Narodowej Orkiestry Symfonicznej Pol-skiego Radia zaprojektowa-ną przez Tomasza Koniora. Miejsce, gdzie jeszcze parę lat temu była kopalnia, zaj-muje obecnie istotny wy-różnik śląskiej kultury. Bu-dynek powstał na obszarach poprzemysłowych, przyna-leżnych dawniej do Kopalni Węgla Kamiennego „Kato-wice”. Ta budowla to jeden z najciekawszych obiektów stworzonych w Polsce dla świata kultury.
Śląsk, ze względu na współczesną architektu-rę, przeistacza się obecnie w bardzo interesujące miej-sce na polskiej mapie. Nie mam tu na myśli jedynie wspaniałej sali koncertowej, lecz też nową siedzibę Mu-zeum Śląskiego. Ten obiekt również powstał na terenach niegdysiejszej kopalni. Wi-
Rolę lubianego przez swo-ich uczniów nauczyciela hi-storii zachwycająco gra An-drzej Chyra, który na taką rolę czekał długie lata. W fi l-mie wypada pierwszorzędnie. Sprawia wrażenie jak gdy-by w ogóle nie starał się grać niewidomego, tylko nim był. Bohater fi lmu z powodu dzie-dzicznej wady zaczyna tra-cić wzrok, a proces postępuje
bardzo szybko. Pedagog ukry-wa jednak wiadomość o swo-im stanie zdrowia. Zdecydo-wał się na tak niezwykły czyn, ponieważ praca z młodym po-koleniem jest jego wielką mi-łością i pasją. Doprowadzenie podopiecznych do matury sta-ło się jego głównym dążeniem. Musiał zatem uczynić wszyst-ko, aby uchronić swoją posadę w szkole. Ta opowieść wydaje
się tak nadzwyczajna, że gdyby nie była oparta na autentycz-nym wydarzeniu, to trudno byłoby w nią uwierzyć.
Pokrzepiająca jest infor-macja, że pomimo utraty wzroku pierwowzór bohatera, Maciej Białek, którego życie było impulsem do nakręcenia fi lmu, kształcił nastolatków przez następnych 15 lat. Jego historia pokazuje, jak z suk-
Scenariusz napisany przez życieNauczyciel historii w liceum, Kacper Bielik, to główny bohater nakręconego przez Jacka Lusiń-skiego w Lublinie fi lmu Carte Blanche. To opowieść o odwadze i codziennych zmaganiach pe-dagoga, który pomimo tego, że coraz bardziej traci wzrok, decyduje się przygotować swoich wychowanków do egzaminu dojrzałości i nie przyznaje się do swojej przypadłości.
cesem można zmierzyć się ze swym losem. Jest również do-wodem na to, że kiedy wydaje się, że życie rozpada się na ka-wałki, to można je znowu po-składać w całość. Ten fi lm to wspaniała ilustracja budowy relacji pomiędzy nauczycielem a podopiecznymi. Co ważne, relacji opartej na wzajemnym respekcie, zaufaniu i pasji – dlatego prawdziwe przeżycia Macieja Białka, przeniesione na duży ekran, powinny za-interesować wielu pedagogów i uczniów w Polsce.
W Carte Blanche u boku Andrzeja Chyry, grającego niezwykle interesującego czło-wieka, ujrzymy doskonałych polskich aktorów: Arkadiusza
Jakubika, Urszulę Grabow-ską, Dorotę Kolak i Wojciecha Pszoniaka. Na ekranie zoba-czymy również poczet uzdol-nionych i młodych, m.in. Elizę Rycembel i Tomasza Ziętka.
O klasie fi lmu może też świadczyć fakt, że po trzech tygodniach wyświetlania fi lm obejrzało 220 000 widzów. Za-tem tych, którzy jeszcze nie widzieli Carte Blanche, zachę-cam, by czym prędzej to uczy-nili. Naprawdę warto, bo ta hi-storia jest jedną z najbardziej poruszających i inspirujących polskich produkcji w ostatnich latach.
Paulina PawelskaCarte Blanche,
reż. Jacek Lusiński.
Nowe centrum kultury w PoslceŚląsk kojarzy się nam z hutami, hałdami, węglem i ze strajkami górników. Tymczasem ma on też zupełnie inne oblicze i może się nim chwalić, podważając opinię, że ludzie z Katowic muszą cierpieć na depresję.
dać zatem na Śląsku tendencję do przekształcania postindu-strialnego krajobrazu w kra-jobraz kultury. Docelowo sala NOSPR wespół z nową sie-dzibą Muzeum Śląskiego, jak również z Międzynarodowym Centrum Kongresowym mają tworzyć tzw. Strefę Kultury. Do tej Osi Kultury dołączyć ma także Teatr Opery i Baletu. Cały ten zespół, razem z sym-bolem miasta, czyli katowic-kim Spodkiem, stworzy bez-precedensową w całej Europie, powstającą niemal od zera, przestrzeń sztuki, rozrywki i nauki. Projekt zlokalizowania instytucji kultury na zniszczo-nym po byłej kopalni terenie dobrze wpisuje się w rewita-lizację miasta i to zarówno w warstwie kulturalnej, jak i urbanistycznej. Silesia Strefa Kultury to prestiżowy obiekt dla metropolii, silnie uwarun-kowany kontekstem lokalnym. Tworzy on barwną i wielowy-miarową przestrzeń wspólną
dla mieszkańców oraz odwie-dzających ją osób.
Teraz Śląsk kojarzy się już nie tylko z węglem, lecz także z jednymi z najlepszych festi-wali muzycznych. Off Festiwal to cykliczna impreza o randze światowej. Obejmuje on utwo-ry z szeroko rozumianej mu-zyki alternatywnej i jest bardzo lubiany przez publiczność, gdyż nie tyle kreuje, ale także wy-przedza nowe trendy w muzy-ce. Kolejnym, bardzo rozpozna-wanym festiwalem muzycznym w Katowicach, jest Festiwal Tauron Nowa Muzyka. Na nim z kolei prezentuje się muzykę z pogranicza jazzu i elektro-nicznej muzyki tanecznej.
Warto zatem rozważyć, czy nie wybrać się wiosenną na wy-cieczkę do Katowic, a na miej-scu, czy nie udać się na koncert do nowej siedziby NOSPR, by przy okazji docenić pozytywne zmiany, jakie zaszły w regionie śląskim.
Paulina Pawelska
Sala Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach
10 Informacje – Kultura – SpołeczeńStwoInformacje – Kultura – SpołeczeńStwo
Fot.
R.R
adzi
ejew
ski
Według Słownika Języka Polskiego PWN bezdomny to człowiek nie mający miesz‑kania; także: człowiek, który opuścił własne mieszkanie; wygnaniec.
Kilkanaście lat temu (w cza-sach PRL-u) bezdomność była zjawiskiem marginalnym. Dzi-siaj jest to zjawisko społeczne i podana definicja nie w pełni odzwierciedla znaczenie ha-sła: bezdomny. Bezdomny to nie tylko człowiek bez stałego miejsca zamieszkania, ale tak-że człowiek, który znalazł się w określonej sytuacji życiowej na skutek problemów rodzin-nych, uzależnienia, choroby alkoholowej, braku pracy nie zawsze z własnej woli, defi-cytów osobowościowych, czy nieprzystosowania i nieakcep-towania nowych okoliczności.
Dziesięć lat temu lat temu powstał w Gdyni, jako jed-nostka MOPS-u, Zespół ds. Bezdomnych. Mieści się on przy ul. Działowskiego 11, te-lefon 58 662 00 11. Zespołem kieruje Marcin Kowalewski. Dla kierownika Zespołu ds. Bezdomnych każda sytuacja jest inna, każdą rozpatruje in-dywidualnie.
- Jesteśmy po to, by czło‑wieka wesprzeć, a nie za nie‑go coś zrobić. Dajemy wędkę a nie rybę”- powiedział pan Marcin.
Oprócz siedmiu pracow-ników socjalnych w Zespole pracuje siedmiu streetworke-rów. Bezdomni mogą liczyć na kompleksową pomoc. Pomoże pracownik socjalny, prawnik, psycholog, terapeuta. Nie jest prawdą, że bezdomni nie mają prawa do leczenia. Wszystkich bezdomnych ubezpiecza się. „Nie ma mowy o braku ubez-pieczenia.” - wyraźnie podkre-ślił mój rozmówca.
Zespół ds. Bezdomności realizuje programy wychodze-nia z bezdomności. Tworzy się tzw. mieszkania wspierane. Lokatorzy tych lokali zdoby-wają umiejętności społeczne, gospodarując samodzielnie.
Jakub ma 27 lat i od 2012 r. mieszka w Anglii. Mówi otwarcie o tym, że życie na wyspie bardzo mu się podo-ba.
- System zatrudnienia w Anglii jest o wiele lepszy niż ten, który jest w Polsce, gdyż osoby bezrobotne, jeżeli tylko przejawiają ochotę, by wykonywać jakąkolwiek pra-cę, znajdują zatrudnienie.
To jest wielki plus, który przemawia za pobytem na emigracji. Jednak każdy kij
ma dwa końce. - Niestety, nasze wykształ-
cenie i doświadczenie nie mają większego znaczenia dla brytyjskich agencji po-średnictwa pracy. Inżynie-rzy, magistrzy wykonują taką samą pracę jak typowi pra-cownicy fizyczni, np. w fir-mie, w której pracuję na co dzień, jest kilku pracowni-ków z wyższym wykształce-niem, a wykonują tę sama pracę co ja, z wykształceniem średnim - dodaje Kuba.
Jednakże to nie zniechę-ca ludzi do spełniania swoich marzeń o pracy za granicą. Jedną z największych zalet pobytu poza krajem jest po-znanie mentalności miesz-kających tam ludzi. Rzadko kiedy się zdarza, aby w An-glii ktoś kogoś obrażał lub wytykał palcami. Tutaj nikt nie zwraca uwagi na dziew-czynę idącą z inną pod rękę, czy na chłopaka z włosami ufarbowanymi na fioletowo. Nie tylko Brytyjczycy, ale
Młodzi na emigracji „Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. Okazuje się, że jednak nie dla wszystkich. Są młodzi, ambitni i chcą dobrze zarabiać. Nie widzą możliwości rozwoju w Polsce, dlatego wyjeżdżają do kraju, w którym wbrew różnym spekulacjom, czeka na nich praca i lepsze zarobki.
i inni obcokrajowcy mieszka-jący w Anglii, są uśmiechnię-ci. W sklepie zapytają cię, jak się czujesz i nawet sami sprze-dawcy zapakują ci zakupy do darmowej siatki. Na pierwszy rzut oka może to się wyda-wać mało znaczącym gestem, jednak po dłuższym pobycie w Wielkiej Brytanii człowiek przestaje przejmować się wielo-ma rzeczami, które u nas w Pol-sce są tak bardzo znaczące.
- Następnym wielkim plu-sem jest brytyjski system be-nefitów - (z j. ang. benefit – korzyść) wspomina Kuba. - Daje on nawet najuboższym możliwość założenia rodzi-ny i wychowywania dziecka od najmłodszych lat do koń-ca edukacji. Samotne matki są w stanie utrzymać dom, reali-
zować się zawodowo, a nawet zapewnić dziecku opiekunkę, która zajmie się nim do czasu powrotu rodzica z pracy.
To jeden z bardzo przeko-nujących argumentów, które pokazują, jak życie na emigracji może być lepsze od życia w kra-ju. Kiedy jednak pytam Kubę, czego najbardziej brakuje mu w Anglii, odpowiada:
- Oczywiście rodziny i życia towarzyskiego, które musiałem zostawić w Polsce.
Jest dużo korzyści zamiesz-kania za granicą, jednak są pewne rzeczy, których nie da się zastąpić. Aby się o tym prze-konać, trzeba chociaż na krót-ki okres czasu tam pojechać i zobaczyć wszystko na własne oczy.
Iweta Lidzbarska
Nadzór nad mieszkańcami spra-wuje pracownik socjalny. Osoba, która postanawia żyć samodziel-nie, opuszcza mieszkanie, a jej miejsce zajmuje następna.
W ciągu szesnastu lat pracy z bezdomnymi kierownik Ze-społu doliczył się około dwustu osób, które wyszły z bezdom-ności i ułożyły sobie życie na nowo. Gdy poruszyłam w cza-sie rozmowy temat finansów, usłyszałam: - „Wystarczają, jeżeli się nimi racjonalnie gospodaru-je. Wsparcie finansowe to jeden z elementów pracy z bezdomny-mi. Zaczynamy od ustalenia pla-nu działania. Pierwsze pytanie brzmi:
- Co chcesz człowieku zrobić ze swoim życiem? Nieraz usłysza-łem: - Nie chcę zmian, potrzebu-ję pieniędzy. Człowiek musi być zdeterminowany, by wyjść z bez-domności. Wielokrotnie dochodzi do dna, żeby się od niego odbić lub też zostaje na tym dnie. Ten na dnie ma być może już niewiele
czasu (życie na ulicy doprowadza do choroby i skrajnego wyczerpa-nia organizmu). Nawet te ostanie dni powinno się spędzić w god-nych warunkach. - Nikomu nie odmawiamy pomocy - wyraźnie zaakcentował pan Marcin Kowa-lewski.
Wierzę, że jeżeli czytelnicy IKS-a znajdą bezdomnego wy-magającego wsparcia, zawiado-mią Straż Miejską, telefon: 986 lub Zespół ds. Bezdomnych, te-lefon: 58 662 00 11, albo jedno ze schronisk. Gdynia ma ich pięć:- Schronisko dla rodzin, ul. Lesz-czynki 153, telefon: 58 713 57 44.- Schronisko dla bezdomnych kobiet, ul. A. Fredry 3, telefon: 58 661 65 26.- Tymczasowy Ośrodek Opie-kuńczy, ul. Chwarznieńska 93, telefon: 58 634 95 91.- Schronisko dla uzależnionych od alkoholu, ul. Jana z Kolna 21, telefon: 58 781 68 47.- Interwencyjny punkt noclego-wy ul. Janka Wiśniewskiego 24,
telefon: 58 776 20 01.Podpisano również umowy
z siedmioma schroniskami poza Gdynią. W Trójmieście działa-ją też punkty doraźnej pomocy wydające ciepłe posiłki. Gdyń-skie schroniska funkcjonują we-dług modelu palety, co oznacza, iż nie wszyscy z różnymi proble-mami mieszkają razem. Alkoho-licy mają swoje schronisko, lu-dzie starsi, schorowani znajdują miejsce na ul. Chwarznieńskiej. Gdy spytałam bezdomnego, dlaczego żebrze, zamiast zgłosić się do schroniska, otrzymałam odpowiedź: „ Nie pójdę, bo nie mam ochoty mieszkać z pijaka-mi.” Ci, którzy nie chcą korzy-stać z opieki MOPS-u, próbują w różny sposób skruszyć serca gdynian. Nie pamiętam kiedy, ale miałam w ręku ulotkę wyda-ną przez MOPS, a skierowaną do bezdomnych. Jej treść mówiła sama za siebie:
Pamiętaj! Abyśmy mogli To-bie pomóc, musisz chcieć pomóc
sobie sam! Dawanie bezdom‑nym pieniędzy nie ułatwi im w wyjściu z bezdomności. Oni pozostaną na ulicy.Liczba bezdomnych w Gdyni utrzymuje się na podobnym po-ziomie od lat, a mianowicie: - w 2009 r. wynosiła 752 bezdom-nych,- w 2011 r. - 733 bezdomnych,- w 2013 r. - 701 bezdomnych,- w 2015 r. - około 700 bezdom-nych (ostateczne dane będą zna-ne w grudniu 2015 r.).
Na ulicach Gdyni nie widuje się wielu bezdomnych. Nie ma ich na parkingach. Dziesięć lat dzia-łalności Zespołu pod kierunkiem pana Marcina Kowalewskiego, pasjonata swego zawodu, czło-wieka, który wie wszystko o bez-domnych, przyniosło widoczne efekty. Ja gdynianka cieszę się, że miałam możliwość poznania (w dobie wiecznego narzekania) osoby, dla której zawód jest mi-sją. Zobaczyłam skromne warun-ki, w jakich pracują pracownicy socjalni (obok biurek szafka ku-chenna z czajnikiem i kubkami). W tym zespole najważniejsza jest pomoc drugiemu człowiekowi.
Nie można zapomnieć o ludziach i instytucjach, któ-re współpracują z Zespołem ds. Bezdomności. Są to organizacje pozarządowe: Stowarzyszenie Alter Ego, Towarzystwo Pomocy Św. Brata Alberta i Chrześcijań-skie Stowarzyszenie Dobroczyn-ności. Bardzo dobrze układa się współpraca z Urzędem Miasta, Strażą Miejską i Policją - poinfor-mował mnie pan Marcin Kowa-lewski.
Dowiedziałam się, że w jed-nym z patroli spisujących bez-domnych w dniu 21 stycznia tego roku uczestniczył wiceprezydent naszego miasta. Mnie w tym roku nie udało się wziąć udziału w spi-sie (żałuję), ale dzięki życzliwości dyrektorki MOPS-u, pani Miro-sławy Jezior i kierownika ds. Bez-domności, pana Marcina Kowa-lewskiego, mogłam czytelnikom IKS-a przybliżyć jeden z proble-mów Gdyni. Do tematu zamie-rzam jeszcze powrócić.
Anna Cichomska
Żyją obok nas
O bezDOmNOści w GDyNi
Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo 11Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo
OSOBOWOŚCI MINIONEGO STULECIA
Pol Pot (1925/1928-1998) Czerwoni Khmerzy
Jeszcze o dodatkach...
ButyTrampki, tenisówki w kwieciste wzory,
slippersy koniecznie bajecznie kolorowe, ba-leriny i mokasyny bogato zdobione, sztyble-ty w oryginalne wzory, np. zwierzęce, szpilki w kolorach jasnych i neonowych, z wydłużo-nymi noskami nosimy od rana do wieczora.
Kozaki na wiosnę ulegają skróceniu, cho-ciaż na niektórych pokazach modelki para-dowały w butach za kolano. W modzie pozo-stają zamszowe kozaki, zmieniły jednak kolor czarny na wiosenny, jaskrawy. Wiosenne bot-ki posiadają sznurówki lub ozdobne frędzel-ki. Sznurowane półbuty z lakierowanej i me-talicznej skóry dobrze będą prezentowały się w zestawieniach z garniturami, spodniumami przeważnie w biało-czarne lub biało-granato-we paski.
Oprócz butów na platformach i koturnach w modzie są płaskie sandały, oczywiście w ko-lorach: żółtym, różowym, niebieskim, białym oraz biało-czarnym.
TorebkiJeżeli mamy w szafi e kuferek (powrócił), to
trend modowy zaliczony. Ciągle modne są tak lubiane przez nas duże torby z miękkiej skóry w kolorach srebrnym i złotym. Panie, fawo-ryzujące małe torebki, spotka niespodzianka w formach listonoszek (niekoniecznie trady-cyjnych), ale koniecznie na długim pasku we wszystkich możliwych kolorach. Na spotka-nia towarzyskie i imprezy proponuję skórza-ne, miękkie, ale nie malutkie kopertówki. Bez względu na okoliczności zakładamy na ramię większe i mniejsze plecaki oraz worki. Nie za-pominamy o torebkach z frędzlami.
OkularyWraz z wiosną więcej jest słońca, więc po-
trzebne są przeciwsłoneczne okulary. Jeżeli zamierzamy sprawić sobie nowe, to duże i, jak wszystko tej wiosny, barwne.
Nowe trendy w „Batorym” i „Rivierze”W butikach i sieciówkach widoczne są
nowe kolorowe kolekcje, chociaż jeszcze w niewielkim wyborze.
W „Batorym” moją uwagę przykuły su-kienki z cienkiej, połyskującej dzianiny w kwiaty. Podobał mi się ich prosty krój z ob-niżoną talią (maskującą brzuszek) i kieszenia-mi w różnych kolorach. Dla pań tworzących własny styl, ciekawe są zestawienia kolory-styczne (granatowy w połączeniu z poma-rańczowym).Na tegorocznych wybiegach dość licznie eksponowano wzory etniczne. W Batorym w sprzedaży są również sukien-ki w piękne etno wzory. Nie wszystkie panie przepadają za sukienkami. Dla nich wypa-trzyłam skóropodobne (niedrogie) spód-nice. Do tych spódnic pasują przepiękne pikowane kamizelki i kurteczki zdobione świecidełkami lub krótkie żakieciki z mo-tywami zwierzęcymi. Do odzieży dżinsowej proponuje się mnóstwo t-shirtów zadruko-wanych różnościami: kwiatami, zabawnymi postaciami, napisami, manifestami (im wię-cej nadruków, tym modniej).
W „Rivierze” zachwyciły mnie przede wszystkim kombinezony: na ramiączkach, bez rękawów, z krótkimi i długimi rękawa-mi, jednokolorowe i we wzory. Zwolennicz-ki ich na pewno znajdą odpowiedni dla sie-bie (ceny od 79.90.). Kusiły mnie kolorowe spodnie, do których bez problemu można dobrać identyczną górę. Taki zestaw mo-nochromatyczny przełamiemy paskiem lub dodając krótką zamszową kurteczkę w jed-nolitym kolorze. Proponuję skompletować zestaw na zasadzie kontrastu między górą a dołem (np. barwy pastelowe połączyć z barwami neonowymi).
W Rivierze kupimy modną torebkę oraz buty (w dodatkach duży wybór), ale niezde-cydowanych czeka modowy zawrót głowy.
To był mój pierwszy spacer w poszuki-waniu modowych nowości. W drugi udam się z uczestniczkami warsztatów stylu. Ra-zem poszukamy kolejnych nowości i o tym dowiedzą się czytelniczki tej rubryki.
Chętnie odpowiem na pytania zwią‑zane z modą. Pytajcie, wysyłając e‑maile (adres w stopce redakcyjnej), a odpowie‑dzi szukajcie w kolejnym numerze.
Anna Cichomska
Część 2Spoglądając na historię polityczną świata drugiej po-
łowy XX w., Czerwoni Khmerzy w roli komunistów (ma-oistów) dosyć późno zdobyli władzę, praktycznie jako jed-ni z ostatnich. Do stolicy Kambodży, Phnom Penh, ich oddziały wkroczyły 17 IV 1975 r. (w Polsce Ludowej były to już czasy „środkowego Gierka”). Rządzili jednak stosun-kowo krótko – niecałe 45 miesięcy, jako że na przełomie roku 1978 i 1979 ich reżim został szybko obalony na skutek inwazji (którą zresztą wywołali) wojsk sąsiedniego Wiet-namu, a oni sami w tej sytuacji musieli ponownie przejść do działalności partyzanckiej. Zatem zbyt długo władzy nie utrzymali i powrócili w pewnym sensie do stanu sprzed 1975 r.
Przez ten niedługi okres odcisnęli mimo to na Kambo-dży wyraźne piętno, obecne po dziś dzień chociażby w po-staci „pól śmierci”, z których ten kraj (obok hinduistycz-nej świątyni Angkor Wat, pochodzącej z czasów imperium Khmerów – IX-XV w.) jest znany.
Pol Pot („Brat Numer Jeden”) wraz z kilkoma innymi członkami ścisłego kierownictwa Komunistycznej Partii Kampuczy tworzył Angkar („Organizację”), która de facto władała Demokratyczną Kampuczą. W efekcie dość długo nikt tak naprawdę nic nie wiedział o tej władzy i jej lide-rach. Dopiero jesienią 1977 r. ujawniono osobę przywódcy.
Na gruncie kambodżańskim Czerwoni Khmerzy pró-bowali dokonać rewolucji – z tragicznymi konsekwencja-mi. Usiłowali wymazać przeszłość, by w jej miejsce zbu-dować nową rzeczywistość, zaczynając od tzw. roku zero. Temu miało służyć wyplenienie „obcych wpływów” i usta-nowienie modelu autarkicznego, opartego o idealne spo-łeczeństwo wiejskie. Z tego powodu planowano wyelimi-nować wszystkich powiązanych jakoś z dawnym systemem.
Nowa władza podzieliła mieszkańców Kambodży na tych, którzy: 1) od początku opowiadali się za Czerwonymi Khmerami; 2) zasilili ich szeregi w trakcie walk z armią republikańską
gen. Lon Nola (1970-1975); 3) zostali podbici w 1975 r. (i w zasadzie zniewoleni), czyli
stanowiący zdecydowaną większość narodu.Obiektem represji reżimu stała się w głównej mierze lud-
ność miast. Zaliczona do kategorii „nowego ludu”, przesie-dlana była przymusowo, w ramach tzw. reedukacji, na pro-wincję do zakładanych tam komun ludowych, będących w istocie obozami pracy (samo Phnom Penh liczące ok. 2 mln mieszkańców opróżniono prawie w 99 proc.). W tym przedsięwzięciu Pol Pot wyraźnie nawiązywał do ideologii przewodniczącego Mao.
Atakowano również inteligencję („podludzi”), a więc m.in. nauczycieli, kupców, lekarzy, adwokatów, duchow-nych. Wystarczyło choćby umieć czytać i pisać, a nawet no-sić okulary, aby zostać zakwalifi kowanym do tej warstwy. Na celowniku znaleźli się ponadto żołnierze i funkcjonariusze poprzedniego, proamerykańskiego reżimu gen. Lon Nola, postrzegani jako „zdrajcy”.
Rafał Miotłowski
Z NOTATNIKA STYLISTKI
WIOSNA 2015 - nowe trendy cz. 2
Elita Czerwonych Khmerów. Pierwszy z lewej - Pol Pot, za nim - Nuon Chea. Drugi z prawej - Vorn Vet, trzeci - Ta Mok
Fot.
phno
mpe
nhpl
aces
.blo
gspo
t.com
Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo12 Informacje – Kultura – SpołeczeńStwo
IKS W KUCHNI
Przepis na ten rodzaj mięsa dostałam od Czesi Witt. Królicze mięso jest bardzo smaczne i zdrowe, zaliczane do białych mięs o walorach dietetycznych. Mięso to charakteryzuje się niską zawartością cho-lesterolu o wysokim procencie kwasu linolenowe-go, który zapobiega rozwojowi miażdżycy i powsta-waniu nowotworów. Białko mięsa króliczego w 90 % jest przyswajane przez organizm człowieka jak ró wnież sprzyja redukcji masy ciała. Dawniej mięso królicze było symbolem biedy dziś bardziej uważane za rarytas.
Królika duszonego z grzybami polecam dla uroz-maicenia naszego menu. Można przyrządzać z niego naprawdę wyjątkowe dania.
Dorota Kitowska
Trwają zapisy na kilkudniowe wycieczki w kraju i zagranicą:ROZTOCZE I
W programie m.in. zwiedzanie Krasnobrodu (uzdrowisko!) z jego sanktu-arium, muzeum i skansenem przy klasztorze, cudownym źródełkiem i wieżą w starym kamieniołomie; Szumy nad Tanwią; kredowe podziemia w Chełmie i jego zabytki; Hrubieszów Prusa, Staszica i Zina; stary i wspaniale odrestauro-wany Zamość; Zobaczymy jak od wieków tłoczy się olej i co naprawdę oznacza powiedzenie „lepszy rydz, niż nic”; sprawdzimy co brzmi w Szczebrzeszynie – mieście trzech kultur ; Przemyśl – miasto trzech biskupów i wspaniałych świątyń; zamek Krasickiego w Krasiczynie oraz Kazimierz Dolny… Termin: 16 - 22.08. Cena: 950 zł.
ROZTOCZE II ZE LWOWEMW programie m.in. Ordynacja Zamoyskich: Zwierzyniec i Ośrodek Edukacyj-
no-Muzealny Parku Narodowego, kościół na wysepce pw. św. Jana Nepomucena; skansen w Guciowie i tajemnicza „wilgotność wąwozu”; Lublin – zamek, Mu-zeum Wsi Lubelskiej, podziemia pod Rynkiem i inscenizacja wielkiego pożaru, z którego wyjdziemy bez szwanku, Stare Miasto; dwudniowy wyjazd do Lwowa – cudowna atmosfera starego miasto, Cmentarz Łyczakowski i Cmentarz Orląt, Wzgórze Zamkowe, opera; Zamość – renesansowe miasto stworzone dla ludzi, a obecnie przepięknie odrestaurowane. Termin: 24 - 30.08. Cena: 1070 zł.
PODKARPACIEW programie m.in. XVI-wieczny Zamek w Sanoku ze zbiorami ikon oraz naj-
większą kolekcją obrazów, rzeźb i fotografi i Zdzisława Beksińskiego, największe w Polsce plenerowe Muzeum Budownictwa Ludowego (architektura łemkowska), szlak architektury drewnianej Podkarpacia (Bojkowskie cer-kwie), cudowne bieszczadzkie pejzaże, zamek w Kamieńcu opisany w „Zemście” przez A. Fredrę, krośnieńskie Muzeum Podkarpacia i Muzeum Rzemiosła, Muzeum Naft ownic-twa w Bóbrce, Muzeum Zamkowe w Łańcucie ze stajnią, wozownią, storczykar-nią i wystawą ikon, Muzeum Gorzelnictwa, zapora na Solinie i rejs statkiem po Zalewie Solińskim, Sandomierz i wiele innych…
Termin: 5-11.09. Cena: 980 zł.
KRÓLEWSKA STOLICA LONDYN W programie m.in. zobaczymy Pałac Buckingham, Parlament i Big Ben, kate-
drę św. Pawła, opactwo Westminster, pałac Kensington – dawną rezydencję księż-nej Diany, British Museum, sklep Harrodsa, Tower of London, Tower Bridge, Millennium Bridge, południk Zero w Greenwich, Muzeum Marynistyki, nowoczesną dzielnicę Dockland, odbędziemy rejs Tamizą, poznamy londyńskie metro i kuchnię oraz inne atrakcje. Podróż samolotem z Gdańska. Termin 5 -8.06. Cena 1.750 zł i 155 GBP.
ATRAKCJE BLEKINGE (SZWECJA)Wycieczka promem do Karlskrony i całodzienna wyciecz-
ka autokarem z przewodnikiem. Okazja do poznania atrakcji Blekinge w południowo-wschodniej Szwecji - regionu, który często nazywany jest „Szwe-cją w formacie kieszonkowym”. W trak-cie wycieczki odwiedzamy m. in.: Pd-wsch. kraniec Szwecji – przy-lądek Torhamn. Rezerwat przyrody,
świetne widoki na archipelag; Karlskronę – miasto położone na 33 wyspach, od XVII wieku główny port szwedzkiej marynarki wojennej; Port marynarki wojen-nej i zabytkową stocznię w Karlskronie, miejsca zwykle niedostępne dla turystów. Specjalną atrakcją jest możliwość spróbowania swoich sił w skręcaniu lin okrę-towych w dawnej powrozowni; Dawne duńskie miasteczko Ronneby z kamien-nym kościołem z XII-XIV w. oraz skupioną wokół kościoła zabytkową drewnianą dzielnicą Bergslagen; Ronneby Brunn, dawne ekskluzywne uzdrowisko, dziś je-den z piękniejszych parków w Szwecji; Cmentarzysko z epoki wikingów w Hjor-tahammar, z charakterystycznymi „kamiennymi kręgami”. Dodatkowo widoki na archipelag podczas przejazdu na wyspy Almö i Hasslö. Termin: 26-28.07. Cena 320 zł.
STOLICE PAŃSTW NADBAŁTYCKICH: SZTOKHOLM, HELSINKI, TALLINN, RYGA
W programie m.in. zwiedzanie SZTOKHOLMU, autokarowy objazd miasta: Wyspa Rycerska, Stare Miasto - Gamla Stan, Ratusz, Museum Vasa. Helsinki: Plac Senacki, Katedra Uspieńska, Kościół w Skale – Temppelaukio. Zwiedzanie TAL-LINNA, m in. Górnego i Dolnego starego miasta, Cerkiew Aleksandra Newskie-go, 2 średniowieczne wieże: Długi Herman i Gruba Małgorzata, na której umiesz-czono pamiątkową tablicę upamiętniającą brawurową akcję ORP Orzeł, Ratusz Miejski, wielka Gildia Kupiecka, kościół protestancki św. Ducha, Dom Bractwa Czarnogłowych. RYGA: Stare Miasto, Dom Bractwa Czarnogłowych, kościoły św. Jakuba i św. Piotra, zespół średniowiecznych kamieniczek, Mała i Wielka Gildia Kupiecka. KOWNO. zwiedzanie starówki kowieńskiej: zamek, ratusz, Katedra św. Piotra i Pawła. Przelot samolotem do Oslo, promem do Helsinek, promem do Tallinna, dalej autokarem do Gdyni. Termin 06-10.07. Cena 2.095 zł.
SMAK GRECJIW programie m.in. przelot do SALONIK, zwiedzanie miasta m.in. Górne-
go i Dolnego Miasta, Białej Wieży, Katedry św. Demetriusza, bazaru. Przejazd do Aten, spacer po starym mieście, wieczór grecki na Place. Zwiedzanie ATEN. wzgórze Akropolu z ruinami Partenonu, świątynię Ateny Partenos (dziewicy), monumentalną bramę Propyleje, świątynię Ateny Nike oraz Erechtejon ze słyn-nym krużgankiem kor. Znakomity widok z Akropolu z najważniejszymi punk-tami otaczającymi serce Aten: Pnyks, Filopapu oraz Aeropag, Odeon Herodo-sa Attyka i Teatr Dionizosa. Muzeum Akropolu, starożytna agora, stadion Kali Marmaro, na którym odbyły się pierwsze nowożytne igrzyska olimpijskie, Świą-tynię Zeusa Olimpijskiego oraz słynnych gwardzistów greckich w tradycyjnych strojach, trzymających wartę przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Zwiedzanie DELF, miasteczka położonego wśród urwistych skał Parnasu: trzy najciekawsze części antycznej wyroczni: Święty Okręg (Świątynia Apollina), Źródło Kastalskie,
Marmarię czyli sanktuarium Ateny. METEORY: zwiedzanie Kalambaki, miasta gdzie znajdują się słynne klasztory z XII-XIV w., zwiedzanie ka-
plicy św. Paras kiewy w malowniczym wąwozie Tembi, wizyta w pra-cowni ikon. RIWIERA OLIMPIJSKA: plażowanie, odpoczynek. Termin: 17-24.09. Cena 2.970 zł.
Ceny zawierają wszelkie koszty: dojazd, zakwaterowanie, wyżywienie, pełen program,
ubezpieczenie, opiekę przewodnicką i pilota. Nie ma dopłat. Liczba miejsc
jest ograniczona. W wycieczkach mogą wziąć udział także osoby spoza Gdyni. Szczegółowe informacje i zapisy w biurze Fundacji.
Królik z grzybami w śmietanieSkładniki:- 1 tuszka królika- 2 średnie cebule- 200g grzybów leśnych świeżych lub suszonych (ew. pieczarki)- 200 ml śmietany 30%- 3 ząbki czosnku- sól, pieprz ziołowy, zioła prowansalskiePrzygotowanie:Mięso królika umyć, podzielić na mniejsze kawałki, poso-lić, posypać pieprzem, dodać przyprawy. Dwie średnie ce-bule pokroić w piórka, a 3 ząbki czosnku pokroić w talar-ki. Wszystko włożyć do brytfanny, podlać wodą i dusić do miękkości (ok. 1 godz.). Pod koniec duszenia dodać grzyby odgotowane, a na koniec śmietanę. Smacznego!!! Fo