Krzyż dwuramienny w Ligacie Burze/lskiej Fot. Zb. Misiak
Ołtarz z 2 pał. XVIII w. w kościele św. Ducha w Sieradzu, obok powiększona karawaka z antepedium Fot. A. Ruszkowski
Karawaki pamiątkami po tragicznych czasach "morowego powietrza"
(Patrz art. A. Ruszkowskiego na str. 11)
Krzyże w Lutomiersku Fot. A. Ruszkmvski
Kapliczka na granicznym rozdrożu koło Guzowa
Fot. L. Hertz
1/61/2001/XVI
WYDAWCA
REGIONALNA PRACOWNIA
KRAJOZNAWCZA W SIERADZU
ODDZIAŁ PTTK W WARCIE
ADRES REDAKCJI
98-200 Sieradz Pl. Wojewódzki 3
pok.421 tel. (O 43) 822 62 31
REDAGUJE ZESPÓł. W SKŁADZIE
Andrzej Ruszkowski (przewodniczący)
Janusz Ziarnik (zastępca) Hanna Krawczyk (sekretarz)
Tomasz Dronka Krzysztof Gara
Zygmunt Kamiński Jacek Majdański
Włodzimierz Marszałek
Maciej Milak Krystyna Okoń
Jadwiga Lew Starowicz Andrzej Tomaszewicz
Marek Urbański
Redakcja zastrzega sobie prawo skracania
i opracowywania redakcyj nego tekstów przyjętych do druku.
Dofinansowano ze środków Urzędu Marszałkowskiego
w Lodzi
DRUK ..,Intrograf"
98-100 Łask uL Południowa 2
tel. (043) 675 51 63
SPIS TREŚCI
HISTORIA Materiały do dziejów Burzenina w latach 1793-1918 Jacek Majdański ...................................................................................................... 2 Moja ulica Krakowskie Przedmieście Zygmunt Kamiński ...................................................................... '" .......................... 3 ZABYTKI Karawaki pamiątkami po tragicznych czasach "morowego powietrza" Andrzej Ruszkowski ............................ , ......................................................................... 11 Ratusz w Warcie i jego fotografie Barbara Cichecka ..................................................................................................... 14 Młyn w Bolesławcu nad Prosną Piotr Zawada ..................................................................................................... 15
ETNOGRAFIA Pakulnice Janusz Ziarnik ....................................................................................................... 17
ARCHEOLOGIA Archeologia w "Na sieradzkich szlakach" (materiały bibliograficzne) Marek Urbański .................................................................................................. 18
Z MINIONYCH w PRZEDRUKI W 138 rocznicę Powstania Styczniowego Mieczysław Krawczyński, oprac. Andrzej Ruszkowski .............................................. .20 Sieradzkie organizacje, stowarzyszenia, związki - kartki z pamiętnika Janusza Latosińskiego oprac. Andrzej Tomaszewicz ......................................................................................... 21
STAD ICH RÓD Jabłkowscy - ongiś ród sieradzki Sławomir Leitgeber ....................................................................................................... 22
POZNAJEMY Wł.ASNY REGION Przez Kotlinę Szczercowską nad dolinę rzeki Warty Włodzimierz Marszałek ................................................................................................ 24
GEOGRAFIA I OCHRONA ŚRODOWISKA Sukces lęgowy bociana białego na terenie gminy Sieradz Ewa Rębowska ............................................................................................................ 27
Z ŻYCIA PTTK Kilka refleksji na początek wieku o sieradzkim PTTK KrystynaBrodowska ........................ : ........................................................................... 29 Wybory w zduńskowolskim Oddziale PTTK Krystyna Okoń ................................................................................................. ... 30 Działalność Muzeum Miasta i Rzeki Warty oraz Oddziału PTTK w Warcie w 2000 roku Barbara Cichecka ......................................................................................................... 31
WSPÓł.CZESNOŚĆ Herb powiatu zduńskowolskiego Krystyna Okoń ......................................................................................................... 32
______________ na sieradzkichsz/akach ------------------- 1
2
Materiały do dziejów
Burzenina w latach 1793-1918
Jacek Majdański
W 1793 r., w wyniku II rozbioru Polski, Burzenin wraz z całym województwem sieradzkim malazł się w granicach państwa pruskiego. Wojska zaborcze już w styczniu wkroczyły na teren miasteczka. Delegaci króla pruskiego odbierali od urzędników magistrackich wiernopoddańczą przysięgę. Na bramach i urzędach pojawiły się emblematy i godła pruskie.
W 1793 r. Burzenin był wciąż miastem prywatnym, należącym do rodziny Pstrokońskich. Do nich też należały dwa największe domy, ratusz i karczma. W ratuszu cztery izby na parterze zajmowali Żydzi. Wszystkich domów w miasteczku było wówczas 33. Cztery domy stanowiły własność parafii, pozostałe zaś mieszczan i szlachty. Wszystkie budynki były drewniane i kryte strzechą (wyjątek stanowiły zabudowania dworskie' plebańskie, karczma i ratusz - kryte gontem). W miasteczku, w północno-wschodniej jego części, stało w zwartej zabudowie 21 stodół. Po stronie południowej znajdował się kościół św. św. Wojciecha i Stanisława, a przy ulicy Sieradzkiej drewniana kaplica św. Ducha. Żadna z ulic nie była brukowana. W niewielkim przytułku przebywało kilku chorych z terenu całej parafii. Zaborcy zlikwidowali szkółkę parafialną, gdyż nie odpowiadała ich wymogom. W wodę mieszkańcy zaopatrywali się w 5 studniach (3 publicznych: w Rynku, przy ulicy Sieradzkiej i przy ul. Piekło, oraz 2 prywatnych).
W magistracie pracowało wówczas 6 osób. Burmistrzem był Jakub Bakowicz, rajcami zaś: Bartłomiej Piotrowski, Tomasz Mekeński, sekretarzem Karol Wierzbicki, a ławnikami: Szymon Jędrzejewski i Michał Nawrocki. Swoje czynności wykonywali społecznie, jedynie burmistrz zwolniony był z podatku gruntowego. Wszyscy wybierani byli przez mieszczan, a następnie zatwierdzani przez starostę. Burzenin zamieszkiwały wówczas 144 osoby. Wśród nich było 103 katolików i 41 Żydów. W osadzie pracowało 19 rzemieślników: piekarz, rzeżnik, kuśnierz, 4 krawców, 7 szewców, stolarz, stelmach, kowal (rusznikarz), fryzjer i piwowar żydowski. Ponadto 4 kramarzy żydowskich handlowało ziołami i pasmanterią. Dwie kobiety były pokojówkami. Browar i gorzelnię miejską dzierżawiła szlachta, przy czym prowadzili je Żydzi.
Własność dziedzica stanowiły karczma i szynk:. Mieszczanie zajmujący się rolnictwem dzierżawili grunta od dziedzica. Niektórzy z nich musieli odrabiać pańszczymę, niektórzy zaś płacili 30 złotych polskich florenów albo 15 talarów reńskich. Ponadto każdy gospodarz musiał dostarczać dworowi w naturze 4 wiertele żyta i 4 wiertele owsa. Pogłowie bydła w miasteczku wynosiło: 16 koni, 20 wołów, 22 krowy i 22 świnie.
W mieście rokrocznie odbywało się 5 jarmarków, a opłaty jarmarcme zasilały kasę miejską. Ważnym surowcem, wykorzystywanym przez miejscowych garncarzy, a także przy budowie budynków gospodarczych jako zaprawa była glina, której w mieście i okolicach było pod dostatkiem.
W 1807 r. Burzenin malazł się w granicach Księstwa Warszawskiego. Od 12 kwietnia do 1 maja 1812 r. przez miasto przechodziły wojska francuskie, saskie, westfalskie i inne. Mieszczanie zmuszeni byli wówczas do kwaterowania żołnierzy, których w jednym domu przebywało po 20, a nawet 30. Z powodu dużych zniszczeń, jakich się wówczas dopuszczali, wielu mieszkańców zmuszonych było opuścić swoje domy, a wielu zmarło z głodu. Ogromnych zniszczeń dokonały wojska francuskie również w czasie odwrotu wielkiej armii spod Moskwy. Najpierw 27 sierpnia 1813 r. w różnych miejscach w miasteczku rozlokowanych zostało 1600 żołnierzy, którzy jak pisał miejscowy proboszcz ksiądz Koźmiński ,.płoty lryWalali, paląc z nich ogniska, zboże na ściółkę sobie łrynucali i czynili wielkie szkody na łąkach, polach i w ogrodach ". Jak pisał dalej: ,,[ ... ] toż samo powtórzyło się w dniach 13 i 14 wneśnia i 10 lutego 1814 roku, gdy wojska z korpusu rezerwowego przyszły na konsystenCYę do Bunenina iparafii, którym wielkieforaże nakazano [ ... ]".
W 1812 r. Burzenin, miasteczko prywatne braci Józefa i Łukasza Kobierzyckich, spełniał funkcje rzemieślniczo-handlowe dla okolicmych wiosek. Spośród 17 rzemieślników było: 6 krawców, 4 szewców, 4 piekarzy i po jednym stolarzu, kowalu i stelmachu. Z nich wszystkich jedynie szewcy zorganizowali się w cech. Miasto liczyło wówczas 473 mieszkańców, którzy zajmowali się rolnictwem, handlem i rzemiosłem. W tym czasie istniała w Burzeninie filia sieradzkiej manufaktury Harrera, którą wraz z właścicielem prowadził także dziedzic miasta Antoni Kobierzycki.
W połowie XIX W. dobra burzenińskie, liczące 2600 morgów, miały 12 koni fornalskich, 22 woły ratajskie, 28 krów i 700 owiec.
Reforma carska, przeprowadzona w 1870 r., pozbawiła Burzenin praw miejskich. Jako wieś włączony został do gminy Majaczewice. Zajmował wówczas powierzchnię 607 mórg.
Większość gospodarstw nie przekraczała 8 mórg. Zaledwie 4 właścicieli posiadało gospodarstwa od 20 do 25 mórg i 10 po 8 mórg. W osadzie 12 mieszkańców przymawało się do wymania ewangelickiego, a 135 osób to .zydzi. Resztę stanowili katolicy. Większość mieszkańców zajmowała się rolnictwem, a tylko 12 kupiectwem i 26 rzemiosłem. W miejscowej kopalni wapna produkowano rocznie 10 000 korcy. Do szkółki elementarnej uczęszczało wówczas aż 60 dzieci, choć
--------------------- na sieradzkich szlakach ----___________ _
nadal, ze względu na prace w domu, tylko w miesiącach zimowych. Mimo tego zaledwie kilkunastu mieszkańców umiało pisać i czytać.
W okresie od lutego do października 1918 r. panowała w Burzeninie epidemia duru plamistego. Władze sanitarne powiatu zniosły wówczas jarmarki i zakazały wjazdu furmanek do osady.
W okresie I wojny światowej na terenie osady i w okolicach działała komórka POw. W jej skład wchodzili: Jan Balcerowski, Feliks Kołodziejski, Ignacy Spławski, Edmund Stępień, Władysław Zientarski, Józef Kołodziejski, Wojciech Lechowicz, Stefan Piotrowski, Stefan Stępiński, Tadeusz Piotrowski, Lucjan Stępień, Stefan Kołodziejski. Dowódcą grupy był Wojciech Kołodziejski. Oddział ten wziął udział w rozbrajaniu Niemców w dniu 11 listopada 1918 r. Wakcji zbrojnej zginął Józef Szary - dowódca niemieckiej załogi wartowniczej, który na wezwanie poddania się zaczął strzelać do Polaków. W walce został ranny Wojciech Kołodziejski. Peowiacy bronili się w jednym z budynków, mieszczących się w rynku. Po godzinnej potyczce skapitulowali.
Historyczna stolica Polski - Kraków utrwaliła swą nazwę w ulicach wielu polskich miast. Liczne grody w Wielkopolsce, na Mazowszu, a przede wszystkim w Małopolsce przyjęły dla którejś z ulic nazwę Krakowska bądź Krakowskie Przedmieście. Wzięło się to głównie stąd, że dawne te trakty prowadziły w kierunku Krakowa. W skazywały podróżnym drogę do ówczesnego centrum państwa bądź były wyrazem uznania ze strony rajców miejskich, którzy chcieli w ten sposób uczcić dawną stolicę w swoim mieście. Ulice o nazwie Krakowska spotykamy między innymi: w Poznaniu, Bydgoszczy, Kaliszu, Częstochowie, Opolu, Pile, Krośnie, Kielcach, Nowym Sączu. Nie sposób wymienić wszystkich miast, które mają ulice o tej nazwie. Już w XV wieku należał do nich i Sieradz. Nazwę Krakowskiej nosiła wówczas dzisiejsza ulica Kolegiacka, w swej długiej historii zwana też ulicą Wszystkich Świętych.
W niektórych miastach spotykana jest inna, dwuczłonowa nazwa ulicy - Krakowskie Przedmieście. Wywodzi się niewątpliwie stąd, że oznaczała trakt prowadzący w kierunku Krakowa, znajdujący się już poza murami miejskimi - na przedmieściach. W naszym regionie (województwo łódzkie) ulic o nazwie Krakowska czy Krakowskie Przedmieście jest niewiele. Nazwę Krakowska mają ulice w Piotrkowie Trybunalskim, Wieluniu, Łodzi.
Najbardziej znane ulice o tej nazwie znajdują się w Warszawie i w Lublinie. Dziś należą one do głównych i najbardziej reprezentacyjnych ulic tych miast. W Warszawie przy Krakowskim Przedmieściu mieszczą się między innymi: siedziba Prezydenta RP, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Uniwersytet Warszawski, Polska Akademia Nauk, znane hotele "Bristol" i "Europejski", zabytkowe kościoły - św. Anny, św. Krzyża, Wizytek, znane pomniki - księcia Ponia-
ROK 1811 1827 1858 1870 1909
Liczba ludności 348 528 774 1006 1396 Liczba domów 49 53 39 81 -W tym murowanych 2 3 3 2 -
Rozwój ludnościowy i zabudowa Burzenina w XIX i na początku XX wieku Źródło: oprac. własne na podstawie "Szkiców z dziejów sieradzkiego ... ", s. 218
Literatura: - Kobierzycki J., Nieznane zakątki powiatu sieradzkiego. S. Graeve, Warszawa 1909 -Kolodzięjski s., Bunenin w okresie nądów pruskich (1793-1807), Na sieradzkich szlakach, 1993, nr 4 - Jacques L. v., Graeve S. (oprac.), Przewodnik po guberni kaliskiej. Warszawa 1912 - Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, t. 1, Warszawa 1880 - Śmiałowski J. (red.), Szkice z dziejów sieradzkiego. Łódź 1977 - Kaczmarek R. (oprac.), Źródła do historii Łódzkiego Okręgu Przemysłowego w XIX w. Warszawa 1958
Moja ulica Krakowskie Przedmieście
Zygmunt Kamiński
towskiego, A. Mickiewicza, M. Kopernika. W Lublinie na Krakowskim Przedmieściu znajdują się kościół i klasztor kapucynów, gmach dawnej Resursy Kupieckiej, Sąd Wojewódzki oraz hotele i restauracje.
A czym może "zaimponować" Krakowskie Przedmieście w Sieradzu? Pytanie to jest istotne chociażby dlatego, że jest to nadal trakt komunikacyjny nie mniej ważny od innych, np. do Wrocławia czy Kalisza, ma historycznie odległy rodowód i był kiedyś "tym pierwszym". To właśnie zainspirowało mnie do napisania niniejszego artykułu, aby przybliżyć i przypomnieć, a może i "odkryć" nieznane wielu mieszkańcom Sieradza obiekty i miejsca tej części miasta. Jest to zadanie wysoce zobowiązujące, gdyż Krakowskie Przedmieście było i jest mi szczególnie bliskie. Tu się bowiem urodziłem (pod nr 47), tu od 1945 roku mieszkali moi rodzice. Na tej ulicy upłynęły moje dzieciństwo i lata młodości.
----------------- na sieradzkich szlakach ---------------------- 3
Fragment planu Sieradza z 1823 r. z ulicą Krakowskie Przedmieście
Mało jest opracowań monograficznych ulic miejskich w naszym regionie - to wyzwanie, które podjąłem ze świadomością, że w tak krótkim artykule zaledwie naszkicuję losy, charakter przestrzenny, architekturę i skład społeczny sieradzkiego Krakowskiego Przedmieścia. Być może zainspiruje to innych do opracowania dziejów swych "mikroojczyzn", które "żyły" zawsze własnym życiem i zachowały swą tożsamość do dnia dzisiejszego. Mniemam, że taką ulicą jest "moje" Krakowskie Przedmieście.
W niniejszym artykule chciałbym przybliżyć historię powstania tego południowego traktu miasta Sieradza, przedstawić niektóre obiekty usytuowane przy nim i podać kilka informacji o ludziach, którzy "tworzyli" uastrój i historię tej ulicy. Informacje te obejmują odcinek dawnego Krakowskiego Przedmieścia, bez włączonych później Monic, które zamierzam opisać w odrębnym opracowaniu. Mam szczerą nadzieję, że artykuł wzbudzi zainteresowanie przede wszystkim mieszkańców "mojej" ulicy, przywoła wiele wspomnień i ujawni nieznane fakty z jej historii. Może zapomniane i pożółkłe rodzinne fotografie ukażą i na nowo odkryją tę ulicę. Jest to przecież jedna z naj starszych i najdłuższych ulic Sieradza (mierzy około 3,5 km), zachowała też - choć we fragmentach - swą charakterystyczną podmiejską zabudowę.
Metryka historyczna ulicy sięga średniowiecza. Wymieniana jest ona w źródłach pod różnymi nazwami (podaję za U. Sowiną). Tak więc już w 1439 r. występuje jako viacracoviensis (droga krakowska), a w 1459r.jako magna via qua currit de Siradia in Buszanin czyli droga prowadząca z Sieradza przez Burzenin do Krakowa. Wreszcie w 1483 r. nazywana jest Krakowskim Przedmieściem, gdyż podmiejskie budownictwo rozwinęło się przy drodze do Krakowa. Przedmieściem św. Mikołaja (suburbium sancti Nocolai), zapewne od
kościoła pod tym wezwaniem, nazywana była na początku XVI w. (w 1521 r.) i występuje w źródłach jako via maga lub via magna Nicolai, to jest droga główna lub droga św. Mikołaja.
Krakowskie Przedmieście było więc przedłużeniem obecnej ul. Kolegiackiej (dawniej Krakowskiej i potem Wszystkich Świętych) i zaczynało się od Bramy Krakowskiej, za którą był most, przerzucony przez dawną fosę wypełnioną wodą. Najstarsi mieszkańcy pamiętają, że niegdyś szli na "mostek przy straży". Był to jednak inny mostek. Znajdował się on nad rowem, który kiedyś przebiegał ul. Polną. Na planie miasta z 1793 r., sporządzonym za czasów pruskich, zaznaczono wyraźnie Bramę Krakowską, wały i fosę oraz przebieg ulicy z naniesionymi bardzo schematycznie zagrodami i zabudowaniami. Usytuowanie budynków jest bardzo charakterystyczne i dostosowane do panującej wówczas zasady, że budynek winien być zwrócony dłuższą osią na południe, a szczytem do drogi. Jest to typ tzw. zabudowy wąskofrontowej. Po wschodniej stronie ulicy obejmował on 40 parcel (była to zwarta zabudowa), a po zachodniej zaledwie 12.
Wykonany w 1823 r. plan Sieradza pokazuje bardziej precyzyjnie zabudowę ulicy z granicami poszczególnych działek - parcel. Widać też na nim zarys nowej regulacji geodezyjnej ulicy i podział na nowe działki "Poświętnej Górki" i "Wójtostwa". Do lat siedemdziesiątych XX wieku Krakowskie Przedmieście obejmowało też dzisiejszą ulicę Oksińskiego.
Interesujące jest usytuowanie topograficzne Krakowskiego Przedmieścia w Sieradzu. Ulica ta przebiega ogólnie w kierunku południowym, początkowo po zachodniej stronie krawędziowej części doliny rzeki Warty (jest to odcinek od ul. Polnej do ul. Oksińskiego - około 0,8 km), a następnie, już od ul. Olendry Duże, teresąnadzalewową do dawnych Monic. W daw-
4 ---------------------- na sieradzkich szlakach -----___________ _
nej wsi Monice obecna ul. Krakowskie Przedmieście przebiega w połowie stoku doliny Warty - niejako "trawersem". Jadąc ulicą widzi się zmienność krajobrazu, a od czasu do czasu ukazuje się cała panorama rozległej czterokilometrowej pradoliny Warty. To sprawia, że ulica nie jest monotonna. Na odcinku pomiędzy ulicami Wierzbową i Oksińskiego Krakowskie Przedmieście jest nawet ulicą dwujezdniową i dwupoziomową. Warto wiedzieć, kto nią administruje oraz jaki był i jest jej stan i parametry techniczne. Odcinek ulicy od Polnej do lMaja znajduje się w zarządzie władz miasta Sieradza, natomiast odcinkiem od l Maja do końca Monic, stanowiącym fragment drogi wojewódzkiej m 480 Sieradz - Burzenin - Widawa, zarządza Wojewódzki Zarząd Dróg w Łodzi - Rejon Dróg Wojewódzkich w Sieradzu. Jak uwidoczniają to zdjęcia z początku XX wieku, ulica ta wówczas była jeszcze drogą gruntową nieutwardzoną. W okresie międzywojennym utwardzono ją brukiem, nie na całej jednak długości. Chodniki położono dopiero w 1928 r., na niewielkim odcinku od straży do Wierzbowej i Targowej. Nawierzchnię ulepszoną - asfaltową położono
dopiero w latach sześćdziesiątych. Zmodernizowano zaś odcinek od ul. Polnej do Oksińskiego w latach dziewięćdziesiątych.
Pragnę przedstawić Czytelnikom tylko niektóre budynki i obiekty istniejące przy ul. Krakowskie Przedmieście, wybrane być może subiektywnie. Mam jednak przekonanie, że są one interesujące ze względu na swą historię i mieszkańców.
Budynek Ochotniczej Straży Pożarnej (pod m l); Sieradzka Straż Ogniowa - tak się niegdyś nazywała -została ustanowiona przez władze carskie w dniu 25 października 1875 r. Z projektem jej utworzenia wystąpili: Bronisław Krzyżanowski - ziemianin z Kobierzycka i właściciel fabryki narzędzi rolniczych (został pierwszym prezesem Straży) oraz Franciszek Dębicki - właściciel hotelu "Polskiego" w Sieradzu .. Zorganizowana straź nie miała miejsca na sprzęt przeciwpożarowy. Ćwiczenia strażaków odbywały się na wójtostwie oraz na placu wojskowym przy Krakowskim Przedmieściu. Ofiarodawcą placu dla straży w dzisiejszym miejscu, tj. przy zbiegu ulic Krakowskie Przedmieście i Podrzecze, był pan Gałecki - sieradzki urzędnik skarbowy. Podarowana parcela nie była duża, miała powierzchnię 510m2 oraz wymiary 30,OxI7,0 m Pierwotny budynek remizy strażackiej o wymiarach 18,5x8,5 m wybudowano dość szybko, gdyż oddano go już w 1881 r. Powstały wówczas budynek był parterowy, posiadał dużą zajezdnię z pomieszczeniem na sprzęt strażacki, izbę dla wożnego oraz dyżurkę dla strażaków. Obok remizy znajdowała się drewniana dwupiętrowa strażnica ćwiczebna i obserwacyjna. Mimo poprawy warunków funkcjonowania straży większe ćwiczenia musiano odbywać na sieradzkich łęgach.
Warto przypomnieć, że w remizie ćwiczyła orkiestra strażacka, zorganizowana w 1898 r. przez dr Aleksandra Murzynowskiego. W czasie zaboru rosyjskiego budynek był swego rodzaju "oazą polskości". Tu bowiem odbywały się koncerty muzyczne, odczyty literackie, historyczne i archeologiczne. Czytano też poezję.
Ponieważ budynek i plac były zbyt szczupłe w stosunku do potrzeb, jeszcze przed I wojną światową podjęto starania o rozbudowę. Gromadzono też środki materialne i pieniężne. W 1918 r. sporządzony był nawet projekt, autorstwa sieradzanina inż. Kowalskiego, który przewidywał wyburzenie starej, drewnianej wieży gimnastycznej, zdjęcie dachu z remizy oraz dodanie piętra i murowanej wieży od strony południowej. Część parterowa miała być przeznaczona na potrzeby straży, a piętro - orkiestry strażackiej.
Wojna i trudności pierwszych lat po uzyskaniu niepodległości uniemożliwiły realizację tych planów. Dopiero w 1920 r., kiedy prezesem został J. Modelski, powrócono do sprawy modernizacji sieradzkiej Straży. Powiększono istniejący plac i przystąpiono do przebudowy budynku strażnicy według projektu sporządzonego w 1921 r. przez inż. W. Ślósarskiego. Kamień węgielny wmurowano 18 września. Aby zasilić konto budowy, rozprowadzano specjalne cegiełki z rysunkiem projektowanej strażnicy. Ze względu na panujący kryzys w 1922 r. prace zostały przerwane. Powiększony i rozbudowany budynek, wyposaźony w wieżę obserwacyjną, został wykończony w 1926 r. Znajdowały się tu trzy garaże na samochody, warsztat, salka, w której ćwiczyła orkiestra dęta Gej kapelmistrzem był Jan Berdysz).
Rycina siedzib)' Straży Ogniowej
Poświętna Górka -Pałac Danielewi
czów (fot. z okresu międzywojennego)
---______________ na sieradzkich szlakach ---------------------- 5
Trzy krzyże ścięte przez Niemców w czasie okupacji
Dom Łaszkiewiczów
Znajdująca się na piętrze sala widowiskowa wykorzystywana była jako kino "Stylowe" (oddane w dzierżawę), sala techniczna orkiestry strażackiej oraz miejsce występów teatrów objazdowych. W pierwszych miesiącach okupacji hitlerowskiej (od 15 września do 18 grudnia 1939 r.) w mieściła się tu szkoła dla dzieci polskich, później Niemcy urządzili tu kino. Po II wojnie sala przekształcona została w kino "Nysa", które funkcjonuje do dziś (z krótką przerwą w latach dziewięćdziesiątych). Większość młodzieży sieradzkiej, która przychodziła do tutaj w latach pięćdziesiątych, wspomina parlią Borkowską, która była prawdziwym i skutecznym "weryfikatorem" młodocianych widzów, chcących "przemycić się" na film dla dorosłych. Do czasu wybudowania nowej siedziby przy ul. Grzesika i Piwnika, wybudowany w 1926 r. obiekt służył potrzebom Państwowej Straży Pożarnej. Musiano nawet powiększyć bramy wjazdowe, gdyż były za niskie dla nowoczesnych samochodów pożarniczych. W dolnęj części ściany wieży umieszczona została w 1986 r. tablica poświęcona stuleciu sieradzkiej Straży, a 1998 r. -stuleciu orkiestry strażackiej.
Budynek dawnej komendantury (nr 3); Budynek ten jest zaznaczony na mapie z 1823 r. W 1811 r. (aż do wiosny 1812 r.) stacjonował tu 5 pułk jazdy, aby wraz z wojskami księcia 1. Poniatowskiego i napoleońskimi wyruszyć stąd na Moskwę. W 1918 r. w budynku tym przebywali żołnierze niemieccy i polscy, a po I wojnie światowej zajmowany był przez szkołę policyjną. Później ulokowała się tu Powiatowa Komenda Uzupełnień z Łasku, która obsługiwała powiaty sieradzki i łaski. Jak podaje W. Pogorzelski, PKU kierował ppłk Włodzimierz Krzyżkowski, któremu podlegało 3 oficerów i 20 pisarzy - żołnierzy. Po II wojnie światowej krótko mieściła się tu szkoła podstawowa, a potem
Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Obecnie jest to budynek mieszkalny.
Osiedle Sieradzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej (budynkinr nr 4, 6, 8,12) powstało w latach 1969-1972 na terenach, należących poprzednio do Piotrowskich, Raczyńskich, MoraczewskichFulmańskich. Projektantem pięciokondygnacyjnych budynków o technicznej nazwie WT 3 SK był mgr inż. arch. Leonard Żołubak, obliczenia konstrukcyjne wykonał mgr inż. Romuald Zawalski, zaś instalacje wewnętrzne i zewnętrzne zaprojektowali inżynierowie: Aleksander Szyszko i Wiesław Kot. Adaptacji budynków dokonał mgr inż. Janusz Tusiński z Biura Projektów Budownictwa Ogólnego Województwa Łódzkiego w Łodzi. Biuro to otrzymało zlecenie od Sieradzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej na realizację projektu i nadzór autorski. Wykonawcą budynków było Sieradzkie Przedsiębiorstwo Budowlane. Łączna kubatura budynków wynosi 62.622 m3,
powierzchnia użytkowa 126.378 m2, powierzchnia mieszkalna 81.008 m2. Cały zespół budynków składa się z 235 mieszkań o 895 izbach. Warto przypomnieć, że w budynku nr 4 (naprzeciwko straży), w mieszkaniu nr 47 na II piętrze, mieszkała w latach 1972-1999 pani dr Eugenia Kaleniewicz - lekarz psycruatra ze Szpitala Psycruatrycznego w Warcie, nie strudzona działaczka PTTK, inicjatorka i orgarJizatorka Muzeum Miasta i Rzeki Warty.
Jakoś przyzwyczailiśmy się do budynków osiedla, lecz trzeba przyznać, że w tym rustorycznym miejscu Sieradza (przypomnę, że tuż obok była niegdyś Brama Krakowska) są one elementem urbanistycznie i arcrutektoniczne obcym, a nawet agresywnym. Do niedawna ten zespół budynków był zasilany w ciepło z lokalnej kotłowni, która zaznaczała swą obecność pióropuszem dymu. Szkoda, że ówcześni decydenci (ale i projektanci!) nie uszanowali tego fragmentu miasta. Zwyciężyła ekonomia i lekceważenie historycznej przeszłości.
Willa Mikołajczyków (nr 10) powstała w latach sześćdziesiątych na nieruchomości będącej jeszcze w latach pięćdziesiątych własnością dr Marka Zaleskiego, przedwojennego Lekarza Powiatowego i prezesa Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" (od 1921 r.). Wśród otaczających go wielorodzinnych budynków mieszkalnych pozostał "wyspą", dodatkowo i może niecelowo "wzbogacony" o pawilon handlowy. Sieradzanom znany był właściciel willi - pan Władysław Mikołajczyk - jako doskonały mistrz fryzjerski, posiadający zakład na ul. Kolegiackiej. Wychował on wiele pokoleń swoich następców.
Dom państwa Kubickich (nr 16) - bezstylowy, piętrowy, wybudowany został w 1924 r. przez Ludwika Kubickiego (ojca obecnego właściciela - Józefa Kubickiego), urzędnika skarbowego akcyzy i monopolu w Sieradzu. Pan Ludwik Kubicki był więźniem Oświęcimia i Gross Rosen, przeżył w 1945 r. gehennę ewakuacyjną więźniów obozów koncentracyjnych dotarłszy pod Weimar (w pobliżu obozu w Buchenwaldzie). Powrócił do domu rodzinnego 15 czerwca 1945 r. Niewiele już osób pamięta, że podczas bombardowania Sieradza przez samoloty radzieckie na tej posesji, w południe 20 stycznia 1945 r., zginęli w ogrodzie: Jan Kubicki (lat 7), Wojciech Kubicki (lat 9), Jadwiga i Wiesław Tomczyk.
6 ---------------------- na sieradzkich szlakach --______________ _
Warto jeszcze dodać, że dziadek pana Ludwika (po kądzieli) - Cieślicki był kołodziejem i wykonywał wolanty, bryczki, a nawet kusze, z których strzelano ,,na fanty" podczas różnych imprez i loterii. Jeszcze przed wojną w budynku nr 16 fu..flkcjonował zakład fryzjerski, tradycja ta kontynuowana była także po wojnie - najpierw przez p. H. Jasiewicza, a obecnie p. Chomiszczaka.
Domy Frasunkiewiczów, Gonerów i Kubielskich stanowią zwarty architektonicznie element, co podkreśla ich linia elewacji o dachach dwuspadowych i kalenicowym układzie. Są to budynki murowane, piętrowe, zbudowane po I wojnie światowej. W podwórzu pierwszego mieścił się zakład kołodziejski Frasunkiewicza, zaś w drugim do dziś funkcjonuje mała piekarnia, którą w latach dwudziestych rozbudował pan Stanisław Gonera. Dziś prowadzi ją pan Jerzy Michalak, a przed nim jego ojciec. To do tej piekarni w okresach przedświątecznych nosiło się do wypieku przygotowane przez gospodynie domowe "placki na blasze". W budynku Kubieiskich, gdzie mieści się obecnie mały sklep spożywczy, jeszcze w latach pięćdziesiątych sprzedawał papierosy i tytoń do fajek pan 1. Malinowski. Obok funkcjonuje zakład szklarski pana Malinowskiego, bardzo zacnego i szanowanego przez wszystkich starszych sieradzan rzemieślnika.
"Poświętna Górka" to nazwa dla wielu sieradzan nieznana. Określa miejsce wyodrębnione morfologicznie, znajdujące się pomiędzy obecną ulicą Krakowskie Przedmieście (od ulicy Wierzbowej do Oksińskiego) na wschodzie, do rzeki Krasawa na zachodzie. W ędrującym dawnym traktem krakowskim to miejsce jawić się mogło jako górka, a "poświętna" - przypuszczam za W. Kujawskim - jako "ośrodek kultu przedchrześcijańskiego, gdzie mógł być również przytułek dla podróżujących". Prowadzone tu w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych przez 1. Kamińską fragmentaryczne badania archeologiczne nie dały pełnej odpowiedzi na pytanie, czy miejsce to miało kiedyś jakieś istotne znaczenie. Dowiodły jedynie, że teren "Poświętnej Górki" był zasiedlony już w początkach naszej ery i potwierdziły istnienie w XIII w. osady targowej z przytułkiem oraz cmentarza. W 1965 r. i w 1975 r. badania archeologiczne prowadziła Anna KufelDzierzgowska, która odkryła ślady wielokulturowej osady. Znaleziono jamy osadnicze kultury przeworskiej z póżnego okresu lateńskiego (I w. p.n.e.), osadę wczesnośredniowieczną (XI-XIII w.) kultury prapolskiej. Odkryto też ślady osadnictwa nowożytnego kultury polskiej - ceramikę, szkło, monetę z 1626 r. oraz pozostałości cmentarza cholerycznego z 1852 r. Inna badaczka, Teresa Łaszczewska, w 1971 r. odkryła fragmenty nowożytnego wodociągu drewnianego z przełomu XVWXVIII w.
Pałac Danielewiczów; obiekt ten nie istnieje, zachowały się tylko jego nieliczne, przedwojenne fotografie. Zbudowany został zapewne w latach siedemdziesiątych XIX stulecia (około 1876 r.) przez ówczesnego właściciela dawnego wójtostwa - Kajetana Trąbczyńskiego. Był to budynek murowany, piętrowy, o dziesięcioosiowyrn podziale elewacji, frontem zwrócony na południe. Wejście stanowił ganek, nad którym znajdował się widokowy taras. Przed nim podjazd
i okrągły gazon kwiatowy. Od strony ogrodowej (północnej) podział elewacji był podobny: nad środkową częścią górował baniasty hełm, akcentujący reprezentacyjny salon. Po Trąbczyńskich właścicielami pałacu byli Bronisława i Stanisław Danielewiczowie, a po nich Mańa i Karol Andrzejewscy.
Po zajęciu Sieradza przez Prusaków w dniu 17 sierpnia 1915 r. w pałacu umieszczono sztab korpusu generała Woyrscha. Niespełna dwadzieścia lat później pałac stał się siedzibą dowódcy poligonu wojskowego hitlerowskiego, generał majora Friedricha Wilhelma Liegemana, który wraz z żoną i 14-letnim synem, członkiem Hitlerjugend mieszkał tu w okresie od 30 października 1940 r. do 30 października 1943 r. Niektórzy sieradzanie pamiętają go jeżdżącego bryczką do komendantury, mieszczącej się w Rynku nr 14, odbierającego od przechodniów - Polaków "pokłony" przez przymusowe zdjęcie nakrycia głowy. Kto tego nie uczynił, temu adiutant generała odbierał ausweis, po który trzeba było zgłosić się później na Gestapo. Kolejnymi lokatorami pałacu byli generał Roude i nieustalony z nazwiska generał pochodzący z Czech lub Austńi. W przeddzień ewakuacji Niemców z Sieradza, 22 stycznia 1945 r. wieczorem, pałac spłonął (oblano pomieszczenia na parterze benzyną i przez okna wrzucono granaty). Jeszcze w latach sześćdziesiątych stały mury pałacu (już bez stropów, były tylko dźwigary stalowe), które ostatecznie rozebrano, a cegłę sprzedano. Dziś
Dom p. Kubickich
Dom wielorodzinny Sieradzkiej Spółdzielni
Mieszkaniowej (mieszkała w nim
p. dr E. Kaleniewicz)
7
Domy Frasunkiewiczów, Gonerów i Kubielskic. W środkowym mieści się piekarnia p. J Michalak
na tym miejscu stoi budynek administracyjny Sieradzkich Zakładów Przemysłu Oowocowo-Warzywnego WINEKTA. Obok stoi do dziś parterowy, rozległy dom z mieszkalnym poddaszem, w którym mieszkali powojenni właściciele pałacu. Niegdyś dom ten stanowił pomieszczenia dla służby pałacowej, kuchni i rezydentów. Nieco dalej stoi piętrowa mieszkalna oficyna z gankiem i tarasem nad nim.
Obok pałacu (na południe) stał dawniej browar, którypowstał w 1876 r. lub w 1878 r. na tzw. Wójtostwie. W przewodniku po Guberni Kaliskiej wymieniony jest jako "Browar i Słodownia" - własność Piotra Danielewicza i jego syna (późniejszego właściciela browaru, Stanisława). Produkcja roczna dawała wówczas przychód 50.000 rubli. Podano, że w 1903 r. zainstalowany był tu już prywatny telefon (jeden z 7 w Sieradzu), który podłączony był do prywatnej sieci Kalisz - Łódź. Nie wiadomo, ile zatrudniał wtedy osób. Nie był to duży zakład, skoro - jak podaje W. Pogorzelski - w okresie międzywojennym zatrudniał tylkolO pracowników. W budynkach browaru mieściła się także "Fabryka Limonjady, Palarnia Kawy i Fabryka Mydła". Moźna zatem sądzić, że był to w sumie dość znaczący w ówczesnym Sieradzu "kompleks produkcyjny".
Obecnie na miejscu dawnego browaru (zaadaptowano stare budynki) mieszczą się Zakłady WINEKTA. Produkuje się tu wina owocowe i coctaile winno-owocowe na bazie win owocowych z dodatkiem naturalnych komponentów smakowo-zapachowych. Zakład zatrudnia 110 osób. Przed nim funkcjonowało tu Sieradzkie Przedsiębiorstwo Spożywcze Przemysłu Terenowego, którego długoletnim dyrektorem był niestrudzony organizator i budowniczy tego zakładu Józef Stępiński, więzień obozu w Oświęcimiu.
Całość dawnego założenia pałacowo-gospodarczego uzupełniało gospodarstwo ogrodnicze Michała Danielewicza. Do dziś stoją jeszcze budynki - "Dom Ogrodnika" i dawne cieplarnie. W pobliżu dzisiejszej ulicy Browarek stały także, obecnie już nieistniejące, budynki związane z gospodarstwem rolnym - stajnie, obory i stodoła.
Na "Poświętnej Górce" stał jedyny na tej ulicy kościół p.w. św. Mikołaja, patrona podróżników i kupców. Jak podaje ks. Witold Kujawski w swej publikacji książkowej "Kościoły Sieradza", "to stare wezwanie
pozwala sądzić, że powstał on już w XII w. i że w tym miejscu należy upatrywać śladów większego osadnictwa". Józef Kobierzycki, a za nim i ks. Walery Pogorzelski, podaje, że kościół powstał w 1416 r. Wiarygodna data nie jest jednak ustalona. Przypuszcza się, że kościół św. Mikołaja powstał po najeździe Krzyżaków na Sieradz w 1331 r. Zniszczenie Sieradza było tak znaczne, że ocaleli mieszkańcy przenieśli się przejściowo (na czas odbudowy miasta) na Poświętną Górkę, gdzie "proboszcz sieradzki miał swoją posiadłość" i tu wybudowali drewniany kościółek, który spełniał zapewne rolę świątyni parafialnej. Kto był pomysłodawcą lub fundatorem, nie wiadomo. Może ówczesny proboszcz sieradzkiej parafii, a może wikariusz Bogumił, który zeznawał w 1339 r. podczas procesu warszawskiego, wytoczonego Krzyżakom. Nie zachował się w przekazach ikonograficznych wygląd tego kościoła. Z opisów wizytacyjnych wiadomo tylko, że był to obiekt drewniany, niewielkich rozmiarów, niekonsekrowany, bez uposażeń, posiadał trzy ołtarze, a wokół niego rozciągał się cmentarz. Wiele późniejszych, XVII i XVIII-wiecznych źródeł potwierdza istnienie kościoła i uzupełnia jego wcześniejszy opis. Kościół posiadał wówczas (w 1780 r.) niewielką wieżyczkę, dach pokryty był gontami, wewnątrz brak było podłogi, a przyciesia wymagały wymiany. W prezbiterium znajdował się ołtarz główny z murowaną mensą i nastawą drewnianą, częściowo rzeźbioną i złoconą, nosił wezwania patrona i mieścił w części centralnej jego obraz (z datą 1657), a w części górnej wizerunek św. Marii Magdaleny. Prezbiterium i nawę główną rozdzielała belka tęczowa z wyobrażeniem Męki Pańskiej. W nawie głównej znajdowały się dwa stare ołtarze boczne: św. Izydora (po lewej stronie) i Najświętszej Marii Panny (po prawej stronie), na ścianach wisiało kilka obrazów, w tym j eden "pięknej roboty", wyobrażający Matkę Bożą. Inne wyposażenie to konfesjonał i ławki. Brak było paramentów kościelnych, które przynoszono z kościoła kolegiackiego, kiedy odprawiano msze. W 1780 r. nie odprawiano już tu nabożeństw ani żadnego odpustu, jedynie mszę w dzień patrona św. Mikołaja. Już w 1991 r., wobec braku środków na remont, kapituła sieradzka zwracała się do wizytatorów o rozebranie kościoła, co nastąpiło dopiero w 1812 r. Trzeba dodać, iż w tymże roku zbezcześciły starą świątynię przebywające tu wojska francuskie, które wprowadziły do niej swoje konie. Dziś miejsce to upamiętnia neogotycka kaplica z II polowy XIX w. p.w. św. Kajetana, którą ufundował Kajetan Trąpczyński.
Domy Wdowiaków i Nogalów (nr 35, 37, 39) to ocalałe fragmenty dawnej drewnianej zabudowy ulicy, widocznej jeszcze na zdjęciach z początku XX w. Były to typowe chałupy wiejskie, mieszczące na osi sień i cztery pomieszczenia mieszkalne (czworaki). Dachy, najczęściej naczółkowe, kryte były kiedyś słomą, potem gontem lub papą. Potwierdzają one fakt, że na Krakowskim Przedmieściu mieszkali przede wszystkim rolnicy i to dość zamożni, o czym świadczy wielkość budynków. Zachowały się jeszcze budynki inwentarskie i stodoły. Szkoda, że tego "skansenu in situ" nie zauważyli powojenni konserwatorzy
8 ---------------------- na sieradzkich szlakach - _______________ _
zabytków. Można było to ocalić. Dziś można jeszcze co nieco sfotografować i umieścić w archiwum. W jednym z budynków (nr 37) mieszkał pan Ignacy Nogala, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r.
Dom państwa Pisarczyków; Kamienica pod nr 40 powstała zapewne przed 1918 r. Z relacji obecnej właścicielki, pani Haliny Nowak wynika, że pierwszymi właścicielami i zapewne budowniczymi obecnego budynku byli Lesiakowie, następnie Anczykowscy, a potem Stanisław i Bronisława Pisarczyk (rodzice H. Nowak). Na zachowanej fotografii z 1918 r. kamienica ta jest jeszcze nieukończona (brak okien i elementów ozdobnych na attyce - wazonów, sterczyn), na zdjęciu z lat dwudziestych budynek ten jest już zamieszkały (patrz zdjęcia). Architektura budynku, zwłaszcza elewacja frontowa, wyróżnia go spośród innych z tego okresu. Część parterową od piętra wydziela gzyms i boniowania narożników domu oraz otworów wejściowych. Piętro stanowią wysunięte żłobkowane ryzality, zaś okap wieńczy mała attyka z czterema wazami. Zachowały się zdobienia w postaci gzymsów oraz stolarka otworowa.
Przed wojną w budynku tym, należącym wówczas do Anczykowskich, Żyd Chamuł Gluksman prowadził sklep żelazny, a po wojnie lokatorka J. Otrębska -zakład czapniczy. Kamienica stała się własnością B. i St. Pisarczyków, a dziś - Nowaków. Wielu mieszkańców ulicy pamięta pana Stanisława Pisarczyka, jadącego wierzchem na dorodnym koniu. Mawiano w mieście, że to ostatni powojenny sieradzki ułan. Pan St. Pisarczyk był wielkim wielbicielem i nieprzeciętnym znawcą koni, a jego opinia w tej dziedzinie była ceniona i uznawana daleko. Poza najbliższymi niewiele osób wie, że pan Pisarczyk brał udział w wojnie z bolszewikami w 1920 r. Konia wraz z całym wyposażeniem ofiarował mu dziedzic Dąbrowy Wielkiej Tadeusz Pułaski.
Rzeka Krasawa przecina Krakowskie Przedmieście na wysokości ulicy Wierzbowej. Dziś jest już niewidoczna w tym fragmencie ulicy. Jeszcze w latach pięćdziesiątych płynęła przez posesję państwa Muszyńskich (potem Matusiaków) i dalej ulicą Wierzbową. Na skrzyżowaniu stała pompa, z której okoliczni mieszkańcy zaopatrywali się w wodę pitną. Jest to miejsce, gdzie często docierała powódź. Na zdjęciu z 1940 r. widoczny jest poziom wody na budynkach. Po powodzi, jaka miała miejsce w 1958 r., wykopano przez posesję państwa Michalskich i Nowaków kryty kanał odpływowy Krasawy.
Dom Łuszkiewiczów (nr 41); Budynek ten powstał w okresie międzywojennym na placu, gdzie niegdyś stała karczma "Ostatni Grosz". Przed wojną mieścił się tu sklep, w którym później, już w czasie wojny okoliczni mieszkańcy mogli realizować kartki żywnościowe. Kobiety, które stały w kolejce, były siłą "nauczane" porządku przez niemieckiego żandarma. Już w ostatnich dniach okupacji Niemcy za rzekomą dywersję (przecięcie kabla telefonicznego) ustawili przed budynkiem przypadkowych zakładników z zamiarem ich rozstr.lelania. Wyjaśnienie przyczyny awarii zapobiegło kolejnemu nieszczęściu.
Trzy krzyże, stojące przy rozwidleniu Krakowskiego Przedmieścia i Oksińskiego, mają bardzo interesu-
jącą historię. Jak twierdzi W. Pogorzelski, ,,jest to pa- Dom St. Bobrowskiego
miątka po cholerze, jaka nawiedziła Sieradz w 1852 r. i która zabrała przeszło 500 osób". Zgodnie z istnie-jącą tradycją, aby uchronić się przed zarazą, na pery-feriach miast i osiedli wystawiano krzyże. Stał tu rów-nież krzyż z podwójnymi, równolegle ułożonymi ra-mionami, tzw. karawak (od miasta hiszpańskiego Caravaca), symbolizujący te "prewencyjną" funk-cję. W 1941 r. Niemcy dla uczczenia rocznicy uro-dzin Hitlera postanowili krzyże ściąć. Po wojnie wzniesiono je ponownie i dziś przy nich żegna się i wita sieradzkie pielgrzymki do Częstochowy.
Dom państwa WojciechowskichlMichalskich (nr 47); Okazały budynek parterowy z dwuspadowym dachem, krytym niegdyś dachówką, powstał tuż po I wojnie światowej i należał do Zygmunta Wojciechowskiego, właściciela kilkunastohektarowego gospodarstwa rolnego. Jego rodzonym bratem był wiceburmistrz Sieradza. Tu przez wiele lat mieszkał długoletni profesor Liceum Ogólnokształcącego im. Kazimierza Jagiellończyka - Stefan Michalski (uczył fizyki). Pozostaje w pamięci wielu wychowanków Liceum jako serdeczny przyjaciel, wspierający ich w trudnych uczniowskich zmaganiach.
W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych w podwórzu domu pod nr 47 mieściła się jedyna przy tej ulicy "usługowa" młockarnia, z której korzystało wielu okolicznych gospodarzy.
Osiedla domków jednorodzinnych "Chabie" i "Oksińskiego" przylegają do ulicy Krakowskie Przedmieście. Zostały one tak nazwane zgodnie z projektem planu szczegółowego zagospodarowania przestrzennego, opracowanego dla tej części miasta. Projekt ten niewątpliwie pozwolił nadać ulicy inny charakter. Zabudowa jednorodzinna, w zasadzie willowa, ma przyjemny dla oka pejzaż, a zadbane elewacje i ogródki z zielenią niską i wysoką dają poczucie przytulności.
Szubienice, nazwane tak przez Kobierzyckiego, mają swoje odniesienie historyczne. Jest to urwisty stok pradoliny Warty, na wysokości posesji państwa Przybylskich. W tym miej scu, położonym już za miastem, wykonywano wyroki poprzez powieszenie skazańca. A ponieważ było to miejsce widoczne
---______________ na sieradzkich szlakach ------------------___ _ 9
Kościół parafialny p. w. błogosławionej Urszuli Ledóchowskiej
i położone obok uczęszczanego szlaku do Krakowa, miało odstraszać i przypominać o konieczności przestrzegania prawa.
Parafia p.w. błogosławionej Urszuli Ledóchowskiej (nr 123A)powstaładekretemOrdynariuszaDiece~i Włocławskiej biskupa prof. Henryka Muszyńskiego w dniu 29 sierpnia 1990 r. Jest to 302 parafia w diecezji i włączona została do Dekanatu Sieradzkiego. Pierwszym proboszczem tej parafii został ks. mgr Grzegorz Karolak, który objął ją w dniu 9 września 1990 r. Jednocześnie rozpoczęto budowę tymczasowej kaplicy (poświęconej i ukończonej 11 listopada) oraz piętrowej plebanii, którą ukończono 2 lutego 1991 r. Poświęcił ją 23 lutego 1991 r. Ordynariusz Diecezji Włocławskiej biskup prof. Henryk Muszyński.
Budowę kościoła p.w. błogosławionej Urszuli Ledóchowskiej rozpoczęto 2 września 1992 r. według projektu mgr inż. arch. Mirosława Rybaka z Łodzi. Biskup Ordynariusz Bronisław Dembowski dokonał w dniu 28 maja 1993 r. wmurowania kamienia węgielnego, przekazanego przez Matkę Generalną Sióstr Urszulanek s. Urszulę Frankiewicz, i poświęcenia rozpoczętej budowy nowego kościoła. Jest to kościół halowy z zaznaczoną od zachodu kaplicą, posiadający niewielką sygnaturkę. Dach czterospadowy kryty dachówką, od południa kalenica przedłużona trójkątnym zakończeniem.
Uroczystej konsekracji kościoła dokonał w dniu 6 czerwca 1998 r., w obecności księży, senatorów, posłów, władz wojewódzkich i miejskich, Ordynariusz ksiądz biskup Bronisław Dembowski. Wolnostojąca dzwonnica, usytuowana na południowy wschód od kościoła, mierzy 22 m wysokości. Wieńczy ją krzyż. Ksiądz biskup Czesław Lewandowski podczas wizytacji parafii w dniu 24 października 1993 r. dokonał poświęcenia dzwonnicy. Zawieszono na niej trzy dzwony: największy "Michał Archanioł" waży 800 kg, ,,Ave Maryja" o wadze 500 kg i "Błogosławiona Urszula" o wadze 250 kg.
Przy kościele powstało pierwsze w diecezji włocławskiej Katolickie Liceum Ogólnokształcące, mieszczące się w dwupiętrowym budynku. Zostało otwarte 1 września 1998 r. Uczęszcza do niego około 70 uczniów (w roku szkolnym 200012001). W parafii organizowane są liczne imprezy kulturalne, koncerty. Odbywa
się tu PrzegJąd Twórczości Religijnfj Młodzieży (od 1996 r.). Parafia gościła też wielu znanych twórców i artystów, między innymi: Krzysztofa Zanussiego, Violettę Villas, Antoninę Krzysztoń, Eleni, "Smak Jabłka".
Powołana przy parafii fundacja przystąpiła do budowy kompleksu szkół, hali sportowej, boisk i obiektów sportowych przystosowanych do korzystania dla osób niepełnosprawnych. Będzie to zatem duży kompleksu obiektów, które niewątpliwie są potrzebne tej części miasta. Dziś cały teren parafii zajmuje 2,6 ha.
Dom zakonny sióstr urszulanek (nazywany klasztorem w Monicach) powstał na gruntach ofiarowanych przez współwłaścicielkę majątku w Monicach panią Rassonową. W 1928 r. ofiarowała ona siostrom z klasztoru 3 ha gruntów. Siostry dokupowały działki i areał całego "monickiego" domu zakonnego miał wkrótce około 19 ha (oczywiście w różnych częściach miasta). W 1939 r. stanął tu drewniany, otynkowany budynek mieszkalny dla sióstr wraz przylegającą od południa kaplicą. Siostry opuściły dom 3 września 1939 r., by powrócić tu już 14 września. Po utworzeniu poligonu wojskowego Niemcy wysiedlili siostry 15 maja 1940 r. By uchronić siostry przed wywózką do Rzeszy, interwencję w landraturze złożył dr Leopold Colomann Maidisch, który wyjednał przydzielenie ich do pracy w szpitalu w Sieradzu. Od tego czasu gospodarstwo to stanowiło znaczące zaplecze aprowizacyjne dla sieradzkiego klasztoru, bowiem płody z pola i ogrodu zapewniały żywność siostrom i wszystkim osobom przez nie wspomaganym, w tym przebywającym pod ich opieką rannym jeńcom polskim.
Po wejściu Rosjan w 1945 r. aż do lutego w domu sióstr przebywają żołnierze stacjonujący na poligonie. 5 lutego zakonnice powróciły do swego ogołoconego gospodarstwa. Tylko dzięki pomocy życzliwych urzędników zebrały trochę ofiarowanego wyposażenia i otrzymały piec. Do przewozu sprzętu i innych przedmiotów użyczył siostrom transportu właściciel browaru pan S. Danielewicz. Siostry mogły już jakoś egzystować, a były to: Izydora Tomczyk (Stanisława), Tamara Rotter (Antonina), Emma Dropiewska (Emma) i Gwidona Karbowska (Praxilla). Przez długie lata w domu zakonnym, tuż przy kaplicy, mieszkał ks. Wieczorek, niezapomniany duszpasterz sióstr i okolicznych mieszkańców.
Siostry dostały w poniemieckim "spadku" szkółkę szlachetnych drzew owocowych, liczącą 75 tys. sztuk. W podwórzu mieściła się stodoła, a obok domu zakonnego - w drewnianym baraku przeniesionym z poligonu - przl!dszkole. Dziś na miejscu rozebranych budynków domu zakonnego i kaplicy wybudowano w latach 1990-1992 nowy, parterowy, podpiwniczony budynek, w którym mieści się przedszkole, z mieszkalnym poddaszem dla sióstr.
Mam nadzieję, że ten artykuł przywoła u starszych Czytelników miłe wspomnienia, a młodszym dostarczy kilku interesujących informacji O ulicy Krakowskie Przedmieście w Sieradzu - mojej ulicy ...
10 ---------------------- na sieradzkich szlakach _________________ _
,,święty Boże, Święty mocny, Święty a Nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami! Od powietrza, głodu, ognia i wojny ttybaw nas Panie!" (suplikacje kościelne)
Suplikacje to koma prośba, pieśń błagalna, śpiewana zwłaszcza w okresach klęsk i nieszczęść, wobec których człowiek był zupełnie bezradny. Najpiękniejszą polską suplikacją jest niewątpliwie starodawna pieśń kościelna "Święty Boże ... ". Najczęściej śpiewano ją w okresach klęsk żywiołowych: nadmiernej suszy powodującej nieurodzaje, a więc głód, i deszczów wyniszczających plony. Ta pieśń, z potrzeby serca upokorzonego 30-tysięcznego tłumu warszawiaków zegnanego przez Rosjan, towarzyszyła także wieszaniu na szubienicach w dniu 5 sierpnia 1864 r. członków powstańczego Rządu Narodowego (Romualda Traugutta, Rafała Krajewskiego, Józefa Toczyskiego, Romana Zalińskiego i Jana Jeziorańskiego) na stokach Cytadeli w Warszawie. W tych okolicznościach zebrany tłum nie mógł inaczej wyrazić swojej rozpaczy ... Ta pieśń w przeszłości była także jedyną nadzieją na odwrócenie nieszczęścia pojawiającego się aż nazbyt często w postaci tzw. morowego powietrza, nazywanego wymiennie morem, zarazą lub po prostu powietrzem. Wierzono powszechnie, że epidemie chorób, nazywanych później zakaźnymi, szerzyły się na skutek działalności szatana i jego wspólniczek czarownic. Sądzono także, że zarazę wywołują żydowskie czary lub że była ona po prostu karą Bożą za popełnione grzechy.
Józef Szczypka w "Kalendarzu polskim" (1980, 5.209) pisze: ,,Na wieść o zarazie zamykano bramy miast, przegradzano ulice i zalecano ruszać się jak najmniej, by móc równieżjaknajmniej oddychać. Ustanawiano burmistrza powietrznego i tworzono specjalne oddziały ni to strażników, ni grabarzy, a także przepędzano na cztery wiatry nędzarzy. Ludzie zresztą, zwłaszcza ci możniejsi, opuszczali niebezpieczne skupiska, chroniąc się w lasy, dumne góry i skryte przed innymi zakątki. Ale nie zawsze było to możliwe". I dalej: "Uciekając przed zarazą, pozostawiano chorych na pastwę losu, co zresztą było w niegdysiejszych warunkach najlepszym, choć brutalnym sposobem walki z epidemią. Opuszczonymi niekiedy zajmowały się litościwe dusze,jak choćby dzielne siostry szarytki, które z Francji sprowadziła do nas Maria Ludwika. Częściej wszakże, pozbawieni opieki, nie otrzymując nawet kubka wody, podawanego niekiedy w takich przypadkach na kiju, umierali po kątach, w atmosferze chaosu, trwogi i rozboju, jakby świat naprawdę pogrążył się w oparach Apokalipsy. Biły dzwony, stukały młotki, którymi zabijano drzwi i bramy, rozlegały się pijackie głosy straceńców wyznaczonych bądź ugodzonych do pilnowania porządku".
O znaczeniu i rozmiarach tragedii morowego powietrza niech zaświadczy fakt, iż w wiekach XIV -XVI w Polsce pojawiło się ono w następujących latach: 1301,1307-1310,1312,1315,1317,1319,1335,1343-1345, 1348-1350, 1359-1360, 1362, 1365, 1370-1372, 1382-1384, 1385, 1408, 1412-1413, 1419-1420, 1425-1427,
Karawaki pamiątkami
po tragicznych czasach
"morowego powietrza"
Andrzej Ruszkowski
1430,1432,1438,1440,1446,1451-1452,1455,1456, 1464-1467,1472-1473,1475,1480,1482-1484,1491, 1495-1497,1505-1510,1512-1516,1520, 1524-1525, 1528-1530,1535,1538,1540,1542-1544,1546-1549, 1551-1553, 1557, 1562-1566, 1568, 1570-1573, 1575, 1578, 1580, 1585-1593, 1598-1600 (wg Z. Glogera za J. Szczypką, Kalendarz polski, s. 208).
Oczywiście klęski morowego powietrza nie oszczędzały także Ziemi Sieradzkiej. Ksiądz Walery Pogorzelski w znanej pracy poświęconej Sieradzowi, w rozdziale XII, pt. "Klęska morowego powietrza" pisze: ,'pierwsze wiadomości o tym strasznym gościu w Sieradzu mamy dopiero z 1542 r., później 1555 i 1557 roku. Najsrożej jednak zapisał się rok 1581, gdzie mnóstwo ludzi od zarazy ttyginęlo. Nadomiar złego tegoż czasu nawiedziły miasto dwa ciężkie pożary. Miasto się ttyludniło prawie zupełnie, dopiero napływ ludności z okolicznych wiosek zaradził zupełnemu upadkowi. W 1604 r. uderzyła dżuma dwa lata trwająca. Księgi miejskie ttywieziono do Męki, gdzie wszystkie urzędowe czynności załatwiono. Starosta Bykawski ttydal surowe zarządzenie niszczenia pod karą śmierci wszelkiej odzieży i pościeli po zmarłych. Wtedy to skazano na gardło 10 osób za zabieranie zakażonej odzieży. Starosta, sąd grodzki, burmistrz, wójt i rada miejska wspólnie zadeklarowała tak ostry wyrok. W latach 1624, 1630, 1633 znowu akta par. notują dżumę, ale niezbyt śmiertelną. Za to, w 1654 r. grasowała tak silnie, że około 2000 ludzi zabiła. Również straszna zaraza uderzyła w 1704 r. i nęka Sieradz
Karawaka według A. Briic1mer i K Estreicher, Encyklopedia staropolska, Warszawa 1937, s. 543
---_____________ na sieradzkichsz/akach --------------------- 11
.. Stary 1azyż przydrożny w rodzaju zwanym karawaką, odrysowany r. 1865 koło m. Trzcianego na Podlasiu pr.zez Z. G." Źródło: Z. Gloger, Encyklopedia staropolska, Warszawa 1972
Tablica epitafijna dr. Oktawiana Rybickiego zmarłego na cholerę w 1852 r. znajdująca się w sieradzkiej farze Fot. A. Ruszkowski
przez trzy lata. Jakiego spustoszenia dokonała, świadczą w par. notaty: "Przez ten czas nikt nie był chowany na poświęcanem miejscu, tylko tam, gdzie przestał żyć". "Regestr umarłych obywateli Ichmościów ubogiego miasta Sieradza, których Pan Bóg pozbierał w gniewie Jego Boskim ". Rejestr ten podaje z imienia i nazwiska długi szereg osób, wtem 89 z dopiskiem "z całym domem ". I dalej: " ... domy popalone, porozbierane niektóre i pustkami stoją. Z ról 75 do miasta należących pustkami i odłogiem leżały 48 od kilku lat'. Księgi mirgscowe na ten czas wywieziono do Polkowa, później do Monic. Po tych klęskach Sieradz spadł na 351 ludzi wraz z obu Zapustami, a na Zapustach było 50 osób,jak notuje burmistrz Kazimierz Zlasikiewicz w 1721 r."1
Józef Kobierzycki, powołując się na relacje spisane po łacinie przez pisarza miejskiego miasta Sieradza Andrzeja Podgórskiego, twierdzi, że "naj-srożrgjednakw pamięci potomnych za
pisał się klęskowy rok 1581". Oto jak opisuje zachowanie sieradzan w roku tej klęski: ,,[ ... ] ci, którzy opuściwszy miasto, ucieczką ratowali życie i bezpieczeństwo, tak wielkie również nieszczęścia w polach i lasach na podobieństwo dzikich zwierząt czas przepędzając, znieśli, że niejeden z nich dotknięty zarazą z życiem się rozstawał, niektórzy zaś tysiącem burz jak największych, jako przez wichry, deszcze i głodem samym wyniszczeni, ducha wyzionęli i tamże niektórzy o boleści, jak gdyby byli bydłem pozbawionem rozumu niepogrzebani zostali, niektórzy ptakom i czworonogom mięsożernym byli karmną strawną; niektóry zaś przeniósłszy burze niebieskie i te przezwyciężywszy, gdy nie bez wielkich strat i wysiłków do nędznych chat wiejskich dotarli - przez wszystkich obecnych mieszkańców i ludzką społeczność (co całkiem naturze lud z-
kiej było przeciwne) jak gdyby bydłem chorem byli, na skutek rozkazu starszych i całej gromady zostali zatrzymani i niedopuszczeni. Tych, gdyby sam Ten, który jest źródłem miłosierdzia, bicz gniewu swego odjąwszy, uproszony prośbami wiernych mocą swoją, wraz z niewielu w mieście Sieradzu pozostałymi, nie wspomógł, pewnym jest, że z pomiędzy tysięcy ledwie jednego ujrzelibyśmy przy życiu [ ... ]"2
Pamiątką po ostatniej w Sieradzu epidemii morowego powietrza (cholery) z 1852 r. jest pięknie wykonana tablica epitafijna z czarnego marmuru, umieszczona w przyziemiu wieży dzwonowej fary sieradzkiej. Widnieje na niej napis: "Oktawianowi Rybickiemu, doktorowi medycyny i chirurgii, który wskutek poświęcenia się gorliwej wysłudze współbraciom w czasie srogo grasującej cholery, dotknięty tą chorobą z żalem wszystkich zakończył życie d. 22 lipca 1852 r.
Wdzięczni współobywatele i przyjaciele oddając należną cześć cnocie i zasługom sławnego męża ten powszechną żałobą osłonięty grobowiec ku wiecznej pamięci zmarłego wznoszą".
Ze wszystkich chorób zakaźnych najwięcej ofiar pochłonęła ospa3. Groźna była również dŻllma4, która zwłaszcza w latach 1709-1711 spowodowała olbrzymie spustoszenie na terenie wsi i miast województwa sieradzkiego. Wśród najgroźniejszych chorób zakaźnych należy wymienić cholerę5 , dur brzuszny, dur plamisty, zimnicę czy nawet różne odmiany grypy6. Wszystkie te rodzaje chorób zakaźnych odnotowane zostały pod nazwą "zarazy".
Klęski głodu powodowały "zarazy bydlęce" czyli choroby pryszczycy lub księgosuszu, wyniszczające całe pogłowie bydła. Szczególnie dała się we znaki na terenie Polski środkowej zaraza bydła z lat 1709-1714 oraz około 1774 r.7
Dla ludzi tamtych czasów skuteczna walka z zarazą była niemożliwa. Mór traktowano jako dopust Boży, przeznaczenie, karę za grzechy ... Ci, których było na to stać, w przypadku pojawienia się ,,złego powietrza" opuszczali zagrożone miejsca i udawali się w okolice mało zamieszkałe, lesiste, gdzie spokojnie mogli przeczekać okres szerzenia się zarazy. Nie wszyscy tak jednak mogli uczynić ...
Wpadano też w nastrój dewocyjny i przy pomocy modłów starano się odwrócić klęskę. Szczególnym kultem cieszyli się św. Roch i św. Rozalia jako, jak wierzono, skuteczni patroni od zarazy. Świętych tych błagano zarówno o niedopuszczenie, jak i o zwalczenie morowego powietrza. W święto św. Rocha, 16 sierpnia, palono ognie, przez które zwierzęta musiały trzykrotnie przebiegać. Z tego ognia zabierano do chałupy węgielki, by w razie potrzeby służyć pomocą ... W moc św. Rozalii wierzono, bowiem w czasie panującej zarazy opuściła rodzinny pałac i schroniła się w skalnej grocie u stóp góry Pellegrino pod Palermo, gdzie wyryła napis: ,,Ja, Rozalia postanowiłam żyć w tej grocie dla miłości mego Pana, Jezusa Chrystusa". Chwytano się róźnych sposobów na odwrócenie zarazy. Sądzono na przykład, że dobrze było zawiesić nad drzwiami, umieścić w izbie albo wsadzić pod płot czaszkę końską. Oborywano także teren wsi, stawiając w ten sposób tamę zarazie ...
12 ----------------------- na sieradzkich szlakach --_______________ _
Od wieków wierzono w skuteczność zapobiegania wszelkim nieszczęściom przez krzyż z Chrystusem Ukrzyżowanym, zwany dawniej Bożą Męką. Aleksander Briickner w swej "Encyklopedii staropolskiej" (Warszawa 1937, s. 106) pisze: "Boża Męka, drewniany krzyż przydrożny z Ukrzyżowanym, stawiany jako wotum przez gminę lub jednostki na wybawienie od moru, na pamiątkę jubileuszu, żalu za stratą bliskich,jako wyraz skruchy, na grobie samobójcy [ ... ]"
W trwającej bezradności powtarzano różne brednie, jak na przykład tę, iż cholera przybiera postać kobiecą i jako taka wsiada chłopu na wóz, by przekraczać bezkarnie rzeki i granice wiosek. ..
Aby temu zaradzić, a i zyskać Boże błogosławieństwo, na granicach wsi i miasteczek, najczęściej na rozstajach dróg, stawiano - uchodzące za najskuteczniejsze - drewniane krzyże, zwane karawakami. Pisał o nich Zygmunt Gloger ("Encyklopedia staropolska", t. III, Warszawa 1972, s. 8): "Gdy w miasteczku hiszpańskim Caravaca zasłynął krzyż o dwóch poprzecznicach jako cudowny przeciwko morowemu powietrzu i stał się głośnym zwłaszcza w r. 1545 we Włoszech podczas zarazy morowej w mieście ówczesnego soboru Trydencie (uważany za skuteczny, kto się przed takimi modlił lub go nasil) - wówczas pielgrzymi zaczęli przynosić do Polski relikwiarzyki w kształcie małych krzyżyków tej samej formy i tak samo nazywanych. Pobożni w czasie morowego powietrza stawiali karawaki przy wsiach i miasteczkach, aby zaraza je omijała, i modlili się na książkach tak samo nazywanych [ ... ]".
Karawaki robione z sulma w postaci prostokątów, poznaczone na ramionach krzyża mniejszymi (na każdym po siedem) i literami - symbolami o cudownym znaczeniu, noszono powszechnie na piersiach. Sporządzano tez karawaki ze złota, srebra czy innych metali i noszono je w woreczkach zawieszonych na szyi, zaszywano w ubraniu. Od XVII w. metalowe karawaki z uszkiem spełniały rolę medalików.
Postawienie drewnianego krzyża było poważnym przedsięwzięciem, bowiem wiązało się z określonymi rytuałami: krzyż musiał być zrobiony z jednego drzewa, a ścięcie drzewa, wykonanie krzyża i jego ustawienie winno odbyć się w ciągu jednej nocy. Krzyże takie stawiano powszechnie nie tylko na skrajach osiedli, lecz także na cmentarzach zmarłych na zarazę oraz w miejscach związanych z funkcjonowaniem kanoników regularnych, którzy taki właśnie kształt krzyża umieszczali na swoich siedzibach jako znak zajmowania się przez nich zwalczaniem epidemii.8
Mimo upływu czasu i fatalnej "mody", powodującej zastępowanie krzyży drewnianych metalowymi, wykonanymi z rur hydraulicznych, oraz zwykłej ignorancji (niestety, nie tylko osób świeckich), w wyniku której myli się te krzyże z prawosławnymi, sporo takich pamiątek przeszłości przetrwało do czasów nam współczesnych.
Najstarsi mieszkańcy Sieradza pamiętają takie krzyże na Poświętnej Górce (rozwidlenie ulic J. Oksmskiego i Krakowskie Przedmieście). Krzyże te ścięli
Niemcy w dniu 20 kwietnia 1941 r., bowiem w taki sposób uważali za stosowne uczcić urodziny Hitlera. Obecnie znów stoją tu trzy krzyże, ale nie przypominają poprzednich. Krzyż w kształcie karawaki stał też na skraju wsi Męcka Wola, przy dawnym trakcie przez Wojsławice ku Szadkowi. Karawakę można podziwiać w Sieradzu w antepedium ołtarza w kościółku św. Ducha, jak również w antepedium ołtarza w kościele św. Klemensa w W ągłczewie. Oba te kościoły przez lata należały do kanoników regularnych.
Karawaki w postaci dużych krzyży przetrwały we wsi Ligota koło Witowa (przy bocznej trasie do Sieradza przez Chojne). W asyście dwóch "zwykłych" krzyży stoi do dziś karawaka w Lutomiersku (na rogatkach szadkowskich, tam, gdzie odchodzi droga do Pabianic), zachowała się także we wsi Salomony w gminie Brąszewice oraz (uszkodzony, z odpadniętymi ramionami) na dawnym cmentarzu cholerycznym na skraju wsi Ruszków w gminie Brzeźnio. W miejscu karawaki w Szadku (przy drodze do Zduńskiej Woli) stoją obecnie trzy krzyże, ale wykonane z metalu ...
Karawaki są świadectwem naszej kultury, tradycji, zwyczajów i jako takie zasługują na ocalenie.
Literatura: - Baranowski B., Życie codzienne małego miasteczka w XVII i XVIII w. Warszawa 1975 - Hertz L., Karawaki. "Spotkania z Zabytkami", nr 13/00 - Kobierzycki J., Przyczynki do dziejów Ziemi Sieradzkiej, Warszawa 1915 - Kopeć J., Karawaka. (W:) Encyklopedia katolicka. Lublin 2000, t. VII! s. 779 - Pogorzelski W, Sieradz. Włocławek 1927 - Ruszkowski A., Kapliczki i krzyże przydrożne Ziemi Sieradzkiej. "Na sieradzkich szlakach ", nr 2/1990, s. 6-14, 11 rysunków
Przypisy: lw. Pogorzelski, Sieradz-Włocławek 1927, s. 99-100 2 J. Kobierzycki, Przyczynki do dziejów Ziemi Sieradzkiej, Warszawa 1915 r., str. 12 30spa była znana ludzkości od najdawniejszych czasów, o czym świadczą blizny na mumiach egipskich. Dziesiątkowała całe kraje i kontynenty. Powszechny obowiązek szczepień przeciwko ospie wprowadzono w Polsce w 1919 r. 4Na dżumę chorowały głównie szczury, z których zarazki przenosiły na człowieka pchły. Do czasów wprowadzenia antybiotyków dżuma była śmiertelna nieomal w 100 % już w 3-5 dniu choroby. 5Cholera jest wywoływana przez przecinkowca, którego wykrył w 1883 r. Robert Koch. Bez pomocy lekarza śmierć następowała zazwyczaj w ciągu pierwszej doby. W Europie cholera pojawiła się po raz pierwszy w 1817 r. w Hamburgu. Szczepienia ochronne stosuje się od 1895 r. 6pod koniec I wojny światowej, na której frontach zginęło niemal dziesięć milionów ludzi, wybuchła epidemia grypy, która pochłonęła cztery razy więcej (!) ofiar. Nazywano ją hiszpanką, gdyż zaraził się nią hiszpański król, ale również - flam anką (przez żołnierzy alianckich) oraz Blitzkatarrh przez Niemców. 7Vide: Baranowski B., Życie codzienne małego miasteczka w XVIII i XVIII w., Warszawa 1975 r., s. 246 8Według Z. Glogera (Encyklopedia staropolska, t. II, hasło: Kanonicy regularni), w Sieradzu w 1417 r. zostali osadzeni kanonicy regularni o formule "Stróżów grobu jerozolimskiego", zwani inaczej "Bożogrobcami" lub "Miechowitami", bowiem w Miechowie w r. 1162 założyli pierwszy w Polsce klasztor. W Sieradzu przebywali do 1850 r.
__________________ na sieradzkich szlakach 13
14
Ratusz w Warcie i jego fotografie
Barbara Cichecka
Ratusz to jedna z najważniejszych budowli w mieście, tak było już od wieków średnich. Z reguły usytuowana przy lub pośrodku głównego placu, wzorem włoskich miast, zawsze starała się wyróżniać okazałością spośród innych budynków.
Stare i bogate miasta mają zwykle ratusze, do których również idealnie pasują te określenia. Niestety, Warta, mimo że odpowiada powyższym kryteriom, takiej miejskiej budowli nie posiada Gak zresztą wiele innych miast). Obecna siedziba Urzędu Gminy
i Miasta, zajmująca część południowej pierzei rynku, powstała w latach czterdziestych XIX wieku na działce, która około 1812 r. została zakupiona na potrzebymiasta. Wcześniej znajdowały się tam wąskie budynki, usytuowane szczytem do głównego placu. W chwili obecnej brak danych, gdzie mógł stać wówczas najważniejszy dla miasta urząd. Gdziekolwiek był, musiał być najprawdopodobniej drewniany lub też nie odpowiadający potrzebom i coraz większym wymogom biurokratycznym.
Mimo że brak dokumentacji ikonograficznej z tego okresu, a pierwsze posiadane w zbiorach Muzeum Miasta i Rzeki Warty zdjęcie ratusza pochodzi z 1919 r., czyli 60 lat po jego wybudowaniu, możemy być pewni, że wyglądał tak samo jak na tej fotografii. Był to budynek jednopiętrowy, z niskim, krytym blachą dachem, charakterystycznym boniowaniem, arkadowym gankiem oraz niewysoką wieżyczką pośrodku. Na parterze znajdowały się pomieszczenia biurowe, na piętrze zaś służbowe mieszkanie burmistrza. Z chwilą odzyskania przez Polskę niepodległości część pomieszczeń na piętrze oddano do użytku szkolnego. Do 1936 r. mieściły się tam trzy klasy. Na parterze urządzono biura i pomieszczenia policji. Obsada etatowa była bardzo skromna: burmistrz, sekretarz, kasjer, księgowy i woźny.
Należy zwrócić uwagę, że przy wejściu głównym znajdowały się dwie tablice: jedna z 1917 r., poświęcona Tadeuszowi Kościuszce, wmurowana w ramach akcji wielce zasłużonego ks. Blizińskiego, oraz druga z lat 1937-1938, poświęcona Józefowi Piłsudskiemu, powstała z inicjatywy sporej grupy peowiaków z Warty. Niestety, do dziś dotrwała tylko tablica Kościuszki. Druga, poświęcona twórcy naszej państwowości, po 1945 r. została zdjęta i złożona w piwnicach budynku, a dalsze jej losy nie są znane.
Ostatnim przedwojennym burmistrzem miasta był Czesław Kubacki, związany z PPS. W 1939 r., w czasie niemieckich nalotów, zniszczona została cała północna pierzeja rynku oraz ratusz - spłonęła
wieżyczka, dach oraz drewniane elementy wnętrza. Później Niemcy zajęli budynek, wyremontowali go, ale niestety bez wieży, z którą sentymentalne wspomnienia wiązały młodych członków POW, gdyż tam właśnie przechowywali broń. Na wieżę prowadziły metalowe, kręcone schody, ale i te przepadły bez wieści w latach osiemdziesiątych.
Po wojnie budynek był remontowany i modernizowany w celu przystosowania do nowych potrzeb (trwa to nawet do chwili obecnej), między innymi dobudowano skrzydła boczne, które zdecydowanie powiększyły powierzchnię obiektu.
Ratusz to budowla, przy której odbywało się wiele uroczystości, toteż nieraz bywał fotografowany. Do zbiorów Muzeum trafiły ostatnio dwa interesujące zdjęcia: jedno z 1919 r., przedstawiające ratusz i fragment rynku, drugie z 1945 r., przedstawiające grupę ludzi na tle urzędu miasta. Fotografia z 1919 r., w formie pocztówki, trafiła do nas od pana Władysława Podsiadłego (znanego kolekcjonera z Sieradza), co ciekawe - jej autor, J. Bączyński, kapelmistrz Straży Ogniowej, uwiecznił na odwrocie swą korespondencję. Z fotografii tej wynika, że już wówczas urząd
---------------------- na sieradzkich szlakach -----------------
i zapewne inne obiekty w Warcie miały doprowadzoną energię elektryczną. Świadczą o tym niezbicie słupy, których istnienie w rozbudowanej formie stwierdzamy również na fotografii z lat dwudziestych.
Prawdopodobnie po II wojnie zlikwidowano studnię usytuowaną tuż przy ratuszu, która widoczna jest na obu zdjęciach. Nie ma też stylowego napisu na tympanonie "Magistrat m. Warty", z herbem pośrodku, ani ażurowej, kowalskiej roboty barierki okalającej balkon.
Druga fotografia, otrzymana od pana Tomasza
Młyn w Bolesławcu to obiekt malowniczo położony nad odgałęzieniami rzeki Pro sny, pozostałość dawnej świetności rzemiosła młynarskiego. Młyny, zarówno te z dawien dawna funkcjonujące, jak i nowo lokowane, od chwili ustanowienia w Bolesławcu starostwa niegrodowego zajmowały - obok rozbudowy folwarków - poczesne miejsce w staraniach na rzecz rozwoju posiadłości monarszych. W 140 l r. Władysław Jagiełło z rąk krnąbrnego księcia Władysława Opolczyka odzyskał miasto Bolesławiec i okoliczne dobra. Natychmiast na nowo powołanym starostwie osadził Marcina z Borowna - dziadka naszego kronikarza Jana Długosza.
Tereny nad Pro sną sprzyjały powstawaniu "fabryczek" przerabiających zboże. Nie bez znaczenia był fakt systematycznego gospodarczego rozwoju tych ziem. Tu krzyżowały się bowiem szlaki handlowe ze wschodu (z Litwy, Rusi, Podola, Mazowsza) na Śląsk i z południa (dawniejsza część szlaku bursztynowego) aż do Gdańska. Już w 1403 r. na jednej z rzecznych odnóg, zwanej "rowem", pracował młyn miejski, którego właścicielem, zgodnie z prawem niemieckim, był wójt (początkowo Bolesławiec wzorował swoje przywileje na Kaliszu, a od 1402 r. na Wieluniu). W 1500 r. wójt Albert zapisał żonie między innymi połowę dochodów z owego młyna.
W tym czasie, opodal siedziby starostwa - zamku z czasów Kazimierza Wielkiego - został wzniesiony browar, produkujący trunki na potrzeby mieszkańców i gości zamkowych. W samym mieście i w jego pobliżu ówcześni dzierżawcy królewscy zakładali folwarki, nastawione głównie na uprawę zbóż. Te przyczyny, no i oczywiście konieczność systematycznego zaopatrywania zamku w świeżą mąkę i wyroby piekarnicze, zadecydowały o wystawieniu własnego, zamkowego młyna. W 1569 r. miał on cztery koła podsiębierne, poruszające się w pozycji wertykalnej (ustawione pionowo), napędzane wigorem nurtu wody. Dwa z nich, tzw. mączne, służyły do przetwarzania ziarna na mąkę, trzecie - słodowe - do mielenia słodu czyli półproduktu niezbędnego przy produkcji piwa, wyrabianego we wspomnianym browarze (z biegiem czasu browar przeniesiony został naprzeciw młyna, na prawy brzeg jednego z bocznych cieków Prosny). Czwarte koło -stępowe, pracujące na rzecz szewców z Bolesławca, rozdrabniało korę dębową, używaną przy garbowaniu skór.
Balińskiego, wieloletniego członka Oddziału PTTK w Warcie, przedstawia pierwsze po II wojnie uroczystości Bożego Ciała. Budynek jest udekorowany drzewkami, obrazami, tkaninami, ale też flagarni narodowymi. Zgromadzona ludność zaopatrzona jest w sztandary i można rzec, że reprezentuje wszystkie "stany": dzieci, młodzież katolicką, pielęgniarki, strażaków, harcerzy, żołnierzy, rolników i mieszczan. Na pierwszym planie, na długiej ławie siedzi 13 mężczyzn w garniturach. Niestety, do dziś nikt z nich nie został rozpoznany.
MŁYN W BOLESŁAWCU
NAD PROSNĄ
Piotr Zawada
Ówczesny młynarz musiał znać się nie tylko na technologii przemiału zboża. Ciesiołka także nie była mu obca. Przecież cały budynek oraz większość narzędzi i urządzeń wykonana była z drewna. Począwszy od pogródków, regulujących dopływ wody na koło napędowe, przez różnego rodzaju koła zębate, skrzynie na mąkę, aż po stepy wraz z bijakami i dwa drewniane mosty dojazdowe - wszystko wymagało ciągłej konserwacji. Jedyny nie drewniany, ale konieczny element młyna to kamienie młyńskie (na każde koło mączne i słodowe przypadała para kamieni: górny - biegun, dolny -leżak). Umiejętności stolarsko-ciesielskie młynarza wykorzystywał również starosta, nakazując mu z "siekierą chodzić do zamku".
Dzierżawca młyna posiadał jeszcze jedną umiejętność, zwaną grabarką - wystawianie urządzeń ziemno-wodnych, jakże nieodzownych przy prawidłowym zabezpieczeniu i funkcjonowaniu obiektu. Wszelkich kanałów, dopływów, grobli i jazów należało nieustannie doglądać. Młyn zamkowy samo ujęcie wody zawdzięczał przekopaniu kanału, prowadzącego od głównego nurtu rzeki do tzw. stawu i dalej do ponownego połączenia z rzeką. O tym, że profesjonalizm wykonania tych prac był bardzo ważny, niech świadczy los młyna miejskiego, który w XVI stuleciu został całkowicie zniszczony przez wezbraną wodę.
na sieradzkich szlakach ---------------------- 15
Młyn w Bolesławcu Fot. P. Zawada
Godne uwagi są i inne, dodatkowe zajęcia młynarza, często zależne od wykonywanej profesji. Czyż bowiem przy przerobie zboża nie ma "odpadów"? A przecież i klienci często płacili tzw. miarą, czyli w zamian za przemiał oddawali część ziarna. Łatwo wówczas o małe gospodarstwo rolne nastawione na chów zwierząt. Istnieją zresztą zapiski świadczące o pobudowaniu w pobliżu młyna stodoły i chlewów. Starosta również i tę działalność młynarza brał pod uwagę, nakładając na niego co roku obowiązek karmienia sześciu wieprzy (po dwa na każde koło - od XVI wieku w bolesławieckim młynie pozostały tylko trzy koła).
W swej długiej historii młyn bywał świadkiem doniosłych wydarzeń. W 1709 r. gościł króla Polski Stanisława Leszczyńskiego, który właśnie tutaj dowiedział się o klęsce pod Połtawą swoich popleczników Szwedów.
Pierwsza połowa wieku XVIII okazała się niepomyślna nie tylko dla Bolesławca (zaraza, liczne przemarsze wojsk i pożary), ale również dla młyna, który chylił się ku upadkowi. Dopiero kiedy kontraktowym dzierżawcą został Tomasz Sodomski, nastąpiła pomyślna odmiana. Generalny remont przywrócił młynowi dawną świetność. Lustrator odnotował (w 1782 r. i 1789 r.), że dach jest kryty gontami, młynica, główne pomieszczenie produkcyjne w młynie, ma zamykanie z desek sosnowych, nabijanych głowaczami, a wewnątrz znajduje się podłoga z tarcic, brak jednak powały. W pobliżu młyna stoi chałupa, kryta słomą, gdzie mieszka dzierżawca. Opodal - nowa stodoła i chlewy. Arendarz wystarał się też o pozwolenie na założenie sadu w pobliżu zamku.
Po drugim zaborze i wkroczeniu wojsk pruskich młyn został upaństwowiony. Funkcję młynarza pełnił
Krystian Rodzay. W 1806 r. od burmistrza Bolesławca uzyskał pozwolenie na zajęcie pobliskiego placu miejskiego. Fakt ten był istotny z punktu widzenia interesów mieszkańców miasteczka. W umowie wyraźnie zaznaczono szczególne zobowiązania nabywcy: ponieważ prywatna posesja uniemożliwi czerpanie wody potrzebnej do produkcji w browarze, jej nowy właściciel zobowiązuje się do wystawienia specjalnych rynien dostarczających wodę. Tego warunku Krystian, a później jego następca Daniel Rodzay, nigdy nie
wypełnił. Burmistrz próbował polubownie rozwiązać konflikt, lecz choć obydwie strony wyraziły zgodę na gratyfIkację pieniężną (roczny podatek do kasy miejskiej), nie uchroniło to jednak browaru przed upadkiem. 7 września 1830 r. młyn przeszedł w ręce prywatne. Nabywca - Ludwik Kanus podpisał niezbędne porozumienie z Komisją Rządową w Kaliszu i zapłacił ponad 3 tys. złotych polskich.
Od 1815 r. przez kolejne 100 lat młyn znajdował się niemal na samej linii rozgraniczającej dwa zabory: Prusy i Rosję Gednakjeszcze po stronie carskiej). Tutaj żołnierze - strażnicy rosyjscy chronili się przed niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi, a z bezczynności wycinali na belkach młyńskich daty i nazwy swoich pułków.
W okresie walk o niepodległą Polskę, a szczególnie w czasie powstań śląskich, młyn w Bolesławcu odegrał niezbyt chlubną rolę. Wśród mieszkańców do dzisiaj żywe są wspomnienia o działalności niemieckiego młynarza, przekazującego swym pobratymcom zza granicy wieści o ruchach oddziałów powstańczych. Czynił to za pomocą sygnałów świetlnych, nadawanych z pomieszczeń na piętrze młyna.
W 1936 r. kolejny właściciel - Niemiec Weiss -zmienił ciąg technologiczny: z Wrocławia sprowadził i zamontował turbiny. Podczas wojny współpracował z hitlerowcami. Jedna z jego córek uważała się jednak za Polkę. Poniosła za to najwyższą ofIarę.
Po drugiej wojnie światowej młyn ponownie pełnił swoją pierwotną funkcję - mielił zboże. Dopiero pod koniec lat sześćdziesiątych został wyłączony z użytkowania i poddany konserwacji. Planowano umieszczenie w nim Oddziału Młynarstwa Muzeum Techniki w Warszawie, ostatecznie jednak ulokowano hotel i restaurację. Dziś obiekt jest własnością prywatną. Nadal przyjmuje gości, którzy mogą tu zjeść i zanocować, a przy okazji obejrzeć ten unikatowy zabytek budownictwa młynarskiego. O jego niezapomnianym uroku stanowi także otoczenie: pobliska, górująca nad całym terenem baszta przypomina o istniejącym tu niegdyś, średniowiecznym zamku, a wokół kępy drzew, zagajniki, łąki i woda, woda, woda ...
Literatura: 1. Archiwum Akt Dawnych w Warszawie
- Archiwum Skarbu Koronnego, oddział L VI, pod rokiem 1569,1580,1615
- Archiwum Skarbu Koronnego, oddział XL VI, sygn. 103d, 106,112
- Vieluńskie Grodzkie Oblata, sygn. 38a - Komisja Rządowa Przychodów i Skarbu, sygn. 3305
2. Lustracja województw wielkopolskich ilagawskich 1564-1565, cz. 1, wyd. A. Tomczak, Cz. Ohlyzko-Włodarska, J. Włodarczyk, Bydgoszcz 1961 3. Lustracja województw wielkopolskich1628-1632, cz. 2, wyd. Z. Guldon, Wrocław 1969 4. Katalog zabytków budownictwa przemysłowego w Polsce, t. IV. Powiat Wieluń i Wieruszów, woj. łódzkie, WrocławWarszawa - Kraków 1969 5. Poklewski T., Dzieje Bolesławca nad Prosną. Kalisz 1979 6. Zamki środkowopolskie. Cz. 2: Bolesławiec nad Prosną. Red. T. Poklewski. Wrocław - Warszawa - Kraków - Gdańsk - Łódź 1982
16 ----------------------lIa sieradzkich szlakach --______________ _
1
j
I I
.1
Zima to dla rolników okres odpoczynku od prac polowych, niewiele się wtedy dzieje w gospodarstwie. Kilkadziesiąt lat temu o tej porze roku w chłopskich chałupach warczały kołowrotki, stukały warsztaty tkackie - młodzi i starzy obrabiali len. Len ubierał i żywił, skręcano z niego powrósła, szyto worki, paździerzami obtykano dom.
Róża, niewielka wieś, leżąca wśród lasów w południowo-wschodniej części gminy Dobroń, była w 1881 roku kolonią liczącą 26 dymów i 206 włościan. Pierwsza wojna światowa obeszła się z nią dość łagodnie, choć pozostał po niej w pobliskim lesie cmentarz z pogrzebanymi kilkudziesięcioma żołnierzami. Oddalona o kilkanaście kilometrów od większych miejscowości (Pabianice, Łask) Róża w latach trzydziestych XX wieku żyła swoim spokojnym życiem. Niezbyt urodzajna ziemia dawała mizerne utrzymanie. Nie było pieniędzy na drogie wyroby przemysłowe, jak np. odzież, radzono więc sobie samemu. Prawie w każdym z niemal pięćdziesięciu gospodarstw uprawiano len, co drugi dom miał kołowrotek, a w całej wsi było 10-15 warsztatów tkackich.
Z materiału utkanego z lnu szyto portki, koszule, prześcieradła. Grubsza tkanina używana była na płachty do siania i worki. Wyciskany z siemienia olej stanowił okrasę dań postnych, służył jako smar np. do kołowrotków. Te i wiele innych zastosowań. czyniły len jedną z najbardziej użytecznych roślin na wsi. Cykl jej uprawy rozpoczynał się wiosną, na przełomie lata i jesieni len był wyrywany, potem - aż do wiosny -obrabiany. W Róży szanujący się gospodarze kończyli obróbkę lnu zimą, ci biedniejsi, zmuszeni na przykład do pożyczania warsztatu tkackiego, musieli to robić nawet latem. Obróbkę zaczynano w październiku od łamania słomy, potem było czesanie, z którego uzyskiwano len pacześny (dłuższe i cieńsze łodygi) i zgrzebny (gorszy gatunek). Po czesaniu zostawały pakuły, te kilkuletni chłopcy podrzucali do góry i pod·· palali - nazywali to puszczaniem suchego Michała. Nasączone olejem pakuły paliły się żywym płomieniem, za co urwisów surowo karano, gdyż we wsi były chałupy kryte strzechą.
Zwinięte włókno odkładano na strych, by nabrało wilgoci. W listopadzie, gdy nie wychodzono już w pole, kobiety wyciągały kołowrotki i zaczynało się przędzenie. Taka żmudna i długa praca na siedząco wymagała nagrody. Kiedy przędza była zwinięta i zostało tylko tkanie, w Róży zarządzano przerwę w pracy na zabawę. Na wschód od Łodzi nazywano ją kądziele, na południu kądzielok, a tu były pakulnice. Pakulnice aranżowały dziewczęta, czasem z chłopcami, uciekając się do pomocy starszych. Młodzi prosili rodziców o wypożyczenie na ten czas obszernej chałupy (często tam, gdzie odbywało się przędzenie), aby jak najwięcej osób na raz mogło tańczyć. Do tańców potrzebni byli muzykanci. Nie było takiego kłopotu z graniem, jak z instrumentami. Te były drogie, a i daleko należało po nie jeździć. Na przykład trąbki sprowadzano nawet z Wiednia ( tam też zaopatrzyła się w instrumenty powstała na początku XX wieku orkiestra z pobliskiego Dobronia). Skrzypce, za wyjątkiem
PAKULNICE
Janusz Ziarnik
subtelnych, metalowych części i strun, wykonywano w podręcznych warsztatach. Surowcem była rosnąca w okolicznych lasach sosna oraz końskie (najczęściej czarne) włosie na smyczki. Skrzypek i bębnista stanowili też najczęściej skład przygrywającej kapeli. Bębnista miał z boku bębna stalowy trójkąt nazywany dziś trianglem.
W Róży zapraszano muzykantów z Mogilna, ale nie każdy chciał grać, bo młodzież niewiele płaciła. Bywało, że oferowano grajkom tylko poczęstunek (np. olej z cebulą i chleb), dodać trzeba, poczęstunekjedyny na zabawie, gdyż nie mieli go tańczący. Litr nafty potrzebnej do oświetlenia izby kosztował 19 groszy, na co składali się uczestnicy zabawy. Zabawę zwoływano na niedzielny wieczór. Tańczono polkę, mazurka i kujawiaka, a że izba była zbyt mała dla zwykle większej ilości chętnych, tańce odbywały się na zmianę. Jedni odpoczywali na dworze, inni w sieni, a niektórzy tylko się przyglądali. Pomimo licznych w tym wieku powodów do kłótni, zabawa przebiegała w spokoju, co można przypisać uczestniczeniu w niej osób z tej samej miejscowości. Przychodzili na pakulnice również mieszkańcy Dąbrowy, Pawlikowic i Mogilna, mimo to bójki zdarzały się rzadko, zresztą - nad całością czuwali rodzice. Zabawa trwała do dziesiątej,jedenastej wieczór, rzadko dłużej, rano trzeba było przecież wstać, nakarmić krowy, świnie.
Czasem jednej zimy organizowano dwie pakulnice, ale tylko do Popielca, kiedy następował koniec karnawału. Tak było w latach trzydziestych XX wieku, do drugiej wojny światowej. W czasie jej trwania Niemcy zabronili urządzania zabaw. Po wojnie, kiedy ruszył przemysł włókienniczy, len ustąpił bawełnie, a potem włóknom sztucznym. Zaprzestano siewu lnu i jego obróbki, zniknęły zwyczaje z nią związane. W Róży pozostało kilka warsztatów tkackich, wykorzystywały je z powodzeniem jeszcze w latach osiemdziesiątych pracujące dla "Cepelii" twórczynie ludowe, z panią Dobroszek na czele.
Większość zawartych w artykule informacji pochodzi od mieszkającego w opisywanym czasie w Róży pana Franciszka Antoniaka.
----------------- na sieradzkich szlakach ---------------.------- 17
18
Archeologia w "Na sieradzkich szlakach//
(materiały bibliograficzne)
Marek Urbański
Jak powszechnie wiadomo, kwartalnik "Na sieradzkich szlakach" ukazał się dzięki uporowi i zaangażowaniu Andrzeja Ruszkowskiego. On to także, po dyskusjach z kolegami redakcyjnymi, wypracował model i założenia pisma. U podstaw tego modelu legło kompleksowe opisywanie regionu, toteż od samego początku znajdowało się tu miejsce dla archeologii. Do grona autorów i redaktorów zaproszono piszącego te słowa, powierzając mu nadzór nad tym działem.
Pierwszy tekst "archeologiczny" pojawił się już w drugim numerze pisma i dotyczył grodziska stożkowatego w Witowie. Następny rok, w którym wydano trzy numery "Na sieradzkich szlakach", przyniósł już 4 materiały. W ciągu piętnastu lat istnienia czasopisma udało się opublikować 54 artykuły archeologiczne (patrz bibliografia): nie było roku bez archeologii, choć ilość wahała się od l w 1990 do 6 w 1994 roku. Z założenia artykuły te miały w przystępny i krótki, lecz fachowy sposób opisywać zabytki i problematykę miejscowej archeologii, nie obciążając czytelnika nadmiarem tzw. "aparatu naukowego". Z czasem udało się jednak przekonać Redakcję, że przypisy i bibliografia w istotny sposób pomagają korzystającym z czasopisma. Na ilustracje zawsze była zgoda, a nawet wymagano ich od autorów, lecz ich ilość i jakość zależała początkowo od poziomu poligrafii, ilości i jakości papieru, a w zasadzie, jak całe czasopismo, od finansów.
Archeologię na łamach "Na sieradzkich szlakach" uprawiało lub też wspominało w swoich artykułach o zabytkach archeologicznych 14 osób, z tej liczby wielu w sposób przyczynkarski. Trzech autorów opublikowało gros - ponad 70% - artykułów: M. Urbański - 17, T. J. Horbacz - 11 i B. Abramek - 10, reszta autorów zamieściła przeważnie dwa lub jeden tekst.
W przyjmowaniu materiałów archeologicznych Redakcja nie kierowała się zasadą publikowania oryginalnych badań autorów - prosiła ich o popularyzowanie archeologii regionalnej na podstawie osiągnięć innych, dawniejszych badaczy. Na uwagę zasługują
tu przedruki i opracowania z dawnej literatmy, w tym chyba najciekawsze opracowania materiałów Edmunda Stawiskiego z PodłęŻYc. Z czasem jednak zaczęły się pojawiać interesujące materiały "premierowe" o naj nowszych badaniach terenowych (np. B. Abramka, M. Ignasiaka i T. J. Horbacza) czy problemowe (np. T. J. Horbacza o badaniach nad dawnym Sieradzem lub M. Urbańskiego o historii badań archeologicznych).
Od czasu do czasu autorzy naszego kwartalnika chwytali pióro, by napisać recenzje, w tym także książek archeologicznych. Ponieważ współczesna archeologia porusza się na pograniczu kilku dziedzin, jest to widoczne także na łamach "Na sieradzkich szl!!b!ch": do takich artykułów można zaliczyć szereg materiałów o badaniach archeologiczno-architektonicznych (np. P. Kurowicza o tzw. "kamienicy pojagiellońskiej") lub archeologicznonumizmatycznych (np. materiały M. Ignasiaka i M. Urbańskiego o denarach rzymskich). Na pograniczu archeologii i historii stoi między innymi obszerny artykuł naszego szefa Andrzeja Ruszkowski ego o rozwoju terytorialnym Sieradza.
W sumie należy podkreślić rosnący poziom treści i formy artykułów archeologicznych, wiążący się ze stałym podnoszeniem się poziomu merytorycznego i graficznego całego pisemka, odpowiedzialnością autorów i redaktorów za materiały, pochodzące coraz częściej z oryginalnych badań.
Bibliografia (w układzie chronologicznym) 1986 1. Marek Urbański, Grodzisko stożkowate w Witowie, nr 1/2, s. 11. 1987 2. Marek Urbański [rec.], L. Kajzer, J. Augustyniak, W stęp do studiów nad świeckim budownictwem obronnym Sieradzkiego w XIII - XVII/XVIII w., Łódź 1986, ss. 347, nr 1/5, s. 12 - 13. 3. Barbara Głowacka-Fronckiewicz, Założenia obronne w Golicach, nr 1/5, s. 13 - 14. 4. Barbara Głowacka-Fronckiewicz, Pozostałości dworu na kopcu w Malanowie, nr 2/6, s. 14 - 15. 5. Marek Urbański, Badania i odkrycia archeologiczne w Sieradzkiem przed 1945 r., nr 317, s. 16 - 19. 1988 6. Marek Urbański, Wykopaliska archeologiczne w Poddębicach, nr 1/9, s. 19. 7. Marek Urbański, Wczesnośredniowieczne grodzisko w Okopach, nr 2/10, s. 18 - 19. 8. Bogusław Abramek, Fortyfikacje obronne miasta Wielunia, nr 3/11, s. 7 - 9. 1989 9. Marek Urbański, Grodzisko pierścieniowate w Mnichowie, nr 1/13, s. 21 - 22 (zdjęcie na s. ID okładki). 10. Włodzimierz Marszałek, Zakątki ziemi sieradzkiej w opisach z początków XIX w., nr 1/13, s. 22 - 23 (zdjęcie grodziska w Gzikowie na str. IV okładki).
11. Marek Makarczuk, Dwór "na kopcu" w Widawie, nr 4/16, s. 23 - 25.
--------------------- na sieradzkich szlakach ----------------
1990 12. Tadeusz Mączyński, Grodzisko Pobogów Koniecpolskich, nr 2/18, s. 17 (zdjęcie na str. III okładki). 1991 13. Bogusław Abramek, Pradziejowa przeszłość Załęczańskiego Parku Krajobrazowego, nr 1/21, s. 24 - 26 (zdjęcia na str. II okładki). 14. Bogusław Abramek, Magia żelaza, nr 2/22, s. 14 - 15 (zdjęcia na str. IV okładki). 15. Marek Urbański, Wykopaliska w Tubądzinie, nr 2/24, s. 7 - 8, 16. Bogusław Abramek, Diabelski gród, nr 3/23, s. 14 - 16 (zdjęcia na str. II okładki). 17. Ryszard Tyszler [rec.], Bogusław Abramek, Cmentarzysko ciałopalne w Konopnicy. I wiek p.n.e. V w. n.e., Wieluń 1991, s. 42, 3 ryciny, 16 tablic, nr 3/23, s. 22. 1992 18. Bogusław Abramek, Scytowie nad Prosną, nr 1/25, s. 18 - 19. 19. Piotr Kurowicz, Sieradzka rotunda grodowa, nr 1/25, s. 19 - 20 (zdjęcia na str. IV okładki). 20. Maria Jażdżewska, Pradziejowy kompleks osadniczy na stanowisku 2 w Siemiechowie nad Wartą, nr 2/26, s. 12 - 17 (zdjęcia na str. II okładki). 21. Marek Jędras (oprac.), Łask przed przyjęciem wiary chrześcijańskiej, nr 2/26, s. 18 - 20. 22. Marek Urbański, Badania archeologiczne na terenie klasztoru podominikaIlskiego w Sieradzu, nr 3/27, s. 16 - 17. 1993 23. Bogusław Aramek, Misy romańskie z Wieluńskiego, nr 1/29, s. 11. 24. Andrzej Ruszkowski (oprac.), Notatki archeologiczne. Wiadomości Archeologiczne 1882, s. 151-166. Edmund Stawiski, nr 1/29, s. 12 - 16. 25. Tadeusz 1. Horbacz, O archeologicznej wycieczce sprzed lat i kilku kopcach sieradzkich, nr 2/30, s. 14 - 16. 26. Marek Urbański, Nauczyciele a ochrona zabytków archeologicznych przed II wojną światową, nr 4/32, s. 10 - 12. 1994 27. Bogusław Abramek, Pradziejowe grodziska między górną Pro sną a Wartą, nr 1/33, s. 15 - 17. 28. Tadeusz 1. Horbacz (oprac.), Kazimierza Stronczyńskiego opisanie skarbu monet z Golic, nr 1/33, s. 21 - 23. 29. Marek Urbański [rec.], Między Północą a Południem. Sieradzkie i Wieluńskie w późnym średniowieczu i czasach nowożytnych. Materiały z sesji naukowej w Kościerzynie koło Sieradza (4 - 6 grudnia 1991 r.), wyd. Państwowa Służba Ochrony Zabytków Oddział Wojewódzki w Sieradzu, Sieradz 1993, ss. 358, nr 1/33, s. 30 - 31. 30. Tadeusz 1. Horbacz, ,,A ja jestem kontent z mego Działoszyna", nr 2/34, s. 13 - 15. 31. Bogusław Abramek, Pradziejowa przeszłość Działoszyna i okolic, nr 2/34, s. 17. 32. Kazimierz Stołyhwo, W sprawie ochrony zabytków archeologicznych i antropologicznych (przedruk z "Ziemi", nr 9, 1911), nr 3/35, s. 13.
1995 33. Tadeusz 1. Horbacz. Prace archeologiczne na terenie woj. sieradzkiego po podziale administracyjnym kraju w roku 1975, nr 1-2/37-38, s. 21 - 24. 1996 34. Andrzej Ruszkowski, Rozwój terytorialny Sieradza na przestrzeni dziejów, nr 2/42, s. 11 - 19. 35. Piotr Kurowicz, Czy w Muzeum w Sieradzu znajduje się w "kamienicy pojagiellońskiej"?, nr 2/42, s. 19 - 20. 36. Tadeusz 1. Horbacz, Archeologia o Sieradzu. Uwagi obserwatora, nr 2/42, s. 24 - 26. 37. Tadeusz J. Horbacz, Treści archeologiczno-historyczne pewnych form krajobrazowych w parkach podworskich woj. sieradzkiego, nr 3/43, s. 16 - 25. 38. Tadeusz 1. Horbacz, Lutomierskie zagadki "zmnkowe", nr 4/44, s. 15 - 18. 1997 39. Marek Urbański, Kurhany w Konopnicy, Przywozie i Krzętlach, nr 1/45, s. 10 - 12. 40. Marek Urbański, Nieco o archeologii w rejonie Łasku, nr 2/46, s. 28 - 31. 41. Marek Urbański, Stanowiska archeologiczne w okolicach Charłupi Małej, nr 3/47, s. 14 - 16. 42. Tadeusz 1. Horbacz, Tajemnica charłupskiego nasypu, nr 3/47, s. 17 - 18. 43. Tadeusz J. Horbacz (oprac.), Notatki archeologiczne Edmunda Stawiskiego z okolic Sieradza, nr 3/47, s. 27 - 32. 1998 44. Marek Urbański, Szkic o archeologii Sieradzkiego, nr 2/50, s. 20 - 23 (zdjęcia na str. II okładki). 45. Tadeusz J. Horbacz, Zanim powstał zbiornik ,,Jeziorsko", czyli o archeologach na placu wielkiej budowy, nr 3/51, s. 35 - 37. 46. Bogusław Abrmnek, Sezon archeologiczny 1998 wie1uńskiego muzeum, nr 4/52, s. 26 - 27. 47. Maciej P. Ignasiak, Inny rynek wieluński, nr 4/52, s. 28 - 30. 1999 48. Marek Urbański (oprac.), Ludwik Kowalczewski (z notatek Mieczysława Krawczyńskiego ), nr 1/53, s. 47. 49. Marek Urbański, Rzymski denar ze Szczawna, nr 3-4/55-56, s. 37. 2000 50. Elżbieta Bąbka-Horbacz, Tadeusz J. Horbacz, Mury miejskie Sieradza - mity i fakty, nr 1/57, s. 5 - 9. 51. Maciej Ignasiak, Monety rzymskie z osady kultury przeworskiej w Walkowie - Kumicy - Bębnowie koło Wielunia, nr 1/57, s. 11 - 13. 52. Bogusław Abramek, Stary nadwarciański szlak handlowy, nr 2/58, s. 20 - 21. 53. Marek Urbański, Archeologia w prasie sieradzko - wieluńskiej w latach 1918 - 1939, nr 2/58, s. 39 - 42. 54. Andrzej Ruszkowski (oprac.), Wacław Świątkowski, Nad Wartą w 1920 roku, nr 3/59, s. 30 - 36.
---------------- na sieradzkich szlakach 19
20
W 138 ROCZNICĘ PO\XfSTANA STYCZNIOWEGO
Mieczysław Krawczyński
oprac. Andrzej Ruszkowski
Publikujemy poniżej kolejne dwie opowieści z powstania 1863-1864 r. na Ziemi Sieradzkiej. Usłyszał je podczas swych wędrówek, a następnie zapisał i opublikował w "Biuletynie PTTK Okręgu Łódzkiego" w 1972 i 1973 r. nieżyjący już mieszkaniec Sieradza - Mieczysław Krawczyński.
,,Panna Olszowska Naczelnikiem wojskoli-}'m powstania styczniowego
w Sieradzu z ramienia Rządu Centralnego był Józef Oxiński, a naczelnikiem cywilnym, przysłanym z Warszali-}', był wikary przy farze sieradzkiej - ksiądz Jasiewicz. Po jego "spaleniu ", czyli ujawnieniu, że zajmuje to stanowisko,jUnkcję naczelnika objąłpotajemnie Antoni Olszowski - dziedzic majątku Niechmirów za Burzeninem. Organizował i wspomagał on powstanie w 1863 r. w powiecie sieradzkim słowem i czynem, a gdy brakło gorących serc i rąk do walki z carem, sam z bronią poszedł do lasu.
Miał on szesnastoletnią córkę, bardzo egzaltowanąpanienkę, gorącąpatriotkę. Tej jako wdowiec rozkazał zostać we dworze niechmirowskim, aby pilnowała gospodarstwa i nosiła żywność do lasu powstańcom. Wiedział, że bez zaplecza powstanie upadnie. Córka słuchała ojca zawsze, gdyż nad życie go miłowała i teraz też była posłuszna, chociaż chciała iść z ojcem.
Pewnego wczesnego poranka spacerowała wśród ozłoconych wczesnymi promieniami słońca drzew parku niechmirowskiego, nękana złymi przeczuciami. W pewnej chwili spostrzegła między drzewami skradającego się człowieka, który ją ujrzał, przypadł jej do nóg. Był bardzo zmęczony, ledwo trzymał się na nogach. Z zakamarków sponiewieranej odzieży wyciągnął kartkę papieru i podał pannie 01-szowskiej. Na kartce jeden ze współtowarzyszy jej ojca napisał, że Antoni Olszowski zginął bohaterską śmiercią w potyczce. Po przeczytaniu tej wiadomości tak się śmiercią ojca przejęła, że pękło jej serce i padła martwa.
Na cmentarzu w Stolcu pochowano ją w rodzinnym grobowcu. Pomnik na grobie przedstawia ją stojącą obok złamanego drzewa z kartką w ręku, na której można odczytać:
"Kochać Być kochaną
To mocno czuć Umrzeć młodo
Ludzie! Ludzie! Czy li-}' wiecie Że to szczęście Jest na świecie?
Mieczysław Krawczyński " Biuletyn PTTK Okręgu Łódzkiego, styczeń 1973
,,Epizod z 1863 roku w Sieradzkiem W powstaniu stycznioli-}'m niektórzy powstańcy li-}'
stępowali pod rozmaitymi, a często pod dwoma lub trzema nazwiskami i imionami, aby się li-}'kupić śmierci. Przypadek lub zdarzenie li-}'kazało, że ludzie poznawali dopiero na śledztwach andytoriatu polowego rosyjskiego - iż sądzony czy świadek był kimś innym niż tym za kogo się podawał. Przy sporządzaniu aktów zgonu powstańców dla dobra rodziny i pozostałych przy życiu najbliższych, po bitwie czy potyczce zainteresowani świadkowie czy też ksiądz sporządzający akt śmierci z zasady pisz~ że przewieziono zwłoki nieznanego człowieka.
Tak było z bohaterskim Bronisławem Rudzińskim, który popełnił samobójstwo w marcu 1863 roku na strychu dworu w Gruszczycach. Strzelał do kozaków, ostatnią kulę zostawił dla siebie. Ksiądz Florian Piskorski, proboszcz z Błaszek administrujący po bracie Tomaszu parafię gruszczycką - na pewno wiedział tak jak i dworscy ludzie, kto to był Bronisław Rudzki - powstaniec i były oficer armii carskiej. Ajednak to zataił, aby nie prześladowano członków rodziny i nie konfiskowano ziemi na rzecz carskich oficerów, udając, że chowają nieznanego osobnika.
Wiele tajnych i tajemniczych spraw związanych z powstaniem stycznioli-}'m pogrzebano wraz z zabitymi powstańcami. A to, co zostało spisane dla potomności (w gmachu Ministerstwa Wojny w Warszawie) - zbombardowały hitlerowskie bomby, zrzucone z niemieckich samolotów w 1939 r.
Z całego Pałacu Saskiego, gdzie mieściło się Ministerstwo Spraw Wojskoli-}'ch, poszły z dymem cenne archiwalia powstania styczniowego. Ostał się barbarzyństwu niemieckiemu tylko fragment sklepienia z grobem nieznanego żołnierza w Warszawie.
Została tylko tradycja i myśl o tych tragicznych chwilach narodu, zresztą w lasach, gdzie się Polacy bili z kozakami, nie dbano o biurokrację i zapiski.
Jakiś powstaniec sieradzki Kamieński pochodzący z Sieradza, pseudonim "Iskra ", miał popełnić jakiś zwierzęcy gwałt na szlachciance przewożącej tajne listy pod podwiązką dla rosyjskich oficerów. Brzydka sprawa szpiegowska się li-}'dała, i skazano nieszczęsną na powieszenie i li-}'rok li-}'konano. Zaś Kamieńskiego z Sieradza postawiono sądem powstańczym za gwałt popełniony na szlachciance dla przykładu i subordynacji innych żołnierzy powstańców - rozstrzelać.
/łyrok miał li-}'konać oddział Grabowskiego w lasach przy wsi Kluki pod Bełchatowem. Przed trzynastu laty przypadkowo zgadałem się z aptekarzem, magistrem
----------------------- na sieradzkich szlakach ------------------
Grabowskim pracującym w szpitalu powiatowym w Sieradzu. Jeden z jego stryjów - według tradycji rodzinnych podawanych z pokolenia na pokolenie, miał być tym porucznikiem dowodzącym oddziałem partyzanckim.
Wierzę w wiarygodność tych słów, ponieważ pan magister Grabowski już miał ósmy krzyżyk i dobrą pamięć o leśnych sprawach - gdyż tam przeważnie przebywali ukryci powstańcy. Opowiadał mi, że gdy ustawiono na polance pod drzewami Kamińskiego z Sieradza i zawiązano mu oczy - na rozkaz "Pal" nikt nie strzelił. Widać towarzysze niedoli powstańczej uznali, niesprawiedliwy był wyrok, czy za surowy - bądź może
Janusz Latosiński urodził się w 1902 r. w Turku, z ojca Franciszka i matki Hanny z Poców. Dzieciństwo i młodość spędził w Zduńskiej Woli, gdzie jego ojciec był sędzią w Sądzie Pokoju. Tutaj uczęszczał do prywatnej Czteroklasowej Szkoły Realnej, a następnie Ośmioklasowego Gimnazjum Filologicznego im. Henryka Sienkiewicza, które ukończył w 1921 r. W latach 1921-1926 studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Aplikował w Kaliszu, a następnie był sędzią Sądu Grodzkiego w Sieradzu. W 1937 r. przeniósł się do Łowicza, gdzie pełnił funkcję śledczego w Sądzie Okręgowym.
W 1920 r. 1. Latosiński, wówczas uczeń Gimnazjum Filologicznego w Zduńskiej Woli, wraz z kolegami ochotniczo wstąpił do wojska i walczył w szeregach Armii Ochotniczej. W 1939 r. brał udział w kampanii wrześniowej, a w latach okupacji hitlerowskiej działał w konspiracji. Po wojnie władze komunistyczne uniemożliwiły mu powrót do pracy w sądownictwie. Zamieszkał wówczas w Łodzi i przez szereg lat był nauczycielem szkół średnich. Zmarł w 1976 r. w Łodzi.
Wspomnienia J. Latosińskiego napisane zostały w latach sześćdziesiątych XX w., a udostępnione przez córkę autora, panią Ewę Latosińską. Sieradzki okres wspomnień to lata 1931-1937. Autor opisuje działalność sądu sieradzkiego i jego pracowników, charakteryzuje inne grupy zawodowe, między innymi lekarzy, kreśli sylwetki prominentnych mieszkańców miasta. Sporo uwagi poświęca różnego rodzaju organizacjom, działającym w mieście: politycznym, społecznym, zawodowym. Pisze także o muzeum w Sieradzu, księgarniach, przytacza ciekawe epizody z życia miasta ijego mieszkańców. Poniżej drukujemy fragment wspomnień poświęcony działalności różnych stowarzyszeń,
działających w Sieradzu w latach międzywojennych. ,,Było ich na terenie Sieradza bardzo wiele. To bynajmniej nie jakaś szczególna predyspozycja Sieradzan do zrzeszania się, podobnie było i w innych miastach. Ogólnie biorąc, lubiliśmy organizować różnego rodzaju i o różnych celach zespoły, ale niestety, często był to słomiany ogień i w wielu zrzeszeniach życie szybko gasło lub zaledwie tylko tliło się. Ale władze, zarządy, nawet gdy organizacja tylko wegetowała, trwały, co o tyle było korzystne, że ułatwiało stosunki wzajemne między ludźmi, upoważniając do wrodzonej nam ty tu-
sami brali współudział w gwałcie szlachcianki? Wówczas dla ratowania prestiżu dowodzący nimi porucznik Grabowski wyjął strzałkowy czy kapiszonowy pistolet i własnoręcznie zabił skazanego, tym samym wykonując wyrok wydany przez powstańczą władzę. Tylko drzewa szumiały i zapłakały jesiennym deszczem.
Józef Oxiński w swoich pamiętnikach - wspomnieniach podaje, że wykonawcą wyroku na "Iskrze" z Sieradza mial być Zygmunt Chmieleński, ale kto po przeszło JOO latach dojdzie prawdy?
Mieczysław Krawczyński " Biuletyn PTTK Okręgu Łódzkiego, styczeń 1972
Sieradzkie organizacje, stowarzyszenia, związki
- kartki z pamiętnika Janusza Latosińskiego
oprac. Andrzej Tomaszewicz
łomanii. Bez wielkiej omyłki, każdego znaczniejszego obywatela można było tytułować - "szanownym panem prezesem ".
Poniżej skreślam listę zrzeszeń sieradzkich, zaznaczając, że oczywiście nie jest ona pełna. Przy nazwie organizacji podaję, kto stał na jej czele w okresie mego urzędowania w Sieradzu. Są luki w tym względzie, bo nie wszyscy byli mi znani.
•
Katolickie Towarzystwo Dobroczynności - ks. prałat Walery Pogorzelski; Klub Obywatelski - mecenas Br. Chwaliński; Legion Młodych; Liga Morska i Kolonialna -pro}: Kodiaszewska; Macierz Szkolna; Obóz Zjednoczenia Narodowego (tzw. Ozon); Ochotnicza Straż Pożarna - burmistrz Mąkowski i naczelnik Pruski; Patronat (Towarzystwo Opieki nad Więźniami i ich Rodzinami) - J. Latosińsl,:i; Polski Czerwony Krzyż - dr Kazimierz Trybuchowski; Rodzina Urzędnicza; Sokół - dr med. Marek Zalewski; Straż Przednia (organizacja młodzieży szkolnej); Towarzystwo Prawidłowego Łowiectwa -K. Myszkawski; Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet - Wanda Eichblatowa; Związek Harcerstwa Polskiego; Związek Byłych Ochotników Wojska Polskiego
Pieczęć Polskiej Macierzy Szkolnej
- A. Kuczyński; Związek Nauczycielstwa Polskiego; Związek Legionistów - Eugeniusz Gałka; Związek Peowiaków
_________________ na sieradzkich szlakach _____________________ _ 21
II (członków Polskiej Organizacji Wojskowej '~4 w latach 1915-1918); Związek Rezerwistów -
l ~ _-.ł"':7! '/{ ~ nacz:lnik Kazimierz Śniegocki; Związek Strz~-'l ~ 'i1 \\ leckz - dyr. Stefan Stawarz Szczyrzyckz;
•. '::.~"t P;)! Zwią7ek o/fcerów R~e':"'Y - d: med. Tadeusz Sza-7 ~~ :<' •. mota; ZWlą7ek1nwalulów Wojennych RP - L. Ma-\~ rpt!A:.:;.:.:.;>c-~);;;;:' ,. łecki; Liga Obrony Powietrznej i Przeciwgazo-
, ',' " wej (LOPP) - reprezentowałją na terenie całe-.::.;;.... go powiatu porucznik Olczyk.
Pieczęć Związku Sokolstwa Polskiego
Pieczęć Towarzystwa Muzycznego "Lutnia" w Sieradzu
Poza Patronatem wchodziłem w skład zarządów następujących zrzeszeń: PCK, Związek Oficerów RezelW}', Ligi Morskiej i Kolonialnej oraz Klubu Obywatelskiego. Byiem członkiem LOPp, bo należenie do Ligi było niemal obowiązkowe. Członkowie organiza-
cji oczywiście byli zobowiązani do płacenia miesięcznych składek w granicach od 50 gr do l zł. "Najtańszy" był PCK, bo tu składka wynosiła tylko 25 gr.
Fakt, że należałem do zarządów 5 organizacji, może rodzić zdziwienie, że niby to ja taki wielki byłem społecznik, że być może miałem ambicje zajmowania wielu stanowisk, ą może kryły się w tym jakieś korzyści materialne? Faktycznie to było tak: na ogół ludzie nie kwapili się do pracy i odpowiedzialności za nale-żyte funkcjonowanie organizacji. Uważali, że
ich" trud" winien ograniczać się do płacenia składki. Prezesura to jeszcze temu czy owemu imponowała, ale pełnienie obowiązku sekretarza czy skarbnika to nie były stanowiska nęcące. A ogólnie, zgodnie z powszechnym zwyczajem, to uważano, że kto ma bardziej eksponowane stanowisko, to więcej winien sprawować społecznych godności. A szczególnie, gdy ktoś był młody, zdrowy, a gdy jeszcze pracę społeczną darzył sympatiCb no to już podawano mu na barki co się
TIablkowecv -ongie ród eieradzki
Sławomir Leitgeber
Od chwili, gdy szlachecka rodzina Jabłkowskich opuściła swoje strony - ziemie dawnego województwa sieradzkiego, co nastąpiło w XIX wieku, w dobie gwałtownych przemian ekonomicznych i powstań narodowych, które wiele rodzin szlacheckich wyrzuciło na bruk, minęło już tak wiele czasu, że warto od-
dało. Tak właśnie było i ze mną. Ponieważ wpływy ze składek członkowskich w nieznacznym tylko stopniu zasilały kasy stowarzyszeń, a cele ich rozległe, mam tu na myśli organizacje o charakterze społeczno-charytatywnym, by więc zwiększyć dochody urządzano różne imprezy, a więc np.: zbiórki uliczne od przechodniów, którym w zamian za datek pieniężny do puszki -przypinano kwiatek czy znaczek w formie papierowej etykietki urządzającej imprezę organizacji; zabawę publiczną w parku, loterie fantowe czy kiermasze, na które przedmioty, losowane czy rozprzedawane, otrzymywano z darów obywateli Sieradza, a czasem nawet i okolicy. Zakonnice Urszulanki - ofiarowywały jakieś robótki, laleczki w strojach regionalnych, a ziemianie czy zamożniejsi rolnicy - czasem jakąś żywiznę, np. kurę, gęś, a wyjątkowo nawet i prosiaczka. Przedstawienia teatralne, akademie, a w okresie karnawału bale czy wieczorki z tańcami. te ostatnie imprezy urządzano w sali budynku szumnie nazywanego "teatrem ". By uatrakcyjnić te imprezy, zabawę nazywano "wielką maskaradą karnawałową" lub zapraszano na "dancing-bridge ", zostawiając przybyłym do wyboru bądź stolik karciany, bądź też tańce, względnie jedno i drugie. Ponieważ urządzanie kaźdej imprezy wymagało dużo czasu no i chętnych, którzy gotowi byliby dać wkład swej pracy, a nadzieje na odpowiedni dochód raczej słabe, więc zdarzało się, że niektóre organizacje, ograniczały swe zachody imprezowe do wydrukowania zaproszeń i rozesłanie ich - urządzały" bal, który się nie odbędzie" - mając nadzieję, że zaproszeni, za zaszczyt, że organizacja łaskawie o nich pamięta - uiszczą na jej rzecz drobną kwotę, 1 czy 2 zł, wymienioną w tekście blankietu zaproszeniowego. W ten sposób, bez wszelkiego właściwie kłopotu, niewielka, ale zawsze kilkudziesięciozlotowa kwota, wpływała do kasy organizacji. "
kurzyć ich dzieje i losy. W międzyczasie przyprószył je nieubłagany pył zapomnienia. Wbrew potocznemu mniemaniu, niejedna z tych rodzin, które ongiś ubierały się w kontusze i kołpaki, a u pasa nosiły karabelę, żyje nadal wśród nas.
Jako pierwszego z rodu Jabłkowskich spotykamy na kartach ksiąg grodzkich sieradzkich w 1728 r. Wojciecha, syna Jana i jego żony, Krystyny ze Szczyperskich, obojga już w 1728 r. nieżyjących, jako właścicieli Smaszkowa i Kostrzewie, które w 1728 r. oddali w dzierżawę szlachcicowi z sąsiednich Kujaw, Jakubowi Jaxa-Dobkowi (rodzinę tę aż do rozbiorów często spotyka się w księgach sieradzkich). Dobra te jeszcze przez jakiś czas póżniej pozostają nadal własnością rodu Jabłkowskich. Dzieje rodziny są znane także w okresie późniejszym, gdy Jabłkowscy po stracie dóbr ziemskich osiądą w Warszawie i tam założą w jakiś czas później wielki dom towarowy przy ul. Brackiej, na rogu ulicy Chmielnej. Jego prowadzeniem zajmowało się w XIX i XX wieku wspólnie kilka osób z rodziny. Z czasem powstaje też jako filia stołecznego domu towarowego wielki dom towarowy "Bracia Jabłkowscy" w Wilnie. Do historii literatury polskiej wprowadzi rodzinę Jabłkowskich komunizujący
22 ----------------------- /la sieradzkich szlakach ------------------
powieściopisarz i dramaturg Leon Kruczkowski. W latach trzydziestych XX wieku Kruczkowski zadebiutował i znaczny rozgłos zyskał swoją powieścią "Kordian i cham", osnutą na losach pańszczyźnianego chłopa w sieradzkiem, w dobrach podobno należących do rodziny Jabłkowskich. Obie jego popularne powieści, zarówno "Kordian i cham", jak i "Pawie pióra", osnute zostały na tle klasowym, na konfliktach wiejskich, doli chłopów schyłku XVIII wieku i lat następnych. Choć autor powieści nie nazwał tu
Jabłkowskich imiennie, to jednak wiadomo, że Kruczkowski dotarł do autentycznego pamiętnika.
Jabłkowscy herbu Wczele, ród wielkopolski, znany od XV wieku. Przybyli do województwa sieradzkiego dopiero około 1710 r., lecz szybko zapuścili korzenie, piastując także godności i urzędy ziemskie. Gniazdem rodu Jabłkowskich była Wielkopolska. Tutaj, w pobliżu niewielkiego, ongiś za czasów przedrozbiorowych prywatnego miasta Skoków, leży wieś Jabłkowo. W Wielkopolsce Jabłkowscy herbu Wczele pojawiają się już w średniowieczu w XV wieku.
W województwie sieradzkim spotykamy w XVIII wieku Marcina Jabłkowskiego, żonatego z Katarzyną Mikołajewską, oraz innych potomków tej rodziny. W latach 1728-1731 mieszka tu jako szlachcic osiadły Wojciech Jabłkowski, syn już w tym czasie nieżyjącego Jana Jabłkowskiego, żonatego ze zmarłą przed 1731 r. Krystyną Szczypiorską z rodziny od wieków zamieszkałej w powiecie kaliskim, zapewne ongiś rodem ze Szczypiorna. Wojciech Jabłkowski, syn Jana i Krystyny z Szczypiorskich, pojawia się na kartach sieradzkich ksiąg grodzkich inskrypcji poczynając od tomu 208. W latach 1728-1731 był właścicielem Smaszkowa i Kostrzewic, które za sumę 1.000 zł. zostawia Michałowi Wargawskiemu.
Jan, zapewne identyczny z pojawiającym się w księgach sieradzkich Janem Kantym, był w 1687 r. żonaty po raz pierwszy z Marianną Boksa Radoszewską z możnego wieluńskiego rodu senatorskiego herbu Oksza, a powtórnie z Konstancją Zaremba Tymieniecką. Syn jego Marcin, urodzony z drugiego małżeństwa, uzyskał konssens królewski na wykupienie od Linowskiego starostwa zgierskiego. Był podstolim sieradzkim (nominacja 7 września 1744), właścicielem Orzeżyna, zmarł w 1750 r. Był żonaty z Marianną Rupniewską, a powtórnie z Joanną Lipską, córką Tomasza i Krystyny z Szlichtingów. Wdowa po nim ok. 1773 r. była ponownie zamężna. Drugim jej mężem był Maciej Zaremba Cielecki. Córką Ludwika Antoniego Jabłkowskieg i i Rupniewskiej była Antonina, która poślubiła w Tubądzinie Ludwika z Osin Wężyka, kasztelanica wieluńskiego, właściciela między innymi dóbr i miasta Prask, syna Franciszka i Zofii z Poraj ów, zmarłego bezpotomnie. Po śmierci Ludwika Wężyka, Antonina z Jabłkowskich wyszła po raz drugi za Pawła Biernackiego, kasztelana sieradzkiego.
Jan Kanty Jabłkowski, drugi syn Ludwika Antoniego, właściciel Siedlątkowa, był w latach 1776-1792 cześnikiem szadkowskim. Nominację na swój urząd otrzymał 12 listopada 1776 r. Zmarł tuż przed końcem sierpnia 1792 r. Jan Jabłkowski żonaty był w 1773 r.
z Kunegundą Mączyńską herbu Świnka, córką Jana Mączyńskiego, kasztelana sieradzkiego od 1758 r., właściciela Piekar, Rozdżów i Kobierna, i Anieli z Kożmińskich, sędzianki ziemskiej kaliskiej.
Stanisław, starościc zgierski, wojski mniejszy szadkowski, teść Jabłkowskiego, był właścicielem także innych dóbr, jak: Miełkowice, Rzechtł, Drużbin, Rozdżały i Borków, a w kaliskiem posiadał dobra Brudzew. Stanisław Jabłkowski po ojcu odziedziczył między innymi Orzeżyn. Żona wniosła mu w posagu 30.000 zł, zabezpieczone na Drużbinie, Rzechcie i Borkowie. Widocznie jako spadek po ojcu Kunegunda z Mączyńskich obejmuje w 1792 r. dobra: DrllŻbin, rków, po mężu posiadała Siedlątków, Pyszków, Nerki. Marcin i Ignacy, również synowie Jana Kantego, zmarli bezpotomnie.
W dniu 23 października 1773 r. dochodzi w rodzinie Jabłkowskich do kolejnych działów majątkowych. W dniu tym, pomiędzy Celiną z Zielonackich herbu Leszczyc, córką Michała i Krystyny zOlewińskich, herbu Samson, wdową po Kajetanie Jabłkowskim, ijej dziećmi, Andrzejem, Władysławem, Ignacym, Tomaszem, Kajetanem, Salomeą i Zofią, córkami rodzonymi Jabłkowskiego z jednej strony, a Janem i Józefem z drugiej strony, braćmi Jabłkowskimi, między sobą rodzonymi i synami Ludwika, podstolego sieradzkiego, urodzonymi z Marianny Rupniewskiej z drugiej strony, dochodzi do działu majątkowego, w jego wyniku dobra Cielce z Tarnówkiem bierze dla siebie Józef Jabłkowski, syn Ludwika, podstolego, jako brat rodzony i spadkobierca Jana i Stanisława Jabłkowskich i Rupniewskiej. Dobra te, stanowiące schedę po bezpotomnie zmarłych braciach rodzonych Marcinie i Ignacym, synach Ludwika, podstolego sieradzkiego, i Joanny z Lipskich, obecnie żony Macieja Zaręby Ci eleckiego. A z aktu powyższego wynika, że Jan Jabłkowski, syn Ludwika, objął w posiadanie Orzeżynjako dziedzic podstolego. Należy tu dodać, że braćmi mię
dzy sobą rodzonymi byli: Kajetan, Jan i Józef.
WCZELE (Łębno, Pczelicz, Szachownica) Pole szachowe srebrno-złote. W klejnocie nad herbem w koronie pól murzyna z przepaską na czole, trzymającego odwrotną szachownicę w rękach. Znamy trzy pieczęcie średniowieczne z tym herbem: 1368 - Czema z Wlaściejowic, starosta sieradzki; 1374 -Bogusław, kanonik gnieźnieński i archidiakon łęczycki; 1382 - Dobrogost Wlościejowski, ziemianin wielkopolski (F. Piekoński, "Heraldyka polska ... ", s.173; S. Kozierowski, "Studia nad pierwszym rozsiedleniem ", t. III, "Ród Wcze!iczów", s. 60; J. Bieniak, "Heraldyka polska ... ", s. 187). Najstarsza zapiska sądowa pochodzi z 1401 r. (B. Ulanowski, "Materiały do historyi ... ", nr 41). Herb ten znajduje się w "Klejnotach" Dlugoszowych, "Herbarzu Złotego Runa ", prawdopodobnie "Lyncenich ", "Codex Bergshammar" i w herbarzyku Ambrożego.
Herb" Wczele"
na sieradzkich szlakach ---------------------- 23
24
Przez Kotlinę Szczercowską nad dolinę rzeki Warty
Włodzimierz Marszałek
Trasa wycieczki prowadzi przez obszar Kotliny Szczercowskiej, położonej na wschodnich rubieżach Niziny Południowopolskiej (według Kondrackiego). Zachodnią granicę tej części Kotliny stanowi dolina rzeki Warty, której krawędź jest najbardziej urozmaiconą krajobrazowo częścią tego obszaru. Pod względem geologicznym obszar leży na Monoklinie Przedsudeckiej, w bliskim sąsiedztwie Niecki Łódzkiej. Region ten leży na południowy zachód od rowu kleszczowskiego, w którym nagromadziły się złoża mioceńskiego węgla brunatnego, eksploatowane na potrzeby elektrowni "Bełchatów". Skutki eksploatacji węgla są widoczne przez obniżenie poziomu wód gruntowych, co stanie się
mapka' T Dronka
o 1km N , .I
jeszcze wyrażniejsze po uruchomieniu odkrywki "Szczerców".
Kotlinę Szczercowską dwa razy objęło zlodowacenie skandynawskie. W czasie zlodowacenia środkowopolskiego w stadiale Warty obszar Kotliny Szczercowskiej wypełniały wody zastoiska Widawki, na dnie którego osadziły się iły warwowe, wykorzystywane do produkcji ceramicznej. Ponadto spływające wody topniejącego lądolodu nanosiły duże ilości piasku, który w późniejszym czasie uległ zwydrnieniu. Skutkiem tych procesów mamy w Kotlinie Szczercowskiej obok siebie wydmy i torfowiska wypełniające niecki deflacyjne. Na terenach bagien z wód wytrącały się związki żelaza, tworząc rudę darniową, będąca
ważnym surowcem do produkcji żelaza, o czym świadczą liczne nazwy miejscowości, np. Kużnica Ługowska i Strobińska, Huta, Ruda i inne. Również torf był wykorzystywany jako opał, a ślady po jego wydobywaniu są dotąd widoczne.
Na obszarze, przez który wędrujemy, najwyżej położony punkt znajduje się na północ od wsi Laski, przy szosie do Radoszewic, i wynosi 189 m n.p.m. Oddalony jest o około 2 km od koryta Warty, płynącej na wysokości 158 m n.p.m. W dolinie Warty wykształciły się trzy poziomy terasowe.
Wody powierzchniowe to rzeka Warta i niewielkie prawe jej dopływy: Wierzbica, odwadniająca południową część obszaru, i Wężnica, spływająca ku północy i uchodząca do Warty w Strobinie. Dopływy te w górnych swych dorzeczach nie mają wyraźnego działu wodnego. Z wód stojących wymienić należy starorzecza w dolinie Warty i niewielkie stawy w Siemkowicach i sąsiedztwie leśnictwa Kij.
Większy kompleks leśny znajduje się w południowej części opisywanego obszaru i łączy się z lasami Załęczańskiego Parku Krajobrazowego. Są to lasy grądowe i bory, a w dolinie Warty spotykamy olesy. Na trasie wycieczki znajduje się rezerwat "Mokry Las" (pow. 14,42 ha), który obejmuje ochroną grąd wilgotny z domieszkąjodly oraz liczne rośliny chronione. Przebiega tutaj międzywojewódzki szlak "Uroczysk i rezerwatów", oznakowany kolorem niebieskim. Prowadzi ze stacji PKP Chorzew-Siernkowice przez rezerwat "Mokry Las", rezerwat "Dąbrowa w Niżankowicach", Bobrowniki, rezerwat "Węże", Draby i dalej w województwie śląskim do stacji PKP Blachownia koło Częstochowy. Uwaga: szlak od kilku lat nie był odnawiany i łatwo można się na nim zgubić. Również mapa topograficzna 1: 100000 mylnie prowadzi od rezerwatu "Bukowa Góra" do stacji PKP w Jaworznie koło Wielunia.
Kilometraż wycieczki: Stacja PKP ChorzewSiemkowice - przejazd kolejowy - Siemkowice (skrzyżowanie w centrum wsi 4,1 km) - Mokre (10 km) - Laski (skrzyżowanie 11 km) - Bugaj Radoszewicki (skrzyżowanie 13,1 km) - Zmyślona (skrzyżowanie 15,5 km) - Radoszewice (dwór 18,0 km) - Borkowe (20,7 km) - Osjaków (zajazd "Mazurek" 23,7 km) -Osjaków (rynek 24,5 km).
--------------------- na sieradzkich szlakach ----------------
Opis trasy Wycieczkę rozpoczynamy ze stacji PKP Chorzew
Siemkowice, położonej na magistrali węglowej Śląsk - Porty. Możliwy jest także dojazd autobusami PKS z Wielunia, Pajęczna i Bełchatowa do Chorzewa lub Siemkowic. Trasę można przebyć w obu kierunkach. Z placu przed budynkiem stacji PKP (zabytek architektury) wychodzimy ul. Kolejową i po 400 m docieramy do szosy z Chorzewa do Siemkowic, gdzie skręcamy w prawo i szosą do Siemkowic, do skrzyżowaniu w centrum wsi. Uwaga: Jest to wariant zastępczy do czasu odnowienia szlaku niebieskiego. Na skrzyżowaniu droga w lewo prowadzi do cmentarza, my skręcamy w prawo ku widocznemu kościołowi parafialnemu p.w. św. Marcina. SIEMKOWICE - wieś gminna, według "Kroniki" Marcina Bielskiego, pochodzącego z Białej pod Pajęcznem, wsie: Siemkowice, Radoszewice i kilka innych otrzymał od Bolesława Krzywoustego Jan Wrszowic h. Oksza, z pochodzenia Czech, protoplasta Okrzyców w Królestwie Polskim. Podobno była to nagroda za zabicie księcia czeskiego Świętopełka w czasie walk o Wrocław. W późniejszych czasach, w wyniku działów rodzinnych, majętność Jana została podzielona w XV w. przez jego syna Imbrama z Siemkowic między dwóch synów: Stoigniewa i Bogusława, których siedzibą były nadal Siemkowice. Syn Bogusław Mikołaj przyjmuje przydomek Boksza i, po osiedleniu się w Radoszewicach, zaczyna nazywać się Radoszewskim, a synowie Stoigniewa - Siemkowskimi. Z naj starszymi Okszycami na Siemkowicach wiąże się pierwsza rezydencja o charakterze obronnym z drugiej połowy XIII w., która znajdowała się na łąkach w odległości 200 m na północny zachód od dzisiejszego dworu i była użytkowana do połowy XV w. Wówczas to Stoigniew, protoplasta Siemkowskich, wzniósł na usypanym kopcu, otoczonym fosą, kamienny dwór, który został w XVI w. przebudowany w stylu renesansu, a tym, który dokonał tej przebudowy, był prawdopodobnie Jerzy Siemkowski, zmarły w 1564 r., którego płyta nagrobna jest wmurowana w ścianę nawy kościoła parafialnego. Siemkowscy byli właścicielami Siemkowic do końca XVII w., kiedy właścicielami zostali Święciccy h. Jastrzębiec. Na przełomie XVIII i XIX w. wieś ta przechodzi w ręce Karśnickich h. Jastrzębiec i przydomku Fundament, którzy sąjej właścicielami do 1945 r. Na miejscowym cmentarzu stoi kaplica grobowa Karśnickich, jak również groby innych ziemian.
Z rodem Werszowców związana jest parafia, która według "Liber beneficiorum ... " Jana Laskiego powstała na przełomie XII i XIII w. Pozostałością zapewne późniejszego, bo gotyckiego, kościoła jest wieża z XV w., do której dobudowano w 1879 r. obecny kościół i umieszczono w nim część wyposażenia z poprzedniego. Najstarszymi zabytkami w tym kościele są renesansowe płyty nagrobne z XVI w. Jerzego Siemikowskiego i Zofii z Bielskich Boguckiej, wmurowane w ściany nawy i zasłonięte konfesjonałami, oraz obrazy Rafała Chadziewicza z XIX w.
Do dawnego obejścia gospodarczego należał do niedawna dworek rządcy, zwany rządcówką, z XVIII w., zdewastowany, został rozebrany przed kilku laty. Nieco lepszy los trafił się renesansowemu dworowi, który po II wojnie światowej uległ spaleniu, a w latach 1951-1953 został odbudowany i przez wiele lat pełnił funkcję gminnego ośrodka kultury. Dziś straszy zaniedbaniem, podobnie jak kilkadziesiąt rozbitych latarń parkowych. W dawnym parku dworskim liczne dęby - pomniki przyrody i 600-letnia lipa.
Aleją parkową, biegnącą wzdłuż wschodniej fosy zamkowej, idziemy w kierunku południowo-zachodnim do drogi z Siemkowic do Ignacewa. Obok stawu skręcamy w prawo i po około l km dochodzinlY do rezerwatu leśnego "Mokry Las". Po jego zwiedzeniu kontynuujemy marsz, mijamy "Mokry Las" i dochodzimy do skrzyżowania dróg: w lewo droga do wsi Mokre, na wprost szlak niebieski, a my skręcamy w prawo do wsi Laski i po kilkuset metrach dochodzimy do krzyżowania dróg w centrum wsi (lI km). Skręcamy w lewo przez wieś i dalej drogą polną dochodzimy do skrzyżowania dróg polnych przed lasem. Prosto droga wiedzie nad Wartę, w lewo do Kochlewa, my skręcamy w prawo w drogę polną, biegnącą brzegiem doliny rzeki Warty w kierunku północnym. Droga biegnie między zabudowaniami wsi Bugaj Radoszewicki i doprowadza do wsi Zmyślona, gdzie przechodzi w szosę asfaltową, którą dochodzimy do rozwidlenia dróg: prosto drogą polną biegnącą strefą krawędzi doliny Warty do dawnej osady młyńskiej Borkowe, gdzie skręcamy w szosę do Radoszewic. Mijamy kaplicę w Katarzynopolu i po 2,7 km dochodzimy do skrzyżowania w zachodniej części Radoszewic (18 km) obok dworu. RADOSZEWICE - wieś w gm. Siemkowice, przy szosie do Osjakowa. Pierwsza wzmianka o niej pochodzi z 1456 r., ale dzieje tej wsi sięgają początków rodu Werszowców. W pierwszej połowie XV w. Bogusław, sym Stoigniewa, o przydomku Boksa, otrzymał Radoszewice, Lipnik i Broszęcin i stał się założycielem Boksa Radoszewskich. Rodzina ta władała Radoszewicami do końca XVIII w., a pisali się z Siemkowic dla utrzymania tradycji rodowej. Upadek fortuny rodu nastąpił po I rozbiorze Polski i śmierci w 1775 r. Michała z Siemkowic Boksa Radoszewskiego, kasztelana
----------------- na sieradzkich szlakach
Dwór renesansowy z XVI w. Siemkow
skich h. Oksza w Siemkowicach
Herb "Oksza"
Herb "Jastrzębiec"
25
Dwór Radoszewskich z pol. XVII w. w Radoszewicach -fasada parkowa
Herb" Wieruszowa "
Płyta nagrobna Jerzego Siemkowskiego h. Oksza
brzezińskiego, który w roku tym sprzedał Radoszewice Andrzejowi Niemojowskiemu h. Wierusz. Zbiedniała rodzina Radoszewskich osiadła w Krępie k. Uniejowa. Niemojowskimi na Radoszewicach po Andrzeju kolejno byli: Feliks s. Antoniego, właściciel Słupii pod Kępnem, łowczy ostrzeszowski (1769) i cześnik wieluński (1769-1791), za którego Niemojowscy byli najbogatszą rodziną na Ziemi Wieluńskiej. Po śmierci w 1791 r. pozostawił olbrzymi majątek w postaci trzech kluczy: Radoszewice, Słupia k. Kępna i Oleszno k. Włoszczowej. Następcą Feliksa na Radoszewicach został jego syn Gabriel Niemojowski, który był żonaty z Katarzyną z Lubowidzkich, a dobra te nabył w 1815 r. od swego brata Wincentego za 84 tys. rs. W skład tych dóbr wschodziły: Radoszewice, Kuźnica Ługowska, Kuszyna, Laski i Zmyślona. W czasie swej działalności gospodarczej Gabriel założył dwa folwarki, nazywając je: Katarzynopole (od imienia swej małżonki) i Gabrielów. Gabriel Niemojowski, zmarły l września1854 r., miał troje dzieci: syna Franciszka - wła
ściciela Słupi k. Kępna, prezesa Trybunału Cywilnego w Kaliszu w 1813 r., a od 1816 r. sędziego apelacyjnego; w powstaniu 1831 r. porucznika adiutanta polowego gen. Dłuskiego, odznaczonego złotym krzyżem wojskowym Virtuti Militari; córkę Julia - żonę Ludwika Kaczkowskiego, zmarłego w 1848 r.; syna Lu-
dwika - urodzonego w Warszawie w 1823 r. Ludwik był ostatnim z Niemojowskich na Radoszewicach; ożeniony z siostrzenicą Emilią z Kaczkowskich, był znany z twórczości literackiej. Za udzielenie pomocy powstańcom 1863 r. został aresztowany i skazany na karę śmierci, którą zamieniono na katorgę w Syberii. Ułaskawiony, wrócił z zesłania w 1874 r. i zamieszkał w Warszawie, gdzie zajął się literaturą dla dzieci oraz utworami poświęconymi mieszkańcom Dalekiego Wschodu. Zmarł w Warszawie 18 grudnia 1892 r. Majątek przejęła córka z pierwszego małżeństwa - Emilia, żona Władysława Wodzińskiego. Wodzińscy sprzedali Molińskim, a z kolei od nich kupił Radoszewice aptekarz z Praszki Teodor Durzyński, który z przerwą był ich właścicielem do II wojny światowej, po której ziemię rozparcelowano, a dwór z resztkami parku przeznaczono na cele oświatowe. Po wybudowaniu nowej szkoły dwór został opuszczony i ulega postępującej ruinie.
Dwór został wzniesiony w drugiej połowie XVIIIw. Jest to budowla parterowa, dwutraktowa, czteroosiowa, przykryta dachem łamanym polskim z mieszkalnym poddaszem. Na środku wysunięte, trójotworowe, piętrowe ryzality z drzwiami. Od frontu dobudowany później czterokolumnowy portyk, a na piętrze portyku, od strony ogrodowej, balkon. W pomieszczeniach mieszkalnych na poddaszu okrągłe okna w drewnianym o bramowaniu. W dawnym parku wybudowano nową szkołę oraz domy mieszkalne dla nauczycieli.
Po powrocie do centrum wsi udajemy się drogą w kierunku kościoła. Do końca XVI w. wieś oddawała dziesięcinę do parafii w Siernkowicach. Na początku XVII w. Marcin Boksa Radoszewski ufundował drewniany kościół filialny, należący do parafii Osjaków, który został konsekrowany w 1625 r. Nowy kościół (poprzedni około 1800 r. uległ zniszczeniu) został wybudowany na początku XIX w. i wówczas erygowano także parafię. Za kościołem skręcamy w lewo (na zachód), przecinamy szosę do Osjakowa i drogą polną wędrujemy ku dolinie rz. Warty. Po prawo widać zabudowania wsi Gabrielów, której nazwa wiąże się z Niemojowskim. Dochodzimy do dawnej osady młyńskiej Borkowe, gdzie nasza marszruta łączy się z wariantem I. Na przeciwnym brzegu Warty znajduje się osada Kajdas z funkcjonującym młynem. Od Borkowego drogą biegnącą wzdłuż rz. Warty wędrujemy przez Felinów do zajazdu "Mazurek", gdzie przecinamy szosę Wieluń - Piotrków Tryb. (uwaga na pojazdy!) i po około 1,2 km dochodzimy do rynku w Osjakowie, gdzie kończymy wycieczkę (24,5 km).
Fot. W. Marszałek Ryc. herbów wg "Herby szlachty polskiej" Wa-wa 1990
Literatura: - Ruszkowski A., Sieradz i okolice, Sieradz 1986 - Mapa topograficzna Polski WZK, Warszawa, ark M-34-25/26 - Kajzer L., Augustyniak J., Wstęp do studiów nad świeckim budownictwem obronnym sieradzkiego w XIII-XVIl/XVlll w., Łódź 1986 - Dylik J., Województwo ze stolicą bez antenatów - Rosin R., Ziemia Wieluńska w XII-XVI w., Łódź 1961 - Kajzer L.. Materiały do dziejów rezydencji w Polsce - wo-jewództwo sieradzkie.
26 ---------------------- na sieradzkich szlakach ________________ _
Od wielu lat prowadzę zajęcia koła biologicznego dla młodzieży w Liceum Ogólnokształcącym im. K. Jagiellończyka i w Młodzieżowym Domu Kultury im. T. Sygietyńskiego w Sieradzu. W pełni akceptuję tezę, że aktywny udział uczniów w zajęciach, nie mających charakteru obligatoryjnego, można uznać za ważny przejaw zainteresowań. To zobowiązuje osobę prowadzącą koło zainteresowań do tworzenia warunków pozwalających na rozwijanie uzdolnień. Zawsze staram się pamiętać, że takie koło powinno zmuszać do myślenia i dać z tego myślenia satysfakcję. Obecnie, w przypadku edukacji biologicznej, szczególną rangę nadaje się umiejętności planowania i przeprowadzania poprawnych metodologicznie obsetwacji i eksperymentów. Biologia współczesna (także biologia stosowana, np. weterynaria, farmacja, medycyna) jest bowiem wybitnie nastawiona na metody eksperymentalne.
Stąd też w ramach prowadzonych przeze mnie kół funkcjonują sekcje, które prowadzą prace badawcze. Rodzaj rozwiązywanych problemów badawczych determinują preferencje uczniów. Ja dbam między innymi o dobór właściwego materiału badawczego. Sekcja ornitologiczna wykonała pracę zatytułowaną "Sukces lęgowy bociana białego na terenie gminy sieradzkiej". Aby przybliżyć obecną sytuację tego znanego i lubianego w Polsce gatunku, postanowiłam napisać artykuł na podstawie wspomnianej pracy.
Bocian biały; łac. Ciconia ciconia (L.) ma postać powszechnie znaną. Duże rozmiary i kontrastowe ubatwienie decydują o tym, że tworzy ozdobę naszego krajobrazu. Jest doskonałym obiektem badawczym dla osoby, która ma już dobrze rozwiniętą intuicję badawczą, ale nie jest jeszcze specjalistą - ornitologiem. Wiele obsetwacji, jak np. notowanie gniazd, stwierdzanie ilości piskląt, dat przylotu i odlotu oraz fotografowanie, nie nastręczają prawie żadnych trudności.
Wbrew ogólnemu mniemaniu, główne pożywienie bociana białego tworzą owady, przede wszystkim pasikoniki i chrząszcze. Poza tym chwyta jaszczurki, węże, drobne pisklęta, myszy, krety. Zdolność wydawania głosu ma bardzo ograniczoną· Pisklęta są gniazdownikami. Widzą jednak od pietwszej chwili, a ciało ich pokryte jest gęstym puchem. Młode, stojące na gnieździe, odznaczają się od starych czarnym dziobem i czarnymi nogami, lecz krótko po opuszczeniu gniazda i one zmieniają zabatwienie na czetwone. Bardzo słabo zaznaczony jest u bociana białego dymorfizm płciowy. Siłą mięśni bocian lata niechętnie i tylko na krótkich dystansach, np. z gniazda na sąsiednią łąkę. Dłuższe przeloty odbywa jedynie lotem szybowcowym, tzn. wykorzystuje ciepłe prądy podnoszącego powietrza. Lot szybowcowy w naszym klimacie możliwy jest tylko w słoneczne dni. Osobniki gnieżdżące się na wschód od Łaby odlatują w końcu lata w kierunku południowo-wschodnim i lecą między innymi nad Półwyspem Bałkańskim, Azją Mniejszą, Palestyną, Egiptem, aż wreszcie zatrzymują się w południowej Afryce. Te, które gnieżdżą się na zachód od Łaby, spotykają się w południowej Afryce z bocianami pochodzącymi z Polski, ale docierają tam zupełnie inną trasą. Przelot bocianów nad Afryką dla
Sukces lęgowy bociana białego na terenie
gminy Sieradz
Ewa Rębowska
części z nich kończy się tragicznie, giną od strzał. W niektórych krajach afrykańskich strzelanie do bocianów traktuje sięjako rodzaj sportu. Zupełnie inaczej jest u nas.
Szczególna sympatia i opieka, jaką bociana białego otacza człowiek, bardzo ułatwia prowadzenie badań metodą ankietową. Uczniowie byli mile zaskoczeni powszechną gotowością mieszkańców, każdej z 23 miejscowości, w których prowadzono badania, do udzielania informacji na temat bocianów. Oczywiście szczególnie we współpracę z młodzieżą angażowali się ludzie mający w pobliżu swoich posesji bocianie gniazda. Ci precyzyjnie określali daty przylotów i odlotów, gdyż żywo interesują się losem miłych "sąsiadów". Pamiętali też, ile piskląt zginęło, np. podczas gwałtownych wiosennych nawałnic.
Bocian biały jest gatunkiem zagrożonym. W Europie Zachodniej jego liczebność systematycznie spada. W niektórych krajach w ogóle nie występuje. Jako główne przyczyny tego zjawiska podaje się: uregulowanie rzek, zmeliorowanie łąk, schemizowanie upraw rolnych, strukturę rolnictwa.
Zasadniczym celem pracy moich uczniów było sprawdzenie czy efektywność lęgowa populacji bociana białego na terenie gminy Sieradz odbiega od tej, jaką notuje się obecnie w krajach zachodniej Europy i rejonach Polski o znacznym stopniu degradacji środowiska. Teren gminy Sieradz wyróżnia się bowiem VI skali kraju stosunkowo mało zmienioną przyrodą, brakiem uciążliwego przemysłu, tradycyjną formą rolnictwa. Badania prowadzono głównie metodą ankietową, uzupełniając je obsetwacjami. Odbywały się one od kwietnia do czetwca 1999 r. oraz w analogicznym okresie 2000 roku. W bieżącym roku młodzież kontynuuje badania. Badany teren, czyli teren gminy Sieradz, obejmuje obszar 233 km2, co stanowi 1,3% województwa łódzkiego.
Populacje bociana białego od dawna podlegały badaniom. Prowadzona jest międzynarodowa inwentaryzacja gniazd tego gatunku. Odbywa się co dziesięć lat, najbliższa prowadzona będzie w 2004 roku. Ostatnia potwierdziła, że Polska (wśród krajów europejskich)
na sieradzkich s;:/akach ---------------------- 27
Gniazdo bociana białego Fot. T. Dranka
jest naj liczniej zasiedlona przez bociana białego. Niezależnie prowadzone są intensywne badania w różnych regionach Polski. Stąd też istnieje możliwość porównywania uzyskiwanych wyników. Z uwagi na to, że Polska jest w okresie transformacji, badania takie wydają się bardzo potrzebne.
Porównując dane pochodzące z pracy moich uczniów z danymi uzyskanymi dla tego samego obszaru (nawet tych samych miejscowości) przez innych badaczy (Z. Wojciechowski, T. Janiszewski, 1995), można stwierdzić, że liczba gniazd bociana białego na terenie gminy Sieradz utrzymuje się na stałym poziomie. Również dane uzyskane dla powiatu sieradzkiego w roku 1984 (P. Bartyzel, C. Kamerdyn, 1992) potwierdzają słuszność tego wniosku. Z kolei dane pochodzące z prac dotyczących innych regionów polski (P. Bartyzel, C. Kamerdyn, 1992), porównywalnych obszarowo, ale odmiennych np. pod względem uprzemysłowienia, stopnia degradacji środowiska przyrodniczego, pozwalają stwierdzić, że liczba gniazd w gminie Sieradz utrzymuje się na wysokim poziomie. Prawdopodobnie dodatkowym, znaczącym czynnikiem, sprzyjającym utrzymywaniu się wysokiego poziomu ilości gniazd, jest odtwarzanie ich przez tutejszych ludzi w przypadku, gdy zostaną zniszczone.
Liczba par lęgowych, przystępujących do rozrodu, również nie podlegała w gminie Sieradz znaczącym zmianom w ciągu ostatnich pięciu lat. Za przyczyny tego faktu można prawdopodobnie uznać słabe
uprzemysłowienie gminy, niski, w skali kraju, stopień degradacji środowiska przyrodniczego, rolniczy charakter, niską średnią wielkość gospodarstw rolnych, warunki, jakie tworzy dolina rzeki Warty (A. Bereszyński, 1993), być może także bliskość rezerwatu ornitologicznego "Jeziorsko" (C. Brzeziński, 1995; Ocena stanu środowiska na terenie powiatu sieradzkiego, 1998).
Porównując rok 2000 z rokiem 1995 daje się zauważyć wzrost liczby gniazd umiejscowionych na słupach elektrycznych kosztem spadku liczby gniazd na drzewach. Zjawisko to może być efektem zmniejszającej się liczby starych, pojedynczych drzew, najchętniej zajmowanych przez bociany. Siewki ulegają bowiem zniszczeniu podczas wypasu bydła, koszenia traw (J. Ptaszyk, 1994). Często też drzewa te ulegają powaleniu lub ścinane są przez człowieka. Bociany, gdy nie są w stanie znaleźć naturalnego siedliska pod bardzo cięźkie gniazdo, wykorzystują słupy telegraficzne i elektryczne. Niestety, często giną porażone prądem (75% antropogenicznych przyczyn ich śrnierci). Zdarza się więc, że energetycy "legalizują lokatora" i instalują na słupie specjalną platformę.
Udział gniazd z sukcesem lęgowym przez ostatnie pięć lat jest na terenie gminy Sieradz wysoki. Może to świadczyć o braku zagrożeń, które ograniczałyby prawidłowy rozwój i rozmnażanie bociana. Wyższa efektywność lęgowa w roku 1995 i 2000 w porównaniu z rokiem 1999 jest prawdopodobnie wynikiem sprzyjających warunków klimatycznych i pokarmowych. Wczesna i ciepła wiosna pozwoliła na szybsze przystąpienie do lęgów, a to umożliwia wyższy sukces lęgowy. Również mniej deszczowe lato mogło mieć pozytywny wpływ na efektywność lęgową. Z kolei rok 1999 charakteryzowała duża ilość opadów, które miał} prawdopodobnie wpływ na to, że wiele piskląt zginęło w gniazdach.
Niegdyś na niżu Polski we wszystkich wioskach spotkać można było gniazda bociana białego. Obecnie, o ile już jest, to przeważnie tylko jedno. Swoistym ewenementem jest dziś wieś Żywkowo, z której ekolodzy, reprezentujący Północnopodlaskie Towarzystwo Ochrony Ptaków, chcą uczynić prawdziwą atrakcję dla turystów. We wsi jest bowiem kilkadziesiąt gniazd bocianich. Gmina Sieradz nie może być tak spektakularnym przykładem. Bocianów jest tu jednak dużo i mają dobre warunki do rozrodu. Warto byłoby utrzymać ten stan, choćby dlatego, że możliwość podglądania bocianiego życia jest doskonałą formą edukacji.
Literatura: l. Bartyzel P, Kamerdyn c., Acta Univ. Lodz. Folia Zool. l, 1992, s. 71-82 2. Bereszyński A., .. Na sieradzkich szlakach", 1993 nr 4 s. 6 3. Brzeziński C. i in., Region łódzki w dobie transformacji społeczno-gospodarczej. Biuro Planowania Regionalnego, Łódź 1995 4. Ocena stanu środowiska natural1lego na terenie powiatu sieradzkiego (1998) - Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska 5. Ptaszyk J., Bocian biały (Ciconia ciconia) w Wielkopolsce. WYdawnictwo Naukowe, Poznań 1994 6. Wojciechowski J., Janiszewski T., WYniki inwentatyzacji gniazd bociana białego w województwie sieradzkim 1995 (maszynopis)
28 ---------------------- na sieradzkich szlakach --______________ _
W grudniu 2000 roku Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze obchodziło jubileusz 50-lecia. Powstało z połączenia Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego z Polskim Towarzystwem Tatrzańskim. W jubileuszowych, ogólnopolskich uroczystościach, zorganizowanych przez ZG PTTK wzięli udział również PTTK-owcy z Sieradza - Krystyna Brodowska i Andrzej Ruszkowski.
Tradycje PTTK w Sieradzu datują się od początku powstania tej organizacji. Według kalendarium Alicji Błaszczyk, zamieszczonym w publikacji ZO PTTK w Sieradzu z 1987 roku pt." Z tradycji krajoznawstwa w Sieradzu i okolicy", już w 1955 roku w sprawozdaniu kadencyjnym Zarządu Okręgu w Łodzi wymienia się Oddział PTTK w Sieradzu. W 1957 roku powstało koło PTTK przy ZPDz "Sira", przekształcone w 1960 roku w Oddział PTTK. Znakomicie działali tam i rozwijali turystykę pieszą, kajakowa, żeglarską: Jerzy Rogalski, Krystyna Wojnarowska, nieżyjący już Stanisław Kaczuba i wielu innych. Spływy kajakowe rzeką Wartą, udział sieradzan w dorocznym Międzynarodowym Spływie Kajakowym na Dunajcu, kursy i obozy żeglarskie na Mazurach to tylko niektóre z imprez organizowanych przez "sirowski" Oddział PTTK.
W 1967 roku reaktywowano Miejski Oddział PTTK o zasięgu na powiat sieradzki. Pierwszymi prezesami byli Tadeusz Juchner i Henryk Krawczyk. Od 1972 roku przez kolejne dwie kadencje prezesował Kazimierz Kasperczak i to właśnie on potrafił "wyczarować" lokal i - co ważniejsze - skupić grono pasjonatów, którzy pod szyldem PTTK działają do dnia dzisiejszego, między innymi Andrzej Ruszkowski, Janusz Garczyński, Zygmunt Kamiński, Tadeusz Mrozowski, Krystyna Brodowska.
Powstawały Szkolne Koła Turystyczno-Krajoznawcze. Bardzo prężnie działało Koło Przewodników PTTK. Organizowano liczne rajdy, opisywano i znakowano szlaki turystyczne po najbliższych i najatrakcyjniejszych okolicach Sieradza. Opracowano regulamin i ustanowiono regionalną odznakę krajoznawczo-turystyczną "Miłośnik Ziemi Sieradzkiej". Powołano Regionalną Pracownię Krajoznawczą, w której etatowo pracował Janusz Marszałkowski.
To prawda, że w 1975 roku wielu działaczy Oddziału PTTK w Sieradzu przeszło do pracy społecznej w Zarządzie Wojewódzkim PTTK, powołanym wraz z nowym podziałem administracyjnym kraju, ale bakcylem PTTK zarazili się następni: Krystyna Strumińska, Andrzej Wesołowski, Maria Ciepłuch, Urszula Miller, Teresa Jabłońska. Organizowano kursy dla organizatorów turystyki, pilotów, przodowników turystyki kwalifikowanej, przewodników, obozy szkoleniowe, po których powstawały aktywnie działające kluby. Nieocenioną rolę w krzewieniu pasji turystyki i krajoznawstwa odegrała Ala Błaszczyk, która równie skutecznie potrafiła przekonać do uprawiania turystyki pedagogów, opiekunów młodzieży, jak i samą młodzież. Szeregi działaczy PTTK wzmocnili: Małgorzata Antczak-Sławińska, Dariusz Śmigiera, Maciej Milak, Jacek Gotkowicz, Andrzej Banaś, Jan Jachowicz.
Ki/ka refleksji na początek
wieku o sieradzkim PTTK
Krystyna Brodowska
Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze od pół wieku łączy ludzi, którzy lubią swój kraj, lubią poznawać jego zakątki, przyrodę, gromadzą wiedzę o jego przeszłości. To również doskonali turyści, którzy uprawiają różne dyscypliny turystyki, w zależności od zainteresowań. Często zdobywają punkty na odznaki turystyki kwalifikowanej - piesze, górskie, kolarskie, żeglarskie itp., zdobywają też uprawnienia kadry PTTK i potrafią skutecznie zachęcać swoje najbliższe środowisko do uprawiania turystyki.
PTTK jest organizacją, która łączy ludzi - pasjonatów, ludzi ciekawych świata, niejednokrotnie niezwykłych. Znamienną cechą tej organizacji jest i to, że działała i działa ponad podziałami politycznymi. Lewica, prawica, środek są wyjątkowo zgodni i sympatyczni na turystycznych i krajoznawczych szlakach. Rozwijanie w kolejnych pokoleniach umiłowania Sieradzczyzny traktująjako najważniejszą powinność w tej prawdziwie społecznej pracy. Podsumowanie poszczególnych kadencji zarządów PTTK pozwala docenić ogrom ich pracy.
Przykładowo - ostatni (w minionej kadencji ZO) rajd "Śladami Łuki Bakowicza" zgromadził ponad 120 osób, a zaczynali go organizować wspólnie z pisarzem Teodorem Goździkiewiczem (pierwszy odbył się w 1975 roku) dzisiejsi dziadkowie i babcie. Był to już 26 rajd. W tym roku na trasie Chojne -Sieradz zwiedziliśmy zabytkowy kościół i dwór w Chojnem. Tradycyjnie było ognisko z gorącą herbatą i kiełbaskami. Odbył się również konkurs
Rajd "Śladami Łuki Bakowicza"
Fot. arch PTTK
na sieradzkich szlakach---------------------- 29
Zjazd Oddziału PTTK w Sieradzu. przemawia prezes Eugeniusz Milczarsld Fot. arch. PTTK
wiedzy na temat znajomości książki "Sprawy Łuki Bakowicza" oraz przebiegu powstania styczniowego w okolicach Sieradza.
Ostatni Zjazd sprawozdawczo-wyborczy Oddziału PTTK w Sieradzu odbył się 20 marca 2001 roku. Zgromadził najwierniejszych działaczy z opłaconymi
uybory W zduńskowolskim Oddziale PTTK
Krystyna Okoń
W Polskim Towarzystwie Turystyczno-Krajoznawczym rozpoczęła się kampania sprawozdawczo-wyborcza. Jesienią odbędzie się Walny Zjazd Sprawozdawczo-Wyborczy PTTK w Warszawie.
Na zjazdach oddziałów województwa łódzkiego, oprócz władz oddziałów, wybierani będą delegaci na Regionalną Konferencję Województwa Łódzkiego, która odbędzie się 21 kwietnia w Pabianicach. Uczestniczyć w niej będzie 53 delegatów z oddziałów województwa łódzkiego.
W Zduńskiej Woli Zjazd Sprawozdawczo-Wyborczy odbył się 12 stycznia 2001 r. Uczestniczyli w nim przedstawiciele Zarządu Głównego PTTK -Halina Mankiewicz (sekretarz) i Mirosław Ratajski (członek) oraz przedstawiciele władz samorządowych - starosta Janusz Parada i wiceprezydent miasta Jacek
składkami (składka roczna w wysokości 20,- zł dorośli, 10,- zł młodzież i emeryci). Obecni byli przewodnicy, przodownicy, instruktorzy krajoznawstwa, piloci, opiekunowie szkolnych kół i klubów turystycznych. W dyskusji wszyscy zdecydowali, że Oddział PTTK w Sieradzu powinien dalej rozwijać działalność poprzez organizację m.in. imprez turystyczno-krajoznawczych, propagowanie turystyki kwalifikowanej, szczególnie wśród młodzieży. Gościliśmy w czasie Zjazdn Kol. Ryszarda Mamenasa - przedstawiciela ZG PTTK oraz Kol. Jolantę Śledzińską z Oddziału PTTK w Zduńskiej Woli.
Na kadencję Oddziału PTTK w Sieradzu w latach 2001-2004 został wybrany Zarząd w składzie: Eugeniusz Milczarski - prezes, Krystyna Brodowska - wiceprezes, Beata Pacholak - sekretarz, Jan Kryszyński - skarbnik oraz członkowie - Maria Bęś, Jadwiga Brożyńska, Teresa Jabłońska.
Oddziałową Komisję Rewizyjną tworzą: Jadwiga Wojnarowska - przewodnicząca, Jolanta KubieIska i Elżbieta Florczak.
Sąd Koleżeński to: Maria Goss - przewodnicząca, Dariusz Banaś i Andrzej Lichy - członkowie.
Hillebrand. Nie zabrakło także senatora RP Jerzego Pieniążka, który od wielu lat jest sympatykiem naszego Oddziału. Na wniosek Zarządu Oddziału został wyróżniony przez Zarząd Główny PTTK medalem "ZA POMOC I WSPÓŁPRACĘ".
Ważnym momentem na Zjeździe było wyróżnienie Jerzego Kozłowskiego i Krystyny Okoń medalami ,,50-LECIA PTTK". Zjazd podjął uchwałę o wystąpienie z wnioskiem do Krajowego Zjazdu PTTK o nadanie Jerzemu Kozłowskiemu tytułu Honorowego Członka PTTK, którego bogatą i wieloletnią działalność dokumentowała towarzysząca Zjazdowi wystawa jego prac, kronik i wyróżnień.
Zjazd Sprawozdawczo-Wyborczy wybrał B-osobowy Zarząd oraz Komisję Rewizyjną i Sąd Koleżeński w 3-osobowych składach. Prezesem Oddziału na kolejną kadencję została Krystyna Okoń, przewodnicZfi.cą Komisji Rewizyjnej - Maria Goss, Sądu Koleżeńskiego - Stanisław Pietrzak. Na Regionalną Konferencję wybrano 3 delegatów, tj.: Lucynę Jaracz, Jolantę Śledzińską, Krystynę Okoń.
Zjazd Oddziału przyjął uchwałę określającą zadania na nową kadencję, między innym: - wspieranie sprawy powołania struktury wojewódzkiej jako jednostki pośredniej między oddziałem a Zarządem Głównym PTTK, - umocnienie działalności programowej poprzez kontynuację organizacji imprez turystyki kwalifikowanej, wieczorów krajoznawczych, szkoleń kadry turystycznej, powołanie Komisji Historycznej i Opieki nad Zabytkami, - kontynuowanie pracy z dziećmi i młodzieżą poprzez organizację turniejów turystyczno-krajoznawczych, konkursów krasomówczych, rajdów ekologicznych.
30 --------------------- na sieradzkich szlakach ----------------
W minionym roku Muzeum pracowało w oparciu o dwie osoby, gdyż trudności finansowe zmusiły nas do redukcji zatrudnienia. Nie ma rozróżnienia na etaty fizyczne, merytoryczne czy administracyjne - wszyscy robią wszystko w zależności od potrzeb. Tylko dzięki takiemu zorganizowaniu pracy mogło odbyć się 7 wystaw czasowych oraz szereg spotkań i imprez o charakterze kulturalnym i turystyczno-krajoznawczym. Udostępniana była również wystawa stała, ogółem gościliśmy ponad 4 tys. zwiedzających.
W styczniu, przy udziale członków chórów ,,Lutnia" z Warty i "Cantate Deo" z Sieradza, odbył się koncert kolęd ze wspomnieniem zmarłej w 1999 r. dr E. Kaleniewicz. We wspaniałej scenerii kościoła św. Mikołaja pięknie brzmiały głosy chóru męskiego i mieszanego.
W tym samym miesiącu otwarto wystawę starej fotografii ,,Dawnej Warty czar", na której prezentowano ponad 400 zdjęć ze zbiorów Muzeum oraz mieszkańców miasta. Najbardziej interesujące były te, które pokazywały Wartę sprzed 1 00 lat i gdzie można było zauważyć zmiany w architekturze tak ważnych budynków, jak kościoły, ratusz, szkoła i inne miejsca użyteczności publicznej.
Kolejnym wydarzeniem była wystawa biograficzna, dotycząca urodzonego w Warcie fannaceuty doc. Henryka Pankiewicza, wykładowcy Akademii Medycznej w Łodzi, twórcy Muzeum Farmacji, poety i artysty amatora. Wystawa była możliwa dzięki pomocy jego rodziny z Warty i z Łodzi.
Przy pomocy Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie udało się zorganizować ekspozycję przedstawiającą rękodzieło artystyczne Egiptu, pt. "Folklor spod piramid". Tajemnice kultury islamu odsłaniał przed zainteresowanymi wybitny znawca tematu, historyk sztuki, egiptolog, uczeń i bliski współpracownik prof. Kazimierza Michałowskiego i prof. Stanisława Lorentza, jednocześnie autor scenariusza i samej wystawy - kustosz Henryk Brandys. Dzięki jego zaangażowaniu w Muzeum odbył się również "Dzień Egiptu", który zaszczycił swą obecnością attache kulturalny ambasady tego kraju w Warszawie wraz z małżonką i synem. Licznie zgromadzona młodzież i osoby dorosłe mogły zapoznać się z obyczajami, życiem codziennym, historią i kulturą Egiptu. Było to możliwe nie tylko dzięki prelekcjom, ale także poprzez pokazy mody, przedmiotów codziennego użytku, filmów video i przezroczy. Na koniec uważni słuchacze mogli wziąć udział w konkursie z nagrodami.
Na uwagę zasłużyła również wystawa ,,związki Reymonta z Ziemią Sieradzką" oraz" Warciańskie echa Katynia". Dzięki fmansowej pomocy Fundacji im. Stefana Batorego oraz Starostwa Powiatowego w Sieradzu mogliśmy godnie uczcić obchody Roku Reymontowskiego poprzez wspomnianą już wystawę, cykl prelekcji i spotkań autorskich o życiu i twórczości autora "Chłopów", a także organizacje rajdu "Sieradzkim szlakiem Reymonta" i konkursów wiedzy oraz konkursu na ilustrację do powieści noblisty.
W minionym roku Muzeum było organizatorem ogólnopolskiego zjazdu pracowników muzeów PTTK i członków Komisji Opieki nad Zabytkami ZG PTTK, który odbył się w dniach 28-29 października. W tym czasie, dzięki ofiarności mieszkańców miasta,
Działalność Muzeum Miasta i Rzeki Warty oraz Oddziału PTTK
w Warcie w 2000 roku
Barbara Cichecka
Urzędu Gminy i Miasta oraz Zarządu Głównego PTTK na budynku Muzeum odsłonięto tablicę, poświęconą pamięci dr Eugenii Kaleniewicz. W uroczystości wzięli udział mieszkańcy Warty i okolic, rodzina, uczestnicy zjazdu i zaproszeni goście. Okolicznościowe wystąpienia wygłosili: burmistrz Zdzisław Krysiak i przewodniczący Komisji Opieki nad Zabytkami prof. F. Midura. Wartę honorową przy tablicy trzymały pielęgniarki miejscowego szpitala oraz poczty sztandarowe Ochotniczej Straży Pożarnej z Warty i Oddziału PTTK ze Zduńskiej Woli. Uczestnicy uroczystości wzięli też udział w otwarciu wystawy reymontowskiej oraz odwiedzili miejsca związane z pobytem pisarza na ziemi sieradzkiej.
Jak co roku, Muzeum wzięło udział w ogólnopol·· skim konkursie "Moja przygoda w muzeum", na który wpłynęło ponad 100 prac z okolicznych szkół. Część z nich została nagrodzona, a wszystkie prezentowane był na okolicznościowej wystawce.
Miłośnicy opery i operetki mogli uczestniczyć w wyjazdach do Teatru Wielkiego w Łodzi na "Wesele Figara" i "Żołnierza królowej Madagaskaru".
Oddział PTTK w Warcie propaguje zdrowy styl życia poprzez wycieczki oraz rajdy piesze i rowerowe, których naczelnym hasłem jest: "Poznaj swoje najbliższe i dalsze okolice". W roku 2000 odbyły się dwie takie imprezy: wiosną "Rajd Milenijny", jesienią rajd "Sieradzkim szlakiem Reymonta". Ogółem wzięło w nich udział ponad 220 osób. Każdy rajd kończył się konkursem wiedzy o tematyce zgodnej z hasłem imprezy, a także konkursami sprawozdawczymi i sprawnościowymi.
Przy Oddziale fi.mkcjonuje Klub Turystyki Wodnej, który przez okres letni szeroko udostępnia swą bazę w Zaspach Miłkowskich nad zalewem Jeziorsko, jak również organizuje szereg imprez plenerowych, z których najwainiejszą są "Regaty o Błękitną Wstęgę Jeziorska". W okresie powakacyjnym organizuje życie towarzysko-kulturalne w swej siedzibie w Warcie.
Przy Oddziale i Muzeum fi.mkcjonuje Punkt Infonnacji Turystycznej oraz bogata biblioteka o charakterze historycznym i krajoznawczym. Ze zbiorów tych korzysta corocznie duże grono młodzieży uczącej się i studiującej.
---------------- na sieradzkich szlakach ----------__________ _ 31
:~ Herb powiatu ~ zduńskowo/skiego en lU N () ~
'o Gen at
Herb powiaty zduńskowolskiego
Krystyna Okoń
Herb to znak rodu lub godło państwa, regionu, miasta, instytucji. Nawiązuje najczęściej do historii, zdarzeń, legend itp.
Powiat zduńskowolski zaistnial na mapach Polski po raz pierwszy w styczniu 1999 r., nie ma zatem bogatej przeszłości, która mogłaby pozostawić w spuściźnie charakterystyczny znak rozpoznawczy. Jednak stolica powiatu, miasto Zduńska Wola, posiada niezwykłego patrona - św. Maksymiliana Marię Kolbe, nic więc dziwnego, że właśnie ta postać stała się inspiracją do opracowania herbu powiatu.
Rajmund Kolbe, późniejszy św. Maksymilian, urodził się w Zduńskiej Woli 8 stycznia 1894 r. w rodzinie tkaczy. Rodzice posiadali cztery warsztaty tkackie, zatrudniali czeladnika i dwóch terminatorów. W skutek kryzysu rodzina Kolbe musiała jednak sprzedać warsztaty i przenieść się do Łodzi, a później do Pabianic. Rajmund w 1904 r. rozpoczął naukę w Gimnazjum Handlowym. Pod wpływem nauk misyjnych,
głoszonych przez ojca Peregryna Haczelę, franciszkanina z Lwowa, wstąpił do Seminarium Ojców Franciszkanów w Lwowie. Przyjął tam imię Maksymilian. Studia ukończył w Rzymie i uzyskał doktorat z filozofii i teologii. W 1912 r. założył stowarzyszenie Rycerstwo Niepokalanej. Po powrocie do Polski założył w Teresinie (obecnie Niepokalanów) nowy klasztor franciszkański, który stał się ośrodkiem kultu religijnego. W latach 1930-1936 ojciec Maksymilian prowadził działalność misyjną w Japonii i w Nagasaki założył klasztor na wzór Niepokalanowa.
Z chwilą wybuchu II wojny światowej Kolbe został aresztowany przez Niemców za udzielanie pomocy Żydom. Uwolniony po kilku miesiącach, 11 lutego 1942 r. został ponownie aresztowany i przewieziony do Oświęcimia. W obozie dobrowolnie ofiarował swe życie za życie współwięźnia, skazanego na śmierć głodową. Umarł w bunkrze głodowym 14 sierpnia 1942 r. Następnego dnia jego ciało spalono w krematorium.
17 października 1971 r. papież Paweł VI zaliczył ojca Maksymiliana w poczet błogosławionych, a 10 października 1982 r. papież Jan Paweł II dokonał jego uroczystej kanonizacji. Bogata działalność św. Maksymiliana, jego miłość bliźniego i męczeńska śmierć stały się wzorem dla współczesnego świata.
Uchwałą Rady Powiatu Zduńskowolskiego w dniu 24 listopada 2000 r. przyjęty został herb powiatu, przedstawiający św. Maksymiliana Marię Kolbe. Na tle niebieskiej tarczy herbowej widnieje stojąca postać św. Maksymiliana, w czarnym habicie, przepasanym białym sznurem. Za sznurem przewieszony różaniec. Wokół głowy świętego aureola koloru złotego. W prawej ręce - korona koloru białego, w lewej -czerwonego. Na lewej piersi świętego czerwony trójkąt z czarną literą P, a pod nim numer 16670 (czarny na żółtym tle). Korony i znak trójkąta na piersi to tzw. atrybuty świętego, symbolizujące pewne wydarzenia z jego życia. Korony nawiązują do objawienia, jakie miał mały Rajmund Kolbe: ,,Prosiłem Matkę Bożą, żeby mi powiedziała, co ze mną będzie [ ... ] Wtedy Matka Boża pokazała mi się, trzymając dwie korony, jedna białtt a drugą czerwoną. Spytała, czy chcę je mieć: biała miała oznaczać, że wytrwam w czystości, a czerwona, że będę męczennikiem. Odpowiedziałem, że chcę. Wówczas Matka Boża mile na mnie spojrzała i znikła." (o. Jerzy Domański, Święty Maksymilian Maria Kolbe, patron naszego wieku. Niepokalanów 1987, s. 12).
Bieljest w symbolice chrześcijańskiej kolorem czystości, zwycięstwa, wiecznej chwały, czerwień zaś -symbolem krwawej ofiary. Drugi atrybut, czyli trójkąt z literą P i numer, to nic innego jak znak obozowy, który nosił św. Maksymilian na swoim obozowym odzieniu. Znak ten oznaczał narodowość polską i numer obozowy. Oba te atrybuty w swej symbolice wyrażają życie i działalność świętego, od objawienia w dzieciństwie aż po męczeńską śmierć w Oświęcimiu. Tarcza herbowa jest koloru niebieskiego, symbolizującego firmament. Kolor niebieski jest też kolorem Matki Bożej, co nawiązuje do roli św. Maksymiliana jako założyciela Rycerstwa Niepokalanej.
32 ---------------------- na sieradzkich szlakach -----___________ _
Prezydium Zjazdu - przewodnicząca Jolanta ŚledzŻ11ska
Halina Mankie,vic:: (SeAntarz d/s organizacyjnych ZG PTTK), Mimsław Ratajski (ZG PTTK), Klystyna OkOlI oraz Jerzy Kozłows"?
Spotkanie autorskie z C. Jaworską-Maćkowiak
"Moja przygoda w muzeum" - rozstrzygnięcie
konkursu dla dzieci
Z ŻYCIA PTTK JJjJbory W zduńskowolskim Oddziale PTTK
Sekretarz ZG PTTK Halina Mankiewicz wręcza Medale 50-lecia PTTK Klystynie OkOlI i JerZen1Łł Kozłowskiemu
Muzeum Miasta i Rzeki Warty
Odsłonięcie tablicy pamiątkowej poświęconej dr Eugenii Kaleniewicz
"DzielI Egiptu" w Muzeum w Warcie, od lewej atachale kultwy Egiptu w Warszawie, młodzież LO w Warcie
i dr H. Brabdys pracownik PME w Warszawie
Fot.: archiwa oddziałów PTTK w ZdUllskiej Woli i Warcie