KK4913926 DlaczegoDILL? ANDRZEJKI - Kopernik Lesznocode.kopernik-leszno.pl/data/files/95/nr_20_listopad_2010.pdf · [2] gazetka@IILO.leszno.pl Kręcisię! K.M.:Skądwogólewziąłsię

Post on 29-Jul-2020

0 Views

Category:

Documents

0 Downloads

Preview:

Click to see full reader

Transcript

20/listopad ʻ2010O początkach DILLa z Kasią Cieliczko rozmawia Agata Drewniak

Dlaczego DILL?

Agata Drewniak: Zacznijmy odpoczątku.

Katarzyna Cieliczko: Wszystkozaczęło się tydzień przed zebra-niem Rady Pedagogicznej w spra-wie ocen rocznych końcowych. Zjednej strony zawsze lubiłam robićcoś dodatkowego, a z drugiej - mo-tywacją była ocena..:) Pierwszynumer stworzyłam głównie z Ry-szardem Cichym z mojej klasy.Wiele pomysłów podrzuciła mi teżmama - zresztą często podczas or-ganizowania różnych apeli, akcjiszkolnych „przegadywałyśmy” planimprezy – była to taka “burza móz-gów”. Nie miałam żadnego pro-blemu ze znalezieniem chętnych dopisania.. Jak już wspomniałam, tobył czas wystawiania ocen...:)

A. D.: Jak to wyglądało odkuchni? Były jakieś problemy z za-łatwianiem?

K. C.: Nie miałam problemu zezgodą, Dyrekcja szkoły przychylniepatrzyła na ten projekt. Pamiętamjednak jak w czasie tworzeniaDILLa do sali informatycznej przy-szedł major Handke i stwierdził,oczywiście żartobliwie, że daje namparę numerów.. Bo był KOPERnick(chyba tak się to nazywało), ale

upadł i tu będzie tak samo:) A tu pro-szę, mamy już trzecią naczelną!Bardzo się cieszę.

A. D.: Dlaczego właśnie nazwa'DILL'?

K. C.: Nie chciałam odnawiaćKOPERnicka, tylko zrobić coś no-wego - zaczęłam od nazwy. Zbudo-wałam ją na zasadzie luźnegoskojarzenia: DILL to po angielskukoperek, nasz patron Kopernik. Do-datkowo dill brzmi troszkę jak inte-res, radzić sobie po angielsku, czylideal.

A. D.: Jaki był odbiór pierwszegonumeru wśród społeczności szkol-nej?

K. C.: Jaki był odbiór... Z tego copamiętam, to wydrukowaliśmy tylko100 sztuk, więc szybko się rozeszło.Nie obeszło się bez pomyłek czy li-terówek, ale jak na czas przygoto-wań, brak doświadczenia jestemnadal bardzo dumna. Muszę przy-znać, że bardzo ucieszyłam się wi-dząc, że wydaliście(my) już 19numerów! Serdecznie gratuluję iżyczę dalszych sukcesów!

A. D.: Nie dziękuję;)K. C.: Bardzo dziękuję Panu Do-

minikowi za współpracę i życzę mu,aby znalazł kolejną wspaniałą na-czelną - za jakiś czas oczywiście.

powered byedubractwo IILO

Mamy już za sobą 19 numerów DILLa. Wielu z Was go czyta,część bierze udział w tworzeniu gazety, ale nie wszyscy wie-dzą chyba jak to się stało, że istnieje. Miałam okazję rozma-wiać z Katarzyną Cieliczko, absolwentką naszej szkoły,główną inicjatorką postania DiLLa i pierwszą redaktor pro-wadzącą.

Pierwszy numer DILLa

Kasia Cieliczko (fot. archiwum)

UWAGA! JUŻ W STYCZNIUKOLEJNA EDYCJA TURNIEJUMASTER OF DYNA BLASTER

ZAPISZ SIĘ!KOD KLASY: KK4913926

Do turnieju przyjmujemypierwsze 24 osoby!

Wróżby andrzejkowe były trak-towane niczym wyrocznia!

Wróżono tylko pojedynczymosobom, a przede wszystkim niezdradzano wyniku wróżby, ponie-waż wierzono, że opowiadanie otym będzie złym omenem.

Ciekawostką jest fakt, iż daw-niej udział we wróżbach andrzej-kowych mogły brać tylkoniezamężne kobiety. Andrzejki byłyświętem wyłącznie kobiecym,mężczyźni wróżyć mogli sobie weWigilię święta św. Katarzyny, czylipodczas tzw. katarzynek.

Dopiero w XIX tradycja wróżbzeszła z gruntu czysto matrymo-nialnego i stała się jednolitymświętem wróżb. W andrzejki dziśwróżą sobie zarówno kobiety, jak imężczyźni.

Wiecie, że…?Święty Andrzej był jednym z 12

apostołów. Był jednym z tych, któ-rzy wiernie towarzyszyli Jezusowi,a po Jego Wniebowstąpieniu po-szedł głosić Słowo Boże na terenAzji Mniejszej. Za swe nauki apos-toł Andrzej został skazany naśmierć męczeńską, którą poniósł wgreckim Pátrai (obecnie Patras).Zmarł na krzyżu wykonanym wkształcie litery x. Święty Andrzejjest uważany za patrona Grecji,Rosji i Szkocji. Wigilię ŚwiętegoAndrzeja obchodzi się 30 listo-pada. Jest ona bardzo ciekawymdniem, a jego wieczorowa porajest uznawana - zwłaszcza było takw odległych wiekach - za czas ma-giczny.

Tradycja świętowania tego dniapochodzi najprawdopodobniej zeSzkocji. Właśnie w Szkocji do dziśobchodzi się ją bardzo bogato.Szczególnymi zwyczajami, którecechowały ten dzień, były wróżby.

ANDRZEJKIJak to wyglądało kiedyś... Od zawsze ludzie starali się doj-rzeć swoją przyszłość: obserwowali zjawiska przyrody, pró-bowali czarować, patrzyli w gwiazdy, wierzyli w przesądy icudowne amulety. Doskonałym dniem według nich była wi-gilia Świętego Andrzeja.

Prawdopodobnie ich tradycja po-chodzi ze starożytnej Grecji. Pa-nuje przekonanie, że w tym krajumiało to związek z imieniem An-dreas i grecką nazwą mężczyzny.

Dziś andrzejki z roku na rokcoraz bardziej tracą na znaczeniu.Niewiele osób już leje tradycyjnywosk, niewiele też jest innychwróżb. Starszym się już nie chce,młodzi natomiast uważają tegotypu zabawę za zabobony i niewidzą w tym sensu. Tradycja wigi-lii św. Andrzeja znacznie traci i zakilkadziesiąt lat będzie to już zapo-mniana część naszej kultury.

Andrzejkowe przysłowia:1.Dziś cień wosku ci ukaże, co

ci życie niesie w darze.2. Śnieg na Andrzeja, dla zboża

zła nadzieja.3. Gdy Andrzej zwiąże ziemię

łyczkiem, to Katarzyna rzemycz-kiem

4. Gdy Andrzej się zjawi, to izimę postawi,

5. Której but na progu stanie -pierwsza panna na wydanie.

6. Święty Andrzej wróży szczę-ście i szybkie zamęście.

7. Święty Andrzej Ci ukaże, coCi los przyniesie w darze.MICHALINA WIELEBIŃSKA, 1A

Chcesz sięprzyłączyć doekipy DILLa?

napisz do nasgazetka@IILO.leszno.pl

[ 2 ] gazetka@IILO.leszno.pl

Kręci się!

K. M. :Skąd w ogóle wziął siępomysł wykonania takich zdjęć?

N. F. : Pomysł niewątpliwie na-rodził się z potrzeby zrobienia cze-goś nowego i nietradycyjnego.

Chodzi o zdjęcia obrotowe wykonane przez Natalię Fiebig,uczennicę klasy 3E. Zdjęcia te - ukazujące budynek szkoły iOrlik - są dostępne na stronie internetowej naszego liceum inie tylko.

Nieeleganckie byłoby nieprzyzna-nie się do tego, że idea wykonaniazdjęć obrotowych nie wypłynęła je-dynie z mojej strony. Przy realizo-waniu pomysłu spory udział miał

Dominik Sieciński. Uznaliśmy, żetaka forma zdjęcia może okazaćsię ciekawym “gadżetem” i chybanie myliliśmy się. Tym bardziej, żezleceń na tego typu zdjęcia wciążprzybywa.

K. M. :Narodził się on dawnoi był długo analizowany czymoże całkiem niedawno i nie-spodziewanie? Jaka była jegorealizacja?

N. F. :To świeży pomysł. Jegoanaliza okazała się krótsza niżchwycenie za statyw. Dzieje siętak chyba dlatego, że jeśli pojawiasię nietypowa koncepcja na pro-jekt, to po prostu wraz z Domini-kiem działamy w kierunku jegorealizacji, nie tracąc zbyt wieleczasu na jego analizę. Bynajmniejdo tej pory na takiej właśnie zasa-dzie opieraliśmy wszystkie pro-jekty, które udało nam się zpozytywnym efektem sfinalizować.A mamy już ich na swoim konciesporo.;)

K. M. :Myślę, ze był to dośćczasochłonny projekt… Czykosztowało Cię to dużo pracy?

N. F. :Z pewnością sprawiło todużą satysfakcję, co jest chyba wtym wszystkim najfajniejsze. Foto-grafia to bardziej pasja niżelipraca, więc nie wypada wspomi-nać tutaj o jakimkolwiek wysiłku.

Co do czasochłonności projektu -jest niewielka, pod warunkiem, żezdjęcia są wykonane starannie, astatyw grzecznie stoi w miejscupodczas naciskania migawki.

K. M. :Czy jesteś zadowolonaz efektów swojej pracy?

N. F. :Z genetycznie nabytą inieuleczalną skromnością stwier-dzam, że nie mnie powinno zostaćzadane to pytanie.;)

K. M. :Na tym koniec z tegotypu zdjęciami czy może to do-piero początek?

N. F. :Zdecydowanie początek.K. N. :Jeśli zamierzasz wyko-

nać jeszcze więcej takich zdjęć,to w takim razie, czy masz jużjakąś koncepcję? Chociaż kilkasłów zachęty… xD

N. F. :Cały czas je wykonuję.Te, które umieszczone zostały nawww naszej szkoły, to tylko zalą-żek całości. Koncepcja to już tylkoi wyłącznie kwestia miejsca czyobiektu, ale nie mogę narzekać najej brak. Z biegiem czasu uzupeł-nimy też obrotową galerię na stro-nie internetowej szkoły wdodatkowe miejsce. Zapraszam zajakiś czas do ich wirtualnego obej-rzenia.

KATARZYNA MACIEJCZYK, 1C

P.R. :Może Pan powiedzieć,skąd wziął się pomysł na „DynaDay”?

p.D.S.: Informatyka powinnabyć prowadzona trochę inaczej,nie ma to być sztywny przedmiot,tylko na luzie. Po to, żeby pokazaćuczniom, że informatyka to nietylko definicje, regułki, praca wwordzie czy excelu, ale też za-bawa, stwierdziliśmy, że trzeba cośfajnego zrobić. Długo zastanawia-liśmy się nad tym, co to by mogłobyć. Musiało to być coś, co będziezabawą i stworzy odpowiednieemocje. Po długich poszukiwa-niach wybór padł na pierwszą gręplatformową - Dyna Blaster z 1992roku. 3e - klasa “agentów” - po-ciągnęła temat - no i mamy IV edy-cję.

P.R. :Czy co roku turniej wy-gląda tak samo? Czy są jakieśzmiany, nowości?

p.D.S. :Co roku wprowadzamynowe elementy. Pierwszy turniejbył w ramach jednej klasy, drugibył międzyklasowy. W ostatniej

DYNA DAY5 października odbyła się w naszej szkole IV już edycja tur-nieju w grę Dyna Blaster. W tym roku organizacją „Dyna Day”zajęła się klasa 2e wraz z członkami Edubractwa. Opiekunembył p. Dominik Sieciński- nauczyciel informatyki w naszejszkole, z którym przeprowadziłam wywiad dotyczący DynaDay.

edycji, którą przygotowała klasa 2e, finały odbyły się w auli. W pla-nach jest konkurs międzyszkolnydla wszystkich szkół ponadgim-nazjalnych w Lesznie.

P.R. :Skąd środki na organi-zację takiego turnieju ?

p.D.S.: Od pierwszej edycjiDyna Day sponsorem jest Edub-ractwo, bo jest to organizacja po-wołana do wspierania fajnychpomysłów. Jej działania obecnekoordynują Natalia Fiebig i Mate-usz Dubicki z 3e. Ze swoimi pomy-słami należy się do nich zgłaszać..

P.R. :Kiedy po raz pierwszyzostał zorganizowany turniej?Jaka była reakcja uczniów?

p.D.S.: Gdyby odbiór nie byłfantastyczny, to nie mielibyśmy Vedycji. Dyna Blaster to przedewszystkim emocje. Mimo że cho-dzi się tylko "pamperkiem" i roz-kłada bomby, to emocje są bardzoduże i każdy chciałby zostać "Ma-ster of Dyna Blaster". Od pierwszejedycji król jest tylko jeden - TomekSiwarski- oczywiście z 3e. :)

P.R. :Może Pan zdradzić, cojest planowane na V edycję?

p.D.S.: Poza finałem w auli napewno konkurs dla klas na zbudo-wanie największej bomby, możena najlepsze przebranie Dyna Bla-stera i tradycyjnie dużo pączków ioczywiście nieodłączna piosenka„Rock me Amadeus”, towarzy-

sząca każdemu turniejowi. Reszta,póki co, pozostaje tajemnicą.

P.R. :Dziękuje Panu bardzoza odpowiedzenie na pytania.Oczywiście ze zniecierpliwie-niem będziemy wyczekiwać zbli-żającej się V edycji!

PAULINA ROSIEK, 1E

Szkolny król Dyna Blaster - Tomek Siwarski (po lewej) podczasostatniej walki finałowej.

[ 3 ]gazetka@IILO.leszno.pl

P.M.: Czym jest 'Szkoła podżaglami'?

Z.W.: Ideą 'Szkoły pod żaglami'jest przede wszystkim nauczeniemłodych ludzi współpracy, pozatym jest to kształtowanie charakte-rów poprzez połączenie obowiąz-ków żeglarskich z nauką. Jest tooczywiście niesamowita podróż:)

P.M.: Co trzeba zrobić, abybyć uczestnikiem takiego przed-sięwzięcia?

Z.W.: Żeby się tam dostać, naj-pierw trzeba przekonać rodziców,później wychowawcę i dyrektoraszkoły, gdyż wymagana jest pi-semna zgoda. Następnie trzebaudać się do lekarza, od któregootrzymuje się zaświadczenie, żejest się "zdolnym" do uczestnictwaw takim rejsie. Poza tym, obowią-zuje zasada kto pierwszy ten lep-szy, gdyż miejsca sąograniczone… Przede wszystkimtrzeba chcieć;)

P.M.: Czy trzeba mieć do-świadczenie żeglarskie?

Z.W.: Doświadczenie żeglar-skie jest brane pod uwagę tylkopodczas obsadzania funkcji, już nasamym żaglowcu, mam na myślifunkcje np. starszych wacht.

P.M.: Jak wyglądał zwykłydzień na pokładzie?

Z.W.: Trudno powiedzieć.Każdy dzień jest inny. Grafik wachtjest ustalany odgórnie. Ma sięwachtę nawigacyjną, gospodar-czą, bosmańską albo się po prostuśpi :). Wachtę gospodarczą przej-muje się co 4 dni, z wachtą nawi-gacyjną bywa różnie, czasamiodstęp między nimi to 8 godzin,czasami ponad dobę. Są stałe ele-menty dnia: pobudka jest o godzi-nie 7 (poza wachtą nawigacyjnąktóra jest na pokładzie od 4 rano iwachtą gospodarczą, która musizrobić śniadanie na godzinę 7. 30).Tak więc śniadanie jest o 7.30(wachta nawigacyjna niestetymusi poczekać aż ktoś ich zmieni,bo każdy chce zjeść:)). O godzinie8 jest apel i podnoszenie bandery.Na apelu są przedstawiane planlekcji oraz trasa jaka nas czeka.(Bosman krzyczy, że nie prze-strzegamy ciszy nocnej, a cookmarudzi, że nie zmywamy szkla-nek). Od godziny 10 do 13 są lek-cje (lekcje są tylko wtedy, gdyjesteśmy na morzu). Od godziny13 jest czas wolny - oczywiście dlatych, którzy nie mają wachty. Ciszanocna - 23.00. O różnych porachdnia i nocy można się spotkać zalarmem do żagli bądź alarmemopuszczenia statku(zdarzały sięćwiczenia o 23.00). Jeśli warunki

Zuzia Wilk, uczennica klasy 2f od 15 października do 15 listopada brała udział w Szkole Pod Żaglami. Kilka dni po powrocieZuzi udało mi się z nią porozmawiać, czego namiastkę możecie przeczytać poniżej.

Pogoria - szkoła pod żaglami

pogodowe sprzyjały, były organi-zowane zmagania wacht, w któ-rych miedzy innymi bywały quizy"znajdź linę". Na karteczce byłonapisane "prawa gejtawa marslagórnego" i trzeba było szybko zna-leźć ową linę, a lin na statku jestponad 140. Innym razem mieliśmyskonstruować „jajo łap” -coś za po-mocą czego złapiemy jajko z naj-wyższego punktu na statku i niestłucze sie ono, a najwyższy punktna statku to top-32 m. Takichzadań było mnóstwo.

P.M.: Wiem,że żeglujesz jużod dawna. W związku z tymmoje pytanie: Czy mimo Two-jego doświadczenia coś Cię za-skoczyło?

Z.W.: Trudno powiedzieć, czycoś mnie zaskoczyło, bo mimo że

pływałam wcześniej na morzu, todługość łódki nie przekraczała kil-kunastu metrów, a tu nagle żaglo-wiec, który ma prawie 1500 m2żagla i 47 m długości. Czymśnowym było dla mnie wspinaniesię na reje. Naprawdę niesamo-wite uczucie. Czasami człowiekwchodził tam na górę na 32 metryi patrzył przed siebie, zapominająctak naprawdę po co tam jest. Go-rzej było kiedy fala była większaniż metr, wtedy wchodziło się zmyślą że chce się zejść i zwymio-tować gdzieś za burtą.

Wszystko było inne, wszystkobyło większe..

P.M.: Czego się nauczyłaśpodczas tej przygody?

Z.W.: Ciężko mi było zaakcep-tować lenistwo innych, wymagana

jest praca całej załogi. Niestetywszyscy ze swoich obowiązkówsię nie wywiązywali więc np.trzeba było wtedy kogoś zastąpić istać 2 godzinę przy sterze, mimoze jest zimno i każdy chciałby juzzejść na dół i się ogrzać. Przeztakie sytuacje nauczyłam się cier-pliwości. Kiedy weszłam na po-kład, nie znałam nazw wszystkich140 lin ani nawet ich funkcji, pomiesiącu nie było to juz dla mnieproblemem, a takie czynności jakbrasowanie czy po prostu stawia-nie żagli nie było dla mnie czymśobcym.

P.M.: Dziękuję za rozmowę : )Z.W.: Ja również.

PAULINA MIAŁKOWSKA, 2F

W nocy z 22 na 23 paź-dziernika w naszym liceumodbył się maraton filmowy.Każdy miłośnik dobrych fil-mów mógł znaleźć coś dlasiebie.

W szkolnej auli wyświetlanofilmy takie jak Wszystko co ko-cham, Bękarty wojny czy DzieckoRosemary. W Sali 6A serwowanoWyśnione życie aniołów, Być jakJohn Malkovich no i oczywiście

Wojnę polsko- ruską. Każdy, ktozainteresowany był czymś niecopoważniejszym, mógł odwiedzićsalę 8A, gdzie zapewniano dosko-nały wachlarz filmów dokumental-nych. Na górze, czyli w sali 13A, zogromnym zainteresowaniemobejrzeliśmy kontrowersyjny filmreżyserii Stanleya Kubricka pt. Me-chaniczna pomarańcza - w roligłównej Malcolm McDowell. Na-stępnie po chwili na komentarzedotyczące filmu, ekipa z sali 13A

obejrzała polski film z MarkiemKonradem pt. Plac Zbawiciela.

Każdy, kto był w chwilowej nie-dyspozycji, mógł odpocząć na ma-teracu, bądź karimacie. Całymaraton uświetniły konkursy zor-ganizowane przez dziewczyny zklasy IIIa, sprawdzające nasząwiedzę filmową. Dodatkowo każdymógł zamówić sobie pizzę, którado szkoły dojechała równo o pół-nocy. Cała impreza udała się w stuprocentach, więc chyba nikt wów-czas obecny nie miał wyrzutów su-mienia, że noc z piątku na sobotęspędza w szkole…

PAULINA NOWAKOWSKA, 1A

Filmy nocą

[ 4 ] gazetka@IILO.leszno.pl

Miesięcznik „DILL” - red. naczelny: Dominik Sieciński, red.prowadzący: Agata Drewniak. Redakcja: 64-100 Leszno, ul.Prusa 33, sala 24a II LO. Kontakt: gazetka@IILO. leszno.pl, Wy-dawca: kółko dziennikarskie II LO. Nakład wydania 50 egzempla-rzy + online. Sponsoring: EduBractwo IILO.

Przy tym wydaniu pomogli: Michalina Wielebińska, Kata-rzyna Maciejczyk, Paulina Rosiek, Paulina Nowakowska, MagdaMościpan, Tobiasz Jankowski.

Samobójstwoi co dalej?

Historia mówiła o dwóch przy-jaciółkach. Jedna z nich popełniłasamobójstwo. Jej matka nieświa-doma problemów, z jakimi musizmierzyć się córka, niczego nieprzypuszczała. Potem przyszły wy-rzuty sumienia.

–To było takie dobre dziecko(…), jak mogłam nie dopatrzyćtego, że miewa problemy?- obwi-niała się.

Mimo, że historia była fikcją,nietrudno zauważyć podobneprzypadki w codziennym życiu.Policyjne statystyki mówią, że wroku 2009 na swoje życie targnęłosię ok. 5,9 tys. ludzi. Dlaczego?Odpowiedzi na to pytanie jest nie-

W piątek, 12 listopada odbył się w naszej szkole profilak-tyczny spektakl dotyczący zapobiegania samobójstwomwśród młodzieży. Trwającą ponad 1 godzinę lekcyjną scenkęprzedstawiły dziewczyny, których imion szczerze mówiąc niepamiętam.

malże tyle, ile prób samobójczych.Jednakże po głębszej analiziemożna dostrzec kilka podstawo-wych przyczyn. Wśród młodychludzi najczęstszym problemem jestbrak akceptacji ze strony rówieśni-ków. To z kolei można rozbić nakilka innych czynników takich jaknp.: zawód miłosny brak poczuciawłasnej wartości czy problemypsychiczne. Śmierć z własnej woli,mimo, że jest totalnym tchórzos-twem, stanowi dla nich ucieczkęod rzeczywistości. Ucieczkę, któranie ma drogi powrotnej. Owszem,zawsze jest możliwość przeżycia,ale i to może zrzucić na niedo-szłego samobójcę ciężar kalectwa

bądź innej patologii. Odebraniesobie życia przez młodą osobęrównież dla rodziny stanowi nielada zmartwienie (i nie chodzi mi tuo kwestię wydatków związanych zzaplanowaniem pochówku). Poja-wia się wyżej wspomniane poczu-cie winy, poczucie, które niepozwala na swobodne egzystowa-nie, wypełnianie swych obowiąz-ków. Ujawniają się też smutek ijednocześnie złość oraz wiele in-nych negatywnych emocji, utrud-niających codzienne życie.

Zapytałam kilka osób, cosądzą o przedstawieniu i wnios-kach z niego płynących:

-Najbardziej spodobał mi siękontakt głównej bohaterki z pub-licznością, bo rzadko miewałamtaki na tego typu przedstawie-niach. Nie mam pewności, czy tadziewczyna przedstawiając swojąhistorię mówiła prawdę, ale mimowszystko spodobała mi się jej gra izrobiła ona na mnie wrażenie. A je-żeli chodzi o samą kwestię samo-bójstw, to przeraziły mnie statystki,których do końca chyba nie byłamświadoma.~ Ada, (Ia)

- Uważam, że przedstawieniebyło dobrą lekcją o samobójstwie,ukazaniem, że ten problem doty-

czy nas wszystkich. Pomogło namzrozumieć, że powinniśmy rozma-wiać z innymi na ten temat, gdyż,popełnić samobójstwo możenawet osoba, która nie pokazuje,że jest przytłoczona problemami.Jednak była to dość krótka lekcja,oznajmiająca nam, że naszymobowiązkiem jest rozmowa z ro-dzicami o samobójstwie, o na-szych problemach, gdyż nikt innynie pomoże nam lepiej jak właśnierodzice lub my sami.~ Tobiasz,(Ib)

-Spektakl poruszył młodzieżukazując prawdziwe realia i pro-blemy osób żyjących w rodzinach,gdzie na pierwszym miejscu jestnałóg. Społeczność uczniowskamogła także wysłuchać autentycz-nej historii dziewczyny, która doz-nała krzywdy w rodzinie~ Kinga(1h)

Samobójstwo nie daje wiecznejchwały. Sprawia, że niczym nieróżnisz się od miliardów resztek le-żących pod ziemią. Życie? Spójrz,ilu ludzi o nie walczy, ilu z nich od-dałoby za nie wszystko, byle bytylko było.

MAGDA MOŚCIPAN, 1A

9 Listopada, kiedy pojawiliśmysię w szkole, zaskoczyły nasdziwne kartki poprzyklejane prak-tycznie wszędzie. Na schodach,drzwiach od sal, toalet oraz gabine-tów, koszach na śmieci… Niektórzynie potrafili przeczytać tego, co jestna tym napisane! A inni, już wie-dzieli, że chodziło o naukę „szkol-nego” słownictwa w językuhiszpańskim, ponieważ tego dnia,poczuliśmy hiszpański tempera-ment!

Na 5 godzinie lekcyjnej odbył sięapel, którego celem było zapozna-nie nas z kulturą oraz językiemHiszpanii, a jego motyw przewodnibrzmiał „El español es fácil”, czyli„Hiszpański jest łatwy”. Tej go-dziny spotkało nas wiele atrakcji.Była relacja z meczu nauczycielevs. uczniowe, który odbył się 5 lis-topada na Orliku, była prezentacjagorącego tańca prosto z Hiszpanii,a także dowiedzieliśmy się co niecoo tym, jak wyglądają lekcje hisz-pańskiego w naszej szkole;) Ucie-leśnili także stereotypy Hiszpanów iw ten sposób mogliśmy zobaczyćjak wygląda m.in. ʻlovelasʼ w rze-czywistości! Oprócz tych wszyst-kich atrakcji wybraliśmynajlepszego Zorro oraz tancerkęflamenco naszej szkoły. Usłysze-liśmy klasyczne hiszpańskoję-zyczne przeboje w wykonaniuzespołu szkolnego, czyli „Quanta-namera”, wszystkim znane z filmu„Desperados”, czyli „Canción Del

Mariachi”, a także „La Bambę”!Dzień później, kiedy wszystkich

opuścił już hiszpański nastrój, odgodziny 17 aż do 21 bawiliśmy sięprzy corocznie organizowanymOldies Party. W tym roku usłysze-liśmy głównie muzykę z lat 90ʼ, aleoprócz tańców w naszym (czasamikiepskim, ale kto by się tym przej-mował?) wykonaniu, zobaczyliśmypokaz tańca klasycznego przeboju„Y.M.C.A” oraz wspólnie zatańczy-liśmy „Macarenę”. Warto teżwspomnieć o prowadzących im-prezę, którzy świetnie się spisali!;)Ale oprócz tańców, tak jak na DniuHiszpańskim, przygrywał nam ze-spół szkolny i mogliśmy usłyszećhity z dawnych lat, takie jak „BlackVelvet”, „Sweet Child Oʼ Mine” czypiosenkę uznawaną za początekmuzyki rockowej, czyli „Rock Aro-und The Clock” Billa Haleya!Oprócz starych hitów usłyszeliśmyznany wszystkim utwór, czyli „DaniCalifornia” a pod koniec wszyscyśpiewaliśmy „Whisky”;) W tym rokuodbył się konkurs na najlepszeprzebranie damskie i męskie, agłówną nagrodą był bon o wartości50 zł do wydania w leszczyńskich„Delicjach”.

TOBIASZ JANKOWSKI, 1B

Działo się!21 października, o godzinie 17

w Sali Balowej rydzyńskiegozamku rozpoczęło się niezwykłewydarzenie muzyczne dla na-szego regionu. Odbył się koncertz okazji trwającego Roku Chopi-nowskiego i 200 rocznicy urodzinChopina, zorganizowany przezSzkołe Muzyczną w Lesznie,sponsorowany przez władzemiast Leszna, Rydzyny i Osiecz-nej oraz regionalne przedsiębior-stwa.

Akurat w tym samym dniu, wtym samym czasie trwał w TeatrzeWielkim Opery Narodowej uroczy-sty koncert laureatów konkursu, wktórym wystąpiła też tegorocznazwyciężczyni Julianna Awdiejewa.Sala Zamku w Rydzynie była prze-pełniona ludźmi w róznym wieku.Byłi uczniowie Szkoły Muzycznej,ale też naprawdę wielu pasjonatówi fanów Chopina. Dużo osób stało,zabrakło miejsc, a organizatorzy nieprzewidzieli, że koncert będzie się

cieszył takim zainteresowaniem. Zdrugiej strony świadczy to o nasbardzo dobrze, że nie zapomnie-liśmy o korzeniach naszej klasycz-nej muzyki narodowej, bo Chopinjest dla nas naprawdę powodem dodumy i wielu ludzi z regionu to po-kazało. Podczas koncertu możnabyło usłyszeć muzyków z bardzoznanej i grającej na bardzo wysokimpoziomie poznańskiej orkiestry 'Or-kiestra Nova' pod dyrygentura Mar-cina Sompolińskiego. Jednakgłowna gwiązdą wieczoru był młody,bo zaledwie 23-letni (a w środo-wisku pianistycznym osiągnięcie takwysokiego poziomu gry w tak mło-dym wieku jest naprawdę rzadkie),francuski pianista Christophe Alva-rez. Razem z orkiestrą wykonał dwakoncerty fortepianowe Chopina e-mol i f-mol. Nie obeszło się bezkwiatów, podziękowań i imponują-cego odbioru koncertu przez pub-liczność - naprawde długimibrawami. Mimo iż i dla mnie niestarczyło miejsca siedzącego, tobyłam pod dużym wrażeniem;)

AGATA DREWNIAK

KoncertChopinowski

top related