Nr 43 • styczeń 2013ISSN 2080-8429
miesięcznik bezpłatny
Reklama
Prace dzieci z Centrum Działań Plastycznych
„AKADEMIA” - OKSiR
Wesołych ŚwiątBiałych myśli lekkich jak puch,
niech Anioł przywieje z nieba,
otworzy skrzydłem nadzieję
i niech kolędę zaśpiewa…
Rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia
oraz szczęśliwego Nowego Roku 2013
życzy
OKSiR
i redakcja „Teraz Świecie”
Tradycja wciąż żywastr. 8
2 styczeń 2013 www.oksir.eukalejdoskop
Wydawca i redakcja:
Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji
ul. Wojska Polskiego 139, 86-100 Świecie, tel. 52 562 73 70
e-mail: [email protected]
Redaktor naczelny: Andrzej Pudrzyński,
e-mail: [email protected]
Skład: Studio M&M GRAPHIC
Druk: Express Media sp. z o.o.
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść reklam i ogłoszeń.
Reklama: tel. 661 504 850
wielbiam Święta Bożego Narodzenia. Zapach cho-Uinki, świecące się na niej
lampki, kolacja wigilijna, kolędy, życzenia, spotkania z rodziną – wszystko to tworzy niepowtarzal-ny, jedyny w swoim rodzaju klimat.
Jasne, można grymasić, jak pewien mój znajomy, który twier-dzi, że trudno sobie wyobrazić coś bardziej kiczowatego niż choinka obwieszona rozmaitymi błyskotka-mi. Można też narzekać, że święta to kolejna okazja do slalomu gigan-ta po centrach handlowych, gdzie oprócz rzeczy potrzebnych kupuje-my przy okazji całą masę produk-tów, bez których spokojnie mogli-byśmy się obejść.
Mój kolega – świąteczny mal-kontent – twierdzi wręcz, że ludzie, tak mniej więcej na 10 dni przed świętami, zaczynają wpadać w
Magiczne chwile
Prosto z mostu
ANDRZEJPUDRZYŃSKI
trans. Nasila się on z dnia na dzień i przybiera postać amoku w przed-dzień Wigilii.
W ostatnim tygodniu przed świętami stan ten ogarnia coraz więcej osób, co widać po zapcha-nych parkingach przed marketami i tłumach w sklepach. Tu jestem skłonny się z nim zgodzić, bo cza-sami sam staję się jedną z ofiar tego przedświątecznego, odmiennego stanu świadomości.
Co do choinki jednak, to niech sobie niektórzy mówią, że to kicz. Oby było jak najwięcej takiego ki-czu, przy którym siada cała rodzina (niekiedy po raz pierwszy od mie-sięcy), wyłącza wieczorem telewi-zor (po raz pierwszy od roku), wpa-truje się w te światełka i świeci-dełka, i - rozmawia ze sobą. To jest dopiero prawdziwa magia Świąt Bożego Narodzenia.
rać w zespole rockowym warto choćby dla dziewczyn. GJeśli członkowie świeckiej
grupy Fala o tym nie wiedzieli, to po pierwszym koncercie nie mają już żadnych złudzeń, jaką moc dają scena i blask reflektorów.
Występ na żywo to ostateczna weryfikacja umiejętności. Zwłaszcza w przypadku muzyki rockowej, gdzie od warsztatu często ważniej-sze są osobowość muzyków i energia płynąca z głośników. Zapewne tylko najbliżej stojące licealistki, zbite w gęstym tłumie, były w stanie zau-ważyć, jak spięci byli młodzi muzy-cy. To całkiem zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że był to ich debiut i przyszło ich posłuchać więcej osób niż się tego spodziewali.
Ułatwieniem nie było też to, że podczas koncertu w pierwszą sobo-tę grudnia zaprezentowali przede wszystkim własne piosenki, wyraź-nie podszyte punkową nutą. Jeśli nie stricte muzycznie, to na pewno w warstwie tekstowej, czego przy-kładem może być, zagrany jako jeden z ostatnich utwór „Wszystko w porządku”. Chyba najlepsza kom-pozycja Fali nawiązująca, mniej lub bardziej świadomie, do Dezertera.
Niewątpliwie dowodem odwagi
na porównanie z oryginałem. Licealiści najlepiej poradzili so-
bie z „Peggy Brown” Myslovitz, choć jak na mój gust trochę brakowało dynamiki temu kawałkowi, który pod koniec wyraźnie nabiera tempa. Przemyślenia wymaga „Take me out” z repertuaru Franz Ferdinand, zwłaszcza, że Filipa Rudnika na wo-kalu zastąpił w tym utworze perku-sista Michał Pawlikowski. Cóż, swo-bodnie grać na bębnach i śpiewać potrafi tylko Phil Collins…
są teksty w języku polskim, którego młode zespoły unikają. Dlaczego? Powód jest banalny. Boją się wysta-wiać na ocenę swoje literackie umie-jętności. Po angielsku wszystko „brzmi lepiej”, choćby było najmar-niejsze. Tym, którzy próbują tego dowieść, zawsze można zarzucić nieumiejętny przekład.
W ciągu niespełna godziny w Ka-meralnej Przestrzeni Widowiskowej świeckiego OKSiR-u zabrzmiało 14 utworów, w tym kilka coverów. Granie cudzych, znanych piosenek ma jeden feler – jest się skazanym
Świecki zespół Fala wystąpił w ramach Muzycznej Strony Miasta, projektu, w którym ośrodek kultury promuje początkujących twórców FOT. ANDRZEJ BARTNIAK
ANDRZEJ [email protected]
onad tysiąc prac wpłynęło na Ogólnopolski Konkurs Plas-Ptyczny „Wzdłuż Wisły”. Jury
oceniało prace w trzech kategoriach wiekowych. Grand Prix zdobyła 6-letnia Olga Olędrzyńska z Płocka.
W kategorii 6-7 lat pierwsze miejsce zajęła Amelia Libecka (Świecie), drugie ex aequo Zofia Schmelter (Świecie) i Zuzanna Bor-kowska (Płock), a trzecie Amelia Maliszewska i Patrycja Januszew-ska (obydwie ze Świecia). Wyróż-niono Natalię Ługowską z Bydgosz-czy i Zuzannę Pietrzak z Płocka.
W kategorii 8-9 lat wygrała Maja Fetter (Świecie). Drugie miejsce również zajęły świecianki, Magda-lena Fulara i Julia Cichowska, na-tomiast trzecie Anna Błażejewicz (Płock) i Dominika Falkowska (Świecie). Wyróżniono prace Kac-pra Morusa i Aleksandry Majew-skiej (oboje z Jabłonnej).
Pędzlem po Wiśle
Brawo Magda
Wśród autorów w wieku od 10 do 13 lat pierwsze miejsce zajęła Łucja Szoja z Gdyni, drugie Mateusz Słu-pecki z Płocka, a trzecie Martyna Landowska ze Świecia. Wyróżnienia przyznano Kubie Bardowi (Gdynia),
Adzie Fetter (Świecie), Oliwierowi Dąbskiemu (Gdynia) i Jakubowi Wilczarskiemu (Świecie).
Nagrody dla laureatów ufundo-wał burmistrz Świecia. Organizato-rem konkursu był OKSiR. (ap)
Olga Olędrzyńska odbiera nagrodę Grand Prix od burmistrza Świecia Tadeusza Pogody FOT. ANDRZEJ PUDRZYŃSKI
FOT. ANDRZEJ BARTNIAK
Falujący poziom
Jedenastoletnia Magda Osowska, podopieczna Hanny Kaweckiej, instruktora z Centrum Działań Plas-tycznych Akademia w Świeciu, zaję-ła pierwsze miejsce w Między-narodowym Konkursie Plastycznym na Kartkę Bożonarodzeniową. Organizatorem był ośrodek kultury w Dolnym Kubinie na Słowacji. Konkurencja była duża, bo na kon-kurs wpłynęło 6.350 prac. Jury uz-nało pracę Magdy Osowskiej za naj-lepszą w kategorii rysunek i malar-stwo. (ap)
Podnoszą poprzeczkę
a Ogólnopolskim Turnieju Tańca zorganizowanym Nprzez Szkołę Tańca Graży-
ny Potockiej w Bydgoszczy Natalia Głowala zajęła pierwsze miejsce w break dance, a Jowita Peroń trzecie w hip-hop solo freestyle. Obydwie są uczestniczkami zajęć tanecznych w OKSiR.
- Na turnieju miałyśmy po kilka
wejść. Za każdym razem była inna muzyka. Nie wiedziałyśmy wcześ-niej jaka, trzeba więc było dosto-sować taniec „na gorąco” podczas występu przed jury – opowiadają laureatki.
Natalia ćwiczy od czterech lat zarówno break dance, jak i hip-hop. Doskonale radzi sobie z oby-dwoma rodzajami tańca, czego do-wodem ostatnie zwycięstwo, a w maju drugie miejsce na Bydgoskim Turnieju Tańca Nowoczesnego.
Jowita uczy się hip-hopu od pię-ciu lat i robi to już na tyle dobrze, że nie tylko zdobywa laury na konkur-sach (cztery lata temu była szósta na Mistrzostwach Polski), ale sama również zaczęła uczyć innych. Pro-wadzi zajęcia m.in. w Grudziądzu i Chełmnie.
Za co dziewczęta kochają hip-hop i break dance?
- Za rytm, energię, za to, że tutaj nie wystarczy, jak w innych rodza-jach tańca, nauczyć się podstawo-wych kroków, by być dobrym. Jeśli chce się coś osiągnąć, trzeba ciągle podnosić poprzeczkę i uczyć się no-wych figur – mówią. (ap)
Laureatki z instruktorem Mariuszem Swatkiem FOT. ANDRZEJ PUDRZYŃSKI
3styczeń 2013www.oksir.eu reklama
4 styczeń 2013 www.oksir.euco jest grane?
eśli ktoś przedkłada dobrą za-bawę w luźnej atmosferze po-Jnad wystawne i często dość
sztywne bale sylwestrowe, powinien przywitać Nowy Rok w kawiarni Cafe Kultura.
W tym roku świecki ośrodek kul-tury zaprasza na imprezę sylwe-strową w miejscu, w którym pano-wać będzie swobodny klimat. Z gło-śników będą płynąć elektroniczne dźwięki – dobry stary house, tech-house i deep house z ostatniej deka-dy Ale nie tylko – również funkowe, big beatowe i hip-hopowe brzmienia doprawione profesjonalnym scra-tchem, czyli dźwiękiem powstają-
lektroniczne dźwięki, stare piosenki o miłości w nowej Earanżacji i zupełnie nowe
kompozycje z głębokim basem i mi-nimalistyczną linią melodyczną. A wszystko to okraszone brzmie-niem gitary elektrycznej. Krótko mówiąc – „X-mass jam”, bo taką na-zwę nosi eksperyment muzyczny, którego będzie można posłuchać w drugi dzień świąt w Cafe Kultura. O elektroniczne dźwięki zadba didżejka Ania „aNe” Chojnacka, natomiast na gitarze zagra Przemek „Domel” Nicewicz.
Chojnacka z powodzeniem wy-
Sylwester na luzie
Świąteczny eksperyment
cym poprzez drapanie winylowej płyty igłą znajdującą się w gramo-fonie didżeja.
- Nie organizujemy potańcówki z przepychem, z litrami szampana, niemożliwą do spożycia ilością je-dzenia, pod krawatem, w najwyż-szych szpilkach i toną brokatu na twarzy. Proponujemy za to sylwes-trową miksturę dźwięków na naj-wyższym poziomie – zapowiada Agnieszka Puza, specjalistka public relations w ośrodku kultury w Świe-ciu.
Tego wieczoru zagrają specjalni goście: BMD (Gdańsk) – didżej, pro-ducent muzyczny oraz promotor
stępuje w klubach muzycznych w całym kraju. Gramofonów dotknęła po raz pierwszy mając 17 lat.
- Zaczynałam od ciężkiego tech-no, teraz trochę zwolniłam tempo – mówi.
Nicewicz, świecki kompozytor i gitarzysta, grał m.in. w zespołach Children Cry i Bakielit. Jest liderem grupy Argh, która łączy muzykę pro-gresywną z folkiem. (ap)
„X-mass jam”, środa 26 grudnia, godz. 21.00, Cafe Kultura. Wstęp wolny.
Ferie coraz bliżej. Dla tych, którzy chcą rozwijać swoje zainteresowania lub po prostu fajnie i twórczo spędzić wolny czas Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji w Świeciu przygotował bogatą ofertę.
(dwie grupy wiekowe: 3-5 lat oraz 6-10 lat)W programie m.in. zabawy ruchowe, warsztaty filmowe, spotkanie z książką w Bibliotece Pedagogicznej (od lat 6), zabawy teatralno-kuglarskie, modelowanie balonów, zabawa w rytmie cha-cha, bajka w kinie Wrzos, warsztaty kulinarne, zajęcia plastyczne.
Repertuar wkrótce dostępny na www.kino.oksir.eu.
Kameralna Przestrzeń Widowiskowa (dla dzieci od lat 7).W programie: żonglerka, gry i zabawy integracyjne, elementy iluzji, modelowanie balonów.
Centrum Działań Plastycznych Akademia (dzieci w wieku 7-13 lat).Instruktor: Hanna Kawecka.Wykorzystanie techniki papier-mâché do tworzenia m.in. manekinów na biżuterię, papierowych ptaków oraz zwierząt.
Sala konferencyjna OKSiR-u (od lat 7).Organizator: Wolontariat NN.Tego dnia sala konferencyjna zmieni się na kilka godzin w prawdziwy pokład statku! W programie m.in. ślubowanie i pasowanie na żeglarza, nauka wiązania węzłów, wyrabiania biżuterii pirackiej, poszukiwanie skarbu, a także spotkanie z prawdziwym wilkiem morskim.
Kameralna Przestrzeń Widowiskowa (do lat 12).Łyk historii oraz tworzenie makiet najbardziej charakterystycznych obiektów miasta.
Kameralna Przestrzeń Widowiskowa (dzieci w wieku 7-13 lat).Instruktor: Anna Chyła.Zabawy ruchowe, kształtujące sprawność fizyczną, umiejętność wchodzenia w role, rozwijanie wyobraźni i kreatywnego myślenia, praca nad tekstem oraz nad artykulacją i oddechem.
Centrum Działań Plastycznych Akademia (dla dzieci 7-13 lat).Tworzenie niepowtarzalnych pamiątek poprzez samodzielne wykonanie odlewu z gipsu (w tym odlewy rąk, nóg, twarzy).
Sala konferencyjna OKSiR-u (od lat 7).Organizator: Wolontariat NN, obowiązują zapisy.
Studio nagrań (od lat 13).Prowadzenie: Przemysław Drewkowski.Techniki gry na gitarze, style gitarowe, jak ćwiczyć i rozwijać swoje umiejętności, tworzenie utworów w różnych stylach, rejestracja utworu w studio nagrań.
Studio nagrań (od lat 13).Prowadzenie: Adam Pawłowski.Praca nad rejestracją i obróbką utworu przygotowanego w ramach warsztatów pod nazwą „Gitarowe brzmienia”.
FERIE NA WYSPIE SKARBÓW
14-18.01 oraz 21-25.01, godz. 9.00-15.30
BAJKI W KINIE WRZOS
14-18.01 oraz 21-25.01, godz. 11.00
MIM MIETEK ZAPRASZA! - warsztaty cyrkowe14-15.01, godz. 10.00-13.00
„ŚMIECIOSZTUKA” - jak twórczo wykorzystać makulaturę?14-18.01, godz. 10.00-13.00
ZIMOWA SZKOŁA POD ŻAGLAMI
16.01, godz. 10.00-13.00
ŚWIECIE NA MAKIECIE
21.01, godz. 10.00-13.00
„OD AMATORA DO AKTORA” – pierwsze kroki na scenie21-23.01, godz. 10.00-13.00
„ZATRZYMAJ CZAS” - realistyczne odlewy gipsowe 3D21-25.01, godz. 10.00-13.00
JESTEM MŁODYM RATOWNIKIEM
23.01, godz. 10.00-13.00
GITAROWE BRZMIENIA
23-24.01, godz. 9.00-13.00, 14.00-17.00
CYFROWA OBRÓBKA DŹWIĘKU
24.01 godz. 14.00-17.00, 25.01 godz. 9.00-17.00
Zgłoszenia do 11 stycznia. Informacje i zapisy w punkcie informacji OKSiR w Świeciu, ul. Wojska Polskiego 139, tel. 52 562 73 70, 52 562 73 71. Ilość miejsc ograniczona!
świeckim ośrodku kul-tury, z koncertem „Miłość Ww Paryżu”, 28 grudnia
wystąpi Dorota Lanton, piosenkarka i aktorka, znana m.in. z roli Julii w serialu „Klan”. Artystka uznana jest za najlepszą w Polsce interpre-tatorkę piosenki francuskiej.
„Miłość w Paryżu” to brawurowe kabaretowe varietes, specjalne, wy-smakowane stroje z kolekcji Prady i Evy Minge i wyrafinowana muzy-ka. Dorota Lanton zaprezentuje naj-piękniejsze utwory Edith Piaf, Jacquesa Brela, Juliette Greco, Charlesa Aznavoura, Josephine
Miłość nad SekwanąBaker, Carli Bruni i własne piosenki, nawiązujące do klimatu kabaretów paryskich lat 30. i 50.
Piosenkarce towarzyszy Marek Stefankiewicz oraz zaprzyjaźniony ze Świeciem Bogusław Nowicki, poeta i bard. Koncert cieszy się ogromną popularnością, grany był w klubach, teatrach i na dużych scenach muzycznych m.in. w Filhar-monii Pomorskiej.(ap)
„Miłość w Paryżu”, piątek 28 gru-dnia, godz. 19.00, sala widowiskowa OKSiR. Bilety (20 zł) dostępne w punkcie informacji ośrodka kultury. Dorota Lanton FOT. ARCHIWUM
Podczas imprezy sylwestrowej w Cafe Kultura zagrają doświadczeni didżeje. Organizatorzy zapowiadają, że będzie żywiołowo, spontanicznie i…niedrogo FOT. RAFAŁ SKOCZYLAS
Na gitarze zagra Przemek „Domel”
Nicewicz FOT. ANDRZEJ PUDRZYŃSKI
wielu imprez, Przestrzenny bit (Świecie), Bandzi oraz „aNe”, czyli Ania Chojnacka, didżejka dobrze znana świeckiej publiczności z wcześniejszych imprez.
Impreza sylwestrowa „New Year’s Eve Party”, poniedziałek 31 grudnia, godz. 20.00, kawiarnia Cafe Kultura w Świeciu (wejście od strony kina Wrzos). Cennik: 45 zł od osoby (z zimnymi przekąskami) lub 70 zł od osoby (z zimnymi przekąskami i 0,5 l alkoholu). Zapisy i wpłaty w Cafe Kultura.
Ferie bez nudy!Ferie bez nudy!
ANDRZEJ PUDRZYŃ[email protected]
5styczeń 2013www.oksir.eu co jest grane?
Wielkie orkiestrowe granie przyszłym roku po raz
dwudzie-sty pierwszy Wzagra Wielka Orkiestra
Świątecznej Pomocy. Z tej okazji 13
stycznia zaplanowano szereg imprez
rozrywkowych w świeckim ośrodku
kultury.
Od godz. 17.00 w sali wido-
wiskowej będzie można podziwiać
występy taneczne i wokalne grup
działających przy OKSiR-ze i Sto-
krotce. Nie zabraknie też oczywiście
licytacji gadżetów, a na zewnątrz
budynku pokaz swoich umiejętności
da teatr ognia.
O godz. 19.00 rozpocznie się kon-
cert zespołu Beta Band, który zagra
polskie przeboje lat 80.
- Grupa miała już okazję wystąpić
w Cafe Kultura w ramach cyklu
„Muzyczna Strona Miasta”, groma-
dząc sporą widownię, która świetnie
się bawiła tańcząc i podśpiewując
znane wszystkim piosenki – mówi
Agnieszka Puza, specjalistka pub-
lic relations w ośrodku kultury
w Świeciu.
O godz. 20.00, jak co roku, zo-
stanie wypuszczone „światełko do
nieba” w postaci lampionów, peł-
niących jednocześnie funkcję cegie-
łek. Będzie je można nabyć u wolon-
tariuszy za minimum 5 zł, a dochód
zasili wielką orkiestrę. Tradycyjnym zakończeniem finału będzie „światełko do nieba”. Podobnie jak w ubie-głym roku w niebo poszybują rozświetlone lampiony FOT. MARCIN SALDAT
Niech tradycyjna polska Wigilia w każdym domu
rozbrzmiewa echem życia i błogosławieństw
promieniujących miłością, życzliwością oraz ciepłem. Mieszkańcom Gminy Bukowiec, świątecznym gościom
i wszystkim przyjaciołom naszej Gminy życzymy
radości, zgody, dobrej woli i pokoju.Wesołych Świąt Bożego Narodzenia i szczęśliwego
Nowego Roku!
życzą
Wójt, Rada Gminyoraz pracownicy
Urzędu Gminy w Bukowcu
WESOŁYCH ŚWIĄT
i SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU
Na zakończenie, około godz.
20.30 w kawiarni Cafe Kultura
rozpocznie się koncert rockowy
w wykonaniu bydgoskiego zespołu
Hologram.
Oprócz tego, od godz. 9.00 do
16.00, wolontariusze WOŚP będą
kwestować na ulicach Świecia, a po-
tem przeniosą się do ośrodka kul-
tury. Podczas ostatniego finału
w Świeciu padł rekord – uzbierano
41 tys. zł, o 4 tys. zł więcej niż w
2011 r. Czy w przyszłym roku uda się
pobić ten wynik?
Dwudziestemu pierwszemu fina-
łowi WOŚP będzie przyświecać
hasło: „Dla ratowania życia dzieci
i godnej opieki medycznej senio-
rów”. Część zebranych środków zo-
stanie przeznaczona na wsparcie le-
czenia noworodków i niemowlaków,
a część na zakup sprzętu pomocnego
w terapii osób starszych, m.in. regu-
lowanych łóżek, materaców prze-
ciwodleżynowych, pomp infuzyj-
nych i żywieniowych oraz sprzętu
rehabilitacyjnego.
XXI Finał Wielkiej Orkiestry
Świątecznej Pomocy, niedziela 13
stycznia od godz. 17.00, Ośrodek
Kultury, Sportu i Rekreacji w Świe-
ciu.
Reklama
Rekl
ama
Spotkanie z Mikołajem na Wyspie Skarbów!
- świąteczny wygibajtus z Mikołajem;
- zagadki Śnieżynki Lucyprinki;
- zabawy i konkursy; - Mikołajkowy taniec-
wyginaniec; - upominki od Świętego
Mikołaja.
Zapraszamy! Piątek 21 grudnia w godz. 17.00-19.00. Wstęp 15 zł od osoby.
Zapisy do 20 grudnia w Punkcie Informacji OKSiR, tel. 52 562 73 71.
ANDRZEJ PUDRZYŃ[email protected]
lutym w ośrodku kul-tury w Świeciu wystąpi WAlosza Awdiejew. Mówi
się o nim często „człowiek orkie-stra”. Z całą pewnością nie jest to wyłącznie kurtuazyjne określenie, bo Awdiejew to nie tylko piosenkarz, ale też aktor, gitarzysta, języko-znawca, felietonista, tłumacz poezji i wykładowca uniwersytecki.
Z pochodzenia jest Rosjaninem. Do Polski przyjechał w 1967 na studia i… został tu do dziś. Ożenił się z Polką, uzyskał prawo stałego pobytu, a w 1993 r. – obywatelstwo polskie.
W 1976 r. zaczął współpracować z legendarną Piwnicą Pod Barana-mi, śpiewając romanse rosyjskie
trusie 4 to jeden z najbardziej znanych zespołów covero-Swych. Tworzą go muzycy,
mający na swoim koncie współpracę m.in. z Justyną Steczkowską czy Ro-bertem Janowskim. Grupa brawu-rowo wykonuje interpretacje zna-nych i lubianych przebojów. Charyz-matyczny wokalista oraz muzycy sesyjni stanowią gwarancję udanego koncertu.
Zespół prowadzi w wielu mia-stach konkursy „Śpiewać każdy może” i „Talent show”, które są odpo-wiednikiem popularnego karaoke,
Alosza w kawiarni
Strusie na scenie
i cygańskie oraz okraszone humo-rem piosenki odeskie i żydowskie.
Od 1990 r. występuje w trio gita-rowym z Kazimierzem Adamczy-kiem i Markiem Piątkiem, dając liczne koncerty w kraju i za granicą. Nagrywa płyty oraz programy tele-wizyjne i radiowe. Zagrał w kilku filmach m.in. „Europa, Europa”, „Ekstradycja”, „Pułkownik Kwiat-kowski”. W 2012 r. ukazała się jego najnowsza płyta „Jestem tutaj”. (ap)
Koncert Aloszy Awdiejewa, pią-tek 8 lutego, godz. 19.00, Kameralna Przestrzeń Widowiskowa (duża scena Cafe Kultura). Bilety (40 zł) od stycznia w kawiarni.
z tą różnicą, że występy odbywają się przy akompaniamencie zespołu grającego „na żywo”.
Dla naszych Czytelników mamy niespodziankę. Dwie pierwsze osoby, które podadzą z jakiego miasta po-chodzi zespół, otrzymają wejściówki na koncert. Na odpowiedzi czekamy pod naszym adresem e-mailowym: [email protected]. (ap)
Koncert zespołu Strusie 4, piątek 25 stycznia, godz. 20.00, Cafe Kultura. Bilety (10 zł) dostępne od stycznia w kawiarni.
6 styczeń 2013 www.oksir.euwydarzenia
Festiwal z CugowskimiW Świeciu strzałem w dziesiątkę była w tym roku strefa kibica z towarzyszącymi jej imprezami rozrywkowymi, w Nowem koncert zespołów Enej i Majestic, a w Osiu Krzysztofa Krawczyka. Co będzie się działo w 2013 r.?
Świeciu jedną
ze sztandaro-
wych imprez
będzie trzecia Wedycja festiwalu
Blues na Świecie w czerwcu 2013 r.
Gwiazdą imprezy będzie zespół
Bracia, na czele którego stoją Piotr
i Wojciech Cugowscy. Prywatnie
synowie Krzysztofa Cugowskiego,
lidera legendarnej Budki Suflera,
udowodnili, że nie zawdzięczają
wszystkiego sławnemu ojcu. Stwo-
rzyli swój własny styl i mają rzesze
fanów.
- Wprawdzie nie grają bluesa, ale
od początku istnienia festiwalu, jego
ideą było to, aby zapraszać również
wartościowych muzyków, reprezen-
tujących inne gatunki – wyjaśnia
Romuald Dworakowski, kierownik
Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji
w Świeciu.
Kolejne wydarzenie, tym razem
filmowe, to cyfryzacja kina Wrzos.
Jeszcze w pierwszym kwartale
2013 r. zacznie ono wyświetlać filmy
w jakości cyfrowej. Dzięki temu
obraz będzie ostry i czysty. Cyfryza-
cja to też możliwość oglądania pro-
dukcji już w dniu premiery, także
w 3D. Trwa właśnie przetarg na dos-
tawcę sprzętu.
Na tym nie koniec planowanych
zmian w kinie. W planach jest wy-
miana starych i niezbyt wygodnych
foteli w sali widowiskowej.
- Będziemy się starać o dofinan-
sowanie, bo to wydatek rzędu
500 tys. zł, zbyt duży jak na nasze
możliwości. Jeden fotel kosztuje
wstaną na ich podstawie kompo-
zycje, które będą wykorzystywane
w spektaklach teatralnych, na poka-
zach i wystawach.
Drugi projekt to FAK, czyli
Formy Alternatywnej Kultury. Do
Świecia mają zjechać twórcy street
artowi z całego kraju. Na budynku
amfiteatru powstałby mural, czyli
rodzaj dekoracji ściennej, a na alei
Jana Pawła II ozdobna mozaika ce-
ramiczna. Oprócz tego zaplanowano
barwne happeningi z udziałem
artystów i mieszkańców.
W przyszłym roku nie zbraknie
też, rzecz jasna, starych, cyklicznych
imprez – festiwalu orkiestr, Nocne-
go śpiewania i Festiwalu Mocnych
Brzmień.
około 1000 zł, a mamy ich na sali
368. Do tego trzeba doliczyć koszty
związane z montażem, przygotowa-
niem posadzki i położeniem nowych
wykładzin – wylicza kierownik
OKSiR-u.
Tłumy w Osiu
Świecki ośrodek kultury złożył
też wnioski do Ministerstwa Kultury
i Dziedzictwa Narodowego na dofi-
nansowanie dwóch dużych projek-
tów.
Pierwszy z nich nosi nazwę
„Trzask” i będzie polegał na rejestro-
waniu rozmaitych dźwięków – w
domu, na ulicy, na łonie przyrody.
Potem, podczas warsztatów, po-
W Osiu z kolei sztandarową
imprezą są lipcowe Dni Osia. Już
dawno przestały być one wydarze-
niem wyłącznie lokalnym, bo tłum-
nie zjeżdżają na nie mieszkańcy
także z sąsiednich gmin.
- Co roku gościmy około 3-4 tys.
osób. W tym roku padł rekord, bo na
koncercie Krzysztofa Krawczyka
było ponad 5 tys. ludzi – mówi An-
drzej Kowalski, dyrektor Gminnego
Ośrodka Kultury w Osiu.
Kto będzie gwiazdą Dni Osia w
2013 r.?
- Prowadzimy rozmowy z kilko-
ma artystami, ale wolę nie podawać
nazwisk, żeby nie zapeszyć – śmieje
się dyrektor.
Coraz większym powodzeniem
cieszy się również Jarmark Boro-
wiacki, organizowany w lipcu w Tle-
niu z występami folklorystycznymi,
swojskim jadłem i prezentacją wyro-
bów rzemiosła.
- Na jarmarku pokazujemy róż-
norodność kulturową tych terenów,
na których krzyżują się wpływy
kaszubskie, niemieckie i kociewskie
– zaznacza dyrektor.
Bednarek w Nowem?
To, czym dla osian Dni Osia, tym
dla nowian Dni Nowego, największa
plenerowa impreza w mieście.
- W tym roku gościliśmy Enej
i Majestic. Mam cichą nadzieję, że
w przyszłym roku uda nam się
ściągnąć Kamila Bednarka, znanego
z programu „Bitwa na głosy” – mówi
Andrzej Gappa, dyrektor Centrum
Kultury Zamek w Nowem. – Kwestią
otwartą jest dogranie terminów, bo
artysta latem planuje wyjazd na Ja-
majkę. Jeśli się nie uda, to będziemy
szukać kogoś innego.
Zamek organizuje też szereg
mniejszych imprez. W tym roku
koncertowali w Nowem m.in. bry-
tyjska saksofonistka Patsy Gamble
i amerykański bluesman Terry Man.
- Tego rodzaju wydarzenia nie
powodują może, że sala pęka w
szwach, ale mają one swoje całkiem
spore grono wielbicieli. Będziemy
o nich pamiętali planując przyszło-
roczny kalendarz imprez – zape-
wnia Andrzej Gappa.
Zespół Bracia Piotra i Wojciecha Cugowskich FOT. Ł. BORKOWSKI/M.CIEPIELEWSKI
Reklama
JESIENNA OBNIŻKA CEN!
www.airpress.pl
• SPRĘŻARKI • KOMPRESORY
• ZAWORY • ELEKTRODY • WĘŻE • SPAWARKI
• ODZIEŻ BHP • KAMIENIE SZLIFIERSKIE
• TARCZE • SZCZOTKI • PAPIERY ŚCIERNE
• WIERTARKI • OPALARKI • SZLIFIERKI • WKRĘTARKI
• ARTYKUŁY SPAWALNICZE
RAFAŁ GÓRSKIwww.raf-mix.pl
86-105 Świecie, ul. Chełmińska 2atel./fax: 52 331 09 65
mobile: 501 744 830, 504 259 191e-mail: [email protected]
www.raf-mix.pl
HURT - DETAL
ANDRZEJ PUDRZYŃ[email protected]
7styczeń 2013www.oksir.eu wydarzenia
Reklama
Zbliżający się koniec roku to dla przedsię-
biorców okres podsumowania realizacji
planów, zaplanowania działań na następny
rok oraz czas dopełnienia obowiązków,
które wynikają z przepisów prawa. Warto
wiedzieć, jakie powinności i do kiedy
musimy wypełnić.
Przedsiębiorcy, którzy przygotowują się do
rozliczenia rocznego powinni w pierwszej
kolejności skompletować niezbędne doku-
menty:
- potwierdzenie zapłat składek ZUS;
- potwierdzenia zapłat zaliczek z tytułu
podatku dochodowego;
- dokumenty inwentaryzacji sporządzonej
drogą spisu z natury oraz jej wycena.
Przeprowadzenie inwentaryzacji rocznej
i jej poprawna wycena są konieczne do pra-
widłowego obliczenia dochodu rocznego.
nas najkorzystniejszy. Musimy wziąć pod
uwagę wielkość firmy i czas jej powstania,
dotychczasowy system rozliczeń oraz plany
działalności na kolejny rok.
Następne zobowiązanie dotyczy przedsię-
biorców w związku z przepisami o VAT,
także pracodawcy mają szereg obowiązków
związanych z zakończeniem roku, ale o tym
w kolejnym artykule.
Zdrowych, wesołych
Świąt Bożego Narodzenia
i szczęśliwego Nowego Roku
życzy
Kancelaria Rachunkowo-Doradcza
„Abaks”
Ważne dla przedsiębiorców
Kancelaria Rachunkowo-Doradcza
„ABAKS”
Anna Wolicka-Arym
ul. Chmielniki 2B, 86-100 Świecie
tel. 52 33 31 119, kom. 696 007 975
www.arym-ksiegowosc.pl
Przedsiębiorcy, którzy zatrudniali pracowni-
ków, mają obowiązek złożyć rozliczenie
PIT-R4 do 31 stycznia. Pracodawca musi
również dostarczyć pracownikom formula-
rze PIT-11 oraz złożyć wszystkie egzempla-
rze w Urzędzie Skarbowym do 28 lutego.
Jedną z podstawowych grup obowiązków,
które przedsiębiorcy muszą spełnić, są zobo-
wiązania podatkowe. Każdego zobowiąza-
nia należy dopełnić w ściśle określonym, nie-
przekraczalnym terminie.
Przedsiębiorcy, którzy rozważają zmianę
formy opodatkowania, muszą zgłosić taki
zamiar w Urzędzie Skarbowym (US) do
20 stycznia. Jeżeli wybieramy metodę kwar-
talną możemy natomiast złożyć odpowiedni
wniosek w US do 20 lutego. Jeżeli nie zgło-
simy chęci zmiany w tych terminach, będzie-
my rozliczani tak, jak do tej pory.
Należy przemyśleć samemu lub zapytać
eksperta, który system rozliczeń będzie dla
Zapraszamy do naszego biura
Zatrzymane w kadrze - taki był rok 2012Warsztaty, których uczestnicy wykonywali
rozmaite papierowe cacka, festiwal
papieru, happeningi - w świeckim ośrodku
kultury trwał projekt Papiernia-Akademia
Papierowych Możliwości.
FOT. RUDOLF STÝBAR
Tłumy mieszkańców Świecia wybrały się
w pierwszy majowy weekend na zamek
na zorganizowany przez OKSiR piknik
rodzinny „Chwała oręża polskiego”. Było
warto, bo oprócz skosztowania potraw
z grilla i swojskiego jadła, można było
podziwiać popisy rycerzy.
FOT. MARCIN SALDAT
Joanna Świniarska z Piotrkowa
Trybunalskiego wraz z towarzyszącym jej
zespołem zdobyła Grand Prix i 2,5 tys. zł
nagrody ufundowanej przez burmistrza
Świecia podczas 29.Maratonu Piosenki
Osobistej Nocne śpiewanie.
FOT. MARCIN SALDAT
W ostatni weekend czerwca, nie tylko przy
muzyce bluesowej, świecianie bawili się
na Blues na Świecie Festival. Gwiazdą był
Maciej Maleńczuk z grupą Psychodancing.
FOT. MARCIN SALDAT
Ponad 2 tys. osób cieszyło się i… smuciło
na Euro podczas meczów polskiej
reprezentacji, oglądanych na telebimie
w strefie kibica w świeckim amfiteatrze.
Strefa obfitowała też w szereg wydarzeń
kulturalnych i rozrywkowych, w tym
koncert Kory, a mieszkańcy narysowali
ponad 12-kilometrowy rysunek, bijąc
rekord Guinnessa.
FOT. MARCIN SALDAT
Koncert Grażyny Łobaszewskiej
uświetnił oddanie do użytku
Kameralnej Przestrzeni Widowiskowej
w świeckim ośrodku kultury (dawna
sala lustrzana) z nowym sprzętem
nagłośnieniowym, oświetleniem
scenicznym i systemem do projekcji
multimedialnej.
FOT. RUDOLF STÝBAR
Około 700 osób zjawiło się w lipcu na
zamkowym dziedzińcu podczas
jubileuszowego, dziesiątego Festiwalu
Mocnych Brzmień im. Ryśka Bieńka.
Gwiazdą był zespół Decapitated.
FOT. MARCIN SALDAT
Osiem formacji wzięło udział
w Międzynarodowym Festiwalu Orkiestr
Dętych. Pierwsze miejsce zajęło
Stowarzyszenie Orkiestra Dęta Świecie.
Furorę wśród publiczności zrobili Włosi,
prezentując żywiołowy taniec z flagami.
FOT. MARCIN SALDAT
KWIECIEŃ-LISTOPAD
CZERWIEC
CZERWIEC
WRZESIEŃ
CZERWIEC
MAJ
LIPIEC
LISTOPAD
8 styczeń 2013 www.oksir.eutemat z okładki
Reklama
Gdy zapuka nieznajomy- Tylko raz zdarzyło mi się, że w Wigilię do drzwi plebanii zapukała nieznajoma osoba i zapytała czy będzie przyjęta – mówi ksiądz Waldemar Wenta. Z proboszczem parafii Chrystusa Króla w Świeciu rozmawia Andrzej Bartniak.
ckości. Oczywiście często używamy
słowa święta, ale chyba każdy
wypowiadający je ma na myśli Boże
Narodzenie.
Czyli jest to tylko skrót
myślowy, za którym nie kryje
się absolutnie nic więcej?
Myślę, że tak. Coraz rzadziej
używamy pięknych wyrafinowanych
zdań. Zastępują je krótkie wypowie-
dzi typu SMS. Jest swego rodzaju
moda na zwięzłość, szybki przekaz.
Szczególnie wśród młodych ludzi.
Nie sądzę, by to mogło w jakiś spo-
religijny wymiar.
Sądzę, że nie jest tak źle. To, co
stanowiło istotę tego święta, dajmy
na to 30 lat temu, pozostaje wciąż
w centrum naszej uwagi. Tradycja
chrześcijańska wciąż jest żywa,
zwłaszcza wśród katolików. Dowo-
dem niech będzie adwent, czas
przygotowania do Bożego Narodze-
nia. Ludzie garną się do kościoła na
odprawiane bardzo wcześnie rora-
tnie msze święte. Dlatego nie mogę
zgodzić się z opinią, że wszystko
zmierza mocno w kierunku świe-
Określenie Boże Narodze-
nie coraz częściej zastępowane
jest sformułowaniem święta.
Tradycyjne karty, jakie wysy-
łamy sobie w grudniu, niegdyś
zwykle przedstawiające naro-
dzenie Jezusa, wypierają obra-
zki ze św. Mikołajem, bałwan-
kami, a w najlepszym wypad-
ku, choinką. Dla jednych są to
nieistotne drobiazgi, inni nato-
miast widzą w tym niebezpie-
czną laicyzację święta, które
ma przecież przede wszystkim
Na pełen radości i nadziei czas Świąt Bożego Narodzenia składamy wszystkim
mieszkańcom gminy Świecie dużo świątecznego ciepła, miłości i spokoju.
Niech czas Wigilii i Świąt Bożego Narodzenia spędzony w rodzinnym gronie,
z upragnionym gościem przy stole, ze wspólnie śpiewanymi kolędami przy zapachu
choinki, obdarzy nas wszystkich optymizmem, nadzieją, szczęściem, radością
i będzie odpoczynkiem od codziennego zgiełku.
Życzymy wszystkim, aby każdy dzień Nowego 2013 Roku
przyniósł dużo dobrego zdrowia, pogody ducha, pozwolił zrealizować życiowe
i zawodowe plany oraz spełnić najskrytsze marzenia.
Jerzy Wójcik Tadeusz Pogoda
Przewodniczący Rady Miejskiej Burmistrz Świecia
Gwiazdka 2012 rok.
FO
T.
AN
DR
ZE
J B
AR
TN
IAK
9styczeń 2013www.oksir.eu temat z okładki
Reklama
sób spychać religijny aspekt tych
świąt w kierunku, który byłby ja-
kimś istotnym zagrożeniem. Przy-
najmniej ja w tej chwili tego nie dos-
trzegam.
Nie drażni księdza aspekt
komercyjny Bożego Narodze-
nia, to że przeżycie duchowe
tego wydarzenia zaczyna się
coraz mniej liczyć, a na pier-
wszy plan wysuwają się zakupy
i prezenty?
Oczywiście, że to widzę, zwła-
szcza w supermarketach, w których
świąteczne dekoracje wystawiane są
jeszcze przed rozpoczęciem adwen-
tu, a z głośników słychać kolędy,
albo melodie mające je przypomi-
nać.
I nie irytują księdza czeko-
ladowi Mikołajowie szczerzący
się z półek już na początku lis-
topada?
Zadowolony z tego nie jestem, ale
reklama jest dźwignią handlu. Mar-
kety działają w ten sposób, bo muszą
osiągnąć odpowiedni zysk. Takie są
prawa wolnego rynku. To oczywiście
nie znaczy, że katolicy powinni się
temu biernie poddawać. Wręcz
przeciwnie. Powinni mieć własne
zdanie na ten temat i umieć go
bronić.
Mam wrażenie, że jestem
bardziej surowy w swych osą-
dach niż ksiądz.
Nie zamierzam nikogo usprawie-
dliwiać, broń Boże. Po prostu szanu-
Narodzenie jest dla nich naj-
ważniejszym świętem? Co cie-
kawe, mówią tak nawet ci,
którzy nie określają się jako
praktykujący katolicy.
Jest to święto rodzinne, któremu
towarzyszą najwspanialsze wspo-
mnienia. Rodzina dla Polaków jest
przecież najważniejsza. Wszystko co
ważne dzieje się w rodzinie. Tam
przeżywamy zarówno troski, jak
i radości. Chociaż w czasach nam
współczesnych coraz częściej chyba
nasze kłopoty próbujemy rozwiązy-
wać w takim zacieśnieniu, licząc wy-
łącznie na wątłe ludzkie siły. W tym
zabieganiu zapominamy o prośbie
i zapewnieniu pomocy Jezusa.
Kilkakrotnie już pojawiało
się sformułowanie „święta
rodzinne”. Niektórzy nie mogą
ich jednak spędzać w gronie
najbliższych krewnych. Na
przykład księża. Są tacy, którzy
w ten wieczór mogą czuć się
samotni?
Chyba żaden kapłan nie spędza
jakichkolwiek świąt w samotności.
Ja będę miał na Wigilii domowni-
ków mieszkających na plebanii, a je-
śli pozwoli aura, przyjedzie również
rodzina.
Nie zdarzyło się nigdy księ-
dzu spędzić Wigilii w poje-
dynkę?
Nie. Będąc wikariuszem nie ma
o tym mowy. Natomiast gdy zosta-
łem proboszczem w Mątawach za-
ję każdego człowieka, bez względu
na to kim jest, w co wierzy, jak wy-
gląda jego duchowość. Nie uważam
się za osobę surową, która ma prawo
powiedzieć: „Koniec, musicie z tym
natychmiast skończyć”. Trzeba w ja-
kimś stopniu zaakceptować to, co
jest wokół nas, ale nie ulegać złu.
Czerpać wyłącznie to, co wartościo-
we. Czasami w tym zabieganiu zapo-
minamy o tym, co istotne. Sprawy
dnia codziennego odrywają nas od
rzeczy najważniejszych. Właśnie
adwent powinien być okazją do
zatrzymania się choćby na chwilę,
odpowiednim momentem na roz-
ważenie w sercu tego, co powinno
stanowić sedno naszego życia. Takie
skupienie może być cennym i po-
mocnym doświadczeniem. Warto
z tego korzystać. Może się bowiem
okazać, że przyszła pora na istotne
zmiany.
Potrafimy się jeszcze pra-
wdziwie cieszyć narodzinami
Jezusa?
Jestem przekonany, że tak. Nie
dlatego, że jest choinka i prezenty.
Cieszymy się przede wszystkim
z dwóch względów: z faktu narodzin
Jezusa w Betlejem, co wspominamy
każdego roku, godnie przygotowu-
jąc się do kolejnej rocznicy oraz
z wieczerzy, w czasie której łamiemy
się opłatkiem z najbliższymi, często
widzianymi tylko raz w roku.
I właśnie dlatego Polacy tak
chętnie deklarują, że Boże
Trudno powiedzieć. Puste nakry-
cie na pewno jest w każdym domu.
Dlaczego nie spróbować? Jestem
przekonany, że w większości rodzin
katolickich te drzwi zostałyby z pew-
nością otwarte.
Mówi to ksiądz na podsta-
wie obserwacji swoich para-
fian?
Z perspektywy tych siedemnastu
miesięcy spędzonych w Przechowie
mogę powiedzieć, że trafiłem do
dobrych ludzi, którzy chętnie roz-
mawiają, uśmiechają się do mnie,
a ja oczywiście odpłacam im tym
samym. Staram się być dla nich nie
tylko jak najlepszym proboszczem,
ale przede wszystkim zależy mi na
tym, aby odbierali mnie jako dobre-
go człowieka. Chyba nie ma w tym
nic niezwykłego. To, że jestem księ-
dzem nie zwalnia mnie od tego,
abym był oceniany nie tylko jako
duchowny, ale również jako jeden
z mieszkańców Świecia, który tak
jak inni robi codziennie zakupy
w sklepie, bo musi zjeść śniadanie
i kolację.
Ale prezentu od parafian
ksiądz się nie spodziewa?
Największym prezentem jest
uczestnictwo we mszy świętej. Kiedy
widzę pełen kościół, to jest to dla
mnie najwspanialszy podarunek.
Taki widok jest budujący dla każde-
go proboszcza.
wsze przy mnie ktoś był. Jako ksiądz
mam tę świadomość, że jest przy
mnie to nowo narodzone dziecię,
a więc jakże bym mógł odczuwać
samotność, nawet wtedy, gdyby
przyszło mi tego dnia być jedyną
osobą w plebanii.
Jedną z tradycji wigilijnych
jest stawianie dodatkowego
nakrycia. Jak ksiądz myśli, ile
rodzin byłoby autentycznie
gotowych przyjąć zabłąkanego
wędrowca? Kogoś zupełnie
obcego?
Chyba nie tyle chodzi o to, czy
rodziny, spożywając tę wieczerzę,
byłyby gotowe przyjąć kogoś nie-
znanego, ale ile osób samotnych,
biednych lub bezdomnych odważy-
łoby się zapukać do drzwi kogoś
nieznajomego? W moim życiu kap-
łańskim, trwającym dwadzieścia
jeden lat, tylko raz zdarzyło mi się, że
w Wigilię do drzwi plebanii zapukała
nieznajoma osoba i zapytała czy
będzie przyjęta. Oczywiście, że ją
wpuściłem i byłem z tego powodu
bardzo szczęśliwy. Najedliśmy się,
pośpiewaliśmy kolędy, spędziliśmy
piękny wieczór. Ale takich odważ-
nych, jak ten człowiek jest niewielu.
Dlaczego boimy się pukać,
skoro powinniśmy być przy-
jęci, nawet przez całkowicie
obcych ludzi?
Nie wiem.
A ksiądz miałby odwagę za-
pukać, będąc w takiej sytuacji?ROZMAWIAŁ
[email protected] BARTNIAK
Zdrowych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia,
odpoczynku w rodzinnej atmosferze
oraz spełnienia marzeń,
dużo szczęścia i optymizmu
na cały nadchodzący 2013 rok
Mieszkańcom i Przyjaciołom Gminy Osie
życzą:
Wesołych
Świąt
Przewodniczący
Rady Gminy Osie
Roman Waśkowski
Wójt
Gminy Osie
Michał Grabski
10 styczeń 2013 www.oksir.eutradycja
Opłatek niezbędny od świętaBożonarodzeniowe opłatki wytwarza się od średniowiecza. To czynność zarezerwowana dla wybranych. Przyjaciele dolnej Wisły zdobyli stare matryce do opłatków i podczas warsztatów w Chrystkowie przekonali się, jak trudno się z nimi obchodzić.
płatek, dziś obrzędo-
we pieczywo, a daw-
niej także postny
chleb, wziął swoją Onazwę od łacińskiego
oblatum, czyli ofiary. Zaczęto go
wytwarzać już w X wieku.
- Ciasto było wtedy i nadal jest
wyjątkowo przaśne: tylko mąka
z wodą – opowiada Marta Sikorska,
historyk żywienia z Uniwersytetu
Mikołaja Kopernika w Toruniu. - Od
początku spełniało ono standardy
ścisłego postu, bo nie zawiera tłu-
szczu i jaj, niczego, co pochodzi od
zwierząt. Opłatek był idealnym po-
mysłem: nie łamał zasad i smako-
wał.
Podstawą jest jego kruchość.
Uzyskać ją próbował cukiernik
Adam Pokojski, który miał do dys-
pozycji stare matryce do opłatków,
darowane Towarzystwu Przyjaciół
Dolnej Wisły przez Bogdana Ziół-
kowskiego z Łodzi.
Ciasto gładkie jak jedwab
Jedna z matryc jest elektryczna,
drugą trzeba ogrzewać na ogniu.
Pokojski postanowił rozgrzać obie.
Zabrał się za to z zapałem w zabyt-
kowej mennonickiej chacie w Chrys-
tkowie, gdzie prowadził właśnie
warsztaty na temat pierników.
Dotąd nie robił opłatków, ale...
- Poczekamy chwilę i wszystko
będzie jasne – uspokajał Pokojski.
Ale w matrycy, gdy ją otworzył,
zamiast opłatka ukazała się… lepka
masa.
- Za chłodna stal, za krótko trzy-
maliśmy na piecu – zaręczał cukier-
nik.
Pomocnicy dorzucali do ognia,
gdy Pokojski sprawdzał matrycę pod
prądem. Osobna wtyczka do spodu,
osobna do przykrywy.
- Sęk w tym, że ta z góry nie grzeje
– odkrył cukiernik.
Mimo to, ponownie wylał ciasto,
ale i tym razem ulepek skleił się
między stronami. Kolejne próby do-
wiodły, że wykonanie opłatka wcale
nie jest łatwe. Ostatecznie trzeba
było pogodzić się z porażką.
- A może to Pan Bóg pilnuje, żeby
się nie udało? – gdybali goście.
Piekarz musiał zdać test
Bo wiadomo im, że ta czynność
zarezerwowana jest dla wybranych.
Właściciel matryc, Władysław Bis-
kupski, dziadek Bogdana Ziółkow-
skiego, który miał piekarnię w Kole
nad Wartą, musiał złożyć przysięgę
przed biskupem.
– Że będzie wytwarzał opłatki
w odpowiednich warunkach i że nie
użyje odrobiny tłuszczu do smaro-
wania matryc, na co niektórzy sobie
– Domyślam się, jak powinno
wyglądać opłatkowe ciasto: musi
być bardzo delikatne, lekkie, gładkie
i jednolite. Gdy wylejemy je na roz-
grzaną matrycę, woda szybko odpa-
ruje i dzięki temu opłatek będzie
bardzo kruchy – opowiadał.
Zrobienie tego ciasta wycisnęło
pot na czołach trzech gospodyń z
Nowego Sumina w Borach Tuchol-
skich, które wtórowały cukierni-
kowi.
– Ja bym tam wzięła mikser i zro-
biła ciasto jak na naleśniki, tyle że
bez jaj – śmiała się Ludwika Dalach.
Ale mistrz kazał inaczej. Mąkę z
wodą trzeba było połączyć na stolni-
cy. Gdy już gospodynie wyrobiły
zwartą kulkę, Pokojski polecił ją roz-
rzedzić w garnku z wodą. Kobiety
rozrywały ciasto na kawałki, dusiły
dłońmi w wodzie, jak glinę i dziwiły
się:
– Dlaczego tak, a nie jak na naleś-
niki?
- Żeby nie było żadnej grudki, ani
grudeczki – tłumaczył cukiernik.
Gdy ciasto zaczęło błyszczeć jak
jedwabny płyn, Pokojski przecedził
je przez sito. Tak powstałą ciecz
o konsystencji słodkiej śmietany,
wylał na matrycę, która od kwadran-
sa grzała się na kuchennym piecyku.
- Nie zasyczało, nie paruje – ko-
mentował ochotnik z grupy wpa-
trzonej w matrycę.
pozwalali, bo ułatwiało to pracę –
opowiada Bogdan Ziółkowski.
Jego dziadek musiał poddać się
procedurze sprawdzającej Kościoła:
kim jest, jakie ma pochodzenie i tra-
dycje rodzinne, jak żyje, czy jest pra-
ktykującym katolikiem? Ważna była
opinia proboszcza parafii, w której
mieszkał. Władysław Biskupski
przeszedł test pozytywnie i złożył
przysięgę przed biskupem ordy-
nariuszem Diecezji Kaliskiej.
Wytwarzaniem opłatków nadal
zajmują się osoby zaufane, najczęś-
ciej cierpliwe i delikatne zakonnice.
Ale nie tylko. Są też w Polsce prze-
mysłowe wytwórnie opłatków, które
eksportują je do innych krajów:
Islandii, Irlandii, USA, Kanady
i Niemiec.
Teraz wytwórcy opłatków korzy-
stają tylko z matryc elektrycznych.
– Widziałem, jak to robią – mówi
Pokojski. – Matryce stoją w rzędzie,
wyglądają jak gofrownice. Zakon-
nice zalewają je jedna po drugiej
ciastem, które spływa przy zamyka-
niu. Gdy wypełnią ostatnią matrycę,
opłatek w pierwszej jest już gotowy.
Ozdoba na choince
W polskiej kulturze opłatek
występował w wielu wersjach.
- Kolorowy był przeznaczony dla
zwierząt, którym dawano je po to, by
Cukiernik Adam Pokojski zmaga się z matrycami do robienia opłatków podczas warsztatów w Chrystkowie FOT. AGNIESZKA ROMANOWICZ
dobrze się chowały, często wymie-
szane z pokarmem – opowiada Ale-
ksandra Chacińska, historyk żywie-
nia. - Na Śląsku była też tradycja
wypiekania opłatków zwanych ra-
dośnikami. Powstały dla dzieci. Albo
smarowano je miodem, albo doda-
wano do ciasta.
W XIX wieku opłatek awansował
do roli ozdoby – został podstawą
podłaźniczki, czyli dawnej choinki;
zazwyczaj był to czubek jodły lub
gałąź sosny, wieszane pod sufitem
przez samego gospodarza. Ozdabia-
no ją słomianymi gwiazdkami, wstą-
żkami, orzechami i szyszkami, a wi-
sienką na tym torcie był właśnie
opłatek. Zwisał ze środka podłaź-
niczki i wirował nad głowami domo-
wników. Był kolorowy, złożony
z kolorowych krążków, zabarwio-
nych np. sokiem z buraków. Ten
rodzaj opłatka nazywano światem.
Opłatki mają się dobrze w pol-
skiej tradycji. Wystarczy powie-
dzieć, że w ubiegłym roku w jednym
z polskich tabloidów ukazała się
porada siostry bernardynki, jak
wykonać opłatek, gdy go zabraknie
w Wigilię. Powiedziała, że można go
upiec w gofrownicy, z ciasta od po-
czątku wyrabianego mikserem, ale
przyda się wysokoglutenowa mąka
pszenna, żeby opłatek był bły-
szczący.
AGNIESZKA ROMANOWICZ
11styczeń 2013www.oksir.eu reklama
Reklama
WESOŁYCH ŚWIĄT
Niech te Święta Bożego Narodzenia będą dla Państwa czasem radościi odpoczynku w rodzinnym gronie oraz atmosferze domowego ciepła.
Wraz z Nowym Rokiem niech przyjdą odważne marzeniai siła do ich spełnienia
życzą
Rada Nadzorcza, Zarząd i Pracownicy Spółdzielni Mieszkaniowej w Świeciu
12 styczeń 2013 www.oksir.euspołeczeństwo
Historia pisana lokami
d zawsze chciałam być fryzjerką. Urodziłam się w wałkami w ręku – żartuje Regina OSądowska, fryzjerka
z ul. Klasztornej 9 w Świeciu. Czesze ludzi od 50 lat.
- Ja chodzę tu dłużej – wtrąca Stanisława Kotras. Skończyła 88 lat, siedzi wygodnie, na poduszce, w drewnianym fotelu pobielonym farbą. Na głowie ma kilkanaście małych wałeczków. Będzie „trwała” – standard w grupie wiekowej pani Stanisławy. - Na Boże Narodzenie i Wielkanoc „trwała” musiała być, teraz robię ją częściej – zaznacza starsza pani. Dziś mieszka w Świe-ciu. - Ale kiedyś musiałam dojechać do fryzjera rowerem aż z Białego. Dlatego robiłam „trwałą” od święta – objaśnia.
Wtedy Stanisława Kotras dojeż-dżała do rodziców Reginy Sądow-skiej: Janiny i Wacława Stuczyń-skich. W 1956 r. ich salonik przy Klasztornej był drugim zakładem fryzjerskim w Świeciu.
Od początku został podzielony na część damską i męską.
- Tata urzędował w męskiej, był specjalistą od golenia. Codziennie czekał do niego wężyk klientów –
opowiada Regina Sądowska. W męskiej części strzygło się też
dzieci. W kąciku stała deska, którą kładło się na oparciach krzeseł – na niej maluch siedział wyżej. Wtedy zakład pachniał lnem, bo Janina Stuczyńska usztywniała klientkom włosy wywarem z siemienia lnia-nego.
- Mama miała więcej pracy. Nie było, jak teraz, pełno kosmetyków. Siemię gotowało się w domu, trzeba było się wysilić. Dziś wszystko jest podane na tacy. Lakiery i pianki dos-tarczają przedstawiciele handlowi.
Koszmar fryzjera
Zmiany w życiu saloniku przy Klasztornej zachodzą stale. Jednak jego wygląd opiera się nowościom.
- Bronię go jak niepodległości – śmieje się Regina Sądowska.
To dzięki niej wzrusza widok żół-tych szufladek na wałki, topornej suszarki, zwisającej pewnie nad dro-bną głową pani Stanisławy i ema-liowanych dzbanków, które muszą być pod ręką.
- Kilka rzeczy musiałam dokupić, jak prostownice albo krzesełko dla dzieci. Trzeba też było wymienić umywalki do mycia włosów. Kiedyś
z głowy. Znałam ją, wiedziałam z jaką fryzurą będzie jej ładnie, dlatego pojechałam w jej imieniu do Bydgoszczy do centrum onkologii. Tam można kupić perukę.
Znajomość ludzkich potrzeb jest w pracy fryzjera przydatna. Utalen-towany fryzjer to artysta z wyobra-źnią, która podpowiada mu, w jakiej fryzurze człowiek będzie wyglądał dobrze. Trzeba też wyczuć osobo-wość klienta: czy jest odważny, czy konserwatywny.
Na Kożuchowską
Wiadomo, że warto też wiedzieć, co obecnie jest w modzie.
- Nie ma z tym problemu, bo jesteśmy zapraszani na różne szko-lenia, które organizuje Cech Rze-miosł Różnych i firmy kosmetyczne. Poznajemy nowe techniki i sprzęty, na przykład zgrzewarki do przedłu-żania włosów. Jesteśmy na bieżąco – zapewnia fryzjerka.
Znać musi się też na celebrytach, bo klienci stale się na nich stylizują, jak kiedyś na Krystynę Loskę albo Crystal z Dynastii.
- Teraz na topie są Kożuchowska i Kazadi – mówi Sądowska.
Niestety, nie każdy może mieć fryzurę znanej aktorki, a bywa, że się uprze.
- Najgorzej jest z kolorem, gdy nie wiem, jaki wcześniej robiła klientka. Jeśli rozjaśniała włosy, odjęła im barwy, osłabiła je, a potem przy-ciemniła i ja ponownie mam je roz-jaśnić, to mam obawy – tłumaczy fryzjerka. - Czasem kobiety tak się uprą na jakąś fryzurę, że ukryją pra-wdę, ale wychodzi ona od zaraz. Wystarczy umyć włosy i po dotyku wiadomo czy są zdrowe.
Jak wyczuć chore? - My mówimy, że są tępe. Widać
też po wysuszeniu, gdy tworzy się puch – objaśnia pani Regina.
W takich sytuacjach, zdarzyło się jej odmówić wykonania usługi. Nie chce brać na siebie odpowiedzial-ności, jeśli włosy się połamią, a to możliwe w takich sytuacjach. Ostro-żna jest też wobec osób z chorobami skóry.
- Nie można nikogo dyskrymi-nować – podkreśla. - Trzeba jednak być ostrożnym. Dezynfekcja sprzętu to podstawa.
Poza nią, porządku w saloniku pilnuje też sanepid. O dziwo, raz wyrządził jej przysługę. Pani Regina nie przepada za goleniem klientów.
Odkąd pojawiło się AIDS, sanepid zakazał fryzjerom golenia.
Piękny portret Świecia
Sądowska kocha loki. Dlatego mówi, że urodziła się z wałkami w ręku.
- Wychowałam się na lokach – mówi. - Moda na prostowanie mnie zaskoczyła. Przecież loki, jak nic, zmieniają urodę, jest wyraźna meta-morfoza!
Dlatego nakręcanie wałków po dziś jest jej konikiem. Nawija je i obserwuje, jak lata płyną w jej saloniku.
- Nadal przychodzi do mnie klientka, której mój tata ścinał war-kocz, gdy miała 19 lat – wspomina.
Barwną historię saloniku przy Klasztornej docenili fotograficy Małgorzata i Jerzy Karnasiewiczo-wie, którzy wydali album ze zdję-ciami „Portret mojego miasta. Świe-cie”. Pani Regina jest na jednym ze zdjęć. Oczywiście, w swoim saloniku – według Karnasiewiczów, pięknym portrecie Świecia.
- Byłam dumna, gdy zobaczyłam ten album. Przepięknie wydany, ele-gancki. I to zdjęcie!
Odtworzyła na nim historię, bo goli klienta brzytwą. Pod zdjęciem widnieje podpis: „Dla Reginy Są-dowskiej fryzjerstwo jest rodzinną tradycją. Ojciec Wacław Stuczyński uczył się zawodu u Niemca Witta, który miał swój zakład fryzjerski w Dużym Rynku, i od którego odku-pił przedwojenne wyposażenie, gdy ten opuszczał Świecie. Obecny zakład, który istnieje od 1956 roku, przejęła po matce Janinie Stuczyń-skiej. Pani Regina pamięta czasy, kiedy panowie korzystali z golenia, dziś to rzadkość. Klasztorna, 2005”.
Sądowska zdaje sobie sprawę, że wielu ludzi stając w drzwiach jej saloniku myśli – jak długo jeszcze będzie trwał przy Klasztornej?
- Jeszcze trochę, bo córka poszła w moje ślady – uspokaja właściciel-ka. – Poza tym, popyt na fryzjerów nie maleje. Gdy zaczynałam, w Świe-ciu były dwa, a potem trzy zakłady. A teraz? Kilkadziesiąt i ciągle ich przybywa.
Korzystając z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia i No-wego Roku, Regina Sądowska życzy klientom pomyślności.
- I oby nigdy nie wyłysieli – dorzuca.
Kiedyś, w czasach, gdy Salonik Fryzjerski przy Klasztornej pachniał lnem, a mistrz Wacław Stuczyński szykował brzytew na pasku, mała Regina zdecydowała, że poprowadzi po rodzicach to niezwykłe w Świeciu miejsce.
pochylało się do przodu, teraz klientki kładą głowę do tyłu, żeby oszczędzić makijaż – tłumaczy.
Ale, żeby nie było, umywalki sprzed epoki zostały na swoim miej-scu, a przed nimi proste lustra z nie-zmiennym odbiciem przechodniów ulicy Klasztornej. Zmieniają się tylko ich gusta.
- Tylko pasemka i koki nie wycho-dzą z mody – zauważa pani Regina.
W temacie włosów niewiele ją zdziwi. Kręciła dredy, plotła warko-cze, wycinała irokezy. Teraz wszy-stko jest modne, więc na wszystkim trzeba się znać, nawet jeśli niezbyt się to podoba. Jedyne, czego sobie nie życzy, to łysina.
- Raz widziałam film, który dział się w 2060 r. i wszyscy ludzie byli łysi. Po prostu przestały im rosnąć włosy. Pomyślałam, że to jakiś koszmar, jeśli tak się stanie, bo fryzjerzy przestaną być ludziom potrzebni.
Jednak wielokrotnie przyszło się jej zajmować łysymi głowami.
- Panie po chemioterapii też po-trzebują fryzjera, bo włosy wypadają nierówno i nierówno odrastają. Raz wyrównałam jednej kobiecie włosy, a następnego dnia przyszedł jej mąż i powiedział, że rano ścięła wszystkie AGNIESZKA ROMANOWICZ
Regina Sądowska robi „trwałą” Stanisławie Kotras, od kilkudziesięciu lat klientce zakładu fryzjerskiego przy ul. Klasztornej FOT. ANDRZEJ BARTNIAK
Nie boimy się wyzwań
Jest pan zadowolony z mi-nionej „dwulatki”?
Trudno tu mówić o stuprocen-towej satysfakcji, bo kiedy ma się do czynienia z ponad 30-tysięczną gmi-ną, nie zawsze wszystko przebiega zgodnie z planem. Jednak zarówno ja, jak i Obywatelskie Porozumienie Samorządowe, staramy wywiązy-wać się z obietnic, które złożyliśmy podczas kampanii wyborczej. Nie wykręcamy się od obowiązków i wyzwań, nierzadko trudnych.
W 2011 i 2012 r. przeprowadzi-liśmy szereg inwestycji: sala gimna-styczna w Gimnazjum nr 2, budowa
ul. Miodowej, przydomowe oczysz-czalnie ścieków na terenach wiej-skich, uzbrojenie terenu inwestycyj-nego Vistula Park II w Sulnowie. Inwestowaliśmy w drogi, ścieżki ro-werowe i chodniki. Zakończyliśmy też rewitalizację starego miasta.
Wymieniam tylko niektóre naj-większe przedsięwzięcia. Dzięki nim mieszkańcom – mam nadzieję – żyje się odrobinę lepiej. Ma to też wpływ na rozwój gospodarczy gmi-ny. Przedsiębiorcy będą szerokim łukiem omijać miejscowości, gdzie jest kiepska infrastruktura i nie-sprzyjający klimat do inwestycji.
Dotyczy to zarówno nowych firm, jak i już istniejących. Jeżeli będą niezadowoleni, to po prostu prze-niosą się gdzie indziej.
Prowadzona przez nas w tym za-kresie polityka przynosi rezultaty. Najlepszym przykładem jest spa-dek bezrobocia. W grudniu 2010 r. w gminie Świecie bez pracy pozosta-wało 2250 osób, a w grudniu 2012 r. – 1870. Bezrobocie spadło więc o 380 osób.
W drugiej połowie tego roku po-djęliśmy starania, aby część terenów inwestycyjnych Vistula Park I włączyć do Pomorskiej Specjalnej
Strefy Ekonomicznej. Pozwoli to na przyciągniecie inwestorów i tworze-nie nowych miejsc pracy.
Dobiegający końca 2012 r. nie należy do łatwych dla pol-skiej gospodarki i dla samo-rządów w kraju. Coraz więcej gmin poważnie ogranicza in-westycje.
To prawda. Świecie na tle wielu innych samorządów w regionie wy-pada bardzo dobrze. Mamy przy-zwoite wskaźniki ekonomiczne, min. dzięki temu, że do tej pory pro-wadziliśmy racjonalną politykę finansową, unikając przesadnego zadłużania się. Mało tego, udało nam się zmniejszyć w ciągu minio-nego roku zadłużenie o milion zło-tych – z 11,5 mln do 10,5 mln.
Zrealizowaliśmy zakładane wcze-śniej zadania z zakresu edukacji, pomocy społecznej, kultury i sportu. Niekiedy nawet w większym stopniu niż to zakładaliśmy na początku roku – dla przykładu, na sport przeznaczyliśmy dodatkową kwotę 175 tys. zł.
Plany na następne dwa lata szóstej kadencji?
Przede wszystkim chcemy dokoń-czyć budowę kompleksu unieszko-dliwiania odpadów w Sulnówku. Poza tym zamierzamy przeprowa-dzić modernizację krytej pływalni w Przechowie i zbudować nową bib-liotekę. Będziemy też kontynuować budowę przydomowych oczyszczalni ścieków na wsiach. Wśród naszych priorytetów nadal będą inwestycje drogowe, poprawiające nie tylko stan infrastruktury w gminie, ale także bezpieczeństwo mieszkańców.
13styczeń 2013www.swiecie.eu echo gminyecho gminy materiały informacyjne gminy Świecie
Minęły dwa lata od wyboru Tadeusza Pogody po raz szósty na stanowisko burmistrza Świecia. Jak ocenia ten okres i jakie ma plany na następne dwa lata?
Dwanaście złotych od mieszkańca
z wydatkami. Gmina będzie musiała wdrożyć nowe zastosowania techno-logiczne i zatrudnić ludzi do ich obsługi. Ma to wpływ na wzrost kosztów.
Dlatego gmina zaproponowała, aby miesięczna opłata za wywóz śmieci była naliczana od ilości mieszkańców w gospodarstwie do-mowym. Opłata wynosiłaby 13 zł od osoby za śmieci posegregowane i 26 zł za odpady nieposegregowane.
- Przed ustaleniem wysokości opłaty przeprowadziliśmy drobiaz-gową kalkulację – wyjaśniał na sesji burmistrz Tadeusz Pogoda. - Często jednak zdarza się, że jesteśmy mile zaskakiwani po poznaniu ofert prze-targowych. A taki przetarg będziemy musieli ogłosić, aby wybrać firmę, która zajmie się wywozem odpadów. Jeśli więc okaże się, że wybrane
przedsiębiorstwo zaproponuje niż-sze koszty wywozu, to wtedy również obniżymy opłatę dla mieszkańców.
Może się też zdarzyć sytuacja od-wrotna – większe koszty od wcześ-niej zakładanych.
- W takim wypadku opłata, jaką będą ponosić mieszkańcy, nie bę-dzie podwyższana. Dodatkowe ob-ciążenia weźmie na siebie gmina – zaznaczał burmistrz.
Dwie propozycje
Klub Platformy Obywatelskiej i komisja rolnictwa Rady Miejskiej zaproponowały obniżenie stawki do 10 zł za śmieci zbierane w sposób selektywny i 20 zł za odpady niepo-segregowane. Propozycje poparło 4 radnych, 12 było przeciw, a 3 wstrzy-mało się od głosu.
Podczas dyskusji argumento-wano, że wprowadzenie zbyt niskiej taryfy spowoduje, że na pokrycie różnicy więcej będzie musiała wyło-żyć gmina, a więc pośrednio – wszy-scy mieszkańcy poprzez opłaty i po-datki lokalne.
Kolejną propozycję złożył klub Obywatelskiego Porozumienia Sa-morządowego. Zakładała ona usta-lenie stawek na poziomie 12 i 24 zł, a także wprowadzenie zapisu, że ro-dziny wielodzietne nie będą musiały płacić za czwarte i kolejne dzieci do 18 roku życia.
Tą drugą propozycję radni przy-jęli jednomyślnie, natomiast za sta-wkami 12 i 24 zł opowiedziało się 18 radnych przy jednym głosie sprzeciwu.
Nowe opłaty zaczną obowiązywać od 1 lipca 2013 r.
Na grudniowej sesji radni przyjęli uchwałę w sprawie wysokości opłat za wywóz śmieci w gminie Świecie.
Do tej pory wyglądało to tak, że właściciele domów jednorodzin-nych, wspólnoty, spółdzielnie i za-rządcy bloków wybierali na własną rękę firmę, która ma odbierać odpa-dy komunalne. W lipcu ubiegłego roku prezydent RP podpisał zmianę ustawy o utrzymaniu czystości i po-rządku w gminach. Zgodnie z nowy-mi przepisami teraz to samorządy wezmą na siebie ten obowiązek.
Od 1 lipca 2013 r. mieszkańcy nie będą już płacić za wywóz śmieci przedsiębiorstwom, ale gminie, w związku z czym zostanie wprowa-dzona nowa opłata lokalna.
Wzrosną koszty
Zgodnie z ustawą, wszystkie od-pady muszą podlegać segregacji lub unieszkodliwieniu, co wiąże się
Ulica Miodowa już gotowa
Radzili o podatkach i opłatach
Zaledwie półtora miesiąca trwała budowa odcinka ulicy Miodowej do ulicy Wojska Polskiego. Prace rozpoczęto w połowie paździer-nika i zakończono pod koniec listopada.W ubiegłym roku przedłużono ul. Miodową do ul. Laskowickiej, gdzie pobudowano rondo. Liczą-cy 900 metrów odcinek kończył się na skrzyżowaniu z ul. Jesio-nową. Kolejny, 200-metrowy odcinek połączył ul. Miodową z ul. Wojska Polskiego w Morsku, niedaleko Nowego Szpitala. W tym miejscu powstało również rondo. Budowa kosztowała 1 mln 31 tys. zł, z czego 30 procent stanowi dotacja z Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych, czyli tzw. „schetynó-wek”. Na przedłużeniu ul. Mio-dowej zyskają zarówno miesz-kańcy, jak i kierowcy. Pierwsi, bo zmniejszy się ruch samochodów na ul. Wojska Polskiego, a dru-dzy, bo szybciej i łatwiej dotrą z ul. Laskowickiej do obwodnicy Świecia i drogi krajowej nr 91 (dawnej „jedynki”).
Podczas listopadowej sesji radni podjęli uchwały w sprawie wyso-kości podatku od nieruchomości, podatku rolnego i opłaty za po-siadanie psa. W 2013 r. podatek od nieruchomości wzrośnie, w porównaniu z obecnym ro-kiem, średnio o 4-5 proc. Nie zmieni się opłata za posiadanie psa i tak jak dotychczas, będzie wynosiła 60 zł rocznie. Od przyszłego roku za 1 m kw. powierzchni użytkowej w budyn-kach mieszkalnych zapłacimy 60 gr, w budynkach, w których prowadzona jest działalność gos-podarcza 20,50 zł, w pozostałych budynkach wykorzystywanych na potrzeby gospodarstw domo-wych 1,85 zł, od 1 m kw. powierz-chni użytkowej garaży wolnosto-jących 6 zł, w budynkach letnis-kowych 6,90 zł, natomiast w po-zostałych budynkach nie wyko-rzystywanych do prowadzenia działalności gospodarczej 6,75 zł za 1 m kw. Podstawą obliczenia podatku rolnego jest średnia cena skupu żyta, podana przez Główny Urząd Statystyczny. Za pierwsze trzy kwartały tego roku wyniosła ona 75,86 zł za kwintal. W gminie Świecie obniżono cenę do 52 pro-cent stawki ustawowej – do 36 zł za kwintal. W stosunku do 2012 r. podatek rolny wzrośnie o 2,86 proc.W wyniku uchwały podjętej przez Radę Miejską w Świeciu podatek rolny za 1 ha przeliczeniowy wy-niesie 90 zł, a dla pozostałych gruntów za 1 ha fizyczny będzie on wynosił 180 zł. To jeden z naj-niższych podatków rolnych w kraju.
wiednio dopilnowani mogą zakoń-czyć, adekwatny do wieku, poziom edukacji. Gdyby organy odpowie-dzialne za właściwe funkcjonowanie rodziny szybciej reagowały, nie byłoby takich przypadków, że trafia do nas 18-latek mający ukończone tylko cztery klasy podstawówki. Jak ktoś taki, ma się później odnaleźć na rynku pracy? Oczywiste jest, że nie znajdzie nigdzie legalnej pracy i prę-dzej czy później, by zdobyć pienią-dze, popełni jakieś przestępstwo. Nie chcę nikogo usprawiedliwiać. Pokazuję tylko pewien prosty, po-wtarzalny mechanizm.
Kryminologia od dobrych stu lat próbuje sobie odpowiedzieć na pyta-nie: czy człowiek rodzi się przestęp-cą, czy też dopiero się nim staje, na skutek zaistnienia określonych czynników.
- Jak można mieć normalny obraz świata, gdy w wieku 3-4 lat było się przykutym łańcuchem do pieca, aby nie przeszkadzać rodzi-com? – Andrzej Swakowski opisuje dzieciństwo jednego z wychowan-ków. - W takim umyśle od najmłod-szych lat generują się agresja i świa-domość, że trzeba liczyć na samego siebie. Dlatego w późniejszym okre-sie, gdy rodzice nie zaspokajają pod-stawowych potrzeb, taki chłopak „bierze sprawy w swoje ręce”.
Nie ma butów, więc idzie do skle-pu, albo na targowisko i je kradnie. Jest głodny – kradnie jedzenie w
markecie. Nie bez znaczenia w tym wszystkim jest presja środowiska i konsumpcyjny model życia.
- Gdy nie można kolegom z klasy zaimponować nową komórką czy laptopem, próbuje się innych me-tod, mających wzbudzić uznane gru-py rówieśników – analizuje zjawisko dyrektor nowskiego poprawczaka. - Najłatwiej osiągnąć to robiąc coś złego, przed czym inni mają opory. To nieco uproszczony schemat, ale zasadnicze elementy są stałe. Żaden z naszych chłopaków nie miał nor-malnego dzieciństwa. Wielu powiela życiorys swoich rodziców lub star-szego rodzeństwa.
Jeden z chłopców nawet urodził się w więzieniu. O życiu za kratami wie więcej niż o tym, co powszechnie nazywane jest normalnością. To cał-kiem zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że zarówno krąg najbliższych krew-nych, jak i znajomych stanowią lu-dzie z marginesu. Wyrwać się z tego środowiska nie jest łatwo. Potrzeba wiele samozaparcia.
Zwykły dzień
Rytym życia zakładu, którego ko-lorowe wnętrza stanowią niezwykły kontrast dla widzianej z zewnątrz surowej bryły, otoczonej drutem kolczastym, przebiega według usta-lonego schematu.
Pobudka o godz. 6.00. Do godz. 8.00 jest czas na toaletę, zrobienie
porządku w pokoju i śniadanie. Po-tem do 15.00 są zajęcia w szkole lub warsztatach, pozwalających poznać fach murarza, stolarza, introliga-tora, ślusarza lub kucharza. Konkre-tne umiejętności mają stać się prze-pustką do lepszego życia. Od 15.00 do 22.00 to czas wolny.
Ważnym elementem wychowaw-czym jest sport, uczący samodyscy-pliny, szacunku do drugiego czło-wieka i wreszcie zasad mających niebagatelne znaczenie w później-szym przestrzeganiu norm. W przy-szłym roku wychowankowie docze-kają się dwóch nowych boisk, a w późniejszym okresie także, budowa-nej obecnie, sali sportowej. Chętni mogą rozwijać swoje pasje w kołach zainteresowań np. dziennikarskim, kulinarnym, plastycznym, modelar-skim, komputerowym.
W harmonogramie zajęć jest też czas na spotkanie z psychologiem. Nie wszyscy spośród 21 wychowan-ków, przebywających obecnie w za-kładzie w Nowem, uczestniczyli w poprzednich placówkach w pro-cesie resocjalizacji. W ramach jed-nostki wydzielono dwie grupy readaptacyjne. Tworzą je chłopcy nie podejmujący w początkowym okresie pobytu żadnej współpracy z wychowawcami. To najtrudniejsze przypadki.
Wprawdzie zakład ma charakter zamknięty – wszystkie zajęcia pro-wadzone są na terenie placówki – za
- W każdym człowieku można doszukać się dobra, które warto pielęgnować – uważa Andrzej Swakowski, dyrektor Zakładu Poprawczego w Nowem, do którego trafiają szczególnie trudni wychowankowie.
14 styczeń 2013 www.oksir.euspołeczeństwo
osoby zajmujące się resocjalizacją tych młodych ludzi, czują szczególną odpowiedzialność. Bywa jednak, że mimo najlepszych chęci, pokazanie innej drogi życiowej jest niemo-żliwe.
- Czy można zmienić 19-letniego człowieka trafiającego do nas na trzy miesiące? – pyta retorycznie Swa-kowski. - Chyba nikt nie ma złudzeń, że jest to już ukształtowana osobo-wość i w zasadzie niewiele można w tym przypadku zrobić. Oczywiście zawsze warto się starać, ale jeśli sam nie chce czegoś zmienić w swoim postępowaniu, nie zrozumie, że jest inne życie niż to za kratami, na nic się zdadzą rozmowy z psychologiem, pedagogiem i wychowawcą.
Licz sam na siebie
O ile przed 30 laty sądy dla nie-letnich nierzadko zbyt pochopnie decydowały o umieszczaniu w po-prawczakach, o tyle teraz, zdaniem Swakowskiego, robią to zbyt rzadko. Stopień demoralizacji pogłębia się z każdą kolejną dekadą. Idzie nie tylko o resocjalizację.
- Zakład daje szansę na ukończe-nie szkoły – przekonuje dyrektor. - Za naszymi murami działają pod-stawówka, gimnazjum i szkoła za-wodowa, w której uczniowie mogą kształcić się w pięciu zawodach, nie mówiąc już o kursach, jakie propo-nujemy w ramach praktyk. Odpo-
latach 80. sądy znacznie częściej orzekały w sto-sunku do nielet-Wnich, którzy zła-
mali prawo, o umieszczeniu w zakła-dzie poprawczym. Można tam było trafić nawet za drobne przestęp-stwa.
- Sporo było chłopaków z połu-dnia Polski, wobec których stoso-wano taki środek wychowawczy z powodu np. kradzieży gołębi. Czę-sto byli to chłopcy bez kryminalnej przeszłości – wspomina Andrzej Swakowski. - Dzisiejsi wychowan-kowie zwykle już wieku 16 lat posia-dają grubą kartotekę, nierzadko pełną poważnych przestępstw.
Zakład Poprawczy w Nowem to placówka o zaostrzonym rygorze, jedyna tego typu w kraju. To właśnie tam umieszczani są młodzi ludzie, w których tkwią najgłębsze pokłady buntu, agresji, negacji ustalonych norm społecznych. Prawie każdy ma na koncie kilka ucieczek z innych zakładów poprawczych o mniejszym rygorze.
Nowe to często ostatni etap przed powrotem do społeczeństwa lub więzieniem. Jeśli nie zrozumieją, że nie są w stanie narzucić światu włas-nych norm, lecz muszą się podpo-rządkować tym już istniejącym, zwykle kończą tak, jak ich bracia lub ojcowie. W zakładzie karnym.
To główny powód, dla którego
PILNIK w bananie
Andrzej Swakowski zetknął się zarówno z ludzką brutalnością, która ukształtowała wychowanków zakładu poprawczego, ich życiowymi sukcesami i porażkami, jak i… wymyślnymi sposobami ucieczek FOT. ANDRZEJ BARTNIAK
15styczeń 2013www.oksir.eu społeczeństwo
ZOWN IAZOWN IAPODSTAWOWA STACJA KONTROLI POJAZDÓW
BADANIA POJAZDÓW DO 3,5 T.
BADANIA NAPĘDÓW 4X4
BADANIA MOTOCYKLI, PRZYCZEP,
CIĄGNIKÓW ROLNICZYCH
ZAPRASZAMY
PON-PT 8.00-20.00
S0B 8.00-16.00UL. WOJSKA POLSKIEGO 72a, TEL./FAX 52 32307034, www.wozownia.com.pl
WOJSKA POLSKIEGO
ZOWNIA
ZOWNIA
Jakość i solidnośćRozmowa z Marleną Łobocką, współwłaścicielką Stacji Kontroli Pojaz-dów „Wozownia” w Świeciu.
Kiedy wchodzi się do budynku, od razu rzuca się w oczy gustownie urządzone biuro. To pierwsza stacja w Świeciu, która ma taki standard.I na pewno jedna z nielicznych w regionie. Stawiamy na jakość świadczo-nych usług, ale też na wygodę naszych klientów. Klient, który zostawi tu samochód, może usiąść w holu, napić się kawy i przejrzeć gazety lub wybrać się na zakupy do pobliskiego Tesco, Bricomarche czy Multiboksu. Nasz pracownik po skończonym przeglądzie odstawi auto na parking przy stacji i będzie tam ono czekało na właściciela. Ale komfort to jedno, a zadowolenie klienta z usług to drugie. Dlatego zatrudniamy wysokiej klasy fachowców, dysponujemy również nowoczesnym sprzętem. Wykonujemy pełen zakres badań pojazdów do 3,5 tony, a także pojazdów po raz pierwszy rejestrowanych w kraju, samochodów po kolizji drogowej, taksówek i samochodów nauki jazdy, jak również ciągników rolniczych, przyczep i motocykli. Zależy nam na tym, żeby w „Wozowni” klienci czuli się wygodnie, komfor-towo i byli zadowoleni z jakości usług.
Skąd nazwa „Wozownia”?Kiedyś garażowano tu lokomotywy. Kiedy kupiliśmy ten budynek, wspólnie z Henrykiem, moim mężem, zastanawialiśmy się, jaką nazwę nadać Stacji Kontroli Pojazdów. Doszliśmy do wniosku, że „Wozownia” będzie jak najbardziej odpowiednia, bo łączy historię ze współczesnością. Kiedyś budynek służył parowozom, a dziś wozom nieco innego rodzaju. Działamy od końca listopada. Na uroczystości gościliśmy władze miasta. Mimo tak krótkiego czasu jest to miejsce coraz chętniej odwiedzane przez klientów.
Budynek jest spory. Czy powstanie tu coś jeszcze?Mamy jeszcze lokale do wynajęcia o powierzchni od 20 do 130 m kw. Lokalizacja jest bardzo dobra, jest tu spokój, cisza, dysponujemy parkingiem – wszystko to stwarza doskonałe warunki do uruchomienia w budynku sklepu, gabinetów lekarskich czy firm usługowych. Jesteśmy otwarci na oferty.
Reklama
dobre sprawowanie można jednak otrzymać przepustkę lub urlop. To jedna z najwyższych form nagrody. Wyżej w hierarchii stoi tylko przed-terminowe zwolnienie, o które mogą wnioskować np. rodzice. Chęć spę-dzenia choćby jednego dnia z kole-gami lub dziewczyną są silną moty-wacją. Niestety, czasami po opusz-czeniu murów puszczają hamulce.
- Nie są to częste przypadki, ale niektórzy w tym czasie popełniają jakieś drobne przestępstwa – przy-znaje Andrzej Swakowski. - Zwykle zdarzają się one tym najmłodszym. Pełnoletni wiedzą, że mogą zostać potraktowani przez sąd jako recydy-wiści i trafić do normalnego zakładu karnego. Nie wszystkim się to uś-miecha.
To nie pic
Wracający z przepustki zawsze są dokładnie kontrolowani. Mimo to, zdarzają się próby przemycenia narkotyków. Zwykle jest to marihu-ana. Szczegółowy przegląd przecho-dzą też paczki przychodzące do wychowanków. Jeśli są to artykuły spożywcze, zwykle są przepakowy-wane.
Nawet jogurty przelewa się do innych pojemników. Te środki os-trożności mają swoje uzasadnienie – jakiś czas temu właśnie w kubku z jogurtem znaleziono woreczek z marihuaną. Strażnicy muszą zwra-cać uwagę nawet na owoce. Zdarzył się już banan z ukrytym wewnątrz
pilnikiem, mającym posłużyć do przecięcia krat. Owoc dotarł do adresata, ale… już bez „wsadu”.
Po ukończeniu 21 roku życia lub nieco wcześniej, jeśli sąd nie posta-nowi inaczej, wychowankowie że-gnają się z poprawczakiem. Podo-bnie jak opuszczający domy dziecka, otrzymują wyprawkę mającą pomóc w stawianiu pierwszych kroków na wolności. Nie zawsze są to pieniądze dane do ręki, bo te rzadko spełniają swoją rolę. Znacznie więcej korzyści przynosi np. opłacenie mieszkania przez ośrodek pomocy społecznej.
W żaden sposób nie rozwiązuje to jednak problemów, z jakimi muszą się zmierzyć, opuszczając mury po-prawczaka. Piętno bujnej przeszłoś-ci czyni ich przegranymi w oczach większości pracodawców. Dlatego nierzadko szczytem możliwości jest praca na tzw. umowę śmieciową. Znacznie częściej jest to praca na czarno.
- Jedną z szans jest wyjazd za granicę – uważa Swakowski. - Po pierwsze zrywają w ten sposób kon-takt ze środowiskiem, z którego się wywodzą, a po drugie, mimo wszys-tko, łatwiej tam znaleźć legalną pra-cę, pozwalającą utrzymać rodzinę. W polskich warunkach bywa to trudne.
Chłopcy lubią się chwalić swoimi sukcesami – że mają pracę, żonę, dziecko.
- Każdy taki przypadek nagłaś-niamy – zaznacza dyrektor. - Robi-my apel i czytamy przysłany list.
A ponieważ czasami są to chłopcy, których pamiętają, wiedzą, że to nie żaden psychologiczny pic. Chcemy, aby naprawdę uwierzyli, że im też może się udać. Bywa, choć już rza-dziej, że byli wychowankowie nas odwiedzają, aby opowiedzieć o tym, jak się im wiedzie. Pozwalamy im spotkać się z grupą, aby opowiedzie-li w jaki sposób tego dokonali. To najlepsza terapia, jaką możemy
zafundować tym chłopcom. Muszą wierzyć, że ich los nie został jeszcze przesądzony.
Chociaż nie do wszystkich pasuje to stwierdzenie. Niektórzy do tego stopnia nie wyobrażają sobie życia na wolności, bądź też są do niego tak nieprzystosowani, że z poprawczaka trafiają wprost do więzienia. Czy ich przypadki mogą dowodzić tezy o dziedziczeniu cech patologicz-
nych? O tym, że są ludzie, w których nie ma nawet odrobiny dobra?
- Wierzę, że w każdym, nawet naj-gorszym przestępcy, można doszu-kać się dobra – przekonuje Andrzej Swakowski. - Rzecz w tym, że czasa-mi jest ono bardzo głęboko zako-pane i nie zawsze ten ktoś pozwala na to, aby dotrzeć od tych pokładów.
ANDRZEJ [email protected]
Od godz. 8.00 do 15.00 trwają zajęcia w szkole i warsztatach. Wychowankowie uczą się fachu stolarza, murarza, introligatora, ślusarza lub kucharza FOT. ANDRZEJ BARTNIAK
16 styczeń 2013 www.oksir.euspołeczeństwo
Lubi gołąbki, tęskni za krewetkami
- Wtedy nie myślałem jeszcze o tym, jak o wielkiej miłości. Oboje byliśmy w związkach – zdradza Ma-ciej. - Poza tym wiedziałem, że jeśli miałoby z tego być coś więcej niż tylko przyjaźń, to Chi-Huan musi poznać i polubić Polskę. Obawiałem się też, jak zniesie naszą zimę. Nie wiedziałem czy przywyknie do ta-kich temperatur. Dla Azjatów, przy-zwyczajonych do ciepłego, wilgot-nego zwrotnikowego klimatu, to og-romna i niezbyt przyjemna od-miana.
Rodzinnie jak na Tajwanie
Chi-Huan nie kryje, że w 1996 r. o Polsce nie wiedziała prawie nic. Wyjątek stanowiły nazwiska, znane całemu światu – Chopin, Kopernik czy Wałęsa. Zwłaszcza ten ostatni budził na Tajwanie ogromne zainte-resowanie.
- To niezwykłe, że prosty robot-nik został prezydentem – mówi. - Takie rzeczy zdarzają się rzadko. Dużo się u nas o tym mówiło.
Podobnie jak Europejczycy nie odróżniają kultur poszczególnych państw Azji, tak samo Azjatom pań-stwa europejskie, zwłaszcza te mniej znane, zlewają się w jedną całość.
Po dwóch miesiącach od powrotu Macieja Koszura z tajwańskiego kontraktu, Chi-Huan wybrała się w długą podróż po Europie. Na trasie wycieczki znalazła się również Polska. Będąc w Świeciu poznała krewnych swojego przyszłego męża.
- Podobało mi się, że podobnie jak na Tajwanie, bardzo ważna jest
Zapewne nigdy nie dotarłaby do Polski, a tym bardziej do Świecia, gdyby nie jej mąż Maciej Koszur.
Poznali się na Tajwanie w 1996 r., gdzie Maciej, jako młody inżynier, pracował przy uruchomieniu ma-szyny papierniczej w tamtejszych zakładach. Chi-Huan zobaczył po raz pierwszy w restauracji, gdzie jadała świąteczną kolację ze swoimi pracownicami. Niezwykle sympaty-czna Azjatka, przedstawiona mu przez wspólną znajomą, mocno za-padła w pamięci Macieja.
rudno określić dokła-dną liczbę Tajwańczy-ków żyjących w Polsce. Wyłączając studentów, którzy po zakończeniu T
nauki wrócą do ojczyzny, jest to najwyżej kilkadziesiąt osób. W zde-cydowanej większości kobiety, które wyszły za Polaków. Wszyscy zje-żdżają się raz w roku na spotkanie, za każdym razem odbywające się w innym mieście. Trzy lata temu, mieszkająca w Świeciu Chi-Huan, organizowała takie w Chełmnie.
- Najbardziej bałam się rozłąki z rodziną i zimna – zdradza Chi-Huan, która przed kilkunastu laty zdecydowała się przeprowadzić z odległego Tajwanu do Świecia.
Chi-Huan i Maciej Koszurowie z córkami Victorią Wei-Hsin i Dianą Wei-Ting FOT. ANDRZEJ BARTNIAK
Reklama
Świąt wypełnionych radością i miłością,niosących spokój i odpoczynek
Nowego Roku spełniającego wszelkie marzenia,pełnego optymizmu, szczęścia i powodzeniaMieszkańcom i Przyjaciołom Gminy Nowe
życzą
Burmistrz Nowego Przewodniczący Rady Miejskiej
Czesław Woliński Marek Słomiński
Wesołych Świąt
17styczeń 2013www.oksir.eu społeczeństwo
rodzina, więzi między krewnymi – podkreśla. - Dzieci szanują rodzi-ców, często się z nimi spotykają. U nas to normalne, ale nie w każdym kraju wygląda to podobnie. Pod tym względem Polska spodobała mi się od razu.
Dobre wrażenie robili na niej też przypadkowi ludzie, spotykani w czasie podróży. Znacznie bardziej otwarci niż zwykle bywają Azjaci w stosunku do nieznajomych. Pol-ska urzekła ją też jako kraj widziany oczami turystki, poznającej jego najpiękniejsze zakątki.
Kilka rzeczy ją jednak zaskoczyło i w jakimś stopniu dziwi do dziś.
- Na Tajwanie, jeśli ktoś robi im-prezę, to zaprasza gości do restau-racji – objaśnia różnice kulturowe. - Tutaj wszyscy zwykle spotykają się w domu. Czasami to nie jest złe, ale my dom traktujemy inaczej. Tak samo jest z jedzeniem. W Azji wię-kszość ludzi je poza domem. Kobiety nie mają czasu i siły na gotowanie. Lepiej jest zjeść na mieście.
Nie były to jednak odmienności mogące zniechęcić ją do zamieszka-nia w Polsce. Zanim to nastąpiło, musiała zdać jeszcze jedną część egzaminu. Przetrwać zimę. Test przeszła w USA, gdzie przez jakiś czas mieszkała z polskim narzeczonym.
- To był stan Wisconsin i zima taka, jak u nas – wspomina Maciej. - Metr śniegu i kilkanaście stopni mrozu. Mimo to Chi-Huan udało się zaaklimatyzować w tych niełatwych warunkach.
W 1998 r. narzeczeni wzięli ślub i zamieszkali w Świeciu.
- Miasto przypominało mi trochę moje rodzinne strony, w których też jest wielka fabryka papieru – mówi Chi-Huan.
Po czterech latach przyszła na świat pierwsza córka. Otrzymała dwa imiona, polskie i chińskie. Victoria Wei-Hsin urodziła się na Tajwanie.
- Tego dnia w szpitalu było chyba z 50 noworodków, ale wszyscy pra-cownicy i pacjenci przychodzili oglą-dać tylko ją. Ludzie w szpitalu za-chwycali się i zastanawiali, dlaczego ma takie nietypowe rysy twarzy – Chi-Huan śmieje się wspominając ten moment.
Victoria oraz jej młodsza siostra Diana Wei-Ting uchodzą w Polsce za typowe Azjatki. Piękne, gęste, lśnią-ce czarne włosy i skośne oczy nie pozostawiają żadnych złudzeń co do ich pochodzenia. Co ciekawe, gdy są na Tajwanie, mało kto odbiera je w ten sposób. Tam uchodzą raczej za Europejki. Są zbyt mało azjatyckie
jak na chińskie standardy.
Językowy zawrót głowy
Tajwan, leżący na wyspie na Oceanie Spokojnym, oddzielonej od Chin kontynentalnych cieśniną, wciąż nie jest uznawany przez większość krajów jako samodzielne państwo. W tym także Polskę, która wprawdzie nie utrzymuje z nim stosunków dyplomatycznych, ale ze względu na współpracę handlową,
Chi-Hun włada zarówno manda-ryńskim, jak i tajwańskim. W roz-mowach z rodziną lub starszymi na Tajwanie zwykle używa tego drugie-go. Jeszcze bardziej skomplikowane jest to w domu Koszurów, gdzie na co dzień rodzina porozumiewa się trzema językami: polskim, chińskim i angielskim. Zanim Chi-Huan nauczyła się polskiego rozmawiała z Maciejem po angielsku. Zresztą jeszcze teraz wszystkie trudniejsze kwestie wyjaśniają sobie po angiel-
dzień mają styczność z chińskim, pobyt u rodziny, między kuzynos-twem, nie jest żadnym problemem. Wyjazdy do ojczyzny niezwykle ceni sobie także Chi-Huan, silnie związa-na emocjonalnie ze swoją rodziną. Będąc tam może też jeść potrawy, których brakuje jej w naszym kraju.
- Uwielbiam ryby i owoce morza – zdradza. - Świeże krewetki mogę jeść codziennie. W Polsce takich nie ma. Przyprawy też są inne. Polubi-łam niektóre dania polskiej kuchni, ale wolę chińską.
Rodzina nie protestuje, że ziem-niaki i kotlet schabowy pojawiają się od wielkiego święta. Z polskich dań znacznie częściej na stole można zobaczyć gołąbki, które przypadły Chince do gustu jak żadna inna pol-ska potrawa.
W domu Koszurów nieco inaczej wygląda też Boże Narodzenie. Choćby dlatego, że często spędzają je za granicą. Będąc na miejscu, zwy-kle są gośćmi na wigilii u rodziców Macieja. W ich domu oprócz choinki nie ma specjalnie akcentów świą-tecznych z tej racji, że Chi-Huan nie jest chrześcijanką. Boże Narodzenie to dla niej część egzotyki, jaką niesie ze sobą Europa.
ANDRZEJ [email protected]
Reklama
powołała placówkę dyplomatyczną, zajmującą się kontaktami z tym krajem. Co ciekawe, rząd Republiki Chińskiej, jak oficjalnie nazywa się Tajwan, sam siebie uważa ze jedyną legalną władzę obszaru Chin, które – jak wierzą – tylko chwilowo opa-nowała komunistyczna rebelia. Właśnie dlatego Tajwańczycy posłu-gują się mandaryńską odmianą języ-ka chińskiego. Tą samą, jakiej uży-wają Chińczycy żyjący w Pekinie. Oprócz chińskiego na ulicy można też usłyszeć tajwański.
sku. Do córek zwracają się po polsku i po chińsku.
- To było bardzo trudne, bo dość długo nie mogłyśmy się porozumieć – Chi-Huan wyjaśnia problemy, z jakimi spotykają się wychowujący dwujęzyczne dzieci. - Maciej mówił do córek po polsku, ja po chińsku, a one nie zawsze rozumiały. Ale wiedziałam, że muszę być uparta, bo powinny znać swoje korzenie.
Ich odkrywaniu służą regularne wyjazdy do rodziny żyjącej na Taj-wanie. Dzięki temu, że w domu na co
NISKA cena, WYSOKI nakład Reklama w „Teraz Świecie”tel. 661 504 850
Autopromocja
Maciej mówił do córek po polsku, a ja po chińsku
„
18 styczeń 2013 www.oksir.eurecenzje
Muzyka
Przed erą disco
Bee Gees, „1st” ,Warner Music 1967-2006
okół pochodze-nia muzyków z WBee Gees narosło
sporo nieporozumień. Dość powszechna jest opinia, że to zespół australijski, choć wskazują na USA. Nic po-dobnego. Bracia Barry, Robin i Maurice Gibb uro-dzili się w Manchesterze w Anglii. Potem wraz z rodzicami wyjechali do Australii. Tam ukazały się ich dwie pierwsze płyty. Stąd to zamieszanie.
W 1967 r. zespół wrócił do ojczyzny. Zbiegło się to z wyda-niem, uznawanego za jeden z najlepszych w dorobku, albumu „1st”. Znalazło się na nim 14 bogato zaaranżowanych kom-pozycji nawiązujących do ballad The Beatles, nierzadko ocierających się o psychodelę, jak chociażby „Red Chair” czy „Every Christian Lion Hearted Man Will Show You”. Płyty „1st” warto posłuchać również dlatego, że powstała zanim znakiem rozpoznawczym stały się, irytujące niektórych, falsety Robina i Barry’ego. Patent ten wprowadzili na całego dopiero w 1975 r. W roku 2006 ukazała się wersja zremasterowana „1st”, wzbo-gacona o drugi krążek z niepublikowanymi wersjami.
Góralskie techno
Monika Brodka, „Granda”, Sony Music 2010
własnej nieprzymu-szonej woli nigdy Zbym nie kupił płyty
Moniki Brodki. Zostałem jednak przymuszony, za co powinienem być wdzięczny żonie, gdyż odkryłem Brod-kę, jakiej nie znałem.
„Granda” to oczywiście wciąż pop, ale po pierwsze inteligen-tny, po drugie taki, jakiego w Polsce gra niewielu. O oryginal-ności tego krążka świadczy już otwierająca „Szysza”, gdzie góralski zaśpiew miesza się z elektroniką. Potem robi się je-szcze bardziej smakowicie. Eksperymentują zarówno muzycy, jak i Monika, operująca głosem w sposób, w jaki wcześniej tego nie robiła.
Mocną stroną albumu jest jednak przede wszystkim warstwa muzyczna bogata w wyszukane brzmienia. Jednym z najciekawszych utworów na płycie, właściwie pozbawionej słabych momentów, jest „W pięciu smakach”. Najlepsze Brodka zostawiła na koniec. Mam na myśli, śpiewany po francusku, „Excipit”. Delicje. Wprawdzie linia melodyczna niebezpiecznie ociera się o brzmienie brytyjskiej grupy Muse, ale kto by się czepiał takich drobiazgów? Jedno jest pewne – Monika Brodka wreszcie znalazła się na właściwej drodze.
ANDRZEJ BARTNIAK
Książki
Krzywe zwierciadło
Dorota Masłowska, „Kochanie, zabiłam nasze koty”, Oficyna Literacka Noir sur Blanc, Warszawa 2012, s. 160
isarka przenosi nas do jednej z amerykańskich metropolii. PAkcja toczy się wokół „nie-
śmiertelnej” przyjaźni dwóch ko-biet – Farah i Joanne. Moda, uroda, plotki. Kto z kim spał, jak się ubrał i dlaczego welur jest niemodny… – na tym upływa ich życie. I wszy-stko jest super, dopóki przy Joanne nie pojawia się… facet. Dla Fah (Farah) to katastrofa. Musi znów wrócić do życia singielki, co nie jest dla niej takie łatwe. Jednak na drodze spotyka Go (Gosza), kobietę, która owija sobie każdego wokół palca.
W książce Masłowskiej zwrotów akcji nie brakuje. Na uwagę zasługuje też konwencja, jaką posługuje się pisarka. Wiele tu znajdziemy kretyńskich sloganów z reklam, haseł, subkulturowych „nawijek”, które boleśnie obnażają miałkość relacji między ludźmi.
Faceci? Pojawiają się, ale… śmierdzą jak kozły. Dziwolągi? Przesiadują w modnych barach, skupieni na swoich opraw-kach od okularów. Spostrzeżenia pisarki są genialne – „Wiedziała tylko, że nie chce wcale iść do domu, nawet jeśli jutro w drodze do pracy worki pod oczami będą się jej plątać pod nogami”.
Autorka bezlitośnie obnaża wady wielkomiejskiego świa-tka. Kpi z medialnych wydmuszek. Szydzi z idiotycznych pro-gramów wyszukujących talenty. Wyśmiewa zadufane w sobie kręgi i krążki znanych ludzi. Książkę polecam szczególnie tym, którzy dotąd „nie trawili” twórczości Masłowskiej.
Jędrusik kontra Villas
Mariusz Szczygielski, „Kallas”, Oficyna Wydawnicza AS i Instytut Wydawniczy Latarnik, Warszawa 2012, s. 144
ięć spotkań Kaliny Jędrusik i Violetty Villas. To treść no-Pwej książki, a właściwie sztuki
teatralnej Mariusza Szczygielskiego. Kim były obie panie? Chyba nie muszę przedstawiać. W historii polskiej kultury nie było kobiet tak uwielbianych i jednocześnie tak znienawidzonych, jak one. Faktem jest, że się znały. Reszta – to literacka fikcja.
Akt pierwszy rozgrywa się w Katowicach w 1966 r. Tu się poznały. Kalina – jadowita seksbomba i Violetta – „nieku-mata” blondynka z talentem. W garderobie między gwiazdami dochodzi do słownych utarczek. A to o mężczyzn, pobyt w Ameryce czy popularność. Cięte riposty na każdym kroku. Zabawnych scen całe mnóstwo. Postacie obu artystek są przerysowane i wyolbrzymione, jak to, co się o nich mówiło.
Ostatnia odsłona sztuki ma miejsce w Otwocku w 1991 r. Nasze gwiazdy z biegiem lat stały się jeszcze bardziej przerysowane i groteskowe. Violetta chce wydzierżawić kozę Kalinie, by ta piła mleko – najlepszy lek na astmę. Kalina czuje, że kiecki Violetty osikały koty. Humor tryska do ostatniego zdania. Książkę – sztukę czyta się błyskawicznie. I to jest jej największa wada. Chcę więcej!
TOMASZKARPIŃSKI
Film
Miłość w podróży
„Prosta historia o miłości”, reż. Arkadiusz Jakubik, Polska 2010
ebiut reżyserski Arkadiusza Jaku-Dbika to właściwie
trzy historie. Trzy narra-cyjne plany. Oglądamy więc parę scenarzystów w podróży. Parę spotykają-cą się w pociągu oraz tę samą parę jako bohaterów kręconego o nich filmu.
Niewątpliwą zaletą „Prostej historii o miłości” jest to, że zamyka się w niespełna 80 minutach. Dlaczego akurat zwracam uwagę na długość filmu? Otóż w dobie produkcji reklamowanych jako cuda nie z tego świata, przy czym niekiedy (moim zdaniem) najzupełniej po prostu chybionych, Arkadiusz Jakubik zrobił, nie dość że film frapujący i ciekawy, to jeszcze przyzwoicie krótki. Do wielokrotnego użytku. Film na tyle błyskotliwy i nieprzekombinowany, chociaż z pewnoś-cią nie – jak sugeruje tytuł – prosty. Film, w którym aktorzy mają okazję pokazać się z wielu stron i to też robią. Film dynamiczny i zwyczajnie po ludzku wart uwagi.
Smacznego!
„Delicatessen”, reż. Jean-Pierre Jeunet, Marc Caro, Francja 1991
a czarna komedia wciąż urzeka pomys-Tłami. W skrócie –
kamienica na obrzeżach, w nieokreślonym bliżej świe-cie, w jakiejś post-apokalip-tycznej scenerii, gdzie bra-kuje żywności.
A tam gdzie są braki, są też pomysły na ich zlikwidowanie. Pomysłodawcą jest rzeźnik oferujący mieszkańcom dość bogaty asortyment. Klienci sklepu oczywiście mają świadomość, skąd pochodzi nabywany przez nich towar. Mało tego – wiedzą, że mogą być następnymi „dostawcami”, jeżeli tylko nie zachowają odpowiedniej ostroż-ności. Ostatecznie rzeźnik kończy niczym jego ofiary, z fabuły nie wynika jedynie czy i on trafił do garnka.
Jako że w filmie Jeuneta i Caro nic nie jest na poważnie, więc widz będzie świadkiem chociażby nadzwyczaj wymyślnych prób samobójczych jednej z lokatorek. Mnie osobiście zapla-nowane w detalach, zarazem uporczywie nieskuteczne stara-nia skołowanej kobiety, bawią nad wyraz. Czego by natomiast nie dodać „Delikatesy” pozostają w istocie historią romantycz-ną. A skoro codzienność, obfita w najróżniejsze jatki, po mistrzowsku potrafi dopiec człowiekowi, ów francuski film może okazać się niezłą odtrutką.
MARIUSZHEINRICH
KSIĄŻKI1. „Największy wróg Hitlera”, Bogusław Wołoszański,
Wydawnictwo Wołoszański2. „Trafny wybór”, J.K. Rowling, Wydawnictwo Znak3. „Houston, mamy problem”, Katarzyna Grochola, Wydawnictwo
LiterackieDane na podstawie grudniowej sprzedaży w księgarni Matras w Świeciu.
TOP 3 HITY GRUDNIA TOP 3 HITY GRUDNIA FILM
1. „Saga Zmierzch: Przed świtem. Część 2”, reż. Bill Condon, USA
2. „Renifer Niko ratuje brata”, reż. Kari Juusonen i Jørgen Lerdam, Dania, Finlandia, Irlandia, Niemcy
3. „Atlas chmur”, Tom Tykwer, Lana Wachowski i Andy Wachowski, USA, Hongkong, Niemcy, Singapur
Dane na podstawie grudniowej sprzedaży biletów w kinie Wrzos w Świeciu.
19styczeń 2013www.oksir.eu reklama
Lokalna Grupa Działania „Gminy Powiatu Świeckiego”86-100 Świecie, ul. Chmielniki 2B, pok. nr 7, tel./fax (52) 33 01 832, email: [email protected]
www.lgdswiecie.pl
Lokalna Grupa Działania „Gminy Powiatu Świeckiego” jest partnerstwem trójsektorowym, utworzonym na obszarze siedmiu gmin powiatu świeckiego (Bukowiec, Dragacz, Drzycim, Jeżewo, Nowe, Świecie, Warlubie) dla realizacji Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich (PROW) na lata 2007-2013 w oparciu o
W tym okresie ogłosiliśmy 11 konkursów na dofinansowanie w ramach działań:ź Odnowa i rozwój wsiź Różnicowanie w kierunku działalności nierolniczejź Tworzenie i rozwój mikroprzedsiębiorstwź Małe ProjektyW odpowiedzi na nie spłynęły do LGD 104 wnioski z obszaru działania LSR.Rada decyzyjna wybrała do dofinansowania 92 wnioski na kwotę przekraczająca 5,5 mln złotych.Na co dzień udzielamy wsparcia szkoleniowo-doradczego dla podmiotów zainteresowanych pozyskaniem dofinanso-wania z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich (PROW). Wspólnie z mieszkańcami wsi, Kołami Gospodyń Wiejskich, gminami organizujemy również wiele inicjatyw o charakterze kulturalnym m.in.: cykliczne festyny Wielkanocy i Adwentowy, wyjazdy na Piknik Leader, „Barwy Lata, Dary Jesieni”.
WYDARZENIA
FESTYN ADWENTOWY W BUKOWCUKolejny festyn adwentowy, organizowany cyklicznie od 2011 roku tym razem odbył się w Bukowcu 8 grudnia 2012 r. Sale Ochotniczej Straży Pożarnej w Bukowcu zamieniły się tego dnia w kolorowe stoiska z ozdobami i produktami nawiązują-cymi do tradycji bożonarodzeniowych. W festynie brało udział 18 wystawców, którzy prezentowali swoje wyroby rękodzieła, wykonanego różnymi technikami, przepiękne bombki, kartki, stroiki oraz potrawy bożonarodzeniowe.W organizację festynu zaangażowały się Koła Gospodyń Wiejskich z Bukowca oraz Polskich Łąk, które przygotowały wspaniały poczęstunek dla uczestników.Oprawę muzyczną zapewnił chór „Cecylia” z Bukowca oraz dzieci ze Szkoły Podstawowej w Bukowcu, które uświetniły imprezę wspaniałym występem artystycznym, nawiązującym do kociewskich tradycji świątecznych. Atrakcją było również wspólne strojenie choinki.W trakcie festynu odbył się konkurs na najlepszą ozdobę bożonarodzeniową oraz najlepszy produkt. Komisja w składzie: Katarzyna Lipowiec, Helena Janicka, Łucja Ludkiewicz oraz Marek Kiełpiński miała trudne zadanie, gdyż wszystkie zgłoszone do konkursu prace wykonano z ogromną starannością. Komisja przyznała po 5 nagród w każdej kategorii oraz 4 wyróżnienia.
Lokalną Strategię Rozwoju (LSR), którą realizujemy od 2009 roku.
Miniony rok, jak i ca³y okres funkcjonowania Lokalnej Grupy Dzia³ania „Gminy Powiatu
Œwieckiego” w synergii z „Inkubatorem Przedsiêbiorczoœci” by³ wielce
pozytywny w zakresie absorpcji œrodków unijnych na obszar wiejski.
W wielu dzia³aniach zrealizowano szereg projektów o charakterze prospo³ecznym oraz
projektów wspieraj¹cych podejmowanie i prowadzenie dzia³alnoœci gospodarczej.
Mamy nadziejê, ¿e kolejny rok 2013 bêdzie tak¿e obfitowa³ w realizacjê wielu zadañ
w oparciu o pozyskane œrodki, czego ¿yczymy wszystkim mieszkañcom, Samorz¹dom i naszym
partnerom.
Niech Œwiêta Bo¿ego Narodzenia obfituj¹ w ciep³o i spokój,
a Nowy Rok 2013 przyniesie realizacjê nadziei i oczekiwañ.
Zarz¹d Lokalnej Grupy Dzia³ania „Gminy Powiatu Œwieckiego”
Sfinansowano w ramach działania 4.31 „Funkcjonowanie lokalnej grupy działania, nabywanie umiejętności i aktywizacja”Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013 i środków Unii Europejskiej oraz Budżetu Państwa
Europejski Fundusz Rolny na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich: Europa inwestująca w obszary wiejskie
Żeby wieś żyła i wokół zrobiło się bardziej kolorowo…
Najlepsza ozdoba bożonarodzeniowa: KGW Polskie Łąki – „Stroik z bombek wykonany szydełkiem”, KGW Laskowice – „Szopka bożonarodzeniowa”, KGW Polski Konopat – „Komplet bombek – karczoch”, KGW Drozdowo – „Zimowy duet”, KGW Bukowiec – „Stroik w szkle”.
Najlepszy produkt bożonarodzeniowy: Stowarzyszenie Wspierania Wsi Mały Komorsk „Swojacy”- „Tort makowy z wiśniami”, KGW Polskie Łąki – „Łosoś w warzywach”, KGW Drozdowo – „Strucla makowa”, KGW Polski Konopat – „Batonikowe ciasto extra”, KGW Bukowiec – „Karp w glazurze”.
Wyróżnienia: KGW Ciemniki – „Grzybki na stół”, KGW Buczek – „Książka”, Gminne Koło Gospodyń Wiejskich z Jeżewa – „Szopka”, Świetlica środowiskowa w Tuszynkach – „Stroik”.
Wszystkim uczestnikom, wystawcom, organizatorom w szczególności wójtowi Bukowca p. Adamowi Licznerskiemu, p. Wojtkowi Kulikowskiemu, p. Marcie Floryszak, pracownikom gminy, p. Leszkowi Naskrentzkiemu, Ochotniczej Straży Pożarnej z Bukowca, Kołom Gospodyń Wiejskich, p. Danucie Małek oraz mediom i pozostałym osobom zaangażowanym w organizację festynu składamy serdeczne podziękowania.
ZAPRASZAMY
ź Do składania wniosków w ramach działania „Różnicowanie w kierunku działalności nierolniczej”. Nabór od 17 grudnia 2012 r. do 11 stycznia 2013 r. Szczegóły na stronie www.lgdswiecie.pl.
20 styczeń 2013 www.oksir.eufotoreportaż
Śpiewającoubrali choinkę
imo „ślizgawki” na drogach i chodnikach, dziesiątki dzieci wraz z rodzicami zjawiło się w niedzielę w świeckim ośrodku kultury na M„Przedświątecznym malowaniu i śpiewaniu”.
Podczas, gdy część podziwiała występy wokalne i taneczne w sali widowiskowej, pozostali zabrali się za wyrabianie ozdób choinkowych. Dzieci wspierały w tym instruktorki z OKSiR-u, a także całe rodziny – starsze rodzeństwo, rodzice i dziadkowie. Nie był to konkurs, gdzie wybiera się najlepsze prace, ale i tak, sądząc po zaangażowaniu zarówno dzieci, jak i dorosłych, każdy chciał stworzyć jak najciekawszą ozdobę. O to, by żadne z maluchów nie zasłabło z powodu niskiego poziomu cukru, zadbał Święty Mikołaj, częstując je słodkościami.
Później dziesiątki bombek, wielkich papierowych cukierków, dzwonków, łańcuchów i gwiazd oraz całą masę innych rozmaitych przedmiotów przeniesiono do parku przy ośrodku kultury.
Ustawiono tam wysoką choinkę, która aż się prosiła, żeby ją ozdobić. Swoją pomoc zaproponował też Święty Mikołaj, który przezornie zaopatrzył się wcześniej w drabinę.
Nim minęło pół godziny pokaźnych rozmiarów drzewo mieniło się wszelkimi kolorami zawieszonych na nim ozdób, ku uciesze dzieci i… dorosłych, bo im także trudno było ukryć uśmiech zadowolenia, gdy wieszali ozdobne cacka.
Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji składa podziękowania sklepowi Tesco w Świeciu za ufundowanie słodyczy dla dzieci.
Reklama
TEKST I ANDRZEJ PUDRZYŃSKIZDJĘCIA
21styczeń 2013www.oksir.eu reklama
22 styczeń 2013 www.oksir.eufelietony
Bohater…
Kątem oka
MAŁGORZATA BRANDT
ewnie wielu spośród Państwa śledzi przebieg akcji pod hasłem „Zwy-kły bohater”, zorganizo-wanej wspólnie przez P
pewien bank, telewizję i portal inter-netowy. Jeśli nie, to w skrócie nad-mienię, że celem tej akcji jest wybór tzw. „zwykłego bohatera”, spośród zgłoszonych z całej Polski osób.
Wystarczy rozejrzeć się wokół i zastanowić, czy znam kogoś takie-go, kto zasługuje na to miano, wybrać jedną z zaproponowanych
o i przyszedł gru-dzień. Temperatura spadła już nieco po-niżej zera. Drogow-Ncy, jak co roku, zos-
tali zaskoczeni opadami śniegu, a we wszystkich sklepach, od tych osie-dlowych począwszy, a na wielkich centrach handlowych skończywszy, szturm choinek, bombek i Świętych Mikołajów. Krótko mówiąc – idą święta! Niestety, wraz z nadejściem tego uroczego czasu, czeka nas przedświąteczna galopada i przynaj-mniej kilka dni solidnego stresu.
W pierwszym rzędzie musimy
przez pomysłodawców kategorii i wysłać zgłoszenie. W tej edycji już się nie da, ale pewnie będą kolejne. Kategorie są trzy – uczciwość, ini-cjatywa i bohaterstwo. W grudniu poznamy trzech zwycięzców. Wy-biorą ich internauci i ci, którzy zechcą wysłać SMS. Stawka spora – 200 000 zł oraz statuetka fair play.
Bohater… Za „Słownikiem języka polskiego”, to ten, kto odznaczył się męstwem, niezwykłymi czynami, ofiarnością dla innych. W związku z tym rozumiem sens dwóch kate-
wymyślić prezenty. Niby to takie proste, łatwe i przyjemne, ale wszys-cy doskonale wiedzą, że zawsze są z tym największe kłopoty. Jeśli już nawet pomyślnie uda nam się przejść przez „fazę projektową”, to należy zabrać się za realizację. Co oznacza długie godziny poszukiwań i zakupów. Oczywiście nie muszę wspominać, że pomimo silnych, ubiegłorocznych postanowień i tak zostawiamy je na ostatnią chwilę (nie, to nie zgryźliwość – mam do-kładnie to samo).
Stojąc w obliczu coraz szybciej nadchodzącej „gwiazdki” możemy
gorii w wyżej wspomnianym kon-kursie.
nicjatywa – dotyczy osób, „które wykazały się bezintere-Isowną inicjatywą i chęcią nie-
sienia pomocy innym”. To rzadkie w dzisiejszych czasach, by chcieć robić coś dla innych, nie mając na uwadze własnego w tym interesu, na zasadzie „coś za coś”. Szlachetne, cenne i świadczące o dużej wrażli-wości społecznej. Tym bardziej cenne, że w społeczeństwie konsum-pcyjnym większość nastawiona jest na branie.
Bohaterstwo – ta kategoria doty-czy osób, „które wykazały się nie-zwykłą odwagą w niesieniu pomocy innym, w szczególności narażając własne zdrowie i życie”. To akurat jest bezdyskusyjne, że każdy, kto naraża własne zdrowie czy nawet życie, na miano bohatera zasługuje.
Ile razy zdarzyło się nam nie zare-agować, gdy ktoś był w potrze-bie? Zastanówmy się przez chwilę i uderzmy w piersi. Być może powo-
zdecydować się na dwie opcje – zakupy w Internecie (duża oszczęd-ność czasu, duże ryzyko niedostar-czenia prezentów na czas) lub oso-bista wizyta w sklepie lub innej ga-lerii handlowej (masa zmarnowa-nego czasu i nerwów, ale za to wy-chodzimy ze zdobyczą w rękach).
eśli wybraliśmy opcję zaku-pów tradycyjnych, to niestety Jmusimy mieć świadomość, że
spiętrzy nam ona kolejne niedogod-ności. Po pierwsze musimy jakoś dostać się do sklepu, zwykle oznacza to krótką (w sensie odległości), choć niezwykle długą (w sensie zmarno-wanego czasu) podróż samocho-dem. Korek najpewniej zacznie się już na pięć kilometrów przed cen-trum handlowym, a miejsc parkin-gowych i tak nie ma już tam od tygodnia. Jeśli jednak jakimś trafem uda się tam dojechać, to pojawia się kolejna przeciwność – wybór miejsca postojowego – czy w ciasnej luce między dwoma autami (ryzyko poobijanej karoserii), czy jednak z kołami na trawniku (ryzyko man-datu za niszczenie zieleni).
Przyjmijmy, że i to jakoś się uda-
dował nami zwykły, ludzki strach, co jest całkiem zrozumiałe. Teore-tycznie łatwiej reagować, gdy jest poparcie i wsparcie w tłumie, gdy jest więcej chętnych do pomocy, gorzej, gdy jesteśmy sami i nie ma na kogo zrzucić odpowiedzialności. A może wtedy jest łatwiej, bo już nie ma się wyboru?
Instynkt podpowiada „ ratuj sie-bie”, ale z sumieniem jest trudniej. Czasami gryzie. Znam bardzo do-brze osobę, u której kilka razy zda-rzyło mi się widzieć natychmiastową reakcję w sytuacji zagrożenia zdro-wia, a może nawet życia całkiem ob-cych osób, ale znam też takie, które w tej samej chwili mówiły niby żar-tem „to ja może następnym razem”.
ikt z nas tak naprawdę nie wie, jak zachowałby się w Ntrudnych sytuacjach, a gdy-
bać przy piwku to sobie można. Bohaterskie czyny należy nagłaś-niać, nagradzać i pochwalać, bo mo-że to zmobilizuje innych.
Co do trzeciej kategorii, hmm…
ło, mamy miejsce, auto całe, można śmiało lecieć na „shopping”, a to już doświadczenie zupełnie „hardco-re'owe”. Jazgot kolęd i innych świątecznych piosenek i melodii, bo przecież każdy sklep ma swoją własną bożonarodzeniową playlistę. Do tego z jednej strony armia Miko-łajów, Śnieżynek, Dziadków Mro-zów, elfów, a nawet Serc i Rozumów, na każdym kroku wciskająca nam w rękę ulotkę z najlepszą na świecie ofertą świąteczną. Z drugiej strony watahy współzakupowiczów w po-dobnym do naszego amoku, obija-jący się o siebie, jak gromada pin-gwinów.
o tego wszystkiego trzeba doliczyć długaśne kolejki, Dbrak gotówki w bankoma-
tach, zawieszające się terminale kart płatniczych i setki jeszcze drobniej-szych usterek i kłopotów, które na pewno wystąpią właśnie w trakcie naszych zakupów. Wreszcie jakoś udaje się dobrnąć do końca. Zwykle nawet z sukcesami. Obładowani pa-kunkami niczym prawdziwy Święty Mikołaj możemy wyruszyć w drogę powrotną. Gdy już tylko dotrzemy
jakoś do mnie nie przemawia. Uczci-wość. Zwrócenie przez znalazcę właścicielowi jego własnych pienię-dzy, jakoś w ramy bohaterstwa mi się nie wciska. Każdy normalny, dobrze wychowany człowiek, powi-nien mieć na „wyposażeniu” zwykłą, tzw. ludzką uczciwość i nawet nie zastanawiać się nad tym, czy ma oddać coś, co do niego nie należy, czy może za to zaszaleć. Takie jest moje zdanie. Być może uczciwość jest już tak rzadką cechą, że trzeba ją nagradzać… Zresztą wystarczy włączyć telewizor – więcej afer korupcyjnych, uczynków zasługują-cych na potępienie i zła, niż wyda-rzeń, które dawałyby powody do dumy i radości. Na szczęście Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy już blisko!!!
Korzystając z okazji składam Państwu serdeczne życzenia, by Nowy Rok obfitował w szlachetne gesty, szczere intencje, dobre uczynki, odruchy serca i miłe słowa, byście Państwo zdrowi byli i opty-mistyczniej patrzyli w przyszłość.
na miejsce, pozostaje nam wymyś-lenie kryjówek dla naszych zdoby-czy, no i (to moja największa bolącz-ka) zapakowanie ich w kolorowy, ładny, świąteczny papier.
Stąd już właściwie „z górki”. Oczywiście czeka nas jeszcze ogrom pracy w kuchni – pieczenie, dusze-nie, gotowanie, no i obowiązkowe porządki, ale to już nie wydaje się być takie straszne, bo dzieje się w bezpiecznym środowisku własnego domu czy mieszkania. Gdy i to wszy-stko uda nam się przejść, wreszcie będziemy mogli śmiało zabrać się za świąteczny odpoczynek, którego jak zwykle będzie nam za mało.
Każdego roku scenariuszy takich jak ten krótki felieton są setki tysięcy, bo wszyscy przecież żyjemy w ciągłym niedoczasie, stresie i nie-ustannym biegu. Wszyscy pędzi-my, żeby sprawić swoim rodzinom i sobie samym trochę przyjemności i zadbać o to, by okres świąt fak-tycznie był wyjątkowy i niezapom-niany.
I tego Państwu najserdeczniej życzę, żeby tak właśnie było – wyjąt-kowo, niezapomnianie, ciepło, ro-dzinnie, bezpiecznie i spokojnie.
Święta idą!
Pesel 85
SZYMON WACŁAWIK
Reklama
Studio M&M GRAPHIC ul. Klasztorna 16 • 86-100 Świecie • tel./fax 52 332 46 90
www.mmgraphic.pl / www.mmgraphic.com.pl
Tworzenie nas kreci!
studio graficznePROJEKTOWANIE: materiałów reklamowych, druków firmowych, druków użytkowych, opakowań, skład graficzny gazet, czasopism...
drukcyfrowy/offsetowyDRUKOWANIE: wizytówek, papierów firmowych, ulotek,plakatów, folderów, broszur, katalogów, teczek firmowych, kalendarzy... małe i duże nakłady
stronyinternetowebanery reklamowe, strony firmowe, galerie, sklepy on-line...
23styczeń 2013www.oksir.eu reklama
Najlepszy kredyt gotówkowy w Polsce!
PROSTOLICZONY
GOTÓWKOWY
najlepszy w 2011według Bankier.pl
KREDYT
Materiał ma charakter informacyjny i nie stanowi oferty w rozumieniu art. 66 K.c. Szczegółowy zakres ubezpieczenia spłaty kredytu znajduje się w Warunkach Ubezpieczenia Kredytobiorców Credit Agricole Bank Polska S.A. oraz w Warunkach Ubezpieczenia Assistance. Przy składaniu wniosku o kredyt prosimy o udokumentowanie dochodu. Szczegółowy opis akceptowanych przez Bank dokumentów znajduje się na stronie www.credit-agricole.pl oraz pod numerem serwisu telefonicznego. W razie zawarcia umowy kredytowej ze zmienną stopą procentową istnieje ryzyko zmiany tej stopy, w tym jej podwyższenia, co może spowodować zwiększenie zobowiązania należnego do spłaty.
PLACÓWKA PARTNERSKA CREDIT AGRICOLE BANK POLSKA S.A.86-100 ŚWIECIEul. Duży Rynek 12 (wejście od ul. Kopernika)
tel. 52 330 13 11
Reklama
w „Teraz Świecie”
to dobra inwestycja
tel. 661 504 850
Autopromocja
24 styczeń 2013 www.oksir.eureklama
Niech magiczna noc Wigilijnego Wieczoru
przyniesie spokój i radość.
Niech każda chwila Świąt Bożego Narodzenia
żyje własnym pięknem, a Nowy Rok
obdaruje pomyślnością i szczęściem.
Najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia życzy”
Zarząd oraz pracownicy PUO Eko - Wisła